Pomogła: 32 razy Dołączyła: 22 Wrz 2007 Posty: 7498 Skąd: north
Wysłany: Pią 17 Lut, 2012
Wklejam pełny tekst z Naszego Dziennika
Cytat:
Pokazowo zdymisjonowani powrócą
Oficerowie, którzy po ogłoszeniu raportu komisji ministra Jerzego Millera zostali przesunięci do rezerwy kadrowej, mogą liczyć na powrót do służby - dowiedział się "Nasz Dziennik". W pierwszej kolejności dotyczyć ma to gen. Leszka Cwojdzińskiego
Z informacji, do jakich dotarł "Nasz Dziennik", wynika, że część pokazowo zwolnionych oficerów po ogłoszeniu raportu komisji ministra Jerzego Millera w sprawie katastrofy samolotu Tu-154M już powróciła do służby.
Po ogłoszeniu tzw. raportu Millera decyzją ministra Tomasza Siemoniaka do rezerwy kadrowej przeniesionych zostało w sumie piętnastu oficerów, w tym trzech generałów, sześciu pułkowników, czterech podpułkowników i dwóch majorów. - Oficerowie przed przeniesieniem do rezerwy kadrowej pełnili służbę w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego, Dowództwie Operacyjnym Sił Zbrojnych, Dowództwie Sił Powietrznych, Szefostwie Służby Hydrometeorologicznej Sił Zbrojnych RP oraz w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Z grupy tej jeden generał oraz jeden pułkownik odeszli z zawodowej służby wojskowej (w styczniu br.). Pozostała grupa oficerów nadal pozostaje w rezerwie kadrowej - podkreśliły służby prasowe MON.
Wśród pokazowo zwolnionych generałów znalazł się gen. dyw. pil. Anatol Czaban, b. szef szkolenia Sił Powietrznych, w chwili dymisji pracujący jako asystent szefa Sztabu Generalnego WP ds. Sił Powietrznych, który sam zdecydował się na odejście z wojska. To także gen. dyw. naw. Zbigniew Galec, szef Centrum Operacji Powietrznych i zastępca dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych RP, który obecnie pozostaje w rezerwie kadrowej i jak ustaliliśmy, niewykluczone, że zdecyduje się na odejście z armii. Kolejny zdymisjonowany to gen. dyw. pil. dr Leszek Cwojdziński, b. zastępca Szefa Zarządu Szkolenia Sztabu Generalnego WP, w chwili dymisji szef Szkolenia Sił Powietrznych. Także on trafił do rezerwy kadrowej MON. Cwojdziński może jednak niebawem liczyć na powrót do służby. Niewykluczone, że otrzyma etat w resorcie obrony lub stanowisko w Sztabie Generalnym. Dodatkowo gen. Cwojdziński ma współpracować jako wykładowca z Akademią Obrony Narodowej.
Wizją powrotów nie jest zaskoczony Dariusz Seliga, poseł PiS, członek sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Jak zauważył, można było przewidzieć, że oficerowie skierowani do rezerwy kadrowej, jeśli wcześniej nie opuszczą wojska, będą wracali do czynnej służby. - Od samego początku uważałem, że głośne medialnie dymisje oraz rozwiązanie specpułku były zabiegiem czysto marketingowym - podkreśla parlamentarzysta. Jak zauważył, wkrótce okazało się, że w miejsce rozformowanego specpułku utworzono w ramach 1. Bazy Lotnictwa Transportowego nową jednostkę, odpowiadającą za przewozy krajowe VIP-ów, które realizowane są śmigłowcami, a przy okazji pozbyto się problemu zakupu nowych samolotów dla 36. SPLT. - Przeczekano ten głośny medialno-politycznie okres, a teraz, gdy sprawa nieco ucichła, sięga się po tych ludzi. To jednak pokazuje, że tak naprawdę nikt za katastrofę smoleńską nie poniósł konsekwencji - zaznacza Seliga. W praktyce najbardziej dotkliwe zmiany odczuli piloci 36. SPLT, którzy wykonywali swoje obowiązki, czyli przewóz VIP-ów, a zapomniano o organizacyjnej roli kancelarii premiera czy Biura Ochrony Rządu.
- Należało sprawę odpowiedzialności za katastrofę smoleńską rzetelnie wyjaśnić do końca. Jeżeli okazałoby się, że dany zdymisjonowany oficer jednak nie zawinił, to należałoby go przeprosić, a może i awansować. Jeśli jednak potwierdzono by jego złe postępowanie, wykazano, iż dopuścił się niedopełnienia obowiązków służbowych, to sprawa powinna być jednoznacznie rozwiązana. To byłby też sygnał dla młodszych oficerów, którzy patrzą na to, jak wygląda cała ta "polityka kadrowa", i nabierają złych doświadczeń - zaznacza Seliga.
W ocenie gen. Romana Polki, byłego dowódcy jednostki specjalnej GROM, sposób wyciągania konsekwencji wobec osób, które faktycznie odpowiadały za katastrofę smoleńską - czy to w wojsku, czy też w BOR - jest zadziwiający i rodzi poważne pytania o to, czy mamy do czynienia z poważnym rozliczeniem tej sprawy. - Likwidacji specpułku nie sposób cofnąć, ale z rezerwy kadrowej da się wrócić. Prawdę mówiąc, nie mam przekonania do tej instytucji, bo człowiek ambitny nie będzie przez rok czy może i dłużej udawał, że coś robi, bo na tym polega rezerwa kadrowa. Stąd też osobiście taką propozycję odrzuciłem - kwituje Polko.
Pomógł: 32 razy Wiek: 54 Dołączył: 12 Sty 2008 Posty: 13765 Skąd: ex rei publicae defectae
Wysłany: Pią 17 Lut, 2012
Zastanawiam się kiedy takie P(G)R-owskie zagrywki zemszczą się lub dotrze do co niektórych decydentów, że to niewybaczalna głupota.
Czy komuś z tych oficerów postawiono zarzut z niedopełnienia obowiązków służbowych albo czy wszczęto wobec któregoś postępowanie dyscyplinarne, czy któryś z tych oficerów wystąpi na drogę sądową za bezpodstawne napiętnowanie (dobra osobiste) - MON już płacił odszkodowania za PR-owskie zagrywki Pana A. "Małopoważnego". Kiedy skończy się ten cyrk
_________________ Nec stultis solere succurri.
******* ****
Dołączył: 15 Sie 2009 Posty: 163 Skąd: z bagien Bałtyku
Wysłany: Nie 19 Lut, 2012
Każdego kto dożyje to czeka. Jednak nie każdy jest ppłk i redaktorem w PZ. I ciekawi mnie nadal panie Arturze czy napisze Pan tekst w PZ o tych dymisjach i powołaniach.
Odważy się pan i będzie go forsowała nawet za cenę odejścia już w tej chwili na emeryturę?
_________________ Gdyby głupota mogła latać.... Ciekawe ilu by chodziło.
Pomogła: 32 razy Dołączyła: 22 Wrz 2007 Posty: 7498 Skąd: north
Wysłany: Czw 22 Mar, 2012
Własnie odbywa się transport rządowego JAKa-40 do muzeum, czego zapowiedź była w poniższym artykule:
Cytat:
"JAK-40" trafi do muzeum dzięki firmie Panas Transport
Firma Panas Transport – przedsiębiorca związany z Krośniewicami zajmie się transportem samolotu „JAK-40” do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, który lądował 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku półtorej godziny przed katastrofą prezydenckiego TU-154.
Przedsiębiorca w ubiegłym roku nabył na terenie Krośniewic nieruchomość - działkę inwestycyjną o powierzchni ponad 3 hektarów, na której min. będzie lokalizował swoją bazę transportowo-usługową. Ponadto w niedalekiej przyszłości zamierza podjąć kolejny krok inwestycyjny w kierunku lokalizacji na terenie Krośniewic domu rodzinnego. Decyzję o lokalizacji Firmy akurat w tym miejscu uzasadnia przede wszystkim świetnym położeniem geograficznym Krośniewic, jak również bardzo dobrymi kontaktami z władzami lokalnymi oraz pracownikami tutejszego Urzędu Miejskiego w Krośniewicach.
Jak-40, to trójsilnikowy odrzutowy samolot transportowy i pasażerski, skonstruowany przez Aleksandra Jakowlewa. Produkowany w latach 1968-81 (powstało 1011 egzemplarzy, w tym 125 na eksport m.in. do Polski) w Zakładzie Lotnictwa w Saratowie w ZSRR. Jak-40 ma 20,36 m długości, waży 9,4 t. Rozpiętość skrzydeł wynosi 25 m, wysokość – 6,5 m, może zabrać na pokład 27-32 pasażerów. Ze względu na charakterystyczny odgłos silników nazywany jest „latającym gwizdkiem”.
„Jak-40” gościł na pokładzie Edwarda Gierka, gen. Wojciecha Jaruzelskiego, Lecha Wałęsę, Lecha Kaczyńskiego - przez ponad 30 lat woził najważniejsze osoby w Polsce. 10 kwietnia 2010 r. samolot z dziennikarzami wylądował w Smoleńsku, półtorej godziny przed katastrofą prezydenckiego Tu-154.
"Jak-40" podzielił los wielu samolotów, będących na wyposażeniu 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Został wycofany z lotów obsługujących VIP-ów. Z racji wieku, godzin wylatanych w powietrzu, stanu technicznego powinien być zezłomowany, jednak zainteresowało się nim warszawskie Muzeum Wojska Polskiego.
Zlecenie na przetransportowanie samolotu z bazy 36 specpułku na Okęciu do muzeum otrzymała Firma Panas Transport ze Zwierzyńca, od lat specjalizująca się w transporcie specjalnym (ciężkim) oraz przewożeniu ładunków ponadgabarytowych i ponadnormatywnych (takimi są m.in. samoloty). Ta sama, która podnosiła Boeinga 767, który 1 listopada minionego roku spektakularnie wylądował na Okęciu bez podwozia. Transportowała z bazy NATO w Niemczech na polskie poligony Leopardy, wozy opancerzone Hummery, potężne działa. Ma za sobą setki udanych transportów samolotów: od brytyjskich Harrierów, poprzez francuskie myśliwce Mirage, radzieckie śmigłowce Mi-6 (drugi pod względem wielkości na świecie), jaki, po myśliwce MIG-29 czy F-16. Kilkanaście z nich trafiło do Muzeum Wojska Polskiego.
Przewiezienie „Jaka” to precyzyjna robota. Nie możemy go załadować na platformę i przetransportować w całości, bo sparaliżowalibyśmy całą Warszawę. Jak-40 zostanie rozebrany, w częściach przewieziony i przed budynkiem muzeum złożony. Tak, by nic w nim nie zostało uszkodzone, by był sprawny – tłumaczy Przemysław Panas, szef Firmy Panas Transport. Pracownicy już studiują każdy detal z budowy Jaka-40, by go precyzyjnie rozmontować. Wykonanie zadania zajmie firmie 5-6 dni. Najtrudniejsze będzie oddzielenie centropłata (dwa skrzydła, w których znajdują się zbiorniki paliwa, podwozie, klapy) od kadłuba. Kadłub oraz zdemontowane trzy silniki pojadą na specjalnej platformie (ok. 20 cm nad jezdnią – by nie uszkodzić trakcji tramwajowych, zmieścić się pod wiaduktami i naziemnymi przejściami dla pieszych). Za nią ciężarówka z centropłatem. Kolumnę uzupełnią jeszcze 4 samochody do pilotażu. „Jak” będzie transportowany nocą. Wykonanie zadania przewidziano w drugiej połowie marca.
Pomogła: 32 razy Dołączyła: 22 Wrz 2007 Posty: 7498 Skąd: north
Wysłany: Wto 10 Kwi, 2012
Cytat:
Zdymisjonowany po raporcie Millera generał wrócił do MON
Jeden z oficerów, którzy stracili stanowisko w Ministerstwie Obrony Narodowej po publikacji raportu Millera, znów pracuje w resorcie. Jak informuje reporter RMF FM Krzysztof Zasada, chodzi o generała Leszka Cwojdzińskiego. Wojskowy przed katastrofą smoleńską był zastępcą szefa szkolenia w Sztabie Generalnym. Teraz objął stanowisko dyrektora departamentu polityki zbrojeniowej.
Ministerstwo tłumaczy taką decyzję kadrową chęcią wykorzystania dużej wiedzy i doświadczenia generała. To stanowisko z dala od szkolenia - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM wysoki rangą urzędnik MON.
Leszek Cwojdziński był w grupie kilkunastu wojskowych, którzy zostali przesunięci do rezerwy na początku sierpnia zeszłego roku przez nowego wówczas ministra - Tomasza Siemoniaka. Była to reakcja na opublikowanie przez komisję Millera raportu na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej, w którym dużo uwagi poświęcono błędom w szkoleniu pilotów.
Część z przesuniętych wojskowych odeszła z armii. Generał Cwojdziński został jednak w rezerwie kadrowej MON. Trzeba dodać, że ścieżka kariery tego oficera jest wyjątkowo zagmatwana. W 2010 roku - już po katastrofie - awansował na szefa szkolenia Sił Powietrznych i otrzymał od prezydenta nominację na generała dywizji.
Za dowodzenie szkoleniami został zdymisjonowany, teraz będzie się sprawdzał w polityce zbrojeniowej.
Pomógł: 32 razy Wiek: 54 Dołączył: 12 Sty 2008 Posty: 13765 Skąd: ex rei publicae defectae
Wysłany: Wto 10 Kwi, 2012
Cytat:
Leszek Cwojdziński był w grupie kilkunastu wojskowych, którzy zostali przesunięci do rezerwy na początku sierpnia zeszłego roku przez nowego wówczas ministra - Tomasza Siemoniaka. Była to reakcja na opublikowanie przez komisję Millera raportu na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej, w którym dużo uwagi poświęcono błędom w szkoleniu pilotów.
Tak swoją drogą to należałoby "zdymisjonować" z tzw. "wilczym biletem" niejednego dziennikarza za fachowe skróty myślowe oraz sądy w kategorii winny- niewinny.
_________________ Nec stultis solere succurri.
******* ****
Pomogła: 32 razy Dołączyła: 22 Wrz 2007 Posty: 7498 Skąd: north
Wysłany: Czw 30 Sie, 2012
Cytat:
Minister zatrzymał list do premiera
Informacja szefów Sił Powietrznych o fatalnej sytuacji 36. specpułku miała trafić do Tuska w 2008 r. Utknęła w MON
„Rz" dotarła do dokumentów, które wskazują, że dwa lata przed katastrofą smoleńską szefowie Sił Powietrznych próbowali zaalarmować premiera w sprawie sytuacji w pułku wożącym VIP-ów. Z niejasnych powodów informacja nigdy nie trafiła na biurko Donalda Tuska.
Kupcie nowe maszyny
Wśród dokumentów jest pismo sporządzone na polecenie ówczesnego dowódcy SP gen. Andrzeja Błasika. Raport dotyczący „sytuacji kadrowej i sprawności statków powietrznych w 36splt" w zamyśle generała miał mieć formę listu szefa MON Bogdana Klicha do premiera.
Projekt pisma sporządził zastępca gen. Błasika gen. dyw. Krzysztof Załęski. Przesłał drogą służbową do szefa Sztabu Generalnego Franciszka Gągora. Ten zaś do ministra obrony.
Raport opisuje dramatyczną sytuację 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego zwanego popularnie rządowym. „Trudna jest sytuacja w zakresie utrzymania sprawności technicznej statków powietrznych. Wynika ona w dużej mierze z przestarzałych statków powietrznych oraz dużego nawisu remontowego. Powoduje to coraz większe trudności (...) w utrzymaniu wymaganej sprawności technicznej. Ogółem sprawność techniczna w jednostce kształtuje się okresowo na poziomie 20–30 proc.".
Przetargi na samoloty dla VIP rozpisywały kolejne rządy od końca lat 90. Unieważniano je lub odkładano. Gdy Donald Tusk został w 2007 r. premierem, przetarg przez ministra obrony w rządzie PiS Aleksandra Szczygłę został przerwany.
Projekt listu autorstwa zastępcy gen. Błasika kończy się następującą konkluzją: „dla zabezpieczenia przewozu najważniejszych osób w państwie koniecznym jest objęcie najwyższym priorytetem procesu pozyskiwania nowych samolotów i śmigłowców".
Bogdan Klich twierdzi, że list do premiera byłby bezprzedmiotowy, bo już wcześniej, a konkretnie w lutym 2008 r., zostały wprowadzone pierwsze podwyżki mające na celu poprawę sytuacji kadrowej w pułku. – Problemy 36. pułku dotyczyły kompetencji wojska oraz MON, a nie premiera. Przecież premier nie zajmuje się ani remontami samolotów, ani sytuacją kadrową jednej z jednostek wojskowych – mówi obecny senator PO i dodaje, że w lipcu 2008 i maju 2009 wprowadzono kolejne podwyżki dla części pilotów. – Jednocześnie trwały remonty sprzętu i prace nad pozyskaniem nowych samolotów, o czym kilkakrotnie rozmawiałem z premierem – mówi Klich
Generał na dywaniku
Już po tragedii smoleńskiej, w której zginął gen. Błasik, na biurko Bogdana Klicha trafił kolejny dokument opisujący dramatyczny stan wojskowego lotnictwa. Minister próbował skłonić jego autora do odwołania raportu.
Pełniący obowiązki dowódcy Sił Powietrznych gen. Załęski w maju 2010 r. na ręce Klicha oraz szefa Sztabu Generalnego gen. Mieczysława Cieniucha skierował „Raport o stanie lotnictwa". Jako pierwszy pisał o nim we wrześniu 2010 r. „Super Express". „Rz" dotarła do całego raportu.
Gen. Załęski na 13 stronach szczegółowo relacjonuje sytuację w Siłach Powietrznych, pisząc, że na skutek odejść pilotów nastąpiło zerwanie więzi międzypokoleniowej i załamał się system szkolenia. Winą autor raportu obciąża polityków obcinających środki na wojsko. „Siły Powietrzne, od wielu lat, pozostają w systematycznym niedoinwestowaniu" – informuje.
Przestrzega, że będzie jeszcze gorzej: „Pogorszenia sytuacji (...) należy oczekiwać po 2012, kiedy większość samolotów SU 22, TS-11 i Jak-40 zakończy służbę. Jak na razie, mimo monitów, nikt nie podejmuje decyzji co dalej, jakby problemu w ogóle nie było". Na zakończenie informuje, że podaje się do dymisji z końcem września 2010 r.
Na reakcję Klicha nie trzeba było długo czekać. Raport trafił do Ministerstwa Obrony 17 maja 2010 r. Gen. Załęski został wezwany do szefa MON już następnego dnia.
„Rz" dysponuje notatką służbową generała z tego spotkania, w którym brał udział również gen. Cieniuch.
Z notatki sporządzonej nazajutrz po spotkaniu wynika, że miało ono burzliwy przebieg. „W trakcie dyskusji Pan Minister wielokrotnie wyrażał zdecydowane niezadowolenie z treści zawartych w przesłanym raporcie, wnioskował również o wycofanie wypowiedzenia służbowego, zaznaczył, że moje stanowisko i moja pozycja w wojskach jest niezagrożona i powinienem dalej służyć. Poinformowałem Pana Ministra o odmowie wycofania Raportu" – pisał Załęski.
– Miałem wątpliwości co do obiektywizmu niektórych ocen meldunku sporządzonego przez generała Załęskiego. Dlatego poprosiłem nowego szefa sztabu gen. Cieniucha i dowódcę Sił Powietrznych gen. Lecha Majewskiego o jego ocenę. Ich raport w niektórych ocenach różnił się od tego, co napisał gen. Załęski. Przecież za mojego urzędowania rosły zarobki pilotów, nakłady na paliwo i liczba godzin spędzonych przez pilotów w powietrzu – mówi były szef MON.
Pomógł: 37 razy Wiek: 60 Dołączył: 06 Mar 2011 Posty: 2608 Skąd: Głogów
Wysłany: Czw 30 Sie, 2012
Przypuszczam, że takich niewyjaśnionych spraw było więcej. Byli nieliczni co odważyli się to powiedzieć i napisać głośno. Czy dopiero tragedia ma wszystkie te brudne sprawy wyrzucać na światło dzienne? Czy to co działo się za czasów Klicha było spowodowane niewiedzą, asekuracją czy obawą o stołek? Teraz po wyborze na senatora wiemy, że najważniejsze były plecy nawet kosztem swojego imienia.
_________________ Jeśli uznasz, że ktoś na forum Ci pomógł - daj mu punkt - używając przycisku "pomógł".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum