OSTRE STRZELANIE - Po co komu Strategiczny Przegląd Obronny?

Stevie - Wto 21 Cze, 2011
Temat postu: Po co komu Strategiczny Przegląd Obronny?
Markus napisał/a:
Kiedy w kwietniu 2011r., ogłoszono publicznie raport Strategicznego Przeglądu Obronnego (SPO) wydawało się, że w zarówno w środowisku wojskowym, jego otoczeniu akademickim jak i szeroko pojętej prasie związanej ze sferą militarną rozgorzeje debata nad jego zawartością. Tymczasem mijają miesiące, zapanował niczym nie zmącony spokój i zrobiło się cicho na temat SPO. Wydaje się to co najmniej dziwne w dobie szumnie reklamowanej profesjonalizacji sił zbrojnych, ich kolejnej reorganizacji i jednoczesnej zmianie systemu szkolenia wojsk.

Warto w tym miejscu zadać pytanie, czego dowie się o przyszłości swojego rodzaju sił i sił zbrojnych jako całości, przeciętny żołnierz który zasiadł do lektury raportu SPO? Przed jakimi wyzwaniami stanie w nieodległej przyszłości i jakie narzędzia zapewni mu państwo do wykonania nałożonych nań zadań? Niestety, lektura SPO będzie wielkim rozczarowaniem. Czytelnik w mundurze dowie się że zmieniono mu system żywienia i zakwaterowania ale raczej nie znajdzie odpowiedzi na pytanie gdzie i w imię jakich interesów narodowych, bądź w odpowiedzi na jakie zagrożenia w środowisku bezpieczeństwa zostanie wysłany przez swój rząd na drugi kraniec świata.

Już na początku raportu znajdziemy informację o programach uzbrojenia (Programach Operacyjnych) i wzmiankę, że zasadniczo obejmują one najważniejsze oczekiwania Sił Zbrojnych RP, próżno jednak szukać informacji jak mają się one do wyników dopiero co zakończonego SPO. Warto mieć na uwadze, że Programy Operacyjne zostały opracowane w 2009r. natomiast prace nad SPO zakończyły się niemal dwa lata później. Niestety raport SPO nie zawiera jakiegokolwiek analizy na ile, przez ten czas, zmieniło się środowisko bezpieczeństwa i na ile Programy Operacyjne zachowały swoją ważność czy też wymagają aktualizacji. Dalej, znajdziemy stwierdzenie, że „poziom ambicji wojskowych państwa powinien być pochodną potencjału militarnego Rzeczypospolitej Polskiej i podjętych zobowiązań”. Niestety jest to raczej pomylenie związków przyczynowo-skutkowych. To potencjał militarny państwa powinien być pochodną ambicji politycznych i podjętych zobowiązań. W przeciwnym wypadku dochodzimy do absurdalnej sytuacji którą można sparafrazować tyle bezpieczeństwa na ile nas stać.

Przejdźmy kilka stron dalej i znajdziemy stwierdzenie, że w wyniku realizacji Programu Modernizacji Technicznej na lata 2010-2018 Siły Zbrojne RP będą lepiej uzbrojone i wyposażone. Prawdopodobnie będą. Niemniej jednak warto sobie zadać pytanie czy będą one wyposażone stosownie do przyszłych zagrożeń i zadań jakie zostaną nałożone na siły zbrojne. Skoro w SPO nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie: co powinno być priorytetem SZ RP, obrona terytorialnej integralności czy zobowiązania sojusznicze to w oparciu o jakie założenia mamy podejmować decyzje o potrzebach modernizacyjnych wojska?

Sposób podejścia do programu modernizacji naszych sił zbrojnych nie powinien raczej dziwić. Wszystkie powstały w zaciszu mniejszych lub większych gabinetów wojskowych, zwykle w wyniku arbitralnej decyzji tego czy innego nieomylnego generała. Niemniej gdy przychodzi do opracowania dokumentów wykonawczych system jest tak zorganizowany, żeby nie można było udowodnić odpowiedzialności poszczególnych osób za podjęte decyzje. Trzeba pamiętać, że programy zakupów wojskowych, za wyjątkiem programu F-16, nigdy nie były przedmiotem szerokiej debaty w samym środowisku wojskowym, a co dopiero debaty publicznej. Politycy, z braku jakiejkolwiek wiedzy i doświadczenia, nie są w stanie skonfrontować elit wojskowych, z tych samych przyczyn polski podatnik nie pyta po co i dlaczego tak drogo. Efekt końcowy jest taki, że siły zbrojne marnują ogromne ilości pieniędzy nie ponosząc za to jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Biorąc za przykład Stany Zjednoczone lub Wielką Brytanię zauważymy, że zadanie określenia Narodowej Strategii Bezpieczeństwa leży w kompetencjach strony politycznej, która dokonuje oceny środowiska bezpieczeństwa w całym spektrum zagadnień, wliczając ekonomię, dyplomację, oddziaływanie kulturowe (soft power), zdolności militarne (hard power). Całość analizy sprowadza się do odpowiedzi na pytanie w jaki sposób zapewnić pomyślny rozwój i dobrobyt własnego społeczeństwa.

W analizie otoczenia Sił Zbrojnych RP w perspektywie średnio i długookresowej jako jedno z zasadniczych zagadnień wymienia się bezpieczeństwo dostaw i dywersyfikacji źródeł pozyskiwania surowców energetycznych w kontekście bezpieczeństwa energetycznego Polski. Dalej, pod hasłem „Ekspedycyjny charakter działań NATO i UE” wskazuje się na wzrost prawdopodobieństwa prowadzenia działań ekspedycyjnych, spowodowanych przesunięciem płaszczyzn konfliktu w obszary pozaeuropejskie, a co za tym idzie wzrost prawdopodobieństwa zaangażowania Polski w takie operacje. Skoro tak to dlaczego brakuje w SPO zaleceń do budowy zdolności strategicznego transportu powietrznego i morskiego? Gdzie są zadania dla Marynarki Wojennej? Gdzie jest odpowiedź, czy Polska będzie uczestniczyć w operacjach mających na celu utrzymanie bezpieczeństwa w rejonach eksploracji surowców energetycznych? Tego typu pytań można stawiać wiele, ale próżno szukać w SPO odpowiedzi.

Chyba najciekawszym stwierdzeniem jest zdanie, które znajdziemy w zbiorze wymagań w obszarze relacji SZ RP z otoczeniem. Siły Zbrojne RP kształtują relacje ze społeczeństwem prowadzące do poprawy ich społecznego postrzegania, w tym zwiększenie społecznej akceptacji dla ich działań poza granicami państwa. Jest to sformułowanie, które stoi w kompletnej sprzeczności z zasadą „cywilnej kontroli nad wojskiem”. To nie siły zbrojne decydują o działaniach poza granicami państwa tylko strona polityczna. Siły zbrojne są narzędziem polityki międzynarodowej państwa. To na stronie politycznej spoczywa obowiązek informowania społeczeństwa o swojej decyzji i jej uzasadnienie. Na siłach zbrojnych spoczywa natomiast obowiązek jak najlepszego zrealizowania nałożonych na nie zadań. Jeżeli zgodzimy się ze stwierdzeniem zawartym w SPO to wyrabiamy w społeczeństwie błędne przekonanie, że to Siły Zbrojne RP decydują o użyciu własnych komponentów poza granicami państwa i że one ponoszą odpowiedzialność przed społeczeństwem za podjęte decyzje. Jednym słowem powielamy błędy które są nagminnie powtarzane przez ostatnie lata. W tej samej części znajdziemy kolejny kuriozalny zapis o opracowaniu dla SZ RP strategii rozwoju definiującej ich cele i zadania wobec wyzwań przyszłości oraz pozwalającej na konkurowanie z innymi obszarami państwa. O co mają konkurować SZ RP z innymi dziedzinami życia społecznego? O finanse, zasoby, potencjał ludzki? Z kim mają konkurować? Ze służbą zdrowia, edukacją, przemysłem?

SPO niestety nie przynosi również odpowiedzi na pytanie jak to się dzieje, że wbrew temu iż od dwudziestu lat wysyłamy oficerów starszych i generałów na studia w renomowanych zachodnich akademiach wojskowych, zamiast strategicznych liderów otrzymujemy lizusów i serwilistów. Jak to się stało, że pomimo wydania dziesiątek milionów na edukację, zamiast utalentowanych wizjonerów, otrzymujemy potakiwaczy i realizatorów najbardziej niedorzecznych poleceń? Jak to się stało, że doszliśmy do punktu w którym jakakolwiek próba zakwestionowania zastanego układu kończy się chóralnym zawołaniem generałów „daj spokój, chcesz zbawiać siły zbrojne?”.

steell - Sro 22 Cze, 2011

Markus napisał/a:
SPO niestety nie przynosi również odpowiedzi na pytanie jak to się dzieje, że wbrew temu iż od dwudziestu lat wysyłamy oficerów starszych i generałów na studia w renomowanych zachodnich akademiach wojskowych, zamiast strategicznych liderów otrzymujemy lizusów i serwilistów. Jak to się stało, że pomimo wydania dziesiątek milionów na edukację, zamiast utalentowanych wizjonerów, otrzymujemy potakiwaczy i realizatorów najbardziej niedorzecznych poleceń?

Kwestia kogo wysyłamy i do czego wraca, z innej strony patrząc się na tę kwestię nie chciałbym otrzymać wyszkolonego przez obce mocarstwo oficera który będzie całkowicie poza kontrolą bo nie wiemy kto wraca z takiej uczelni.

cantab - Sro 22 Cze, 2011

Cytat:
poziom ambicji wojskowych państwa powinien być pochodną potencjału militarnego Rzeczypospolitej Polskiej i podjętych zobowiązań


Wyjęte z kontekstu ciężko ocenić, ale sens może mieć: wysyłamy wojsko adekwatnie do tego, co mamy. A w tle: rozwijamy adekwatnie do ambicji politycznych. Bo nie wybieramy sobie kiedy wybuchną konflikty (Afganistan, Irak, Libia).

Cytat:
W przeciwnym wypadku dochodzimy do absurdalnej sytuacji którą można sparafrazować tyle bezpieczeństwa na ile nas stać.


Ale jak inaczej właściwie można? Więcej bezpieczeństwa, niż nas stać? Bezpieczeństwo, na które nas nie stać? Jesteśmy państwem na dorobku, no i mamy tyle pieniędzy, ile mamy. A dziur do załatania dużo: drogi, energetyka, administracja publiczna, szkolnictwo, sądownictwo, i to tylko na początek.

Zresztą, i tak uważam, że to dobrze, że w ogóle zadano sobie trud rozważania takich kwestii w kraju bez żadnych doświadczeń w prowadzeniu własnej polityki zagranicznej (która właściwie nie istniała/była kompletnie nieudolna również w latach 1918-1945, nie wspominając o 1. RP). Równie dobrze mógłbym sobie wyobrazić, że MON czy inne odpowiednie urzędy liczą, ile my mamy czołgów, a ile ma "wruk". I ile karabinów i armat.

Robal2pl - Czw 23 Cze, 2011

steell napisał/a:
Kwestia kogo wysyłamy i do czego wraca, z innej strony patrząc się na tę kwestię nie chciałbym otrzymać wyszkolonego przez obce mocarstwo oficera który będzie całkowicie poza kontrolą bo nie wiemy kto wraca z takiej uczelni.


Bardzo mnie dziwi i smuci, że administracja zatwierdza takie posty - przepraszam bardzo, ale to jest poziom spod budki z piwem. Przepraszam za OT, ale pewien poziom dyskusji powinien jednak być utrzymywany.

Cytat:
Skoro w SPO nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie: co powinno być priorytetem SZ RP, obrona terytorialnej integralności czy zobowiązania sojusznicze to w oparciu o jakie założenia mamy podejmować decyzje o potrzebach modernizacyjnych wojska?


A czy nie jest tu problemem nie tyle określenie zagrożeń , co związki i zależności pomiędzy poszczególnymi dokumentami?
Jest przecież coś takiego jak Strategia Bezpieczeństwa Narodowego i Obronności RP, która wprawdzie ogólnie to pewne sprawy jednak określa.

steell - Czw 23 Cze, 2011

Robal2pl napisał/a:

steell napisał/a:
Kwestia kogo wysyłamy i do czego wraca, z innej strony patrząc się na tę kwestię nie chciałbym otrzymać wyszkolonego przez obce mocarstwo oficera który będzie całkowicie poza kontrolą bo nie wiemy kto wraca z takiej uczelni.



Bardzo mnie dziwi i smuci, że administracja zatwierdza takie posty - przepraszam bardzo, ale to jest poziom spod budki z piwem. Przepraszam za OT, ale pewien poziom dyskusji powinien jednak być utrzymywany.


Nie obrażaj innych bo sam zostaniesz obrażony drogi kolego. Co takiego napisałem żebyś zarzucał mi merytorykę meneli? To że w obcych akademiach szkoli się ludzi i do tego indoktrynuje? uważasz ze zachodnie akademie są inne niż wschodnie? Chyba nie liczysz na to ze w swoich folderach reklamowych umieszczą taką informację.
Przypominam jeszcze tylko ze indoktrynacja nie tyczy się li tylko wroga ale i sojusznika i ma różne formy, nie koniecznie współpracy szpiegowskiej. Więc kolego Robal2pl wyluzuj prywatne wycieczki.

MK-J - Czw 23 Cze, 2011

W kwestii formalnej: administracja przypomina, że w tym dziale strzelamy "na ostro" (z zachowaniem reguł poprawnej polszczyzny). MK-J
Robal2pl - Czw 23 Cze, 2011

Tak steell, zachowujesz się tak jak się zachowujesz. Bo produkujesz, już w kolejnym poście zwyczajny bełkot, mniej lub bardziej sensownie insynuując że wszyscy szkoleni za granicą to jakaś agentura wpływu ;-) Hej, a cywilne staże i stypendia? Każdy po studiach za granicą to szpieg?;-) A każdy cudzoziemiec to szpieg zapewne? ;-) Usiłujesz przebić pewien raport z likwidacji pewnej służby czy marzą się Tobie klimaty z tych czasów ?;-)

Przepraszam za ciągnięcie tego OT (już kończę) ale czy administracja uważa za "ostrą" polemikę takie posty?

puchatek - Pią 24 Cze, 2011

steell, a w ilu zachodnich akademiach spędziłeś co najmniej kilka dni, byś był w stanie ocenić jak tam jest w ogóle, a jak z tym poziomem indoktrynacji w szczególności?
Twoja wypowiedź nie była na poziomie menela, tylko na poziomie magla, bo jedna pani drugiej pani...

steell - Pią 24 Cze, 2011

Kolego Robal2pl a może jednak napiszesz coś z sensem? cokolwiek?

[ Dodano: Pią 24 Cze, 2011 ]
puchatku żyjcie w samozadowoleniu, wolno wam.

[ Dodano: Pią 24 Cze, 2011 ]
Wracamy do meritum sprawy a dokładnie do tego co zaznaczyłem pod artykułem
Kod:

Markus napisał/a:
SPO niestety nie przynosi również odpowiedzi na pytanie jak to się dzieje, że wbrew temu iż od dwudziestu lat wysyłamy oficerów starszych i generałów na studia w renomowanych zachodnich akademiach wojskowych, zamiast strategicznych liderów otrzymujemy lizusów i serwilistów. Jak to się stało, że pomimo wydania dziesiątek milionów na edukację, zamiast utalentowanych wizjonerów, otrzymujemy potakiwaczy i realizatorów najbardziej niedorzecznych poleceń?


Ile w tym stwierdzeniu prawdy? czy zagraniczna akademia daje szanse na rozwój w naszej armii?
Przypominam sobie artykuł z przed paru lat mówiący o naszym oficerze młodszym który skończył chyba jakiś kurs w USA, nie pamiętam już dokładnie ale było to coś prestiżowego. Wypowiedzi oficera po powrocie sugerowały, że po powrocie nie wykorzystano zdobytej przez niego wiedzy. Przepraszam że nie udokumentowałem mojej wypowiedzi.

Kod:
zamiast strategicznych liderów otrzymujemy lizusów i serwilistów.



Mam nadzieję ze powyższe stwierdzenie nie jest prawdziwe

markus - Pią 24 Cze, 2011

Nawet sobie nie wyobrażasz jak strasznie prawdziwe jest powyższe stwierdzenie. To co napisałem nie wynika z moich wyobrażeń ale z bezpośredniego doświadczenia.

W rozmowie prywatnej niejeden generał przyznawał, że to co każe mu się robić jest nielogiczne i bez sensu ale nie miał odwagi żeby skonfrontować swoją opinię z opinią przełożonego w obawie o zarzut braku lojalności.
Problem w tym, że u nas nadal dominuje styl wodzowski przy jednoczesnym bezkrytycznym posłuszeństwie.

steell - Pią 24 Cze, 2011

A może by się pokusić o prześledzenie karier i dokonań paru ludzi po takich uczelniach?
MariuszRB - Pią 24 Cze, 2011

Problem w tym, że zarówno ci na samej górze wojskowej piramidy, jak i ci na samym jej dole, chyba wcale tak bardzo nie chcą tego zmieniać. Oczywiście z innych powodów. Pierwsi boją się konkurencji ze strony młodszych, a drudzy wykazują często tę charakterystyczną dla Polaków bezinteresowną zawiść wobec możliwych karier kolegów wnoszących trochę świeżego spojrzenia na różne sprawy po powrocie z zagranicznych studiów. Wystarczy przypomnieć z jakim oburzeniem przyjęto tutaj awans na obecne stanowisko gen. Błazeusza nie odpowiadającym za to jak niekompetentni wykorzystywali przełożeni. W armii, w której całą masę porównywalnych, a nawet wyższych stanowisk zajmują ludzie o znacznie gorszych kwalifikacjach i potencjale rozwojowym. W kraju, w którym szefem SG był oficer o takim "liniowym doświadczeniu" jak gen. Gągor.
puchatek - Sob 25 Cze, 2011

Generał Błasik ukończył Air War College w USA i co by nie powiedzieć o sile politycznej, która pozwoliła rozwinąć mu żagle, to jednak przynajmniej w części lotnictwa coś drgnęło...
Co do pana Błazeusza, który prawdziwą służbę wojskową zaczął z chwilą wyznaczenia na etat generalski...
No nie przesadzajmy, ok?

steell - Sob 25 Cze, 2011

No to prześledźmy pierwszego
Kod:
gen. bryg. Piotr Błazeusz

Urodził się 21 stycznia 1971 r. Służbę wojskową rozpoczął w 1990 r. jako podchorąży Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Jest absolwentem Akademii Sił Powietrznych USA w Colorado Springs, Studium Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, Podyplomowego Studium Bezpieczeństwa i Integracji Euroatlantyckiej Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku oraz Podyplomowego Studium Polityki Obronnej Akademii Obrony Narodowej.

Pierwsze stanowisko - dowódcy plutonu szturmowego - objął w 10 batalionie desantowo - szturmowym 6 Brygady Desantowo-Szturmowej w Rząsce. Następnie pełnił służbę m.in. jako specjalista ds. NATO w Sekretariacie Sekretarza Stanu MON, zastępca attache obrony, wojskowego, morskiego i lotniczego przy Ambasadzie RP w Waszyngtonie, starszy specjalista w Zarządzie Planowania Strategicznego P-5 Sztabu Generalnego WP, dyrektor Sekretariatu Ministra Obrony Narodowej, szef Centrum Dowodzenia Dowództwa Operacyjnego SZ RP oraz szef szkolenia 1 Dywizji Zmechanizowanej w Legionowie. Decyzją Ministra Obrony Narodowej Bogdana Klicha został wyznaczony z dniem 14 sierpnia 2009 r. na stanowisko dowódcy 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej.

15 sierpnia 2009 r. Prezydent RP Lech Kaczyński awansował go do stopnia generała brygady.


za http://www.16dz.pow.mil.p...ostki/15bz.html

Życiorys juz jest, szkoły pominiemy ale pierwsze stanowisko tzn.
Pierwsze stanowisko - dowódcy plutonu szturmowego - objął w 10 batalionie desantowo - szturmowym 6 Brygady Desantowo-Szturmowej w Rząsce.
jak długo dowodził tym plutonem? jakie miał osiągnięcia?
Nie po dowodził sobie chociaż początek miał właściwy, 18 lat i dowódca brygady, no no robi wrażenie.

MariuszRB - Sob 25 Cze, 2011

No to sprawdź sobie analogicznie ile lat doświadczenia w dowodzeniu miał gen. Gągor, któremu powierzono szefowanie Sztabem Generalnym albo gen. Koziej szef BBN.

Jaki faktyczny wpływ na swoją karierę miał młody porucznik, którego batalion (10 bdsz) zdaje się szykowano właśnie do likwidacji, jeżeli zaproponowano mu możliwość wykorzystania zdobytej za granicą wiedzy oraz pewnego międzynarodowego już obycia, jeśli nie wykorzystać rysującej się szansy. Miał w realiach Wojska Polskiego błąkać się po kolejnych garnizonach i popadać w coraz większą frustrację, widząc jak remont stołówki poprzedza decyzję o likwidacji dopiero co perspektywicznej jednostki?

Pretensje o to, że ścieżki kariery zawodowej ludzi takich jak gen. Błazeusz nie zostały poprowadzone w sposób bardziej optymalny łączący służbę w linii oraz w sztabach czy instytucjach MON lub NATO można mieć jak sądzę wyłącznie do nieprofesjonalnych kadrowców Ministerstwa Obrony Narodowej.

steell - Sob 25 Cze, 2011

Panem Gen. Gągorem zajmiemy się za chwilę jak pozwolisz, narazie wypłynęło jedno nazwisko wiec nie pływajmy tylko dokończmy analizy, potem kolejny i jak starczy to sił to następny, ale po kolei.
deveron - Nie 26 Cze, 2011

A kim Ty steel jesteś, żeby oceniać generałów?
I żeby nie było, że najeżdżam bez powodu, to chodzi mi tylko i wyłącznie o to, abyś z lekka uwiarygodnił się jako osoba mająca właściwy background dla prowadzenia rzeczowej oceny generałów.
Całkowicie pominąłeś pytanie Puchatka o to, czy spędziłeś choć kilka dni w zagranicznej akademii. Ja dodam kolejne: czy masz jakiekolwiek doświadczenie z pracy na poziomie dowodzenia operacyjnego (o poziomie strategicznym nawet nie wspomnę).
OK, zejdę specjalnie dla Ciebie niżej - jakie masz doświadczenie z dowodzenia na poziomie ZT?
Chyba przyznasz mi rację, że aby wypowiadać się w jakiejś kwestii, żeby oceniać ludzi to trzeba mieć niejakie pojęcie. Bo inaczej jest to jak z rozmową dwóch Polaków o medycynie.
Ale zrozumiem jak nie odpowiesz - tu można bez jakiejkolwiek odpowiedzialności napluć na kogoś samemu będąc schowanym z nickiem. Choć jako rezerwiście strach powinien być już obcy...
Odpowiesz? Ty zacząłeś "opiniowanie" generałów - uwiarygodnij się, pogadamy o SPO.

focus - Nie 26 Cze, 2011

MariuszRB napisał/a:
No to sprawdź sobie analogicznie ile lat doświadczenia w dowodzeniu miał gen. Gągor, któremu powierzono szefowanie Sztabem Generalnym albo gen. Koziej szef BBN.


Odpowiedź jest prosta, jak budowa cepa ...

W stosunku do generałów nie mają zastosowania przepisy ustawy pragmatycznej w tym szczególności wymogi zawarte w KOSS ... :hey:

markus - Nie 26 Cze, 2011

Szanowni Forumowicze

Z całym szacunkiem, ale pisząc swój artykuł liczyłem (przyznam, że nieskromnie) na bardziej merytoryczną dyskusję niż personalna napierniczanka.

steell - Nie 26 Cze, 2011

@deveron
Nigdy moim zamiarem nie było opiniowanie generałów jak to sugerujesz, zasugerowałem w swoich wcześniejszych wypowiedziach żeby spojrzeć na kariery naszej kadry dowódczej. Padło nazwisko gen. Błazeusza jako chyba jedne z pierwszych wiec poprosiłem o przyjrzenie się w pierwszej kolejności właśnie jemu.
Kiedyś jeszcze na WSO chodziło powiedzenie że żeby zrozumieć żołnierza i umieć nim dowodzić najpierw samemu trzeba być szeregowym i być dowodzonym, mówiło się też, że żołnierz /cały czas myślę o podwładnym/ ma same obowiązki i jedno prawo "być mądrze i dobrze dowodzonym" /to nie jest moja myśl, to wiedza nabyta/ oczywiście zaraz pewnie powiesz, że kiedyś źle szkolono żołnierzy i że dopiero teraz robi się to perfekcyjnie.
Jak widzisz można prowadzić rozmowę bez napaści na innych członków dyskusji, ja nie poddaję w wątpliwość Twoich predyspozycji.


deveron napisał/a:
Ale zrozumiem jak nie odpowiesz - tu można bez jakiejkolwiek odpowiedzialności napluć na kogoś samemu będąc schowanym z nickiem. Choć jako rezerwiście strach powinien być już obcy...

To twoje pytanie muszę jednak wyjaśnić do końca, po pierwsze na nikogo nie pluję, dopiero proszę o informacje wiec nie mam powodów na nikogo pluć.
Jako obywatel mam prawo oceniać kogo chcę i jak chcę.

mikoś - Wto 28 Cze, 2011

Witam,

@Markus: SPO nie jest remedium na wszystkie bolączki trapiące Siły Zbrojne - ma w nazwie Strategiczny, a to oznacza że zajmuje się kwestiami niekoniecznie tymi, które są widoczne na niższych poziomach struktur organizacyjnych.
Co do wstępu SPO, który cytujesz a dotyczącego Programów Operacyjnych: nie stanowi on stricte wyniku prac SPO, jest tylko i wyłącznie próbą zgadnięcia (tak, zgadnięcia, zaraz to wyjaśnię) stanu SZ RP po realizacji Programu rozwoju SZ RP 2009-2018. "Zgadywanie" to ostatnie słowo jakie powinien wypowiedzieć rasowy analityk... wynika one stąd, że w Siłach Zbrojnych nie stosuje się definiowania celów zgodnie z formułą SMART, przez co niezwykle trudno jest opisać stan docelowy SZ RP jaki się chce osiągnąć na koniec roku 2018 :czytanie:
Druga, zasadnicza część Raportu SPO to z punktu widzenia zarządzania przedstawienie wyników analizy strategicznej Sił Zbrojnych RP tzn. analizy otoczenia bliższego i dalszego SZ RP + obecnego stanu SZ RP (odniesionego do wymagań przyszłości, inaczej byłoby to czyste gdybanie). Zgodnie z regułami sztuki zarządzania strategicznego, kolejnym elementem (dokumentem) będzie Wizja Sił Zbrojnych RP 2035 (do wydania której obliguje Decyzja Ministra w sprawie SPO), gdzie będze przedstawiony stan docelowy SZ RP w perspektywie roku 2035. Następnie w cyklu produkcji jest strategia rozwoju SZ RP zharmonizowana ze Średniookresową Strategią Rozwoju Kraju 2007-2015. Program rozwoju SZ RP 2013-2022 będzie dokumentem wykonawczym do strategii rozwoju SZ RP i podpisywany będzie nie przez Ministra Obrony Narodowej, jak to jest do tej pory, ile przez Premiera RP. Całość tego procesu będzie oczywiście monitorowana i ewaluowana bo cele zawarte w strategii i Programie MUSZĄ być skonstruowane według formuły SMART.

Jak widać, Raport SPO nie jest końcem ile początkiem procesu definiowania celów strategicznych rozwoju Sił Zbrojnych zharmonizowanych z rozwojem całego państwa. Takie podejście powinno zapewnić realność definiowanych celów oraz zapewnić stabilne finansowanie rozwoju SZ RP (działania niecelowe nie są finansowane - ogólna zasada funkcjonowania budżetu zadaniowego ;) ).

Wszyscy ci, którzy szukają w Raporcie SPO odpowiedzi na trapiące ich konkretne, specyficzne problemy będą rozczarowani - po prostu przeznaczenie tego dokumentu jest zupełnie inne. Mam nadzieję, że przedstawiony powyżej ciąg technologiczny pokazuje, że to nie koniec pracy, ile dopiero początek - sztuką będzie zdefiniowanie i uzgodnienie celów rozwoju SZ RP w perspektywie wymaganej strategią tzn. do roku 2022.

Mam nadzieję, że parę kwestii wyjaśniłem. Jeśli będziecie mieli kolejne pytania/wątpliwości/uwagi/wskazówki bardzo proszę o komentarze.

Pozdrawiam,

M.

markus - Sro 29 Cze, 2011

Masz pełną rację co do zdefiniowania "linii produkcyjnej". Natomiast, ja w swoich skromnych wypocinach, staram się pokazać, że część wojskowa jest realizowana w oderwaniu od części politycznej.

To, że Premier RP będzie podpisywał kolejny Program Rozwoju nie ma najmniejszego znaczenia, gdyż dokument będzie nadal w gestii danego rządu zamiast parlamentu. Osobiście uważam, że największym błędem popełnianym przy realizacji dużych programów modernizacyjnych jest pozostawienie decyzji na szczeblu rządowym, zamiast uczynić Sejm głównym decydentem.
Pozbawiamy się w ten sposób, z jednej strony, ciągłości realizacji bo łatwiej zmienić decyzję rządową przy zmianie orientacji politycznej niż unieważnić ustawę sejmową. Po drugie, tracimy okazję do tak potrzebnej debaty publicznej o słuszności planowanych zakupów, a dużą część z nich jest bardzo dyskusyjna.

I jeszcze jedno.
Zaczynam mieć dziwne przeczucie że hasło "budżet zadaniowy" zaczyna być używane jako panaceum na wszystkie bolączki i do niczego nie doprowadzi. Na dzień dzisiejszy zapis ustawowy o przeznaczeniu 1,95% PKB na potrzeby obrony stoi w jawnej sprzeczności z ideą budżetu zadaniowego. Wszystko pozostanie po staremu tyle tylko że inaczej będziemy to nazywać i nieco przeredagujemy tabelki.
Na dzień dzisiejszy, przy obecnym podejściu polityków do kwestii obrony, nie widzę szansy na prawdziwy budżet zadaniowy, bo to wymaga elastyczności i patrzenia dalej niż najbliższe wybory.

Gecko - Sro 29 Cze, 2011

markus
Kod:
Kiedy w kwietniu 2011r., ogłoszono publicznie raport Strategicznego Przeglądu Obronnego (SPO) wydawało się, że w zarówno w środowisku wojskowym, jego otoczeniu akademickim jak i szeroko pojętej prasie związanej ze sferą militarną rozgorzeje debata nad jego zawartością.

A czy autor artykułu przeczytał całe SPO? Czy może tylko część jawną? Bo oprócz "Analizy..." do SPO jest kilka załączników ( o klauzuli nie niższej niż Zastrzeżone). Z zacytowanego fragmentu wynika, że niestety nie miał dostępu do tej informacji. skora nie miał to na jakiej podstawie przedstawia swoje tezy? I jakiej dyskusji publicznej oczekuje skoro "cywilni akademicy bezpieczeństwa" nie maja dostępu do pełnego raportu a Ci wojskowi co maja to chyba byliby idiotami by o rzeczach niejawnych dyskutować publicznie. Autorowi proponuje lekturę całości a potem wypowiedzi (być może słuszne nawet ale nie wynikające z pełni wiedzy tylko z odłamków wiedzy) i potem pisanie, stawianie tez, wnioski dowodowe itp.
Pozdrawiam

markus - Sro 29 Cze, 2011

Chyba nie oczekujesz że będę tu publikował informacje niejawne.
Właśnie namiętne utajnianie wszystkiego przed opinią publiczną to jeden z moich głównych zarzutów. Nie poczuwamy się do odpowiedzialności przed podatnikiem gdy chcemy wydawać publiczne pieniądze ale mamy pretensje gdy podatnik słusznie pyta, po co, na co i dlaczego?

Gecko - Czw 30 Cze, 2011

markus napisał/a:
Chyba nie oczekujesz że będę tu publikował informacje niejawne.

A sam, że zacytuję Twoje słowa:
Cytat:
wydawało się, że w zarówno w środowisku wojskowym, jego otoczeniu akademickim jak i szeroko pojętej prasie związanej ze sferą militarną rozgorzeje debata nad jego zawartością

oczekujesz debaty publicznej na ten temat. To się zdecyduj czego chcesz. Bo mi tu coś pachnie "moralnością Kalego".
markus napisał/a:
Właśnie namiętne utajnianie wszystkiego przed opinią publiczną to jeden z moich głównych zarzutów. Nie poczuwamy się do odpowiedzialności przed podatnikiem gdy chcemy wydawać publiczne pieniądze ale mamy pretensje gdy podatnik słusznie pyta, po co, na co i dlaczego?

Znasz zawartość tych utajnionych części? Chyba nie. Jakbyś znał to byś nie pisał o namiętnym utajnianiu. W tamtych częściach nie ma nic co powodowałoby konieczność uznania prawdziwości tezy o zawyżeniu klauzuli. A wiedza no cóż. Są pewne zasady stanowione póki co przez prawowitego i wybranego w demokratyczny sposób ustawo- i prawo-dawcę i czy się to podatnikowi podoba czy nie to są rzeczy, o których nie ma prawa wiedzieć choćby ze względu na inne wyższe ważniejsze cele niż jego poczucie samozadowolenia z posiadania określonej wiedzy. 90% tych 'podatników" gdyby im pozwolić to przestałoby płacić jakiekolwiek podatki. Prawie połowa (absencja wyborcza w 2007 roku wynosiła 46,12%) ma w czterech literach na co wydatkowane te podatki są. A nawet jak wyraża zainteresowanie to nie ma zielonego pojęcia o obszarach na które te podatki są wydatkowane. Przypominam Koledze że zgodnie z polskim prawem podatnik decyduje o wydawaniu pieniążków co cztery lata. Poprzez wybory ceduje swoje prawo do zatwierdzania i kontroli wydatków podatków na wybranych przedstawicieli - poseł, senator. Odbywa się to poprzez głosowanie w Sejmie nad przyjęciem budżetu na rok ... Oddając głos bądź nie decyduje o kształcie rządu a tym samym ceduje na niego swoje prawo do planowania i wydatkowania podatków - wszak to rząd ustala budżet a tam jasno co ile na jaki cel idzie. Wiec proszę tu nie uprawiać demagogii, ze niby podatnik zadaje jakieś pytania co na co i za ile. Bo to pytanie powinien zadać sobie czytając program partii w wyborach i oddając świadomy głos. Nawet w najstarszych demokracjach świata są obszary wiedzy niedostępne dla "zwykłego zjadacza chleba". To tyle na temat jakości argumentu o to, że niby polski podatnik to tak bardzo chce wiedzieć na co idzie kasa.
Pozdrawiam
P.S.
Częścią SPO są również Raporty cząstkowe (w większości jawne) czytał waćpan te dokumenty? Jak więc zamierza kolega merytorycznie rozmawiać skoro o 90% zawartości SPO nie wolno rozmawiać na forum publicznym? Proponuje się nie ośmieszać i nie udawać fachowca oraz nie kręcić afery gdzie zdaje się jej nie ma. I nie oczekiwać że nagle wszyscy rzuca się i będą gadać w mediach o sprawach niejawnych.
Pozdrawiam

darus - Czw 05 Sty, 2012

Odgrzewam temat z racji tego, że zacząłem się zastanawiać się cóż takiego Raport SPO pominął, że MW musi się teraz "dookreślać", a zarazem cóż takiego zawierał, że podjęto decyzję o przygotowaniu "narodowego programu pancernego w ramach rozwoju mobilności".

Od razu przyznam się, że znam tylko opublikowany Raport SPO, nie znam "raportów cząstkowych", ani niejawnych załączników, o co nie mam wielkich pretensji, ale stwierdzenie

Cytat:
Wiec proszę tu nie uprawiać demagogii, ze niby podatnik zadaje jakieś pytania co na co i za ile. Bo to pytanie powinien zadać sobie czytając program partii w wyborach i oddając świadomy głos. Nawet w najstarszych demokracjach świata są obszary wiedzy niedostępne dla "zwykłego zjadacza chleba". To tyle na temat jakości argumentu o to, że niby polski podatnik to tak bardzo chce wiedzieć na co idzie kasa.


jest dla mnie nie do przyjęcia. "Najstarsze demokracje" nie boją się upubliczniać swoich planów długoterminowych w zakresie zadań i ogólnych struktur sił zbrojnych. Przykładem niech będzie niedawny brytyjski Strategic Defence and Security Review, gdzie podatnik ma "czarno na białym" napisane dlaczego i na co będą wydawane jego pieniądze. I nie jest ważne czy przeciętny podatnik chce to wiedzieć, czy nie. Obowiązkiem demokratycznego państwa jest udostępniać obywatelom dane, które dotyczą interesu społecznego, i to w taki sposób, aby byli w stanie zrozumieć te dane bez "wnikania" w niejawne szczegóły.

I jeszcze jedno, zgodnie z decyzją MON w sprawie SPO "Dyrektor Departamentu Transformacji w terminie trzech miesięcy od dnia przyjęcia, na podstawie Raportu, strategicznych kierunków transformacji Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, opracuje i przedstawi Ministrowi Obrony Narodowej projekt Białej Księgi".

Czy Biała Księga będzie tak samo "upubliczniona"?

Magic123 - Pią 25 Paź, 2013

SPO na pewno był potrzebny bo "góra" jest kompletnie oderwana od rzeczywistości. Pytanie brzmi czy coś on da? Raczej nie bo to widać po reformie Szt Gen. Kiedyś czytałem opracowanie już gen rez na temat Dowództw gdzie podkreślał, że jest ich za dużo (to były czasy KOP itd). A teraz o ile mamy więcej "indian" w odniesieniu do Dowództw? :czytam:
FAZI 1 - Pią 25 Paź, 2013

Co chwila tworzą nowy SPO, i co z tego wynika :?: Tworzenie następnego SPO :!: Ale za to ilu wysokich stopniem bierze udział w tworzeniu tychże SPO. W końcu coś trzeba im zlecić do roboty oprócz bycia i bywania.
Magic123 - Pon 18 Lis, 2013

Może jest to metoda dawania naiwnym na dole nadzieji że coś się zmieni :brawo:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group