Niestety, dopóki miałem kilka operacji w Afganistanie było ok. ale po powrocie z Niemczech ze szpitala w Warszawie ujawniła się szara rzeczywistość. Nie chcieli mi przeprowadzić kolejnej operacji, przez którą nie mogłem dalej się rehabilitować, dopiero w mojej miejscowości zamieszkania po przyjedźie na izbe przyjęc zooperowali mi noge. Niestety i tu wdała się koleja szara rzeczywistość, na kolejne zabiegi nie moglem się doczekać i musialem iść prywatnie. Przestałem nad tym ubolewać bo nie ma sensu, dobrze że jakoś sobie sam poradziłem i będę chodził jak kiedyś... Klich się zajął naszą sprawą ale po napisaniu oświadczenia chyba nic się nie zmienilo. Naszczęście jeszcze moja jednostka/brygada potrafi zadzwonić i zapytać czy czegoś nie potrzebuję, nawet jezeli chodzi o pieniądze. Co jest najgorsze, pojechalem tam bo nie chciałem mieć problemów z kolejnym kontraktem. Dobrze, że chociaż w jednostce jeszcze dbają o nas, pozdrawiam swoich przełozonych.
ale przykre jest, że żołnierz ranny w misji musi po powrocie sam dbać o swoje leczenie
Jak koledzy z wojska nie pomogą (zrobić składkę na protezę lub zawieźć chorego do szpitala ) to nikt licząc od samej góry czyli MON-u na pewno nie pomoże. W przeważającej części żołnierz chory wykluczony ( ze szkolenia ) z obiegu wojskowego jest traktowany dzisiaj jak śmieć.
Dzisiaj władza ( rząd ,posłowie) lepiej traktują tylko nierobów, obiboków, bezdomnych co przepili swój życiorys i tutaj wykazują się opiekuńczymi skrzydłami ,że zorganizowali patrole policji ze strażą miejską w celu poszukiwań tych bezdomnych.
Dla pokrzywdzonych żołnierzy w/g ich słów zbyt wiele się nie należy nawet nie potrafią stworzyć porządnego domu rehabilitacyjnego a społeczeństwu poprzez media nakazują wmawiać, że to będą bardzo wysokie koszty i wojsko pozostanie dalej kulą u nogi.
Pomógł: 2 razy Dołączył: 20 Maj 2007 Posty: 4571 Skąd: Gliwice
Wysłany: Wto 25 Sty, 2011
Niedawno gen. Skrzypczak w TVN24 mówił o żołnierzu, który został ranny w Afganistanie i był leczony w Niemczech. Żołnierz ten po powrocie do kraju i po zetknięciu się z naszą służbą zdrowia miał poprosić by go z powrotem odesłano do Niemiec na dalsze leczenie.
Czyżby to chodziło o Ciebie
Życzę powrotu do zdrowia i pokonania tych trudności, które MON stawia przed żołnierzami pełniącymi misje poza granicami kraju.
Nie chodziło o mnie, jak leżałem w szpitalu w Warszawie, 3 sale były zajęte samymi rannymi z mojej zmiany. Ale od samego początku przełożeni od dowódcy jednostki po dowódcę brygady cały czas interesowali sie moim stane zdrowia. Dzwoniąc dopytując czego potrzebuję. Aż wkońcu minister Klich się zainteresował naszą sprawą (moją i kolegi - ranni w jednym zdarzeniu), pytanie czy z konsekwensjami. Pobyt w Niemczech mogę zaliczyć do naprawdę "wyrafinowanego" podejścia tamtych ludzi do chorego. W szpitali na Szaserów w Warszawie bywało tak, że potrafiłem prosić o coś przeciw bólowego 3h bez odzewu. Jak mnie wypisali to bez niczego, brygada odwiozła mnie do domu (360km) bez żadnych problemów, wieczorem gdybym nie posiadał leków jeszcze z Niemiec ze szpitala to bym z bólu wogóle nie usnął. Jak słyszę w telewicji, że ktoś jest ranny, to sobiue wyobrażam tylko że kolejny zolnierz będzie przechodził taką samą gehennę jak ja. Nie wspominając przyjęcia w polskim szpitalu i tego, że ledwo chodząc nikt mi nie pomógł wysiąść z samolotu w Polsce!!! Poczułem się jakbym dostał w policzek od MON-u. Nieważne, nie chce robić offtopu.
Niedawno gen. Skrzypczak w TVN24 mówił o żołnierzu, który został ranny w Afganistanie i był leczony w Niemczech.
Dlatego jestem za tym samym i ta informacja powinna dotrzeć do stacjonujących żołnierzy w Afganistanie jak również przebywających w Niemczech.
Nie życzę tego naszym żołnierzom
Ale wypadku kiedy, któryś zostanie ranny i będzie namawiany do powrotu do kraju ze szpitala z Niemiec nie w pełni będąc wyleczony- nie wyrażać zgody na tę procedurę.
Wyjaśnić lekarzom i pielęgniarkom że pozostajecie do pełnego wyleczenia włącznie z odbytą rehabilitacją. Ponieważ Polska służba zdrowia dla żołnierza nie istnieje.
Niech rząd i MON - przyjmie na karb pełną odpowiedzialność za leczonego żołnierza nie tylko duchowo ale i finansowo. Dosyć dziadostwa z polską służbą zdrowia tym bardziej nie zapewniając właściwego powrotu do zdrowia żołnierzom.
Powiem tylko jedno, nie chce naprawdę robic off topu. Gdybym miał napisać wszytsko jak jest z naszą służba zdrowia i rannymi zolnierzami, braklo by mi czasu. Jest porażka. Ja nie mogąc chodzić pól dnia siedziałem w domu i dzwoniłem po lekarzach, żeby ktoś mnie przyjął, nawet prywatnie. Brak słów. rehabilituje się juz 4 miesiące, pozostało mi jeszcze rok i chce wkoncu wrócić do pracy w pełni zdrów :/
A ja mam pytanie? Czy za leczenie rannego żołnierza w Polsce szpitalowi,przychodni płaci MON czy NFZ?. Odpowiedż brzmi NFZ. A w bazie w Ramstain w Niemczech tamtejszy MON i dlatego jest taka różnica. Choć uważam, że z ludzkiego punktu widzenia to takie traktowanie rannych żołnierzy w Polskich tzw wojskowych szpitalach to draństwo/delikatnie ujmując/. Pytanie brzmi czy pracują tam własciwi ludzie? Ale to już inna bajka.
Wczoraj przy rehebalitacji zaproponowano mi specjalne masaże, które nie są refundowane przez NFZ. troche chore, cos co mi może pomóc, musze zapłacić z wlasnej kieszeni. A wracając od zapomogi, dzisiaj poszedł faks i dowódca dostał go. Przynajmniej w tym wzgledzie jest jak należy hehe. Pytałem wcześniej w innym temacie na temat refundacji, nie dostałem odpowiedzi, ale powiem czego się dowiedziałem, może komuś to pomoże. Dzwonilem do konsultanta NFZ w sprawie rannych zolnierzy poza granicami kraju. Dowiedziałem się, że moge liczyć na zwrot za rachunki ( recepty, leczenie) od resortu obronu, ale pytanie brzmi, kiedy i czy napewno. Wyrobiłem sobie legitamcję rannnego poza granicami kraju która pozwala na leczenie poza kolejnością i drugie pytanie, co z niej mam, zamiast za leki zapłacić 100zł, płacę 87zł zamiast na zabieg isć bez kolejki, musze iść prywatnie? A z tej ulgi w kraju korzysta ledwie 300 poszkodowanych i dalej są ogromne problemy... Jak ide do lekarza i mówię ludziom że mam uprawnienie do bycia przyjetym poza kolejnością to muszę najpierw sie nasłuchać różnych epitetów...
Odnowie trochę temat . Jak to jest z tymi zapomogami?? Interesuje mnie najbardziej ile czasu ma dowódca na jej przyznanie. Co jak nie ma pieniedzy na taki cel??? I czy jak dołącza się rachunko na np. 2000zł to taką kwote powinien otrzymać.
Pomógł: 14 razy Wiek: 47 Dołączył: 23 Paź 2004 Posty: 745 Skąd: Z dużego pokoju
Wysłany: Pią 30 Sty, 2015
Dowódca nie ma obowiązku przyznać zapomogi. Zapomoga też nie musi być uzależniona od poniesionych kosztów. Jak nie ma aktualnie funduszu to może przyznać zapomogę po wpłynięciu środków na fundusz zapomóg.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 04 Lut 2005 Posty: 402 Skąd: z wolnej stopy
Wysłany: Pon 02 Lut, 2015
Zapomoga nie ma charakteru "socjalnego" więc ogólnie trudna sytuacja materialna nie jest podstawą do udzielenia zapomogi. Zapomoga "wspiera" finansowo, gdy nastąpi nagła sytuacja losowa lub trwa ciągła sytuacja - "przewlekłe choroby" żołnierz lub członka rodziny. "Ogólna sytuacja" materialna, ma wpływ na wielkość zapomogi, tzn. przy identycznych sytuacjach, jeden ( o bardzo złej ogólnej sytuacji materialnej rodziny) dostanie więcej pieniędzy niż inny, co ma lepsza sytuację. Zapomoga nigdy nie ma na celu pełnego pokrycia poniesionych kosztów - strat, lecz jedynie wspiera budżet. jeśli więc rachunki są na 2000 zł to nigdy nie wyniesie zapomoga 2000 zł. jak np. rodzina 3 osobowa i żona niepracująca to - może to być 1000zł a jak żona pracująca to może być 500 zł.
_________________ Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską.
Augustyn (Augustyn Aureliusz, święty 354 - 430)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum