Wysłany: Wto 29 Lis, 2005 Zapatero sprzedaje sprzęt wojskowy Chavezowi
Cytat:
Maciej Stasiński 28-11-2005
Wbrew zastrzeżeniom USA Hiszpania sprzeda Wenezueli 8 okrętów i 12 samolotów wojskowych. Wenezuelski władca wymusił pod kontraktem podpis szefa hiszpańskiego MON, a potem pochwalił Hiszpanię, że ta nie poddała się dyktatowi Ameryki
Przez cztery lata upadająca stocznia koncernu Navantia w Kadyksie i przedsiębiorstwo lotnicze EADS-CASA będą robić złoty interes i czekają je tłuste lata. Rząd zapewni do 2012 r. pracę setkom inżynierów i robotników, a oba koncerny zarobią ponad 1,7 mld euro.
Ale socjalistyczny rząd Hiszpanii do zawarcia kontraktu z Wenezuelą skusił nie tylko zapach pieniędzy, ale i ideologii. Swoje rządy premier Jose Luis Zapatero rozpoczął wiosną 2004 r. od jednostronnego wycofania ponad 2 tys. żołnierzy z Iraku, gdzie posłał ich jego prawicowy poprzednik Jose Maria Aznar. Niedługo potem Zapatero wymógł na Unii Europejskiej zawieszenie sankcji dyplomatycznych wobec Kuby nałożonych za represje wobec opozycji.
Zbliżenie z Wenezuelą Hugona Chaveza, drugiego po Fidelu Castro herolda latynoamerykańskiej rewolucji socjalistycznej, było kolejnym krokiem Zapatero w polityce zagranicznej. W marcu premier zawarł z Chavezem wstępną umowę na sprzedaż kutrów i wojskowych samolotów transportowych nie bacząc na obiekcje Waszyngtonu. Amerykanie zastrzegają sobie prawo sprzeciwu wobec transakcji wojskowych między państwami trzecimi, jeśli częścią kontraktu jest sprzedaż amerykańskiej technologii wojskowej, która może trafić do kraju uważanego za zagrożenie bezpieczeństwa USA.
A tak jest w tym przypadku. Ok. 60 proc. wyposażenia elektronicznego hiszpańskich samolotów jest produkcji amerykańskiej i rząd USA ostrzegł, że może zablokować kontrakt. Hiszpanie bronili się, że nie sprzedają Wenezueli broni zaczepnej i że chodzi im wyłącznie o interes, a nie o politykę. Zapewniali, że stosunki z USA są świetne i nie ucierpią. O to, że tak nie będzie, postarał się jednak Hugo Chavez.
Amerykański sprzeciw był dla rządzącego od siedmiu lat Wenezuelą lewicowego demagoga gratką nie lada. Nie ma dnia, by Chavez nie atakował imperializmu amerykańskiego, nie lżył "wielkiego mordercy" Busha, nie groził wstrzymaniem eksportu ropy do USA i nie ostrzegał rodaków, że w każdej chwili grozi im inwazja amerykańskiej piechoty morskiej, a jemu samemu zamach CIA. Hugo Chavez chwali komunizm kubański jako "ocean szczęśliwości", wielbi Fidela Castro, którego reżim utrzymuje przy życiu, sprzedając mu ropę za pół darmo, zbroi się w Rosji, Chinach i Iranie. A w Ameryce Łacińskiej szuka i popiera sojuszników, którzy razem z nim podejmą rewolucję socjalistyczną i krucjatę antyamerykańską i antyliberalną.
Dlatego Chavez postanowił wykorzystać przychylność Hiszpanii do końca i z zawarcia kontraktu uczynić demonstrację polityczną. Kiedy umowa była już gotowa, a sprzeciw Amerykanów publiczny Chavez zagroził, że kontraktu nie podpisze, jeśli w Caracas nie stawi się osobiście minister obrony Hiszpanii, chociaż zupełnie wystarczyły podpisy prezesów obu hiszpańskich koncernów. Hiszpanie szantaż przyjęli - przeciwny był szef MSZ, ale głosy premiera Zapatero oraz ministra obrony przeważyły i Jose Bono do Caracas posłusznie poleciał. Kiedy już był w powietrzu, Hugo Chavez poszedł jeszcze dalej i w programie telewizyjnym ostentacyjnie i wylewnie podziękował "królowi Juanowi Carlosowi, mojemu przyjacielowi Jose Luisowi Zapatero, ministrowi Bono oraz całemu narodowi hiszpańskiemu, że oparł się dyktatowi oraz zniewadze imperialistycznego reżimu USA". W ten sposób wenezuelski populista sprawił, że Hiszpania nie tyle zawarła dwustronną umowę handlową, ile przystąpiła do antyimperialistycznego paktu wymierzonego przeciw krajowi, który jest jednocześnie jego sojusznikiem w NATO
_________________ "...Nic nie jest skończone dopóki się nie skończy..." MIŚ YOGI
Pomógł: 2 razy Wiek: 53 Dołączył: 16 Sty 2005 Posty: 1147 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw 01 Gru, 2005 Ciekawe czy?
Ciekawe, czy zarobi coś na tym EADS-PZL Okęcie, bo tu produkowane są w ramach offsetu skrzydła do C-295M. Jeśli tak by było, to ja tylko mogę przyklasnąć. Biznes jest biznes :-))))
Dlaczego od razu z dyktatorem?
Hugo Chavez wygrał 6 grudnia 1998 wolne i demokratyczne wybory prezydenckie uzyskując 56,24% głosów. Zwyciężył również w zorganizowanym 15 sierpnia 2004 z inicjatywy opozycji referendum w sprawie skrócenia kadencji prezydenta (przy 90% frekwencji 58% głosujących opowiedziało się za pozostawieniem Chaveza na stanowisku).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum