Metoda Gallowaya jednak czyni cuda, nie spodziewałem się że dam radę w tak krótkim czasie się przygotować. Co prawda to nie jest jeszcze planowane na zawody 31 km. Ale mam strategię na ten bieg i jeśli dałem radę ponad 21 km dziś, to i powinienem dać radę te 31 km.
Dziś zużyłem ok 600 ml wody, na zawodach uzupełnienie wody powinno być dostępne po 20 km, więc planuję zacząć pić po 1 godzinie biegu, tak żeby zużyć 600 ml do 20 km, i potem zrobić uzupełnienie do pełna obu butelek (mam 2 po 300 ml).
Generalnie jeszcze muszę poczytać co zrobić z obtarciami sutków (może to śmieszne, ale to nieźle boli po długim dystansie).
I druga rzecz muszę poczytać co zjeść na śniadanie w dniu zawodów, do tego podczas biegu muszę po 10 km zjeść jakiegoś batona energetycznego.
Zawody w sobotę 26 maja, do 26 maja planuję nic nie biegać, oprócz zawodów na 5 km które mam w czwartek (potraktuję to jako rozgrzewkę przed sobotą).
[ Dodano: Sob 26 Maj, 2018 ]
No Panowie, dałem radę, ukończyłem bieg.
Ale no masakra była.
Dystans: 31 km - przełaj
Czas: 4:49
Generalnie tak, moim celem było ukończyć bieg, i biorąc pod uwagę że realnie przygotowywałem się do tego biegu 2 tygodnie to jestem zadowolony. Ale czas przyznaję jest do bani, a połowę trasy pokonałem marszo-biegiem.
Teraz dlaczego tak się stało:
- trenowałem na płaskim szutrowym terenie, a na tym przełaju było po prostu zapitalanie po lesie z olbrzymią ilością korzeni, kamieni, skał, gdzie na 50 metrach zdarzało się zejść 2m w dół a po chwili 2m w górę, ogólnie masakra, w takich miejscach dosłownie wszyscy po prostu maszerowali. Także nauczka na przyszłość, jak masz biec przełaj, to trenuj na terenie przełajowym. Ja generalnie nie spodziewałem się aż takiej masakry na trasie i stąd mój drugi błąd.
- wg map ten pierwszy "podbieg" 3 km (200m różnicy w wysokości) szedł po szutrze i mi się biegło dobrze bo taki teren znam i jestem przyzwyczajony. Niestety po jakimś czasie skończył się szuter i zaczął się ten cholerny korzeniasty, kamienisty las (w Polsce takie coś to tylko chyba w górach można spotkać). No i wg mnie za mocno pocisnąłem ten podbieg , teraz tak myśląc z perspektywy, ja ten podbieg powinieniem kurcze po prostu przejść marszem.
- na trasie miałem kryzysy, po 14 km dosłownie nie mogłem biec i przeszedłem w marszo-bieg, gdzie bieg był dominujący, na 16 km i 20 km zacząłem lekko hiperwentylować, ale na szczęście szybko opanowałem oddech idąc spokojnie.
- trochę "odżyłem" na 22 km gdzie było uzupełnienie wody i płynów, wypiłem tam ponad 0,5 litra i uzupełniłem moje dwa bukłaki (600 ml razem), i postanowiłem brać 2 łyki co 1 km.
Po 22 km głównie marszobieg, no i czas taki jaki się udało.
Ja jestem zadowolony bo generalnie bałem się że padnę tak po drodze jak zobaczyłem te korzenie , no ale postanowiłem że nawet jak bym miał dojść, to dojdę.
Aaaaa, jeszcze jedna lekcja, sutki okleiłem plastrami zwykłymi z apteczki i odkleiły mi się po jakimś czasie, w efekcie otarłem sutki do krwi. Muszę znaleźć na to profesjonalne rozwiązanie bo to boli jak cholera.
Generalnie ten bieg (a raczej marszo-bieg) to cenna lekcja na przyszłość dla mnie
[ Dodano: Sob 26 Maj, 2018 ]
Jeszcze jedno - pogoda. Było 26-28 stopni i otwarte słońce zaskakująco dużą część biegu, myślę że ok 50% biegu było na otwartym słońcu.
Art.32 Konstytucji RP - "Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne." - Nie dotyczy polityków i bogatych.
Jean Raspail - "Obóz świętych" - książka na czasie, pokazująca idiotyzm współczesnej Europy
Prawda jest nową mową nienawiści - George Orwell
Aby dowiedzieć się kto naprawdę Tobą rządzi, sprawdź po prostu, kogo nie wolno Ci krytykować. - Voltaire
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum