Ts-11Iskra, czytałem. Jednak teraz sprawa dotyczy nie tyle pracy KBWL a pracy prokuratury.
Zastanawia mnie czemu postawiono zarzuty karne tylko tym dwóm osobom, podczas gdy zaniedbania innych mogły także przyczynić się do katastrofy a w efekcie śmierci osób będących załogą i pasażerami Casy.
I faktycznie kolejne pytanie dotyczące pracy prokuratury - czy korzystano z ekspertyz ludzi związanych z kontrolą ruchu lotniczego. Jest jednak pewien dysonans między treścią raportu KBWL, w którym jak ja to odebrałem - stwierdzono, że kontroler nie był dobrze wyszkolony a przynajmniej za mało jak do tego typu statków i warunków. Natomiast jak wynika z wstępnych informacji medialnych - z pracy prokuratury - obraz rysuje się nieco inny.
_________________ Tylko umarli widzieli koniec wojny. Platon
Witam Kolegów.
Gdyby każdy poznał treść ostatniego zarzutu postawionego kontrolerowi (zmieniano go cztery razy w ciągu śledztwa), wiedziałby, że chodzi o znalezienie winnego na siłę!
Zobaczymy jaki będzie rozwój wydarzeń w sądzie.
Witam!
Ekspertami prokuratury z tego co wiem, byli między innymi eksperci komisji Millera a tam również nie ma żadnego kontrolera ruchu lotniczego.Nie mówiąc już o kontrolerze, który pracował na tym sprzęcie.
Pozdrawiam.
Panowie to powinno dotrzeć do CBA .Uprzejmie informuję , że zachodzi duże prawdopodobieństwo narażenia skarbu państwa na wyłudzenie wielomilionowego odszkodowania przez prawnika reprezentującego rodziny ofiar katastrofy Casa 295. Podstawą wypłacenia zadość -uczynienia rodzinom jest przepis ,który pozwala to zrobić jeśli urzędnik państwowy działał umyślnie na szkodę i nie dopełnił obowiązków służbowych , co było działaniem na szkodę tych ludzi oraz interesu publicznego. Jedynym sposobem było znalezienie osoby która spełniła by te warunki, domniemam ,że MON uzgodnił z prokuraturą postawienie zarzutu por. Adamowi B ,co odbyło się 22.02 2011r.w prokuraturze Poznańskiej ,a 25.02.2011r. poinformowano o podpisaniu ugody MON z rodzinami . Nadmieniam ,że pierwsze zarzuty były z art.174 par.2 kk. A zmieniono je na art.231 par 1 kk. Zarzuty postawione panu B są bezpodstawne i do obalenia ich nie trzeba przeprowadzać nawet postępowania sądowego .Zarzut 1. nie wyegzekwował potwierdzenia wysokości 1000m oraz 600m .Nie ma większej bzdury ,samolot wykonywał lot na 600m więc jak miał wyegzekwować wysokość 1000m oraz 600 m. Bzdura, zarzut bezpodstawny. Zarzut 2 . doprowadził samolot 143m nad ścieżką zniżania to jest ,że samolot był na wysokości około 250m nad powierzchnią ziemi ,nie ma dokumentu stwierdzającego jednoznacznie ,ze samolot pokonał pionową drogę 250m w dół. Wszystkie dokumenty mówią o pokonaniu drogi pionowej około 150m do rozbicia się . Wszystkie dokumentu pokazują koniec zapisu na około 100m. Zarzut zupełnie bezpodstawny. A prawnik rodzin ofiar Casa zaciera ręce jemu pewnie coś kapnie ,a że na plecach pana B to bez znaczenia bo po wypłacie zadośćuczynienia zawsze można zmienić zarzut.
Wybito mi to z głowy, a może zabrakło mi odwagi.
_________________ "Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić,
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"
Pilot nie zawinił, zawiniła prokuratura, winnego znaleźli, ale nie jest powiedziane, że go powieszą, rodziny nie chcą dalej drążyć tematu, poproszą o umorzenie sprawy i po krzyku. Sprawa pozamiatana pod dywan.
Pomógł: 65 razy Wiek: 84 Dołączył: 03 Wrz 2005 Posty: 6445 Skąd: Getarnte Option von ...
Wysłany: Czw 28 Kwi, 2011
Z tego, co dzisiaj usłyszałem w mediach, to oficer (porucznik) były kontroler z Mirosławca z feralnego dnia - będzie odpowiadał za umyślne niedopełnienie obowiązków poprzez brak współdziałania między załogą a kontrolerem.
Grozi mu 3 lata.
_________________
Ludzie , nie udzielam porad ''prawnych'' za pośrednictwem
Pięknie to wyjaśnił CASA295 w swoim poście.
Nic dodać, nic ująć.
_________________ "Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić,
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"
Oficer podejrzany w sprawie CASY po trzech latach wraca do służby
Płk Leszek L., wobec którego prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie katastrofy CASY, ma wrócić do służby. Od trzech lat był zawieszony w czynnościach służbowych, Wtedy wojskowa komisja uznała, że płk L. wydelegował do pilotowania CASY niewyszkoloną załogę. Minister Klich najpierw wskazał współwinnych tragedii, potem jednak niektórym cofnięto kary.
Płk Leszek L., wobec którego prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie katastrofy CASY, ma wrócić do służby. Od trzech lat był zawieszony w czynnościach służbowych, bo taką decyzję podjął szef MON Bogdan Klich. Minister oparł się wtedy na ustaleniach wojskowej komisji, która uznała, że płk L. wydelegował do pilotowania CASY niewyszkoloną załogę.
Te opinie potwierdzili początkowo wojskowi prokuratorzy z Poznania, którzy postawili Leszkowi L. zarzuty. Jednak w miniony czwartek poinformowali, że zrezygnowali z oskarżenia tego oficera i umorzyli sprawę przeciwko niemu. Stwierdzono, że pierwszy pilot CASY miał odpowiednie kompetencje do prowadzenia samolotu.
- Kiedy minister Klich dowiedział się o tej decyzji, postanowił przywrócić płk. L. do służby -mówi "Głosowi Wielkopolskiemu" Janusz Sejmej, rzecznik MON. - Stosowny wniosek trafił już do departamentu kadr i tam rozstrzygnie się, na jakie stanowisko wróci oficer - dodaje. Leszek L. przed odsunięciem go od obowiązków był dowódcą jednostki w Krakowie, w której stacjonowała CASA. Do pracy wróci na to samo lub równorzędne stanowisko.
Po ubiegłotygodniowej konferencji prokuratorów w sprawie zakończenia sprawy CASY, rzecznik ministra nie potrafił odpowiedzieć, jaka będzie decyzja MON wobec innych żołnierzy odsuniętych od obowiązków w 2008 r. Bogdan Klich ostatnio był chory i nie komentował sprawy CASY. Na nasze pytania ma odpowiedzieć dzisiaj. Przypomnijmy, że przed trzema laty minister Klich zawiesił pięciu żołnierzy, zarzucając im błędy przyczyniające się do katastrofy. Sęk w tym, że prokuratura zdecydowała się oskarżyć tylko jednego z nich. Jest nim por. Adam B., były kontroler z lotniska w Mirosławcu.
Adam B. nadal więc będzie zawieszony w obowiązkach. Na emeryturę, jeszcze przed zakończeniem śledztwa, zdecydowali się przejść dwaj kolejni ukarani przez Klicha. Czwarty żołnierz został już wcześniej przywrócony do służby, a piątym jest właśnie płk Leszek L., który ma wrócić do pracy.
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, która właśnie zakończyła śledztwo ws. katastrofy, uznała, że przyczyniły się do niej błędy pierwszego pilota. Miał nieświadomie dopuścić do przechylenia samolotu w lewo, wskutek czego maszyna utraciła siłę nośną. Spadała z prędkością 272 km na godzinę. Dziobem uderzyła w ziemię, dlatego kabina pilotów miała ulec całkowitemu zniszczeniu.
Ustalenia śledczych w pewnym stopniu opierają się na przypuszczeniach, ponieważ CASA nie była wyposażona w system nagrywający rozmowy w kabinie. Dlatego do końca nie wiadomo, co stało się w końcowych sekundach lotu. Prokuratorzy przyjęli, że piloci w końcowej fazie lotu nie skupili się na przyrządach, lecz na wypatrywaniu świateł lotniska. Nie wykluczają także, że doszło u nich do dezorientacji przestrzennej , czyli że nie znali dokładnie położenia samolotu względem pasa lotniska.
Jedyny oskarżony, czyli por. Adam B., zdaniem prokuratury, popełnił poważne błędy przy sprowadzaniu samolotu. Nie miały one jednak przyczynić się do katastrofy. Proces kontrolera, który nie przyznaje się do winy, będzie odbywał się w Warszawie. Za umyślne niedopełnienie obowiązków - tak brzmi zarzut - grozi mu do trzech lat więzienia.
Śledczy z Poznania ze sprawy CASY wyłączyli dwa wątki do odrębnego postępowania. Jeden dotyczy systemu naprowadzenia ILS w Mirosławcu (ułatwia lądowania, zwłaszcza w trudnych warunkach pogodowych). Choć został dostarczony do tej jednostki, to nie działał. Drugi wątek dotyczy sytemu szkolenia w jednostce w Krakowie, w której służyli piloci CASY. Oba śledztwa toczą się "w sprawie", co oznacza, że do tej pory nikomu nie przedstawiono zarzutów.
Do katastrofy CASY doszło w styczniu 2008 r. Zginęło czterech członków załogi i 16 pasażerów. Byli to wysocy rangą żołnierze z Mirosławca i Świdwina, którzy wracali do swoich jednostek z warszawskiej konferencji o bezpieczeństwie lotów.
Łukasz Cieśla
_________________ Administratorzy i Moderatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za opinie wyrażane przez użytkowników NFoW.
Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda
Dlaczego piloci przed katastrofą nie odpowiadali wieży, bo w to że wypatrywali świateł lotniska nie obserwując przyrządów i nie odpowiadając wieży nie wierzę, wyklucza to też komisja która nie mogla ustalić po DNA kto siedział za sterami samolotu, wyszło jakby nikt nie siedział przed zboczeniem z kursu i rozbiciem się samolotu.
Może ten co leciał stwierdził że nie da rady i był w trakcie ustępowania miejsca temu co może radę by dał ???
_________________ Praktycznie jesteśmy przekonani, że w okresie przejściowym nastąpi stosowny ruch kadrowy powodujący że nie będzie przypadków żeby chorążowie zajmowali stanowiska oznaczone etatowo stopniem podoficerskim np. kaprala, plutonowego lub sierżanta
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum