Wrócą chłopcy SP-owcy z giganta na łono matki - rodzicielki to się rozliczymy.
Już Szanowny Zegrzku cieszysz się na to "rozliczenie", prawda? Straszne rzeczy sie porobiły z tą SZKOŁĄ. Pisze tak, bo dla mnie Zegrze to zawsze bedzie przedłużenie WSOWŁ. Niestety widzę, ze tradycja "jeden za wszystkich.... " umarła. Najpierw niektórzy piszą, że chca merytorycznej dyskusji, a potem chcą "rozliczać". Smieszne, tragiczne i płaskie...
camerlengo [Usunięty]
Wysłany: Nie 11 Wrz, 2005
Cytat:
Ciekawe ilu takich w SP jest Wg mojej wiedzy, to poza nielicznymi wyjątkami większość kadry SP /przynajmniej w Zegrzu/ jednostki liniowej nie widziała na oczy. Swoją "karierę" rozpoczęli w CSŁiI a kontynuują w SP
a wg mojej wiedzy to chyba pan nosa ze sztabu albo bloku szkolego nie wynurza, bo widzę że mało wiecie towarzyszu o kadrze SP. Fakt że niektórzy w centrum "się urodzili i umrą" ale oni sami nie tworzą SP. A poza tym ilu jest w centrum oficerów którzy całe życie są na szkoleniówce i też nigdy jednostki liniowej nie widzieli.
Proszę się głęboko nad tm zastanowić i troszeczkę popytać co się dzieje w zegrzu (w SP), bo chyba jakieś stare wiadomości panu przynoszą.
Pozdrawiam panów Dragona i Drakena
zegrzek [Usunięty]
Wysłany: Pon 12 Wrz, 2005 Re: Wyluzujecie
.
Ostatnio zmieniony przez zegrzek Pon 10 Paź, 2005, w całości zmieniany 2 razy
...a wg mojej wiedzy to chyba pan nosa ze sztabu albo bloku szkolego nie wynurza, bo widzę że mało wiecie towarzyszu o kadrze SP...
Towarzyszu Camerlengo czyżbyście pracowali w WSI , że tyle "wiecie" o mnie
Co do mojej wiedzy o SP nie będę polemizował, bo po co. Wiem swoje /zwłaszcza że mam kilku dobrych znajomych w SP, w tym wśród tzw. Kadry kierowniczej-chyba że oni nic o swojej kadrze nie wiedzą?/, a Pan wie swoje i przy tym pozostańmy.
Co do kadry CSŁiI to oczywiście się zgadzam, duży procent kadry nie widział jednostki liniowej, w tym wielu wykładowców /zwłaszcza tych prosto po szkołach/ ale i tacy co pracują na prominentnych stanowiskach w sztabie.
camerlengo [Usunięty]
Wysłany: Nie 18 Wrz, 2005
No i w taki prosty sposób panie Dragon doszliśmy do porozumienia (przynajmniej z mojej strony). Nie mam zamiaru dłużej ani nikogo bronić ani nikogo obwiniać. Nie wiem po jaki czort została wprowadzona ta wirtualna kłótnia, ale wiem że gra nie jest warta świeczki. Tym bardziej że panowie pracując "w tej samej jednostce" powinniście sobie pomagać a nie na każdym kroku kłaść kłody pod nogi. Bo dla ludzi z zewnątrz tak właśnie wygląda to forum. Myślę że warto zająć się bardziej poważnymi albo odwrotnie głupimi pomysłami wychodzącymi tak z SP jak i z Centrum.
Pozdrawiam wszystkich Zegrzyniaków,
Camerlengo-UNIFIL
kolo [Usunięty]
Wysłany: Nie 18 Wrz, 2005 mistrzowie z Sp
moim skromnym zdaniem dyskusja sprowadza się do jednego:wszyscy którzy maja szkolić w szkołach wojskowych lub ośrodkach szkolenia powinni mieć udokumentowany staż w jednostkach wojskowych, w pododdziałach w których stan osobowy przekracza 70%(tylko tam odbywa sie szkolenie- reszta udaje i glowne zajęcia to słuzba wartownicza i obsługa kuchni)poza tym znajomość jezyków obcych (angielski) nie jest moim zdaniem jakimś kryterium fachowości(chwała tym co zdawali eksternistycznie- z drugiej strony kursanci 1,5 roku kursy ,urlopy,zmiana stanowisk z dcy pl na dce kompanii???-fachowiec po angielsku z szeregowym , szefem kompanii????)
Pomógł: 4 razy Dołączył: 20 Cze 2004 Posty: 776 Skąd: z piernikowa
Wysłany: Nie 18 Wrz, 2005
Było 200 a od nowego turnusu 360 godzin angielskiego w SP. Moim zdaniem to mocno przesadzone a nawet pokuszę się o sformułowanie, że chore.
A oto uzasadnienie:
Z założenia przyjmujemy do szkoły z wykształceniem średnim z maturą. Zatem każdy nasz kandydat zdawał maturę również z języka nowożytnego wybranego z pośród tych, których się uczył. Większość szkół średnich uczy angielskiego lub niemieckiego a niektóre nawet obu. Zatem ustalmy zakres znajomości języka, odpowiednio przeprowadźmy egzamin i dajmy sobie spokój z jego nauczaniem. Śmiało możemy, bowiem przyjąć, że przyszły absolwent potrafił będzie nim władać. Jeżeli, po tzw. przydziałach wynikać będzie, że na zajmowanym w przyszłości stanowisku będzie konieczna rozszerzona znajomość języka wyślijmy absolwenta na 2-3 miesięczny kurs.
Jeżeli chodzi o służby to również uważam, że obciążenie nimi jest zbyt duże. Pdf i dyżurny to zrozumiała konieczność, ale już pozostałe to kwestia sporna. Uważam, że okresowo w celach szkoleniowych powinny pojawiać się takie służby, które przyszły kapral pełnić będzie. Tak, więc pokusiłbym się o d-cę warty, dyżurny BP, czy pomocnik oficera dyżurnego tzw. dubler. Ale powtarzam okresowo i w celach szkoleniowych.
W kwestii udokumentowanego służenia w jednostkach liniowych zgadzam się z tobą w całej rozciągłości.
moim skromnym zdaniem dyskusja sprowadza się do jednego:wszyscy którzy maja szkolić w szkołach wojskowych lub ośrodkach szkolenia powinni mieć udokumentowany staż w jednostkach wojskowych, w pododdziałach w których stan osobowy przekracza 70%(tylko tam odbywa sie szkolenie- reszta udaje i glowne zajęcia to słuzba wartownicza i obsługa kuchni)poza tym znajomość jezyków obcych (angielski) nie jest moim zdaniem jakimś kryterium fachowości(chwała tym co zdawali eksternistycznie- z drugiej strony kursanci 1,5 roku kursy ,urlopy,zmiana stanowisk z dcy pl na dce kompanii???-fachowiec po angielsku z szeregowym , szefem kompanii????)
Pomysł z udokumentowaniem prawdziwej pracy w prawdziwej linii przedni, podpisuję się obiema rękami !!! Od siebie dorzuciłbym jeszcze wymóg 15-stu przynajmniej lat służby, żeby nie było sytuacji w których dzisiejsi szkoleni jutro zostaną szkolącymi, i tak im całe życie upłynie na szkoleniu nad pięknym, modrym zalewem...
Angielski rzeczywiście krterium fachowości nie jest. Tym bardziej, że wielu osobników legitymujących się świadectwem z angielskiego potrafi jedynie zapytać po angielsku: ein, zwei, drei, kuda najbliższy kibelek?...a i to bez właściwego akcentu.
Angielski MOŻE stanowić kryterium fachowości, jeśli idzie w parze z innym kwalifikacjami i jest wymagany na stanowisku.
Zresztą, kwalifikacje rzecz mocno względna, bo jakie to kwalifikacje na stanowisku dowódczym, że ktoś ma licencjat lub magisterium z teoretycznych zagadnień uprawy marchweki..? Temat oczywiście przykładowy, ale sporo znam ludzi, którzy pokończyli takie dziwne studia bo jakieś dla rozwoju kariery trzeba było.
Tak przy okazji - w łaczności trzeba być przygotowanym na to, że po angielsku częściej i szybciej dogada się z szeregowym lub szefem kompanii, to akurat wiem z doświadczenia... zresztą do nawiązania łączności z kimkolwiek sztuka rozmawiania jest podstawą, niezależnie od języka..... w kolebce łaczności, niestety, nie wszyscy opanowali nawet po polsku...
_________________ Hasta la Victoria Siempre! Patria o Muerte!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum