Pomógł: 37 razy Dołączył: 08 Gru 2006 Posty: 11771 Skąd: Lepiej nie wiedzieć
Wysłany: Pią 16 Kwi, 2010
Cytat:
Zasłyszane w radio więc nie ręczę czy nie bajka - wg. zastepcy dowódcy specpułku TAWS na Tutce gdy maszyna szła w konfiguracji do lądowania (podwozie, klapy, określone parametry zniżania) "siedział cicho" bo traktował sytuację jako normalne podejście do lądowania.
To nie takie proste. TAWS ma zaimplementowane TCF, czyli tzw. Terrain Clearance Floor. Bardzo upraszczając, jest to obszar wokół lotniska/pasa startowego, dla którego wysokość jest, powiedzmy, ignorowana. Im bliżej pasa, tym ta ignorowana przestrzeń jest niższa. W przypadku kompletnych danych lotniska/podejścia załadowanych do systemu, TAWS powinien sygnalizować znalezienie się poniżej ścieżki.
Wracamy więc do pytania, jakie dane dotyczące Smoleńska miał system.
Arrakis
PS. Proponuję nie karmić.
Prawie emeryt [Usunięty]
Wysłany: Pią 16 Kwi, 2010
Cytat:
Czynności dochodzeniowe bezpośrednio na miejscu katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego Tu-154M pod Smoleńskiem w zasadzie zostały zakończone - podał w Komitet Śledczy przy Prokuraturze Generalnej Rosji.
Jakie zdjęcie ze śladami podwozia samolotu? Przecież wyraźnie widać, że te ślady się ciągną bardzo daleko, zakręcając i omijając te małe brzozy... - zapewne co jakiś czas ktoś tamtędy jeździ i została lekko ugnieciona trawa.
P.S. tzw. innych teorii niż powszechnie obowiązujące. Należy pamiętać, że właśnie akademickim przykładem ukrycia jakiegoś faktu - jest ośmieszenie osób drążących w niewygodnym kierunku - co oczywiście nie znaczy, że dotyczy to katastrofy pod Smoleńskiem.
Prawie emeryt [Usunięty]
Wysłany: Pią 16 Kwi, 2010
Według rosyjskiego pasjonata lotnictwa Siergieja Amielina prezydencki samolot leciał dobrym kursem klik
PAP napisał/a:
Pośmiertne awanse dla ofiar katastrofy
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, jako wykonujący obowiązki Prezydenta RP, awansował pośmiertnie na wyższe stopnie żołnierzy i pracowników wojska oraz funkcjonariuszy BOR, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Wobec wojskowych wnosił o to szef MON Bogdan Klich.
Jak poinformowało biuro prasowe Kancelarii Sejmu, Komorowski awansował na stopień generała - generałów broni: Andrzeja Błasika (Dowódcę Sił Powietrznych) i Bronisława Kwiatkowskiego (Dowódcę Operacyjnego Sił Zbrojnych).
Na stopień˙generała broni awansowano generałów˙dywizji: ks. bp. Tadeusza Płoskiego (ordynariusza polowego WP), Tadeusza Buka (Dowódcę Wojsk Lądowych) i Włodzimierza Potasińskiego (Dowódcę Wojsk Specjalnych), a na stopień admirała floty - wiceadmirała Andrzeja Karwetę (Dowódcę Marynarki Wojennej).
Na stopień generała dywizji awansowano generałów brygady: ks.˙abp. Mirosława Chodakowskiego (prawosławnego biskupa polowego WP) i Kazimierza Gilarskiego (Dowódcę Garnizonu Warszawa), na stopień generała brygady - pułkowników: Wojciecha Lubińskiego (lekarza prezydenta) i ks. Adama Pilcha (biskupa ewangelickiego WP).
We wtorek szef MON awansował˙pośmiertnie do stopnia pułkownika - podpułkownika Jana Kazimierza Osińskiego (kapelana biskupa Płoskiego), do stopnia podpułkownika - majora Roberta Marka Grzywnę, do stopnia majora - kapitana Arkadiusza Protasiuka, do stopnia kapitana˙- porucznika Artura Karola Ziętka - to członkowie załogi samolotu prezydenckiego.
Zarazem Komorowski wydał postanowienie o mianowaniu na pierwszy stopień oficerski podporucznika chorążego Andrzeja Michalaka (członek załogi, technik pokładowy) oraz funkcjonaruszy BOR, na stopień podporucznika Biura Ochrony Rządu: st. chor. Artura Francuza, chor. Pawła Krajewskiego, mł. chor. Agnieszkę Pogródkę-Węcławek, chor. Jacka Surówkę i chor. Marka Uleryka.
We wtorek Klich wystąpił do Bronisława Komorowskiego o pośmiertne odznaczenie: Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski: Jerzego Komorowskiego, gen. Kwiatkowskiego oraz˙gen. Gilarskiego, a o odznaczenie Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski szefa Sztabu Generalnego WP gen. Franciszka Gągora.
Minister wniósł też o odznaczenie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski:˙gen. Błasika, adm. Karwetę, gen. Lubińskiego,˙gen. Pilcha i płk Osińskiego.
O odznaczenie Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski: biskupa generała Płoskiego,˙gen. Buka, gen. Potasińskiego i gen. abp. Mirona Chodakowskiego.
Klich wystąpił również o pośmiertne odznaczenie Złotym Krzyżem Zasługi stewardess: Natalii Junuszko, Barbary Maciejczyk i Justyny Moniuszko.
Ostatnio zmieniony przez Prawie emeryt Pią 16 Kwi, 2010, w całości zmieniany 2 razy
Witam i mam kilka pytań do fachowców
1/Dlaczego samolot nie leci ścieżką podejścia i gdyby doleciał czy miałby szansę wylądować
2/Dlaczego leci tak nisko
3/Jak widział że jest nisko a zakładam że z wysokości 3m widział czy mógł podciągnąć do góry silniki jak czytałem miały podwyższoną moc
4/A w związku ze strzałami z filmu czy doliczono się wszystkich ofiar
Chciałbym poznać Wasze zdanie ponieważ sam nie znam tych odpowiedzi
my też nie znamy możemy jedynie spekulować,ale to co piszą tutaj ludzie bardziej doświadczeni jest bliskie prawdopodobnemu przebiegowi zdarzeń. Przeczytaj cały wątek;nie będzie to czas zmarnowany. Szacunek dla forumowiczów
Pytanie zasadnicze: jaki jest skład (naszej) komisji? Czy tylko prokuratorzy, czy również inni specjaliści? A jeśli tak, to z jakich specjalności?
Nie tylko prokuratorzy. Na miejscu pracuje również kilku funkcjonariuszy ABW, w tym dwóch w randze zastępcy dyrektora departamentu postępowań karnych oraz departamentu przeciwdziałania terroryzmowi. Pozostali to specjaliści z różnych dziedzin. Jest również oficer SKW oraz Szef Zarządu Dochodzeniowo-Śledczego KGŻW.
Na forum smoleńskim, w dniu wypadku, pojawił się wpis z godziny 11:32 ich czasu, a więc 36 minut po wypadku:
[Странно, что в такой туман (я из окна 9-го этажа землю с трудом вижу) вообще кто-то решился на полёт.]
"Dziwne, że przy takiej mgle (ja z okna na ósmym piętrze z trudem dostrzegam ziemię) ktoś w ogóle zdecydował się lecieć."
http://forum.smolensk.ws/...php?f=2&t=48375
Autor podaje, że mieszka w dzielnicy Kisielowka; z GoogleMaps wynika, że to 7-8 kilometrów na południowy wschód od miejsca katastrofy.
Szprota, Protas, Prymus. Przez 36 lat pieszczotliwych ksywek uzbierał sporo. Ostatnio Ci, z którymi latał kapitan pilot Arkadiusz Protasiuk, mówili o nim najczęściej "ten dobry chłopak, blondynek". Podobno wszystko sprawdzał po trzy razy. Niektórych czasami to irytowało. - Ale nie Roberta i Artura. Razem jako załoga czuli się świetnie. Na co dzień też trzymali się razem - podkreślają dowódcy pilota. Ostatni raz Protasiuk wyłączył silniki TU-154 w środę po przylocie z Katynia z premierem. Trzy dni później miał tam - w ulubionym składzie - wrócić z prezydentem, dostać wolny weekend i zagrać w piłkę.
- Jakoś trzeba było ułożyć ten grafik. W ostatnim tygodniu mieliśmy sporo lotów. Równie dobrze mógł lecieć ktoś inny – zaczyna pułkownik Ryszard Raczyński, dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. To on był bezpośrednim przełożonym Protasiuka.
30 trumien na lotnisku w Moskwie
Kolumna przewożąca trumny z ciałami ofiar katastrofy pod Smoleńskiem... czytaj więcej »
– „Jest”, „był” – jeszcze się nie przestawiłem – przyznaje. Kiedy odpowiada na czwarte pytanie, przestaje się już nawet poprawiać. – To taki chłopak, którego wszędzie jest pełno – opisuje.
On zawsze był przygotowany, wszystko rozpisane w najdrobniejszym szczególe. Ciężko mi się słucha informacji o tym, że mógł nie znać lotniska w Smoleńsku.
„Skrupulatny, opanowany”
Arkadiusz Protasiuk wolał pracować mniej na początku tygodnia więc koniec miał bardziej wypełniony lotami. W środę, jako drugi pilot TU-154 u boku pułkownika Bartosza Stroińskiego, leciał do Katynia z szefem rządu. – Oczywiście widzieliśmy się po tamtym locie. Ostatni raz rozmawialiśmy w piątek. O podróży z premierem nie wspomniał nawet jednym słowem. U nas oznacza to tylko jedno – że wszystko było w stu procentach jak należy – tłumaczy płk Raczyński.
W piątek u dowódcy Raczyńskiego był jego poprzednik na tym stanowisku, pułkownik Tomasz Pietrzak. Też widział się z Protasiukiem. – Spieszył się do dziecka – przypomina sobie. Koledzy z pułku taki obrazek widzieli często. – Nie musiał odreagowywać lotu. Nie chodził na piwko, tylko pędził do rodziny: żony i dwójki dzieci – zaznaczają.
Kwiaty na szczątkach samolotu
Kościół katolicki w Smoleńsku odwiedzają prawosławni mieszkańcy miasta. Pod... czytaj więcej »
Kiedy w sobotę o 7 rano wsiadał do TU-154 był spokojny. – O takich uczniach mówi się: konsekwentni. On zawsze był przygotowany, wszystko rozpisane w najdrobniejszym szczególe – wspomina płk Pietrzak, który latał z Protasiukiem na JAKu-40. – Ciężko mi się słucha informacji o tym, że mógł nie znać lotniska w Smoleńsku – dodaje płk Raczyński. Mógł popełnić błąd? – To zbada komisja i prokuratura - ucina.
Drugiego podwładnego, który tak często jak Protasiuk latałby do Smoleńska, nie miał. – Był tam co roku przy okazji rocznicy zbrodni katyńskiej. Czasami nawet leciał do Smoleńska dwa razy. Lotnisko znał świetnie – zaznacza Raczyński. Szefem załogi TU-154, na którym wylatał blisko trzy tysiące godzin, został w 2008 roku. Ale o bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie dbał od 13 lat.
Drużyna kumpli
Kapitan Protasiuk i major Robert Grzywna znali się od wielu lat, jeszcze z liceum w Dęblinie i później z Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych. Równolatkowie, byli na tym samym roku.
To, że latanie rządowymi maszynami nie było ich jedyną wspólną sprawą, dociera do mnie dopiero, gdy pytam o to, co kpt. Protasiuk robił, gdy nie latał i nie spieszył się do domu. – Jeździł na nartach, grał w piłkę i pływał. Identycznie jak Robert. Ostatnio razem na nartach jeździli w Zakopanem. To było w lutym na naszym obozie kondycyjnym... Teraz zdałem sobie sprawę, że tam wtedy była dokładnie ta sama załoga: Arek, Robert, Artur (Ziętek, nawigator podczas tragicznego lotu). W piłkę nie mogłem z nimi przez swoje obowiązki pokopać zbyt często. Oni grali natomiast regularnie – opowiada płk Raczyński.
"Odradzałem lądowanie. Mówili, że spróbują"
- To ja radziłem, by lądowali na zapasowym lotnisku. Mówili, że spróbują... czytaj więcej »
Widok kapitana, który po służbie stoi przy sali gimnastycznej „w krótkich spodenkach i z korkami pod pachą” dobrze utkwił mu w pamięci. Najczęściej na meczach spotykali się w weekendy. – No i nie dokończymy. Co będę mówił? Jest ciężko. Mocno czuję tę wyrwę – przyznaje.
Tym bardziej, że – jak podkreśla dowódca pułku – z kapitanem Protasiukiem „nigdy nie było żadnego problemu”. – Omijał go pech. Bo choć oczywiście niebezpieczne sytuacje się zdarzały, to o żadnej ekstremalnej nigdy nie zameldował. Był zdyscyplinowany, słuchał poleceń i wypełniał je – dodaje pułkownik.
"Raz stracę"
Kiedy jego piloci szusowali na nartach podczas lutowego obozu w Zakopanem, w Warszawie odbywały się uroczystości z okazji święta pułku (65-lecie). Raczyński wrócił. Protasiuk został. – Raz stracę. Jeszcze będą okrąglejsze rocznice – miał powiedzieć.
Na koniec rozmowy płk Raczyński znów się zapomina. – To naprawdę jest świetny chłopak, taki blondynek lubiany przez wszystkich. Niech pan zapyta tych wszystkich ludzi z prezydenckiej kancelarii...
Ten krzywy maszt z odciągami i charakterystycznym kółkiem na szczycie, wydaje mi się dość znajomy. O ile jeszcze pamiętam, to tak wygląda antena "dipol" do rdst krótkofalowej R-118 lub R-130.
_________________ W wyniku powyższych czynności ustalono brak możliwości wykorzystania... w dalszej służbie wojskowej, co skutkuje dokonaniem... wypowiedzenia stosunku służbowego przez organ wojskowy - gen. bryg. Zbigniew Jabłoński
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum