Moi drodzy... widzę zdania są podzielone co do tego WF i widzę że tak mniej więcej utworzyły się dwa obozy, że armia potrzbuje tylko silnych a z drugiej strony wykształciuchem. Ale teraz podam wam przykład i chciałbym aby sie ustosunkowano tak mniej więcej do tego:
otóż nie mam organizmu bardzo wysportowanego, nie mam sprawności fizycznej dobrej czy bardzo dobrej ale jestem wykształciuchem: licencjat z resocjalizacji, skończe niedługo magistra z psychologii a pracujowałem w sądownictwie jako karnista i przerzucałem papierki jak to niektorzy powiedzą choć to była bardzo ciężka robota gdzie nie można było zrobić pomyłki bo głowy leciały i teraz co ? Nie zdam WF i mam iśc na bruk ?? Nie liczy się wiedza i doświadczenie jakie mam ??
Nie którzy żołnierze w ogóle nie planują studiów ani nie chca o tym słyszeć. Dla mnie to jest traktowanie trochę po macoszemu i wzięcie wszystkich do jednego worka. jeżeli ktos chce byś fizolem w wojsku to niech ćwiczy ale armia nie polega tylko na ćwiczeniu bo osoby wykształcone też są potrzebne. A druga sprawa to ja wtedy nie wiem po co biorą licencjatów i magistrów do wojska którzy mają małą sprawnośc fizyczną i mają iść po dwóch latach na bruk... Dla mnie to jest paranoja...Pierw zachęcają a potem wyrzucają w wojska...
Wiek: 50 Dołączył: 24 Kwi 2007 Posty: 118 Skąd: teraz ....., a później ?!
Wysłany: Nie 25 Maj, 2008
Witam !!!
Jeśli Panowie pozwolą to zabiorę też glos w powyższej sprawie....
Hmmm...
Przede wszystkim mogę powtórzyć za kolegą "mumią" , tj.: "moim skromnym zdaniem zaliczenie w-f na zwykłą czwóreczkę nie powinno stanowić problemu dla człowieka w jako takiej kondycji".
I to wg mnie jest prawdą i nie ma w tym "przegięcia".
Jednakże chciałbym zwrócic uwagę na nasze (typowo polskie, a może słowiańskie) podejście w ogóle do wysiłku zwłaszcza fizycznego.....
Jak nie patrzą , nie pilnują to nawet się nie ruszę !!! Hahahaha
Wg nas w czasie wolnym , przy nawet ładnej pogodzie to o wiele bardziej preferujemy odpoczynek przy piwku , grilu itp. (ja też to uwielbiam). A jak widzi się "gościa" w stroju sportowym w parku, lasku, deptaku patrzy się na niego co najmniej dziwnie.
Już nie wspomnę znajomego(żołnierza zawod.) w koszarach - to zaraz naszym zwyczajem uważany jest za człowieka , który się "wychyla", albo jakiegoś "nieroba" czy "karierowicza"
Ktoś wspominał o innych armiach... Nie znam ich norm , ale wiem , że bez względu na czas , miejsce (pora doby, misja w Iraku , Af.., Syr..) nikt nie uzna danego człowieka trenującego za jakieś nadzwyczajne zdarzenie. Ba! Jeśli chodzi o organizacje takich obozów, to wg tak modnych norm zachodnich ważne są trzy miejsca:
1. hala sportowa, bądź inne pomieszczenie (namiot, hangar, plac) do ćwiczeń
2. stołówka
3. miejsce przeprowadzania wszelakich zabiegów higienicznych
Nawet , gdy nieskończone jeszcze ogrodzenie!
Fakt , że najgorsze jest to, że jakoś od kilku lat nie możemy dojść do pewnej stabilizacji w przepisach dotyczących zaliczania testu z w-f. A to nie ten czas , a to inne normy, bo ktoś się nie wyrobił. To pomysły testu co pół roku itp. Jest to bynajmniej niewygodne.
Ponadto, niektórzy moi poprzednicy wskazali na pewną bolączkę przy rekrutacji...
I tu zdecydowanie jestem za ustawieniem dla wszystkich pewnej poprzeczki po pokonaniu , której należy dopuścić delikwenta do służby.
Reasumując uważam, że jako żołnierze jesteśmy zobowiązani (również ustawą) wobec ogółu społeczeństwa do zachowania pewnego minimum sprawności. Nikt nie wymaga od nas byśmy byli atletami ... Jednakże dziwi mnie jak to niektórzy panowie w mundurach zaliczają kolejne egzaminy , posiadając tak zasobne "plecaki" z przodu , zapominając o powiedzeniu: "sprawny jak ...." i tu nie kończę.
Po pierwsze stworzyć infrastrukturę do utrzymania kondycji fizycznej na normalnym poziomie a po drugie umożliwić korzystanie z niej. To wcale nie jest tak że wojsko nie chce ćwiczyć ale chodzi o to żeby miało możliwość. Poza pracą mamy jeszcze prywatne życie i ważne obowiązki.
Jak przeczytałem te wszystkie wpisy to zauważyłem parę zależności co do przedstawianych tez:
jedni to tylko wysiłek fizyczny uznają, inni nie, a ostatni to tylko mieszają w pojęciach pozostałych. Jak na razie to czas wolny do "pobiegania sobie" to w normalnej jednostce maja tylko ci co pracują w sztabie lub gdzie indziej poza pododdziałami liniowymi, zwłaszcza tam gdzie jeszcze służą tz. "szwejki".
Za to można zawsze usłyszeć z rożnych stron: "co robią pańscy żołnierze" lub "co teraz przewiduje porządek dnia".
Mówi sie, że można poćwiczyć w czasie zaplanowanych zajęć W-f, ale trzeba realizować zajęcia żołnierzy i nie można pozwolić sobie na co innego.
Jak na razie zajmuje stanowisko w którym trzeba mieć siłę, zwinność i "olej w głowie" żeby wszystko poukładać jak należy, ale tylko przez chwilę, pozostały czas to siedzenie i gapienie się w aparaturę, jak wszystko gra to dobrze, jak nawali to chcą mi urwać części ciała ci na wysokich stołkach.
Pozostaje więc problem połączenia tego do kupy, by wilk był syty i owca cała, to jest indywidualna sztuka każdego z osobna.
Widzę, że znowu rozgorzała dyskusja nad normami, czasem na ćwiczenie wieczorem lub "grubasami".
A moim zdaniem autorowi chodzi o to żeby wf nie był jedynym wskaźnikiem przydatności żołnierza w armii jak to jest w tej chwili. Człowiek może być specjalista w swojej dziedzinie a jest dyskryminowany bo słabo biega lub nie jest silny. Niech powrócą pieniądze za klasy specjalisty tak jak wróciły za wf. Niech ludzie mają motywację do pogłębiania swojej wiedzy.
Nie mówię, że wf nie jest ważny ale dla wielu specjalności nie ma on większego znaczenia podczas wykonywania obowiązków służbowych.
Armia nie jest w stanie dokładnie określić kwalifikacji jakie mieliby posiadać owi specjaliści (efekt braku certyfikacji uprawnień min. kontrolerów ruchu lotniczego i personelu służby-inżynieryjno-lotniczego i całej masy innych specjalności). Najprościej było zapisać wymagania dot. WF i języka angielskiego.
Wiek: 32 Dołączył: 23 Maj 2008 Posty: 48 Skąd: Głogów
Wysłany: Pon 02 Cze, 2008
Zagłosowałem, że jest normalnie ponieważ tak jest. Nie powinno się obniżać tych wymagań ponieważ żołnierz musi być w harmonii ciała i umysłu. Wymagania intelektualne też są zwłaszcza w szkołach oficerskich, a nad kondycją trzeba pracować i nie ma co narzekać.
_________________ Ból najlepszym nauczycielem ale nikt nie chce się u niego uczyć.
Pomógł: 7 razy Dołączył: 08 Maj 2005 Posty: 3948 Skąd: SZ RP
Wysłany: Pon 02 Cze, 2008
Tym 56 % osób ,którzy uważają że wf to przegięcie proponuję zwrócic się np. po kolejną podwyżkę do .....polityków. Tylko się nie zdziwcie jak usłyszycie "K_S .....nawet się Wam nie chce byc sprawnymi".
A do Panów Moderatorów apeluję o zamknięcie tego wątku i nie pozwalanie na ciągłe odgrzewanie tego kotleta.
Bo nikt z wf-u nie robi "pępka świata" i fatalnie wygląda to wieczne sprawnościowe (wf) malkontenctwo.
Żołnierz musi byc sprawny i wyglądac ale jak człowiek a nie jak wieprz.
Earpman podważanie ważności wfu jest błędem. Kondycja i sprawność fizyczna to ważna rzecz dla żołnierza zawodowego.
Ale czy najważniejsza?? Czy ma być jedynym kryterium oceny przydatności i jakości wojskowych??
Pomógł: 53 razy Dołączył: 26 Sty 2007 Posty: 13020 Skąd: Polska
Wysłany: Pon 02 Cze, 2008
Dodatkowo czy nie można w końcu zacząć realizować zajęć z wf? To nie jest tak że cała kadra ma gdzieś wf. Tylko zwyczajnie, ze względu na służby, nie ma na to czasu. Czasem bywa też że przełożony patrzy na zajęcia z wf jak na miganie się od pracy.
Moim zdaniem, połowę zajęć powinniśmy wyrzucić z programów szkolenia. Za to zacząć realizować wf. Kształci się człowiek i tak samodzielnie na swoim stanowisku pracy. Do wf zaś lepiej podchodzić zespołowo.
Wiek: 48 Dołączył: 22 Mar 2008 Posty: 25 Skąd: szczecin
Wysłany: Pon 02 Cze, 2008
thikim napisał/a:
Dodatkowo czy nie można w końcu zacząć realizować zajęć z wf? To nie jest tak że cała kadra ma gdzieś wf. Tylko zwyczajnie, ze względu na służby, nie ma na to czasu. Czasem bywa też że przełożony patrzy na zajęcia z wf jak na miganie się od pracy.
Moim zdaniem, połowę zajęć powinniśmy wyrzucić z programów szkolenia. Za to zacząć realizować wf. Kształci się człowiek i tak samodzielnie na swoim stanowisku pracy. Do wf zaś lepiej podchodzić zespołowo.
Pomógł: 7 razy Dołączył: 08 Maj 2005 Posty: 3948 Skąd: SZ RP
Wysłany: Pon 02 Cze, 2008
gadzior napisał/a:
Ale czy najważniejsza??
Pewnie że nie (gdzie pisałem że najwazniejsza?)! To jedna z podstaw. Zresztą tak oczywista (oczywistośc )że ciągłe mielenie tego zagadnienia jest już bez sensu.
Witam.
Pisząc żartem- myślący podwładny jest nibezpieczny dla przełożonego - ot tyle w aspekcie WU-FIU.
Pozdrawiam.
Żołnierz ma prawo do szczęścia, ale nie ma szczęścia do prawa.
Jak to jest z tymi normami dowódczymi? d-ca drużyny,stacji,radiostacji,plutonu, itp choć nie biorą dodatku dowódczego zdaje wg norm dowódczych a np z-ca d-cy jw czy szef szkolenia już nie jest dca i zdaje jak pozostali żołnierze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum