Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jeszcze o mojej "aferze"
Opublikował Wiadomość
RSz
Gość Specjalny



Dołączył: 10 Lis 2004
Posty: 448
Wysłany: Pon 19 Wrz, 2005   Jeszcze o mojej "aferze"

Znany tygodnik (i tym razem to nie jest NIE) zamieścił artykuł w sprawie tzw. korupcji w MON za moich (Szeremietiewa) czasów. Przedstawiam go na NFoW i przypominam, że nigdzie i na nic nie kandyduję – jak o tym mówiłem wcześniej, więc nie o poparcie "forumowiczów" mi chodzi. W środę o 11:00 ma się zacząć WRESZCIE mój proces, ale właśnie sąd mnie zawiadomił, że „sam z siebie” ów proces utajnił. A ja bardzo bym chciał, aby był JAWNY. Tymczasem na to postanowienie sądu nie przysługuje mi zażalenia. Komu też zależy, żeby opinia publiczna nie dowiedziała się jakim to „dowodami” dysponuje oskarżyciel?
PZDR
R. Szeremietiew


Cytat:
Tygodnik ANGORA, nr 39(797) 25 września 2005 r.

Opluty, zaszczuty, skompromitowany. Odsunięty w polityczny niebyt, wyrzucony na śmietnik historii. Do dziś Romuald Szeremietiew, były wice szef Ministerstwa Obrony Narodowej czeka na rozpoczęcie procesu. I na oczyszczenie.
Czy to była prowokacja?
Postępowanie w sprawie domniemanej korupcji w MON rozpoczęło się jeszcze za rządów AWS, w lipcu 2001 roku. Nastąpiło to po zatrzymaniu na promie „Rogalin”, na środku Bałtyku Zbigniewa F. asystenta Romualda Szeremietiewa. Wcześniej na łamach „Rzeczpospolitej” ukazał się artykuł „Kasjer z Ministerstwa Obrony”. W efekcie Zbigniew F. został aresztowany, a Romuald Szeremietiew stracił stanowisko. Po czterech latach sprawa wciąż jednak nie jest wyjaśniona i czeka na wokandę w stołecznym sądzie. Wszystko przy tym wskazuje na to, że bohaterowie artykułu w „Rzeczpospolitej” stali się ofiarami prowokacji służb specjalnych. Chodziło najprawdopodobniej o utrzymanie starych układów w MON, no i oczywiście o pieniądze. Duże pieniądze.
Romuald Szeremietiew, to osoba bardzo zasłużona dla polskiej demokracji. Jawną działalność opozycyjną prowadził od 1976. W 1979 roku był współzałożycielem Konfederacji Polski Niepodległej. Po aresztowaniu Leszka Moczulskiego w sierpniu 1980 roku, pełnił obowiązki przewodniczącego KPN. Poszukiwany listem gończym, aresztowany w styczniu 1981 roku i skazany na pięć lat więzienia. Po wyjściu na wolność, z grupą działaczy opuścił KPN i założył konspiracyjną Polska Partię Niepodległościową. Był krytykiem obrad „Okrągłego stołu”. W 1992 roku został wiceministrem Obrony Narodowej w rządzie Jana Olszewskiego, a po urlopowaniu Jana Parysa kierował resortem do 4 czerwca 1992 r. Współorganizował RdR, a potem AWS. Był członkiem ścisłego kierownictwa Akcji i szefem Zespołu programowego d.s. Bezpieczeństwa Narodowego. Ale na sprawach obronności znał się znakomicie. Jest, bowiem doktorem nauk wojskowych w tej właśnie specjalności. Był uznawany za osobę wpływową i mająca wiele do powiedzenia.
Kiedy, więc przed czterema laty wybuchła afera w MON, w której wraz ze swoim bliskim współpracownikiem miał grać pierwsze skrzypce, wiele osób było kompletnie zaskoczonych. Stawiane w publikacjach prasowych zarzuty były jednak na tyle silne, że nikt praktycznie nie podjął się jego obrony. Mówiło się, że Szeremietiew żył ponad stan, a pieniądze na prywatne inwestycje dostarczać mu miał ministerialny asystent, Zbigniew F. Na temat wyłudzania ogromnych łapówek od firm ubiegających się o kontrakty dla armii wypowiadali się zarówno przedstawiciele przemysłu zbrojeniowego, jak i politycy. Z prawej i lewej strony. Sprawa wydawała się, zatem oczywista i przesądzona.
Dzisiaj nie wszystko jest już tak klarowne. Ba, więcej jest pytań, niż odpowiedzi. I niejasności.
Akt oskarżenia przeciwko Zbigniewowi F. skierowano do sądu w sierpniu 2002 roku. Sprawa się toczy, ale przy drzwiach zamkniętych.
Ściśle tajna.
A sprawy Romualda Szeremietiewa jakby w ogóle nie było. Cisza. Bo proces ciągle nie może się rozpocząć, mimo, że akt oskarżenia wpłynął do sądu już blisko półtora roku temu.
- „Nie mamy na to wpływu” – tłumaczy Zbigniew Jaskulski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. – „Romuald Szeremietiew nie był aresztowany, bowiem prokuratorzy w tej sprawie mieli inną optykę, niż w kwestii Zbigniewa F. Wykonywano bardziej skomplikowane czynności.”
Zdaniem niektórych prawników zarzuty są słabe, oparte na wątłym materiale dowodowym, więcej w nich domniemań, niż faktów. Niektóre były umorzone, lecz na polecenie prokuratorskiej centrali, powrócono do nich w dalszym postępowaniu. Zapewne tylko przez przypadek, sprawą zajmuje się już czwarty prokurator.
Do dziś nie wiadomo, dlaczego Zbigniewa F. zatrzymano na środku Bałtyku, po spektakularnej akcji funkcjonariuszy UOP, a nie przed wypłynięciem promu. Asystent Romualda Szeremietiewa nie był poszukiwany listem gończym, nie ukrywał się, nie robił tajemnicy, gdzie i po co wyjeżdża. Bo jechał na urlop. Jak mówi jeden ze znających doskonale ten temat, stołecznych dziennikarzy, Zbigniew F. obserwowany był przez agentów WSI, którzy nie podjęli żadnych działań, kiedy kupował bilet i wsiadał na prom. – „Do Szwecji jechał na spotkanie z córką, która do Sztokholmu miała przylecieć z Kanady i z którą miał potem pojechać na wakacje do Włoch. Nie uciekał, nikt także nie wzywał go do prokuratury nie miał żadnych zarzutów. Jedynie, trzy dni wcześniej w „Rzeczpospolitej” ukazała się znana już publikacja pełna zarzutów. Należało, więc pokazać narodowi, w jak zdecydowany sposób państwo walczy z korupcją.”
Wśród osób zorientowanych w toczącym się procesie F. panuje przekonanie, iż dowody prokuratury okazały się niewiarygodne, a więc i uzasadnienie zatrzymania na promie, jest wątpliwe. – „Nie potwierdziło się wiele rzekomych dowodów dotyczących asystenta wiceszefa MON. Co ciekawe, w jego zatrzymaniu brały udział te same osoby z prokuratury i UOP, które później zatrzymywały prezesa „Orlenu” czy asystenta posła Gruszki” – stwierdza dziennikarz. – „O jednym z nich pisał ostatnio jeden ze znanych tygodników. Można, zatem zapytać, czy to przypadek?”
Zbigniew F. przez dwa lata przebywał w areszcie. Po wyjściu zupełnie się wyalienował, unika kontaktu z ludźmi. Jego były szef nie trafił, co prawda za kratki, ale zupełnie zniknął z życia publicznego. Wielu polityków, jego dawnych kolegów nie umie powiedzieć, co się z nim dzieje. Dla nich jakby przestał istnieć. Noc cóż, chrześcijańskie wartości zawsze były mocną stroną polskiej klasy politycznej.
O Romualdzie Szeremietiewie zapomniały też media. Dla nich już go nie ma. Temat się skończył. Dlatego też, tak bardzo zdziwiła wiele osób duża publikacja zamieszczona niedawno w tygodniku „NIE”. Bo trudno ten tytuł posądzać o sympatię dla Szeremietiewa. Wcześniej gazeta nie pozostawiła na nim suchej nitki. Teraz jednak przyznała się do błędu, Choćby w tytule – „Głupota NIE i desant lotniczy”. I przedstawiła kulisy spisku wymierzonego w wiceministra obrony narodowej.
„Nie” omawia zarzuty postawione „skarbikowi” Szeremietiewa, a właściwie to, co z nich pozostało. „Tak naprawdę na Zbigniewie F. ciążą dwa zarzuty w ogóle z korupcją niezwiązane” – napisał Dariusz Cychol, autor artykułu. Zatem skoro padły wątki korupcyjne i nieprawdziwe okazały się informacje, że przy rozmowach dotyczących kontraktów zbrojeniowych asystent żądał w imieniu swojego szefa łapówek, tym samym i oskarżenia wobec byłego wiceministra straciły swoja wagę. Od początku zresztą Romuald Szeremietiew utrzymywał, że padł ofiara prowokacji zorganizowanej przez Wojskowe Służby Informacyjne. Udowadniał to w różny sposób, lecz prokuratura wojskowa nie dała temu wiary. Postępowanie w tej sprawie zostało umorzone wobec niemożności ustalenia prawdy.
Dariusz Cychol nie ma czasu na rozmowę. Stwierdza jedynie, że nigdy nie zakładał, iż Zbigniew F. i Romuald Szeremietiew są niewinni. – „Nie znałem ich – mówi. – A wręcz byli to przecież moi polityczni wrogowie.
Trzeba jednak
mówić prawdę,

a z postawionych zarzutów nic się nie potwierdziło. Zarówno tych w „Rzeczpospolitej”, jak i w prokuraturze.”
Co istotne, finanse byłego wiceministra sprawdził bardzo dokładnie urząd skarbowy. Po wielomiesięcznej kontroli stwierdzono, ze dochody przewyższały wydatki. Uznano tym samym, iż majątek państwa Szeremietiew pochodzi ze źródeł ujawnionych organom skarbowym, a zatem jest legalny. Gdzie, więc te łapówki?
- „To prawda, że urząd skarbowy nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości – przyznaje prokurator Jaskulski. – Zresztą ta sprawa od początku nie była objęta aktem oskarżenia.”
Aktem oskarżenia może nie, ale – jak nieoficjalnie wiadomo – w trakcie śledztwa zajmowano się decyzją „skarbówki” i wszystko dokładnie sprawdzano.
Co zatem znalazło się w akcie oskarżenia? Prokuratura zarzuca Romualdowi Szeremietiewowi dwukrotne przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego. – „Chodzi tu o zamówienia publiczne – tłumaczy rzecznik warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej. – Oskarżony odstąpił o obowiązujących zasad i polecił zmianę kryteriów dotyczących zamówień publicznych w sprawie zakupu samochodów.”
- „To bezsensowne – stwierdza Romuald Szeremietiew. – Zmieniłem kryteria, bowiem chodziło o przeprowadzenie skutecznego przetargu. Dotychczas warunki były tak ustawione, że w przetargu uczestniczyła tylko firma Daewoo Poland. Fiat natomiast domagał się równych kryteriów. I miał rację. Gdyż najważniejszy warunek, czyli niska cena zapewniała wygraną Daewoo. Chciałem zmienić te układy. I pewnie, dlatego musiałem przegrać.”
Kolejne zarzuty wobec byłego wiceministra mówią o żądaniu łapówki od dyrektora zakładów lotniczych w Bydgoszczy, przyjęciu korzyści majątkowej w kwocie ok. 40 tyś. zł poprzez zakup samochodu Lancia po zaniżonej cenie w zamian za zmianę kryteriów przetargowych oraz niedopełnienie obowiązków służbowych w przekazanie tajnych informacji Zbigniewowi F. któremu wygasły uprawnienia do korzystania z tajemnicy państwowej. – „W sumie grozi za to kara do 10 lat pozbawienia wolności” – mówi Zbigniew Jaskulski.
Według „NIE”, wszystkie zarzuty stawiane zarówno Szeremietiewowi, jak i pozostałym osobom są żałosne. Podobnie zebrany przez prokuraturę materiał dowodowy.
Dlaczego więc wywołano całą aferę i rzucono na pożarcie tak zasłużonego dla polskiej opozycji człowieka? – Chodziło o pieniądze – tłumaczy Romuald Szeremietiew. – „Zostałem uderzony, abym nie przeprowadził przetargów na łączną kwotę 25 mld. złotych.”
- „Ludzie ze służb specjalnych wyraźnie podpuścili liderów AWS w tej sprawie – mówi stołeczny dziennikarz. – A oni ulegli. Zresztą nie ten jedyny raz. Służby zabiegały wówczas o względy zmierzającej do władzy SLD. Wystarczy przypomnieć, w jaki sposób stanowisko ministra sprawiedliwości stracił Lech Kaczyński. SLD zapowiadało, że po wygranych wyborach zlikwiduje UOP i WSI tworząc w ich miejsce nowe agencje wywiadu i kontrwywiadu. Uderzenie w wiceszefa MON mogło być ceną za pozostawienie WSI w spokoju. Zwłaszcza, że Szeremietiew miał dokonać zakupów uzbrojenia za 25 mld. złotych. A to musiało stanowić
dla SLD łakomy kąsek.”
Zdaniem dziennikarza, także Bronisław Komorowski, ówczesny minister obrony dogadywał się z kandydatem SLD na ministra Jerzym Szmajdzińskim chcąc zachować swoich ludzi na stanowiskach w MON. – „W Warszawie krąży opinia, że to zaufany Komorowskiego, płk Kazimierz Mochol, szef kontrwywiadu WSI i doskonale poukładany z SLD organizował prowokację, miał nawet być za to awansowany na generała. Trudno powiedzieć, ile w tym prawdy, ale awansu jednak nie otrzymał, bowiem dowodów, jak się okazało, nie znalazł. Zresztą niechętnych wobec Szeremietiewa było znacznie więcej osób.”
Bronisław Komorowski nie ma nic do powiedzenia w tej sprawie. – „Nie jestem zainteresowany przypominaniem tego tematu” – mówi.
Zdaniem specjalistów od wojskowości, Szeremietiew doprowadził do anulowania potwierdzonych przez SLD-owski rząd Włodzimierza Cimoszewicza porozumień o zakupie na trudnych dla Polski warunkach finansowych izraelskiej rakiety ppanc. NT-D, istniejącej wówczas w fazie niedokończonego prototypu. – „Jego następca w MON, Janusz Zemke, kupił na zasadach zakupu z tzw. wolnej ręki izraelską rakietę ppanc. „Spike”. A taki zakup stosuje się, gdy jest jeden dostawca, co w przypadku rakiet ppanc. nie powinno mieć miejsca, skoro producentów jest wielu. Do tego kupiona rakieta nie pasuje do transportera opancerzonego, nabytego przez Zemkego w tym samym czasie. Dopasowanie będzie kosztować MON dodatkowe kilkadziesiąt milionów dolarów.”
Szeremietiew nie był też zwolennikiem zakupu samolotów wielozadaniowych, a jedynie pożyczenia ich pewnej liczby. Proponował przesuniecie zakupu nowych w czasie. – „Uważałem, że lepiej poczekać na nowe samoloty, czwartej generacji. Po co wydawać kilka miliardów dolarów na sprzęt stary technologicznie. Ale rząd zdecydował inaczej.”
Po decyzji rządu Jerzego Buzka w tej sprawie, Romuald Szeremietiew podkreślał, że rolę rozstrzygającą w wyborze będzie miała wartość tzw. offsetu, czyli korzyści, jakie zaprezentują producenci samolotów dla polskiej gospodarki. Dziś wiadomo, że najlepszy wartościowo offset zaproponował Polsce producent szwedzkiego samolotu ”Gripen” i gdyby nie manipulacje przy ustawie o umowach kompensacyjnych, przeprowadzone na wniosek SLD (np. rozszerzenie tzw. przed offsetu z roku na trzy), to zapewne Szwedzi, a nie Amerykanie byliby zwycięzcami przetargu na samoloty.
Ponadto były wice szef MON przygotował procedury zakupu kołowego transportera opancerzonego – KTO. Miał to być zakup licencji na produkcje w Polsce nowoczesnego transportera, seryjnie wytwarzanego i sprawdzonego w innej armii. – „Minister Komorowski nie chciał jednak wyrazić zgody na podjęcie tej procedury i zrobił to dopiero po odwołaniu Szeremietiewa – mówi stołeczny dziennikarz. – A Zemke kontynuował postępowanie i kupił prototyp KTO w Finlandii. Transporter ten będzie wytwarzany w Polsce dopiero po pewnym czasie i jedynie w znikomej części (polonizacja-25 proc.). Aby było ciekawiej, w związku z zakupem KTO i podejrzeniem korupcji prokuratura wojskowa prowadzi śledztwo, o czym doniosły media.”
Romuald Szeremietiew nadzorował wszelkie sprawy zakupów. Był, bowiem szefem komisji przetargowej. – „Minister Komorowski chciał mi jednak zabrać ten nadzór – mówi były wiceminister. – Już nawet przygotowywano koncepcje, jak to uczynić. A kiedy mnie odwołał, to natychmiast pozbył się płk Janusza Zwolińskiego, szefa Działu Zaopatrywania Sił Zbrojnych i powołał na to stanowisko płk Pawła Nowaka, swojego radcę i przyjaciela. Od razu też dał mu kompetencje do przeprowadzenia przetargów.”
- „Płk Zwoliński to kultowa postać w MON – mówi stołeczny dziennikarz. – Uczciwy człowiek. Uznano go jednak za człowieka Szeremietiewa. Ale jeśli tak, to skoro mówiono o korupcji Szeremietiewa i Zbigniewa F. to, dlaczego podobnych zarzutów nie postawiono płk Zwolińskiemu? Bo ich nie było. Podobnie, jak w ich przypadku.”
Płk Nowak, który zastąpił Janusza Zwolińskiego i pozostał na stanowisku za ministra Szmajdzińskiego, ma dziś kłopoty. Prowadzone jest, bowiem śledztwo w związku z zakupami i podejrzeniem o korupcję.
Współpraca szefa MON ze swoim zastępcą od początku nie była najlepsza. Oficjalnie jednak nic o tym nie mówiono. Tak naprawdę, po wygranych wyborach ministrem obrony miał zostać Romuald Szeremietiew. Koalicja z UW zmusiła jednak Jerzego Buzka do oddania tego stanowiska Januszowi Onyszkiewiczowi. A potem, po wyjściu UW z rządu, premier uznał, że jest mu potrzebne poparcie niewielkiego SK-L i aby uzyskać względy, ministrem powołał Bronisława Komorowskiego.
- „Szedłem do ministerstwa z koncepcją armii i ratowania polskiego przemysłu zbrojeniowego – opowiada Romuald Szeremietiew. - Miałem
świadomość panujących układów,
ale wierzyłem, że coś zmienię, że uda mi się zrobić coś dobrego dla wojska i Polski.”
Nie przypuszczał, że będzie tak niewygodny, kłopotliwy dla różnych powiązań i że sam minister Komorowski nakaże go w pewnym momencie inwigilować. – „Czyniono to przynajmniej od października 2000 roku. Przyznał mi się do tego, ale dopiero po moim odwołaniu. I w ogóle nie próbował tłumaczyć. Nie rozumiem tylko, że skoro chcieli się mnie pozbyć, mogli to przecież uczynić po cichu. A zrobili spektakl. I jestem pewien, ze stał za tym kontrwywiad WSI.”
Tym, którym wszedł w drogę zeznają przeciwko niemu. Ci, którzy byli lojalni, musieli odejść z ministerstwa. W sprawie jest wiele wątków. Niektóre łączą się ze Zbigniewem F. inne dotyczą tylko jego osoby. Nieoficjalnie wiadomo, że niektórzy świadkowie wycofują już swoje zeznania, inni twierdzą, że zostali do nich zmuszeni. Na pewno jest sporo niejasności, których wyjaśnienie jest niemożliwe. Tak poważny zarzut, jak nabycie Lanci po zaniżonej cenie, co miało być formą łapówki za wygranie przez Fiat Auto Poland przetargu też nie wygląda zbyt pewnie. Kupione auto nie było, bowiem nowe. Jego wartość fachowcy wycenili na 63 tyś. zł. Były wiceminister zapłacił za nie 30 tyś. ale do komisu dilera wstawił swojego Fiata Bravo, którego sprzedano za 33,5 tyś. zł. Tak, więc za Lancię zapłacił nieco powyżej wartości rynkowej. Prokuratura nie łączy jednak oby tych transakcji i twierdzi, że były wice szef MON przyjął łapówkę od Krzysztofa S. dilera fiata. Ale, za co?
Po odwołaniu ze stanowiska Romuald Szeremietiew dalej pracował w sejmie, ale już jako poseł niezależny. AWS nie próbowała go nawet bronić, a jedynie dwa koła - w Piasecznie, do którego należał, zaprotestowało, a w Wołominie, na znak protestu rozwiązało się.
W wyborach 2001 roku kandydował z Białegostoku na senatora. Uzyskał 38 tysięcy głosów, ale to było zbyt mało. – „Stanowiło to jednak dowód, że wielu Polaków było za mną, że nie dało wiary oszczerstwom – stwierdza. – Zresztą nikt mnie nie wytykał na ulicy palcem, ludzie bardzo przyjaźnie reagowali, mimo, że na początku obawiałem się wychodzić z domu. Bo nie wiedziałem, czy ktoś nie powie – Ty złodzieju.”
Był jednak bez pracy. Nawet Akademia Obrony Narodowej, gdzie był wykładowcą na etacie adiunkta, pożegnała się z nim. Znalazł jednak zatrudnienie gdzie indziej. Po trzech miesiącach rozpoczął prace w prywatnej uczelni i uczy administracji i bezpieczeństwa państwa studentów zarządzania. – „Wypuściłem już osiemnastu pierwszych magistrów – mówi. – Napisałem też książkę na temat bezpieczeństwa narodowego Polski w XX wieku.”
Z polityką nie ma już żadnych związków. Ma dosyć. Wyrzucenie z ministerstwa przypłacił chorobą wieńcową. Stracił wiarę w świat idei. Jak mówi, 11 listopada, miał wątpliwości, czy wywiesić narodową flagę. – „Trudno mi było zrozumieć, że całe życie pracowałem dla tego kraju, narażałem się i wszystko zostało przekreślone jednym artykułem w „Rzeczpospolitej”. Bolało, że ze środowiska, w którym funkcjonowałem nie nadszedł ani jeden głos, nie tyle obrony, co wątpliwości i zapytania, czy tak było naprawdę? Do dziś nikt nie dzwoni, nikt nie zaprasza. No, poza „Solidarnością” w Radomiu i w Lesznie, gdzie dawniej mieszkałem. Najlepiej powiedział mi kiedyś policjant pod Białymstokiem –
Ależ pan ku…,
miał kolegów.

I niestety, miał rację.”
Były wiceminister nie ukrywa, że obawiał się o swoje życie. – „Nawet mi ktoś powiedział, abym uważał, aby nie przejechała mnie ciężarówka. A nie było to wykluczone. Próby zamachów przeżyłem już jednak za PRL i umiałem już z tym żyć.”
Jerzy Walentek, dziennikarz „Życia Warszawy” nie wierzy w niewinność Szeremietiewa. – „Za jego czasów w MON było zbyt wiele patologii – mówi. – A i życie prywatne i te inwestycje domowe nie są takie jasne. Nie wiem, czy jest winien, od tego jest sąd, lecz wiele kwestii z nim związanych wymaga wyjaśnienia.”
- „Za moich czasów nie znaleziono żadnych patologii – ripostuje były wiceszef MON – NIK, przedstawiając w maju 2001 r. raport o zagrożeniach korupcyjnych, wskazywał na wiele działów, ale nie było tam nic na temat mojej części ministerstwa, czyli Pionu Uzbrojenia i Infrastruktury.”
Zdaniem innego dziennikarza, całość zmontowały służby specjalne. – „I politycznie, to też pewnie komuś było na rękę. Chyba jednak nie SLD, bo oni byli wtedy zbyt słabi. Raczej ludziom z AWS, bo chcieli pokazać nową twarz. No i Komorowskiemu.”
Na pewno usunięcie Szeremietiewa sprawiło, że jego przetargi zrealizowało SLD-owskie kierownictwo MON. WSI za czasów rządu Leszka Millera nic złego się nie stało, a ludzie Komorowskiego zostali oszczędzeni. I to jest chyba odpowiedź na pytanie, dlaczego należało pozbyć się wiceministra, skompromitować i zamknąć mu usta. Czy jednak kiedykolwiek dowiemy się całej prawdy?
Sam Szeremietiew z optymizmem patrzy w przyszłość. Wierzy w oczyszczenie przed sądem. Nie wyklucza nawet powrotu do polityki. – „Musiałyby jednak być spełnione określone warunki – zastrzega. – Potrzebni są odpowiedni ludzie i swoboda działania. Najważniejsze jednak, aby strategia wygrała nad taktyka. W przeciwnym, bowiem razie doraźne cele zawsze doprowadza do porażki.”
Tomasz Gawiński
 
 
jacho
4



Dołączył: 16 Lut 2005
Posty: 185
Wysłany: Nie 02 Paź, 2005   

Panie Szeremietiew
czy pamieta pan co mowił zolnierzom gdy skarzyli sie ze brak pieniedzy w rodzinach podoficerow i chorazych zaglada co raz bardziej ??????
Bóg Honor Ojczyzna - a nie wartosci materialne. najpierw trzeba sie wziac do robotya poten narzekac na swoja dole!!! Pamieta pan te slowa?????? bo ja bardzo - a zalaszcza gdy urodzilo mi sie dziecko zona byla na wychowawczym a ja zylem z jednej pensji i brakowalo na chleb pod koniec miesiaca bo pensja chorazego nie byla w stanie pokryc wszystkich kosztow utrzymanie dziecka , mieszkania, lekow itp. - a teraz robisz pan z siebie takiego pokrzywdzonego???? jak pan smie wogole wypowiadac sie o wojsku skoro bedac wice Ministrem nic pan nie zrobil dla tego srodowiska - no moze poza tym ze zabarli nam wszystko co bylo mozliwe. Na co pan teraz liczy - ze ktos panu wyciagnie pomocna dloń???? no coz powiedzenie mowi: KIJ MA DWA KOŃCE - teraz pan dostajesz tym drugim koncem. - Zycze milego dnia :tongue10:
 
 
wodnik
[Usunięty]

Wysłany: Pon 03 Paź, 2005   

Jacho nie dziw się dla Ciebie czerstwy chleb to normalka a dla szarego mietka to katastrofa gdy braknie kawioru. Musisz go zrozumieć on był w opozycji , on walczył o lepszą dolę oczywiście dla siebie i stąd to rozżalenie.
 
 
jacho
4



Dołączył: 16 Lut 2005
Posty: 185
Wysłany: Wto 04 Paź, 2005   

witam panów!!
wodnik masz racje tacy ludzie nie sa w stanie zrozumiec tych co siedza na dole , maja niskie pensje bo zrobiono reforme w 2004 roku tylko nie dla nich - bo chor moze byc na etacie kaprala a oficer nie mogl spasc nizej niz byl poprzednim na etacie. Mam nadziej tylko ze cos moze sie zmieni i ci co teras i przedtem byli i sa na gorze spadna na dól - :mrgreen:
 
 
focus 
Mod
Freedom for the region Silesia.



Pomógł: 65 razy
Wiek: 84
Dołączył: 03 Wrz 2005
Posty: 6445
Skąd: Getarnte Option von ...
Wysłany: Wto 04 Paź, 2005   

Szanowni Panowie tak nie można! :nie2:
Doputy Pan R.Sz. nie zostanie osądzony jest niewinny.
Takie jest prawo ustanowione w RP.
Poczekajmy zobaczymy co z tego wyniknie? :???:

:gent:
_________________


Ludzie :!: :!: :!: , nie udzielam porad ''prawnych'' za pośrednictwem
 
 
RSz
Gość Specjalny



Dołączył: 10 Lis 2004
Posty: 448
Wysłany: Wto 04 Paź, 2005   Wszystko nie jest tak proste!

jacho napisał/a:
Panie Szeremietiew
czy pamieta pan co mowił zolnierzom gdy skarzyli sie ze brak pieniedzy w rodzinach podoficerow i chorazych zaglada co raz bardziej ??????
Bóg Honor Ojczyzna - a nie wartosci materialne. najpierw trzeba sie wziac do robotya poten narzekac na swoja dole!!! Pamieta pan te slowa?????? bo ja bardzo - a zalaszcza gdy urodzilo mi sie dziecko zona byla na wychowawczym a ja zylem z jednej pensji i brakowalo na chleb pod koniec miesiaca bo pensja chorazego nie byla w stanie pokryc wszystkich kosztow utrzymanie dziecka , mieszkania, lekow itp. - a teraz robisz pan z siebie takiego pokrzywdzonego???? jak pan smie wogole wypowiadac sie o wojsku skoro bedac wice Ministrem nic pan nie zrobil dla tego srodowiska - no moze poza tym ze zabarli nam wszystko co bylo mozliwe. Na co pan teraz liczy - ze ktos panu wyciagnie pomocna dloń???? no coz powiedzenie mowi: KIJ MA DWA KOŃCE - teraz pan dostajesz tym drugim koncem. - Zycze milego dnia :tongue10:


Szanowny Panie,
badania socjologiczne dowodzą, że w polskim społeczeństwie zdecydowana większość nie rozumie tekstów w gazetach i wypowiedzi w telewizji. Obawiam się, że nie zrozumiał Pan tamtej mojej wypowiedzi. Nigdy i nigdzie nie mówiłem, że zarobki mają byc marne, a wojsko ma żyć samym "duchem". Ponieważ sprawa tej mojej wypowiedzi pojawiła sie już na tym forum, więc przekopałem swoje archiwum i okazało się, że była to rozmowa w TVP moja z rezyserem Falkiem (ten od filmu "Samowolka") i dotyczyła wartości słuzby wojsjkowej, etosu wojska, etc. Nic więc to nie miało wspólnego z zarobkami.
Nie oczekuję też od nikogo "pomocnych dłoni", ci co mnie znają okazują mi zrozumienie. Artykuł, który przytoczyłem ma jedynie dać do myślenia. I nic więcej.
I niech się Panu nie wydaje, że od zawsze byłem jakąś fiszą żyjącą w dostatku. Wychowałem się w biednej rodzinie (ojca zamordowało NKWD, gdy miałem dwa tygodnie). Skończyłem zawodówkę i maturę zaocznie - w domu była straszna bieda. Studia - musiałem zarabiać na utrzymanie. A później opozycja (zakaz pracy) i więzienie.
To pewnie dla Pana nic nie znaczy. Pan tylko wię, że jako wiceminister zarabiałem więcej niż Pan. Tak się jednak składa, że wszędzie na świecie ministrowie zarabiają więcej niż ich podwładni, zwłaszcza ci niższych szarż. I tak też się składa, że człowiek posiadający wyższe kwalifikacje (w moim przypadku dr hab.) raczej powinien zarabiać wiecej niż np. absolwent szkoły chorążych, który oczywiście też powinien zarabiać przyzwoicie.
A czy i co zrobiłem dla wojska (stosownie do moich kompetencji - zna je Pan?) to wiedzą ci, którzy mieli dostęp do informacji, a nie ulegają plotkom.
Też liczę, że kij ma dwa końce. Ja już oberwałem, może czas na tych, co mnie nim uderzyli?
Pozdrawiam. RSz.
 
 
dingo
[Usunięty]

Wysłany: Wto 04 Paź, 2005   Re: Wszystko nie jest tak proste!

RSz napisał/a:
I tak też się składa, że człowiek posiadający wyższe kwalifikacje (w moim przypadku dr hab.)



Jak rozumiem i pamietam doktorat zrobiony na AON-ie podczas pana wiceministrowania w resorcie Obrony Narodowej. Taki "zbieg okolicznosci" :???: :lanie: .
 
 
draconus 
5



Pomógł: 3 razy
Dołączył: 10 Maj 2005
Posty: 662
Skąd: WLąd
Wysłany: Wto 04 Paź, 2005   

Cytat:
Doktorat pt. "Kierowanie obronnością RP" napisałem o obroniłem w 1995 r. Byłem wówczas poza parlamentem i w opozycji. Proszę mi pokazać generała, który zechciałby komuś takiemu pisać pracę. Być może Pan nie wie, że w 2001 r. obroniłem pracę habilitacyjną. No to wg. Pana kto ją pisał? Też gen. B. czy może jakiś inny generał. W życiu napisałem kilka książek i setki artykułów. Jeżeli zna Pan trafi do jakieś biblioteki to bez trudu znajdzie moje prace.


Nie oskarżajcie nie mając dowodów, a wierząc tylko w plotki i sensacje zasłyszane gdzieś w mediach.
_________________
kropla drąży skałę
 
 
RSz
Gość Specjalny



Dołączył: 10 Lis 2004
Posty: 448
Wysłany: Sro 05 Paź, 2005   Dziękuję.

draconus napisał/a:
Cytat:
Doktorat pt. "Kierowanie obronnością RP" napisałem o obroniłem w 1995 r. Byłem wówczas poza parlamentem i w opozycji. Proszę mi pokazać generała, który zechciałby komuś takiemu pisać pracę. Być może Pan nie wie, że w 2001 r. obroniłem pracę habilitacyjną. No to wg. Pana kto ją pisał? Też gen. B. czy może jakiś inny generał. W życiu napisałem kilka książek i setki artykułów. Jeżeli zna Pan trafi do jakieś biblioteki to bez trudu znajdzie moje prace.


Nie oskarżajcie nie mając dowodów, a wierząc tylko w plotki i sensacje zasłyszane gdzieś w mediach.


Dziekuję za wsparcie.
Jeszcze drobne wyjaśnienie dot. habilitacji dla podejrzewającego mnie o "ułatwienia" w zdobywaniu kwalifikacji pana "dingo".
Stopień dr habilitowanego za pracę "Bezpieczeństwo narodowe Polski w XX wieku" (w formie książkowej "Si vis pacem, para bellum. Wewnętrzne i zewnętrzne uwarunkowania bezpieczeństwa międzynarodowego", Kraków 2004) uzyskałem w lutym 2001 r. a więc w okresie, gdy byłem sekretarzem stanu w MON. Ale nie nadawała mi go Akademia Obrony Narodowej. Habilitacje nadaje bowiem w TAJNYM głosowaniu specjalna komisja państwowa stopni i tytułów naukowych na podstawie oceny pracy habilitacyjnej i po zbadaniu dorobku naukowego habilitanta. W komisji na kilkadziesiąt osób są (byli) dwaj lub trzej profesorowie z wojska, reszta to cywile i do tego dość niechętni osobom o prawicowej orientacji (np. dr Alicja Grześkowiak, marszałek senatu, po głosowaniu w komisji nie dostała stopnia habilitacyjnego). W moim przypadku układ głosów "za" był dla mnie lepszy niż w głosowaniu rady naukowej AON o skierowaniu mojej pracy habilitacyjnej do komisji państwowej. Z tego co mi przekazano, w opinii komisji m.in. zaważył głos prof. Wrzesińskiego, wybitnego historyka (b. rektor Uniwersytetu Wrocławskiego), który popierając przyznanie mi stopnia naukowego powiedział, że zna mój dorobek i korzysta z moich opracowań w swoich wykładach.
Tak więc przypowieść o niewiernym Tomaszu, który w tej dyskusji nazywa się "dingo", jest ciągle aktualna.
Pozdrawiam
RSz.
 
 
jacho
4



Dołączył: 16 Lut 2005
Posty: 185
Wysłany: Sro 05 Paź, 2005   

Do Pana R.SZ
Szanowny Panie piszac mojego posta wcale nie mialem zamiaru udawadniac panu panskiego pochodzenia czy tez gdzie i kiedy zdobyl pan swoje tytuły pisane przed nazwiskiem. Naprawde malo mnie to obchodzi prawdą tez jest - ze jesli ktos nie byl osadzony - jest niewinny. To fakt i nikt tego nikomu nie zarzuci. Ale jak pamietam ,a mozna to sprawdzic w wywiadach Pana zawsze powoływal sie Pan na Bóg, Honor, Ojczyzna, a jednak taki prawy czlowiek zostal zdjety ze stanowiska . WIEC SKORO UWAZA PAN , ZE JEST NIEWINNY, A ZOSTAŁ PAN NIESLUSZNIE OSKARŻONY TO CZEMU PAN NIE WNOSI SPRAWY NA TYCH KTORZY DOPUSCILI SIE POMÓWIEŃ I OSZCZERST?????
Ponoc mamy demokracje , a co za tym idzie kazdy może dowieśc swojej niewinności!!! czyż nie czas juz ujawnic wszystkie przekręty ktore sie pojawiaja w tym resorcie?? w końcu winni powinni odpowiedziec za to co sie dzieje w armii i Pan ma okazje to udowodnic w koncu jak Pan zauwazyl dostep do dokumentow mial Pan a nie jakis chor. ktory pisze posta na tym forum. czas do dzialania. Pozdrawiam i życze powodzenia w walce z wiatrakami :mrgreen:
 
 
dingo
[Usunięty]

Wysłany: Sro 05 Paź, 2005   Re: Dziękuję.

Wiem jak sie robi doktoraty, habilitacje w wojsku i niestety nie tylka tam, az za dobrze. Ale jednak jesli swoim skojarzeniem czasowym (liczy sie rowniez data otwarcia przewodu, mozliwosc rozpoczecia studiow itd) niesprawiedliwie ocenilem dokonania naukowe Pana Ministra to zwracam honor i prosze o wybaczenie :efendi2: Oczywiscie bez zadnej zlosliwosci. PZDR
Ostatnio zmieniony przez dingo Sro 05 Paź, 2005, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
RSz
Gość Specjalny



Dołączył: 10 Lis 2004
Posty: 448
Wysłany: Sro 05 Paź, 2005   

jacho napisał/a:
Do Pana R.SZ
Szanowny Panie piszac mojego posta wcale nie mialem zamiaru udawadniac panu panskiego pochodzenia czy tez gdzie i kiedy zdobyl pan swoje tytuły pisane przed nazwiskiem. Naprawde malo mnie to obchodzi prawdą tez jest - ze jesli ktos nie byl osadzony - jest niewinny. To fakt i nikt tego nikomu nie zarzuci. Ale jak pamietam ,a mozna to sprawdzic w wywiadach Pana zawsze powoływal sie Pan na Bóg, Honor, Ojczyzna, a jednak taki prawy czlowiek zostal zdjety ze stanowiska . WIEC SKORO UWAZA PAN , ZE JEST NIEWINNY, A ZOSTAŁ PAN NIESLUSZNIE OSKARŻONY TO CZEMU PAN NIE WNOSI SPRAWY NA TYCH KTORZY DOPUSCILI SIE POMÓWIEŃ I OSZCZERST?????
Ponoc mamy demokracje , a co za tym idzie kazdy może dowieśc swojej niewinności!!! czyż nie czas juz ujawnic wszystkie przekręty ktore sie pojawiaja w tym resorcie?? w końcu winni powinni odpowiedziec za to co sie dzieje w armii i Pan ma okazje to udowodnic w koncu jak Pan zauwazyl dostep do dokumentow mial Pan a nie jakis chor. ktory pisze posta na tym forum. czas do dzialania. Pozdrawiam i życze powodzenia w walce z wiatrakami :mrgreen:


Tak, to tylko p. "dingo" napisał, że doktora dostałem w AON bo byłem wiceministrem.
A czy jestem winny? Jestem, bo nadepnąłem na interesy tych co doją wojsko (np. chciałem zabrać dowódcom RSZ prawo zakupów paliwa – dziś wiemy, że mafia pompowała ropę via porty MW).
Czy proces będzie sprawiedliwy? Śledztwo prowadziło czworo prokuratorów. Pierwsza pani prokurator uciekła ze sprawy, druga zwolniła się z pracy (powód – naciski przełożonych w prowadzących przez nią sprawach), trzeci umorzył zarzut dot. Lancii i powiedział, że nie widzi podstaw do pisania aktu oskarżenia. No to go zmieniono, zarzut przywróciła czwarta p. prokurator, która akt oskarżenia napisała i awansowano ją na wyższe stanowisko - za co?. Złożyłem wniosek o uniewinnienie. Sąd przez półtora roku nie miał czasu go rozpatrzyć. Na dwa tygodnie przed terminem zgłaszania kandydatów na posłów dowiedziałem się, że będę miał rozprawę 21 września - cztery dni przed wyborami??? Rozprawa była jedna – przewdnicząca składu (trzy kobiety) w randze asesora - to ktoś kto dopiero dostanie awans na sędziego - wniosek odrzuciła. Aha, przed sądem mam już piątego prokuratora. Następne posiedzenia sądu, począwszy od 20 października, będą w cyklu dwa na miesiąc, z jednym świadkiem do przesłuchania – świadków jest 60 czyli tylko to zajmie sądowi 30 miesięcy – do maja 2008!!! A ja w naiwności powiedziałem dziennikarzom, że jedyne czego oczekuję od sądu, to rzetelnej oceny dowodów i sprawiedliwego wyroku. Czyżbym chciał zbyt wiele – jak Pan myśli.
Radzi mi Pan skarżyć tych co mnie napadli - toż każdy sąd odpowie: sądzą pana więc nie wiadomo, czy pomawiający nie maja racji. Mogę składać wnioski do sądu po zakończeniu mojej sprawy, a nie wczesniej. Kiedy? 2009-2010?
Nie wie Pan na jakim świecie żyjemy Panie chorąży?
Pozdrawiam.
RSz.
 
 
RSz
Gość Specjalny



Dołączył: 10 Lis 2004
Posty: 448
Wysłany: Sro 05 Paź, 2005   Więcej kawioru!!!

wodnik napisał/a:
Jacho nie dziw się dla Ciebie czerstwy chleb to normalka a dla szarego mietka to katastrofa gdy braknie kawioru. Musisz go zrozumieć on był w opozycji , on walczył o lepszą dolę oczywiście dla siebie i stąd to rozżalenie.


Panie "wodnik" ja nie znoszę kawioru - mysli Pan, że jak mam rosyjskie nazwisko to ciągnę do kawioru?
Informuję Pana, że lubię golonkę, kaszankę, smalec, boczek, do tego zimnego "kielicha" i na to mi zawsze wystarczało, poza latami pobytu za kratami w Barczewie. A do Pańskiej wiadomości - Sąd Najwyższy uznał, że siedziałem niesłusznie i miałem prawo do wysokiego odszkodowania. Zrezygnowałem w kilkuset tysięcy zł bo uważałem, że podatnicy RP nie powinni płacić za winy PRL. To chyba świadczy o mojej głupocie - Pan byś pewnie wziął dutki?
Z pozdrowieniami "rozżalony" na ludzką gł....ę Szeremietiew.
 
 
draconus 
5



Pomógł: 3 razy
Dołączył: 10 Maj 2005
Posty: 662
Skąd: WLąd
Wysłany: Sro 05 Paź, 2005   

Powinniśmy uszanować naszego rozmówcę. Jakby nie patrzyć - przyszedł do nas (na forum) porozmawiać z nami - prostymi żołnierzami o swoich problemach. Znaczy to że Pan Romuald ma do nas zaufanie i identyfikuje się z nami, co jest cechą niezwykle rzadką u naszych (obecnych i byłych) wyższych przełożonych i polityków.
Proszę tylko nie zarzucać mi tzw. "wazeliniarstwa". Mniej złośliwości Panowie!
_________________
kropla drąży skałę
 
 
Prawie emeryt
[Usunięty]

Wysłany: Sro 05 Paź, 2005   

Szanowni Panowie,

Wiele jeszcze możemy się i dowiedzieć, i nauczyć od Pana Romualda, ma on status Gościa specjalnego.
Emocje trochę opadły, proszę jednak trochę je opanować nim zaczniecie atakować by się później z ataków tych wycofywać.
Czy to jest nasza, polska specjalność: dokopać leżącemu? Czy to nasza, polska specjalność lizanie pewnej części ciała zwycięzcom?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group