Pomógł: 4 razy Dołączył: 20 Cze 2004 Posty: 1038 Skąd: czy to ważne?
Wysłany: Sob 24 Mar, 2012
tyracze napisał/a:
czy to aby nie powinno się nazywać- 10 największych kretynów?
Dlaczego?
Skoro piszesz, że tak powinno być to uzasadnij.
Śmiało, jedź kolejno numerami.
Przypomnę, że loty koszące są elementem szkolenia, nie znam uwarunkowań jakie towarzyszą temu szkoleniu w poszczególnych państwach, ale nawet biorąc pod uwagę nasze nie wszystkie zasługują na miano "kretyńskich".
Zapewne autor wyjaśni mi rzeczowo dlaczego tak powinno się nazwać owych pilotów.
Również zdziwiło mnie skąd taki wniosek?
I też ciekaw jestem odpowiedzi.
_________________ "Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić,
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"
Powiem tak.
6 - jak dla mnie pilot umówił się kamerzystą, ale idiotą bym nie uznał
3 - jeżeli to prawda to idiotą jest obsługa naziemna.
1 - jeżeli to prawda to pilot nie jest kretynem. Jest potencjalnym zabójcą cywili. Przypomina mi się sprawa kolejki górskiej.
_________________ Tylko umarli widzieli koniec wojny. Platon
Pomógł: 4 razy Dołączył: 20 Cze 2004 Posty: 1038 Skąd: czy to ważne?
Wysłany: Nie 25 Mar, 2012
Zapewne uzasadnienia czemu są "kretynami" nie doczekamy się.
Więc po kolei, czyli od 10:
10 - wygląda na trening w lotach koszących,
9 - przelot nad lotniskiem, wiele takich nad wieloma lotniskami,
8 - trening/szkolenie w lotach koszących,
7 - jak wyżej,
6 - pokaz Blue Angels - kto jak kto, ale oni nie pozwalają sobie na chuligaństwo, czy "kretynizmy", nie na pokazach,
5 - znowu przelot nad lotniskiem,
4 - jak wyżej,
3 - lotnisko ze elementem "grozy", cóż co kto lubi,
2 - de facto samolot nie koniecznie jest tak nisko jak mogłoby się to wydawać, przelot francuskiego KC-135 w Czadzie, "ustawka" z mediami, nie ma uzasadnienia operacyjnego,
1 - jak w punkcie 6, element pokazu Blue Angels bodajże w 2007 roku w Chicago, tzw. high speed low pass - ludzie maja frajdę z widocznych fal uderzeniowych.
Co do kretynizmów, jest kilka filmów w sieci, które jak najbardziej podpadają pod taką ocenę.
Mój numer jeden: Pampa
numer dwa: Phantom
To był lot pożegnalny jednego z pilotów, za ten "wyczyn" oberwał instruktor z którym leciał ów pilot.
Odnośnie Polski, moim "faworytem" jest "wyczyn" z Zegrza Pomorskiego, nie pamiętam roku, gdzie pilot zahaczył zbiornikiem, który oderwał się i stał się swego rodzaju bombą paliwowo-powietrzną. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że ten pilot jeszcze po tym latał. Naraził całe mnóstwo ludzi, którzy wykonywali swoją pracę nie świadomi, że jakiś kretyn (tu w pełni zasługuje on na takie określenie) chce kosiaczyć nad stoiskiem. Od kosiaków jest pas, betonowy lub awaryjny (trawiasty).
Wydawało mi się , że narażenie maszyny i człowieka poprzez tak niski przelot, jest głupotą, zwłaszcza, że w kilku sytuacjach są to przeloty bardzo niskie- nie ma limitu bezpieczeństwa?
Niemniej jednak jako laik, cofam słowa o kretynizmach.
Przepraszam wszystkich urażonych
Pomógł: 4 razy Dołączył: 20 Cze 2004 Posty: 1038 Skąd: czy to ważne?
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012
OK, trochę to wyjaśnia o co Ci chodziło.
Generalnie w lotnictwie bojowym występuje element szkolenia zwany "lotem koszącym", dla różnych typów statków powietrznych, podzielonych wg prędkości, wysokość jest różna.
Kilka z tych przelotów wskazuje na takie właśnie szkolenie lub trening, należy pamiętać, że wspomniana minimalna wysokość może być inna dla poszczególnych krajów.
Nieco inną odmianą niskich przelotów są te nad lotniskami, z reguły nie ma żadnych przeszkód, więc można zejść na kilka metrów i "przeprasować" drogę kołowania. Należy jednak mieć na uwadze jedną rzecz, na lotnisku pracują ludzie, którzy mogą być zaskoczeni takim wyczynem, dlaczego ktoś zaskoczony ma spaść z drabinki obsługiwanego właśnie samolotu.
Inny rodzaj przedstawiony w filmie to pokazy, tu nie ma lipy, akurat goście z Blue Angels są profesjonalistami i taki przelot jest zaplanowany w najdrobniejszym detalu, bez improwizacji.
Ustawka - również przygotowanie, określenie co i gdzie, analiza przeszkód - tu mam na myśli KC-135, tak czy inaczej załoga swoje zebrała.
Właśnie - analiza, przygotowując się do takiego lotu analizuje się całą trasę pod kątem przeszkód, zagrożeń, nawet skupisk ptaków i co oczywiste - pod katem siedzib ludzkich. Nie dla każdego nisko lecący samolot jest przyjemnym doznaniem.
Jeżeli chodzi o narażanie życia i zdrowia oraz ewentualne straty w sprzęcie, wbrew pozorom loty koszące nie są elementem specjalnie wyróżniającym się na niekorzyść. Wystarczy wspomnieć, że każde opóźnienie przy wyprowadzaniu z ataku na cel naziemny może doprowadzić do zderzenia z ziemią, to samo dotyczy elementów średniego pilotażu na małej wysokości (tzw. akrobacja), walki powietrzne tu z kolei występuje groźba zderzenia się z innym samolotem. To wszystko jest równie niebezpieczne jeżeli nie zachowa się pewnych zasad.
I ja słyszałem o spektakularnych kosiakach na Lim-ach. Typu przeloty pod mostami, a nawet pod liniami wysokiego napięcia. I nie były to jakieś "urban legend".
Nie wiem, czy historia wspomiana przez Toyo to to samo zdarzenie, które omawiano kiedyś na jednym z posiedzeń dotyczących zdarzeń lotniczych - kosiak na poligonie MiG-21, w wyniku którego pilot poprowadził samolot tak, że zawadził płetwą podogonową o ziemię (pokazywano zdjęcia śladu) a mimo to z tego wyszedł. To jest rekord świata, który można jedynie powtórzyć, ale pobić się go nie da.
Sam zgrzytałem zębami, gdy w czasie oblotu technicznego pilot latał na Su-22 poniżej lamp umieszczonych na słupach na CPPS (przyjechali jego znajomi).
Byłem świadkiem, gdy samolot po przyziemieniu miał drobne uszkodzenia, które pilot tłumaczył "bliskim spotkaniem z bocianem", a po dokładniejszych oględzinach okazało się, że w dolnych elementach skrzydeł tkwi igliwie (co dowcipny, acz wkurzony, technik skomentował - "chyba bocian przewoził Pinokia").
Trudno o jednoznaczny komentarz.
Byli piloci - urodzeni do latania - którym wszystko wychodziło. Każde kozakowanie i lot na pograniczu bezpieczeństwa. O tych byłem spokojny. Natomiast byli piloci, którym nie do końca wierzyłem, nawet jeśli nigdy przy "kosiaku" nie zeszli poniżej 50 m.
Pomógł: 4 razy Dołączył: 20 Cze 2004 Posty: 1038 Skąd: czy to ważne?
Wysłany: Sro 28 Mar, 2012
Przypadek, który opisałem to było zahaczenie zbiornikiem (pełnym) o powierzchnię. Jak napisałem, zbiornik odszedł, rozerwało go, a paliwo stworzyło mieszankę aerozolową i efektownie wybuchło. Gdyby doszło do tego kilkaset metrów dalej (samolot zapewne leciał z prędkością około 200 m/s), byłby ofiary pośród Bogu ducha winnych techników.
Przypadek "rekordu absolutnego" również znam, o ile mnie pamięć nie myli było to nad, a w zasadzie na nieczynnej Ornecie, para MiG-21 na rozpoznaniu. Wyorana bruzda miała około 800 metrów i byłaby zapewne dłuższa, ale "niestety" teren obniżał się i samolot "odszedł".
Jeżeli chodzi o takie "rekordy" to znany jest kosiak z pozbyciem się zasobnika rozpoznawczego (na MIG-21) i zdziwienie technika, że po locie takowego nie ma pod samolotem.
Stare dzieje, brzmi to jak opowieści z mchu i paproci.
Myślę, że w prywatnych zbiorach braci lotniczej są duże ciekawsze ujęcia
fiodor63, a pamiętasz historię małżeństwa, które było wynikiem poparzenia na plaży w Kołobrzegu? Czy to nie ten sam pilot, który "przytargał' na ogonie parę metrów przewodów wysokiego napięcia? Czy to nie ten sam, który jako pierwszy na "szybkich" przeleciał pod mostem w Wawie?
_________________ Administratorzy i Moderatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za opinie wyrażane przez użytkowników NFoW.
Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum