Wysłany: Czw 14 Paź, 2010 Czy zostało coś jeszcze z polskiej myśli wojskowej?
Waldemar Skrzypczak napisał/a:
Czy zostało coś jeszcze z polskiej myśli wojskowej?
Zapewne nie jestem jedynym, który zauważa brak jakiejkolwiek dyskusji na temat polskiej myśli wojskowej. Wśród historyków i wojskowych mówi się tylko o historii, nic o tym co się dziś dzieje i o przyszłości. Właśnie, rodzimej, narodowej myśli wojskowej. Słynęliśmy niegdyś, szczególnie w czasach hetmanów, z myśli wojskowej. Wykuwanej na wojnach ze Szwedami, Turcją i Rosją. I była to myśl na tyle skuteczna, że rzadkością były przegrane wojny, kampanie i bitwy. Europa i Azja liżąc rany uczyły się jak wałczyć od Polaków. Dokonania Wojska Polskiego z wojny 1919-20 są przykładem jej nieśmiertelności.
Generalnie tematyka z wojskiem w tle niemalże codziennie obecna jest w mediach. W naszej świadomości funkcjonuje dzięki MONowskiemu PRowi i Afganistanowi. Nikt poza odbiorem bezpośrednim nie wchodzi w istotne problemy wiążące się z Wojskiem Polskim. Wydaje się, że jest ono jakby własnością rządzących ekip, którym kwestie związane z myślą wojskową są znane li tylko z rozmów o wojsku lub przekazów medialnych . A w istocie nimi nie są. I ten substytut wystarcza.
Obrona POLSKI to nie tylko strategia obronna dla niej z udziałem NATO. A generalnie wszyscy skupiają się na tej strategii. I traktują ją jak sztandar, którym powiewają wszędzie. Takie rozumienie jest zawężeniem problemu. I pomijam kwestie większej lub mniejszej wiarygodności Sojuszu. Skupiam się na wnioskach dla polskich wojskowych w zakresie rozwoju czy rozwinięcia strategii dla POLSKI. Jej rozwoju i przeniesienia na poziomy sztuki operacyjnej i taktyki. Czyli te obszary, które powinny być w obszarze zainteresowania żołnierzy Wojska Polskiego. Wiedza ta jest fundamentalna w zakresie przygotowania sztabów i wojsk do działań zgodnie z ich wojennym przeznaczeniem. Czyli praktycznie jest to teoretyczny elementarz żołnierskiego rzemiosła.
Od wielu lat sztuka wojenna, której składowymi są: strategia, sztuka operacyjna i taktyka jest zapomniana. Pamiętają może jeszcze o niej dawni nauczyciele akademiccy. Spośród wojskowych niewielu zna problem. Niewielu się nim interesuje. Rozważania o sztuce operacyjnej, taktyce są im obce. I dotykane na ćwiczeniach tylko powierzchownie. Problemy są rozwiązywane zgodnie ze scenariuszem ćwiczenia. Często znanym ćwiczącym, co z kolei jest w sprzeczności z zasadami ćwiczeń. W NATO też. Z ich tajnością dla ćwiczących. Nie służy to rozwojowi dowódców i zgraniu sztabów. Próba wprowadzenia nowej sytuacji operacyjnej na jednym z ćwiczeń (Listopad2008) wprowadziła popłoch w ćwiczącym sztabie i niezrozumienie. Nie wyczucie zmiany sytuacji operacyjnej i konieczności przeniesienia wysiłku na kierunek, gdzie zarysowało się powodzenie. I nie odkrywam Ameryki. Podobnie ćwiczono w ASG. Być może niektórzy byli na wagarach. Pole walki czyni niespodzianki. O czym przekonało się wielu sławnych dowódców. Stąd trzeba być przygotowanym na wszystko. I na nieoczekiwane zmiany na polu walki też i elastycznie na nie reagować. Nie trzymać się sztywno pierwotnego planu.
I tu odsłania się brak elementarnej wiedzy operacyjnej. Wiedzy, która się wynosi ze studiów i literatury fachowej. Bardzo bogatej. Z permanentnej nauki, która powinna być dla wojskowych czymś naturalnym. Trzeba znaleźć czas na takie studia. Aby wiedza była gruntowna i oparta o znajomość najnowszych wizji prowadzenia walki.
I na pewno nie można poprzestać tylko na bezkrytycznym tłumaczeniu doktryn, instrukcji i podręczników obowiązujących tylko u niektórych sojuszników. Po prostu każdy z naszych partnerów z NATO ma swoje ośrodki rozwoju myśli wojskowej, gdzie zebrane doświadczenia wojenne z Iraku, Afganistanu „ubierane” są w teorie, które później uczy się w Akademiach. Na których wychowuje się pokolenia młodych polowych oficerów. Z których wyrosnąć maja liderzy. To jest podstawowy warunek filozofii rozwoju myśli wojskowej. Od tego w nieskończoność uciekać nie można.
W Polsce od wielu lat nie ma wizji stworzenia czegokolwiek, co by nosiło w sobie znamiona centrum rozwoju polskiej myśli wojskowej. To, co było, zniszczono i zamieniono na komercyjną uczelnię, która do polskiej myśli wojskowej nic nie wnosi. Nie czyni z niej fundamentu wiedzy fachowej. Kursy nigdy nie zastąpią gruntownych studiów wojskowych. Gdzie praktyka buduje teorie, a teoria wspomaga praktykę. I co smutne, nadal nikt nie dostrzega tej pustki. Ale to jest zrozumiale dla mnie, i myślę, że nie tylko skoro kreowaniem tego, czego mają się uczyć żołnierze zajmują się cywile lub osoby w mundurach, które prochu nie wąchali. Którzy budują programy w oderwaniu od rzeczywistych potrzeb. Często w oparciu o tzw. KOS, który nie wiedzieć czemu nie jest „wojskowy”. Nie dostrzegają znaczących zmian jakie nastąpiły w wojsku po Iraku. Tkwią na pozycjach z poprzedniej epoki. A przecież szkolenie operacyjne i bojowe powinny być zasadniczymi w strukturze programów szkolenia.
Kto odtworzy lub stworzy od nowa polską myśl wojskową? Powinna wrócić kreująca rola Sztabu Generalnego, który powinien określać cele i zadania np. dla AON i ściśle z nią współpracować. Realizować wspólnie szereg przedsięwzięć, które będą miały swój wyraz m.in. w wydawnictwach traktowanych jako obowiązujące w wojsku. Powstawać powinny podręczniki i instrukcje zarówno z zakresu sztuki operacyjnej jak i taktyki. Powinno czerpać się z doświadczeń z wojen w Iraku i Afganistanie. Wysiłki czynione dotychczas, to tylko wysiłek WLąd. Reszta, z braku merytorycznego zaangażowania, nic nie wnosi. Nie przekłada się to na wymiar powszechnej wiedzy dostępnej od podchorążego do generała, od szeregowego do podoficera. Wiedzy dla każdego poziomu dowodzenia i odpowiedzialności. Trzeba dokonać głębokich zmian systemowych i organizacyjnych. Zabrać kompetencje urzędnikom, a dać dowódcom, aby kreowali to, czego potrzebują. W oparciu np. o KOLEGIUM właściwego dowódcy RSZ. Bo kto inny wie lepiej, co umieć powinien dowódca i jego podkomendni?
I z pewnością mieć będę wielu adwersarzy. Ale to dobrze. Dyskusja rozwija i może zmusi kogoś, kto czuje się za wojsko odpowiedzialny, do pracy. Do spojrzenia na rozwój polskiej myśli wojskowej z innej perspektywy. Perspektywy potrzeb wojsk, które mają być gotowe do walki. Potrzeb generowanych przez współczesne pole walki. Tak, aby dowódcy wszystkich szczebli byli w boju partnerami dla siebie, dysponującymi podobną wiedzą. Rozumiejący się w lot jak działać, jak reagować. I wbrew pozorom właśnie takie przygotowanie jest właściwe dla dobrych wojskowych „rzemieślników”. Reszta to intuicja (czytaj talent) i żołnierskie szczęście.
Waldemar Skrzypczak
_________________ Administratorzy i Moderatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za opinie wyrażane przez użytkowników NFoW.
Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda
Pomógł: 1 raz Dołączył: 05 Sie 2010 Posty: 143 Skąd: from France
Wysłany: Czw 14 Paź, 2010
Czy coś zostało? Obawiam się, że już nic Na myśl przychodzi mi pewna sentencja z Sun Tsu:
Są drogi, którymi nie należy podążać,
armie, których nie należy atakować,
fortece, których nie należy oblegać,
terytoria, o które nie należy walczyć,
zarządzenia, których nie należy wykonywać.
_________________ Jan Izydor Sztaudynger:
"Nie dyskutuj z chamem,
przy nim zawsze amen."
Jak sam autor zauważył myśl wojskowa rozkwita w czasie wojen, a nasza armia 60 lat na poligonach spędziła. Teraz w misjach też za bardzo nie może ćwiczyć, bo nie jesteśmy na wojnie. A jak ktoś myśli że jest to niech sobie Nangar Khell przypomni. Zresztą i tak nie o taki typ wojny by nam chodziło (raczej o obronę terytorium).
_________________ " Chcecie zniszczyć Polaków? Dajcie im wolność" Otto Bismarck
El Lobo [Usunięty]
Wysłany: Czw 14 Paź, 2010
W.S. napisał/a:
Od wielu lat sztuka wojenna, której składowymi są: strategia, sztuka operacyjna i taktyka jest zapomniana. Pamiętają może jeszcze o niej dawni nauczyciele akademiccy. Spośród wojskowych niewielu zna problem. Niewielu się nim interesuje. Rozważania o sztuce operacyjnej, taktyce są im obce. I dotykane na ćwiczeniach tylko powierzchownie. Problemy są rozwiązywane zgodnie ze scenariuszem ćwiczenia. Często znanym ćwiczącym, co z kolei jest w sprzeczności z zasadami ćwiczeń.
Jakże smutne i prawdziwe zarazem. I jest tak nie tylko na najwyższych szczeblach, ale na tych najniższych również.
Nie ma miejsca, na wykonanie tego samego zadania na kilka możliwych sposobów, na omówienie mocnych i słabych stron takiego czy innego działania. Ma być tak, jak w scenariuszu/planie-konspekcie i koniec.
Kończę właśnie czytać pamiętniki Kirchmayera. Pisane w głębokim PRL, widać w nich jeżdżenie po oficerach i metodach WP z czasów międzywojennych. Ale nawet na tym mocno subiektywnym i negatywm tle, nasza aktualna armia wypada gorzej niż źle.
Powiedziałbym, że WP w roku '39 było wielokrotnie lepiej przygotowane do walki, szkolenia i miało lepszą kadrę. Mimo tego, że i tak było z tym bardzo źle.
Robal2pl [Usunięty]
Wysłany: Czw 14 Paź, 2010
Niestety, ten problem dotyczy nie tylko wojskowości. Całej reszty sfery bezpieczeństwa także
I niestety widząc efekty prac ośrodków powiedzmy "mundurowych" w tej czy innej formie - często jestem zmuszony stwierdzić że szału wielkiego nie ma.
Problem został nakreślony w artykule. Scenariusz ćwiczenia i kurczowe się jego trzymanie. Obywanie ćwiczeń na "papierze", który przyjmie wszystko. Widziałem już "strzelanie" artylerią z zasięgiem 120% nominalnego.... bo kto się przeciwstawi? Dlaczego nie prowadzić ćwiczeń z wykorzystaniem komputerów, które takich lapsusów nie przepuszczą, a jeszcze wyłączą baterię na kolejną godzinę czy dwie w celu odtworzenia zdolności bojowej? Podobnie jest na pewno na każdych ćwiczeniach. Tu nie pomoże człowiek, mamy mentalność już skrzywioną, tylko sztywne reguły. Koronnym tego przykładem jest słynne ćwiczenie Bieńka i Skrzypczaka opisywane na tym forum.
W 2013 w Polsce siły NATO mają przeprowadzić pierwsze ćwiczenia symulujące zastosowanie klauzuli solidarnej obrony przed napaścią z zewnątrz.
Pewne numery właściwe naszym manewrom nie powinny być w tym wypadku dopuszczalne, a jeśli polskiej generalicji ktoś wyleje kubeł zimnej wody na głowy, to może i rozrusza omawianą tutaj polską myśl wojskową
Pomógł: 13 razy Wiek: 45 Dołączył: 01 Paź 2004 Posty: 4337 Skąd: stąd
Wysłany: Sob 16 Paź, 2010
gagaga napisał/a:
Kończę właśnie czytać pamiętniki Kirchmayera. Pisane w głębokim PRL, widać w nich jeżdżenie po oficerach i metodach WP z czasów międzywojennych. Ale nawet na tym mocno subiektywnym i negatywm tle, nasza aktualna armia wypada gorzej niż źle.
Powiedziałbym, że WP w roku '39 było wielokrotnie lepiej przygotowane do walki, szkolenia i miało lepszą kadrę. Mimo tego, że i tak było z tym bardzo źle.
Masz rację. Było źle, ale ludzie czuli klimat patriotyczny...
_________________ ####### - Zdrap zdrapkę, a zobaczysz opis.
A teraz nie czują takiego "klimatu"? Czy tylko inne sfery życia mogą zawłaszczać sobie tę cechę? Czy nie mamy wśród naszych szeregów osób, które potrafią wypracować nowoczesną, polską myśl wojskową?
_________________ Administratorzy i Moderatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za opinie wyrażane przez użytkowników NFoW.
Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum