Wysłany: Sro 01 Gru, 2010 Homo homini czyli żołnierz żołnierzowi ...
Homo homini czyli żołnierz żołnierzowi.....
W ostatnim artykule zadaliśmy pytanie: (...) Należy się zastanowić, co dalej z naszym środowiskiem. Czy nadal chcemy być "chłopcem do bicia" i "medialną zapchajdziurą"?(...)
Co zrobić, aby sprawy obronności były jednym z najważniejszych priorytetów kolejnych ekip rządzących? Co zrobić, aby przywrócić etos żołnierza i munduru? Trudno w kilku słowach zmieścić całą problematykę, ale postaramy się wypunktować najistotniejsze kwestie.
Trzeba uderzyć się w pierś i powiedzieć kilka gorzkich słów - to także nasza wspólna wina! Pora na rachunek sumienia i zastanowienie się: co dalej? Czy "polskie piekiełko" zakorzeniło się w naszym środowisku tak głęboko, że nie można się go pozbyć? Utopia? Naszym zdaniem - NIE!!
Brutalna prawda
Każdy z nas codziennie będąc w służbie/pracy może kształtować rzeczywistość poprzez bardziej przyjazne, „ludzkie” relacje z kolegami, podwładnymi. Czy tak się dzieje? Czy naszych frustracji nie odreagowujemy na nich? Czy ambicje i pogoń za sukcesem, awansem, nagrodami nie przesłaniają nam człowieczeństwa?
Nasze środowisko jest bardzo podzielone. Przyłożyły do tego rękę kolejne ekipy rządzące, które pod przykrywką restrukturyzacji SZ, racjonalizacji zadań, festiwalu reform, zaszczepili w nas starą prawdę: „dziel i rządź”. A my bardzo łatwo poddaliśmy się temu procesowi, włączając się w specyficzny „wyścig szczurów”.
Narzekamy na brak szkolenia. A czyż sami nie uczestniczymy w tworzeniu fikcji w postaci wyuczonych schematów ilustrowanych PowerPointem? Meldujemy, że wszystko przebiega bez najmniejszych problemów. Przełożeni z ministrem na czele słyszą same superlatywy. Czy to nie my – żołnierze - oprowadzamy ich po jednostkach w miejsca uprzednio przygotowane, wypielęgnowane i meldujemy, że wszystko w najlepszym porządku? Ilu z nas zdecydowało się napisać meldunki, iż stan sprzętu jest opłakany, a plany szkolenia są z sufitu (nierzadko produkowane metodą: kopiuj-wklej)? Ilu przeciwstawiło się takiemu stanowi rzeczy? Owszem, wiemy, że są tacy wśród nas, ale to zaledwie wyjątki potwierdzające regułę. O ile jednak łatwiej winę zrzucić na ministra, generała, dowódcę, przełożonego. A oni, aby sobie nie robić problemów, utrwalają tę fikcję chwaląc się w mediach ustawicznym pasmem sukcesów (choćby profesjonalizacja, NSR, itp.).
Kim byli wcześniej ci dowódcy, generałowie? Czyż nie takimi samymi żołnierzami jak my - w jednostkach liniowych? Dlaczego teraz prezentują postawy wyznając „wartości”, na których sami kiedyś wieszali psy? Bo tak łatwiej, bezpieczniej, korzystniej... dla nich. A „spektakl” trwa dalej.
Na efekty bylejakości nie trzeba było długo czekać. Mieliśmy liczne tego przykłady na misji w Iraku – obecnie w Afganistanie. Tylko, że tu nie ma już miejsca na takie zachowania, bo w grę wchodzą bezpieczeństwo, zdrowie i życie. Oburzamy się na doniesienia o korupcji, przekrętach (niekiedy w majestacie prawa) czy szybkich awansach.
Nie potrafimy wykorzystać naszego własnego, ogromnego potencjału. Oglądamy się na innych, zazdrościmy im, sami przy tym nic nie robiąc w kierunku poprawy. Najlepiej rzucić problem, ale niech inni się martwią i rozwiązują go za nas – choć przecież także DLA nas. Przy takim podejściu - ani Konwent, związki zawodowe (jeśli takowe by były), czy stowarzyszenia - nic nie zdziałają, nie mając poparcia i oparcia w środowisku. W trudnych sprawach trzeba „stanąć murem” i samemu odważyć się na działanie. Choćby poprzez przeciwstawianie się złym praktykom, udzielenie poparcia lub poprzez przystąpienie do tego czy innego stowarzyszenia, informowanie o wątpliwościach, ale też rozwiązaniach i pomysłach.
Powołujemy się niekiedy na „Kodeks Honorowy Żołnierza Zawodowego Wojska Polskiego”, który to sam w sobie jest zbiorem naprawdę szczytnych wzorców, reguł i celów adresowanych do wszystkich żołnierzy SZ RP. A ilu z nas go przestrzega? Dla ilu z nas zawarte w nim pojęcia - godność, honor, szacunek, odpowiedzialność - mają odzwierciedlenie w codziennej służbie?
Kto nam odpowie?
Wiele spraw zależy tylko i wyłącznie od nas samych. I to od najniższego szczebla, począwszy - od szeregowego, aż po generała. Zaraz odezwą się głosy, że każdy ma rodzinę i trzeba ją utrzymać, bo są kredyty do spłacenia, dzieci trzeba wychować etc. Wygląda to tak, jakby faktycznie wojsko „życie uratowało” i wszystko na nim się kończyło. Przy takim podejściu łatwo nami manipulować. Zdarza się też, że najprostszą sprawę sami potrafimy skomplikować tak, że nawet Salomon miałby kłopot. Praktycznie, gdzie dwóch żołnierzy dyskutuje, tam są trzy odmienne zdania. Bo tak, bo na przekór innym. Z uporem godnym podziwu bronimy swoich indywidualnych racji. Szkoda jednak, że tylko „kameralnie”, wśród znajomych czy kolegów. Smutnym jest fakt, że każdą inicjatywę ludzi, którym „jeszcze zależy” - wielu wiecznych malkontentów potrafi skrytykować. Sugestie, że ktoś działa dla własnych korzyści, mogą skutecznie zniechęcić do dalszej aktywności na rzecz całej żołnierskiej braci. Dlaczego wielu nie potrafi, czy raczej nie chce zrozumieć, że można coś robić bezinteresownie, bo to się lubi, bo wypływa to z „wnętrza”, ze społecznej potrzeby niesienia pomocy. Z troski nie tylko o siebie. Jak się taki znajdzie i wychyli, to ściąga się go brutalnie na ziemię. Pytanie: czy tak musi być? Dlaczego stojąc z boku torpeduje się takie inicjatywy? Czyżby asekuranctwo? Mała wiara w siebie? A może postawę warunkują własne niepowodzenia, urażona ambicja? A może tumiwisizm? Ten ostatni jest najgorszy.
By chciało się chcieć
Integracja - to słowo klucz do sukcesu. Napisał o tym w swoim artykule gen. rez. W. Skrzypczak. Aby się nie powtarzać – odsyłamy do jego myśli, PRZECZYTAJCIE.
Ponadto możemy mądrze wybierać przy urnie. Choćby samemu wystawiać liderów-kandydatów do wyborów (na różnym szczeblu), którym zależy nie tylko na sprawach żołnierzy, ale i środowiska, w którym żyje.
Nie odbierajcie tego tekstu jako atak na nasze środowisko. Wieloletnie doświadczenia i obserwacje sprowokowały nas do wyartykułowania tej prawdy, która - choć piekielnie gorzka – trzeba ją przełknąć. Liczymy na swoiste przebudzenie i pobudzenie żołnierzy, emerytów, sympatyków - do działania. A, że od czegoś trzeba przecież zacząć – może zasadnym jest właśnie rozrachunek z przeszłością i teraźniejszością oraz wyciągnięcie wniosków.
Nie liczymy na to, że z dnia na dzień żołnierze na każdym stanowisku zapałają do siebie „miłością”, ale mamy nadzieję, że przynajmniej zastanowią się nad swoim postępowaniem. Obalmy twierdzenie Kochanowskiego, że:
„Polak mądry po szkodzie:
lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
nową przypowieść Polak sobie kupi,
że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”
Spierajmy się - ale merytorycznie, dyskutujmy - ale twórczo. Choćbyśmy wykonali nie wiedzieć jaką ekwilibrystykę (także słowną), jeżeli do każdego z osobna nie dotrze, iż razem możemy zdziałać więcej, dopóty nadal będziemy brodzić po kostki w … Nikt nam niczego za darmo nie da. Musimy sami to sobie wywalczyć, a (podobno) w tym jesteśmy dobrzy.
Jarosław "Stevie" Bąder, Marzena Krupska- Jankowicz
_________________ Administratorzy i Moderatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za opinie wyrażane przez użytkowników NFoW.
Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda
Pomógł: 3 razy Dołączył: 17 Lip 2004 Posty: 768 Skąd: z przypadku
Wysłany: Czw 02 Gru, 2010
Naprawdę nikt nie chce się wypowiedzieć ?
Tak zabolało czy tak mamy w .... głębokim poważaniu?
Niestety Stevie w tym co napisałeś masz tylko i wyłącznie rację. Na dodatek zawiść, a być może nawet nienawiść między korpusami jest zatrważająca. To co jest najgorsze, to w wielu przypadkach ordynarne chamstwo i prostactwo przełożonych w stosunku do swoich podwładnych. W drugą stronę - potworny brak lojalności podwładnych wobec przełożonego.
Moja prywatna ocena jest taka, że to nie tylko politycy nie są przygotowani do zawodowej armii. To my sami, kadra zawodowa która większą część swojej kariery spędziła w realiach służby z poboru, nie dojrzeliśmy do armii zawodowej.
Nadal pokutują przyzwyczajenia z czasów rekruta, gnojenie ludzi, publiczne poniżanie, traktowanie podwładnych jak swojej własności.
A nasze Forum często zamiast służyć wymianie opinii i poglądów, robi za miejsce odreagowania swoich frustracji i okazję do słownego skopania oponenta.
_________________ "Gdy Polak ginie na ruskiej ziemi to Polska płacze i przez łzy nie wierzy w jedno ruskie słowo"
Środowisko wojskowe moim zdaniem jest "kalką" tego co dzieje sie obecnie w całośći społeczeństwa. Brak pracy, niepewność jutra, sytuacja finansowa i nie bójmy się użyć tego słowa: bieda w niektórych rodzinach wojskowych. Tam gdzie liczy się każdy grosz, przeżycie od wypłaty do wypłaty (zapomogi) nie ma już niestety miejsca na lojalność. To nie tak że oficerowie są winni tego a podoficerowie tamtego. To działa w obie strony: z jednej strony przykłady zwykłego chamstwa, spychologia, poniżanie oraz robienie kariery na "plecach" podwładnych których następnie się pozbywa w majestacie prawa (kontrakty, kadencje itp.). Z drugiej strony: olewactwo, brak szacunku dla przełożonych, starszych stopniem, brak zgrania w ramach pododdziału na każdym gruncie (od towarzyskiego po służbowy). Zasada: "każdy sobie rzepke skrobie". Walka o: lepsze "U", fajniejsze (czyt. bardziej "sciemniające" stanowiska, wyjazdy na misje, dodatkowe obowiązki itp. Jak może panować zgoda w środowisku gdzie niektórzy za 200zł nagrody to by ci oczy wydłubali? Jak może być zgoda między korpusami i współpraca jak my sie w ramach naszego własnego korpusu nienawidzimy. Sami dzielimy się na "sztabowców" (żeby nie używać wulgaryzmów wybrałem to słowo), "ludzi z pododdziału", "liniowców", "sciemniaczy", "biurokratów". Prawda boli panowie. Ale to jest rzeczywistość. Stworzyliśmy armię "zawodowców", "profesjonalistów" którzy albo idą po trupach pnąc się na wyższe "U" po grzbietach swoich podwładnych nie bacząc na działalność bieżącą (wyższe szarże zazwyczaj) a z drugiej strony mając na dole "szaraczków" którzy odliczając czas do 15:30 modlą się żeby sie nie narobić a każde polecenie służbowe traktują jak osobistą potwarz i "przyp.....anie się". Całe powyższe towarzystwo oczywiście żyje w "matrixie" powszechnej "restrukturyzacji" (czyt. likwidacji) wszystkiego dookoła więc nie dziwi fakt że gdy nie ma pewności etatu, miejsca pracy oraz zabierane są nam kolejne "przywileje" to żołnierze żyjąc w tym stworzonym głównie z winy polityków bur....elu mają wszystko gdzieś nie widząc dalej niż czubek swojego nosa i numer swojego konta w banku. Smutne??? Bardzo....
_________________ Ignorancja może być skorygowana przy pomocy książki. Głupota wymaga strzelby i szpadla....
Pomógł: 53 razy Dołączył: 26 Sty 2007 Posty: 13020 Skąd: Polska
Wysłany: Pią 03 Gru, 2010
Każdy dorzucił tu część prawdy. Niewiele nowego można napisać. Kodeks Honorowy jest oczywiście szczytny, ale już nawet intencje jego wprowadzania czyste nie były. Gra pod publikę, chwyt marketingowy MON. Tylko tak to można nazwać. Jak ktoś żyje ideałami to żyje bez Kodeksu, jak ktoś ma je gdzieś to ma gdzieś i Kodeks. Więc nic to nie zmieniło, była to jedynie akcja propagandowa dla mnie.
Nie w każdym pododdziale jest tak źle jak piszą moi poprzednicy. Są naprawdę różne miejsca pracy które najbardziej kształtują przełożeni. Inna sprawa, że czasem i przełożony trafia w takie towarzystwo, że nic nie zdziała.
Zgadzam się z sierżant H.. Źle się dzieje wszędzie, dlaczego w wojsku miałoby być lepiej?
Tak samo słusznie można powiedzieć, że i nam daleko do profesjonalistów, ba, ja już nawet nie wiem co to słowo znaczy. Przywykłem brać znaczenie słów z życia, nie ze słowników, które za życiem nie nadążają, ale muszą je kalkować. I na serio powiem, niedługo słowo "profesjonalista" stanie się synonimem słowa "nieudacznik".
_________________ "Robotnicza myśl socjalistyczna jest nam bliska" - premier polskiego rządu rok 2019.
"W skrytości ducha byłem socjaldemokratą" - inny premier polskiego rządu.
Źle się dzieje wszędzie, dlaczego w wojsku miałoby być lepiej?
A dlaczego nie? Może tam "wszędzie" trzeba pokazać, że może być inaczej - lepiej? Dlaczego nie mamy być to właśnie my?
Lepiej biernie stać i tylko narzekać jak to jest źle? Dlaczego wiecznie mamy oglądać się na innych?
_________________ Administratorzy i Moderatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za opinie wyrażane przez użytkowników NFoW.
Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda
Wiek: 64 Dołączył: 20 Sie 2009 Posty: 178 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią 03 Gru, 2010
Cóż mogę rzec. Niewiele trzeba zmienić i mamy obraz Policji. Wystarczą pojedyncze słowa.
Myślę Stevie, że nie pogniewasz się iż umieściłem na IFP link do tego tematu -> http://www.ifp.pl/index.p...=814187#814187. Po przeczytaniu Twojego postu stwierdzam, że podsumowałeś nie tylko środowisko wojskowe, to samo dotyczy policyjnego.
_________________ www.ifp.pl Gdy coś nam się nie udaje, najwygodniej zrzucić swoje niepowodzenia na dyskryminację, znajomości czy koneksje. Nie oszukujmy się – konkretne zadania wymagają konkretnych predyspozycji, wyjątkowych cech… i nie wszyscy się nadają do ich realizacji.
Lepiej biernie stać i tylko narzekać jak to jest źle? Dlaczego wiecznie mamy oglądać się na innych?
Od początku jestem na Forum. Byłem swego czasu w grupie inicjatywnej dyskutującej w sprawie powołania Stowarzyszenia. Po kilku latach "doświadczeń" jednak stwierdziłem, że to jednak nie takie proste zacząć poświęcać siebie bezwarunkowo. Świętym nie jestem i nie będę, ale wydaje się, że jestem z tych, którym zależy na silnej armii i na Polsce w ogóle. Problemem jest jednak podejście innych żołnierzy i sympatyków do oddolnego ruchu na rzecz umacniania naszych SZ. Grupa inicjatywna powołania Stowarzyszenia SNFoW z jej, wydawać się mogło, znamienitymi przedstawicielami w pierwszym podejściu w mojej ocenie zawiodła i to na całej linii. Bo jak ocenić fakt zgubienia dokumentacji niezbędnej do zarejestrowania Stowarzyszenia przez prominentnego przedstawiciela wybranych władz? Do tej pory nie jestem pewien, czy moje dane osobowe nie są gdzieś bezprawnie wykorzystywane w okolicach Trójmiasta, bo ktoś "olał" odpowiedzialność i do tego nawet nie stać Go było na zwykłe słowa przeprosin (dopiero na wyraźne sugestie i żądania coś tam "bąknął") . Na dodatek na moje usilne starania, żeby dowiedzieć się co się stało, ten "osobnik" robił mi czarny PR w ówczesnej GTW wyśmiewając się z moich starań wyjaśnienia sprawy zarówno za tzw. moimi plecami, jak też na PW, które dotychczas zachowałem, żeby pamiętać. Dlatego nie zdecydowałem się jak na razie w kolejnym otwarciu na przystąpienie do Stowarzyszenia. Biorąc pod uwagę moje dotychczasowe obserwacje mogę stwierdzić, że zarówno na Forum jak i w Stowarzyszeniu "przewinęło się" trochę żołnierzy w różnych stopniach i stanowiskach wojskowych. Wydaje się, że tzw. szarże (pułkownik/komandor) nie mogły się ostatecznie pogodzić z faktem bycia zarządzanym przez chorążego rezerwy (co z tego, że Założyciel całego przedsięwzięcia?), stąd te "masowe" i zazwyczaj bez słowa odejścia z GTW. Szkoda, że własne ambicje nie mogły być pohamowane w imię dobra wspólnego jakim niewątpliwie jest NFoW oraz Stowarzyszenie, które posiadając osobowość prawną może trochę więcej...
A obecnie patrząc na to wszystko co się dzieje z "moim" Forum, to pozostaje mi wyrazić nadzieję, że jednak idea i prawda przebije się przez morze ignorancji, prywaty i zwykłego egoizmu, który możemy obserwować chociażby w nielicznych wpłatach na utrzymanie transferu...
Mam nadzieję jednak, że z czasem ten oddolny ruch jeszcze bardziej będzie miał możliwość wpływania na sposób myślenia decydentów zajmujących się SZ RP i tak aż po zwycięstwo, do którego jest przygotowywany każdy żołnierz Wiem, że trochę może zbyt osobista jest ta moja wypowiedź w tym temacie, ale tak już jestem skonstruowany i raczej się nie zmienię...
_________________
„…Nic nie poradzę, że nie lubię faryzeuszy, obłudników, kameleonów, kurew, karierowiczów, itp..."
"Jeśli chcesz zachowywać się moralnie to najgorszym miejscem by szukać rad jest religia..."
~~Ad~~, nie ma co się oglądać w przeszłość, choć należy wyciągać z niej wnioski. Cały czas się uczymy. Zdaję sobie sprawę, że w obecnych czasach każdy jest zabiegany i nierzadko ma czas, aby poświęcić czas rodzinie, a co dopiero innym sprawom i obcym osobom. Życie nie rozpieszcza i wciąż zaskakuje problemami, z którymi mamy styczność po raz pierwszy.
Mam kilka pomysłów i być może uda mi się (z poparciem innych) zrealizować. Na to trzeba przede wszystkim czasu, dobrej woli i (niestety) wsparcia finansowego. Ale jestem optymistą. W przeciwnym przypadku już dawno rzuciłbym to w diabły.
Stąd należało zacząć od rachunku sumienia i powiedzenia gorzkiej prawdy.
J.B.
_________________ Administratorzy i Moderatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za opinie wyrażane przez użytkowników NFoW.
Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda
Piękne słowa nie ma co patrzyć na przeszłość. Ona już minęła i nie da się jej cofnąć. Co się stało to się stało. Teraz trzeba myśleć o przyszłości. Wspaniały apel moje gratulacje. Pozostawiam na marginesie czy przyczyną obecnego stanu rzeczy są kolejne ekipy rządzące czy my sami. Wydaje mi się, że gdyby wszyscy żołnierze,tutaj przesadziłem,większość zaczęła myśleć pozytywnie i po koleżeńsku dużo by się zmieniło. Może nie pensja ale warunki pracy w jednostkach niewątpliwie. A przecież atmosfera w pracy jest bardzo ważna. Ile razy zdarzyło się wam odbić od kogoś bo miał zły nastrój nie chciało mu się lub bał się podjąć decyzję mimo,że on mógł ja podjąć.
Apel bardzo mi się podoba od siebie powiem,że w grudniu postaram się nie przelewać swoich frustracji na innych.....
Pomógł: 1 raz Dołączył: 04 Lut 2005 Posty: 402 Skąd: z wolnej stopy
Wysłany: Pią 03 Gru, 2010 Refleksja
Stworzyłem sobie postać wirtualnego żołnierza i pytam go dlaczego jest tak jak jest w SZ RP i spiszę jego wyznania:
1. Dlaczego szukam "ciepłego" etatu w sztabie?, bo po co mi za te same pieniądze- odpowiedzialność: materialna za sprzęt, prawna za ludzi. Po co marznąć na poligonie, skoro za służbę w cieplutkim sztabie na konto wpłynie mi tyle samo co "linowemu" żołnierzowi.
2. Dlaczego pcham się na wyższy stołek? bo chcę więcej zarabiać.
3. Dlaczego akceptuję "sztukę" szkoleniową? I tak przed misją żołnierze mają zgrupowania i intensywne szkolenie, więc szkolenie załatwi ktoś za mnie.
4. Dlaczego egoistycznie dbam tylko o własny interes? bo nikt nie ma interesu aby zadbać o mnie, chyba, że przełożonemu kończy się kadencja i na moim grzbiecie chce skoczyć jak żabka na wyższe stanowisko i będę mu potrzebny na wyższym stanowisku aby znowu za niego robić robotę.
5. Dlaczego nie dbam o dobre imię wojska w społeczeństwie? bo Pan MON stawia Nas żołnierzy jak bandę nienasyconych, uprzywilejowanych i wysoko uposażonych członów społeczeństwa.
6. Dlaczego powinienem "wyciągnąć " z wojska ile się da ( legalnie)? Bo Politycy, patrzą ile by to mi zabrać z tych nadzwyczajnych przywilejów.
7. Dlaczego na to wszystko się godzę? Bo jako żołnierz nam zdolność bezkolizyjnej adaptacji do warunków w jakich się znalazłem. Nie mam narzędzi by te warunki zmieniać.
_________________ Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską.
Augustyn (Augustyn Aureliusz, święty 354 - 430)
Kasus byłego Dowódcy Wojsk Lądowych oraz niedoszłego biskupa polowego (był faworytem Watykanu ponoć) wiele daje do myślenia tym co mają rodziny na utrzymaniu. Dochodzi do tego postawa Dowódców,którzy wolą siedzieć cicho,a problemy zamiatać pod dywan,gdyż w przeciwnym razie mogą utracić stanowisko ,jak widać na przykładach podanych powyżej.
Taka była armia za czasów PRL-u i podobnie jest dzisiaj.
Niedoceniamy swoich możliwości,a takich ludzi można zastraszyć,łatwo się nimi manipuluje itp. A czemu nie doceniamy? Bo co rusz KTOŚ (m.in. na tym forum) powtarza nam , że wojsko nam życie uratowało. Nic bardziej mylnego - damy sobie radę w cywilu,tyle,że my jesteśmy żołnierzami WP, a nie najemnikami. Większość z nas nie uciekła po 15 latach do cywila, ponieważ z Armią związała się na dobre i na złe, ale cywile tego nie kumają bo media zrobiły z nas cwaniaków i darmozjadów. A my rzadko kiedy takiemu przedstawianiu nas się przeciwstawiamy,protestujemy. Ot cała prawda /zdaje mi się/ o środowisku służb mundurowych. Smutne.
Pomógł: 53 razy Dołączył: 26 Sty 2007 Posty: 13020 Skąd: Polska
Wysłany: Nie 05 Gru, 2010
Oczywiście, że można nas zastraszyć. Wojsko to nie tylko życie ale przede wszystkim sposób utrzymania rodziny. Kto jest tak głupi aby ryzykować bytem swojej rodziny? I z tego samego powodu większość zostaje po 15 i służy dalej, mimo wszystko.
_________________ "Robotnicza myśl socjalistyczna jest nam bliska" - premier polskiego rządu rok 2019.
"W skrytości ducha byłem socjaldemokratą" - inny premier polskiego rządu.
córki zamordowanego przez komunistów generała Wojska Polskiego Augusta Emila Fieldorfa „Nila” (*1895 †1953)
- do oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego
Pierwszą po Bogu miłością jest miłość do własnej Ojczyzny. Tak pisała nie tylko przywołana tu Zofia Kossak-Szczucka - wybitna polska pisarka, więźniarka Auschwitz – w swoim Dekalogu Polaka z roku 1940. Podkreślał to także wielokrotnie Prymas Tysiąclecia Stefan kardynał Wyszyński.
Do Was to mówił, oficerowie i żołnierze Wojska Polskiego. Wiedział, że Polska doczeka takich czasów, kiedy Wojsko Polskie będzie się mogło odwołać do swojej szlachetnej dewizy: Bóg – Honor – Ojczyzna. Źródłem mocy jest bowiem sam Bóg – pod warunkiem, że ta moc służy dobrej sprawie – świętej Sprawie, jak mówili Polacy czasu wojny o niepodległości kraju. A cóż jest honor? To rzecz bezcenna w życiu ludzi, narodów i państw – by przytoczyć wiekopomne słowa pułkownika Józefa Becka, wypowiedziane 5 maja 1939 r., w odpowiedzi na wrogie roszczenia wobec Polski. Przysięgam tak postępować, abym mógł żyć i umierać jak prawy żołnierz polski. To też honor, zapisany w rocie przysięgi wojskowej żołnierza II Rzeczypospolitej. Odmowa współpracy z wrogiem – bez względu na konsekwencje - to był honor mego Ojca. A kto obroni dziś, jeśli nie Wy, dobre imię tych, których nazwano „żołnierzami wyklętymi”?
Oficerowie i żołnierze Wojska Polskiego, przyszłość Polski od Was zależy. Od Waszej cnoty żołnierskiej i od Waszej mądrości. Każdy musi znaleźć swoje Westerplatte, z którego nie wolno zdezerterować – by odwołać się do nauki Sługi Bożego Jana Pawła II. Człowiek wątpiący i nazbyt uległy staje się wbrew swej woli sprzymierzeńcem wroga. Musicie być silni i świadomi swych zadań. Życie jest piękne i fascynujące tylko wtedy, gdy się je poświęca pięknym i fascynującym ideałom, o które warto walczyć i za które warto czasem oddać życie. Dla nas, odchodzącego już pokolenia Armii Krajowej, jesteście pokoleniem późnych wnuków, którym ziścił się nasz sen z długich lat komunistycznej opresji.
Niech Wam Bóg pomaga w służbie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej!
Maria Fieldorf-Czarska
Kraków, 4 września Roku Pańskiego 2009
- podczas spotkania z oficerami i żołnierzami Jednostki Wsparcia Dowodzenia i Zabezpieczenia Wojsk Specjalnych im. Generała Augusta E. Fieldorfa „Nila”
_________________ Administratorzy i Moderatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za opinie wyrażane przez użytkowników NFoW.
Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda
I z tego samego powodu większość zostaje po 15 i służy dalej, mimo wszystko.
Robiłeś w tym kierunku jakieś badania statystyczne? Kolejny slogan,moim zdaniem,nie poparty rzetelną wiedzą i badaniami. Ale media już podały dawno, to powtarzamy te same bzdury w kółko.
Stevie, proponuję to przemówienie wkleić jeszcze do tematu o Ordynariacie . A koledze na PW opowiedz jak to źle jest w cywilu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum