Ankiety - Fotoradary - recepta na zmniejszenie liczby wypadków?

Prawie emeryt - Wto 05 Maj, 2009
Temat postu: Fotoradary - recepta na zmniejszenie liczby wypadków?

Nie dość, że terroryzują nas pijani bandyci za kółkiem, to jeszcze zagrażają nam idioci pędzący na złamanie karku.

Każdy z nas znalazł się w sytuacji, gdy z naprzeciwka jakiś pojazd szedł ,,na czołówkę" i trzeba było ostro hamować lub uciekać na pobocze.

Duża część wypadków bierze się z nadmiernej prędkości i w związku z tym nasunęło mi się pytanie, jak temu przeciwdziałać? Ostatnimi czasy stawiane są fotoradary, czy pomogą one zmniejszyć liczbę wypadków?

Proszę o odpowiedzi i oddanie głosu w ankiecie. Można oddać 2 głosy.

Ankieta powstała - bo nie samym wojskiem człowiek żyje.


druh - Wto 05 Maj, 2009

Zagłosowałem na:
- nie zmniejszą liczby wypadków
- należy zmniejszyć ich liczbę.

Dlaczego? Bo uważam iż receptą na zmniejszenie liczby wypadków nie jest budowa fotoradarów, ale dróg. Bo wkurza mnie ciągłe "golenie" kierowców i praktycznie brak jakiejkolwiek poprawy jakości dróg. Bo jadąc po drodze chcę się skupić na jeździe, a nie na wyszukiwaniu w krzakach fotoradarów.

Peacekeeper - Wto 05 Maj, 2009

:gent:

Zaznaczyłem : " nie zmniejszą liczby wypadków "

Wniosek prosty;
Niektórzy kierowcy zwalniają tylko na chwile- przed radarem.
Po minięciu fotoradaru gaz do dechy.

Rozwiązaniem może być zwiększenie patroli pojazdów posiadających na wyposażeniu wideo rejestratory. Ostudziłoby to na pewno zapały piratów drogowych. :!:

Stevie - Wto 05 Maj, 2009

Peacekeeper, mam identyczny pogląd na sprawę.

:gent:

Puchacz - Wto 05 Maj, 2009

Jestem za zwiększeniem ilości fotoradarów, bo mają wpływ na jazdę kierowców. Natomiast kierowcy jadący prawidłowo, nie muszą zwracać uwagi, na to czy jest radar czy nie. ;)
Prawie emeryt - Wto 05 Maj, 2009

druh napisał/a:
uważam iż receptą na zmniejszenie liczby wypadków nie jest budowa fotoradarów, ale dróg.

Tam, gdzie sieć dróg jest wystarczająca, nie ma fotoradarów czy samochodów z widerejestratorami?




karen - Wto 05 Maj, 2009

Może nie same fotoradary są tzw. "receptą" ale taryfikator za przekroczenie prędkości.
Gdyby podnieść stawki i usytuować więcej przenośnych fotoradarów (tzw. kontrole kaskadowe) czyli parę "karmników" na krótkim odcinku, to może byłby lepszy skutek.
Ciągle będę przytaczał jak to jest w "NL" ale tu nie ma stacjonarnych urządzeń, są przenośne i dobrze ukryte.
Za przekroczenie prędkości 10 km/h jest mandat 100 euro. Jeśli przekroczysz prędkość o 30 km/h płacisz 300 euro i zabierają Ci "prawko" na miesiąc.
Może to jest metoda..., nie polecam.

druh - Wto 05 Maj, 2009

Prawie emeryt napisał/a:
Tam, gdzie sieć dróg jest wystarczająca, nie ma fotoradarów czy samochodów z widerejestratorami?

Może i są, ale pewnie ma ma tam filozofii "fotoradary zamiast dróg". Jak już to "drogi + fotoradary".

Dzisiejszy premier mówił jeszcze niedawno temu, że "tylko facet bez prawa jazdy może wydawać pieniądze na fotoradary, a nie na drogi". Szkoda, że dzisiaj o tym zapomniał.

karen - Wto 05 Maj, 2009

No i proszę ! Recepta jak na zamówienie:
Cytat:
Ukradli... fotoradar!
INTERIA.PL
Wtorek, 5 maja (11:12)
Do nietypowego zdarzenie doszło w Kłaninie w woj. zachodnioporskim.
Z zamontowanej w samym centrum miejscowości puszki zniknął... fotoradar!
W sobotę rano strażnicy gminni z Bobolic zawiadomili policję, że w nocy ktoś ukradł fotoradar w Kłaninie. Urządzenie zostało zamontowane w specjalnej skrzynce przy drodze krajowej nr 11. Złodzieje wyłamali drzwiczki masztu, urwali kable i zabrali akumulator, sprzęt optyczny i dysk. Straty oszacowano na... 200 tysięcy złotych!
Po przesłuchaniu świadków powstało podejrzenie, że kradzieży mogły dokonać osoby poruszające się dostawczym samochodem. Były one widziani w okolicy zamontowanego radaru.
Jeszcze tego samego wieczoru koszalińscy policjanci znaleźli poszukiwane auto w Mielnie, gdzie jego właściciele bawili się ze znajomymi. Podczas przeszukania miejsca, w którym odpoczywali, znaleziono części ze skradzionego fotoradaru - akumulator i prostownik. Wszyscy zostali zatrzymani i noc spędzili w policyjnym areszcie.
Okazało się, że grupa znajomych podróżowała busem nad morze. Kierowca zbyt szybko wjechał do Kłanina i fotoradar "pstryknął" mu zdjęcie. Mając na koncie punkty karne, bał się utraty prawa jazdy. Odwiózł więc znajomych do Mielna i razem z dziewczyną wrócił do Kłanina. Tam oboje zniszczyli fotoradar kradnąc wszystkie istotne jego części. Nie wiedzieli jednak, że urządzenie zdążyło zarejestrować wykroczenie kierowcy i zdjęcie pozostało w bazie danych.
Wczoraj para z Poznania usłyszała zarzuty kradzieży z włamaniem i uszkodzenia mienia. Zgodnie z kodeksem karnym grozi za to do... 10 lat pozbawienia wolności. Prokuratura w Szczecinku zastosowała wobec obojga poręczenie majątkowe.

źródło informacji: INTERIA.PL/Policja

bolec71 - Wto 05 Maj, 2009

Proponuję spojrzeć na ten filmik z onet.pl:

http://moto.onet.pl/49323...my.html?node=32

zawsze jest to jakiś sposób :gent:

makary21 - Wto 05 Maj, 2009

A możliwe jest dodanie opcji Pozostawić w obecnej liczbie?


:gent:

michal - Wto 05 Maj, 2009

Foto stawiane są w miejscach gdzie kierowcy właśnie nadmiernie wciskają pedał bądź też w moim wypadku odkręcają manetkę (choć foto temu nie przeszkadza). Po przejechaniu dodają gazu ale np. są już zakręty więc muszą zwolnić, oczywiście nie mówię tu o drogach ekspresowych itp. ale takich typu Kraków-Rzeszów.

Niestety moto nie ma tablicy z przodu dlatego różni debile, którzy przesiedli się z 126p Turbo EL i podobnych rumaków z tego korzystają. Mówię temu ok kiedy mają pusto na horyzoncie, stanowcze nie w ruchu. Mentalność ludzi to podstawa, foto nic nie zmieni zresztą w każdej dziedzinie życia w Polsce.

Prawie emeryt - Sro 06 Maj, 2009

makary21 napisał/a:
A możliwe jest dodanie opcji Pozostawić w obecnej liczbie?

Prosisz i masz :gent:

Patrycjusz - Sro 06 Maj, 2009

Zaznaczyłem:
Zmniejszą liczbę wypadków
Należy zwiększyć ich liczbę

Problem jest głęboko zakorzeniony w mentalności polskich kietowców. Niestety szeroko pojęta kultura jazdy u nas w kraju nie występuje.
Toteż jestem za wprowadzeniem większej kontroli i podwyższeniem wysokości mandatów za przekroczenie prędkości. Może podobne zasady jak w NL były bardziej skuteczne.

Tylko_Spokojnie - Sro 06 Maj, 2009

Hmm... to może inaczej. Sytuacja, która zdarza mi się jakoś coraz częściej.

Ponieważ jeżdżę ciężarówką, to dużo czasu spędzam na naszych drogach i zaobserwowałem takie zdarzenie. Jestem duży i zasłaniam wiele, jeżdżę wolniej od przeciętnej osobówki. Załóżmy, że jest ograniczenie na 70 km/h, niech będzie, że jadę nawet trochę szybciej, ale zawsze znajdzie się jakiś pan kierowca któremu śpieszy się bardziej. Wyprzedza zauważa fotoradar, a że nawet nie pamięta jakie jest ograniczenie na drodze hamuje do 50 a nawet 40. Tylko zapomniał, że 2 sekundy temu zjechał tuż przed moim zderzakiem na mój pas. Dzieje się to coraz częściej, ludziom naprawdę brakuje wyobraźni i chyba nie są świadomi, że w takim przypadku ich strefa zgniotu może się skonczyć na przednich światłach bo 40 ton potrafi zrobić swoje.

Wg mnie fotoradar nie zmniejsza liczby wypadków, gorzej czasem jest ich przyczyną. Co prawda jest to o wiele bardziej złożony problem, raczej braku odpowiednich dróg. Bo jeśli chcielibyśmy dojechać zgodnie z przepisami ze Ślaska nad morze to potrzebowalibyśmy spooooro czasu.

Kiedyś czytałem artykuł, że jeśli skrzynka na fotoradar ma spełniać swoją rolę "odstraszacza" to powinna być pomalowana na jaskrawy kolor od razu i z daleka rzucający się w oczy. Tymczasem u nas raczej chodzi o nabicie budżetu państwa/policji.

Na koniec jeszcze jedno przemyślenie. Z tymi fotoradarami to robi się tak jak z ograniczeniami. Stawia się je byle gdzie, bez jakiegoś większego pomyślunku, dopóki ilość samochodów przekracza możliwości naszych dróg to nic się nie zmieni, wypadków będzie coraz więcej.

Puchacz - Sro 06 Maj, 2009

Jakże "ciekawe" podejście, do zasad bezpieczeństwa na drodze, podane przez RFM FM. Szkoda że zamiast uczyć cwaniactwa potencjalnych piratów drogowych, radio nie naucza jak bezpiecznie jeździć. :(
wujek dobra rada - Sro 06 Maj, 2009

A ja jestem przeciwnikiem fotoradarów. Dlaczego? Spróbujcie przejechać z miasta do miasta, kilkaset km, bez przekraczania prędkości. Długa jazda, zmęczenie rośnie, zużycie paliwa wzrasta, nerwowość kierowcy i pasażera również. Dodatkowo – ciągle obszar zabudowany. Fotoradary służą jedynie wspomaganiu budżetu. Chyba dlatego chowane są za znakami drogowymi bądź zakrętem.
I jeszcze jeden ,,kwiatek” z podobnego tematu. Długi weekend, akcja bezpieczny powrót czy coś takiego. Fotoradar przenośny schowany za drzewem, policjanci w aucie cieszą się ze będzie dużo mandatów. Jaki to ma wpływ na bezpieczeństwo ? Chyba tylko taki, że co poniektórzy stracą prawo jazdy

Prawie emeryt - Sro 13 Maj, 2009



Wojna z fotoradarami po polsku




miki - Sro 13 Maj, 2009

Moim zdaniem nic tak nie zmniejszy wypadkowości jak zdrowy rozsądek kierowców. Fotoradary są tylko narzędziem pomocnym w walce z łamaniem przepisów drogowych.

Pozdrawiam miki :cool:

mimo66 - Sro 13 Maj, 2009

Receptą na bezpieczną jazdę jest jakość naszych dróg, zdrowy rozsądek kierujących oraz sprawność techniczna pojazdów.
Byłem kilka razy świadkiem "awaryjnego" hamowania gdy kierowca zobaczył rozstawiony i nie oznakowany radar schowany za krzakiem lub upozorowany na kosz do śmieci.
W związku z tym nie wiem czy jest to bezpieczne, gdy poprzedzający nas samochód raptownie zahamuje na prostej i wydawałoby się całkiem bezpiecznej drodze.

Jestem ciekawy jaki procent pieniędzy z "zarobionych" przez fotoradary gminy przeznaczają na modernizacje dróg i polepszenie bezpieczeństwa użytkowników.
:gent:

michal - Sro 13 Maj, 2009

Rysio napisał/a:
Jak to mówią? Aha, Polak potrafi
A chodzi dokładnie o artykuł, który zacytował Rysio. Czytam, czytam i ....
Cytat:
Od początku roku na polskich drogach zginęło już 55 motocyklistów. A sezon dopiero się zaczyna.
No tak motocykliści źli, be na dodatek giną i to trzeba podkreślić w tym debilnym artykule.

Co z tego, że w sam długi weekend zginęło 45 osób w "puszkach". W kwietniu podczas świat zginęło 35 osób co z tego motocyklista i tak jest be, jeździ szybko i trzeba to podkreślać.

Zawsze powtarzam na światłach. Jak się nie podoba to kupić motocykl i jeździć bez stania w korku.

seti - Pią 22 Maj, 2009

Piękna pogoda. Droga jak marzenie większości Forumowiczów – na długim odcinku, w każdej miejscowości, na każdym kierunku, co najmniej jeden fotoradar. Z radia dobiega skoczna pioseneczka „ukradli mi gacie bandyci, niech wsadzą se gacie do rzyci”. Aż chce się żyć. Jadę w kolumnie, 40 na godzinę, w terenie zabudowanym.
„Ostrożny” – myślę o prowadzącym kolumnę. – „Pewnie jakiś emeryt”. Wyjeżdżamy z miejscowości. Wiadomo – ograniczenie do 90. A my nadal 40 na godzinę. Może nie zauważył. W kolumnie czuć poruszenie. Nie można zmienić lidera, bo albo podwójna ciągła, albo z przeciwka ktoś jedzie. Kolejna miejscowość trochę uspokaja emocje. Wyjeżdżamy za białą tablicę, a tu nadal 40 na godzinę. Narasta zdenerwowanie. Niektórzy próbują wyprzedzać na podwójnej ciągłej, ale szybko rezygnują. Znów miejscowość. Wyjeżdżamy i tradycyjnie – 40 na godzinę. Droga szeroka, pobocza asfaltowane, można by wyprzedzić, gdyby zjechał. Ale nie zjedzie. Zaczyna mi się spieszyć. Oceniam sytuację... I rezygnuję – zbyt niebezpiecznie.
Na horyzoncie jakiś znak. Nabieram nadziei – może wreszcie zaważy. Ograniczenie do 70 km/h. Zwalniamy do 30. Che mi się wyć.
I tak dalej, i tak dalej... Nie zdążyłem przed szczytem i wpakowałem się w korki. Efekt tej jazdy jest taki, że wracam znacznie później. Z powrotem jedzie mi się fatalnie. Jadę wolno, robię dłuższe przerwy. Ostatni raz na 500 m przed domem. Czasem i tak trzeba. Spodziewam się, że będzie paternoster, ale żona po powitaniu tylko podaje mi termometr. Złapałem jakiegoś wirusa, a maraton, jaki miałem ostatnimi czasy, zrobił swoje.

Opisałem tę historię, żeby przypomnieć niektórym Kolegom, że bezpieczeństwo na drodze – tak, jak bezpieczeństwo każdego systemu – jest sprawą dosyć złożoną i nie wolno go sprowadzać do działania tylko jednego czynnika. W naszym przypadku – prędkości.
Długotrwała jazda w kolumnie jest bardzo męcząca. Jeżeli jazda jest zbyt wolna w stosunku do warunków panujących na drodze, dodatkowo pojawia się zdenerwowanie. Jedno i drugie narasta z każdym kilometrem. W efekcie „bezpieczny kierowca” sprowokował ryzykowne zachowania innych. Tylu prób wyprzedzania w miejscach niedozwolonych – na podwójnej ciągłej; wykorzystując lewoskręty; w niewielkich przestrzeniach między azylami dla pieszych – nigdy wcześniej na tej drodze nie widziałem. Pojawiły się też skutki długotrwałe – wracałem zmęczony, późno w nocy.
Gdyby coś się zdarzyło, nikomu nie przyszłoby do głowy winić o cokolwiek kierowcę, który tak bardzo przestraszył się fotoradarów, że wlókł się kilometrami. A przecież to jego powolna jazda zainicjowała cały ciąg zdarzeń. Bardzo bezpieczne – w myśl kryterium „prędkościowego” – zachowanie jednego z użytkowników drogi wprowadziło do systemu zakłócenie, którego skutki były obserwowalne zarówno w krótkim, jak i długim horyzoncie czasowym, znacząco wpływając na pogorszenie bezpieczeństwa.

A w samej kwestii fotoradarów. Uważam, że ich obecność przyniesie jakiś zysk. Będzie to jednak głównie zysk mierzony fenickim wynalazkiem, a nie poprawą ogólnego bezpieczeństwa. Jeżeli bowiem za inwestycją w fotoradary nie pójdą inwestycje w infrastrukturę drogową, zmieni się tylko charakter wypadków i miejsca, w których będą one występowały.

michal - Pią 22 Maj, 2009

seti, wpadłem w podobną historię. Wiesz bądź nie z każdej strony dojazd do Krakowa jest....No i zrobiłem A. Nie jadę ile daje maszyna ale ładnie, miło, środeczkiem, wyprzedzam/wymijam wszystko/wszystkich ciesząc się z jazdy.

Dla prędkości wjeżdżam na zamknięty odcinek autostrady.
W normalnym ruchu delektuje się płynnością. Nawet nie wiesz ile radości kiedy nie kiśniesz w słońcu i w podobnych sytuacjach jak opisana przez Ciebie.

Co robię kiedy pusta droga to moja sprawa.

Sova1000 - Sob 23 Maj, 2009
Temat postu: Re: Fotoradary - recepta na zmniejszenie liczby wypadków?
Prawie emeryt napisał/a:

Nie dość, że terroryzują nas pijani bandyci za kółkiem, to jeszcze zagrażają nam idioci pędzący na złamanie karku.

Każdy z nas znalazł się w sytuacji, gdy z naprzeciwka jakiś pojazd szedł ,,na czołówkę" i trzeba było ostro hamować lub uciekać na pobocze.

Duża część wypadków bierze się z nadmiernej prędkości i w związku z tym nasunęło mi się pytanie, jak temu przeciwdziałać? Ostatnimi czasy stawiane są fotoradary, czy pomogą one zmniejszyć liczbę wypadków?


Proponuję dołożyć jeszcze jeden "polski wynalazek drogowy" - niech drogowcy narobią jeszcze więcej dziur i kolein- będziemy dzięki temu wolniej jeździli :)

Tak zupełnie serio to nie ilość radarów na drodze a kultura jazdy i jakość dróg stanowi o ilości wypadków, zrzucanie wszystkiego na karb szybkiej jazdy to zbyt duże uproszczenie i zbyt duża podatność na przyswajanie bzdur wypowiadanych ze skrzynki zwanej TV :)

Może należałoby zadać sobie pytanie dlaczego np w krajach o b. dobrze rozwiniętej sieci autostrad (to taka droga z dwoma i więcej pasami ruchu :) ) jest aż o tyle mniej wypadków?!
Biorąc pod uwagę choćby te nasze pseudo-autostrady pod uwagę - zwróćcie uwagę ile wypadków zdarza się na nich, a ile na dziurawych drogach upstrzonych debilnymi znakami i fotoradarami?!

Jakobsen - Nie 24 Maj, 2009

Ilość fotoradarów nie wpłynie na zmniejszenie ilości wypadków ani zwiększenie bezpieczeństwa na polskich drogach. Brak kultury wśród kierowców, ciągła walka, czyja "fura" lepsza, częsta nieznajomość przepisów i zwykła arogancja to, moim zdaniem, najczęstsze przyczyny wypadków. Można jeszcze dodać fatalny stan dróg, brak obwodnic miast i stan techniczny dużej części aut poruszających się z "legalnym" przeglądem technicznym.
Wymieniać można by w nieskończoność :(

MDS - Pią 29 Maj, 2009

Szczecin - piękna szeroka dwupasmowa droga. Równa nawierzchnia, widoczność cudowna.
Z obu stron ekrany dzwiękochłonne, zerowe szanse na wtargnięcie pieszego.
Zagadka - jaka jest dopuszczalna prędkość na niej? 40km/h . Czemu ten idiotyzm ma służyć? Skoro nawet policja wnioskowała o zwiększenie dopuszczalnej predkości. Kto się z tego cieszy? Tylko Straż Miejska. Ustawi fotoradar i robi fotki. Może zaczniemy od urealnienia znaków?

Rewizor - Pią 05 Cze, 2009

Nie ma prostej zależności pomiędzy prędkością a liczbą wypadków. Weźmy na przykład takie Niemcy, gdzie na wiekszości autostrad nie ma ograniczeń, a ilość wypadków jest relatywnie zdecydowanie mniejsza niż u nas !
Tam są po prostu drogi do jeżdżenia, a nie tory przeszkód. A jak naszym drogowcom już uda się zbudować kawałek dobrej drogi, to zadbają o uprzykrzenie życia kierowcom budując wysepki bez ładu i składu, nawet w lesie (droga przed Orzyszem jadąc z kierunku Pisza), dając linię ciągłą na prawie całej długości, stawiając ograniczenia prędkości na każdym zakręcie. Po prostu raj dla Misiaków, którzy gotowi czaić się za każdym krzakiem z suszarkami. To ja się pytam, czy drogi mają służyć do w miarę sprawnego jeżdżenia, czy mają stanowić remedium na reperowanie diurawych budżetów gmin?
Ja myślę, że działania policji to taki nasz swojski REKET, a całość wpisu podsumuję stwierdzeniem: tam, gdzie na drodze więcej policji z suszarkami niż drogowców, mamy kraj policyjny.

woyager - Pon 09 Lis, 2009

Witam. Ostatnio dostałem zdjęcie z tyłu pojazdu z radaru SM w Białym Borze. zdjęcie dostałem po około 1,5 mies od zdarzenia. Wymagają ode mnie wskazania kierowcy pojazdu. Tego dnia jechałem z kolegą i się zmienialiśmy. Nie mam pojęcia kto kierował akurat o godz 19:13 !!! Czy nie jest to namawianie do poświadczenia nieprawdy.
Poszperałem troszkę w necie i natknąłem sie na wypowiedź wójta gminy że NAKAZAŁ ON STRAŻNIKOM ŚCIĄGNIĘCIE ODPOWIEDNIEJ KWOTY OD KIEROWCÓW!!!! Mówił, że jak są drogi zakorkowane to jest to nie ekonomiczne !!! w głowie się nie mieści. Tu nie chodzi o bezpieczeństwo, ale o komercyjne wykorzystanie SM. Często radar ustawiają kilka metrów od znaku obszaru zabudowanego.
Cy jeśli podam że potencjalnych kierowców było 2 to skierują sprawę do sądu?
czy będzie to sąd wojskowy?
czy można mieć z takiej sprawy kłopoty w pracy? wszak będzie się karanym sądownie.

Trzymański - Pon 09 Lis, 2009
Temat postu: Re: Fotoradary - recepta na zmniejszenie liczby wypadków?
Prawie emeryt napisał/a:
z naprzeciwka jakiś pojazd szedł ,,na czołówkę" i trzeba było ostro hamować lub uciekać na pobocze.

To nie nadmierna prędkość. To nadmierna głupota.

wujek dobra rada - Pon 09 Lis, 2009

woyager napisał/a:

czy będzie to sąd wojskowy?
czy można mieć z takiej sprawy kłopoty w pracy? wszak będzie się karanym sądownie.

Jeżeli będziesz karany sądownie za wykroczenie drogowe, waga przewinienia jest taka sama, gdybyś dostał mandat od funkcjonariusza.

Low_radiation - Pon 09 Lis, 2009

Niestety jest wykroczenie więc winny musi się znaleźć, a Ty jako właściciel pojazdu masz obowiązek wskazania winnego. Swoją drogą ciekawa próba wyjścia z opresji. :gent:
woyager - Pon 09 Lis, 2009

To nie próba wyjścia z opresji tylko prawda. Nie lubię też nabijać kieszeni "cwaniakom". Przypominam, że wójt gminy otwarcie się przyznał, że chodzi o kasę Ustawienie radaru jest takie aby zrobić jak największa kasiore. Jakoś Policja do takiego poziomu się nie zniża, a tylko SM i gminna.
Roby - Pon 09 Lis, 2009

Tak, najłatwiej postawić kolejny fotoradar, kolejne ograniczenie...

Co za "ktrótkowzroczność" ze strony niektórych forumowiczów - echhh
Przyszłość:
Wyjeżdżamy sobie w trasę tak 500-600 km czyli mniej-więcej z północy na południe naszego kraju lub jakąś inną i jak koledzy proponują większą ilość fotoradarów czyli około 100szt. na 10-7km - no rewelacja normalnie :brawo: :brawo: :brawo:
Nie pamiętam gdzie czytałem artykuł, ale autorzy grzmieli tytułem "Polska fotoradarowa" i też były podane dokładne liczby ile sztuk fotoradarów przypada nam na km.


To jeden który znalazłem, ale tego z cyferkami nie mogę odszukać :(
To było tu

Low_radiation - Pon 09 Lis, 2009

woyager napisał/a:
Jakoś Policja do takiego poziomu się nie zniża, a tylko SM i gminna.

Jeżeli tak uważasz to polecam Twojej uwadze TO :police:
Cytat:
Cy jeśli podam że potencjalnych kierowców było 2 to skierują sprawę do sądu?

No chyba nie sądzisz, że odpuszczą? Myślę, że nie ma sensu się szarpać, bo i tak przyjdzie Ci zapłacić. Nie wygrasz, bo są niezbite dowody. Prędkość została przekroczona, jest zdjęcie z pomiarem. Takie są fakty, a z nimi nie wygrasz.
Zainwestuj lepiej w radio CB i życzę szerokości.

coyota - Pon 09 Lis, 2009

woyager napisał/a:
Cy jeśli podam że potencjalnych kierowców było 2 to skierują sprawę do sądu?

Jeśli dobrze pamiętam to w momencie kiedy nie można ustalić tożsamości osoby kierującej pojazdem mandat otrzymuje osoba, na którą zarejestrowany jest pojazd, ale bez naliczenia punktów karnych.

woyager - Pon 09 Lis, 2009

Nie jestem jakimś piratem drogowym, 14 lat i pierwszy mandat. Chyba faktycznie zapłacę, szkoda energii na użeranie się z betonem, ale niesmak pozostanie :-/
Będę omijał niejaki BIAłY BóR pomorskie szerokim łukiem i Was ostrzegam.
pozdrawiam.

Low_radiation - Pon 09 Lis, 2009

Jest to miejscowość powszechnie znana na forach motoryzacyjnych.
wujek dobra rada - Pon 09 Lis, 2009

Ostatnio czytałem, że w pewnej miejscowości kierowcy protestując przeciwko fotoradarowi przejeżdżali tą miejscowość nadużywając sygnałów dźwiękowych.
ero03 - Pon 15 Sie, 2011

Roby, wiem, że niektórym marzą się wolne od radarów "krajówki" by poszaleć sobie 130-200 na godzinę.

A ja wolę więcej radarów i bezpieczniejszą jazdę. Tak bezpieczniejszą, a mówię to na podstawie własnych obserwacji.
Często pokonuje drogę z Gliwic do Warszawy i dalej do Ryni z różnymi kierowcami i wierz mi, że mimo wszystko zdejmują nogę z gazu jak widzą fotoradar potwierdzony zapowiedzią Hołowczyca z GPS ;)

MK-J - Sro 02 Sty, 2013

wp.pl napisał/a:

Parlamentarzyści unikają mandatów


Inspekcja Transportu Drogowego rozbudowuje swoją sieć fotoradarów i zbroi się w coraz bardziej nowoczesny sprzęt. Od niedawna w pracy pomaga im komputerowy system nadzoru nad ruchem. Okazuje się jednak, że nie został odpowiednio dopracowany. Posłowie i senatorowie nie muszą się martwić o otrzymanie mandatu z fotoradaru.


Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) znacznie usprawnia wystawianie mandatów. System komputerowy sam rozpoznaje numer rejestracyjny i z CEPiK-u otrzymuje informację o właścicielu samochodu. Na tej podstawie automatycznie wystawiane jest powiadomienie o popełnieniu wykroczenia. Okazało się jednak, że system ma pewną lukę - nie wystawia mandatów posłom i senatorom. Choć posiadają oni immunitet, to policja może zgłosić się do parlamentu z wnioskiem o ukaranie. W przypadku systemu CANARD tak się nie dzieje, gdyż w jego "oczach" parlamentarzyści są bezkarni.

Jak zatem wygląda sprawa immunitetów? "Dziennik Gazeta Prawna" informuje, że od uruchomienia systemu CANARD odnotowano wykroczenia 281 osób posiadających immunitet. W przypadku sędziów i prokuratorów ITD powiadamia o tym fakcie ich przełożonych, jednak sytuacja z parlamentarzystami jest inna. O wykroczeniu popełnionym przez posła lub senatora nikt nie jest informowany. Jan Mróz, rzecznik prasowy CANARD, przyznał, że system nadal jest poprawiany i w najbliższym czasie sytuacja ma się zmienić.

W przypadku policji, która nie dysponuje takim systemem, sytuacja wygląda inaczej. Każdorazowo komendant główny policji musi zgłaszać się do marszałka Sejmu lub Senatu z prośbą o wyrażenie zgody do pociągnięcia do odpowiedzialności parlamentarzysty. DGP dowiedziała się, że w 2012 roku do Sejmu wpłynęło osiem takich wniosków. Poseł może sam zgodzić się na zapłacenie mandatu, a jeśli tego nie zrobi, to sprawą zajmuje się komisja regulaminowa.

Parlamentarzyści nie są jedynymi, którzy unikają mandatów pochodzących z systemu CANARD. Automatycznie odrzucane są też zdjęcia samochodów uprzywilejowanych, nawet jeśli nie mają one włączonych sygnałów świetlnych. Komputer unieważni też zdjęcie samochodu, na którego tablicy rejestracyjnej choć jeden znak jest nieczytelny.

Inspekcja Transportu Drogowego już w pierwszym kwartale 2013 roku będzie dysponować siecią 375 fotoradarów. Dodatkowo "krokodylki" od niedawna wykorzystują nieoznakowane samochody. Uruchomiono też pierwszy, na razie testowy, odcinkowy pomiar prędkości. Spodziewane jest, że ITD będzie robić około 24 tys. zdjęć dziennie. Tak duża ich liczba może okazać się problematyczna dla wymiaru sprawiedliwości. W przypadku niewskazania osoby kierującej samochodem sprawa trafia do sądu. Może się jednak okazać, że wymiar sprawiedliwości nie poradzi sobie z rozpatrzeniem tylu spraw.


LINK

drill - Sro 02 Sty, 2013

A mnie się marzą mandaty (ich wysokość) uzależnione od dochodu. W końcu to kto pędzi te 200km/h, gościu starym trupem czy też ktoś kto wszystkich i wszystko ma w d..e bo ma szmal i taki mandat nawet do 1000PLN nie robi na nim wrażenia, a punkty przepisze na jakiegoś "żula".
Baldigozz - Sro 02 Sty, 2013

ero03 napisał/a:
Roby, wiem, że niektórym marzą się wolne od radarów "krajówki" by poszaleć sobie 130-200 na godzinę.

A ja wolę więcej radarów i bezpieczniejszą jazdę. Tak bezpieczniejszą, a mówię to na podstawie własnych obserwacji.
Często pokonuje drogę z Gliwic do Warszawy i dalej do Ryni z różnymi kierowcami i wierz mi, że mimo wszystko zdejmują nogę z gazu jak widzą fotoradar potwierdzony zapowiedzią Hołowczyca z GPS ;)

Zgadzam się w pełnej rozciągłości. Zupełnie nie rozumiem tego zamieszania z fotoradarami. Czyżby naprawdę większość kierowców poruszających się po polskich drogach nie pamiętała, że dopuszczalne prędkości w Polsce to 50 i 90 km/h? Poza drogami ekspresowymi i autostradami. Sam też przekraczam te prędkości i owszem. Staram się to jednak robić z głową. Poza terenem zabudowanym jak są warunki jeżdzę góra 100-110 km/h. Po mieście może 70 ale akurat mam też dużo tras, gdzie jest dopuszczona prędkość 70 więc tam jadę trochę szybciej. Akurat tak na 4 punkty i dwie stówki mandatu. I z kilka razy zdażyło mi się zapłacić ale nigdy nie zdażyło mi się mieć o to pretensję do policji, że ustawiła się 100 m przed znakiem "teren zabudowany". Ja złamałem przepisy, ja płacę. Pośpiech czy inne powody nie są żadnym usprawiedliwieniem do łamania przepisów. Przecież jak jadę na trasie stówką, to cały czas mnie wyprzedzają dużo szybciej jadące szmochody. Mają inne przepisy? Też bym mógł jechać szybciej, czemu nie, samochód pozwala ale po co? Jadę w trasę, to szacuję ile czasu potrzebuję na drogę i wyjeżdzam tak aby jadąc trzymając się w miarę przepisów dojechać na miejsce przeznaczenia o czasie. W wątku o tanim państwie ktoś podnosił kwestię ile płacił za ubezpieczenie samochodu w Irlandii czy Wlk. Brytanii, a ile w Polsce oraz, że nas wyzyskują. To może niech sobie sprawdzi ile jest wypadków na milion ludzi w tych krajach, a ile w Polsce. Dla każdego towarzystwa ubezpieczeniowego podstawowym kryterium do oszacowania kosztów polisy jest ustalenie ryzyka wypłaty odszkodowania. W Polsce jest ono zwyczajnie większe i za to właśnie płacimy. Płacimy za każdego idiotę, który jeździ po drogach 140-180 km/h, bo jak ktoś z taką prędkością mnie wyprzedza, to wiem, że to idiota i tyle. Teraz można sobie jeździć samochodem po całej Europie. Może ci "ścigacze" wybiorą się na wycieczkę samochodową choćby do krajów skandynawskich i tam spróbują połamać przepisy? To się trochę zdziwią. A może się okaże, że jednak tam mogą jechać wolniej? Jak dla mnie, mogą tych radarów stawiać ile chcą.

drill - Sro 02 Sty, 2013

No to wówczas zapomnij o tych Twoich 100-110km/h bo zapłacisz niewiele mniej niż ci od 140km/h. Odcinkowe radary i ITD z wideorejestratorami ograniczą skutecznie i Twoje zapędy do tej tylko trochę większej prędkości, a ci co jeżdżą bardzo szybko i tak będą tak jeździć gdyż ich prawdopodobnie na to stać. Jedynym skutecznym rozwiązaniem byłoby zlikwidowanie immunitetu w sprawch wykroczeń i pospolitych przestępstw i wprowadzenie zasady wysokości mandatu od wysokości dochodu.

Poprawiłem. FAZI 1

Baldigozz - Sro 02 Sty, 2013

Wiesz, jak jadę 100 na godzinę przy ograniczeniu do 90, to zakładam po pierwsze, że mój pomiar może być niedokładny. I niewiele widziałem radarów stacjonarnych z pomiarem w miejscach o takim ograniczeniu. Najwięcej jest tam, gdzie pojawia się ograniczenie związane z terenem zabudowanym lub z innych powodów wynoszące 70 - 50 km/h. Ja wtedy zawsze zwalniam, tzn. wtedy widzę znak ograniczenia prędkości, a nie ostrzeżenie o radarze, a notorycznie widzę gości, którzy jeśli nie ma ostrzeżenia o radarze, to mkną dalej tak samo. I wcale nie mówię, że moje przekraczanie jest dobre. Wiem, że jest i jak mnie złapali, to nie dyskutowałem. Bo ja nie muszę jechać tych 100 - 110. Mam pod maską 150 KM, a jakoś mnie nie swędzi aby robić z nich użytek. Owszem, przydają się do dynamicznej jazdy, co wcale nie oznacza szybkiej.
ero03 - Sro 02 Sty, 2013

drill napisał/a:
A mnie się marzą mandaty (ich wysokość) uzależnione od dochodu.


Oj, ta mania pewnej partii, dzielenia społeczeństwa na równych i równiejszych.

Co za różnica, że określoną prędkość przekroczy biedny emeryt, czy też prezes potężnej firmy :?:
Obaj popełniają wykroczenie drogowe i obaj są narażeni na popełnienia przestępstwa, np. zabójstwa innego użytkownika drogi.

Gdyby się ten czarny scenariusz wydarzył, to też byś wymierzał inną karę emerytowi, a inną prezesowi, czy też obaj powinni być ukarani taką samą karą, np. dożywociem :?:

Wierz mi, że jeśli dojdzie do wypadku śmiertelnego, to tej osobie, która zginie przez czyjąś głupotę, jest obojętne, czy zabił go prezes mercedesem, czy też emeryt fiatem :!:

239099 - Sro 02 Sty, 2013

Ale jednakowe mandaty właśnie to test te "dzielenie na równych i równiejszych"

Bo dla jednego 100 zł to dochód z całego dnia pracy, a dla drugiego to nawet nie jest dochód za godzinę pracy...

I ten drugi może bardziej lekceważyć przepisy - bo kara będzie dla niego lekka... (Niewspółmierna do korzyści jakie - jego zdaniem - czerpie z szybkiej jazdy)


Zostają jeszcze punkty - tym można karać....

ero03 - Sro 02 Sty, 2013

Szanowny 239099, a jak to widzisz :?:

Teraz, kiedy zatrzymuje Cię na drodze policjant to prosi o prawo jazdy, dowód rejestracyjny i OC, prawda :?:

A co wg Ciebie powinni jeszcze wozić kierowcy - decyzję ZUS, zaświadczenie o zarobkach za ostatnie 3 miesiące, czy też PIT z ostatniego roku :?:

drill - Sro 02 Sty, 2013

A od kiedy to płaci się u policjanta. Niech wystawi po prostu mandat punktowany 10,20 lub 100pkt. czy też procentowy np. 1% dochodu, a egzekwowaniem i ustaleniem właściwej kwoty zajmie się kto inny. Nie wierzę ponadto że nie odróżniasz wykroczenia od przestępstwa i aby udowodnić swoją rację mieszasz te pojęcia. My tu o wykroczeniach, a nie morderstwach prawimy i kara prewencyjna musi być adekwatna do sytuacji delikwenta bo inaczej jest nieskuteczna. Trochę miało tą sytuację poprawić punktowanie wykroczeń, ale czy aby w tym systemie prawnym to działa? Przecież każdy chyba widzi, że nie działa skoro można za odpowiednio większą kasę stwierdzić, że to nie ja prowadziłem.
ero03 - Sro 02 Sty, 2013

drill napisał/a:
A od kiedy to płaci się u policjanta.


W poprzednim poście chciałem jeszcze napisać, że czasami warto włączyć opcję myślenia, ale za to teraz dopiszę, że warto czasami czytać ze zrozumieniem.

Szanowny drill, a w który to miejscu napisałem o płaceniu mandatu u policjanta :?:

Pytałem tylko jakie dokumenty jeszcze musi wozić kierowca by policjant mógł wystawić mandat. By wystawić mandat, wg Twojego pomysłu, np., 1%, to ten bidny policjant musiał by znać dochody kierowcy, prawda :?:

A swoją drogą, przepisy przewidują przypadki płacenia u policjantów, ale jak się nie zna przepisów, to się pisze takie bzdury ;)

Dlatego pytałem czy ma je ustalać na podstawie
Cytat:
decyzję ZUS, zaświadczenie o zarobkach za ostatnie 3 miesiące, czy też PIT z ostatniego roku :?:

a może na słowo honoru kierowcy?

Bajasz o nieskuteczności kar punktowych, bo ktoś tam ble, ble, ble, ale nie każdy, tak jak Ty, jest Davidem Copperfieldem i nie każdy potrafi zmieniać swoja tożsamość po kontroli policyjnej :?:

drill - Sro 02 Sty, 2013

Może faktycznie specjalnie dla Ciebie powinienem napisać wprost (policjant czy cuś?), no to masz, 1% tyle powinien napisać na druczku mandatowym i tylko tyle. Nie zachodź w głowę ile to jest gotówki dla poszczególnego delikwenta to nie rola tego policjanta czy też innej służby patrolowej to rola raczej urzędu skarbowego. Ponadto my tu o fotoradarach raczej, a one mało wspólnego mają z legitymowaniem. Teraz już jaśniej, czy nadal potrzebujesz pomocy?
I jak już się czepiasz, że Cię nie zrozumiałem to wskazuję - napisałeś już kolejny raz, że policjant nie ma jak zweryfikować Twojego dochodu więc w ten sposób sugerujesz, że na druczku ma wypisać kwotę. To po co ta kwota skoro nie płacisz bezpośrednio u niego?

Jakoś co u niektórych poradzono sobie z tą sprawą i nie narzekają, że policjant nie zna jego dochodu, płacą, a raczej płaczą jednakowo.

ero03 - Sro 02 Sty, 2013

drill napisał/a:
Jakoś co u niektórych poradzono sobie z tą sprawą i nie narzekają, że policjant nie zna jego dochodu, płacą, a raczej płaczą jednakowo.


Możesz podać przykłady :?:

Spytam jeszcze raz, co ma wspólnego ze sprawiedliwością karanie procentowe :?:
Prawo ze swej strony ma być surowe, ale równe dla wszystkich.
Ty proponujesz karanie procentowe. Za chwile znajdą się chętni do nagradzania procentowego, czy np. do płacenia rachunków procentowo w zależności od zarobków - uważasz, że to jest mądre :?:

drill - Czw 03 Sty, 2013

Finlandia.
Czy możesz wskazać logiczny wywód połączenia mandatu karnego i rachunków do opłacenia? Może faktycznie masz większą mądrość od innych i mnie ciemnego oświecisz.

Ta dysputa i tak jest jałowa, przecież od naszej pisaniny nikt tego w tym kraju nie zmieni, a ciemny lud dalej myśli, że demokracja to sprawiedliwość.

Ryś - Czw 03 Sty, 2013

drill napisał/a:
Trochę miało tą sytuację poprawić punktowanie wykroczeń, ale czy aby w tym systemie prawnym to działa? Przecież każdy chyba widzi, że nie działa skoro można za odpowiednio większą kasę stwierdzić, że to nie ja prowadziłem.


Wystarczy chociażby spojrzeć na tą stronkę i wszyscy będą wiedzieć czy punkty karne są sprawiedliwe. Wszystko zależy od ceny, a kto za nie zapłaci oczywiście Ci co mają pieniądze.

maxikasek - Czw 03 Sty, 2013

ero03 napisał/a:
Pytałem tylko jakie dokumenty jeszcze musi wozić kierowca by policjant mógł wystawić mandat. By wystawić mandat, wg Twojego pomysłu, np., 1%, to ten bidny policjant musiał by znać dochody kierowcy, prawda

Nie musi. Może tylko wystawić wniosek o ukaranie z opisem przewinienia np do Urzędu Skarbowego, wystarczy zmienić kila przepisów. A ci raz, że nie muszą się pytać kierowcy o dochody, dwa skutecznie ściągnęliby takowy- jaki przedsiębiorca zaryzykuje z powodu przekroczenia prędkości wpis do Krajowego Rejestru Dłużników.
Grzywnę za prędkość uzależnioną od dochodów ma jeszcze Szwajcaria ( przekroczenie pow. 20km/h), a od roku jeszcze doszedł areszt za przekroczenie pow. 50km/h (do tej pory jedynie w skrajnych przypadkach do 6 miesięcy był orzekany). Taka grzywna także obowiązuje ( o ile się nie mylę) za nieprawidłowe wyprzedzanie czy ostrzeganie o kontroli. Dla recydywistów- konfiskata samochodu. I oczywiście okresowe lub stałe zabranie pj. Najwyższa grzywna to chyba 1 mln franków dla Szweda za 290 km/h na autostradzie. Z tym, że tam takowe sprawy rozpatruje sąd.
W Niemczech za rażące przekroczenie prędkości można stracić okresowo prawo jazdy, zaś w Norwegi za przekroczenie o 25 km/h w terenie zabudowanym i 35 poza karą jest utrata pj.

ero03 napisał/a:
Spytam jeszcze raz, co ma wspólnego ze sprawiedliwością karanie procentowe

Tak samo jak podatki :cool: Kara aby była skuteczna musi być uciążliwa dla sprawcy. O ile kara więzienia jest tak samo uciążliwa dla biedaka czy bogacza- to już pieniężna niekoniecznie.

ero03 - Czw 03 Sty, 2013

Szanowny maxikasek, prawo karne ma się tak do podatków jak pięść do nosa ;)

My tu ble, ble, ble o tym co by było gdyby babka miała wąsy, a życie swoje.
Przed chwilą, po 4 latach procesowania, sąd skazał pirata drogowego – dziennikarza motoryzacyjnego, synalka eksperta tvn m.in. ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego, pesymisty w spr. radarów red. seniora Ziętara, który w wyniku swojej głupoty zabił przyjaciela, na 3 lata więzienie (do którego i tak nie pójdzie) i na 8 lat pozbawienia PJ, ale już koszty postępowania sądowego wynikających z jego bezgranicznej głupoty i przestępczej jazdy opłacimy my wszyscy.

Więc dajmy se spokój z tym co by karać 1% dochodów, aresztem w zależności od zamożności itp. bzdetów. By cokolwiek zmienić na drogach musi być wola polityczna, która w aktualnym podziale politycznym nie ma najmniejszych szans.
Wczoraj tvn24 przypomniała słowa Premiera Tuska z bodajże 2007r. nt. zwiększenia liczby fotoradarów i wcale jego słowa nie pokrywają się z tym co robi teraz.

drill napisał/a:
i mnie ciemnego oświecisz.


Nigdy tak nie twierdziłem i nie twierdzę.
A co do wyjaśniania, to tak jak powyżej - nasze pisanie jest jak pisanie na Berdyczów, więc nie ma się czym podniecać ;)

MK-J - Pią 04 Sty, 2013

Cytat:

Za co mandat z fotoradaru


Czy zdjęcie z fotoradaru może być dowodem nie tylko na przekroczenie prędkości, ale także na niezapięte pasy czy brak włączonych świateł?

Łukasz Z. jest przedstawicielem handlowym, dużo podróżuje po kraju. Tydzień temu od jednej z mazowieckich straży miejskich dostał informację o mandacie za przekroczenie prędkości (o 20 km/h) oraz za rozmowę przez telefon komórkowy. W sumie 400 zł i osiem punktów karnych. Kierowca płacić nie zamierza. Uważa, że fotoradar jest urządzeniem, które służy do pomiaru prędkości i nie można na podstawie zdjęcia karać za rozmowę przez telefon.

Kto ma rację? – Fotoradar jest wprawdzie urządzeniem przeznaczonym do pomiaru prędkości, ale nie wyklucza rejestracji innych wykroczeń i może być dowodem na ich popełnienie – wyjaśnia „Rz" Adam Jasiński z Komendy Głównej Policji.

Adwokat Bartosz Guziński twierdzi, że sprawa Łukasza Z. wcale nie jest przegrana. – Litera prawa jest bardzo ważna, ale nikt nie zwalnia straży miejskiej czy innych służb z obowiązku myślenia – twierdzi. Zastanawia się, czy eksperci byliby tak samo zgodni, gdyby nagle posypały się mandaty z fotoradaru za przekroczenie prędkości i brudne szyby lub nieczytelne tablice rejestracyjne.

Takich spraw spornych może być coraz więcej. Na polskich drogach rośnie bowiem liczba fotoradarów. Działa już 315 nowoczesnych urządzeń zarządzanych przez Inspekcję Transportu Drogowego. Drugie tyle mają straże miejskie. Fiskus zamierza w tym roku zarobić na mandatach 1,5 mld zł.


LINK

Przestrzegajmy przepisy, nie dajmy się złapać, zróbmy "w konia" fiskusa :!: Niemniej jednak i tak zapłacimy wszyscy za rozbudowany fotoradarowy aparat represji. Nowe urządzenia, armia ludzi szykująca się do analizy milionów zdjęć - to będzie nas kosztować bez względu na ilość "drogowych morderców" - używając słów ministra S. Nowaka (już widzę, jak wszyscy kierowcy rządowych limuzyn nie przekraczają prędkości).

Ku pamięci: http://www.youtube.com/watch?v=LRd4NPYRQGY zważywszy, że fotoradary stawiane są nie tylko na nowych drogach. :gent: M.

maxikasek - Pią 04 Sty, 2013

ero03 napisał/a:
Szanowny maxikasek, prawo karne ma się tak do podatków jak pięść do nosa

Biorąc pod uwagę ostatnie posunięcia i pomysły rządu, to rzekłbym że kary za przekroczenie prędkości mają więcej wspólnego z podatkami niż z prawem karnym czy bezpieczeństwem na drodze :cool:

MK-J- to premier Tusk też nie ma prawa jazdy? ;)

MK-J - Wto 08 Sty, 2013

W owczym, a raczej - baranim pędzie do łupienia obywateli wszędzie i za wszystko dochodzimy do scenek rodem z filmów sensacyjnych (śmigłowce) czy niemal s-f (drony) :cool:

Cytat:

Prędkość kierowców skontrolują śmigłowce?


Nadchodzą ciężkie czasy dla piratów drogowych. Inspekcji Transportu Drogowego marzą się śmigłowce i drony z fotoradarami – twierdzi „Dziennik Gazeta Prawna”.

Główny Inspektorat Transportu Drogowego ma już 375 fotoradarów, 29 aut wyposażonych w urządzenia rejestrujące i armię urzędników, liczącą w samej centrali ponad 700 pracowników (cztery lata temu było ich... 50).

Według gazety w planach jest wysłanie nad drogi dwóch śmigłowców z fotoradarami, potem kolejnych, a nie można wykluczyć – nawet dronów, czyli specjalnych bezzałogowych samolotów. Zdaniem GITD godzinny przelot nad trasą z Warszawy do Krakowa - to murowane zarejestrowanie tysiąca wykroczeń i tyleż mandatów dla kierowców.

B. minister transportu Jerzy Polaczek twierdzi, że GITD wynaturzył się i dziś w najmniejszym stopniu zajmuje się bezpieczeństwem transportu drogowego. Za to jest gigantyczną maszynką do łupienia kierowców.

LINK

Może szanowna inspekcja wzięłaby się jednak za kontrolę kierowców tych pojazdów, którzy z powodu nieprzestrzegania parametrów związanych z masą pojazdu dopuszczalną na danej trasie niszczą nasze drogi. Bo zdaje się "krokodyle" m.in. tym mieli się zajmować. Na ich stronie czytamy m.in.

Cytat:
Dokładamy wszelkich starań, aby nasza działalność przyczyniała się do:

- poprawy bezpieczeństwa w transporcie drogowym
- poprawy warunków socjalnych w transporcie drogowym
- ograniczenia degradacji dróg
- zwiększenia poziomu przestrzegania prawa przez kierowców i przedsiębiorców wykonujących przewozy drogowe
- ochrony rynku transportowego przed naruszeniami zasad uczciwej konkurencji
- ochrony środowiska naturalnego
- ciągłego doskonalenia systemu zarządzania jakością
- przeciwdziałania zagrożeniom korupcyjnym.


Kolejka chętnych "służb" do kontroli prędkości (bo to najprostsze) coraz dłuższa. W buty policyjnej drogówki ochoczo weszli strażnicy miejscy, no to ITD nie chce byc gorsza. Kto następny :?: :x M.

maxikasek - Wto 08 Sty, 2013

Może powołają- Wojskowe Jednostki Kontroli Prędkości. Tak na marginesie WJO I zakup dronów dla armii znajdzie uzasadnienie ;)
Arrakis - Wto 08 Sty, 2013

MK-J napisał/a:

Kolejka chętnych "służb" do kontroli prędkości (bo to najprostsze) coraz dłuższa. W buty policyjnej drogówki ochoczo weszli strażnicy miejscy, no to ITD nie chce byc gorsza. Kto następny :?: :x M.

Przede wszystkim wydłuża się lista gmin snujących fotoradarowe plany biznesowe. Chyba tylko naiwni wierzą, że chodzi o bezpieczeństwo na drogach.
Recepta jest na to jedna. Trzymanie się ograniczeń (dla niektórych to strasznie duży problem) + rozwiązanie bodajże toruńskie, gdzie jedna z lokalnych rozgłośni radiowych na bierząco informowała o miejscu ustawienia się przez SM.
Przy okazji, sprawa ww. ograniczeń prędkości. Niektóre z nich są ewidentnie "zarobkowe".

Arrakis

[ Dodano: Wto 08 Sty, 2013 ]
http://moto.onet.pl/16743...ul.html?node=13

Earpman - Wto 08 Sty, 2013

Naiwni i Ci zakochani, wiadomo w kim.
peter.Ka - Wto 08 Sty, 2013

Nie bardzo rozumiem (jako kierowca z kat. B i C) kogo tak naprawdę kierowcy winią. Każdy mandat był moją winą bo złamałem przepisy które są jasne i nieprzypadkowe. Nikt na trasie z ograniczeniem do 90 km/h nie stawia tabliczki '20' dziesięć metrów przed fotoradarem. W mojej opini fotoradary jak i nieoznakowane pojazdy służb poprawiają bezpieczeństwo. Wiem to po sobie. Gdy w lusterku widzę ciemny samochód z tzw. wyższej półki dla klasy średniej, automatycznie przypominam sobie o tym co mi wolno :cool: Bardziej zastanawia mnie ochocza kwestia dronów. Wojsko miało problem z ich zakupem z powodu ruchu lotniczego nad PL, a tu nagle ITD może :czytanie:
MK-J - Sro 09 Sty, 2013

Nawiązując do ITD jako kolejnych naganiaczy pieniędzy dla min. Rostowskiego wstawiam info z sierpnia 2012 r.

Cytat:

Już za dwa dni powitamy wrzesień roku 2012, który przyniesie spore zmiany na polskich drogach. Na szosy wyjadą bowiem nieoznakowane patrole Inspekcji Transportu Drogowego w samochodach wyposażonych w niewielkie fotoradary, działające także podczas ruchu wyposażonych weń pojazdów.

Właśnie przez zastosowanie fotoradarów, a nie wideorejestratorów, system pracy nowych patroli będzie odbiegał od tego, do czego przyzwyczaiła nas „drogówka”. Inspektorzy nie będą zatrzymywać kierowców celem wypisania mandatu i wydania stosownej „reprymendy”, lecz po prostu zrobią zdjęcie wykroczenia i pojadą dalej.

Do kontroli przez ITD zatrzymane zostaną jedynie osoby powodujące szczególne niebezpieczeństwo w ruchu drogowym oraz obcokrajowcy. Pozostali mandat otrzymają listownie, gdyż samochodowy fotoradar zdjęcie natychmiast przekaże do siedziby ITD za pomocą bezprzewodowego Internetu. Dalsza procedura będzie identyczna jak w przypadku fotoradarów stacjonarnych.

ITD ma dysponować flotą 35 pojazdów wyposażonych w mobilne radary. 29 z nich to Fordy i Peugeoty wyposażone w czeski sprzęt Ramer AD 9C, który może zmierzyć prędkość z odległości maksimum 60 metrów, zarówno w przypadku pojazdów oddalających, jak i zbliżających się, nawet na trzech pasach ruchu.

Dodatkowo w czasie pomiaru prędkości na postoju, czeski radar będzie mógł zostać szybko doposażony w lampę błyskową, która umożliwi wykonywanie zdjęć także przy niedostatecznym naświetleniu. Wyposażenie kolejnych sześciu aut - Opli Astra oraz Insignia, nie jest natomiast jeszcze znane, gdyż przetarg na jego zakup dopiero został ogłoszony.

Trzeba przyznać, że takiej nowości aż strach się bać i teraz nawet najbardziej oporni będą musieli przekonać się do zdjęcia nogi z gazu. Pozostaje jednak pytanie, czy system karania kierowców bez ich zatrzymywania nie jest pewnym nadużyciem? Wszak właśnie słowna reprymenda i wręczenie mandatu w dłoń najlepiej studzi rajdowe zapędy i korzystanie wpływa na bezpieczeństwo.

O ile przy fotoradarach stacjonarnych nie ma co prawda innej możliwości niż przesłanie mandatu pocztą, to skoro nieoznakowane radiowozy ITD i tak będą już na drodze, to dlaczego nie mogą zatrzymać wszystkich „obsłużonych” delikwentów? Czyżby to oszczędność czasu pokierowana chęcią osiągnięcia jak największych zysków? Czyżby bezpieczeństwo nie było jednak najważniejsze?

LINK

O ile pokazywane choćby w TVN Turbo działania Policji łapiącej delikwentów jadących z nadmierną prędkością, kiedy to podczas zatrzymania pokazują mu dowód w postaci kilkuminutowego nagrania z wideorejestratora z pomiarem prędkości podczas całego nagrania można uznać za wiarygodne, to wyobraźmy sobie sytuację, że "tajniacy" z ITD jadą w pewnej odległości za kimś, kto porusza się z maksymalną na danym odcinku dopuszczalną prędkością, nagle przyśpieszają aby cyknąć zdjęcie, na którym ich prędkość w tym momencie jest wyższa od jadącego przed nimi - czyli wyższa od dopuszczalnej. I co wtedy? Do kierowcy przychodzi mandat z fotką, na której widnieje uchwycona prędkość radiowozu mająca stanowić dowód na rzekome złamanie przepisów... :zly4: M.

Baldigozz - Sro 09 Sty, 2013

Wideoradar działa na zasadzie pomiaru prędkości na określonym odcinku. Prędkości pojazdu, który jest nosicielem urządzenia. W interesie samych mierzących jest aby nie oszukiwać w sposób, który opisałeś, bo delikwent nie przyjmie mandatu, sprawa pójdzie do sądu, który powoła biegłego. Ten zaś bez trudu zauważy fakt zbliżania się pojazdów. I nie potrzeba do tego specjalnych urządzeń ale zwykła analiza za pomocą urządzenia, które każdy biegły zapewne ma, czyli oczu. I mandat do uwalenia, a jak się jeszcze sędzia wnerwi, to opierdzieli policjantów albo i wyśle donos do przełożonych. Nie opłaca się. W końcu, to nie do kieszeni mierzących trafia ta kasa. I właśnie z tych powodów, że ludzie skarżą wyniki tych pomiarów:

Cytat:
Wideorejestratory obecnie używane przez policję mają poważną wadę. Rejestrują bowiem prędkość radiowozu, a nie pojazdu, za którym on jedzie i mierzy prędkość. Problem ten ma jednak wkrótce zostać rozwiązany. W radiowozach drogówki znajdą się nowe wideorejestratory. Będą to rozbudowane urządzenia, składające się z komputera, kamer, mikrofonu, radarów i odbiornika. Będzie także GPS, dzięki któremu możliwa będzie dwustronna wymiana danych z systemami policji w czasie rzeczywistym za pomocą łączności komórkowej. Pierwsze nieoznakowane samochody z nowymi wideorejestratorami mają wyruszyć na polskie drogi w drugiej połowie 2012 roku.

MK-J - Sro 09 Sty, 2013

Wskazując na ewentualną możliwość "naciągania" pisałAm o fotoradarach w pojazdach ITD a nie wideorejestratorach (zerknij na podkreślenie w cytowanym wcześniej artykule). I nie o Policji, a o innej służbie, która powstała przede wszystkim dla kontroli innych niż prędkość aspektów transportu drogowego. :gent: M.
Baldigozz - Sro 09 Sty, 2013

To w takim razie pomieszałaś działanie dwóch urządzeń w swoich obawach. Fotoradar bowiem jest o tyle doskonalszy od wideorejestratora, że jak każdy radar mierzy prędkość obiektu wskazanego. Co ma do tego przyśpieszanie pojazdu inspekcji, to nie wiem. Natomiast tradycyjny wideorejestrator jest właśnie wrażliwy na te wahania prędkości (a w zasadzie odległości od pojazdu namierzanego), bo mierzy prędkość pojazdu inspekcji. Tylko, że jak pisałem aby wynik był prawidłowy i niemożliwy do obalenia inspekcja musi pilnować stałej odległości przez określony odcinek czasu. Mobilne fotoradary z możliwością montażu i pomiaru za szybą samochodu są dopuszczone przez GUM od co najmniej kilku lat i używane przez policję.
MK-J - Sro 09 Sty, 2013

Cytat:

Inspekcja "rzuciła" na cały kraj 29 samochodów - wśród nich jest 11 fordów mondeo, 11 focusów i 7 peugetów partner. Te ostatnie są oznakowane, w przeciwieństwie do fordów. Można je poznać jedynie po specjalnej głowicy fotoradaru zamontowanej na masce, między światłami. To ona mierzy prędkość, zaś kamera za szybą robi zdjęcie.

Samochody nie ścigają piratów, tylko jeżdżą po naszych drogach i fotografują tych, którzy przekraczają prędkość. Po chwili zdjęcie trafia do systemu, a później procedura jest taka sama, jak w przypadku ujęcia z fotoradaru stacjonarnego.

Auta ITD mogą też zaparkować na poboczu i fotografować przejeżdżające samochody. Co więcej, inspekcja w odróżnieniu od straży miejskiej, nie musi w takim miejscu stawiać znaku ostrzegającego przed fotoradarem. Auta jeżdżą non-stop - w końcu w przyszłorocznym budżecie z mandatów za prędkość zapisano 1,5 miliarda złotych wpływów.



No to w jaki sposób następuje pomiar prędkości pojazdu poprzedzającego wykonany z jadącego za nim pojazdu ITD? Nie uwzględnia prędkości "krokodyli"? Robią zdjęcie, które jest natychmiast przesyłane via internet. Chyba, że do każdej takiej fotki dołączany jest i archiwizowany materiał z pewnego czasu jazdy za "piratem" dla potrzeb dowodowych i kwestii odwoławczych. Nie znam procedur postępowania dla urządzeń stacjonarnych, a taka droga egzekucji jest wskazana jako następstwo zdjęcia wykonanego przez mobilny fotoradar ITD. :gent: M.

Baldigozz - Sro 09 Sty, 2013

Na przykład tak:
Cytat:
Iskra-Video umożliwia:
•rejestrację prędkości nadjeżdżających pojazdów, zarówno przez przednią, jaki i tylną szybę,
•pomiar prędkości najszybszego auta w grupie pojazdów,
•rejestrację pojedyńczego wykroczenia w serii pomiarów i sekwencji zdjęć (do 25 zdjęć/sekundę),
•rejestrację prędkości nawet przy dużej różnicy prędkości pojazdu patrolu i celu, dzięki radarowemu określaniu własnej prędkości,
•wykorzystanie podczerwieni umożliwia pracę w warunkach słabej widoczności (np. po zmierzchu)

Arrakis - Sro 09 Sty, 2013

Do poczytania.
http://www.norcom.com.pl/...der=asc&start=0

Arrakis

gathern - Sro 09 Sty, 2013

http://wpolityce.pl/artyk...tyk-manipulacji

Od dziś polityk PO wprowadził nowe hasło:
Cytat:
Tylko człowiek bez prawa jazdy nie widzi, jak budowane są drogi.


Dla przypomnienia premier T. mówił
Cytat:
tylko facet, który nie ma prawa jazdy, może wydawać pieniądze na fotoradary, nie na drogi.


No więc, panie Nowak, otóż jestem kierowcą i owszem jeżdzę po kraju, trochę się poprawiło, ale widzę że najwięcej kasy idzie w drogi płatne, zwłaszcza w autostrady na których jazdą mnie po prostu nie stać ! (jak ktoś jest ciekaw niech sobie policzy ile kosztuje przejechanie z granicy niemieckiej do Warszawy - wychodzi całkiem szokująca sumka).

Natomiast w drogi krajowe, wojewódzkie, powiatowe, gminne to już nie łaska inwestować ? Czyż nie takimi drogami jeździ najwięcej polaków ?

Chciał bym zobaczyć zestawienie na jakich drogach (czy gminne/powiatowe/wojewódzkie itd) zgnięło te 3,5 tys. ludzi w zeszłym roku. Wtedy możemy pogadać o fotoradarach.

Ja osobiście jeżdzę wolno, bo mam też wolny samochód :-)[/quote]

MK-J - Czw 10 Sty, 2013

Cytat:

Tomasz Lis wzywa do narodowej akcji przeciwko fotoradarom


"Minister Nowak mówiący, że za pomocą fotoradarów zwiększy moje bezpieczeństwo, przypomina mi facetów na parkingach, którzy mówią, żeby im dać "piątkę", to oni mi popilnują samochodu" - porównuje publicysta.

W Polsce jest za dużo wypadków drogowych. Zgoda. Trzeba z tym walczyć. Zgoda. Jak? Tu koniec zgody. Bo rząd, który nagle wziął sobie do serca bezpieczeństwo Polaków, ma tak naprawdę, cała reszta to totalna ściema, tylko jeden pomysł - fotoradary - pisze Tomasz Lis w natemat.pl.

Publicysta wytyka rządowi, że ten tak bardzo chce dbać o bezpieczeństwo na polskich drogach, że zyski z tej walki zapisał już w budżecie. Bo oczywiście o bezpieczeństwo idzie. Czy nasza władza ma nas naprawdę aż za takich kretynów? - zastanawia się Lis.

Minister Nowak mówiący, że za pomocą fotoradarów zwiększy moje bezpieczeństwo, przypomina mi facetów na parkingach, którzy mówią, żeby im dać "piątkę", to oni mi popilnują samochodu. Oczywiście płacę "piątkę", ze strachu, że mi go porysują. Czy panowie na parkingu chcą zadbać o bezpieczeństwo samochodu? Mam wrażenie, że w tym samym stopniu, co minister Nowak o moje - pisze obrazowo szef Newsweeka.

Cała Polska obsiana jest fotoradarami. Czasem to są już jakieś pańskie jaja - zauważa dziennikarz. W związku z ogólnonarodową troską o bezpieczeństwo na polskich drogach publicysta ma też pewną propozycję dla rządzących…

(…) W porządku, premier Tusk i minister Nowak dbają o moje bezpieczeństwo. Ok. Wchodzę w to. Ale pod jednym warunkiem. Poprę ich pomysł, jeśli obaj zadeklarują, że do Gdańska i z Gdańska będą jeździć wyłącznie swoimi samochodami i że to oni z własnej kieszeni, a nie ich kierowcy służbowi z naszej kieszeni, będą płacili za mandaty, a jak przekroczą limit punktów, to się przesiądą, ale do pociągu, a nie do samolotu. Wchodzicie w to, panowie? - pyta Tomasz Lis i podsuwa pomysł polskim kierowcom-internautom by ci rozpoczęli masową akcję pod hasłem "Narodowy program do walki z fotoradarami", który ma być ripostą na - jak go nazywa Lis - "Rządowy program wymuszania haraczu".

Jaki charakter ma mieć ten protest - nie wiem. Coś sensownego na pewno wymyślicie - kończy publicysta.


LINK

Silmeor - Czw 10 Sty, 2013

To może w ramach protestu: jadę zgodnie z przepisami- nie płacę nowego podatku. ;-)
-=Alex=- - Czw 10 Sty, 2013

Silmeor, chcesz rozwalić tak misternie zaplanowany budżet ?
steell - Czw 10 Sty, 2013

Silmeor napisał/a:
To może w ramach protestu: jadę zgodnie z przepisami- nie płacę nowego podatku. ;-)


Staram się właśnie tak jeździć, tylko czy ktos zagwarantuje mi, że jak wszyscy zaczną tak jeździć i wpływy wyniosą 0 zł to na wszystkich drogach nie pojawią się ograniczenia np do 30 km/h?
I tak jesteśmy na przegranej pozycji.

[ Dodano: Czw 10 Sty, 2013 ]
PS: Przypomnę tylko, ze parlamentarzyści są "zwolnieni" z mandatów.

-=Alex=- - Czw 10 Sty, 2013

steell, nie obniżą ograniczeń prędkości w tym przykładzie o którym piszesz. Po prostu zrobią kolejny zamach na OFE i emerytury (wprowadzą waloryzację kwotową) i budżet znowu się zapełni. :D
jack ols - Pią 11 Sty, 2013

Odnosnie protestu, tyle ze potrzebny jest wodzirej.

- odmawiac placenia za zdjecia dopoki ich nosniki nie stana sie dobrze widoczne i opisane. Do tego czasu wplacac pieniadze w ramach protestu na konto np WOSP , pomyslowo oznakowac auta , przyjmowac tylko recznie wypisane mandaty.

Medialnie dobrze by to wygladalo, no i latwiej bez oporow zaplacic za przewinienie w sposob ktory rzeczywiscie bedzie ratowac zycie. A pan minister jak mu zalezy na wplywach i twarzy niech szybko poprawia przepis.

MK-J - Pią 11 Sty, 2013


protot - Pią 11 Sty, 2013

16 grudnia przejechałem 300 km w 3 godziny i ok. 40 minut. Miałem też 2 krótkie postoje "na rozprostowanie nóg" i papierosa żony. Na pewno miałem zrobione przynajmniej 1 zdjęcie fotoradarem - spracowała lampa błyskowa. Ile jeszcze fotoradarów bezbłyskowych zrobiło zdjęcia ? Nie wiem. Jadąc z powrotem tę samą trasę pokonałem w 4,5 godziny z 3-ma postojami. Bez błysków, bo z zachowaniem nakazanej prędkości. Zresztą - okropne warunki pogodowe tego dnia (6 stycznia br.)na to nie pozwalały, szczególnie na A4 -śnieg, błoto pośniegowe i brak odśnieżarek w moim kierunku jazdy. Stwierdziłem, że warto jeździć zgodnie z przepisami.
Podaję jeszcze głupszą propozycję od Lisa i innych userów forum: zamiast mandatów karać chłostą. Tylko kogo: kierowcę :brawo: czy samochód? :x

239099 - Pią 11 Sty, 2013

Trzeba założyć blokady w samochodach
do 60 km/h
taka jest moja koncepcja...

A na poważnie - jak rząd chce by było mniej wypadków to niech buduje drogi - bezpłatne drogi...

Bo prawda jest taka, że najważniejszymi przyczynami wypadków są
- złe drogi (jakość nawierzchni, brak bezkolizyjnych skrzyżowań, wiaduktów itp, brak szybkich połączeń - omijających aglomeracje i zabudowania )
- gorzała
A dopiero na 3cim miejscu prędkość...

MDS - Pią 11 Sty, 2013

Wszędzie potrzeba odrobinę myślenia. Współczesne auta mają takie parametry i silniki , ze bez wpatrywania się w prędkościomierz nieświadomie mozna przekroczyc prędkość o 10 -20 km/h bez żadnego problemu.Jest to szczególnie widoczne w mieście gdzie obowiazuje prędkość 40 km /h. Co ma robić kierowca? kurczowo wpatrywać sie w prędkościomierz, czy też koncentrować się na obserwacji ulicy? A może tempomaty założyć? Jeżdzę już ponad 35 lat bez wielkich wpadek , ale pomysły wspólczesne powodują niesmak. Klasyczne nabijanie kasy dla budżetów.
Skoro tak zależy politykom na bezpieczeństwie to dlaczego nic nie robia zeby definitywnie zlikwidować problem pijanych kierowców? Więc może trzeba wysiłki skierować na myślenie i nie karać za przekroczenie kretyńskich prędkośći 30 km /h w niektórych miejscach czy 40 , a karać za niedostosowanie prędkości do warunków jazdy. No i ostania sprawa, jeżeli płacimy to wszyscy i politycy prywatnymi autami i politycy w autach BOR jadące na światłach jako pojazdy uprzywilejowane, bo jakoś nie widze potrzeby zeby BOR jechał z premierem po stolicy na kogutach z prędościami ponad 100k/h. Do pożaru ani rannego nie jedzie.

Baldigozz - Pią 11 Sty, 2013

To dziwne, bo wg statystyk policji przyczyny wypadków na prostych odcinkach dróg kształtują się tak:
• niedostosowanie prędkości do warunków ruchu – 4 919 wypadków,
• nieudzielenie pierwszeństwa przejazdu – 2 483 wypadki,
• nieprawidłowe zachowanie się wobec pieszego – 2 319 wypadków,
• nieprawidłowe wyprzedzanie – 1 445 wypadków,
• nie zachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami – 1 474 wypadki.

Na skrzyżowaniach z pierwszeństwem przejazdu:
• nieudzielenie pierwszeństwa przejazdu – 5 426 wypadków,
• nieprawidłowe zachowanie się wobec pieszego – 1 869 wypadków,
• niedostosowanie prędkości do warunków ruchu – 953 wypadki.

Na zakrętach:
• niedostosowanie prędkości do warunków ruchu – 3 054 wypadki,
• jazda po niewłaściwej stronie drogi – 198 wypadków,
• nieprawidłowe wymijanie – 182 wypadki,
• nieprawidłowe wyprzedzanie – 175 wypadków.

Ponad 80 % wypadków odbywa się na zwykłych drogach jednojezdniowych. Ponad 70 % wypadków ma miejsce na obszarach zabudowanych.
Główne przyczyny wypadków na tych drogach to:
• niedostosowanie prędkości do warunków ruchu – 8 045 wypadków,
• nieudzielenie pierwszeństwa przejazdu – 6 999 wypadków,
• nieprawidłowe zachowanie się wobec pieszego – 3 373 wypadki,
• nieprawidłowe wyprzedzanie – 1 872 wypadki,
• niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami – 1 633 wypadki,
• nieprawidłowe wykonywanie manewru skrętu – 908 wypadków.

Ja też jestem za bezpłatnymi autostradami. Pięć razy bardziej wolałbym, żeby zamiast marnować 30 mld złotych rocznie na jakąś tam nikomu nie potrzebną dziś armię przeznaczać te pieniądze na bezpłatne autostrady. A pijanych Polaków za kółkiem to wyeliminować może chyba tylko natychmiastowa egzekucja na miejscu... Ciekawe czemu warchołowaci kierowcy z Polski potulnieją jak przyjdzie im pojechać do Szwecji? Może dlatego, że tam za przekroczenie prędkości o kilka km/h przyjdzie mu zapłacić ponad tysiąc złotych? Może dlatego, że tam na niektórych drogach wręcz nie ma poza określonymi fragmentami możliwości wyprzedzania? Albo można trafić na blokadę policyjną, gdzie wszyscy po kolei kierowcy są badani na obecność alkoholu i narkotyków? Wredna policja jeździ z wideorejestratorami nie tylko nieoznakowanymi samochodami ale też i motocyklami.

drill - Pią 11 Sty, 2013

Mam nieodparte wrażenie że przeceniacie tych zachodnich kierowców. Otóż zdarza mi się czasami poruszać po drogach w tak zwanych krajach zachodnich i wcale nie jest tak, że kierowcy tam nie przekraczają dopuszczalnych prędkości, robią to wręcz bardzo często. Czy uważacie, że powołano tam oddziały policji drogowej, aby specjalnie pilnowały tylko Polaków? Otóż ci sami np. Niemcy w Polsce również jeżdżą bardzo ostrożnie przestrzegając przepisów (jak wiemy płacą na miejscu tak jak i my u nich). Mandat w Polsce dla przeciętnego Polaka to ruina finansowa, ale niestety tylko dla przeciętnego. Czy naprawdę nie zauważacie kto tak na prawdę jeździ po naszych drogach tak brawurowo? Otóż są to małolaty, zamożni nowobogaccy, przedstawiciele handlowi, oraz przedstawiciele ogólnorozumianej władzy (policja, politycy itp.). Przeciętny Polak owszem przekracza tą prędkość z reguły o 20-30km/h i nie jest to raczej jakiś dramat choć wiem, że w szczególnych okolicznościach może to być problemem. Moim zdaniem winne są drogi niedostosowane do tak intensywnego ruchu i kierowcy opóźniający ten ruch. W dzisiejszych czasach wszędzie wymuszany jest pośpiech i widać to właśnie na drogach. Gdy napotykamy marudera który dostosował swoją prędkość do swoich umiejętności i jedzie na niezbyt szerokiej normalnej polskiej drodze z prędkością w znaczącym stopniu niższą niż dopuszczalna to właśnie przyczynia się do ekstremalnych zachowań tych nadpobudliwych i właśnie wówczas doprowadza to tragicznych w skutkach wypadków.
karen - Pią 11 Sty, 2013

Po części (większej) zgadzam się z przedmówcą.
Problem przede wszystkim leży w bezpiecznych drogach (ich brak w Polsce) i wysokościach mandatów (za niskie kwoty).
A co do umiejętności prezentowanych przez kierowców zachodnich to mieszkając od kilku lat na pograniczu Niemiec i Holandii stwierdzam, że nic lepszego od innych kierowców nie reprezentują. Nie przekraczają prędkości bo to dużo kosztuje (50 euro o 10 km/h), w zimie jeżdżą pewnie ale tylko rowerami bo na śniegu nie mają doświadczenia (poza tym w pierwszej kolejności jak spadnie śnieg odśnieża się drogi rowerowe-póżniej samochodowe), nie uznają opon zimowych, nie napełniają klimatyzacji, nie używają kierunkowskazów, nie zapalają świateł mijania przy opadach deszczu... . Długo by można wymieniać ale problem leży przede wszystkim w mentalności a nie w umiejętności, ja Polak muszę być pierwszy i ja muszę wszystkich wyprzedzić, reszta się nie liczy.

drill - Pią 11 Sty, 2013

Co do wysokości mandatów to bym polemizował. Zastanów się ile to % zarobku Holendra czy Niemca te 50 euro a ile min. kwota mandatu w Polsce 100PLN dla Polaka. Czy nie wychodzi drożej w Polsce?
FAZI 1 - Pią 11 Sty, 2013

karen napisał/a:
ja Polak muszę być pierwszy i ja muszę wszystkich wyprzedzić, reszta się nie liczy.


g***o prawda :!: I piszę to z całą stanowczością. Jakoś jeżdżąc ostatnio przez Niemcy i Benelux to takie zachowanie szczególnie wśród kierowców tirów jest bardzo rozpowszechnione. Rejestracje są ze wszystkich krajów od Estonii, Łotwy i Litwy po Niemcy, Francję i Hiszpanię. Tiry wyprzedzają tiry i dzięki temu blokują ruch na autostradach. Pół biedy jeśli jest to w Niemczech na trzypasmowej, gorzej jak jest to w Holandii czy Belgii na dwupasmówkach.

drill - Pią 11 Sty, 2013

W końcu więc dochodzimy wspólnie do wniosku, że rząd wystawiając te fotoradary, napuszczając na kierowców co róż to inne służby, twierdząc, że czyni tak dla poprawy bezpieczeństwa, robi nam papkę z mózgów. Nie jesteśmy gorsi od innych kierowców mamy natomiast mniej możliwości normalnego podróżowania i to zarówno na drogach jak i np. pociągami. Dosyć tej durnej propagandy i pajaców popierających ten cyrk.
jack ols - Pią 11 Sty, 2013

Wiec co nam pozostalo :
klac i placic → :szamp2: ? jezdzic zgodnie z przepisami → :jakson: ? protestowac jezdzac -20km/h mniej → :czarownica: ?

karac chlosta → :dyskurs: ? zatrudnic wodzireja → :sex3: ? tyle ze tu trzeba przez mur przeskoczyc a nagrody z tego nie bedzie.

steell - Pią 11 Sty, 2013

Kolego Baldigozz przytoczone prze Ciebie statystyki uważam za spreparowane /nie przez Ciebie/ przez oficjalne czynniki. Takie statystyki uwiarygadniają pewne decyzje, ułatwiają pracę tworzącym im osobom, ale nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Wg. tych statystyk ani jeden wypadek nie był spowodowany złym stanem drogi, wierzysz w to użytkując te drogi na co dzień?
Sam osobiście od 1985 roku otrzymałem 2 mandaty, jeden za przekroczenie prędkości 100 zł w 2008 roku o paręnaście kilometrów na godzinę. Sytuacja następująca, droga powiatowa, łuk drogi w lesie, za zakrętem, koniec lasu i od razu tablica tren zabudowany /widoczna dopiero po minięciu zakrętu/ z 50 m dalej przystanek PKS i szczere pole do okola. Dalej 50-100 metrów pierwsze zabudowania. Jak myślisz gdzie stał patrol z suszarką? Oczywiście na przystanku, to ze miałem tylko tyle na liczniku to moje szczęście następny miał 90, szybko uzbierała sie kolejka szczęśliwców. Aby wytracić prędkość do przepisowych 50 km/h trzeba było hamować z poślizgiem a i to nie wiem czy by się udało.
Wcześniejszy mandat otrzymałem na własne życzenie i to dosłownie. Rok chyba 2006 lub 7 zjazd z autostrady, godzina około 5 rano, aura zimowa ale droga czarna temperatura około zera z tendencją na niewielki -. Jak juz na zjeździe przy prędkości około 30 km/h, straciłem panowanie nad autem, prędkość była na tyle niewielka że na poważnie rozważałem opuszczenie bolidu i przejście do marszu. Niestety o ile sama autostrada była dobra o tyle zjazd to juz lodowisko i to wypolerowane. W każdym bądź razie po krótkotrwałej walce zakończyłem jazdę na barierce,straty minimalne ale płyn poleciał na jezdnie. Jako ze nie dało sie ustać na pochyłości, zadzwoniłem na CR żeby przysłali piaskarkę bo wyobraźnia podsunęła mi makabryczne wizje tego co zaraz sie będzie tam działo. Oczywiście mój telefon pozostał bez odpowiedzi, w międzyczasie kolejne auto przeleciało zjazd i wylądowało tym razem w polu. Po konsultacji z mało szczęśliwym kierowcą ponownie zadzwoniłem na 112 i ponownie zapewniono mnie że piaskarka zaraz dojedzie, dojechała ale policja. W miedzy czasie jeden tir nie dał rady wykręcić na zjazd i przeleciał prosto /na szczęście starczyło mu pasa awaryjnego/ i jeden osobowy wyleciał z drogi pakując się prosto w auto stojące na polu. Dojechała policja, jak zobaczyli co się dzieje wezwali piaskarkę która pojawiła się po paru minutach i problem zniknął. Wierz mi nie dało sie stać na profilowanej drodze, trzeba było trzymać się czegoś by nie upaść. Co ciekawe widziałem wcześniej parę piaskarek w okolicy ale żadna nie przejechała tym zjazdem i nie raczyła sypnąć piachem czy solą.
Zmierzam do puenty, oczywiście i tym razem otrzymałem mandat tym razem za niedostosowanie prędkości do warunków ruchu i traktuję to jako nauczkę, a niech się inni pozabijają, a najlepiej chodzić piechotą, tylko co jeżeli pieszy niedostosuje prędkości do warunków ruchu?

Baldigozz - Pią 11 Sty, 2013

No ale dla policji to jest prosta sprawa. Na śliskiej drodze ktoś kto wypada musiał jechać za szybko. Ja dwa dni temu po ostrej śnieżycy wyprzedzałem faceta co się mocno wlókł ale po samochodzie wyglądał mi na takiego co ma byle jakie opony i prawidłowo swoją prędkość dostosował do możliwości swojego auta na danej drodze, a może też i do swoich umiejętności. Z jednej krętej drogi, ostro z góry zjeżdzałem ostatnio z duszą na ramieniu, bo to była mała chamska dróżka, gdzie ledwie się dwa samochody mieściły, a lód był. I nie było wyjścia, zjeżdzałem na jedynce, a i tak się modliłem żeby nikt z przeciwnej strony nie nadjeżdzał. Tylko o czym takie przykłady mają świadczyć? Kiedy non stop widzę gości co wyprzedzają na zakazie wyprzedzania, na zakręcie, łamiąc ograniczenia prędkości. Oni też biedactwa są pokrzywdzeni przez polskie drogi? Bo złośliwe państwo im podwójną ciągłą namalowało? Ja też się parę miesięcy temu śpieszyłem na imprezę rodzinną i przejeżdzając przez jedno miasto ze 200 m od rogatek dostałem mandat. Bo słusznie miła pani policjant zwróciła mi uwagę, że panie kierowco, teren zabudowany kończy się dopiero za tamtą tablicą. I słusznie stówkę dostałem. A ile razy widziałem, że ja widząc tablicę teren zabudowany lub ograniczenia zwalniałem i od razu wyprzedzał mnie jakiś koleś z cb radiem. Bo i po co ma zwalniać skoro wie, że patrolu nie ma. To trzeba dalej gnać. Znaczy się dla takich ludzi znaków drogowych czy innych przepisów mogłoby w ogóle nie być. Oni zwalniają tylko kiedy grozi im radar. Być może więc skoro jesteśmy narodem warchołów, to jedynym rozwiązaniem jest stawiać radar przy każdym znaku?
steell - Pią 11 Sty, 2013

Jeżeli będę miał możliwość dojechania z punktu A do punktu B bez kluczenia po wszystkich mieścinach po drodze to sam będę optował za stawianiem fotoradaru w każdej z tych mieścin. Na chwilę obecną fotoradar to dodatkowy podatek od kierowców, zaczęły gminy i jak wiać rząd czerpie doświadczenia z samych dołów samorządowych.
Problem tylko w jednym, dla mnie 500 zł to dużo i nie narażę sie na ich utratę, zapewne jednak dla niektórych to tyle co splunąć wiec ich to nie nauczy niczego.
PS: "niedostosowanie prędkości do warunków ruchu" to tak na prawdę wszystkie inne czynniki których z rożnych powodów nie zechciano określić w tym duża prędkość ale nie tylko. Przypomina mi się kawał /proszę policjantów by się nie obrażali/
Po wypadku pieszy leży na ulicy, przyjeżdża milicja i spisuje protokół zdarzenia.
Nogi denata leżą na ulicy, ręce denata leżą na ulicy, korpus denata leży na ulicy, głowa denata leży na krawę...?, /tu następuje kop w głowę/ i dalej, głowa denata leży na ulicy.

[ Dodano: Pią 11 Sty, 2013 ]
Muszę jeszcze nawiązać do mojego wcześniejszego postu i zadać pytanie, jaka prędkość w drugim przedstawionym przeze mnie przypadku była by właściwa? odpowiedź prawidłowa, żadna, podobnego zdania byli policjanci ale wykonywali swoje obowiązki zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Jakoś nie ufam komuś kto stanowi prawo i sam je łamie, oczywiście chodzi mi o wprowadzenie do systemu kontroli radarowej wyjątków w postaci świętych krów, obarczonych immunitetem. Uważam i chyba nie jestem odosobniony, że za przekroczenia szybkości, łamanie innych przepisów ruchu drogowego każdy powinien podlegać takim samym prawom, wystarczy wyłączyć je z obowiązywania immunitetu, dopóki to nie nastąpi rozmowa o zasadności wprowadzania fotoradarów jest farsą.

gathern - Pią 11 Sty, 2013

Ja nie rozumiem jednej rzeczy, dlaczego budując w Polsce ekspresówki/drogi wojewódzkie robi się je b.często JEDNOPASMOWE ? Nosz do jasnej cholery jak już robią generalną przebudowę drogi to ludzie weźcie dołóżcie kilka mln zł i zróbcie dwupasmówki, jeździłem sporo po Wielkiej Brytanii, Niemczech, tam sporo dróg tej kategorii ma po prostu dwa pasy w każdą stronę i jest o wiele bezpieczniej (sporo wypadków w Polsce jest przez to że ludzie śpiesząc się nieodpowiednio wyprzedają, na drodze dwupasmowej ten problem się o wiele minimalizuje)!! To nie jest jakaś wielka filozofia, u nas jednak nadal się buduje jak by ruch kołowy był taki jak za komuny, ale niestety nie jest, w Polsce mamy 37 mln mieszkańców przynajmniej, z tego bardzo dużo samochodów, od czasów komuny wiele się zmieniło, no może poza mentalnością tych co planują rozwój kraju.

A tu jeszcze przykład jak się wyrzuca (w dosłownym znaczeniu) kasę w błoto - polecam ten filmik: http://regiomoto.pl/porta...afi-zobacz-film

Kiedy w końcu ktoś odpowie finansowo odpowiedzialność za takie gnioty ?

A tu też dobry "kwiatek":
http://regiomoto.pl/porta...la-im-fotoradar

steell - Pią 11 Sty, 2013

Cytat z tekstu
Kod:
– Jeśli prognozy są kiepskie, nie czekamy i stosujemy metodę na zimno. Lepiej załatać drogę kilka razy w sezonie, niż pozostawić ubytki, które prowadzą do uszkodzenia samochodów, [b]a często także kolizji[/b] – mówi prezes Kosiorowski.

Czyli problem jest znany, chociaż w zaprezentowanych statystykach policji występuje jako "niedostosowanie prędkości do warunków".

gathern - Pią 11 Sty, 2013

steell Dziwi mnie tylko jedno, widziałem jak tu w Norwegii na mrozie naprawiali ubytki w jezdni, muszę przyznać że zrobili to na tyle dobrze że po kilkunastu godzinach/dniach nic tam się nie kruszyło. Po prostu naprawa była trwała.

Co my nie mamy technologii, że chłopy muszą łopatą klepać zimny asfalt ?? To jest wyrzucanie kasy w dziurę ...i takie zasłanianie się "bezpieczeństwem" kierowców to bzdura.

Ja kiedyś czytałem że w Polsce nie opłaca się solidnie naprawiać dróg, bo po prostu jak się co chwilę psują to jest robota dla "zaprzyjaźnionych" firm...

Arrakis - Pią 11 Sty, 2013

Cytat:
Dziwi mnie tylko jedno, widziałem jak tu w Norwegii na mrozie naprawiali ubytki w jezdni, muszę przyznać że zrobili to na tyle dobrze że po kilkunastu godzinach/dniach nic tam się nie kruszyło. Po prostu naprawa była trwała.

Mamy gorszy klimat dla dróg, niż Norwegia.

Arrakis

Baldigozz - Pią 11 Sty, 2013

steell napisał/a:
Jakoś nie ufam komuś kto stanowi prawo i sam je łamie, oczywiście chodzi mi o wprowadzenie do systemu kontroli radarowej wyjątków w postaci świętych krów, obarczonych immunitetem. Uważam i chyba nie jestem odosobniony, że za przekroczenia szybkości, łamanie innych przepisów ruchu drogowego każdy powinien podlegać takim samym prawom, wystarczy wyłączyć je z obowiązywania immunitetu, dopóki to nie nastąpi rozmowa o zasadności wprowadzania fotoradarów jest farsą.

Ogólnie rzecz biorąc zgadzam się w tej kwestii, że immunitet parlamentarny powinien być ograniczony. Choć nie jest prawdą, że nie można wystawić mandatu posłowi. Można, tylko że wtedy policja kieruje sprawę do prokuratury, a ta wysyła odpowiedni wniosek do marszałka sejmu. W tym przypadku jest to dla mnie zresztą dość dobry miernik wartości polityka. Jeśli polityk łamie przepisy drogowe i uchyla się od przyjęcia mandatu (a może zawsze dobrowolnie go przyjąć), to jest dla mnie zwykłym d***iem nie wartym chwili uwagi. Choćby potem gadał najmądrzejsze rzeczy na świecie, to zostanie już tylko zwykłym d***iem. Ciekawa rzecz, że wśród sędziów i prokuratorów jednak częściej występuje zjawisko dobrowolnego przyjmowania mandatu bez wyciągania stosownej legitymacji. Uznają, że lepiej przyjąć mandat niż narażać się na postępowanie dyscyplinarne. Choć co ciekawe, przyjąć mandat mogą chyba tylko nie ujawniając swojej profesji, a w zasadzie powinni i za przyjęcie mandatu mogliby też być ukarani przez swoje struktury zawodowe.
A co do dwupasmowych jezdni. Cóż, kosztują po prostu dwa razy więcej niż te jednopasmowe...

gathern - Pią 11 Sty, 2013

Możesz to jakoś uzasadnić, ja bym polemizował. Tutaj jest dosyć deszczowo, do tego mrozy są dosyć spore.
Arrakis - Pią 11 Sty, 2013

Proste. Zmiany temperatury poniżej/powyżej zera.

Arrakis

SASP - Pią 11 Sty, 2013

W razie otrzymania mandatu z ITD:

Cytat:
Szanowny Panie Komendancie,

W dniu 22.07.2012 o godz. 19.30, zostało zrobione zdjęcie (rzekomo mojego pojazdu) o Numerze Rej. 12PIGS43 i przesłano dokumentację na mój adres. Jednakże obawiam się, że przesłana dokumentacja jest niestety niekompletna, a co za tym idzie, obawiam się również, że wykazany na zdjęciu z fotoradaru - pomiar prędkości - może niestety nie być prawidłowy, o ile na zdjęciu został faktycznie uwieczniony mój pojazd. Bardzo chciałbym pomóc Panu Komendantowi w ustaleniu sprawcy wykroczenia, ale najpierw proszę o rozwianie wszelkich moich wątpliwości. Jednak - do rzeczy:

Oświadczam zgodnie z prawdą, iż nie wiem, czy na zdjęciu został uwieczniony mój pojazd, gdyż po polskich drogach porusza się wiele pojazdów podobnych do tych z przesłanego przez Państwa zdjęcia, natomiast tablice rejestracyjne są elementem łatwo wymienialnym i można je bez problemu podrobić i zamontować w innym pojeździe. Moje wątpliwości mogłyby zostać rozwiane w przypadku umożliwienia porównania znaków szczególnych pojazdu jak numer identyfikacyjny pojazdu czy numer silnika z danymi w dowodzie rejestracyjnym mojego pojazdu, tak jak to jest sprawdzane na przeglądach okresowych. Nie wspomnę już o tym, że na zdjęciu nie widać /ani marki ani modelu pojazdu ani rodzaju nadwozia/, a także nie mam możliwości sprawdzenia koloru pojazdu, co budzi moje wątpliwości czy to faktycznie jest mój pojazd. Tutaj jednak poproszę o przesłanie zdjęcia w wyższej rozdzielczości (i jeśli to możliwe w kolorze), co niewątpliwie pozwoli na rozpoznanie pewnych cech szczególnych sfotografowanego pojazdu, natomiast nie ulega wątpliwości, że większość samochodów, wygląda podobnie (szczególnie w perspektywie zdjęcia „od tyłu” / „z przodu”), więc i mój samochód jest podobny do tego pojazdu ze zdjęcia. Dlatego też zwracam się z uprzejmą prośbą o przesłanie fotografii w wysokiej rozdzielczości i w kolorze – rozpoznanie cech szczególnych mojego pojazdu, oraz niewykadrowanej, żeby mieć pewność, że na oryginalnym zdjęciu nie znajduje się inny pojazd, którego ewentualna obecność mogłaby zafałszować pomiar prędkości.

Poproszę o przesłanie dokumentu uprawniającego Komendę Policji w Pacanowie do użycia fotoradaru marki /nazwa marki fotoradaru/ o numerze /numer fotoradaru/ w dn. 22.07.2012 na /lokalizacja sfotografowanego zdarzenia/ lub podanie odpowiednich aktów prawnych, na mocy których Komenda Policji w Pacanowie dokonała pomiaru prędkości. A także dokumentu zezwalającego funkcjonariuszom Komendy Policji w Pacanowie na prowadzenie pomiarów w lokalizacji umiejscowienia fotoradaru przy użyciu radarowego przyrządu kontroli prędkości, wydaną i podpisaną przez odpowiedzialnego za ten rejon Komendanta Policji na wskazany czas kontroli (Ustawa prawo o ruchu drogowym Dz. U. z 2005 r. nr 108, poz. 908, z późniejszymi zmianami).

Poproszę o podanie dokładnego adresu umiejscowienia fotoradaru w dniu 22.07.2012 na /lokalizacja sfotografowanego zdarzenia/.

Poproszę o przesłanie dokumentacji potwierdzającej, iż zgodnie z przepisami prawnymi obowiązującymi od 1 lipca 2011 r. strefa pomiaru prędkości była oznaczona znakiem D-51. a urządzenie fotoradaru było oznaczone kolorem żółtym.

Poproszę o przesłanie dokumentu legalizacji wtórnej oraz ponownej/kolejnej/okresowej urządzenia użytego w czasie pomiaru.

Poproszę o przesłanie dokumentacji potwierdzającej brak występowania zakłóceń mechanicznych, elektromagnetycznych i innych mających wpływ na dokonywanie pomiaru przez radarowy przyrząd pomiaru prędkości wydany przez właściwy Państwowy/ Okręgowy Urząd Miar w formie oficjalnego pisma np. świadectwa legalizacji miejsca dokonywania pomiaru lub świadectwa homologacji miejsca dokonywania kontroli. Prośbę swoją motywuję faktem, iż miejsce pomiaru prędkości musi spełniać wymagania wskazane w Rozporządzeniu Ministra Gospodarki z dnia 9 listopada 2007 r. w sprawie wymagań, którym powinny odpowiadać przyrządy do pomiaru prędkości pojazdów w ruchu drogowym.

Poproszę o przesłanie informacji na temat sytuacji meteorologicznej w dniu 22.07.2012 (ze szczególnym uwzględnieniem godzin /zakres godzinowy przed i po godzinie zdarzenia/), która również ma wpływ na wynik prowadzonego pomiaru tj. temperatury oraz wilgotności względnej powietrza. Szczególnie ważnym czynnikiem jest wilgotność względna powietrza, a z tego co pamiętam to /tu wymienić np. że w miesiącu kiedy nastąpiło zdarzenie/ był dość bogaty w opady atmosferyczne, więc istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że wilgotność względna powietrza przekroczyła graniczną wartość 95%, a więc pomiar dokonany w wilgotności powietrza powyżej 95% byłby nieprawidłowy.

W przesłanej przez Państwa dokumentacji brakuje danych funkcjonariuszy dokonujących kontroli i/lub instalujących urządzenie wraz z osobowym zezwoleniem do wykonywania kontroli wydanym przez KPP (Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dn. 18 lipca 2008 r. w sprawie kontroli ruchu drogowego Dz. U. z dnia 18 lipca 2008 art. 14), a zgodnie z kodeksem drogowym dokonujący kontroli ma obowiązek okazać te dokumenty samodzielnie lub na żądanie osoby kontrolowanej. Pomijam fakt, że wysłana do mnie korespondencja była podpisana faksem, a nie oryginalnym podpisem funkcjonariusza Policji. Stąd prośba o przesłanie stosownych dokumentów.

W przesłanej przez Państwa dokumentacji brakuje również informacji o sposobie instalacji fotoradaru oraz jego osłonie w czasie przeprowadzenia pomiaru, czyli rodzaj gruntu, na jakim umiejscowiono fotoradar, kącie, jaki oś fotoradaru tworzyła z osią jezdni w chwili pomiaru. Nieprawidłowe ustawienie kąta powoduje zafałszowany pomiar prędkości, a przez to niezachowanie urzędowego wymogu dokładności pomiaru urządzenia. Nie znając kąta pomiaru urządzenia, nie można ustalić rzeczywistej prędkości mierzonego pojazdu, a urządzenia radarowe mogą pokazywać błędne dane w przypadku niezachowania wymaganego kąta między osią fotoradaru a osią jezdni. Dlatego też proszę o przesłanie stosownych dokumentów.

Proszę o dokładne informacje - czy w przesłanej przez Państwa dokumentacji prędkość zarejestrowanego pojazdu jest już pomniejszona o błąd pomiarowy, który dla urządzenia /nazwa fotoradaru/ wynosi ± /podać błąd pomiarowy urządzenia/ km/h (dla prędkości poniżej 100 km)?

Na jakiej podstawie prawnej Komenda Policji w Pacanowie wystawia wezwanie i mandat karny? Proszę o podanie stosownych regulacji prawnych.

Uprzejmie proszę o przesłanie informacji kto jest właścicielem fotoradaru marki /nazwa fotoradaru/ o numerze /numer fotoradaru/, a także czy Komenda Policji w Pacanowie sama zajmuje się obróbką zdjęć wykonanych przez ww. fotoradar czy zleca to firmom zewnętrznym? Jeżeli tak, to proszę o podanie danych podmiotu.

Na zakończenie pragnę zwrócić się do Pana Komendanta z prośbą o przesłanie ww. dokumentów (podanych w punktach), dzięki którym będę mógł rozwiać swoje wątpliwości odnośnie przesłanego mi wezwania / mandatu karnego, a także odnośnie pojazdu oraz osoby znajdującej się na zdjęciu z fotoradaru.

Niekompletna dokumentacja stawia pod znakiem zapytania zasadność wskazania sprawcy wykroczenia, gdyż nie jest do końca jasnym, czy faktycznie doszło do wykroczenia, tj. czy zarejestrowane zdarzenie spełnia warunki określone w Rozporządzeniu Ministra Gospodarki w sprawie wymagań, którym powinny odpowiadać przyrządy do pomiaru prędkości pojazdów w ruchu drogowym, oraz szczegółowy zakres badań i sprawdzeń wykonywanych podczas prawnej kontroli metrologicznej tych przyrządów pomiarowych z dn. 9 listopada 2007 r. Proszę o przesłanie ww. dokumentacji w ciągu 14 dni kalendarzowych od daty otrzymania niniejszego pisma.

W przypadku braku przesłania ww. dokumentacji będę mieć podstawy do przypuszczenia, iż Komenda Policji w Pacanowie nie posiada ww. dokumentów a jednocześnie, że doszło po prostu do próby wyłudzenia grzywny (przez Urzędników Administracji Terenowej w celu podreperowania moim kosztem - budżetu Państwa oraz Gminy Pacanów – co stanowi podstawę (i jest moim prawnym obowiązkiem) do złożenia w Prokuraturze doniesienia o popełnieniu przestępstwa z Art. 300 KK.

Oczekując na Państwa odpowiedź, pozostaję

Z poważaniem,

Jan Koza-Kozłowski

~~Ad~~ - Sob 12 Sty, 2013

No to Państwo Prawnicy, czy ten powyższy cytat z pismem do Komendanta Policji ma sens i czy daje szansę na odstąpienie od kary mandatu...? Bo wydaje się, że czas wyegzekwować też nasze (kierowców i obywateli) prawa, a nie tylko prawa państwa do nabijania kabzy :efendi2: :efendi2:
maxikasek - Nie 13 Sty, 2013

Przede wszystkim obecnie nie muszą wysyłać wogóle zdjęcia "bo nie jest to w interesie organów" :cool: Na pewno nie robi tego ITD, a wkrótce pewnie i policja wdroży to:
http://motoryzacja.interi...ierowcy,1756495
zaś dokumentacja fotograficzna (jak i pozostała) ma być udostępniania dopiero w trakcie postępowania sądowego. Pismo jest więc "starej daty", kiedy faktycznie wysyłano pełną dokumentację na życzenie "pirata".
A jak w realu- niech napiszą Ci co otrzymali lub ich dobrzy znajomi :cool:
Jakiś rok temu jeden forumowicz otrzymał fotkę (przekroczył o 11 km/h)- próby odwołania- bo dopuszczalny błąd pomiarowy to +/- 3 km/h , zaś KRD dopuszcza niedoszacowanie prędkości o 10 km/h do SM zawiodły. Więc zdecydował się na rozpatrzenie sprawy przez sąd. Sąd i instancji zaocznie skazał go na grzywnę, po odwołaniu- ukarał naganą, zas koszty sądowe zapłacił skarb państwa. Całą sprawę razem z dokumentacją opisał na forum.

MK-J - Wto 15 Sty, 2013

Cytat:



Minister Sławomir Nowak i fotoradary? Subaru migiem z Gdańska do Warszawy


Mogliśmy to lepiej rozegrać, ale to nie partia szachów. Nie chodzi o to, czy Sławek Nowak ma dobre samopoczucie, czy nie - zdobył się na szczerość minister w rządzie Donalda Tuska.

Minister transportu Sławomir Nowak pojawił się w RMF FM. Zapytany o świadomość złego rozegrania sprawy fotoradarów odparł:

Oczywiście każą rzecz można zrobić lepiej niż się robi. Ja uważam, że robimy rzecz obiektywnie dobrą. To, że paru celebrytom nie podobają się fotoradary, czy opór części opinii publicznej - to można było przewidzieć. Jestem gotów do batalii. Tematu nie odpuszczę - mówił Sławomir Nowak na antenie RMF FM.

Minister transportu usłyszał też pytanie o karanie parlamentarzystów za łamanie przepisów drogowych…

Podpisuję się pod tym, żeby posłowie czyli tzw. "immunitetowcy" też płacili mandaty z fotoradarów. Zrobimy to - obiecuje minister transportu. Wszystkie na tyle bezczelne wnioski parlamentarne, które są odsyłane o niewymierzenie wykroczenia z fotoradarów, a załączone są z legitymacją poselską czy senatorską, będą odsyłane do marszałka Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu. Myślę, że taka lekcja będzie dużo bardziej skuteczna niż długa droga parlamentarna dotycząca zmiany samej ustawy - dodał Nowak.

Co o sobie myśli minister Nowak, kiedy słyszy, że te fotoradary to Stalingrad Platformy?

Myślę, że to jest duża przesada, ja jestem gotów na taką batalię, bo naoglądałem się ludzkich tragedii, spotykam się z ofiarami wypadków, staram się naprawdę poważnie w to angażować.

Zapytany, czy na zawsze chciałby zostać Sławomirem "fotoradar" Nowakiem? Odparł:

Niezależnie od tego, nikt z nas nie jest święty pod tym względem i każdemu zdarza się, czy zdarzało się...

W tym momencie ministrowi Nowakowi zostało przypomniane to, jak z Donaldem Tuskiem w rekordowym czasie przejechał z Gdańska do Warszawy na głosowania sejmowe. Samoloty nie mogły latać, jak donosił w 2007 roku Fakt, trasę pokonali subaru w 4 godziny. Według policji, jadąc zgodnie z przepisami, na pokonanie tej trasy potrzeba ponad 5 godzin. Jedynie karetka lub radiowóz jadący na sygnale zmieściłby się w rekordowym czasie - 3,5 godziny).

Nie. Tak nie było - odparł Nowak. (…) niezależnie od tego czy tabloid jeden czy drugi pisze prawdę, moim zdaniem nie pisze prawdy, pokazując chociażby licznik z auta, ze swojego auta. Oni przekraczają w tej sytuacji prędkość. Ale niezależnie od tego, nawet gdyby to uznać, że to jest wszystko prawda i nie wchodząc w ten specjalny dialog, to póki to póki się jest żywym człowiekiem to ma się okazję zmądrzeć i lepiej zachowywać na drodze. I warto czasem pomyśleć nie tylko o sobie, ale też o innych uczestnikach ruchu, o tym, kto przechodzi przez przejście dla pieszych, o innym kierowcy. Jak się w niego uderzy, to się go po prostu zabije - powiedział minister w rządzie Donalda Tuska.


LINK

MK-J - Czw 17 Sty, 2013

Cytat:

Państwo dwukrotnie zarabia na fotoradarach


Na drogowych piratach zarobi nie tylko minister finansów. Głównym dostawcą urządzeń jest spółka kontrolowana przez państwo - czytamy w "Pulsie Biznesu".

Gazeta wyjaśnia, że firma Zurad, która należy do państwowej grupy Bumar Elektronika, sprzedała do tej pory ponad 300 stacjonarnych radarów. Ostatnio wygrała przetarg na dostawę kolejnych około 100 sztuk i przygotowuje się do dostawy następnej setki.

W ten sposób Zurad zasypuje lukę po tak zwanych suszarkach, czyli urządzeniach rejestrujących dla policji. Kiedyś sprzedawali ich tysiące sztuk, teraz nie mają zamówień.


TEKST ŹRÓDŁOWY

Ryś - Czw 17 Sty, 2013

I interes się kręci ;)
MK-J - Czw 17 Sty, 2013

onet.pl napisał/a:

Janusz Piechociński łamie przepisy drogowe?


Oto, ile naprawdę są warte rządowe frazesy o bezpieczeństwie na drogach! Wicepremier rządu, który deklaruje, że walczy z drogowymi piratami, gna ponad setką przez miasto, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h - pisze "Fakt".

Zdjęcia i nagranie wideo, które zaprezentowano na stronie fakt.pl, są niezbitym dowodem. To właśnie za taką jazdę minister transportu chce odbierać prawo jazdy i takich kierowców nazywa "drogowymi bandytami" i "mordercami za kierownicą".

– Wielokrotnie apelowałem o racjonalność w ruchu drogowym. Bycie posłem sejmowej komisji infrastruktury zobowiązuje – oto słowa samego wicepremiera i prezesa PSL Janusza Piechocińskiego, który zarzeka się, że przepisów nigdy nie łamie. Piękne słowa niewiele mają wspólnego z prawdą, bowiem Piechociński rozsiadając się w swojej rządowej limuzynie zapomina o stanowczych zapewnieniach.

Ostatnio, limuzyna wicepremiera pędziła przez Warszawę 100 km/h w miejscu, gdzie dozwolone jest 50. Właśnie taką jazdę minister transportu Sławomir Nowak nazywa skrajnie nieodpowiedzialną, a kierowców gnających z taką prędkością "mordercami" i to ponoć przeciw nim stawia się fotoradary.

– Fotoradary są do walki z mordercami drogowymi – napisał na Twitterze Nowak. Jak widać, Janusz Piechociński wiele sobie z tych słów nie robi. Na dodatek prędkość została przekroczona dwukrotnie na ul. Puławskiej, w miejscu, gdzie w 2008 roku doszło do tragicznego wypadku Macieja Zientarskiego.

Widocznie pamięć prezesa PSL jest bardzo krótka, bo jeszcze niedawno podkreślał, że zajmował się infrastrukturą i bezpieczeństwem i wie, o co w tym chodzi. – Bezpieczeństwo w transporcie było takim moim oczkiem w głowie – chwalił się Piechociński w Radiu RMF. I tylko jedno słowo w tej wypowiedzi zdaje się być nadal prawdziwe – "było".


LINK

Ryś - Czw 17 Sty, 2013

I jak tu mówić, że fotoradary mają zwiększyć bezpieczeństwo. Raczej chyba budżet.
A do łamania prawa namawiają sami politycy, którzy mandatu nigdy nie zapłacą z własnej kieszeni. :nie2:

steell - Czw 17 Sty, 2013

Jak już mówimy o fotoradarach i jest to coś czego nie unikniemy to mam propozycję dla Pana Nowaka.
Wszystkie stacjonarne fotoradary skupić w jednej sieci i jednych rękach, moze być to ITD. Dokonać weryfikacji, miejsc szczególnie niebezpiecznych, dokonać właściwego oznakowania i tylko tam zostawić fotoradary. Wszystkie inne plus słupy zlikwidować. Zlikwidować całkowicie rozstawiane przenośne fotoradary. W rękach Policji pozostawić tylko fotoradary w oznakowanych pojazdach. Wszystkie nieoznakowane pojazdy przekazać do jednej instytucji np. ITD. Policja niech się zajmie ściganiem przestępców a nie kierowców.
Pieniądze uzyskane z fotoradarów przeznaczyć w całości na budowę, przebudowę i naprawę dróg lokalnych. Gminy i SM powinna zostać pozbawiona całkowicie możliwości obsługi fotoradarów jakichkolwiek typów, jedynie powinna wnioskować o objęcie kontrolą fotoradarowa konkretnych odcinków dróg. Wykroczenia drogowe powinny być wyjęte całkowicie z pod immunitetu, oprócz obligatoryjnego mandatu informacja do Marszałka Sejmu o wykroczeniu w przypadku innych objętych immunitetem podobnie.
Zmiana przepisów za jazdę pod wpływem, roboty publiczne lub ciupa. Za jazdę bez uprawnień jak wyżej.
Panie Nowak, chcesz Pan być wiarygodny wprowadź to co napisałem powyżej.

gathern - Czw 17 Sty, 2013

Kolejne "uderzenie" w kierowców, można to już nazwać nawałnicą i nie rozumiem tego posunięcia, bo Ci co mają prawo jazdy bezterminowe nie będą musieli i tak robić badań, więc na jakiego grzyba wymiana dokumentu ??

http://motoryzacja.interi...-mln-zl,1884057

-=Alex=- - Czw 17 Sty, 2013

To i ja coś dorzucę. :)
Poseł Żmijan sięga nam do kieszeni. Zapłacimy za jazdę drogami krajowymi?
Rząd zamierza obciążyć kierowców samochodów osobowych opłatami za korzystanie z dróg krajowych. Taki pomysł przedstawił Stanisław Żmijan, szef PO w Lubelskiem.
http://www.dziennikwschod...S01%2F130119720

A to wszystko, aby nam obywatelom żyło się lepiej, dostatnio i bezpiecznie. :efendi2:

Baldigozz - Czw 17 Sty, 2013

Pisałem już, że jestem zwolennikiem jak największej ilości fotoradarów, stałych czy przewoźnych. Dziś dodałbym jeszcze, że powinno się jak największą ilość skrzyżowań objąć monitoringiem kamer, z których obraz na bieżąco służyłby do wysyłania mandatów dokonującym wykroczeń. Po prawie 20 latach za kółkiem z każdym rokiem nie mam gorszego zdania o polskich drogach ale o polskich kierowcach. Mam wrażenie, że Polak siadając za kółkiem zamienia się z automatu w chama wylewającego swoje życiowe frustracje na innych użytkowników dróg. Przyczyna korków nie leży w złych drogach ale z tego, że Polak prędzej zaryzykuje stłuczkę niż wpuści z podporządkowanej inny pojazd. Albo notorycznie przeze mnie obserwowane wjazdy na skrzyżowanie przy braku możliwości zjechania z niego. I już skrzyżowanie zablokowane. Wiele osób narzeka na te przysłowiowe baby za kólkiem co jadą 40 km/h lewym pasem, bo za parę kilometrów skręcają w lewo. Czemu tak robią? Bo się jeszcze nie nauczyły chamskiego wpychania się na drugi pas, najlepiej bez kierunkowskazu i wiedzą, że nie mają co liczyć na to, że ktoś im umożliwi normalną zmianę pasa. Ot dziś jechałem, przed przejściem stało kilkoro dzieci po obu stronach jezdni, chciały przejść. Zatrzymałem się ale z naprzeciwka przejechała cała kawalkada samochodów i żaden pajac, mimo że widział, że ja ustąpiłem drogi pieszym się nie zatrzymał. I to nie była kwestia ich prędkości, bo jechali może z 30 km/h. Po prostu oni są super Polakami-kierowcami i nie będą się zatrzymywać przed jakimiś pieszymi. To samo z autobusami komunikacji miejskiej, gdzie również nie chodzi wcale o kulturę kierowców ale przestrzeganie przepisów. Nieraz widziałem, że gdyby autobus siłą nie wyjechał z zatoki, to by tam stał do usranej śmierci, bo nikt by go nie wpuścił do ruchu. Moje przemyślenia są więc takie, że polskiego kierowcę wychowa tylko bat. Na pocieszenie malkontentom pozostaje świadomość, że mogą pójść w miasto i zaszaleć na całego. Izby wytrzeźwień na razie za darmo...
lokom - Czw 17 Sty, 2013

Żeby powiązać post Alexa z tematem, zacytuję za Onet z maja 2012
Cytat:
W 2011 roku do budżetu państwa trafiło 4.4 mld zł z tytułu opłaty paliwowej oraz ponad 24 mld zł z akcyzy od paliw silnikowych. Tylko nieznaczna część tych pieniędzy wróciła do kierowców w postaci inwestycji drogowych. Jak się okazuje, zamiast łatać dziury w drogach, właściciele pojazdów łatają dziury w budżecie państwa.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z akcyzą od paliw silnikowych. W całości trafia ona do budżetu państwa i tylko 18% z tej kwoty (w 2011 roku było to 24 mld zł) przeznaczanych jest na infrastrukturę lądową. Ale i tutaj musimy dzielić się z koleją.

Zwróćmy uwagę na te 18%. Gdyby te pieniądze w całości szły na inwestycje drogowe (lądowe i wodne), byłoby więc ok. 130-135 mld zł rocznie, Bonanza!
Przzy takich inwestycjach dawno i nieprzerwanie mielibyśmy porządne drogi, nie byłoby ograniczeń prędkości z powodu dziur i kolein, tym samym nie byłoby zastawiania pułapek w postaci fotoradarów. Rząd przewiduje o ile pamiętam 1,5 mld zł z mandatów i grzywien. Pewnie lwią część tego mają stanowić mandaty dla kierowców. Chcą odzyskać niecałe 2% z tego, co wydają na inne potrzeby z podatku drogowego w paliwie.

i - Czw 17 Sty, 2013

Cytat:
Aktualnie uprawnienia do prowadzenia pojazdów posiada w naszym kraju ponad 10 mln osób - 80 proc. z nich w najbliższych latach będzie musiała wymienić stary dokument.

A z jakiego powodu? Ktoś wie?

steell - Czw 17 Sty, 2013

Baldigozz napisał/a:
Przyczyna korków nie leży w złych drogach ale z tego, że Polak prędzej zaryzykuje stłuczkę niż wpuści z podporządkowanej inny pojazd.

Może mieszkam w dziwnym miejscu, ale mimo permanentnie zakorkowanego miasta /rokada dla A4/ ale raczej nie mam tego typu problemów. Wprawdzie nie oczekuję, że wjeżdżając z podporządkowanej od razu zrobią mi miejsce ale nie jest tak źle z naszymi kierowcami jak sugerujesz. Możliwe ze w dużych miastach typu W-wa, Wrocław itp, jest inaczej.
Moim marzeniem jest tylko by na drodze krajowej do Opola i w drugą stronę co 2-5 km nie przejeżdżało się przez miejscowości, moze doczekam sie też obwodnicy ale to już raczej moje dzieci bo nie wiele sie w tym kierunku robi.

drill - Czw 17 Sty, 2013

Baldigozz napisał/a:
Pisałem już, że jestem zwolennikiem jak największej ilości fotoradarów, stałych czy przewoźnych. Dziś dodałbym jeszcze, że powinno się jak największą ilość skrzyżowań objąć monitoringiem kamer, z których obraz na bieżąco służyłby do wysyłania mandatów dokonującym wykroczeń. Po prawie 20 latach za kółkiem z każdym rokiem nie mam gorszego zdania o polskich drogach ale o polskich kierowcach. Mam wrażenie, że Polak siadając za kółkiem zamienia się z automatu w chama wylewającego swoje życiowe frustracje na innych użytkowników dróg. Przyczyna korków nie leży w złych drogach ale z tego, że Polak prędzej zaryzykuje stłuczkę niż wpuści z podporządkowanej inny pojazd. Albo notorycznie przeze mnie obserwowane wjazdy na skrzyżowanie przy braku możliwości zjechania z niego. I już skrzyżowanie zablokowane. Wiele osób narzeka na te przysłowiowe baby za kólkiem co jadą 40 km/h lewym pasem, bo za parę kilometrów skręcają w lewo. Czemu tak robią? Bo się jeszcze nie nauczyły chamskiego wpychania się na drugi pas, najlepiej bez kierunkowskazu i wiedzą, że nie mają co liczyć na to, że ktoś im umożliwi normalną zmianę pasa. Ot dziś jechałem, przed przejściem stało kilkoro dzieci po obu stronach jezdni, chciały przejść. Zatrzymałem się ale z naprzeciwka przejechała cała kawalkada samochodów i żaden pajac, mimo że widział, że ja ustąpiłem drogi pieszym się nie zatrzymał. I to nie była kwestia ich prędkości, bo jechali może z 30 km/h. Po prostu oni są super Polakami-kierowcami i nie będą się zatrzymywać przed jakimiś pieszymi. To samo z autobusami komunikacji miejskiej, gdzie również nie chodzi wcale o kulturę kierowców ale przestrzeganie przepisów. Nieraz widziałem, że gdyby autobus siłą nie wyjechał z zatoki, to by tam stał do usranej śmierci, bo nikt by go nie wpuścił do ruchu. Moje przemyślenia są więc takie, że polskiego kierowcę wychowa tylko bat. Na pocieszenie malkontentom pozostaje świadomość, że mogą pójść w miasto i zaszaleć na całego. Izby wytrzeźwień na razie za darmo...


Z twojego postu wyłania się dość mała wiedza o przepisach ruchu drogowego obowiązujących w Polsce. Zacznijmy więc od początku:
1. „Polak prędzej zaryzykuje stłuczkę niż wpuści z podporządkowanej inny pojazd” – wskaż więc ten przepis który tu przywołujesz, bo ja go nie znalazłem. Szukałem również w Konwencji Wiedeńskiej i też go tam nie ma.
2. „Wiele osób narzeka na te przysłowiowe baby za kólkiem co jadą 40 km/h lewym pasem…” – spowalnianie (utrudnianie) ruchu jest jednak w naszym kraju karalne. Natomiast to, że te panie nie potrafią płynnie zmienić pasa ruchu to już raczej wina ich wyszkolenia i wprawy. Proponowałby takowym jazdę z kimś bardziej obeznanym z boku i trening, trening, trening.
3. „Ot dziś jechałem, przed przejściem stało kilkoro dzieci po obu stronach jezdni, chciały przejść” – tu niestety nasz ustawodawca tak właśnie określił to pierwszeństwo, że uzyskuje się je dopiero po wejściu na przejście tak więc formalnie rzecz biorąc przed przejściem można długo czekać i się nie doczekać. Oczywiście ma się to teraz zmienić. Natomiast to, że Ty zatrzymałeś się przed przejściem nie oznacza, że automatycznie inny kierowca jadący z naprzeciwka musi uczynić tak samo w tej sytuacji nikt nie może Cię tylko wyprzedzić, ominąć.
4. „To samo z autobusami komunikacji miejskiej…” z tym jest trochę większy problem bo owszem takowy autobus ma pierwszeństwo przy wyjeździe z zatoczki sygnalizując ten zamiar, jednak tylko wówczas, gdy inny użytkownik ma szansę na zatrzymanie się odpowiednio wcześniej. Czyli jeśli rzeczony włączy kierunkowskaz, gdy inny pojazd jest już na jego wysokości to trudno wymagać od tego kierującego, aby ustąpił mu miejsca. Ale tu zgodziłbym się z Tobą, że jeśli jest ciąg samochodów to trudno mówić o niemożliwości zatrzymania się któregoś z kolei, aby ustąpić pierwszeństwa. Tyle tylko, że ja osobiście mam inne doświadczenia i często obserwuję jak kierowcy w takich sytuacjach ustępują tego pierwszeństwa.

-=Alex=- - Czw 17 Sty, 2013

i napisał/a:
A z jakiego powodu? Ktoś wie?
Dlatego. :)
Cytat:
By uzyskać nowy dokument, trzeba będzie wybrać się do starostwa, wypełnić wniosek i uiścić opłatę w wysokości 100 zł. Do wniosku załączyć trzeba też będzie aktualną fotografię.
Każdy z ośmiu milionów zainteresowanych będzie musiał zostawić w kasie starostwa 100 zł, co w skali kraju daje kwotę - bagatela - 800 mln zł.


Spowodowane tym
Cytat:
Już 19 stycznia wchodzą w życie niektóre zapisy przyjętej w 2011 roku Ustawy o kierujących pojazdami. Poza zmianami dotyczącymi egzaminu dla kandydatów na kierowców nowe prawo wymusiło opracowanie nowego wzoru prawa jazdy.
Wprowadzenie nowego wzoru tego dokumentu nie oznacza obowiązku natychmiastowej jego wymiany. Z czasem będzie jednak musiał zrobić to każdy. Dotychczasowe prawa jazdy, wydane bezterminowo, będą wymieniane w latach 2028-2033. Blankiety nowego dokumentu zaprezentowała Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych.
Nowe dokumenty będą posiadały kolorowe zdjęcie posiadacza i nowoczesne zabezpieczenia, m.in. naniesiony mikrodruk i hologram.

http://moto.wp.pl/kat,551...ml?ticaid=1fe6e

Znowu będzie afera jak z "Kartami pojazdów". :D

seti - Czw 17 Sty, 2013

Baldigozz napisał/a:
Przyczyna korków nie leży w złych drogach ale z tego, że Polak prędzej zaryzykuje stłuczkę niż wpuści z podporządkowanej inny pojazd

Ciekawe tylko czemu ten z podporządkowanej nie chce wjechać w tę ładną, niezakorkowaną, wielopasmową drogę, tylko odczekuje, aż ktoś nadjedzie...

karen napisał/a:
problem leży przede wszystkim w mentalności a nie w umiejętności, ja Polak muszę być pierwszy i ja muszę wszystkich wyprzedzić, reszta się nie liczy.

Bo ja wiem... Może kiedyś. Te 10-15 lat temu. Teraz nasycenie samochodami osiągnęło taki poziom, że prywatny samochód przestał być towarem luksusowym, a stał się zwyczajnym narzędziem - samo posiadanie samochodu przestało być przyczynkiem do popisywania się. Nie znaczy, że takiego zjawiska nie ma - po prostu nie jest tak nagminne, jak Twój post zdaje się sugerować.

Oczywiście, zawsze są pewne grupy, w których popisywanie jest większe od średniej krajowej. Taką grupą są młodzi kierowcy, siadający za kierownicą swojego pierwszego samochodu. Prawdopodobnie stąd właśnie biorą się Twoje wnioski - Polacy, którzy jadąc za chlebem zawitali w Twoje holendersko-niemieckie strony, to są często ludzie młodzi.
Żeby nie było tak słodko, Koledzy Emeryci, drugą taką grupą są właśnie najstarsi kierowcy, na emeryturze przeżywający swą drugą młodość.

Kontynuując temat - pewne zachowania są charakterystyczne nie tylko dla grup wiekowych, ale i dla miast. Jeżeli w Krakowie napotkam młodego człowieka, który swoim pojazdem rusza pierwszy na skrzyżowaniu, często jeszcze przed zmianą świateł, mijając na żyletki ostatni samochód - bywa, że zmuszając jego kierowcę do gwałtownego przyspieszania - to tym pojazdem najczęściej jest rower. :-)
O Warszawie nie piszę, bo Warszawa to klasa sama w sobie. :-) Faktem jest jednak, że konieczność szybkiego przemieszczania się po dużym mieście, w połączeniu z fatalną infrastrukturą drogową, musi generować patologie. Jeżeli dodamy do tego typowo warszawskie cwaniakowanie, otrzymujemy mieszankę wybuchową. Fotoradary czy "drogówka" w Warszawie to zwykłe nieporozumienie - tu się powinno mandaty opłacać ryczałtem. A szczególnie wysoki ryczałt powinien obowiązywać fordy z rejestracjami WE 5... :tongue10:

Oczywiście żartuję, nie można tu uogólniać - podtrzymumję swą opinię o pojazdach WE 5.... Faktem jest jednak, że w innych częściach kraju mają o warszawskich kierowcach jak najgorsze zdanie. W dużej mierze jest to wina samych warszawiaków, którzy nagminnie przenoszą na trasy zwyczaje z jazdy w dużym mieście. No cóż, nic tak nie irytuje, jak samochód siedzący mi w bagażniku przy prędkości 90 km/h.

W pewnej części ta zła opinia o kierowcach ze Stolicy jest również winą wszelkiej maści przedstawicieli handlowych, jeżdżących samochodami na warszawskich tablicach. Kolejną grupą kierowców tradycyjnie będących na bakier z ograniczeniami prędkości są bowiem przedstawiciele handlowi, kierowcy (auto)busów rejsowych i kierowcy ciężarówek - czyli ci, którzy przemieszczanie się z punktu A do punktu B traktują zawodowo.
Kierowcy zawodowi, o ile łamią przepisy, robią to zwykle w specyficzny sposób - trzymając w miarę stałą prędkość podróżną, niezależnie od lokalnych ograniczeń. Oczywiście, ustawienie mnóstwa fotoradarów "rozwiąże" problem. Piszę "rozwiąże", bo prawdziwym rozwiązaniem problemu jest, w tym przypadku, budowa obwodnic.

I znowu wracam do kwestii, którą już poruszyłem przy okazji Warszawy - konieczność szybkiego przemieszczania się w połączeniu z fatalną infrastrukturą drogową musi generować patologie. Takiego przekraczania ograniczeń prędkości, ile zdarza mi się widzieć na "zwykłych" drogach, nigdy nie widziałem na autostradach i "eskach". A i liczona procentowo liczba wypadków śmiertelnych - pomimo znacznie wyższych prędkości! - jest tam zdecydowanie niższa.
Aż się prosi, by podsumować - nie róbmy polityki (fotoradarowej), budujmy drogi.

Zakończę anegdotką w klimacie postu Karena. Tak się składa, że to nie w Polsce lecz w Niemczech zdarzyło mi się jechać w warunkach, w których marzyłem, by zmniejszyć prędkość. Może nawet o połowę. W Polsce nawet bym się nad tym nie zastanawiał - nocą, w ulewnym deszczu, cała kolumna by zwolniła pomimo braku stosownego ograniczenia.
Niestety, wokół byli sami zdyscyplinowani, stosujący się do ograniczeń, niemieccy kierowcy.

jack ols - Czw 17 Sty, 2013

Na lekko oczami warszawiaka o Warszawie to codzienna jazda po niej uczy "korzystania z okazji".
Nie mam na mysli chamstwa, wymuszania etc. tylko plynnego wykorzystania nadarzajacej sie okazji. Potrafi to irytowac czy budzic zdziwienie u innych kierowcow w innych miastach - wiem, hihihi. Ale czasem wystarczy rzut okiem by ocenic sytuacje i byc 1 rzad blizej przed swiatlami czyli godzine wczesniej w domu. :gent:

Baldigozz - Czw 17 Sty, 2013

drill napisał/a:
Z twojego postu wyłania się dość mała wiedza o przepisach ruchu drogowego obowiązujących w Polsce. Zacznijmy więc od początku:
1. „Polak prędzej zaryzykuje stłuczkę niż wpuści z podporządkowanej inny pojazd” – wskaż więc ten przepis który tu przywołujesz, bo ja go nie znalazłem. Szukałem również w Konwencji Wiedeńskiej i też go tam nie ma.

Wróć jeszcze raz do mojego tekstu i sprawdź co napisałem.
drill napisał/a:
Natomiast to, że te panie nie potrafią płynnie zmienić pasa ruchu to już raczej wina ich wyszkolenia i wprawy. Proponowałby takowym jazdę z kimś bardziej obeznanym z boku i trening, trening, trening.

Jasne, jasne. Okupiony jak dobrze pójdzie wieloma wiązankami jobów od mistrzów kierownicy, a zapewne i pogiętą blachą. Żeby zmienić pas trzeba jeszcze mieć kawałek wolnego miejsca. Ile razy widziałem jak samochód sygnalizujący chęć zmiany pasa mógł jechać i jechać, bo nikt z pasa obok nie był tak uprzejmy żeby lekko zwolnić aby zrobić sąsiadowi miejsce. Przecież się śpieszy, a ten wjeżdzając przed niego zajmie mu drogę! Będzie pierwszy! Mało tego, ile razy widziałem celowe przyśpieszanie aby właśnie taki manewr uniemożliwić. Tak samo pasy włączenia np. ze stacji paliw. Wymyślono je aby umożliwić płynne właczanie się do ruchu. Tylko do tego potrzeba aby ktoś na pasie głównym umożliwił taki manewr. Przeważnie trzeba czekać aż przewali się cała kawalkada wozów ze zmiany świateł, bo nawet jak jadą 10 km/h, to nie wpuszcżą. Cóż pozostaje? Nauczyć się zmieniać pas na chama, o pardon, na Polaka...
drill napisał/a:
3. „Ot dziś jechałem, przed przejściem stało kilkoro dzieci po obu stronach jezdni, chciały przejść” – tu niestety nasz ustawodawca tak właśnie określił to pierwszeństwo, że uzyskuje się je dopiero po wejściu na przejście tak więc formalnie rzecz biorąc przed przejściem można długo czekać i się nie doczekać. Oczywiście ma się to teraz zmienić. Natomiast to, że Ty zatrzymałeś się przed przejściem nie oznacza, że automatycznie inny kierowca jadący z naprzeciwka musi uczynić tak samo w tej sytuacji nikt nie może Cię tylko wyprzedzić, ominąć .

Czy napisałem, że ci kierowcy złamali przepisy? Nie, wykazali się tylko buractwem, bo rzecz dotyczyła dzieci i to jak widać dużo mądrzejszych od tych kierowców. Dorosły pieszy, na widok, że auto po jego stronie się zatrzymało zrobiłby krok na przejście i te buraki z drugiego pasa nie miałyby już wytłumaczenia. Ale te dzieci jak widać były dobrze wyuczone, żeby wkraczać na jezdnię dopiero kiedy nic nie jedzie. Sam tego uczę swoje dziecko. Więc musiał jeden burak z drugi i trzecim przejechać, bo jemu się śpieszy bardziej niż jakiemuś dziecku ze szkoły...

jack ols - Pią 18 Sty, 2013

Cytat:
Tak samo pasy włączenia np. ze stacji paliw. Wymyślono je aby umożliwić płynne właczanie się do ruchu. Tylko do tego potrzeba aby ktoś na pasie głównym umożliwił taki manewr. Przeważnie trzeba czekać aż przewali się cała kawalkada wozów ze zmiany świateł, bo nawet jak jadą 10 km/h, to nie wpuszcżą. Cóż pozostaje? Nauczyć się zmieniać pas na chama, o pardon, na Polaka...

Tu jest problem, ja przepuszczam niezaleznie od miasta, hihihi. Bawi mnie czasami ale w sumie jest to smutne i przykre jak widze twarze i spojrzenia tych ludzi w innym aucie, kiedy pozwalasz wlaczyc sie do ruchu obojetnie jednemu, dwom czy wszystkim autom i zdziwienie, niezdecydowanie a im wiecej przepuszczasz - niedowierzenie w oczach kierowcow. Smutne, ze taka zwykla rzecz bedaca naturalna w innych miejscach w naszym kraju jest na miare : dziekuje.

drill - Pią 18 Sty, 2013

Baldigozz - Nadal kolego przepisy należy znać. I tak jeśli chodzi o tą kwestię na przejściu dla pieszych to zastanów się co to jest nieustąpienie pierwszeństwa. Nie pisz więc, że ci na drugim pasie automatycznie muszą się zatrzymać bo tak nie jest. Wszystko zależy niestety od odległości samochodu od przejścia i tego pieszego od samochodu. Jeśli nie zmusi on pieszego do spowolnienia swojego ruchu lub zatrzymania się to wymuszenie pierwszeństwa nie następuje. Tak jak już pisałem zmieni się to niebawem i faktycznie wówczas będziesz miał uzasadnione pretensje. Szkoda jedynie, że nasi ustawodawcy tak niefrasobliwie uchwalają ustawy nie zważając na fakt że w krajach Unii jest już od dawna tak jak ma być u nas dopiero teraz. To jest tak jak z oświetleniem przy rowerach. Zezwolono na sprzedaż rowerów bez niego i sporo ludzi uważa, że jak kupił taki goły rower to może bez tej lampeczki śmigać w każdych warunkach i o każdej porze dnia i nocy.
fiodor63 - Pią 18 Sty, 2013

Czytam i dostrzegam, że od fotoradarów przeszliśmy do rozważań ogólnych - znaczy, uczyniliśmy dyskusję bardziej uniwersalną... :D

Rzucę nieco światła z innej strony - z pozycji rowerzysta/pieszy.
Jeżdżę rowerem do pracy okrągły rok, i to już 4-ty z rzędu. W mojej ocenie kultura jazdy i zachowań wobec rowerzystów wśród kierowców znacznie wzrosła. Coraz mniej kierowców wyprzedza mnie przed skrzyżowaniem, by nagle zahamować i skręcić w prawo. Coraz więcej kierowców widzi mnie gdy pokonuję przejazd rowerowy na drodze podporządkowanej krzyżującej się z drogą główną. Więcej - wielu wpuszcza mnie na lewy pas (droga 2-jezdniowa w jednym kierunku) gdy sygnalizuję zamiar skrętu w lewo.
Co do przechodzenia przez jezdnię (po pasach - oczywiście).
Jako wyjątkowo głupi znajduję projekt zmuszania kierowców do zatrzymywania się przed pasami w sytuacji gdy dostrzegą pieszego przy "zebrze". Skąd wiadomo co dany delikwent zamierza? Przejdzie czy nie przejdzie?
Dawno, dawno temu uczono mnie w szkole, że jeśli chcę przejść przez pasy to mam nawiązać kontakt wzrokowy z kierowcą i podnieść rękę.
I wiecie co?
To działa.

A fotoradary? No cóż, skoro przekraczasz prędkość określoną znakami (przepisami) to licz się z możliwymi konsekwencjami. Z których mandat jest najmniej bolesny.
Tylko tyle i aż tyle.

A ja, jako posiadacz motocykla (który nie ma rejestracji z przodu) będę sobie śmigał jak ta lala...



Żartuję, na motocyklu jeżdżę 3 razy ostrożniej, czując jak kruche jest ciało ludzkie w zderzeniu z metalem, asfaltem czy drzewem.

Arrakis - Pią 18 Sty, 2013

Na wesoło.

http://www.youtube.com/watch?v=Cqj0AmJxaSU

Arrakis

MK-J - Sob 19 Sty, 2013

Tym razem nie o nadmiernej prędkości ale o łamaniu, a raczej lekceważeniu innych przepisów ruchu drogowego przez tych, którzy m.in. sami je wymyślają nakładając w imię bezpieczeństwa (sic!) sankcje... na innych:

onet.pl napisał/a:

Wypowiedzieli wojnę kierowcom, a sami łamią prawo


Wąska droga przez park przy Agrykoli w centrum Warszawy. Z boku znak wielki jak krowa – czerwona obwódka, w środku białe. To zakaz wjazdu. Pod nim adnotacja: "Nie dotyczy służb miejskich i rowerów". Ale co tam! Ministrowie rządu, którzy wypowiedzieli wojnę kierowcom łamiącym przepisy, jadą na skróty przez park, jakby ich ten znak nie dotyczył!

Czy rządowa limuzyna to pojazd służby miejskiej oczyszczający drogi albo opróżniający kosze na śmieci? Nie! Czy rządowa limuzyna jest rowerem? Nie! A pomimo tego luksusowe samochody z ministrami rozpędzone jeżdżą drogami, po których mogą poruszać się tylko rowerzyści i pojazdy służb miejskich. Ministrowie Radosław Sikorski oraz Michał Boni skracają sobie podróż po zakorkowanej Warszawie jeżdżąc Agrykolą – aleją spacerową prowadzącą wzdłuż Parku Łazienkowskiego. Jakim prawem? Tego nikt nie wie.

Kilka minut krócej

We wtorek aleją spacerową w rządowej limuzynie podróżował Michał Boni, człowiek odpowiedzialny za cyfryzację i administrację. Było wczesne popołudnie, zaraz po zakończeniu posiedzenia rządu. Skrót to łakomy kąsek – można nim dostać się w pobliże ulicy Czerniakowskiej bardzo szybko. Droga mierzy 850 metrów. A jazda bez skrótu? To "aż" 2,1 km! Ponad dwa razy więcej. Kilka minut zaoszczędzonego czasu. Pewnie bezcennego dla ciężko pracujących ministrów.

Wygodnicki Sikorski

Dzień później przez Agrykolę pojechał w ministerialnej limuzynie – tyle, że w drugą stronę – Radosław Sikorski. Z radiowej Trójki na ul. Myśliwieckiej do siedziby resortu w Alei Szucha tędy byłoby najbliżej. Byłoby, gdyby wolno było tędy jeździć. Ale nie wolno.

Po 500 zł proszę

Ministrom przypominamy więc, że znak zakazu wjazdu ich też dotyczy. Warto więc może zwrócić na niego uwagę? Obu panom ministrom przypominamy także, że za wjechanie w drogę z zakazem wjazdu należy się 500 złotych mandatu i 5 punktów karnych. Po te 500 złotych mogliby przynajmniej przekazać na cel charytatywny.


LINK

maxikasek - Pon 21 Sty, 2013

A kto ich zatrzyma i ukarze? SM? Musieliby się "naumieć" najpierw przepisów wcześniej. Policja? Służba służbie... łba nie urwie (czy jakoś tak). No chyba, że dostanie takie polecenie z góry :cool: Kumpel był świadkiem jak do SM wpadł jeden policjant z mandatem za złe parkowanie i kazał go anulować, "bo to jeden z naszych był".
steell - Pon 21 Sty, 2013

Większy problem od przekraczania szybkości to:
- jazda pojazdem bez badań technicznych, często niesprawnym.
- jazda pojazdem bez ważnego OC
- jazda bez uprawnień, czasami pod wpływem alkoholu.
Często zdarza się, że czynniki te występują wspólnie.
Lepszym rozwiązaniem byłoby by stworzyć system połączony system informatyczny i połączyć w to istniejące kamery oraz pojazdy z kamerami.
System taki musiał by gromadzić informacje o pojazdach oraz ubezpieczeniach OC tych pojazdów, dobrze by było żeby automatycznie informował obsługę pojazdu z kamerą lub najbliższy patrol że z danym pojazdem jest coś nie tak.
Można też szukać innych rozwiązań, tylko to już nie będzie takie dochodowe dla państwa, a że poprawi bezpieczeństwo na rogach to chyba za mało istotny argument dla decydentów.

MK-J - Pon 21 Sty, 2013

A jeszcze większym - jazda pojazdem niesprawnym... z badaniami technicznymi i stempelkiem w dowodzie rejestracyjnym mimo to... A sporo tego pomyka naszymi drogami, niestety. :roll: M.
Michael444 - Pon 21 Sty, 2013

Moim skromnym zdaniem powinno być jak najwięcej fotoradarów, a większość z nich powinna być zamaskowana, tak aby kierowcy musieli się pilnować cały czas, a nie tylko w znanych im punktach pomiaru prędkości. W przyszłości zaś, wraz z upowszechnieniem się wbudowanych odbiorników nawigacji satelitarnej powinien powstać system w którym z pomiaru prędkości przeprowadzonej przez taki odbiornik i porównaniu go z przepisami obowiązującymi na danej trasie automatycznie następowałoby powiadomienie policji o zaistniałym wykroczeniu. Poza tym wszystkie pojazdy dopuszczone do ruchu na terytorium RP (poza tymi które mogą się poruszać jako uprzywilejowane) powinny posiadać wbudowane ograniczniki prędkości do maksymalnie 140 km/h, taka jest bowiem maksymalna dopuszczana prędkość na drogach publicznych. Przesada? A skąd. Ci którzy jeżdżą zgodnie z przepisami nie odczują żadnej różnicy. Takie obostrzenia byłyby problemem jedynie dla tych którzy z premedytacją łamią przepisy - dla przestępców drogowych.
klm - Pon 21 Sty, 2013

I jeszcze żeby te ograniczniki zdejmowali na granicy bo w Niemczech zdaje się górnej granicy nie ma. No i oczywiście żeby wszystkim obcokrajowcom zakładali przy wjeździe do Polski.
maxikasek - Pon 21 Sty, 2013

Ciągniki siodłowe mają takowe, średnio do 90km/h (a niektórzy pracodawcy nawet niżej) i co ? Wystarczy wyjąć na chwilę odpowiedni bezpiecznik (zależy od typu auta) by "zdjąć" ogranicznik. Efekty widoczne na drodze- z jaką prędkością jeżdżą :cool:
Cytat:
Poza tym wszystkie pojazdy dopuszczone do ruchu na terytorium RP (poza tymi które mogą się poruszać jako uprzywilejowane) powinny posiadać wbudowane ograniczniki prędkości do maksymalnie 140 km/h

Rozumiem, że karetki, wozy policyjne itp również :cool: Ciekawie również wyglądałyby rajdy samochodowe, bo np. w Polsce samochód rajdowy musi być dopuszczony do ruchu na terytorium RP aby w takowych uczestniczyć.
steell napisał/a:
System taki musiał by gromadzić informacje o pojazdach oraz ubezpieczeniach OC tych pojazdów, dobrze by było żeby automatycznie informował obsługę pojazdu z kamerą lub najbliższy patrol że z danym pojazdem jest coś nie tak.

Z OC od roku nie powinno być problemu- UFG w końcu doczekał się bazy danych - każdy ubezpieczyciel musi w ciągu 14 dni zgłosić zmiany w umowie OC. I nie musi samochód być na drodze- wezwanie do opłaty karnej przyjdzie na domowy adres. Bo nawet jeśli zarejestrowane auto nie jeździ to OC musi być.
http://regiomoto.pl/porta...auto-nie-jezdzi
Natomiast w Niemczech (tak mi się coś ostatnio obiło o uszy) zaczęli wdrażać albo zamierzają podobny system oparty na kamerach odcinkowych pomiarów prędkości- system wyłapuje nr rejestracyjne "trefnych" aut z bazy policji.

Michael444 - Pon 21 Sty, 2013

Cytat:
I jeszcze żeby te ograniczniki zdejmowali na granicy bo w Niemczech zdaje się górnej granicy nie ma. No i oczywiście żeby wszystkim obcokrajowcom zakładali przy wjeździe do Polski.

Wystarczy, że będą je posiadały pojazdy zarejestrowane w Polsce.
Cytat:
Ciągniki siodłowe mają takowe, średnio do 90km/h (a niektórzy pracodawcy nawet niżej) i co ? Wystarczy wyjąć na chwilę odpowiedni bezpiecznik (zależy od typu auta) by "zdjąć" ogranicznik. Efekty widoczne na drodze- z jaką prędkością jeżdżą

Gdyby ogranicznik był zabezpieczony np. plombą zakładaną przez urzędnika, a naruszenie plomby było karalne to sprawa byłaby dużo trudniejsza do wykonania. Wystarczy spojrzeć na kwestię tachografów, które jeszcze kilka lat temu były powszechnie fałszowane przez kierowców. Odkąd służby zajęły się tym problemem jest to mniej powszechne zjawisko.
Cytat:
Rozumiem, że karetki, wozy policyjne itp również Ciekawie również wyglądałyby rajdy samochodowe, bo np. w Polsce samochód rajdowy musi być dopuszczony do ruchu na terytorium RP aby w takowych uczestniczyć.

Napisałem przecież wyraźnie, że nie dotyczyłoby to pojazdów które mogą się poruszać jako uprzywilejowane. Samochody rajdowe, pewnie jak jeszcze kilka kategorii pojazdów pewnie stanowiłyby wyjątek. Ja nie piszę ustawy tylko podaje ogólną koncepcję, która gdyby miała wejść w życie to musiałaby być dopracowana.

Generalnie nie mam zamiaru mieszać się tu w sążnistą dyskusję. Przepisy drogowe służą utrzymaniu bezpieczeństwa na drogach i jako takie powinny być respektowane, jako jednak, że Polacy to naród warchołów i cwaniaków konieczne jest ścisłe kontrolowanie respektowania tych przepisów, co można osiągnąć np. poprzez sieć fotoradarów, fabryczne ograniczenie prędkości pojazdów czy inne podobne rozwiązania. Trzeba to podkreślić, bo powszechna jest teza, że kierowcy są pokrzywdzeni obecnością fotoradarów, a to nieprawda bo dla kierowców którzy przestrzegają przepisów jest zupełnie obojętne czy radary są ustawione co 100 km czy co 100 m. Fotoradary przeszkadzają wyłącznie przestępcom. Jeśli ktoś nie będzie przekraczał prędkości to nie będzie się miał czego bać.

Jakiś czas temu słuchałem audycji radiowej o Norwergii i mieszkający tam przez jakiś czas student opowiadał o tym co go zaskoczyło w tym kraju. Wspomniał, że dla Norwega jest normalne, że jeśli na drodze biegnącej przez las jest ograniczenie prędkości i mimo, że wie, że prawdopodobnie przez kolejne x km nie spotka na tej drodze nikogo to będzie utrzymywał nakazaną prędkość i przez myśl mu nie przejdzie, że można jechać szybciej mimo iż nikt tego nie sprawdzi. A u nas? Zamiast szczycić się warcholstwem i prychać na to, że ktoś egzekwuje respektowanie prawa powinniśmy się wstydzić.

maxikasek - Pon 21 Sty, 2013

Michael444 napisał/a:
Gdyby ogranicznik był zabezpieczony np. plombą zakładaną przez urzędnika, a naruszenie plomby było karalne to sprawa byłaby dużo trudniejsza do wykonania. Wystarczy spojrzeć na kwestię tachografów, które jeszcze kilka lat temu były powszechnie fałszowane przez kierowców. Odkąd służby zajęły się tym problemem jest to mniej powszechne zjawisko.

Chcesz zabezpieczyć plombą skrzynkę z bezpiecznikami? A jak przepali Ci się bezpiecznik od świateł drogowych to będziesz wzywał serwis i ITD aby zezwolili na wymianę i zaplombowali ponownie? :cool: A tachografy dalej można fałszować...
Michael444 napisał/a:
Napisałem przecież wyraźnie, że nie dotyczyłoby to pojazdów które mogą się poruszać jako uprzywilejowane.

Wybacz - nie zauważyłem.
Michael444 napisał/a:
Wspomniał, że dla Norwega jest normalne, że jeśli na drodze biegnącej przez las jest ograniczenie prędkości i mimo, że wie, że prawdopodobnie przez kolejne x km nie spotka na tej drodze nikogo to będzie utrzymywał nakazaną prędkość

Tak Norwegia to jeden z tych "dziwnych" krajów (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Kumpel rozmawiał ostatnio tam z jednym autochtonem m.in. o tym że kolce poza sezonem można założyć kiedy jedzie się w góry- No to zawsze możesz powiedzieć, że jedziesz w góry - Ale wtedy musiałbym oszukać policjanta- odparł zdziwiony Norweg. Albo otwarte auto przed sklepem z pracującym silnikiem- Norweg robi zakupy. W Szwecji swego czasu do sklepów handlujących towarami budowlanymi wjeżdżałosię samochodem, ładowało co potrzeba, a potem szukało po sklepie sprzedawcy, który siedział gdzieś na zapleczu. Zmieniło to się po fali emigracji rodaków niestety (choć głównie tu Romowie nasi byli "twórczy"- wg wspomnień znajomych co wyjechali w latach 80-tych).
Z drugiej strony- nie zauważyłem np w Niemczech ograniczenia prędkości które postawiono bez sensu. Nawet jeśli trwają prace drogowe- przycinanie drzew itp,które kończą się po południu- to ograniczenia ściągają i stawiają rano ponownie. U nas "wisi" jeszcze czasami długo po skończeniu prac- bo ktoś zapomniał ściągnąć albo miał nie po drodze.

Nie jakieś - wybacz - bzdurne ograniczniki itp- bo Polak nie takie rzeczy potrafi obejść- tylko nieuchronnośc kary przyniesie efekty. Jeśli są szanse, że uniknie się kary- Polak zawsze w to wejdzie, lubimy hazard :cool:

Michael444 - Pon 21 Sty, 2013

Jeżeli ogranicznik będzie zabezpieczony w sposób który nie będzie przeszkadzał w konserwacji innych elementów pojazdu to nie będzie problemu. Na pewno da się to zrobić i nie uważam, że instalacja takich urządzeń jest bzdurnym pomysłem. Wystarczy, że czasem wyjże za okno aby się upewnić, że nadal jest tam droga osiedlowa poprzedzona znakiem "strefa zamieszkania", nie zaś pas startowy dla odrzutowców - co można podejrzewać słysząc pisk opon poruszających się nią pojazdów.
Arrakis - Pon 21 Sty, 2013

Cytat:
Moim skromnym zdaniem powinno być jak najwięcej fotoradarów, a większość z nich powinna być zamaskowana, tak aby kierowcy musieli się pilnować cały czas, a nie tylko w znanych im punktach pomiaru prędkości. W przyszłości zaś, wraz z upowszechnieniem się wbudowanych odbiorników nawigacji satelitarnej powinien powstać system w którym z pomiaru prędkości przeprowadzonej przez taki odbiornik i porównaniu go z przepisami obowiązującymi na danej trasie automatycznie następowałoby powiadomienie policji o zaistniałym wykroczeniu. Poza tym wszystkie pojazdy dopuszczone do ruchu na terytorium RP (poza tymi które mogą się poruszać jako uprzywilejowane) powinny posiadać wbudowane ograniczniki prędkości do maksymalnie 140 km/h, taka jest bowiem maksymalna dopuszczana prędkość na drogach publicznych. Przesada? A skąd. Ci którzy jeżdżą zgodnie z przepisami nie odczują żadnej różnicy. Takie obostrzenia byłyby problemem jedynie dla tych którzy z premedytacją łamią przepisy - dla przestępców drogowych.

Świętoszkowate opowieści. Tylko aureolkę jeszcze dołożyć.
Każdy, kto choć trochę jeździ, nie raz i nie dwa znalazł się w sytuacji, w której trzeba było ratować się, uciekać przed niebezpieczną sytuacją. Życzę wtedy takiego ogranicznika.
Reszta, to też pomyłka. Komuś się chyba rok 1984 marzy.

Arrakis

Michael444 - Pon 21 Sty, 2013

Mylą Ci się przyczyny i skutki, gdyby ludzie potrafili się przyzwoicie zachowywać na drodze to żadna kontrola nie byłaby potrzebna i nie trzeba byłoby "się ratować". Tutaj nie ma pola do dyskusji. Są przepisy których trzeba przestrzegać dla bezpieczeństwa swojego i innych osób znajdujących się na drodze i środki które wymuszą respektowanie tych przepisów są dobre, a przeszkadzać to może jedynie drogowym przestępcom.
~~Ad~~ - Pon 21 Sty, 2013

Nie zgadzam się z Twoimi poglądami w ogóle. Ba, nawet śmiem twierdzić, ze specjalnie prowokujesz. Jeżeli nie, to jesteś hipokrytą ... :nie2:
i - Pon 21 Sty, 2013

Michael444 napisał/a:
a przeszkadzać to może jedynie drogowym przestępcom.

Drugi już raz powtarzasz frazę o "drogowych przestępcach". A od kiedy to przekroczenie prędkości jest przestępstwem?
Gdyby tak było, to mielibyśmy miliony przestępców w naszym kraju.

Coś jest na rzeczy w tej świętoszkowatości, o której wspomniał Arrakis. Otóż kiedy jadę w trasie 90 km/h (czyli z maksymalną dopuszczalną prędkością), to prawie każdy mnie wyprzedza. Ale jak jadę 110 km/h, to już nieliczni. Jaki stąd płynie wniosek? Ano taki, że większość kierowców 110 km/h uznaje za optymalną prędkość.

Michael444 - Pon 21 Sty, 2013

Świadomie użyłem mocniejszego słowa, z resztą chyba nie istnieje, a przynajmniej ja nie nie znam słowa które określałoby osobę dokonującą wykroczenia. Użyłem słowa "przestępca" aby podkreślić, że przekroczenie prędkości jest złamaniem prawa i stanowi zagrożenie dla siebie i innych znajdujących się na drodze osób, o czym chyba zapomina wiele reprezentujących filozofię Kalego osób - przeciwników wzmożonych kontroli prędkości, czyli zmniejszenia wykrywalności wykroczeń.

Na szczęście vox populi nie stanowi w Polsce prawa i to, że wiele osób decyduje się na łamanie prawa niczego nie usprawiedliwia i nie zmienia. Ale jest szansa, mamy demokrację, możecie zebrać 100 tys. głosów i wyjść z inicjatywą ustawodawczą, no powiedzmy aby znieść zupełnie kontrole prędkości czy zlikwidować policję drogową. Do wyboru do koloru. Jestem pewny, że w naszym kraju i w takiej sprawie bez trudu zjednoczy się znacznie więcej niż 100 tys. osób.

I nie, nie prowokuję i nie świentoszkuję. O czym ja mówię? O tym żeby przestrzegać przepisów stworzonych dla bezpieczeństwa użytkowników ruchu. Czy to jest takie szokujące, że mówię o konieczności przestrzegania prawa? Nasze społeczeństwo jest wyjątkowo mało zdyscyplinowane i każdy uważa, że dobre jest to co jest dobre dla niego, dlatego niestety muszą istnieć instrumenty które będą skutecznie kontrolować przestrzeganie prawa i karać przypadki jego łamania. Przykładem takiego instrumentu są fotoradary. Jeżeli ktoś jeździ zgodnie z przepisami to przecież ani go to grzeje ani ziębi czy na drodze znajdują się fotoradary czy też nie. A można nawet powiedzieć, że powinien być zadowolony, bo obecność fotoradarów zmusza innych kierowców do bezpiecznej jazdy, przez co wzrasta jego własne bezpieczeństwo. Innym narzędziem mogą być ograniczniki prędkości. Jeśli kodeks drogowy, czyli prawo, określa, że maksymalna prędkość na drodze publicznej w naszym kraju to 140 km/h to po co komu możliwość rozwinięcia przez jego auto czy motocykl prędkości 300 km/h? Nie ma to uzasadnienia.

Gdyby ludzie sami potrafili zachowywać się w granicach przyzwoitości to nie byłoby konieczności zwiększenia stopnia kontroli, a, że nie potrafią świadczy ogromny wzrost przychodów z mandatów z fotoradarów.

i - Pon 21 Sty, 2013

Michael444 napisał/a:
Ale jest szansa, mamy demokrację, możecie zebrać 100 tys. głosów i wyjść z inicjatywą ustawodawczą, no powiedzmy aby znieść zupełnie kontrole prędkości czy zlikwidować policję drogową.

Teraz z kolei popadasz w skrajności.
Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie postulował tego co proponujesz.

Gdybym chciał podążać Twoim tokiem rozumowania, to zaproponowałbym ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym do 20 km/h, a poza terenem zabudowanym - 40 km/h. No i zamiast drzew przy drogach - same fotoradary.
Tylko, że ... po co wtedy posiadać samochód? Toć rower by w większości przypadków wystarczył.

Postawiono w moim mieście znak ograniczenia prędkości - 40 km/h. Na ulicy, która ciągnie się 3 km do najbliższego skrzyżowania. Po obu stronach - żadnej zabudowy. Nikt nie wie dlaczego taki znak postawiono. Jak myślisz, czy widziałem tam kierowcę jadącego 40 km/h? Otóż, nie. Nie widziałem żadnego. No, ale wg Ciebie wszyscy powinni tam jeździć 40 km/h - skoro takie jest prawo. Tymczasem to nie jest "prawo" lecz przejaw czyjejś głupoty.

Ufam, że w swoim myśleniu dopuszczasz takie pojęcie jak "złe prawo". :gent:

Michael444 - Pon 21 Sty, 2013

Ani przez chwilę nie twierdziłem, że prawo jest nieomylne i doskonałe. Zdaję sobie sprawę z faktu, że na naszych drogach można spotkać konstrukcje posiadające cechy absurdalne, nie mniej przyjmuję, że są to jednak wyjątki, a większość przepisów ma jednak swoje uzasadnienie. Weźmy takie ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym do 50 km/h, wcześniej mieliśmy 60, niby żadna różnica a jednak np. w Zurichu po wprowadzeniu ograniczenia z 60 do 50 km/h o blisko 20% spadła liczba wypadków z udziałem pieszych, zaś liczba zgonów w takich wypadkach spadła o 25%. Moim zdaniem to sporo, a to tylko 10 km/h, 10 km/h, które można łatwo zlekceważyć bo to niewiele i pewnie wielu przeciwników fotoradarów bardzo chętnie owe 10 km/h doda do pozostałych 50 w czasie jazdy do pracy czy do domu. Pewnie nic się nie stanie, więc jest cacy i na pewno nie chcieliby dostać mandatu z fotoradaru bo przecież przekroczyli prędkość tylko o 10 km/h. Wszyscy w tym miejscu jechali 60 km/h, więc w czym rzecz? Z drugiej strony gdyby w bagażnik wjechał im ktoś kto uznał, że jazda z prędkością 70 km/h jest jeszcze lepsza niż z prędkością 60 km/h to na pewno czuliby się tym faktem pokrzywdzeni i domagaliby się rekompensaty. Mylę się? A gdyby ktoś hamujący z prędkości 60 zamiast 50 km/h potrącił ich lub kogoś im bliskiego to z pewnością domagaliby się surowego ukarania sprawcy. Taki relatywizm moralny, filozofia Kalego.
pampi - Pon 21 Sty, 2013

No tak, jeżeli będziemy w czasie jazdy analizować dlaczego dany znak został postawiony. Czy aby akurat w tym miejscu może 10 m dalej lub bliżej a i w jakim celu, to daleko nie zajedziemy. Nie to Nas ma interesować na drodze. Od tego są odpowiednie służby, których prace widać na drogach.Moim zdaniem , radarów na drogach może być tyle ile sobie nasze państwo chce postawić, choćby tysiące. Co mnie to obchodzi skoro jeżdżę zgodnie z przepisami, mało tego zazwyczaj oznakowanie na drodze " mówi mi " , że się do nich zbliżam lub często znak drogowy o ograniczeniu prędkości narzuca mi prędkość nim znajdę się w zasięgu radaru. A jeżeli faktycznie przekroczę prędkość i zapłacę za mandat, to co w tym dziwnego. Pretensje a że to radar nie tu ustawiony, za krzakami itp. które czasami słyszę w telewizji śmieszą mnie , że niby wprowadzają nerwowość u kierowców itp. jest to śmieszne i żałosne. Problem dla kierowcy jest wtedy jak za tymi krzakami : dzieci grają w piłkę, albo leży pijany rowerzysta , lub stoi zaparkowany samochód na pseudo poboczu itp.itd. Dla mnie, temat radarów jest sztucznie rozdmuchiwany, dotyka tych , którzy świadomie lub nie świadomie wiedzą, że niestety będą płacić mandaty, bo mają problem ze zdjęciem buta z gazu. Co do tego, że z mandatów zarabia szeroko pojęte państwo, no cóż, widocznie co nie którzy lubią je dofinansowywać je i nie ma w tym nic złego. W końcu jest ono dobrem Nas wszystkich. :czytam:
Baldigozz - Pon 21 Sty, 2013

Arrakis napisał/a:
Świętoszkowate opowieści. Tylko aureolkę jeszcze dołożyć.
Każdy, kto choć trochę jeździ, nie raz i nie dwa znalazł się w sytuacji, w której trzeba było ratować się, uciekać przed niebezpieczną sytuacją. Życzę wtedy takiego ogranicznika.

Kurczę, a ja głupi przez 20 lat jeżdzenia samochodem na palcach dłoni mogę policzyć przypadki kiedy poruszałem się drogami publicznymi z prędkością 140+. No może dwóch, bo z racji, że nie mam w okolicy i wg różnych planów nie będę miał autostrad rzadko mi się zdarza na autostradę wjechać. Mam parę odcinków ekspresowych o dozwolonej prędkości 110, gdzie przyznaję zdarzało mi się dobijać do 140. Co więc oznacza ta niebezpieczna sytuacja? Jedyne co mi przychodzi do głowy, to wykonanie manewru wyprzedzania ale po co na drodze, gdzie jest dozwolone 110 km/h wyprzedzać kogoś kto jedzie 110 km/h? Miałem sporo awaryjnych sytuacji i jeszcze w żadnej nie uratowała mnie prędkość. Jeśli już, to duża moc silnika i dobre przyśpieszenie. Cóż bowiem z tego, że teoretycznie małolitrażówka mojej żony ma większą prędkość maksymalną (powiedzmy, że przetestowaną praktycznie w ramach tych 140+) skoro w granicach tych 140 ja swoim dużym samochodem rozłożę ją w każdym manewrze jeśli chodzi o dynamikę jego wykonania? I to możliwość awaryjnego dynamicznego przyśpieszenia czasem mi pomagała. Tylko ja startowałem z poziomu ok 90-110 i nie wyprzedzałem jak to wielu lubi pięć samochodów w kolumnie.


i napisał/a:
Postawiono w moim mieście znak ograniczenia prędkości - 40 km/h. Na ulicy, która ciągnie się 3 km do najbliższego skrzyżowania. Po obu stronach - żadnej zabudowy. Nikt nie wie dlaczego taki znak postawiono. Jak myślisz, czy widziałem tam kierowcę jadącego 40 km/h? Otóż, nie. Nie widziałem żadnego. No, ale wg Ciebie wszyscy powinni tam jeździć 40 km/h - skoro takie jest prawo. Tymczasem to nie jest "prawo" lecz przejaw czyjejś głupoty.

O właśnie, jak zawsze mnie w takiej sytuacji dziwi czemu przy takiej konstrukcji psychicznej Polaków mamy tak mało filozofów światowej klasy. Przecież u nas co Polak, to filozof, który jak mu postawisz znak, to zaraz musi filozofować czemu ten znak stoi. A może po prostu, zwyczajnie ktoś go postawił, żeby Polaka - filozofa powk...iać? Kiedyś pasy trzeba było zapinać dopiero poza terenem zabudowanym, wystarczało jedno lusterko, a światła się paliło dopiero po zmroku. Potem kazali zapinać pasy cały czas, to się zrobił lament, że wolności obywatelskie naruszają. Lusterek więcej kazali montować, katalizatory, światła palić. Teraz ostatnią wolność Polakom odbierają - wolność swobodnego łamania przepisów. Bo Polak jakiś przepis musi sobie łamać żeby czuć swoją polskość. Ja na przykład nie zapinam pasów, taki mój wyraz buntu przeciw systemowi. Jak mnie łapią, to grzecznie płacę...

i - Pon 21 Sty, 2013

pampi napisał/a:
Moim zdaniem , radarów na drogach może być tyle ile sobie nasze państwo chce postawić, choćby tysiące. Co mnie to obchodzi skoro jeżdżę zgodnie z przepisami

Należałoby tu zadać pytanie:
Czy my jeszcze dyskutujemy o życiu, czy już o wyimaginowanej krainie wszelkiej szczęśliwości?

Gdybym nie jeździł samochodem; nie widział jak to wygląda, to uwierzyłbym i Tobie i Baldigozz'owi, że taka kraina istnieje.

Swoją drogą, ciekawym jest, że tak przepisowych kierowców spotkałem wyłącznie na Niezależnym Forum o Wojsku. Na drogach jakoś ich nie widzę.

Ostatnie moje doświadczenie:
Widzę, że kierowca będący dość sporo przede mną zatrzymuje się by porozmawiać z kobietą idącą chodnikiem. No to ja tradycyjnie: rzut oka we wsteczne i lewe, kierunek w lewo, i omijam. Ale ... jak już się do niego zbliżam, to widzę, że zakończył swoją rozmowę. Kierunku nie włączył i rusza. Myślę sobie - spokojnie, ominę go. A gdzie tam! Gość zrobił stary numer pod tytułem: "jedynka-dwójka-trójka". Kilka sekund jechaliśmy ramię w ramię. Aż stwierdziłem, że ja z idiotą nie będę jechał po jednej drodze - zdjąłem nogę z gazu.

Ja jeżdżę z taką prędkością jaką uważam za bezpieczną. Góra 110. Dziś zaś jeździłem góra 40 - takie warunki drogowe.
Póki co, mandatu jeszcze nie dostałem. Jeśli się zdarzy - zapłacę bez ociągania się.
Ale w przeciwieństwie do niektórych interlokutorów z tego wątku, ja nie kreuję się na kryształowo czystego kierowcę. W kierowcy, którego typ zresztą nie wierzę.

gathern - Pon 21 Sty, 2013

Co do Norwegii, mogę się wypowiedzieć bo mieszkam w tym pięknym kraju...

Norwegowie to kompletnie "inni" ludzie niż polacy. Rodowitemu przeciętnemu norwegowi nie w głowie "oszukiwanie", "kradzież" i tego typu kombinacje w których nasza nacja wiedzie prym, wynika to napewno z przeszłości, Norwegia przed II WŚ była bardzo biednym krajem i ludzie bardzo byli ze sobą zżyci, było to klasyczne społeczeństwo obywatelskie (zresztą dziś też jest), pomagali sobie, nie było problemu zostawiać otwartego domu na noc, samochodu itd.

Polacy to kompletnie inna bajka, nas zawsze "sąsiedzi" próbowali załatwić, a to z zachodu, a to ze wschodu, więc nasz naród wyrobił sobie nawyk "kombinowania", i to przetrwało do dziś, obecnie jako że naturalnych wrogów nie mamy (wg mnie mamy, ale wg UE i naszego rządu mamy okres miłości w europie i nie ma co się przejmować). W związku z tym polacy obecnie za wroga mają rządzących (trochę i słusznie bo rządzący traktują obywateli jak warcholstwo zakładają z góry że każdy jest złodziejem i oszustem - jednocześnie władza sama oszukuje i kradnie na potęgę), więc polacy "kombinują".

No a teraz do sedna, dlaczego w Norwegii ludzie jeżdzą przepisowo, tam są po prostu OLBRZYMIE mandaty, przekroczenie prędkości może kosztować równowartość pensji, w związku z tym taka kara jest bolesna dla każdego, za poważniejsze przewinienia można nawet wylądować w więzieniu.

U nas troska o bezpieczeństwo to bzdura, rząd proponuje kierowcom anulowanie punktów jeśli szybciej (czy tam więcej) wpłacą za mandat - to to ma być pouczające ??

jack ols - Pon 21 Sty, 2013

Post do usuniecia.
Michael444 - Pon 21 Sty, 2013

i napisał/a:
Póki co, mandatu jeszcze nie dostałem. Jeśli się zdarzy - zapłacę bez ociągania się.
Ale w przeciwieństwie do niektórych interlokutorów z tego wątku, ja nie kreuję się na kryształowo czystego kierowcę. W kierowcy, którego typ zresztą nie wierzę.

Ja nie kreuję się na żaden kryształ. Mandat w przeciwieństwie do Ciebie dostałem, wprawdzie nie za szybką jazdę, ale jednak. Co więcej muszę przyznać, że bardzo lubię szybką jazdę a mam to szczęście, że od czasu do czasu mogę przewieźć swoje 4 litery karetką na sygnale (na miejscu pasażera) co stanowi dla mnie niemal narkotyczne przeżycie.

Zabrałem głos w temacie głównie ze względu na postawę większości tu piszących, która jest z resztą reprezentacyjna dla naszego społeczeństwa. Łamanie przepisów poprzez przekraczanie dozwolonej prędkości jest łamaniem prawa ustanowionego dla dobra nas wszystkich, dlatego postawa przyzwalająca na łamanie tego prawa, pochwalająca je a nawet negująca i krytykująca konieczność jego ścigania jest dla mnie śmieszna - żałosna -nie do zaakceptowania.

i - Pon 21 Sty, 2013

gathern,
nigdzie poza Tromso w Norwegii nie byłem. Zaś samochodem po Norwegii nie jeździłem.

Czy mógłbyś nam napisać coś więcej? Czy naprawdę nie ma tam nieżyciowych ograniczeń w ruchu drogowym?
Czy mógłbyś przybliżyć nam ichniejsze prawo drogowe? Choć jakieś najważniejsze różnice.

Z zaciekawieniem przeczytam. :gent:

gathern - Pon 21 Sty, 2013

i

Trochę ciężko mi wypowiadać się na temat przepisów "nie życiowych" za krótko tam jestem, bo zaledwie nieco ponad rok.

Ale taki przykład, kierowca w Norwegii ma obowiązek przepuścić pieszego gdy ten stoi przy pasach, ja na początku byłem w szoku, gdy "dochodząc" do przejścia auta potrafiły się zatrzymać nawet z piskiem opon ale i z uśmiechem (początkowo to ja chciałem przepuszczać auta nauczony że w Polsce pieszy traktowany jest jako potencjalny "intruz" na jezdni - obecnie wchodzę na przejście już trochę pewniej).

Dla autobusów, taksówek i pojazdów uprzywilejowanych są wydzielone pasy za jazdę którymi grozi mandat, jeśli sobie zwykły samochód tam pojedzie. Te pasy są głównie w obrębie miasta, ale też na odcinkach autostrad wewnętrznych w Oslo. Dzięki temu rozwiązaniu prędzej dojedzie do domu ten komunikacją miejską, niż ten co jeździ własnym autem. Dlatego tak dużo ludzi korzysta z komunikacji miejskiej która jest stosunkowo tania w stosunku do zarobków (bilet dla 1 strefy - 620 NOK, ok. 320 zł - pozwala na używanie autobusów, pociągów, metra, tramwajów i promów).

Co do kolców to jeździ się z nimi nawet w Oslo gdzie mieszkam, tylko o ile się nie mylę wtedy należy uiścić jakąś dodatkową opłatę, gdyż kolce co jak co ale niszczą nawierzchnię drogi.

Napewno jest lepiej zorganizowane odśnieżanie głównych dróg, w Norwegii się nie "czeka" aż spadnie śnieg, tylko traktory z pługami jeźdzą 24h w systemie kilkuzmianowym gdy pada. Ponieważ obecnie jestem na kilka dni w Polsce to byłem dziś w szoku stanem drogi krajowej Nr 15, praktycznie biała :-o Z Wrocławia 50 km wlokłem się 2 godziny.

terve - Pon 21 Sty, 2013

W Helsinkach, przy drodze, którą jeżdżę , a jest to autostradowa obwodnica miasta, tzw ring 3, lub keha 3 z Espoo do portu Vuosaari jest ustawionych 6 fotoradarów przy ograniczeniach prędkości do 80, 70km/h, na długości trasy 42 km. Jeżeli przekroczę prędkość nieznacznie, otrzymam powiadomienie z policji. Dostałem juz dwa, ale bezpłatne. Nie wiem, czy jak otrzymam np piąte , bedzie juz z przekazem, ale lepiej nie ryzykować. Radary są mało widoczne w zielonych skrzynkach. Policja jest bardzo życzliwa i pomocna. jeżdżą nieoznakowanymi pojazdami. Bez powodu nie zatrzymują. Z rejestracji auta wiedzą , czy masz opłacone ubezpieczenie i przegląd techniczny, oraz ile zarobiłeś w ostatnim roku, aby wyliczyć ewentualny mandat.
Baldigozz - Pon 21 Sty, 2013

terve napisał/a:
Z rejestracji auta wiedzą , czy masz opłacone ubezpieczenie i przegląd techniczny, oraz ile zarobiłeś w ostatnim roku, aby wyliczyć ewentualny mandat.

Dramat, jak oni sobie dają radę z taką ingerencją władzy w wolność i informacje wrażliwe :lol:
Ja zaś szczególnie w takie warunki atmosferyczne zauważam takie dziwne zjawisko, że Polak musi popadać ze skrajności w skrajność. Rano jadąc jak zwykle na skróty przez podmiejską wiochę mam kawałek drogi nieutwardzonej. Notorycznie na ten skrót pchają się goście zwykłymi osobówkami, a potem roztkliwiają się nad każdą dziurą, bo jak to polna droga pełna jest dziur, zagłębień, kałuż itp. Na dodatek szeroka ta droga jest na jeden samochód. I mnie strasznie irytuję, że muszę się przez tą polną drogę wlec za miłośnikami off-roadu w małolitrażowych autkach z napędem na jedną oś. Kiedy zaś przychodzi taka aura jak dziś, to następuje ostateczna weryfikacja możliwości auta i kierowcy. Rano musiałem na wstecznym zasuwać ze 100 m przez te chaszcze i wykroty, bo wielki pan kierowca zimowy nie był w stanie podjechać na delikatne wzniesienie. Pytam, gdzie było jego myślenie kiedy się na tą drogę wpychał? Czy naprawdę nie zna możliwości swojego auta?
Wieczorem zaś wracałem miejską trzypasmówką, gdzie jest ograniczenie do 70 km/h. Aż normalnie poczułem się jak jakiś pirat drogowy, tak mijając kolejne samochody. No ale jakby złapali trochę asfaltu, to by mi pokazali gdzie raki zimują...

gathern - Pon 21 Sty, 2013

Baldigozz napisał/a:
terve napisał/a:
Z rejestracji auta wiedzą , czy masz opłacone ubezpieczenie i przegląd techniczny, oraz ile zarobiłeś w ostatnim roku, aby wyliczyć ewentualny mandat.

Dramat, jak oni sobie dają radę z taką ingerencją władzy w wolność i informacje wrażliwe :lol:


Baldigozz w Norwegii możesz sprawdzić zarobki sąsiada w internecie... nikogo to nie dziwi, bo jest transparentność. No i jest to cecha społeczeństwa obywatelskiego.

Szczerze mówiąc był bym za tym by w Polsce tak było, może mniej afer by było, bo by każdy wiedział ile "milusińscy" z Wiejskiej i ich rodzinki nabrały z korytka (np. Grad i jego małżonka która dziwnym trafem wygrywała wszystkie przetargi w ministerstwie gdy on był tam ministrem).

jack ols - Pon 21 Sty, 2013

Baldigozz napisał/a:
Arrakis napisał/a:
Świętoszkowate opowieści. Tylko aureolkę jeszcze dołożyć.
Każdy, kto choć trochę jeździ, nie raz i nie dwa znalazł się w sytuacji, w której trzeba było ratować się, uciekać przed niebezpieczną sytuacją. Życzę wtedy takiego ogranicznika.

Kurczę, a ja głupi przez 20 lat jeżdzenia samochodem na palcach dłoni mogę policzyć przypadki kiedy poruszałem się drogami publicznymi z prędkością 140+.... . Miałem sporo awaryjnych sytuacji i jeszcze w żadnej nie uratowała mnie prędkość. Jeśli już, to duża moc silnika i dobre przyśpieszenie. Cóż bowiem z tego, że teoretycznie małolitrażówka mojej żony ma większą prędkość maksymalną (powiedzmy, że przetestowaną praktycznie w ramach tych 140+) skoro w granicach tych 140 ja swoim dużym samochodem rozłożę ją w każdym manewrze jeśli chodzi o dynamikę jego wykonania? I to możliwość awaryjnego dynamicznego przyśpieszenia czasem mi pomagała. Tylko ja startowałem z poziomu ok 90-110 i nie wyprzedzałem jak to wielu lubi pięć samochodów w kolumnie.

:cool: , hihihi

Cytat:
Bo Polak jakiś przepis musi sobie łamać żeby czuć swoją polskość. Ja na przykład nie zapinam pasów, taki mój wyraz buntu przeciw systemowi. Jak mnie łapią, to grzecznie płacę...

Ja to rozumiem, mozna nie zapiac pasow. Bunt, prowadzisz przeciez auto w odpowiedzialny sposob, unikasz stwarzania zagrozen na drodze, good. Jesli jestes sam w samochodzie good - i to nie zawsze. Jesli nie, ryzykujesz zyciem wspolpasazerow i innych uczestnikow kierujacych autami.
Awaria airbagow, stluczka, kraksa, wypadek i kierowca bez pasow. Nie pomozesz nikomu z najblizszych ani innym osobom potrzebujacym pomocy po takim zdarzeniu. Mozesz wrecz spowodowac tragedie, kiedy po awaryjnym otwarciu airbagu, ranny, ogluszony wyjdziesz, wyczolgasz sie moze wprost na nadjezdzajacy samochod szczesliwej rodziny. Pytanie czy kierowca nadjezdzajacego auta zareaguje poprawnie : chroniac rodzine? chronic osobe przed maska ryzykujac dachowanie, drzewo i moze smierc najblizsych? moze nawet nie zdazy zareagowac wyjezdzajac zza zakretu. Pal licho sprawce sytuacji, tylko czy koniecznie jego rodzine i zdrowie innych?

gathern napisał/a:
No a teraz do sedna, dlaczego w Norwegii ludzie jeżdzą przepisowo, tam są po prostu OLBRZYMIE mandaty, przekroczenie prędkości może kosztować równowartość pensji, w związku z tym taka kara jest bolesna dla każdego, za poważniejsze przewinienia można nawet wylądować w więzieniu.

Wlasnie gathern, to jest sposob na przestrzeganie przepisow, a w najwiekszym stopniu na pobudzenie wyobrazni kierowcow. Utrata w glupi sposob miesiecznych poborow w jednym tylko mandacie studzi krew ale nie gwarantuje wplywow do kasy panstwa.

Baldigozz - Pon 21 Sty, 2013

jack ols napisał/a:
hihihi

No wiesz, tam nie było sprzeczności. Odwoływałem się do pomysłu montażu ogranicznika w autach do 140 km/h. Moje autko więcej niż 150 nie pociągnie. To znaczy, że jest mniej bezpieczne niż takie co pociągnie 240? Margines 140-150 w zupełności wystarcza mi do realizowania awaryjnych scenariuszy, które tak naprawdę mogą się wydarzyć tylko na podłych trasach jedno jezdniowych. I nie chodzi tu o ostateczną prędkość w manewrze ale o czas w jakim wykonam manewr, czyli przyspieszenie. Taki ogranicznik byłby widoczny tak naprawdę tylko na autostradach. Po prostu wszyscy wlekli by się równym tempem 140 km/h...

Cytat:
Ja to rozumiem, mozna nie zapiac pasow. Bunt, prowadzisz przeciez auto w odpowiedzialny sposob, unikasz stwarzania zagrozen na drodze, good. Jesli jestes sam w samochodzie good - i to nie zawsze. Jesli nie, ryzykujesz zyciem wspolpasazerow i innych uczestnikow kierujacych autami. [...]

Ależ nie musisz mi tego tłumaczyć. Ja to wszystko wiem :) . Po prostu czuję się jakoś nieswojo trzymając się ograniczeń prędkości, ustępując pieszym czy autobusom, wpuszczając ludzi w korku. Musiałem sobie znaleźć jakiś wyraz swojej polskości, tego dreszczyku z łamania jakiegoś przepisu, tego ryzyka... A wiesz jaki jest czad, jak obok gdzieś pojawia się radiowóz drogówki i cholera coś trzeba zrobić z papierochem i komórką żeby ten cholerny pas zapiąć...

-=Alex=- - Pon 21 Sty, 2013

Do czego służy fotoradar.
Cytat:
Dostał mandat bo przekroczył dopuszczalną prędkość .. zera km/h
...
Fotoradar zmierzył, że nasz czytelnik jechał z prędkością 79 kilometrów na godzinę. I o tyle też przekroczył dopuszczalną prędkość, ponieważ, jak czytamy na raporcie, w tym miejscu można było jechać z prędkością maksymalnie... zera kilometrów na godzinę.
...

http://www.gk24.pl/apps/p...IAT07/130129986
Polecam przeczytać całość. Czy nie były to celowe działania, ilu kierowców nie zorientowało się i ... zapłaciło ? :D

Arrakis - Pon 21 Sty, 2013

i napisał/a:
Ale w przeciwieństwie do niektórych interlokutorów z tego wątku, ja nie kreuję się na kryształowo czystego kierowcę. W kierowcy, którego typ zresztą nie wierzę.

Widać co poniektórzy zapatrzyli się na rządzących, wzór cnót na drogach i mądrości w kwestii bezpieczeństwa na nich.
Duży uśmiech czytając nietkóre wywody ostanich sprawiedliwych. :oops1:

Nasunęło mi się kilka pytań.
Ciekawe, w jakim stopniu fakt opuszczenia Polski przez ca. 2,5 mln. rodaków wpłynął na liczbę wypadków/ofiar? Warto byłoby też uwzględnić dane Polskiej Izby Paliw Płynnych dotyczących zużycia paliwa. Bez tego, to rządowe informacje o sukcesach na tym polu są mało wiarygodne.

Wg danych unijnych z ostatnich 20 lat liczba ofiar wypadków drogowych w Unii spadła dużo szybciej, niż liczba wypadków/rannych. W jakim stopniu wpłynęły na to rozwój infrastruktury drogowej i udoskonalenia konstrukcji samochodów. W kwestii tego pierwszego w Polsce, nie trzeba nic chyba wyjaśniać, w przypadku tego drugiego, średnia unijna to ok. 8 lat. Średni wiek samochodu w Polsce to ok. 16 lat.

Ile średnio km rocznie pokonuje Polak, a ile przeciętny obywatel UE?

Selekcja w trakcie szkoleń i egzaminów na prawo jazdy (czy jest zapewniony np. odpowiedni odsiew z przyczyn psychologicznych, okulistycznych, itd...).

Duża część ofiar na drogach w Polsce to piesi (ok. 20% pieszych ofiar w skali całej Unii). Dlaczego? Może tu szukać poprawy?

I na zakończenie, ad radosne statystyki, czyli nadmierna prędkość główną przyczyną. Nadmierna, czyli niedostosowanie pedkości do warunków jazdy.

Swoją drogą, pomysł aby przy szybkiej wpłacie nie dostawać punktów był/jest przedni. Jak kogoś stać to płaci, hula dalej i zasila budżet.

Tylko, tak jakby, kwestia bezpieczeństwa na drogach w tym wszystkim się gdzieś zapodziała.


Arrakis

jack ols - Wto 22 Sty, 2013

Cytat:
No wiesz, tam nie było sprzeczności. Odwoływałem się do pomysłu montażu ogranicznika w autach do 140 km/h. Moje autko więcej niż 150 nie pociągnie.


......................... :jupi2:


To nic nie da, najwazniejszy ogranicznik w naszych glowach jest. Niektorym wystarcza wyobraznia, innym zle doswiadczenia, jeszcze innym odpowiednich rozmiarow sumka do zaplacenia. Pozdrawiam

MK-J - Wto 22 Sty, 2013

niezależna.pl napisał/a:

Tak zarabiają na kierowcach radiowozy GITD


Okazuje się, że radiowozy Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego wyposażone w nowoczesne radary pokonują jedynie 80 km dziennie. Prowadzące kontrole samochody najczęściej stoją na poboczu i zastępują... fotoradary stacjonarne.

Jak wynika z ustaleń „Dziennika Gazety Prawnej” jeden samochód GITD wyposażony w fotoradar kosztuje ok 220 tys. zł, podczas gdy tradycyjny fotoradar stacjonarny jest co najmniej o 70-80 tys. zł. tańszy. Przed radarami stacjonarnymi trzeba jednak ostrzegać kierowców, a wyposażone w fotoradary samochody GITD mogą prowadzić kontrole bez żadnych ostrzeżeń.

Działanie GITD dziwi nawet pracowników resortu transportu. Jeden z urzędników ministerstwa w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” przyznaje, że najprawdopodobniej Generalna Inspekcja Transportu Drogowego wkrótce będzie musiała ograniczyć swoje praktyki, gdy dojdzie do wniosku, że takie postępowanie nie służy wizerunkowo jemu, ani całemu systemowi nadzoru nad ruchem drogowym.

Tekst źródłowy

steell - Wto 22 Sty, 2013

MK-J napisał/a:
Generalna Inspekcja Transportu Drogowego wkrótce będzie musiała ograniczyć swoje praktyki, gdy dojdzie do wniosku, że takie postępowanie nie służy wizerunkowo jemu, ani całemu systemowi nadzoru nad ruchem drogowym.


Ale bzdury,o jaki wizerunek niby chodzi, instytucja została powołana do kontroli pojazdów i to robi.

FAZI 1 - Wto 22 Sty, 2013

steell napisał/a:
instytucja została powołana do kontroli pojazdów i to robi


Czyżby ? Chyba w coraz mniejszym stopniu, bo najpierw to wypada zastanowić się co oznaczają wytłuszczone słowa.

i - Sro 23 Sty, 2013

O ile mnie pamięć nie myli, to Inspekcję Transportu Drogowego powołano w celu kontroli pojazdów przewożących towary: ciężarówek, TIR'ów, itp.

Tymczasem czytam, że owa "Inspekcja" zajmuje się już kontrolą prędkości poruszania się wszystkich pojazdów. Oraz planuje jakieś śmigłowce do owej kontroli. Tudzież bezpilotowe statki powietrzne się jej marzą.

Pytam się. Co będzie następne? Zmotoryzowane oddziały Inspekcji Transportu Drogowego? (vide: ZOMO)
Czy też - Ochotnicza rezerwa Inspekcji Transportu Drogowego? (vide: ORMO).

Rozwiązałbym to towarzystwo. Zaś środki wydawane na nich - przeznaczył na Policję. W jej części drogowej.

Niestety, nie mam władzy sprawczej.

drill - Sro 23 Sty, 2013

Co się dziwić skoro podobno nawet kolejarze stworzyli własne oddziały antyterrorystyczne. Mam wrażenie że wybrani przez nas przedstawiciele władzy szykują się do siłowego załatwienia swoich interesów z nieposłusznym społeczeństwem.
MK-J - Czw 24 Sty, 2013

Onet cytując "brukowca" pisze o piewcy fotoradarów
onet.pl napisał/a:

"Fakt": minister Nowak do pracy lata samolotem


Co minister Sławomir Nowak wie o polskich drogach? To zależy czasem od przejrzystości nieba, a czasem od stopnia przyciemnienia tylnych szyb jego limuzyny z szoferem – pisze "Fakt".

Jak wypomina gazeta, specjalista od transportu jeździ zazwyczaj na siedzeniu pasażera, a drogi obserwuje przez małe okienka samolotów.

Dziennikarze "Faktu" sprawdzili, jak minister transportu rozpoczyna tydzień pracy. Jak się okazało, Sławomir Nowak nie zasiadł za kółkiem własnego samochodu, żeby – jak pisze gazeta - sprawdzić drogi czy prawidłowe rozstawienie fotoradarów. Przed jego dom podjechała w poniedziałek limuzyna z szoferem.

Nowak dojechał nią na lotnisko na tylnej kanapie, a następnie wejściem dla VIP-ów wkroczył do terminalu. Minęło kilka minut i leciał już w stronę Warszawy, gdzie czekała na niego kolejna limuzyna z kierowcą.

Jak zaznacza dziennik, trudno powiedzieć, kiedy ostatnio minister siedział za kierownicą, bo nawet nowo otwieraną latem autostradę wizytował z... helikoptera.

Czy Nowak, który na drogach rozstawia setki fotoradarów, a kierowców nazywa "bandytami", ma więc prawo oceniać innych? To pytanie "Fakt" zostawia otwarte.


LINK

-=Alex=- - Czw 31 Sty, 2013

Cytat:
GITD kupuje drukarnię mandatów.
Walka o bezpieczeństwo na drogach? To mydlenie oczu! Z łupienia obywateli rząd uczynił państwowy przemysł. GITD właśnie ogłosił przetarg na zakup drukarni, która ma drukować i kopertować miliony mandatów.
GITD chce przeznaczyć na nowy zakup aż 2,3 mln z naszych podatków. Chcą drukować 2,1 mln stron A4 miesięcznie, a wysyłać ok. 300 tysięcy kopert w tym czasie! Z takim sprzętem nadgorliwy Inspektorat z naddatkiem może spełnić budżetowy plan ministra finansów, który zapisał, że w tym roku ściągnie z Polaków 1,5 mld zł w postaci mandatów.

Nie można mieć bowiem żadnych wątpliwości co do tego, co będzie drukowane na maszynach zamawianych przez GITD. Głównym elementem korespondencji zaklejanej w koperty będą "wydrukowane dokumenty zawierające tekst oraz zdjęcia z zarejestrowanym wykroczeniem, które będą przesyłane cyfrowo do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym".

GITD informuje, że "na podstawie numeru rejestracyjnego zostanie ustalony właściciel pojazdu. Na adres właściciela zostanie wysłany formularz z prośbą o wskazanie osoby, która popełniła wykroczenie. Po odesłaniu wypełnionego formularza do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, system wygeneruje mandat karny, który zostanie wysłany na adres zameldowania sprawcy wykroczenia" – piszą w zamówieniu inspektorzy.

Przemysł fotoradarowy kręci się na pełnych obrotach. Szkoda tylko, że to chyba jedyna w Polsce taka prężna gałąź przemysłu. Poza tym, jak by tak policzyć koszt utrzymania GITD, drogówki, straży miejskich i gminnych, ich radiowozów, drukarni, biur, urlopów, zwolnień chorobowych i emerytur, to mogłoby się nagle okazać, że ta gałąź może jest i gruba, ale raczej sucha...

http://moto.onet.pl/16759...kul.html?node=2
Powstaje nam nowa gałąź przemysłu. Cel uświęca środki, a wszystko to w trosce o ład, porządek i bezpieczeństwo obywateli. ;)

MK-J - Czw 31 Sty, 2013

Cieszę się, że coraz więcej ciekawostek odnośnie "genialnych" pomysłów obecnej władzy ujawniają media. Może w końcu ludziom otworzą się oczy i poziom bezkrytycznego entuzjazmu zmniejszy się na rzecz realnej oceny serwowanej nam rzeczywistości, którą coraz większa liczba obywateli odczuwa we własnej kieszeni. Przez żołądek do serca, przez portfel do rozumu. ;) M.
Ps. Jestem za przestrzeganiem przepisów ruchu drogowego - to tak dla przypomnienia.

Arrakis - Czw 31 Sty, 2013

Żeby tak o całą gospodarkę dbano tak, jak o fotograficzne biznesplany, to byśmy byli już dawno drugą Japonią.

Arrakis

FAZI 1 - Czw 31 Sty, 2013

Gdyby te wszystkie pieniądze oddać policji, to może starczyło by im wtedy na paliwo dla radiowozów i więcej patroli na drogach (np. z suszarkami), a tak, to całe tworzenie innych służb wygląda tak jakby ktoś miał zamiar wyeliminować policję z "rynku".
Ryś - Czw 31 Sty, 2013

A ja proponuję strajk.
Cały rok jeździmy przepisowo. Wszyscy.
I co Wy na to :?:

MK-J - Czw 31 Sty, 2013

Cytat:

Fotoradary są niezgodne z Konstytucją! Tak twierdzi Rzecznik Praw Obywatelskich


Minister transportu Sławomir Nowak (39 l.) nie rezygnuje z planów ustawienia na drogach kolejnych fotoradarów i cieszy się, że będzie budować autostrady za pieniądze z mandatów. Może się jednak okazać, że kierowcy płacą je niezgodnie z prawem. Zdaniem rzecznika praw obywatelskich przepis mówiący o gromadzeniu danych i obrazów z fotoradarów przez Inspekcję Transportu Drogowego jest niezgodny z konstytucją.

Wygląda na to, że Teresa Lipowicz (60 l.), rzecznik praw obywatelskich, uwzięła się na fotoradary i nie zamierza odpuścić, dopóki nie uporządkuje tej sprawy.

Generalnie uważa ona, że Inspekcja Transportu Drogowego nie ma prawa ścigać właścicieli pojazdów, jeśli nie wskazano kierowcy. RPO pisała w tej sprawie do ministra Nowaka, zwracała uwagę głównemu inspektorowi transportu drogowego. Minister Nowak wydał ostatnio rozporządzenie w sprawie udostępniania kierowcom zdjęć z fotoradarów, ale pani RPO znowu znalazła błąd.

Postanowiła się zwrócić do Trybunału Konstytucyjnego. Teresa Lipowicz chce, by sędziowie zbadali, na jakiej podstawie inspektorat gromadzi dane i obrazy z fotoradarów. Według prawników RPO, minister Sławomir Nowak wydał rozporządzenie, ale nie zrobił tego jak powinien.

Konstytucja przewiduje bowiem, że w tak ważnej sprawie powinna być ustawa, a nie rozporządzenie. - Ten punkt ustawy o ruchu drogowym jest więc niezgodny z konstytucją - argumentuje rzecznik praw obywatelskich.


LINK

Ryś - Pią 01 Lut, 2013

A taki był spokój.
Ludzie płacili, a rząd się cieszył wpływem do budżetu.
Ale co za dużo to niezdrowo. :x

gathern - Pią 08 Lut, 2013

Cytat:
Będą błyskać mocniej niż światła drogowe. Minister zezwolił


Niezgodne z przepisami lampy błyskowe na samochodach z fotoradarami Inspekcji Transportu Drogowego są już... legalne.

Inspekcji pomógł nadzorujący ją minister transportu. Sławomir Nowak wydał tak zwane odstępstwo, czyli zgodę na używanie niestandardowego sprzętu.

Od października do stycznia tego roku lampy na samochodach Inspekcji Transportu drogowego błyskały kierowcom w oczy nielegalnie. Teraz, dzięki specjalnej zgodzie Ministerstwa Transportu mogą to już robić bezkarnie. A jeszcze kilkanaście dni temu lampy nie przeszłyby badań technicznych.

- Dzisiaj jest to proteza, którą udostępnił i wypełnił minister transportu- mówi w rozmowie z reporterem RMF FM poseł PiS Jerzy Polaczek. Problem jednak w tym, że Inspekcja Transportu Drogowego, zauważyła i wyeliminowała problem dopiero po nagłośnieniu sprawy.

W połowie stycznia informowaliśmy, że Instytut Transportu Samochodowego po badaniach feralnych aut uznał, że lampy błyskowe samochodów ITD nie powinny oślepiać kierowców.

Eksperci uznali, że klosze lamp są niewłaściwe (pochodzą od lamp przeciwmgielnych) i że należy je albo wymienić albo wystąpić do ministra o zgodę na ich użytkowanie w ramach tak zwanego odstępstwa.

Badania samochodów zlecił szef Inspekcji Tomasz Połeć. Instytut Transportu Samochodowego - jednostka podległa ministrowi transportu - przebadała samochody i stwierdziła, że lampy błyskowe "nie powinny oślepiać kierowców". Z przytoczonych wyników badań, wynikało, że lampy błyskają jaśniej, niż światła drogowe (długie). Ich jasność to 10099 cd (kandeli), a lampy błyskają z jasnością 11356 cd.

Instytut poinformował też przy okazji o maksymalnych wartościach dla specjalnych świateł błyskowych. Przy kloszach o barwie żółtej wartość ta nie może przekroczyć 600 cd, a dla światła czerwonego bądź niebieskiego - 1500 cd. Inspekcja Transportu Drogowego utrzymywała jednak, że wszystko jest w najlepszym porządku: to znaczy lampy błyskowe świecą tylko przez chwilę, nie oślepiają i można ich używać.

Instytut Transportu Samochodowego potwierdził natomiast nasze doniesienia, że są wątpliwości co do samej funkcji lamp. Oznaczenie na kloszach świadczy o tym, że są to lampy przeciwmgielne.

Podczas badania stwierdzono, że dostawca fotoradarów zastąpił żarówki w lampach przeciwmgielnych palnikami lamp błyskowych i tak przerobione reflektory straciły swoją homologację jako światła przeciwmgielne. Dlatego zdaniem ITS, należało wystąpić do ministra transportu o udzielenie tak zwanego odstępstwa, aby nietypowe lampy można było używać.

ITD tak też zrobiła i teraz jaśniejsze od świateł drogowych lampy błyskowe montowane w kloszach lamp przeciwmgielnych będą błyskać i oślepiać kierowców już całkowicie legalnie. Najwyraźniej minister Nowak uznał, że oślepianie kierowców jest mniej groźne niż nadmierna prędkość.

INTERIA.PL/RMF


I drugi kwiatek

Cytat:

Posłowie zebrali 20 mandatów w miesiąc. Rekordzista z Ruchu Palikota


Tylko w styczniu 15 parlamentarzystów złamało przepisy drogowe i zasłoniło się immunitetem. W sumie dostali 20 mandatów. RMF FM ujawnia imienną listę "piratów z immunitetami".
Do tej pory zdjęcia z fotoradarów posłów przekraczających prędkość były wyrzucane. Teraz ITD wysyła je do prokuratora generalnego, który przekazuje je potem Marszałek Sejmu.

Z 20 mandatów wystawionych posłom w tym roku 18 zostało wystawionych na podstawie zdjęcia z fotoradaru.

Rekordzistą pod względem otrzymanych mandatów jest poseł Ruchu Palikota Wojciech Penkalski. Tylko w styczniu fotoradary zrobiły mu trzy zdjęcia. Raz zatrzymała go drogówka.

Mandaty z fotoradarów otrzymali także: Janusz Dzięcioł z PO, Tomasz Makowski z RP, Zbigniew Matuszczak z SLD, Maciej Banaszak z RP, Mirosław Pawlak z PSL, Maria Zuba z PiS, Wojciech Zubowski z PiS, Krzysztof Lipiec z PiS, Jacek Żalek z PO, Janusz Palikot z RP, Stanisław Żmijan z PO (dwukrotnie), Paweł Suski z PO (dwukrotnie), Grzegorz Sztolzman z PO.

Drogówka zatrzymała także europosła Solidarnej Polski Jacka Kurskiego.


ja, RMF FM

:-o [/quote]

Arrakis - Pią 08 Lut, 2013

Decyzją ministra, oczy milionów Polaków stały się odporniejsze na błyski.
Nie takie rzeczy znała nauka radziecka. :brawo:

Arrakis

maxikasek - Pią 08 Lut, 2013

A tu wywiad z "wybrańcem" czemu chroni się za immunitetem :x
http://szczecin.gazeta.pl..._mam_takie.html

FAZI 1 - Pią 08 Lut, 2013

Jednym słowem "mam Was w dupie narodzie, jam jest wybrany" :!: Co do reszty to trzeba było najpierw wytoczyć parę spraw ITD za oślepianie na parę tysięcy, a dopiero potem monitować i uświadamiać pieprzonych ignorantów.
gathern - Pią 08 Lut, 2013

Oj tam oj tam, utargowali tryliardy miliardów dziś w UE, to i sprawę fotoradarów się uciszy, a przy okazji sprawę budowania dróg (które jak się okazuje są budowane jak zamki na piasku - a co niektórzy mi tu próbowali wmawiać że u nas drogi się tak szybko psują z powodu klimatu ;) , oj chyba nie o klimat chodzi co pokazały ostatnie afery drogowe).

No ale jak zwykle, Polacy nic się nie stało ! :bye:

Arrakis - Pią 08 Lut, 2013

Cytat:
a co niektórzy mi tu próbowali wmawiać że u nas drogi się tak szybko psują z powodu klimatu

Nie próbowali, tylko w naszej strefie klimatycznej to jest jeden z największych problemów, i nie jest to żadna tajemnica. Pod tym względem Polska ma trudniej, niż np. Norwegia.

Zupełnie inną kwestią jest jakość wykonania (nadzór), a następnie konserwacji. Pilnowanie dopuszczalnych obciążeń, itd...

Arrakis

MK-J - Pią 08 Lut, 2013

Cytat:

GITD poluje na karetki pogotowia! Kierowcy ambulansów boją się szybko jeździć, bo muszą płacić mandaty!


Pazerność ministra Sławomira Nowaka (39 l.) przekracza wszelkie granice! Jego podwładni zabrali się do karania mandatami kierowców karetek jadących ludziom na ratunek. Szef stacji Pogotowia Ratunkowego SP ZOZ w Białej Podlaskiej (woj. lubelskie) tylko jednego dnia odebrał 61 wezwań z Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego, wystawionych za przekroczenie prędkości przez karetki. Teraz jego pracownicy boją się szybko jeździć, aby nie stracić prawa jazdy.

4 lutego dyrektor stacji Roman Filip otrzymał stos pism, w których GITD zażądała wskazania kierującego karetką przyłapaną przez fotoradar.

- Do każdego zdjęcia dołączono oddzielny list. Teraz na każdy muszę odpowiedzieć, marnując pieniądze przeznaczone na ratowanie życia ludzi. GITD żąda też dołączenia kserokopii karty zlecenia, na której są dane pacjenta, do którego jechała karetka i rozpoznana choroba - mówi dyr. Filip.

- Zadzwoniłem do GITD, informując, że nie jest możliwe, bym w ciągu 7 dni odpowiedział na każde z pism, podając okoliczności zdarzenia. Te dane trzeba odszukać w archiwum, wyjąć dokumenty, zweryfikować. Pracownik GITD stwierdził, że nic go to nie obchodzi - żali się dyrektor.

Chodzi o to, że inspektorzy żądają informacji, czy przyłapany przez fotoradar kierowca karetki został wysłany w trasę w trybie pilnym (ma prawo wtedy użyć sygnału), czy też nie. Jeśli tak, jest rozgrzeszony. Ale ratowanie ludzi nie polega na wypełnianiu papierków.

Dyżurny np. otrzymuje informację, że dziecko skaleczyło się w palec i wysyła karetkę w normalnym trybie, drukując zlecenie wyjazdu. Na miejscu okazuje się, że dziecko włożyło rękę do sieczkarni, wtedy kierownik zespołu podejmuje decyzję o zmianie wyjazdu na pilny i kierowca karetki włącza sygnał. Ale wydrukowane wcześniej zlecenie tego nie zawiera. W tym przypadku kierowca nie będzie w stanie się wytłumaczyć i dostanie mandat.

Alvin Gajadhur z GITD tłumaczy, że Inspekcja nie ściga karetek na sygnale. W innych przypadkach oczekuje potwierdzenia, czy przejazd był związany z akcją ratującą życie.


LINK

Jeżeli jakaś karetka zechciałaby odwieźć na sygnale paru "mundrych" co to wymyślają takie idiotyzmy - do Tworek, to ja zasponsoruję opłatę za mandat :x M.

gathern - Pią 08 Lut, 2013

Cytat:
Nie próbowali, tylko w naszej strefie klimatycznej to jest jeden z największych problemów, i nie jest to żadna tajemnica.


Niemcy są w tej samej strefie klimatycznej, i tam się da a u nas nie ??

Może po prostu prawda jest taka, jaka się ukazała ostatnio, że firmy drogowe leciały w kulki przy budowaniu dróg i oszczędzały na materiale (różnice biorąc sobie w kieszeń), mówiąc potocznie było za mało asfaltu w asfalcie...

Arrakis - Pią 08 Lut, 2013

Masz konkretne dane porównawcze?

Arrakis

FAZI 1 - Pią 08 Lut, 2013

Kuźwa Arrakis, a czym się różni strefa klimatyczna Niemiec od naszej?
gathern - Pią 08 Lut, 2013

Bywałem swego czasu w Niemczech i tam pogoda nie różni się od naszej :???:

Nie rozumiem tego pytania Twojego, natomiast mam dane porównawcze robienia wałów u nas,
cytuję ze stenogramów podawanych już nawet w tym temacie:

Cytat:
Podmieniliśmy te próbki do nadzoru które były. Na wszelki wypadek. I tak podmieniliśmy, że też wyszło, że za mało asfaltu znowu na tej dwójce - tłumaczył się szefowi kierownik budowy na drodze krajowej nr 2. Jakość nawierzchni zaniżano w całej Polsce notorycznie


Cytat:
Dyrektor GDDKiA: I teraz ci powiem jedną rzecz, że dzisiaj złapali Budimex na Wyszkowie (wartość kontraktu 120 mln zł, odchylenia od normy sięgały 28 proc. - od red.). Musimy być bardzo ostrożni!


Nosz kurcze, coś wyraźnie jest nie tak u nas w kraju, a Ty chcesz dane porównawcze. :???:

jack ols - Sob 09 Lut, 2013

Cytat:
, a czym się różni strefa klimatyczna Niemiec od naszej?

Rozni sie, tycio ale jednak rozni sie.
Niemcy - klimat umiarkowany, Polska - klimat umiarkowany przejsciowy. Lokalizacja Polski jest na styku mas powietrza kontynentalnego (wschod) i morskiego (zachod). Miara tych zmiennosci sa wieksze odchylenia od srednich wartosci meteorologicznych takich jak - temperatura powietrza, naslonecznienie, opady, pokrywa sniezna, wiatry, a takze wieksze czestotliwosci zmian pogodowych niz w jednorodnym klimacie morskim czy kontynentalnym. Zmiane ta wyrazniej widac u nas niz w Niemczech, tez tym ze (tylko) ryby nie chca brac, co oprocz aury ma wplyw na jakosc drog i asfaltu na nich.

mimo66 - Sob 09 Lut, 2013

W Gorzowie Wlkp i drogach wyjazdowych z niego mogą postawić fotoradary nawet co 10m.
Nie ma możliwości normalnym samochodem przekroczyć dopuszczalną prędkość.

Jest tyle dziur, że tylko szaleniec albo kierowca np, SKOTa może zostać "ustrzelony".
Codzienny widok "naprawy" nawierzchni, dziura pełna wody, a "Janek" sypie kilka szufli czegoś asfaltu-podobnego, przyklepuje i gotowe.
Za kilka godzin jest ta sama dziura, a obok leży kawał tego czegoś co tam wsypano.
I jak tu szybko jeździć.

Tylko mechanicy się cieszą, bo roboty im nie zabraknie.

Z drugiej strony patrząc to dlaczego "na zachodzie" jeździmy zgodnie z przepisami, a w Polsce już nie ??
:gent:

new one - Sob 09 Lut, 2013

Na pewno nie dlatego nie jeździmy na zachodzie znacznie szybciej niż u nas, bo nas nie stać na mandaty, tylko:
1.) Polacy nie znają przepisów tak jak u nas, więc lepiej jechać "za wolno",
2.) nie znamy typowych miejsc gdzie spodziewane są kontrole,
3.) jest znacznie mniej popularny przekaz o informacjach typu, gdzie "ichniejsze" ITD stoi :D
Pierniczenie Pana Nowaka i innych typów, że jak dowalą max. kary finansowe, albo zwiększą wielokrotność płacenia obecnych poprzez nastawianie wkoło fotoradarów, to się dopiero wtedy poprawi i Polacy zmądrzeją, jest po prostu nie mówieniem prawdy, albo fałszowaniem rzeczywistości.
Lepiej niech chłopaki poszukają "więcej asfaltu w asfalcie". Bo o ile po głównych drogach można jechać na ogół bez ryzyka, to już po gminnych, czy powiatowych, ryzyko utraty jakiejś części samochodu rośnie proporcjonalnie do odległości pokonanej od głównej trasy. I brakuje tylko odważnego który stan drogi po której jeździ zakwestionuje w sądzie, podając właściciela drogi jako winowajcę narażenia na utratę swego zdrowia bądź życia.

M@rEK - Sob 09 Lut, 2013

Witam Panów :gent: :D

Bardzo ciekawa dyskusja. Czytając Wasze posty zastanawiam się jaki wpływ ma pogoda na fotoradary hmmmmm ( ciekawy jest ten związek ;) ).
Myślę, że nie wystarczy " bywać swego czasu w Niemczech " lub tylko przez ich terytorium przejechać dwa trzy razy, by móc cokolwiek powiedzieć o tym kraju lub jego mieszkańcach.
Generalnie nie ma się co podniecać.
Fotoradry stawiane przy drogach w NASZYM BIDNYM KRAJU służą nie dla - Poprawienia bezpieczeństwa na drogach, lecz jest to świetny interes dla Państwa by załatać dziurę - ( nie mylić z drogą ;) ) budżetową.
Inżynieria ( tak to nazwijmy ) oznakowania dróg oraz ustawiania znków drogowych według mojej oceny - woła o pomstę do Najwyższego . Czasami się zastanawiam, czy aby w TYM Kraju nie działa jakieś LOBBY , które ma w tym wszystkim interes .

Jako prosty przykład mogę podać odcinek na DK nr 3 - Sulechów - Świebodzin .

Jeszcze jakieś 5 lat temu ładna szeroka droga, można powiedzieć prosta, z szerokimi poboczami oznakowanymi przerywaną linią . Na której ruch nawet w okresie letnim odbywał się NAPRAWDĘ normalnie , bezkolizyjnie. Zero skrzynek z Fotoradarami.
Dzisiaj ten sam odcinek : oznakowany znakami ograniczającymi prędkość do 70 km/h , wymalowane pasy ( na ukos , w poprzek i jak sie tam jeszcze da ;) ), porobiono bardzo dużo wysepek. Lecz nie pomyślano o tym by pomalować pasy do lewo-skrętu - to zbyt trudne dla mózgów projektantów oraz decydentów . Parę lat temu w okresie letnim przy dużym natężeniu ruchu , odcinek ten można było przejechać w max 30 minut . Dzisiaj bywa i 2 godziny.
Otro jedna z przyczyn - takich odcinków w TYM BIDNYM KRAJU jest bardzo dużo , i coraz więcej ich przybywa. Medialnie i aby było "szumnie" nazywa się to - Poprawą bezpieczeństwa na drodze . Część 40-to paro milionowego mieszkańców tego kraju "chwyta" ten kit. Smutne ....... Lecz taka jest Polityka.

Edukacja - W TYM BIDNYM KRAJU tylko sie o tym mówi, generalnie mało co robi.

Przykład : W Krajach Beneluxu , GB , A oraz innych - już od przedszkola naucza się bardzo prostych spraw .
Kamizelka odblaskowa - jest to normalny codziennego użytku, począwszy od dzieci w przedszkolu do starszych - ciuszek ratujący =zabezpieczający przed wypadkiem.
U nas - wielki wstyd. Na wioskach wieczorami nie zobaczycie pieszych , rowerzystów by mieli takie kamizelki. Można by było takich przykładów oraz porównań podawać bardzo dużo, lecz czy to trafi do "mundrych krzykaczy " ???????? My sobie TYLKO możemy ... ble .... ble ... ble......
Mógłbym tak pisać, pisać pisać doszedłbym do polityki, polityków , gospodarki kraju ( o której mało co słychać ) i zapewne po drodze jeszcze parę czynników by się znalazło.
Nie wspomnę tu o słabej edukacji - tych którzy nas kontrolują, osobiście spotkałem się z przpadkami niewiedzy , udowadniając to tym którzy mnie kontrolowali.
Przestałem już zastanawiać się i nie rusza mnie to, że coraz więcej młodych , starszych ludzi zaczyna opuszczać ten kraj :( -
Ciekaw jestem kto wtedy będzie płacił za Mandaty z TYCH Fotopstryków.

Bardzo często zastanawiam się co nasi " mundrzy Polityki , decydenci itd " wymyślą by kontrole na drogach mogli przeprowadzać :

- listonosze,
- kolejorze,
- lekarze,
- nauczyciele, i kto tam jeszcze jest możliwy ;)

By wymagać od ludzi potrzeba większej edukacji, lecz nie na zasadzie zbijania kasy przez wujków , ciotki Panów Polityków i innych szarych eminencji. Lecz poprzez faktyczne szkolenia okresowe. Przybyło nam sporo dodatkowych oznakowań dróg , znaków itp .

Sporo kilometrów przejechałem po Polsce , Europie - lecz jak mam jechać po drogach naszego Kraju ogarnia mnie strach. Nie mówię, że jestem "święty" - nie skłamałbym. Lubię czasami swoim samochodem osobowyn - depnąć ( mam czym ) , lecz potrafię ocenić warunki oraz się do nich dostosować. Trochę latek z naciskiem na trochę jeżdżę po drogach kilometrów w milionach mgę sobie policzyć. Różnymi pojazdami, motorów nie wykluczając . Wiem o czy piszę i boli mnie ,żę MÓJ KRAJ wymyśla coraz głupsze postanowienia. No cóż mamy takich jakich wybraliśmy. I niech ostatnie zdanie będzie podsumowaniem.

Możemy sobie pomarzyć, że kiedyś będzie TU normalnie. :(

Pozdrawiam M@rEK

P.S. Radzę wszystkim zakup dobrych radyjek CB - lecz przed ich użyciem zapoznać się z zasadami kultury, słownictwa oraz uodpornieniem sie na zaczepki tych bardziej nerwowych kierowców. Więcej słuchać niż beblać ;) (

mimo66 - Sob 09 Lut, 2013

Prawie dwa lata przebywałem w USA, a dokładnie na Florydzie i Georgi i muszę Wam powiedzieć, że nie widziałem tam żadnego masztu z fotoradarem.
Ludzie jeździli tyle ile było napisane na znaku lub wyświetlane na tablicy.
Nikomu nawet nie przyszło na myśl żeby ominąć stojący gimbus dopóki on nie ruszył.
Przed szkołami maksymalnie 10mil/h lub jeszcze mniej.
Kultura jazdy naprawdę bardzo wysoka.

Gdy na 41 złapałem gumę to do momentu wymiany na dojazdówkę trzy razy zatrzymał się przy mnie policjant z pytaniem czy coś pomóc.
U nas pewnie też by się zatrzymał i poszukał haczyka żeby mandacik wystawić.

Druga sprawa to bardzo duża ilość policji w samochodach i na motocyklach.
Sporo kilometrów tam przejechałem jako kierowca, pasażer i tylko raz zatrzymał mnie policjant bo jechałem "dziwnie" raz zwolniłem i za chwilę przyspieszyłem.

Co do kultury jazdy u nas to wystarczy chcieć się włączyć do ruchu z drogi podporządkowanej, oj postoimy sobie dosyć długo zanim ktoś nas przepuści.

Marek co do opisanego odcinka drogi Świebodzin - Sulechów zgadzam się w 100% , kiedyś można było tam jechać normalnie, teraz jest po prostu niebezpiecznie.

Jeżeli nie poprawi sie stan nawierzchni i nie przebuduje się istniejących dróg do poziomu zza Odry to nawet 10tyś radarów nic nie da.
:gent:

michqq - Sob 09 Lut, 2013

mimo66 napisał/a:
na Florydzie i Georgi i muszę Wam powiedzieć, że nie widziałem tam żadnego masztu z fotoradarem.

Tak.
mimo66 napisał/a:
Ludzie jeździli tyle ile było napisane na znaku lub wyświetlane na tablicy.

Nie.
mimo66 napisał/a:
Nikomu nawet nie przyszło na myśl żeby ominąć stojący gimbus dopóki on nie ruszył.

Tak, za to są największe mandaty.
mimo66 napisał/a:
Przed szkołami maksymalnie 10mil/h lub jeszcze mniej.

Nie zawsze. Bywa czasem i 30.
mimo66 napisał/a:
Kultura jazdy naprawdę bardzo wysoka.

Tak. W przeciwieństwie do jakichśtam Nowych Jorków, to na Florydzie i w okolicach jeżdzą spokojnie i bez nerw.

MK-J - Sob 09 Lut, 2013

M@rek napisał/a:
Jako prosty przykład mogę podać odcinek na DK nr 3 - Sulechów - Świebodzin .

Jeszcze jakieś 5 lat temu ładna szeroka droga, można powiedzieć prosta, z szerokimi poboczami oznakowanymi przerywaną linią . Na której ruch nawet w okresie letnim odbywał się NAPRAWDĘ normalnie , bezkolizyjnie. Zero skrzynek z Fotoradarami.
Dzisiaj ten sam odcinek : oznakowany znakami ograniczającymi prędkość do 70 km/h , wymalowane pasy ( na ukos , w poprzek i jak sie tam jeszcze da ), porobiono bardzo dużo wysepek.


I to jest właśnie clou problemu. Wprowadzanie restrykcji dla prostego, raczej - prostackiego łupienia kierowców :x . Wbrew tezom niektórych userów, w tym wątku nie nawołujemy do totalnego ignorowania przepisów. Wskazujemy, że twórcom tychże nie koniecznie chodzi o poprawę bezpieczeństwa. Władza (czytaj minister Nowak) dla zachowania pozorów uruchomiła jakąś interaktywną akcję dla ludu, aby ten wskazywał miejsca gdzie radary są zbędne, ale też te, gdzie faktycznie stanąć powinny. Nie mam złudzeń, że pierwsza część powyższej propozycji pozostanie bez echa ze strony radarodawców, natomiast skwapliwie dostawią kolejne. :gent: M.

FAZI 1 - Sob 09 Lut, 2013

mimo66 napisał/a:
Druga sprawa to bardzo duża ilość policji w samochodach i na motocyklach.

I o to właśnie chodzi. Rozpieprzyć to całe ITD, powypieprzać fotopstryki, zlikwidować straże miejskie, a całą forsę przekazać Policji która jest od pilnowania porządku. Będą mieli na patrole drogowe piesze i zmotoryzowane.

maxikasek - Pon 11 Lut, 2013

A właśnie w MT pracuje "specjalny zespół" aby podnieść kryteria kontroli technicznej pojazdów, tak aby wyeliminować "wraki z ulic". Ideałem jest oczywiście Skandynawia, gdzie 20-25% nie przechodzi badań i Łotwa (50%). Dla wyjaśnienia szczytnych celów przyświecających ustawodawcom, przypomnę że w październiku 2012 zliberalizowano te przepisy i obecnie np. wyciek płynu hamulcowego czybrak światła cofania nie są usterkami, które zabroniają diagnoście potwierdzić sprawność pojazdu. :x
looker - Pon 11 Lut, 2013

FAZI 1, zgadzam się. W wielu innych kraja Policja na drogach ... po prostu jest !
I wystarczy. Jak człowiek widzi radiowóz to jakoś noga tak łatwo się nie prostuje... :cool:
I wcale nie musi nikt do mnie mierzyć z "suszarki".

quest71 - Wto 12 Lut, 2013

looker, Jest i daje przykład przestrzegania prawa, a u nas...??
maxikasek - Wto 12 Lut, 2013

To też się z czasem zmieni- coraz więcej kamerek w samochodach kierowcy montują- publikować w necie nagrania takich zachowań (albo i zgłaszać ich przełożonym) i w końcu skończy się pobłażliwość ich szefów. Tak jak ograniczono łapówkarstwo- bo policjant nie ma pewności czy to nie prowokacja.
MK-J - Wto 12 Lut, 2013

onet.pl napisał/a:

Donald Tusk gna 90 km/h przez miasto


Choć premier Donald Tusk jest od niedawna gorącym zwolennikiem fotoradarów i poucza Polaków o bezpieczeństwie na drogach, sam nie traktuje przepisów drogowych zbyt rygorystycznie - czytamy w "Fakcie".

Żeby nagrać telewizyjne orędzie do Polaków, szef rządu gnał przez miasto prawie dwukrotnie szybciej niż wolno. Czy od ministra transportu Sławomira Nowaka Tusk usłyszy to samo, co inni kierowcy – że jest drogowym bandytą i że trzeba go bezwzględnie ukarać? - pyta "Fakt".

300 zł i 6 punktów karnych – taki mandat dostałby każdy "zwykły" Kowalski, gdyby jechał równie szybko, jak kierowca wiozący premiera. Ale Tusk to nie Kowalski (ani nawet Nowak). I żaden patrol drogówki nie miał śmiałości zatrzymać rządowych limuzyn. Żaden fotoradar też nie zrobił im zdjęcia (choć zdjęcia polityków i tak do niedawna wędrowały do kosza).

Dokąd było premierowi tak śpieszno, że przymknął oczy na łamanie prawa przez kierowcę? Tusk jechał na Uniwersytet Gdański, by pochwalić się sukcesem - informuje "Fakt". Nagrywał tam orędzie do Polaków, w którym opowiadał, jak zabiegał o unijne pieniądze dla Polski.

Treść przemówienia, które wygłosił przed kamerą, Tusk trzymał w dłoni już gdy wychodził z domu. Wsiadł do auta i... gazu! Dwa rządowe auta – jedno z premierem, drugie z ochroną – tak się rozpędziły, że po ulicach Trójmiasta śmigały 90 km na godzinę, choć wolno nie szybciej niż pięćdziesiątką.


LINK

Choć Polska to nie Indie - świętych krów nie brak. :x M.

gathern - Sob 16 Lut, 2013

http://www.youtube.com/wa...player_embedded

Esencja Polski.

klm - Pon 18 Lut, 2013

http://moto.pl/MotoPL/1,8...l#BoxSlotII3img

Ciekawy wywiad dotyczący radarów, przetargu na radary i sensu istnienia fotoradarów w takiej postaci.

Sappheiros - Wto 19 Lut, 2013

klm napisał/a:
http://moto.pl/MotoPL/1,88389,13409632,Mnostwo_nieprawidlowosci_przy_przetargu_na_nowe_fotoradary_.html#BoxSlotII3img

http://moto.pl/MotoPL/1,8...arowy_atak.html
interesujący podpis pod zdjęciem z sąsiedniego artykułu ;)

steell - Wto 19 Lut, 2013

Panowie, dobrym zwyczajem było by wklejanie całego tekstu a nie samego linku, media mogą zmienić kiedyś zdanie i ślad po wyczynach zniknie z podanych linków.
Przy okazji 13 stron to już sporo, może jakiś dziennikarz z poczytnego magazynu wykorzysta je do stworzenia artykułu o całości wydarzeń.

MK-J - Wto 19 Lut, 2013

Wrzucam całość tekast linkowanego przez klm. Naprawdę ciekawie to wygląda...
Cytat:

Mnóstwo nieprawidłowości przy przetargu na nowe fotoradary. Mandaty do kosza?


"Fotoradary mają tzw. wadę prawną, co może wzbudzać podejrzenie, że ŻADNE wykonane przez nie pomiary prędkości nie są dowodem wykroczeń. Może to pociągnąć za sobą lawinę roszczeń o odszkodowania względem Skarbu Państwa" - o niezliczonych nieprawidłowościach podczas ogłaszania przetargu na fotoradary, urzędniczej niewiedzy i nielegalności używanego przez GITD sprzętu rozmawiamy z Jarosławem Teteryczem, biegłym z zakresu pomiaru prędkości

Moto.pl: Jeździ pan szybciej niż pozwalają na to przepisy? Szczerze.

Jarosław Teterycz: W przeszłości już się wyszalałem poza drogami publicznymi. Jeżdżę dość spokojnie.

Kiedy dostał pan ostatnie zdjęcie i mandat?

Zdjęcie dostałem raz w życiu i był to wynik błędnego zadziałania fotoradaru. Ostatniego mandatu nie pamiętam nawet.

Jak pan myśli, skąd taki upór kierowców i niechęć do fotoradarów? Cały system ma przecież zwiększyć nasze bezpieczeństwo.

Wydaje mi się, że jest to wynik traktowania kierowców jako uniwersalny nośnik finansów, pozbawiony zdolności do analizy argumentacji tych, którzy mają moc zmieniania prawa adekwatnie do potrzeb budżetowych.

Proszę wyjaśnić od początku, jaki jest mechanizm „systemu fotoradarowego”? Bo niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to unikat na skalę światową.

„System fotoradarowy”, a dokładniej system automatycznego nadzoru nad ruchem (CANARD), jest uniwersalnym workiem pojęciowym, mającym zmieścić wszystko, co sobie możni w GITD (i nie tylko) wymyślą - niezależnie od tego, czy jest to technicznie rozsądne, uzasadnione lub wykonalne i mające jakiś związek z pomiarem prędkości - czasami związek tylko metaforyczny.

Teoretyczne, założenie takiego systemu było logiczne - miał on łączyć urządzenia służące do pomiaru prędkości oraz monitorujące przejazd na czerwonym świetle w system, który będzie centralnie zarządzany i zautomatyzowany.

I co z tego wyszło?

Sieć fotoradarów służąca do zbierania opłat, niekoniecznie od sprawców wykroczeń, zmierzająca do umożliwienia zamożnym wykupienia sobie „immunitetu” od kar za wykroczenia. W dodatku system nie działa lege-artis.

To mocne słowa.

Nazywam rzeczy po imieniu.

Są urządzenia stacjonarne, wideorejestratory, a mamy jeszcze radary straży miejskiej. Skąd takie rozdrobnienie? Przecież do troski o nasze bezpieczeństwo powołana jest policja, która teraz może jedynie „suszyć”.

Wpisuje się to w tendencję do tworzenia bytów zbędnych. Ustawodawca ze znanych tylko sobie powodów uznał, że ci, którzy zajmują się porządkiem na drogach od lat, powinni to robić w ograniczonym zakresie, a ci, którzy nie mają o tym bladego pojęcia, nagle stają się specjalistami w danej materii. Jak nie wiadomo o co chodzi, to może chodzi o pieniądze? Gdyby w obrębie policji zaczęto tworzyć takie centrum za setki milionów złotych, być może funkcjonariusze zaczęliby się zastanawiać, dlaczego nie podnosi się im pensji. Ciekawe jest, że za cenę systemu fotoradarowego można by było wyposażyć wielką rzeszę funkcjonariuszy w ręczne urządzenia pomiarowe i zapewnić patrole w dużo większej liczbie miejsc niż stoją fotoradary.

Dlaczego zatem fotoradarami zarządza GITD?

Powód nie jest mi znany. Nie znajduję też logiki w takim rozwiązaniu. GITD była służbą powołaną do kontroli transportu drogowego. Dodano jej uprawnienia do kontroli prędkości wszystkich pojazdów. Pewnie jutro będzie miała uprawnienia dokonywania kontroli strzyżenia trawników przy parkingach (jeśli będzie się to wiązało z nakładaniem mandatów lub kar administracyjnych).

A z jakiego sprzętu korzysta Inspekcja?

W kwestii używanych fotoradarów są to produkty firmy Zurad Fotorapid, Fotorapid CM, Robot-Jenoptik: MultaRadar CD oraz Ramet: Ramer AD9C.

Czy takie urządzenia wymagają szczególnego montażu? Przecież istotny jest kąt wiązki, by fale odbite nie zakłócały odczytu. Czy trzeba je serwisować, kalibrować?

Każde urządzenie pomiarowe, nie tylko mierzące prędkość, ma określone warunki pracy. Kąt pomiaru jest tylko jednym z elementów, który jest w dodatku relatywnie najmniej istotny (co nie znaczy, że pomijalny). Dużo większym problemem są inne źródła promieniowania elektromagnetycznego, szczególnie w paśmie pracy fotoradaru, np. tablica mierząca prędkość pojazdów czy systemy inteligentnej sygnalizacji świetlnej. Problemem będzie także inny fotoradar w pobliżu lub niefortunnie umieszczona tablica reklamowa czy znak drogowy.

Wiedza na temat fotoradarów w Polsce zdaje się być deficytowa. Nie ma żadnych skutecznych regulacji prawnych traktujących o wyborze miejsc pomiaru prędkości pod kątem uwarunkowań technicznych. Istniejące regulacje - podobnie jak projekty będące w przygotowaniu - dopuszczają na przykład umieszczenie dwóch fotoradarów wzajemnie siebie "oślepiających" własnym promieniowaniem, przez co ich praca będzie zakłócona. Efektem może być nieprawidłowo przeprowadzony pomiar prędkości.

Przychodzi na myśl wniosek, że regulacje prawne w tej materii są pisane na zamówienie chwili, a konsultacje prowadzone są pro forma.

Daje się też zauważyć tendencję prawodawczą w kierunku ograniczenia możliwości straży miejskich/gminnych na rzecz GITD, a przecież organy te tylko częściowo są zainteresowane tymi samymi drogami - Straże Gminne/Straże Miejskie są odpowiedzialne za fotoradary w miastach, przy szkołach. Zabranie uprawnień do mierzenia prędkości da jeszcze silniejszy sygnał, że chodzi o skok na kasę, a nie poprawę bezpieczeństwa.

Pojawiają się informacje, że większość z aktualnie stosowanych urządzeń ma stare homologacje. Czyli de facto działa niezgodnie z prawem. Czy to prawda?

Problemem nie są stare homologacje, a dokładniej rzecz nazywając „zatwierdzenia typu”. Problemem jest niezgodne z prawem wykorzystanie tzw. urządzeń pośredniczących, które zgodnie ze stanowiskiem GUM (Główny Urząd Miar), wyrażonym w znanych mi pismach tej instytucji, nie mają prawa być używane.

Innym poważnym problemem jest to, że co najmniej część dostarczonych urządzeń zdaje się nie mieć wiele wspólnego z urządzeniami, których dotyczyło zatwierdzenie typu. Oznacza to, że mają one tzw. „wadę prawną”, co może pociągać za sobą domniemanie, że ŻADNE wykonane przez nie pomiary prędkości nie są dowodem wykroczeń. Może to pociągnąć za sobą lawinę roszczeń o odszkodowania względem Skarbu Państwa.

Czyli fotoradary wykorzystują inny aparat, płytę główną i kilka drobniejszych urządzeń, na które nie ma homologacji? Ta została wydana na urządzenie starszego typu. Tak mam to rozumieć?

Są dowody na to, że większość wykorzystywanych w systemie urządzeń pomiarowych zostało zmodyfikowanych w tak dużym stopniu, że poza wyglądem zewnętrznym mają niewiele wspólnego z urządzeniami, których dotyczyło zatwierdzenie typu. Wynika z tego, że legalizacje wydane na te urządzenia są bezprawne.

Dla uczciwości trzeba tu przyznać, że „radosną twórczością” dostawców urządzeń dotknięte były także dostawy dla policji - są dowody na to, że część radarów ręcznych używanych przez policję jest niezgodnych z prawem. Istnieją też istotne podstawy, by podejrzewać, że duża część wideorejestratorów także została dotknięta tą plagą.

Co oznacza „radosna twórczość”? Czy można się spodziewać, że nie tylko fotoradary, ale i radary ręczne, a nawet wideorejestratory nie mierzą prędkości prawidłowo, a pomiary z tych urządzeń także nie są wiarygodnym dowodem w sprawach o wykroczenia drogowe?

Oznacza to, że nie wiadomo, czy mierzą prawidłowo - mogą więc mierzyć nieprawidłowo. Skoro ktoś dokonał ich modyfikacji, jednocześnie nie przestrzegając prawa i procedur z niego wynikających, to miał jakiś w tym interes - może niezmodyfikowane urządzenie nie było w stanie przejść badań?

A propos badań. Głośno było także o mobilnych wideorejestratorach, których lampy błyskowe emitują zbyt silne światło i mogą razić kierowców. Mylił się ten, kto myślał, że lampy zostaną zmienione. Łatwiej wydać odstępstwo, czyli zgodę na użytkowanie niestandardowego sprzętu. To się właśnie stało. Czy skazani jesteśmy na takie tymczasowe rozwiązania? Przecież to samo może spotkać radary stacjonarne, które - jak sam pan stwierdził - są niezgodne z prawem?

Prawo mówi wyraźnie - nie można stosować przy drodze ani montować w pojazdach oświetlenia, które może oślepiać lub nie posiadającego odpowiednich badań i certyfikatów.

Niestety nie dorobiliśmy się w XXI wieku definicji „nieoślepiania”, więc na potrzeby oferentów lub użytkowników powstają różnego rodzaju radosne opracowania, mające udowodnić, że lampy błyskowe nie oślepiają. Gdyby tak było, na świecie nie istniałyby regulacje prawne zakazujące błyskania w oczy kierowcom lub co najmniej zakazujące tego od zmroku do świtu. Można byłoby problem rozwiązać stosując doświetlenie pracujące w podczerwieni, niestety specyfikacja wymogów stawianych urządzeniom dla GITD wykluczała taką ewentualność z przyczyn, które znane są tylko Inspekcji. Można było stosować takie oświetlenie, ale jako uzupełnienie ksenonowej lampy błyskowej.

Jak zatem został rozpisany przetarg na nowe fotoradary? Jakie były jego kryteria i dlaczego takie, a nie inne?

Proces przygotowania przetargu i wyboru jego kryteriów jest wielką tajemnicą GITD. Można próbować odtworzyć logikę tych działań na podstawie dokumentów przetargowych, wywiadów, materiałów medialnych i innych działań GITD związanych z tematem.

Jak to bywa w naszym kraju, przetarg został przygotowany przez specjalistów od czegoś innego niż to, czego przetarg dotyczył. Mam wrażenie, że byli to specjaliści od informatyki za duże pieniądze. Wrażenie to wynika choćby ze szczegółowości opisu, jakie zdolności powinni posiadać programiści zatrudnieni przez firmę startującą do przetargu oraz jak wielkie kontrakty dla administracji publicznej miała ta firma w swoich referencjach posiadać. Trochę przypomina to przetarg na dostawę samochodu, w którym istotnym jest nie to, że samochód ma mieć takie, a nie inne cechy, ale to, czy pracownik pracujący przy jego produkcji, przeszedł kurs z obsługi klucza do dokręcania kół - nawet jeśli ten pracownik zajmował się montażem instalacji elektrycznej w samochodzie i wspomniany klucz nie był mu do niczego potrzebny.

Jeśli chodzi o referencje, to nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale z informacji powszechnie dostępnych wynika, że duże projekty informatyczne dla administracji raczej nie były wzorcowo realizowane, więc zapewnienie udziału w postępowaniu tylko firmom, które mogły się nimi „pochwalić”, jest dość zdumiewające.

Mało tego - w specyfikacji projektu poniekąd przyznano, że jeden z takich projektów (CEPiK) nie działa poprawnie, bo zamiast polegać na informacji o rodzaju pojazdu z CEPiK, narzucono - niemożliwy do spełnienia z technicznego punktu widzenia - wymóg rozróżniania rodzaju pojazdu przez urządzenie pomiarowe. Rodzi się pytanie: Jak urządzenie mierzące prędkość ma weryfikować dane z dowodu rejestracyjnego? Owszem, funkcja rozróżniania rodzaju pojazdu jest reklamowana przez niektórych oferentów, niemniej jest to funkcja „marketingowa”, oparta o próby określenia wielkości pojazdu (a dokładniej to jego długości, którą można określać za pomocą przeliczania czasu przejazdu przez wiązkę radaru), które nie są w stanie odróżnić zwartej kolumny pojazdów od TIRa ani busa o dopuszczalnej masie całkowitej mniejszej niż 3,5 t (z punktu widzenia prawa jest to pojazd osobowy) od cięższego, czyli pojazdu ciężarowego. Innymi słowy, nie jest ona w żaden sposób miarodajna.

Sugeruje pan, że przetarg mógł zostać rozpisany w taki sposób, by jego warunki mogła spełnić tylko jedna firma?

Powiem tak: Część wymogów nałożonych na urządzenia pomiarowe może wyraźnie sugerować chęć wyeliminowania konkretnych oferentów lub preferowania innych, a niektóre wymagania były wprost nielogiczne.

Bo co można pomyśleć o tym, że zamawiający, który nie ma zielonego pojęcia o technologiach informatycznych, nakłada wymóg na to, jakie technologie mają znać programiści firmy, która do przetargu startuje? Albo jak rozumieć wymóg nałożenia minimalnej rozdzielczości kamery w fotoradarze (bez wymogu przesyłania zdjęć w tej rozdzielczości), motywowany minimalnymi wymogami systemu ANPR (odczytującego tablice rejestracyjne) z jednoczesnym brakiem zgody na zaoferowanie urządzenia, które ma mniejszą rozdzielczość, ale samodzielnie odczytuje tablice rejestracyjne? Co ciekawe, w temacie ANPR i rozdzielczości GITD nie chwaliło się żadną umową z konkretnym dostawcą ANPR, a już wiedziało, jakie są wymagania tego systemu, jednocześnie powołując się na rozwiązania konkretnej firmy, której urządzenie pośredniczące finalnie zostało zastosowane w fotoradarach stacjonarnych pracujących w systemie.

Powrócę jednak do tego, kto zajmował się przygotowywaniem przetargu. Kolejnym powodem przeświadczenia, że nie zajmował się tym ktoś mający pojęcie o pomiarze prędkości jest fakt, że uznano, iż „system” jest w rzeczywistości dużą bazą danych, do której podłączone są mało istotne pudełka, które jakoś tam sobie mierzą prędkość. Podzielono przetarg na części dotyczące "systemu" (czyli tej dużej bazy danych) oraz urządzeń pomiarowych - ogłaszając je w kolejności pozbawionej logiki i nakładając na oferentów urządzeń pomiarowych obowiązek dostosowania się do bazy danych. Całkowicie zignorowano fakt, że w Polsce funkcjonuje tzw. „kontrola metrologiczna” urządzeń pomiarowych i nie można sobie modyfikować ich dowolnie, ani podłączać do nich wszystkiego, co się chce. Być może nie chodziło o zignorowanie regulacji metrologicznych, ale o pewność, że zostaną one na życzenie zmodyfikowane? Mógłby to sugerować projekt nowego rozporządzenia, który na przykład dla urządzeń do pomiaru prędkości ze statków powietrznych zakładał dokładność 10 km/h, a dla innych 3 km/h - to te same statki powietrzne, na które powoływały się źródła GITD w materiałach medialnych czy na stronie internetowej - na szczęście wydaje się, że zrozumiano, że jest to technicznie niewykonalne.

Ale nadal na tapecie są systemy pomiaru prędkości na odcinku drogi (tzw. odcinkowe pomiary prędkości) - już wiadomo, ile tych lokalizacji ma być, wiadomo, gdzie mają być, ale nie wiadomo, czy istnieją urządzenia, które mogą to odpowiednio dokładnie mierzyć, i jakie mają warunki pracy - więc czy będzie je można w danych lokalizacjach użyć. Oczywiście, pewnie jakimś cudem uzyskają zatwierdzenie typu, ale według mojej wiedzy zgodnie z prawem w Polsce i regułami sztuki jest to niewykonalne. A może GITD już wie, jaka będzie specyfikacja tych urządzeń, bo jeden z oferentów to ta sama firma, na której rozwiązania w przeszłości się powoływano...

Wygląda na to, że przetargi nie były poprzedzone żadną analizą stanu prawnego w dziedzinie metrologii - doprowadziło to do narzucenia takich warunków technicznych, które skutkowały niezgodnością systemu z regulacjami metrologicznymi, co wcześniej lub później doprowadzi do upadku systemu z powodu niemożliwych do wstecznego naprawienia wad prawnych.

To jednak nie jest koniec. Wymogi narzucone na sposób komunikacji pomiędzy urządzeniami pomiarowymi (fotoradary) uniemożliwiał zastosowanie jakiegokolwiek z dostępnych na rynku produktów - jest to o tyle dziwne, że GITD wcześniej dokonała serii spotkań z oferentami liczącymi się na rynku, więc powinna była mieć pełną wiedzę na temat tego, co jest technicznie możliwe.

Stosując takie, a nie inne kryteria, narzucono wykorzystanie tzw. urządzeń pośredniczących, które miały stanowić rodzaj pomostu pomiędzy fotoradarami a „centralną bazą”. Biorąc pod uwagę stanowisko GUM (Główny Urząd Miar), wyrażone w znanych mi dokumentach, wygląda na to, że nikt w GITD nie był świadomy, że taka hybryda z punktu widzenia prawa jest niedopuszczalna.

Dowodem na zdumiewające parcie do zastosowania urządzeń pośredniczących był wymóg rozpoznawania marki i modelu pojazdu bez nakładania na oferenta wymogu minimalnej sprawności tej funkcji (ile marek i rodzajów rozpozna ze wszystkich zarejestrowanych zdjęć) ani nawet nie przewidując tego, że funkcja ta miałaby być aktualizowana - nie trzeba być geniuszem komputerowym, by wiedzieć, że system rozpoznający modele pojazdów z roku 2012, nie rozpozna dużej części pojazdów wyprodukowanych po tym roku. Poza tym, informacja o marce i rodzaju pojazdu znajduje się w CEPiK, z którego system z założenia miał pobierać dane. Przypomina to próbę określenia zawartości pokoju widzianego przez brudne szyby okienne, zamiast zajrzenia przez otwarte drzwi.

Z logicznego punktu widzenia zastosowanie urządzenia pośredniczącego miało przynieść efekt w postaci odpowiednich danych w centrum. Jeden z potencjalnych oferentów chciał obniżyć koszt całego systemu, proponując zastosowanie jednego lub maksymalnie kilku urządzeń pośredniczących po stronie centrum (miał je w ofercie). Dzięki takiemu rozwiązaniu nie trzeba by było zamawiać kilkuset urządzeń, i montować ich w fotoradarach. Rozwiązanie zostało podane na tacy. Dzięki niemu można było zaoszczędzić około 3 mln zł, ale zamawiający nie był zainteresowany zmniejszeniem kosztu systemu o kwotę tego rzędu

Specyfikacja urządzeń pośredniczących była na tyle karkołomna, że sprawia wrażenie sugerowania konkretnego rozwiązania dostępnego na rynku (choć nie posiadającego odpowiednich dopuszczeń prawnych), o czym już wspominałem.

Brzmi to trochę jak spiskowa teoria. Może pan podać konkrety?

Z logicznego punktu widzenia przetarg ogłasza się, by za jak najmniejszą cenę uzyskać produkt jak najlepszej jakości. Jednak konkretne zapisy w specyfikacji oraz odpowiedzi na zapytania oferentów przeczyły takiej logice. Urządzenia pośredniczące nie są na to jedynym dowodem. Na przykład, zamiast rozpisać przetarg na transmisję danych i na podstawie wybranego oferenta wybrać technologię transmisji, narzucono wymóg, by urządzenia komunikowały się we wszystkich możliwych technologiach, opisując to w taki sposób, że można było dostarczyć urządzenie zgodne ze specyfikacją, a niezdolne do wykorzystania wszystkich oczekiwanych technologii (np. w Polsce technologia LTE jest używana w dość nietypowym paśmie, o czym w specyfikacji nie było mowy). Przygotowujący specyfikację byli na tyle nieświadomi tego, co chcą zamówić, że nie zauważyli, iż dane będą głównie wysyłać, a nie odbierać, a w specyfikacji technologii transmisji skupili się na tym, by było obsługiwane HSDPA (szybkie pobieranie danych w 3G) słowem nie wspominając o HSUPA (szybkie wysyłanie danych w 3G).

Mówiąc wprost - system fotoradarowy w Polsce nie ma prawa (w świetle tego, co pan mówi) funkcjonować. Fotoradary fizycznie mogą robić zdjęcia, ale nie jest się w stanie stwierdzić, czy dokładnie mierzą prędkość, a już na pewno nie robią tego zgodnie z prawem.

W wymyślonym przez GITD i innych kształcie „system” jest absurdalny i niezgodny z prawem. Faktem jest, że potrzebujemy w Polsce systemu tego typu, ale zrealizowanego profesjonalnie, a nie będącego wynikiem radosnej twórczości urzędników.

Przepisy przepisami, ale co ma zrobić zwyczajny Kowalski, który dostanie mandat bez zdjęcia i to z urządzenia, które - jak się okazuje - zdjęć w ogóle nie powinno robić? Ma iść do sądu? A co jeśli przepisy znów zostaną dostosowane pod potrzeby GITD?

Zwykły Kowalski (podobnie jak minister Kowalski czy poseł Wiśniewski) powinien stosować się do ograniczeń prędkości. Niestety, nie gwarantuje mu to w żaden sposób, że nie zostanie podejrzany przez GITD o przekroczenie prędkości, bo jedyny na świecie całkowicie automatyczny system nadzoru nad ruchem nie jest tak inteligentny, jak to filmy z Hollywood pokazują, i nie potrafi odróżnić przedniej rejestracji od tylnej albo pojazdu stojącego od znajdującego się w ruchu. Wtedy Kowalski będzie musiał podjąć ważną decyzję, czy płaci, bo zdarza się najlepszym, czy idzie do sądu, bo inaczej nie jest w stanie zweryfikować, czy na zdjęciu jego pojazd przypadkiem nie jechał na lawecie albo stał przy drodze. Podobno pod koniec roku Kowalski będzie mógł zobaczyć w internecie zdjęcie, no ale podobno Kopernik była kobietą...

Dlaczego zdecydował się pan teraz na ten temat rozmawiać? Przecież wątpliwości w sprawie fotoradarów pojawiają się już od wielu lat.

System budowany przez GITD zaczął swoje życie w ubiegłym roku. Techniczna specyfikacja i założenia do tego systemu nie były nigdy podawane do publicznej wiedzy ani konsultowane poza Inspekcją. W miarę jak pojawiały się kolejne medialne informacje, ze strony GITD zaczął się rysować obraz karkołomnej prowizorki za wielkie pieniądze pod hasłem dbania o bezpieczeństwo na drogach. Równolegle pojawiały się materiały dające podstawy, by uważać, że z prawnego punktu widzenia system jest ułomny i nie da się tego naprawić żadnymi zmianami w prawie, gdyż nie mogą one działać wstecz.

GITD ogłaszał przetargi na elementy systemu stopniowo i nie można było zawczasu przypuszczać, że w systemie nie przewidziano czynnika ludzkiego w procesie oceny materiału dowodowego, czyli zdjęć z fotoradarów. Nikt na świecie nie zbudował systemu, który jest w stanie rzetelnie przeanalizować automatycznie zdjęcia z fotoradarów tak, by nie była potrzebna ocena wykonana przez człowieka - nikt poza GITD...

Wygląda na to, że w Polsce ludzie mający władzę lub mogący kształtować prawo nie mają pojęcia o tym, jak system kontroli prędkości powinien działać. Wiedzą, gdzie chcą dojść, jednak idą we mgle i to w kierunku, który nie gwarantuje możliwości dojścia do celu. Fakt posiadania mocy politycznej i uprawnień nie pociąga za sobą automatycznie wiedzy potrzebnej do realizacji uprawnień - niestety urzędnicy zdają się nie być tego świadomi.

W takim razie z czyich doświadczeń powinniśmy korzystać? W jakim kraju, pana zdaniem, systemy kontroli ruchu działa poprawnie, a kierowcy mają pewność, że kara jest faktycznie za zbyt szybką jazdę?

Tego typu systemy działają w kilku krajach. Nie ma systemu idealnego, więc dobrze byłoby zapoznać się z istniejącymi rozwiązaniami i na ich podstawie sporządzić założenia do systemu w Polsce - ale musiałyby one być sporządzone nie przez urzędników, którzy nie mają żadnej wiedzy technicznej w tej materii lecz przez zespół specjalistów z wszystkich dziedzin, które są związane z takim systemem (pomiar prędkości, informatyka, transmisja danych, inżynieria drogowa).

------------------------------------------------------------

W tej sprawie kontaktowaliśmy się z GITD. Na odpowiedzi czekaliśmy kilka dni. Niestety - bez efektów. Inspektorat nabrał wody w usta. A może uznał sprawę za mało istotną?
.

FAZI 1 - Wto 19 Lut, 2013

Wyda się dyrektywę o nieomylności fotopstryków i po kłopocie.
klm - Wto 26 Lut, 2013

Odpowiedź GITD na zarzuty p. Teterycza i jego komentarz.

Cytat:
GITD odpiera zarzuty. Ekspert: "Argumentacja na poziomie rynsztoku". Afery fotoradarowej ciąg dalszy
Piotr Kozłowski
19.02.2013 09:59

W odpowiedzi na nasze publikacje o nielegalności systemu fotoradarowego w Polsce oraz wywiad z biegłym sądowym Jarosławem Teteryczem, Główny Inspektorat Transportu Drogowego wystosował oficjalne oświadczenia. Niewiele z nich wynika, a zamiast konkretów pojawiły się wycieczki osobiste

Do naszej redakcji dotarły dwa oświadczenia GITD. Ich pełne wersje znajdziecie tutaj i tu.

Nie dość, że w oświadczeniach GITD w sposób mało konkretny odnosi się do zarzutów naszego rozmówcy, to na dodatek prześwietla jego działalność zawodową. Problem w tym, że publikacje Inspektoratu zamiast rozwiać, pogłębiają tylko wątpliwości co do prawidłowości przeprowadzenia przetargu na system fotoradarowy w Polsce.

Fragment oświadczenia GITD: (...) Należy wskazać, że autor wypowiedzi (Jarosław Teterycz - red.) pomieszał kryteria udziału w postępowaniu co najmniej z 3 przetargów, co może wprowadzać w błąd ewentualnego czytelnika artykułu.

Dodatkowo należy wskazać, że zamawiający tak w przypadku technologii informatycznych jak i technologii budowy urządzeń radarowych (stacjonarnych i mobilnych) w toku prowadzonego postępowania posiadał wysoce wykwalifikowanych specjalistów, którzy wchodzili w skład komisji przetargowych. Ponadto w postępowaniu na dostawę urządzeń stacjonarnych nie było wymagań co do technologii dla programistów. Wymagania te były postawione w postępowaniu na utworzenie systemu przetwarzania danych (system centralny).

Odpowiedź i komentarz Jarosława Teterycza: Podkreślam, że w wypowiedzi nie dokonałem „pomieszania kryteriów”, tylko powoływałem się na kryteria dotyczące różnych elementów tego samego systemu. Kto konkretnie kryje się za „wysoce wykwalifikowanymi specjalistami” z dziedzin „technologii informatycznych jak i technologii budowy urządzeń radarowych (stacjonarnych i mobilnych)”?

Jeśli osoby te nie są pracownikami GITD, to kto i według jakich kryteriów wybrał właśnie te osoby?

Według mojej wiedzy liczba specjalistów z dziedziny „technologii budowy urządzeń radarowych (stacjonarnych i mobilnych) służących do pomiaru prędkości pojazdów” dostępnych w Polsce zamyka się liczbą jednocyfrową.

Czy stworzenie systemu niezgodnego z regulacjami metrologicznymi nie wskazuje raczej na znikomy udział specjalistów?

Zapisy dotyczące informatycznej części projektu sugerują także niezbyt wysoką rangę specjalistów, gdyż wymieniają w dużej mierze technologie, które mają nowsze odpowiedniki lub są mało wydajne.

Kryterium pojawiającym się w każdym z przetargów poszczególnych typów urządzeń było legitymowanie się określoną liczbą dostarczonych wcześniej urządzeń. Warto tu nadmienić, że GITD posiadało dokładną wiedzę, ile urządzeń poszczególni dostawcy dostarczyli, bo zadawało im takie pytania przed ogłoszeniem przetargu. Jeśli nie miało to służyć eliminacji niewygodnych dostawców, lecz zapewnieniu odpowiedniej rzetelności dostawców, to dlaczego dla urządzeń stacjonarnych próg był ustawiony na poziomie 30, dla mobilnych 10, a dla „czerwonego światła” na poziomie 1? Czy to znaczy, że dostawca fotoradarów stacjonarnych miał być 30 razy bardziej wiarygodny?

Zarzut dotyczący kwestii rozpoznawania typu pojazdu

GITD: Treść artykułu zawiera tezę, która była przedmiotem zarzutów w odwołaniach i pytaniach od wykonawców. Zamawiający (GITD) wyjaśniał i obronił tezę, że odróżnianie rodzaju pojazdów jest jednym z czynników filtracyjnych, a nie jedynym. Dzięki temu finalny efekt w postaci prawidłowo wystawionego mandatu zostanie osiągnięty z większą trafnością.

Jarosław Teterycz: W takim razie da się oszacować tę „trafność” oraz jej „wzrost” w wyniku wykorzystania tego kryterium. Wymóg rozpoznawania typu pojazdu oraz marki i modelu pojazdu nie został poparty wymogiem żadnej minimalnej sprawności (czyli, np. jaki procent pojazdów na zdjęciach ma być rozpoznany). Wynika z tego, że urządzenie, które będzie każdy pojazd rozpoznawało jako, np. model Skoda Fabia, spełniłoby warunki przetargu, bo statystycznie, co jakiś czas, trafiałby w odpowiedni pojazd na zdjęciu. Twierdzenie o „trafności” jest w tym świetle całkowicie bezpodstawne. Wszystkie niezbędne informacje na temat pojazdu znajdują się w CEPiK (Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców), z którego danych korzysta system fotoradarowy. Jeśli GITD uważa, że dane te trzeba było sprawdzać, to dlaczego tak skonstruowało wymogi przetargu na informatyczną część systemu, że preferowało w nich firmy, które skompromitowały się przy kolejnych dużych przetargach informatycznych, a ostatecznie wybrało na wykonawcę firmę, która jak żadna inna miała wpływ na działanie CEPiK?

Zarzut zignorowania kontroli metrologicznej

GITD: (...) Przetargi były poprzedzone analizą metrologiczną, przygotowaną przez renomowaną kancelarię prawniczą będącą doradcą w tym postępowaniu. Ponadto GITD przeprowadziło dialogi techniczne z potencjalnymi wykonawcami, właśnie w celu lepszego rozeznania rynku.

Jarosław Teterycz: Zajmowanie się przez kancelarie prawnicze metrologią jest nowością wprowadzoną dopiero przez GITD. Przy przetargu na tak wysokie kwoty GITD powinna była zasięgnąć zdania Głównego Urzędu Miar na temat możliwości podłączania do urządzeń pomiarowych urządzenia pośredniczącego, wymaganych do tego procedur oraz czasu potrzebnego na ich przeprowadzenie. Gdyby miało to miejsce - przetarg na urządzenia pomiarowe w ogłoszonym kształcie nigdy by się nie pojawił, gdyż z góry byłoby wiadomo, że takie połączenie nie spełnia wymogów metrologicznych, więc wydane na to pieniądze zostaną zmarnotrawione.

Zamawiający przeprowadził dialogi techniczne, a dokładniej - zaprosił poszczególnych „potencjalnych wykonawców”. Wynikiem tego było ogłoszenie przetargu na urządzenie, które nie istnieje. Żaden z „potencjalnych wykonawców” nie dysponował urządzeniem pomiarowym, które było w stanie spełnić wymogi przetargu. Czas pomiędzy ogłoszeniem przetargu a jego rozstrzygnięciem był na tyle krótki, że nie było możliwe uzyskanie odpowiednich zmian w zatwierdzeniach typów urządzeń, czego dowodem jest fakt, że dostawcy takiej zmiany do momentu rozstrzygnięcia przetargu, a nawet do chwili obecnej, jej nie uzyskali.

Zarzut dotyczący odcinkowego pomiaru prędkości

GITD: (...) Z chwilą gdy konkurencyjna liczba urządzeń pozyska zatwierdzenie typu, można będzie zaprosić wykonawców do złożenia ofert realizacyjnych. Do tej pory w Polsce nie stosowano tego typu urządzeń, co nie oznacza, że nie otrzymają one stosownego zatwierdzenia.

Jarosław Teterycz: Tego typu podejście miałoby sens, gdyby przygotowanie przetargu i jego przeprowadzenie było darmowe, a tak nie było. Przepisy regulujące wymagania względem urządzeń do pomiaru prędkości obowiązują w obecnej formie od 2007 roku. Przetarg na urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości ogłoszono w marcu 2012 r. Przez 5 lat ŻADNA firma nie uzyskała zatwierdzenia typu na urządzenie do pomiaru odcinkowego. Skąd więc przeświadczenie GITD, że w rozsądnej perspektywie czasowej ktokolwiek uzyska takie zatwierdzenie? W przetargu wyłoniono dwa podmioty do umowy ramowej - wyłoniono i od roku nadal żadna z tych firm nie uzyskała zatwierdzenia typu. Jeszcze ciekawsza sytuacja będzie, jeśli zatwierdzenie typu uzyska całkiem inna firma. Dysponująca „wysokiej rangi specjalistami” GITD powinna była wiedzieć, że przy aktualnym kształcie wymagań dla urządzeń pomiarowych oraz procedur stosowanych przez Główny Urząd Miar nie da się uzyskać zatwierdzenia typu na pomiar odcinkowy bez „kreatywnego” podejścia do interpretacji prawa i praw fizyki.

Twierdzenie, że „brak zatwierdzenia typu nie oznacza, że zatwierdzenie typu nie zostanie uzyskane” jest równie prawdziwe jak „brak zatwierdzenia typu nie oznacza, że zostanie ono kiedykolwiek uzyskane” - z tą różnicą, że rozwój wydarzeń wskazuje, iż to drugie jest dużo bardziej prawdopodobne.

Kto ponosi odpowiedzialność za to, że przeznaczono na to środki finansowe i do obecnego czasu (luty 2013, czyli rok od ogłoszenia przetargu) nadal żaden system nie uzyskał zatwierdzenia typu?

Zarzut zignorowania czynnika ludzkiego w systemie oraz brak zapoznania się z istniejącymi rozwiązaniami

GITD: W ramach zaprojektowanego systemu istnieje udział czynnika ludzkiego chociażby na etapie weryfikacji danych. Czynnik ten jest ograniczony do niezbędnego minimum wzorem systemów francuskiego czy niemieckiego. W ramach przygotowania do realizacji projektu zespół projektowy prowadził dialogi techniczne, przeprowadził spotkania z wykonawcami z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, Hiszpanii, Szwecji, Australii, Polski.

Jarosław Teterycz: Kłopot w tym, że wszystko wskazuje nie na „ograniczenie do minimum” udziału ludzkiego, lecz na jego praktyczne wyeliminowanie. Oczywiście mogę się mylić, ale z pewnością GITD będzie w stanie udzielić informacji, ile osób zajmuje się weryfikacją zdjęć, gdzie fizycznie znajdują się stanowiska pracy tych osób i dokładnie według jakich kryteriów zdjęcie jest kwalifikowane do „obróbki automatycznej” lub „z czynnikiem ludzkim”. Jaka liczba zdjęć została obrobiona automatycznie, a jaka z udziałem człowieka?

Kto podjął decyzję, jaka ilość udziału czynnika ludzkiego jest „niezbędnym minimum” i według jakich kryteriów podjęto tę decyzję? Dlaczego rzekomo wzorowano się na systemie francuskim i niemieckim, a nie na systemie z Bangladeszu, Chin czy dowolnego innego kraju?

Zespół projektowy faktycznie musiał poświęcić wiele czasu na dialogi techniczne z różnymi wykonawcami - mając wiedzę na temat dostępnych na rynku urządzeń trzeba było się bardzo nagimnastykować, by sporządzić specyfikację, której nie odpowiadało ŻADNE urządzenie dostępne na rynku.

Helikoptery w GITD, czyli fotoradarowy atak z powietrza

Trzeba tu także zauważyć, że podczas tego „dialogu” potencjalnym dostawcom zadano pytania: „Ile i których urządzeń zostało sprzedanych w Polsce i w Europie - w okresie ostatnich 3 latach”, „W jaką lampę wyposażone jest urządzenie?”, „Jaki - w przybliżeniu - jest koszt urządzenia?”, „Jaka została zastosowana kamera/wideorejestrator/aparat?”, „Czy urządzenie posiada wbudowany moduł oprogramowania ANPR?” (do odczytu tablic rejestracyjnych) i kilka innych. Dość zastanawiającym jest to, że w specyfikacjach przetargów właśnie te parametry wycinały precyzyjnie konkretne urządzenia dostępne na rynku, jako niespełniające wymagań. Zmusiło to dostawców do użycia urządzenia pośredniczącego, które podniosło koszt urządzeń o co najmniej 3 miliony złotych.

Skoro GITD posiadało „wysokiej klasy specjalistów”, jak można wytłumaczyć, że nie mieli oni elementarnej wiedzy o kierunku przekazywanych danych i wykorzystywanych do tego technologii?

Na jakiej podstawie sporządzono listę technologii, które miały znać, np. kierownik zespołu programistów, cytuję: „Spring, EJB, JSP, JMS, Struts, Webservices, Maven, Ant, Java, JavaScript, Hibernate, XML, HTML, CSS, SOAP, JDBC, XML Schema, JUnit, DAO, JNDI, DHTML, XSLT, JAAS, CryptoAPI, AJAX, PKCX1..15, PKI, JPA, JSF, JAX-WS”?

Dlaczego na liście jest język programowania Java a nie, np. C++, PHP, Ruby czy dowolny inny?

Każda osoba zajmująca się informatyką na widok listy technologii bez podania szczegółowego projektu systemu może zareagować tylko nerwowym chichotem.

GITD powoływało się na postępowania przed KIO (Krajowa Izba Odwoławcza) - ciekawym wątkiem jest fakt powoływania się przez GITD na rozwiązania odczytu tablic rejestracyjnych (ANPR) pewnej firmy, która nie była wyłoniona w żadnym publicznie znanym postępowaniu. Nazwa tej firmy przewija się także w kontekście pomiaru odcinkowego, który wbrew wszelkiej logice, jest „oczkiem w głowie” dla GITD. Tej samej firmy urządzenia pośredniczące zostały zastosowane w ogromnej większości, jeśli nie we wszystkich fotoradarach sytemu CANARD - to te same urządzenia, których zastosowanie zostało wymuszone na dostawcach przez specyfikacje przetargów. Chociaż może to jest tylko przypadek.

Wycieczki osobiste GITD

Kilka dni po publikacji "Stanowiska GITD w związku z nieprawdziwymi informacjami medialnymi" na stronie Inspektoratu, GITD wydało oświadczenie o następującej treści:

W związku ze spektakularnym atakiem na projekt budowy Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym - realizowany przez szereg instytucji oraz dziesiątki osób we współpracy z renomowanymi kancelariami prawnymi, przez jedną osobę tj. Pana Jarosława Teterycza - przedstawiającego się jako niezależny ekspert, GITD zmuszone jest podnieść kwestię wiarygodności i bezstronności Pana Jarosława Teterycza wobec poniższych faktów:

Zero prewencji, dużo kasy - nowa broń GITD to żyła złota

1) Pan Jarosław Teterycz w 2011 roku zaproponował GITD świadczenie odpłatnych konsultacji eksperckich w zakresie „ oceny urządzeń i lokalizacji budowanego systemu nadzoru nad ruchem drogowym ”, z której to propozycji GITD nie skorzystało.

2) Należy wskazać, że „niezależny ekspert” - jak jest przedstawiany.

Pan Jarosław Teterycz, jest związany z firmą VIDEORADAR (która była jednym z potencjalnych oferentów fotoradarów, lecz finalnie nie złożyła oferty), przeprowadza dla niej szkolenia (informacje dostępne na stronie firmy) oraz reprezentował ją chociażby podczas konferencji organizowanej przez Stowarzyszenie Inteligentne Systemy Transportowe w dniu 09.10.2012 r. (http://www.itspolska.pl/?page=225 ). Co więcej tezy stawiane przez Pana Jarosława Teterycza są tożsame z treścią zawiadomienia złożonego do Prezesa UZP przez firmę Videoradar - po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego Prezes Urzędu Zamówień Publicznych odmówił wszczęcia postępowania kontrolnego wobec braku przesłanek.

3) Nie można również pozostawić bez komentarza faktu, że Pan Jarosław Teterycz prowadzi firmę JTK - będącą wyłącznym dystrybutorem antyradarów Beltronics oraz innych urządzeń zakłócających pracę urządzeń do pomiaru prędkości.

Korzystając z okazji, poprosiliśmy samego zainteresowanego o komentarz w tej materii. Oto odpowiedź, jaką uzyskaliśmy od Jarosława Teterycza:

- Na wstępie chciałbym poprosić GITD o to, by nie przeceniało moich działań. „Spektakularny atak na projekt budowy Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym” został przeprowadzony nie przeze mnie, lecz przez osoby, które spowodowały, że całe przedsięwzięcie za ciężkie miliony złotych posiada wady prawne, których nie da się usunąć. Ja tylko głośno powiedziałem o tych wadach i jeśli się mylę można podać konkretne dowody na to, że jest inaczej.

Podnoszenie kwestii wiarygodności zarzucającego błędy zamiast odniesienia się do meritum sprawy wyraźnie wskazuje, że GITD nie jest w stanie obronić swojego stanowiska. Przypomina mi to „szukanie haków” (by zmniejszyć ilość poświęcanych przez GITD środków na poszukiwanie zarzutów niemerytorycznych informuję, że nie posiadam udziałów w żadnej firmie trudniącej się transportem drogowym, ani nie podlegam systemowi viaTOLL). Nawet gdybym był całkowicie nierzetelny, to nie zależy od tego zgodność z prawem budowanego przez tę szacowną instytucję systemu CANARD. Jestem gorącym zwolennikiem systemu fotoradarowego pod warunkiem, że jako system służący do wymuszania przestrzegania prawa będzie zgodnie z prawem przygotowywany, budowany i eksploatowany.

GITD korzystała wcześniej z usług „renomowanej kancelarii prawniczej”, które występują już w liczbie mnogiej, została pewnie przez nie powiadomiona, że na dowód swoich twierdzeń powinna być w stanie przedstawić dowód proponowania przeze mnie „odpłatnych konsultacji”. W moim archiwum faktycznie widnieje propozycja współpracy z GITD, niemniej nie ma tam żadnej wzmianki na temat odpłatności. Rozumiem, że „wysokiej klasy specjaliści” pracujący przy projektowaniu CANARD wykonali swoją wzorową pracę nieodpłatnie? Chyba, że błędnie zrozumiałem sens zarzutu i nie odpłatność lecz fakt nieskorzystania przez GITD z mojej propozycji jest dowodem mojej niskiej wiarygodności?

Nie wiem, jaki przekaz ma wynikać ze stwierdzenia „związany z firmą VIDEORADAR”, ale domyślam się, że ma to sugerować, że jestem z tą firmą powiązany interesami. Jest to kolejne kłamstwo, gdyż w żaden sposób nie jestem związany ani interesami, ani ekonomicznie z firmą VIDEORADAR czy jakimkolwiek innym oferentem urządzeń do pomiaru prędkości. Faktem jest, że znam zarówno prezesa Videoradar jak i niektórych pracowników tej firmy, podobnie jak znam prezesów i pracowników kilku innych firm sprzedających urządzenia pomiarowe (które w systemie CANARD są wykorzystywane). Jest prawdą, że uczestniczyłem w przywoływanym spotkaniu, jednak nie jako przedstawiciel VIDEORADAR tylko jako osoba zastępująca przedstawiciela, który nie był w stanie dojechać na spotkanie w Warszawie z Poznania.

Także twierdzenie, że zarzuty podnoszone przez VIDEORADAR są tożsame z moimi jest kłamstwem, szczególnie w kontekście tego, że w momencie postępowania przed KIO pewne podnoszone przeze mnie fakty nie były jeszcze znane. Poza tym przed KIO podnoszone były zarzuty w kontekście postępowania regulowanego Prawem Zamówień Publicznych, a ja wypowiadałem się głównie na temat „dziwnych” wymogów specyfikacji, które spowodowały, że cały system jest niezgodny z przepisami metrologicznymi. Być może jakaś część zarzutów w obu przypadkach się pokrywa - dla osób znających realia urządzeń do pomiaru prędkości szkolne błędy przy realizacji projektu CANARD są dość oczywiste.

Dla zachowania rzetelności w swojej argumentacji GITD powinna była użyć argumentu „powiązań” także do siebie - w komisji przetargowej zasiadał przecież pan Adrian Carbogno-Barnabe - pracownik GITD, który wcześniej pracował dla firmy Lifor - jednego z dostawców fotoradarów dla systemu CANARD. Tutaj chciałbym wyraźnie przeprosić firmę Lifor za użycie jej nazwy - nigdy nie zamierzałem używać argumentu „powiązań”, który jest najwyraźniej dla GITD dość bliski. Moja znajomość firmy Lifor i oferowanych przez nią produktów upoważnia mnie do wyrażenia opinii, że jest to jeden z najrzetelniejszych, jeśli nie najrzetelniejszy dostawca urządzeń do pomiaru prędkości na polskim rynku, który skrupulatnie dba, by oferowane urządzenia były zgodne z prawem.

Chciałbym zaznaczyć, że w bardzo wąskim segmencie, jakim są urządzenia do pomiaru prędkości, według mojej wiedzy, jestem jedynym specjalistą, który nigdy nie był pracownikiem dystrybutora lub producenta urządzeń pomiarowych, co jak najbardziej upoważnia mnie do twierdzenia, iż jestem „niezależny”. Jestem jedyną osobą w Polsce, która może się legitymować przeszkoleniami głównych dostawców urządzeń pomiarowych w Polsce. Jednak, nawet kosztem poszerzenia mojego spojrzenia w tej kwestii, chętnie poznam pełną listę „wysokiej klasy ekspertów”, którzy pracowali przy powstaniu projektu CANARD.

Faktem jest, że posiadam status dystrybutora firm Beltronics, oraz AntyLaser, które produkują urządzenia służące do wykrywania oraz blokowania pomiaru prędkości. I jako taka osoba jestem zainteresowany tym, by na polskich drogach nie tylko działał system fotoradarów, ale nawet by system ten był jak najbardziej rozbudowany, siał jak największy terror wśród kierowców i miał opinię jak najbardziej nierzetelnego, gdyż nabijałoby to koniunkturę na takie urządzenia. Faktem jest także to, że moja krytyka systemu CANARD zmierza we wprost odwrotnym kierunku - mam nadzieję, że GITD nie złoży doniesienia o tym, że działam na szkodę swojej firmy.

Mówiąc poważnie (wcześniejsza ironia była reakcją na tak bezsensowną linię argumentacji), jedyną możliwością posiadania głębokiej wiedzy technicznej na temat sposobu wykrywania i blokowania urządzeń do pomiaru prędkości jest zdobycie dokładnej wiedzy na temat tych urządzeń, a wiedza ta jest niezbędna, bym mógł jako biegły, rzetelnie odpowiedzieć na przykład na pytanie sądu, czy możliwe było zakłócenie pomiaru prędkości takim lub innym urządzeniem. Działalność związana z tymi urządzeniami stanowi „ograniczony do niezbędnego minimum” margines moich aktywności zawodowych. Wspomnę tu, że wiedzę tę wykorzystałem także w celu podniesienia odporności na blokowanie jedynego polskiego laserowego urządzenia do pomiaru prędkości - Rapid L firmy Zurad (nawiasem mówiąc, czy można w takim razie uznać, że jestem powiązany z tą firmą? I jak rzutuje to na moją niezależność w kontekście, że firma ta jest jednym z dostawców dla systemu CANARD?)

Tej części swojej działalności nigdy nie ukrywałem. W Internecie i mediach można znaleźć niejedną moją imiennie podpisaną wypowiedź dotyczącą tego typu urządzeń. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że wysocy funkcjonariusze policji, czyli instytucji stojącej na straży porządku publicznego, od lat posiadają wiedzę o tym elemencie mojej działalności.

GITD raczyła także pominąć fakt, że obrót handlowy urządzeniami do wykrywania pomiaru lub jego blokowania jest jak najbardziej zgodny z prawem, a stosowanie takich urządzeń wpisuje się w argumentację stosowaną przez GITD, która mówi, że chodzi o prewencyjne działaniu systemu CANARD - informacja dostarczona przez takie urządzenie powoduje, że efekt obniżenia prędkości przez fotoradar występuje nie tylko przy jego mijaniu, lecz także na dużo dłuższym odcinku przed fotoradarem - czego dowodzą badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii. Można tu także zauważyć, że wysokiej klasy wykrywacz radarów jest jedynym ekonomicznie dostępnym urządzeniem umożliwiającym zweryfikowanie występowania innych źródeł promieniowania radarowego w miejscu działania fotoradaru-źródła takie mogą mieć wpływ na prawidłowość wyniku pomiaru - czyli GITD, jako instytucja ustawiająca swoje urządzenia pomiarowe powinna być zainteresowana tym, aby podnosić zaufanie kierowców co do wyboru miejsc ustawienia fotoradarów i zachęcać ich do osobistego weryfikowania tej okoliczności - chociaż nie spodziewam się ze strony tej instytucji działań zmierzających do powstania legislacji w tym kierunku.

Jako zagadkę dla „ekspertów” GITD podam, że instytucja ta sama dysponuje kilkoma setkami produktów, których głównym zadaniem jest wpływanie na pracę fotoradarów. I używanie ich świadczyłoby dobrze o GITD.

Kończąc swój komentarz na temat „Oświadczenia GITD”, chciałbym zasugerować decydentom GITD zastąpienie tego zbioru insynuacji oświadczeniem, np. o treści „W wyniku niezamierzonego błędu na naszej stronie internetowej pojawiły się nieprawdziwe informacje na temat rzetelności pana Jarosława Teterycza, co mogło godzić w jego dobre imię, za co przepraszamy. Jednocześnie pragniemy zapewnić, iż dołożymy wszelkich starań by w przyszłości tego typu przypadki nie miały miejsca”.

Jednocześnie chciałbym zaapelować do osób z GITD o niesprowadzanie argumentacji do poziomu rynsztoka - całkowicie nie licuje to ze stanowiskiem urzędnika państwowego, szczególnie, że rzecznik prasowy GITD sam niedawno padł ofiarą wycieczek osobistych równie niskich lotów.

Czy będzie ciąg dalszy?

Czy nam: kierowcom, wyborcom, nie-ekspertom, czyli tym, którzy w znacznej większości dołożyli swoje "pięć groszy" do systemu fotoradarowego, kiedykolwiek uda się poznać prawdę na temat systemu fotoradarowego? Czy wątpliwości dotyczące przetargu zostaną w końcu w sposób absolutnie jasny rozwiane? Czy w wyniku naszej kolejnej publikacji na temat fotoradarów GITD opublikuje następne oświadczenie, które ekspert bez trudu podważy? Jak widać, pytań bez odpowiedzi jest ciągle mnóstwo. Mamy nadzieję, że w końcu przyjdzie nam poznać na nie odpowiedź.


http://moto.pl/MotoPL/1,8...l#BoxSlotII3img

http://www.gitd.gov.pl/co...jami-medialnymi

http://www.gitd.gov.pl/content/oswiadczenie-gitd-0

~~Ad~~ - Wto 26 Lut, 2013

Jakby "fachowcy" z GITD kiedyś trochę posłużyli w armii, to pewnie wiedzieliby co to jest ta cła metrologia, a tak...

Cytat:
GITD: (...) Przetargi były poprzedzone analizą metrologiczną, przygotowaną przez renomowaną kancelarię prawniczą będącą doradcą w tym postępowaniu.


Przecież, to jest jawna kpina z obowiązującego porządku prawnego oraz z inteligencji ludzi czytających te bzdury i dlatego chyba raczej trzeba by się zastanowić nad doniesieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a nie poprzestaniu na słownych utarczkach... :-o

steell - Wto 26 Lut, 2013

To nie jest kpina, po prostu ta osoba nie wie o czym mówi.
FAZI 1 - Nie 03 Mar, 2013

Instruktarz dla kierowców, za wp.pl, bez komentarza:
Cytat:
Inspektor od fotoradarów radzi, jak się wymigać od mandatu

Generalny Inspektorat Transportu Drogowego i jego rzecznik zrobią wszystko, aby tylko udowodnić, że ich szef Tomasz Połeć (44 l.) nie przekroczył prędkości, choć dziennikarze Faktu uwiecznili to na zdjęciach wykorzystując do tego - pierwszy raz w historii polskiego dziennikarstwa - radar. Połeć uważa, że ten radar może dokonać złego pomiaru. I wylicza szereg okoliczności, które sprawiałyby, że tysiące mandatów wystawionych takim samym radarem przez policję, można zakwestionować w sądzie.

Nadinspektor Połeć działa chyba w myśl zasady, że jak cię złapią za rękę to mów, że to nie twoja ręka. Twierdzi, że radar, który skontrolował prędkość jego samochodu myli się skoro twierdzi, że Połeć przekroczył prędkość. Kilka dni temu na warszawskiej ulicy dziennikarze Faktu za pomocą radaru używanego przez policyjną drogówkę zmierzyli, że Połeć swoim służbowym bmw jechał po mieście 84km/h, choć wolno było pięćdziesiątkę.

Generał idzie w zaparte. - Nie jechałem z tą prędkością - zapewniał w radiowej "Trójce". Aby ratować własną skórę przekonywał nawet, że radar jest niedokładny, zawyża prędkość i podczas pomiaru panować muszą niemal sterylne warunki. - Musi być na statywie, nie może byś wyłączona klimatyzacja, radio, a w pobliżu nie może znajdować się telefon gsm. Poza tym urządzenie może się mylić przy gorszych warunkach atmosferycznych takich jak opady śniegu, czy deszczu - przekonywał inspektor na antenie.

Wtórował mu rzecznik prasowy, Alvin Gajadhur. W trzystronicowym piśmie udowadnia, że policyjny sprzęt to jakiś chłam, który "nie został dopuszczony do użytkowania w żadnym kraju Unii Europejskiej poza Polską". Tłumaczy, że pomiar może nie być wiarygodny przy większym natężeniu ruchu bo wówczas "urządzenie dokonuje pomiaru wszystkich pojazdów znajdujących się w zasięgu do 800 metrów, a wyświetlany jest wynik najszybciej poruszającego się obiektu, niekoniecznie zaś znajdującego się najbliżej". Tyle że Połeć jechał jedynym pasem i nie było tłoku na drodze.

Kiedy policyjny radar może źle działać"
1. włączona klimatyzacja
2. telefon komórkowy w okolicy radaru
3. włączone radio samochodowe
4. brak statywu
5. włączony nadajnik tv
6. szyba odbijająca promienie (typu solar)
7. zły kąt pomiaru
8. opady śniegu i deszczu
9. zbyt duży ruch na ulicy.

-=Alex=- - Nie 03 Mar, 2013

Cytat:
"Pieprz radary": włoski strajk kierowców w Polsce.

Polski internet aż huczy od haseł nawołujących do walki z planami ministra finansów. Obecnie coraz większą popularność zdobywa akcja zorganizowana przez Roberta "Rebelianta" Szmarowskiego, który m.in. na Facebooku nawołuje do "pozbawienia radarowych złodziei łupu z naszych mandatów".

To właśnie Rebeliant zorganizował pierwszy w Polsce włoski strak kierowców. Chodzi o gorliwe przestrzeganie ograniczeń prędkości tak, by dochody z mandatów zaplanowane w budżecie państwa przez ministra finansów były jak najniższe.
"Szanowni Państwo, aby nasza akcja przyniosła efekt, musi mieć charakter masowy. Udział w niej polega po pierwsze na zachęcaniu innych, a po drugie na zachowaniu cierpliwości i silnej samodyscypliny podczas podróży samochodem. Data oznaczona w evencie jest orientacyjna. Jeśli będą nas miliony, to za kilka miesięcy radarowi złodzieje zaczną już wyraźnie nabierać pokory. Nie jest to wystąpienie antyrządowe. Tylko antyzłodziejskie" - czytamy na facebookowym fanpage'u akcji "Pieprz radary".

"To polowanie na ludzi musi się skończyć! System bezpieczeństwa na drogach powinien wspierać kierowców w tym, aby nie popełniali błędów. Tymczasem w Polsce trwa polowanie na ludzi przy użyciu radarów. Nie ma ono nic wspólnego z bezpieczeństwem, ma za to wiele wspólnego z wymuszaniem haraczy. Radary należy instalować wyłącznie tam, gdzie wymagają tego względy bezpieczeństwa. A dojazd do tych miejsc musi być wyraźnie i z odpowiednim wyprzedzeniem oznakowany. Dajmy nauczkę hienom! Nie pozwólmy bezkarnie się łupić!" - czytamy dalej.
Pomysłodawca akcji podkreśla też, że choć sceptycy mówią, że kosztami zakupu nowych urządzeń i tak już obciążono kierowców, ponieważ był on finansowany z publicznych pieniędzy, to dodaje, że ci którzy te urządzenia nabyli, stworzyli biznesplany, według których po pierwsze zakup sprzętu ma się zwrócić, a potem zacząć przynosić zyski. "Te dwa etapy bandyckiego planu możemy storpedować. Sprzęt już zakupiono. Ale wyłącznie od nas zależy, czy ten sprzęt zarobi na siebie i na radarowych bandytów" - nawołuje Robert Szmarowski.

Na koniec "Rebeliant" dodaje - "jeśli konsekwentnie i masowo będziemy przestrzegać ograniczeń prędkości, to ci, którzy urządzili tę ogólnokrajową nagonkę na kierowców, to cyniczne polowanie na ludzi, będą musieli wytłumaczyć się z potężnej niegospodarności."


http://moto.onet.pl/16781...kul.html?node=2

Pożyteczna akcja i słuszna. Tylko ciekawe co na to budżet, czy wytrzyma ? :D
Na mnie nie zarobili i nie zarobią.

quest71 - Pon 04 Mar, 2013

Najlepszą receptą na zmniejszenie liczby wypadków jest jazda zgodnie z przepisami. Ci którzy tego nie rozumieją psioczą na ilość fotoradarów, ilość patroli itp. A że Ci, którzy przestrzegania przez nas prawa powinni pilnować sami je łamią ?? W normalnym kraju, przyłapani na tym, sami odchodzą...
MK-J - Pon 04 Mar, 2013

Cytat:

"Fakt": Hipokryzja Tuska?! Sprawdź, ile pędził premier


Łatwo jest pouczać i oceniać innych. Trudniej samemu zachować dyscyplinę, o której prawi się soczyste frazesy. Jak donosi "Fakt", premier Donald Tusk jest kolejnym politykiem, który przepisy ma za nic. Limuzyny, które odebrały szefa rządu z lotniska gnały przez miasto ponad 120 km/h! Zdaje się, że premier zapomniał na chwilę, iż prędkość zabija.

Premier Donald Tusk to neofita fotoradarowy, który z zatwardziałego przeciwnika, stał się ich miłośnikiem. Szef rządu twierdzi od niedawna, że służą one jedynie poprawie bezpieczeństwa i wszyscy powinni zacząć przestrzegać przepisów. Niestety Tusk okazuje się zwykłym hipokrytą. Żeby była jasność - to on sam określił się tym mianem, gdy z poważną miną przemawiał o bezpieczeństwie na drogach i politykach łamiących przepisy.

- Zgadzam się z tymi wszystkimi, którzy uważają, że politycy, którzy nakładają ograniczenia, a sami ich nie stosują, są hipokrytami – powiedział szef rządu. Słowa premiera nie zdążyły jeszcze ucichnąć w uszach polityków, kiedy on sam urządził sobie rajd po Warszawie. Dwa samochody BOR jak co poniedziałek odebrały Donalda Tuska z lotniska na Okęciu. Policja wstrzymała ruch, aby kolumna wyjechała na główną arterię i auta ruszyły w kierunku centrum.

Pojazdy mknęły między samochodami z zawrotną prędkością, a na każdej prostej kierowcy wciskali gaz do dechy. Kiedy zrobiło się nieco luźniej, kolumna premiera rozpędziła się do ponad 120 km/h! Czyżby premier był aż tak zajęty prasówką w aucie, że nie poczuł i nie zauważył jak szybko jedzie? Oba samochody nie używały sygnałów dźwiękowych ani świetlnych.

Oznacza to, że premier i jego ochrona w świetle prawa byli zwykłymi uczestnikami ruchu drogowego. To jednak nie przeszkadzało, aby łamać przepisy, jechać dwoma pasami i używać policyjnego "lizaka" do spychania innych kierowców. W ten właśnie sposób premier przemknął przez miasto do swej rezydencji przy ul. Parkowej niemal w chwilę.

Mówi się, że kruk krukowi oka nie wykole, dlatego powstaje pytanie, czy Donald Tusk jest odpowiednią osobą do upominania kolejnego pirata drogowego, szefa GITD Tomasza Połcia? Przecież obaj udowodnili, że ograniczenia prędkości i kary za ich przekroczenie są ustalane jedynie dla zwykłych obywateli, a nie dla nich.


LINK

Zaraz Graś wytłumaczy na ichnim twitterze, że premiera dopadła grypa żołądkowa czy inna pomroczność... :roll:
A tak na serio, to bezczelność i bezwzględność władzy zbliża się do granicy absurdu, bo granicę przyzwoitości już dawno przekroczyli. :x M.

steell - Pon 04 Mar, 2013

I co można z tym zrobić?
NIC
Poza tym informacja pochodzi chyba z pisma Fakt.pl, więc na pewno nie jest prawdziwa i zmanipulowana. Premier jechał z prędkością 20 km/h bo był tłok a 1 z przodu dopisał nieuczciwy dziennikarz.

Ryś - Pon 04 Mar, 2013

-=Alex=- napisał/a:
Na mnie nie zarobili i nie zarobią.


Na mnie również.
"Włoski strajk" - Robercie popieram Twoje działanie. Mam również nadzieję, że inni kierowcy jeżdżący na co dzień szybciej niż ja zdejmą nogę z gazu. :viktoria:

gathern - Pon 04 Mar, 2013

Będąc ostatnio w Polsce postanowiłem że będę właśnie jeździł do bólu według przepisów a więc na trasie przez każdą wiochę jechałem 50 km/h a tam gdzie było trzeba to nawet 40 km/h (bo i takie kwiatki się zdarzają, wiocha w środku pola, szeroka droga a ograniczenie do 40 km/h!, wg mnie to trochę przesada) no ale zacisnąłem zęby...

Efekt:
- zostałem kilkukrotnie "obtrąbiony" przez jadących za mną, zwłaszcza kierowcy ciężarówek się popisali
- wyprzedzano mnie ochoczo w miejscach niedozwolonych (łuki drogi, w miejscowościach) itd.

Myślę że kierowcy ciężarówek to chyba najgorsza grupa na drodze niestety, ale tak wynika z moich obserwacji ostatnio na trasie.

Ryś - Pon 04 Mar, 2013

TIRY to chyba całkiem inna historia :nie2:
steell - Pon 04 Mar, 2013

Ryś napisał/a:
TIRY to chyba całkiem inna historia
Niby inne prawa i przepisy obowiązują kierowców TIRów?
Ryś - Pon 04 Mar, 2013

To oni tak uważają i tak postępują. :(
drill - Pon 04 Mar, 2013

W myśl zasady - duży może więcej. A czy nie jest tak w polityce?
quest71 - Wto 05 Mar, 2013

Tu nie chodzi o zasadę: duży może więcej... Takie zachowanie wymagają na nich pracodawcy. Chore przepisy odnośnie płacy kierowcy oraz dystrybutorzy. Nie bronię kierowców gdyż wielu z nich jest po prostu chamskich. Ale weźcie pod uwagę, że zatrzymanie 24 tonowego pojazdu to nie to samo co 1200 kg osobówki...
steell - Wto 05 Mar, 2013

quest71 napisał/a:
Takie zachowanie wymagają na nich pracodawcy
I to jest cała prawda, w końcu takie zachowanie wchodzi w krew. Podstawowe kryterium transportu TIRami to czas i koszt. Mandaty to i tak problem kierowcy, jak się postawi to na jego miejsce jest następny i nie ma problemu dla pracodawcy.
protot - Sro 06 Mar, 2013

Proponuję wrócić do tematu.
Popieram Roberta Szmarowskiego.
http://trojmiasto.gazeta....lodziejom_.html
Zapłaciłem już raz 100 zł, drugi - 200 zł. (i ileś punktów). Postaram się więcej nie płacić. Rygorystycznie przestrzegam nakazanej prędkości, chociaż często mnie ... trafia. Z powodu nadmiernej prędkości kilka razy naraziłem innych i sam niemal otarłem się o śmierć. Miałem/mieliśmy szczęście. Tę samą trasę teraz pokonuję w czasie dłuższym o ok. 15-30 minut ( zależnie od długości). Czy warto za te minuty płacić i narażać innych i siebie? Dla mnie - nie warto! Dlatego uważam, że obecność fotoradarów można uznać za jakąś pośrednią receptę na zmniejszenie liczby wypadków. Wystarczy zobaczyć, jak kierowcy dostosowują prędkość przed radarem do nakazanej. A niby dlaczego nie mają tego robić na całej trasie? Jak zmniejszą się wpływy z mandatów - trzeba będzie wyrównać taryfikatorem....... :D Wszak budżet trzeba wykonać. :brawo:

quest71 - Czw 07 Mar, 2013

protot napisał/a:
Wystarczy zobaczyć, jak kierowcy dostosowują prędkość przed radarem do nakazanej

Niestety robią to gwałtownie wywołując tym bardzo duże zagrożenie. Często hamują też wiele poniżej dozwolonej prędkości. Ludzie !!! czy to taki problem dostosować prędkość do przepisów i warunków panujących na drodze ????

Baldigozz - Czw 07 Mar, 2013

Ja ostatnio jechałem nocą trasą i miałem przed sobą akurat odcinek, gdzie przez kilka km ciągnęły się zakazy wyprzedzania, podwójne linie. Przede mną jechała ciężarówka, a za mną jakaś osobówka. Ponieważ znam tą trasę bardzo dobrze, to spokojnie jechałem za ciężarówką utrzymując jej tempo, czyli tak trochę poniżej 90 km/h, aż miniemy ten odcinek z zakazami. Koleś za mną natomiast miał ambicję szybko wyprzedzić mnie i ciężarówkę. W związku z tym siadł mi na zderzak i kombinował kiedu tu pojawi się jakaś przerwa w podwójnej ciągłej. Kombinował, kombinował, a ja w samochodzie mogłem gazetę czytać, bo jełop siedząc mi na zderzaku tak rozświetlał mi wnętrze auta. W końcu się wkurzyłem i zastosowałem stary, sprawdzony manewr - dałem krótko ale ostro po hamulcach. Widok powiększającego się kufra mojego samochodu i ostrych świateł hamulcowych musiał być dla gościa zrozumiałym komunikatem, bo nagle zwiększył dystans między nami. Za chwilę zakazy się skończyły i mógł dokonać upragniony manewr wyprzedzania. Naszła mnie ochota na zabawę więc i ja wyprzedziłem ciężarówkę i podjechałem temu kolesiowi pod zderzak. Może też by chciał poczytać sobie gazetę, a tu ciemno wokół... Najśmieszniejsze było to, że tak go piliło na wyprzedzanie, a raz po wyprzedzeniu kontynuował podróż z tą samą prędkością co ciężarówka, a dwa, ze dwa km dalej zjechał na stację benzynową. Może go na siku tak piliło?
Podobnie robię jak ktoś na mnie wymusi pierwszeństwo. Nie lubię używać klaksonu ale w takiej sytuacji po prostu nie hamuję. Widok szybko powiększającego się w lusterku 2 - tonowego auta chyba jest dużo bardziej wymowny niż klakson...

MK-J - Pią 22 Mar, 2013

Cytat:

Mucha gnała przez miasto 100 km/h


Czy oni nigdy się nie nauczą przestrzegania przepisów?! Minister transportu Sławomir Nowak (39l.) wymyśla kierowcom od ”bandytów drogowych”, a jego koleżanka z rządu Joanna Mucha (37 l.) wozi się po Warszawie 100 km/h. Prędkość - jak przystało na ministrę sportu - rajdowa. Ale stołeczna ulica, na której obowiązuje ograniczenie do 50 km/h, to przecież nie tor wyścigowy!

Ministra sportu Joanna Mucha bierze przykład ze swoich rządowych kolegów i samego premiera Donalda Tuska (56 l.). Wsiadając do służbowej limuzyny zapomina o całym świecie i gna przez miasto na złamanie karku, kompletnie nie zwracając uwagi na bezpieczeństwo innych kierowców. Dowód? Przyłapaliśmy Muchę, jak pędziła na lotnisko z prędkością 100 km/h!

Jak to możliwe, że nie wzięła sobie do serca słów szefa resortu transportu? Profesorskim tonem beształ polskich kierowców za niebezpieczną jazdę i nazwał ich „drogowymi bandytami”. Tłumaczył, że jedynie setki fotoradarów mogą poprawić sytuację. Jak widać rządowa świta nie bierze tego do siebie. Szef rządu wraz ze swymi ministrami wychodzą z prostego założenia – przepisy i mandaty są dla szaraków, nie dla nas.


LINK

MK-J - Pon 25 Mar, 2013

Cytat:

Pieniądze z mandatów (znów) pójdą na fotoradary


Minister Nowak zapomniał o tym, co obiecał kierowcom? "Za mandaty kupią więcej fotoradarów. A Nowak obiecywał, że wybuduje drogi" - donosi na pierwszej stronie "Fakt".

Gazeta wraca do deklaracji szefa resortu transportu, który zapowiedział, że pieniądze uzyskane z mandatów za zdjęcia wykonane przez fotoradary pójdą w całości na budowę nowych dróg.

Powołuje się też na złożony przez PO projekt ustawy, z którego wynika, że Sławomir Nowak chce spełnić swoją obietnicę... w połowie.

"W projekcie zapisano, że na drogi Krajowy Fundusz Drogowy przeznaczy jedynie ok. 50 proc. środków. Reszta pieniędzy z mandatów zasili m.in. budżet GITD, zakup nowych fotoradarów i fundusz na nagrody dla urzędników Inspektoratu!" - oburza się dziennik.


LINK

PDT - Pon 25 Mar, 2013

MK-J napisał/a:
Przyłapaliśmy Muchę, jak pędziła na lotnisko z prędkością 100 km/h!


Hmmm, święta ... Mucha.

MK-J - Sob 30 Mar, 2013

interia.pl napisał/a:

"Pistolety i amunicja dla inspektorów od fotoradarów"


Pod takim oto tytułem w dzisiejszym "Fakcie" poinformowano, że Główny Inspektorat Transportu Drogowego wystąpił z wnioskiem o przyznanie swoim pracownikom dużo szerszych uprawnień niż mieli dotąd.

Zdaniem tego tabloidu, "krokodylki" chcą mieć prawo blokowania dróg za pomocą kolczatek, oraz używania broni palnej! Posłowie są podobno zbulwersowani żądaniami GITD pod dowództwem gen. Tomasza Połcia i zgodnie uważają, że inspektorzy absolutnie nie powinni mieć takich uprawnień.

Do artykułu tego ustosunkował się Alvin Gajadhur, rzecznik prasowy GITD przesyłając do naszej redakcji specjalne oświadczenie.

"W związku z dzisiejszym artykułem "Pistolety dla inspektorów od fotoradarów" opublikowanym w dzienniku Fakt, Główny Inspektorat Transportu Drogowego informuje, że w/w artykuł zawiera nieprawdziwe informacje.

Prawo do użycia broni palnej oraz stosowania urządzeń służących do zatrzymywania pojazdów, w tym kolczatki drogowej, inspektorzy transportu drogowego nabyli na mocy ustawy o transporcie drogowym już w 2001 roku. Nie są to zatem nowe uprawnienia, lecz istnieją one od chwili powstania Inspekcji Transportu Drogowego.

Uprawnienie do posiadania broni dotyczy głównie ponad 500 inspektorów, którzy na co dzień zajmują się kontrolą szeroko rozumianego przewozu rzeczy i osób, nie zaś jak to sugerują dziennikarze Faktu - "inspektorów od fotoradarów".

Inspekcja Transportu Drogowego realizuje zadania bardzo zbliżone do wykonywanych przez Policję ruchu drogowego. Kontrole ciężarówek prowadzone są przeważnie na parkingach położonych poza obszarem zabudowanym, nierzadko odbywają się w porze nocnej. Zdarza się, że inspektorzy ujawniają przemyt alkoholu lub papierosów, zatem specyfika działań Inspekcji Transportu Drogowego w pełni uzasadnia posiadanie w/w uprawnień. "


LINK

gathern - Pon 01 Kwi, 2013

Majstersztyk jak dla mnie zarobią kolejni "znajomi królika" i kierowcy znowu w d****... by żyło się lepiej !

Cytat:
W regionie będzie wielkie polowanie na kierowców


Zewnętrzna firma ma zajmować się obsługą przenośnych fotoradarów w gminie Miastko. Ratuszowi zależy na czasie, bo musi wypracować 2 miliony złotych dochodów z mandatów.

Ratusz chciałby, aby fotoradarowe kontrole zostały uruchomione na początku maja tego roku. Wspólnie z policją wyznaczono już osiem kontrolnych punktów. To: wieś Dretyń, wjazd do Miastka i wyjazd z niego (kierunek Słupsk), wjazd od strony Szczecinka, ulica Klonowa, Dworcowa, Kaszubska oraz Łodzierz.

Typowanych było ich jednak o wiele więcej. To jeszcze: Biała, Piaszczyna, Kawcze, Świerzenko, Miłocice, droga wojewódzka nr 206 – wjazd od strony Koszalina, Trzcinno, droga krajowa nr 20 – ulice Kowalska i Długa w Miastku, Wołcza Wielka, Wałdowo, Znakowo, Świeszyno. I niewykluczone, że jeszcze z tej listy dojdzie kilka punktów.

Gmina na początku planowała kupno fotoradaru, później zdecydowano, aby go dzierżawić. Teraz ratusz chce, aby obsługą całego systemu zajęła się zewnętrzna wyspecjalizowana firma. – Jest to możliwe. Taka praktyka występuje w kilku gminach. Jesteśmy już po rozmowach z jedną z gmin (Suchań – dop. autora) i firmą, która zajmuje się u nich fotoradarami. Po świętach dojdzie do spotkania, na którym zapoznamy się ze szczegółami – mówi Tomasz Zielonka, wiceburmistrz Miastka.

System, o którym mówi wiceburmistrz Zielonka, jest kontrowersyjny. Wiele prawników go kwestionuje, twierdząc, że to nadinterpretacja przepisów, a wręcz ich obejście. W takim systemie zewnętrzna firma podpisuje z gminą umowę. I zajmuje się niemal wszystkim. Ma własne fotoradary, dowozi je do punktu kontrolnego, opracowuje zdjęcia itd. W punktach kontrolnych z fotoradarem mają stać pracownicy tej firmy i strażnicy miejscy.

– Straż miejska musi być przy kontroli. To warunek jej legalności. Mandaty i korespondencję też musi firmować straż – oznajmia Zielonka. Zapewnia, że plan kontroli (miejsce, czas) będzie wyłącznie w gestii straży miejskiej, a nie zewnętrznej firmy.

Dlaczego gmina chce iść w taki system? Wiceburmistrz nie ukrywa, że chodzi o pieniądze. – Dla firmy z tego systemu jest około 40 procent. Reszta to wpływy gminy. Przy innym systemie nasze koszty byłyby większe – oznajmia Zielonka. Nie ukrywa, że system z zewnętrzną firmą jest do wprowadzenia praktycznie od zaraz.

– Ogłaszamy przetarg, podpisujemy umowę i fotoradary działają. Gdyby miała zajmować się tym wyłącznie straż, potrzebny byłby czas na szkolenia, konieczne byłoby zwiększenia zatrudnienia. Nie mamy tyle czasu. W tegorocznym budżecie gminy mamy zapisane wpływy z mandatów w wysokości 2 milionów złotych. A to oznacza, że przychody z fotoradarów muszą do końca roku wynieść około 3,5 miliona złotych – oznajmia Zielonka.

Firma, która wygra przetarg (jeśli ten system ostatecznie zostanie wdrożony), zajmie pomieszczenia w ratuszu pod Urzędem Stanu Cywilnego, które są remontowane dla straży miejskiej.


LINK

:viktoria: O take my Polske walczyli ... :viktoria:

MarconiKub - Pon 01 Kwi, 2013

Kłaniam się:)

Trochę mnie dziwią niektóre posty Szanownych przedmówców...
Jak można podniecać się tym, że minister Joanna czy Premier Rządu przekroczyli prędkość? ... to śmieszne! Ja zapytam: a dlaczego tak powoli...?
Założę się, że każdy z nas robiłby tak samo...!!! będąc na ich miejscu...!!!

A jak to wyglądałoby, gdyby ministerialna czy premierowa bryka z dobrze wyszkolonym kierowcą - BORowikiem zamulała 50 km/h po stolicy...?
Pewnie ludzie normalni/trzeźwo myślący również robiliby fotki i opisywali, że Premier czy któryś minister blokuje ruch w stolicy... Pracują na stanowiskach, które ich do tego uprawniają !!! I tyle miałbym w temacie "przekraczania" prędkości przez VIPów.

Dlatego Zdrowych i Spokojnych Świąt serdecznie życzę:) Wesołego ALLELUJA:)

steell - Pon 01 Kwi, 2013

MarconiKub napisał/a:
Założę się, że każdy z nas robiłby tak samo...!!! będąc na ich miejscu...!!!

Przgrywasz to co odcinamy u szanownego przedmówcy?

MarconiKub napisał/a:
A jak to wyglądałoby, gdyby ministerialna czy premierowa bryka z dobrze wyszkolonym kierowcą - BORowikiem zamulała 50 km/h po stolicy...?

O rany, to w bycie ministrem wpisane jest łamanie przepisów ruchu drogowego?, przyznam się ze nie wiedziałem.

MarconiKub napisał/a:
Pewnie ludzie normalni/trzeźwo myślący również robiliby fotki i opisywali, że Premier czy któryś minister blokuje ruch w stolicy... Pracują na stanowiskach, które ich do tego uprawniają !!! I tyle miałbym w temacie "przekraczania" prędkości przez VIPów


Tylko w szczególnych wypadkach i do tego pojazdy mają byc odpowiednia oznakowane.

Ogólnie cały post kolegi sprawdza sie do tego, nie czepiajcie się bo rządu przepisy nie dotyczą, mogą je łamać, kraść i mordować bo tak im wypada. Kompletny bezsens.
Od rządów na całym świecie wymaga sie by stanowili prawo i dawali przykład jego przestrzegania. Usprawiedliwieniem nie jest stwierdzenie że władza deprawuje.

MK-J - Pon 01 Kwi, 2013

Chyba o kursywie zapomniał... :oops1: M.
FAZI 1 - Pon 01 Kwi, 2013

MarconiKub napisał/a:
Założę się, że każdy z nas robiłby tak samo...!!! będąc na ich miejscu...!!!

g***o prawda :!:

i - Pon 01 Kwi, 2013

No to nie pójdę z nurtem politycznej poprawności.

Jeżdżę 90 tam gdzie wolno 40. Jeżdżę 110 tam gdzie wolno 90. Stu dziesięciu nie przekraczam. Jest to dla mnie bezpieczna granica.

A teraz możecie mnie ukamienować. :gent:

lokom - Pon 01 Kwi, 2013

Tak gwoli ścisłości, to prędkość przekracza kierowca, nie szycha siedząca z tyłu. Możemy mówić wyłącznie o braku sprzeciwu (lub nakłanianiu) ze strony szychy, ale wciąż tym, który przekracza przepisy jest kierowca pojazdu.
MarconiKub - Wto 02 Kwi, 2013

Ale zadyma...

Od razu widać kto żyje aktywnie i potrzebuje depnąć... a więc będzie tolerancyjny dla wozów VIPów...:) te samochody mają w większości wbudowane światła dla uprzywilejowanych, ale nie używają ich jeżdżąc na codzień "swoim rytmem";

Stellu - napisz, brahu ile masz lat, albo ile siedzisz na emeryturze... - to pozwoli zrozumieć ludziom normalnym, aktywnym zawodowo, pracującym niejednokrotnie na dwa etaty Twoje podejście... (wiadomo, że o czymś musicie pisać siedząc na tej emeryturze...). Dla nich auto jest narzędziem do pracy a nie powozem zamulaczy/ spacerowiczów. Pompujesz na mnie ludzi, bo spojrzałem na realia życiowe realnie... A ile zająłby Ci przejazd z Katowic lub Krakowa do Kołobrzegu?

Pompujesz przeciwko mnie ludzi rozumnych, którzy i tak nie bardzo dają Ci się omotać... przykład masz dwa posty powyżej...

W dużych miastach należy jeździć (z jajami) tak, żeby nie utrudniać innym ruchu: 1.przy ograniczeniach do 50 nie przekraczać 70km/h; 2.poza obszarem zabudowanym: jak ograniczenie do 70, nie przekraczać 90 itd.itp. Przekraczając ponad 50 można mieć obawy, ale to już zależy gdzie i z kim gadasz... Spróbujcie kochani czy tak się da ... ? Pozdrawiam:) - szczególnie tych aktywnych (z jajami):). Marek.

MK-J - Wto 02 Kwi, 2013

MarconiKub napisał/a:
W dużych miastach należy jeździć (z jajami) tak, żeby nie utrudniać innym ruchu: 1.przy ograniczeniach do 50 nie przekraczać 70km/h; 2.poza obszarem zabudowanym: jak ograniczenie do 70, nie przekraczać 90 itd.itp.

...a potem z równie dużymi jajami bądź jeszcze większym portfelem bulić mandaty. Być może takich na dwóch etatach stać na nie przestrzeganie prawa. Wszak nie od dziś wiadomo, iż prawo jest dla maluczkich. To po jaką cholerę mamy wszelkiej maści kodeksy i przepisy :?:
MarconiKub napisał/a:
napisz, brahu ile masz lat, albo ile siedzisz na emeryturze... - to pozwoli zrozumieć ludziom normalnym, aktywnym zawodowo

Uważaj z tą selekcją ludzi na normalnych i resztę świata. :nie3: Poziom Twojej megalomanii staje się niebezpiecznie wysoki. :nie3: M.

steell - Wto 02 Kwi, 2013

Chyba Pan Vincent ma mniejsze wpływy niż oczekiwał i wysłał na fora swoich naganiaczy, przynajmniej ja tak to odbieram.
~~Ad~~ - Wto 02 Kwi, 2013

Nie przejmuj się brakiem doświadczenia "młodych gniewnych", którym się wydaje, że będą żyć i pracować wiecznie i do tego będą mieli sokole oczy, refleks itd. Ja zawsze wiedziałem, że będę kiedyś na emeryturze, zawsze wiedziałem, że starszych należy szanować, zawsze wiedziałem, że głupie prawo należy zmieniać lub obchodzić na tyle szeroko, na ile nie powoduje to konsekwencji dla innych ludzi... ;)

Jeżeli chodzi o ograniczenia prędkości, to sami wiecie, że niektóre są całkowicie bezsensowne, a niektóre powinny być, a ich tam nie ma. I to jest problem, który wspólnymi siłami użytkowników dróg powinniśmy rozwiązać poprzez nagłaśnianie głupoty inżynierów od ruchu drogowego. :gent:

Ryś - Wto 02 Kwi, 2013

A ja dalej jeżdżę przepisowo. I dobrze mi z tym. :gent:
i - Wto 02 Kwi, 2013

Zapewne znacie takie powiedzenie:
Cytat:
Być świętszym od papieża.

Nie wiem. :hmmm: Może akurat NFoW skupia takich świętych?

Gdybym nie jeździł samochodem, to pewnie bym w to uwierzył. Tymczasem na drogach ja takich wzorów cnót nie spotykam. Mało tego - często odnoszę wrażenie, że jestem dla innych zawalidrogą.

Może miałem szczęście. Ale wyobraźcie sobie, że nie mam jeszcze na swoim koncie mandatu za przekroczenie prędkości. A jak dostanę, to zapłacę bez mrugnięcia okiem.

Ryś,
kiedyś dziennikarze pewnego radia robili taką akcję: trasa z Rzeszowa do Szczecina zgodnie z ograniczeniami prędkości. Domyślasz się zapewne jakie były wnioski z tej akcji?
Gdzie się w Polsce nie ruszysz, to ciągle masz białą tablicę - teren zabudowany. Często nawet kiedy tylko dwa dymy stoją przy drodze. Coś mi się tu niejasno kojarzy pewien polski film, w którym już lata temu uczyniono na to satyrę.

50 km/h od 5:00 do 23:00 na terenie zabudowanym. Czy ktokolwiek tak jeździ? Przecież to jest paranoja. Nie po to wymyślono samochód aby przemieszczać się nim ledwie 15 km/h szybciej niż rowerem.

Natomiast całkowicie odrębną jest tu kwestia poruszona w tym wątku - o przekraczaniu ograniczeń przez przedstawicieli władzy. Którzy to przedstawiciele władzy są tymi, jacy owe ograniczenia nakładają na obywateli. Skoro nakładają tworząc prawo, to wypadałoby aby sami dawali przykład. Tymczasem, jak wiemy, nie dają.

Ryś - Wto 02 Kwi, 2013

i napisał/a:
Ale wyobraźcie sobie, że nie mam jeszcze na swoim koncie mandatu za przekroczenie prędkości.

A ja mam. Jeden jedyny, zrobiony przez fotoradar postawiony przez straż miejską. Myślę, że wiesz o co chodzi, bo to całkiem inna bajka.
Zresztą mam podobne zdanie co większość kierowców, że fotoradary są do nabijania kasy budżetowej, a nie do bezpiecznej jazdy.
Pozdrawiam. :gent:

maxikasek - Sro 03 Kwi, 2013

i napisał/a:
Tymczasem na drogach ja takich wzorów cnót nie spotykam. Mało tego - często odnoszę wrażenie, że jestem dla innych zawalidrogą.

Bez przesady. Trafiają się świry "pracujące na kilku etatach", busiarze, czy przedstawiciele handlowi. Ale coraz więcej zachowuje zdrowy rozsądek. Tzn. na drodze poza terenem zabudowanym z jednym pasem ruchu nie przekraczają 100 km/h (zgodnie zresztą z kodeksem przepisowe 90 km/h+ 10km/h "na nieoszacowanie prędkości"). Więc nie wyprzedzam takich, tylko jadę spokojnie za nimi. Smieszą mnie natomiast ci co wyprzedzają mnie , po czym jadą dokładnie z tą samą prędkością- ale są pierwsi :cool:
Natomiast w mieście już oduczyłem się znaczącego przekraczania prędkości. Da to tyle tylko, że postoję dłużej na kolejnych światłach. Oszczędności rzędu kilkunastu sekund nie są warte większego zużycia paliwa, hamulców.
Kiedyś "testowałem" jedną trasę ok.50 km, z tym 3 km autostradą. Jadąc zgodnie z przepisami jakieś 45-50 minut (zależy od ruchu na drodze). Łamiąc przepisy (więcej niż "zwyczajowe" 20km/h)- zszedłem do 39 minut. Gdzie tu sens , gdzie logika? Nie warto.

MK-J - Sro 03 Kwi, 2013

Cytat:

Wydatki na fotoradary w 2013 r. sięgną 40 milionów złotych


Nie dość, że uprzykrzają nam życie na drogach, to jeszcze z naszych pieniędzy wydaje się na nie fortunę! Mowa o fotoradarach. Jak ustaliliśmy, Ministerstwo Transportu Sławomira Nowaka (39 l.) przewiduje, że tylko w tym roku na nowe fotoradary pójdzie prawie 40 mln złotych z naszych podatków!

O wydatki związane z obsługą fotoradarów postanowiła zapytać w interpelacji grupa posłów Ruchu Palikota. - Wydatki związane z montażem, eksploatacją oraz serwisowaniem stacjonarnych urządzeń rejestrujących w 2012 r. wyniosły 26 212 012,55 zł. W roku 2013 szacowane są na 38 593 942,76 zł - informuje w odpowiedzi Tadeusz Jarmuziewicz (56 l.), wiceminister transportu. Jak wynika ze szczegółowego zestawienia, w porównaniu z ubiegłym rokiem najwięcej pójdzie oczywiście na zakup nowych fotoradarów (32,9 mln zł w 2013 r., 25,2 - w 2012 r.). Więcej wydamy też na naprawy urządzeń i ubezpieczenie sprzętu.

Według byłego ministra transportu Jerzego Polaczka (52 l., PiS), zwiększanie kosztów związanych z obsługą fotoradarów to kolejny dowód na łupienie kieszeni kierowców. - Minister Sławomir Nowak i szef Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego gen. Tomasz Połeć odpowiadają za stworzenie w Polsce największego państwowego zakładu fotograficznego. Rządowy pomysł, by za pomocą urządzeń rejestrujących zasypywać budżetową dziurę, się nie sprawdza. Okazuje się bowiem, że pieniądze z mandatów wystawionych przez fotoradary wystarczają jedynie na zakup nowego sprzętu i przeznaczane są na koszty obsługi urzędników Inspekcji Drogowej - grzmi poseł Jerzy Polaczek.

Wydatki na fotoradary w 2013 r.

- 635 000 zł koszty naprawy i legalizacji fotoradarów przejętych od policji oraz GDDKiA

- 32 986 644 zł zakup nowych fotoradarów

- 156 000 zł szkolenia z obsługi fotoradarów

- 3 412 619,90 zł naprawy fotoradarów

- 223 902,84 zł energia

- 1 142 276,42 zł ubezpieczenia

- 30 000 zł malowanie, oklejanie i odświeżanie fotoradarów

- 7500 zł zakup materiałów do bieżącej eksploatacji


LINK

-=Alex=- - Pią 03 Maj, 2013

Wybrane fragmenty
Cytat:
30 km/h w obszarze zabudowanym. To będzie koszmar!

Komisja Europejska będzie musiała na poważnie zająć się sprawą wprowadzenia nowego ograniczenia, jeśli jego pomysłodawcom w rok, w siedmiu krajach wspólnoty, uda się zebrać milion podpisów (również w formie elektronicznej). Szanse na to są - niestety - spore.

Może się więc okazać, że dla pogrążonych w kryzysie krajów "odgórne" ograniczenie prędkości przez Komisję Europejską będzie idealną "przykrywką" dla ściągnięcia od kierowców gigantycznych kwot.

Jak na razie inicjatywa społeczna "30 km/h - ulice przyjazne życiu" wywołuje jedynie nieplanowane reakcje fizjologiczne. Kierowcy toczą pianę z ust, a ministrowie finansów poszczególnych rządów płoną z podniecenia...

A sam pomysł z gruntu jest głupi. O ile można dyskutować o kwestiach bezpieczeństwa, o tyle każdy rozgarnięty człowiek wie, że samochody projektowane są do poruszania się z większymi prędkościami, a jadąc 30 km/h na drugi biegu zużywają dużo paliwo i emitują dużo dwutlenku węgla.

http://motoryzacja.interi...koszmar,1867270
Nasz minister to już chyba nie może spać z wrażenia i emocji. :)
A jak pojazdy będą emitować za dużo CO2, to się wprowadzi dodatkowy podatek. :P
No to będzie ... jazda.

steell - Pią 03 Maj, 2013

Była już mowa, że jak wpływy z fotoradarów będą za małe to zmniejszy sie dopuszczalne prędkości aż do skutku. Zaskoczeniem natomiast jest ze idzie to odgórnie, raczej spodziewałem się ze będzie to "nasza" inicjatywa.
MK-J - Sob 04 Maj, 2013

Cytat:

Fotoradary przesadnie nie tuczą budżetu


Mandatowe żniwa wciąż pozostają tylko pogróżką. Kierowcy nie dokładają się do budżetu w takim stopniu, jak chciał rząd. To zasługa naszej ostrożności i przestrzegania przepisów czy może ciągłej niewydolności systemu.

Gdy wyszło na jaw, że w tegorocznym budżecie rząd zaplanował aż 1,5 mld zł wpływów z mandatów, internet zapełnił się złośliwymi komentarzami. Pisano o "Republice Radarowej", zdjęcia fotoradarów opatrywano podpisem: "Zakład fotograficzny Jacka Rostowskiego". Wygląda jednak na to, że "zakład fotograficzny" w tym roku nie wykona planu. Tak samo jak w ubiegłym roku, gdy z mandatów do kasy wpadło mu mniej niż 10 proc. z zaplanowanych 1,2 mld zł.

Z uzyskanych przez "Gazetę" szacunków Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD) wynika, że w pierwszym kwartale 2013 r. wpływy z mandatów fotoradarowych (oraz z mandatów nakładanych przez inspekcje transportu drogowego na przewoźników drogowych) wyniosły 22,4 mln zł. To i tak nieźle, bo w całym zeszłym roku nie przekroczyły 32 mln zł. Poza tym Inspektorat dodaje, że ściągnął tylko połowę wystawionych w tym roku mandatów, więc docelowo wpływy będą wyższe. Ale w porównaniu z mandatowymi planami ministra Rostowskiego są to kwoty żałośnie niskie.

Prawie tysiąc mandatów dziennie

Lichutkie wpływy z mandatów tłumaczono do tej pory skomplikowanymi procedurami zamówień publicznych na nowe urządzenia fotoradarowe się przeciągają. Inspektorat tłumaczy, że od policji oraz Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przejął w ubiegłym roku przestarzały sprzęt. Stare urządzenia robiły średnio... 7 zdjęć na dobę. I było ich mało. GITD rozpisał przetarg na zakup 300 nowoczesnych fotoradarów, dziesięciokrotnie bardziej "wydajnych". Ale nie wszystkie już działają.

Ministerstwo Finansów swoje założenia wpływów z fotoradarów oparło na założeniu, że na krajowych drogach będzie pracowało 406 urządzeń. Ale dziś Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym ma do dyspozycji 315 radarów stacjonarnych i 29 mobilnych. Do wykonania założeń brakuje jeszcze 60 urządzeń.

Te radary, które już stoją, pracują pełną parą. W I kwartale 2013 r. wykonały łącznie 450 tys. zdjęć. W więcej niż co trzecim przypadku (176 tys.) wezwano właściciela sfotografowanego auta, by wskazał, kto kierował autem w momencie zrobienia "widokówki". Wystawiono też 88 tys. mandatów. A więc statystycznie - ponad tysiąc każdego dnia!

Skąd więc zaskakująco niskie wpływy z mandatów? Aleksandra Kobylska z GITD podkreśla, że ministerialne wyliczenia zakładały nie tylko większą liczbę pracujących fotoradarów, ale też inny tryb odpowiedzialności kierowców za nadmierną prędkość. Miałby to być tryb odpowiedzialności administracyjnej, a nie tryb wykroczeń, bardziej czasochłonny i skomplikowany. Przedstawicielka GITD dodaje, że celem systemu fotoradarowego nie są i nigdy nie będą wpływy do kasy państwa, ale poprawa bezpieczeństwa.

A radarów będzie coraz więcej

Na stronie internetowej GITD chwali się, że w marcu 2013 r. na drogach - w porównaniu z zeszłym rokiem - życia nie straciło 88 osób, ran uniknęło 563 osób. A jeszcze w 2011 r. - według danych Komisji Europejskiej - Polska zajmowała niechlubne pierwsze miejsce w Unii pod względem liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych. Jeszcze w 2010 r. w tej statystyce wyprzedzały nas Rumunia, Grecja i Bułgaria.

Z kolei policja podaje, że na polskich drogach doszło w zeszłym roku do 36,5 tys. wypadków (w 2011 r. było ponad 40 tys.). Zginęło w nich 3,5 tys. osób (rok wcześniej - 4,2 tys.). O ponad 4 tys. zmniejszyła się też liczba rannych (do 45 tys.).

Co dalej? Kierowcy nie mogą spodziewać się, że liczba fotoradarów przestanie rosnąć. "W 2013 r. planujemy zakup pierwszej tury ze 100 kolejnych stacjonarnych urządzeń rejestrujących, 24 urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości oraz 15 urządzeń do kontroli wjazdu na czerwonym świetle" - poinformował nas Inspektorat.

System odcinkowego pomiaru prędkości będzie robił zdjęcie pojazdu wjeżdżającego na dany odcinek drogi i drugie zdjęcie przy wyjeździe ze strefy pomiaru. Na tej podstawie system obliczy, w jakim czasie kierowca pokonał tę trasę i jaką miał średnią prędkość. Takie odcinki będą liczyć do 10 km długości w obszarze zabudowanym i do 20 km poza nim.

Czy brak dużej części z 1,5 mld zł zaplanowanych wpływów z fotoradarowych mandatów zagraża budżetowi państwa? Nie, bo to raptem 0,5 proc. wszystkich zaplanowanych na ten rok dochodów. Jednak budżet jest mocno napięty i liczy się każda złotówka. Tym bardziej że z powodu zwolnienia gospodarki kiepsko wyglądają dochody z podatków (zwłaszcza z VAT). Mniej kupujemy, więc rząd właśnie zadecydował, że utrzyma podwyższoną stawkę VAT przynajmniej do końca 2016 r. Niewykluczone, że rząd zwiększy tegoroczny limit deficytu budżetu z blisko 36 mld zł o 10-15 mld zł (czyli o tyle więcej wyda, niż otrzyma od podatników, zaciągając na pokrycie tej dziury dodatkowy dług).


LINK

MK-J - Sro 03 Lip, 2013

Cytat:

Kierowcy nie płaca mandatów z fotoradarów. I praktycznie nic za to nie grozi


Inspekcja Transportu Drogowego nie ma ludzi ani narzędzi do ścigania kierowców, którzy ignorują jej pisma i nie płacą mandatów. Chodzi o wielkie pieniądze.

Na polskich drogach pracuje już ponad 240 nowych fotoradarów zarządzanych przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Od samego początku kierowcy wypowiedzieli im wojnę. Pomysłów było wiele.

Na przykład właściciele samochodów nie wskazywali kierowców, którzy siedzieli za kierownicą podczas popełnienia wykroczenia, zasłaniając się na przykład niepamięcią albo wskazywali ich, ci natomiast kolejnych. I tak powstawał łańcuszek, który utrudniał pracę inspektorom.

Kolejnym pomysłem na uniknięcie mandatu to odpisanie pracownikom Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym przy GITD, przez które przechodzą zdjęcia z fotoradarów, że za kierownicą naszego samochodu siedział obcokrajowiec. Im z bardziej egzotycznego kraju pochodzi, tym lepiej, bo trudniej było go namierzyć. Urzędnicy odpowiedzialni za wysyłanie pism do kierowców, najczęściej rezygnowali z ustalenia danych takiego kierowcy. Ale numeru na obcokrajowca nie można powielać bez końca.

Dlatego teraz kierowcy coraz częściej ignorują pisma z Inspekcji Transportu Drogowego. Na internetowych forach poszła fama, że w takiej sytuacji ITD nie może za wiele zrobić. Bo okazało się, że jeśli właściciel samochodu przyłapanego na przekroczeniu prędkości nie wskazał kto w tym czasie siedział za jego kierownicą, to cała procedura związana z postępowaniem mandatowym jest zawieszana.

- To prawda, biorąc pod uwagę obecnie obowiązujące przepisy, nie możemy za dużo zrobić – mówi Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym przy Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego.

Co prawda, inspektorzy mogą dyscyplinować właścicieli samochodów karami pieniężnymi za niewskazanie kierowcy lub osoby, której powierzono samochód (maksymalnie 500 zł) lub kierować sprawy do sądu (maksymalna grzywna 5000 zł), ale GITD nie ma na to ani ludzi, ani czasu. Jak wynika z danych GITD, nawet jedna trzecia właścicieli samochodów przyłapanych na przekraczaniu prędkości nie odpisuje w terminie. Przez dwa lata, od kiedy obowiązuje system, wysłano do kierowców prawie 600 tysięcy wezwań, a odpowiedziała na nie zaledwie połowa. Kierowcy liczą na to, że mandaty się przedawnią.

- Zgodnie z prawem dzieje się to już po roku od dnia popełnienia wykroczenia – mówi Krzysztof Stepień, adwokat z Katowic. – Im więcej osób nie będzie odpisywało na takie wezwania, tym więcej pracy będą mieli pracownicy Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, a to oznacza, że szansa na uniknięcie kary będzie większa. Tak naprawdę w obecnej sytuacji prawnej liczba zapłaconych mandatów zależy od uczciwości kierowców.

Główny Inspektor Transportu Drogowego lukę w prawie zauważył dwa lata temu, kiedy zaczął obowiązywać nowy system fotoradarów.

- Dlatego wystąpiliśmy z propozycjami zmian. Chcemy przenieść odpowiedzialność z kierującego na właściciela samochodu i zmienić postępowanie z prawnokarnego na administracyjne – mówi Łukasz Majchrzak.

Taka zmiana gwarantowałaby ściągalność mandatów, bo z ustaleniem właściciela samochodu nie ma problemów (jeśli tylko zdjęcie rejestracji jest widoczne). ITD liczy też, że gdyby to na właścicielu ciążył obowiązek zapłacenia mandatu, wówczas chętnie wskazywałby, kto siedział za kierownicą jego samochodu.

Problem ze ściąganiem należności za mandaty z fotoradarów, to cios dla budżetu państwa. W tegorocznej ustawie budżetowej zapisano wpływy z mandatów w wysokości 1,5 mld zł. Już wiadomo, że kwota, którą uda się osiągnąć, będzie kilkukrotnie niższa.

Sławomir Draguła

LINK

steell - Sro 03 Lip, 2013

Można podsumować ze stary PRLowski pomysł z kolegiami i rozpatrywaniem przez ie wykroczeń nie był wcale zły, dołożenie tej działki Sądom nieźle zapchało wokandy.
i - Sro 03 Lip, 2013

Dokładnie.
Kolegia do spraw wykroczeń to był bardzo dobry pomysł.

Nie raz miałem okazję przypatrywać się ich funkcjonowaniu.

Arrakis - Nie 28 Lip, 2013

http://motoryzacja.interi...265#pst63233564

Słyszałem, że u naszych zachodnich sąsiadów były przypadki, kiedy to przedstawiciel "wojsk okupacyjnych" po uwiecznieniu przez urządzenie poprawił jego wentylację za pomocą służbowej handkanony, ale u nas? Taki brak patriotyzmu i niechęć do wspierania budżetu?

Arrakis

szuwarek1912 - Pon 02 Wrz, 2013
Temat postu: fotoradary a SG
Podróżując po Polsce ostatnio natrafiłem na ciekawe połączenie Straż Graniczna w samochodzie marki Skoda z zamontowanym wideorejestratorem i robiąca zdjęcia na ograniczeniu 30 km/godz. Proszę uważać na siebie bowiem nie :viktoria: znasz: ani dnia, ani godziny, ani z której strony, ani kto....!! http://www.nfow.pl/images/smiles/viktoria.gif
MK-J - Pon 09 Wrz, 2013

dziennik.pl napisał/a:

Michał Widelski na pokładzie limuzyny pędził 120 km/h przez miasto. Jest film


Fotoreporterzy na zdjęciach i filmie uwiecznili rządową limuzynę pędzącą na złamanie karku przez Warszawę. W aucie siedział Michał Widelski, dyrektor generalny kancelarii premiera Donalda Tuska.

Dyrektor generalny kancelarii premiera Michał Widelski gnał ze swoimi współpracownikami przez Warszawę, przekraczając dozwoloną prędkość aż o 70 km/h - donosi Fakt.

Fotoreporter gazety jechał za służbową limuzyną z Widelskim na pokładzie - nagrywał film niczym policyjny wideorejestrator.

Na wideo można zobaczyć jak czarny volkswagen passat pędzi jedną z głównych arterii warszawskiego Ursynowa - w opinii bulwarówki nawet z prędkością dochodzącą do 120 km/h!

Kierujący czarnym passatem z kancelarii premiera przez ruchliwe skrzyżowania przejeżdżał z prędkością 80 km/h w dodatku ignorując oznaczenia pasów ruchu. Na filmie widać, jak z pasa do skrętu w lewo kierowca jedzie prosto.

Kiedy fotoreporter Faktu podszedł zapytać, dlaczego limuzyna jechała z taką prędkością przez miasto, od dyrektora Widelskiego miał usłyszeć, że to nie on trzyma ręce na kierownicy. A od kierowcy: - Spier...!


LINK

maxikasek - Sro 11 Wrz, 2013

Cytat:
Fotoradary: Urzędnicy wydadzą miliony, by promować siebie i swój system

Kontrole prędkości przeprowadza się dla naszego dobra – przekonuje Inspekcja Transportu Drogowego

Główny Inspektorat Transportu Drogowego planuje ofensywę medialną, która ma przekonać Polaków do fotoradarów, a także... do niej samej. Jednym z głównych celów kampanii będzie zachęcenie kierowców do rozliczania się za mandaty przez internet – wynika z informacji DGP.

Inspektorzy szukają agencji PR, która przygotuje strategię promocyjną. Jak mówi nam rzecznik GITD Alvin Gajadhur, na kampanię, która potrwa do końca października 2015 r., inspekcja wyda blisko 4 mln zł netto. Część pieniędzy będzie pochodzić z unijnego dofinansowania, które GITD pozyskała na budowę centrum automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym (CANARD).

Plany na lansowanie są ambitne – spoty i audycje w radiu i telewizji, sponsorowane artykuły prasowe, pikniki, konferencje (w tym jedna międzynarodowa), budowa strony internetowej www.canard.gov.pl. Główny cel – przekonać Polaków, że fotoradary zarządzane przez GITD nie są po to, by łupić nasze portfele, ale by poprawić nasze bezpieczeństwo.

Kontrole prędkości przeprowadza się dla naszego dobra – przekonuje Inspekcja Transportu Drogowego źródło: Dziennik Gazeta Prawna

„Działania podejmowane w ramach kampanii winny wpisywać się w misję GITD oraz budować pozytywny wizerunek instytucji i prowadzonych przez nią działań. GITD powinna być przy tym pozycjonowana jako instytucja otwarta i nowoczesna [...]. Funkcjonowanie GITD opiera się na dynamizmie, otwartości, specjalistycznej wiedzy, doświadczeniu i umiejętnościach” – zastrzega w duchu socrealizmu GITD.

Jednym z najważniejszych elementów kampanii promocyjnej będzie zachęcenie kierowców do rozliczania się z mandatów przez internet (za pośrednictwem elektronicznego biura obsługi klientów, dalej e-BOK). Inspekcja wprowadziła taką możliwość kilka miesięcy temu, o czym informuje na papierowych wezwaniach wysyłanych do kierowców. Jednak odzew jest mizerny – do tej pory ten sposób załatwiania spraw z inspekcją wybrało co najwyżej kilkuset kierowców. Być może dlatego, że dostęp do niego jest wciąż utrudniony. – Użytkownicy mogą wybrać między dwoma rodzajami dostępu – albo poprzez profil ePUAP, albo z użyciem podpisu kwalifikowanego – tłumaczy Łukasz Majchrzak z GITD.

Inspekcji zależy na rozliczeniach internetowych nie tylko dlatego, że jest tak „otwartą i nowoczesną” instytucją. Zależy jej na przyspieszeniu rozliczeń z kierowcami. GITD miesięcznie wysyła ok. 25 tys. wezwań do kierowców złapanych przez fotoradar. Wielu z nich odpowiada na korespondencję z dużym opóźnieniem lub w ogóle ją ignoruje, twierdząc np., że nie otrzymali żadnego pisma od inspekcji. Opłacanie mandatów przez internet wymaga założenia indywidualnego konta, na którym są aktualne informacje o wysłanych wezwaniach i wystawionych mandatach. Jeśli więc zalogujemy się po otrzymaniu papierowego wezwania, trudno będzie już udowodnić przed inspekcją, że nic o sprawie nie wiemy.

W GITD usłyszeliśmy, że firma, która wygra przetarg na kampanię informacyjną, będzie miała za zadanie m.in. rozbudowywanie funkcjonalności e-BOK. Oficjalnie inspekcja nie chce mówić, na czym rozbudowa miałaby polegać. – Cały czas pracujemy nad udostępnianiem kolejnych funkcjonalności, jednak do czasu ich faktycznego wdrożenia nie chciałbym wchodzić w szczegóły – ucina Łukasz Majchrzak.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w dalszej perspektywie może chodzić o udostępnianie kierowcom zdjęć z fotoradarów drogą elektroniczną. Choć technicznie jest wykonalne, uniemożliwiają to przepisy. Od czasu rządowej nowelizacji rozporządzenia w sprawie nakładania grzywien w drodze mandatu karnego z 7 września 2011 r. organy takie jak inspekcja czy straże gminne nie muszą przesyłać zdjęć z fotoradarów.

http://prawo.gazetaprawna...woj-system.html
Czyli z planowanych do końca roku 86mln (zebranych do końca lipca ok.49mln zł), wydadzą jakieś 5 %. A swoją drogą najciekwaszy jest ostatni ustęp.

Cytat:
Choć technicznie jest wykonalne, uniemożliwiają to przepisy. Od czasu rządowej nowelizacji rozporządzenia w sprawie nakładania grzywien w drodze mandatu karnego z 7 września 2011 r. organy takie jak inspekcja czy straże gminne nie muszą przesyłać zdjęć z fotoradarów.

To nie mogą czy nie muszą? :cool: Chyba, że ITD stosuje starą urzędniczą zasadę "co nie jest prawnie nakazane, jest zabronione"

MK-J - Sro 11 Wrz, 2013

No to niech się ta zakichana inspekcja zdecyduje co jest motywem przewodnim jej funkcjonowania, bowiem raz na wniosek o rozłożenie rencistce mandatu na raty
Cytat:
"Główny Inspektorat Transportu Drogowego wyjaśnia, że interes publiczny należy rozumieć jako potrzebę zapewnienia maksymalnych środków po stronie dochodów w budżecie. państwa, ale również jako ograniczenie jego ewentualnych wydatków, np. na zasiłki dla bezrobotnych czy pomoc społeczną".

a tu planuje jakieś kosztowne kampanie PR, uzasadniane twierdzeniem iż
Cytat:
Kontrole prędkości przeprowadza się dla naszego dobra


Z jednej strony - rozdwojenie jaźni, z drugiej - kolejny przykład "państwa w państwie". :x M.

MK-J - Sro 18 Wrz, 2013

onet.pl napisał/a:

Fotoradary zawiodły fiskusa


Zamiast 1,5 miliarda złotych prognozowane na ten rok wpływy z mandatów sięgną 86 milionów złotych - pisze "Puls Biznesu". Jak czytamy w gazecie, taki dochód wpisano w znowelizowanej ustawie budżetowej.

Michał Beim, ekspert rynku transportowego z Instytutu Sobieskiego, twierdzi, że polscy kierowcy wcale nie zaczęli jeździć bezpieczniej. Niższe wpływy to - jego zdaniem - efekt błędnego planowania i wadliwego podejścia służb państwowych do kwestii bezpieczeństwa drogowego.

Michał Beim zwraca uwagę, że rząd postawił na kampanię fotoradarową, która zniechęca kierowców do przestrzegania przepisów. Zamiast jeździć bezpiecznie, wypatrują fotoradarów, zwalniają przed nimi, a po ich minięciu przyśpieszają - twierdzi ekspert cytowany przez "Pulsu Biznesu".

Z kolei Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, przekonuje, że rząd skupia się na ściganiu kierowców zamiast przeciwdziałać sytuacjom prowadzącym do wypadków.


LINK

bolec71 - Sro 18 Wrz, 2013

onet.pl napisał/a:
Zamiast jeździć bezpiecznie, wypatrują fotoradarów, zwalniają przed nimi, a po ich minięciu przyśpieszają


Bardzo mądre i logiczne wyjaśnienie :!: Ciekawe skąd biorą się "eksperci" w naszym pięknym kraju :brawo:

maxikasek - Sro 18 Wrz, 2013

A ja obecnie uważam, że wcale nie zawiodły.Ba- wypełniły swoje zadanie w 100%. I te 1,5 mld to był pic na wodę fotomontaż. Budżet się nie domykał- trzeba było więc gdzieś część deficytu upchnąć. A kto udowodni, że nie zbierzemy tylu przyodpowiednim PR :cool: Nie udało się- ach ci wredni kierowcy- potrzebna nowela budżetu.
Nieuchwalenie budżetu na kolejny rok- przedterminowe wybory.
Przy pracach nad nowelą budżetu- wszystkie procedury te same co przy pracach nad ustawą budżetową- poza jedną. Nie obowiązuje możliwośc przedterminowego rozwiązania parlamentu.
I tu szukałbym clou tego 1,5 mld zł :cool:
A swoją droga ciekawe, że samorządy potrafią rocznie z jednego fotoradaru "wycisnąć" circa 1 mln zł. A ITD ma ponad 400 fotoradarów....

steell - Sro 18 Wrz, 2013

Różniąca leży w sposobie użycia, samorządy często maskują swoje radary.
maxikasek - Czw 19 Wrz, 2013

A ITD z mobilinymi? W czasie jednej zmiany może wykonuje nawet 400-600 fotek (wg tego co pisała zmiana).
bolec71 - Czw 19 Wrz, 2013

Przeliczyli się po prostu, u nas wbrew pozorom w porównaniu z Europą fotoradar to rzadkość :gent:
MK-J - Pon 07 Paź, 2013

Cytat:

Ostre hamowanie przed fotoradarem


Przy drogach jest coraz więcej fotoradarów, ale robią one kierowcom coraz mniej zdjęć – informuje „Metro”. Jednocześnie oczekiwane zyski z urządzeń spadły aż 17-krotnie.

„Nasze prognozy tegorocznych wpływów z fotoradarów okazały się mocno przeszacowane” – przyznaje Wiesława Dróżdż, rzeczniczka Ministerstwa Finansów. Kwotę prognozowanych 1,5 mld zł zastąpiła nowa suma, nieco ponad 80 mln zł, czyli aż 17-krotnie mniej.

Resort finansów winą za błędne wyliczenia obarcza Ministerstwo Transportu, a te odsyła do Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, bo to oni kalkulowali prognozy na podstawie rosnącej liczby urządzeń.

„Od 2011 roku bazowaliśmy jedynie na 75 urządzeniach przejętych od policji, które wykorzystywaliśmy w kilkuset fotoradarowych puszkach. Ale od sierpnia 2012 roku zaczęliśmy dodatkowo instalować kolejne 300 stacjonarnych fotoradarów. Ostatnie z nich zostały zainstalowane pod koniec września tego roku” – tłumaczy Alvin Gajadhur, rzecznik GITD.

Problem w tym, że choć urządzeń jest więcej, to mocno spadła liczba robionych przez nie zdjęć. „Jeszcze rok, półtora roku temu średnio jeden fotoradar wykonywał ich ponad 60 na dobę, a dziś około 20. Ewidentnie kierowcy częściej zdejmują nogę z gazu” – mówi Gajadhur.

LINK

quest71 - Czw 24 Paź, 2013

Wiecie...ostatnio dużo jeżdżę po zachodzie Europy. Tam jest wiele więcej radarów niż u nas i nikt nie robi z tego problemu. We Francji praktycznie co wiocha jest działający aparat, dużo jest ich na autostradach i jakoś nikt nie robi z tego problemu. Ludzie po prostu jeżdżą przepisowo. Jak jest ograniczenie do 80 km/h nikt nie pojedzie nawet 85...
bolec71 - Czw 24 Paź, 2013

quest71 napisał/a:
Tam jest wiele więcej radarów niż u nas


Powtórzę się ale potwierdzam Niemcy, Francja, Holandia, Belgia - radar na radarze, w Niemczech czasami świetnie schowane i zamaskowane (ostatnio w Stadte k. Hamburga widziałem radar zamaskowany jako sterta drewnianych bali na poboczu) :gent:

Gecko - Czw 24 Paź, 2013

Tylko, że polskich fotoradarach rzadko chodzi o bezpieczeństwo:
Cytat:
Cytat:
Czy fotoradary poprawiły bezpieczeństwo?

Nie. W dwóch skontrolowanych gminach wzrosła liczba kolizji, w ośmiu sytuacja się nie zmieniła - oceniła NIK.
A jak jest w Debrznie?
W roku 2009, gdy fotoradarów nie było, doszło do czterech wypadków i 49 kolizji. Jedna osoba zginęła, 10 zostało rannych.
W roku 2011, gdy straż miejska nałożyła 50 tys. mandatów, doszło do pięciu wypadków i 64 kolizji. Nikt nie zginął, ale 14 osób zostało rannych.
W tym roku zginęła jedna osoba.

To jest problem a nie fotoradary i karanie za przekroczenie prędkości.
Pozdrawiam
P.S.
Swoja drogą zastanawiam się czy gdyby po otrzymaniu takiej fotki i druczka zamiast go wypełniać i płacić do kasy gminy to można pójść na Policję i poprosić o wypisanie mandatu za to wykroczenie i zapłacić do skarbu państwa? Takie dobrowolne poddanie sie grzywnie.

bolec71 - Czw 24 Paź, 2013

Gecko napisał/a:
Tylko, że polskich fotoradarach rzadko chodzi o bezpieczeństwo


W zagranicznych też, przykład: 6-8 pasmowa autostrada Rotterdam-Haga - dziesiątki fotoradarów (na każdym wiadukcie seria fotoradarów) :gent:

Arrakis - Czw 24 Paź, 2013

Problemem Holendrów są od lat "ekologiczne odbicia". Stąd też ekologiczna walka z nadmierną prędkością i emisją CO2.

Arrakis

FAZI 1 - Czw 24 Paź, 2013

bolec71, a nie myla Ci sie one czasami z fotopstrykami via-toll. Nawet jadac przepisowo czesto robia zdjecia. Jechalem przez Niemcy, byl korek na autostradzie, wiec predkosc wynosila ok 60 km/h, nie bylo dodatkowego ograniczenia, a via-tolle pstrykaly. Dodam ze najprawdopodobniej pstrykaja wszystkich obcokrajowcow (obce blachy) oprocz ciezarowek.
bolec71 - Czw 24 Paź, 2013

Podaję przykłady tylko po to aby zareagować na ogólnonarodowe wariactwo w temacie fotoradarów, nieoznakowanych radiowozów itd. Jakby ci wszyscy którzy krzyczą że państwo poluje na kasę kierowców ruszyli się ze swoich osad kawałek za granicę (np. do Niemiec) to by zobaczyli co to znaczy polowanie na kierowców i jakie są kary (nawet na autostradach z ograniczeniami prędkości) :gent:
Arrakis - Czw 24 Paź, 2013

Tylko że w krajach cywilizowanych celem jest bezpieczeństwo (czasami zdecydowanie przesadzone), a nie budżet państwa, czyli stawiamy sprzęt tam, gdzie jest on potrzebny, a nie tam, gdzie da najwięcej zarobić.
Do tego dochodzi równość wszystkich wobec prawa.
http://www.usatoday.com/s...ticket/2992865/
Mimo nacisków ochrony nie było zmiłuj się. Rodzina królewska też płaci.
A u nas? Chociażby sprawa f-sza WRD z Ustrzyk.

Arrakis

FAZI 1 - Czw 24 Paź, 2013

bolec71, w Wielkiej Brytanii fotoradar stoi na fotoradarze, a wypadki zdarzaja sie co 5 minut, co ja mowie, co minute. Lepiej, wielu kierowcow nie ma ubezpieczenia. Tyle, ze tu nie ma znaczenia kto popelnil wykroczenie. Rok temu polecial jeden z ministrow, za to ze wyszlo na jaw ze podali ze to jego zona prowadzila, a nie on. Oprocz tego dostal naprawde wysoka kare do zaplacenia, oj wysoka.
Arrakis - Czw 24 Paź, 2013

Fazi,
kolizje. Kolizje. :gent:

Arrakis

FAZI 1 - Czw 24 Paź, 2013

No OK, kolizje.
Arrakis - Czw 24 Paź, 2013

Należałoby raczej zapytać, dlaczego np. w WB w porównaniu z Polską mają jakieś 4x tyle rannych na drogach, ale 1/3 ofiar śmiertelnych. Pi razy oko.
Część odpowiedzi to oczywiście piesi, ale tylko część.
Taka ogromna dysproporcja jest także w przypadku Niemiec i wielu innych krajów.

Arrakis
PS. Popatrzyłem na statystyki rannych w WB. Miałeś rację Fazi. Co kilka/kilkanaście minut wypadek.

steell - Czw 24 Paź, 2013

W przypadku Niemiec sprawa jest prosta, główny ruch osobowy odbywa się po darmowych autostradach /w wielu miejscach, choć nie wszędzie szerszych niż nasze nowo budowane/.
Dlatego po innych drogach odbywa się tylko ruch lokalny nikt nie stara sie omijać autostrady jadąc w trasę 500-700 km bo to nie ma sensu.
U nas narazie brak połączeń autostradowych, nawet A4 nie jest ciągła pomimo tego ze niewiele jej brakuje, dojazd nad morze z południa to całkiem niezła wyprawa.
Do tego nasze autostrady a raczej te odcinki które wybudowano są dosyć drogie jak na nasze kieszenie.
Brak obwodnic w wielu miastach to kolejny problem, mieszkam przy przelotówce w samym centrum i widzę co się dzieje, połowa aut nigdy nie powinna się pojawić w tym mieście ale nie ma innej drogi więc stoją w korkach na światłach a miedzy nimi przemykają przechodnie, istny Sajgon. Aby było jasne nie ma najmniejszych szans na obwodnicę przynajmniej nie sądzę bym dożył takiego cudu w swoim mieście mimo że podobno średnia życia się wydłuża.
Osobiście jestem zwolennikiem fotoradarów, uważam że powinny być rozstawione znacznie gęściej, ale zanim to nastąpi, powinna zostać zrobiona infrastruktura tak by można było sensownie podróżować i by nie było to obarczone horrendalnymi opłatami.
Do tego wszystkie drogi krajowe powinny zostać tak zmodernizowane by nie trzeba było jechać przez miejscowości większe i mniejsze, dopiero wtedy możemy bawić się statystykami i wyzywać ludzi od piratów drogowych bo przekroczyli dopuszczalną prędkość o 11 km/h.

Arrakis - Czw 24 Paź, 2013

Niemcy?

Proszę, oto dane.

https://www.destatis.de/E...7EAAF05D87.cae4

Wychodzi prawie o rząd wielkości więcej wypadków, a mniej ofiar śmiertelnych. :???:

Arrakis

steell - Czw 24 Paź, 2013

Więcej bezpiecznych aut moze to jest częściowo odpowiedź
maxikasek - Pią 25 Paź, 2013

Albo Niemcy zgłaszają każdą stłuczkę (liczba 2,1 mln kolizji chyba o tym świadczy), a u nas dopiero jak strony nie mogą się dogadać.
steell - Pią 25 Paź, 2013

To też prawda.

[ Dodano: Pią 25 Paź, 2013 ]
Stan na 2012 rok, są tam też nasze "ekspresówki" chyba nie trzeba nic mówić, wszystko widać.
http://upload.wikimedia.o...ys_Dec_2012.png

bolec71 - Pią 25 Paź, 2013

Widać, ale i tak jest dobrze i będzie lepiej. podnosimy się od paru lat po drogowej zapaści lat 1945-2000 kiedy praktycznie nic się nie budowało :gent:
McSimus - Pią 25 Paź, 2013

To strach pomyśleć jak znowu zaczniemy upadać.

A tak na poważnie, moim zdaniem autostrady w naszym kraju są tak samo potrzebne jak okulary przeciwsłoneczne ślepemu. Powinna być rozwinięta maksymalnie sieć dróg ekspresowych i to wystarczy na początek dla ruchu krajowego. A potem dopiero budujmy płatne autostrady dla tranzytu. No przecież to jest takie proste i każdy kto choc raz przejechał autem z Warszwy do Gdańska czy z Gdańska do Krakowa to potwierdzi.

Arrakis - Pią 25 Paź, 2013

maxikasek napisał/a:
Albo Niemcy zgłaszają każdą stłuczkę (liczba 2,1 mln kolizji chyba o tym świadczy), a u nas dopiero jak strony nie mogą się dogadać.

Anglicy nie zgłaszają każdej, a i tak porównanie wyszło kiepsko. Gdybyśmy uwzględnili dane szacowane dla WB, to wyszłaby zupełna przepaść.

Arrakis

quest71 - Pon 28 Paź, 2013

Anglicy akurat zgłaszają każdą. U nich w modzie jest branie wysokich odszkodowań. To samo robią Niemcy. Fakt, że Anglicy w porównaniu z innymi narodami są kiepskimi kierowcami...
Arrakis - Pon 28 Paź, 2013

Cytat:
Anglicy akurat zgłaszają każdą.

Wg. brytyjskich danych jednak nie.
http://assets.dft.gov.uk/...rcgb2010-05.pdf

Cytat:
According to NTS respondents, police were aware of 59 per cent of all injury road accidents.

Czyli ok. 60%.

Arrakis

bolec71 - Pon 28 Paź, 2013

quest71 napisał/a:
Anglicy w porównaniu z innymi narodami są kiepskimi kierowcami...


Potwierdzam, wyjeżdżanie z podporzadkowanej na chama jest na porządku dziennym szczególnie w wąskich uliczkach miast, może stąd tyle kolizji :gent:

maxikasek - Pon 28 Paź, 2013

Arrakis napisał/a:
Wg. brytyjskich danych jednak nie.

Te dane, dot. rannych, to średnia z kilku lat- zgadza się?

Arrakis - Pon 28 Paź, 2013

Może podam statystykę dla 2012:
Zabitych 1754
Ciężko rannych 23039
Lekko rannych 193784
Pamiętając, że wśród lekko rannych statystyka może być niepełna (zakładam, że w dwóch pozostałych grupach raczej zgłoszono ok. 100%) to wciąż powraca pytanie, dlaczego mają kilkakrotnie więcej wypadków/rannych, ale dużo mniej ofiar śmiertelnych. Nawet jeśli wyłączymy z naszych danych pieszych, których ginie u nas relatywnie dużo (duży ruch pieszy - kwestia na pewno zasobności portfela obywateli), to i tak wypadamy tu tragicznie. Na pewno średni wiek samochodów ma tu znaczenie, ale nie tylko. Muszą być jeszcze inne czynniki.
Tak jak pisałem wcześniej, nie jest to tylko kwestia WB.

Arrakis

maxikasek - Pon 28 Paź, 2013

A jaka u nich jest "definicja rannego"? Może tu tkwi sekret?
Arrakis - Pon 28 Paź, 2013

I tu leży chyba klucz.

http://en.wikipedia.org/w...riously_Injured

Arrakis

Gecko - Pią 08 Lis, 2013

Tylko jak się ma to do poprawy bezpieczeństwa:
fotoradary oszukujące.
I stąd coraz częściej myślę, że powinni strażom miejskim, gminnym, itp maszynkom zabrać prawo do używania jakichkolwiek fotoradarów.
Pozdrawiam

steell - Pią 08 Lis, 2013

Też jestem tego zdania, wszystkie fotoradary powinny być obsługiwane centralnie, gmina mogła by poprosić o ustawienie takowego w szczególnie niebezpiecznym miejscu, oczywiście po dodatkowych konsultacjach.
Pozwolę sobie na małą dygresję fotoradary czynne całą dobę powinny stać w miastach i wsiach na każdej dłuższej prostej, pod warunkiem ze DK omijać będą wszystkie miejscowości. Policja i GDDK w swoich wozach z radarami powinna grasować po DK i łapać wariatów pędzących bez opamiętania /powyzej 100km/h/.

maxikasek - Wto 26 Lis, 2013

Cytat:
Rewolucja na drogach: Miasta i gminy nie zarobią już na fotoradarach

Gminy nie będą mogły ustawiać i używać fotoradarów. Reporter RMF FM Mariusz Piekarski dotarł do założeń projektu ustawy posłów PO. Przewiduje on odebranie strażom gminnym uprawnień do rejestrowania wykroczeń drogowych. Wszystkie gminne fotoradary mają trafić pod opiekę Inspekcji Transportu Drogowego.

Posłowie PO chcą, żeby miasta i gminy przestały zarabiać na fotoradarach

Projekt za kilka tygodni ma trafić do marszałka Sejmu. Zapisano w nim, że ma szansę wejść w życie pół roku od uchwalenia ustawy. Można się spodziewać, że miasta i gminy zbuntują się przeciwko nowym rozwiązaniom, bo wpływy z fotoradarów to pokaźna część budżetów samorządów.

Autorzy projektu tłumaczą, że chodzi o to, aby fotoradary nie były traktowane przez gminy jak maszynki do zarabiania pieniędzy.

Poseł PO Stanisław Żmijan dodaje, że teraz sytuacja ma być czytelna. Za wszystkie fotoradary stacjonarne ma odpowiadać wyłącznie ITD a pieniądze od kierowców zasilą Krajowy Fundusz Drogowy.

Inspekcja Transportu Drogowego straci z kolei możliwość fotografowania aut przekraczających prędkość z ukrytych, mobilnych urządzeń i nagrywania kierowców z nieoznakowanych samochodów. Będzie mogła to robić wyłącznie policja. Tylko policja również będzie mogła nakładać punkty karne. Zmienić się ma bowiem system mandatowy.

Fotoradary bez punktów
W projekcie mowa jest o tym, że za zdjęcie z fotoradaru kierowca nie dostanie punktów karnych. Zdecydowanie wyższy ma być za to mandat. Karę za przekroczenie prędkości płacić będzie właściciel samochodu, a nie kierowca. Im bardziej przekroczona prędkość, tym wyższy mandat. Jego wysokość ma być uzależniona od średniego wynagrodzenia.

W przypadku przekroczenia prędkości do 11 km/h mandat wyniesie 1,5 proc. średniego wynagrodzenia. Teraz to około 50 złotych. Za przekroczenie dozwolonej prędkości o ponad 50 km zapłacimy 20 procent średniej krajowej, czyli 750 złotych. Jeśli prędkość zostanie przekroczona w terenie zabudowanym, to wszystkie kary finansowe będą podwajane.

Oprócz tego, kiedy kierowca złamie przepisy cztery razy w roku, to czwarty i każdy kolejny mandat zostanie zwiększony o połowę. Z wyliczeń reportera RMF FM wynika, że maksymalnie mandat z fotoradaru może wynieść nawet 2200 złotych. Po zmianach, nie będzie to już jednak mandat karny, a kara administracyjna.

Dzięki temu nie trzeba będzie ustalać sprawcy wykroczenia, a karę będzie można przypisać właścicielowi samochodu. Z drugiej strony, wraz ze zdjęciem i blankietem mandatowym, nie przyjdzie już informacja o punktach karnych. Nałożyć będzie mogła je na kierowcę jedynie policja.

http://www.rmf24.pl/fakty...tor,nId,1063905
Z jednej strony prawidłowo- SM niech zajmie się swoimi sprawami. Choć domyślam się co stało za tym ruchem posłów :cool: . Natomiast likwidacja punktów tak jak przypisanie wykroczenia właścicielowi auta z urzędu (co wcześniej próbowano wprowadzić, a się nie udało) wybitnie to potwierdza, że nie chodzi o bezpieczeństwo tylko o kasę. Teraz próbują przemycić to znowu, ale dają marchewkę- zabiorą zabawki (a przynajmniej te stacjonarne) SM.
Widzę tu już kolejny haczyk- zapłacisz nie ma problemu. odwołasz się- sprawa trafi do sądu via policja, a ta nałoży ci dodatkowo punkty karne..
PS
Co w wypadku właścicieli firm przewozowych? Jak się wredny kierowca uprze, to zanim zaczną spływać mandaty, zdąży doprowadzić go do upadłości :cool:

[ Dodano: Sro 08 Sty, 2014 ]
Arrakis napisał/a:
I tu leży chyba klucz.

http://en.wikipedia.org/w...riously_Injured


Czytając jakiś raport znalazłem definicje 'seriously injured" w różnych krajach. Np w Niemczech jest to osoba hospitalizowana dłużej niż 24 godziny natomiast w UK przyjęta do szpitala jako pacjent.

MK-J - Wto 04 Lut, 2014

Napędzania większej liczby klientów dla zwiększonej liczby fotoradarów ciąg dalszy...
gazetaprawna.pl napisał/a:

2,5 km/h za szybko? Należy się 53 zł mandatu. Kierowcy będą karani za minimalne przekroczenie prędkości?


Najpierw pozwolili przyspieszyć, teraz każą hamować. W 2011 r. zniesiono sankcje za przekroczenie prędkości do 10 km/h, teraz chcą karać za jazdę o 2,5 km szybszą niż limit. Posłowie PO chcą ostrzej karać kierowców. Proponują, aby bezwzględnie nakładać mandaty na wszystkich, którzy przekroczyli dopuszczalną prędkość o zaledwie 5 proc. Do tego żądają uzależnienia wysokości kary finansowej od średniej pensji krajowej. Jeszcze w tym tygodniu projekt nowych przepisów ma wpłynąć do laski marszałkowskiej.

– Za przekroczenie prędkości o 0–10 km/h kara powinna wynosić 1,5 proc. średniej krajowej. Proponujemy też, aby tolerancja, zarówno w nocy, jak i w dzień, wynosiła 5 proc. dopuszczalnej prędkości – tłumaczy w rozmowie z DGP poseł PO Stanisław Żmijan. Zaznacza jednak, że w toku prac nad projektem kwestia proponowanej tolerancji może jeszcze ulec zmianie.

Tak niski próg oznaczałby, że na terenie zabudowanym kierowca naraziłby się na mandat w wysokości 53 zł, jadąc zaledwie 52,5 km/h. Co prawda już obecny taryfikator przewiduje za to wykroczenie mandat – do 50 zł i brak punktów karnych – ale de facto przepis ten nie jest respektowany. Funkcjonariusze przymykają oko na tak drobne przewinienia. – Na niektórych trasach w stolicy, np. na Wisłostradzie, tolerancja wynosi nawet 20 km/h – wyznaje nam policjant z warszawskiej drogówki.

Jeszcze większy limit wykazują fotoradary, z których część zaprogramowano na przekroczenia prędkości o 25–26 km/h. Urządzenia te nawet nie mogą (mówi o tym ustawa – Prawo o ruchu drogowym) rejestrować wykroczeń w przedziale 0–10 km/h. To wszystko ma się jednak zmienić. Posłowie PO chcą, aby pięcioprocentowa tolerancja dotyczyła zarówno policjantów, jak i fotoradarów.

– To jest nierealne. Jeśli będziemy musieli zatrzymywać wszystkich kierowców, którzy przekraczają w mieście prędkość zaledwie o kilka kilometrów, to kiedy mamy łapać prawdziwych piratów drogowych – mówią funkcjonariusze z drogówki.

Z kolei inspektorzy GITD na razie nie odnoszą się do propozycji posłów.

Trzy lata temu Polska jako jedyny kraj w Europie podniosła limity prędkości. Nowelizując przepisy drogowe, parlament podwyższył maksymalną prędkość ze 130 do 140 km/h na autostradach, a na drogach ekspresowych dwujezdniowych ze 110 do 120 km/h. Wprowadzono też dodatkowe 10 km/h zapasu przy pomiarze fotoradarem stacjonarnym – kierowcy jadący na pięćdziesiątce 60 km/h byli bezkarni. A często ta tolerancja była jeszcze wyższa. Jak wykazał ostatni raport NIK, niektóre fotoradary zarządzane przez GITD wykazują się tolerancją trzykrotnie wyższą, niż wymagają tego przepisy – robią zdjęcia tylko tym kierowcom, którzy przekraczają prędkość o więcej niż 30 km/h.

– W okresie budowy systemu fotoradarowego czasowo konfigurowano niektóre urządzenia tak, by rejestrowały tylko najniebezpieczniejszych kierowców, tzn. tych, którzy znacznie przekraczali dopuszczalną prędkość – przyznaje Alvin Gajadhur z GITD. – Działanie to powodowane było ekonomiką postępowania oraz archaicznością procedury mandatowej w przypadku naruszeń rejestrowanych przez fotoradary – dodaje. Niektórzy eksperci twierdzą, że to pobłażanie idące w parze z podniesieniem limitów na drogach szybkiego ruchu negatywnie odbiło się w statystykach. W 2011 r., po raz pierwszy od czterech lat, wzrosła liczba ofiar śmiertelnych wypadków wynikających z nadmiernej prędkości. (W 2011 roku na drogach zginęło 1271 osób, podczas gdy w 2010 r. – 1148).

Jak wynika z badań Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (KRBRD), najczęstsze przekroczenia prędkości, jakich dopuszczają się nasi kierowcy, dotyczą właśnie przedziału 0–10 km/h. Przykładowo na drogach wojewódzkich dopuszczalne limity przekracza niemal połowa kierowców. W tym 22 proc. z nich przekroczyła prędkość o maksymalnie 10 km/h. A 5 proc. jechało 30 km/h i więcej powyżej limitu. I tylko oni narażają się na mandat.

Teraz państwo przyjmuje odwrotną taktykę: chce zaostrzyć przepisy i zmusić nas do wolniejszej jazdy. W listopadzie zeszłego roku ruszyła kampania społeczna „10 mniej ratuje życie. Zwolnij”. Produkcja spotów kosztowała 800 tys. zł, a koszt ich emisji w mediach to ok. 8 mln zł (część kosztów pokryto ze środków UE). W jednym z nich biegły sądowy z zakresu rekonstrukcji wypadków – Wojciech Pasieczny – opowiada o skutkach uderzenia auta w pieszego z prędkością 60 km/h. Taki wypadek zazwyczaj kończy się śmiercią pieszego. KRBRD już zapowiada emisję kolejnych spotów.

Zmniejszenie tolerancji dla wykroczeń drogowych skutkowałoby m.in. koniecznością przestawienia dopuszczalnych limitów w fotoradarach. Jak usłyszeliśmy w GITD, z technicznego punktu widzenia nie stanowi to problemu. Musi to jednak iść w parze ze zmianą trybu wystawiania mandatów – z obecnego wykroczeniowego (wymaga mnóstwo biurokracji) na dużo szybszy tryb administracyjny. Tylko w ten sposób inspektorzy będą w stanie wygenerować dużo większą liczbę wezwań niż obecnie – nie trzeba będzie szukać osoby, która rzeczywiście siedziała za kierownicą w chwili wykroczenia, wezwanie trafiałoby automatycznie do właściciela pojazdu.

W podobny sposób funkcjonują zagraniczne fotoradary. Przekonał się o tym pan Piotr, który – jak wynika z przedstawionych nam kserokopii dokumentów – w 2012 r. otrzymał wezwanie od włoskiej policji, która nałożyła na niego karę administracyjną w wysokości ponad 108 euro za jazdę z prędkością 80 km/h na ograniczeniu do 70 km/h. Co więcej, taki mandat pan Piotr powinien uznać za promocyjny. Na wezwaniu znalazło się bowiem ostrzeżenie, że jeżeli nie wpłaci żądanej kwoty w ciągu 60 dni, to kara wyniesie niemal 187 euro. Podobne pomysły jakiś czas temu też wpadły do głów naszych polityków, ale – po zarzutach o to, że w takim systemie chodziłoby wyłącznie o ściąganie pieniędzy z kierowców, a nie bezpieczeństwo – szybko z nich wyleciały. Pytanie, czy zaraz nie wrócą.

LINK
bolec71 - Wto 04 Lut, 2014

W Niemczech, Holandii, Belgii i USA tolerancja wynosi 0% :!:
Dlatego na ograniczeniu do 50 km/h wszyscy grzecznie jadą 40-45 km/h :gent:

Więc proszę nie pisać głupot o napędzaniu klientów tylko o wymuszeniu przestrzegania prawa :gent:

Idąc tym tokiem rozumowania to alkomaty też powinny mieć tolerancję 10% :zly4:

MK-J - Wto 04 Lut, 2014

Jak dotąd unikałam określania Twoich postów mianem "pisania głupot", więc poproszę o to samo. To, że masz inne zdanie nie oznacza, że możesz dyskredytować innych. Poziom mojej (i nie tylko mojej) tolerancji do Twojego sposobu traktowania rozmówców w wielu wątkach naszego Forum niedługo spadnie w okolice 0%. :gent: M. EOT
bolec71 - Wto 04 Lut, 2014

Zwracam honor.

Zmieniłem zdanie i uważam że wszelkie próby zmuszenia kierowców do przestrzegania obowiązującego prawa są napędzaniem klientów i rozpaczliwą próbą załatania dziury budżetowej :!:

maxikasek - Wto 04 Lut, 2014

bolec71 napisał/a:
W Niemczech, Holandii, Belgii i USA tolerancja wynosi 0%

Wybacz, ale bzdura. Każde urządzenie ma błąd pomiaru. W Polsce dla fotoradaru jest to +/- 3km/h. Więc nie może być 0%. Tak samo zmiana opon w samochodzie, zmiana ciśnienia na wskutek jazdy powoduje pewne błędy odczytu prędkości przez licznik (w obie strony). A w homologacji auta masz wymienione kilka dopuszczalnych rozmiarów. Producenci wprawdzie zabezpieczają się i liczniki prędkosci w autach zawyżają odczyty do 10% (czyli jedziesz 10% wolniej niż pokazuje prędkościomierz).
W Niemczech tolerancja błędu pomiaru wynosi 3km/h przy prędkościach do 100 km/h, powyżej 100 km/h 3%.
bolec71 napisał/a:
Idąc tym tokiem rozumowania to alkomaty też powinny mieć tolerancję 10%

Mają błąd pomiarowy 5% pow. 0,4 mg/l i 20% pow. 2 mg/l w wypadku legalizacji pierwotnej lub po naprawie. I w wypadku legalizacji powtórnej analogicznie 8% i 30%. (Dz.U. 2003 nr 67 poz. 626)

bolec71 - Wto 04 Lut, 2014

maxikasek napisał/a:
Wybacz, ale bzdura


Nie bzdura tylko piszemy o zupełnie innych rzeczach. Ty piszesz o tolerancji urządzeń pomiarowych, a ja o tolerancji Policji I ITD. W Niemczech fotoradar na drodze o ograniczeniu prędkości do 50 km/h wyłapuje wszystkich którzy przekroczą 50 km/h, w Polsce na drodze o ograniczeniu prędkości do 50 km/h fotoradar wyłapuje wszystkich którzy przekroczą prędkość 60 km/h :gent:

Chodzi o to jak rozumiane jest przestrzeganie prawa "na zgniłym zachodzie", a jak w Polsce. I oburzenie pewnej foumowiczki faktem że ktoś egzekwuje obowiązujące prawo :!:

drill - Wto 04 Lut, 2014

bolec71 napisał/a:
W Niemczech, Holandii, Belgii i USA tolerancja wynosi 0% :!:
Dlatego na ograniczeniu do 50 km/h wszyscy grzecznie jadą 40-45 km/h :gent:

Więc proszę nie pisać głupot o napędzaniu klientów tylko o wymuszeniu przestrzegania prawa :gent:

Idąc tym tokiem rozumowania to alkomaty też powinny mieć tolerancję 10% :zly4:


Nie wiem jak jest w Belgii, USA i Holandii, ale w Niemczech tak nie jest. Niemcy również przekraczają prędkość jak i inne przepisy ruchu drogowego. Niemiecka policja drogowa nie został powołana tylko do ścigania Polaków i Turków. Rdzennym obywatelom Niemiec również odbierają uprawnienia, a tam gdzie jest 50km/h grzeją więcej chyba, że są biedakami Polakami, a ci wówczas nie przekroczą nawet o 1km/h (mandaty dość pokaźne w porównaniu do naszych zarobków). Utarło się w naszej świadomości, że niemiecki kierowca przestrzega przepisów, ale na podstawie tych starszych niezabogatych którzy odwiedzają nasz kraj i płacą mandat na miejscu oglądając te euro na wszystkie strony. Niestety tam na miejscu są tak jak i w każdym społeczeństwie narwańcy i tetrycy, złodzieje i mordercy itp. itd.

MK-J - Wto 04 Lut, 2014

bolec71, albo czytaj ze zrozumieniem to, co piszą inni i nie dorabiaj do tego własnej ideologii :!: , albo przestań się kompromitować.
Napisałam m.in.:
Cytat:
To, że masz inne zdanie nie oznacza, że możesz dyskredytować innych
Chodziło mi o sposób w jaki odniosłeś się do mojej wypowiedzi. Tylko tyle i aż tyle. :gent: M.
bolec71 - Wto 04 Lut, 2014

Rzeczywiście napisałaś, i rzeczywiście to ja dorabiam ideologię, i to ja się kompromituję :

MK-J napisał/a:
Napędzania większej liczby klientów dla zwiększonej liczby fotoradarów ciąg dalszy...

MK-J - Wto 04 Lut, 2014

Oczywiście, ja to napisałam. Ale nie odpowiadam za wnioski jakie wyciągasz czytając powyższe. A to właśnie moje zdanie określiłeś mianem "pisania głupot". :gent: M.
Ps. Jeżeli zamierzasz kontynuować erystyczne wywody - zapraszam na PW.

maxikasek - Wto 04 Lut, 2014

bolec71 napisał/a:
W Niemczech fotoradar na drodze o ograniczeniu prędkości do 50 km/h wyłapuje wszystkich którzy przekroczą 50 km/h,

Co nie jest równoznaczne z ukaraniem tychże.

bolec71 napisał/a:
w Polsce na drodze o ograniczeniu prędkości do 50 km/h fotoradar wyłapuje wszystkich którzy przekroczą prędkość 60 km/h

Ponieważ dopiero niedawno pojawiły się fotoradary dwustrefowe, ponieważ prędkość w terenie zabudowanym w nocy wynosi 60km/h. A i Ustawa o Ruchu Drogowym zezwala na błąd w utrzymaniu prędkości - 10km/h.
Zgodnie z prawem można ukarać kierowcę dopiero jeśli przekroczył o 13km/h dozwoloną prędkość.

drill napisał/a:
a tam gdzie jest 50km/h grzeją więcej chyba, że są biedakami Polakami, a ci wówczas nie przekroczą nawet o 1km/h (mandaty dość pokaźne w porównaniu do naszych zarobków)

Zależy od prędkości. DO 20 km/h tak tragicznie nie jest. Ale fakt- w większości Polacy jeżdżą w Niemczech bardzo przepisowo. W dodatku tam za dwa przekroczenia prędkości w roku o 25km/h lub trzy jakiekolwiek można czasowo stracić prawko. Generalnie bardzo często stosują tę akurat karę- np. także za zbyt mały odstęp miedzy autami przy dużej prędkości (to akurat u nas by się przydało), za spowodowanie zagrożenia na drodze, za "późne zielone" itp.
drill napisał/a:
Utarło się w naszej świadomości, że niemiecki kierowca przestrzega przepisów, ale na podstawie tych starszych niezabogatych którzy odwiedzają nasz kraj i płacą mandat na miejscu oglądając te euro na wszystkie strony.

Pamiętaj też że pewna grupa tych szalejących na polskich drogach "na niemieckich blachach"- to Polacy. Albo mieszkający w Niemczech, albo "rdzenni"- "wujek" przyjechał do mamy i dał jej synkowi auto.

steell - Wto 04 Lut, 2014

bolec71 napisał/a:
W Niemczech, Holandii, Belgii i USA
Nie jesteśmy żadnym z tych krajów, ani pod względem pensji ani pod względem jakości dróg ani nawet pod względem pokrycia kraju drogami szybkiego ruchu..
bolec71 - Wto 04 Lut, 2014

steell napisał/a:
Nie jesteśmy żadnym z tych krajów, ani pod względem pensji ani pod względem jakości dróg ani nawet pod względem pokrycia kraju drogami szybkiego ruchu..


Czyli u nas można zap...ć :zly4:

drill - Wto 04 Lut, 2014

bolec71 napisał/a:
steell napisał/a:
Nie jesteśmy żadnym z tych krajów, ani pod względem pensji ani pod względem jakości dróg ani nawet pod względem pokrycia kraju drogami szybkiego ruchu..


Czyli u nas można zap...ć :zly4:


Czyli Niemcy nie zap...ją?????

quest71 - Sro 05 Lut, 2014

drill napisał/a:
Czyli Niemcy nie zap...ją?????


Nie tam gdzie są ograniczenia. Jeżdżę często po Niemczech, Francji, Belgii, Holandii, Danii, Anglii... Ograniczenia przez kierowców w tych krajach są przestrzegane aż do przesady.

bolec71 - Sro 05 Lut, 2014

quest71 napisał/a:
Ograniczenia przez kierowców w tych krajach są przestrzegane aż do przesady.


Całkowicie się zgadzam, dodam po raz kolejny że tam radarów jest 10 X więcej niż u nas :gent:

I proszę nie pisać że tam więcej zarabiają, to mogą płacić :zly4:

FAZI 1 - Sro 05 Lut, 2014

quest71 napisał/a:
Ograniczenia przez kierowców w tych krajach są przestrzegane aż do przesady.

Tia. Szczegolnie w WB. Jak widza fotopstryka to potrafia jechac nawet 35 km/h w terenie gdzie dopuszczalna jest 48 km/h (35 m/h). Jak nie ma zoltych skrzynek to zapierdzielaja ze az milo. Nawet ok 60 km/h w terenie zabudowanym (48 km/h dopuszczalne)

i - Sro 05 Lut, 2014

FAZI 1 napisał/a:
to zapierdzielaja ze az milo. Nawet ok 60 km/h

Jeśli ja potrafię jechać rowerem z prędkością 30 km/h, to czy jazdę samochodem z prędkością 60 km/h można nazwać "zapierdzielaniem"?

Nie po to wynaleziono samochód aby jeździć nim z prędkością dorożki.
Zmuszanie kierowców samochodów do jazdy z taką prędkością (50 km/h) nazywam głupotą.

człowiek lasu - Sro 05 Lut, 2014

i napisał/a:
Nie po to wynaleziono samochód aby jeździć nim z prędkością dorożki.
Zmuszanie kierowców samochodów do jazdy z taką prędkością (50 km/h) nazywam głupotą.

A ja nie...

Po pierwsze trzeba zrozumieć, że samochód jako środek transportu w systemie transportowym nie jest optymalnym środkiem.

Duże miasta skazane są na wyeliminowanie jak największej liczby użytkowników indywidualnych ze swych systemów transportowych.
Nie jest to wymysł ekologów tylko konieczność podparta przykładami... Niemożliwe jest stworzenie sprawnego systemu miejskiego, który by zapewniał swobodny ruch użytkowników samochodów. Nie ważne ile się inwestuje infrastrukturę - polityka pro samochodowa prowadzi tylko i wyłącznie do uzależnienia się od tego środka (i zwiększenia presji na kolejne inwestycje)

Ograniczenie prędkości w mieście i silne egzekwowanie tych ograniczeń to nie tylko element zwiększający bezpieczeństwo, ale też element polityki mający na celu zachęcenie użytkowników do porzucenia samochodów na rzecz alternatywnych środków. (które mogą gwarantować szybszy dojazd do celu)

Generalnie fotoradary są tylko jednym z narzędzi... Jeśli faktycznie chcemy zwiększyć bezpieczeństwo na drogach oraz zmienić nawyki użytkowników systemów transportowych to trzeba działać kompleksowo...
Czego niestety nie widać - przykład Warszawa, która jest mistrzynią w niekonsekwencji.

i - Sro 05 Lut, 2014

Zanim odpowiem Ci danymi, zapytam się:

Co ma piernik do wiatraka?

człowiek lasu - Sro 05 Lut, 2014

i napisał/a:
Zanim odpowiem Ci danymi, zapytam się:

Co ma piernik do wiatraka?

Danymi mnie nie strasz - bo też je mam

Ano ma... Bo trzeba zrozumieć że wożenie du..ka wszędzie autem to głupota, którą prędzej czy później trzeba będzie ukrócić...

Fotoradary są elementem uspokajania ruchu, oraz elementem wywierania nacisku na nawyki użytkowników dróg... Temat fotoradarów trzeba rozumieć szerzej niż na zasadzie że "rząd chce na łupić".

i - Sro 05 Lut, 2014

1. Dlaczego mnie cytujesz zamiast odpowiadać?

2.
Cytat:
Nadal maleje liczba i udział mieszkańców miast w ogólnej liczbie ludności kraju.

Źródło: Ludność Polski.

3. Ludność zamieszkała na obszarach miejskich.
Źródło: Wiceprezes GUS

4. Zapytam inaczej: Co mają fotoradary do tak zwanych dużych miast?

5. Gdzie ma się przesiąść większość mieszkańców Polski? Do metra w:
- Koninie?
- Wałbrzychu?
- Łańcucie?
- Parczewie?
- Szczecinku?
- Strzelnie?
- Ełku?
Tam też istnieją linie metra o łącznej długości tras 900 km? Tak jak w mieście Warszawa?

A w PKP czy innym PKS lub busach nie trzeba płacić za bagaż jaki zmieści się w bagażniku własnego samochodu?

A podróż czteroosobową rodziną jest oczywiście tańsza innym środkiem transportu niż własny samochód?

6. Czy Ci się to podoba czy nie, samochód jest obecnie jedynym, dogodnym środkiem transportu. Gdyby było inaczej, to:
# nie wyludniłaby się kolej osobowa;
# liczba samochodów w rękach prywatnych nie wzrastałaby, a - spadała.

7. Można obrażać się na rzeczywistość.

8. Fotoradary to nie jest problem kilku nieco większych miast w Polsce.

9. Pomyliła Ci się kwestia fotoradarów z kwestią dogodności przemieszczania się w nieco większych miasteczkach.

człowiek lasu - Sro 05 Lut, 2014

Liczba osób/godzinę przemieszczających się w mieście z wykorzystaniem pasa o szerokości 3,5m:
Samochód osob. 2.000, autobus 9.000, rower 14.000, pieszo 19.000, tramwaj 22.000
Przy czym wydzielone torowisko tramwajowe to ok. 12 000 pasażerów/godzinę,


I przykład - dane z projektu Modlińska (Wa-wa)
1850-1900 osób/h -odcinek od ul Światowida do Obrazkowej
4300-4800 osób/h -odcinek od ul. Konwaliowej do Elektronowej

83-93% użytkownicy samochodów...

17 linii autobusowych -155 autobusów
45 wozów - linie zwykłe
70 - przyspieszone
14 - ekspresowe
31 - podmiejskie

12000 osób na godzinę...

I proszę bez tanich chwytów o metrze w Wałbrzychu
1 km metra ok 680 mln zł (przepustowość - 36 tyś osób na h)
1 km trasy tramwajowej - 25 mln zł (przepustowość 12 tyś osób na h)


To nie są moje chciejstwo - tylko dane... (Których jeszcze trochę mam)

Mówiłem już że brakuje konsekwencji w działaniu władzy - polityka jest nie spójna jeśli chodzi o ceny biletów, oraz strefy płatnego parkowania - oraz stawiki za parkowanie...

Azyle dla pieszych, załaniania toru jazdy, bramy, skrzyżowania podniesione - jak myślisz w jakim celu buduje się to w miastach? (Jaki i strefy zakazu wjazdu (płatnego) dla kierowców itp)

To wszystko - jak i fotoradary - ma jeden cel - przytemperować kierowców.
By po "spacyfikowaniu" sami dostrzegli alternatywy...
To nie jest pomysł naszych lecz unijny - UE chce zredukować liczbę ofiar wypadków drogowych. A w nich ok. 50% biorą udział piesi. W dodatku sprawcami tych wypadków są samochody osobowe. (biorąc pod uwagę proporcje) Dlatego też dąży się do prowadzenia takiej polityki (represyjnej) by kierowców wykurzyć z dużych aglomeracji, a w małych by jeździli te 50km/h które wedle statystyk znacząco zwiększa szanse przeżycia pieszego...

Inna sprawa że zbyt mały nacisk jest na eksponowanie alternatyw...

steell - Sro 05 Lut, 2014

A możesz dać jakiś link jako źródło czy mamy wierzyć na słowo?
drill - Sro 05 Lut, 2014

Jest dużo prostszy sposób na rozładowanie tych przeciążonych arterii. Większość tych zatorów powodują duże samochody ciężarowe, które z powodzeniem można by zastąpić transportem kolejowym. Po miastach śmigały by wówczas małe dostawczaki, a i skończyłyby się utyskiwania osobówek na wąskie drogi pomiędzy miastami.
steell - Sro 05 Lut, 2014

człowiek lasu napisał/a:
By po "spacyfikowaniu" sami dostrzegli alternatywy...
Bardzo ciekawe, osoba mi bliska dojeżdża do Opola codziennie, zawsze dojeżdżała korzystając z usług PKP, niestety od 2013 musiała zmienić przewoźnika na droższego bo PKP wycofała już tyle połączeń ze nie ma sensu kupować biletu miesięcznego. Sytuacja z ilością połączeń pogarsza sie z roku na rok, ludzie nie mają połączeń więc przestają korzystać z PKP, czy to na pewno właściwy kierunek "rozwoju". Oczywiście można podnieść akcyzę na paliwa,zabronić wjazdu do wszystkich miast, można zmniejszyć szybkość w miastach do 30km/h a w terenie niezabudowanym do 50km/h i nastawiać co 200 m fotoradar, tylko czy to jest na pewno kierunek zmian jaki oczekują obywatele. Przypomnę szanownemu przedmówcy ze władza w tym kraju pochodzi z wyboru obywateli i ma realizować to czego obywatele oczekują oraz dbać o jego dobro. Zobaczymy czy wystarczy poparcie mediów by znowu ludzi otumanić, mam nadzieję ze nie.
człowiek lasu - Sro 05 Lut, 2014

steell napisał/a:
A możesz dać jakiś link jako źródło czy mamy wierzyć na słowo?

Akurat te dane pochodzą od dr inż Andrzeja Brzezińskiego z Politechniki Warszawskiej, Instytut Dróg i Mostów...

drill - podałem przykład Modlińskiej? - podałem
83-93% ruchu to osobówki...

Oczywiście obwodnice są niezbędne...

maxikasek - Sro 05 Lut, 2014

i napisał/a:
Zmuszanie kierowców samochodów do jazdy z taką prędkością (50 km/h) nazywam głupotą.

Ponieważ energia uderzenia zależy od kwadratu prędkości- to nie jest głupotą. Tylko jakimś kompromisem.
Nie zastanowiło Cię czemu większość crash testów robią do prędkości 50 km/h :gent:

drill napisał/a:
Jest dużo prostszy sposób na rozładowanie tych przeciążonych arterii. Większość tych zatorów powodują duże samochody ciężarowe, które z powodzeniem można by zastąpić transportem kolejowym. Po miastach śmigały by wówczas małe dostawczaki, a i skończyłyby się utyskiwania osobówek na wąskie drogi pomiędzy miastami.

Jakoś Tiry na tory w Polsce nie może się przyjąć ;) Śmiem twierdzić, że sporą część zatorów w miastach powodują właśnie małe dostawczaki rozładowujące towar przed sklepem- i pas zajęty.

i - Sro 05 Lut, 2014

maxikasek napisał/a:
Ponieważ energia uderzenia zależy od kwadratu prędkości- to nie jest głupotą.

A zatem wino się wprowadzić ograniczenia prędkości:
# 10 km/h w terenie zabudowanym;
# 15 km/h poza terenem zabudowanym.

I wszyscy byliby zadowoleni. :efendi2:

maxikasek - Sro 05 Lut, 2014

Dlatego napisałem że to kompromis. Przy prędkości 50km/h pieszy ma ok. 62% szans na przeżycie w razie wypadku. Przy prędkości 60km/h- niecałe 25%. Przy 70km/h niecałe 5%.
Dane wg badań przeprowadzonych przez U. S. Department of Transportation.

puchatek - Czw 06 Lut, 2014

człowiek lasu napisał/a:
1 km trasy tramwajowej - 25 mln zł (przepustowość 12 tyś osób na h)


Tak tak, ale zapomniałeś (lub zrobiłeś to celowo, a to jest demagogia), że o ile metro można (prawie) wstawiać wszędzie, to tramwaj wymaga określonej, wolnej przestrzeni, a wiele takiej przestrzeni jest w miastach?

quest71 - Czw 06 Lut, 2014

Nie rozumiem Waszej dyskusji. Wszak prawo jest po to aby było przestrzegane przez wszystkich. Z prawem się nie dyskutuje. Ale to jest Polska właśnie...
człowiek lasu - Czw 06 Lut, 2014

puchatek napisał/a:

Tak tak, ale zapomniałeś (lub zrobiłeś to celowo, a to jest demagogia), że o ile metro można (prawie) wstawiać wszędzie, to tramwaj wymaga określonej, wolnej przestrzeni, a wiele takiej przestrzeni jest w miastach?

To pogrubione to właśnie demagogia - nie nie wszędzie metro ma sens...
Geologii i rachunku ekonomicznego nie oszukasz...

bolec71 - Czw 06 Lut, 2014

człowiek lasu napisał/a:
Geologii i rachunku ekonomicznego nie oszukasz...


Metro nie musi być budowane pod ziemią, może być na estakadach :gent:

maxikasek - Czw 06 Lut, 2014

puchatek napisał/a:

Tak tak, ale zapomniałeś (lub zrobiłeś to celowo, a to jest demagogia), że o ile metro można (prawie) wstawiać wszędzie, to tramwaj wymaga określonej, wolnej przestrzeni, a wiele takiej przestrzeni jest w miastach?

Wolnej? Obecnie zabiera się tą wolną, np. poszerzając chodniki i robiąc wspólne pasy dla tramwaji i samochodów. Pominę już zwężanie dróg aby wrzucić drogi dla rowerów.
bolec71 napisał/a:
Metro nie musi być budowane pod ziemią, może być na estakadach

Co wymaga również miejsca na infrastrukturę. W dodatku zmniejsza wartość nieruchomości. Hałas i pociąg na poziomie okien 2 piętra raczej nie zachęca ludzi do kupna. :gent:

Arrakis - Czw 06 Lut, 2014

I co to wszystko ma wspólnego z fotoradarami?

Arrakis

~~Ad~~ - Czw 06 Lut, 2014

quest71 napisał/a:
Nie rozumiem Waszej dyskusji. Wszak prawo jest po to aby było przestrzegane przez wszystkich. Z prawem się nie dyskutuje. Ale to jest Polska właśnie...


Wykazałeś się mentalnością poddańczo-niewolniczą i wybacz, że tak to oceniam, ale tak to widzę. Według mnie podstawowa zasada jest następująca: złe prawo należy zmieniać na dobre. A czy można nazwać dobrym prawem zasadę stawiania fotoradarów w krzakach przez np. SM i to niezgodnie z instrukcją eksploatacji urządzenia tylko po to żeby nabić kabzę gminie? Wszak casus Emila Rau i Jego pełna szacunku samotna walka z systemem zapewne obiła Ci się o uszy (link nr 1) ?
A dla rozszerzenia Twojego pojmowania rzeczywistości to Jeszce poczytaj sobie artykuł w linku nr 2. Mógłbym tak przytaczać więcej takich wypowiedzi i opinii w tym samym klimacie, ale ufam, że zrozumiałeś motywy mojego przeciwnego zdania do Twojego... :hey:

Klik1

Klik2

puchatek - Czw 06 Lut, 2014

człowiek lasu, ja nie bronię tramwaju, zwłaszcza, że pamietam, jaki hałas czynił tramwaj skręcający w centrum pewnego miasta...

Ja tylko przypominam, że tramwaj to nie jest takie lekarstwo..., bo gdyby było to chyba wszyscy już by na nie wpadli?

Fotoradary w PL montowane/ używane są IMO z następujących powodów (i sam nie wiem, który stawiającym wydaje się istotniejszy) wpływy do budżetu/ bezpieczeństwo w ruchu drogowym

i o ile niektóre faktycznie są stymulantami bezpieczniejszej jazdy, to w Białym Borze z pewnością chodzi przede wszystkim o kasę

steell - Czw 06 Lut, 2014

Może jeszcze ja na ten temat, osobiście jestem zwolennikiem fotoradarów ale pod pewnymi warunkami. Po pierwsze skomunikowanie dużych i średnich miast, od powiatowych do wojewódzkich bezpiecznymi drogami, bez przejeżdżania przez 10-15 miejscowości po drodze. Sam widzę jaki to problem w takim mieście jak moje, gdyby była obwodnica 50% lub więcej ruchu z miast by ubyło a nie sądzę by wielu kierowców było zainteresowanych wątpliwej jakości zabytków. Drugi warunek to fotoradary tylko w gestii jednego podmiotu, może to być GDDKiA, na pewno nie miasto czy gmina, straż miejska i gminna powinna mieć całkiem inne zadania. Kolejne zastrzeżenie to wliczanie wpływów z mandatów do przyszłych budżetów, całkowicie się nie zgadzam z takim traktowaniem tych pieniędzy, powinny być przeznaczone w całości na spełnienie pierwszego warunku i to bez opodatkowania. Po spełnieniu tych trzech warunków będę w stanie uwierzyć ze fotoradary mają za zadanie poprawić bezpieczeństwo na drogach i mają na nie faktyczny wpływ.
Nic nie stoi na przeszkodzie by wtedy fotoradary stały w miastach na każdej ulicy.

thikim - Czw 06 Lut, 2014

Prawo należy przestrzegać, ale dyskusja nad prawem jest dobrą rzeczą i wskazaną.
Przekroczenie prędkości jest nagminnie łamane, nie znam drogi gdzie non stop ktoś nie jedzie powyżej dozwolonej prędkości (poza ekspresówkami gdzie kierowcy rzadziej przekraczają dozwoloną prędkość). To co łapią fotoradary i Policja to jest jak 1 do 1000.
steell, masz ciekawe pomysły, ja jednak dodał bym że w wielu miejscach ograniczenia prędkości są zbyt ostre. Ulica ulicy nie jest równa, co innego droga wojewódzka biegnąca przez jakąś małą mieścinę a co innego jakaś ulica w mieście - a to zrównano.
Nie lubię wariatów co pędzą przez Warszawę 100 km/h i takich należy karać. Ale ustawianie na prostej, dobrze widocznej drodze, z chodnikami w odległości kilku m od jezdni ograniczenia do 50 km/h to mocna przesada według mnie.
Fotoradary są o tyle kiepskie że na tej samej drodze w różnych momentach panują różne warunki. I czasem tą samą drogą bezpiecznie można jechać 100 km/h a czasem tylko 50 km/h.

bolec71 - Pon 10 Lut, 2014

Kolejny pomysł na łupienie biednych polskich kierowców:

Cytat:
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny szacuje, że po polskich drogach porusza się około 250 tys. samochodów bez OC. By walczyć z tym zjawiskiem, w UFG stworzono tzw. elektronicznego policjanta. Swój pomysł na ograniczenie liczy aut bez polisy mają również posłowie. Proponują oni nalepki, które pozwolą szybko wychwycić niesubordynowanych kierowców.


Rekordowa ściągalność kar za brak OC


Parlamentarny Zespół ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego opracował przepisy, które mają ograniczyć liczbę kierowców jeżdżących bez obowiązkowego ubezpieczenia. Dlaczego jest to takie ważne? Polisa OC ma za zadanie ochronić ofiary wypadków. Co dzieje się w razie zdarzenia, które spowodował kierowca jadący samochodem bez obowiązkowego ubezpieczenia? Wszelkie koszty - straty materialne i odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu ofiar - pokrywa Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, który zapewnia szybką wypłatę pieniędzy. Potem jednak UFG zgłasza się z żądaniem regresu, czyli zwrotu poniesionych kosztów. To dla sprawcy wypadku może oznaczać materialną ruinę, a dla UFG zawsze wiąże się ze stratą czasu na proces sądowy i dodatkowymi trudnościami. Jak tego uniknąć? Wystarczy zdyscyplinować kierowców.

Temu właśnie celowi mają służyć nowe przepisy, których wprowadzenie proponują posłowie. Zgodnie z opracowanymi przez nich zapisami każdy samochód musiałby posiadać umieszczoną na przedniej szybie naklejkę, potwierdzającą aktualność ubezpieczenia OC oraz przeglądu technicznego. Za sprawą takich nalepek policja czy też straż miejska mogłaby z łatwością wyłuskać samochody bez polisy i niesprawne technicznie. Byłoby to możliwe nawet na parkingach i już na pierwszy rzut oka, a kary za niedopilnowanie terminów są wysokie. W 2014 roku pełna opłata za brak OC dla samochodu osobowego wynosi 3360 zł. W przypadku braku polisy tylko przez kilka dni właściciel pojazdu zapłaci część kary. Gdy przerwa nie przekroczy 3 dni - 20 proc., czyli 670 zł. Jeśli okres bez ubezpieczenia potrwa od 4 do 14 dni - trzeba będzie zapłacić 50 proc. sankcji podstawowej, czyli 1680 złotych.

System nalepek, które muszą być umieszczane na szybie każdego samochodu, od kilkudziesięciu lat funkcjonuje w wielu krajach. W Wielkiej Brytanii i Irlandii umieszcza się na nich potwierdzenie zapłaty podatku drogowego, w Niemczech nalepkę umieszcza się na tablicy rejestracyjnej i znajdują się na niej informacje dotyczące poziomu emisji CO2. Wiele państw już wycofuje się jednak z tego obowiązku. Tak jest w Australii i Wielkiej Brytanii; w części tej pierwszej już nie trzeba posiadać naklejek, a na Wyspach nie będzie to konieczne od października 2014 roku. Zamiast nalepek będzie się tam stosować system automatycznego odczytywania tablic rejestracyjnych połączony z bazą danych na temat samochodów.

Jeśli przepisy wejdą w życie, wyłapywanie przypadków przerwy w polisie OC będzie znacznie łatwiejsze. Kary popłyną szerokim strumieniem. Trzeba jednak przyznać, że również obecnie UFG jest coraz skuteczniejszy w takim działaniu. Od stycznia do końca listopada 2013 r. fundusz wysłał pisma wzywające do zapłacenia kary do prawie 45 tys. posiadaczy pojazdów, o 12 tys. wezwań więcej niż w analogicznym okresie 2012 roku.


http://moto.wp.pl/kat,551...,wiadomosc.html

Chyba będę musiał zrobić wreszcie przegląd i wykupić OC :(

maxikasek - Pon 10 Lut, 2014

Niech zezwolą na wyrejestrowanie czasowe samochodu- to znikną im "martwe dusze" z OC. Bo spora część tych 250 tys. to stoi po podwórkach i robi za magazyn częsci zamiennych lub skończyło już w hucie.
steell - Pon 10 Lut, 2014

To są dwa problemy i oba trzeba rozwiązać. I problem ze starymi nieużywanymi - porzuconymi samochodami i problem z brakiem oc, jakiś sposób trzeba na to mieć.
A tak przy okazji co OC ma do fotoradarów, oj ktoś tu stara sie rozmydlić nieprzyjemny dla władzy wątek :)
PS znowu wyłazi ze mnie malkontent :gent:

Michael444 - Nie 08 Cze, 2014

Kolejny dowód, że fotoradary są potrzebne - http://wiadomosci.radioze...-Warszawie-FILM . Gdyby na trasie tego idioty stały 2-3 fotoradary to nie miałby już prawa jazdy i w najlepszym dla niego razie miałby kosmiczny mandat do zapłacenia. Ale przecież nasze społeczeństwo składa się z samych znakomitych kierowców, przepisy drogowe to stek bzdur i dlatego wszelka kontrola, czy to policyjna czy przy pomocy fotoradarów to zwykłe dręczenie i ograniczenie naszej ciężko wywalczonej wolności.

Powtarzam jeszcze raz to co już kiedyś powiedziałem i za co zostałem tu obrzucony błotem - fabryczne ograniczniki prędkości do maksymalnej prędkości prędkości dopuszczonej przez kodeks drogowy. Nie ma ogranicznika? Nie przechodzi badań. Zostanie przyłapany ze zdjętym albo przerobionym? Zajęcie auta, tak samo jak w przypadku przemytników którzy budują specjalne schowki na kontrabandę.

cthsqd - Nie 08 Cze, 2014

Życzę szczęścia przy wyprzedzaniu w trasie ;) albo gdy rodzic/dziadek Ci będzie schodził na zawał, a do szpitala jeszcze 30km.
Co do fotoradarów - wszystko pięknie, tylko dlaczego na bezpiecznej (wyremontowanej, szerokiej, dobrze oznaczonej) drodze krajowej stoi ich 20, a równolegle na krętej i wąskiej drodze przez wioski nie ma ich wcale?

puchatek - Nie 08 Cze, 2014

komuch!
kolejny,ktory uwaza ludziza bezmozgi.
poza tym, ktory limit zostawic?autostradowy czy miejski?
i co z jazda w tym drugim limicie z predkoscia z pierwszego?
ergo ciesz sie ze nie obrzucono Cie crapem a tylko blotem za te pomysly

Michael444 - Nie 08 Cze, 2014

Jeśli mam być zupełnie szczery to tak, uważam, że naród polski jest nieprawdopodobnie głupi. Utwierdzam się w tym przekonaniu niemal każdego dnia.

Wydaje mi się, że dosyć jasno się wyraziłem w kwestii prędkości. Poza tym kontrola, kontrola i jeszcze raz kontrola, aż wychowa się kierowców do przestrzegania przepisów.

Cytat:
Życzę szczęścia przy wyprzedzaniu w trasie ;) albo gdy rodzic/dziadek Ci będzie schodził na zawał, a do szpitala jeszcze 30km.

Od tego jest pogotowie.
Cytat:
Co do fotoradarów - wszystko pięknie, tylko dlaczego na bezpiecznej (wyremontowanej, szerokiej, dobrze oznaczonej) drodze krajowej stoi ich 20, a równolegle na krętej i wąskiej drodze przez wioski nie ma ich wcale?

To nie jest pytanie do mnie. Moim zdaniem powinny stać często i gęsto.

bolec71 - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:
naród polski jest nieprawdopodobnie głupi


Ale tylko na polskich drogach, po przekroczeniu którejkolwiek granicy Polacy są wzorowymi kierowcami. :gent:

cthsqd - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:
Jeśli mam być zupełnie szczery to tak, uważam, że naród polski jest nieprawdopodobnie głupi. Utwierdzam się w tym przekonaniu niemal każdego dnia.

Wydaje mi się, że dosyć jasno się wyraziłem w kwestii prędkości. Poza tym kontrola, kontrola i jeszcze raz kontrola, aż wychowa się kierowców do przestrzegania przepisów.


Widać mało jeździsz. Zgodnie z przepisami to ruch by stanął zupełnie. Ja mógłbym się przychylić do tej kontroli a nawet zwiększenia kar, pod warunkiem że zwiększono by limity prędkości do rozsądnych, bo na chwilę obecną zamiast zadbać o infrastrukturę to obcina się limity. Do ilu trzeba zejść żeby wreszcie było bezpiecznie?

Cytat:
Cytat:
Życzę szczęścia przy wyprzedzaniu w trasie ;) albo gdy rodzic/dziadek Ci będzie schodził na zawał, a do szpitala jeszcze 30km.

Od tego jest pogotowie.

Proszę Cię.. chcesz mi powiedzieć, że wolał byś patrzeć jak rodzic Ci się przekręca w oczekiwaniu na karetkę, zamiast samemu wziąć go i przywieźć w czasie dwukrotnie krótszym licząc samą drogę, zakładając że karetka nie pojedzie po jakiegoś pijaka?
Życie pisze różne scenariusze i nie da się na wszystko stworzyć przepisów. Popieram różne przepisy, w tym jestem zwolennikiem obowiązkowych opon zimowych w zimie, ale z tymi limitami prędkości to pojechałeś..

Arrakis - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:
Kolejny dowód, że fotoradary są potrzebne - http://wiadomosci.radioze...-Warszawie-FILM . Gdyby na trasie tego idioty stały 2-3 fotoradary to nie miałby już prawa jazdy i w najlepszym dla niego razie miałby kosmiczny mandat do zapłacenia.

Raczej kolejny dowód na to, że na ulicach są równi i równiejsi wobec przepisów.
Samochód z nagrania potrzebuje obecnie bardzo dobrego blacharza.

Arrakis

człowiek lasu - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:
Powtarzam jeszcze raz to co już kiedyś powiedziałem i za co zostałem tu obrzucony błotem - fabryczne ograniczniki prędkości do maksymalnej prędkości prędkości dopuszczonej przez kodeks drogowy. Nie ma ogranicznika? Nie przechodzi badań.

Nazywasz innych idiotami a sam przedstawiłeś idiotyczny pomysł (z tymi ogranicznikami)

Co może nie mam prawa moim własnym samochodem pojechać do innego państwa gdzie sa inne przepisy itp.
Taki pomysł doprowadzi do tego że ludzie będą kombinować i rejestrować swoje auta gdzieś indziej... (Co policja będzie karała Polaka - posiadacza pojazdu zarejestrowanego w RFN?)


Fotoradary - ok ale w terenie zabudowanym. Po za nim - lotne patrole...
A przede wszystkim infrastruktura - część oznakowania często jest postawiona niezgodnie z przepisami (i może powodować zagrożenie)
Podobnie drogi - źle wykonany profil jezdni jest większym zagrożeniem niż nadmierna prędkość (co nie znaczy że można i trzeba zap...ć na łuku - łuki jak i proste są liczone pod konkretne prędkości +/- 10% )

W Polsce brakuje dobrych dróg łączących duże aglomeracje i obwodnic.... (A jeśli są to płatne)
Jeśli chcemy uspokoić ruch to musimy zarówno wprowadzić rygor jeśli chodzi o prędkość jak i umożliwić obywatelom przemieszczanie się w ludzkich warunkach na dłuższych trasach....
(Umówmy się jazda 140 km/h wystarczyłaby gdyby to była jazda płynna - nie przerywana wąskimi gardłami )

Michael444 - Nie 08 Cze, 2014

Cytat:
Widać mało jeździsz. Zgodnie z przepisami to ruch by stanął zupełnie. Ja mógłbym się przychylić do tej kontroli a nawet zwiększenia kar, pod warunkiem że zwiększono by limity prędkości do rozsądnych, bo na chwilę obecną zamiast zadbać o infrastrukturę to obcina się limity. Do ilu trzeba zejść żeby wreszcie było bezpiecznie?

Ale co znaczy rozsądnych? Np. 50 km/h w terenie zabudowanym jest bardzo rozsądne. I co? I nic. Polak wie lepiej.
Cytat:
Proszę Cię.. chcesz mi powiedzieć, że wolał byś patrzeć jak rodzic Ci się przekręca w oczekiwaniu na karetkę, zamiast samemu wziąć go i przywieźć w czasie dwukrotnie krótszym licząc samą drogę, zakładając że karetka nie pojedzie po jakiegoś pijaka?
Życie pisze różne scenariusze i nie da się na wszystko stworzyć przepisów. Popieram różne przepisy, w tym jestem zwolennikiem obowiązkowych opon zimowych w zimie, ale z tymi limitami prędkości to pojechałeś..

Wiem, że każdy Polak to specjalista od polityki, medycyny, sportu i czegoś tam jeszcze, ale uwierz, że postępowanie o jakim mówisz jest złe, szkodliwe i nigdy nie powinno się tak robić. Gdybyś kiedykolwiek znalazł się w takiej sytuacji to od razu odrzuć podobne pomysły.
Cytat:
Nazywasz innych idiotami a sam przedstawiłeś idiotyczny pomysł (z tymi ogranicznikami)

Czyli uważasz, że przestrzeganie prawa jest idiotyczne? Do tego to się sprowadza. Napisałem, że ograniczniki powinny uniemożliwiać przekroczenie maksymalnej prędkości dopuszczonej przez kodeks drogowy. Co w tym idiotycznego? Czyli mądry jest ten kto łamie prawo? Potwierdza się to co napisałem w poprzednim poście.

Cytat:
Co może nie mam prawa moim własnym samochodem pojechać do innego państwa gdzie sa inne przepisy itp.
Taki pomysł doprowadzi do tego że ludzie będą kombinować i rejestrować swoje auta gdzieś indziej... (Co policja będzie karała Polaka - posiadacza pojazdu zarejestrowanego w RFN?)

To na prawdę życiowa tragedia, że nie można jechać szybciej niż 140 na godzinę.
Cytat:
Fotoradary - ok ale w terenie zabudowanym. Po za nim - lotne patrole...
A przede wszystkim infrastruktura - część oznakowania często jest postawiona niezgodnie z przepisami (i może powodować zagrożenie)

LOL Czyli zagrożenia nie stwarza kierowca który jedzie szybciej niż można tylko fotoradar który zmusza go do zwolnienia. Nie no... kabaret.

Generalnie nie mam zamiaru dać się wciągnąć w jakieś głupie dyskusje na temat czy trzeba przestrzegać prawa czy nie. To co jest napisane na znaku drogowym stanowi prawo. Jeżeli ktoś się nie stosuje do takich nakazów łamie prawo. Jeśli w dodatku twierdzi, że to co robi jest mądre i generalnie takie postępowanie jest mądre, a środki podjęte przez państwo w celu wymuszania respektowania tego prawa są głupie, szkodliwe, niebezpieczne i nie powinny być stosowane to nie mam komentarza. Utwierdzam się jedynie w przekonaniu, że kontrole tak policji jak i fotoradarowe powinny być zintensyfikowane do czasu aż polscy kierowcy zaczną respektować przepisy. Te przepisy zostały wprowadzone dla bezpieczeństwa uczestników ruchu, a nie dla ograniczania wolności.
http://prawo.money.pl/akt...,0,1558340.html

steell - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:
To nie jest pytanie do mnie. Moim zdaniem powinny stać często i gęsto.
No właśnie mój kolega zmarł czekając na pogotowie. Cała dyskusja jest co najmniej dziwna. Fotoradary jako takie nie są złem, natomiast to co się robi z nimi w naszym kraju, już tak. Oprócz fotoradarów musi być odpowiednio rozwinięta infrastruktura, autostrady płatne muszą mieć system rokadowy nie płatny. Oczywiście ograniczony prędkościowo, ale nie do 50 km/h co kawałek, tak się po prostu nie da przemieszczać na większe odległości. Jeżeli miasta wojewódzkie zostaną skomunikowane drogami o dopuszczalnej prędkości 90 km/h bez dodatkowych utrudnień a dodatkowo wyposażone w odcinki do wyprzedzania, sam będę zwolennikiem ustawienia fotoradarów w miejscowościach co 100 metrów. Takie fotoradary muszą być widoczne i kierowca musi mieć świadomość, że wjeżdżając z własnej woli w teren zabudowany /a nie z konieczności/ na pewno wjedzie w strefę monitorowania prędkości. To czego oczekuję to wcale nie jest wiele, po prostu chcę jako kierowca żeby traktowano mnie jak człowieka rozumnego a nie jak idiotę i dojną krowę.
bolec71 - Nie 08 Cze, 2014

Arrakis napisał/a:
Samochód z nagrania potrzebuje obecnie bardzo dobrego blacharza.


A debil dobrego adwokata, bo Stołeczna Policja postawiła sobie za punkt honoru zatrzymanie i doprowadzenie go przed sąd :brawo:

Chyba nie będzie to trudne bo ile w W-wie i okolicach jest białych Bolidów Młodzieży Wiejskiej M3. :gent:

człowiek lasu - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:

Czyli uważasz, że przestrzeganie prawa jest idiotyczne? Do tego to się sprowadza.

Uważam że zaproponowany pomysł jest idiotyczny
Myślisz że jakieś durne ogranicznik coś zmienią? - Nic nie zmienią, a znając mentalność sprawujących władze jak i obywateli to bedzie kolejne pole do popisu...

Masz prędkościomierz w aucie - masz, znaki też są...
A jak to nie pomaga to mandat - o wysokości adekwatnej do dochodu...

Proste?

Pomysł z ogranicznikami jest na poziomie pomysłu z alkomatami...
Głupi - ale za to dający komuś zarobić...


Ciekawy jestem dlatego nasz porządny dbający o bezpieczeństwo obywatel michael nie zaproponował wag mierzących ciężar pojazdów na każdej ulicy...
Nie od dziś przecież wiadomo ze zmora polskich dróg są przeładowane samochody ciężarowe - które znacząco skracają żywotność nawierzchni.... (A wiadomo przecież, że stan nawierzchni też ma wpływ na bezpieczeństwo)


Michael444 napisał/a:
Napisałem, że ograniczniki powinny uniemożliwiać przekroczenie maksymalnej prędkości dopuszczonej przez kodeks drogowy. Co w tym idiotycznego? Czyli mądry jest ten kto łamie prawo? Potwierdza się to co napisałem w poprzednim poście.

Potwierdza się tylko to że nie warto z tobą prowadzić jakiejkolwiek dyskusji
Nie czytasz argumentów - a wręcz przeciwnie z góry kreujesz wizje swojego adwersarza...
"Wiesz lepiej" co chciałem powiedzieć...

Cytat:
To na prawdę życiowa tragedia, że nie można jechać szybciej niż 140 na godzinę.

Naprawdę to tragedią jest że państwo w środku Europy - wyrzuca pieniądze na stadiony piłkarskie a stolica do dziś nie ma obwodnicy...

Tragedią jest tez to że kierowcy unikać płacenia myta (o zbyt wygórowanej stawce) na bramkach - zamiast jeździć jak ludzie autostradami jeżdżą po wiochach i to zbyt szybko

Cytat:
LOL Czyli zagrożenia nie stwarza kierowca który jedzie szybciej niż można tylko fotoradar który zmusza go do zwolnienia. Nie no... kabaret.

Gdzie ja tak napisałem?
Podaj cytat - nieudolny manipulatorze...
Lotne patrole na trasach się lepiej sprawią na trasach o wyższych dopuszczalnych predkościach, niż stacjonarne fotoradary - tego oczywiście nie wiesz....

Michael444 napisał/a:
Generalnie nie mam zamiaru dać się wciągnąć w jakieś głupie dyskusje na temat czy trzeba przestrzegać prawa czy nie. To co jest napisane na znaku drogowym stanowi prawo.
Generalnie to nie masz zielonego pojęcia jak złożonym problemem mamy do czynienia...
Nie ma 1 środka który załatwi problem ogólnej "kultury jazdy"

~~Ad~~ - Nie 08 Cze, 2014

Problem jest w tym, że złego prawa nikt lub prawie nikt nie przestrzega. Jeżeli na prostej drodze z chodnikami i do tego poza terenem zabudowanym stawia się idiotyczne ograniczenia, a tuż za nim radar, gdzie wiadomo, że chodzi o kasę, to też wiadomo, że każdy się denerwuje. Jeżeli radary były by przy szkołach, szpitalach i innych niebezpiecznych miejscach, to OK. Doświadczenie uczy, że tak nie jest. Następna sprawa, to oznakowanie. Od lat mówi się o przeładowaniu w znaki naszych dróg i co. I nic. Następna sprawa, to nauka jazdy, gdzie więcej przykłada się uwagi na manewry palcowe niż doświadczenie w ruchu. Naczelną zasadą ruchu drogowego jest jego płynność. Rozumieją to zarówno kierowcy, jak i policjanci w wielkich miastach typu Warszawa. Tam, gdyby wszyscy jeździli 50 na/h to miasto nigdy by się nie odkorkowało. Tam gdyby na światłach po zmianie na zielone delikwent lub delikwentka szukała biegów i przetrzymał/ła innych kilka sekund, to by zostali zatrąbieni na śmierć. Mieszkałem w Warszawie prawie 2 lata, jeździłem tam samochodem i wiem co piszę. W innych miastach jest trochę inaczej i wcale nie lepiej.

Kultura jazdy polega na tym, że są dobre drogi, dobrze oznakowane i prędkość jazdy dostosowana do możliwości drogi oraz otoczenia, a nie do ograniczeń intelektualnych i widzimisię urzędasa z zarządu. kultura jazdy, to też sposób nauczania oraz sposób kształtowania prawa drogowego. Nie może być to prawo tylko restrykcyjne i przeciwko kierowcom. Podstawowa zasada, to płynność ruchu, bo jak go brakuje, to zaczynają się nerwy, a to prowadzi do wypadków... :gent:

cthsqd - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:
Ale co znaczy rozsądnych? Np. 50 km/h w terenie zabudowanym jest bardzo rozsądne. I co? I nic. Polak wie lepiej.

Dlaczego akurat 50, a nie 60, ani nie 30 jak to niedawno rozważano? Dla mnie prędkości rozsądne to takie z jakimi ludzie (większość) jeżdżą gdy nie ma fotoradarów, czyli mniej więcej do 90 w mieście i do 120 poza terenem zabudowanym. Taka jest rzeczywistość. Pomijam kwestię dostosowania prędkości do warunków jako oczywistą.

Cytat:
Wiem, że każdy Polak to specjalista od polityki, medycyny, sportu i czegoś tam jeszcze, ale uwierz, że postępowanie o jakim mówisz jest złe, szkodliwe i nigdy nie powinno się tak robić. Gdybyś kiedykolwiek znalazł się w takiej sytuacji to od razu odrzuć podobne pomysły.

Po co w prostą rzecz wplątujesz jakieś teorie o byciu specjalistą od wszystkiego to nie wiem.. To jest na prawdę bardzo proste - możesz zastosować się do przepisów z poważną szkodą dla siebie i bliskich, albo samemu zadziałać w imię wyższego dobra.

Sorry ale ja bym nie zostawił nikogo z rodziny na śmierć czekając na karetkę.., a to że wg Ciebie jest to "złe, szkodliwe i nigdy nie powinno się robić" jest tylko Twoją, niczym nie popartą opinią :)
Podałem Ci przykłady (wygodne i bezpieczne wyprzedzanie, ratowanie życia) dla których nie powinno stosować się takich ograniczeń jak proponujesz, jak na razie nie wykazałeś nic na poparcie swojej tezy.

Cytat:
Czyli uważasz, że przestrzeganie prawa jest idiotyczne? Do tego to się sprowadza. Napisałem, że ograniczniki powinny uniemożliwiać przekroczenie maksymalnej prędkości dopuszczonej przez kodeks drogowy. Co w tym idiotycznego? Czyli mądry jest ten kto łamie prawo? Potwierdza się to co napisałem w poprzednim poście.

Mylisz dwie rzeczy. Czym innym jest przestrzeganie prawa, a czym innym posiadanie możliwość jego pominięcia dla wyższego dobra.

Cytat:
Generalnie nie mam zamiaru dać się wciągnąć w jakieś głupie dyskusje na temat czy trzeba przestrzegać prawa czy nie. To co jest napisane na znaku drogowym stanowi prawo. Jeżeli ktoś się nie stosuje do takich nakazów łamie prawo. Jeśli w dodatku twierdzi, że to co robi jest mądre i generalnie takie postępowanie jest mądre, a środki podjęte przez państwo w celu wymuszania respektowania tego prawa są głupie, szkodliwe, niebezpieczne i nie powinny być stosowane to nie mam komentarza. [...]

Ok, krótkie pytanie na koniec. Czy podtrzymywał byś swoje zdanie, gdyby limit prędkości w miastach został ustalony na poziomie 30km/h ?

gathern - Nie 08 Cze, 2014

U nas problemem nie jest tyle prędkość co po prostu beznadziejna infrastruktura drogowa która "prowokuje" niektórych kierowców do ryzykownych manewrów (najczęściej problem wypadków przy wyprzedzaniu).

Dlaczego u nas budując/remontując nowe drogi ekspresowe między głównymi miastami Polski robi się często drogi o 1 pasie drogowym ??

Przecież to totalny anachronizm, swego czasu trochę pojeździłem po Wlk.Brytanii, tam między nawet mniejszymi miastami łączące je drogi ekspresowe mają dwa pasy ruchu w każdym kierunku, i wtedy odpada problem (wypadków przy wyprzedzaniu, korków gdy jedzie jakiś ciągnik, zawalidroga itd.).

Przykładem niech będzie wyremontowana DK 5 na odcinku w moich okolicach (Trzebnica - Wrocław), owszem drogę ładnie wyremontowano, ale dalej jest po 1 pasie ruchu, i w godzinach szczytu są na trasie korki (to też przez światła na trasie - SIC!). No i ogólnie wypadków na tej drodze jest trochę bo często ludzie wyprzedzają na trzeciego i potem jest bęc.

Ludzie, budujcie nowe drogi po 2 pasy w każdym kierunku, bo w Polsce aut będzie przybywać cały czas, a budowanie 1 pasowych tras jest mega nieperspektywiczne i wykazuje brak patrzenia przyszłościowego ludzi za to odpowiedzialnych.

I nikt mi nie powie że cena by drastycznie wzrosła, owszem by wzrosła, ale było by sporo plusów z takiej trasy.

omc-emeryt - Nie 08 Cze, 2014

Panowie ja czegoś tu nie rozumiem. Jeśli jest prawo to należy go przestrzegać w myśl starożytnej zasady ”Dura lex, sed lex” (Twarde prawo, ale prawo). Oczywiście można dyskutować, a nawet należy dyskutować o jego zasadności, ale do momentu jego obowiązywania należy przestrzegać. Dlaczego Polacy w Niemczech czy innych krajach potrafią jeździć zgodnie z obowiązującymi tam przepisami, a u nas już nie?? Ja osobiście jestem zwolennikiem systemu obowiązującego np. w Finlandii, gdzie wysokość mandatu jest ściśle powiązana z zarobkami i zamożnością osoby, która popełnia wykroczenie – system bardziej sprawiedliwy.
FAZI 1 - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:
Od tego jest pogotowie.
:brawo: :lanie2:
Nic dodać nic ująć w świetle zdarzeń z ostatnich 2 lat.
Cytat:
Ok, krótkie pytanie na koniec. Czy podtrzymywał byś swoje zdanie, gdyby limit prędkości w miastach został ustalony na poziomie 30km/h ?

Już gdzie nie gdzie obowiązuje, a następne miasta rozważają takie rozwiązania. Tylko czy rządowe autka też będą tak wolno jeździć :?:

Michael444 - Nie 08 Cze, 2014

Ja już zaznaczyłem wcześniej, nie mam zamiaru odnosić się do czyjegokolwiek zadowolenia czy braku zadowolenia z konieczności przestrzegania prawa oraz sposobów jego egzekwowania. Prawo jest od tego żeby go przestrzegać. Państwo z odpowiednimi do tego organami od tego zaś żeby przestrzeganie prawa egzekwować. Jeżeli ktoś jest obrażony na to, że musi dostosowywać się do przepisów ustanowionych dla jego i innych uczestników ruchu bezpieczeństwa to co można powiedzieć?

Odnośnie 50 a nie 60 czy 30 km/h w terenie zabudowanym to było o tym w mediach tysiąc pincet razy, ale co tam... Polacy wiedzą, że to tylko po to żeby musieli wcześniej wstać do pracy, żeby państwo miało powód do obkładania mandatami itd. itp.
http://kochajzycie.pl/news/070618_1.htm
i bardziej obrazowo - http://poznan.gazeta.pl/p..._i_60_km_h.html

Cytat:
Po co w prostą rzecz wplątujesz jakieś teorie o byciu specjalistą od wszystkiego to nie wiem..

Może niepotrzebnie, ale to jakaś epidemia, że Polacy nie mając pojęcia o medycynie wypowiadają się o niej z wielką lubością i ogromnym przekonaniem o swojej racji.
Cytat:
To jest na prawdę bardzo proste - możesz zastosować się do przepisów z poważną szkodą dla siebie i bliskich, albo samemu zadziałać w imię wyższego dobra.

Sorry ale ja bym nie zostawił nikogo z rodziny na śmierć czekając na karetkę.., a to że wg Ciebie jest to "złe, szkodliwe i nigdy nie powinno się robić" jest tylko Twoją, niczym nie popartą opinią :)
Podałem Ci przykłady (wygodne i bezpieczne wyprzedzanie, ratowanie życia) dla których nie powinno stosować się takich ograniczeń jak proponujesz, jak na razie nie wykazałeś nic na poparcie swojej tezy.

Moja opinia ma szerokie podstawy merytoryczne. W podanym przez Ciebie przypadku, człowieka z zawałem serca nie można samodzielnie ruszać z miejsca, zachęcać go żeby wstał czy przeszedł samodzielnie choćby jeden krok. To jest zabójstwo. Człowiek z zawałem ma siedzieć w miejscu i czekać na karetkę. Tak, wiem karetka może jechać długo, ale niczego to nie zmienia w Twoim postępowaniu. Pomijam już to, że szybka, emocjonująca jazda autem do szpitala w Twoim wykonaniu również byłaby szkodliwa nie tylko dla samego chorego, ale także niebezpieczna dla innych ludzi na drodze.

Żeby uciąć Twoje dalsze wywody na ten temat podam Ci przykład. Jedną z pierwszych spraw o błąd w sztuce lekarskiej w powojennej Polsce był przypadek kiedy lekarz pogotowia rozpoznawszy (i co było podstawą oskarżenia) wpisawszy podejrzenie zawału mięśnia sercowego do karty wyjazdowej kazał pacjentowi zejść do karetki po schodach o własnych siłach. Pacjent zmarł. A więc raz na zawsze - takich ludzi nie można ruszać z miejsca, mają siedzieć opierając się o coś. Jeśli chcą sikać należy przynieść im wiadro, nie ma żadnego szukania piżamy do szpitala, szukania dokumentów, mycia się, ubierania. Nic. Ani kroku z miejsca. Każdy krok to zwiększony wysiłek dla serca, większy obszar martwicy i większe ryzyko śmierci. Posadzić, dać aspirynę do rozgryzienia, wezwać karetkę i pilnować. Tyle. Koniec offtopu.

puchatek - Nie 08 Cze, 2014

komunisci nie chca przestrzegania prawa a tylko chca by obywatel byl maksymalnie ograniczony w swoich wyborach.
oczywiscie kasta komuchow u wladzy w imie ich msji przychylania obywatelom nieba nie miala by tych ogranicznikow bo oni to sa lepsi
lewackie myslenie

cthsqd - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:
Odnośnie 50 a nie 60 czy 30 km/h w terenie zabudowanym to było o tym w mediach tysiąc pincet razy, ale co tam... Polacy wiedzą, że to tylko po to żeby musieli wcześniej wstać do pracy, żeby państwo miało powód do obkładania mandatami itd. itp.
http://kochajzycie.pl/news/070618_1.htm
i bardziej obrazowo - http://poznan.gazeta.pl/p..._i_60_km_h.html

Ciekawe, bo ja widziałem mnóstwo innych przykładów i różnice nie są tak drastyczne :) Z resztą, to jeszcze nie jest esencja problemu. Nikt nie podważa oczywistego faktu że większa prędkość to większe uszkodzenia w przypadku kraksy, kwestia w tym, czy to jest właśnie przyczyna wypadków. Tym torem można tę prędkość dowolnie ograniczać stawiając coraz to nowe przykłady i podkładając kartony coraz bliżej. Żeby to jakoś zmierzyć trzeba by jeszcze przeprowadzić badania nad szkodami i kosztami ograniczeń prędkości (korki i wzrost frustracji za kierownicą spowodowanej tymi korkami). Na pytanie nie odpowiedziałeś.

Cytat:
Moja opinia ma szerokie podstawy merytoryczne. W podanym przez Ciebie przypadku, człowieka z zawałem serca nie można samodzielnie ruszać z miejsca, zachęcać go żeby wstał czy przeszedł samodzielnie choćby jeden krok. To jest zabójstwo. Człowiek z zawałem ma siedzieć w miejscu i czekać na karetkę.

Jeśli wiem że karetka będzie dojeżdżać długo to zabójstwem było by nie robienie nic. Poza tym chciałbym nieśmiało zauważyć, że zawał serca to był tylko przykład dla całego tematu ratowania życia, i skupiłeś się na podważaniu przykładu zamiast zaakceptowania faktu iż istnieją sytuacje (np. ratowanie życia) w których niezastosowanie się do przepisów jest usprawiedliwione. Jeśli zawał do Ciebie nie przemawia, to wymyśl sobie dowolny nagły przypadek wymagający jak najszybszego udzielenia specjalistycznej pomocy i trzymaj się tematu.

Cytat:
Tak, wiem karetka może jechać długo, ale niczego to nie zmienia w Twoim postępowaniu.

Wprost przeciwnie, zmienia wszystko, patrz wyżej. Sytuacje w życiu są różne i nie pokryjesz wszystkiego przepisami.

Cytat:
Pomijam już to, że szybka, emocjonująca jazda autem do szpitala w Twoim wykonaniu również byłaby szkodliwa nie tylko dla samego chorego, ale także niebezpieczna dla innych ludzi na drodze.

Tego nie wiesz, proponował bym nie spekulować.

Cytat:
Żeby uciąć Twoje dalsze wywody na ten temat podam Ci przykład.[...]

Jednym przykładem nie jesteś w stanie uciąć niczego :) Sytuacji które pisze życie jest tyle, że nie da się na każdy przykład tworzyć przepisów.

bolec71 - Nie 08 Cze, 2014

~~Ad~~ napisał/a:
Rozumieją to zarówno kierowcy, jak i policjanci w wielkich miastach typu Warszawa. Tam, gdyby wszyscy jeździli 50 na/h to miasto nigdy by się nie odkorkowało. Tam gdyby na światłach po zmianie na zielone delikwent lub delikwentka szukała biegów i przetrzymał/ła innych kilka sekund, to by zostali zatrąbieni na śmierć.


Warszawa to raczej nie przykład dużego miasta, ale drogowy Bangladesz.

Spytaj gatherna czy w Norwegii (w Oslo albo Goeteborgu) też "jeździ się płynnie, a nie zgodnie z przepisami", jakie mandaty wali tamtejsza drogówka i dlaczego za wjazd do centrum miasta trzeba zapłacić myto (i to nie małe).

Od siebie dodam, że Berlin czy Paryż są o wiele bardziej zakorkowane niż nasza Stolyca :!:

maxikasek - Nie 08 Cze, 2014

cthsqd napisał/a:
Ciekawe, bo ja widziałem mnóstwo innych przykładów i różnice nie są tak drastyczne

Czemu 50 a nie 60 km/h? Bo to zdrowy rozsądek między energią uderzenia, droga hamowania a korkowaniem ruchu drogowego.
Te 10 km/h więcej między 50 a 60 km/h to energia uderzenia większa o 45% (bez hamowania). Kiedyś tu przytaczałem wyniki badań ichniego ministerstwa transportu dot. wypadków przy tych obu prędkościach. Przy pierwszej było to chyba blisko 60 % szans na przeżycie pieszego, przy drugiej kilkanaście.

Arrakis - Nie 08 Cze, 2014

bolec71 napisał/a:
Arrakis napisał/a:
Samochód z nagrania potrzebuje obecnie bardzo dobrego blacharza.


A debil dobrego adwokata, bo Stołeczna Policja postawiła sobie za punkt honoru zatrzymanie i doprowadzenie go przed sąd :brawo:


Oj bolec, bolec. Pożyjemy, zobaczymy.

Cytat:
Odnośnie 50 a nie 60 czy 30 km/h w terenie zabudowanym to było o tym w mediach tysiąc pincet razy, ale co tam... Polacy wiedzą, że to tylko po to żeby musieli wcześniej wstać do pracy, żeby państwo miało powód do obkładania mandatami itd. itp.

i bardziej obrazowo - http://poznan.gazeta.pl/p..._i_60_km_h.html

Niezły pic dla naiwnych dzieci. Znalezienie porównania drogi hamowania dla 50 km/h i 60 km/h, choćby na stronach policji, nie stanowi problemu. Nawet jeśli ktoś nigdy nie jeździł, to od razu widać, że to nagranie ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. :oops1:

http://podlaska.policja.gov.pl/index.php?idkat=461

Arrakis

-=Alex=- - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:

Cytat:
Życzę szczęścia przy wyprzedzaniu w trasie ;) albo gdy rodzic/dziadek Ci będzie schodził na zawał, a do szpitala jeszcze 30km.

Od tego jest pogotowie.

GITD poluje na KARETKI POGOTOWIA! Kierowcy ambulansów boją się szybko jeździć, bo MUSZĄ PŁACIĆ MANDATY!
http://superauto24.se.pl/...aty_305582.html
Stacje pogotowia ratunkowego zasypane mandatami - fotoradary GITD są bezlitosne
http://www.flota.v10.pl/S...osne,93488.html
Karetki pogotowia vs. fotoradary. 100 wezwań do zapłaty mandatów
http://wiadomosci.gazeta....do_zaplaty.html

Zgodnie ze zmianami w ustawie, przekroczenie prędkości o 50 km/h skutkuje odebraniem prawa jazdy.

Michael444 - Nie 08 Cze, 2014

No i czy nieprawdziwe jest powiedzenie, że Polacy znają się na wszystkim? Podaje Ci przykłady, sam w ciągu kilku sekund możesz znaleźć dodatkowe informacje, a jednak nadal piszesz opierając się wyłącznie na swoich przemyśleniach.
Cytat:
50 km/h to do 2000 zabitych mniej na polskich drogach co roku. Jak wynika z doświadczeń krajów które ograniczyły maksymalną prędkość na drogach miejskich, działanie takie spowodowało spadek liczby ofiar śmiertelnych o 20 - 30% (Szwajcaria - 1984r. - 24%, Dania - 1985 r. - 24%, Francja - 1990r. - 27%)

Cytat:
W polskich miastach najechania na pieszych stanowią blisko 60% wypadków. Tymczasem w krajach Unii Europejskiej tego typu wypadki stanowią od 8 do 19%. I tak w Warszawie rocznie ginie 158 pieszych, w dwumilionowym Berlinie - 72, w Sztokholmie 11, a w Bernie 1. Taki kontrast wynika z tego, że w krajach zachodnich decydującym czynnikiem przy organizowaniu ruchu jest bezpieczeństwo człowieka. Prędkość w miastach jest ograniczona do 50 km/h, a poza głównymi ulicami nawet do 30 km/h.

http://www.rowery.org.pl/50km.htm

Jak oni tam żyją?! Tylko 30-50 km/h w mieście. Terror, wyzysk, zamach na wolność obywatela.

Chciałbym Ci przypomnieć, że sam uparcie parłeś z przykładem zawału na pole minowe, więc nie obwiniaj mnie teraz za to, że dostałeś po nosie. Tak się składa, że orientuję się nieco w temacie i na prawdę nie przychodzi mi na myśl przypadek stanu zagrożenia życia w którym zamiast czekać na karetkę lepiej byłoby wsadzić umierającego człowieka do auta i jak mówisz z naruszeniem przepisów gnać do szpitala. Serio.

Jasne, w życiu bywa różnie. Możemy być blisko szpitala, nasz pasażer może zachorować będąc już w aucie itd. Nie mniej zasada jest taka, że należy zadzwonić na pogotowie. Jeżeli dyspozytor powie żeby przywieźć chorego samemu do szpitala to ok, on wie o czym mówi, ale jeśli mówi, że wysyła karetkę to trzeba siedzieć na dupie i nie udawać bohatera, bo jak jaskrawo pokazuje podany przez Ciebie przykład zawału i najlepszego Twoim zdaniem postępowania w takim przypadku, działanie na chłopski rozum może być dokładnym przeciwieństwem właściwego.

Z resztą sam ten przykład stanowi wierzchołek góry lodowej. Gdyby chodziło tylko o szybką jazdę do szpitala z chorą osobą to można by spokojnie uznać, że problem nie istnieje. Wielkim problemem nie byliby chyba nawet tacy kretyni jak ten z filmu. Ich jest stosunkowo niewielu i odpowiednim nasileniu działań policji problem można by co najmniej bardzo ograniczyć. Problemem są miliony polskich kierowców, którzy opierając się na swoim znawstwie we wszystkich dziedzinach życia, w tym inżynierii drogowej, bezpieczeństwie ruchu, prawie etc. etc. oraz wrodzonym poczuciu wolności, notorycznie łamią przepisy ruchu drogowego. Zdecydowanej, przytłaczającej większości wypadków komunikacyjnych winni są ludzie, którzy nie stosują się do przepisów ruchu drogowego, dlatego jestem i będę za przykręcaniem śruby na wszystkie możliwe sposoby aż będzie jęczało. Jestem za fotoradarami na słupach, w dziuplach, śmietnikach i gdziekolwiek można by je jeszcze wsadzić. Jestem za wysokimi karami. Jestem za ogranicznikami prędkości. Jestem za zabieraniem praw jazdy i samochodów drogowym recydywistom. Naród polski w zdecydowanej większości to kupa warchołów i dopóki nie zmieni się mentalność nie można nam popuścić ani na milimetr.

[ Dodano: Nie 08 Cze, 2014 ]
-=Alex=- napisał/a:
Michael444 napisał/a:

Cytat:
Życzę szczęścia przy wyprzedzaniu w trasie ;) albo gdy rodzic/dziadek Ci będzie schodził na zawał, a do szpitala jeszcze 30km.

Od tego jest pogotowie.

GITD poluje na KARETKI POGOTOWIA! Kierowcy ambulansów boją się szybko jeździć, bo MUSZĄ PŁACIĆ MANDATY!
http://superauto24.se.pl/...aty_305582.html
Stacje pogotowia ratunkowego zasypane mandatami - fotoradary GITD są bezlitosne
http://www.flota.v10.pl/S...osne,93488.html
Karetki pogotowia vs. fotoradary. 100 wezwań do zapłaty mandatów
http://wiadomosci.gazeta....do_zaplaty.html

Zgodnie ze zmianami w ustawie, przekroczenie prędkości o 50 km/h skutkuje odebraniem prawa jazdy.

W rzeczywistości wygląda to tak, że jeśli na zdjęciu widać włączone sygnały to nie ma żadnego problemu i policja zamyka sprawę nikogo nie niepokojąc. Jeżeli sygnałów nie widać to jest dochodzenie i jeśli okaże się, że karetka jechała bez włączonych sygnałów szybciej niż w danym miejscu można to jest mandat dla kierowcy.

steell - Nie 08 Cze, 2014

Panowie proszę piszcie na temat Fotoradary - recepta na zmniejszenie liczby wypadków? Dopuszczalne prędkości czy też samo przestrzeganie przepisów o ruchu drogowym to już całkowicie odrębny temat. Fotoradar nie może być sposobem na zarabianie pieniędzy bo tym samym traci na wiarygodności jego stosowanie i zawsze będą wątpliwości. Po pierwsze pieniądze z fotoradarów muszą w całości być wydawane na poprawę warunków jazdy. Po drugie pieniądze te nie mogą być jako wpływ zapisywane w corocznym budżecie. Po trzecie Miasta i gminy nie mogą pozyskiwać pieniędzy z tego tytułu, jeżeli chcą mieć fotoradary zgodnie z prawem, to pieniądze z mandatów powinny być przekazywane do instytucji centralnej a koszt obsługi i zakupu sprzętu spoczywać na gminie, wtedy nie będzie wątpliwości ze SM czy też SG stojąc z fotoradarem przy drodze nie poluje na kasę tylko dba o nasze bezpieczeństwo. Pozostaje kwestia infrastruktury, ale o tym pisałem wcześniej wiec powtarzać się nie będę.
Arrakis - Nie 08 Cze, 2014

Cytat:
50 km/h to do 2000 zabitych mniej na polskich drogach co roku. Jak wynika z doświadczeń krajów które ograniczyły maksymalną prędkość na drogach miejskich, działanie takie spowodowało spadek liczby ofiar śmiertelnych o 20 - 30% (Szwajcaria - 1984r. - 24%, Dania - 1985 r. - 24%, Francja - 1990r. - 27%)


Kolejny pic dla naiwnych. Ograniczenie do 50 km/h wprowadzono u nas w 2004 r. (ustawa z dnia 20 kwietnia 2004 r. o zmianie ustawy Prawo o ruchu drogowym). Analizując statystyki wypadków/ofiar z lat np. 2000-2010 widać od razu, że nie było żadnego sukcesu. Co więcej, do tych całych statystyk należałoby jeszcze dodać nasze wstąpienie do Unii (temat zupełnie pomijany), czyli ponad 2 miliony użytkowników dróg i chodników opuściło stopniowo kraj, a równocześnie napływ, począwszy od maja 2004 r., z terenu Unii masy używanych, ale lepiej wyposażonych i bezpieczniejszych samochodów, które zastępowały starsze, mniej bezpieczne konstrukcje.
Do kompletu należałoby jeszcze przeprowadzić analizę sezonową pogody w poszczególnych latach, ale nie mam na to ochoty i czasu.
Mity, mity. :gwizdze:

Arrakis

-=Alex=- - Nie 08 Cze, 2014

Michael444, w rzeczywistości wygląda to całkowicie inaczej niż napisałeś.
Cytat:
Dyżurny np. otrzymuje informację, że dziecko skaleczyło się w palec i wysyła karetkę w normalnym trybie, drukując zlecenie wyjazdu. Na miejscu okazuje się, że dziecko włożyło rękę do sieczkarni, wtedy kierownik zespołu podejmuje decyzję o zmianie wyjazdu na pilny i kierowca karetki włącza sygnał. Ale wydrukowane wcześniej zlecenie tego nie zawiera. W tym przypadku kierowca nie będzie w stanie się wytłumaczyć i dostanie mandat.

Bo taka jest procedura
Cytat:
- Do każdego zdjęcia dołączono oddzielny list. Teraz na każdy muszę odpowiedzieć, marnując pieniądze przeznaczone na ratowanie życia ludzi. GITD żąda też dołączenia kserokopii karty zlecenia, na której są dane pacjenta, do którego jechała karetka i rozpoznana choroba - mówi dyr. Filip.

Michael444 - Nie 08 Cze, 2014

W ten sposób stawiamy problem na głowie bo piętnowane nie jest łamanie prawa przez przekraczających prędkość kierowców, ale egzekwowanie tego prawa przez państwo, a przecież powinno być odwrotnie. Gdyby kierowcy nie łamali prawa to nikomu nie "przeszkadzałyby" fotoradary, nawet gdyby były rozstawione co 10 m. Jeżeli przede wszystkim z powodu świadomego łamania przepisów istnieje konieczność utrzymywania policji drogowej, znacznej części systemu ratownictwa medycznego, straży pożarnej etc etc, a na co pieniądze idą z budżetu państwa to nie widzę nic niemoralnego w tym, że pieniądze płynące z mandatów drogowych zasilają ten budżet.

[ Dodano: Nie 08 Cze, 2014 ]
-=Alex=- napisał/a:
Michael444, w rzeczywistości wygląda to całkowicie inaczej niż napisałeś.
Cytat:
Dyżurny np. otrzymuje informację, że dziecko skaleczyło się w palec i wysyła karetkę w normalnym trybie, drukując zlecenie wyjazdu. Na miejscu okazuje się, że dziecko włożyło rękę do sieczkarni, wtedy kierownik zespołu podejmuje decyzję o zmianie wyjazdu na pilny i kierowca karetki włącza sygnał. Ale wydrukowane wcześniej zlecenie tego nie zawiera. W tym przypadku kierowca nie będzie w stanie się wytłumaczyć i dostanie mandat.

Bo taka jest procedura
Cytat:
- Do każdego zdjęcia dołączono oddzielny list. Teraz na każdy muszę odpowiedzieć, marnując pieniądze przeznaczone na ratowanie życia ludzi. GITD żąda też dołączenia kserokopii karty zlecenia, na której są dane pacjenta, do którego jechała karetka i rozpoznana choroba - mówi dyr. Filip.

Sorry ale to są jakieś bzdury albo regionalny folklor. Sam swego czasu pytałem o to kierowcę karetki i sprawa wygląda tak jak napisałem wcześniej.

cthsqd - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:
[...]Chciałbym Ci przypomnieć, że sam uparcie parłeś z przykładem zawału na pole minowe, więc nie obwiniaj mnie teraz za to, że dostałeś po nosie. Tak się składa, że orientuję się nieco w temacie [.......]

Proszę Cię.. Wyskoczyłeś z absurdalnym fabrycznym ogranicznikiem, a na uwagę że istnieją sytuacje w których taki ogranicznik byłby złem zacząłeś walczyć z przykładem a nie ideą, a inne przykłady takie jak konieczność przyspieszenia podczas wyprzedzania pominąłeś... Jeśli chcesz prowadzić dyskusję w jakimś temacie to się go trzymaj, a nie uciekaj na jakieś tory poboczne. Bezsensowności ograniczników nie zmienią ani określone okoliczności zawału serca, ani dyspozytor, ani karetka. Jeśli chcesz możesz napisać jeszcze pracę doktorską na temat zawałów, tyle tylko że z tematem nie będzie to miało wiele wspólnego :)

Cytat:
Z resztą sam ten przykład stanowi wierzchołek góry lodowej. Gdyby chodziło tylko o szybką jazdę do szpitala z chorą osobą to można by spokojnie uznać, że problem nie istnieje. Wielkim problemem nie byliby chyba nawet tacy kretyni jak ten z filmu. Ich jest stosunkowo niewielu i odpowiednim nasileniu działań policji problem można by co najmniej bardzo ograniczyć. Problemem są miliony polskich kierowców, którzy opierając się na swoim znawstwie we wszystkich dziedzinach życia, w tym inżynierii drogowej, bezpieczeństwie ruchu, prawie etc. etc. oraz wrodzonym poczuciu wolności, notorycznie łamią przepisy ruchu drogowego. Zdecydowanej, przytłaczającej większości wypadków komunikacyjnych winni są ludzie, którzy nie stosują się do przepisów ruchu drogowego, dlatego jestem i będę za przykręcaniem śruby na wszystkie możliwe sposoby aż będzie jęczało. Jestem za fotoradarami na słupach, w dziuplach, śmietnikach i gdziekolwiek można by je jeszcze wsadzić. Jestem za wysokimi karami. Jestem za ogranicznikami prędkości. Jestem za zabieraniem praw jazdy i samochodów drogowym recydywistom. Naród polski w zdecydowanej większości to kupa warchołów i dopóki nie zmieni się mentalność nie można nam popuścić ani na milimetr.

Sam Józef Stalin by się tego nie powstydził :) Zakładam, że cel Twój jest szczytny, ale czy wziąłeś pod uwagę jak wyglądał by ruch w polskich miastach, których budowniczowie nie przewidzieli powszechnego posiadania czterokołowych pojazdów silnikowych przez pojedynczych przedstawicieli ludu pracującego?

Cytat:
W ten sposób stawiamy problem na głowie bo piętnowane nie jest łamanie prawa przez przekraczających prędkość kierowców, ale egzekwowanie tego prawa przez państwo, a przecież powinno być odwrotnie. Gdyby kierowcy nie łamali prawa to nikomu nie "przeszkadzałyby" fotoradary, nawet gdyby były rozstawione co 10 m. Jeżeli przede wszystkim z powodu świadomego łamania przepisów istnieje konieczność utrzymywania policji drogowej, znacznej części systemu ratownictwa medycznego, straży pożarnej etc etc, a na co pieniądze idą z budżetu państwa to nie widzę nic niemoralnego w tym, że pieniądze płynące z mandatów drogowych zasilają ten budżet.

Zgadzam się w zupełności, i jako praworządny obywatel jestem zażenowany tym że muszę robić wyjątki. Jak to dobrze napisał Ad "złego prawa nikt nie przestrzega", i o to chodzi.
Ty walczysz z nieprzestrzeganiem prawa i chcesz to robić absurdalnymi metodami, a ja walczę z głupim prawem, polegającym na ograniczaniu zamiast umożliwianiu.

steell - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:
W ten sposób stawiamy problem na głowie bo piętnowane nie jest łamanie prawa przez przekraczających prędkość kierowców, ale egzekwowanie tego prawa przez państwo,
Raczej piętnujemy bezmyślność i biurokracja, przynajmniej przedmówcy starają się to robić. W tym konkretnym przypadku, urzędnik wyszedł zapewne z założenia że nie będzie podejmował decyzji o anulowaniu procedury, wyśle odpowiedni dokument i zmarnuje pieniądze i czas, po co sie narażać a tak nikt mu nigdy nic nie zarzuci w końcu zrobił wszystko zgodnie z prawem i nie ważne czy prawo pozwala mu uniknąć głupiego obrotu dokumentami i marnowania pieniędzy podatników, liczą się statystyki.
-=Alex=- - Nie 08 Cze, 2014

No jak to mówił kierowca karetki to chyba prawda, bo wie lepiej niż Szef stacji Pogotowia Ratunkowego, który na te pisma odpowiada.
cthsqd - Nie 08 Cze, 2014

steell napisał/a:
Panowie proszę piszcie na temat Fotoradary - recepta na zmniejszenie liczby wypadków? Dopuszczalne prędkości czy też samo przestrzeganie przepisów o ruchu drogowym to już całkowicie odrębny temat. Fotoradar nie może być sposobem na zarabianie pieniędzy bo tym samym traci na wiarygodności jego stosowanie i zawsze będą wątpliwości. Po pierwsze pieniądze z fotoradarów muszą w całości być wydawane na poprawę warunków jazdy. Po drugie pieniądze te nie mogą być jako wpływ zapisywane w corocznym budżecie. Po trzecie Miasta i gminy nie mogą pozyskiwać pieniędzy z tego tytułu, jeżeli chcą mieć fotoradary zgodnie z prawem, to pieniądze z mandatów powinny być przekazywane do instytucji centralnej a koszt obsługi i zakupu sprzętu spoczywać na gminie, wtedy nie będzie wątpliwości ze SM czy też SG stojąc z fotoradarem przy drodze nie poluje na kasę tylko dba o nasze bezpieczeństwo. Pozostaje kwestia infrastruktury, ale o tym pisałem wcześniej wiec powtarzać się nie będę.

No i o to się rozchodzi. Techniczne możliwości fotoradarów z pewnością pozwoliły by na poprawienie bezpieczeństwa na drogach. Niestety sposób ich wykorzystania woła o pomstę do nieba.

~~Ad~~ - Nie 08 Cze, 2014

Dzięki takiej niczego nierozumiejącej i nieprzejednanej postawie nadal na drogach będzie mnóstwo wypadków i to przez fotoradary postawione na trasach przelotowych wielopasmowych najczęściej po za miastem tylko po to żeby trzepać kasiorkę.Dlaczego? Bo przed radarem kierowcy gwałtownie hamują a następnie przyśpieszają i nadrabiają. Taka jest natura człowieka i działanie wbrew nie ma sensu. Zwłaszcza jak jest bezpieczna droga dla kierowców i nie ma uzasadnienia dla drastycznych ograniczeń prędkości. To jest tak samo jak robienie chodników na osiedlach pod linijkę i pod kątem prostym, a następnie zdziwienie, że dosłownie wszyscy idą po skosie trawnika najkrótszą drogą... :oops1:
-=Alex=- - Nie 08 Cze, 2014

To ja także, krótko i zwięźle.

Fotoradary - recepta na zmniejszenie liczby wypadków?
Nie. Tak samo jak posiadanie alkomatu w samochodzie (nota bene bzdurny pomysł już upadł).

Michael444 - Nie 08 Cze, 2014

-=Alex=- napisał/a:
No jak to mówił kierowca karetki to chyba prawda, bo wie lepiej niż Szef stacji Pogotowia Ratunkowego, który na te pisma odpowiada.

Być może sytuacja zmieniła się po zmianie gestora fotoradarów. Kiedy była nim policja same włączone sygnały na zdjęciu wystarczyły do umorzenia postępowania. Zgadzam się, że takie postępowanie jest absurdalne ale nie jest to żaden argument przeciwko fotoradarom jako takim.
Cytat:
Proszę Cię.. Wyskoczyłeś z absurdalnym fabrycznym ogranicznikiem, a na uwagę że istnieją sytuacje w których taki ogranicznik byłby złem zacząłeś walczyć z przykładem a nie ideą, a inne przykłady takie jak konieczność przyspieszenia podczas wyprzedzania pominąłeś... Jeśli chcesz prowadzić dyskusję w jakimś temacie to się go trzymaj, a nie uciekaj na jakieś tory poboczne. Bezsensowności ograniczników nie zmienią ani określone okoliczności zawału serca, ani dyspozytor, ani karetka. Jeśli chcesz możesz napisać jeszcze pracę doktorską na temat zawałów, tyle tylko że z tematem nie będzie to miało wiele wspólnego

Jeszcze raz przypominam Ci, że to Ty rozpocząłeś temat poboczny i miej pretensje tylko do siebie, że Twoje wyobrażenia nijak się mają do rzeczywistości. Kodeks drogowy w Polsce za maksymalną dopuszczalną prędkość uznaje 140 km/h. Jak widać, dla sporej rzeszy ludzi jest to wartość hmm... umowna, sugerowana(?). Tym czasem jest to prawo. Kierowca pojazdu innego niż uprzywilejowany pod żadnym pozorem nie ma prawa przekroczyć tej prędkości na drodze publicznej w Polsce. Co w tym jest niezrozumiałego? Samochód może jechać z nie większą prędkością niż ta ustalona przed ustawodawcę. Po co więcej? Czy jeżdżąc w mieście potrzebujesz więcej do wyprzedzania? A poza miastem? Potrzebujesz wyprzedzać kogoś z prędkością 200 km/h? O drogach ekspresowych i autostradach nie wspominam bo one mają co najmniej dwa pasy, a lewy pas służy właśnie do wyprzedzania. Przynajmniej w teorii bo tu znów objawia się mądrość naszego narodu. Słowem, nie ma potrzeby aby jakiekolwiek pojazdy, poza uprzywilejowanymi rozwijały prędkość 140 km/h, a jako, że nie brak idiotów którzy potrafią rozwijać większe prędkości nawet w mieście, bo o innych drogach nie mówię, gdyż poza miastem to jest norma, należałoby wprowadzić ograniczniki prędkości.

Szczerze, mam nadzieję i sumie jestem pewny, że tak się w końcu stanie, że wraz z rozwojem technologii samochody po prostu nie będą pozwalały kierowcy na przekraczanie dozwolonej prędkości. Już teraz szereg GPSów zaczyna jęczeć kiedy kierowca jedzie szybciej niż można, a przypuszczam, że samochody które pojawią się na drogach za kilka-kilkanaście lat po prostu same zmniejszą prędkość cokolwiek kierowca by nie robił.
Cytat:

Sam Józef Stalin by się tego nie powstydził :) Zakładam, że cel Twój jest szczytny, ale czy wziąłeś pod uwagę jak wyglądał by ruch w polskich miastach, których budowniczowie nie przewidzieli powszechnego posiadania czterokołowych pojazdów silnikowych przez pojedynczych przedstawicieli ludu pracującego?

Większość miast europejskich, które powstały wiele dziesiątek czy setek lat temu nie jest przygotowanych do takiego natężenia ruchu jakie obecnie występuje. Tyle tylko, że na zachodzie ludzie potrafią zrozumieć pewne rzeczy i dostosować się. U nas nie. Polak wie lepiej.
Cytat:
Zgadzam się w zupełności, i jako praworządny obywatel jestem zażenowany tym że muszę robić wyjątki. Jak to dobrze napisał Ad "złego prawa nikt nie przestrzega", i o to chodzi.
Ty walczysz z nieprzestrzeganiem prawa i chcesz to robić absurdalnymi metodami, a ja walczę z głupim prawem, polegającym na ograniczaniu zamiast umożliwianiu.

Jak dotąd żaden z Was nie wykazał, że owe prawo jest głupie. Ot po prostu nie podoba się Wam, że nie możecie bezkarnie robić co Wam się podoba na drodze. Czy to oznacza, że prawo jest złe? Absolutnie nie. Statystyki pokazują, że nasze drogi są niebezpieczne. Powód numer jeden? Człowiek który olewa prawo. Statystyki pokazują też, że zmiany w prawie (50km/h zamiast 60) i silniejsze jego egzekwowanie (np. fotoradary) poprawiają sytuację. Ergo - prawo i mechanizmy jego wymuszania są właściwe.

FAZI 1 - Nie 08 Cze, 2014

:brzeg:
steell - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:
ak dotąd żaden z Was nie wykazał, że owe prawo jest głupie.
To chyba nie ma znaczenia w końcu to jest prawo tak jak opłata abonamentowa za media, mogę się nie zgadzać ale przestrzegam i płacę co nie znaczy ze nie możne mnie to oburzać i nie mogę na ten temat się wypowiadać. Nawet trzeba to robić i poddawać dyskusji to co sie nam nie podoba w końcu mamy demokrację a nie tyranie, przynajmniej tak jest zapisane w Konstytucji. Problem w tym, że bez mocnego uderzenia rządzący udają ze nie ma problemu bo kasa spływa, a potem dziwimy się że ludzie nie utożsamiają się z państwem polskim. Takie dzianie ma rozsądne wytłumaczenie w przypadku wynaradawiania obywateli ale to juz teorie spiskowe i całkiem odrębny temat.
Michael444 napisał/a:
Ot po prostu nie podoba się Wam, że nie możecie bezkarnie robić co Wam się podoba na drodze. Czy to oznacza, że prawo jest złe? Absolutnie nie
No tu już szanowny przedmówca konfabuluje.
Michael444 napisał/a:
Absolutnie nie. Statystyki pokazują, że nasze drogi są niebezpieczne. Powód numer jeden? Człowiek który olewa prawo.
Suchymi statystykami można manipulować, żadna z dostępnych statystyk nie zawiera identycznych danych porównawczych wiec można je stosować jak się chce i udowadniać co się chce.
Michael444 napisał/a:
Statystyki pokazują też, że zmiany w prawie (50km/h zamiast 60) i silniejsze jego egzekwowanie (np. fotoradary) poprawiają sytuację.
Mieszasz dwa a może nawet więcej elementów statystycznych, po pierwsze obniżenie prędkości oraz fotoradary. Samej dopuszczalnej prędkości nie komentuję bo wynika z obowiązujących przepisów, natomiast podam przykład z mojego podwórka. Małe miasto w podpisie, około 20 tyś mieszkańców. W samym centrum skrzyżowanie 2 dwóch ważnych dróg. "94" Opole - Gliwice oraz "426" Kędzierzyn Koźle - Częstochowa. Do tego sygnalizacja świetlna na "94". Od lat mówi sie o obwodnicy, która wyciągnie ruch poza miasto w końcu większość z podróżujących nie planuje zwiedzania mojej aglomeracji zwłaszcza że nic do oglądania z jadącego auta tu ni ma. Z Kędzierzyna i do, jedzie cała masa cystern z różnego rodzaju mało przyjaznymi dla środowiska substancjami chemicznymi. Tragedia robi się jak coś wydarzy się na A4 i puszczą ruch przez miasto tak jak ostatnio, na co dzień też nie jest wesoło. Powstało parę nowych dróg które miały rozładować sytuację ale niestety nic nimi nie jeździ i nie rozumiem dlaczego tak je wybudowano bo na pewno w niczym nie przypominają obwodnicy miasta. Funkcjonalność praktycznie zero. Dlatego uważam że sprawę dróg o randze krajowej trzeba opracować centralnie bo małe miasta sobie z nimi nie poradzą i dalej tiry będą blokować miasto i tamować ruch. Podsumowując fotoradary mogą być użyteczne w kwestii poprawy bezpieczeństwa i mam nadzieję ze w innych krajach tak jest, z doświadczenia jednak wiem ze nie u nas, przynajmniej na razie. Jeszcze raz odwołam się do mojego wcześniejszego wpisu na ten temat, fotoradary nie mogą zarabiać na budżet jakiejkolwiek gminy czy państwa. PS: Jeżeli chodzi o wykroczenia to każdy powinien być równy, żadnych immunitetów, każdy płaci za siebie.
drill - Nie 08 Cze, 2014

Michael444 napisał/a:
Większość miast europejskich, które powstały wiele dziesiątek czy setek lat temu nie jest przygotowanych do takiego natężenia ruchu jakie obecnie występuje. Tyle tylko, że na zachodzie ludzie potrafią zrozumieć pewne rzeczy i dostosować się. U nas nie. Polak wie lepiej.


Byłeś kiedyś we Włoszech, widziałeś tą kulturę jazdy - faktycznie daleko nam do nich. A może zachód to tylko Niemcy, choć i tu nie jest tak różowa jak opisujecie? Norwegia - to raczej północ. To do którego zachodu mamy równać?

cthsqd - Nie 08 Cze, 2014

Cytat:
Kodeks drogowy w Polsce za maksymalną dopuszczalną prędkość uznaje 140 km/h. Jak widać, dla sporej rzeszy ludzi jest to wartość hmm... umowna, sugerowana(?). Tym czasem jest to prawo. Kierowca pojazdu innego niż uprzywilejowany pod żadnym pozorem nie ma prawa przekroczyć tej prędkości na drodze publicznej w Polsce. Co w tym jest niezrozumiałego? Samochód może jechać z nie większą prędkością niż ta ustalona przed ustawodawcę. Po co więcej? Czy jeżdżąc w mieście potrzebujesz więcej do wyprzedzania? A poza miastem? Potrzebujesz wyprzedzać kogoś z prędkością 200 km/h? O drogach ekspresowych i autostradach nie wspominam bo one mają co najmniej dwa pasy, a lewy pas służy właśnie do wyprzedzania. Przynajmniej w teorii bo tu znów objawia się mądrość naszego narodu. Słowem, nie ma potrzeby aby jakiekolwiek pojazdy, poza uprzywilejowanymi rozwijały prędkość 140 km/h, a jako, że nie brak idiotów którzy potrafią rozwijać większe prędkości nawet w mieście, bo o innych drogach nie mówię, gdyż poza miastem to jest norma, należałoby wprowadzić ograniczniki prędkości.

Jako wzór praworządności pewnie dostał byś za to jakiś order, tyle tylko że jakoś mi się to nie pokrywa z doświadczeniem, i nie wyobrażam sobie np. odcinki mocy podczas wyprzedzania, gdyż była by to nieoczekiwana zmiana w wykonywaniu manewru, trudna do przewidzenia i z tego względu niebezpieczna. Jeszcze trafisz na jakiegoś debila który zechce sobie przyspieszyć podczas gdy Ty go wyprzedzasz i dzięki Twoim ogranicznikom tragedia gotowa.

Druga rzecz, to jaki jest sens zakładania ograniczników, skoro 140km/h wystarczy do narobienia wielu szkód jeśli nie zostanie zachowany zdrowy rozsądek kierowcy?

Cytat:
Większość miast europejskich, które powstały wiele dziesiątek czy setek lat temu nie jest przygotowanych do takiego natężenia ruchu jakie obecnie występuje. Tyle tylko, że na zachodzie ludzie potrafią zrozumieć pewne rzeczy i dostosować się. U nas nie. Polak wie lepiej.

Nie wiem czy wiesz, ale statystycznie to pod względem ilości wypadków, rannych czy ofiar śmiertelnych zachód nas mocno wyprzedza. Jak się to ma do Twojej teorii związku pomiędzy przestrzeganiem przepisów a wypadkowością?

Cytat:
Jak dotąd żaden z Was nie wykazał, że owe prawo jest głupie. Ot po prostu nie podoba się Wam, że nie możecie bezkarnie robić co Wam się podoba na drodze. Czy to oznacza, że prawo jest złe? Absolutnie nie. Statystyki pokazują, że nasze drogi są niebezpieczne. Powód numer jeden? Człowiek który olewa prawo. Statystyki pokazują też, że zmiany w prawie (50km/h zamiast 60) i silniejsze jego egzekwowanie (np. fotoradary) poprawiają sytuację. Ergo - prawo i mechanizmy jego wymuszania są właściwe.


Statystyki pokazują, że ilość wypadków się zmniejsza z roku na rok, a nie że do 2004-go było dużo, a potem mało. Żeby tego było mało, to w 2011-tym podwyższono limity na autostradach i drogach ekspresowych, a wypadkowość zmalała jeszcze bardziej. Dla mnie wniosek jest prosty - ograniczenia nie miały z tym większego związku, za to bardzo wyraźnie odczuwa się te ograniczenia prowadząc pojazd. Czego jeszcze potrzebujesz, żeby zrozumieć że to przepisy są dla ludzi, a nie ludzie dla przepisów?

maxikasek - Pon 09 Cze, 2014

DO zmniejszenia wypadków imho ma bardziej znaczenie stała poprawa stanu naszych dróg i coraz większa liczba km autostrad i ekspresówek, gdzie można spokojnie i mniej stresowo jechać dłuższe odcinki. Bo co mniej męczy kierowcę jadącego 600-800km? Kilka godzin na austostradzie (gdzie i małpa pojedzie) czy dwa razy dłużej jadąc przez trylion miejscowości, skrzyżowań i wąchając smród ciągnika na odcinku, gdzie nie da się bezpiecznie wyprzedzić. A to głównie zmęczenie czy "nadganianie czasu" powoduje wypadki.
klm - Pon 09 Cze, 2014

cthsqd napisał/a:
Nie wiem czy wiesz, ale statystycznie to pod względem ilości wypadków, rannych czy ofiar śmiertelnych zachód nas mocno wyprzedza.


Mylisz się, jest dokładnie odwrotnie.

http://smarterpoland.pl/i...est-najgestsza/

Pierwszy wykres.

http://natemat.pl/8093,w-...jblizsza-podroz

http://www.eurorap.pl/ind...owcow&Itemid=86

cthsqd - Pon 09 Cze, 2014

No to ciekawe, bo tu mają inaczej...

http://dlakierowcow.polic...rty-roczne.html

FAZI 1 - Pon 09 Cze, 2014

Zabitych jest więcej ale co do rannych to proszę porównać nasze 49000 z 204000 Brytyjczyków. Co do tych ofiar śmiertelnych to śmiem twierdzić że nowsze samochody (poduszki powietrzne i konstrukcja) oraz szybsza i lepsza pomoc medyczna były by w stanie zmniejszyć ten wynik.
Arrakis - Pon 09 Cze, 2014

Już było, chyba nawet w tym wątku. Zależy jak się pewne rzeczy liczy do statystyk. Zachód faktycznie nas wyprzedza. Jest tam bezpieczniej.

Arrakis

cthsqd - Pon 09 Cze, 2014

Swoją drogą to przejrzałem te artykuły.

Pierwszy z nich podaje dane z 2008-go roku i to tylko dotyczące wypadków śmiertelnych, tu faktycznie wypadliśmy gorzej, ale już liczba ogólna wypadków była mniejsza. Kolejne lata już wypadają lepiej, więc artykuł jest mocno nierzetelny.

Drugi link w ogóle nie podaje statystyk, tylko wycinek z tego mówiący o wzroście i to w 2011-tym roku. Porównując ze statystyką to być może był wzrost, ale i tak liczba wypadków była mniejsza niż na zachodzie. Też bardzo wybiórcze podejście do statystyk.

Trzeci link też obrazuje tylko liczbę ofiar, na których kończymy na jednym poziomie z zachodem, ale tak samo nie uwzględnia liczby wypadków. Generalnie też słaba podstawa.

Policyjne statystyki są bardziej konkretne.

klm - Pon 09 Cze, 2014

Trzeci link pokazuje bezwzględną liczbę wypadków śmiertelnych i faktycznie kończymy na jednym poziomie, ale z krajami, które liczą znacznie więcej ludności od nas. Czyli z Francją, Niemcami i Włochami, a to znaczy, że mamy dwa razy więcej ofiar śmiertelnych na 1000 mieszkańców niż Niemcy czy Francuzi i o 50% więcej niż Hiszpania, która ma podobną liczbę ludności.

Dane za rok 2013, nadal jesteśmy w ścisłej czołówce jeśli chodzi o wypadki śmiertelne.

http://ec.europa.eu/polsk..._drogowe_pl.htm

I dane z wiki:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Wypadek_drogowy

Cytat:
W Polsce na 100 000 mieszkańców przypada 8,5 ofiary wypadków drogowych rocznie[5], przy czym średnia w Unii Europejskiej wynosi około 5,5[


Czyli jeśli chodzi o wypadki jako takie to też przekraczamy średnią.

cthsqd - Pon 09 Cze, 2014

Nie, Ty podajesz tylko dane o ofiarach. Wypadków w Niemczech było prawie 300tyś, we Włoszech prawie ponad 185tyś., Wlk.Bryt. 150tyś. a Polska to zaledwie 37tyś. Nawet biorąc pod uwagę liczbę ludności ten wynik i tak jest na naszą korzyść. Różnice zacierają się pod względem ofiar, ale tu przyczyn może być więcej o których napisał FAZI 1.
Arrakis - Pon 09 Cze, 2014

Khem,
sprawdź najpierw, jak jest definiowany w poszczególnych krajach "wypadek". Potem dopiero porównuj.

Arrakis

cthsqd - Pon 09 Cze, 2014

:) jeśli posiadasz jakieś bardziej precyzyjne informacje w tym temacie to chętnie się dowiem. Póki co statystyka jest jedna.
FAZI 1 - Pon 09 Cze, 2014

No, ale teraz wracajmy do naszych najdroższych fotografów, bo o tym jest ten temat.
bolec71 - Pon 09 Cze, 2014

Zabuliłem właśnie 400 PLN, ale nie mam pretensji do Tuska i Rostowskiego, bo przez własną głupotę chciałem przeskoczyć skrzyżowanie na żółtym w Krośnie :gent:
drill - Pon 09 Cze, 2014

A to na żółtym nie można? Generalnie nie, ale.... Chyba przecież nie chciałeś przeskoczyć na tym żółtym po czerwonym.
FAZI 1 - Pon 09 Cze, 2014

:brzeg:
Arrakis - Pon 09 Cze, 2014

cthsqd napisał/a:
Póki co statystyka jest jedna.


No cóż, nie mam wpływu na to, co Tobie się wydaje (i nie chce sprawdzić dokładniej).

Aby sensownie odpowiedzieć na pytanie dotyczące fotoradarów, należałoby najpierw określić, jakie jest ich zadanie.
Obniżenie liczby ofiar. Czyli kluczem jest miejsce ich ustawienia: tam gdzie jest szczególnie niebezpiecznie, a nie ma możliwości zastosowania innych rozwiązań technicznych, np. spowalniaczy. Jakie są polskie realia, nie trzeba tłumaczyć.

Arrakis

cthsqd - Pon 09 Cze, 2014

Jeśli chcesz podważyć jakieś twierdzenie musisz to uzasadnić, a nie rzucić coś na wiatr co jeszcze mam sobie sam sprawdzać. Wykaż że w innych krajach inaczej liczy się wypadki to możemy rozmawiać dalej, bo na razie to rzuciłeś coś o wydawaniu się i nic więcej.
puchatek - Wto 10 Cze, 2014

A wracając do radarów i foto też, to niech sobie będą, nawet w ilości 1 na 100 metrów, ale niech ta droga będzie sensownie oznakowana, z dopuszczalną prędkością na sensownym poziomie, w krajach poważnych wokół szkół porusza się w tempie żółwia, ale te szkoły nie są przy trasach przelotowych
maxikasek - Wto 10 Cze, 2014

cthsqd napisał/a:
Jeśli chcesz podważyć jakieś twierdzenie musisz to uzasadnić, a nie rzucić coś na wiatr co jeszcze mam sobie sam sprawdzać. Wykaż że w innych krajach inaczej liczy się wypadki to możemy rozmawiać dalej, bo na razie to rzuciłeś coś o wydawaniu się i nic więcej.

Przykładowo http://en.wikipedia.org/w...riously_Injured
U nas ranny to taki, którego "obrażenia ciała powodujące naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwające dłużej niż 7 dni". W UK jak widać- poważnie ranny to taki który zostanie zarejestrowany w szpitalu jako pacjent (nawet jeśli po zbadaniu tego samego dnia zostanie wypisany). Natomiast lekko ranny- to np. osoba z siniakiem.
W UK nie rozróżnia się też kolizji i wypadku tak jak u nas, z tego co wyczytałem. http://www.norfolk.police...collisions.aspx
Czyli u nich przykładowo potrącenie kury, dzwon bez rannych, czy skasowanie znaku drogowego bez rannych jest wypadkiem.
Co ciekawe jeśli w wypadku zostanie uszkodzone tylko mienie sprawcy lub i tylko on zostanie ranny - to nie jest to wypadek ;)

cthsqd - Wto 10 Cze, 2014

Okej, nikt nie wątpi że różnice w definicji mogą być, ale jeśli mówimy o statystykach to sprawa jest jasna, a jeśli chcemy to podważać to trzeba to robić twardymi podstawami, a nie na zasadzie "możliwe że". Jeśli jakiś kraj prowadzi własne statystyki w których rozgranicza wypadki na takie, które u nas się nie zaliczają to trzeba to wskazać. Jeśli za podstawę będziemy przyjmować te "możliwości" to równie dobrze można się podetrzeć całymi statystykami, a tym samym pleść byle co bez jakichkolwiek podstaw.

Dla mnie temat ograniczeń prędkości i absurdalnych restrykcji jest wyczerpany, i tak już pewnie FAZI ma już pakiet czerwonych pasków w gotowości :)

W kwestii fotoradarów panuje chyba ogólna zgodność, że mogły by służyć dobrze zastosowane w mądry sposób, a jak jest faktycznie to już wielokrotnie tu pisano.

Arrakis - Wto 10 Cze, 2014

Maxikasek,
przerabialiśmy to już na forum jakiś rok temu. Niezależnie od tego, co się komu wydaje, wiadomo, że te statystyki mają się nijak do polskich, co widać chociażby po dysproporcji w stosunku liczby "wypadków" do liczby ofiar śmiertelnych. Dane dla każdego państwa mają swoją specyfikę (np. w WB nie wszystkie zdarzenia są zgłaszane, także te poważne). Trzeba ją napierw poznać. Bez tego, to :oops1:

Cytat:
Jeśli chcesz podważyć jakieś twierdzenie musisz to uzasadnić, a nie rzucić coś na wiatr co jeszcze mam sobie sam sprawdzać. Wykaż że w innych krajach inaczej liczy się wypadki to możemy rozmawiać dalej, bo na razie to rzuciłeś coś o wydawaniu się i nic więcej.

Tak jak pisałem, jest mi obojętne w co Ty wierzysz i co Ci się wydaje. Jak masz ochotę, to rusz sam klawiaturę i sobie poszukaj. Dla ułatwienia proponuję zacząć od niemieckiego urzędu statystycznego i brytyjskiego ministerstwa transportu.

Cytat:
A wracając do radarów i foto też, to niech sobie będą, nawet w ilości 1 na 100 metrów, ale niech ta droga będzie sensownie oznakowana, z dopuszczalną prędkością na sensownym poziomie, w krajach poważnych wokół szkół porusza się w tempie żółwia, ale te szkoły nie są przy trasach przelotowych

Fotoradary stanowią tylko jeden z elementów systemu bezpieczeństwa na drogach. Mówienie o nich w sposób wyrwany z kontekstu prowadzi do nikąd.

Aby u nas to bezpieczeństwo poprawić, należałob najpierw zidentyfikować główne czynniki ryzyka i w te czynniki uderzyć, a nie zajmować się serowaniem statystyk gładkich jak pupcia niemowlęcia. Daleko im do jakości i obiektywności danych np. brytyjskich lub niemieckich. Może dlatego, że uczciwa analiza statystyczna pokazałaby, że niejedna akcja mająca poprawić bezpieczeństwo na drogach tak naprawdę z założenia nie mogła nic przynieść poza skutkami PR.
Doskonałym tego przykładem była akcja "pijany rowerzysta". Wystarczyłoby sprawdzić, ile było ofiar w wypadkach z udziałem pijanych rowerzystów i ile spośród nich to były osoby inne, niż ww. rowerzyści.

Niech mi ktoś może odpowie na pytanie, dlaczego w Polsce na drogach ginie tak dużo pieszych. Bardzo dużo w stosunku do wielu innych krajów UE.

Arrakis

bolec71 - Wto 10 Cze, 2014

Arrakis napisał/a:
Niech mi ktoś może odpowie na pytanie, dlaczego w Polsce na drogach ginie tak dużo pieszych. Bardzo dużo w stosunku do wielu innych krajów UE.


- brak wpojonego zwyczaju przechodzenia przez ulicę po pasach;
- poruszanie się prawą stroną drogi, szczególnie po zmroku;
- odblaski (swoją drogą byłem w szoku w USA, gdzie wychodząc po zmroku na spacer wszyscy Amerykanie ubierali kamizelki odblaskowe);
- ZIELONA STRZAŁKA traktowana przez baranów jak zielone światło. :gent:

puchatek - Wto 10 Cze, 2014

bolec71, nie wszyscy, a może większość w rejonach, w których byłeś
thikim - Wto 10 Cze, 2014

U nas to jest zawsze jakoś tak ciekawie że prawo tworzy się by nie było przestrzegane.
Bo naprawdę nie wiele osób przestrzega prawa jeśli chodzi o ograniczenia prędkości.
Prawo to jest powszechnie ignorowane i to nie tylko przez obywateli ale i urzędników i funkcjonariuszy państwowych.
Pytanie po co jest prawo którego prawie nikt nie przestrzega? Fotoradary to tylko taka ściema że państwo niby dba o bezpieczeństwo - liczą się dodatkowe dochody, których jest nadspodziewanie mało.
Czyli generalnie, nie ma nic celowego w działaniach państwa. Jest jedno wielkie rzucanie się to w lewo to w prawo pod publiczkę.

klm - Wto 10 Cze, 2014

bolec71 napisał/a:
- brak wpojonego zwyczaju przechodzenia przez ulicę po pasach;


Wielu pieszych ginie na pasach. Jesteś z Trójmiasta to powinieneś słyszeć o słynnym skrzyżowaniu w Gdańsku.

Taka mała prezentacja:

http://www.tw.waw.pl/badz...es/sem/pl/1.pdf

I cytat z dokumentu:

Cytat:

W miejscach udostępnionych dla ruchu pieszego odnotowano 6857 wypadków, co stanowi 66,5% wszystkich wypadków z udziałem pieszych.


Ponad 3000 wypadków z tych 6857 miało miejsce na przejściach dla pieszych.

steell - Wto 10 Cze, 2014

I o czym to świadczy? wyrwane z kontekstu tak naprawdę o niczym. Nam potrzebne jest kompleksowe podejście. Zaczynając od infrastruktury a to nie tylko pasy na jezdni ale też np. przejścia podziemne w miejscach szczególnie niebezpiecznych to znaczy na trasach z wieloma pasami ruchu. Po drugie w miejscach gdzie nie da się zrobić przejść podziemnych ze względów technicznych zrobić światła i osłonięte wysepki na środku jezdni tak by piesi mieli gdzie się bezpiecznie zatrzymać przekraczając jezdnie i wkraczając na pas o przeciwnym ruchu. Do tego przy przejściach dla pieszych a najlepiej w całym obrębie miejscowości na głównych ciągach komunikacyjnych zablokować możliwość przekraczania jezdni słupkami, łańcuchami i ekranami, sposób dowolny, byle był skuteczny. To nie wszystko potrzebna jest kampania medialna wychowująca kierowców ale i pieszych, tylko żeby spoty nie leciały przez tydzień codziennie po parę razy a potem cisza. Do tego to co pisałem wcześniej, żadna DK nie może przebiegać przez miejscowości, wszystkie te drogi trzeba przebudować, same autostrady i ekspresówki sprawy nie załatwia. Obstawić miasta fotoradarami, przy każdej szkole na każdym głównym ciągu komunikacyjnym i w miejscach szczególnie niebezpiecznych, tak by kierowca wjeżdżając do miasta nie zastanawiał się czy będą tam fotoradary tylko był pewien że spotka ich wiele. To jednak dopiero po wykonaniu wszystkich moich wcześniejszych propozycji. Sporo pieniędzy potrzeba i sporo chęci do pracy ale jestem pewien ze da się to zrobić. Co sie u nas robi, zaczyna się od tyłu, żeby chociaż wpływy z fotoradarów przeznaczane były na drogi.
maxikasek - Sro 11 Cze, 2014

Blokując możliwość przekraczania jezdni- zmniejszasz też ilość miejsc parkingowych. W dodatku jeśli ulica jest zabudowana- to masz dojazdy do posesji, bramy kamienic- tych nie możesz zablokować. A ludzie jak mrówki- jak już raz przeszli jakąś trasą- to będą chodzić. Kładki- a bo to trzeba wejść na taką, dojść do niej itp. Potrafią przebiegać przez jezdnię 20 m od przejścia dla pieszych- bo za daleko.
A jak już Policja wlepi mandat za nieprostopadłe przechodzenie przez jezdnię- to zaraz wielki krzyk i memy, że to przesada.
Do tego rowerzyści, którzy nie znają przepisów i uważają, że moga przejechać na rowerze po każdym przejściu przez jezdnię. Jeśli dodamy do tego tak ukochane przez służby drogowe żywopłoty, które skutecznie ograniczają widzenie z pozycji kierowcy- to przepis na wypadek gotowy.
Ale co dziwne- ci sami piesi np w Niemczech wiedzą, ze nie wolno iść po ścieżce rowerowej- a jak nie wiedzą, to mandat 20 marek (znajomy tyle zapłacił jeszcze przed wprowadzeniem euro)- skutecznie edukuje. I po tym całe pueblo wiedziało, żeby w Niemczech po ścieżce nie chodzić. ;)
Raz widziałem akcję policji- samochód do obserwacji demonstracji stał przy rondzie, a w bocznych uliczkach 100m dalej, patrole piesze z lizakami. Ten wyłapywał "oszczędzających żarówki w kierunkowskazach"- tamci zatrzymywali.
Coraz więcje kamer monitoringu miejskiego- czemu nie wyłapują wyprzedzających czy omijających inny pojazd na przejściu dla pieszych. Bo policji się nie chce? Szkółki prewencji- czemu nie rzucą "młodych" na przejścia dla pieszych- niech łapią ich i rowerzystów łamiących przepisy. Kiedyś były częstsze takie akcje- ale wtedy prewencja miała normę- 4 mandaty na służbę (co jest oczywiście głupotą).
Nie trzeba od razu sypać mandatami. Jak mnie kiedyś zatrzymał policjant (a narozrabiałem trochę, spanikowałem- świeży kierowca) i udzielił tylko upomnienia to do dziś pamiętam. I większość chyba ludzi tak samo będzie reagować, jak się dowie ile właśnie "zaoszczędzili".

Arrakis - Sro 11 Cze, 2014

klm napisał/a:


Taka mała prezentacja:

http://www.tw.waw.pl/badz...es/sem/pl/1.pdf

Pomysły zespołu (propozycje zmian legislacyjnych) są z gatunku, jak zwiększyć liczbę ofiar śmiertelnych wśród pieszych. Typowy przykład oderwania od rzeczywistości i braku zrozumienia tematyki, za którą ktoś się zabiera.

Przyczyną wypadków nr 1 w Polsce jest brak zdrowego rozsądku i pomyślunku+ pewna liczba użytkowników dróg, którzy z przyczyn okulistycznych lub innych zdrowotnych nie powinna nigdy posiadać prawa jazdy. Dopiero nastepnym jest nieprzestrzeganie przepisów.
O czym ww. "zespół" nie wspomniał - bo zapewne zepsułoby to zabawę - to w ilu wypadkach z udziałem pieszych sprawcą jest sam pieszy, a takie statystyki są dostępne. W przypadku wypadków z ofiarami śmiertelnymi jest to w przybliżeniu 50/50 winy. W przypadku rannych jest to 2/3 kierowcy i 1/2 piesi.
Problem wyprzedzania na pasach nie ulega wątpliwości. Niedawno przepuściłem kobietę z wózkiem i drugim dzieckiem prowadzonym za rękę. Oczywiście na pasach. Za mną zatrzymał się debil (przepraszam debili), po czym nagle gaz i ominął mnie niemalże trafiając wózek.

Mamy jednak w Polsce pewną ilość przejść dla pieszych - takich czarnych punktów, chociażby wspomniane powyżej przejście w Gdańsku. Są i inne. Co jakiś czas ktoś tam ginie. I co? I nic. Wina kierowców to jedno, ale z drugiej strony kluczową rolę odgrywa też infrastruktura. Znam kilka przypadków, gdzie przez lata "nic się Panie nie da zrobić, postawimy ograniczenie", a nagle okazywało się, że np. przesunięcie przejścia o 20 m dalej pozwoliło rozwiązać problem.
Co w innych takich miejscach?

Generalnie, projektując infrastrukturę drogową w Poslce należy po prostu uwzględniać pewne ułowności użytkowników.

Najnowszy pomysł, to obniżenie prędkości w mieście do 30 km/h.

Arrakis

klm - Sro 11 Cze, 2014

Arrakis napisał/a:
Przyczyną wypadków nr 1 w Polsce jest brak zdrowego rozsądku i pomyślunku


W pełni się zgadzam. Prezentację wkleiłem tylko po to by pokazać, że większość wypadków z udziałem pieszych ma miejsce nie, jak pisze bolec71, w miejscach niedozwolonych dla pieszych, ale wręcz przeciwnie. I że wina nie leży głównie po stronie pieszych.

Arrakis napisał/a:
Wina kierowców to jedno, ale z drugiej strony kluczową rolę odgrywa też infrastruktura.


Gdańsk to jedno, ale zawsze zastanawiała mnie Rospuda. Tam w jednym miasteczku TIRy co jakiś czas zabijały pieszych. Ratunkiem miała być obwodnica. A mnie zastanawiało dlaczego przez lata nikt nie zbudował tam kładki.

bolec71 - Sro 11 Cze, 2014

klm napisał/a:
A mnie zastanawiało dlaczego przez lata nikt nie zbudował tam kładki.


Przez przepisy wymagające dla każdej kładki czy schodów podjazdu dla inwalidów lub windy, a to czyni inwestycję kilka razy droższą (vide: Gdynia Redłowo - 20 lat od pomysłu do modernizacji wiaduktu dla pieszych) :gent:

Arrakis - Sro 11 Cze, 2014

Cytat:
Gdańsk to jedno, ale zawsze zastanawiała mnie Rospuda. Tam w jednym miasteczku TIRy co jakiś czas zabijały pieszych. Ratunkiem miała być obwodnica. A mnie zastanawiało dlaczego przez lata nikt nie zbudował tam kładki.


W sytuacji drogi przelotowej przez miasteczko najprostszym i najlepszym rozwiązaniem jest wymuszone spowolnienie ruchu + ewentualnie światła. Małe rondo, szykana lub coś podobnego. 100% skuteczności, bo po prostu żaden samochód się nie rozpędzi tak, aby stanowił zagrożenie dla pieszego. Trzeba tylko chcieć ruszyć d...cztery litery.

Przejścia przez drogi wielopasmowe to oddzielny problem, wynikający z fizjologii ludzkiego oka. One z założenia są niebezpieczne. Widzimy dobrze w wąskim kącie, a reszta pola widzenia - dosyć słabo. Natomiast tak zwane widzenie poboczne jest odpowiedzialne za wychwytywanie np. ruchu (pieszy zbliżający się do przejścia). Jeśli jednak scena jest zbyt szeroka, to po prostu ten pieszy nam "umknie". Wszystko zakładając dzień i dobre warunki. Wieczorem (szarówka) i w nocy mamy dodatkowo zawężone pole widzenia i obniżoną ostrość. Tu znowu kłania się oświetlenie przejść lub wyposażenie ich w odpowiednią sygnalizację.
Niestety, ale niektóre elementy naszej infrastruktury są z założenia niebezpieczne i wiadomo, że będą wypadki, nawet jeśli "współsprawcą" jest np. nadmierna szybkość.

Arrakis

thikim - Sro 11 Cze, 2014

http://www.sejm.gov.pl/se...sp?key=07B34710

A jak: inicjatywa europejska oczywiście do 30 km/h.

Ja mam całkowitą pewność że przy prędkości 0 km/h jest 0 (zero) wypadków komunikacyjnych i tu nie trzeba żadnych analiz ani badań to jest rzecz pewna - nie ma komunikacji = nie ma wypadków komunikacyjnych.
Inne rozwiązanie to zabronić ludziom wychodzić z domów - także zero wypadków komunikacyjnych.

Ponieważ jednak wyżej wymienione rozwiązania na pewno będą w dużej mierze ignorowane przez ludzi to samo nasuwa się czwarte rozwiązanie:
wsadzić wszystkich profilaktycznie do więzienia: czegóż człowiekowi więcej potrzeba poza jedzeniem i spaniem?
To rozwiązanie gwarantuje naprawdę zerową ilość wypadków komunikacyjnych, napiszę więcej. W takich warunkach nawet ślepy epileptyk z zawartością alkoholu >5 %-mili nie spowoduje wypadku. :cool:

bolec71 - Sro 11 Cze, 2014

99% miast europejskich w jakich byłem stosuje zasadę "tempo 30 km/h" + ograniczanie wjazdu do centrum (opłaty, ultra drogie parkingi, strefy wyłączone z ruchu) :gent:
Arrakis - Sro 11 Cze, 2014

Cytat:
99% miast europejskich w jakich byłem stosuje zasadę "tempo 30 km/h"

Jak widać trafiają się różne zboczenia. To akurat nie jest jeszcze powszechne. Na szczęście.

Arrakis

maxikasek - Sro 11 Cze, 2014

klm napisał/a:
ale zawsze zastanawiała mnie Rospuda. Tam w jednym miasteczku TIRy co jakiś czas zabijały pieszych. Ratunkiem miała być obwodnica. A mnie zastanawiało dlaczego przez lata nikt nie zbudował tam kładki.


Arrakis napisał/a:
Małe rondo, szykana lub coś podobnego

Panowie mówicie o Augustowie. Tych kładek musiałoby tam być kilkadziesiąt- a i tak ludzie chodziliby na szagę. Na tej trasie są dwa ronda w mieście.
Obejrzyjcie sobie to miasteczko (centrum) w Street View. Szerokie proste ulice, chodniki szerokie , po jednej stronie oddzielone od drogi kilkumetrowym pasem zieleni, co przejścia ze światłami. Budynki odsunięte o kilkanaście/kilkadziesiąt metrów od chodnika- więc nie można mówić o braku widoczności.
Ofiary śmiertelne w takich wypadkach są albo z powodu łamania ewidentnego przepisów przez kierowców albo pieszych. Znając mentalność małych miasteczek- stawiam po połowie.
thikim napisał/a:
A jak: inicjatywa europejska oczywiście do 30 km/h.

Nawet nie miałbym nic przeciwko- pod jednym warunkiem. Pojazdy BOR także będzie obowiązywało to ograniczenie, a za rażące przekroczenie o 100% tej prędkości utrata mandatu przez parlamentarzystę obligatoryjna :cool:
Wtedy byłbym spokojny, że zostanie 50 do końca świata i jeden dzień dłużej.

Arrakis - Pią 13 Cze, 2014

Cytat:
Tych kładek musiałoby tam być kilkadziesiąt-

Gdzieś było coś o kładkach?

Ad 30 km/h, mamy w Polsce niejedno osiedle z drogami publicznymi, gdzie ograniczenie wynosi 20 km/h. Inna sprawa, że bez "śpiących policjantów" i tak nikt by tego nie przestrzegał.
Są po prostu miejsca, w których można. Próba ogólnego wprowadzenia na terenach zabudowanych 30 km/h zamiast 50 km/h to w Polsce po protu głupota, na zasadzie bezmyślnego CTRL+C/CTRL-V.

Arrakis

bolec71 - Pią 13 Cze, 2014

W Polsce wprowadzanie ograniczeń, bez wprowadzenia drastycznych kar finansowych jest z góry skazane na porażkę, bo obecne (śmiesznie niskie mandaty) każdy ma głęboko w dooopie.

Ciekawostka: w USA (Louisiana) za pozostawienie samochodu przy żółtej linii można trafić do aresztu na kilka miesięcy :gent:

Arrakis - Pią 13 Cze, 2014

W Polsce pomysł wprowadzenia drastycznych kar finansowych jest z góry skazane na porażkę. One wtedy stałyby się bolesne również dla ustanawiających przepisy, a tego przecież nikt by nie chciał?
Za jazdę na podwójnym gazie też grozi więzienie. I co?

A nasze realia?
http://www.tvn24.pl/jecha...i,438882,s.html

A przypadki wlepiania mandatów z fotoradaru rowerzystom?
Długo by wymieniać.

A jak tam ten twój kierowca osławionego BMW, co się nim sam premier zajął :oops1:
Bolec, nadal masz złudzenia?

Arrakis

maxikasek - Pią 13 Cze, 2014

Arrakis napisał/a:
Gdzieś było coś o kładkach?

Tak- w poście klm , który cytowałem :gent:
Arrakis napisał/a:
Są po prostu miejsca, w których można. Próba ogólnego wprowadzenia na terenach zabudowanych 30 km/h zamiast 50 km/h to w Polsce po protu głupota, na zasadzie bezmyślnego CTRL+C/CTRL-V.

I tu pełna zgoda- takie decyzje powinny być w gestii władz gminnych. Oni wiedzą najlepiej czy to konieczne i ich wyborcy rozliczą, jeśli podejmą głupią decyzję. Jeśłi taka jest wola mieszkańców moga nwet ogłosić swoje miasto/dzielnicę/wieś strefą z zakazem ruchu samochodów. Ich dom- ich decyzje.
Arrakis napisał/a:
A nasze realia?
http://www.tvn24.pl/jecha...i,438882,s.html

Dziwięciu się odwoła, jeden zapłaci dla świętego spokoju- jesteśmy do przodu ;) . Tak jak z ubezpieczycielami, jak się odwołasz dostaniesz więcej- nawet nie musisz tego jakoś argumentować- wystarczy samo odwołanie- znaczy klient bez krawata :cool:
Arrakis napisał/a:
A jak tam ten twój kierowca osławionego BMW, co się nim sam premier zajął

Ciekawe że jeszcze dziennikarze nie wyłachali czyj to syn, że ma takie plecy ;)

Arrakis napisał/a:
A przypadki wlepiania mandatów z fotoradaru rowerzystom?

Jeśli przekroczył prędkość- to czemu miał nie dostać?

drill - Pią 13 Cze, 2014

maxikasek napisał/a:
Jeśli przekroczył prędkość- to czemu miał nie dostać?


Może dlatego, że nie miał czym zmierzyć i nie koniecznie miał świadomość, że przekroczył o te parę km? Wiem zaraz napiszesz, że mógł jechać odpowiednio wolniej, a może nawet prowadzić tylko po co go w ogóle zabierał przecież lepiej by było jakby się położył i wpłacił zaliczkowo mandat/podatek. Gdzieś widziałem w sieci jak fotoradar robił zdjęcia pieszym - to jest dopiero przeginka.

-=Alex=- - Pią 13 Cze, 2014

To jest dopiero przeginka. Jednoznacznie widać do czego służą fotoradary. Mandat za przekroczenie prędkości dla właściciela auta, które jechało na lawecie.
Cytat:
Panu Piotrowi zepsuł się w Danii samochód. Do kraju auto wracało na lawecie na duńskich "numerach". Wkrótce właściciel audi otrzymał zdjęcie z fotoradaru i żądanie wskazanie kierowcy swojego auta, które miało przekroczyć prędkość. Tyle że, gdy fotoradar zrobił zdjęcie auta, to akurat jechało na lawecie. Mimo to panu Piotrowi grozi grzywna - strażnicy sprawę skierowali do sądu. Nie dali się przekonać, że "przyłapany" nie był uczestnikiem ruchu drogowego.

http://www.tvn24.pl/straz...i,439191,s.html

Arrakis - Pią 13 Cze, 2014

maxikasek napisał/a:
Arrakis napisał/a:
Gdzieś było coś o kładkach?

Tak- w poście klm , który cytowałem :gent:

Mały drobiazg, ale zacytowałeś moją wypowiedź, a nie klm.

maxikasek napisał/a:

Arrakis napisał/a:
A przypadki wlepiania mandatów z fotoradaru rowerzystom?

Jeśli przekroczył prędkość- to czemu miał nie dostać?

Chociażby dlatego, że w Polsce rowerzysta nie ma obowiązku posiadania żadnego miernika prędkości.
Swoją drogą przekroczenie rowerem ograniczenia do 30 lub 40 to żaden problem.

Cytat:

To jest dopiero przeginka. Jednoznacznie widać do czego służą fotoradary. Mandat za przekroczenie prędkości dla właściciela auta, które jechało na lawecie.

Uhu,
podawałem stronę wcześniej.

Arrakis

-=Alex=- - Pią 13 Cze, 2014

Arrakis, przepraszam.
Nie wchodziłem na linka.

maxikasek - Pią 13 Cze, 2014

Arrakis napisał/a:
Mały drobiazg, ale zacytowałeś moją wypowiedź, a nie klm.

Są dwa cytaty. Moja wypowiedź dotyczyła obydwu.
drill napisał/a:
Może dlatego, że nie miał czym zmierzyć i nie koniecznie miał świadomość, że przekroczył o te parę km?

Dokładnie o 16 km/h. Dopuszczalna była 30 km/h. Sąd zresztą uznał, że SM miała rację, choć odstąpił o ukarania ze względu na sytuację materialną oskarżonego.
Nieznajomość prawa nie zwalnia od jego przestrzegania- a przecież każdy może się tłumaczyć że nie miał świadomości że łamie prawo. Tak samo w tym wypadku- sorki ale pamiętam, że pow. 40 to odczuwa się na rowerze tę prędkość. Zwłaszcza, że chłopak zrobił to na rowerze miejskim czy trekingowym (z koszem z przodu).
Arrakis napisał/a:
Chociażby dlatego, że w Polsce rowerzysta nie ma obowiązku posiadania żadnego miernika prędkości.

Ale jak już pisałem - musi przestrzegać ograniczęń prędkości. Jednym z pytań w teście na Kartę Rowerową jest: z jaką maks. prędkością może poruszać się rowerzysta z strefie zamieszkania. Prędkościomierzy nie muszą też mieć np ciągniki rolnicze zarejestrowane przed 1993 rokiem, nawet jeśli ich prędk. maks. jest wyższa niż 25 km/h. Tzn, że mogą przekraczać prędkość?
Pamiętasz może znaki z ograniczeniem do 5km/h? Były często na terenie jednostek, zakładów przemysłowych - i to w czasach kiedy najmniejszą wartością na prędkościomierzu było 10km/h. RÓwnież nie było tłumaczenia.
drill napisał/a:
Gdzieś widziałem w sieci jak fotoradar robił zdjęcia pieszym - to jest dopiero przeginka.

Jeśli tak- to był uszkodzony. Musiałoby być ograniczenie prędkości do 3 km/h. POmyśl chwilę zanim napiszesz. :gent:
Taki "fotoradar" jest w ROuen. Jeśli pieszy przekroczy ograniczenie 3 km/h błyska fleszem po oczach. Nie robi zdjęcia, ani nie ma mandatu- tylko flesz po oczach.

Gecko - Pią 13 Cze, 2014

maxikasek napisał/a:
Jeśli tak- to był uszkodzony. Musiałoby być ograniczenie prędkości do 3 km/h. POmyśl chwilę zanim napiszesz. :gent:
Taki "fotoradar" jest w ROuen. Jeśli pieszy przekroczy ograniczenie 3 km/h błyska fleszem po oczach. Nie robi zdjęcia, ani nie ma mandatu- tylko flesz po oczach.

W Polsce czasem ustawiają fotoradar na 0 km/h i robią zdjęcia każdemu by wychwytywać kierowców jeżdżących bez pasów bezpieczeństwa. Może taki był ten co robił zdjęcia pieszym.
Pozdrawiam
P.S.
Tak mój znajomy zapłacił. Jechał tyle ile trzeba (50km/h) i błysnęło. Stwierdził, że pojedzie jeszcze raz z mniejszą prędkością i znów błysnęło. Zadowolony, że będzie mógł sobie podrwić z SM. I przyszły dwa mandaty za pasy.
Pozdrawiam

Arrakis - Pią 13 Cze, 2014

Cytat:
Są dwa cytaty. Moja wypowiedź dotyczyła obydwu.

Wobec tego wyszło trochę nie przypiął ni przyłatał w stosunku do cytowanego fragmentu mojej wypowiedzi.

Cytat:
Ale jak już pisałem - musi przestrzegać ograniczęń prędkości.

Mały problem, ponieważ nie ma możliwości technicznych realizacji ograniczenia.
Są przepisy dotyczące wyposażenia rowerów, ale ani słowa w nich o homologowanych licznikach.
http://wrower.pl/prawo/ro...ystow,3180.html

Cytat:
Jednym z pytań w teście na Kartę Rowerową jest

Tylko że KR dotyczy wyłącznie osób niepełnoletnich oraz j.w.

Arrakis

maxikasek - Nie 15 Cze, 2014

Arrakis napisał/a:
Mały problem, ponieważ nie ma możliwości technicznych realizacji ograniczenia.
Są przepisy dotyczące wyposażenia rowerów, ale ani słowa w nich o homologowanych licznikach.

I co z tego? Ja pisałem Ci już ciągniki o prędkości maks. pow. 25 km/h, zarejestrowane przed 1993 rokiem, też nie muszą mieć prędkościomierzy.
A na jakiej podstawie policja karze nietrzeźwych lub w stanie po spożyciu? Przecież w Polsce nie ma obowiązku posiadanie alkomatu czy alkotestu przez kierującego? To skąd ten "biedak" ma wiedzieć, czy ma jeszcze 0,19 czy już 0,21 ;)
Arrakis napisał/a:
Tylko że KR dotyczy wyłącznie osób niepełnoletnich oraz j.w.

Czyli niepełnoletni muszą przestrzegać ograniczeń prędkości, a pełnoletni już nie ? ;)

Arrakis - Nie 15 Cze, 2014

Cytat:
To skąd ten "biedak" ma wiedzieć, czy ma jeszcze 0,19 czy już 0,21

Zgodnie z przepisami może udać się na komendę i poprosić o badanie :gwizdze:
Swoją drogą poruszamy się w tym momencie w granicach błędu pomiarowego wielu alkomatów lub poniżej.

Arrakis

maxikasek - Pon 16 Cze, 2014

Więc w zgodzie z przepisami rowerzysta może sobie założyć prędkościomierz- bo nie ma przepisów zabraniających posiadanie takowego. NAwet nie homologowany nie ma błędu pomiaru 50% :cool:
Arrakis napisał/a:
Swoją drogą poruszamy się w tym momencie w granicach błędu pomiarowego wielu alkomatów lub poniżej.

Dla tych wartości błąd pomiaru alkomatem jest +/- 0,04 promila, do tego 0,014 promla odchyłki standardowej, więc raczej nie. Ale to był tylko przykład, na to że mimo że nikt nie wymaga od nas posiadania alkomatu musimy przestrzegać ograniczeń ilości alkoholu we krwi.

Arrakis - Pon 16 Cze, 2014

Cytat:
Dla tych wartości błąd pomiaru alkomatem jest +/- 0,04 promila, do tego 0,014 promla odchyłki standardowej, więc raczej nie. Ale to był tylko przykład, na to że mimo że nikt nie wymaga od nas posiadania alkomatu musimy przestrzegać ograniczeń ilości alkoholu we krwi.

Nie bardzo wiem, co chciałeś tym wnieść. To są dane dla jednego, konkretnego typu.
Droga coraz bardziej na manowce.

Cytat:
NAwet nie homologowany nie ma błędu pomiaru 50%

Założysz się? Pomijając oczywiste błędne zaprogramowanie licznika, wystarczy jego przeniesienie z roweru na rower lub lekkie przekręcenie magnesu, np. o jakieś krzaki. Stąd takie liczniki nigdy nie dostaną homologacji.
Niestety, ale w grę mogą wchodzić tylko homologowane, montowane fabrycznie liczniki.

Arrakis

maxikasek - Wto 17 Cze, 2014

Arrakis napisał/a:
Nie bardzo wiem, co chciałeś tym wnieść. To są dane dla jednego, konkretnego typu.
Droga coraz bardziej na manowce.

Akurat są to dane dla wszystkich typów- graniczne. Tzn, że alkomat może mieć niższy błąd, ale nie wyższy. I to Ty zacząłeś z błędem pomiarowym- ja tylko zwróciłem uwagi, że mimo braku nakazu posiadania alkomatów kierujący musi pilnować aby nie przekroczyć odpowiedniej wartości alkoholu we krwi.
Arrakis napisał/a:
Założysz się? Pomijając oczywiste błędne zaprogramowanie licznika, wystarczy jego przeniesienie z roweru na rower lub lekkie przekręcenie magnesu, np. o jakieś krzaki. Stąd takie liczniki nigdy nie dostaną homologacji.

MOżna też nie wymienić baterii po wyczerpaniu ;) Za każdym razem w licznik wprowadza się obwód opony- więc nie wiem w czym problem przy przeniesieniu na inny rower. Także przekręcenie magnesu ani jego umiejscowienie nie ma żadnego znaczenia bo zlicza obroty- chyba że magnes przestanie wogóle "widzieć" czujnik- ale wtedy chyba nawet przeciętnie inteligenty zorientuje się że licznik pokazuje 0 km/h kiedy on jedzie. I jaka musi być różnica między oponami aby przekłamywał o 50%? Z 16 cali na 24?

No i w Niemczech ponoć liczniki Sigma dostały homologację i mogą być montowane do motocykli i quadów. A i w starszych Mercedesach prędkościomierze działają na podobnej zasadzie jak liczniki rowerowe- zlicza obroty przedniego koła i każda zmiana opony i felgi przekłamuje ten wynik. Jednak nie na tyle aby wycofać je z dróg, dlatego mają dopuszczalne kilka rozmiarów.

bolec71 - Pon 25 Sie, 2014

Nowe wyczyny "Froga":

http://tvnwarszawa.tvn24....azy,140053.html


Ciekawe kiedy Policja wreszcie odstrzeli tego skurwy..na :x

grzeg_sz - Pon 25 Sie, 2014

Nie nowe, z czerwca, podobno
motylemjestem - Pią 19 Gru, 2014

Moje wspomnienie ze Szwajcarii: fotoradary są wszędzie. Prawie na każdych światłach w mieście jest fotoradar wykrywający przejazd na czerwonym. I ludzie tam jeżdżą zgodnie z przepisami. Polemizowałbym, czy fotoradary prędkościowe polepszają sytuację, ale naprawdę popieram fotoradary wykrywające przejazd na czerwonym świetle. Skończyłoby się przejeżdżanie na "ciemnożółtym"!
MK-J - Wto 02 Cze, 2015

Cytat:

"DGP": kolejne kłopoty dla kierowców


Mandat będzie groził kierowcom nawet za przekroczenie prędkości o jeden km/h? Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", rząd Ewy Kopacz zamierza znieść margines 10 km/h przy pomiarach dokonywanych przez fotoradary

W "Programie realizacyjnym na lata 2015–2016", który jest uzupełnieniem Narodowego Programu Bezpieczeństwo Ruchu Drogowego 2013–2020, zawarty jest fragment o "zniesieniu tolerancji pomiaru urządzeń automatycznego nadzoru nad zachowaniami w ruchu drogowym".

– To nielogiczne. Żaden kierowca nie utrzyma dokładnie określonej prędkości – mówi wiceszef sejmowej komisji infrastruktury Józef Rapacki z PSL.

Jak z kolei przekonuje Bartłomiej Mokrzycki ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego, przepis o tolerancji "kierowcy w praktyce potraktowali jako wyższy limit, a nie tolerancję błędu pomiaru". – Z tego powodu tej zasady nie powinno być – dodaje i proponuje, by w ramach kompromisu ograniczyć tolerancję do pięciu km/h.

Dziennikarz "DGP" Tomasz Żółciak pisze, że zniesienie tolerancji urządzeń to niejedyne zadanie, jakie wyznaczył sobie rząd w przyjętym niedawno "Programie realizacyjnym na lata 2015–2016". Jedną z najważniejszych zmian jest "podniesienie maksymalnej wysokości grzywien".

Obostrzenia dla kierowców

Od 18 maja obowiązują nowe zaostrzone sankcje m.in. na tych, którzy jeżdżą z nadmierną prędkością lub po pijanemu.

Zgodnie z nowymi przepisami, prawo jazdy traci się za przekroczenie w terenie zabudowanym dozwolonej prędkości o 50 km/h/ oraz za zbyt dużą liczbę przewożonych w aucie osób. W praktyce policjant w czasie kontroli drogowej, po stwierdzeniu np. przekroczenia prędkości, zatrzymuje kierowcy prawo jazdy i przesyła je do właściwego starosty, który, wydając decyzję administracyjną – formalnie zatrzyma dokument. Za pierwszym razem zatrzymanie prawa jazdy następuje na 3 miesiące. Jeśli mimo to kierowca dalej będzie prowadzić auto bez uprawnień i zostanie zatrzymany, ten okres przedłuży się do sześciu miesięcy; kolejna "wpadka" bez prawa jazdy zakończy się cofnięciem uprawnień i koniecznością ponownego zdawania egzaminu.

Starosta może wydać decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy nie tylko w sytuacji, kiedy dokument został fizycznie zatrzymany przez policjanta. Podmioty uprawnione do kontroli ruchu drogowego mogą poinformować starostę o każdym ujawnionym przypadku dopuszczenia się jednego z powyższych czynów (chodzi tu m.in. o fotoradary). Na podstawie takich informacji starosta ma wydać decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy pod rygorem natychmiastowej wykonalności oraz zobowiąże kierowcę do zwrotu prawa jazdy. Od jego decyzji można się odwołać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a następnie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

(...)

Całość TUTAJ

grzeg_sz - Wto 02 Cze, 2015

A z jaką dokładnością mierzą prędkość radary?
konradzikw - Wto 02 Cze, 2015

No właśnie tu jest ten przekręt. Co zaś chodzi o zatrzymywanie praw jazdy, to można trochę się douczyć w temacie np. w tym miejscu:


http://anuluj-mandat.pl/b...y-na-3-miesiace

-=Alex=- - Wto 02 Cze, 2015

grzeg_sz napisał/a:
A z jaką dokładnością mierzą prędkość radary?

Np. Fotorapid CM
Cytat:
Dokładność pomiaru
± 3 km/h (do 100 km/h)
± 3 % (pow. 100 km/h)

http://anuluj-mandat.pl/i...aru%20RAPID.pdf

grzeg_sz - Wto 02 Cze, 2015

Dzięki.
To będzie ciekawie przy zmierzonej prędkości, np 52 km/h, więcej spraw w sądzie

thikim - Wto 02 Cze, 2015

Praktyka będzie taka że zamiast załatać to dziurę budżetową, jeszcze to ją pogłębi.
Kierowca jeżdżący samochodem daje więcej do budżetu w kosztach paliwa niż kierowca ukarany zabraniem prawa jazdy. Do tego koszty spraw sądowych. Jak się kieruje człowiek czy państwo złymi zasadami to żadna ekwilibrystyka nie pomoże.
To tak jak: można zjechać wózkiem z góry dzięki zasadzie grawitacji.
Można też się uprzeć że grawitacja działa do góry i wepchnąć wózek na górę, udowadniając na wszelkie sposoby że wózek sam wjechał i nas wciągnął. Dać się da. Ale jakby ciężej i bez sensu, no i trzeba sporo nakłamać.
Gdyby tak zrobiono badania: ile uwagi będzie musiał poświęcić kierowca aby nie przekroczyć 50 km/h. Plus odpowiedni zapas. Czyli powinien jeździć tak ok. 45 km/h z wzrokiem cały czas utkwionym w szybkościomierz. To nie poprawi bezpieczeństwa.
Niemniej jednak podpowiadam: przy prędkości 20 km/h liczba ofiar komunikacji jest minimalna. A przy 0 km/h - zerowa.

konradzikw - Wto 02 Cze, 2015

Dodam tylko, że każdy samochodowy licznik prędkości zawyża około 10% wartość. Może producenci przewidzieli próby wprowadzenia tego prawa w Polsce...?
gathern - Wto 02 Cze, 2015

Głosowaliście Panowie - to macie Przyjazne państwo :lol:

Dodam że już mają się pojawić także odcinkowe pomiary prędkości. Mówiąc krótko - spowalniamy, i to nie tylko w sensie jazdy samochodami, ale jako kraj.

maxikasek - Wto 02 Cze, 2015

grzeg_sz napisał/a:
Dzięki.
To będzie ciekawie przy zmierzonej prędkości, np 52 km/h, więcej spraw w sądzie

Ale to nie chodzi o błąd pomiarowy , tylko o owe niedoszacowanie prędkości do 10km/h- na co zezwalał KRD. Tak więc do tej pory mogli Cię ukarać (zgodnie z prawem) za przekroczenie o 13 km/h.
Jeśli zmienią przepisy- zostanie tylko 3 km/h.

-=Alex=- - Sro 03 Cze, 2015

Cytat:
Policjanci mają w tym roku wlepić co najmniej 1,675 mln mandatów, wynika z projektu uzupełniającego Narodowy Program Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Pomóc miała w tym poprawka do obecnych przepisów, która znosiła tolerancję prędkości mierzonej fotoradarem, wynoszącą obecnie 10 km/h. Po medialnej burzy rząd wycofał się dziś z tego pomysłu.
(...)
W skrócie – fotoradar miał zrobić nam zdjęcie przy przekroczeniu dozwolonej prędkości nie o 11 km/h, jak dotychczas, a już o 1 km/h. Tak się jednak nie stanie, bowiem rząd wycofał się z tego konkretnego planu. Poinformował o tym m.in. Paweł Olszewski, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju na swoim Twitterze.

http://moto.onet.pl/aktua...-mandaty/5t9dxr
D..... i tyle.

maxikasek - Sro 03 Cze, 2015

konradzikw napisał/a:
Dodam tylko, że każdy samochodowy licznik prędkości zawyża około 10% wartość. Może producenci przewidzieli próby wprowadzenia tego prawa w Polsce...?

Prędkościomierz nie może pokazać niższej prędkości niż rzeczywista. A każde auto ma dopuszczone kilka rozmiarów opon, są różnice w ciśnieniu- ot i cała tajemnica prędkościomierzy i zawyżania przez nie prędkości.

-=Alex=- - Czw 16 Lip, 2015

Cytat:
Mandaty z fotoradarów są niezgodne z konstytucją.

Trybunał Konstytucyjny orzekł, że Inspekcja Transportu Drogowego postępuje niezgodnie z prawem, gromadząc i udostępniając dane o kierujących pojazdami zarejestrowanymi na zdjęciach z fotoradarów. (to co z tymi co zapłacili ? - pytanie retoryczne)
Wniosek do Trybunału złożył Rzcznik Praw Obywatela, który zwrócił uwagę na niezgodność prawa o ruchu drogowym (art. 129g ust.4), na podstawie którego działa ITD. W artykule czytamy, że minister odpowiedzialny za sprawy transportu ma określić w drodze rozporządzenia sposoby na gromadzenie danych kierowców zebranych przez Głównego Inspektora Transportu Drogowego.

Fotoradary w Polsce znajdują się w rękach ITD, która przekazuje dane kierowców Policji. Zdaniem Trybunału, ustawa wymaga, by przetwarzanie danych osobowych w przypadku karania obywateli było regulowane w ustawie, a nie w rozporządzeniu.

Zgodnie z przepisami, ministerstwo musi w ciągu 9 miesięcy poprawić niezgodność w przepisach. W przeciwnym wypadku kierowcy będą mogli zakwestionować legalność mandatów. Na razie jednak mandaty mogą być w dalszym ciągu legalnie nakładane, tak jak to miało miejsce do tej pory.

Statystyki pokazują, że spada liczba mandatów z fotoradarów. W pierwszej połowie 2015 roku ITD poddała weryfikacji 565 tysięcy naruszeń, i wystawiła 313 tysiące wezwań dla kierowców. Dla porównania, w 2013 roku zanotowano 980 tysięcy wezwań i 1,7 mln stwierdzonych naruszeń. (Bo ludzie zmądrzeli i uaktualnili POI)

Tendencję spadkową potwierdza średnia liczba naruszeń rejestrowanych dobowo przez jeden fotoradar. W połowie 2012 r. (tj. na początku instalacji 300 nowych fotoradarów) jedno urządzenie wykonywało średnio ponad 60 zdjęć na dobę, natomiast w pierwszym półroczu 2013 r. wartość ta zmniejszyła się o ponad 50 proc. Obecnie wskaźnik ten wynosi mniej niż 20 zdjęć na dobę. (Więc wymyślono nowy sposób na "kasowanie" kierowców. Nowe zasady wykonywania przeglądów technicznych*)

http://regiomoto.pl/porta...e-z-konstytucja
Niebieskie dopiski moje.

*
- Wyższa stawka za przegląd.
- Podwójną stawkę zapłaci kierowca, który nie wykona przeglądu samochodu w terminie.
- Diagności będą fotografować auta podczas badań w stacji.
- Nalepka na szybę.
- Każdy kierowca otrzyma certyfikat, który trzeba będzie wozić przy sobie.
http://www.nowiny24.pl/ap...TKI02/150709697

bolec71 - Czw 16 Lip, 2015

Czyli: mandaty niezgodne z prawem, ale można nakładać jeszcze przez 9 miesięcy, zajeb..ty jest ten nasz Trybunał Konstytucyjny :brawo:
Michael444 - Czw 16 Lip, 2015

Och ci biedni przestępcy drogowi. Taka krzywda im się dzieje...
-=Alex=- - Czw 16 Lip, 2015

Przestępcy ?
Michael444 - Czw 16 Lip, 2015

Istnieje taki termin w języku polskim, mimo iż większość naruszeń przepisów ma charakter wykroczenia. Człowiek, który przekracza prędkość i naraża zdrowie i życie innych ludzi jest zwykłym, pospolitym bandytą. Dzisiaj stałem przy operacji młodej dziewczyny, która została potrącona przez samochód. Być może nigdy nie wróci do zdrowia. Możecie więc sobie miauczeć ile chcecie i uprawiać polactwo, ale mnie nic nie przekona. Jeżeli ktoś przekracza prędkość powinien być za to ukarany, surowo ukrany. Jeśli jest recydywistą w tej materii to powinien siedzieć w wiezieniu. Fotoradar na każdym skrzyżowaniu i mandaty bez litości.
-=Alex=- - Czw 16 Lip, 2015

Michael444 napisał/a:
Człowiek, który przekracza prędkość i naraża zdrowie i życie innych ludzi jest zwykłym, pospolitym bandytą.
Przekroczenie prędkości nie jest jednoznaczne z narażaniem zdrowia i życia innych ludzi i na tym się skupmy, bo można kogoś "skasować" jadąc z dozwoloną prędkością. to nie reguła.
Póki co osoba ukarana za przekroczenie prędkości to osoba popełniająca wykroczenie.
O celowości, sensowności i skuteczności mnogości fotoradarów opisanych jest 29 stron forum, raport NIK oraz pozbawienie uprawnień w tym zakresie SM, więc nie takie złoto co się świeci.
Fotoradar to nie recepta, nie tędy droga.

bolec71 - Czw 16 Lip, 2015

Michael444, jakbyś przeczytał moje wcześniejsze posty w tym temacie, to byś się dowiedział, że jestem gorącym zwolennikiem przestrzegania i egzekwowania przepisów na drodze.
Jednak wszystko musi się odbywać w zgodzie z obowiązującym w Polsce prawem, a nie "widzi mi się" ministra, KG Policji czy funkcjonariusza drogówki. :gent:

-=Alex=- - Czw 16 Lip, 2015

Więc może i ja jeszcze coś dodam, aby nie było, że jestem pieniaczem.
Prawo jazdy mam od 26 lat. Od chwili uzyskania prawa jazdy nie byłem ani razu zatrzymamy, kontrolowany, ukarany mandatem przez policję, SM czy też inne organy uprawnione do kontroli w zakresie ruchu drogowego, chociaż nabiłem trochę kilometrów.
Jeżdżę zgodnie z przepisami, no bo taki mam charakter, a może zdrowy rozsądek. Ale zdzieranie kasy z kierowców w tej czy innej formie to jest jawne ......

bolec71 - Czw 16 Lip, 2015

-=Alex=-, to proponuję przesiąść się na jakiegoś chopperka albo ścigacza, teraz można nawet bez prawka A (do 125cmm3) i przejechać trasę np. Gdynia - Kraków drogą nr 7, gwarantuję Ci, że ze 3 - 4 razy sprawdzą "rutynowo" dokumenty i trzeźwość. Policjanty mają nawet wykuty na pamięć powód kontroli: "sprawdzenie prawidłowego oznakowania tablicą rejestracyjną pojazdu jednośladowego", a w alkotest to tak "rutynowo" dmuchniesz "przy okazji". :gent:

Swoją drogą, to jeżdżąc po Europie Zachodniej nigdy nie musiałem dmuchać w alkomat, takie kontrole to tylko w krajach "dawnego bloku wschodniego" się zdarzają, dzicz policyjna jeszcze gorsza niż u nas jest w Czechach i Słowacji (dostałem kiedyś 50 EUR "Blok na Pokutu" za nawigację umieszczoną na środku szyby przedniej). :zly4:

michqq - Czw 16 Lip, 2015

Michael444 napisał/a:
Człowiek, który przekracza prędkość i naraża zdrowie i życie innych ludzi jest zwykłym, pospolitym bandytą.


Napisz jeszcze że mordercą może?
Żeby być bandytą trzeba być członkiem bandy - myśl co piszesz.
:-)

Michael444 - Sob 18 Lip, 2015

Tak tak, bo zawsze znajdzie się mędrek ze słownikiem, który będzie udowadniał, że (wpisać dowolne).
Cytat:
Przekroczenie prędkości nie jest jednoznaczne z narażaniem zdrowia i życia innych ludzi i na tym się skupmy, bo można kogoś "skasować" jadąc z dozwoloną prędkością. to nie reguła.

To może najpierw skupmy się na czymś innym. Drogi po których jeździmy zaprojektowali ludzie, którzy skończyli wymagane do tego uczelnie. Podobnie wykształceni ludzie zatwierdzili te projekty. Jeżeli inżynier od dróg mówi, że po danej drodze można się bezpiecznie poruszać z prędkością x to znaczy, że przekraczając tę prędkość kierowca naraża siebie i innych. To proste i oczywiste. Dla każdego oprócz Polaka. Polak jest mądrzejszy od wszystkich. A co się tyczy tępienia za przekraczanie prędkości to oczywiście, że właśnie tędy droga. Jasno wskazują na to statystyki po zaostrzeniu przepisów.

-=Alex=- - Sob 18 Lip, 2015

Michael444 napisał/a:
Jeżeli inżynier od dróg mówi, że po danej drodze można się bezpiecznie poruszać z prędkością x to znaczy, że przekraczając tę prędkość kierowca naraża siebie i innych.
Inżynier nie ma nic do znaków i fotoradarów, które są stawiane przez kogoś innego. To nie inżynier o tym decyduje.
Statystyki to sobie można wsadzić w d..buty. Tak samo jak statystyki GUS czy ranking partii politycznych. Jest to robione pod zamówienie.

Michael444 - Sob 18 Lip, 2015

No właśnie o tym mówiłem. Statystyki nieważne, przepisy nieważne, przeznaczenie drogi nieważne. Polak wie lepiej. I Polak jest pokrzywdzony bo karze się go za wprowadzanie w życie jego mądrości.

Na szczęście rzeczy idą w kierunku zwiększenia kontroli kierowców. Osobiście mam nadzieję, że system mierzący średnią prędkość na trasie oraz czarne skrzynki w autach staną się powszechne. Wówczas kierowca będzie tak przyśrubowany ze strony organów ścigania i swojego ubezpieczyciela, że niebezpieczna jazda na prawdę przestanie mu się opłacać. Przepisy odnośnie karania kierowców są w naszym kraju nadal zbyt liberalne. Przykład z wczorajszych wiadomości, gdzie była mowa o pijanym kierowcy bez prawa jazdy, który zabił dziecko i... został wypuszczony z aresztu z błahymi zarzutami. Za jazdę po pijaku powinno być bezwzględne wiezienie, bez żadnych zawiasów.

-=Alex=- - Sob 18 Lip, 2015

Michael444 napisał/a:
Przepisy odnośnie karania kierowców są w naszym kraju nadal zbyt liberalne.
Z tym się całkowicie zgadzam i od tego należałoby zacząć, a nie od stawiania fotoradarów i wymyślania cudów wianków służących tylko i wyłącznie "trzepaniu" kasy.
steell - Sob 18 Lip, 2015

Michael444 napisał/a:
Przykład z wczorajszych wiadomości, gdzie była mowa o pijanym kierowcy bez prawa jazdy, który zabił dziecko i... został wypuszczony z aresztu z błahymi zarzutami. Za jazdę po pijaku powinno być bezwzględne wiezienie, bez żadnych zawiasów.


No właśnie i co z tego wynika? Czy to wina wszystkich kierowców? Ni to wina pijaka i systemu prawnego, a raczej decyzja konkretnej osoby. Idąc drogą teorii spiskowych trzeba by zbadać powiązania decydenta i pijanego kierowcy bo być może tak skrajnie dziwna decyzja ma drugie dno. Osobiście jestem za postawieniem stałych fotoradarów w miastach na głównych drogach nawet co 100 metrów, pod warunkiem że jadąc autem z miejscowości x do y powiedzmy że drogami krajowymi nie będę zmuszony do przejeżdżania przez miasta tranzytowe.

i - Sob 18 Lip, 2015

Mamy już prostowane banany; ślimaka, który jest rybą; marchewkę, która jest owocem. Czego jeszcze chcecie? Pomysłu UE o maksimum 30 km/h w terenie zabudowanym? To może w ogóle zrezygnujmy z samochodów? Jakież to będzie bezpieczeństwo na drogach. Oczyma wyobraźni już widzę te nagłówki:

Rowerzysta, jadący z nieprzepisową prędkością 24 km/h zderzył się z trójką innych rowerzystów. Siedem osób poniosło śmierć na miejscu.

michqq - Sob 18 Lip, 2015

i napisał/a:
Czego jeszcze chcecie? Pomysłu UE o maksimum 30 km/h w terenie zabudowanym?


Całkowicie zrabialne jest elektroniczne ograniczanie prędkości pojazdów przez odcinanie dopływu paliwa po przekroczeniu ustawowych 90 km na godzinę, oraz (trudniejsze, ale możliwe przez GPS i GLONASS) odcinanie dopływu paliwa do silnika jeśli prędkosc wykazana (przy pomiarze GPSem) przekracza dopuszczalną w danym miejscu.
Jednak tego się nie robi.
Kto jest za ręka w gore (Niech siem wpisujom miasta)

i napisał/a:
Rowerzysta, jadący z nieprzepisową prędkością 24 km/h zderzył się z trójką innych rowerzystów.


Karanie rowerzystów w Polsce uznawane jest w większości krajów Europy za przykład drakońskiego przesadnego prawa juz teraz.
Obcojęzyczne przewodniki o Polsce ponoć informują w sekcjach "dziwne zwyczaje w danym kraju" ze w Polsce jechanie rowerem po uzyciu alkoholu nie jest normalnym sposobem bezpiecznego wracania po wypiciu kilku piw, w Polsce jest uważane za równie niebezpieczne dla pieszych jak jechanie po pijanemu samochodem, i równie bezwzględnie karane.

Michael444 - Sob 18 Lip, 2015

Cytat:
No właśnie i co z tego wynika?

Napisałem co z tego wynika i gdybyś nie wyrwał tego fragmentu z kontekstu to byś wiedział bo ta cześć mojej wypowiedzi nie odnosiła się do fotoradarów, ale do zbyt łagodnego karania sprawców wypadków.

Arrakis - Sob 18 Lip, 2015

Cytat:
To może najpierw skupmy się na czymś innym. Drogi po których jeździmy zaprojektowali ludzie, którzy skończyli wymagane do tego uczelnie.

No i... co z tego wynika?
Jestem w stanie wskazać Ci przejście dla pieszych, na którym Y osób zginęło przez X lat. Tego się nie da. Tamtego się nie da. Po kolejnych ofiarach śmiertelnych nagle się okazało, że jednak da się przenieść je o 30 m i zrobić je bezpiecznym. Ot, kierowcy i piesi dostali trochę więcej czasu na reakcję. Takich kretyńsko zaprojektowanych miejsc w całej Polsce sporo by się znalazło, takich, które nie uwzględniają fizjologii ludzkiego oka, czasu kasowania luzów, czasu reakcji, itd i co jakiś czas coś się tam dzieje, ale na papierze wszystko się zgadza. Choćby głośna ostatnio sprawa pewnego przejazdu kolejowego. Ludzie pisali, błagali.... I nic.
Miałem okazję jechać ostatnio jedną z nowo wybudowanych tras "S". Zjazd z niej na drogę lokalną umiejscowiono na zboczu, blisko szczytu, na którym jest wiadukt. Teren niezabudowany. Zjeżdżający z S-ki nie ma szans zobaczyć na czas samochodu jadącego wiaduktem, a jadący wiaduktem nie ma szans zobaczyć na czas zjeżdżającego z S-ki.
Tam będą wypadki.
Fachowcy :nie3:

Arrakis

-=Alex=- - Wto 12 Sty, 2016

Zapewne to dzięki fotoradarom, że
Cytat:
Jest bezpieczniej na drogach - mniej wypadków, zabitych i rannych w 2015r.
2269 wypadków mniej, 298 mniej ofiar śmiertelnych i 3088 mniej rannych - to efekt pracy funkcjonariuszy policji, którzy każdego dnia czuwają nad bezpieczeństwem na polskich drogach. Te optymistyczne dane potwierdzają, że policyjne działania są skuteczne i prowadzą do ograniczenia liczby zdarzeń drogowych, a co za tym idzie ich negatywnych następstw.

Na przestrzeni ostatnich ponad 20 lat, pomimo blisko trzykrotnego wzrostu ilości pojazdów mechanicznych poruszających się po polskich drogach, liczba wypadków drogowych spadła o 20 946, a liczba zabitych w nich osób o 3 840. Dla porównania w 1994 roku na terenie Polski zarejestrowanych było ponad 10 mln pojazdów silnikowych. W tym samym roku liczba wypadków drogowych wyniosła 53 647. W ich wyniku 6 744 osoby poniosły śmierć, natomiast 64 573 zostały ranne.

Jak wynika z policyjnych danych, w 2015 roku w 32 701 wypadkach zginęły 2 904 osoby, a 39 457 zostało rannych. Liczba zarejestrowanych pojazdów silnikowych przekroczyła 26 mln. W porównaniu do 2014 roku odnotowano blisko 7 % spadek ilości wypadków drogowych, około 10 % spadek ilości zabitych i ponad 7 % spadek ilości rannych. W tym samym roku doszło do 34 970 wypadków drogowych w wyniku których zginęły 3 202 osoby, a 42 545 zostało rannych.
(...)

http://www.policja.pl/pol...ch-w-2015r.html

A co zrobić z gminnymi fotoradarami ? Budki lęgowe dla ptaków. :efendi2:

bolec71 - Wto 12 Sty, 2016

-=Alex=- napisał/a:
A co zrobić z gminnymi fotoradarami ?


Na złom :viktoria:

Mój przypadek:

SM Krosno - próba wyłudzenia mandatu ode mnie w kwocie 200 PLN - na zdjęciu 2 pojazdy jadące w tym samym kierunku (dwupasmówka).
W sądzie rejonowym - uniewinnienie.

:x

steell - Wto 12 Sty, 2016

Spora ilość fotoradarów używanych przez SM i SG nadaje się juz do muzeum o ile jakieś to przyjmie. Stacjonarne może przejmie Inspekcja a reszta na żyletki

bolec71 Wcale bym się nie zdziwił gdyby na podstawie tego samego zdjęcia nie wyciągnęli kasy od tego drugiego kierowcy, a ty miałeś być "premią"

Brzytwa - Wto 01 Lis, 2016

W TV i radiu parodia. Jak corocznie z okazji 1 listopada festiwal ile tam było wypadków, ile trupów, ilu to zatrzymano kierowców wypitych lub mających wypite. No to może jakieś ciekawe rozbicie, nie wiem ilu było po wódce, winie, koniaczku? I co z tego, że zatrzymano nawet i milion pijanych kierowców, skoro kary są nadal śmieszne, nieściągalne itd. Nie widziałem żadnego przy sprzątaniu ulic, ci z wojska nadal pracują, śmieją się do dzisiaj...

Może jakaś statystyka ilu zatrzymano naćpanych? A tak nuda, co roku nuda. Nawet nazwa Akcja "Znicz" nudzi. Może nie wiem Akcja "Nagrobek" ?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group