Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Misjonarki też tęsknią
Opublikował Wiadomość
cola
[Usunięty]

Wysłany: Pon 25 Cze, 2007   Misjonarki też tęsknią

Cytat:
Misjonarki też tęsknią

Misjonarze - tak w wojskowym żargonie nazywa się żołnierzy wyjeżdżających na misje pokojowe. A dlaczego misjonarki? A jak inaczej nazwać żony, matki i narzeczone tych misjonarzy?

Wobec tragedii rodzin Polaków, którzy giną w Iraku i po zapowiedziach premiera, który obiecał specjalne renty dla rodzin poległych żołnierzy, warto poświęcić tym kobietom trochę uwagi. W dobie Internetu nie trudno do nich dotrzeć. One same zaraz po wyjeździe swoich mężczyzn szukają siebie nawzajem. I wsparcia u kobiet, które są w podobnej sytuacji.

Żony misjonarzy zakładają własne kąciki na forach poświęconych wojsku, podają swoje numery gadu-gadu i adresy mailowe. Wszystko po to, żeby porozmawiać z kimś, kto czuje to samo. Obawa przed podzieleniem się swoim strachem z kimś, kto nie jest w identycznej sytuacji wypływa z różnych ocen naszej wojskowej obecności w Iraku wśród rodaków. Trudno mówić o swoim lęku o męża, gdy ludzie zarzucają, że robi się to dla pieniędzy. Nie ma się pewności, że jeszcze przed przeczytaniem nie pojawi się komentarz, jaki znalazłam pod informacją o pogrzebie sierżanta Tomasza Murkowskiego. Ktoś napisał: "A za co mu oddali tę cześć? Za to, że pojechał jako najemnik okupować Irak? Rzeczywiście, dobry powód". Albo: "Masz rację! Pojechał za pieniądze a wrócił w worku! Zapłacił najwyższą cenę! Życiem! Ale on wiedział o tym na pewno!". ( :zly3: - to mój komentarz)

Dlatego właśnie kobiety wolą rozmawiać w swoim gronie. Nie chcą narażać się na podobne komentarze. Na forum internetowym jedna z nich przyznała, że najbardziej denerwuje ją pytanie o to, dlaczego zgodziła się na wyjazd swojego męża. Zadają je wszyscy - począwszy od rodziny, a na nauczycielce w szkole dziecka skończywszy. Podobno odpowiedź: "dla pieniędzy" skutecznie zamyka usta. Powodów, dla których wyjeżdżają ich mężowie na misje jest wiele, a one siebie nawzajem nie pytają "dlaczego?". Dla nich to bez znaczenia, strach pozostaje taki sam. Czy mąż pojechał, bo kończył mu się kontrakt, czy trzeba pospłacać długi, czy uważał to za swój dziejowy obowiązek - nieważne.

Kobiety w sieci działają sprawnie i skutecznie. Jedna opowiedziała, jak po wyjeździe męża dostała wiadomość, że samolot szczęśliwie wylądował w Bagdadzie, a potem kontakt się urwał. A przecież wiedziała, że będzie jechał autobusem do Diwanili. "Z niepokoju omal nie osiwiałam" - napisała. "Po godzinie od zadania pytania na forum wiedziałam, że była burza piaskowa. Komórki nie działały, ale wszystko ok. Dotarli bezpiecznie do bazy, mój luby już zjadł kolacje i jest zakwaterowany. Mąż jednej z dziewczyn kwaterował nowo przybyłych".

Ten system wymiany informacji działa bez zarzutu, chociaż między sobą nigdy nie podają nazwisk ani niczego, co w jakikolwiek sposób mogłoby zaszkodzić ich mężczyznom. Jednak zawsze mogą poprosić koleżankę z gadu-gadu, żeby jej mąż rzucił okiem na kolegę, który właśnie przyleciał z innej bazy na kilka dni. Sprawdził jak tam się sprawuje, a nawet czy nie spogląda dwuznacznie na "towarzyszkę broni" sojuszniczej armii.

Internet spełnia niezastąpioną rolę w kontaktach małżeńskich. Można za jego pomocą rozwiązać wiele problemów, kobiety do swoich mężczyzn wysyłają tysiące maili, a Ci wreszcie mają czas i ochotę, żeby je przeczytać. Słowo "tęsknię" w rozmowach na gadu-gadu jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Nie zawsze jest różowo - wiele małżeństw rozpadło się, bo półroczna rozłąka jest trudną próbą dla związku. Nie zawsze zwycięską, ale od czego są koleżanki z sieci? O tym też z nimi można porozmawiać, one to rozumieją.

Dziewczyny szybko wymieniają doświadczenia - jak poradzić sobie z tęsknotą, co mówić dzieciom. Nawet w środku nocy można przesłać informację: "Mój wysłał sms-a, że ich ostrzelali, ale nic się nikomu nie stało. Jak będą coś mówili w TV, to wyluzuj". Zresztą, w telewizji mówią o ostrzałach nieczęsto.

Rozmawiają o wszystkim. Te, których mężczyźni wyjechali po raz pierwszy, mogą zapytać bardziej doświadczone koleżanki, jak to jest po ich powrocie. Kobieca sieć nie mówi, że powrót jest łatwy. Nikogo nie obchodzi, co tam przeżyli, nikt tego nie rozumie. Do tego narażeni są na zgryźliwe komentarze "pacyfistów". Misjonarki mówią tylko jedno, absolutnie zgodnym chórem: "Nikomu nie zamierzam się tłumaczyć z powodów, dla których pojechał, bo jest jeden powód, najważniejszy i wspólny dla nas wszystkich: mój mąż jest żołnierzem".

Anna Włodarczyk


Wszystkim "misjonarkom" - wytrwałości i wiary :!: :!:
 
 
Jola1 
6
czarownica



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 14 Lut 2007
Posty: 1141
Skąd: z piekieł
Wysłany: Pon 25 Cze, 2007   

cola napisał/a:
Nikomu nie zamierzam się tłumaczyć z powodów, dla których pojechał, bo jest jeden powód, najważniejszy i wspólny dla nas wszystkich: mój mąż jest żołnierzem".

Swięte słowa...Tylko nie wszyscy potrafią je zrozumieć..........
 
 
elka 
7



Pomogła: 7 razy
Wiek: 63
Dołączyła: 09 Sie 2006
Posty: 2017
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pon 25 Cze, 2007   

I Pani redaktor nie napisała ,że nasze ulubione miejsce to NFOW?Tu przecież również znajdujemy wsparcie, przydatne wiadomości i grupę przyjaciół..
_________________
więcej słuchać a mniej mówić---moja mądrość życiowa a i tak myślę,że gaduła ze mnie.
 
 
 
Jola1 
6
czarownica



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 14 Lut 2007
Posty: 1141
Skąd: z piekieł
Wysłany: Pon 25 Cze, 2007   

elka napisał/a:
że nasze ulubione miejsce to NFOW

Chyba trzeba ją uświadomić.....Może nie wie,że tutaj też ktoś o nas dba i nas wspiera-duchowo i przez posty...
 
 
wojskowa 
1


Dołączyła: 30 Maj 2007
Posty: 40
Skąd: gdzieś z Polski
Wysłany: Nie 12 Sie, 2007   

Swięte słowa ............ Mój mąż już drugi raz pojechał na misje i poraz kolejny musze wysłuchiwać głupich komentarzy moich znajomych. Te ich pytania dlaczego go pusciłaś, dlaczego nie zabroniłas, pojechał dla pieniędzy - jak to słysze to płakać mi sie chce. Mówia to osoby które nigdy nie miały do czynienia z wojskiem i nie rozumieja jaka to jest specyficzna służba. Ciesze się bardzo, że mam przyjaciółki na które mogę zawsze liczyć, one też sa misjonarkami. Jak mężowie byli na misjach to sie nawzajem podnosiłysmy się na duchu. Dzięki jednej z nich mogłam mężowi przesłać paczke na święta, bo jednostka mojego męża staneła na wysokości zadania i przesłała mi list z informacją że będą zbierać paczki w poniedziałek w kasynie garnizonowym, tylko że ja ten list dostałam w piatek. Po telefonie do osoby która się tym zajmowała dowiedziałam się że mam tą paczke dowieść do jednostki. Był tylko mały problem bo ja do tej jednostki miałam ponad 500 km,ale co to za problem prawda, przecież mogłam zapakować dwójke małych dzieci 4 lata i 1,5 roku do samochodu i zrobić im mała wycieczke po polsce. Dzęki jednej z przyjaciółek mogłam paczke wysłać z jednostki w moim mieście. Według pana półkownika z jednostki mojego męża nie było takiej opcji, żeby wysłać paczkę z innej jednostki. Paczka doszła bez problemu. No cóż my misjonarki musimy sobie radzić same i jak widać świetnie dajemy sobie rade. :viktoria:

Pozdrawiam wszystkie misjonarki te byłe jak i te obecne :hey:
 
 
Jola1 
6
czarownica



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 14 Lut 2007
Posty: 1141
Skąd: z piekieł
Wysłany: Nie 19 Sie, 2007   

wojskowa napisał/a:
pytania dlaczego go pusciłaś,

Ja odpowiadałam,że sam się puścił.Na głupie pytanie- głupia odpowiedż............
wojskowa napisał/a:
że będą zbierać paczki w poniedziałek w kasynie garnizonowym, tylko że ja ten list dostałam w piatek.

Też przez to przeszłam.Tylko moją paczkę zabrał sąsiad co mieszka z mężem w internacie.A zaproszenie na dzień kobiet dostałam w piatek, impreza była w środę, a potwierdzić miałam do wtorku :D Zapomnieli tylko ,że ja dość daleko mieszkam-a wiemy jak działa poczta...............
 
 
aniolq 
1



Dołączyła: 21 Kwi 2008
Posty: 6
Skąd: z niebios
Wysłany: Pon 21 Kwi, 2008   

witan jestem "nowa".. :viktoria:
moj chlopak poraz drugi wyjechal na misje....i ja tez slysze slowa czemu go puscilas,co to bedzie za zwiazek skoro jego nie bedzie pol roku..... czasem zwykli ludzie <tj tacy ktorzy nei wiedza co to znaczy kochac wojskowego> nawet nie wiedza ze MY....slyszac takie slowa bardzo cierpimy! nie dosc ze martwimy sie w kazdej minucie o swoich mezów,narzyczonych czy tez ojcow to musmy wysluchiwac takie rzeczy!!

teraz czeka mnie wielka próba bez mojego skraba....ale wierze ze sobie poradze,tak samo jak Wy drogie misjonarki!mozemy byc dumne z naszech "wojskowych"......narazaja zycie dla innych.... :cry:

Polecam łaskawej uwadze punkt II/6 Regulaminu.

P_E


 
 
technusia 
1



Dołączyła: 22 Kwi 2008
Posty: 7
Skąd: zewsząd
Wysłany: Sro 23 Kwi, 2008   

Witam wszystkich,
Również debiutuję tutaj i wiem co to znaczy być "misjonarką". Mój chłopak obecnie przebywa na X zmianie w Iraku i to co przeżywamy każdego dnia (on tam a ja tutaj) to nikomu tego nie życzę. Dopiero 2 miesiące rozłąki a jakbym nie widziała go wieczność :( Odczucia, które mi towarzyszą opisano już we wcześniejszych postach więc nie będę się powtarzać.
Chcę jednak dodać, że ten jego wyjazd źle wpływa na nas oboje, zmieniliśmy się i tylko czas pokaże czy po jego powrocie będzie tak jak dawniej. Póki co pracuję nad sobą by umieć cieszyć się życiem :(
Wiara :modli: , nadzieja ;) , miłość - jedynie to pomaga
Pozdrawiam wszystkich
_________________
Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą
 
 
 
aniolq 
1



Dołączyła: 21 Kwi 2008
Posty: 6
Skąd: z niebios
Wysłany: Sro 23 Kwi, 2008   

Witaj Technusia,
Jedyne co mogę Tobie poradzić to przeczekać!Musisz zrozumieć,że on przeżywa trudne chwile! Nie pokazuj mu,ze sie smucisz...musisz go wspierać!Napewno sie oboje zmienicie przez tą misję!Zobaczysz,ze wytrzymasz!Mogę Tobie tylko powiedzieć (a sama to przeżywam),ze "facet wojskowy na misji" zmienia sie o 180 stopni.... jego myślenie,zachowanie a nawet sposób w jaki sie do Ciebie odzywa i traktuje Cię!

Ja już wytrzymałam jedną misję mojego Misia...a dziś wyjeżdza na drugą i nawet rozmawiając z nim kilka minut temu....że juz jest "wojskowym".. :cry:

Taka rola "misjonarek" kochają,czekaja,wspierają...są wierne! :brawo:
 
 
Lucy 
2


Dołączyła: 26 Gru 2007
Posty: 50
Skąd: tu i tam...
Wysłany: Sro 23 Kwi, 2008   

aniolq napisał/a:
Mogę Tobie tylko powiedzieć (a sama to przeżywam),ze "facet wojskowy na misji" zmienia sie o 180 stopni.... jego myślenie,zachowanie a nawet sposób w jaki sie do Ciebie odzywa i traktuje Cię!


Czy możesz coś więcej napisać? Co znaczy że zmienia się? Szczerze to ja u TZa nie zauważyłam zmiany, może taki spokojny, troche zamyślony, ale zastanawiam się czy może być coś więcej..... ? A Twój w jakim sensie się zmienił?
 
 
aniolq 
1



Dołączyła: 21 Kwi 2008
Posty: 6
Skąd: z niebios
Wysłany: Sro 23 Kwi, 2008   

Nie mówię,że zmienia sie każdy.....chodzi o samo porównanie......Twój mężczyzna którego masz na codzień przy sobie...a mężczyzna który wyjeżdza walczyć..... :tongue10:

Facet który jest na misji...właśnie wtedy zaczyna inaczej myśleć...jest na obczyźnie, w czasie wojny....i jest daleko od rodziny...

Widzę to po moim mężczyźnie....ale wiem co czuje.... jak jest tam...jest strasznie "wojskowy" troszkę zamknięty....itp
 
 
Lucy 
2


Dołączyła: 26 Gru 2007
Posty: 50
Skąd: tu i tam...
Wysłany: Czw 24 Kwi, 2008   

Też to widzę, jakiś taki wyciszony, chyba trochę przeżywa w sobie, żeby nie pokazać na zewnątrz. Ale w stosunku do Ciebie? Nie zmienił się?
 
 
aniolq 
1



Dołączyła: 21 Kwi 2008
Posty: 6
Skąd: z niebios
Wysłany: Czw 24 Kwi, 2008   

Jeśli jest tam oczywiście ,że jest inny.....Jego zachowanie jest bardziej "wojskowe"...ale cóż nic na to nie poradzę.... ;)
 
 
Karola82 
1
Kiki


Dołączyła: 18 Maj 2009
Posty: 3
Skąd: z miasta
Wysłany: Sro 20 Maj, 2009   

Smutne ale prawdziwe. Wszystko jest kwestią z jakiej misji mąż, chłopak, narzeczony wraca. Jest różnica między Afganistanem a Libanem. No i oczywiście charakteru faceta i jego kondycji psychicznej
 
 
aniss 
4



Pomogła: 1 raz
Wiek: 40
Dołączyła: 04 Gru 2008
Posty: 201
Skąd: Ósmy pluton= Specnaz
Wysłany: Nie 09 Sie, 2009   

Drogie Panie, jak w takim razie nazwać kobiety, które będąc żołnierzami, wyjeżdżają na misje pokojowe/ stabilizacyjne? I Wy i one mają być "misjonarkami"?
_________________
"Kto powołuje się na autorytet posługuje się nie rozumem lecz pamięcią" Leonardo da Vinci
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group