OSTRE STRZELANIE - Jak uzyskać jakość szkolenia?

Stevie - Pon 12 Gru, 2011
Temat postu: Jak uzyskać jakość szkolenia?
Waldemar Skrzypczak napisał/a:
Na pewno nie corocznymi zapisami w planach typu „…zintensyfikować szkolenie itd…”. I nie wiem, ile byśmy wydali amunicji z magazynów i kupili symulatorów, to jakość szkolenia nie ulegnie poprawie.

Po prostu, coraz bardziej widoczny jest brak dowódców wyrosłych na szkoleniu, ćwiczeniach, pasach taktycznych i strzelnicach bojowych. Natomiast kolejka chętnych na stanowiska dowódcze coraz większa. Warto mieć w CV wpisane dowodzenie. I to nie tam jakimś plutonem. Śnią się bataliony, pułki i brygady. Ważny jest awans i potem spięty spokój. A doświadczeni dowódcy, z dala od Warszawy, rozwijają się powoli albo wcale. Co w konsekwencji, co wcale nie powinno dziwić, pcha dobrą młodzież do cywila. I dramatem jest, że młodzi oficerowie i podoficerowie po Iraku, Czadzie i Afganistanie odchodzą albo poza jednostki liniowe albo do cywila. Bez szans na ich racjonalne wykorzystanie. Kogo na to stać?

Dowódcy w zasadzie mają mały wpływu na rozwój czy może raczej promowanie najlepszych. Stałą praktyką stało się, że na atrakcyjne wakaty w linii kierowane są osoby z rezerwy kadrowej na minimalny czas kadencji. Nawet wbrew woli dowódców.
A kto kieruje polityka kadrową? Kiedyś duży w tym udział mieli oficerowie polityczni, a teraz KTO? I niech nie wydaje się tym z prowincji, że w Warszawie mogą się pomylić!
Przerwy pokoleniowe, brak kontynuacji dowódczo-szkoleniowej, nieudolny system edukacji wojskowej - oto diagnoza tej choroby. Kreowaniem szkolnictwa i szkolenia w naszej armii zajmują się ludzie, którzy nie widzieli kompanii piechoty w polu. Tych, którzy znają się na tym, odsuwa się na boczny tor jako potencjalnie zagrażających awansom „gwiazdorów”.
A „gwiazdorzy” nie odróżniają jednostki ognia od gromadzenia zapasów amunicji.
Pora już na obiecywany od lat system zbierania i wdrażania doświadczeń. Głęboka reforma czeka szkolnictwo wojskowe, psute systematycznie od kilku lat. Czas na wykorzystanie ludzi sprawdzonych w boju i na poligonach. Oni mają nadawać ton armii. Czas postawić na merytorykę i metodykę szkolenia.

A co zrobić z klasą rozpolitykowanych, salonowych wojskowych, dla których „bizantyjski stół” dla gości jest ważniejszy od jakości szkolenia bojowego? Od żołnierskiego wysiłku?
Czekam na podpowiedzi.

Waldemar Skrzypczak

MK-J - Pon 12 Gru, 2011

Ależ Panie Generale :!: Temat jest już "połapany" przez Centrum Doktryn i Szkolenia , które ustami generała - dyrektora gwarantuje gotowość
Cytat:
aby służyć siłom zbrojnym swoim potencjałem intelektualnym i bagażem doświadczeń. Nasze wysiłki ukierunkujemy stosownie do potrzeb wynikających z zadań sił zbrojnych.

Będa wdrażać, implementować, eksperymentować, poszukiwać. Tylko co, na kim i dla kogo - oto jest pytanie :!: Oby nie była to kolejna instytucja-czapa z ciepłymi, biurkowymi etatami, instytucja typu perpetuum mobile... :-o M.

~~Ad~~ - Pon 12 Gru, 2011

Choć gen. Makarewicz to nie moja bajka, to jednak wezwany do udzielania podpowiedzi, może to będzie pomocne... :?: :gent: klik
LAKI78 - Pon 12 Gru, 2011

Jaki rozwój dowódców- oficerowie- stara zasada- BMW- każdy wie o co chodzi, a podoficerowie- najbardziej doświadczeni na pododdziałach- kwitną na stanowiskach do końca swoich dni- dlaczego bo Jakiś oszołom wymyślił np ,że dowodzić plutonem mozna tylko mając wyższe- wykształcenie- idiotyzm- i przychodzą panowie z dyplomami na trzy latka- nic nie umiejący po rocznym kursie zbierania wiśni- a dlaczego nie wysłać najlepszych podoficerów na kursy- wystarczy średnie- podoficer po krótkim kursie- bo czego mogą go nauczyć panowie w centrum- podoficera, który spędził na plutonie np 10 lat- teraz mógłby zostać dowódcą plutonu, d-ca kompanii zadowolony- ma wciąż kadrę która zna, dowódcy plutonu znają swoich ludzi.
Jeśli taki oficer chce dalej awansować- wtedy niech robi studia- a d-ca plutonu to musi być rzemiocha- a nie koleś z papierkiem- no ale przecież ostatnio usłyszeliśmy,że podoficerów w polskiej armii jest za dużo- masakra- widać ,że Warszawka nie ma pojęcia co się dzieje na dole
brak słów- trzeba robić swoje - a oficerowie niech sie modlą- o cud

thikim - Pon 12 Gru, 2011

Nie za bardzo widzę rozwiązanie problemu o jakim pisze generał. Za dużo układów. Za dużo rozgałęzień. Znajomości. W zasadzie nie mam pomysłu.
To znaczy mam pomysł.
Wyrzucić wszystkie konspekty, kwity, instrukcje (dotyczące szkolenia) do kosza. To bezwartościowy chłam. Zostawić tylko tabele wymagań.
I sprawdzać poziom wiedzy i umiejętności kadry realnie. Ocena dowódcy to głównie ocena podwładnych.
Trzy kolejne lata ocena 5 = awans, nawet na stanowisku (oczywiście w rozsądnych widełkach). Ale taki system prawie nikomu dziś nie byłby na rękę. Więc nie wyjdzie to.

Ryś - Pon 12 Gru, 2011

thikim napisał/a:
Wyrzucić wszystkie konspekty, kwity, instrukcje (dotyczące szkolenia) do kosza.


Marzenie... :cool:

i - Pon 12 Gru, 2011

Jak uzyskać jakość szkolenia?
Dodałbym przymiotnik: Jak uzyskać dobrą (właściwą / odpowiednią) jakość szkolenia?
I tu (rozumiem) rozróżniamy dwie kwestie szkolenia:
- realizowane w "linii";
- oraz realizowane w szkolnictwie wojskowym.

Istnieją tu tylko dwa wyznaczniki:
Pierwszy - właściwy szkolący.
Drugi - odpowiednie środki na szkolenie.

W temacie szkolnictwa wojskowego:
ad 1. Wymaga to stworzenia systemu, w którym każdemu doświadczonemu żołnierzowi z "linii" będzie opłacało się przejść do szkolenia. Niezależnie od tego z jakiej "linii" pochodzi: WLąd., MW, SP, WS.
ad 2. I najlepsi szkolący (doświadczeni, przygotowani) niewiele zdziałają, kiedy dalej hołdować będą w wojsku zlecający szkolenie zasadzie: masz łeb i ... (coś tam) ... to kombinuj.

Szkolenie w "linii" dotyka problem nr 2. Problem nr 1 nie istnieje, gdyż sam etat nakazuje szkolenie podległych żołnierzy. A zatem nie mamy tu wpływu na dobór kadr.

thikim - Pon 12 Gru, 2011

Cytat:
A co zrobić z klasą rozpolitykowanych, salonowych wojskowych, dla których „bizantyjski stół” dla gości jest ważniejszy od jakości szkolenia bojowego? Od żołnierskiego wysiłku?
Czekam na podpowiedzi.

Czy ja dobrze rozumiem czy Skrzypczak nawołuje do samosądu nad SG i MON??

kubalos - Sro 14 Gru, 2011

Czy ktoś zna ppor., który jest na etacie d-cy plutonu przez 10lat??
Odpowiedź: Zapewne NIE (może są wyjątki)

Ale za to każdy z nas zna szeregowych po 12 lat służby, swoją drogą niedługo będzie ich wysyp (tysiące do zwolnienia).

Podoficerów w stopniu kaprala po 8-10 lat na tym samym stanowisku też normalne zjawisko.

Do tego doprowadziła reforma, profesjonalizacja.

Temat rzeka.

Morale poniżej poziomu ZERO wśrod najliczniejszych i podobno najważniejszych w armii, szeregowych i podoficerów w najniższych stopniach często po studiach z językami.

Ale ukompletowanie jednostki najważniejsze i specjaliści do emerytury (daj Boże) na jednym etacie bo dobrego się nie awansuje bo kto zrobi robotę??
Kto zarobi na gwiazdki przełożonego???

Nie wiem jak w innych rodzajach wojsk ale w WLąd wieje dramatem.

looker - Sro 14 Gru, 2011

kubalos, bo ppor. na etacie d-cy plutonu jest postrzegany jako ewenement a nawet podejrzewany o mocne podpadnięcia. Podoficer* na jednym etacie przez 10 lat jest za to postrzegany jako doświadczony i niezbędny żołnierz (zwłaszcza jeśli akurat wnioskuje o skierowanie go na kurs podnoszący kwalifikacje/misję/wyższe stanowisko w innej JW).
Takie życie...Ale czy ktoś bronił mi zostać oficerem ? Nie. Ale czy to oznacza, że w wojsku mają być sami oficerowie bo podoficerów nikt nie bierze poważnie ? Też chyba nie...

* - zamiennie z szeregowy zawodowy

lokom - Sro 14 Gru, 2011

Kubalos, ppor-ów nie znam, ale sierżantów (różnych), chorążych, kapitanów i majorów na tych samych stanowiskach po 10-15-20 lat znam dziesiątki. I uwierz mi, że wśród nich niewielu dokonuje takich wyborów (bo są i tacy, którzy nie chcą zmiany stanowiska, zwłaszcza gdyby miało to związek ze zmianą JW i garnizonu). W większości przypadków to: najpierw był za młody na awans, potem był za dobry, by go puścić, później przyszła kołomyja kadrowa 2004 r. i lat następnych, a teraz są za starzy.
Azriel - Sro 11 Sty, 2012

W mojej jednostce tegoroczne szkolenie rozpoczęło się od uroczystej zbiórki... Szef Szkolenia przekazał główne zamierzenia, życzył sukcesów.
007matimati - Czw 12 Sty, 2012

z racji tego ,że wojsko znam jedynie z książek i neta może popełnie błąd ale wydaje mi się, że poziom szkolenia w jednostkach zależy w dużej mierze od oficerów i podoficerów najniższego szczebla. Szkolenie można poprowadzić relatywnie niskim kosztem wykorzystując to co było ważniejszą cechą Wojsk RON w XVI-XVII w (i nie chodzi o konie;) a mianowicie improwizacja. Zdaje się ,że w książce "Grom Siła i Honor" jest mowa o tym jak Gromiarze wnerwiali sprzątaczki (chwilowo mieszkali w akademikach AON) ciągłym trenowaniem czarnej taktyki (o strzelaniu nie było mowy o wykorzystaniu broni palnej podczas tego rodzaju ćwiczeń). Historia Reichswehry opowiada o wykorzystaniu makiet czołgów, historia POW, Legionów czy innych partyzanckich/wyzwoleńczych ruchów zawiera opisy wykorzystania atrap broni w treningach. Jeśli więc można było tak działać jakiś czas temu to może warto by wykorzystać takie metody? Pododdział wykorzystujący wolny czas na szlifowanie taktyki na sucho zgrał by się niesamowicie (o czym chyba nawet nie muszę wam wspominać). Wolny czas można by wykorzystać również na zajęcia nie wojskowe np. naukę języków we własnym zakresie (to może być dodatkowy atut na cywilnym rynku pracy gdy okaże się ,że profesjonalne WP potrzebuje nie 3 ale już 2 dywizji).
Co Panowie o tym sądzicie?

fiodor63 - Pią 13 Sty, 2012

Popmysł jest dobry, więc się nie przyjmie.
W dniu kiedy odchodziłem do rezerwy (2008 rok) obowiązywały następujące kanony:
1. Sekcja szkolenia dbała o to by program szkolenia (czy zasadny - to inna sprawa) był potwierdzony kwitami.
2. Szkolenie prowadzili dowódcy pododziałów (lub wyznaczeni żołnierze) - przy czym nie brano pod uwagę, skąd czerpali materiały, czy mieli zdolności pedagogiczne, itp. Każdy orał jak mógł.
3. Zasada: "dowodzisz - szkolisz - odpowiadasz" odchodziła powoli do lamusa. Nie było istotne dla kontroli co twoi żołnierze potrafią, istotne było to co zapisane w dzienniczkach, planach tygodniowych, itp.

A powinno być:
1. Jasno określone, jaką wiedzę/umiejętności zdobywa twój pododział. Jakim warunkom ma sprostąć, jakie zadania wykonywać, jakie umiejętności posiadać, na podstawie jakich przepisów, regulaminów, wskazówek, ustaleń ma działać.
2. Sekcja szkolenia powinna być wzmocniona i powinna szkolić. Każdy dowódca pododdziału ma swoje "wizje" i poziom umiejętności - a chodzi o to by szkolenie odbywało się na jednym, określonym poziomie.

Zwitt - Pią 13 Sty, 2012

fiodor63, tak się rozmarzyłem, że aż mi łzy po policzku pociekły. Chciałaby dusza do raju...
Gecko - Nie 15 Sty, 2012

Jak uzyskać jakość? Wystarczy poczerpać z historii WP:
Cytat:
SŁUŻBA I SZKOLENIE KAWALERZYSTÓW II RP
Każde ćwiczenie wymagające precyzyjnego wykonania np. strzelanie na strzelnicy lub bojowe na poligonie, poszczególne elementy władania białą bronią, pierwszy wykonywał
zawsze dowódca plutonu, po nim podoficerowie, a dopiero potem ułani.
Wymagało to utrzymania dobrej formy i stałego treningu. Dowódca szwadronu wydawał wytyczne do
szkolenia w plutonach i kontrolował ich wykonanie.
Po zakończeniu szkolenia w plutonach zajmował się ich zgraniem w szwadronie. Poza tym przy pomocy wachmistrza – szefa i podoficerów broni oraz podoficera gospodarczego kierował gospodarką szwadronu i sprawował nad nią stały nadzór. Raz na dwa tygodnie odbywały się dla oficerów ćwiczenia
taktyczne na mapie lub wykłady na tematy ogólnowojskowe. W tym czasie szkolenie w szwadronach prowadzili podoficerowie.
… W okresie zimowym odbywały się ćwiczenia
aplikacyjne na mapie plastycznej dla oficerów i podoficerów. Każdy z nich musiał opracować temat tzw. pracy zimowej, wyznaczonej oddzielnie dla oficerów i podoficerów. Prace te były oceniane przez komisje w pułku i brygadzie. Autorzy najlepszych prac otrzymywali jako nagrodę dodatkowe dwa tygodnie urlopu

Wystarczy w zimie taktykę zamienić na metodykę. A tak naprawdę to wystarczy przestać szukać powodów do nierobienia (zła instrukcja, konieczność konspektu, zły przełożony, itp) właściwego swoich obowiązków; poczytać i rozwinąć swoją wiedzę by być mądrzejszym od szkolonych (bo to warunek konieczny do nauczania) i najtrudniejsze chcieć. W WP jest takie ciekawe zjawisko:
Wielu (ale to ogromna ilość) dowódców doskonale analizuje sytuację i wie co zrobiłaby lepiej gdyby była ze dwa szczeble dowodzenia wyżej ale w tym samym czasie nie poświęci nawet sekundy na to by pomyśleć i zrobić cokolwiek lepiej na stanowisku które zajmuje obecnie.
pozdrawiam

~~Ad~~ - Nie 15 Sty, 2012

A nie odkryłeś tego, że właśnie ci przełożeni o dwa szczeble wyżej skutecznie zajmują dowódcom plutonów czas na tzw. pierdoły ( czyt. biurokratyczne bzdety)...? :cool:
thikim - Pon 16 Sty, 2012

Cytat:
Czy ktoś zna ppor., który jest na etacie d-cy plutonu przez 10lat??
Odpowiedź: Zapewne NIE (może są wyjątki)

10 lat to może nie, ale 6 już tak. Powiem że praca dłużej niż 3 lata na jednym etacie to miodzio. Wszystko się samo robi. No, ale awansować też trzeba. Co do podpadania to stare czasy. Dziś już ludzie wiedzą że można wybrać awanse albo rodzinę.
Cytat:
1. Sekcja szkolenia dbała o to by program szkolenia (czy zasadny - to inna sprawa) był potwierdzony kwitami.
2. Szkolenie prowadzili dowódcy pododziałów (lub wyznaczeni żołnierze) - przy czym nie brano pod uwagę, skąd czerpali materiały, czy mieli zdolności pedagogiczne, itp. Każdy orał jak mógł.
3. Zasada: "dowodzisz - szkolisz - odpowiadasz" odchodziła powoli do lamusa. Nie było istotne dla kontroli co twoi żołnierze potrafią, istotne było to co zapisane w dzienniczkach, planach tygodniowych, itp.

Wszystko się zgadza, całych SZ RP nie znam ale myślę że niemal wszędzie tak jest.

MICKY74 - Czw 19 Sty, 2012

~~Ad~~ napisał/a:
A nie odkryłeś tego, że właśnie ci przełożeni o dwa szczeble wyżej skutecznie zajmują dowódcom plutonów czas na tzw. pierdoły ( czyt. biurokratyczne bzdety)...? :cool:

Ostatnio prowadziłem strzelanie - przeszkolenie 60 strzelców zajęło mi ok. 90min., natomiast wypełnienie dokumentacji oprócz bieżącego zbierania podpisów, amunicyjnemu zajęło drugie tyle... Nie mówiąc o instruktażu, planach pracy, planie konspekcie, dokumentacji konwoju... Reasumując ...jakieś 50 kartek i parę godzin przygotowań... Niech ktoś mi wytłumaczy sens takiej biurokratycznej pracy zwłaszcza, że większość należy sporządzić na strzelnicy, gdzie często warunki pogodowe nie pozwalają na tzw. "kulturę sztabową" ... Czy naprawdę wszyscy jesteśmy potencjalnymi złodziejami i oszustami, żeby każdą kulkę podpisywać ...dodatkowo rodzaj amunicji na osobnych listach ....Przecież to chore, że strzelający podpisuje listę na linii wyczekiwania bezpośrednio przed strzelaniem, a komendy "przerwij ogień" słucha z ochronnikami słuchu... Ciekawe, co się stanie (odpukać), jeśli nie usłyszy tej komendy i komuś stanie się krzywda... Podstawą jego obrony będzie, iż nie słyszał komendy ze względu na ochronniki słuchu, których ma obowiązek używać ... Pozdrawiam

McSimus - Czw 19 Sty, 2012

Może trzeba pułkowników ze sztabów znowu zagonić na strzelnicę i kazać prowadzić zajęcia żeby sobie przypomnieli jak się na dole pracuje ???
007matimati - Pią 20 Sty, 2012

MICKY74 napisał/a:
Niech ktoś mi wytłumaczy sens takiej biurokratycznej pracy zwłaszcza


znalezienie zajęcia dla specjalistów od kontroli dokumentów :czytam: :czytanie: (wg. mnie)

Gisbern - Pią 20 Sty, 2012

Myślę, że potrzebujemy wojny w naszej części Europy, wyczyści szeregi i wymiecie biurokrację.
Mam nadzieję, że przełożeni ten problem zrozumieją!

007matimati - Pią 20 Sty, 2012

Bzdura. Kto pójdzie walczyć w razie "W"? Najdzielniejsi, najodważniejsi, świadomi obowiązku. Zważywszy na stan S.Z RP śmiertelność w Naszych szeregach będą duże. Kto przeżyje? Cwaniacy unikający walki a umiejący się ustawić (w czasach II RP nazywano takich IV Brygadą)
A 10 A - Sro 25 Sty, 2012

W pełni zgadzam się z MICKY74. Ilość papierów potrzebna do zamkniecie strzelania to jakaś paranoja, lista goni listę, podpis podpis, mam nieodparte wrażenie, że dla przełożonych jesteśmy bandą złodziei i kłamców która myśli tylko o tym jak skubnąć pocisk do kałacha i petardę na sylwka. I oczywiście zamknięcie wszystkich kwitów na strzelnicy to dopiero wymysł jakiegoś teoretyka, przy - 18 i zacinającym śniegu coś pięknego no i szukanie łusek w metrowych zaspach. Niestety armia opiera się na papierach, dziennikach, konspektach i tysiącach zmarnowanych drzew na telegramy poparte telegramami z wcześniejszych telegramów, realne wyszkolenie to sprawa 4rzędna. Gra ci wsio w kwitach to jesteś debeściak. :!:
Minister zapowiedział przegląd i odchudzenie biurokracji ale pewnie tylko na samej górze my dalej będziemy musieli marnować wiele godzin na wypełnianie bzdurnych kwitów i udowadnianie, że złodziejami nie jesteśmy.

wspak - Pon 30 Sty, 2012

Przejawem odchudzania biurokracji i poprawy szkolenia w mojej JW są zapewne wytyczne, aby plany konspekty i plany pracy pisać ręcznie. Zastanawiam się czy to złośliwość, czy bezmyślność.

Tak sobie myślę, że skoro w dobie komputeryzacji wracamy do takich metod to może wkrótce wrócimy do epoki konia w polskiej armii...

sa-3d - Pon 30 Sty, 2012

Widziałem taką armię gdzie pojęcie konspektu i planu tygodniowego o kartach pracy wywołuje uśmiech niezrozumienia na twarzy. Widziałem taką armię gdzie szkolenie jest najważniejsze a wiedzę i umiejętności każdego żołnierza i każdej załogi, obsługi, plutonu weryfikuje się dwukrotnie w roku. Na drugim biegunie jest armia, w której każdą zamierzaną, wykonywaną i wykonaną czynność należy potwierdzić pisemnie wcześniej się o nią również pisemnie zapytawszy. A wszystko po to aby nikt nie mógł zarzucić nie wykonania lub złego wykonania czynności. W tej armii również szkolenie jest najważniejsze a potwierdzeniem jakości tego szkolenia jest określony dokument a najlepiej spora ilość dokumentów.
Myślę, że po pierwsze - należy pozwolić dowódcom dowodzić czyli pozwolić im decydować jak kogo i z czego mają szkolić. Przecież dowódca na dole najlepiej wie z czego jeszcze trzeba się szkolić a co jest już super. Nie narzucać ilości godzin danej tematyki. Wystarczy dać tematykę. Do tej tematyki dać bardzo konkretne instrukcje jak i czego uczyć w ramach danego tematu. Instrukcje, które wykonywane krok po kroku wyeliminują potrzebę istnienia konspektu. Następnie uwierzmy żołnierzom, że to co robią, to robią z poczuciem obowiązku i chęcią własną, wtedy nie trzeba będzie ich kontrolować na każdym kroku poprzez podpisywanie i poświadczanie kolejnych poświadczeń, zaświadczeń, protokołów itp. A na koniec weryfikujmy tych co się szkolą czy nauczyli się tego co trzeba i czy ich wiedza jest wystarczająca do właściwej obrony naszej ojczyzny. Weryfikujmy również tych co szkolą poprzez ocenę umiejętności szkolonych. Jeśli Twoi żołnierze są dobrzy, to znaczy że i Ty jesteś dobry. Jeśli nie - to cóż. W ten sposób powinniśmy systematycznie eliminować nierobów, nieuków i nieudaczników.
Większa ilość dokumentacji (czyli na oko 1/100 tego co teraz potrzebna jest tym na wyższych szczeblach dowodzenia bo tam będą już starsi ludzie a u nich wiadomo z pamięcią niekoniecznie. Skoro niekoniecznie, to znaczy, że ich też trzeba dość szybko weryfikować i tych z nadmiernie słabą pamięcią usuwać. A na ich miejsce młodsi i lepsi.
Oczywiście nieawansujący żołnierz obecnie i zawsze budzi emocje. Ale po to są również stopnie wojskowe aby promować najlepszych. Z tym, że nie zawsze z podoficera będzie dobry oficer a z oficera młodszego, starszy i tak dalej. Jeśli jesteś dobry - awansujesz, jeśli jesteś słaby - odpadasz. Nie oszukujmy się, nigdzie na świecie kolejna belka/gwiazdka nie jest jedynym wyznacznikiem awansu. To również odznaczenia i nagrody jak również gratyfikacje finansowe. Tym sposobem można się realizować na danym stanowisku awansując o jeden dwa stopnie (precz ze sztywną etatyzacją, szczególnie u podoficerów) będąc jednocześnie promowanym w inny sposób (finansowy, szkoleniowy, uznaniowy).
Ale jak jest marchewka to jest również kij, jak jesteś słaby lub tylko co to najpierw cię ostrzegamy a potem usuwamy.
Bądźmy w tym konsekwentni a sukcesy przyjdą, choć na pewno nie od razu.

Ryś - Wto 31 Sty, 2012

wspak napisał/a:
w mojej JW są zapewne wytyczne, aby plany konspekty i plany pracy pisać ręcznie..


We wszystkich jednostkach są takie wytyczne, co nijak się ma do naliczeń materiałów biurowych na żołnierza.

MICKY74 - Nie 05 Lut, 2012

Aby uzyskać jakość szkolenia należy zlikwidować biurokrację na szczeblu kompanii. Dowódca kompanii obecnie nie ma czasu na organizację, tudzież na koordynację szkolenia plutonów i drużyn. Prawdą też jest, że niestety dowódców plutonów po prostu nie ma lub jest ich za mało, a Ci którzy jeszcze istnieją, wykonują obowiązki w innych komórkach, gdzie są wakaty... Dowódca kompanii czas między apelami codziennie marnuje na tworzenie dokumentacji, gdzie np. dokumentacja GB to oprócz wiadomych dokumentów, cała dokumentacja szkolenia wraz z planami tygodniowymi, konspektami, planami pracy i zapotrzebowaniami... Jak się już to zrobi, przychodzi zmiana ...i zaczyna się od początku;) Do tego mamy bieżące konspekty i plany tygodniowe, dokumentację obsługiwania rocznego w ilości ok. 100 kartek, mamy harmonogram czynności kontrolnych z wpisami we wszystkich możliwych dokumentach :) Mamy w miesiącu ok. 30 kontroli do wykonania i potwierdzenia w różnego rodzaju dokumentach, gdzie sama kontrola to nierzadko cały dzień powinna trwać. Nie mówię już o meldowaniu za pomocą programu power-point, gdzie taką prezentację należy przygotować... Teraz przechodzimy do Meldunków pisemnych na każdą okoliczność tj. m.in: Meldunek z analizy dyscypliny, Informacja o nastrojach, Meldunek o Dniu Technicznym itd. Najgorsze, że nie doszedłem nawet do połowy segregatorów z dokumentacją, które mam na wierzchu tzw. bieżące... I niech mi ktoś powie, że tym sposobem da się uzyskać jakość szkolenia...kiedy tak naprawdę ręce mamy związane, zaś zegarek ostatnimi czasy chodzi mi 3 razy szybciej ....i wciąż brakuje ze 4 godzin dziennie, żebym się wyrabiał ... ;) Taa....zaraz ktoś mi powie, że źle organizuję sobie pracę, że się nie wyrabiam :) )) ;) Pozdrawiam
Ryś - Nie 05 Lut, 2012

O tym co piszesz wszyscy wiedzą, tylko nie jest to winą tychże dowódców kompanii czy plutonów, że tyle muszą wypełniać papierków, ale tych co coś takiego wymyślili i robią wszystko, aby to było realizowane i oni uważali, że są potrzebni do wymyślania nowych ich zdaniem bardziej potrzebnych papierków.
Jak w taki sposób uzyskać jakość szkolenia :?:

beryl73 - Nie 05 Lut, 2012

Ryś, a najzabawniejsze jest to, że jak tacy "badacze pism" jak już coś niezmiernie "ważnego wymóżdżą to następnie wjadą z kontrolą i każdy z nich uważa, że ten mały fragment wojskowego życia, którego akurat instrukcję zna na pamięć jest najważniejszy i za nic nie można wytłumaczyć, że po to są instrukcje, regulaminy, wytyczne aby móc do niej zerknąć a nie znać na pamięć. I jeszcze ten nieśmiertelny tekst: "jak ja byłem dowódcą ... (odpowiednie wstawić)". Już pomijam to, że świadkowie dowodzenia przez tego "znawcę" i super, hiper byłego dowódcę mają nieco odmienne zdanie na ten temat, ale mam na myśli to, że czasy się zmieniły, technika poszła nieco do przodu i niekoniecznie pososzelki są szczytem "gadżeciarstwa".
MICKY74 - Nie 05 Lut, 2012

Ryś napisał/a:
O tym co piszesz wszyscy wiedzą

Wiedzą...i co dalej? ... Być może Ci, co wiedzą, minęli już ten szczebel i nie wydaje im się zasadne, ułatwić następcom pracy... Sam często doświadczam tekstu typu: "za moich czasów tak było i jakoś się kręciło" ... :)

Ryś napisał/a:
O tym co piszesz wszyscy wiedzą, tylko nie jest to winą tychże dowódców kompanii czy plutonów, że tyle muszą wypełniać papierków, ale tych co coś takiego wymyślili

Wiem, sam jestem dowódcą - nigdzie nie napisałem, że to wymyślili dowódcy...

Ryś napisał/a:
Jak w taki sposób uzyskać jakość szkolenia :?:

Napisałem na początku poprzedniego postu: Zlikwidować biurokrację na szczeblu kompanii...Od tego należałoby zacząć, bo ten krok udrożniłby możliwość działania wg podstawowych funkcji dowodzenia tymczasem zaś czas zapełniany jest wyłącznie przez wypełnianie druków ...
Pozdrawiam

looker - Nie 05 Lut, 2012

Zgadzam się z MICKY74. Dowódcy kompanii (i nie tylko) mają tyle roboty z kwitami, że nie ma czasu na ...właściwą pracę ! Często gros czasu dnia pracy zajmuje stworzenie kwitu udowadniającego, że coś dziś właśnie zrobiliśmy ! Mrożek to mało powiedziane !
michqq - Pon 06 Lut, 2012

Nalezy wiec wprowadzic na szczeblu dowodztwa kompanii etat pisarza kompanijnego, stanowisko w stopniu sierzanta sztabowego.
Sam nie wiem czy kursywa to napisac czy nie.

Zwitt - Pon 06 Lut, 2012

Zróbmy sztab kopmanii :cool:
A na poważnie: jeśli od Was zależałoby jakie kwity na poziomie kompanii zostawić a jakie anulować, to co byście zostawili?

MICKY74 - Pon 06 Lut, 2012

Zwitt napisał/a:
Zróbmy sztab kopmanii :cool:
A na poważnie: jeśli od Was zależałoby jakie kwity na poziomie kompanii zostawić a jakie anulować, to co byście zostawili?

Na poważnie to na pewno zlikwidowałbym analizę dyscypliny i wszelkie dokumenty z tym związane, większość z dokumentacji obsługi rocznej (np. karty czynności powinien mieć każdy dowódca drużyny, kierowca, inny właściciel sprzętu zalaminowane do wielokrotnego użytku), zlikwidowałbym dokumentację szkolenia po mob. rozw. - po co gromadzić coś, co można wydrukować w każdej chwili, stworzyłbym centralnie zbiór konspektów do szkolenia, może nawet również w formie książkowej, gdzie nie byłoby potrzeby przepisywania co zajęcia tego samego. Zrezygnowałbym z wpisów do wszystkich dokumentów o kontrolach - jedynie odstępstwa od normy trzeba byłoby gdzieś umieszczać ...aktualnie np. kontrolę w oddziałowym magazynie broni wpisuję w książkę kontroli, ksiąźkę mienia i harmonogram czynności kontrolnych- jak kontroluję jakiś pojazd, wpisuję w się w książkę wejść, książkę kontroli garaży, książkę mienia - gdzie muszę podać, jaki pojazd(y) skontrolowałem, w jakim zakresie itp...a przecież to moje mienie .... I tak dalej... Pozdrawiam

gs3136 - Pon 06 Lut, 2012

Zwitt napisał
Cytat:
Zróbmy sztab kopmanii


Dlaczego kompanie wydzielane do Sił Odpowiedzi NATO mają takie sztaby a w etatowych pododdziałach nie ma takowych?

thikim - Pon 06 Lut, 2012

Likwidując kwitologię zlikwidowałbym:
-konspekty
-dzienniki
-sumaryki
-plany szkolenia.
Zamiast tego na szczeblu MON opracowałbym zestaw 5-9 przedmiotów, z materiałami, które ma znać każdy żołnierz.
Na szczeblu jednostek opracowałbym zestaw ok. 7 przedmiotów jakie powinny być realizowane przez żołnierzy danych specjalności.
Nie byłoby żadnych planów. Realizowane byłyby zajęcia i sprawdziany ale przechowywane jedynie dokumenty ze sprawdzianów.
Dowódca kompanii sam by sobie organizował prowadzenie zajęć.
Z innych dokumentów to:
-całą dokumentację obsług do sprzętów i urządzeń które obsługuje się na bieżąco, zasada jest prosta, jak się coś zepsuje to robimy komisje i patrzymy czy widać w tym winę użytkownika czy nie.
-zapotrzebowanie na wojskowe dokumenty przewozowe, przecież to niepotrzebny kwit, dowódca każe żołnierzowi X jechać i ten żołnierz wypełnia prośbę?/wniosek o pozwolenie na wyjazd?? paranoja. Rozkaz + polecenie/skierowanie wyjazdu wystarczają w zupełności.
-karty wyróżnień sprowadziłbym na poziom bezpośredniego przełożonego, resztę dokumentacji zlikwidować

MICKY74 - Pon 06 Lut, 2012

Jestem za:) chociaż oceny ze sprawdzianów też bym nie trzymał - po prostu dwa razy w roku kompania powinna zostać sprawdzona przez komisję przełożonego i z tego powinny być przechowywane oceny ... Oczywiście podczas omówienia takiego sprawdzianu specjaliści z komisji powinni zwrócić uwagę na błędy szkolonych i sposób rozwiązania problemów ... ale miałoby to służyć nie do zgnębienia (jak dotychczas) dowódcy kompanii i innych osób funkcyjnych, lecz faktycznej pomocy do poprawienia sytuacji ... Znów takie moje przemyślenie... Sorki, jeśli troszkę zbyt "humanitarne" jak na wojsko ... ale myślę, że taki sposób kontroli, a raczej "controllingu" sprawiłby, że dowódcy nie byliby zniechęceni, a wręcz przeciwnie... :) Takie klasyczne "sprzężenie zwrotne" ;)
thikim - Pon 06 Lut, 2012

Oceny ze sprawdzianów faktycznie nie są potrzebne, co najwyżej dla własnego rozeznania dowódcy kompanii, komu dać doszkalanie.
Piechur - Pią 10 Lut, 2012

Panowie przepraszam że się wtrącę do dyskusji, u mnie w JW na szczeblu każdej kompanii jest pisarz kancelista (U;1 st. szer.) odpowiedzialny niby za nic ale faktycznie jest "odpowiedzialny" za przygotowanie konspektów, planów pracy (z mgr. politologii nie stanowi to dla niego problemu) do tego d-ca kompanii dołączył mu jednego szeregowego do pomocy. System ten działa sprawnie od czasu jaki tu jestem czyli od 2009 r. D-ca kompanii ma na głowie tylko naprawdę "ważne" kwity, resztę tylko kontroluje i zatwierdza...
MICKY74 - Pią 10 Lut, 2012

Piechur napisał/a:
Panowie przepraszam że się wtrącę do dyskusji, u mnie w JW na szczeblu każdej kompanii jest pisarz kancelista (U;1 st. szer.) odpowiedzialny niby za nic ale faktycznie jest "odpowiedzialny" za przygotowanie konspektów, planów pracy (z mgr. politologii nie stanowi to dla niego problemu) do tego d-ca kompanii dołączył mu jednego szeregowego do pomocy. System ten działa sprawnie od czasu jaki tu jestem czyli od 2009 r. D-ca kompanii ma na głowie tylko naprawdę "ważne" kwity, resztę tylko kontroluje i zatwierdza...

Na pewno mówisz o polskiej Armii? ...U mnie nie ma kancelisty...ba...nawet dowódcę plutonu mi zabrali do wyższych celów (łatanie dziur vacatów w "umierającej logistyce" ... ;)

jerry - Pią 10 Lut, 2012

Padały tutaj głosy nad ograniczeniem biurokracji na szczeblu kompanii. I to jest pewnego rodzaju lekarstwo na poprawę jakości szkolenia. Stanowisko kancelisty, pisarza jest wskazne w kompanii. Jeżeli nie ma możliwości dodatkowego etatu to może to być żolnierz ze stanowiska ratownik - sanitariusz. Ale najważniejsza jest zamiana mentalności. Zostawienie dowódcy kompanii marginesu swobody do działania a nie zmuszania go do wykonywania konspektów, meldunków, informacji, zestawień.
thikim - Pią 10 Lut, 2012

Cytat:
D-ca kompanii ma na głowie tylko naprawdę "ważne" kwity, resztę tylko kontroluje i zatwierdza...

Wszystko w porządku, system jest oczywiście sprawny. Ale jest to nieformalne oszukiwanie systemu. Papiery grają i dowódca ma czas, ale nie chodzi przecież nam tylko o produkcję bezsensownych kwitów, tylko o podniesienie jakości szkolenia. Czy dobrze rozumiem, że działają u Was dwie szkoleniówki? Jedna na papierze u kancelisty gdzie wszystko gra i druga dowódcy kompanii gdzie ma on czas żeby szkolić? To nie o to jednak chodzi.

Piechur - Pią 10 Lut, 2012

MICKY74 napisał/a:
Na pewno mówisz o polskiej Armii?
tak jak najbardziej o Polskiej, wszystko chyba zależy od struktury JW, d-cy plutonów owszem (jeden już siedzi w sztabie, bo przecież brak ludzi)...
lokom - Pią 10 Lut, 2012

Piechur napisał/a:
na szczeblu każdej kompanii jest pisarz kancelista (U;1 st. szer.) odpowiedzialny niby za nic ale faktycznie jest "odpowiedzialny" za przygotowanie konspektów, planów pracy (z mgr. politologii nie stanowi to dla niego problemu) do tego d-ca kompanii dołączył mu jednego szeregowego do pomocy.
Polak potrafi. W celu załatwienia głupizny ogólnowojskowej (dlaczego FF podkreśla te słowa? czyżby był poprawny, a nie realny?) w pododdziałach wyznacza się szeregowych do "odwalania" konspektów. To dość wyraźnie świadczy o stosunku do tego zagadnienia dowódców, pokazuje też poziom tych konspektów i obrazuje że wyłącznym ich zastosowaniem jest RWD. Pora skończyć tę fikcję. Najwyżej konspekty na nowym stanowisku przez rok od objęcia, a później do zawsze "zezwalam na ponowne wykorzystanie". Wciąż powtarzam, że nie jestem zwolennikiem odejścia od konspektów, bo czasem ktoś prowadzi zajęcia w zastępstwie i konspekt dla zastępcy dużo znaczy.
Piechur - Pią 10 Lut, 2012

lokom napisał/a:
pokazuje też poziom tych konspektów i obrazuje że wyłącznym ich zastosowaniem jest RWD
dlatego też napisałem poprzednio że
Cytat:
resztę tylko kontroluje i zatwierdza...
nie jest tak że D-ca podpisze co mu się podsunie, przeczyta, wskaże błędy (sam byłem tego świadkiem), po prostu jeżeli nie możemy walczyć z "głupizną" to przynajmniej nauczmy się z nią żyć, a wracając do poziomu pisanych konspektów co niektórym kolegom wydaje się że szeregowy zawodowy to bezmózgie yeti, które prze do przodu gdy dostanie taki rozkaz. W mojej drużynie wszyscy (poza mną, gdyż jestem w trakcie) mają ukończone studia, zaliczone misje KFOR, ISAF, jedyne w czym jestem od nich lepszy to stopień na pagonie, i kilka lat służby więcej. Ale wracając do tematu, nie dawny czas temu zajęcia z taktyki, podpunkt nauczania: Ewakuacja rannego, plutonowy (prawie już emeryt) spiera się z podporucznikiem, przy żołnierzach rzecz jasna, o to jak należy się czołgać :x ; do dyskusji włączyli się również "moi misjonarze" prezentując jeszcze inny punkt widzenia na prowadzone zagadnienie, jak się później okazało - słuszny :brawo: ... więc pytam o co tu chodzi??? :-o
Tyle mówimy o jakości szkolenia, o szeroko pojętej profesjonalizacji , zapominamy jednak o tym, że "specjalistów" na stanowiskach zostało niewielu bo odejścia, zmiany specjalności, bo wyższe U". Kto więc ma "uczyć młodych", przekazywać jakość skoro sam jej nie prezentuje?
Zaznaczam na koniec iż jest to tylko i wyłącznie mój pogląd, wysunięty na podstawie tego, co dzieje się obok mnie i na co na co dzień patrze, być może w innych JW jest inaczej?

lokom - Pią 10 Lut, 2012

Piechur "sztuka pisania konspektów" to nie tylko wykształcenie ogólne i doświadczenie, to jeszcze metodyka.
Ale pozostawiając to na boku, konia z rzędem dla każdego, kto w typowych RSZ w swoim konspekcie "przewalczy" (nie przemyci bez świadomości przełożonego) pkt 4.5 czy 6, "przedstawienie i wykorzystanie doświadczeń żołnierzy po misjach, krótka prezentacja i pokaz, a następnie ćwiczenia praktyczne".
Piszę w typowych RSZ, bo całkiem niedawno byłem świadkiem, jak oficer podczas szkolenia w 1 psk po skrótowym przedłożeniu tego co musiał, "wezwał, wyznaczył" (jak chcesz) do dalszego prowadzenia zajęć doświadczonego żołnierza.

Piechur - Sob 11 Lut, 2012

Przepraszam może trochę się zapędziłem ze swoimi wywodami, jednak proces podnoszenia, utrzymania jakości szkolenia bez doświadczonej kadry (a tej jest coraz mniej), i przy zwiększającej się ilości kwitologii, będzie ciężki do zrealizowania.
MICKY74 - Sob 11 Lut, 2012

Piechur - popraw proszę cytowanie 3 posty wyżej ....- ja nie napisałem tego, co mi "wkładasz do ust" :P Pozdrawiam

[ Dodano: Sob 11 Lut, 2012 ]
Plan-Konspekt, przynajmniej tak mi się wydaje, w założeniu ma służyć pomocą do przygotowania się do zajęć prowadzącego i w tym celu został stworzony... Ja też jestem zwolennikiem wykorzystania do prowadzenia zajęć osób bardziej doświadczonych w danej dziedzinie ... (np. psychoprofilaktyk, ratownik medyczny, itd.), jednak zagryzam wargi, kiedy mój przełożony przed zatwierdzeniem Planów-Konspektów zadaje pytanie: "Czytał to ktoś?" i na końcu języka mam: #Pani sprzątaczka miała wczoraj wolne#... Dlatego jestem za wydaniem poradnika z każdego przedmiotu na szczeblu centralnym z każdym zajęciem rozpisanym na nuty (przynajmniej ramowo)..., żeby nie dochodziło do dyskusji, co jak robić... Troszkę rozumiem sytuację, o której pisał Piechur i nie uważam, żeby niewiedza podporucznika była jego winą, jeśli jest żołnierzem od niedawna, a jego jedynym przygotowaniem był kurs oficerski w WSO... Jakby nie było, to żołnierze uczestniczący w misjach, uczą się "w realu" i to właśnie od nich wszyscy powinniśmy się uczyć :) Pozdrawiam
PS. Tylko czy do tego potrzebny jest konspekt? :) ))))

beryl73 - Sob 11 Lut, 2012

lokom napisał/a:
Wciąż powtarzam, że nie jestem zwolennikiem odejścia od konspektów, bo czasem ktoś prowadzi zajęcia w zastępstwie i konspekt dla zastępcy dużo znaczy.

Już to widzę jak kontrolujący zajęcia akceptuje fakt, że ktoś inny sporządził (podpisał) konspekt, a faktycznie zajęcia prowadzi ktoś inny "w zastępstwie". Afera na skalę MON z miejsca.

sa-3d - Sob 11 Lut, 2012

oddanie konspektów do pisania kanceliście to w zasadzie podstawowe i całkowite odejście od celu jego istnienia. Konspekt miał pomagać prowadzącemu w zajęciach miał również pomóc mu się nauczyć lub uporządkować wiedzę którą czasem posiadł dawno temu. Oczywiście tyle teoria praktyka od dawna jest inna. Konspekty są kopiowane drukowane pisane przez innych czasem nawet prowadzący widzi je pierwszy raz na zajęciach lub o zgrozo po zajęciach. Skoro tak jest to rozwiązaniem jest tylko ich LIKWIDACJA bo okazuje się że są niepotrzebne. Ale potrzebna jest wiedza i tu powinny powstać materiały instrukcje które w prosty łopatologiczny sposób mówią jak i czego uczyć.
Dostosowanie się do głupoty to jedyny sposób aby ona wzrosła.

Piechur - Sob 11 Lut, 2012

sa-3d napisał/a:
Dostosowanie się do głupoty to jedyny sposób aby ona wzrosła.

Możemy też z nią walczyć ale kto się odważy i pierwszy wyjdzie przed szereg? Raczej nikt kto chce jeszcze po służyć (przepraszam od niedawna po pracować). Dopóki istnieją instytucje i etaty takie jak przykładowywydziały kodyfikacji, normalizacji gdzie pan oficer starszy wymyśla kolejny bardzo potrzebny i niezbędny w wojsku dokument, dopóty głupota (i stosy papierkowej roboty) szybko się nie skończą.

sa-3d - Nie 12 Lut, 2012

Fakt że często jest to walka z wiatrakami lecz na poziomie jednostki od dowódcy często zależy "interpretacja" pewnych zapisów. Niestety nie od dowódcy kompanii lecz wyżej. Ale i tu dowódca batalionu/dywizjonu może troszkę ułatwiać sprawę dowódcom niższego szczebla. Oczywiście tu sprawa zależy od czysto ludzkiego podejścia do przepisów i siebie nawzajem. A oto w wojsku czasem trudno.
drako - Pon 13 Lut, 2012

Tak sobie pomyślałem, czy przypadkiem konspekt dotyczący danego zagadnienia nie powinien być taki sam dla całego batalionu? Czy aby konspekty nie powinny być tylko po to, żeby pomóc w prowadzeniu zajęć ale by w miarę możliwości ujednolicić wiedzę w różnych grupach szkoleniowych? Widzę tu źródło poważnych problemów jeśli każdy pluton szkoli się wg innego konspektu.
MICKY74 - Pon 13 Lut, 2012

Plan-Konspekt to ułożona wiedza i sposób jej przekazania przez prowadzącego zajęcia, wpisany według szablonu podanego w "Instrukcji o działalności szkoleniowo-metodycznej w SZRP"... Moim zdaniem, z założenia każdy powinien być inny, jednak zawarte tezy powinny być zgodne z obowiązującymi przepisami, normami itd.
Jednak wydaje mi się, że #Instrukcja szkolenia# danego przedmiotu wydana obok "Programu szkolenia" załatwiłaby sprawę bez zbędnej biurokracji i nie byłoby sytuacji nie przekazania części wiedzy ze względu na "niedouczenie" czy nie zebranie wszystkich materiałów na dany temat:) Pozdrawiam

thikim - Pon 13 Lut, 2012

MICKY74, Plan-konspekt to żadna wiedza. Jeśli papier w nauczaniu byłby ważny to po co wogóle Ministerstwo Edukacji Narodowej, MNiSW, szkoły, przedszkola, nauczyciele itd. strata kasy przecież wszystko można by robić jak w wojsku, plan-konspekt, 40 godzin tygodniowo planów, zatwierdzanych, działalność skontrolowana, wpisy w zeszytach uczniów itp.
Otóż ważne jest przekazywanie wiedzy, a kwity likwidujmy, bo od kwitu lepiej się szer. Nowakowski, chor. Kowalski i por. Nowak lepiej niczego nie nauczą.
Uczmy dwóch rzeczy: umiejętności z działania i wiedzy z książek, instrukcji.
Plan konspekt to zbędny papier w tym wszystkim.
Niech mi ktoś udowodni że dzięki planom-konspektom wzrósł poziom szkolenia :!:

MICKY74 - Pon 13 Lut, 2012

thikim - zgadzam się z Tobą w pełni:) W poprzednim poście odniosłem się do Kolegi drako, który pisał na temat konspektów:) pozdrawiam
thikim - Pon 13 Lut, 2012

Ok, i napiszę jeszcze inaczej.
Na każdy pododdział zamiast tych setek bzdurnych kwitów powinny trafić porządne instrukcje i książki. Po jednej na każdy przedmiot. Do tego wersja elektroniczna np. w sieci MIL-WAN.
I sytuacja byłaby o niebo lepsza.
Dowódca wziąłby instrukcje i rozdzielił, im rozsądniej tym lepszy poziom nauczania by miał na pododdziale. I żadnych więcej kwitów nie potrzeba.
Tylko że: na chwilę obecną brak jest takich porządnych instrukcji, to co jest to wielokrotne Ctrl+C, Ctrl+V. Brak jest dawnych czerwonych książek nad którymi naprawdę siedzieli specjaliści. Fakt, specjalistów także brakuje.

puchatek - Pon 13 Lut, 2012

Zauważyliście może z jakim zapałem wdrażany jest system wykorzystania doświadczeń? To jest doskonałe miejsce do wpisania swoich doświadczeń, propozycji i przesłania ich do tych wyżej, może jak będzie tego masa, która stanie się krytyczna, to coś wskóra się.
McSimus - Wto 14 Lut, 2012

puchatek w cuda wierzysz ? moim zdaniem to kolejny element żądający od nas ton dokumentów z których i tak nic nie wyniknie
mówię jak smerf maruda ale to życie daje przykłady

Zwitt - Wto 14 Lut, 2012

puchatek, bodaj w Bydgoszy powstało jakieś Centrum Doktryn i wykorzystania doświadczeń z misji czy coś o podobnie ambitnej nazwie. Niestety obawiam się, że to kolejna przechowalnia wysokich etatów i zamiast rzeczywiście zebrać doświadczenie misyjne i rozpropagować je na całe SZ, tylko jeszcze więcej namiesza.
MK-J - Czw 29 Mar, 2012

Na pytanie Pana generała Skrzypczaka odpowiada m.in. gen Cieniuch
Cytat:

Na posiedzeniu komisji informacja MON o szkoleniu w wojsku


Żołnierze chcieliby się szkolić jak najwięcej, jednak kosztowałoby to zbyt wiele - ocenił w środę szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch na posiedzeniu sejmowej komisji obrony narodowej, gdzie MON przedstawiło informację o szkoleniu żołnierzy.

Reprezentujący MON wiceminister Zbigniew Włosowicz podkreślał, że szkolenie jest "podstawową dziedziną działalności sił zbrojnych". Zapewniał, że w 2011 r. zostało ono dostosowane do potrzeb armii zawodowej. Jak mówił, w ubiegłym roku priorytetem była intensywność szkoleń, w tym roku wojsko ma się skupić na podnoszeniu ich jakości.

Z kolei gen. Cieniuch przyznał, że polskie wojsko szkoli się "trochę mniej niż ogólnie żołnierze na Zachodzie". - Szkolimy się mniej z powodów finansowych. Zużylibyśmy zbyt dużą część budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej na szkolenie, nie zostałoby nam pieniędzy na modernizację, na zakup nowego sprzętu, bo szkolenie jest bardzo kosztowne. Natomiast na pewno nie szkolimy się mniej niż porównywalne państwa w Europie - tłumaczył szef Sztabu Generalnego WP. Dodał: "Wojsko by się chciało szkolić więcej".

Jak mówił Włosowicz, priorytetem w szkoleniu było doskonalenie żołnierzy skierowanych do realizacji zobowiązań sojuszniczych, w tym do udziału w misjach zagranicznych oraz do jednostek, które mają wejść w skład sił odpowiedzi NATO i grup bojowych UE. W 2011 r. polska armia wzięła udział w blisko 70 ćwiczeniach międzynarodowych. Tyle samo zaplanowano na bieżący rok. Ponadtrzykrotnie - z 101 do 346 - ma wzrosnąć w tym roku liczba ćwiczeń taktycznych z wojskami; w konsekwencji wojsko ma więcej czasu spędzać na poligonach.

Z informacji, jaką dla posłów przygotował Zarząd Szkolenia P-7 Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, wynika, że od 2010 r. wojsko szkoli się według nowego, trzyletniego modelu, w którym żołnierze przygotowują się indywidualnie w centrach i ośrodkach szkolenia, a potem zgrywają się w ramach pododdziałów w swoich jednostkach wojskowych. Aktualnie w ostatnim roku tego cyklu jest - według informacji Sztabu Generalnego - 98 spośród 263 batalionów lub równorzędnych jednostek wojskowych. W następnej kolejności sztabowcy planują zgrywanie systemów walki realizowane przez dowództwa rodzajów sił zbrojnych.

P.o. szefa Zarządu Szkolenia SG WP płk Kazimierz Dyński przyznał, że niektóre obszary szkolenia dowództw i sztabów wymagają doskonalenia. W 2010 r. armia doszła do wniosku, że należy zwiększyć wymagania także wobec szkolenia pozostałych żołnierzy. Rok później, na podstawie przeprowadzonych kontroli, okazało się, że poziom realizacji szkolenia w poszczególnych jednostkach jest "zróżnicowany".

Utrzymanie 12 posiadanych obecnie przez armię poligonów kosztuje rocznie 70 mln zł. Dyński przyznał, że problemem dla wojska jest zbyt mała liczba strzelnic w garnizonach. Wojsko, które po nowelizacji prawa budowlanego z 2010 r. musiało zamknąć część strzelnic w garnizonach ze względu na podwyższenie wymogów bezpieczeństwa, obecnie ma 45 takich obiektów zlokalizowanych w 36 garnizonach; wszystkich garnizonów jest natomiast 112. W tym roku armia ma wybudować 10 kolejnych strzelnic w garnizonach. Planowane są też inwestycje na poligonach (np. miejsca do szkolenia ogniowego dla czołgów). Natomiast 100 mln zł zaplanowano na zakup symulatorów i trenażerów.


LINK

Jeżeli Pierwszy Żołnierz formułuje taką tezę
Cytat:
Żołnierze chcieliby się szkolić jak najwięcej, jednak kosztowałoby to zbyt wiele
to czekam teraz na konsekwentną kontynuację tejże. No bo w myśl powiedzenia - "nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko". Tylko nie wiem co obstawiać: siedzenie w koszarach i czytanie regulaminów, instrukcji, prelekcje, prezentacje w Power Point, czy może dalszą redukcję liczebności do takiej, dla której wystarczy pieniędzy na prawdziwe szkolenie... Tylko czy potem tak wyszkolona garstka będzie w stanie wypełnić zadania, do jakich powołane są Siły Zbrojne RP? Pan Generał chyba nie wie, że już teraz są jednostki, gdzie z powodu vacatów ludzie zasuwają na swoim i dodatkowych stanowiskach.
Co do zamykania w przeszłości strzelnic, to zdarzało się tak, że robiło się to pod pretekstem nie spełniania wymogów, obiekty niszczały. Zamiast mniejszch inwestycji, które doprowadziłyby je do stanu spełniających wymogi teraz trąbią o budowie nowych (chociaż na remonty stołówek w likwidowanych krótko po tym jednostkach wydaliśmy jeszcze więcej).
Niejednokrotnie wspominaliśmy o szkoleniu strzeleckim i paranoi pt. zbieranie łusek. Wątpię aby podnosiło to jakość szkolenia. Biorąc jednak pod uwagę zapowiedź iż
Cytat:
ma wzrosnąć w tym roku liczba ćwiczeń taktycznych z wojskami; w konsekwencji wojsko ma więcej czasu spędzać na poligonach
w/w czynność znakomicie i - co ważne - bezkosztowo wypełni czas ćwiczeń. :roll: M.
Zwitt - Czw 29 Mar, 2012

MK-J, myślę, że wybiorą wariant najgorszy tzn. "siedzenie w koszarach i czytanie regulaminów, instrukcji, prelekcje, prezentacje w Power Point" połączone z drastyczną redukcją "indian" bo "wodzowie" są nietykalni.
Roztropek - Pią 30 Mar, 2012

thikim napisał/a:
Ok, i napiszę jeszcze inaczej.
Na każdy pododdział zamiast tych setek bzdurnych kwitów powinny trafić porządne instrukcje i książki. Po jednej na każdy przedmiot. Do tego wersja elektroniczna np. w sieci MIL-WAN.
I sytuacja byłaby o niebo lepsza.
Tylko kto ma je napisać i za ile? W ramach obowiązków służbowych? Nie ma kasy na taką działalność i nie ma żadnych przepisów normujących tą sprawę. Pojęcie prawa autorskiego w podręcznikach dla wojska nie istnieje. Tworzenie zbędnych kwitów typu konspekt jest o wiele tańsze.
DarkThrone - Sob 31 Mar, 2012

Cytat:
Aktualnie w ostatnim roku tego cyklu jest - według informacji Sztabu Generalnego - 98 spośród 263 batalionów lub równorzędnych jednostek wojskowych.

Ciekawe czy w tej jakże okazałej liczbie 98 batalionów znajdują się również te które składają się z 1 rozwiniętej kompanii bojowej. :cool: :gent:

Ciern - Nie 10 Cze, 2012

Witam,
W wojsku cos sie ruszylo w sprawie szkolen i co raz czesciej wynajmuje sie wfirmy prywatne prowadzone przez doswiadczonych mundurowych. Tego typu dzialania docenione zostaly juz lata temu w innych krajach, ale w Polsce bylo nie do uwierzenia, ze "cywil" moze nauczyc czegos mundurowych. Zapomniano, ze ci "cywile" to najczesciej bardzo doswiadczeni mundurowi, ktorzy zdobywali wiedze w kraju i zza granica podczas misji oraz szkolen. Po odwieszeniu munduru, jak prywaciarze, dziela sie wiedza czesto niespotykana w naszym wojsku. Nalezy to docenic i wykorzystac.
Ponizej linki do 2 artykulow na ten temat:
Polska Zbrojna
Armia

DOmestOS - Sob 16 Cze, 2012

Jak uzyskać jakość szkolenia?
Otóż już nasi doświadczeni sztabowcy (RSZ) wymyślili - wprowadzają mierniki jakości szkolenia i zaczynają ten temat w jednostkach zajadle kontrolować. Polegać to będzie oczywiście na tym że teraz wojsko zamiast się szkolić będzie zbierać dane o ilości korzystania z symulatorów, poligonów, strzelnic, placów przykoszarowych, sprzętu, paliwa, amunicji itd... po zebraniu wszystkich danych dowódcy drużyn, plutonów, kompanii, sztaby batalionów będą namiętnie dzielić, mnożyć, dodawać i odejmować uzyskane dane żeby wyszła z tego ocena dobra. Potem będzie wpisywanie tego wszystkiego w dzienniczki, sumaryki, zestwienia, sprawozdania, meldunki... . A potem oficerowie starsi, w naszych bardzo potrzebnych nadrzędnych tworach (dowództwach, sztabach, instytucjach) będą to zbierać, liczyć, wpisywać... i tak przez kilka szczebli dowodzenia. Oczywiście na koniec gen. C będzie mógł zameldować ministrowi i innym darmozjadom, że jakość szkolenia w wojsku została podniesiona. I najlepsze jest to że nikt mu nie udowodni że jest inaczej bo na wszystko jest kwit, i to jaki, sprawdzany w jednostkach przez kontrole i nadzory....

piotrek - Pią 13 Lip, 2012

Ciekawe jakie zdanie na temat tych wskaźników i mierników ma gen. Skrzypczak :?: To jest po prostu chore - kto tworzy te wszystkie bzdety :x Czyżby CDiS ?
Ja też opracowałem swój wskaźnik: (ilość pism idiotycznych/ogólna ilość odebranych pism) :viktoria:
Czy nie ma odważnych żeby wreszcie walnąć w stół - przecież ponoć walczymy z biurokracją.....

Korab - Sro 25 Lip, 2012
Temat postu: mierniki-wskaźniki
Jasnym jest, że szkolenie - jego jakość trzeba monitorować i muszą istnieć pewne standardy jego realizacji. W cywilu istnieje "kontrola zarządcza" , ISO 9001 i inne "amerykańskie udogodnienia" jak mawiał Pawlak. Wojsko trawi pieniądze publiczne więc społeczeństwo chce wiedzieć, czy płaci na "lipę szkoleniową" czy na umacnianie armii profesjonalnej. Aby poprawnie zarządzać, np. szkoleniem w wojsku, należny mieć informację - mieć narzędzia badawcze, w jakim kierunku to wszystko idzie? Czy szkolenie jest efektowne czy efektywne, tak na przykład.
Ja wiem, najlepiej szkolić bez: konspektów, planów, zapotrzebowań, asygnat, koncepcji i innych "papierów" bo - " ja wiem co mam robić" . Tylko kto za to płaci?

pozdrawiam "psów na szkolenie" róbcie swoje a w kwitach ma być porządek.

looker - Czw 26 Lip, 2012

Korab, wszystko ślicznie ale te wszystkie wskaźniki, meldunki, sprawozdania, dzienniczki etc. i tak sporządzają...żołnierze :cool:
I właśnie m.in. dlatego żeby "cywile" nie przestali na to płacić - NIGDY tam nie pojawi się prawda.

cthsqd - Czw 26 Lip, 2012
Temat postu: Re: mierniki-wskaźniki
Korab napisał/a:
[...]Aby poprawnie zarządzać, np. szkoleniem w wojsku, należny mieć informację - mieć narzędzia badawcze, w jakim kierunku to wszystko idzie? Czy szkolenie jest efektowne czy efektywne, tak na przykład.
Ja wiem, najlepiej szkolić bez: konspektów, planów, zapotrzebowań, asygnat, koncepcji i innych "papierów" bo - " ja wiem co mam robić" . Tylko kto za to płaci?[...]

Właśnie w tym problem, że w chwili obecnej można nic nie robiąc płodzić fikcję. Co za problem zrobić konspekt zgodnie z instrukcją i wypełnić dzienniczek, a następnie dostać za to piątkę na kontroli, bo kontrolujący też na kwitach będzie się znał ale już na praktyce niekoniecznie, ew. będzie pamiętał, że "kiedyś to się tak robiło"... ? Jak gdyby tego było mało, to do planu szkolenia dorzuca się całą masę zadań dodatkowych, a żołnierzowi czy dowódcom niższego szczebla nie pozostaje nic jak tylko się rozdwoić lub roztroić, gdyby mieli robić wszystko zgodnie z instrukcją.. Dlatego fikcja goni fikcję, bo inaczej się nie da..

looker - Czw 26 Lip, 2012

Wszystko inne jest najważniejsze a jak ewentualnie wystarczy czasu to może nawet pochyli się taki dowódca kompanii nad szkoleniem... A że często nie wystarcza...
I to wcale nie jest wina dowódców pododdziałów...
Tak się ostatnio z kolegami zastanawialiśmy jaki % czasu przeznacza się w JW na to co najważniejsze biorąc pod uwagę jej przeznaczenie czyli szkolenie... Wniosków chyba nie muszę przedstawiać... Są porażające.

thikim - Czw 26 Lip, 2012

looker, 100 % racji.
cthsqd, skąd przypuszczenie że kontrolujący zna się chociażby na kwitach? :lol:
W niektórych jednostkach niektórzy opowiadają czasem bajki jakoby żołnierz powinien umieć się okopać. Ale to już tylko stare dziadki jak im pamięć pozwala to takie bajki sprzedają młodzieży aby trochę ich nastraszyć :lol: To jest właśnie szkolenie w WP.

cthsqd - Czw 26 Lip, 2012

Takiego dramatu to znowu nie ma, ale rzeczywiste szkolenie wykonuje tylko garstka pasjonatów, którzy maja na tyle cierpliwości aby przebić się przez zapory formalno-kwitologiczne a potem zmusić żołnierzy do wykonywania pewnych rzeczy, uważając by przy tym nie urazić ich mocno delikatnego ego. Moje zdanie jest takie, że to forma kontroli prowadzi do patologii. Gdyby kontroli podlegało rzeczywiste wyszkolenie i działanie żołnierzy zamiast detali w rodzaju dokumentacji lub sposobu przeprowadzania zajęć, to i dowódcy jednostek większą wagę przykładali by do tego szkolenia zamiast wynajdywać kolejne zadania dodatkowe, które na tym szkoleniu się odbijają, bo wówczas nie wystarczyło by "załatać dziury kreatywną księgowością".
looker - Pią 27 Lip, 2012

cthsqd, trafiłeś w sedno ! Człowiek z natury, a zwłaszcza żołnierz, jest pragmatyczny: doskonali i przykłada największą wagę tylko do tego co mu potrzebne. A nam potrzebne są dobre kwity na ewentualność kontroli. Rzeczywiste wyszkolenie mało kto sprawdza. A jak będzie jakieś duże ćwiczenie to przed nim zrobi się ze 200 powtórzeń, zarwie trochę nocek i MUSI się udać.
Ciekawe czy ew. wojnę też będziemy mieli okazję sobie wcześniej rozpisać na nuty żeby "wyszła" ... :???:

thikim - Pią 27 Lip, 2012

Ciekawi mnie czy zadał sobie ktoś pytanie jak na tle innych armii wygląda nasza kwitologia? Czy są armie mające jakiekolwiek szanse z nami na "kwitach"? A jeszcze bardziej ciekawi mnie odpowiedź na to pytanie. A może jesteśmy najbardziej kwitologiczną armią świata? Nie wiem, nie znam innych armii.
McSimus - Pią 27 Lip, 2012

Innych nie znam ale po naszej już mam dość kwitów. Utonąłem w nich.
~~Ad~~ - Sob 28 Lip, 2012

Bez tych kwitów mogliby wyciąć czyjś etat... :oops1:
fala85 - Sro 29 Sie, 2012

Moim zdaniem następuje regres w szkoleniu. Przykład - nowy program strzelań z broni strzeleckiej, który określa nowe normy i warunki strzelania. Od września nie pozwala wykonywać strzelań w warunkach ograniczonej widoczności, bo w jednostce broń stara i niedostosowana do wykonywania zadań w nocy. Po drugie np. rzut granatem - nie raz w roku, ale raz na trzy lata. I jak tu mówić o poprawie jakości szkolenia? Pozdrawiam
wujek dobra rada - Sro 29 Sie, 2012

Podsumowując - może zabraknąć kasy na amunicję, paliwo, wyposażenie - ale na papier do drukarki i faksu nie:)
stachu1 - Czw 30 Sie, 2012

Ja zawsze mówiłem, że jeżeli chce się, aby to państwo upadło na kolana czy poddało się w jakiejkolwiek walce, to nie niszczyć stolicy i budynków rządowych etc. Tylko fabryki papieru np. w Kwidzynie ;)
aquirre - Sro 24 Paź, 2012

Jakość szkolenia ważną rzeczą jest, ale... litości! Nie ma w całym WP nikogo mądrego, kto określi zakres wymagań? Co z tego, że są programy szkolenia, określono co żołnierz ma wiedzieć, co potrafić itp jak "beton" i tak górą. Jeżeli coś jest do wszystkiego do jest do d... Znane powiedzenie? A mnie szlag trafia, jak przyjeżdża BARDZO WAŻNA KONTROLA i poddaje 100% jednostki sprawdzianom. I co? Demokracja! Wszyscy ze wszystkiego! Za robienie sprawdzianu szeregowym z instrukcji mobilizacyjnej, to autor takiego pomysłu powinien wylądować w cywilu, albo w psychiatryku. Później Dowódca WLąd przykładowo pastwi się nad którąś brygadą, bo z instrukcji mobilizacyjnej "wyszło 2". Na tym ma polegać wyszkolenie? Na produkcji omnibusów? Czy przypadkiem nie ma w wojsku stanowisk, zakresów obowiązków? Za ciężko z "mobki" sprawdzić osoby kierujące mobilizacyjnym rozwinięciem? Za mało dramatycznie wyszłoby, gdyby sprawdzian pisało 10 osób a nie 500? Czy szeregowy powinien pisać sprawdzian ze znajomości ustawy pragmatycznej? Czy szeregowy powinien pisać sprawdzian z dokumentów doktrynalnych np DD 7.1? A uwierzcie ludzie że takie bzdury się zdarzają! I takie polecenia wydają ludzie w poważnych stopniach. Armia profesjonalna oznacza armię fachowców, u nas niestety zapomina się o tym i mamy armię zawodową a nie profesjonalną. A to jest różnica. Ogromna. A dziwne jest to tym bardziej, że wiele osób na wyższych stanowiskach miało kontakt z armiami innych państw i mieli możliwość obserwacji jak to wygląda gdzie indziej. Konkludując, szkolenie nie powinno polegać na zasadzie "róbmy coś bo podpadniemy" tylko szkolmy się w czasie pokoju do tego co mamy robić na wojnie!
Magic123 - Nie 18 Sie, 2013

Rozwiązanie jest dość proste należy zlikwidować biurokrację i ujednolicić system szkolenia. Nie możemy sobie pozwolić, aby żołnierz w czasie „P” wykonywał jedne kwity a na czas „W” inne. Dlaczego nie można przyjąć, że rok szkoleniowy to czas kampanii (jak na wojnie) wtedy plan działania jest niczym innym jak planem walki. Czy to jest trudne? Tak, bo gdzie tutaj rola oszołomów od regulaminów, wychowania patriotycznego czy od czystości w izbach żołnierskich. Po co były by wypasione kancelarie jak oficer musiał by siedzieć na SD (w umocnionej piwnicy) w końcu gdzie tu warunki pracy. Taki tryb szkolenia leczyłby z biurokracji, bo główny księgowy nie mógłby siedzieć w gabinecie tylko w bunkrze na SD i musiał by każdą swoją decyzję uzasadnić kalkulacjami a po co jak teraz nie musi.
puchatek - Pon 19 Sie, 2013

Magic123 mógłbyś bliżej o tym planie walki równym planowi działania?
i jeszcze dodaj nieco argumentów za takimi rewolucyjnymi zmianami, jakieś uzasadnienie czy coś?
I pamiętaj tryb W jest znacznie bardziej kosztowny, dlatego nikt go nie wprowadza w czasie P, o ile nie musi...

looker - Wto 20 Sie, 2013

Chodzi chyba raczej o urealnienie szkolenia (dzialania)...
Magic123 - Wto 20 Sie, 2013

Wojsko ma się szkolić na czas W dlatego pisze się program szkolenia (jednolity ) natomiast tematy dobiera się do zadania głównego na rok, po to jest tło taktyczne aby przećwiczyć w danym roku jakiś scenarjusz. W końcujak można sprawdzić zzałożenia planu obrony jak nikt nie sprawdza czy jest wykonalny. Szkolenie ma być realne a nie papierowe a poto są limity aby przećwiczyć tylko wybrane elementy. Na wojnie też są limity tylko inne (straty, brak amunicji, brak czasu). To jak mają się nauczyć działać oficerowie jak na P robią inaczej a na W ma być inaczej. Kogo stać na takie rozbieżności po prostu w cz P nie ma strat bezpowrotnych a szkolenie przechodzi w coraz bardziej zaawansowane formy z użyciem środków pozoracji
puchatek - Sro 21 Sie, 2013

i w jakimś kraju tak szkolą?
MDS - Sro 21 Sie, 2013

Czytam niektóre posty i doszedłem do wniosku że chyba wątek o orbitowaniu został zdublowany. Proponuję zejść na ziemie .
Magic123 - Czw 22 Sie, 2013

USA Izrael tam wiedzą że im więcej potu i krwi na ćwiczeniach tym mniej strat w polu. Ciekawe czy zgadniecie który Polski generał to powiedział ?
lokom - Wto 01 Paź, 2013

Informacja nie jest najnowsza, ale pokazuje, że i w USA mają problemy ze szkoleniem, dyscypliną. I to całkiem poważne.
http://www.wprost.pl/ar/3...ne-zwolnionych/

Cytat:
Decyzja o zwolnieniu zapadła po kontroli w Bazie Sił Powietrznych Minot w Północnej Dakocie. Jej wyniki były na tyle złe, że dowództwo zadecydowało o zwolnieniu 17 oficerów. Jednostce zarzucano łamanie zasad bezpieczeństwa, okazywanie braku szacunku przełożonym, kwestionowanie rozkazów i celowe łamania zasad w sposób który mógłby doprowadzić do tego, że kody służące odpalaniu rakiet byłyby ujawnione.

Magic123 - Sro 09 Paź, 2013

Ale poziom szkolenia mają bardzo wysoki
nie - Wto 24 Gru, 2013

Czytając forum mam czasem wrażenie, że jesteśmy chyba najgorzej wyszkoloną armią świata... Sam jakoś tego nigdy nie zauważyłem. Wiele rzeczy w tym zakresie jest co prawda, delikatnie rzecz ujmując, nieidealne, ale nie przesadzajmy. U NAS nie jest najgorzej a u wszystkich innych najlepiej.

I jeszcze tak się zastanawiam, czy jeśli wprowadzamy szkolenie w czasie P tak jak w W, to przy okazji symulujemy problemy logistyczne (wyżywienie, zaopatrzenia, itd.)?;)

Jeśli tak to razem z moimi podwładnymi chyba będziemy symulować straty bezpowrotne... ;)

A tak na poważnie skoro tracimy już czas na takie mało istotne tematy jak "Jak uzyskać jakość szkolenia?" to może ktoś ma jakieś sensowne pomysły, których wprowadzenie nie wymusza zmiany całego systemu, który niestety ma wady. Wszyscy o tych wadach wiemy, ale niestety w takiej rzeczywistości przyszło nam działać.

looker - Pią 27 Gru, 2013

nie napisał/a:
czy jeśli wprowadzamy szkolenie w czasie P tak jak w W, to przy okazji symulujemy problemy logistyczne (wyżywienie, zaopatrzenia, itd.)?;)


Ależ niczego tutaj nie musimy symulować ! Problemy logistyczne były, są i będą istnieć. Bez skomplikowanych symulacji ;)

Resurrected - Pią 27 Gru, 2013

Bez przesady, nie jesteśmy najgorzej wyszkoloną armią świata. Za nami jest sporo państw afrykańskich.
Prawda jest taka, że szkolenie odbywa się w kilku jednostkach, i to tych specjalnych. Reszta, to udawanie, fikcja i bieda z nędzą.

239099 - Pią 27 Gru, 2013

Nie jest źle...
Może być gorzej - np. tak
http://www.youtube.com/watch?v=on9rVl77ixQ
Cóż sprawa jest prosta - albo misje albo szkolenie...

~~Ad~~ - Pią 27 Gru, 2013

A to już np. czołgiści nie ćwiczą "pieszo po czołgowemu..."? Bo wydaje mi się, że nie warto szukać gdzieś na czarnym lądzie przykładów "ćwiczenia na sucho". A Szanownemu Użytkownikowi nie życzę pokory oraz tego aby ze zrozumieniem przeczytał swój własny wpis, w którym sam sobie zaprzeczył. :gent:
nie - Pon 30 Gru, 2013

Zaprzeczenia nie znalazłem. Możliwe że to jest kwestia niedokładnego opisania tego co miałem na myśli. Mistrzem pióra raczej nie jestem a myśli mam momentami delikatnie mówiąc pokrętne.

Jeżeli chodzi o "zmiany bez zmiany" to może ma ktoś po prostu pomysł jak uzyskać jakość szkolenia bez krucjaty przeciw konspektom i logistyce. Sam program szkolenia owszem jest anachroniczny i niedopracowany, ale jakoś w wygranie krucjaty kwitowo-zaopatrzeniowej nie wierz. Wobec czego jak zaprowadzi zmiany w prowadzeniu szkolenia bez zmiany ogólnego systemu.

A co do tego że szkolą się tylko specjalsi to się nie zgodzę. W jednostce specjalnej nie jestem (chociaż na jednym ćwiczeniu ktoś tak nas opisał) a jakieś tam szkolenia jest. Na pewno nie w takim wymiarze jak to powinno wyglądać ale niestety poza szkoleniem mamy trochę innych zadań.

cthsqd - Pon 30 Gru, 2013

Nie mogąc zmienić ani kwitologii, ani formy kontroli pozostaje jedynie liczyć na własną inicjatywę zapaleńców, którzy za punkt honoru obierają sobie zadowalający poziom wyszkolenia swoich podwładnych. Tu niestety napotykamy na kolejną barierę - własnych kolegów z pracy, którzy słabo wyglądają gdy ktoś inny przejawia inicjatywę a oni nie, a czasem nawet i przełożonych, którzy niespecjalnie mają ochotę na dodatkową robotę związaną z jakimś szkoleniem. Dopóki priorytetem będzie wszystko poza jakością wyszkolenia pododdziałów możemy zapomnieć o czymś takim jak jakość szkolenia.
Resurrected - Pon 30 Gru, 2013

nie napisał/a:
A co do tego że szkolą się tylko specjalsi to się nie zgodzę. W jednostce specjalnej nie jestem (chociaż na jednym ćwiczeniu ktoś tak nas opisał) a jakieś tam szkolenia jest. Na pewno nie w takim wymiarze jak to powinno wyglądać ale niestety poza szkoleniem mamy trochę innych zadań.


W mojej jednostce też jest jakieś tam szkolenie, ale nie w takim wymiarze, w jakim powinno być. Problemem są te inne zadania. Służby, pokazy, pierdoły a szkolenie leży i kwiczy.

Gecko - Wto 31 Gru, 2013

Jakosc szkolenia jest w kazdej JW. Tyle ze w jednych ta jakosc jest wysoka a w innych kiepska. Zamiast myslec o zmianach systemu trzeba pomyslec jak samemu uzyskac jakosc szkolenia, tzn. procesu przekazywania wiedzy i umiejetnosci na najwyzszym mozliwym poziomie. Te mozliwosci zaleza od wielu czynnikow i csasem nie mamy na nie wplywu. Skoro wiec nie da sie bez kwitologii i logistyka kuleje to zamiast walczyc z wiatrakami (rozpatrywanie czy pisac konspekty czy nie jak sie nie jest decydentem w tym zakresie jest taka walka) trzeba szukac rozwiazan pozwalajacych skutecznie uczyc, doskonalic zolnierzy w warunkach takich jakie w danej chwili mamy. Po pierwsze trzeba przestac sie godzic na bylejakosc i to na kazdym szczeblu w kazdym zakresie. Przestac patrzec na to co inni powiedza bo to ich problem. Po prostu starac sie robic swoje. Ktos kiedys powiedzial, ze : "zmienianie swiata najlepiej zaczac zmieniac od siebie". Wiecej energii na jak to zrobic dobrze zamiast na uswiadamianie sobie dlaczego sie nie da. Zawsze sie da tylko trzeba znalezc sposob.
Pozdrawiam

Magic123 - Sro 05 Lut, 2014

Fajnie Gecko tylko zejdź na ziemię jak ci parę razy podetną skrzydła to zrozumiesz widać że młody jesteś i doświadczenia z kontroli masz mało :czytam:
Gecko - Pon 10 Mar, 2014

Magic123 napisał/a:
Fajnie Gecko ... widać że młody jesteś i doświadczenia z kontroli masz mało :czytam:

Nawet nie wiesz jak się uśmiałem czytając jako emeryt o tej młodości. A już co do kontroli to doprowadziłeś mnie do łez ze śmiechu. Normalnie dowcip roku.
Pozdrawiam

Magic123 - Pon 10 Mar, 2014

Zrób małe ćwiczenie dwustronne życzę szczęścia w synchronizacji ale doświadczenie ogromne
Gecko - Pon 10 Mar, 2014

Magic123 napisał/a:
Zrób małe ćwiczenie dwustronne życzę szczęścia w synchronizacji...

jesto trudne i skomplikowane ale nie niemożliwe. Niemożliwe jest tylko to co sami za takie uznamy.
Dawno dawno temu byłem (jako oficer operacyjny) w zespole autorskim tego ćwiczenia. To było wyzwanie, żeby zsynchronizować dwie strony (swoich i OPFOR) i dwa wymiary (ląd i powietrze) i jeszcze zapanować potem nad tym.
Pozdrawiam

bazyli - Pią 14 Mar, 2014

Scenariusz tych ćwiczeń nawet aktualny, tylko ONZ nie poprosiło NATO o interwencję...

A co do samego szkolenia - u części instruktorów wystarczyłoby kilka tygodni w jakimś korpo i powrót do JW jak do raju utraconego. Stopień zaangażowania w osiąganie jakości realizowanych zadań szybko by podskoczył.

Magic123 - Pią 14 Mar, 2014

No to doszliśmy do wyższych form szkolenia Gratuluję ale ilu w wojsku to potrafi?
Tylko nieliczni większość się tego panicznie boi

Liber - Sob 19 Kwi, 2014

Przede wszystkim należy przygotować dowódców odpowiedzialnych za szkolenie. Od poziomu dowódcy drużyny do poziomu dowódcy kompanii i w rozsądny sposób wymagać. Szkolenie zorganizować pod specyfikę wykonywania zadań. Plusy i minusy wyjdą w czasie ćwiczeń z wojskami.
Bełcik - Sob 19 Kwi, 2014

Liber przede wszystkim trzeba dać "kasę" (paliwo amunicja) na szkolenie. Przygotowanie dowódców skończy się jak zwykle sprawdzianem z metodyki szkolenia zamiast sprawdzianem z WYSZKOLENIA od żołnierza. Po za tym nie wymagajmy by d-ca drużyny był alfą i omegą w każdej dziedzinie.
Liber - Pon 21 Kwi, 2014

Cytat:
Po za tym nie wymagajmy by d-ca drużyny był alfą i omegą w każdej dziedzinie


Ma być specjalistą w własnej dziedzinie, za to pobiera wynagrodzenie.

looker - Pon 21 Kwi, 2014

Z tą "kasą " to aż tak bym nie demonizował w pewnych obszarach. To świetna wymówka, bo bardzo trudno o rozwiązanie takiej kwestii i po prostu jest modna...
A szeregowi (i nie tylko) jak nie umieli zachować się w pomieszczeniu służbowym tak nadal nie umieją. Jaka "kasa" jest do tego potrzebna ?
Zacznijmy działać w rejonach na które mamy wpływ. Naprawmy co się da. Potem zajmiemy się resztą.
Często obserwuję postawę, gdzie brak "kasy" uzasadnia lenistwo, "niechciejstwo" i "tumiwisizm"...

Magic123 - Sro 07 Maj, 2014

Szlify i doświadczeni zdobywa się na poligonach nie w kancelarii. To tylko młodym wmawia się że teoria na sali potem praktyka. Przecież nie przychodzi do dowodzenia zielony. No ale jak go szkolono?
misio - Pią 19 Kwi, 2019

Trochę odkopię temat.
Co sądzicie o takich "kwiatkach" szkolenia jak na przykład zwalczanie środków napadu powietrznego z broni indywidualnej?
Tutaj przykład (czasy współczesne)

hidd - Nie 21 Kwi, 2019

Jakiś czas temu próbowałem zgłębić temat, bo jak większości wydawało mi się to idiotyczne w dzisiejszych czasach. Znalazłem dość obszerną amerykańską instrukcję z 2006 roku. Oni wciąż podchodzą do tego poważnie, chociażby ze względu na drony.
https://www.google.com/ur...yAADDD8M3S3Y4NF

Tytan w dresie. - Pon 22 Kwi, 2019

misio napisał/a:
Trochę odkopię temat.
Co sądzicie o takich "kwiatkach" szkolenia jak na przykład zwalczanie środków napadu powietrznego z broni indywidualnej?
Tutaj przykład (czasy współczesne)

To jest parodia westernu od wielu lat. Mój kolega oficer OPL, w mojej jednostce, jest w prost tym zażenowany i co? I g***o! Konspekty ma i wszystko gra!

kolega - Pon 22 Kwi, 2019

Proponuję rozpatrywać to w kierunku zajęć z historii wojskowości.
Obecnie to chyba tylko nasz polskie BSL możemy razić z takiej broni :) .

Jefrjeitor - Pon 22 Kwi, 2019

misio napisał/a:
Trochę odkopię temat.
Co sądzicie o takich "kwiatkach" szkolenia jak na przykład zwalczanie środków napadu powietrznego z broni indywidualnej?
Tutaj przykład (czasy współczesne)

Też się z tego śmiałem, ale przeczytałem to: D24 Poza tym, jak już wcześniej pisali, bardzo dobry sposób na drony.

hidd - Pon 22 Kwi, 2019

W instrukcji do której linka podałem na str. 30 upierają się, że tego typu ostrzał może uszkodzić lub zniszczyć samolot, może też spowodować u pilota lęk, dekoncentrację lub spowodować porzucenie ataku (lub jego niedokładne przeprowadzenie). Jako zaletę podają też satysfakcję żołnierzy z odpowiedzi ogniem na zagrożenie :)
Znalazłem też krótką notkę na temat tego typu ostrzału w różnych konfliktach i jakie wnioski z tego wyciągnięto.
https://www.globalsecurit..._2-88_chpt4.htm
W czasie wojny o Falklandy stwierdzono, że zwiększona ilość pocisków smugowych może na tyle rozproszyć pilota, że zaniecha on ataku. Strącono też kilka śmigłowców.
W Grenadzie rangersi stracili w ten sposób dwa śmigłowce.
W Afganistanie ostrzał z broni ręcznej wymusił na Rosjanach ataki z maksymalnego dystansu.

Lumen - Nie 30 Maj, 2021

W sumie ten post mógłby trafić do innego tematu - np. o WOT ale w sumie to o szkoleniu mowa
https://www.defence24.pl/...zaikowa-analiza
Cytat:
Proponowany kurs IMC jest dłuższy niż obecny kurs podstawowy Marines i trwa 14 tygodni, wobec dotychczasowych 8-9 tygodni.

Czyli jednak da się - skoro w Marines szkolą...
Wielokrotnie proponowałem aby SP przekształcić w taki kurs - 100 dniowy (czyli 14 tygodni właśnie) który byłby obowiązkowy zarówno dla tych co myślą o służbie kontraktowej jak i o WOT.

Cytat:
Szkolenie realizowane w małych grupach (drużyna piechoty), prowadzone jest przez przydzielonych do pododdziału na cały kurs instruktorów, co sprzyja efektywności procesu szkolenia, a także indywidualnego podejścia do szkolonego, pozwalając zidentyfikować jego mocne i słabe strony
I znów - można inaczej...
Nie musi być tak że "cała kompania" jedzie na strzelnice, "cała kompania" ma zajęcia z OPBMR i tym podobne praktyki...

Przy czym ja nigdy nie postulowałem ze taki kurs ma uczynić rekruta "żołnierzem uniwersalnym"

Riczard - Wto 01 Cze, 2021

misio napisał/a:
Trochę odkopię temat.
Co sądzicie o takich "kwiatkach" szkolenia jak na przykład zwalczanie środków napadu powietrznego z broni indywidualnej?
Tutaj przykład (czasy współczesne)


Jak to realizowałem z jakimś młodym rocznikiem, to tłumaczyłem im że to bardziej do BSL albo jakiegoś samolotu, śmigłowca transportowego. I tak też podawałem w krótkiej sytuacji taktycznej. Z zaciemnianiem okien to sobie już podarowałem :lol:

Natomiast taka zabawna sytuacja. Na pewnym ćwiczeniu oznaczony byłem czerwonym krzyżem i mały amerykański dron mnie denerwował, co chwilę latał i obserwował. Rzucałem w niego ze swoją drużyną kamieniami a potem strzał ostrzegawczy z pistoletu sygnałowego :oops1: Więcej nie przyleciał :cool:

laik - Pon 15 Sie, 2022

Na pikniku wojskowym zagadnąłem celowniczego Rosomaka o szkolenie i powiedział, że nie tylko często ćwiczą strzelanie na poligonie, ale nawet takie nietypowe scenariusze, jak strzelanie w czasie forsowania przeszkody wodnej. Całkiem poważnie opowiadał, że poprawkę trzeba wtedy wziąć na bujanie pojazdu w wodzie z powodu odrzutu i że przy pewnej wprawie od drugiego strzału można już prowadzić celny ogień. Podziękowałem mu za pocieszające wieści.

Z kolei celowniczy ZU-23-2 twierdził, że w pozycji transportowej (ciągnionej za ciężarówką) dalej można prowadzić ogień (są na to nawet blokady amortyzatorów), ale jest to niepraktyczne, bo nie ma kto wymienić skrzynek z amunicją, więc to raczej takie anegdotyczne rozważania.

kolega - Wto 16 Sie, 2022

laik napisał/a:
Na pikniku wojskowym zagadnąłem celowniczego Rosomaka o szkolenie i powiedział, że nie tylko często ćwiczą strzelanie na poligonie, ale nawet takie nietypowe scenariusze, jak strzelanie w czasie forsowania przeszkody wodnej. Całkiem poważnie opowiadał, że poprawkę trzeba wtedy wziąć na bujanie pojazdu w wodzie z powodu odrzutu i że przy pewnej wprawie od drugiego strzału można już prowadzić celny ogień. Podziękowałem mu za pocieszające wieści.

Z kolei celowniczy ZU-23-2 twierdził, że w pozycji transportowej (ciągnionej za ciężarówką) dalej można prowadzić ogień (są na to nawet blokady amortyzatorów), ale jest to niepraktyczne, bo nie ma kto wymienić skrzynek z amunicją, więc to raczej takie anegdotyczne rozważania.


Pewnie po szkoleniu w powerponcie taktyków z Rembrich był :) :cool:

WG - Czw 25 Sie, 2022

A wracając do tematu: jak uzyskać jakość szkolenia ?

Przede wszystkim osoby odpowiedzialne za szkolenie muszą się do tego nadawać. Jeśli żołnierz, który szkoli wie tyle co przeczytał w gotowcu konspekcie, nie umie nawet tego przekazać, a na głowie ma jeszcze tematy poboczne z tak zwanych odmętów jelit wzięte, to gotowa recepta na LIPĘ.

A to nie koniec bajki, bo Ci, którzy właśnie przeszli takie szkolenie, za chwile sami będą szkolić. To dopiero będzie cyrk.

cthsqd - Czw 25 Sie, 2022

WG napisał/a:
[...] a na głowie ma jeszcze tematy poboczne z tak zwanych odmętów jelit wzięte, to gotowa recepta na LIPĘ.

A to nie koniec bajki, bo Ci, którzy właśnie przeszli takie szkolenie, za chwile sami będą szkolić. To dopiero będzie cyrk.

To się już dzieje od dawna... :zly4:
Nawet Ukraina i świadomość ruskich błędów (które sami robimy) nie są w stanie tego zmienić. Polityk chcę mieć efekt, generał chce się popisać skutecznością, pozostali dowódcy nie chcą sobie psuć kariery, no i mamy.

i - Czw 25 Sie, 2022

To jest zbyt ogólny temat.
Co rodzaj wojsk to inne szkolenie.

Inne jest dla specjalsów, inne dla Marynarki, inne dla lotnictwa, inne dla artylerii, inne dla WRE, inne dla logistyków.

I można by tak wymieniać latami.

XL - Czw 25 Sie, 2022

Chyba nie zrozumiałeś kolego wcześniejszych postów, a i samego tematu, bo dyskusja dotyczy jakości, a nie różnorodności szkolenia.
i - Czw 25 Sie, 2022

Jakość?
W moim przypadku 100-procentowa.

michqq - Czw 25 Sie, 2022

A ja powtórzę, chyba to już napisałem w tym wątku dawno dawno temu.
Jeżeli chcemy odpowiedziec na pytanie "Jak uzyskac jakość szkolenia", to nalezy pierw postawic pytanie pomocnicze:
"Jak mierzyć jakość szkolenia".
:gent:

XL - Czw 25 Sie, 2022

i napisał/a:
Jakość?
W moim przypadku 100-procentowa.

Twierdzisz tak jako szkolony, czy jako szkolący?

michqq napisał/a:
nalezy pierw postawic pytanie pomocnicze:
"Jak mierzyć jakość szkolenia".

Tak jak dotąd - ilością pominiętych przecinków przy bezmyślnym cytowaniu instrukcji podczas sprawdzianu ;)

i - Czw 25 Sie, 2022

Masz mniej postów niż ja lat ile szkoliłem ludzi.
XL - Czw 25 Sie, 2022

Takiej właśnie odpowiedzi się spodziewałem. Bo choć postów mam niewiele, to i tak zdążyłem już poznać się na Twojej skromności... 100-procentowej. :gent:
i - Czw 25 Sie, 2022

A pomóż ludziom sześćdziesiąt razy.
A potem się mądrz.

WG - Pią 26 Sie, 2022

i, czasami trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść.
i - Pią 26 Sie, 2022

A nie czas abyś sam zadał sobie to pytanie?
Gecko - Pią 26 Sie, 2022

Koledzy i oraz XL i WG moglibyście wrócić do tematu z tej jałowej ścieżki „ad personam”? To pytanie retoryczne.
Gecko

kolega - Pią 26 Sie, 2022

Panowie, spójrzcie na Akademię Sztuki Wojennej,
Po zwolnieniu specjalistów młodzi oficerowie w stopniu kpt, (szczebel S w JW) zaczęli nauczać na szczeblu związku :)
Dobra robota. Dobre doświadczenie.
Jakość Pana Ministra Macierewicza :)

Gecko - Sob 27 Sie, 2022

Jakość szkolenia jest zawsze i nie trzeba robić nic by ją uzyskać. Bo „dno i muł” szkoleniowy można uzyskać bez wysiłku a to też jest jakość tylko kiepska.

Chodzi o to by uzyskać wysoką jakość szkolenia a nie tylko jakość. I dopiero ta wysoka jakość wymaga wysiłku. Na wysoką jakość szkolenia ma wpływ wiele czynników od wiedzy merytorycznej instruktora poprzez jego umiejętności i zdolności metodyczno-dydaktyczne, materiał /żołnierz/ poddawany procesowi szkolenia aż po dostępność i zdatność infrastruktury szkoleniowej czy środków materiałowych dostępnych do szkolenia. Jak się ma limit 150 pocisków na żołnierza na rok, strzelnicę o osi 100m a do większej 250 km przydzielaną dwa razy w roku ma 3 godziny to nawet najlepszy metodyk strzelecki nie wyszkoli strzelca wyborowego.

Zbyt dużo czynników jest niezależnych od instruktora by miał on wpływ na kształtowanie jakości szkolenia. Minimalny poziom to jest jednostka wojskowa i dopiero na takim poziomie można rozpatrywać szkolenie jako system jakościowy. Dopiero w takiej perspektywie można rozpatrywać czy każdy element robi swoje.

Inaczej ta jakość będzie uzyskiwana w „szkole” inaczej w jednostce. W „szkole” można specjalizować instruktorów i to oni zazwyczaj są kluczem do wysokiej jakości szkolenia. W jednostce nawet jak się instruktorów wyspecjalizuje to efekt może być taki iż kto inny szkoli a kto inny ponosi odpowiedzialność za wyszkolenie. Znam jednostki gdzie WF prowadził instruktor WF z S3 JW ale za wynik wyszkolenia fizycznego był rozliczany dca kompanii, który miał g… do powiedzenia.

By mówić o jakości szkolenia muszą być precyzyjnie określone wzorzec szkoleniowy wysokiej jakości, czynniki pomiarowe tej jakości i jasno sprecyzowana skala porównywania tej jakości. Bo jak nie wiemy co mamy uzyskać to nie da się tego osiągnąć.

I wtedy można sobie dywagować. Tyle mojego w tym temacie.
Pozdrawiam

WG - Sob 27 Sie, 2022

Gecko, do tego dodalbym jeszcze rewolucje w ocenianiu szkolenia, bo dzisiaj na papierze, to 90% wojska to omnibusi komandosi. A w realnym życiu często gęsto gang Olsena.
i - Sob 27 Sie, 2022

Trudno jest powtarzać truizmy. Ale warunek jest podstawowy:
Wiedza i doświadczenie szkolącego.

Aby nie było jak w tym powiedzeniu: Uczył Marcin Marcina.
Dlatego też przykro mi było czytać tu naśmiewanie się ze starych żołnierzy.

Pisałem coś na Forum. Ale przypomnę.
Kiedyś zostałem przez Dowódcę wyznaczony do prowadzenia szkolenia.
Zapytałem: Dowódco, dlaczego znowu ja?

I dostałem rozbrajającą odpowiedź: Bo ty się na tym znasz.

RADO - Nie 18 Wrz, 2022

Szkolenie, a może by Państwo napisali ile to razy w 2022 roku strzelali z broni służbowej, konkretnie z pistoletu 9mm P-83 :?:
i - Wto 20 Wrz, 2022

No dobrze.
Już to pisałem. Ale powtórzę.

Strzelania z pistoletu to ja mam po dziurki w nosie.
Dobre w okopach.

Ja chcę broni długiej.
Nie wiem co to za debil to wymyślił, że jak oficer to musi mieć jedynie broń krótką.

Tytan w dresie. - Wto 20 Wrz, 2022

RADO napisał/a:
Szkolenie, a może by Państwo napisali ile to razy w 2022 roku strzelali z broni służbowej, konkretnie z pistoletu 9mm P-83 :?:

Ja, 0 razy. Nie pamiętam, czy strzelałem nawet w 2021.

Maj Or - Wto 20 Wrz, 2022

i napisał/a:
No dobrze.
Już to pisałem. Ale powtórzę.

Strzelania z pistoletu to ja mam po dziurki w nosie.
Dobre w okopach.

Ja chcę broni długiej.
Nie wiem co to za debil to wymyślił, że jak oficer to musi mieć jedynie broń krótką.
Z większością Twoich opinii się zgadzam, ale tym razem nie. Najważniejszą i najpotężniejszą bronią oficera jest mózg a rzeczywista broń to broń jego podwładnych wykonujących jego rozkazy. A pistolet wystarczy na uciekających dezerterów.
Tytan w dresie. - Wto 20 Wrz, 2022

i napisał/a:
No dobrze.
Już to pisałem. Ale powtórzę.

Strzelania z pistoletu to ja mam po dziurki w nosie.
Dobre w okopach.

Ja chcę broni długiej.
Nie wiem co to za debil to wymyślił, że jak oficer to musi mieć jedynie broń krótką.

Odpowiedziałem Ci już jakiś czas temu, że to się zmieniło.
U mnie nawet dowódca batalionu ma przydzielony karabinek. A to, że pewnie nawet nie zna jego numeru, to insza inszość. ;)

Tytan w dresie. - Wto 20 Wrz, 2022

Maj Or napisał/a:
i napisał/a:
No dobrze.
Już to pisałem. Ale powtórzę.

Strzelania z pistoletu to ja mam po dziurki w nosie.
Dobre w okopach.

Ja chcę broni długiej.
Nie wiem co to za debil to wymyślił, że jak oficer to musi mieć jedynie broń krótką.
Z większością Twoich opinii się zgadzam, ale tym razem nie. Najważniejszą i najpotężniejszą bronią oficera jest mózg a rzeczywista broń to broń jego podwładnych wykonujących jego rozkazy. A pistolet wystarczy na uciekających dezerterów.

Prędzej walnąć sobie w łeb.

i - Sro 21 Wrz, 2022

Tytan w dresie. napisał/a:
Odpowiedziałem Ci już jakiś czas temu, że to się zmieniło.
U mnie nawet dowódca batalionu ma przydzielony karabinek. A to, że pewnie nawet nie zna jego numeru, to insza inszość. ;)

Wybacz mi moją niepamięć.
Może to i dobrze, że takich starych już do wojska nie biorą.
Położyłbym gdzieś łyżkę a za pięć minut zapomniał gdzie ona leży.

Co do numeru broni: Miałem kiedyś dowódcę plutonu. Zwykł był mawiać: Możesz nie pamiętać jak się nazywasz ale numer swojej broni musisz znać. Choćbym cię obudził o trzeciej w nocy to pierwsze co wyrecytujesz to numer swojej broni.

Wziąłem sobie te słowa do serca. I powtarzałem ten numer chyba z milion razy.
Nie wiem czemu miało to służyć. Ale do dziś go pamiętam.

Co do jakości szkolenia: Wydaje się, że już wszystko powiedzieliśmy. I nie mam tu na myśli siebie.
Po prostu: uczmy się od lepszych. I oby ci lepsi zechcieli nas uczyć.

Maj Or - Sro 21 Wrz, 2022

[quote="Tytan w dresie."][quote="Maj Or"]
i napisał/a:
No dobrze.
Prędzej walnąć sobie w łeb.
Rzeczywiście, w jednym czy drugim przypadku zasięg jest wystarczający. ;)
i - Sro 21 Wrz, 2022

Proszę o staranność w cytowaniu.
Nie ja to napisałem.

michqq - Sro 21 Wrz, 2022

Tytan w dresie. napisał/a:
Z większością Twoich opinii się zgadzam, ale tym razem nie. Najważniejszą i najpotężniejszą bronią oficera jest mózg a rzeczywista broń to broń jego podwładnych wykonujących jego rozkazy.


Wydaje mi sie że we współczesnej wojnie w sumie dość prawdopodobne jest że np. sztab batalionu będzie musiał sie bronić ogniem osobistej broni strzeleckiej. Czy to z powodu napadu na kolumnę podczas marszu, czy to z powodu obrony przed jakimś rajdem przeciwnika, czy to zasadzka podczas przemieszczania się samego sztabu.
:gent:

fix16 - Pią 23 Wrz, 2022

https://www.onet.pl/infor...229014,79cfc278 W świetle tego artykułu. Skoro w niektórych miejscach żołnierze nowej dobrowolnej służby zasadniczej mogą przeszkadzać i nie ma na nich pomysłu, to dlaczego nie kierować ich do jednostek słabo obsadzonych z dużymi ilościami wakatów? Tam by zapełnili braki kadrowe i otrzymali odpowiednie przeszkolenie.
Zresztą dobrowolna służba zasadnicza to bardzo dobry punkt wyjściowy do zwiększenia liczebności sił zbrojnych i budowania rezerw. Na pewno jest sporo ludzi którzy mają, szczególnie teraz wobec wojny w Ukrainie, motywację do służby wojskowej dla kraju, ale nie chcą zostać żołnierzami zawodowymi. A taka roczna służba połączona np. z możliwością przesłużenia jej do max. 3 lat daje i możliwość spełnienia chęci o służbie wojskowej jaki pozwala na budowanie przeszkolonych chyba szybciej niż WOT.

Tytan w dresie. - Pią 23 Wrz, 2022

michqq napisał/a:
Tytan w dresie. napisał/a:
Z większością Twoich opinii się zgadzam, ale tym razem nie. Najważniejszą i najpotężniejszą bronią oficera jest mózg a rzeczywista broń to broń jego podwładnych wykonujących jego rozkazy.


Wydaje mi sie że we współczesnej wojnie w sumie dość prawdopodobne jest że np. sztab batalionu będzie musiał sie bronić ogniem osobistej broni strzeleckiej. Czy to z powodu napadu na kolumnę podczas marszu, czy to z powodu obrony przed jakimś rajdem przeciwnika, czy to zasadzka podczas przemieszczania się samego sztabu.
:gent:

Proszę o staranność w cytowaniu.
Nie ja to napisałem.

michqq - Pią 23 Wrz, 2022

Tytan w dresie. napisał/a:
Proszę o staranność w cytowaniu.


przepraszam.

Snake_Plisken - Pon 26 Wrz, 2022

i napisał/a:
No dobrze.
Już to pisałem. Ale powtórzę.

Strzelania z pistoletu to ja mam po dziurki w nosie.
Dobre w okopach.

Ja chcę broni długiej.
Nie wiem co to za debil to wymyślił, że jak oficer to musi mieć jedynie broń krótką.


W mojej formacji oficerowie mają broń długą i krótką, a nawet częściej chodzą z długą, bo krótką nie zawsze im wydają.
A co do szkolenia, to zaczynam się wkręcać w to wojsko! Miałem mieć fajne szkolenie, na które się podjarałem, z przejazdem na poligon ok. 3 h na Jelczu w tą pogodę ale warto. Stawiennictwo o 4 rano więc 3 30 byłem już na kompanii. Przed świtem, przy pobieraniu broni kompania się dowiedziała, że nie mamy już dowódcy ale plan szkolenia będzie realizowany. Na paki Jelczy i w drogę.
Na miejscu okazało się, że szkolenie, a właściwie jego clou nie odbędzie się, bo pozbawiając nas z dnia na dzień dowódcy ktoś zapomniał potwierdzić nasz przyjazd czy coś takiego więc na miejscu nie było ekipy zabezpieczającej. No ale ten ktoś zadbał jednak o atrakcje, bo na miejsce dotarła ekipa JAG, która zrobiła nam sesje indywidualnych rozmów pt. "czy nam w wojsku źle i dlaczego". Potem jeszcze droga powrotna i przed kolacją z esek egzamin z w-f. Na dobranoc dostałem jeszcze do zaliczenia test ze znajomości mojej etatowej broni, której jeszcze nie widziałem na oczy, nie odbyłem żadnego z niej szkolenia, ani w ogóle kompletnie nic. Poza tym, że z własnej inicjatywy zrobiłem sobie z niej szkolenie w e-lerningu i kiedyś z internetu ściągnąłem sobie instrukcję do niej sprzed prawie 40 lat. Którą to instrukcję pracowicie sobie pociąłem w najbardziej przydatne fragmenty i powklejałem w osobisty notatnik, który zawsze ze sobą wożę. Kiedy oddawałem testy sympatycznej pani szeregowej zapytała tylko "ale nie ściągał pan?"

Snake_Plisken - Sro 28 Wrz, 2022

Ha, ha, dostałem wiadomość, że nie zaliczyłem testu znajomości RPG-7 czyli mojej etatowej broni.
Oczywiście przez kilka miesięcy w WOT nie widziałem RPG-7 na oczy, nie odbyłem żadnego szkolenia choćby teoretycznego z tej broni poza e-lerningiem, który zrobiłem sam z siebie ale który koncentrował się na zasadach bezpieczeństwa. Na tym teście poległem na pytaniu o kolejność rozkładania RPG tzn. nic nie napisałem, właściwie celowo. Poszedłem do kaprala zapytać jak mam napisać ten test biorąc pod uwagę powyższe, to się zaperzył, że jak to dostałem taki test? No dostałem! Przecież to bzdura, powiedział.
Miałem swoje notatki ze starej instrukcji z czasów PRL (którą sobie kiedyś znalazłem w internecie, bo przecież nikt mi jej nie dał) ale akurat nie z rozkładania i kurna nie chciało mi się przeszukiwać na telefonie internetu dłużej niż parę minut. Wkurzony oddałem test bez odpowiedzi na to jedno pytanie i właśnie dostałem wiadomość, że nie zaliczyłem.
Zaczynam już pomału łapać to wojskowe "nie masz? to sobie naruchaj!" :cool:

i - Sob 01 Paź, 2022

Oj, ileż to razy słyszałem to słynne:
Masz łeb i uj to kombinuj.

Istnieje też inna wersja zapewnienia jakości szkolenia:
Nie obchodzi mnie jak to zrobisz. Ma być zrobione.

Oraz równie słynne:
O problemach nie meldować.

Riczard - Sro 02 Lis, 2022

Stevie napisał/a:
Waldemar Skrzypczak napisał/a:
Na pewno nie corocznymi zapisami w planach typu „…zintensyfikować szkolenie itd…”. I nie wiem, ile byśmy wydali amunicji z magazynów i kupili symulatorów, to jakość szkolenia nie ulegnie poprawie.

Po prostu, coraz bardziej widoczny jest brak dowódców wyrosłych na szkoleniu, ćwiczeniach, pasach taktycznych i strzelnicach bojowych. Natomiast kolejka chętnych na stanowiska dowódcze coraz większa. Warto mieć w CV wpisane dowodzenie. I to nie tam jakimś plutonem. Śnią się bataliony, pułki i brygady. Ważny jest awans i potem spięty spokój. A doświadczeni dowódcy, z dala od Warszawy, rozwijają się powoli albo wcale. Co w konsekwencji, co wcale nie powinno dziwić, pcha dobrą młodzież do cywila. I dramatem jest, że młodzi oficerowie i podoficerowie po Iraku, Czadzie i Afganistanie odchodzą albo poza jednostki liniowe albo do cywila. Bez szans na ich racjonalne wykorzystanie. Kogo na to stać?

Dowódcy w zasadzie mają mały wpływu na rozwój czy może raczej promowanie najlepszych. Stałą praktyką stało się, że na atrakcyjne wakaty w linii kierowane są osoby z rezerwy kadrowej na minimalny czas kadencji. Nawet wbrew woli dowódców.
A kto kieruje polityka kadrową? Kiedyś duży w tym udział mieli oficerowie polityczni, a teraz KTO? I niech nie wydaje się tym z prowincji, że w Warszawie mogą się pomylić!
Przerwy pokoleniowe, brak kontynuacji dowódczo-szkoleniowej, nieudolny system edukacji wojskowej - oto diagnoza tej choroby. Kreowaniem szkolnictwa i szkolenia w naszej armii zajmują się ludzie, którzy nie widzieli kompanii piechoty w polu. Tych, którzy znają się na tym, odsuwa się na boczny tor jako potencjalnie zagrażających awansom „gwiazdorów”.
A „gwiazdorzy” nie odróżniają jednostki ognia od gromadzenia zapasów amunicji.
Pora już na obiecywany od lat system zbierania i wdrażania doświadczeń. Głęboka reforma czeka szkolnictwo wojskowe, psute systematycznie od kilku lat. Czas na wykorzystanie ludzi sprawdzonych w boju i na poligonach. Oni mają nadawać ton armii. Czas postawić na merytorykę i metodykę szkolenia.

A co zrobić z klasą rozpolitykowanych, salonowych wojskowych, dla których „bizantyjski stół” dla gości jest ważniejszy od jakości szkolenia bojowego? Od żołnierskiego wysiłku?
Czekam na podpowiedzi.

Waldemar Skrzypczak


To może wróćmy do początku wątku sprzed 11 lat. Zwłaszcza w dobie szybkiego powiększania armii.

WG - Czw 03 Lis, 2022

W dobie powiększania armii to od samego dołu może warto zacząć. Sraczka z powiększaniem stanu osobowego wojska powoduje, że na kursy podoficerskie jedynym wymogiem w zasadzie zaczyna być kwitem o ważnych badaniach okresowych i brak postępowań dyscyplinarnych na przestrzeni roku. Zaczynają być kierowani na nie ludzie, którzy nie umieją trzymać beryla, którzy nawet egzaminu z wf w wojsku nie widzieli (bo nie zdążyli), ludzie, którzy się po prostu nie nadają i nikomu nie zależy, żeby ich odsiać.
Jestem ciekawy czy podobnie będzie z kursami oficerskimi, bo sam jako podoficer w przyszłym roku będę się starał, ciekawe co tam nas czeka.

vandroyi - Czw 03 Lis, 2022

WG napisał/a:
W dobie powiększania armii to od samego dołu może warto zacząć. Sraczka z powiększaniem stanu osobowego wojska powoduje, że na kursy podoficerskie jedynym wymogiem w zasadzie zaczyna być kwitem o ważnych badaniach okresowych i brak postępowań dyscyplinarnych na przestrzeni roku. Zaczynają być kierowani na nie ludzie, którzy nie umieją trzymać beryla, którzy nawet egzaminu z wf w wojsku nie widzieli (bo nie zdążyli), ludzie, którzy się po prostu nie nadają i nikomu nie zależy, żeby ich odsiać.
Jestem ciekawy czy podobnie będzie z kursami oficerskimi, bo sam jako podoficer w przyszłym roku będę się starał, ciekawe co tam nas czeka.



Podoficer? Na kurs oficerski? Zawodowy i może jeszcze do tego użyteczny w obecnej JW ? To zapomnij o kursie. Teraz wolą brać cycusiów z cywila i robić z nich rocznych oficerów. Jest jeszcze gorzej niż w przypadku kursów pdf. (znaczy efekt jest gorszy-z baardzo nielicznymi wyjątkami). Długo by pisać- co do kursów podoficerskich to masz pełną rację. W zasadzie od zawsze zajmowałem się szkoleniem pdf więc wiem co mówię. Przed odejściem na ostatniej edycji kusu pdf, który prowadziłem przyszedł żołnierz i powiedział, że jest tu się stawił na kurs ale nie chce tu być- dca go złapał na korytarzu i celem wypełnienia statystyk zmusił do kwalifikacji i rozpoczęcia szkolenia- dwa dni był ale miał na tyle przyzwoitości,że był szczery- zwolniliśmy go wpisując jakiś możliwy do przełknięcia dla wszystkich powód. Jakość, poziom wyszkolenia oraz sprawność fizyczna leży i kwiczy u kandydatów na pdf. Później o zgrozo będą oni szkolić swoich szeregowych......Za "dobrego wojska,a nie chujni obecnej" było takie powiedzenie: "Najgorsza głupota jak kot jebie kota".

i - Wto 29 Lis, 2022

Czasy się zmieniają.
Kiedyś szkoliłem ośmiu ludzi.
I każdy wiedział "gdzie palce włożyć".

A teraz stu dwudziestu.

Zapytacie pewnie: jaka jakość?
Szczerze? "Na sztukę".

fix16 - Czw 08 Gru, 2022

https://www.onet.pl/infor...n9m9fs,79cfc278 . Jak dla mnie taki system szkolenia rezerw jest bez sensu. Mnie to przypomina ruską mobilizację co jest teraz. Bo u nas to może wyglądać podobnie. Wyrywa się za kapci i rodzinnych pieleszy na ćwiczenia ludzi którzy nigdy wcześniej w wojsku nie byli. Ledwie po miesiącu szkolenia przysięga wojskowa. I co, już mamy żołnierza? Przecież po takim szkoleniu to on będzie miał umiejętności takie jak ci ruscy zmobilizowani żołnierze. Kompletna strata czasu ludzi i pieniędzy wojskowych. Takie ćwiczenia rezerwy mają tylko sens tylko i wyłącznie w stosunku do osób który były w wojsku i to stosunkowo jeszcze niedawno.
Tak naprawdę jeśli chcemy mieć odbudowane rezerwy z przyzwoitym poziomem wyszkolenia to można to zrobić tylko i wyłącznie przywracając powszechny pobór i np. roczną służbę wojskową z przejściem po tym do rezerwy i cyklicznymi szkoleniami ludzi z niej. Oczywiście wiadomo że ten nowy pobór musiał by funkcjonować na zupełnie innych warunkach. Takich, aby ludzie idących w jego ramach do wojska nie byli aż tak zniechęceni przez ten fakt i nie patrzyli na to całkiem negatywnie.

michqq - Czw 08 Gru, 2022

fix16 napisał/a:
Tak naprawdę jeśli chcemy mieć odbudowane rezerwy z przyzwoitym poziomem wyszkolenia to można to zrobić tylko i wyłącznie przywracając powszechny pobór i np. roczną służbę wojskową z przejściem po tym do rezerwy i cyklicznymi szkoleniami ludzi z niej.


Trzymiesięczne szkolenie jedno w roku oznacza, co już było tu poruszane, że teoretycznie prawnie możłiwe jest do zorganizowania i sześciomiesięczne szkolenie w dwu częściach, wystarczy że jest rozdzielone okresem wolnego Wigilia-Nowy Rok, i wtedy wypada w dwu latach.

To doprawdy wystarczyc powinno żeby w pierwszym okresie zrobić unitarke i przysięgę, a w drugim okresie przyuczenie do stanowisk prostych - albo i niekoniecznie prostych - gdy sa zbieżne z zawodem.

Kucharz na kucharza, kierowca na kierowcę, elektryk na elektryka.

Zwłaszcza że potem można "dorabiać" ćwiczenia rezerwy już po (policzmy...) dziewięciu miesiącach od zakończenia tych ćwiczeń "podwójne trzy miesiące", bo już wtedy wypadnie następny rok.


A tak na marginesie - Słowo "pobór" pojawia sie w prasie i w rozmowach potocznych, i chyba jest poprawne. Z tego co rozumiem współcześnie ustawa u3o wogole nie zawiera słowa "pobór" czy "poborowy", w tej chwili funkcjonuja one jako terminy potoczne a nie jako ustawowe - tak więc każde przymusowe wcielenie do służby czynnej cywile mają prawo nazywac "poborem", jeśli sobie chcą, nie tylko obowiązkową służbę zasadniczą.

Tak więc - faktycznie - pobór wrócił.
:gent:

-=Alex=- - Czw 09 Mar, 2023

Mógłby mi ktoś wytłumaczyć co on robi ? O co mu chodzi ?
https://scontent-frt3-2.xx.fbcdn.net/v/t39.30808-6/334941170_5932611340155621_7375418361443335454_n.jpg?_nc_cat=111&ccb=1-7&_nc_sid=8bfeb9&_nc_ohc=BCWUxqLCCTQAX_825RQ&_nc_ht=scontent-frt3-2.xx&oh=00_AfD-E1R5rFSW0CRUU1_CY-mpvnDZI4B-GeBS_dYGDXYgnA&oe=640E9FED

Gecko - Czw 09 Mar, 2023

Nabój nie odstrzelony, więc moim zdaniem jedno z czworga:
1. albo głubczy bo nie nauczyli i tworzy cudawianki
2. albo usuwał zacięcie spowodowane np. przekoszeniem naboju czy nie pełnym wejściu naboju do komory nabojowej
3. albo miał niewypał
4. albo miał załadowany szkolny by wyrabiać nawyki w sytuacji zacięcia broni.
Pozdrawiam

Tytan w dresie. - Czw 09 Mar, 2023

Albo wcześniej strzelał ślepakami, bez odrzutnika. :lol:
-=Alex=- - Czw 09 Mar, 2023

Gecko napisał/a:
4. albo miał załadowany szkolny by wyrabiać nawyki w sytuacji zacięcia broni.
Odpada. To nie jest nabój szkolny.
-=Alex=- - Czw 09 Mar, 2023

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że przeładowuje po oddaniu pierwszego strzału. :lol:
manfred - Czw 09 Mar, 2023

To jest chyba nowy sposób ładowania broni amunicją. Jak te koreańskie Kraby mają takie wózeczki dokarmiające z taśmociągiem. Tutaj osiągnięto wyższy poziom - ładowanie bezpośrednie - w locie. :roll: :oops1:
ogon123 - Czw 09 Mar, 2023

Oj tam, oj tam. Może ktoś chciał ładne dynamiczne zdjęcie zrobić, ale nie zdążył w podretuszował, a że nie miał pod ręką samej łuski to wstawił cały nabój.
Skoro można hełmy podmienić ze stalowych na kevlary to czemu by nie dorysować czegoś innego

Tytan w dresie. - Pią 10 Mar, 2023

A ja utrzymuję, że jest to efekt wcześniejszego strzelania amunicją ślepą bez odrzutnika. Z życia wzięte, bo widziałem takie przypadki. Wcześniej przeladowywał po każdym strzale, to i teraz tak zrobił. ;)
michqq - Pią 10 Mar, 2023

Tytan w dresie. napisał/a:
A ja utrzymuję, że jest to efekt wcześniejszego strzelania amunicją ślepą bez odrzutnika. Z życia wzięte, bo widziałem takie przypadki. Wcześniej przeladowywał po każdym strzale, to i teraz tak zrobił.


Brzmi sensownie.
:gent:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group