Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Dobry kawał tekstowy
Opublikował Wiadomość
Prawie emeryt
[Usunięty]

Wysłany: Wto 14 Cze, 2005   Pomyłka?

Halo ?
- Cześć maleńka, tu tatuś, daj mi mamusię.
- Tatusiu, mamusia jest na górze w sypialni z wujkiem Frankiem.
Po dłuższej chwili milczenia:
- Ależ córeczko, nie masz żadnego wujka Franka!
- Nieprawda! Mam i jest teraz z mamusią w sypialni!
- Ok, no cóż... posłuchaj uważnie, chcę żebyś coś dla mnie zrobiła. Dobrze?
- Dobrze, tatusiu.
- To idź na górę do sypialni, zapukaj do drzwi i powiedz, że tata właśnie parkuję przed domem...
Kilka minut później :
- Już zrobiłam.
- I co się stało ?
- Mama bardzo się przestraszyła, wyskoczyła z łóżka bez ubrania i zaczęła biegać po pokoju i krzyczeć, a potem potknęła się o dywan i wypadła przez okno i leży nieżywa.
- Boże, a wujek Franek ?
- On tez wyskoczył z łóżka bez ubrania i krzyczał i w końcu wyskoczył przez okno, to z drugiej strony i wskoczył do basenu. Ale tatusiu, tam nie było wody, miałeś napełnić go w zeszłym tygodniu i zapomniałeś. No i wujek upadł na dno i tez jest nieżywy.
Baaardzo długa chwila ciszy, aż wreszcie :
- Hm mmm, basen mówisz ? A czy to numer 555-43-56?


Po dobrej imprezce wracają trzy podpite koleżanki, w pewnym momencie zachciało im się sikać a ze na ulicy był duży ruch i przechodziły obok cmentarza zdecydowały się przeskoczyć przez mur. Kucnęły jedna tu, druga tam i sikają nagle zrywa się wichura, burza pioruny, więc wystraszone uciekają przez cmentarz, krzaki, płot i do domów. Następnego dnia ich mężowie spotykają się przy piwku, po paru mocnych jeden zaczyna:
- Znamy się już długo to powiem wam chłopaki że wydaje mi się że mnie żona zdradza! Wczoraj wieczorem wróciła do domu późno, podpita a na dodatek w podartych rajstopach.
Drugi mówi:
- Eeee, to nic moja chyba też mnie zdradza, mało że wróciła późno i w podartych rajstopach to jeszcze bez majtek!
Trzeci mówi:
- Panowie to wszystko nic: moja wróciła, późno, podpita, bez rajstop i majtek, a na dodatek miała taka fioletowa szarfę na sobie: Nigdy Cię nie zapomnimy - Koledzy z Gdyni!
 
 
Keram
5


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 31 Maj 2005
Posty: 329
Skąd: Białystok
Wysłany: Wto 21 Cze, 2005   

Przy skrzyzowaniu siedzi na koniu Straznik Miejski. Z naprzeciwka w jego kierunku jedzie na rowerku maly chlopiec. Straznik wola go do siebie.
- E, maly chodz no tu.
Chlopczyk podjezdza, a straznik pyta.
- Swiety Mikolaj przyniósl ci ten rower?
- Tak.- Odpowiada chlopczyk.
- To napisz mu, zeby w tym roku przyniósl ci lampke do tego roweru.
I zadowolony z siebie ukaral mlodego mandatem za 50 zlotych.
- A pan to od Mikolaja dostal tego konika? - pyta dziecko.
- Tak. - Odpowiada Straznik Miejski.
- To niech pan napisze Mikolajowi w tym roku, zeby kutasa montowal konikowi miedzy nogami, a nie na grzbiecie.
 
 
Keram
5


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 31 Maj 2005
Posty: 329
Skąd: Białystok
Wysłany: Wto 21 Cze, 2005   

Często zdarza się nam mieć zły dzień. I bardzo chcemy się na kimś wyżyć. Tak, to się naprawdę zdarza. Ale moim zdaniem zbyt często wyżywamy się na bliskich i znajowych, podczas gdy o wiele lepiej jest wyładować stress na kimś zupełnie obcym. Postąpiłem tak pewnego dnia. Przypomniałem sobie w biurze o zaległym telefonie, jaki miałem wykonać. Odnalazłem numer w notesie i wystukałem go na klawiaturze telefonu. Usłyszałem, jak jakiś facet po drugiej stronie mówi "halo!", więc zapytałem grzecznie, czy mogę rozmawiać z Anią Jurkowską. Facet bez słowa rzucił słuchawką. Byłem kompletnie zaskoczony..

Jak można być tak źle wychowanym! Sprawdziłem jeszcze raz numer do Ani i wykręciłem go (okazało się, że przekręciłem dwie ostatnie cyfry). A po zakończeniu rozmowy postanowiłem znowu zadzwonić pod poprzedni "zły" numer i kiedy tylko tamten facet podniósł słuchawkę rzuciłem krótkim

- "ty ch...u!",

po czym rozłączyłem się.

Zapisałem sobie jego numer na zółtej karteczce i przykleiłem na monitorze. Raz na kilka tygodni, kiedy coś wyjątkowo źle mi wychodziło, kiedy płaciłem zaległe rachunki, dostałem mandat za parkowanie albo z innego powodu miałem zły dzień, dzwoniłem do typa i kiedy tylko się zgłosił, serwowałam mu głośne

- "ty ch...u!"

Od razu robiło mi się lepiej...

Po pewnym czasie telekomunikacja wprowadziła program identyfikacji numeru dzwoniącego, przez co mój nowy sposób na chandrę i stres okazał się poważnie zagrożony. Zadzwoniłem więc do typa, przedstawiając się jako pracownik telekomunikacji i zapytałem:
- "przepraszam, czy słyszał pan może o naszej nowej ofercie w zakresie identyfikacji numeru dzwoniącego?".
- "Nie!" - uciął i rzucił słuchawkę.

Zadzwoniłem do niego ponownie:
- "nie słyszałeś o tym programie dlatego, że jesteś zwyczajnym ch...em!".

Kilka dni później, kiedy na parkingu przed supermarketem próbowałem zająć ostatnie wolne miejsce, jakiś dresiarz w BMW bezczelnie zajechał mi drogę i wepchnał się na moje miejsce. Wkurzyłem się nielicho. Na beemce była kartka" na sprzedaż" i numer telefonu. Zanotowałem go skrupulatnie. Wieczorem zadzwoniłem.

- "Halo, czy to pan ma beemkę do sprzedania?"
- "Tak."
- "A gdzie można ją obejrzeć?"
- "Stoi na podwórzu domu przy Leśnej 23."
- "A kiedy pana można złapać w domu?"
- "No tak od 17.00 już raczej jestem."

Zapisałem numer dresiarza na żóltej karteczce, tuż poniżej numeru faceta, do którego miałem zwyczaj poprzednio dzwonić. Teraz miałem dwóch dupków, na których mogłem się wyżyć. Ale po kilku dniach wydzwaniania do nich poczułem, że nie było to już takie podniecające, jak na początku... Wpadłem na zupełnie inny pomysł... Zadzwoniłem do tego pierwszego faceta.
- Halo! - rzucił jak zwykle.
- Ty ch...u! - krzyknąłem, ale tym razem nie odłożyłem słuchawki.
- Jesteś tam jeszcze?
- Jestem! - krzyknął.
- Jestem, pieprzony palancie! Nie wiem, kim jesteś,ale chciałbym cię dostać w swoje ręce!
Gnoju pie...lony! Powiedz, gdzie mieszkasz, to zaraz pojadę i ci roz...bię ten oblany ryj!

- Tak? No to mieszkam przy Leśnej 23... Poznasz po czarnej beemie zaparkowanej w podwórzu! Czekam na ciebie, ciemny baranie z lasu! Facet rzucił słuchawką a ja natychmiast wykręciłem numer dresiarza. - Halo, to ty, pedale? Dzwonię do ciebie, bo mam ochotę w końcu ci prz.....rdolić! Jak masz jaja to wyjdź przed dom, zaraz u ciebie, ku...ino, będe! W chwilę potem zadzwoniłem na policję, informując o bójce w okolicach Leśnej 23, oraz do telewizji regionalnej, wspominając coś o porachunkach gangsterów. Na koniec podjechałem samochodem w okolice Leśnej i patrzyłem z dala na dwóch dupków, bijących się w światłach dwóch radiowozów i reflektorów ekipy telewizyjnej...

Mówię wam prawdziwa rozkosz!!!

///Rozkosz nie rozkosz ale nie chce mi sie poprawiac wulgaryzmow, ktore jak mowi regulamin ... Dostajesz upomnienie za lamanie regulaminu. HaKaT///
 
 
ŚWIĘTY
2


Dołączył: 18 Maj 2005
Posty: 88
Skąd: WL
Wysłany: Sro 22 Cze, 2005   

Mąż wyjechał w delegację, a żona postanowiła zrobić mu niespodziankę i kupiła nowiutką szfę do ich wspólnej sypialni.
Przyjechała ekipa, zmontowała szafę. Po jakimś czasieo bok domu przejeżdżał tramwaj i szfa się złożyła.
Zdesperowana kobieta dzwoni do firmy i tłumaczy co się stało. Przyjeżdża ekipa montuje szafę i dzieje się tak kilka razy. Przy kolejnym razie kierownik ekipy monterskiej mówi:
- Wie pani co, muszę wejść do szafy i zobaczyć od środka co się dzieje.
Wchodzi do szafy. W tym momencie wraca mąż i wchodząc do sypialni krzyczy z zachwytem:
- Kochanie cóż za wspaniała szafa. I otwiera drzwi od szafy, a gość ze środka:
- Wal pan w ryj, bo i tak nie uwierzysz, że na tramwaj czekam. :box:
 
 
Keram
5


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 31 Maj 2005
Posty: 329
Skąd: Białystok
Wysłany: Sro 22 Cze, 2005   

Jak odróżnić gatunki niedźwiedzia (metoda praktyczna).
Najpierw trzeba znaleźć niedźwiedzia, podejść do niego po cichutku i
kopnąć go w jaja. Oczywiście z całej siły.
Następnie spierdalamy.
I teraz:
- jeśli spierdalamy a niedźwiedź nie goni nas to jest to mis pluszowy
- jeśli spierdalamy na drzewo a niedźwiedź wchodzi za nami to jest to
niedźwiedź brunatny.
- jeśli spierdalamy na drzewo a niedźwiedź zaczyna nim trząść tak, ze
spadamy w jego łapska, to jest to niedźwiedź Grizzly
- jeśli spierdalamy na drzewo a niedźwiedź wspina się za nami i wpieprza
liście to jest to miś koala
- jeśli spierdalamy i nigdzie nie ma drzew to jest to niedźwiedź polarny...
A jak spierdalamy, a niedźwiedź zaczyna płakać, to jest to mis
Colargol - największa p***a wśród niedźwiedzi
 
 
plut. pchor. rez 
6



Pomógł: 2 razy
Wiek: 50
Dołączył: 31 Maj 2005
Posty: 1017
Skąd: ten dym?
Wysłany: Czw 23 Cze, 2005   

WiadomośćKultura firmy
Umiesc 5 szympansów w jednym pokoju. Zawieś banana przy suficie i ustaw drabinę pozwalającą dotrzeć do banana. Upewnij sie ze nie ma innego sposobu by schwytać banana. Zainstaluj system , który bedzie mial za zadanie wylac lodowata wode w
calym pomieszczeniu (oczywiscie przez sufit) jak tylko ktorys z szympansow zacznie wchodzic po drabinie. Szympansy szybko się nauczą , że nie należy wdrapywać się na drabinę.
Po jakims czasie wylacz system "polewania lodowatą wodą". Teraz wymień jednego z szympansów na nowego. Ten ostatni wejdzie po drabinie i nie wiedząc czemu dostanie wpier.... od innych.
Zastąp jeszcze jednego ze starych szympansów nowym.Ten tez dostanie wpier..... i to szympans nr 6 (ten, który byl przed nim
wprowadzony) bedzie bil najmocniej.
Kontynuuj wymiane starych szympansow na nowych az beda sami nowi. Zauwazysz ze zaden z nich nie bedzie sie staral wchodzic na drabine, a jezeli trafi sie jeden ktory o tym chocby pomysli to napewno dostanie wpier.... od pozostalych. Najgorsze jest to ze zaden z nich nie wie dlaczego.

Tak tez rodzi sie funkcjonowanie i kultura firmy. Teraz wiesz jaki jest proces, dlaczego przyśpiesza się wymianę "dinozaurow" na "mlodych", dlaczego nie dostaniesz banana, i dlaczego twoj wspolpracownik staje się twoim najgorszym wrogiem!

Ten zabawny a zarazem prawdziwy tekst zamieszczono w Gazecie Wyb
_________________
Wojna nie wybucha wtedy gdy gotowi są do niej wszyscy, lecz wtedy gdy gotowi są do niej tylko niektórzy.
Ostatnio zmieniony przez plut. pchor. rez Pią 24 Cze, 2005, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Keram
5


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 31 Maj 2005
Posty: 329
Skąd: Białystok
Wysłany: Czw 23 Cze, 2005   

Pani kazała na lekcję przygotować dzieciom historyjki z morałem. Historyjki mieli dzieciom opowiedzieć rodzice...
Następnego dnia dzieci po kolei opowiadają, pierwsza jest Małgosia.
- Moja mamusia i tatuś hodują kury - na mięso. Kiedyś kupiliśmy dużo piskląt, rodzice już liczyli ile zarobią, ale większość umarła.
- Dobrze Małgosiu a jaki z tego morał?
- Nie licz pieniędzy z kurczaków zanim nie dorosną - tak powiedzieli rodzice
- Bardzo ładnie.
Następny Mareczek:
- Moi rodzice mają wylęgarnie kurcząt. Kiedyś kury zniosły dużo jaj, rodzice już liczyli ile zarobią, ale z większości wykluły się koguty.
- Dobrze Mareczku a jaki z tego morał?
- Nie z każdego jajka wylęga się kura - tak powiedzieli rodzice.
- Bardzo ładnie.
No i wreszcie grande finale czyli prymas Jasio (pani łyka valium):
- Łociec to mnie tak pedział: Kiedyś dziadek Staszek w czasie wojny był cicho ciemnym. No i zrzucali go na spadochronie nad Polską. Miał przy sobie tylko mundur, giwere, sto naboi, nóż i butelkę szkockiej whisky. 50 metrów nad ziemią zauważył, że leci w środek niemieckiego garnizonu. Niemcy już go wypatrzyli, więc dziadek Staszek wychlał całą whisky naraz, żeby się nie stłukła, odpiął spadochron i spadł z 20 metrów w sam środek niemieckiego garnizonu. I tu dawajta ! Pandemonium ! Dziadek Staszek pruje z giwerki ! Niemcy walą się na ziemię jak afgańskie domki! Juchy więcej niż na filnach z gubernatorem Arnoldem. Z 80 ubił i jak skończyły mu się kulki wyjął nóż i kosi niemrów jak Boryna zborze. Na 30 klinga poszłaaaa, pozostałych dziadek zajebał z buta i uciekł...
W klasie konsternacja. Pani, mimo valium - w spazmach, pyta się :
- Śliczna historyjka dziecko, ale jaki morał ?
- Też się taty pytałem a on na to: "Nie wkurwiaj dziadka Staszka jak se popije
 
 
Deron
[Usunięty]

Wysłany: Czw 23 Cze, 2005   

W pewnym mieście powstał sklep, w którym każda kobieta mogła sobie kupić męża.
Miał sześć pięter, a jakość facetów rosła wraz z każdym piętrem. Był tylko jeden haczyk: jak już kobieta weszła na wyższe piętro, nie mogła zejść niżej, chyba że prosto do wyjścia bez możliwości powrotu. Wchodzi więc tam pewna babka poważnie zainteresowana kupnem męża.
Na pierwszym piętrze wisi tabliczka:
"Mężczyźni tutaj mają pracę" - To już coś, mój były nawet roboty nie miał - pomyślała kobieta - ale zobaczę, co jest wyżej.
Na drugim piętrze był napis: "Mężczyźni tutaj mają pracę i kochają dzieci" - Miło, ale zobaczymy, co jest wyżej.
Na trzecim piętrze była tabliczka: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci i są niesamowicie przystojni" - No, coraz lepiej - pomyślała - ale wyżej, to musi być już zajebiście.
Na czwartym piętrze można było przeczytać: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni i pomagają przy pracach domowych" - Słodko, słodko... Ale chyba wejdę piętro wyżej.
Na piątym piętrze stało: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni, pomagają przy pracach domowych i są diabelnie dobrzy w łóżku" - No niesamowite, wręcz cudownie - pomyślała kobieta - ale jak tu jest tak wspaniale, to co musi być piętro wyżej!?!
Na szóstym piętrze BARDZO zdziwiona kobieta przeczytała: "Na tym nie ma żadnych facetów. Zostało ono stworzone tylko po to, aby udowodnić, że wam, babom, za cholerę nie można dogodzić..."



:viktoria: :mrgreen: :gent:
 
 
Deron
[Usunięty]

Wysłany: Nie 26 Cze, 2005   

Był sobie Szybki Bill, który nie na darmo nazywał się szybki. Pewnego razu gdy "kochał" się z pewną mężatką rozległo się pukanie do drzwi.
— To pewnie mój mąż! Wyjdź przez okno!
Bill wyszedł przez okno. Kobieta otwiera drzwi, a w drzwiach stoi Bill, który zapomniał butów.

Pewnego razu na dyskotece, gdy Bill tańczył z pewną dziewczyną.
— Rozszerz nogi — mówi Bill.
— A co chcesz wsadzić?
— Nie wyciągnąć.


Podróżując gdzieś w Polsce małżeństwo miało wypadek. Po tym fakcie, wznosząc się ku niebu gawędzą:
— Niepotrzebnie zacząłeś hamować na śliskiej drodze!
— Zacząłem hamować, gdy złapałaś za kierownicę!
— Złapałam za kierownicę, jak cię zaczęło rzucać!
— Zaczęło mnie rzucać, kiedy pociągnęłaś za ręczny hamulec!
— Pociągnęłam za ręczny, jak krzyknąłeś "RANY BOSKIE"!
— Krzyknąłem kiedy zepchnęłaś mi nogę z gazu!
— Zepchnęłam, bo nie chciałeś mnie posłuchać!
— Nie chciałem, bo mi radziłaś prowadzić kozę na sznurku zamiast samochodu!
— Radziłam ci to, bo jechałeś jak wariat!
— Jechałem tak, żeby uciec przed fiatem, którego zwymyślałaś przy wyprzedzaniu!
— Zrobiłam to, bo patrzył się na mnie i stukał się w czoło!
— Stukał się, bo wystawiłaś przez okno prawą rękę jakbyś chciała skręcać w lewo!
— Wystawiłam rękę żeby ci pokazać, w które drzewo rąbniemy, jak będziesz tak dalej prowadził!
— Ale w końcu rąbnęliśmy w inne.
— Oczywiście, ty zawsze mi robisz na złość!



Kiedyś w parku chłopak "kochał" się z dziewczyną. Nagle zachciało mu się "sikać", ale ponieważ w pobliżu stała tabliczka z napisem: "UWAGA TU GRASUJE SZYBKI BILL". Aby Bill nie ukradł mu dziewczyny postanowił w miejsce gdzie miał swojego członka wsadzić palec. I wsadził palec w dupę Szybkiego Bill'a.

Przychodzi facet do lekarza i mówi:
— Panie doktorze proszę mnie okastrować. Na to lekarz ze zdumieniem pyta pacjenta:
— Dlaczego?
— Niech pan nie wnika, ale robi co swoje.
Doktor nic nie mówiąc bierze się do dzieła, ale po skończonym zabiegu pyta się ponownie pacjenta:
— Już tak przez ciekawość pytam się pana: Dlaczego pan to zrobił?
— No bo wie pan, moja żona to Żydówka.
— No tak, ale przecież oni się obrzezują.
— No właśnie, a jak ja powiedziałem?

Młode małżeństwo spaceruje po parku. Patrzą na dwa pływające i czulące się do siebie łabędzie.
— Zosiu, a może byśmy zrobili to samo co one?
— Władek ty chyba oszalałeś! Dla twojej przyjemności nie będę tyłka w wodzie moczyć.

Święty Mikołaj w zakładzie karnym pyta przed wręczeniem prezentu:
— Człowieku, daj mi cynk, czy byłeś git przez cały rok!?!

Amerykanie skonstruowali aparat do oglądania marzeń. Rozpoczęli próby. Najpierw podłączyli Francuza. Na ekranie pojawił się piękny dom, nagie dziewczyny na brzegu basenu, strumienie szampana. Potem podłączyli Niemca. Wysprzątany dom, żona krzątająca się w kuchni, Niemiec siedzi przed telewizorem z kuflem piwa w ręku. Podłączyli Rosjanina. Patrzą — nic, czarny ekran. Regulują — nic! W końcu wpadli na pomysł, że Rosjanin lubi wypić. Przynieśli wódki, nalali szklankę, wypił, patrzą — nic! Nalali drugą — nic! Zrezygnowani, machnęli ręką, zostawili mu resztę wódki i odeszli. Rosjanin dopił butelkę do dna i nagle, w dolnym rogu ekranu pojawił się maleńki, zielony punkcik. Ucieszyli się i rzucili się do powiększania. Powiększają, powiększają, powiększają, aż w końcu z ekranu wyłonił się maluteńki korniszonek.

Wyjątkowo gapowaty spadochroniarz pyta przed skokiem instruktora:
— A co zrobić, jeśli się spadochron nie otworzy?
— Pociągniesz za tę drugą rączkę!
— A jeśli i to zawiedzie?
— To wrócisz do samolotu, by wymienić spadochron...

Był sobie facet, który miał motor. A ponieważ, bardzo lubił swój motor to smarował go wazeliną, żeby mu nie zardzewiał podczas deszczu. I pewnego razu spotkał dziewczynę marzeń, on ją pokochał, ona jego jak to w bajkach bywa. I pewnego dnia ona zaprosiła go do siebie na obiad. Przed wejściem do jadalni uprzedziła go:
— U nas w domu jest taka tradycja, że kto się pierwszy odezwie po obiedzie zmywa naczynia, ta tradycja obowiązuje również gości. Tak więc pamiętaj. No więc zaczęli jeść, zjedli, siedzą i patrzą po sobie.
— Mmmm, pycha obiad trzeba by było podziękować, no ale nie będę przecież zmywał — myśli chłopak.
— Zabrałabym go już do pokoju, ale nie mogę nic powiedzieć, bo będę musiała zmywać — myśli dziewczyna.
— Trzeba by już wstać, ale napracowałam się dzisiaj i nie chce mi się zmywać — myśli matka.
— Nic nie robiłem przez cały dzień to i zmywać nie będę — myśli ojciec.
Mija pół godziny. Chłopakowi się znudziło, wziął dziewczynę posadził na stole, podniósł jej spódnicę, spuścił spodnie i użył sobie. Siada i myśli:
— Uch, leżało mi to już od dwóch dni, trzeba by jej coś powiedzieć, bo to jakoś głupio, ale przecież zmywać nie będę.
— Było ekstra trzeba by mu podziękować, ale to zmywanie... — myśli dziewczyna.
— Nie miałam tego od 6 lat, trzeba by coś staremu powiedzieć, ale nie teraz, bo zmywać nie będę — myśli matka.
— A to gnój, moją córkę przeruchał, a ja przez to zmywanie nic nie mogę powiedzieć — myśli ojciec.
Mija następne pół godziny. Chłopak wziął mamusię na stół i powtórzył numer. Siada i myśli:
— Ale się spodliłem. Tu taka lacha, a ja jej matkę. Musiałbym się wytłumaczyć, ale...
— Świnia, najpierw ja, potem moja matka. Musiałabym mu coś powiedzieć, ale... — myśli dziewczyna.
— Ehhhh! Jak dobrze, jak mu podziękować, jak nic nie można powiedzieć — myśli matka.
— Moja córka, moja żona na moim stole, a ja nic nie mogę temu draniowi powiedzieć — myśli ojciec z pianą na ustach.
Nagle zerwał się deszcz. Chłopak wstaje od stołu, podchodzi do okna i patrzy jak jego motor moknie.
— He, he, dobrze, że go wysmarowałem wazeliną — myśli. Jak przestanie padać to muszę go znowu posmarować. I zaczyna szuka po kieszeniach puszki, i stwierdza, że zapomniał jej w domu. No trudno, zmyje te naczynia — myśli i pyta:
— Czy ktoś ma wazelinę?
Na co ojciec zrywa się i biegnie do kuchni:
— TO JA JUŻ POZMYWAM!

Stary żyd umiera i pragnie zapisać cały majątek swojemu synowi. Wzywa go do siebie i mówi:
— Zapisuję tobie cały mój majątek, ale przysięgnij mi że będziesz żył zgodnie zasadami naszej starej wiary. Przysięgnij że nie odstąpisz od Boga.
— Oczywiście tatę. Obiecuję ci.
No i żyd umarł. Syn odziedziczył wszystko i... od razu hulaj dusza. Wychrzcił się (może przechrzcił?), kobiety wino, śpiew i WIEPRZOWINA! Stary Icek patrzy na to wszystko z nieba i lamentuje.
— Ja mu wszystko zapisałem, zaufałem a on co?
Postanowił wreszcie że musi zasięgnąć rady u samego Pana Boga. Odnalazł go w niebie i pyta.
— Panie Boże. Ja wszystko zapisałem w testamencie mojemu synowi, a on prowadzi hulaszcze życie i nawet Ciebie Boże się nie boi.
— Ty się nie martw Icek — odpowiada Pan Bóg. — Ja też miałem kłopoty z testamentem, ale załatwiłem sprawę.
— Ale jak?
— Napisałem nowy!



:viktoria: :mrgreen: :gent:
 
 
GRYZLI 
9



Pomógł: 11 razy
Dołączył: 19 Cze 2004
Posty: 4472
Skąd: Znad morza~~~
Wysłany: Pon 27 Cze, 2005   

Kontrola Sanepidu na stołówce:
- A to zielone i to czerwone to co to niby jest?! - pyta inspektor
- To zielone jest mataforą - trudne słowo - wędlin z Constaru, a to czerwone jest alegorią - jeszze trudniejsze słowo - sosów do poraw Konrra...
---------------------------------------------------------------------
Jedzie trzech Arabów samochodem. Jeden z nich się odzywa:
- Wysadź mnie przy ambasadzie.
--------------------------------------------------------------------
Zbliżają się urodziny kolegi celnika - dwaj jego kumple sie zastanawiaja nad prezentem:
- Może 50-calowego plaskiego Soniaka + kino domowe?
- Eeee, juz ma takich kilka, nawet w kuchni i garażu...
- To może Merolka S-ke albo Beemke 7!???
- Bez sensu! Jego żona i dzieciaki jeżdzż takimi juz od dawna!
- No to w takim razie... Wiem! Zostawmy go samego na zmianie w dniu urodzin!
- Nooooo, K**** - bez przesady!!!
-----------------------------------------------------------------
Przychodzi facet do lekarza i poddaje się badaniu. Okazuje się być chorym...
- Szanowny panie, pańska dolegliwość będzie bardzo trudna w leczeniu - powiada medyk - Szkoda, że nie zgłosił się pan do mnie przed dwudziestoma laty.
- Nie pamięta mnie pan, panie doktorze, ale byłem u pana przed dwudziestoma laty.
- Niemożliwe!
- Obaj jeszcze byliśmy w wojsku. Powiedział mi pan wtedy: "Wypierdalaj j***ny kocie - symulancie, bo to się źle dla Ciebie skończy!".
- Mówiłem o smutnym końcu, wiec jak pan pamieta, nie lekceważyłem choroby...
---------------------------------------------------------------------
Trzech geyów :lol: :lol: :lol: :lol: rozmawialo o ulubionym sporcie.
- Wiecie - mowi pierwszy - ja to najbardziej lubie zapasy.
Dwaj silni mezczyzni spleceni w smiertelnym uscisku... I te wspaniale spocone,naprezone ciala... Napiete posladki... Echhhhh...
Dwaj pozostali pokiwali ze zrozumieniem glowami
- A ja - mowi drugi - to chyba wole plywanie. Wspaniali, prawie nadzy, mlodzi mezczyzni. Delikatnie zarysowanie miesnie, szerokie klatki piersiowe i waskie biodra... echhhh... i ten moment jak pochylaja sie przed samym skokiem, ach ja bym tak wtedy...
Dwaj pozostali pokiwali ze zrozumieniem glowami.
A wiecie - mowi trzeci - ja to wole pilke nozna...[Dwaj pozostali lekko zdziwieni.]

- No bo wyobrazcie sobie: Mistrzostwa Swiata. Decydujacy finalowy mecz. Przegrywamy jeden do zera. Ostatnia minuta. Biegne sam z pilka.Mijam pierwszego obronce. Wielotysieczny tlum na trybunach wiwatuje i wreszczy z radosci! Mijam drugiego obronce. Zostaje sam na sam z bramkarzem. Wykonuje doskonaly zwod, mijam bramkarza i jestem sam na sam z bramka! Tlum zrywa sie ze swoich miejsc. Strzelam i... pilka przelatuje tuz nad poprzeczka. Na trybunach szal. Wszyscy wrzeszcza: "Ch** ci w dupe!!! Ch** ci w dupe!!!" A ja padam na murawe, zamykam oczy i maaaarzee...
_________________
"...Nic nie jest skończone dopóki się nie skończy..." MIŚ YOGI

Flogger Fanclub na NK
28 SPLM na facebook
 
 
 
Keram
5


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 31 Maj 2005
Posty: 329
Skąd: Białystok
Wysłany: Pon 27 Cze, 2005   

Przychodzi lokaj do hrabiego i mówi:
- Hrabio, może podam obiad ?
- Bez sensu...
- To może hrabio pójdziemy na spacer ?
- Bez sensu...
- No to może opowiem zagadkę ?
- Dobra, niech będzie...
- Hrabio, co to jest: owłosione i wchodzi do dziury?
- ch**j
- A nie, bo mysz!!!
- Mysz? W cipie? Bez sensu...
 
 
ŚWIĘTY
2


Dołączył: 18 Maj 2005
Posty: 88
Skąd: WL
Wysłany: Czw 30 Cze, 2005   

Dwóch homo wybrało się rejsem nocnym w podróż lotniczą. Kiedy zapadł zmrok jeden do drugiego mówi:
- A może byśmy pofiglowali.
- Coś ty ludzie w samolocie, będą patrzeć itd.
- To wstań i zapytaj czy ktoś ma gazetę, jeżeli nikt nie odpowie tzn. wszyscy śpią.
Ten tak zrobił i nikt nie odpowiedział, a oni całą noc baraszkowali trnując kamasutrę
Po wylądowaniu stewaresa sprawdza samolot i dochodzi do ostatniego miejsca, a tam ohafowany facet.
- Nie mógł pan do torebki.
- Zrobiłem do torebki.
- To nie mógł pan poprosić kogoś o drugą.
- Proszę Pani, jeden poprosił o gazetę to go całą noc pier.....li. :aniol2:
 
 
GRYZLI 
9



Pomógł: 11 razy
Dołączył: 19 Cze 2004
Posty: 4472
Skąd: Znad morza~~~
Wysłany: Czw 30 Cze, 2005   

zając i miś


Kupił zając fortepian, a że mizerota z niego, wpadł na pomysł, że mu miś pomoże. Poszedł więc do i misia i mówi.

z-misiuuu, pomóż mi, kupiłem se fajowski fortepian ale nie dam rady go wnieść, a wiesz że wysoko mieszkam.
m-odczep się nie mam czasu
z-oj misiu za każde piętro kupię ci piwo!
m-hm.......eetam piwo, nie

zając podumał chwilę i przypomniał sobie , że miś jest miłośnikiem wszelkich dowcipów.

z-misiu, za kazde piętro będzie piwko i super kawał ci opowiem
m-hmmmm.......niech ci będzie , ale wiesz, to jest siódme piętro , to i piw i kawałów ma być siedem !
z-ok misiu.

zając pędem pokicał do sklepu po browce, sam jeszcze ku pokrzepieniu wychylił dwa na poczekaniu i lekko zamroczony przybiegł do misia

z-masz tu misiu browarki , strzelmy sobie po jednym na dobry początek i wnosimy!
m-hehe, dobry z ciebie kumpel zajączku, hehe

wnoszą , pierwsze piętro za nimi, zając dźwiga raczej siatkę z piwami , na misiu zaś spoczywa ciężar fortepianu.

m-zającu opowiadaj kawał , tylko ma być dobry i taki co go jeszcze nie słyszałem, mam się z niego tak śmiać az boki pozrywam , a jeszcze lepiej jak popuszczę w gacie ze śmiechu.
z-ma się rozumieć misiu!

wnoszą , drugie piętro za nimi, tak więc miś wychyla butelekę piwa i słucha kolejnego kawału.

wnoszą , trzecie piętro za nimi, tak więc miś wychyla butelekę piwa i słucha kolejnego kawału. Miś jest już lekko zmęczony.

wnoszą , czwarte piętro za nimi, tak więc miś wychyla butelekę piwa i słucha kolejnego kawału. Miś jest już dość zmęczony.

wnoszą , piąte piętro za nimi, tak więc miś wychyla butelekę piwa i słucha kolejnego kawału. Miś jest już mocno zmęczony.

wnoszą , szóste piętro za nimi, tak więc miś wychyla ledwie butelekę piwa i słucha kolejnego kawału. Miś jest już skrajnie wyczerpany, ledwie bełkocze do zająca.

m-zając, ty mi teraz opowiedz taki kawał co by mnie postawił na nogi, inaczej nie dam rady!!!

Zajć kombinuje , ale przypomniał sobie super extra kawał, opowiedział i poskutkowało. Miś ledwie wstał, dzwignął fortepian i wlecze się schodek po schodku, schodek po schodku, schodek.............jest siódme piętro!!! Miś padł na pysk i ostatkiem sił próbuje coś wybełkotać.

m-bleee,.....hyppp,.....łojjjj,.........uffffffff.

na to zając

z-kurde misiu, ja ci teraz opowiem taki kawał , że ty się zeszczasz, zesraszasz, zżygasz no i jeszce nie wiem co zrobisz!!!!!!!!!!!!!!!!!
m-taaaak???
z-tak misiu, to nie ta klatka.
-------------------------------------
Przychodzi facet do kiosku ruchu i prosi o fajki. Ekspedientka mu podaje, a facet czyta: palenie tytoniu powoduje imptencję!
Facet sie zastanowił i oddaje fajki mówiąc: niech mi pani da te z rakiem
_________________
"...Nic nie jest skończone dopóki się nie skończy..." MIŚ YOGI

Flogger Fanclub na NK
28 SPLM na facebook
 
 
 
Keram
5


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 31 Maj 2005
Posty: 329
Skąd: Białystok
Wysłany: Czw 30 Cze, 2005   

Siedzi sobie dziewczyna na ławce w parku i przeklina
- O k***a jego mać.
Idzie chłopak i to słyszy i mówi do niej:
- Słuchaj, panna jesteś i nie pasuje żebyś przeklinała jak szewc.
A ona:
- Siadaj koło mnie to Ci powiem dlaczego.
Chłopak siadł i dziewczyna powiedziała mu do ucha.
Chłopak zaczął przeklinać:
- Do "ptaka" wafla! Niech to k..as pogryzie!
Usłyszała to przechodząca obok babcia i mówi do chłopaka żeby nie
przeklinał, bo to nieładnie i niekulturalnie on na to:
- Niech babcia usiądzie przy mnie to powiem babci.
Babcia usiadła i chłopak powiedział jej do ucha i babcia zaczęła przeklinać:
- O w pizdę! Spierdolona dola.
Usłyszał to dziadek, który przechodził obok i mówi do babci:
- Wstydziła by się babcia taki przykład młodym dawać.
A ona na to, aby dziadek usiadł obok niej to mu powie dlaczego.
Dziadek usiadł a babcia mówi:
"Ta ławka jest świeżo malowana...........".
 
 
choo
[Usunięty]

Wysłany: Pią 01 Lip, 2005   

Idzie sobie Krysztof Ibisz ulicą, nagle podchodzi do niego jakiś koleś i mówi:
- Panie Krzysztofie, jestem Pana największym fanem, mógłbym prosić o autograf?
Krzysiu mile połechtany podpisał się fanowi na kartce, ale chłop stoi dalej i widać, że coś by jeszcze chciał. No i wreszcie pyta:
- A czy mógłbym Panu zrobić laskę?
Krzysiu myśli, czemu nie? Rozglądnął się, weszli do bramy, Ibisz rozpiął rozporek, fan uklęknął i jedzie... Mija kilkanaście sekund, nagle fan zaczyna wydawać z siebie dziwny odgłos:
- mmmmmmmm.....
Krzysiu speszony pyta:
- Co się dzieje, coś Ci nie smakuje?
- A nie, nie. Wszystko ok- odpowiada fan. No i ciągnie dalej. za 15 sekund znowu:
- mmmmmmmmm....
- Krzysiu znowu się speszył, biedactwo i znowu pyta z troską, czy wszystko ok? Fan znowu odpowiada, że jak najbardziej. Mija kolejna chwila i wreszcie fan:
- mmmmmmmmmamy Cię!!!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group