OSTRE STRZELANIE - Dlaczego odchodzą?

Earpman - Sro 15 Sie, 2012
Temat postu: Dlaczego odchodzą?
Parę tygodni temu zaproponowałem, żeby w tym miejscu „postrzelać” sobie mogły nie tylko osoby podpisane nazwiskiem ale również „userzy” z jakimś tam dorobkiem forumowym. Zatem poczuwając się nie jako do obowiązku ale i również powodowany ciekawością zrozumienia pewnego problemu, który dotyka nasze wojsko i który w skrócie można nazwać „wcześniejsze odejścia do cywila” postanowiłem i ja sobie trochę „postrzelać”.

W zeszłym roku odeszło do cywila 7 tys. żołnierzy w tym nie wyklucza się, że będzie to 5 tys. Wszystko o wiele więcej od prognozowanej przez MON liczby zakładającej, że każdego roku mundur będzie zdejmowało od 2- 3 tys żołnierzy. Przyjmując liczbę 100tys to okaże się, że w ciągu nie całych dwóch lat odeszło/odejdzie z wojska gdzieś 15% całego stanu osobowego armii.
Ogromna liczba? Nie! To ogromne marnotrawstwo bo przecież tu nie o samą liczbę chodzi. Tu chodzi o pewien potencjał, który został stracony i który w cale nie tak łatwo będzie odbudować. Pytanie o odpowiedzialność tego stanu rzeczy sobie odpuszczę bo pewnie winni są tylko Ci co odeszli.

A gdyby przeprowadzić taki prosty rachunek i zsumować odejścia z roku 2011 i 2012 odjąć prognozowaną liczbę odejść to okaże się 6 - 7 tys. odeszło lub planuję odejść poza naturalnym planem odejść. To ogromna strata bo grupę tą stanowi bardzo wartościowy materiał, który nie boi się wyzwań, chociażby tych związanych z zmiana profesji , założę się, że ludzi stosunkowo młodych i będących w optymalnym momencie swojego rozwoju zawodowego.

Dlaczego odchodzą? Dlaczego tych 6-7 tys. żołnierzy postanowiło zdjąć mundur?
Media mają dość prostą i nieskomplikowaną odpowiedź, wcześniejsze wysokie emerytury.
MON również chyba wypracował swoją dość prostą oficjalną diagnozę, który sprowadza się do lakonicznej konkluzji „za mała kasa”. Nie wiem jak was ale mnie, przyznam ani jedna ani druga diagnoza nie zadawala. Więc dlaczego armia będzie uboższa o jakieś 6-7 tys żołnierzy?

Czas wakacyjny to czas nie tylko podróży i słodkiego leniuchowania ale to również czas spotkań z przyjaciółmi jak to w tej profesji bywa porozrzucanymi po całym kraju.
Okazało się, ze czterech moich dobrych znajomych w ostatnim czasie „złożyło papiery „ i szykują się do odejścia do cywila lub są już w cywilu. Co ciekawe żaden z nich nie miał jeszcze pełnej emerytury czyli mówiąc, krótko plasuje się poza prognozowaną grupą odejścia do cywila. Cztery różne historie, cztery różne argumentacje i jeden wspólny mianownik, mieszanka nienawiści, żalu i gniewu do MON-u.

To w jakimś sensie jest jednak niewiarygodne jak oni wszyscy źle wyrażali się o wojsku.
Skąd taki gniew to instytucji, która ich wykształciła dała, pracę, mieszkanie, płaciła gdzieś koło średniej krajowej? Osobiście mam wrażenie, że wcale nie chcieli odchodzić co więcej oni kochali tą swoją robotę i kochali mundur. Omijając szczegóły okazało się, że każdy z nich w pewnym momencie stanął pod murem i każdy z nich uznał, że jedynym honorowym rozwiązaniem będzie walnąć tym wszystkim i odejść do cywila. A co było tym murem? To były szeroko rozumienie sprawy kadrowe. Jednego oszukali z awansem drugiemu obcięli etat i w zamian zaproponowali coś na drugim końcu Polski, trzeci okazał się nie wygodny swojemu szefowi a czwarty stwierdził, że nie będzie pracował i patrzył jak inni awansują.
Słuchając tych perypetii moich kolegów zacząłem się zastanawiać czy najważniejszym czynnikiem obecnych odejść do cywila nie jest system kadrowy w wojsku lub inaczej mówiąc kompletny jego brak?

Mamy departament kadr, mamy osoby pracujące w sztabach w „1”, pytanie tylko czy mamy system kadrowy? Czy mamy strukturę, która pozwala awansować najlepszym a nie pozwala awansować słabym, która pozwala znaleźć miejsce i dopasować do niego odpowiednią osobę często wychodząc naprzeciw jej oczekiwaniom ,czy w końcu czy mamy strukturę, która nie pozwala robić roszad kadrowych wedle czyjegoś widzimisię czy chwilowych oświeceń i myśli o SZ RP jako całości, która ma służyć obronności kraju?
Oczywiście odpowiedź jest prosta, nie mamy.

Jakiś już czas temu oddano sprawy kadrowe w ręce dowódców różnych szczebli i niestety stworzono twór kadrowy składający się z niezliczonych małych i większych dworów gdzie awansują tylko najwierniejsi dworzanie. Nie najlepsi nie najmądrzejsi ale właśnie najwierniejsi. Obecnie nie liczy się już nic, nie ma już żadnych zasad, awansować można największego kmiotka byle tylko ten wykazywał odpowiedni poziom uwielbienia dla swojego pana. Wywalić można każdego kto nie wykazuje odpowiedniego uwielbienia i posłuszeństwa dla swojego pana. Najgorsze jest to, że ta struktura właśnie zaczęła żyć swoim życiem wypluwając bez pardonu tych mniej spolegliwych, krnąbrnych, często dużo bardziej inteligentnych, po prostu lepszych.

Czy jakbyśmy mieli w SZ RP system kadrowy to SP straciły by bezsensownie dwóch podpułkowników (artykuł WPROST)? Podkreślam straciły, bo nie potrafiły wykorzystać potencjału tych dwóch panów nie potrafiły znaleźć dla nich odpowiedniego miejsca w SP. A skoro nie było miejsca w SP to może powinno szukać się gdzie indziej i poza SP znaleźć dla nich jakieś odpowiednie miejsce. A ile jest takich przykładów niegospodarności w skali całego MON-u. A ludzie z dużym doświadczeniem misyjnym są promowani awansami czy nie?

Jesteśmy 100 tys. firmą a nie mamy jednego spójnego sytemu kadrowego, który w sposób elastyczny pozwala reagować na różne oczekiwania różnych podmiotów naszej firmy. To przeraża. Czy naprawdę w armii zawodowej najbardziej rozpowszechnionym kadrowym zdaniem musi być „jak się nie podoba to w……. bo przecież tysiące czeka przed bramą” .

Naprawdę nie można stworzyć systemu który z jednej strony dbał by o SZ RP jako całość ale z drugiej strony pozwalałby spełniać różne oczekiwania, ambicje żołnierzy zawsze jednak promując najlepszych? Naprawdę to taki problem stworzyć system kadrowy oparty o jasne reguły i jasne zasady i który pozostawał by ważny przez wiele lat. Czy w końcu jest jakiś problem, żeby określić co to znaczy najlepszy? Czy najlepszym dowódcą batalionu będzie ten co był na pięciu misjach czy ten co skończył kurs w USA?

Ostatnio, przeczytałem sobie wytyczne MON-a do polityki kadrowej na 2012 rok. Poczytajcie i popatrzcie na swoje podwórka, naprawdę warto. Moją pierwszą myślą było „ale chłopa (MON-a) ładują w bambuko „ . Kolejny minister sobie coś całkiem nie głupio pisze a później i tak wszystko jest po staremu.

Papier przyjmie wszystko.

Wracając to pytanie czemu odchodzą ? Odchodzą bo maja dość tego bałaganu, braku reguł i zasad. Odchodzą bo system kadrowy w wojsku nie istnieje i można wszystko, nawet konia awansować czy zrobić kimś a to już ludzi mądrych i niepokornych uwiera. A ta grupa ponadplanowych odchodzących w moim odczuciu właśnie z takich osób się składa.

:gent:

steell - Czw 16 Sie, 2012

Niestety masz rację.
PDT - Czw 16 Sie, 2012

Weźmy np. ten przykład i zakładam, że redaktor i zainteresowany dużo nie ubarwił:

http://www.interwencja.po...ex.html#1297626

dziamdziak - Czw 16 Sie, 2012

W pełni popieram analizę przedstawioną powyżej przez Earpman.Jest trafna - dotyka żródła problemu. Masowe odejścia to forma protestu przeciwko nepotyzmowi, brakowi jasnych zasad,nie przestrzeganiu istniejących zasad i sobiepaństwu,jak też kadrowej korupcji. Dzieki temu system niszczy zdatne kadry,a wynosi do góry miernoty i cwaniaków,którzy od lat są na czele różnych struktur. Niestety model przyszedł do wojska od polityków,z których większość nie posiada m.in. elementarnych zasad moralnych. Jak bowiem ocenić b. społecznego doradcę ex MON b.Klicha,który za kadencji owego MON zostaje szefem biura ds. procedur antykorupcyjnych w MON ,następnie MON pasuje go na wiceministra,a ostatecznie po udzieleniu wielomilionowej zaliczki Bumar,trafia on do tego Bumar do Zarządu. Wojskowi widzą kim są w MON cywile,co sobą reprezentują,jakie mają wobec wojska zamiary i o co tu chodzi. Czy warto służyć takim ludziom,pracować na nich? Wreszcie wojskowi zaczynają rozumieć,że prawo jest albo złe, albo jest fikcją. Tracą sens służby,wiarę w słuszność tej służby i wiarę w...państwo. Na poczatku objawiało się to tumiwisizmem z podtekstem - ,,będziemy trwać,czekać na zmiany na lepsze". Potem jest refleksja z wnioskiem -,,toż to strata czasu. Im szybciej zacznę od nowa - tym lepiej". Od lat trwa destrukcja całego państwa. Ucieczka to syndrom tego stanu. Dlaczego wyjechało z Polski kilka milionów Polaków - doszli do tych samych wniosków.
Dżaba - Czw 16 Sie, 2012

W pełni podzielam słowa napisane przez ^Earpman`a - prawda... prawda.... i jeszcze raz prawda...
Dorzuciłbym do tego jeszcze jedno stwierdzenie: dlaczego odchodzą :?: Bo mają dość niepewności co do jutra.... mają dość reform i kolejnych przenosin w inne miejsce służby, mają dość grzebania przy ustawie emerytalnej i mieszkaniowej, a osoby "wymyślające" mają się dobrze siedząc od wielu lat w tym samym miejscu, z warszawskich okien nie widać dołów... nie słychać krzyków rozpaczy... Warszawka ma się dobrze i pewnie będzie się miała dalej dobrze - reforma dopadnie wielu, ale pewnie DK i P-1 się ostaną (jako dublerzy własnych zadań, ale za to jakie ciekawe i wysokie etaty).

iR3k - Czw 16 Sie, 2012
Temat postu: strzelanie
W pełni popieram analityczny tekst kolegi. Przyczyną odejść są także zawirowania wokół emerytur mundurowych i tej niepewności jutrzejszego dnia. Ludzie mają już dosyć armii, która tak naprawdę nie wie, w którą stronę zmierza, w której nie promuje się wysokiej jakości, wysokich kompetencji, tylko działania zastępcze. Błędem jest redukcja armii, wpływająca na zdolność jednostek, którym potrzeba specjalistów, a bez nich nie ma mowy o postępie.
„Rozmontowano” szkolnictwo wojskowe, gdzie w zamian proponuje się wątpliwej jakości merytorycznej szkolenia kursowe. Następnie zredukowano administrację wojskową, co nie jest końcem nieudolnych reform prowadzonych w Siłach Zbrojnych RP. To co stało się z wojskiem w ciągu ostatnich 8 - 10 lat to rozpacz i demolka z demoralizacją w jednym.
U podwalin tego leży skopana ustawa pragmatyczna. Kadry odchodzą, gdyż nikt już w nic nie wierzy, nikomu nie ufa, nie ma nadziei. Wcale się nie dziwię tym decyzjom, gdyż są one m.in. efektem celowej nagonki na wojsko, a może zamierzonej polityki MON. Jeśli zostać to po co, aby być za chwilę jeszcze bardziej rozgoryczonym, a może i zostać w jakiś sposób pozbawionym czegoś, co obecnie jeszcze jest w świadczeniu dla odchodzących? Chyba żaden żołnierz zdrowy na umyśle nie uwierzy temu, który już raz nas oszukał przysyłając każdemu pisemne zapewnienia "że nie są i nie będą prowadzone ..." Mam ten list i nie zawaham się go użyć jak będę miał wnuki aby pokazać im jak ojczyzna dbała o swoich żołnierzy.

i - Czw 16 Sie, 2012

Wiele jest racji w tym co napisałeś ^Earpman.
Jednak polityka kadrowa nie jest jedyną przyczyną odejść żołnierzy ze służby czynnej.

Sam widziałem niejednokrotnie frustrację żołnierzy robiących więcej niż inni i obserwujących jak ci inni awansują, zaś oni są ciągle pomijani. W pewnym momencie przechyla się czara goryczy i taki koń roboczy ma już dość i mówi pass.

Drugim przyczynkiem odejść jest wspomniana już niepewność co do zasad regulujących pełnienie służby wojskowej. Wielu żołnierzy nie odeszłoby, gdyby miało pewność stabilności tych zasad.

Trzeci powód to nieliczenie się z ludźmi w procesach restrukturyzacji bądź likwidacji jednostek wojskowych. Mało komu uśmiecha się przeprowadzka na przysłowiowy, drugi koniec Polski. Zwłaszcza, kiedy już zaliczył dwie, trzy (a niektórzy i więcej) takich przeprowadzek. Niejeden wtedy zadaje sobie pytanie: ileż razy można?

Czwartym jest prozaiczne "mam dość wojskowej głupizny". Kiedy to druga decyzja odwraca pierwszą, a trzecia decyzja odwraca drugą. I tak w koło Macieju.
W wojsku istnieją wręcz powiedzenia, które ilustrują ten stan permanentnej niekompetencji w podejmowaniu decyzji.
Ktoś, kto nie potrafił dowodzić wymyślił powiedzenie: "Ciągła zmiana decyzji świadczy o ciągłości dowodzenia".
Na co ludzie dotknięci takimi przykładami niekompetencji wymyślili dwa powiedzenia:
1. "Ciągła zmiana decyzji świadczy o nieumiejętności dowodzenia".
2. "Nie śpiesz się z wykonaniem zadania. Zanim skończysz, zmieni się ono ze trzy razy".
I ten powód odejść uważam za nie mniej istotny niż zła polityka kadrowa.

Jest jeszcze jeden aspekt odejść, o którym nie należy zapominać: dzieci, które wkrótce osiągną wiek jaki spowoduje utratę posiadanych na nie norm związanych z odprawą mieszkaniową. Ludzie wolą wcześniej odejść niż utracić te normy.

I wbrew temu co kreują media, magiczne "piętnaście lat i emerytura" jest powodem odejść tak marginalnym, że można ten powód pominąć w rozważaniach.

lekomin - Czw 16 Sie, 2012

Z organizacji liczącej 100.000 zołnierzy, powinno co roku odchodzić około 5.000, tak żeby średni czas służby oscylował koło 20 lat. Jakaś mniejszość będzie służyła tylko 4 lata, i pójdzie jednak w innym kierunku; inna mniejszość będzie z kolei służyła po 30 i więcej lat. W UK normalny kontrakt jest na 12 lat, mniejszość może go wydłużyć do 24 lat. Powyżej tego (do maximum 30 lat) to już zupełnie jednostkowe przypadki. Minimalny okres kontraktowy to 4 lata (albo 3,5 roku plus okres szkolenia).

W UK średni czas służby żołnierza to około 10 lat. Oficera około 14-15 lat. Czyli moje założenie 20 lat służby to jest mega optymistyczne.

Jeśli brać pod uwagę dane z UK, to w Polsce ze służby odchodzi za mało a nie za dużo żołnierzy. A równać będziemy do UK, bo 1) oni mają nowyżytną armię zawodową (w przeciwieństwie do kolonialnej armii zawodowej) od kilkudziesięciu lat, 2) rynek pracy w Polsce będzie zmierzał w kierunku "zachodniego", gdzie armia jest przystankiem na rynku pracy.

Link do danych z UK w PDFie

MK-J - Czw 16 Sie, 2012

Pozostaje mieć nadzieję, że znajdzie się jakiś "Skrzypczak II", który doradzi Ministrowi w sprawach kadrowych. Pacek doradzał we wszystkim, ale załapał etat i tyle. A tu trzeba znawcy tematu rozumiejącego tzw. doły i szybkich, zdecydowanych działań. Co z tego, że wiceminister "Skrzypczak I" zadba o UiSW, jak nie będzie komu tego obsługiwać, jak na dole będzie chaos i partyzantka, jak kolejne setki sfrustrowanych powiedzą - dość :?:
Earpman i kolejni tu piszący trafili w sedno. Panie Ministrze, do lektury Forum i do roboty, bo pewnych spraw niedługo już nie da się odwrócić, nawet jeżeli podobno "nie ma ludzi niezastąpionych". Niech chociaż Pan nie zostawia po sobie spalonej ziemii, niech Pan przełamie tą złą kadrową passę... :( M.
Ps. I sugeruję Ministrowi wnikliwiej czytać listy od żolnierzy zamiast odsyłać je do załatwienia dyrektorowi z Biura skarg. Tam raczej tylko "pacyfikują natrętów". A chyba nie o to chodzi?

pampi - Czw 16 Sie, 2012

i, nic dodać nic ująć dokładnie z tych powodów rozważam odejście z MON, no bo ile razy można być "koniem" a nie jeźdźcem lub udawać, że nie jest się " osłem" a żołnierzem. Wiek, lata służby robią swoje, zamiast awansować to dają niższe stanowisko, bo zmiana etatu ( komuś ze Sztabu Genialnego przeszkadzał dotychczasowy porządek) a cierpliwości i wyrozumiałości też co raz mniej. :(
Stevie - Czw 16 Sie, 2012

Sam przymierzałem sie do takiego (lub podobnego) tematu. Earpman mnie uprzedził. I dobrze. Dużo wcześniej te powody próbowałem wyeksponować w rozmowach nie tylko w kręgach ministerialnych, ale i mediów. Obecna Redaktor naczelna PZ napisała o tym nawet artykuł w "Rzepie" (podobnie były dziennikarz GW - M. Górka).

Sporo już tutaj napisano i jak każdy widzi - powodów odejść jest sporo. Mnie jednak niepokoi jedno - niby wszyscy wszystko wiedzą, przyznają, że jest za mało "indian" (bla, bla, bla...), to dlaczego tolerowano ten stan aż tak długo? Czy to kolejna ściema?
Jakoś nie mogę sobie wyobrazić scenariusza, ze ci sami ludzi, którzy od lat twierdzili, że jest ok - teraz mają ten stan naprawiać??!!

Ten zaklęty krąg można jedynie przerwać poprzez zewnętrzny i dogłębny audyt oraz usunięcie ludzi, którzy do tej pory byli odpowiedzialni za to (nawet tych, którzy już zmienili stanowisko). Tylko tak można mieć nadzieję i mówić, że wnioski wyciągnięte z audytu zostaną wprowadzone w życie i uzdrowią sytuację.
Tu trzeba potężnego huraganu kadrowego, a nie jakiegoś zefirka, który spowoduje znów miękkie lądowanie ludzi, którzy spaprali robotę.
Czy stać obecnego ministra i jego ekipę na taki ruch? Chyba po raz pierwszy jestem pesymistą, bo już zaczęło się widoczne motanie i czarowanie. Niestety.

:gent:

MK-J - Czw 16 Sie, 2012

Nie wiem, czy tu trąba powietrzna da radę :!: Huragan kadrowy "Jabu" przyczynił się walnie do tysięcy odejść na przestrzeni kilku lat. Z drugiej strony, wielu "beneficjentów" tej pseudoreformy podekowało się na intratnych posadkach, okopało i czekają. Aby do 35 latek, albo i dalej. I podsuwają kolejne genialne pomysły likwidacji a jednoczesnie tworzenia inspektoratów, RBLogów i innych "czap". W tej sytuacji pieprzenie (przepraszam) o indianach zakrawa już na śmieszność (przypomina mi to sławetne latanie na drzwiach od stodoły). Tym bardziej, że wodzowie nadal wykorzystują każdą okazję i wykonują swoje rytualne pląsy wokół polityków tak, aby przysłonić prawdziwy, coraz mizerniejszy obraz SZ RP. Szkoda, że to niepokoi tylko nas... :( M.
makary21 - Czw 16 Sie, 2012

Stevie, o jakim ty audycie mówisz.

I po co audyt? Kwestie etatowe są związane z strukturą sił zbrojnych, stawianych zadań, planów modernizacji itd. Tym czasem u nas zaczyna się robić jakieś rewolucje z modernizacją, reformą dowodzenia itd bez audytu, postawiania przez polityków jasnych piorytetow itd.

Jak ma być lepsza polityka etatowa, jeżeli np najpierw nie ma być tarczy po czym przychodzi 15 sierpnia 2012r. wystąpienie prezydenta RP i mówi się o tarczy. A to już zmienia siatkę etatów itd.

Dżaba - Czw 16 Sie, 2012

Przecież audyt się odbył, który w żaden sposób nie przekłada się na to teraz jest planowane - czyżby audyt okazał się niewygodny :?: Myślę, że właśnie tak było...

A wykazano m.in.: za duże rozdrobnienie w instytucjach bezpośrednio podległych MON (w tym departamentów i instytucji); zdublowane niejako zadania - jak najbardziej wyraźnym przykładem jest Departament Kadr i P-1; organy kadrowe, finansowe, wychowawcze powinny być w pełni cywilne na wszystkich szczeblach dowodzenia.

A co z powyższego mamy przeniesione na planowaną reformę :?:

Stevie - Czw 16 Sie, 2012

Dżaba, o jakim audycie piszesz? Chodzi Ci o SPO?

makary21, a po to, aby dokładnie stwierdzić, kto, gdzie i w którym momencie zawiódł. Po to, aby zobaczyć, które procedury są złe. Po to, aby wskazać i te dobre, a które są niedrożne lub też "martwe".

:gent:

makary21 - Pią 17 Sie, 2012

Stevie, po co robi się audyt to ja wiem i ty dobrze wiesz, że ja wiem.

Moja wypowiedź jest czysto ironiczna. Skoro różnego rodzaju nowe pomysły naszego MON-a i jego zastępcy oraz naszego prezydenta są wprowadzane bez audytu to liczysz, że sprawy wagi mniejszej ( a takim zawsze - być może nie słusznie są sprawy ludzkie) doczekają się audytu? Osobiście wątpię.

A może po porstu czas powiedzieć - jest nas tylko 100 tysięcy i wielu musi liczyć się z tym, że przez całą karierę awansuje o dwa góra trzy stopnie. Będzie jasność sytuacji.

Bo jak w 100 tysięcznej armii mamy mieć tylu dowodzących by, każdy szeregowy został co najmiej sierżantem, a każdy podporucznik co najmniej majorem?

Może po prostu czas poluźnić możliwość realnego zwolnenia żołnierza do cywila, tak aby pozbycie się żołnierza obiboka z jednostki nie odbywała się przez tak zwany kop w górę?

Earpman - Pią 17 Sie, 2012

dziamdziak napisał/a:
Tracą sens służby,wiarę w słuszność tej służby i wiarę w...państwo.

To o czym piszesz to w swej naturze bardzo ciekawy proces, dlaczego w realiach polskiego wojska młodzi,szlachetni i prawi mężczyźni, pełni ideałów po 15- 20 latach przepoczwarzają w gnuśnych cwaniaczków z brązowymi noskami.

A wracając do tematu, oczywiście żeby mieć pełny obraz sytuacji należało by sięgnąć dużo głębiej i przyjrzeć się dokładnie w jakim konkretnie są wieku odchodzący, jakie mają specjalności, wykształcenie z jakich garnizonów i jakich jednostek są itd.
W sumie dość banalna analiza tylko dobrze by było jakby była przeprowadzona nie przez np. departament kadr, który w takiej sytuacji zawsze będzie sędzią w swojej sprawie.

:gent:

Ksawery - Pią 17 Sie, 2012

Może główna przyczyna jest całkiem inna. :(
new one - Pią 17 Sie, 2012

Przeczytałem sobie wszystkie posty, wysuwa się jasny wniosek z nich że kadry kadrami, ale nie należy zapominać jeszcze o jednym: system doboru przyszłych kadr (patrz: tabun ludzi np. na studia wojskowe). Coś w tym jest że jednak ludzie ciągną, natomiast moim zdaniem (ja jestem cywilem i może nie patrzę na to z tego samego punktu co Wy, ale może to lepiej, bo jest też inny punkt widzenia), błędy są popełniane na etapie doboru kadr. I chyba szkoleniówka też nie daje sobie rady (może nie "może"...) z wychwyceniem tych osób którym w szczególności w zw. na ich umiejętności i doświadczenie, powinno umożliwiać się pozostanie w armii. Inna sprawa to - po prostu wiem jak to się odczuwa w cywilu, pewnie Wy też wiecie - reforma która miała umożliwić zostanie oficerem po studiach cywilnych, przy jednoczesnej likwidacji naboru do WSO. No to już była konkretna ściema (nie rozmawiajmy tutaj o jakości takiego kursu, nie o to chodzi), ale ludzie naprawdę pokończyli studia - że dla siebie też to fakt - z kierunkami które się przydadzą w wojsku. Znam dużo osób które to zrobiły... Później, tą drogę się im zamyka. To też jest co najmniej dziwne i powiem więcej: głupie. Można to spokojnie wpasować w to, o czym piszecie: w ostatnich latach wojsko nie zmierza w jakimś konkretnym kierunku w tej materii, tylko daje odczuć że chodzi po omacku. Trochę ludzi się nacięło i szacunek do decydentów spadł, bez względu na zmiany na górze. Poprzez odpowiednie sposoby (nie mówię o NSR), można spokojnie połączyć te dwa światy wejścia w życie wojskowe przyszłych oficerów (o nich piszę, WSO, SO). Trzeba ludzi motywować, zarówno tych z cywila jak i obecnych kandydatów i już służących, stworzyć warunki na miarę ich umiejętności, chęci, wychwycić tych z powołaniem i po prostu dać im się rozwijać. Dopiero wtedy obecna sytuacja o której piszecie ulegnie poprawie. Jak to zrobić, tego nie chcę pisać bo jestem cywilem i na pewno wielu rzeczy nie widzę tak jak Wy to widzicie. Sposoby są na pewno drastyczne, ale co innego zostaje...?
norbim - Pią 17 Sie, 2012

Wielki Szacunek ^Earpman. Twoja diagnoza - bezbłędna. Szkoda, że niestety nic się zmieni i będzie to dalsze pogłębianie "rozbrajania" WP. Jak widać nawet taki "sposób" protestu jak wypowiedzenie i przejście do rezerwy nie wzruszyło za bardzo elyty i "wspaniałą" kadrę dowódczą SZRP.
Wydaje mi się tylko, że spowodowało to póki co spowolnienie "kopania" w 4 litery jeszcze służących i wymyślenie nowego sposobu jak to zrobić. Ale co tam, zdolnych mamy polityków.

Pozdrawiam

Stevie - Pią 17 Sie, 2012

Jak dają się kopać, to widać że:
a) lubią to;
b) stracili jaja i nic już nie boli;
c) dobry powód do ciągłego jęczenia.
Stawiam na b i c.
Zresztą - zawsze jakaś wymówka się znajdzie.
Nie rozwijam tego wątku, bo to dobry powód do założenia nowego tematu.

:gent:

jeszcze wojskowy - Pią 17 Sie, 2012

A może prawda jest prozaiczna? i po prost chodzi o "kasę".
Być może część wypowiedzeń to frustracje ale część to po prostu lepsza kasa w cywilu lub jako pracownik cywilny wojska.Bo ludzie liczyć umieją i jak wyjdzie,że emerytura nawet niepełna plus praca "na czarno" lub legalnie w cywilu to więcej niż w MON to wybór jest prosty. Więc po co obwiniać o wszystko dowódców, kadry,polityków, ministra etc, etc Wojsko to taka Polska w pigułce w cywilu też liczą się koneksje, układy, znajomości i nie zawsze mądrzejszy ma lepiej od głupszego. A w dobie bezrobocia chętni do armii zawsze się znajdą, a ci co odejdą będą stanowić "przeszkolone rezerwy" na czas "W" :cool:

sierżant H. - Pią 17 Sie, 2012

Wróciłem po kilku latach do "macierzystej" jednostki i oniemiałem. Większości kolegów już nie ma, w ciągu ostatnich 2-3 lat sala tradycji nie mieściła żegnanych żołnierzy (tych, którzy chcieli być pożegnani w ten sposób rzecz jasna).. Dziwi mnie i naprawdę zastanawia, dlaczego nikt nie wyciąga wniosków w ostatnich 2-3 lat? Ludzie zawsze odchodzili i odchodzić będą, ale coś jest nie tak.

Tutaj nie chodzi tylko o skalę odejść. Dlaczego nikt nie interesuje się młodymi, ambitnymi, wykształconymi i niejednokrotnie "ostrzelanymi" ludźmi, którzy mając przysłowiowe "15 lat i jeden dzień" odchodzą z wojska? Na własną prośbę! Co bardziej przerażające, dlaczego nikt nie zada sobie trudu analizy tego zjawiska? Kilka lat temu to brzmiałoby jak sen wariata? Co się dzieje w głowie ludzi, którzy mając 13-14 lat służby odchodzą na własną prośbę? Czy wszyscy są "nienormalni”? Czy raczej nienormalny jest system, którego częścią ci ludzie nie chcą być już nawet w zamian za niezłą (jak na polskie warunki) pensję i resztki "przywilejów”?

Moi starsi koledzy odchodzili jakieś 8-10 lat temu z różnych powodów: zdrowie, pełna wysługa, "nagrana robota" lub po prostu z ludzkiego zmęczenia. Starali się nie tracić kontaktu ze środowiskiem, kolegami, przez jakiś czas "być na bieżąco". Teraz? Jak napisał w czołówce Earpman, ludzie, którzy odchodzą dzisiaj to gniew, złość, żal i wkur... na MON., Dlaczego? Czy nikt o tym nie myśli? Czy panowie decydenci z warszawskich departamentów zamiast produkować wyciućkane prezentacje w PP dla swoich jeszcze bardziej wyciućkanych przełożonych nie mogą się nad tym pochylić? Czy nie chcą? A może jedno i drugie? Smutne, bo ludzi, którzy dzisiaj odchodzą, ludzi, którzy na żołnierce zjedli zęby, ludzi którzy walczyli często na prawdziwej (nie PowerPointowej) wojnie, którzy robili kawał dobrej roboty (jak widać nikomu niepotrzebnej) nie będzie w stanie ściągnąć do MONu z powrotem nawet powszechna mobilizacja...Szkoda słów...:(

steell - Pią 17 Sie, 2012

Myślę, ze sie jednak mylisz w ostatniej ocenie. Realne zagrożenie kraju i "powszechna mobilizacja" spowodują ze wielu którzy obecnie mają zal, szybko o nim zapomni i sami zgłoszą się do WKU o ile je jeszcze znajdą. Czego jak czego ale patriotyzmu to starszemu pokoleniu jeszcze nie brakuje, chociaż to takie nie modne dzisiaj.
new one - Pią 17 Sie, 2012

jeszcze wojskowy napisał/a:
A może prawda jest prozaiczna? i po prost chodzi o "kasę".
Być może część wypowiedzeń to frustracje ale część to po prostu lepsza kasa w cywilu lub jako pracownik cywilny wojska.Bo ludzie liczyć umieją i jak wyjdzie,że emerytura nawet niepełna plus praca "na czarno" lub legalnie w cywilu to więcej niż w MON to wybór jest prosty. Więc po co obwiniać o wszystko dowódców, kadry,polityków, ministra etc, etc Wojsko to taka Polska w pigułce w cywilu też liczą się koneksje, układy, znajomości i nie zawsze mądrzejszy ma lepiej od głupszego. A w dobie bezrobocia chętni do armii zawsze się znajdą, a ci co odejdą będą stanowić "przeszkolone rezerwy" na czas "W" :cool:


Cóż, to też jest prawda. Znam od groma takich osób w cywilu. Akurat to jest lotnictwo, więc piloci nawet nie myślą o powrocie (kasa) do armii, natomiast większość z pozostałych ma niestety pogląd jak wyżej: "15 lat, dzięki, jest emerytura (jaka by nie była), idę robić w cywilu, za dwa, trzy razy więcej". To też jest znamienne. Niestety, duża część z tych osób, z takim zamiarem szła kiedyś tam do wojska (sami mówią)... Taki sposób na życie...

lokom - Pią 17 Sie, 2012

Wiele gorzkich i prawdziwych stwierdzeń tu padło. Temat jednak nie jest nowy, choć w nowym, ciekawym ujęciu. W kilku dotychczasowych wątkach dotyczących zmian kadrowych, zmian dyslokacji, pozbywania się fachowców pisałem wyłącznie z pozycji obrońcy żołnierza/y.
Teraz jednak odmienna konstrukcja tematu i jego pytająca forma kusi mnie do rzucenia kilku innych uwag.
Dlaczego odchodzą?
Generalnie dlatego, że ich oczekiwania nie zostały spełnione i/lub mają lepsze perspektywy.
Pamiętajmy jednak, że SZ to przekrój społeczeństwa. Odsiany w początkowym okresie przez sito niekaralności, stanu zdrowia fizycznego i psychicznego (w wąskim zakresie badań dla kandydatów), predyspozycji.
Nie ma co się łudzić, że w jakimkolwiek pokoleniu (roczniku) ŻZ sa sami idealni, bardzo dobrzy i dobrzy. To nierealne. Przeważają przeciętni, odchyłki są pewnie w każda stronę podobne - podobny procent geniuszy zapaleńców jak i leniwców szukających łatwego chleba, gotowych poświęcić wszystko (co nie należy do niego) i każdego (prócz siebie), by spokojnie doliczać procenty.
Oczywiście jest cała skala postaw, od najgorszych do najlepszych, ze statystyki wynika, że skrajnych jest mniej niż przeciętnych.
Zanim przejdę dalej dygresja - oczywiście są, i to duży procent ludzi sfrustrowanych beznadzieją organizacyjną, funkcjonalną, premiowaniem słabych plecaków i niedocenianiem zaangażowanych, dobrych żołnierzy.

Ale, przeciętny cywil, nie mający pojęcia o SZ czyta to forum i widzi, że duża część postów zawiera się w "co mogę wyrwać, co mi się należy, bo jestem w służbie 3, 5, 15 lat i do tej pory nie zainteresowałem się przepisami, może coś ominąłem a mogę się domagać".
To przykre. Lubimy o sobie mówić i nawet myśleć, że jesteśmy jako całość tacy wspaniali. Ale jak pada konkretny temat (wskazany imiennie żołnierz - nie daj Bóg generał, prokurator, albo służba, rodzaj wojsk "nie moje" to wieszamy wszystkie psy i koty. Żeby nie być gołosłownym - proszę o wskazanie postów, w których autor zaznacza, że był w takiej służbie, na takim stanowisku i ma na ten temat x-letnie doświadczenia (pal licho, że z jednej JW albo instytucji, ale wie, co tam robią) po czym kontynuuje narzekania na to, co od tych ludzi zależne. Wszyscy chyba znają powiedzenie "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma" czyli zawsze będziemy uważać, że w innym pokoju, w sztabie, w PW maja lepiej "z urzędu" a my jesteśmy w tym kieracie i od nas wszystko zależy.

Mamy podane ilości z lat ubiegłych i realne przewidywania tegoroczne. Skala odejść jest znana. Niestety nie znalazłem danych nt. ilości wypowiedzeń składanych przez szeregowych, którzy mając 8, czy 11 lat służby już wiedzą, ze nie mają szans na służbę stałą, a "coś" znaleźli lub po prostu przeliczyli się, że się uda. Na pewno część wypowiedzeń jest związana z tym, że nauczeni ostatnimi laty o braku pewności co do dalszych losów (w zasadzie prawie każdej) jednostki żołnierze pilnie śledzą szanse na rynku pracy i korzystają z nich nawet bez bezpośredniego zagrożenia ich JW czy stanowiska.
Duża część wypowiedzeń składanych przez żołnierzy to efekt zmian dyslokacyjnych czy etatu w innej JW, często daleko od domu, od rodziny. Tegoroczne wypowiedzenia mogą być efektem zmian sprzed 1, 2, 3 lat. Jedni spróbowali, stwierdzili że nie dają rady na odległość, inni byli większość czasu na zwolnieniu, część odczekała na procent do wysługi.
Wracam do kamyczka "inni byli większość czasu na zwolnieniu". Są oczywiście i tacy, którzy nie przyjęli nowych stanowisk. Ale chyba tylko oni wiedzą, jakie naprawdę mieli motywy. Zarówno wśród tych, którzy "chorowali" jak i tych którzy odmówili przyjęcia stanowiska w innym miejscu jest spory procent ludzi dobrych, wartościowych. Odeszli (bez, lub po krótkiej kombinacji) na pewno kalkulując, czy rozłąka z rodziną, internat, nowe środowisko i nowe obowiązki zostaną zrekompensowane. A czym pracodawca rekompensuje pracownikowi takie niedogodności? Wynagrodzeniem, dodatkami, ew. urlopem "w celu odwiedzenia rodziny". Wynagrodzenia nie wzrastały przez lata, zmiany w ustawie emerytalnej były otoczone tyloma plotkami, że żołnierze bali się niekorzystnych rozwiązań dla już będących w służbie, nie było dobrej informacji na ten temat (zresztą, jak doświadczyłem osobiście i czytałem na forum rządzący stracili zaufanie żołnierzy, żadne zapewnienia nie byłyby chyba przekonujące).

Wyżej napisałem spory procent. Tak, spory procent ludzi chętnych, zdolnych do służby, których okoliczności życiowe lub kalkulacja (o ile to możliwe) życie zawodowe kontra życie rodzinne skłoniła do odejścia.
Chyba jednak mało kto nie zna takich, którzy byli "przyspawani" do miejscowości. Dom/mieszkanie, działka, rodzice/teściowie, cicha pomoc w interesie teścia ojca czy żony. To często również ci sami, którzy mieli problem z wyjazdem na poligon, przyjęciem nieprzewidzianej służby, delegacją. Dla nich SZ były wygodnym pracodawcą i płatnikiem, mundur pomagał w załatwianiu spraw. Czasami się spóźniali, bo "towar musieli przywieźć, a były korki czy kolejka do magazynu". Pewnie i wśród nich była część dobrych żołnierzy, co z tego, że wyłącznie w godzinach przez nich ustalanych.

Ps. Mam za sobą 17 garnizonów, niemal w całej Polsce.

Homar - Pią 17 Sie, 2012

Piszecie, że chodzi o kasę - hmm - nie wiem. Kasa zawsze nęci. Mając swój fach w armii zawsze wiedziałem, że drugie tyle zarobie w cywilu i jakoś mnie to nie ciągnęło. Tzn nęciło ale nie na tyle żeby walnąć i powiedzieć "mam was w dupie". Później kochana armia zaproponowała mi etat o niższej literce ( w rozumieniu kadr równorzędny - haha) i stwierdziłem, że szkoda tego co mam. Jestem w cywilu, mógłbym być w Armii, ale Armia mnie nie chciała, choć nauczyła mnie języka (3 stopnie), wyszkoliła ( jako jeden z tych co przyjmował Kobbeny kosztowałem skarb państwa 1 mln - 1 z 30 - 30 mln kosztowało szkolenie - nie powiem w jakiej walucie :-)) Armia powiedziała nie chcesz to spadaj - i ja spadłem. Dziś - powtórzę po raz kolejny na tym forum - każdy dzień upewnia mnie w słuszności podjętej przeze mnie decyzji.....
W.Phion - Pią 17 Sie, 2012

jeszcze wojskowy napisał/a:
a ci co odejdą będą stanowić "przeszkolone rezerwy" na czas "W" :cool:

i gitara.....proces zgrywania bojowego po mobilizacyjnym rozwinięciu można zawęzić z wielu tygodni...do paru dni..Proste...:) Jeden z plusów gdy ludzie masowo odchodzą z wojska...:)

[ Dodano: Pią 17 Sie, 2012 ]
zapomiałem kursywy...

Earpman - Wto 02 Paź, 2012

Homar napisał/a:
Jestem w cywilu, mógłbym być w Armii, ale Armia mnie nie chciała, choć nauczyła mnie języka (3 stopnie), wyszkoliła ( jako jeden z tych co przyjmował Kobbeny kosztowałem skarb państwa 1 mln - 1 z 30 - 30 mln kosztowało szkolenie - nie powiem w jakiej walucie :-)) Armia powiedziała nie chcesz to spadaj - i ja spadłem.
.
Nie Armia to powiedziała tylko... jak by to ująć jakiś tępy "funkcjonariusz" tej armii, któremu się wydaje, że tą armie reprezentuje.

A tak z drugiej strony wpadło mi ostatnio w ręce pisemko w którym dowodzący pewną instytucją dokonuje oceny kadrowej na swoim podwórku. Po prostu "miód i lukier". Wszystko było by super gdyby nie fakt, że w ostatnim okresie czau około 15% tam służących bynajmniej nie z powodu wieku "rzuciło kwitami".

:gent:

dzimas - Sro 03 Paź, 2012

Moja obserwacja (po 24 latach służby, cywil od 4 miesięcy): nie ma w MON "polityki kadrowej" - jest "polityka personalna". Przedwczesne odejścia wyszkolonych specjalistów przed osiągnięciem tzw. pełnej emerytury powinny być rozpatrywane jak ewentualna "szkoda w mieniu". A często jest odwrotnie, zwłaszcza w przypadku oficerów starszych wcześniejsze zwolnienie stanowiska to sukces kadrowy bo można je obsadzić zgodnie z "polityką personalną".
Może trochę przesadzam? To przy okazji zapytam czy ktoś z sznownych forumowiczów wie, która instytucja (uczelnia) wojskowa kształci fachowców odpowiadających za "politykę personalną"? Wydaje się, że każda ...

świniak - Sro 03 Paź, 2012

dzimas napisał/a:
Przedwczesne odejścia wyszkolonych specjalistów przed osiągnięciem tzw. pełnej emerytury powinny być rozpatrywane jak ewentualna "szkoda w mieniu"
Jaka szkoda ?
Żaden generał czy pułkownik nawet , o tym nie myśli ważny jest własny stołek.
Własna kariera, Armia i tak będzie istnieć.
Kondycja Armii jest oceniana na podstawie kontroli.
Ocena z kontroli może być różna, zależy od potrzeb tych na górze.

SHOTGUN78 - Sro 03 Paź, 2012
Temat postu: Dlaczego odchodzą?
Witam wszystkich forumowiczów!Temat nie jest świeży od paru lat i już śmierdzi, a od trzech na pewno. Uważam, ze wszystko co piszecie jest słuszne pod względem przyczyn jakimi kierują się odchodzący do cywila. Służę albo kontraktuję w armii już kilka lat i oglądam to wszystko co się dzieje coraz z większym dystansem. Pracowałem tu i tam, i powiem szczerze powoli się przekonuję, że wszytko co się dzieje w armii idzie w złym kierunku. Tak naprawdę żadna z reform w tej instytucji nic nie dała żołnierzowi, wszystko raczej się zabiera. Co tu pisać o przywilejach, co tu pisać o przyznawaniu "gwiazdy"po powrocie z misji. Na zadane bezpośrednie pytanie do obecnego ministra ON skierowane przez szeregowego na temat "śmietnikowych" zasad zatrudniania żołnierzy w wymiarze 12 lat to powiem, że byłem zażenowany reakcją ministra. W swojej wypowiedzi nic nie przedstawił co mogłoby zmienić los tych ludzi, a później nie miał już czasu na dalsze rozmowy. WP to powoli tonący statek i na pewno nie ze 100 tysięczną armią na pokładzie. Wszystko zniszczyła polityka i ludzie nie znający się wojskowości w postaci lekarzy itp. ludzi na takich stanowiskach. Brak jest wiedzy, fachowości i obycia w takich strukturach jak MON.
Za dużo jest dziwnych doradców, w postaci Generałów, którzy pewnie pamiętają dziadka Stalina, u nas nazywamy ich dziadkami "pepesza". Powiem szczerze: nie znają się na dzisiejszym działaniu wojska. Dlaczego są? Ponieważ wynagrodzenia kominowe łącznie z dodatkami nawet nie ma co pisać. A w domu pepesza to będzie dowodzić żoną i kotem. Nie ma co pisać. Przyczyn jest wiele: za małe pieniądze ostatnia podwyższka to tylko waloryzacja tak naprawdę bo inflacja, pieniądze nie są adekwatne do ciągłych rozłąk z żoną i dziećmi, śmietnikowe umowy o prace zwane kontraktami, brak profesjonalnego szkolenia, brak sprzętu itd. Jakby żołnierza zamienić na policjanta, to dysponowalby on starą wołgą albo dużym fiatem, pistoletem makarova, starym mundurem, i nie znał by się na prawie. A więc?Chyba ten skansem kiedyś utonie!

MDS - Pon 08 Paź, 2012

SHOTGUN78 - nic nowego nie wymyśliłeś. Szkoda że powielasz płacz szeregowych
/ jak najbardziej zasadny, ale już nudny/ , a nie napiszesz dlaczego nikt z szeregowych nie skierował sprawy do RPO ? Że o innych rozwiązaniach nie wspomnę. Usiłujesz obrazić ludzi którzy już troszke w armii przesłużyli, zapominając że i Ty kiedyś osiągniesz taką wysługę, że nie będziesz młodzieniaszkiem. I ostatnia sprawa - jakaś moda zapanowała ostatnio w armii że najlepszym specem jest szeregowy, a największym miernotą nie mającą pojęcia o wojsku to oficer. Śmieszne że aż żałosne.

Modrak - Sro 10 Paź, 2012

Spodziwana jest likwidacja umów śmieciowych , więc może coś sie zmieni w temacie kotraktów dla szeregowych ?
Nie oszukujmy się aktualnie podpisuja ONI umowy śmieciowe ! :zly4:

Doubter - Sro 10 Paź, 2012

Służba kontraktowa to nie to samo co umowy śmieciowe. W umowach śmieciowych głównym problemem jest obchodzenie praw pracowniczych, w szczególności nie odprowadzanie składek na ubezpieczenia społeczne oraz nie wliczanie umów do stażu pracy. W tym kontekście służba kontraktowa jest dużo lepszym rozwiązaniem. Okres służby liczy się do ewentualnego stażu pracowniczego, a składki po zakończeniu służby są odprowadzane wraz z przysługującą waloryzacją. Jedynym problemem jest te magiczne 12 lat. Czegoś takiego nie ma nawet w umowach śmieciowych.
Czy się zmieni to zmieni? Osobiście mam nadzieję, że tak. W przyszłym roku, po wejściu w życie zmian w ustawie emerytalnej, będzie można przyjmować nowych na dłuższy okres bez obawy, że załapią się na wcześniejszą emeryturę. Nie sądzę jednak żeby możliwe było całkowite zlikwidowanie ograniczenia długości kontraktu. Taki ruch ograniczyłby dopływ "świeżej krwi" i jednocześnie podniósłby średnią wieku w SZ.

jeszcze wojskowy - Sro 10 Paź, 2012

Myślę, ze szeregowy powinien słuzyć do 70-tki :cool: wtedy zaczęlibyście marudzić że za długo, a tak to jak teraz że za krótko :cool: Piszecie o na tym forum o ojczyżnie, słuzbie,patriotyźmie etc, etc a tak naprawdę to w kwestii szeregowych zawodowych chodzi wam o partkularne prywatne interesy. Bo jaki byłby sens zeby żołnierz w stopniu szeregowego słuzył do 55 roku?
norbim - Czw 11 Paź, 2012

jeszcze wojskowy Poruszyłeś ważne kwestie
jeszcze wojskowy napisał/a:
Piszecie o na tym forum o ojczyżnie, słuzbie,patriotyźmie etc, etc
.
Tak naprawdę dziś jest w większości przypadków tylko roszczeniowość. Te wszystkie kwestie powyżej to mydlenie oczu. Chciałbym widzieć tych "patriotów" jak nagle ogłosiliby że nie płacą ile obecnie za misję w Afganistanie, tylko powiedzmy pensja w kraju + dodatek miesięczny 500 dolarów. O jaki byłby bunt, użalanie się. Hasła typu : to nikt nie jedzie (nie dotyczy może z 5% pasjonatów). Panowie gdzie wtedy byłby wasz patriotyzm i poczucie służby. Nadmieniam że dotyczy to wszystkich korpusów bez wyjątku.
A co do obecnych 12 lat, jest to wystarczający okres aby "wyłowić " najlepszych. Poprawić tylko należałoby system awansowania szeregowych, aby nie był to taki obraz patologiczny jak teraz ( awansują "pisarze" ,"sportowcy", rodziny i inni znajomi królika). Będąc kilka lat temu na spotkaniu z śp. gen. Gągorem, sam generał osobiście stwierdził że początkowo szeregowi mieli służyć 6 lat i koniec. Ale wiadomo politycy zadecydowali o "profesjonalizacji" i wprowadzili 12 lat , po to właśnie by nie osiągnęli wieku emerytalnego. Choć śp.gen.Gągor stwierdził że sam osobiście wolałby model 6 letniej służby. Ale wiadomo, politycy wszystko wiedzą najlepiej.
Co do szkolnictwa. Nie zgadzam się z teorią aby przyjmować tylko szeregowych na szkoły podoficerskie. Panowie, przecież zdecydowana większość oficerów i chorążych to ludzie prosto z uczelni cywilnych, bez wcześniejszego doświadczenia wojskowego. Jednak szkoły potrafiły ukształtować w większości takich ludzi na dobrych żołnierzy, bez nawyków wyniesionych z zsw. Dlatego nie ma co zamykać się na dopływ świeżej krwi.

Pozdrawiam

miki - Czw 11 Paź, 2012

norbim napisał/a:
( awansują "pisarze" ,"sportowcy", rodziny i inni znajomi królika).

Ponieważ tacy powoływani są do zawodowej służby wojskowej.
norbim napisał/a:
Co do szkolnictwa.

Odpowiedź w wystąpieniu Prezydenta RP na inauguracji roku akademickiego w WAT.
Cytat:
"Trzeba przywrócić armii wojskowe szkolnictwo" http://www.prezydent.pl/a...iego-w-wat.html


Dlaczego odchodzą ?

Ano dlatego, że nikt nie jest w stanie zagwarantować stabilności służby, warunków służby, niezmienności warunków finansowych służby, perspektyw rozwoju zawodowego, zawiły system kadrowy, biurokracja, ciągłe zmiany w ustawach i rozporządzeniach dotyczących armii, sprawy osobiste, rodzinne żołnierzy oraz wiele innych czynników. Każdy przypadek jest indywidualny.

miki :cool:

lokom - Czw 11 Paź, 2012

norbim napisał/a:

Co do szkolnictwa. Nie zgadzam się z teorią aby przyjmować tylko szeregowych na szkoły podoficerskie. Panowie, przecież zdecydowana większość oficerów i chorążych to ludzie prosto z uczelni cywilnych, bez wcześniejszego doświadczenia wojskowego. Jednak szkoły potrafiły ukształtować w większości takich ludzi na dobrych żołnierzy, bez nawyków wyniesionych z zsw. Dlatego nie ma co zamykać się na dopływ świeżej krwi.

Zdecydowana większość oficerów i chyba 100% chorążych to absolwenci "pelnowymiarowych" szkół wojskowych, w których wiedzę, nawyki i umiejętności zdobywało się przez 2, 3 lub 4 lata (a nawet 5) będąc wciąż weryfikowanym. I tylko dzięki temu, że są Ci, którzy nabyli rzetelną wiedzę i temu, że wśród cywili przekwalifikowanych na żołnierzy w szybkim tempie jest trochę prawdziwych pasjonatów, ludzi zaangażowanych i z głową, jakoś to jeszcze trwa. Kiedy przewagę osiągną ci wyżej napisani kursywą nie będzie komu uczyć, nawet tych zaangażowanych.

norbim - Czw 11 Paź, 2012

lokom napisał/a:
Zdecydowana większość oficerów i chyba 100% chorążych to absolwenci "pelnowymiarowych" szkół wojskowych


Oczywiście lokom. Napisałem to w innym sensie. 95% przyszłych oficerów i chorążych to byli kandydaci po szkołach cywilnych, a nie po ZSW. Tych była garstka.

Pozdrawiam

CSM - Pią 12 Paź, 2012

Odchodzę do cywila z dość mocno eksponowanego stanowiska i o przyczynach odejść mogę napisać książkę bo na tyle mam materiału. Byłem umiejscowiony w strukturze na tyle że mogłem brać udział i wywierać wpływ. Ktoś kiedyś powiedział że w armia na samym szczycie przypomina wielki plac budowy. "Do o koła beton" to prawda.
Niestety jest mnóstwo oficerów którzy uważają że ich koncepcje są nie omylne. Nie słuchają głosu rozsądku i logiki. Wręcz niszczą i deprecjonują tych którzy usiłują wnieść świeży powiew. Niestety to skostnienie jest dość stabilne i całe pokolenie musi wymrzeć aby zrobić czystkę po sztabach. Obecnie to jest walka z wiatrakami. Odchodzę bo mi szkoda życia i chcę jeszcze się dorobić czegoś w cywilu. Jak ktoś ma olej w głowie i nie lęka się pracy, mając swój pomysł na życie. Niech działa i ucieka z armii. Jeżeli ktoś widzi sens walki o nowoczesna i profesjonalna armię życzę wytrwałości i zagrzewam do walki.
Każdy ma wolna wole do podejmowania decyzji.
Osobiście nie musiałem odchodzić bo mam tylko 21 lat służby. Z żalem odchodzę ale rachunek ekonomiczny i perspektywy przyszłości przeważyły. Jestem wściekły tylko na to że mojej energii i zaangażowania nie chciano wykorzystać. Bo ewidentnie było widać że wielu generowałem robotę i łamałem zgnuśniałe stereotypy myślenia. I udawało mi się to skutecznie. Najgorsze jest to że zrozumiałem jak wiele razy musiał bym to robić, życia by mi brakło.
Obecnie dalej dbam o Bezpieczeństwo Państwa ale ekonomiczne. Nowy pracodawca jest szczęśliwy bo generuje dochód i ja jestem zadowolony bo widzę godziwe cyferki na koncie.
Przykre to ale prawdziwe.
:gent: Pozdrawiam forumowiczów.

MK-J - Pią 12 Paź, 2012

Cytat:
Niestety jest mnóstwo oficerów którzy uważają że ich koncepcje są nie omylne. Nie słuchają głosu rozsądku i logiki. Wręcz niszczą i deprecjonują tych którzy usiłują wnieść świeży powiew. Niestety to skostnienie jest dość stabilne i całe pokolenie musi wymrzeć aby zrobić czystkę po sztabach. Obecnie to jest walka z wiatrakami.


No to niech jeszcze przedłużą lata wysługi, za które będzie dodatek (o którym TUTAJ ) :!: Obawiam się, że największym siedliskiem owych nieomylnych jest GTW z ponad pełną wysługą, bo nawet jeżeli znajdują się w niej nieco młodsi - to tacy, którzy przesiąkają smrodem betonu. Tu podkreślę, że są wyjątki, choć coraz mniej liczne - tych "normalnych" z pełną wysługą.
Sytuacje analogiczne do opisanej przez CSM przerabiałam we własnym otoczeniu. Niestety wiatraki okopane na swoich wygodnych pozycjach nadal trzymają się mocno, a wielu naprawdę porządnych ludzi ucieka spod ich ramion tłukących niemal na oślep wszystkich, którzy ośmielą się myśleć samodzielnie. :( M.

CSM - Pią 12 Paź, 2012

Powiem wprost: Na chwile obecna zasuwamy równia pochyłą w dół i nie widać hamulców przed katastrofą. Armia bardzo zubożała i jeszcze bardziej zubożeje intelektualnie (chodzi mi o zasoby fachowców i specjalistów oraz ludzi którzy mogli by zdziałać coś dobrego). Cierpimy na deficyt wyrazistych przywódców stricte wojskowych, którzy realnie potrafiliby nakreślić wizje kierunki i je realizować. Ludzie się wypalają, zniechęcenie i marazm w szykach, powoduje wyrwy kadrowe. Kadrowcy mówią, że nic się nie dzieje niepokojącego, bo to co odchodzi szybko jest uzupełniane i gra. Tu się zgodzę z nimi. Ale patrząc na jakość tych nowych zasobów i czas dojścia ich do poziomu tych którzy odeszli to klęska rozciąga się na kilkanaście lat. Już kilkanaście przypadków tragicznych w skutkach miało miejsce. Przyczyna niedouczenia i braku wiedzy. Patrząc na rozłożony system szkolnictwa wojskowego jestem pełen obaw o przyszłość. Mszczą się w tej chwili błędy z lat 2004- 2010. Te braki można realnie wyliczyć w złotówkach. Obliczmy tylko uszkodzony albo zniszczony sprzęt przez niedostatecznie wyszkolony personel, wypadki z niewiedzy, nie ostrożności, zwolnienia lekarskie etc..
W tym pesymizmie jest gwiazdka nadziei nowe struktury nowi dowódcy(inspektorzy) RSZ
Jest szansa będzie lepiej i tego się będę trzymał. Wierzę w nowego Dowódce Naczelnego. :viktoria: :viktoria:

omc-emeryt - Pią 12 Paź, 2012

CSM napisał/a:
P
Jest szansa będzie lepiej i tego się będę trzymał.


Ja aż takim optymistą nie jestem, a wręcz w moim spojrzeniu na armię ogarnia mnie pesymizm.

Dopóki o awansach będą decydować znajomości i układy to dobrze nie będzie. Nie ma u nas żadnego systemu oceny i porównania żołnierzy przy wyznaczaniu na stanowiska i to nie tylko tych najwyższych - to zaczyna się już od kaprali.

CSM - Pią 12 Paź, 2012

Na łamach forum proponowałem wprowadzenie systemu obiektywnej oceny punktowej wzorem armii amerykańskiej. Jest to idea którą można świetnie dostosować do naszych realiów. I problem szeregowcóe i podoficerów z kolesiostwem byłby zlikwidowany niemal do zera. Każdy musiałby autentycznie pracować aby się czegoś dorobić. To pomysł poddano krytyce. I to jest taki przykład zrobienia czegoś nowego, choćby spróbować. To nie bo nie?
Choćby poddać próbie i zobaczyć jak działa. To nasza polska zafajdana mentalność, blokowania wszystkiego co burz stereotypy. A to jest system który działa i ma się dobrze ale my Polacy musimy wyważać otwarte drzwi. Bo po co korzystać z doświadczeń innych i swoich!! Najlepszy przykład Katastrofa Casy, trochę później Tupolew - nikt z poprzedniej sytuacji wniosków nie wyciąga i ładują na pokład najważniejszych po raz drugi. Dosłownie jak na zamówienie diabła. Przykład idzie z góry. Żal mi mojego kraju. :(
Składałem przysięgę Ojczyźnie nie jakiemuś generałowi i Ojczyźnie będę wierny.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group