Pomógł: 37 razy Wiek: 60 Dołączył: 06 Mar 2011 Posty: 2608 Skąd: Głogów
Wysłany: Pią 02 Wrz, 2011
supermario przesadzasz. Osobiście znam dobrych i bardzo dobrych dowódców począwszy od dowódcy drużyny, skończywszy na dowódcy jednostki.
Do zrobienia jest bardzo dużo.
I warto wykorzystać ten potencjał ludzki z cytatu kolegi Roberta.
_________________ Jeśli uznasz, że ktoś na forum Ci pomógł - daj mu punkt - używając przycisku "pomógł".
Filarem każdej armii na świecie jest potencjał ludzki... Nie wiem kto był głównym pomysłodawcą – i nie chcę wiedzieć -przyjmowania absolwentów uczelni cywilnych na przeszkolenie w szkołach oficerskich – zwłaszcza po tak zacnych kierunkach jak: socjologia, pedagogika, historia – z całym szacunkiem do historii, czy też astronomia i nauki magiczne. Mamy zatem młodych oficerów socjologów, pedagogów i astronomów – przyszłość i kwiat armii. Niesamowite, a jednak prawdziwe.
Pierwsze zdanie, piękne i prawdziwe...Ale jak ono się ma do reszty twojej wypowiedzi? Jakim prawem odmawiasz potencjału ludziom, którzy kończyli wyższe uczelnie ucywilne. Uważasz że większą przydatność dla wojska posiadają żołnierze ZSW po 2 latach służby obowiązkowej niż ochotnicy po rocznym kursie, bo nimi mozna "dowodzić"? A przypomnij bo być może jestem teraz trochę do tyłu...Jakie "stanowisko" obejmuje w pierwszej kolejności taki absolwent po rocznym SO...czy nie jest to dow.plutonu? Czy w tym czasie następuje weryfikacja ich pedagogicznych, historycznych, socjologicznych "umiejętności", czy też może wojskowych? Demagogiczny ostracyzm tutaj stosujesz Panie kolego
_________________ Wszyscy leżymy w rynsztoku, ale niektórzy spoglądają w gwiazdy. (O.Wilde)
I właśnie w trakcie tej weryfikacji wychodzi, że absolwent typu studia cywilne + roczny kurs w przeważającej większość przypadków się nie sprawdza na stanowisku d-cy pl. Sam byłem świadkiem (nie jeden raz) jak nawet komendy do choćby zmiany frontu szyku czy zbiórki nie potrafili wydać prawidłowej. A przypominam, że Ci ludzie są odpowiedzialni za organizowanie i prowadzenie szkolenia podległego plutonu oraz dowodzenie tymi ludźmi w czasie misji. Odpowiedzialność więc spora. I tak uczy Marcin Marcina. Sprawdź sobie calmarc wątki i wypowiedzi na ten temat na tym forum a potem może wygłaszaj tak stanowcze stwierdzenia bo zapewniam Cię, że jakbyś jako dowódca kompani czy baterii dostał takich oficerów na stan to z pewnością byś z tonu spuścił.
_________________ Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo
Media od rana podają, że ekspertem od wojska ma być niejaki Ludwik Dorn. No to niezłego eksperta wytrzasnęli.
_________________ "Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić,
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"
To źle myślisz niestety a ja podałem je jako przykład elementarnej wiedzy nie wnikając w coś bardziej skomplikowanego jak np. wydanie rozkazu bojowego czy orientacja topograficzna albo prowadzenie szkolenia na strzelnicy. Może i generalizuję ale mam ku temu powody a jak już wcześniej wspomniałem wystarczy poczytać innych userów aby potwierdzić te teorie.
_________________ Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo
Pomógł: 37 razy Wiek: 60 Dołączył: 06 Mar 2011 Posty: 2608 Skąd: Głogów
Wysłany: Nie 04 Wrz, 2011
A kto z nas wszystko wiedział po szkole No chyba nie powiesz mi że Ty
Mówimy tu o podstawach, które każdy oficer (i nie tylko) powinien mieć w małym palcu. A tak niekiedy nie jest.
Wszyscy o tym wiemy, że rok, czy nawet 9 miesięcy dla oficera to jest mało i ja też nie zaprzeczam, bo mam identyczne zdanie. Przecież to jest trzon naszej armii (o przepraszam - wierzchołek )
_________________ Jeśli uznasz, że ktoś na forum Ci pomógł - daj mu punkt - używając przycisku "pomógł".
Nie żebym się personalnie czepiał, ale jak już jesteśmy na bądź co bądź forum o wojsku, to należy wyrażać się precyzyjnie w sprawach wojskowych. Wydaje się, że orientacja to może być w terenie, a topograficzne to może być orientowanie...
[ Dodano: Nie 04 Wrz, 2011 ]
@sD napisał/a:
... czy orientacja topograficzna ...
Nie żebym się personalnie czepiał, ale jak już jesteśmy na bądź co bądź forum o wojsku, to należy wyrażać się precyzyjnie w sprawach wojskowych. Wydaje się, że orientacja to może być w terenie, a topograficzne to może być orientowanie... :cool:
_________________
„…Nic nie poradzę, że nie lubię faryzeuszy, obłudników, kameleonów, kurew, karierowiczów, itp..."
"Jeśli chcesz zachowywać się moralnie to najgorszym miejscem by szukać rad jest religia..."
Pomógł: 20 razy Wiek: 59 Dołączył: 23 Lip 2004 Posty: 7984 Skąd: Polska
Wysłany: Nie 04 Wrz, 2011
Żeby być dobrym dowódcą trzeba wpierw zasmakować bycia dowodzonym. Kiedyś ten etap realizowany był w WSO, przez pierwsze dwa lata nieźle dano nam popalić. Jak smakuje świeże powietrze wie tylko ten kto spędził parę godzin w masce na poligonie, zdjęcie jej w końcu to prawdziwe przeżycie.
_________________ Pierwszą ofiarą wojny jest prawda
Hiram Johnson
Niekiedy oficerowie po WSO mają takie braki że "głowa mała". Kiedyś jako kontrolny "szukałem kompanii która miała wykonać marsz nocą po określonej drodze. Dobrze że w pewnym momencie zauważyłem snop światła ze szperacza i w ten sposób do nich trafiłem. Dowódca kompletnie się zgubił. Ale na jego obronę, był zaraz po szkole więc tak naprawdę nie miał gdzie i kiedy się tego nauczyć. A jazda nocą w lesie po określonej trasie to naprawdę duża sztuka.
Nie zapominajmy że oficerowie po WSO mieli kiedyś 6 miesięczną praktykę w jednostkach, gdzie tak naprawdę uczyli się wydawania komend i podstawowych umiejętności. 6 miesięcy to połowa dzisiejszego okresu szkolenia oficerskiego dla kandydatów po studiach cywilnych.
... Może i generalizuję ale mam ku temu powody a jak już wcześniej wspomniałem wystarczy poczytać innych userów aby potwierdzić te teorie.
Może? Na pewno generalizujesz. To co ty "widziałeś" albo z czym się "spotkałeś" nie czyni z ciebie wyroczni w kwestii tego kto się nadaje a kto nie, bo twoje doświadczenie to jakby nie liczyć jeden z przypadków wszystkich doświadczeń z "roczniakami". Poza tym, oficerowie ci mają swoich przełożonych którzy ich oceniają i jeżeli to jest taki problem jak sugerujesz to na pewno służba tych panów nie twa zbyt długo. Ty też jak chcesz (zapewne nie brak ci odwagi) możesz zgłosić komu trzeba (zachowując drogą służbową), że czujesz się zagrożony na strzelnicy, czy że nie chciałbyś żeby cię dowódca zgubił w terenie. Mozna znaleźć niepochlebne opinie i o "5-latkach", chcesz się licytować na to kto zna więcej "przykrych przypadków"? Trochę pokory i zrozumienia dla innych...ty zapewne jesteś nieomylny, więc powinno cię na to stać.
[ Dodano: Pon 05 Wrz, 2011 ]
Ksawery napisał/a:
Nie mam nic do cywilnych absolwentów jako dowódców, ale po dwuletnim kursie oficerskim.
A czemu nie po 3-letnim, albo po 10-letnim? Demagogia! Dobrze wiesz że kurs jest dlatego roczny i dlatego szkoli się tam ludzi po studiach, ponieważ taka była potrzeba sił zbrojnych (miało być szybko i tanio przede wszystkim!). Oczywistym jest to, że każdy żołnierz tak naprawdę szkoli się przez całą swoją służbę a i tak wszystkiego nie jest w stanie ogarnąć. Przeciąganie szkolenia w nieskończoność mija się z celem, tak samo jak gdybanie kto jest gorszy. Nie jest to winą tych oficerów, że mogą się szkolić "tylko" rok.
[ Dodano: Pon 05 Wrz, 2011 ]
@sD napisał/a:
Sam byłem świadkiem (nie jeden raz) jak nawet komendy do choćby zmiany frontu szyku czy zbiórki nie potrafili wydać prawidłowej.
A ja byłem świadkiem jak tego typu błędy popełniał "stary wyga" i co? O czym to świadczy? Może o odmiennej interpretacji regulaminu musztry, może o niedbalstwie. Nikt nie zwrócił mu uwagi i wyobraź sobie, nikt się z tego powodu nie powiesił, ale też nikt nie powiedział że facet się nie nadaje.
_________________ Wszyscy leżymy w rynsztoku, ale niektórzy spoglądają w gwiazdy. (O.Wilde)
Pomógł: 37 razy Wiek: 60 Dołączył: 06 Mar 2011 Posty: 2608 Skąd: Głogów
Wysłany: Pon 05 Wrz, 2011
calmarc napisał/a:
A ja byłem świadkiem jak tego typu błędy popełniał "stary wyga" i co? O czym to świadczy? Może o odmiennej interpretacji regulaminu musztry, może o niedbalstwie. Nikt nie zwrócił mu uwagi i wyobraź sobie, nikt się z tego powodu nie powiesił, ale też nikt nie powiedział że facet się nie nadaje.
No właśnie, dobry przykład
_________________ Jeśli uznasz, że ktoś na forum Ci pomógł - daj mu punkt - używając przycisku "pomógł".
No cóż calmarc, nieprzekonanego nie przekonasz - skoro wiesz lepiej... (szkoda tylko, że nie podasz jakichś sensownych argumentów). Piszesz tu taką propagandę aż miło ale nie za wiele w tym konkretów. Prosiłem Cię, żebyś przed wydawaniem zapoznał się z wątkiem chociażby o absolwentach SO. Swoje opinie w przeciwieństwie do Ciebie na temat tego typu kształcenia opieram na swoim i innych doświadczeniu w pracy z nimi i porównaniu ich do absolwentów 4 i 5 letniego cyklu WSO. Nie zdążyłem nimi podowodzić zbyt długo ale zdarzyło mi się ich oceniać w czasie szkolenia czy ćwiczenia taktycznego. I zapewniam Cię, że nie jest to perspektywa jednej jednostki ani jakiegoś uprzedzenia bo często faceta pierwszy raz na oczy widziałem nie wnikając w jego historię. Mógłbym Ci sporo opowiedzieć ale to raczej nie na publicznym forum. Zapraszam Cię calmarc w pole, na strzelnice. Sam zobaczysz. Oczywiście nie wszyscy absolwenci SO prezentują taką postawę i wykazują zaangażowanie ale brakuje im zwyczajnie wiedzy i nawyków. Po paru latach i owszem tacy "zaangażowani" (cokolwiek by to znaczyło) oficerowie osiągają całkiem przyzwoity poziom (ale wtedy kończy im się kadencja) tyle, że absolwent pełnej WSO ma większość z tego na starcie.
Proponuję Ci zmianę wątku na ten o SO bo zupełnie odeszliśmy od głównego tematu.
_________________ Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo
Panowie, nie chodzi o ppor. po 4 latach czy rocznym kursie. Problem jest w systemie. Złamano, stary system przekazywania wiedzy i doświadczenia. Wykończono chor. i pdf, którzy byli podporą pododdziałów( dcy dr, pl, pomocnicy itd.). W ostatnim czasie zawirowania kadrowe, spowodowały, że wymieszały się losy wielu, a cierpi WP. Kiedyś jak dca kompanii(wiele lat nim był, często w stopniu por.) zaliczył wiele poligonów, razem ze swoimi ludźmi, to każdy wiedział co ma robić. Ćwiczenia też były inne - cały poligon się "zwiedzało", różne ćwiczenia były. Dziś, często młody dca(ppor czy kapral), który jeszcze "nie powąchał dymu", trafia na pododdział, gdzie "starzy" niewiele więcej potrafią. Spotykany jest "przerost formy nad treścią" - czytaj "doświadczenia misyjne. Co z tego, jeśli zadania misyjne się różnią, zadania są różne a te "krajowe" są zaniedbywane. Znam kilku misjonarzy, którzy nie znają podstaw swojego rzemiosła. Siłą wojska są ludzie. Czas skończyć z walkami między korpusami i zacząć działać jak jeden mechanizm. Obecnie, często oficer ma w nosie, ponieważ wie, że niedługo ucieknie z pododdziału. A co z podoficerami? Jak jest to chyba każdy wie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum