Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Żołnierki z Izraela
Opublikował Wiadomość
neo11
[Usunięty]

Wysłany: Pon 12 Maj, 2008   Żołnierki z Izraela

Cytat:
Nie pamiętam, czy się wtedy uśmiechałam
Tekst: Paweł Smoleński 2008-05-11, ostatnia aktualizacja 2008-05-12 12:06:20.0

Młody Palestyńczyk, trup, a ma erekcję. Żołnierze pokazują zwłoki palcami, wołają dziewczyny. Żołnierki się śmieją. Jedna z nich mówi: - Cyknijcie mi, k...a, fotkę

Rabin Szlomo nauczał: 'Powiedziano, że jeśli człowiek stoczy się w grzech, musi głęboko żałować przez pięć minut, a potem powstać i iść dalej. Jeżeli żałujesz za dużo, nie znajdziesz w sobie miejsca, by żyć, rosnąć, tworzyć, odkrywać przyszłość. Jak powiadali nasi mędrcy: » Tylko zło jest przepełnione bezbrzeżnym żalem i skruchą «'. Przypowieść hebrajska.

Śnieg w Hebronie

Meital ma czarną czuprynę ostrzyżoną na zapałkę, buzię dzieciaka, figurę nastoletniego chłopca; gruby papieros w palcach kłóci się z tym obrazkiem. Siedzi na sofie ubrana w zwyczajny podkoszulek, lekko zdenerwowana, z dziwnym, jakby zabłąkanym uśmiechem. Na kolanach położyła album ze zdjęciami. Dlatego nikt nie może jej zarzucić, że kłamie, gdy opowiada: - Byłam w Hebronie, gdy padał śnieg. Zresztą ten album jest dowodem, że Meital mówi prawdę.

Śnieg w Hebronie to zjawisko niezwykłe. Kiedy pada, ludzie rzucają wszystkie zajęcia i łapią za aparaty. Rodziny pozują do zdjęć na tle białego pejzażu, dzieci biegają w przemoczonych tenisówkach, przyjaciele obejmują się, śmieją od ucha do ucha. Za momencik śniegu nie będzie. Zostanie tylko naga, zakurzona pustynia, skaliste wzgórza, liche domy, brudne ulice, zasieki, betonowe koziołki ustawione w barykady.

Garść marnych straganów. Zamknięte na głucho masywne stalowe wrota w labiryncie uliczek Starego Miasta. Smród odpadków wymieszany ze smrodem spalin. Śnieg przytrafiający się raz na kilka lat łagodzi ten okropny krajobraz.

'Cień uśmiechu'

Kto posadził na sofie Meital i poprosił ją, żeby przeglądała album ze zdjęciami? To Tamar Yarom, trzydziestokilkuletnia, długowłosa blondynka (dziadkowie pochodzili z Polski, ona urodziła się w Argentynie). Posadziła też Danę, Tal, Michelzon, Libi i kilka innych dziewczyn. Ustawiła przed nimi kamerę.

Powstał dokument 'Cień uśmiechu'. Tamar wiedziała, jak rozmawiać z dziewczynami, choć sądzę, że niewiele pomogły jej w tym studia psychologiczne na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie i akademia filmowa w Londynie. Historie opowiadane przez dziewczyny są również częścią jej życia. Przez dwa lata Tamar była żołnierką jak wszystkie izraelskie kobiety. Trafiła do wojska w czasie pierwszego palestyńskiego powstania. Teraz siedzimy w Mike's Place, najbardziej kosmopolitycznym barze Tel Awiwu. Słońce, plaża, morze gładkie jak szklany blat. Tamar objaśnia, dlaczego nie chce mówić o filmie.

- Wy, obcy, nic nie rozumiecie. To zbyt skomplikowane. Tu nie ma tylko jednego, drugiego dna, są ich setki. Za gorące to, za trudne, za bardzo pobrudzone. W ogóle wszystko to jest bardzo za bardzo. Lecz jest w Tamar jakaś sprzeczność. Boi się mówić o filmie, ale wysyła go na zagraniczne festiwale. Zrobiła ten dokument specjalnie dla izraelskiej widowni. Ale chce go pokazać całemu światu. Może wówczas to 'wszystko bardzo za bardzo' stanie się nieco bardziej przejrzyste? Spróbowała raz, z dziennikarzami z Niemiec. Opowiadała, umówiła ich z bohaterkami filmu. Napisali, że Izrael popełnia zbrodnie wojenne, a żydowska okupacja Zachodniego Brzegu to dla żołnierzy próżna, okrutna igraszka. Nie chce powtórzyć tego błędu.

W Hebronie

Byłem w Hebronie - niegdyś wspaniałym mieście pamiętającym czasy patriarchów, dziś zdychającym jak nędzarz pod płotem, bo zatrutym kompletną nienawiścią. Chodziłem pustymi ulicami starówki, gdzie mieszka kilkadziesiąt tysięcy Arabów i może dwustu osadników. Gdyby nie wojsko, nie byłoby ich tutaj, choć to także od tysiącleci żydowskie miasto.

Hebron - świętość Arabów i Żydów. Przez pamięć biblijnego Abrahama, wspólnego praojca obu narodów. Jeden z jego synów, Izmael, jest przodkiem muzułmanów, a drugi, Izaak - Izraelitów. Meczet Abrahama to część tego samego kompleksu co grobowiec patriarchy, gdzie modlą się Żydzi. Gdyby świat był bardziej normalny, wszystko w Hebronie, od ulic po domy modlitwy, powinno być wspólne. Dwie społeczności - dwie różne pamięci. Żydowska - o pogromie, który wyczyścił miasto z potomków Izaaka.

Arabska - o dzisiejszych krzywdach, biedzie i bezczelności osadników. Żydowska - o palestyńskich snajperach, bombach, zamieszkach. Arabska - o Baruchu Goldsteinie, który w meczecie Abrahama wystrzelał kilkudziesięciu modlących się mężczyzn, zanim tłum rozerwał go na strzępy. Izraelczycy mówią o żydowskich osadnikach w Hebronie, że to najbardziej zacietrzewieni z zawziętych.

O Arabach z Hebronu ich niektórzy współbracia powiedzą, że są najbardziej zawzięci z zacietrzewionych. A jednak gdy Meital dowiedziała się, że będzie służyć w Hebronie, aż podskoczyła z radości, choć przecież trwa druga palestyńska intifada.

Meital

Meital służy w oddziale sanitariuszy. Odpowiada za opiekę nad rannymi. Musi zająć się żydowską dziewczynką trafioną snajperską kulą. Dziewczynka umiera. Następnego dnia zdjęcia dziecka krzyczą z pierwszych stron izraelskich gazet. Koledzy z wojska gratulują: - To twoja pierwsza śmierć. Śmierć druga - Meital ogląda zwłoki Palestyńczyka. Ranili go w głowę, chłopak umiera długo, nie kontroluje odruchów ciała. Meital siedzi obok zwłok, zakrwawionych, zaszczanych i obsranych.

Rzuca na ciało koc - nic nie zdusi smrodu. W szpitalu słyszy: - Umyj go, zanim wróci do swoich. Meital myje ciało, a potem, jak Lady Makbet, szoruje swoje dłonie z krwi, której na nich nie ma, a przecież - wie z pewnością - jest. I jeszcze jedno zdjęcie z albumu, o którym nigdy wcześniej nie opowiadała. Młody Palestyńczyk, trup, a ma erekcję. Żołnierze pokazują zwłoki palcami, wołają dziewczyny. Żołnierki śmieją się, ale jaja, nie żyje, a mu stoi. Meital prosi: 'Cyknijcie mi, k***a, fotkę'.

Dlaczego chce takiej pamiątki? Nie wie. To zdjęcie męczy ją przez lata. Kiedy przegląda album, zawsze opuszcza tę stronę. Do chwili, gdy ma dość sił, żeby zająć się złem, które jest w każdym człowieku, w niej także. Powie: - Chciałam wreszcie zobaczyć, czy się wtedy uśmiechałam. Dziś jest w Kolonii. Studiuje lingwistykę oraz judaizm i islam. O służbie wojskowej rozmawiała tylko z Tamar.

Libi

W kadrze pojawia się Libi. Jej najbliższa koleżanka była pierwszą żołnierką ranną w drugiej intifadzie. Libi opowiada, jak stoi na punkcie kontrolnym. Upał, kurz, palące słońce. Palestyńczycy chcą przejść na drugą stronę zasieków. Nie pójdą nigdzie. Libi trzyma ich na checkpoincie przez kilkanaście godzin. Jest wściekła. Wrzeszczy: 'Dlaczego strzelaliście do mojej Hani? Dlaczego jej to zrobiliście?'.

W nieskończoność funduje zatrzymanym wojskową musztrę. W tym kurzu i upale to wymyślna tortura. Albo - wieczorny patrol. Koledzy rozeszli się po mrocznych zaułkach. Zostaje sama w opancerzonym dżipie. Przechodzący Arab pokazuje, co by z nią zrobił, gdyby nie pancerz samochodu i karabin. Drażni ją, obscenicznie wyszydza.

Zanim chłopcy wrócą, ucieknie. Libi rusza w pościg. Prowadzi auto wąskimi uliczkami jak skończona wariatka. Dorywają Araba po kilku kwadransach; ten sam, ma czerwone portki do połowy łydki. Libi rozkazuje: - Pokaż, co chciałeś ze mną zrobić! Patrz mi w oczy. Palestyńczyk się boi. Rozbierają go do naga, biją i gwałcą.

Dana

W oddziale Dany służyło 500 chłopców i 10 dziewczyn. Była nowa. Chciała, żeby wszyscy ją lubili. Żołnierze - powiada - przyglądali się jej jak świeżemu mięsku. Dobrze jej było z tym. Chłopcy wracają z patrolu. Każdy ma ze sobą Koran i dywanik modlitewny. Dana wie, że izraelskie wojenne prawo zabrania rabunku. Składa raport. Już jej nie lubią. Czuje pogardę i nienawiść kolegów. Gdy tylko ją zobaczą, krzyczą: - Zakablowałaś! Dana opowie Tamar, że jej zdaniem trudno znaleźć w Izraelu żołnierski dom, gdzie nie byłoby wojennych łupów.

Tal

Teraz opowiada Tal. Koledzy z oddziału podmienili taśmy magnetofonowe w przepatrywanym hebrońskim meczecie. W porze muzułmańskich modlitw nie słychać zawołania muezina: 'Allah akbar', ale rockowy szlagier. Taki żart, w końcu nic wielkiego, choć prawo izraelskie zabrania profanacji religii. Wnet Tal staje na checkpoincie. Chłopcy nie sprawdzają palestyńskich kobiet. Dwie to bojownicy przebrani za arabskie dziewczyny. Strzelanina, jatka, chłopaki na oślep walą tłum kolbami. Pod ścianą domu leży porzucone arabskie niemowlę. Tal myśli, że powinna je przytulić. Pojawia się matka dziecka.

Tal widzi w jej oczach, że nie jest już tą samą dziewczyną, która jak wiele dziewczyn i chłopców w Izraelu nie chce tej wojny, ale znienawidzonym wrogiem w mundurze. Od incydentu z przebranymi Palestyńczykami rewiduje arabskie kobiety. Grzebie detektorem metalu w ich najintymniejszych miejscach. Jest dobra, nic nie przepuści. To kolega nie dostrzega noża ukrytego pod spódnicą przez jakąś Palestynkę. Tal akurat nie ma hełmu, rzucony nóż mógł ją zabić. Koledzy namawiają: 'Wykończ ją'. Tal kopie Palestynkę, przysięga, że lekko.

Michelzon

Michelzon zwierza się Tamar, jak zobaczyła pod ścianą domu palestyńskiego chłopca, przypadkowego świadka strzelaniny. Chłopiec ma może 13 lat; wystarczy, by utrzymać kałasznikowa. Żołnierze biją go, gaszą na nim papierosy, choć ten chłopiec tylko po prostu sobie przysiadł. Michelzon zerka w papiery opisujące to zdarzenie. A tam stoi jak wół, że chłopiec to groźny terrorysta. Melduje dowództwu, że jej koledzy popełnili przestępstwo. Każą jej zmienić raport. Wtedy chce - pamięta - zadzwonić do mediów; izraelskie gazety, radio i telewizja piętnują naruszanie wojennego prawa.

Nie dzwoni. Nie wie dlaczego. Za to wyzna do kamery: - Moralność to przywilej ludzi, którzy nigdy nie byli na Terytoriach. Wszystkie bohaterki filmu Tamar Yarom zgadzają się z Michelzon: na wojnie niegodziwością płaci się za niegodziwość. Na tym polega matematyka wojny. Minus i minus daje plus. Nie ma innego wyniku.

Tamar

Wiemy już, że Tamar nie chce mówić o swoim filmie. Woli opowiedzieć o sobie. Uśmiecha się wtedy bezwiednie, jakby uśmiech stanowił zasłonę, za którą zaraz się schowa. Trwa pierwsza intifada, a Tamar jest w koszarach między nowymi chłopakami, bardziej żołnierzykami niż żołnierzami. Są mniej więcej w tym samym wieku, lecz chłopcy traktują ją jak matkę, bo siedzi w wojsku kilka miesięcy dłużej. A i stanowisko ma szczególne - mashakit tash, czyli oficer socjalny. Bez dystynkcji, niby nic wielkiego, lecz usytuowana między dowódcami a szeregowcami.

Jej służba polega na wysłuchiwaniu żołnierskich problemów. Ma z chłopakami rozmawiać o rodzicach, o dziewczynach, o dowódcach, którzy wymagają za wiele. O tęsknocie, strachu, nocnych koszmarach, marzeniach, wątpliwościach. Ma sprawić, by żołnierze czuli się bardziej zaopiekowani, by łatwiej znosili trud służby, twardy język rozkazów, wymagania oficerów. To trudne nawet w czasie pokoju, a co dopiero wtedy, gdy trwa palestyńskie powstanie. Jej kilkuosobowy oddział jedzie do Gazy. Tamar pakuje manatki na wojskowe dżipy. Nie musi, dziewczynom nie wolno nakazać jazdy na front. Lecz Tamar jest lojalna wobec chłopaków. - Prawie ich kochałam, byli mi bardzo bliscy - opowie. - Przejmowałam ich gesty i maniery.

Zaczęłam się śmiać z ich koszarowych dowcipów, gdy - jak to młodziutcy chłopcy zamknięci w jednym pokoju - przechwalali się, kogo zerżną, jak, ile razy, jacy są w tym dobrzy, że babska dupa to mniam-mniam, dzieło sztuki, nawet jeśli to dupa jakiejś Arabki. Stacjonują w odrapanym, nędznym domu. W piwnicy za metalowymi drzwiami bez przerwy huczy generator i śmierdzi ropą. Tamar gotuje, kroi ziemniaki i pomidory na sałatki. Zabija nudę, bo wojna to sekundy napięcia podlane litrami adrenaliny i godziny kompletnego bezruchu. Pewnego dnia chłopcy przynoszą jej arabską chustę.

Tamar nie jest idiotką - zabrali chustkę arabskiej dziewczynie. Co zrobić z takim podarkiem? Ani on piękny, ani potrzebny, ale ofiarowany z serca. Zakłada chustkę na długie jasne włosy. Razem śpiewają rockowe przeboje. I klną, jak się przeklina tylko na wojnie.

Chłopcy z placu broni

Tamar wspomni, że po kilku tygodniach spędzonych w Gazie to już nie ci sami chłopcy. Polubili wojnę, choć ledwie wczoraj ją przeklinali. Tamar kocha swoich żołnierzy. Ten oddział jest jak rodzina, a koszmarny, śmierdzący dom w Gazie to ciepłe przytulisko. Przyzwyczaiła się nawet do ryku generatora. - Opowieści z patroli przynoszone przez chłopców były straszne - opowiada. - Ale widziałam, jak bardzo im się podobają, jak od swoich słów rosną, czują się silniejsi. Ja? Nie wiem! Skąd mam wiedzieć?

Słuchałam ich, wiedziałam, że nie kłamią. Miałam te sceny przed oczami, a wtedy moja wyobraźnia oszukiwała mnie, poprawiała ich wyznania. Śmiałam się i myślałam, że może ta wojna jest jednak ładniejsza. Pewnego dnia na murach w sąsiedztwie ich kwatery pojawiają się antyizraelskie graffiti. Wspólnie wymyślają więc projekt "Piękna baza", trwa burza mózgów. Noc, łomotanie do drzwi arabskich domostw. Rozbudzeni ludzie wyłażą z łóżek. Mają przynieść pędzle i farby. Dzieciaki płaczą. Niech płaczą, to jedno im wolno. Choć te wrzaski to jednak przesada; zamknijcie mordy, cicho. Rozkazują: napisy muszą być zamalowane grubo, równo, dokładnie. Tamar widzi, że jej chłopcy są szczęśliwi, kiedy każą zaspanym, przerażonym Palestyńczykom malować mury. Albo - łapią Araba z plastikową torbą.

Palestyńczykom nie wolno ich nosić, bo w torbie może być bomba. Biją go, choć nie mają za co. Wyobraźnia podsuwa Tamar, że może tak musi być; bomby w Gazie przenoszone w plastikowych torbach to przecież nie fantazja. Niech się Arab nauczy przestrzegać wojskowego rygoru. Wreszcie jeden z chłopaków budzi ją w środku nocy. - Chodź - mówi. - Coś ci pokażę. Schodzą do piwnicy, w sam środek huku generatora. Na podłodze z głową na rurze wydechowej leży skatowany Palestyńczyk. Zmasakrowana twarz drga w rytm wyrzucanych kłębów dymu. - Pamiętam tę krwawo-siną twarz - opowiada Tamar. - Pamiętam smród i huk generatora. Nie pamiętam, czy Palestyńczyk był młody, czy stary. Jak był ubrany. Nie pamiętam, czy wrzeszczałam, czy w szoku zamknęłam gębę. Nie pamiętam, czy brzydziłam się, czy byłam przerażona.

Nie pamiętam strachu ani tego, jak weszłam po schodach, i czy to ja weszłam, czy wnieśli mnie koledzy. Nie wiem, dlaczego skatowali tego Palestyńczyka. Nic nie wiem. Następnego dnia zapytała dowódcę. Odrzekł: 'Nie twój interes. Kto, do k.....y nędzy, w ogóle cię tam wpuścił'. A potem przez całe lata śniła koszmary, a w nich ciągle ta sama zmasakrowana arabska twarz i huk generatora. Poduszka mokra od łez, pobudka w przepoconej pościeli, przerwany sen, kiedy własny krzyk zastępuje brzęczenie budzika.

'Łkająca kiecka'

Tamar jest już po studiach filmowych. Przymierza się do debiutu. Zanim sięgnie po cudze historie - pokaże publiczności własną. Co z tego, że dopiero po 12 latach od zakończenia służby. Że ukryje się pod wymyśloną postacią prześlicznej, ciemnowłosej żołnierki Shirli, nazywanej przez wymyślonych kolegów z wymyślonego oddziału 'Łkającą kiecką'. - Shirli - powie Tamar - to prawie ja.

Musiałam zacząć od siebie. Godzinny film fabularny 'Łkająca kiecka' zobaczyłem już po naszych telawiwskich pogaduchach. Nie mam więc zielonego pojęcia, gdzie kończy się prawda, a zaczyna fikcja. Czy żołnierze z oddziału Tamar naprawdę wyrwali jej majtki, a potem zakładali je na siebie i drwili? Czy rzeczywiście odważyła się pójść do nich bez podkoszulka, kiedy po służbie biegali w samych gaciach i wykonywali obsceniczne gesty? Nie wiem, czy wówczas - jak na filmie - chłopcom opadły szczęki, a potem przeprosili za chamstwo. Czy Tamar używała takiego samego szamponu jak dziewczyna jednego z kolegów? Czy miała romans z dowódcą, gburowatym twardzielem, który czasami płacze i żeby po akcji się uspokoić, śpiewa 'Allah akbar'? Czy ten z chłopców, który bał się najbardziej, a gorące noce spędzał zawinięty z głową w kilka śpiworów, był dozorcą i oprawcą schwytanego Palestyńczyka? Jest w tym filmie wyznaniu strach, trauma i przemiana żołnierzyków w żołnierzy.

Jest lojalność Shirli taka sama jak lojalność Tamar. Podziw dla chłopaków, którzy w Gazie każdego dnia nadstawiają głowę. Miłość do nich wszystkich i do każdego z osobna. Wulgarne żarty o babskich dupach. Nuda, kiedy w tej koszmarnej Gazie Shirli (a może Tamar?) kroi sałatki, gdy obok strzelanina. Jest ranny w głowę żołnierz leżący na jej kolanach. Arabska chustka zabrana palestyńskiej dziewczynie. Jest w końcu piwnica, generator i zmasakrowany człowiek. Nie ma snów, bo snów nie da się sfilmować. Gdy Tamar kręciła 'Łkającą kieckę', Izraelem wstrząsała druga intifada. Producent, zaangażowany w pomysł po dziurki od nosa, mówił: - Przestań, odpuść sobie. Giniemy od samobójczych zamachów, a ty użalasz się nad jednym zbitym Arabem. W 2002 r., w samym środku intifady, film został uznany za najlepszą fabułę na festiwalu w Hajfie.

Obiekt nienawiści

W tej wojnie trwającej już od 60 lat - opowiadali mi izraelscy przyjaciele - bodaj najbardziej absurdalnej wojnie na świecie, trzeba się jakoś odnaleźć. Mam więc wyobrazić sobie, jak na wojskowym checkpoincie stają naprzeciw siebie izraelski żołnierz i Palestyńczyk. Żołnierz - być może - przyjechał tu kilka lat temu z Rosji albo z Etiopii. Jego hebrajszczyzna to język skaleczony obcym akcentem, ze trzy setki najprostszych słów. Zaś Palestyńczyk - być może - ma wyższe wykształcenie albo nawet doktorat. Mówi płynnie po hebrajsku.

Nigdy nic nie zrobił przeciwko Izraelowi. Żołnierz nie rozumie Palestyńczyka, choć Palestyńczyk mówi w jego języku. Chce za to zrobić wrażenie, gdyż gdzieś pod skórą ma poczucie, że kontaktuje się z człowiekiem z innego świata; świata, jakiego w Izraelu nigdy nie dotknie, bo to nie jego kręgi, kumple nie studiowali na uniwersytetach. Chce więc zaimponować. Mędrkuje, rozkazuje. I na dodatek ma karabin, więc może zmusić do słuchania.

Lecz częściej bywa tak, że Palestyńczyk, niekoniecznie z doktoratem, idzie na drugą stronę checkpointu, bo ma dołączyć do bojowników, przenieść broń albo materiały wybuchowe. Do tego bardzo dobrze nadaje się choćby szpitalna karetka. Żołnierz bobruje w karetce, grzebie pod noszami, przekłada chorego z pleców na brzuch. Następnego dnia jego bezduszność pokażą wszystkie telewizje świata. Karetki wyładowanej dynamitem nie zobaczy nikt. Żołnierz musi pamiętać, że jeśli zapomni się na sekundę, coś zlekceważy, może przepuścić zamachowca i ktoś w Jerozolimie, w Hajfie, w Ramli zapłaci życiem za niedbalstwo. Musi być twardy. Może parę dni wcześniej Palestyńczycy ostrzelali jego kolegów? Może ranili cywilów?

Może wreszcie sam ledwie uszedł z życiem? Albo jest na muszce snajpera i za sekundę skończy się jego historia. Więcej - żołnierz wie z całą pewnością, że 95 procent kontrolowanych Arabów nienawidzi go bardziej niż zarazy. Nikt, także żołnierz z checkpointu, nie lubi być obiektem nienawiści. Tamar powie, że jedna z jej bohaterek przepuszczała przez posterunek palestyńskie dzieci, żądając: 'Uśmiechnij się do mnie. No, gnojku, pokaż, że mnie lubisz'.

Feminizm na froncie

Kiedy posterunku pilnuje żołnierka - objaśnia Tamar - odzywa się w niej czasami babska duma i przekora. Może jakiś żołnierz upokorzył ją głupim dowcipem, więc się odegra na palestyńskim chłopcu. Może chce dorównać, pokazać, że nie jest gorsza od mężczyzn nie tylko wtedy, gdy klnie, śmieje się z koszarowych żartów, ale też - kiedy trzyma karabin, rewiduje, sprawdza dokumenty, walczy. Jednak - doda Tamar - feminizm na froncie nie zna litości. Wojna da kobietom żołnierzom to samo, co daje mężczyznom. Ich historie wcale nie są bardziej soft. Pamiętajmy: minus i minus to plus. Inaczej nigdy nic nie wychodzi.

Film o tym co wojna robi z ludźmi

To normalne, że za 'Cień uśmiechu' na Tamar rzuciła się prawica. Wrzeszczano, że szarga świętości, biadoli nad dolą terrorystów, miast chwalić waleczną ojczyznę. Lecz w swojej naiwności nie przewidziała, że do gardła skoczy jej również część antywojennej lewicy. Po co - pytano - pokazuje kobiety roztrząsające własne przeżycia? Po co film o babach genetycznie amoralnych i zepsutych? Krytykowano, że rozdrabnia problem, tworzy wyciskacz łez. A tu trzeba z całych sił walczyć o pokój.

Tyle że Tamar nie chciała zrobić filmu na potrzeby żadnej propagandy. Nagle zaskoczenie, bo po tych wszystkich atakach jej film chcą zobaczyć w Knesecie. Tamar myśli, że to może dlatego, iż na pierwszy rzut oka dokument opowiada, co wojna robi kobietom. Cieszy się, bo w Izraelu nikt nie lubi oglądać filmów o okupacji Zachodniego Brzegu. Ktoś wówczas powie jej, że łatwiej oglądać takie filmy, gdy bohaterkami są dziewczyny, bo dziewczyny inaczej opowiadają, a jej bohaterki na dodatek są po prostu piękne.

Ale film chcą oglądać również wojskowi - wychowawcy żołnierzy. Sprawa szybko ucieka poza historię wyznaczoną ramami płci. Już nie jest ważne, że przed kamerą siedzą dziewczyny, bo równie dobrze mogliby usiąść chłopcy. Powiedzą jej to, co wiedziała od samego początku: - Zrobiłaś film o tym, co wojna robi z ludźmi. Wojskowi są bardzo szczerzy. Mówią: - Boimy się, że twój dokument może rozmiękczyć żołnierzy, mogą się po nim zaplątać w wątpliwościach. Za to na wojnie płaci się życiem, swoim i kolegów. - Ale - dodają - trzeba ten film pokazywać, choć niesie to ze sobą wielkie ryzyko. Niech dziewczyny i chłopcy zobaczą, co się dzieje, jeśli zapomną o diable siedzącym w każdym z nas.

Tekst: Paweł Smoleński - Wysokie Obcasy


Przeczytałam ten reportaż i mną wstrząsną. Czy każdy na wojnie staje się zwierzęciem bez ludzkich odruchów , czy wszyscy żołnierze się tak zachowują. Tekst nie tylko o kobietach i dla kobiet, godny przeczytania przez wszystkich.
 
 
Rewizor
[Usunięty]

Wysłany: Pon 12 Maj, 2008   

neo11 napisał/a:
może rozmiękczyć żołnierzy, mogą się po nim zaplątać w wątpliwościach

O to samo się obawiali dowódcy wachmanów*. Czyli jak historia kołem się toczy :(

*hist. w okresie okupacji hitlerowskiej – strażnik w więzieniu lub obozie koncentracyjnym, wartownik.
 
 
neo11
[Usunięty]

Wysłany: Pon 12 Maj, 2008   

Po przeczytaniu tego tekstu nabrałam ochoty na obejrzenie tego dokumentu. Zastanawiam się czy będzie do dostania w Polsce.
 
 
jdd66 
1


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 34
Skąd: kraków
Wysłany: Pon 12 Maj, 2008   

Tak jak nigdy syty nie zrozumie głodnego tak nigdy ktoś kto nie był na wojnie nie zrozumie tego reportarzu. Ja do końca ich też nie jestem a stanie zrozumieć ale dlatego że troszeczkę byłem i troszeczkę widziałem nie oceniam ich. Nie mam takiego prawa.
Pamiętaj o tym.
 
 
thikim 
Guru


Pomógł: 53 razy
Dołączył: 26 Sty 2007
Posty: 13020
Skąd: Polska
Wysłany: Pon 12 Maj, 2008   

Fragment jest tutaj http://uk.youtube.com/watch?v=Ii7Hv7r_hYs
a tu wywiad na ten temat http://uk.youtube.com/watch?v=Cq7K0zwWWls
 
 
REMOV 
9


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 11 Lis 2004
Posty: 5214
Skąd: Polska
Wysłany: Pon 12 Maj, 2008   Re: Żołnierki z Izraela

neo11 napisał/a:
Przeczytałam ten reportaż i mną wstrząsnął.
Tak z ciekawości, czy czytałaś jakąkolwiek książkę-reportaż o wojnie? Szczególnie pytam o te współczesne z ostatnich 20 lat. Trochę mnie dziwi, że akurat tak oddziałuje na Ciebie jakiś tam tekst w gazecie, a żadna z bardziej znanych pozycji nie.
Cytat:
Czy każdy na wojnie staje się zwierzęciem bez ludzkich odruchów
Nie, nie każdy. Och, to było bardzo proste pytanie.
Cytat:
czy wszyscy żołnierze się tak zachowują
Nie, nie wszyscy. Ale wystarczająco wielu, aby na ten temat pisać reportaże. Które, wstrząsają.
Cytat:
Tekst nie tylko o kobietach i dla kobiet, godny przeczytania przez wszystkich.
Nihil novi sub sole. Polecam, abyś w wolnej chwili poczytała sobie książki o Wietnamie (nawet z epoki, które można wygrzebać w zakurzonych fragmentach bibliotek, z dużą przyjemnością powracam na przykład do Warneńskiej, ciekawe jak teraz pisałaby o Iraku), dowolnej z niewielkich wojen toczonych podczas Zimnej Wojny na niespecjalnie istotnych teatrach działań, wręcz na zadupiach cywilizacji, gdzieś w Afryce lub Azji, pisane z punktu widzenia żołnierzy, najemników, cywilów, dzieci-wojowników, wspomnienia z Libanu, zapiski z Jugosławii, reportaże z wojen domowych w byłych republikach ZSRR, pamiętniki z Czeczenii i tak dalej. Wszędzie znajdziesz normalnych ludzi i zwyrodnialców, czyny ohydne i naturalne, oczywiste i rzekomo nieludzkie. Ciekawe będą - szczególnie dla Ciebie nawet książki pisane przez reporterów o ich przeżyciach, kłania się tutaj fabularyzowane "Terytorium Komanczów" Arturo Perez-Reverte i tak dalej i tym podobne, coś więcej niż tylko jeden tekst z jednej gazety. Skoro tak wstrząsnął Tobą tekst w Wysokich Obcasach to poszerz swoje horyzonty również o inne pozycje. Podpowiem, że w anglojęzycznym świecie na eBay'u takie książki są po 2-3 dolary (tylko sprowadzenie do Polski niestety kosztuje dolarów 11).
 
 
Świtek 
8
Kontestator ;)


Pomógł: 6 razy
Wiek: 55
Dołączył: 29 Kwi 2007
Posty: 3581
Skąd: Kościan, Wielkopolska
Wysłany: Pon 12 Maj, 2008   

Nie dziwię sie Twojej reakcji neo11. Autorka i bohaterki reportażu są kobietami. nrracja i całe to budowanie atmosfery jest też iście kobiece...

A co do meritum... Trochę się zgadzam z REMOVem, ale nie do końca... Wojna jest jedną z sytuacji nadzwyczajnych, w której ludzie spotykają się z okrucieństwem i osobistymi tragediami, własnymi i swoich wrogów. Ale żeby to przeżyć nie trzeba wojny...

Dużo w tym, co jest w reportażu, to zwykłe odreagowanie. Próba znalezienia sę w sytuacji przerastających zwykłych śmiertelników. Co świetnie było ukazane w tzw. "Polskiej Szkole" filmowej... prawdy, bardzo często ukazywanej własnie przez pokolenie wojenne. Kazda wojna demoraliuje i nikt nie uczy jak z takimi doświadczeniami żyć ...
_________________
Mądrzy i głupcy popełniają taką samą liczbę błedów. Mądrzy ciągle nowe, głupcy zawsze te same.
 
 
 
REMOV 
9


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 11 Lis 2004
Posty: 5214
Skąd: Polska
Wysłany: Pon 12 Maj, 2008   

Świtek napisał/a:
Autorka i bohaterki reportażu są kobietami. Narracja i całe to budowanie atmosfery jest też iście kobiece...
No tak, wychodzi, że Paweł Smoleński jest kobietą ;)
Cytat:
Wojna jest jedną z sytuacji nadzwyczajnych
Moim skromnym zdaniem życie to jeden wielki ciąg sytuacji nadzwyczajnych.
Cytat:
w której ludzie spotykają się z okrucieństwem i osobistymi tragediami, własnymi i swoich wrogów. Ale żeby to przeżyć nie trzeba wojny
...wystarczy wysłać dzieciaka do gimnazjum? ;)
Cytat:
Próba znalezienia sę w sytuacji przerastających zwykłych śmiertelników.
Po co takie szumne słowa, to jest przecież normalna sytuacja i to są normalni śmiertelnicy z normalnymi, ludzkimi reakcjami - cały czas mowa, o 18-letnich gówniarzach z bronią, "bawiących" się w wojsko. Eksperyment Zimbardo pamiętasz?
 
 
Świtek 
8
Kontestator ;)


Pomógł: 6 razy
Wiek: 55
Dołączył: 29 Kwi 2007
Posty: 3581
Skąd: Kościan, Wielkopolska
Wysłany: Pon 12 Maj, 2008   

REMOV napisał/a:
No tak, wychodzi, że Paweł Smoleński jest kobietą ;)


Miałem na mysli Tamar i to o czym opowiada...


REMOV napisał/a:
Moim skromnym zdaniem życie to jeden wielki ciąg sytuacji nadzwyczajnych.


REMOV napisał/a:
...wystarczy wysłać dzieciaka do gimnazjum? ;)


Zdecyduj się. Albo zaprzeczasz sam sobie albo jesteś po prostu głupiejesz jak się możesz w końcu do kogoś przyczepić.

REMOV napisał/a:
Po co takie szumne słowa, to jest przecież normalna sytuacja i to są normalni śmiertelnicy z normalnymi, ludzkimi reakcjami - cały czas mowa, o 18-letnich gówniarzach z bronią, "bawiących" się w wojsko. Eksperyment Zimbardo pamiętasz?


Masz na myśli normalne, rutynowe działania czy realny kontak z wrogiem? Pewnie Ty znasz te dane lepiej ode mnie i podpowiedz ilu żołnierzy czy marines brało udział w walkach od 2002 i jak się to ma (udział procentowy) do liczebności sił zbrojnych USA (pod kontem ile osób się przewinęlo na kontraktach)?. Na 15 tys. żołnierzy polskich w Iraku ilu było zmuszonych użyć broni? I teraz wyciągnij wnioski to pewnie sie dowiesz, że strzelanie do wroga jest sytuacją nadzwyczjną nawet w siłach zbrojnych...
_________________
Mądrzy i głupcy popełniają taką samą liczbę błedów. Mądrzy ciągle nowe, głupcy zawsze te same.
 
 
 
thikim 
Guru


Pomógł: 53 razy
Dołączył: 26 Sty 2007
Posty: 13020
Skąd: Polska
Wysłany: Wto 13 Maj, 2008   

Zabawne że jak tylko zaczyna sie cytowanie to zaraz potem są przepychanki. Podejrzewam że zlikwidowanie możliwości kopiowania i cytowania większość przepychanek by zlikwidowało :D .
To ja też zacytuje fragment :D i może w innym kierunku dyskusja pójdzie.
Cytat:
Słuchałam ich, wiedziałam, że nie kłamią.

Już widzę te dziewczęce oczy gdy właśnie ktoś opowiada o tym jak odciał głowę smokowi. Kobieta już widzi krew lejącą się na piasek. Kłamali, oczywiście że kłamali. Gdy ktoś mówi o tym jaki to jest dobry, połowę trzeba w bajki włożyć jego słów. Najciekawsze jest to że jak mówi jaki to jest zły trzeba zrobić dokładnie to samo.
_________________
"Robotnicza myśl socjalistyczna jest nam bliska" - premier polskiego rządu rok 2019.
"W skrytości ducha byłem socjaldemokratą" - inny premier polskiego rządu.
 
 
REMOV 
9


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 11 Lis 2004
Posty: 5214
Skąd: Polska
Wysłany: Wto 13 Maj, 2008   

Świtek napisał/a:
Miałem na mysli Tamar i to o czym opowiada...
To podpowiem, że autorem narracji był mężczyzna. I nie wiem, co miałes na myśli, wiem co - niepoprawnie - zapisałeś. To do treści Twoich wypowiedzi się odnoszę, a nie Twoich przemyśleń. Telepatą nie jestem. Jeżeli nie potrafisz precyzyjnie się wypowiadać, nic dziwnego, że masz problemy z komunikacją, co więcej agresją reagujesz na wypowiedzi innych, czego dowodzi poniższy tekst.
Cytat:
Zdecyduj się. Albo zaprzeczasz sam sobie albo jesteś po prostu głupiejesz jak się możesz w końcu do kogoś przyczepić.
Ustalmy, że po prostu "głupieję", skoro już nie potrafisz toczyć polemiki, zaś przechodzisz do ataków personalnych. W końcu niestety dyskutowanie na forum nie wymaga od Ciebie opanowania elementarnych zasad prowadzenia dyskusji, prawda?
Cytat:
Masz na myśli normalne, rutynowe działania czy realny kontak z wrogiem?
Nie ma to znaczenia. W warunkach wojny domowej, czy konfliktu asymetrycznego, to co jest czynnikiem najbardziej stresogennym, to fakt, że jesteś zaangażowany w niego cały czas służby. Owszem, możesz sobie zredukować to jedynie do zaangażowania w wymianę ognia, tyle tylko, że jak fałszywy jest to obraz pokazuje choćby ten krótki artykuł, gdzie o strzelaniu jako takim nie było niemal nic. Nie wiem, co za historyjki sobie wymyśliłeś, ale może mi wytłumaczyć, co skierowało Twój ciąg myślowy w tym fałszywym kierunku?
Cytat:
I teraz wyciągnij wnioski
Wyciągam wnioski i stwierdzam, że piszesz nie na temat.
Cytat:
to pewnie sie dowiesz, że strzelanie do wroga jest sytuacją nadzwyczjną nawet w siłach zbrojnych...
Możesz wyjaśnić mnie i światu, dlaczego zredukowałeś sobie zagadnienie jedynie do strzelania w stronę przeciwnika, skoro nie ma na ten temat niemal ni słowa w cytowanym reportażu ani nawet w mojej wcześniejszej wypowiedzi? Bo tak Ci się coś skojarzyło?
 
 
balbina
[Usunięty]

Wysłany: Wto 13 Maj, 2008   

Reprtaż o izraelskich żołnierkach wpisuje się w dyskusję, która toczy się jeszcze nieśmiało, lecz toczyć się powinna, a mianowicie porusza kwestię ludzkiej wrażliwości w sytuacjach ekstremalnych. Po ostatnich doniesieniach prasowych o "liczniku zabitych" niektórzy też byli wstrząśnięci. Pojawiło się zdziwienie lub oburzenie. Dlaczego? Żołnierz jest szkolony do zabijania i posługuje się bronią tak doskonałą (lub nie - inna kwestia), która wiele osób może wysłać na tamten świat. I wysyła. Oczywiście, my uczestniczymy w "misjach pokojowych" i mogłoby się wydawać, że nasi jeżdżą na obcą ziemię, by zajmować się biednymi dziećmi, rozdawać grochówkę lub ewentualnie pogrozić palcem niegrzecznym chłopcom. To jest jednak wojna.
Jeden z moich studentów był na misji. Po powrocie miał zaległy egzamin, trochę dukał, więc w ramach pomocy zapytałam go o zagadnienie etyki na wojnie. Zaczął mówić o tym co widział i rozkleił się - jego opowieść mną wstrząsnęła. Dzisiaj ten młody mężczyzna nie jest już żołnierzem, zapewne nie nadawał się do służby.
W cytowanym artykule zaskakująca jest zapewne receptywność owych kobiet: reagowanie śmiechem lub kpiną. Taka reakcja oburza, lecz jest psychologicznie uzasadniona, bowiem ludzie różnie reagują na stres. Zdziwienie może budzić fakt, iż rzecz dotyczy kobiet - przecież takich delikatnych, zwiewnych i wrażliwych istot. Badania i - niestety - doświadczenie wykazuje, że ludzkie samice, po przekroczeniu pewnych barier, są zdolne do okrutnych czynów, zaś poziom agresji w grupie kobiet może być o wiele większy niż w grupie mężczyzn vide więzienia kobiece lub kobiety-terrorystki, które najszybciej należy wyeliminować.
Na marginesie - REMOV cytuje mojego ulubionego Zimbardo. Niby już naukowa ramota, ale nadal przydatna, zaś jego "Psychologię i życie" można czytać do poduszki, tylko nieco za duża.
 
 
REMOV 
9


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 11 Lis 2004
Posty: 5214
Skąd: Polska
Wysłany: Wto 13 Maj, 2008   

balbina napisał/a:
Reprtaż o izraelskich żołnierkach wpisuje się w dyskusję, która toczy się jeszcze nieśmiało, lecz toczyć się powinna, a mianowicie porusza kwestię ludzkiej wrażliwości w sytuacjach ekstremalnych.
Mam wrażenie, że taka dyskusja była toczona od zarania dziejów... a przynajmniej od czasu pierwszej zanotowanej w źródłach wojny, jakieś... 5,5 tysiąca lat temu (od czasu cywilizacji sumeryjskiej do II wojny światowej historycy naliczyli 14 513 udokumentowanych wojen) ;)
Cytat:
Żołnierz jest szkolony do zabijania
Żołnierz jest, był i będzie szkolony do eliminowania celów. To powyższe zdanie jest kolejnym nadużyciem w tym wątku.
Cytat:
Oczywiście, my uczestniczymy w "misjach pokojowych" i mogłoby się wydawać, że nasi jeżdżą na obcą ziemię, by zajmować się biednymi dziećmi, rozdawać grochówkę lub ewentualnie pogrozić palcem niegrzecznym chłopcom. To jest jednak wojna.
Polska uczestniczy w misjach pokojowych i misjach stabilizacyjnych, ale żadne z nich nie są udziałem w wojnie. W konflikcie lokalnym - tak, w wojnie - nie. Zresztą, co za wojna, w której straty w ciągu pięciolatki porównywalne są z weekendami na drogach w Polsce w ciągu roku. Co więcej, w USA trzy razy więcej ludzi popełnia samobójstwa z prywatnej broni w domowym zaciszu w ciągu roku, niż zginęło ich przez te pół dekady z bronią w ręku w Iraku. To tak, aby wrócić ze świata fikcji do rzeczywistości. Ad meritum - polscy żołnierze, poza naprawdę sporadycznymi sytuacjami bojowymi, pełnią na miejsce właśnie funkcje parapolicyjne.
Cytat:
Dzisiaj ten młody mężczyzna nie jest już żołnierzem, zapewne nie nadawał się do służby.
Pytanie czy w ogóle się do niej nadawał zanim tam pojechał? Psychoprofilaktyka w WP jest na dosyć słabym poziomie.
Cytat:
W cytowanym artykule zaskakująca jest zapewne receptywność owych kobiet: reagowanie śmiechem lub kpiną. Taka reakcja oburza, lecz jest psychologicznie uzasadniona, bowiem ludzie różnie reagują na stres.
Podkreśliłbym, że cały tekst jest o zachowaniach nastolatków w mundurach, w których presja grupy jest dosyć spora. Inaczej reaguje 18-latek, zaraz po szkole wysłany na dwa lata do wojska z grupką rówieśników, inaczej zawodowy żołnierz po kilku latach w mundurze. Skądinąd dlatego w oddziałach specjalnych służą ludzie o 10 lat starsi.
Cytat:
Zdziwienie może budzić fakt, iż rzecz dotyczy kobiet - przecież takich delikatnych, zwiewnych i wrażliwych istot.
Zdania dotyczące delikatności, zwiewności i wrażliwości kobiet bywają czasami mocno przesadzone.
 
 
neo11
[Usunięty]

Wysłany: Wto 13 Maj, 2008   

REMOV,
Jak Cię czytam to mi ręce opadają i zastanawiam się ile lat trzymali Cię rodzice w piwnicy ??? Oczywiście że dostanę za to pasek ale co mi tam. Widzisz ten teks jest na tyle wstrząsający że jednostki myślące zaczynają się zastanawiać jakby się zachowały w takiej sytuacji. Czy mogłabym stać i patrzeć jak moim koledzy kogoś katują i gwałcą bo się poskarżyłam. Czy miałabym na tyle odwagi żeby zareagować ?
Oczywiście widziałeś setki trupów i byłeś na misjach w wielu krajach wiec się nie zastanawiasz co byś w takiej sytuacji zrobił i specjalnie dla Ciebie bo się obawiam że możesz tego nie zrozumieć to był sarkazm.
 
 
REMOV 
9


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 11 Lis 2004
Posty: 5214
Skąd: Polska
Wysłany: Wto 13 Maj, 2008   

neo11 napisał/a:
Jak Cię czytam to mi ręce opadają i zastanawiam się ile lat trzymali Cię rodzice w piwnicy ?
Powiedz mi, czy w takich okolicznościach nabrałaś podobnego poziomu kultury, aby zadać takie pytanie? Czy mogłabyś tego rodzaju wstawki zostawić sobie dla ludzi z Twojego najbliższego otoczenia, jeżeli są tam akceptowane? Skądinąd tego rodzaju uwagi dosyć dobitnie świadczą o Tobie i Twoich zasadach prowadzenia dyskusji, nie zaś o mnie. Jeżeli masz problem z zachowaniem kanonów dopuszczalnych zachowań, to może lepiej jednak niczego nie pisz, dobrze?
Cytat:
Widzisz ten teks jest na tyle wstrząsający że jednostki myślące zaczynają się zastanawiać jakby się zachowały w takiej sytuacji.
Ten artykuł jest jeden z tysięcy podobnych, pisanych na ten temat od lat. Niczym specjalnie się nie wyróżnia, nie zawiera w sobie żadnych nowych, czy szokujących informacji. Tyle tylko, że poza artykułem w gazecie nigdy nie przeczytałaś niczego na ten temat, prawda? Wojna w Jugosławii minęła, o Iraku czy Wietnamie pewnie już zapomniałaś, natomiast trwająca dekady sytuacja w Izraelu nagle wywołała u Ciebie wstrząs. Przypomina mi się Orwell - ignorancja to błogosławieństwo.
Cytat:
bo się obawiam że możesz tego nie zrozumieć to był sarkazm.
I kolejny atak personalny... bo ktoś śmiał mieć inne zdanie, tak?

Czy mogłabyś następnym razem przeżywać swoje emocje ciszej, bez miotania się i atakowania rozmówców? Czy jesteś w stanie przeżyć kolejny wstrząs i zrozumieć, że to nie są kulturalne i społecznie akceptowalne zachowania? Czy wymagam od Ciebie zbyt wiele?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group