Kącik absurdu - Śmieszne zdarzenia w JW

wieczne500 - Czw 22 Sty, 2009
Temat postu: Śmieszne zdarzenia w JW
Zapraszam do przedstawiania śmiesznych zdarzeń z JW. Sam podaję swoją zasłyszaną opowieść:
Był w pewnej JW w Żaganiu major zwany "Kobrą" który poza tym że był niemiły dla żołnierzy i kadry to uwielbiał sprawdzać porządki w kancelariach dowódców niezależnie czy byli oni obecni czy nie. Zachodzi on na kompanię i pyta o dowódcę kompanii, dyżurny mówi że jest na zajęciach. To otworzyć jego kancelarię rozkazuje. Nie mam klucza odpowiada dyżurny. To zdjąć drzwi z zawiasów. Dyżurny zdejmuje drzwi. Major wchodzi do kancelarii ogląda porządki. Otwiera szafę a tam schowany dowódca kompanii.

Korab - Czw 22 Sty, 2009
Temat postu: Za dużo by opowiadać
Śmiesznych sytuacji to jest : ilość JW X ilość dni w roku, także temat mógłby rozrosnąć sie do monstrualnych rozmiarów. Ale najlepiej to mówić o sobie a nie o innych. Dlatego wspominam sytuację, kiedy pewną JW wizytował gen. Wilecki (szef sztabu gen.) i zamek w drzwiach kibla będącego na zewnątrz obiektu zepsuł się na minutę przed wizytą generała. Do kabiny zostałem wsadzony przez dowódcę JW i trzymałem drzwi od wewnątrz. Oczywiście generał wpadł na pomysł aby drzwi otworzyć, ja trzymałem za klamkę a gen. Wilecki szarpał za drzwi aby je otworzyć i w końcu je wyszarpnął z moich dłoni, finał: pytanie: a co pan tu robi- odpowiedź: trzymam drzwi bo zamek się zepsuł. Konsekwencja zdarzenia: jednostka otrzymała nadzwyczajna transzę finansów na remonty ponad planowe.
Dziadek_ - Czw 22 Sty, 2009

Szef sztabu chciał skontrolować mój obiekt (CRN) przez zaskoczenie. Nie wjechał do środka i postanowił przejść przez płot nieopodal bramy wjazdowej. Wartownik przybiegł do mnie i powiedział, co widzi. Stef sztabu utknął na płocie, zrezygnował, i zeskakując z powrotem rozdarł sobie kurtkę "szuszu". Tak skończyła się kontrola. :lol:
P.s. Prawdopodobnie był "na gazie", bo nikt nie spodziewałby się, że tak się może zachować.

kizik1973 - Czw 22 Sty, 2009

Szef eksploatacji miał wypadek , szef logistyki na odprawie mówi - pan mjr. miał rezonans magnetyczny mózgu i ............... nic nie znaleźli :lol: :lol:
Podoficer1974 - Pią 23 Sty, 2009

A ja pamiętam takie zdarzenie :

Kompanie miały zmieniane rejony zakwaterowania. Jedni wychodzili z piętra, inni przychodzili. Przez parę dni dzielili kancelarie, a że nie było wiadomo co i gdzie, tak więc kluczy nie zostawiano .
Kompania wraca ze strzelania nocnego, dca kompanii( przesympatyczny, choć roztrzepany człowiek) wchodzi , uświadamia sobie że nie ma klucza, zostawił a kolega z kancelarii zamknął. Zły jak diabli, myśli ,w końcu odsuwa raportówkę , opiera się o przeciwległą ścianę korytarza z zamiarem wybicia drzwi z bucika.
Dyżurny kompanii podchodzi i mówi:
- panie poruczniku..
- Nie teraz !
- ale , panie poruczniku...
- Nie teraz, powiedziałem !
Z całej siły wali butem w drzwi, oczywiście zamek rozwalony, ale pomieszczenie otwarte.
Odwraca się do dyżurnego i pyta :
- co chciałeś ?
Dyżurny :
- por. XXXX kazał panu klucz zostawić - pokazując klucz w otwartej dłoni.

Ludzie którzy widzieli to zdarzenie popłakali się ze śmiechu.

Inne zdarzenie :
Tym razem chorąży - bardzo dobry żołnierz, lecz równie roztrzepany. Scena rozgrywa się na dyżurce oficera . Pobieranie broni, itp.
Wspomniany żołnierz wchodzi na dyżurkę , trzymając w ręku worek ze śmieciami. Jakieś obierki, opakowania po jogurtach, itp. Oczywiście ogólna wesołość , wiadomo.
Ten do nas na to :
- no właśnie zastanawiałem się dlaczego ludzie w autobusie tak dziwnie na mnie patrzyli..
Skoro wychodzi , żona kazała mu śmieci wyrzucić..


Obaj panowie już dawno w cywilu .

aron73 - Pią 23 Sty, 2009

W pewnej jednostce na mazurach parę lat wstecz, dowódca w czasie cotygodniowych rozprowadzeń lubił wyciągać z szyku na środek placu apelowego żołnierzy podpadziochów. I na forum całej jednostki udzielał im reprymendy.
Pewnego pięknego poranka ;) poprosił na środek żołnierza, który wiele dni był na samowolce. Po słownych upomnieniach,omówieniu kary która grozi za taki czyn, oraz konsekwencjach jakie ponosili jego koledzy żołnierze w czasie jego nieobecności, dowódca oczekując skruchy, spytał się:
- I co żołnierzu chcieli byście powiedzieć teraz swoim kolegom?
Żołnierz, z miną niewinnego dziecka, lekko zgarbiony od słów d-cy które przez ostatnie 10 minut usłyszał, zbliżył się do mikrofonu i...
- Czołem żołnierze - krzyknął. :lol:

Rewizor - Pią 23 Sty, 2009

Dwaj koledzy jadą na kontrolę powiedzmy do Sochaczewa. A że rano wstali, bez śniadania to postanowili po drodze coś skonsumować. Skręcili w prawo do przydrożnego baru. Zamkniety. Podjechali dalej, skręcili w lewo. Jest OK, skonsumowali małe conieco, obtarli usta i w drogę. Jadą, jadą, droga się trochę dłuzy ... a tu nagle tablica WARSZAWA. Po prostu kierowca należał do ludzi, którzy zabłądzą wyrzucając śmieci, drugi go nie skontrolował i po prostu machnus'ja na kolejnej "nawrotce".

Inna ekipa wraca z Elbląga. Kierowca cały czas - kiedy będzie ta smażalnia ryb? Jeszcze kawałek, podpowiadają pasażerpwie. Kiedy będzie smażalnia ryb ? ... i tak parę razy. Wreszcie ... JEST. Zainteresowany wchodzi do środka i ... poproszę golonkę :oops1:

Prawie emeryt - Pią 23 Sty, 2009


Dawno dawno temu w m. Hel nie było zbyt dużo miejsc, nazwijmy je, rozrywkowych więc jeździło się do Juraty.
Kiedy nie zdążyło się na ostatni pociąg do Helu (po 2200) trzeba było iść ładnych kilka kilometrów na piechotę.
Kolega nie zdążył i szedł. Noc była ciepła więc maszerowało mu się nieźle. W pewnym momencie, gdzieś w połowie drogi zachciało mu się zapalić, przystanął i próbował krzesać ogień. Wiatr miał akurat w oczy więc odwrócił się, by osłonić ogień. Przypalił i ruszył przed siebie. Jakie było jego zdziwienie, gdy po jakimś czasie zobaczył przed sobą bramę w ... Juracie.
Nie odwrócił się po przypaleniu papierosa i po prostu poszedł do punktu wyjścia i powrócił o 0500 z ,,mleczarzem" czyli samochodem rozwożącym mleko.



wieczne500 - Pią 23 Sty, 2009

W pewnej jednostce wojskowej znanej z tego że chlało się w niej na umór dowódca jechał swoim samochodem służbowym do pracy. Nagle zauważył oficera leżącego na trawniku. Zatrzymał samochód, wysiadł i podchodzi do oficera. Budzi go. A on pijany. Pyta co on tu robi.
Oficer odparł że idzie na poranny nadzór. Dowódca wrzucił pijanego do samochodu i odwiózł do internatu.

Szaman - Pią 23 Sty, 2009

Było to w czasach gdy na porządku dziennym były jeszcze kary finansowe.
Pewnego dnia Szef Sztabu prowadzący zbiórkę wyciąga jednego "podpadziochę" na środek
placu i grzmi przed całym pułkiem jakie to kary go dosięgną.
Na koniec zaczyna go straszyć karą finansową " Jak dalej Kowalski będziecie mieli taki stosunek do służby to zabiorę Wam 1/30, a jak będzie mało to nawet 1/60 " :)

karen - Pią 23 Sty, 2009

Coś z ŻW:
Trwa obława na dezertera z bronią, który zwiał z JW do dziewczyny, żeby się z nią "rozprawić". Teren wokół jej domu obstawiony, dom rodziców pod obserwacją, kontakt z kolegami i koleżankami nawiązany, patrole zmotoryzowane, piesze, w mundurach i po cywilnemu czyli zabawa trwa.
Po paru godzinach poszukiwań słychać w radiach:
- "S4 do S1 melduję zatrzymanie poszukiwanego"
- "S4 podaj położenie "
- "Kwadrat A3, skrzyżowanie !"
- "A kto k...a kazał wam tam jechać ???"
:lanie:

Rewizor - Pią 23 Sty, 2009

Pewien oficer balował z przyjaciółmi na prywatnej kwaterze. Jak opuścił towarzystwo, schodzi schodami na dół. I tak mu się zeszło aż do piwnicy, gdzie dopadła go niemoc okrutna. Przespał się deczko i wychodzi na dwór. Pyta przechodnia "panie, gdzie ja jestem"? Na Osiedlu XXX-lecia, pada odpowiedź. No tak, ale w jakim mieście ?
i - Pią 23 Sty, 2009

Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce była sobie Jednostka Wojskowa.

A że żołnierze zawodowi za kołnierz nie wylewali to i razu pewnego przegięli. No i dowództwo musiało zareagować.

Rozprowadzenie. Do mikrofonu podchodzi szef sztabu (sam nieźle pociągał). I zwraca się do kadry mniej więcej tymi słowy:

Panowie! Tak być nie może! Zapamiętajcie sobie! Choćby gdziekolwiek, kiedykolwiek, chciało się jeszcze napić choćby tylko dwóch! To zapamiętajcie! Tym drugim mam być JA :!:

Earpman - Pią 23 Sty, 2009

Szef sztabu w pewnej z jednostek postanowił skontrolować ćwiczący pododdział. Wziął ze sobą oficera dyżurnego i ruszyli w teren. Podjechali pod stanowisko wysiedli. Wcześniej szef sztabu poinformował oficera dyżurnego, że spróbuje żołnierzowi wyrwać broń i z nią uciec. Takie sprawdzenie czujności.

Oficer dyżurny zniesmaczony dość głupkowatym z gruntu pomysłem (nie pierwszym zresztą) szefa sztabu poinformował ćwiczących o niespodziance. A ci wystawili na posterunek odpowiednio przygotowanego żołnierza a sami ukryli się w krzakach obserwując co będzie dalej.

Broni oczywiście nie zabrał a po pięknie wykonanym rzucie wylądował głową w śniegu. Było jeszcze duszenie no i oczywiście zgodne z procedurą działanie żołnierzy.

Zresztą do dnia dzisiejszego zawsze dzieją się cuda jak gość rusza w teren. ;) A to nagle hasło zmienią, czy zmienią pozycję czy też przypadkiem największe mięśniaki stoją na posterunku itd. Sprawa jest prosta kto go znów załatwi urlop jest jak w banku.

:gent:

niewierzący - Sob 31 Sty, 2009

Pewnego dnia w sztabie batalionu dostał nóg zszywacz. Dowódca batalionu wypędził wszystkich z budynku i w palącym słońcu poprosił by złodziej dokonał samo ujawnienia.
:lanie: Ponieważ prośba nie doczekała się spodziewanego odzewu powołano komisję śledczą, która zaczęła przeszukiwać budynek od dachu po piwnicę. Zguba niestety używając krótkich nóżek nie dała się zauważyć bystrym i czujnym oczom członków komisji. Śledztwo nie dało rezultatów i wszyscy po dwóch godzinach doskonałej zabawy w poczuciu dobrze wykorzystanego czasu pracy rozeszli się do domów.

Rewizor - Pon 02 Lut, 2009

Z pododdziału do PST droga oficjalna była dość długa. Więc znaczna ilość żołnierzy ją skracała, przeskakując przez ogrodzenie. Dowódca plutonu transportowego już się na ten temat tyle nasłuchał, że płot pomalował. W dość nietypowy sposób, bo smarem grafitowym. I wszystko było dobrze, aż do czasu kiedy nastała zima i pod płotem nagromadziło się mnóstwo śniegu. Sam Naczelny przechodził wedle omawianego płota, a że miał jakiś interes, wspiął się na śnieg (kiedyś to były zimy). oparł o górną krawędź plotu i dalej dyskutować. A należy zaznaczyć że był na wyjściowo, tak kiedyś kadra chodziła. Co się dalej działo nie będę pisał, można się domysleć. Z tym że dla jednych to było śmieszne (głównie dla tych, co nie byli zwolennikami starego), dla innych raczej nie. I do tych drugich zaliczał się ów nieszczęsny dowódca plutonu :(
Altiplano - Pon 16 Lut, 2009

Była sobie w Rzeczypospolitej jednostka, w której jedyny ogólnodostępny faks znajdował się na dyżurce oficera dyżurnego. Pewnego słonecznego dnia na ową dyżurkę pofatygował się ważny w tej jednostce oficer starszy, który zażyczył sobie od oficera dyżurnego aby ten wysłał mu jedną stronę faksem na podany numer.
Oficer dyżurny posłusznie przyjął zadanie po czym przepuścił papier przez faks wstukując pożądany numer i oddał dokument zleceniodawcy do rąk własnych.
Nie minęło kilka sekund a oficer starszy zrobił się czerwony i zaczął wygrażać oficerowi dyżurnemu postępowaniem dyscyplinarnym za obrazę starszego stopniem i innymi niespecjalnie miłymi dla ucha epitetami, gdyż uważał, że ten robi go w trąbę i nie wysłał dokumentu. Jego koronnym argumentem było to, że miał ten dokument w ręku, więc nie mógł on zostać wysłany. Nadmieniam, że jest to sytuacja z 2004 roku. :D

krzysiek56_7 - Sro 18 Lut, 2009

Dawno temu w bydgoskim pułku,czwartkowe rozprowadzenie pułku,występuje Szef sztabu:mniej więcej tak:"W świecie przyrody jest dużo przykładów gospodarności i pracowitości zwierząt np.wiewiórki,pszczoły itp.,ale i wśród nich znajdzie się jakaś zakała gatunku,która rzuci cień na tak długo wypracowaną reputację...." szer.Mrówka wystąp!!!!
Chodziło tu o żołnierza,który w minioną niedzielę zerwał się na lewiznę ukradł samochód i szalał po mieście.

Low_radiation - Sro 18 Lut, 2009

Prawie emeryt napisał/a:

powrócił o 0500 z ,,mleczarzem" czyli samochodem rozwożącym mleko.

Jak wiadomo mleko ma najszybszy transport, bo inaczej kwaśnieje. :lol:

kula - Pią 20 Lut, 2009

Kiedyś w WAT wysłano żołnierza, aby przekazał wiadomość dla pułkownika X. Szeregowy otworzył drzwi, za którymi odbywała się odprawa z udziałem ok 20 oficerów. Zgłupiał i wypalił do nich: "Czołem żołnierze!" :D
ms07 - Czw 26 Lut, 2009

Wydział mechaniczny, WAT, ok. 18 lat temu. Coś tam się stało na tyle złego, że postanowiono nie wypuszczać nikogo na żadne przepustki. Na rozprowadzeniu kpt Chr.... mówi więc:
-"podchorążowie, w tym tygodniu zero wyjazdów. Wyjazd może nastąpić tylko w wypadku nadzwyczajnym typu śmierć"

Ten sam Chr.. podczas innego rozprowadzenia gdy omawiał sprawę wpadki kolegi (zawineli zawinęli go na WSW pijanego):
"..... no i sami wiecie, ja nie jestem wrogiem alkoholizmu"

Man.Gusta - Pią 27 Lut, 2009

Młody żołnierz wpada do kancelarii bardzo regulaminowego majora (BMW) z polską zbrojną. Mówi dzień dobry i kładzie gazetki na biurku, odwraca i chce już wyjść na to major a regulamin? Żołnierz odwraca się sięga do kieszeni i wyjmuje RO SZ kładzie na biurku i wychodzi. Major zaniemówił i tak siedział przez chwilę…. Ale potem była jazda :D

Poprawiłem literówki.

Benon - Sob 14 Mar, 2009

Nie wiem czy to śmieszne czy tragiczne ale w pewnej malowniczo położonej jednostce wojskowej nieopodal mikroskopijnego masywu górskiego w otoczeniu jezior i rzek pewnego razu gdy próbowano żołnierza zbadac alkomatem, zabrakło na nim skali :brawo: W sumie to skali zabrakło już gdy tylko chuchnął, juz nawet dmuchać nie musiał :oops1:
Adsumus - Sob 14 Mar, 2009

Poligon Orzysz - zimowa szkoła ognia 1996. Batalion zmechanizowany szykuje się do obrony. Chłopcy z rozpoznania słyszą w głośnikach:
- Kwiatek... Tu Bratek, Bratek, Bratek... Gdzie jesteście - po podaniu namiarów... - rozumiem, wykonuje marsz ubezpieczony, wchodzę w środek ugrupowania...
Chłopaki popatrzyli po sobie i wrócili do zajęć, a BWP mija ich w kolumnie po prawej i jedzie w miejsce gdzie powinien za niedługo być przeciwnik. :trans:
Głos znów się odzywa:
- Kwiatek... Tu Bratek, Bratek, Bratek... Gdzie jesteście ?
- Przejechałeś za daleko, podaje namiary.
- rozumiem, wykonuje marsz ubezpieczony, wchodzę w środek ugrupowania...
I kolumna BWP znów mija chłopaków z rozpoznania... tyle że z lewej strony...
- Kto to k...wa jest? - pyta młodszy kolega, zaraz po szkole chorążych.
- To... taki oficer... 6 lat jest podporucznikiem.
- Kwiatek... Tu Bratek, Bratek, Bratek... Gdzie jesteście ? - głos nie jest nawet odrobinę zirytowany niepowodzeniami.
- Dudi przejechałeś po naszej lewej i stoisz za liniami
- rozumiem, wykonuje marsz ubezpieczony, wchodzę w środek ugrupowania...
Tym razem oficer uczestniczący w zabawie podnosi się i macha by pomóc błądzącemu, ale że zaczął się zmrok, a na domiar złego jest zamaskowany, na niewiele się to zdaje. :borsuk:
Kolumna BWP przemknęła z prawej i zatrzymała się 400 metrów przed nim.
- Kwiatek... Tu Bratek, Bratek, Bratek... Gdzie jesteście ?
- Tu dowódca Brygady, 1 i 2 kompania, zapalić światłą, bo ten idiota w życiu nie trafi. :walka: :zlybardzo:

looker - Nie 15 Mar, 2009

Taki kryptonim ? "Dowódca Brygady" ??? :???: :nie2:
Ozzy - Nie 15 Mar, 2009

To właśnie było to śmieszne zdarzenie ;)
krzysiek56_7 - Pią 27 Mar, 2009

Lata 80-te,jedna z Centralnych Składnic,do wydania gwizdek dwutonowy,po odbiór przyjeżdża marynarz z teczką,pobiera asygnatę i zasuwa na magazyn.
Rozmowa magazyniera z odbiorcą:
Magazynier:odbiór gwizdka z rampy,wskazuje miejsce;
Odbiorca:ale po co,mam tu teczkę;
M:Synek ty mi tu nie p.....,daj Stara pod rampę;
O:ale mnie kazali przyjechać po gwizdek;
M:Gwizdek zgadza się,ale przeciwmgielny.
Nie wiem do dziś skąd taki sprzęt znalazł się w Składnicy w Centrum Polski,ale był i to dość okazały.
Nie zbadane były nie tylko decyzje i pomysły przełożonych,ale i drogi sprzętu.

Prawie emeryt - Pon 30 Mar, 2009


Te same lata: dowódca działu okrętowego łączności i obserwacji wzrokowej dokonuje opisu z pokazem użycia rakietnicy.
Omawia i pokazuje: to jest rakietnica, tak się ją otwiera, tak się ją ładuje, tak zamyka, tak przygotowuje do strzału i... tak strzela.

I wtedy padła komenda: P A D N I J :!: :!: :!:

PS. Rzecz działa się w messie okrętowej.



quest71 - Pon 30 Mar, 2009

Czyżby nadmiar "wspomagacza" w messie?
Prawie emeryt - Pon 30 Mar, 2009


Facet niepijący był.

Inna historia: kiedy zacząłem pracować w pewnym sztabie, stary oficer przywitał mnie tymi słowy;

rano wychodzi pan na korytarz ze sztapelką dokumentów, przejdzie się pan po korytarzu i gdy już zostanie pan zauważony, wraca pan do pokoju. Przed końcem pracy bierze pan tę sztapelkę i powtarza pan poranną czynność. Różnica jest taka, że sztapelka jest teraz do góry nogami.



PDT - Pon 30 Mar, 2009

No to nieźle nudziliście się. :lol:
Rysiu - Pon 30 Mar, 2009

Dlatego ma dużo czasu na moderowanie. :cool:
Puchacz - Nie 10 Maj, 2009

To ja bym tam tygodnia, nie wytrzymał. :lol: Może na tym korytarzu, była kancelaria d-cy, albo szefa sztabu ?. ;)
Earpman - Wto 07 Lip, 2009

Dowódca płk Z. wchodząc na plac apelowy na tzw. rozprowadzenie jednostki (poniedziałek) przyjął meldunek a potem dziarskim krokiem ruszył w miejsce gdzie w jeszcze piątek w czasie przysięgi stała kompania honorowa wraz ze sztandarem.
Stanął, pięknie oddał honor a potem czerwony jak burak przedefiladował przed kompanią widmo i dławiącymi się ze śmiechu pododdziałami. Bliżej stojący twierdzili że mruczał „przecież w piątek tu był”

:gent:

puchatek - Wto 07 Lip, 2009

Gdyby pułkownik znał regulamin to wiedziałby, że tak jak do Sztandaru równie dobrze można podreptać do dowódcy pierwszej kolumny/pododdziału. Reszta czynności jak przy Sztandarze.

Ale to trzeba znać regulamin.

przemo - Czw 09 Lip, 2009

Podczas dzisiejszych zajęć w polu, kolega dostał zadanie, aby poprowadaić kompanię do rejonu zakwaterowania. Padła komenda tej treści: xxxx na czoło i prowadź na pododdział! Kolega zdjął beret, założył hełm i......stanął na czole!! Przez 10 minut kompania zwijała się ze śmiechu :D
banita66 - Pią 10 Lip, 2009

Chyba nie powiesz, że zrobił tzw. stójkę na głowie:?:
krzysiek56_7 - Pią 10 Lip, 2009

I to w hełmie, cud akrobata, tylko do cyrku Zaleskich :viktoria: :viktoria: :viktoria:
Earpman - Pią 10 Lip, 2009

puchatek napisał/a:
Gdyby pułkownik znał regulamin to wiedziałby, że tak jak do Sztandaru

Ten pułkownik jest moim „ulubionym” pułkownikiem. Totalne zaprzeczenie wszelkich wojskowych cnót zarówno tych widocznych i tych mniej.
No może poza niepohamowaną chęcią do „zabawy”, tu akurat jest naprawdę niezły.

Kiedyś chciałem mu nawet poświęcić wątek tu na forum. ;)

przemo - Pią 10 Lip, 2009

Tak! Zrobił stójkę na głowie! :lanie:
HERMAN20 - Sro 19 Sie, 2009

W mojej byłej jednostce na dalekim wschodzie na początków lat 90 tych miała odbyć się wizytacja D-cy DZ. Jak to w takiej JW wszystko zaczyna się od nieodzownych porządków w pododdziałach i w PST. Zmorą okazała się przednaszymi garażami cały czas napełniająca się kałuża (pozostałość po spapranej robocie WAK owców). To co dało się z niej wypompować to zostało wylane w menażkach. Resztę kazano nma zasypać piaskiem. Przed jaśnie wielką kontrolą odbyła się kontrola D-cy JW (była niedziela ok. godz 14.00). Nasz D-ca przyszedł na obchód swojego gospodarstwa wraz ze swoją córką ok 12 letniej wraz ze swoim kurduplem (pieskiem rasy do tej pory mi nie znanej" Wszystko byłoby dobrze (rejony przyjęte, można było iść do domów). A tu nagle ten "kurdupel" (dalej zwany psem) wleniał na sam środek zasypanej kałuży i zaczęło go "zasyać", za biednym kurduplem pobiegła w białych pantofelkach D-cy córka z podobnym efektem "zasysania". Jak zobaczył to nasz D-ca JW wpadł we wściekość i nakazał usunąć. A my jak te nurki musieliśmy łopatami wybierać błoto z zasypanej kałuży, ładować na STARA 660 (a wiecie jaki "pszcoła" miała mały udźwig i ile razy musieliśmy krążyć tam i z powrotem aby to wywieść) i żołnierski czas sporzytkowaliśmy do godz 22.00. Wracając do domą z dumą, że wykonałem "kawałdobrej nikomu nie ptrzebnej roboty" musiałem jeszcze wytłumaczyć żonie co mnie zatrzymało w pracy. Do tej pory nie chce w to uwierzyć :viktoria: :not2:
dereczekv1 - Nie 23 Sie, 2009

Jako uczeń szkoły wojskowej miałem zadanie rozbudowy stanowiska dowodzenia głęboko w lesie. Wszystko byłoby normalne gdyby nie przyjechał na kontrolę dowódca. Najpierw zauważył że w lesie są szyszki i trzeba je sprzątnąć, następnie przeszedł sam siebie jak spojrzał na pochyle rosnące drzewo, na tle stojących na baczność sosen i stwierdził "to drzewo wygląda nienaturalnie - WYCIĄĆ!!!" :efendi2:
krzysiek56_7 - Sro 26 Sie, 2009

Dereczekv1, coś takiego istniało już w początkach lat 80-tych ubiegłego wieku, WŁ w lesie na poligonie w okolicy Czarnego, ścieżki między elementami węzła równiótko pod sznurek, w okół stacji wygrabiona ściółka, kopczyki pod gaśnice idealne, opony w samochodach połysk jak psu j... na wiosnę, to wszystko do czasu jak pojawił się leśniczy z zastępem gajowych. Po krótkiej rozmowie z Szefem Węzła cały ten pic szlak trafił, oprócz błyszczących opon w samochodach, bo na to już leśniczy wpływu nie miał.
Także jak widać mamy powtórkę z historii.
Pozdrawiam.

doniek - Czw 27 Sie, 2009

Słyszałem kiedyś anegdotę gdy pewien major szedł do dowódcy batalionu z pretensjami, że on jako major ma tyle roboty i kończy ją kolo 19 i dopiero idzie do domu a młody porucznik wychodzi standardowo o 15.30... Na co dowódca batalionu odpowiedział majorowi: Jak będzie pan na urlopie jak porucznik to też będzie pan wychodził o 15.30... :lanie:
piter61 - Pią 18 Wrz, 2009

Jest początek lat 90 - siątych. Jednostka szykuje się do poligonu i w czasie rekonesansu (szczere pole poligonu) dowódca spodziewając się w czasie działań gości ze Sztabu Generalnego pyta kwatermistrza o możliwości służby żywnościowej w wykonaniu poczęstunku. Kwatermistrz melduje o ilości przewidywanych golonek, kiełbas itp.
Wszystko jest do przyjęcia, ale d-ca zadaje pytanie jak zrobi kawę albo herbatę - a kwatermistrz na to "zakupimy na ten cel czajniki bezprzewodowe".
Co było później łatwo przewidzieć.

Rewizor - Sob 19 Wrz, 2009

piter61 napisał/a:
Co było później łatwo przewidzieć
Podciągnęli PAD-a 30 czy PAD-a 100 :?: :gent:
quest71 - Sob 19 Wrz, 2009

A może moc z powietrza? Przecież bezprzewodowe oznacza, że nie trzeba nigdzie podłączać. Tak wielu starszych ludzi uważa nawet dzisiaj. :)
Low_radiation - Sob 19 Wrz, 2009

Przecież czajniki bezprzewodowe znane są już od wieków, zanim wynaleziono elektryczność. Najpierw gotowano w nich na ognisku, potem na piecu, następnie na kuchence gazowej. Dopiero po wynalezieniu czajnika elektrycznego czajnik rozrósł się o kabel elektryczny, którego przez wieki nie posiadał. :lol:
Praktycznie jestem przekonany, że kwatermistrz miał na myśli zakup tradycyjnych czajników bezprzewodowych do gotowania na ognisku. :lanie:

P.S.
Skoro można bez przewodów przekazywać obraz, dźwięk i wiele innych rzeczy, to dlaczego nie energię elektryczną :?: Ludzka rzecz pomarzyć. Fajnie byłoby bez tej wiecznej plątaniny przewodów... :cool:

Prawie emeryt - Sob 19 Wrz, 2009


Pogadali?




Trzymański - Pon 23 Lis, 2009

Low_radiation napisał/a:
Skoro można bez przewodów przekazywać obraz, dźwięk i wiele innych rzeczy, to dlaczego nie energię elektryczną :?: Ludzka rzecz pomarzyć. Fajnie byłoby bez tej wiecznej plątaniny przewodów


“Przeszukaj Forum. Tu jest wszystko.” :lol:
A konkretnie: tu.

raggathur - Pią 22 Sty, 2010

Trochę samokrytyki.
W pięknych czasach powstawania mojej nie mniej Pięknej JW logistyka batalionu z jej szefem w stopniu doświadczonego kapitana na czele dzieliła piętro z kompanią, w której rozpoczynałem służbę jako dumny i przestraszony żołnierz kontraktowy. na tym samym więc piętrze mieściła się cała nasza dość liczna kompania ze SWOJĄ logistyką (czyli plutony zaop. i rem.) oraz cały pion logistyczny batalionu z szefem i szefami służb i tak dalej. Dowódca mojej kompanii będąc w dość familiarnych stosunkach z dowódcą plutonu zaopatrzenia wezwał mnie czasu swego do siebie i w dość finezyjnej wojskowej mowie nakazał mi podejść do niego i przekazać, że dowódca kompanii woła na odprawę. Zaznaczę, że kazał mi dokładnie zacytować swoje słowa. Oczywiście chodziło mu o swoją, kompanijną logistykę. Nietrudno się domyślić, co zrobił dumny i blady młody żołnierz, czyli ja. Z pięknym wymachem ręki pomaszerowałem przez korytarz, zapukałem do drzwi i po zaproszeniu do środka wszedłem do kancelarii szefa logistyki batalionu cytując mu dosłownie, że porucznik XXXXXXX prosi żeby szanowna logistyka raczyła podnieść swoje d*** i objawiła się u niego na odprawie, bo już trzy dni jak ich nie widział...

Do dzisiaj się dziwię, jak to się stało, że mój nieszczęsny dowódca kompanii puścił mi to w niepamięć.

krzysiek56_7 - Sob 23 Sty, 2010

W latach późnych 70-tych ubiegłego wieku, w pewnej jednostce łaczności była sobie kompania, którą dowodził pewien kapitan znany w środowisku z nietypowych zachowań i wypowiedzi. Pech chciał, że służył u Niego pewien niezbyt rozgarnięty podoficer-szef kompanii (co kontrola po linii szefa to d...a mokra). Po jednej z takich kontroli, dowódca zwołał odprawę swojej kadry i w te oto słowa powitał zebranych:
"Witam panów oficerów,chorążych,podoficerów i Ciebie ch..u szefie kompanii.
Taki to był ten dowódca, "człowiek otwarty aż do bólu" ;) .

kubalos - Sob 23 Sty, 2010

Kolega mi opowiadał jak w jego JW zastępca d-cy JW na rozprowadzeniu kadry wspominał coś o organizowanej zbiórce pieniążków na jakiś charytatywny cel. Zdarzenie to było po finale WOŚP i Pan pułkownik tak się zapędził, że powiedział coś w stylu: MAJOR OWSIAK też organizował zbiórkę na ten cel. :lanie: Wiadomo jaka była reakcja zebranych, ze śmiechu łzy płynęły strugami oczywiście Pan pułkownik zaskoczywszy o co chodzi też nie ukrywał swojego wzruszenia. Oczywiście zaraz padła poprawka: PAN OWSIAK.
owsiak - Pią 12 Lut, 2010

Tak przyglądając się niezliczonej ilości śniegu za oknem, przypomniała mi się historia z życia kandydata na żołnierza zawodowego wzięta. Otóż pewnego czasu w pewnej szkole wojskowej miała odbyć się przysięga elewów. Zwyczajem ptactwa, szczególnie wron i kruków było nocowanie w zalesionych parkach przy stołówce żołnierskiej i przed sztabem. Wyobrazić sobie proszę, jaki zapach rozprzestrzeniał się od guana wydalonego przez te tysiące sztuk ptactwa. W związku z przyjazdem na przysięgę gości dowódca pewnego plutonu, odpowiedzialny za porządek na rejonie przed sztabem polecił swoim podwładnym odwrocić śnieg na drugą stronę aby zamaskować nieprzyjemny zapach. Dzielni żołnierze do późnych godzin wieczornych przewracali szuflami śnieg. W nocy przyszła odwilż a śnieg tak starannie przewrócony stopniał w skutek czego zapach zamiast zniknąć, nasilił się.
Domyślacie się pewnie jakie miny mieli i jaki stan emocjonalny zapanował wśród dzielnych żołnierzy, którzy rano wyszli dopieścić rejon zewnętrzny.

Rewizor - Pią 12 Lut, 2010

owsiak napisał/a:
i przed sztabem
Coś mi to przypomina Ciechanów :tongue10:
Artur_da78 - Nie 21 Lut, 2010

Historia podobno autentyczna.

Jedzie kierowca Honkerem, wiezie dowódcę. Ów dowódca "kierował" kierowcą za pomocą głosu (sprzęgło, teraz gazu, dwójka, trójka - jak instruktor). Dojeżdżając do ronda "pokierował" kierowcę słowami:
- przez rondo jedź prosto.
Na to kierowca zwolnił, zredukował bieg i ... przejechał przez rondo prosto (po wysepce z kwiatami).

Pozdrawiam.

wieczne500 - Wto 23 Lut, 2010

Pewien szef sztabu z pewnego batalionu udał się do d-cy batalionu i poinformował że nie weźmie udziału w ćwiczeniu Analcontact 2006 ponieważ coś go łupie w kręgosłupie. Dowódca odparł: "Panie co mi pan tu pier...., kup se pan kosmodiska!" Szef oczywiście nie pojechał bo przywalił leczo.
strzelbinek - Sob 06 Mar, 2010

Do pewnej jednostki na Warmii został przydzielony kapral. Pierwszy dzień w pracy, koledzy mu mówią że dziś zajęcia z "cyklopem" i trzeba się do nich przygotować (kapral był okropnie nierozgarnięty, bo po miesięcznym kursie z cywila) a, że chłopak nie wiedział co to strzelanie z "cyklopa"... Poszedł przygotować faktycznie "cyklopa", ale takiego co na wsiach obornik się wywala (bo stał na terenie jw do dyspozycji WAK-u) :oops1: Mało tego do samochodówki chciał iść traktor zapotrzebować, bo napęd wspomnianego "cyklopa" na wałek był...

Ja też nie wiem, co to ten cały "cyklop" :cool: Musi też jestem nierozgarnięty (tempy niestet już zajęty). P_E

Earpman - Sob 06 Mar, 2010

Kolumna pojazdów na ćwiczeniu pokonuję leśne drogi, jest noc. Na skrzyżowaniu stoi dowódca i macha rękoma. Huk, dym spalin, widzący dowódcę tylko zwierają pośladki i na pełnej szybkości mijają swojego przełożonego.
Po około 15 km z jednego z pojazdów w kolumnie pada prośba żeby „wodza” poprosić na łączność.
Konsternacja, nikt się nie zgłasza.
Jak się okazało gdy kolumna stanęła poszedł za potrzebą a potem już wszyscy myśleli że zabezpiecza przejazd przez skrzyżowanie. ;)

Edward53 - Pon 08 Mar, 2010

Będąc zastępcą d-cy jednej z jednostek nawiedził nas po południu szef sztabu ZT. Zawsze miałem problemy z utrzymaniem regulaminowej fryzury. Po złożeniu meldunku Pan Pułkownik zwrócił się do mnie ze słowami: Jeżeli jeszcze raz zobaczę Pana kapitana z takim włosami to już do was tu nie przyjadą . Ja na to: Tak jest !. Co tak jest mówi pułkownik. Pan pułkownik tu więcej nie przyjedzie. I to była ostatnia minuty pobytu pana pułkownika w jednostce. (Oczywiście w tym dniu. Dzień następny już nie był taki wesoły)

[ Dodano: Pon 08 Mar, 2010 ]
Zasłyszane. W jednostce gdzie dowodzili jeszcze oficerowie radzieccy, był major, który był stale na bani. Dowódca, gdy zobaczył go pijanego powiedział: Jak popijesz poprzedniego dnia, to przyjdź do mnie powiedz, że pochlałeś to cię zwolnię do domu. Na drug dzień pijany major melduje ,że popił. Dowódca: Ale ty jesteś teraz pijany. Na to major: O tym to ja jutro zamelduję.

[ Dodano: Wto 09 Mar, 2010 ]
Składając meldunek d-cy oficer dyż. zameldował, że w czasie pełnienia służby nic ważnego się nie wydarzyło tylko Borsuk i Łasica są na samowolnym oddaleniu.

[ Dodano: Wto 09 Mar, 2010 ]
W 33 pah był bardzo ciekawy z-cy d/s polit. W czasie prowadzenia zajęć z podoficerami zawodowymi chciał nawiązać do bitwy o Monte Casino. I pyta co to za święto było
wczoraj, czy ktoś wie. Nikt się nie zgłasza, z-ca się denerwuje wyzywa ich od durniów. W pewnej chwili z ostatnie ławki rękę podnosi sierż. M. Na to z-ca zadowolony mówi: Powiedzcie tym bałwanom, durniom co to był. Na to sierż. M : Feliksa obywatelu pułkownik i zwala się na krzesło po wczorajszych imieninach.

kosaelk - Sob 13 Mar, 2010

Z autopsji:

Maskowanie dziur w ścianach korektorem, jak również malowanie kosza na śmieci - także korektorem...
Przewijanie przewodu bielszą stroną do zewnątrz, a wszystko przed wizytą DMW.. :D

focus - Sob 13 Mar, 2010

Dowódca plutony, absolwent SO wydaje komendę - baczność .... długa cisza w tym pewna konsternacja wśród podwładnych i w końcu nastała ulga ... - koniec baczności. :???:
wieczne500 - Sob 13 Mar, 2010

Plutonowy do żołnierzy ZSW po sprawdzeniu porządków: Jeszcze raz zastanę taki bałagan to nasram w waszej izbie. Powtykam w kloca zapałki i każe wam na to mówić "Jeż".
terve - Sob 01 Maj, 2010

Jednostka magazynowa: na przechowanie przyjęto antenę radarową. Wiosną ogródki działkowe kadry odwiedził Dowódca jednostki i zauważył, że wszyscy mają tyczki na fasolę zrobione z pięknych aluminiowych rurek. A, to my panu pułkownikowi też damy takie tyczki. Upłynął rok i do jednostki przyjechał samochód po antenę- okazało się, że anteny nie ma. Sprawa szybko się wyjaśniła: Panie pułkowniku, te tyczki na fasolę, to jest ta antena. Ale pan pułkownik też ma....
goral - Sob 01 Maj, 2010

Barkuję węgla i koksu do ogrzania jednostki .Ojciec dyrektor nakazuje zgłosić do RZI i pilnie ściągnąć . Okazuję się ,że na stanie w WAK jest 200ton węgla i 120 ton koksu. Ojciec szuka winnych . Przyjżdza komisja też szuka . I jest winny -termometry żle wskazywały zimę.
A że lata wywrotka śmigała z zaopatrzeniem w opał na mrożnie dnia do Ojca Dyrektora i kolesi to Pikuś . :gent:

strazNICK - Czw 27 Maj, 2010

Jedna z jednostek wojskowych w trakcie tegorocznej powodzi wystawia Grupy ewakuacyjno - ratunkowe do pomocy przy umacnianiu wałów. Codziennie rano taka grupa melduje się pod sztabem w celu udzielenia krótkiego instruktażu. Pewnego dnia owy instruktaż prowadził szef sztabu brygady. Dwóch żołnierzy odesłał z kwitkiem pierwszego z powodu nie wypastowanych butów, drugiego że miał zbyt zniszczone moro....bez komentarza.

Pozdrawiam.

polnocny - Czw 27 Maj, 2010

Chore :cry: .A my tu często o profesjonalizmie mówimy....A tu "beton" :!:
Chyba, że taki żołnierz w niewypastowanych butach nie nadaje się niczego... :modli:

swiffy - Czw 27 Maj, 2010

Przecież wypastowane buty tak szybko nie przemokną :viktoria:
porter122 - Czw 27 Maj, 2010

Więc przytoczę historię z przed kilku lat. Rzecz zieje się w WAT. Gdzie mieszkańcy jednej z izb żołnierskich wykazali się szczególnym zgraniem, zamykając zawsze drzwi przed kadrą na klucz. Pewien porucznik pragnący nawiedzić podchorążych udał się do sprytnego wybiegu. Wpada do sali obok wyciąga z niej podchorążego, stawia przed drzwiami opornych i mówi.
-Pukaj i mów niech Ci otworzą.
Podchorąży wykonuje polecenie. Puka i mowi:
- chłopaki otwórzcie, to ja XXX. Pan porucznik coś od was chce, stoi tu obok.
Porucznik zły, że mu się sztuczka nie udałą, mówi:
- toś mi k...a pomógł i wraca do swojej kancelarii.

terve - Pią 28 Maj, 2010

Szkoła Oficerska na poligonie. Lata siedemdziesiąte. Zajęcia z łączności prowadzi stary , jeszcze frontowy pułkownik. Drużyny mają ustalić swoje miejsce stania na mapie i zaszyfrowane podać przez radio. Przychodzi pierwszy meldunek: radiotelegrafista czyta z książki szyfrów- " ty stary.... Na to pułkownik wyskakuje z namiotu i krzyczy- koniec ćwiczeń! Co rok to samo, co rok to samo!
mario24 - Sob 29 Maj, 2010

Pewien pułkownik z centrum szkolenia :
-Panowie podchorążowie weźcie wiaderka i podlejcie kwiaty na klombie przed kompanią .
- ...ale panie pułkowniku pada deszcz.
-Nie szkodzi, weźcie pałatki


Inna wypowiedz pana pułkownika na apelu jednostki
-"... bo każdy koniec ma dwa kije .... "

kolunio500 - Sob 29 Maj, 2010

Pyta pułkownik ze sztabu sierżanta na PSO:
- no i jak tam robota idzie panie sierżancie,
- robim co możem panie pułkowniku, a że niewiele możem to i niewiele robim...

terve - Sob 29 Maj, 2010

Pan major Ś. prowadzi zajęcia ze studentami medycyny : to jest nie do przyjęcia, abyście przychodzili na zajęcia z takimi włosami, tak zarośnięci, aż po to, no... Po clitoris, panie majorze, podpowiadają studenci. No właśnie, mówi uratowany major- nie możecie chodzić na zajęcia zarośnięci aż po clitoris..
quest - Pon 31 Maj, 2010

Dowódca o kadrze, która otrzymała ocenę dostateczną z egzaminu wf "każdy trójarz to dwójarz a każdy dwójarz to pijak i złodziej a takich nam tu nie potrzeba" :brawo:
quest71 - Pon 31 Maj, 2010

quest, Normalnie jakbym słyszał naszego byłego zastępcę gen. A.S. :-o
18latwmonie - Wto 01 Cze, 2010

Stary szef logistyki(jakieś 15 lat temu):"każdy chorąży to pijak,a podoficer to pijak i złodziej"
Johan83 - Pią 13 Sie, 2010

Pewien chorąży na strzeleniu oddał kilku strzałów w kierunku tarczy. Potem podszedł do niej sprawdzić wyniki i zauważył, że nie trafił ani razu, po chwili wyjął długopis i ... zaczął ją dyskretnie dziurawić aby pokazać wszystkim jakim to jest wyśmienitym strzelcem :lol:
kempczol - Sob 14 Sie, 2010

Te słynne długopisy kalibru 9 mm. :cool:
Johan83 - Sob 14 Sie, 2010

Jeszcze jedna sytuacja z "zety", dawno temu. Pewien st. sierżant sztabowy (ponad 30 lat służby, prawdopodobnie tylko szkoła podstawowa skończona i co drugie Jego słowo brzmiało " kur..a") uczył nas oddawać honory... lewą ręką. Mawiał: Jak macie prawą rękę zajętą np. przy trzymaniu broni w położeniu " na pas" to honor trzeba oddać lewą ręką choćby nie wiem co się działo ( zwłaszcza jak oddajemy honor jakiemuś generałowi). Jego słynne powiedzenie brzmiało - "Inni ku... uczą dobrze a ja ku... uczę lepiej niż dobrze". Na szczęście żaden z nas nie miał okazji oddać honoru lewą ręką :brawo: Aczkolwiek jeden z kaprali mówił nam wcześniej aby Jego lekcje z regulaminów i ceremoniału wojskowego traktować z " przymrużeniem oka" . Ach to były czasy, Pan sierżant już pewnie na emeryturce :hey:
adeerek - Pią 20 Sie, 2010

Na co tygodniowym rozprowadzeniu w grudniu przed świętami zastępca dowódcy w stopniu majora, omawia sposoby udzielania przepustek jednorazowych dla ZSW planowania służb, zabezpieczenie magazynów broni, zachowaniu stanów, bezpiecznego prowadzenia pojazdów, spożywania alkoholu itd. Jegomość lubił wprowadzać swoje indywidualne wizje, często zupełnie niezrozumiałe. Gadał tak z 20 minut, nikt go już nie słuchał. Lecz to co powiedział na koniec wszystkich nas ucieszyło. Cytuję
'' W tym roku termin świąt Bożego Narodzenia pozostaje bez zmian"
Dzięki temu Wigilia w 2006 roku była 24 grudnia.

quest71 - Sob 21 Sie, 2010

adeerek, To mieliście fajnie :) Nam w tym roku szef sztabu Brygady w swoich wytycznych zabrał Boże Ciało. To nie żart.
terve - Sob 21 Sie, 2010

Obywatel Chorąży chował w sercu urazy , jakich doznawał od Obywatela Dowódcy i obiecywał zemstę po przejściu na emeryturę. Okazja nadarzyła się już w kilka dni po odejściu ze służby: w jednostce zakończyła się kompleksowa kontrola z wynikiem pozytywnym i uśmiechnięty dowódca wyprowadzał członków komisji przez bramę do oczekującego na nich autobusu jelcz. Na to , zza zakrętu wyłonił się Obywatel Chorąży w samochodzie marki Trabant, wziął zakręt z fasonem i przywalił w budkę wartownika, która się przewróciła. Wylazł z auta, w stanie wskazującym i zakrzyknął: ha, ha, ha. Komisja na ten widok osłupiała, a gdy im przeszło, stwierdzili, że muszą się jednak wrócić i kontrolę przedłużyć.
adeerek - Sob 21 Sie, 2010

quest71 oświeć mnie kolego jak mógł Wam zabrać święto? I to jeszcze w tym roku, a nie w latach 70tych. Wyrazy współczucia i pojednania.
quest71 - Nie 22 Sie, 2010

adeerek, Normalnie w swoich wytycznych z harmonogramem przygotowania do przyjęcia kontroli, która i tak nie przyjechała. Okazało się, że nie przyjedzie na szczęście przed Bożym Ciałem i mogliśmy w czwartek świętować...
adeerek - Nie 22 Sie, 2010

quest71, No cóż mimo ponad 15 lat wojska jeszcze nie raz walnę karpia jak młody.

No to może jeszcze jeden zabawny przykład. Pewien oficer dowodząc kompanią pojechał na strzelanie. Właśnie omawiał warunki strzelania i bezpieczeństwa. Pomijam fakt że pomylił figury, oraz oceny. Najlepsze było później cytuję:
"Pamiętajcie panowie broń zawsze kierujemy w stronę tarczowiska"

-=Alex=- - Nie 22 Sie, 2010

W nawiązaniu do powyższego. Poważna jednostka, lata '80. W okresie świąt Wielkanocnych miało się odbyć szkolenie poligonowe. Punkt w rozkazie. W związku ze szkoleniem poligonowym przenoszę święta Wielkanocne z okresu .... na .....
Duży plus tego zagadnienia, że święta nie przepadły, :D a że w innym terminie, mówi się trudno.

adeerek - Pon 23 Sie, 2010

-=Alex=-, Proszę Cię, jestem w stanie uwierzyć, że ktoś tak powiedział, ale powiedz że żartowałeś z tym że to poszło do rozkazu, proszę. Bo zacznę wątpić w naszą armie.
werty - Pon 23 Sie, 2010

Kiedyś tam, na wybrzerzu, d-ca brygady cały czas pułkowinkiem chodził. Aż tu nagle generałem został. Zwołał więc brać na uroczyste rozprowadzenie, aby się lampasami pochwalić. Stanął na podwyższeniu i po małym wstępie zaczął dziękować żołnierzom za postawę, wkład, pracę i zaangażowanie, bo przecież te gwiazdki i lampasy dla mnie, to wasza ciężka praca itd... A więc dziękuje i w podziękowaniach się rozpływa. I nagle rzuca tekst mniej, więcej taki: "Teraz w podziękowaniu za tą pracę i awans po żołniersku wypadało by każdemu z was postawić tą symboliczną flaszeczkę. Niestety tak młodego generała nie stać na tak duży wydatek..." W tym momencie ktoś z tylnych szeregów tak na całe gardło, ile fabryka dała drze się: "No to chociaż flaszka na dwóch!!!" Jak wszystkie pododdziały gruchnęły śmiechem, to wszyscy zapomnieli o dalszym ciągu szwancparady, defiladach i co tam jeszcze...
@sD - Pią 27 Sie, 2010

adeerek a uwierzysz jak Ci powiem, że w Boże Ciało mieliśmy z całą kompanią kierowanie ogniem? I nie było to -dziesiąt ale kilka lat temu.
yala1 - Pią 27 Sie, 2010

Któregoś roku na poligonie mieliśmy dwukrotnie Boże Ciało.
We wtorek przyleciał Flaszka z Nuncjuszem Apostolkim abp.Kowalczykiem , była procesja i wszystkie inne tego typu obrzędy.
W czwartek normalnie B.C. kto chcał mógł maszerować na procesję z komędą poligonu , reszta wolne.
Jedyna pozytywna rzecz to wtorkowa grochówka , nigdy wcześniej ani później takiej nie jadłem. Żywnościowiec mówił ,że była zgodnie z recepturą
Pamiętam jeszcze wielkie zaangażowanie b.politycznych wtedy już wychowawczych oficerów w przygotowanie procesji /ołtarze , przesunięcie czołgów w PWB do siatki , dekoraja ich obrazami i gałązkani brzozy/.
Do dnia dzisiejszego często się smieję z tego wydażenia.
Można?
Wojsku chyba tak. :modli:
PS.To był niezapomniany 1991 rok.

Scyz - Czw 09 Wrz, 2010

Dawno dawno temu pewien major X wygląda przez okno i widzi jak kierowca kręci korbą w starze 660, nagle krzyczy do niego "żołnierzu na powietrze odpal!(mjr. dowódca batalionu szkolnego BWP)
Ten sam mjr na poligonie podchodzi od mnie i pyta "kluczyki od stacyjek bwp zabezpieczone?" No cóż- musiałem tylko jeszcze wytłumaczyć kierowcom zsw o co mu chodziło?! Ale na jednym się znał -kurzu :brawo:

Azriel - Sob 11 Wrz, 2010

Jakiś czas temu, pierwsze strzelanie nr 1 z kbkAKMS. Żołnierz zsw oddał 5 strzałów do tarczy, po czym poszliśmy do tarcz spisać wyniki. W tarczy pięć 10. Kolega pyta żołnierza:
- strzelałeś kiedyś?
- strzelałem - pada odpowiedź.
- z czego strzelałeś?
- z kałacha.
- a gdzie strzelałeś?
- u dziadka na działce.
- a skąd jesteś?
- z Wołomina.
nie zapomnę do końca życia wyrazu twarzy pytającego, podejrzewam, że ja w tym momencie nie wyglądałem inaczej.

PDT - Nie 12 Wrz, 2010

yala1 napisał/a:
Można?
Wojsku chyba tak.
PS.To był niezapomniany 1991 rok.


Powiadano niegdyś że, w wojsku są niemożliwe tylko trzy rzeczy:
1. idealnie wyczyścić broń;
2. uprawiać seks ze sprzątaczką;
3. założyć hełm na lewą stronę ( stalowy można).

aron73 - Nie 12 Wrz, 2010

Wiele z powyższych teraz się zdezaktualizowało :) Świat i wojsko idą do przodu :brawo:
Prawie emeryt - Nie 12 Wrz, 2010


Pogadali?



i - Sro 13 Paź, 2010

W pewnej Akademii Wojskowej studiowała grupa z uczelni generałów.

Do podchorążego, studenta Akademii podszedł podczas obiadu pewien zielony kapitan. Pretensja była taka:
Cytat:
Kapralu,
dlaczego na moim stole nie ma serwetek?

Odpowiedź podchorążego:
Cytat:
Obywatelu kapitanie,
serwetki nie leżą w zakresie moich obowiązków.

Cytat:
To co jest w tym zakresie?

Podchorąży, na cały głos, na całą stołówkę:
Cytat:
Trzymać nadzór nad drużyną obsługi kuchni,
Więcej grzechów nie pamiętam,
Za wszystkie serdecznie żałuję,
Poprawę obiecuję,
Z zażaleniami zwracać się do mojego przełożonego.

KIWI - Sob 16 Paź, 2010

Pewnego razu, kilka lat temu, odebrałam w domu bardzo dziwny telefon. Jakiś facet straszliwie na mnie nakrzyczał. Z kontekstu strumienia emocjonalnej wypowiedzi zrozumiałam, że zwraca się do mojego męża żołnierza i nawet mu do głowy nie przyszło, że telefon mógł odebrać ktokolwiek inny. Jak przerwał dla nabrania oddechu to się pytam: - Przepraszam, a z kim rozmawiam?
On na to: - Czubek z tej strony! Odłożyłam słuchawkę i jak mąż wrócił do domu to mówię mu, że jakiś wariat do niego dzwonił. Okazało się, że Czubek to nazwisko dowódcy batalionu.

K.W.S. - Nie 24 Paź, 2010

Pewna anonimowa J.W. sporo czasu temu
Kontrola, Pułkownicy, Generałowie itp.
Odprawa patroli zdających i wstępujących.

szer. zdający : Panie ..., szer... melduję patrol z Uwagami (Na dyżurce popłoch, Generalicja przy szybach, pomocnik Of.dyż blady jak papier. Dowódca jednostki już układa w myślach treśc rezygnacji ze stanowiska.
Pom. Of. dyż. : Ssssłucham uuuwag.
szer. zdający :Melduję że ze względu na zmieniające się warunki atmosferyczne, sugeruję aby szef sztabu zamknął szyberdach w samochodzie.


Gęsta atmosfera kontroli jakby się troszkę rozrzedziła ;)

thikim - Nie 24 Paź, 2010

Z opowieści kolegi podaję aby nie zaginęło:
Ćwiczenie rezerwy, rezerwista mocno wczorajszy. Po strzelaniu pod tarczami dowódca od każdego odbiera meldunki. Rezerwista chwiejąc się melduje:
"Panie kapitanie melduję, broń okopcona, przyrządy celownicze zgrane, oddech wstrzymany - musiało nie dolecieć."

terve - Nie 24 Paź, 2010

Lata temu, przysiadłem się w kasynie do znajomych. Ci wyjęli z pod stolika litrową flaszkę bimbru białostockiego, czyli bimbrowej żubrówki . Jeden z nich ostrożnie nalał bimbru na łyżeczkę i zapalił. Po tej próbie rozlali po pół szklanki każdemu. Wypiliśmy bez zakąszania. Spojrzeli na mnie z dezaprobatą. Wreszcie jeden skomentował: wiesz, jeżeli kiedykolwiek będziesz mieć okoliczność pić wódkę z radzieckimi towarzyszami, to ty od razu uciekaj, obojętnie , co im powiesz, ale od razu uciekaj.
DarkKnighter - Sro 27 Paź, 2010

Strzelanie kadry. Pierwsza zmiana na LOO, między nimi pewien kapral o dużym poczuciu humoru.
Wystrzelali amunicję, rozładowanie i komenda do podejścia do tarcz w celu sprawdzenia wyników.
Kierownik strzelania sprawdza po kolei wszystkie tarcze i dochodzi do tarczy dowcipnego kaprala.
Na czyściutkiej tarczy tylko dwie dziury po kulach, więc pyta kaprala:
- A gdzie reszta?
Na co kapral:
- Jeszcze nie doleciała...
(historia autentyczna)

I kolejna prawdziwa historia.
Zgrupowanie poligonowe przeciwlotników. Na stanowisku dowodzenia służbę ochronną pełnią żołnierze plutonu ochrony wśród nich żołnierz ZSW szer. X, który na problemy z przemianą materii (możliwe że to wina poligonowego żarcia) i po każdym posiłku musi cisnąć do toitoi'a niedaleko wartowni w celu załatwienia spawy. Koledzy pełniący z nim służbę zauważywszy że kompan ma jakieś problemy postanawiają go "wyleczyć" i za każdym razem gdy ten podąża do toitoi'a ci idą z nim i gdy ten tylko zasiada na tronie zaczynają bujać kiblem we wszystkie strony walić pięśćmi w ściany, mając przy tym niezły ubaw. Nie pomagają prośby szer.X aby dali mu spokój i sytuacja powtarza się kilka razy, więc ten postanawia ich przechytrzyć i po kilku dniach zamiast do toitoi'a przy wartowni udaje się do toitoi'a ustawionego kilkadziesiąt metrów dalej przy salonce generała (d-cy zgrupowania) w nadziei że tam będzie mógł się spokojnie załatwić. Jakież było jego zdziwienie gdy zauważył że jego koledzy jednak idą za nim, mimo wszystko postanawia skorzystać już z tego kibla. Dwójka kolegów szer.X podążając za nim w pewnym momencie zauważają że z salonki wychodzi generał i idzie w kierunku toitoi'a więc chowają się w krzakach i obserwują co się będzie działo. Generał podchodzi do kibla i energicznym ruchem próbuje otworzyć drzwi kibla gdy te się nie otwierają pociąga kilka razy silnie za drzwi myśląc chyba że się zacięły.
Nagle z toitoi'a donośny głos szer.X (chyba już się ostro wkurzył na kolegów): "wulg."(synonim uciekaj).
Na co oburzony generał: "Czy wiesz do kogo to mówisz?".
Szer X: " A wulg. mnie to obchodzi ja tu sram"...

terve - Sro 27 Paź, 2010

Żona majora, zastępcy dowódcy w pierwszorzutowym pułku czołgów to wesoła kobieta była i lubiła towarzystwo. Major zaś był piekielnie zazdrosny, chociaż bez powodu, gdyż za piękna to ona moim zdaniem nie była. Majorowi chodziło raczej o te aspekty spraw związane z rogami. No i przyszedł czas , gdy major wszedł w wiek przedemerytalny, a konkretnie za nadużywanie trunków, przeniesiono majora z rodziną do innego garnizonu. Zielonego. 360 dusz, 2psy wartownicze i 350 świń w świniarni przyjednostkowej. Tu żona majora od razu stała się gwiazdą wszelkich imienin i zabaw. Widząc to, nasz major oświadczył, że jak tylko coś zobaczy, czegoś się dowie, to wysadzi ją, k... w powietrze, razem z tym, k..., całym blokiem. Słysząc to, żona zaczęła codziennie rano , przed rozpaleniem węgli pod kuchnią, sprawdzać, czy nie jest ona zaminowana. I faktycznie, któregoś dnia znalazła. Raban się zrobił okropny, dowódca wezwał saperów do rozminowania kuchni , a widząc, co się dzieje, major zaoferował, że sam rozbroi kuchnię węglową. Ale dowódca nie chciał go słuchać- majorze, przyjadą saperzy, rozbroją kuchnię, a wy za wszystko zapłacicie z własnych poborów. Tak wyglądała scenka rodzajowa z życia zielonego garnizonu. Tyle.
zamek - Nie 16 Sty, 2011

Będąc w tamtym roku na poligonie zamiast się szkolić zbierałem(jak zresztą cała kompania)kamienie dla dowódcy na budowę skalniaka,czy to jest normalne!!!wszyscy z moich kolegów woleliby ćwiczyć np zdobywanie budynku lub jazdę w konwoju(żaden z nas nie był na misji)ale dowódca uznał inaczej,śmieszne ale tragiczne... :(
Rewizor - Nie 16 Sty, 2011

zamek napisał/a:
zbierałem(jak zresztą cała kompania)kamienie dla dowódcy
Może Ci humor się poprawi, jak wyobrazisz sobie, że trenowaliście poszukiwanie pod kamieniami ajdików. A że przy okazji zrobiliście coś pożytecznego ;)
zamek - Nie 16 Sty, 2011

Jak jestem cztery lata w monie to takiego syfu nie widziałem.Dla mnie mimo że jestem kierowcą to takie coś przechodzi wszelkie rozumienie...
miki - Nie 16 Sty, 2011

zamek napisał/a:
Jak jestem cztery lata w monie to takiego syfu nie widziałem.Dla mnie mimo że jestem kierowcą to takie coś przechodzi wszelkie rozumienie...


Czy to jest śmieszne zdarzenie ?
Według mnie jest to raczej bałagan organizacyjny.

miki :cool:

zamek - Nie 16 Sty, 2011

Jest to raczej śmiech przez łzy,ale życie biegnie dalej i czeka na kolejne absurdy :viktoria:
joker2513 - Wto 01 Lut, 2011

Historia zasłyszana podczas mojego pobytu w wojsku, ale źródło informacji przysięgało na wszelkie świętości że to prawda i jeszcze powoływało wiarygodnych świadków.
Młody marynarz tydzień po wcieleniu, nie wiadomo jakim cudem wybrał się samowolnie na przechadzkę po CSMW chociaż jak wiadomo nie miał prawa i powinien siedzieć na bloku.
A więc idzie beztrosko środkiem drogi niemalże, nagle z lewej stron wychodzi chodnikiem kapitan i zmierza chodnikiem ku niemu.Za chwilę z prawej bosman i też chodniczkiem w jego kierunku.
Marynarz nie bardzo wie co robić, nerwowo kręci głową w prawo i lewo ,a dystans nie ubłagalnie się skraca.
I w krytycznym momencie oddaje honor do beretu dubeltowo :D prawą i lewą ręką.
Kapitan i bosman parsknęli śmiechem i poszli dalej.
Świadkowie którzy to opowiadali, młodzi podoficerowie mówili że tak ich to rozwaliło że nawet nikt nie zwrócił mu uwagi - za ten numer pozwolili mu dalej iść .

quest71 - Wto 01 Lut, 2011

Opowiastka stara jak wojsko. Zresztą nie tylko zasłyszana. Widziałem w życiu co najmniej 2 razy coś takiego. Rzeczywiście potrafi człowieka to rozwalić, aż tatuaże spadają.
adeerek - Wto 01 Lut, 2011

Zajęcia strzeleckie na strzelnicy.
Przed rozpoczęciem zajęć kierownik strzelania w stopniu kapitana ustawił kompanię frontem do siebie w dwuszeregu. Po czym wydaje następujące komendy.
''Baczność drugi szereg w tył zwrot, do przejrzenia broń''. ( było ciasno miedzy szeregami, ale udało się sprawdzić broń )
Następnie:
''Baczność drugi szereg w tył zwrot, spocznij.''
''Baczność pierwszy szereg w tył zwrot, trzy kroki na wprost marsz''. ( Na jakieś 60 chłopa nikt komendy nie wykonał no bo jak ) Kierownik na to:
''No co jest, tak trudno ominąć drugi szereg?''
No to sie lekkim taranem wyminęliśmy. Po przejrzeniu broni nastąpiło:
''Pierwszy szereg w tył zwrot, cztery kroki na wprost marsz.''
I ku uciesze kierownika tym razem już wiedzieliśmy jak się mija drugi szereg.

thikim - Sob 16 Kwi, 2011

Cóż, widziałem podoficera dyżurnego kompanii, kobietę, po paru latach służby, jak oddała w czasie apelu honor po amerykańsku, otwartą dłonią. To dopiero było śmiechu.
alfikiczpiot - Nie 17 Kwi, 2011

Ja też kilkakrotnie widziałem oddanie honoru na "Amerykańca" pełna dłonią ale raczej z niechcenia niż z nie wiedzy.
W.Phion - Nie 17 Kwi, 2011

Artyleria wiadomo - tradycje i tradycje...A bywało tak,że i stopnie troszku różniły się od tych "współczesnych".
Szeregowy - zwany był po artyleryjsku kanonierem, starszy szeregowy - bombardierem, sierżant - ogniomistrzem. Jakież było zdziwienie z-cy komendanta ds. spraw naukowych ( takie fuchy też były), gdy młody adept Sztuki Boga Wojny przedstawił się Panu Pułkownikowi. "Panie Pułkowniku - KANONIK Wiśniewski...."
Pozdrawiam. :gent:

Rewizor - Nie 17 Kwi, 2011

Kolega wizytuje jedną z podwarszawskich jednostek i przemieszczając się po koszarowej uliczce mija się z Panem Szeregowym Zawodowym. Tenże mija kolegę oficera i rozmawiając przez komórę sunie dalej jakby nigdy nic. Kolega go wzywa i zapytuje, czy oddawanie honorów to już w wojsku pieśń przeszłości ? Wcale nie, odpowiada szeregowiec, przecież kiwnąłem głową ... :efendi2:
terve - Nie 17 Kwi, 2011

Dowódca dobry chłop był. Dowiedział się , że palacz z kotłowni chodzi na nogach do pracy codziennie po kilka kilometrów i postanowił mu pomóc; minęło kilka dni i palacz otrzymał od niego stary rower. Minęło znowu kilka dni- w jednostce wielkie święto-22 lipca. Pododdziały stoją wyelegantowane na placu, sztandar, zaproszeni goście na trybunie, orkiestra... na prawo patrz... wszystkie oczy zwrócone w miejsce, skąd zaraz wyjedzie Dowódca, a tu tymczasem zamiast niego: skrzyp, skrzyp, skrzyp- wyłania się palacz kotłowy na rowerze z przykręconą szuflą do ramy i z flegmą przejeżdża sobie przed frontem wojska, przed trybuną honorowa i jedzie w stronę kotłowni. Teraz punkt nr 2: Na plac apelowy nadjeżdża dowódca w odkrytym samochodzie z wielką prędkością. Mija sztandar, wyelegantowane pododdziały, gości na trybunach i dopada palacza. Z oddali widać, ze wymachują rękami. Punkt nr 3 : Dowódca wraca w odkrytym samochodzie i nie zwraca najmniejszej uwagi na wyelegantowane pododdziały, sztandar i zaproszonych gości.Punkt nr 4 : Dowódca wyjeżdża w odkrytym samochodzie z miejsca, skąd przed chwilą wyjechał palacz, salutuje, orkiestra.. dalej już było jak zwykle.
i - Wto 07 Cze, 2011

Nie jest to co prawda śmieszne zdarzenie w JW. Ale ... też śmieszne.

Jeździły kiedyś po Polsce takie budki ciągnione przez traktory. A tam były wiatrówkowe strzelnice.

Razu pewnego trafiłem na taką będąc na urlopie. No to postanowiłem sobie postrzelać. A że do naiwnych ludzi nie zaliczam siebie, to i poprosiłem o trzy strzały. Znosiło 1 cm w dół i 1 cm w lewo. Cóż. Standard takich budek. :cool: Żułem sobie właśnie gumę (a wtedy ciężko było o gumę do żucia) kiedy napatoczył się jakiś lokalny figo fago. I zaczął mi przeszkadzać co rusz ruszając podstawą owego baru. Zasadził tekst:
Cytat:
Ty to co najwyżej gumę żuć potrafisz.

Odpowiedziałem mu:
Jak synku zdejmiesz ręce z tego baru, to zobaczymy.

Trzy strzały. Trzy dziesiątki. Wszystkie w jeden punkt, niczym Janek Kos. I trzy śruciny wyjęte przez prowadzącego z kulochwytu na dowód.

Mojemu figo fago szczęka opadła. I nie musiałem się bić. A tę papierową tarczę mam do dziś. Z zapisem daty prowadzącego ową traktorowo-wiatrówkową srzelnicę.

Miłe wspomnienie. :gent:

wieczne500 - Wto 07 Cze, 2011

Kiedyś widziałem pewnego żołnierza jak oddawał honory. Dłoń miał włożoną za "pazuchę" jak Napoleon. Oddając honor wyciągnął dwa palce zza pazuchy i skłonił głowę dotykając czołem palców wyciągniętych zza pazuchy.
Onyx - Pią 10 Cze, 2011

wieczne500 napisał/a:
Kiedyś widziałem pewnego żołnierza jak oddawał honory. Dłoń miał włożoną za "pazuchę" jak Napoleon. Oddając honor wyciągnął dwa palce zza pazuchy i skłonił głowę dotykając czołem palców wyciągniętych zza pazuchy.


Natomiast ja kiedyś widziałem praczłowieka, który robił to samo co opisałeś. Rzadko się udzielam, ale Twój post mnie oczadził.

protot - Sob 11 Cze, 2011
Temat postu: dowcip z moich czasów
Wieczór. Na korytarzu kompanii gaśnie światło. Trzaskaja drzwi - ktoś wchodzi.
Dyżurny: "Kompania BACZNOŚĆ! Obywatelu Generale.....
Ktoś przerywa: Nie jestem generałem.
Dyżyurny: Obywatelu pułkowniku.......
Ktoś: Nie jestem pułkownikiem.
Dyżurny: Obywatelu majorze....
Ktoś: Nie jestem majorem.
Dyżurny: Kompania SPOCZNIJ! Ch.. wie kto przyszedł.

Jak znany kawał, to przepraszam. Kain zabił Abla za opowiadanie starych dowcipów, a nie za miskę soczewicy, albo coś tam.

thiler - Pon 13 Cze, 2011

Jako nadterminowy przeniosłem się bliżej domu by służyć dalej no i jak to bywa z młodym dość szybko zadbali o to abym się nie nudził i wyznaczyli mnie na moją pierwsza służbę pomocnika d-cy warty z poniedziałku na wtorek ( wtorek dzień rozprowadzenia w Jednostce ). No i było tak - Wtorek na rozprowadzenie udał sie mój d-ca warty bo ponoć była ważna kwestia do wysłuchania , rozprowadzający miedzy zmianami śpi A ja czuwam wtem telefon od oficera dyżurnego
-słuchaj no młody weź telewizor i podejdź do mnie
- słucham co ?
- no ku..a telewizor nie wyraźnie mówię !! nie wiesz co to telewizor !! muszę coś zobaczyć !!
- no wiem co to telewizor !! ale ja sam jestem wszyscy się rozeszli
- no to weź kogoś z czuwającej !!
-rozkaz !!
A teraz sobie wyobraźcie rozprowadzenie w śród nich d-ca warty ma twarz do sztabu a plecami stoi trójca świeta d-ca, szef, logistyk. Przemawia szef sztabu narzeka na służbę dyżurna na biurze przepustek że nie pełniona regulaminowo itd.. :zly2: D-ca warty patrzy i rozpoznaje swoich 3 żołnierzy warty tachających ten wielki stary telewizor za plecami "trójcy" nie wie o co chodzi modli się :modli: aby dowódca JW nie obrócił się i nie zobaczył ich.Cała kadra to widzi i sie dziwi wielkie poruszenie d-ca warty sie poci. żołnierze niezdarnie gramolą się do sztabu z tym telewizorem jeden drugiego asekuruje nie minęła 1minuta a oni z powrotem tylko że teraz z podwojoną prędkością wraz z tym telewizorem wychodzą z sztabu i pośpiesznie chodnikiem za plecami starego prawie biegnąc wracają do wartowni ( przeżyli nie odwrócili sie ) D-ca warty mało nie zemdleje jest zdezorientowany na maxxa :zly3: koniec rozprowadzenia -D-ca warty biegnie na wartownie osrany po pachy pyta się co się dzieje :!: :?: co sie stało A ja na to że oficer chciał telewizor i powtarzam mu cały dialog mojej rozmowy z oficerem o telewizorze. A tu nagle D-ca warty czerwony na pysku mi przerywa TELEWIZOR!! człowieku to jest tabela poglądowa ( wzory plomb ) ( kawał deski z plombami ołowianymi i plasteliną a na to pleksa ) to był telewizor tak na to wołali !!! A teraz wyobraźcie sobie oficera dyżurnego czekającego na starego a tu szweje targają mu ogromny telewizor w te i we wte :viktoria: już do końca służby nie zadzwonił do nas już nic nie chciał. Tak teraz po 10 latach i ja się z tego śmieje :brawo:

wieczne500 - Wto 14 Cze, 2011

Pewien słusznej postury chorąży z zębem chwytnym w twarzoczaszce postanowił umilić sobie służbę d-cy warty. Wszedł na świetlicę i podczas oglądania telewizji przez żołnierzy ZSW. Odłączył telewizor i powiedział "Zabieram!". Żołnierze na to: "Panie chorąży co my teraz będziemy robić". Podoficer odrzekł: " Jak to co!? Sweter na drutach!"
M.O.N.sieur_Gai. - Czw 16 Cze, 2011

Na wybrzeżu jest taka jedna "parka" - dwóch Oficerów "Starszych" tak stopniem jak i, powoli, wiekiem. Obydwaj Panowie to zapaleni miłośnicy piwa jak i również, pomimo pewnych fizycznych przeciwności, sportu. Ich zamiłowania doskonale się łączą ponieważ minimum 3-4 razy w tygodniu urządzają sobie na zespole sportowym meczyk tenisa stołowego przy piwie. Przynajmniej dla mnie zawsze śmieszne jest to, że rozgrywka zawsze jest dla nich tak samo emocjonująca i zawsze wygląda tak samo: wchodzą uśmiechnięci, pogodni i zadowoleni, witają się ze wszystkimi, grają, zawsze próbują kantować w taki sam sposób (dodawać sobie a przeciwnikowi odejmować punkty, wmawiać kto teraz serwuje), wraz z upływem gry stają się coraz bardziej zezłoszczeni nie tylko na siebie ale też na innych aż w końcu kończą rozgrywkę wnerwieni jak osy zamiast wypoczęci i zrelaksowani i opuszczają zespół sportowy. Cała procedura powtarza się precyzyjnie punkt po punkcie od dłuższego czasu.

:dyskurs:

Ciekawe. :oops1:

:gent:

Rewizor - Wto 28 Cze, 2011

To był koniec miesięcznych ćwiczeń z rezerwą, rozpoczętych na Orzyszu a skończonych na Okonku. Po dwudniowym świczeniu końcowym załadunek na eszelon. Wreszcie samochody i BWP na lorach, żołnierze w KL-kach, a ja w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku przechadzam się przed odjazdem po rampie. W jednym z okienek wagonu widzę jednego z rezerwistów (a znałem go jeszcze ze służby czynnej), jak odwrócony do mnie tyłem otwiera raportówkę i pokazuje kolegom " zapalniki" do "nabojów kalibru 0,5 l". Cichutko podeszłem i łap za raportówkę. Żołnierz do siebie, ja do siebie i tak kilka razy, aż zatrybił z kim się szarpie. Zdobycz zamknąłem do żelaznej skrzyni i szlus. Kilka razy przychodził do mnie, prawie ze łazami w oczach, żeby mu oddać - a to wszystkie, a to jedną, a to chociaż tę napoczętą ;)
Powiedziałem mu, że to jego własność i mu nie przepadnie, ale dostanie kiedy będzie na to czas. Wreszcie po rozliczeniu rezerwy na placu apelowym padła komenda "w prawo zwrot" i odmaszerować - do cywila ma się rozumieć. Widzę że Mój delikwent sunie do bramy, więc go wzywam, zapraszam do kancelarii i oddaję corpus celicti. Ale jakoś nie wykazywał tym razem zbytniego entuzjazmu. Może na widok perspektywy, że będzie się musiał z tymi flaszkami zameldować u ... własnej żony :oops1:

Netah - Nie 17 Lip, 2011

Miałem takie zdarzenie (jeżeli bawi tylko mnie - swoje przezywa się inaczej - to przepraszam). Otóż w nocy nieznani sprawcy ukradli z naszego poddziału... pisuar. Dowódca zrobił zbiórkę i w krótkich, żołnierskich słowach powiedział, co sądzi o służbie dyżurnej (odetchnąłem, bo poprzedniego dnia przed kradzieżą to ja miałem służbę). Potem , już dłużej i bardziej malowniczo, opisał, co zrobi z tak pełniącymi służbę. Winowajcy stoją lekko pobladli, reszta ma ubaw. Ja tam im współczułem. Wreszcie "wódz kończy: dyżurni, którzy pozwolili zhańbić nasz pododdział, mają 24 godziny na odnalezienie pisuaru i zamontowanie go na swoim miejscu. A jak nie, to...
Chłopaki zrobili naradę w kącie a w nocy kazali obudzić się dyżurnemu. Następnego dnia rano... pisuar był już przykręcony do ściany w naszym "kibelku". Wszyscy chodzili go oglądać; ja też poszedłem. Patrzę - pisuar jak pisuar, nigdy szczególnie się im nie przyglądam, ale zrodziła się we mnie pewna wątpliwość i pytam stojącego obok kolegę (który też podziwiał...):
- Po czym oni poznali, że to nasz pisuar?
- Jak to po czym - ryczy ze śmiechu - Po zapachu...

kostian - Pią 05 Sie, 2011

No to i ja coś wtrącę.
Zimowy poligon, środek lasu no i jak to za dawnych lat bywało ciężko się było dopchać do latryny.
Mój żołnierz aby załatwić swoje potrzeby udał sie w "odosobnienie" i w trakcie "grubszej roboty" patrzy a tu na niego wali major (też w potrzebie) - chłopak wzorowo wyszkolony oczywiście w trochę niewygodnej postawie "trzepnął" honor do czapki odprowadzając przełożonego regulaminowo wzrokiem.

[ Dodano: Pią 05 Sie, 2011 ]
Następny poligon, d-ca kompani wraca z zajęć i pyta podoficera :
"Podoficer - wszystko w porządku" ?
"Tak jest - panie kapitanie. Tylko był tu jakiś kapral z gwiazdką i się strasznie rzucał że syf w namiotach jak w dżungli".

steell - Pią 05 Sie, 2011

WSO, ostatni rok nauki, strzelanie z PW. Dostaliśmy nowiutkie P-83 pierwszy raz w ręce go wtedy miałem, strzelanie standard, potem do tarcz i zonk 4x10 a piątej ani widu ani słychu. Do tej pory żałuje ze nie pogrzebałem w piachu za tarczą i nie poszukałem jak Janek ciepłych pocisków. Miałem nawet takie podejrzenie ale do dzisiaj nie wiem czy tak mi wyszło czy muchę palnąłem, Dowódca kompanii nie mógł się zdecydować czy mnie chwalić /ostatecznie i tak 5 ze strzelania czy ukarać naganą za marnowanie amunicji :)
terve - Nie 07 Sie, 2011

Kiedyś zjawiłem się w Składnicy Materiałów Wybuchowych w X. Nigdy wcześniej nie byłem w takiej składnicy, więc pytam sierżanta, który prowadził mnie do internatu: panie sierżancie, jakby tu zaczęło się coś palić, albo coś, to macie jakieś przepisy, jakiś regulamin....?
Na to sierżant z miną fachowca: - jak tu się zacznie palić, albo coś, to sobie pan porucznik może robić co chce...

wieczne500 - Wto 16 Sie, 2011

Pewien podoficer dzielił jedną kancelarię z młodym podporucznikiem. Podoficer lubił palić w kancelarii a oficer tego nie znosił. Pewnego dnia wchodzi do kancelarii a tam podoficer gra w Warblade i pali papierosa. Oficer do podoficera: "Tyle razy Ci mówiłem że masz tu nie palić!"
Podoficer do oficera:"Zara nie widzisz że teraz gra idzie." :brawo:

steell - Wto 16 Sie, 2011

No to jeszcze raz.
Pierwsza połowa lat 80, miejsce akcji Bemowo Piskie a dokładnie Centrum Szkolenia w tymże miejscu. Jak co dzień rano /kojarzy się z piosenką :) / cały stan osobowy Centrum udaje się biegiem na zaprawę poranną, oczywiście przez główną bramę w lewo dookoła ogrodzenia Centrum. Na drugiej prostej przez las nagle coś się zakorkowało, pododdziały zbiły się w kupę i stoją tłumem. Okazało się, że na ścieżce stanął dorosły dzik który samą swoją obecnością załatwił misterny plan porannej zaprawy całkiem sporej jednostki wojskowej, wszyscy wrócili cało i zdrowo, my przez bramę nazad a dzik jakiś czas później do lasu w nieznanym kierunku.
Miałem jeszcze jedną podobną przygodę w tym rejonie ale juz pojedynczo no i grzybów było tyle że co sobotę robiliśmy sobie jajecznicę na świeżych grzybkach, wcale daleko nie trzeba było ich szukać.

fiodor63 - Wto 16 Sie, 2011

Nooo, to ładnie, a rozkazy o zakazie zbierania runa leśnego to się podpisywało?

Któregoś roku ów słynny rozkaz o zakazie zbierania i kąpieli mocno się spóźniał. Jeden z kolegów przyniósł sensacyjną widomość (oczywiście zmyśloną), że ze względu na cięcia budżetowe w tym roku rozkaz będzie zachęcać do zbierania runa celem przetrzymania zimy...

steell - Wto 16 Sie, 2011

Grzybki były na tyle dobre, że i suszenie odchodziło :) oczywiście trzeba było się spieszyć w tym celu wykorzystywaliśmy zakamuflowaną farelkę i kartonowe pudło w którym na drucikach wisiały grzybki, z jednej strony robiło się otworki a z drugiej wsadzało farelkę, że to się nie zapaliło to się trochę dziwię ale suszyło błyskawicznie.
henry1972 - Wto 16 Sie, 2011

Kolega komendant ochrony pewnej JW czekał cierpliwie z zastępcą panem mjr na kontrole z ochrony obiektów. Było to w budynku na parterze. Ale pan mjr nie wytrzymał ciśnienia ponieważ zbliżał się pan płk z kontroli i śmignął zastępca przez okno! I komendant ochrony został sam na polu bitwy. A pan mjr jest teraz panem ppłk. Takich odważnych nam trzeba w armii :!:
szeregowy90 - Wto 16 Sie, 2011

Nie pozostaje nic innego jak postawić pomnik chorążemu wraz z tablicą na której powinien zostać umieszczony jedyny i słuszny napis" "DZIELNEMU CHORĄŻEMU, WDZIĘCZNI OFICEROWIE, A W SZCZEGÓLNOŚCI STARSI". :brawo:
steell - Wto 16 Sie, 2011

jako podporucznik, porucznik i kapitan przyjmowałem generałów i jakoś przeżyłem jednak wkurzony ppłk bywa groźniejszy :)
terve - Wto 16 Sie, 2011

Jeżeli chodzi o Bemowo Piskie, to przypomniało mi się, jak (w połowie lat 80tych) do Legionowa przyjechali absolwenci WAMu po przydziały do jednostek.
Jako pierwszy stawił się przed komisją najlepszy absolwent z całego roku.
- Wy, jako najlepszy absolwent , macie prawo wybrać sobie jednostkę. Co wybieracie, poruczniku, Bemowo, czy Nieznany Bór- grzecznie zapytał przewodniczący komisji.
Na twarzy młodego doktora pojawił się uśmiech zadowolenia.
-Naturalnie, że Bemowo, obywatelu pułkowniku....
Po wyjściu na korytarz doktor patrzy na rozkaz wyjazdu, a tam pisze- Bemowo, ale Piskie, nie warszawskie.

henry1972 - Wto 16 Sie, 2011

Nie chodzi o dzielność i odwagę ale o wiedzę pana uciekającego a płk nie był wkurzony :!:
cohonez - Sro 17 Sie, 2011

Rok 1998, byłem kapralem. Siedzę w magazynie broni, przyjmuję ją przed służbą. Razem ze mną szef kompanii i dowódca. Wypisuję w książce regułkę i słyszę, jak szef mówi zza moich pleców: "Słuchaj no miniu blady". Odwracam się więc, a on "Nie do ciebie mówiłem"
wieczne500 - Sro 17 Sie, 2011

Pewien dowódca dywizjonu po raz któryś podchodził do 1 z angielskiego po kursie. Na zadane pytane: "Proszę się przedstawić" odparł: "My name is żołnierz zawodowy!"
PDT - Sro 17 Sie, 2011

Byli tacy dla których słowa "member" i "penis" są bliskoznaczne.
:gent:

terve - Czw 18 Sie, 2011

Płacę z góry = I pay from the mountain
cohonez - Czw 01 Wrz, 2011

Pewnego razu wyznaczono mnie na kurs, organizowany w jednej z brygad. Zdecydowałem się na zakwaterowanie na kompanii, razem ze mną było wielu innych kursantów. W przededniu rozpoczęcia kursu wszyscy byliśmy po cywilnemu, rozmawialiśmy o pierdołach. A gdy rano założyłem mundur z dystynkcjami plutonowego to pozostali oficerowie przestali się do mnie odzywać.
terve - Czw 01 Wrz, 2011

Żołnierz leżał w Izbie Chorych zmożony chorobą. W Sylwestra żołnierz założył na siebie szlafrok i udał się do swojej dziewczyny przez druty kolczaste, przez śniegi, 3km ścieżką przez las.
Gdy do niej przyszedł, ubrał się w cywilny garnitur i obydwoje wypięknieni przyjechali do jednostki na zabawę sylwestrową. Żołnierz bawił się znakomicie, obtańcowywał wszystkie panie, żonę Szefa Izby Chorych też.
Nad ranem żołnierz ulotnił się z dziewczyną. U niej przebrał się znów w piżamę, nałożył szlafrok i w pantoflach, przez las, przez śniegi wrócił do jednostki w Nowy Rok i położył się w łożku w Izbie Chorych.
Koło południa w Nowy Rok, Szef Izby rozmyślał, kto mu żonę obtańcowywał i tknięty złym przeczuciem udał się na Izbę pooglądać żołnierza: zdradziły go mokre pantofle.

PDT - Pią 02 Wrz, 2011

Czyżby ?
i - Pią 02 Wrz, 2011

Papla napisał/a:
Przeciez w jezyku angielskim te slowa sa "bliskoznaczne", tzn. obu mozna uzyc na okreslenie meskiego przyrodzenia i jest to calkowicie poprawne

Raczysz żartować. :efendi2:

szerokousty - Sob 03 Wrz, 2011

Pewien dowódca na PKW w czasie ostrzału bazy wyskakuje z kontenera i w panice biegnie w kierunku śmigłowca. Jego towarzysz do niego: "Paweł nie do śmigłowca do schronu!" Przy okazji biegu przeskoczył niedaleko schronu rannego chorążego.
mimo66 - Sob 03 Wrz, 2011

Nie wiem czy to jest śmieszne czy żałosne.
:gent:

terve - Nie 04 Wrz, 2011

Ale to będzie śmieszne, choć wtedy nie było.
Jednostka przygotowywała się do niezapowiedzianej inspekcji gen. Jaruzelskiego.
Wszystko było na błysk wysprzątane, krawężniki wymalowane na biało, ławki na brązowo niewysychająca mieszanką farby z olejem, na głównej bramie wartownik o inteligentnym wyglądzie itp. Na odprawie wart , oficer udzielał instrukcje: pamiętajcie, jak przyjedzie generał, macie oddać mu honory.,,
Na to zgłosił się jeden z wartowników: - ależ ten pan generał już u nas był wczoraj w nocy. I myśmy go przyjęli z honorami, otworzyli bramę i powiedzieli do niego: prosimy bardzo panie generale...
Okazało się, że inspekcja , owszem, była. Tylko, ze generał zajechał nocą na bramę techniczną, której pilnowali wartownicy już mniej inteligentni i po takim przyjęciu juz dalej nie wjeżdżał .
W efekcie nie mieliśmy premii przez kwartał.

thikim - Nie 04 Wrz, 2011

Papla, ma rację.
http://pl.wiktionary.org/wiki/penis
To są po angielsku wyrazy bliskoznaczne, po polsku też.
Zamontowano nam w "super tajnym" miejscu pełnienia służby drzwi zamykane na szyfr i klucz. Pełnię służbę z pomocnikiem. Pomocnikowi się nudziło więc idzie do drzwi, bierze klucz i zaczyna się bawić zamkiem. Mówię: uważaj bo mnie tu zamkniesz. Dalej zająłem się zdobywaniem informacji z pudełka telewizorem także zwanego. Po chwili odbieram telefon:"Słuchaj, drzwi mi się zamknęły i nie umiem otworzyć". No ładnie myślę, służba się chyba przedłuży. Po czym przezornie rozejrzałem się za jakąś butelką na mocz. Po paru telefonach do lepiej znających tego rodzaju drzwi, udało się je otworzyć.
Przy zdawaniu służby mówię jaka przygoda nam się trafiła, przy okazji dając upust bezsensowności wstawiania takich drzwi w miejscu gdzie ludzie przechodzą co 2-3 minuty. Daję przestrogę innym żeby uważali na drzwi.
Finał. Kilka dni później, sobota. Wchodzę na chwilę do jednostki, idę pod nasz budynek. Z daleka widzę kolegę w koszuli, z obandażowaną ręką, dźwigającego zaprawę murarską. Pytam co się stało?
Było to tak. Kolega był akurat sam w pomieszczeniu, klucz zostawił od środka w drzwiach, a sam zrobił dosłownie dwa kroki od drzwi, i drzwi się zatrzasnęły. Klucz w środku, tym razem telefon do kolegi nie pomógł. Producent mówił o tym żeby nawiercić framugę, też nie pomogło. Kolega wziął odpowiednie narzędzia i rozwalił beton wokół framugi, przy okazji rękę sobie uszkadzając, drzwi otworzył. Potem pobawił się w murarza. Od tej pory każdy pełniący służbę nosił klucz zawieszony na szyi. :D

i - Nie 04 Wrz, 2011

Wiki nie jest dla mnie miarodajnym źródłem. Zaintrygowałeś mnie swoim twierdzeniem. Mój słownik kolokacji nie obejmuje takich haseł. Wysłałem zatem zapytanie do filologa języka angielskiego. Jeśli zechce odpowiedzieć, wówczas podzielę się z wami odpowiedzią. Będę szczerze zdziwiony jeśli potwierdzi Twoją wersję. :gent:
terve - Nie 04 Wrz, 2011

Według mnie, to i ma rację, jest tylko np member of Parliament i tyle, ale ja uczony angielskiego jeszcze za Gomułki.
rychu7036 - Nie 04 Wrz, 2011

Member to jest coś w stylu naszego "konia", "wacka", czy "freda", tzn. może oznaczac penisa ale tylko w odpowiednim kontekście.
cthsqd - Nie 04 Wrz, 2011

Ja bym raczej obstawiał, że znaczy to ni mniej ni więcej tylko "członka", takiego samego jak ręka czy noga, reszta wynikająca z kontekstu, tak samo jak w naszym języku ojczystym. Pochodnym tego jest inny czasownik - to dismember (ćwiartować, dzielić na kawałki = rozczłonkować)
JW - Nie 04 Wrz, 2011

Dear Country,
Papla is right :gent:

Słowo member jest bardzo rzadko używane w znaczeniu członek w amerykańskim slangu. Dla zainteresowanych tematyką polecam urbandictionary.com lub onlineslangdictionary.com

PDT - Pon 05 Wrz, 2011

Ojej, ale sprowokowałem "offtopa". :-o
i - Pon 05 Wrz, 2011

No to, żeby definitywnie zakończyć ten off-top:

Otrzymałem właśnie odpowiedź od filologa. Potwierdził występowanie słowa "member" w znaczeniu penisa. Czyli ... myliłem się. Papla - miałeś rację. :gent:

PDT - Pon 05 Wrz, 2011

Ale w znaczeniu odwrotnym to na pewno nie :gwizdze:
wesoły sanitariusz - Pią 16 Wrz, 2011

witam i takie zdarzenie chcę przedstawić.

Dawno dawno temu, to już chyba 25 lat minęło. Trwają zajęcia ze szkolenia inż. sap.
Prowadzi porucznik, przy nim stoi pluton ze 30 chłopa a przed nimi 1 klęczy i kopie dołek, w który wsadza minę przeciwpancerną.
Przychodzi n kontrolę ppłk + 2 i patrzą. Pytanie do porucznika:

A czemu jest tylko jedna mina na zajęciach?
Ponieważ obywatelu pułkowniku tematem zajęć jest ustawianie pojedyńczej miny.

o mało go potem nie rozszrpali. :)
Do dziś nie wiem czy taki cwany był i nie chciało mu się brać sprzętu na zajęcia czy po prostu był taki głupi

thikim - Pią 16 Wrz, 2011

Cytat:
Otrzymałem właśnie odpowiedź od filologa. Potwierdził występowanie słowa "member" w znaczeniu penisa. Czyli ... myliłem się. Papla - miałeś rację.

Który sprawdził to na wiki, i tak kręcimy się w kółko :D , ale tak czy inaczej, więcej filmów po angielsku i poznaje sie różne znaczenia.
Co do wiki? Swego czasu kręciłem się trochę przy UMCS - lingwistyce. Nawet najlepsze używały wiki i google,a dziś jest google translator i też jest używany. Ponieważ można coś zrobić szybciej i łatwiej. Później oczywiście się poprawia tekst.

M.O.N.sieur_Gai. - Pią 14 Paź, 2011

Wcześniej napisałem, że to niespecjalnie śmieszne zdarzenie, ale to było zdanie resztki poważnej części mojej osobowości. Dominująca część mojej osobowości będąca niepoprawnym jajcarzem uważa to za naprawdę śmieszną acz gorzką i tragiczną sytuację, taki śmiech przez łzy. Bez zmiany pozostaje, że na pewno jest to historyjka warta opowiedzenia, a miała ona miejsce jakoś w 2011 roku w tak zwanej Akademii Marynarki Wojennej. Chodzi o sprawę pewnego tak ambitnego jak zaradnego Pana Podchorążego z piątego roku, który postanowił dorobić sobie do swojego nędznego żołdu 2000PLN/miesiąc na rękę jakże niewspółmiernego do trudów morderczego szkolenia wiążącego się z poświęceniem życia prywatnego.

Biznes uwarunkowany jest przez koniunkturę i popyt, dlatego wówczas Pan Podchorąży, a dzisiaj już świeżo upieczony Pan Podporucznik postanowił zająć się rozprowadzaniem narkotyków. Znaleziono przy nim niewielką ilość nie sprzedanych jeszcze narkotyków oraz między innymi ukrytą w obudowie jego komputera w pokoju w akademiku całą aparaturę do odmierzania, dzielenia i sprzedaży działek. Jak się okazuje absolutnie KAŻDY kto chciał WIEDZIAŁ czym się ów OFICER para.

Sprawą oczywiście zajmowała się żandarmeryja oraz prokuraturyja wojskowa, ale obecnie Pan Podporucznik chodzi sobie do pracy od 7.30 do 15.30 bo ponoć niczego mu nie udowodniono (rzygać mi się już chciało od słuchania o tej nędznej kreaturze dlatego nie miałem siły pytać jak wysoko postawionych krewnych ma rzeczony osobnik) i jedyne zarzuty z jakimi CHYBA musiał się zmierzyć to zarzut posiadania nielegalnego oprogramowania...

Ach ta Marynarka, pogratulować takich kadr. :brawo: Nie przyjmuję argumentacji, że "Raz to zawsze się może zdarzyć." Nie może. Proste. Krótko.

DOŁĄCZ DO NAJLEPSZYCH! Akademia braków nie wypuszcza.

Ukłony, Jarek Wesołowski :gent:

terve - Sob 26 Lis, 2011

Żołnierz był leczony przez lekarza w stopniu majora kapsiżelem i trampkami na przeciążenie goleni prawej . Żołnierz pojechał do domu na przepustkę, tam ortopeda rozpoznał pęknięcie kości bez przemieszczenia. Mama żołnierza napisała skargę na niewłaściwe leczenie.
Za jakiś czas do jednostki przyjechała komisja z Dowództwa Okręgu, aby rozpatrzyć skargę w składzie trzech starszych wiekiem, służbą i stopniem oficerów artylerii.
Na spotkaniu u dowódcy okazało się, że wszystkie rozpoznania na świadectwach lekarskich pisane są po łacinie i z tego powodu zaległa nagła i niezręczna cisza.
W końcu jeden z członków komisji zapytał, czy jest może ktoś, kto zna łacinę, bo wiadomo, że lekarze będą się nawzajem kryli.
Na to dowódca z trudem potwierdził, że na terenie garnizonu, owszem, jest taki jeden, ale to jest ksiądz i że z pewnością nie będzie chciał przyjść.
Wobec takiej sytuacji komisja zaproponowała 5 dni paki dla żołnierza, na co z ulgą wszyscy się zgodzili.

thikim - Sro 08 Lut, 2012

Może nie do końca w JW ale z wojskiem związana sprawa:
jadą przedstawiciele jednostki do sądu a tam oskarżyciel czyta akt oskarżenia przeciwko 4 złodziejom mienia wojskowego:
... pierwszy powinien pokryć 1/3, drugi 1/3, trzeci 1/3 a czwarty 1/2 szkód poniesionych przez wojsko...
:???: :???:

lokom - Sro 08 Lut, 2012

Thikim, a może oskarżyciel był po SPR? Znał zjawisko amby i wiedział, że na pewno amba wcięła jeszcze połowę z tego co ukradli/zniszczyli?
Edward53 - Pią 31 Sie, 2012
Temat postu: Długie włosy
Jako zastępca d-cy jednostki czekałem przed bramą na zastępcę d-cy ZT. Po zameldowaniu pan pułkownik zwrócił się do mnie: Jak ob. kapitan będzie miał takie długie włosy to do was już więcej nie przyjadę. Ja mu na to Tak jest. On co tak jest. No ob. pułkownik tu więcej nie przyjedzie. I tak skończyła się jego wizyta. Wsiadł do wołgi , trzasnął drzwiami i pojechał.
Kosiarz - Nie 16 Wrz, 2012

Pewien pan podpułkownik organizował zajęcia dla swojego dywizjonu. Tematem zajęć było sporządzanie zapalnika lontowego do naboju wiertniczego (75g) czyli powszechnie znane „wysadzanie”. Po wstępnym nakreśleniu wizji i podziale obowiązków pozostawił podwładnym dogranie szczegółów. Wszystko zostało zorganizowane a zadania postawione. Jednak pech chciał, że przy ustaleniach zabrakło pewnego pana sierżanta. Ów podoficer, w dzień zajęć nieświadomie zdezorganizował cały misternie utkany plan. Oczywiście zajęcia zaczęły się z opóźnieniem i z chaosem organizacyjnym. Zdenerwowany dowódca wzywa swoją kadrę na stronę i zaczyna dawać upust swojemu niezadowoleniu. Że co to ma być, że ogólny burdel itp. Jako ostatnie stwierdzenie pada: „Kto te zajęcia w ogóle organizuje?”. Bez chwili zastanowienia jeden z podległych oficerów odpowiada: „Pan Panie Pułkowniku”. Reakcja podwładnych w tej sytuacji jest łatwa do przewidzenia a mina nieszczęsnego dowódcy bezcenna. :D
Toyo - Wto 14 Maj, 2013

"Odkopuję" temat.

Rozmawiałem dzisiaj z kolegą, z którym kiedyś siedzieliśmy na dyżurze bojowym.
A wyglądało to tak, dyżur jak dyżur, nic się nie działo, pogoda licha, aczkolwiek "lotna", zbliżała się północ, w TV jakiś film, kumpel na fotelu obok zafascynowany akcją zaczynał chrapać. Nagle w tzw. tagu (coś takiego z łączności co głośno mówiło, a w zasadzie darło japę) rozległ się cichutki głos:
- Chłopaki, chłopaki, macie alarm na bojowo.
Myślałem, że mi się przesłyszało, ale znowu cienki głos powtórzył informację o alarmie, natychmiast szarpnąłem kolegą za ramię, rzuciłem:
- Lecimy, alfa!!!
Dopinając spodnie przeciwprzeciązeniowe, wydarłem się na całe gardło
- ALARM!!!
Z pomieszczenia obok wysypało się "stado" techników, nikt o nic nie pytał, mój strój i bieg jednoznacznie wskazywały co się dzieje. Dziwiłem się tylko, że nie słyszałem dzwonka. Po wejściu do kabiny natychmiast poprosiłem o potwierdzenie sygnału i wstępne dane. Na całe szczęście jakiś cywilny "cherlak" z Korei Południowej nawiązał łączność i wyłączyliśmy silniki bez konieczności lotu. Nurtowało mnie jednak to czemu nie słyszałem dzwonka, przecież rano sprawdzałem jego działanie i było OK. Po powrocie do domku dyżurowego, zadzwoniłem do kontrolera i pytam gościa o co chodziło, czemu nie dzwonił, a on szczerze;
- A wiesz, nie chciałem was obudzić.

Witki mi opadły do samej ziemi, byłem mu niesamowicie wdzięczny za troskę.

:gent:

terve - Wto 14 Maj, 2013

Usiadłem sobie kiedyś na ławeczce i wygodnie się oparłem.
W tym momencie stwierdziłem, że ławka jest pomalowana i farba jeszcze nie wyschła.
- W naszej jednostce na ławkach się nie siada, bo malowane są specjalną mieszanką oleju z farbą, która nigdy nie wysycha, aby się ładnie błyszczały.
-No, ale żołnierze są u nas nie po to, żeby się po ławkach wylegiwać, tylko, żeby Ojczyżnie służyć.

Riczard - Pon 02 Wrz, 2013

Z ostatnich dni. Wieszaki mają być w sali szeregowych ale nic nie może na nich wisieć, mają być puste :x
ogon123 - Pon 02 Wrz, 2013

Riczard napisał/a:
Z ostatnich dni. Wieszaki mają być w sali szeregowych ale nic nie może na nich wisieć, mają być puste :x

Gdyż ład i porządek musi być. A tak na poważnie czasami decydenci zwracają uwagę na rzeczy nie mające najmniejszego znaczenia a potem maszyna ogólnowojskowa z igieł robi widły. Z drugiej strony najważniejsze jest pierwsze wrażenie. A na porządku znają się wszyscy. Jak jest ładnie posprzątane to znaczy że w pozostałych dziedzinach jest też wszystko w porządku. Bo od nie dziś wiadomo że niedopałek przy biurze przepustek zdecydowanie obniża gotowość bojową całej brygady (jeśli nie dywizji) o 90%.

Arsen - Wto 03 Wrz, 2013

W zasadzie to jest śmieszne i smutne:

http://www.wiocha.pl/9086...ERZA-ZAWODOWEGO

Tak zdarza się jeść niestety...

-=Alex=- - Wto 03 Wrz, 2013

Jak dla mnie, ani śmieszne ani smutne. Jakoś dawałem sobie radę. :)
Cytat:
mrdago
2013-06-05 22:57:14
idźcie do więzienia tam lepiej karmią

klm - Wto 03 Wrz, 2013

W tym miejscu muszę pochwalić Ustkę. Jedzenie dobre i dużo.
Vistula - Wto 03 Wrz, 2013

Żołnierz zawodowy to przecież może sam sobie przygotować kolację.
thikim - Sob 12 Paź, 2013

Kontrola z DK MON.
Do pokoju pułkownika wchodzi major z DK MON i chce kontrolować mu komputer.
Zdenerwowany pułkownik:
wy... pan stąd, ja tu pracuję!!!
Więcej już nie kontrolowano pułkownika w czasie tej kontroli. W kwitach ani śladu po incydencie :lol:

Dżaba - Sob 12 Paź, 2013

Dziwna postawa tego pułkownika - przy takim podejściu, gdyby się okazało, że jednak na tym komputerze są nieprawidłowości to jakby się zachowywał tenże pułkownik, ponownie by powiedział "w... pan stąd", czy też może by zrobił pokorną minę, ze łzami w oczach i błagalnym głosem się nie spytał "nie da się tego jakoś załatwić"?
Role by się diametralnie odmieniły a pan pułkownik, w skrajnym przypadku, mógłby pożegnać się nawet z armią - możliwe, że takiej możliwości nawet nie dopuszczał do siebie czując się totalnie bezkarny, ale to zawsze wszystko do czasu...

wesoły sanitariusz - Czw 17 Paź, 2013

A mi pułkownik spodobał się.

Kontrola komputera??? Taaaaak, sprawdzają czy pornusy ogląda czy też może czy ściśle tajne kwity wytwarza.
Bo jakie inne nieprawidłowości tam można znaleźć??

A mam pytanie przy okazji. Kto kontroluje DK MON?

klm - Czw 17 Paź, 2013

Nic nie stoi na przeszkodzie, by sprawdzić komputer przez administratorów.

wesoły sanitariusz napisał/a:
Bo jakie inne nieprawidłowości tam można znaleźć??


Pirackie programy, gry itd.

Dżaba - Czw 17 Paź, 2013

wesoły sanitariusz napisał/a:
ściśle tajne kwity wytwarza.
Bo jakie inne nieprawidłowości tam można znaleźć??
Niekonieczne aż ściśle tajne, ale z całą pewnością niejawne nieadekwatne do formalnych wymogów możliwości ich przetwarzania w tymże komputerze.
tyracze - Czw 17 Paź, 2013

Albo używając pirackich programów.
makary21 - Czw 17 Paź, 2013

Panowie wiosła i :brzeg:

Makary21

terve - Czw 17 Paź, 2013

Było to dawno temu. Dowódca z odprawy w Rembertowie wrócił wyrażnie poruszony, Długo milczał, ale wreszcie nie wytrzymał i mówi: słuchajcie, jakie ja świństwa widziałem, jakie je świństwa widziałem... ja bym tego mojej Heli nigdy nie powiedział, nie, nigdy z moją Helą takich rzeczy byśmy nie robili...
Okazało się, że w części nieoficjalnej odprawy zaprezentowano nowość- odtwarzacz wideo, wraz z zarekwirowanym na granicy filmem porno.

Ten sam Dowódca odwiedził lekarzy na Izbie Chorych:
- A do mnie to też przychodzą babki i pokazują pupy. Dzisiaj była jedna i pokazała, gdzie ją mąż kopnął.

nowoczesnalogistyka - Nie 03 Lis, 2013

Internet ma jednak siłę i potrafi wyprzedzić pewne zdarzenia, które nastąpią w przyszłości.
Skromnie, logicznie i na poziomie przyjęto Kontrolę składającą się z samych Noblistów i Autorytetów Wojskowości w każdej dziedzinie. Proszę zwrócić uwagę na daty takie błahy błąd w czasie "P" w czasie "W" może oznaczać ..................... http://www.14dappanc.wp.mil.pl/pl/1_88.html

Liber - Sob 09 Lis, 2013

Działo się na początku lat 90-tych. Ćwiczenie instruktażowo-metodyczne d-cy pułku w atrakcyjnym miesiącu styczniu. Temperatura -15 stopni. Na bezprecedensową kontrolę po swojej działce przybył przedstawiciel kwatermistrza. Głównym punktem programu było sprawdzenie wykonania latryny zgodnie z przepisami. Po wnikliwej analizie i obliczeniach pomiarów, które trwały z 15 minut, ocenił wykonanie latryny na 3.93 :!: Czyli w sumie ocena dobra. Walcząc o ocenę bardzo dobrą zaproponowałem, aby podejść do zagadnienia w empiryczny sposób - ocena spadła do 3, 43 :(
thikim - Wto 13 Sty, 2015

Zawsze zastanawiała mnie różnica w traktowaniu żołnierzy młodych służbą i starych służbą. Skleję więc parę sytuacji w jedną i przedstawię:
Młody ppor. melduje z uśmiechem dowódcy po ukończeniu ważnego kursu:
- Melduję Panie Pułkowniku że zdałem na 4.
To tak jakbyś nie zdał, odpowiada dowódca a uśmiech znika z twarzy podporucznika.
Dowódca pyta starego chorążego jak mu poszło. Ten odpowiada:
- Dostałem trzy.
- A widzisz a bałeś się że nie zdasz.
:lol:

piotrek - Sro 14 Sty, 2015

Dialog Dowódcy JW (D) i oficera dyżurnego (OD):
- D: Oficer! Co tu robi ten pies?
- OD: Nie wiem Panie Pułkowniku. Pewnie wlazł przez jakąś dziurę
- D: Wywal go za bramę!
- OD: Tak jest

Godzinę później
- D: Oficer! Wygoniłeś tego psa?
- OD: Tak jest Panie Pułkowniku
- D: To co on tu k..wa robi?
- OD: Pewnie wrócił znowu dziurą
- D: Masz broń? To go zastrzel i będzie spokój....

Mina OD bezcenna...

Jefrjeitor - Sro 14 Sty, 2015

Kowalski(K) i Nowak(N) byli zakwaterowani na terenie JW. Zdarzyło im się późno wrócić z miasta i zastali biuro przepustek zamknięte na cztery spusty. Dobijanie się do drzwi i krzyki nic nie dały, ochroniarz miał twardy sen, albo akurat gdzieś sobie wyszedł. Kowalski lepiej znał jednostkę, więc ratuje sytuację:
(K)- Znam miejsce gdzie można spokojnie przeskoczyć przez płot
(N)- Prowadź!
Gramolą się na ogrodzenie, skaczą i... Ciszę nocną przerywa dźwięk drącego się materiału i głos Kowalskiego:
(K)- Cholera, nowe spodnie...
Na drucie kolczastym zostały tylko strzępki nogawki.

PDT - Sro 14 Sty, 2015

Jefrjeitor napisał/a:
Na drucie kolczastym zostały tylko strzępki nogawki.


Eeee tam nogawki, był w Poznaniu taki co rozdarł na płocie ... mosznę.

Harpooner - Sro 28 Sty, 2015

Też mam anegdotkę związaną z DK-MON.

Kontrola w jednej z JW floty.

Wpada do pomieszczenia starszy oficer z ramienia ZT:
-Panie Pułkowniku, Komandor XY z Dowództwa Flotylli. Proszę o informację, jaka wstępna ocena za dział w tej JW?
-Na razie trzy, Panie Komandorze.
-Aa, to nie jest źle Panie Pułkowniku.
-Na razie trzy. Zawiadomienia do prokuratury.

Uśmiech komandora zgaszony. Nasze też, ale ciężko było.

kamo - Nie 02 Sie, 2015

piotrek napisał/a:
Dialog Dowódcy JW (D) i oficera dyżurnego (OD):
- D: Oficer! Co tu robi ten pies?
- OD: Nie wiem Panie Pułkowniku. Pewnie wlazł przez jakąś dziurę
- D: Wywal go za bramę!
- OD: Tak jest

Godzinę później
- D: Oficer! Wygoniłeś tego psa?
- OD: Tak jest Panie Pułkowniku
- D: To co on tu k..wa robi?
- OD: Pewnie wrócił znowu dziurą
- D: Masz broń? To go zastrzel i będzie spokój....

Mina OD bezcenna...


Kolega jako OD na polecenie d-cy wpakowal dwa magazynki w takiego kundla. Pies zdecydowanie nie chcial odejść w niebyt.
A co najlepsze później dowiedzial się że był to pies d-cy jednostki;)

thikim - Czw 10 Wrz, 2015

Hmm, może nie tyle śmieszne co po prostu dziwne.
Nie wiele mnie już dziwi w wojsku, ale ostatnio spotkałem się z wnioskiem podwładnego o wyróżnienie jego przełożonego nagrodą finansową :lol: Co ciekawe wniosek został zrealizowany :efendi2:

szeryf3 - Czw 10 Wrz, 2015

Ten wniosek to super.
markii - Czw 10 Wrz, 2015

Dawno temu na ćwiczeniach SPR w lutym/marcu na poligonie przy WSO Wrocław zdawaliśmy w błocie, śniegu ogólnie przy parszywej pogodzie egzaminy . Jeden z SPR- owców "dobrze zbudowany" decyzją prowadzącego zajęcia został "oddelegowany" do pilnowania kiełbasy przygotowywanej "na gorąco" dla samej kadry egzaminacyjnej . Po kilku godzinach min. kopania okopów w brei i zmarźlinie w pozycji leżąc, zbiórka całej reszty przy "kotle" . My ubłoceni, zmoczeni, zdezelowani moralnie i fizycznie mieliśmy obserwować jak Pan kapitan i inni będą "spożywać" . Pozycje przyjęte, talerze przygotowane, dzioby otwarte , zamieszanie w kotle i.. konsternacja ... . Oddelegowany na pytanie kapitana GDZIE JEST KIEŁBASA ????, na początku długo i dwuznacznie milczał, po czym przyznał z wielką pokorą , że zjadł wszystko bo nie mógł się powstrzymać :) Nie będę pisał co było dalej ....Parówkożercom mówimy stanowcze nie !
Pozdrawiam

PDT - Czw 10 Wrz, 2015

bywali tacy co kradli ... wyprane skarpetki.
wieczne500 - Sob 12 Wrz, 2015

https://www.youtube.com/watch?v=ykxt8sxeI5A
Resurrected - Sob 12 Wrz, 2015

wieczne500, ale o co chodzi?? :???:
FAZI 1 - Sob 12 Wrz, 2015

Resurrected, komentaż do poprzednika.
Resurrected - Sob 12 Wrz, 2015

Gapcio ze mnie. :efendi2:
thikim - Sro 16 Wrz, 2015

Pełniłem kiedyś obowiązki dowódcy pododdziału, przeciągnęło się to do ponad pół roku. Gdy wreszcie przyszedł rozkaz personalny na mojego następcę, jednocześnie kolegę, dowódca z uśmiechem mówi mi jak to niedługo zdam obowiązki i odetchnę a kolega je obejmie.
Na to ja:
"To że X ma rozkaz personalny o wyznaczeniu na stanowisko nie oznacza wcale że ja mam podstawę aby to stanowisko zdać".
Zapadła konsternacja.
Rozładowując atmosferę powiedziałem ze śmiechem: "potrzebuję rozkazu o tym że mam mu to stanowisko przekazać".
Wszyscy odetchnęli z ulgą :D

i - Sob 03 Paź, 2015

Przestań człowieku produkować się na piśmie. Twoje wypowiedzi w stylu: "rzyczę żołnierzom", "światkiem" i inne - są żenujące.

[ Dodano: Nie 04 Paź, 2015 ]
Z racji tego, iż pewien użytkownik został usunięty jestem zmuszony wyjaśnić:
Mój post nie odnosił się do powyższego.

rydz - Sro 07 Paź, 2015

http://woszkmragowo.wp.mil.pl/pl/20_98.html
fajny tytul... co oni im tam robia w tym Mragowie.. :?:

bolec71 - Sro 07 Paź, 2015

No coś jakby składnia autorowi się rozjechała :zly4:
djdzej555 - Sro 14 Paź, 2015

https://www.youtube.com/watch?v=fc3qeAuxeuo

Biedny kierowca :-)

terve - Sro 14 Paź, 2015

Mój Dowódca, za czasów zasadniczej służby , tak zwracał sie do młodego rocznika:
Wielu z was dziwi się, co tu robi.
Krowa sprzedana
Świnia zabita
Kiełbasy zrobione, balerony i szynki.
Wszystko poszło, gdzie trzeba
Miało być dobrze, a tymczasem jesteście tutaj.
Krowa przepadła i świnia i balerony.
Ale się nie martwcie, Wielu z was będzie tutaj dobrze.
A tym, którym dobrze nie będzie, wszystkie sprawy załatwi sierżant.

thikim - Czw 19 Lis, 2015

Cytat:
Przestań człowieku produkować się na piśmie. Twoje wypowiedzi w stylu: "rzyczę żołnierzom", "światkiem" i inne - są żenujące.

W pierwszej chwili widząc coś takiego pod swoim postem zdziwiłem się :lol:
Z takich ciekawostek: ostatnio "dowódca kompanii" dostał rozkaz - przekazać w podporządkowanie jeden z "plutonów" do pewnego "pułku" z Warszawy...
Tzn. nie dostał żadnych zmian etatowych i wynikających z tego rozkazów. Po prostu dostał takie polecenie że ma coś takiego zrobić sam :brawo: :brawo: z najwyższej z gór.
Trochę zmieniłem nazwy.
Najwyższa góra miała na myśli określenie przełożonego merytorycznego na czas ćwiczenia... :oops1:
Nic tylko w moich myślach pojawia się refren: "Boże coś Polskę, przez tak liczne dzieje..."

djdzej555 - Pon 23 Lis, 2015

Pewien d-ca kompanii szkolnej tak się przedstawiał:

Nazywam się kapitan S i mam stopień kapitana :gent:

manfred - Pon 23 Lis, 2015

to chyba z psów?
djdzej555 - Nie 29 Lis, 2015

Z życia wzięte 1 ksz batalionu szkolnego 17WBZ
ulers - Nie 29 Lis, 2015

Dzialo sie to wiele lat temu w nieistniejacej juz jednostce.Pewnien kapitan zwykl na strzelnice jezdzic prywatnym samochodem ze skrzynka amunicji.Pododdzial w tym czasie szedl na obiekt.Kapitan zabieral do pomocy jednego zolnierza,przechodzili ze skrzynka przez biuro przepustek,pozniej do nieopodal zaparkowanego samochodu(chyba trabant) i dalej kierunek strzelnica.Tego jednego razu zdarzylo sie inaczej-kiedy to przekroczyli biuro przepustek,kapitan rzekl:...o kur...a ja dzisiaj przeciez przyszedlem na piechote... :viktoria: Rutyna lubi gubic
K.W.S. - Pon 30 Lis, 2015

No zdecydowanie to jest smieszne zdarzernie w JW :'D Szczególnie końcówka :'D

https://www.youtube.com/w...0&v=zhmt6sU8Sao

djdzej555 - Sro 09 Gru, 2015

Płynna wymowa gen. A. Kuśnierka w języku angielskim wersja dla niesłyszących :D :cool:

https://www.youtube.com/watch?v=7xLUGcSdE2g

i - Sro 09 Gru, 2015

A po co zapodajesz ten sam link już w drugim temacie?
thikim - Czw 10 Gru, 2015

Sąsiedni temat mi coś przypomniał:
Zajęcia się odbyły z chemii, po nich meldunek zrobiłem no i trzeba po podpis do lekarza.
Idę do budynku gdzie urzędują lekarze, jeszcze z maską przez ramię i hełmem.
Wchodzę i mówię że szukam lekarza bo zajęcia z chemii miałem.
Starsze lekarki usłyszały 5te przez 10te i mówi jedna do mnie:
"Poczeka Pan chwileczkę"
No to sobie staję, za chwilę przybiegają dwie lekarki z maskami w rękach i zaczęły się tłumaczyć że one dawno nie uczestniczyły w zajęciach z maskami.
:lol: :lol:
Pośmiałem się trochę. Wyprowadziłem je z błędu.
Wyjaśniłem że w zasadzie to ja nawet z innej jednostki jestem więc ciężko by było żebym im zajęcia z maskami przeprowadził.
Jak są różne jednostki na tym samym terenie to zawsze są nieporozumienia.
W czasach ZSW bywało że przychodzili żołnierze na bramę i ich wcielała inna jednostka :D

new33 - Sob 12 Gru, 2015

djdzej555 napisał/a:
Płynna wymowa gen. A. Kuśnierka w języku angielskim

Ten Pan już pokazał w Afganistanie jaki z niego orzeł i jaka jest jego znajomość angielskiego. A jak ma być śmiesznie, zdarzenie z listopada 2013 - przywitanie w Bagram, na zbiórkę przyszedł jako najstarszy stopniem płk Kuśnierek, jednak nie mający żadnego przełożeństwa dla żołnierzy tam przebywających (pełnił obowiązki w ramach ISAF-u). Przedstawienie i rozpoczyna się przemowa: "Nazywam się płk Kuśnierek, jestem tutaj najstarszy stopniem, jestem tutaj na etacie generała jednogwiazdkowego (tak dla podkreślenia po amerykańsku), proszę jednak zwracać się do mnie Panie pułkowniku......." I niestety, ale większość zgromadzonych nie wytrzymała napięcia......

Bełcik - Czw 07 Sty, 2016
Temat postu: Do czego służą kieszenie w spodniach?
Sytuacja z odprawy służb: oficer (o)do d-cy pododdziału alarmowego (d):
o - czy ma pan wykaz żołnierzy PA
d - tak mam
o - proszę mi go dać
dowódca PA sięga do kieszeni bocznej w spodniach munduru wz2010 wyciąga z niej tewo z tewo wyciąga wykaz i
o - co pan nosi w kieszeni, kieszeń nie służy do noszenia tewo, a w szczególności na służbie
.....

W takim razie do czego służy kieszeń?
(dla niewtajemniczonych tewo w kieszeni tego wzoru munduru jest praktycznie niezauważalne przynajmniej w mojej ocenie).

djdzej555 - Sro 13 Sty, 2016

Beton goni beton.
new33 - Sob 16 Sty, 2016

A jak zaczynałem to wmawiali mi, że jak wejdziemy do NATO to beton się skończy :gent: Beton się nie skończył i raczej się nie zanosi, żeby go zabrakło. :modli:
maxikasek - Sob 16 Sty, 2016

Bo beton sie skończył- teraz jest konkret (concrete). :gent:
Stefan Siara Siarzewski - Sob 16 Sty, 2016

Co do betonu. To słyszałem kiedyś taką wypowiedź.

"Panowie, to że plac apelowy jest wylany asfaltem to zmyłka. Pod asfaltem jest beton, potem trochę zbrojenia, potem znowu beton, następnie beton zbrojony. Życzę powodzenia w próbach skruszenia tego."

djdzej555 - Sob 20 Lut, 2016

No w jakich proporcjach pisaku do cementu w WP każdy wie. Trzeba czekać, aż cement się skończy :???:
thikim - Sro 06 Kwi, 2016

Z artykułu o misjach:
http://wiadomosci.onet.pl...zej-jest/cq0j27
Cytat:
Nigdy nie zapomnę jak wróciliśmy z Iraku, a zastępca dowódcy brygady powiedział do nas: "No, wreszcie wróciliście z wakacji. Bierzcie się do roboty, papiery czekają"

Zadanie bojowe najwyższej wagi czekało :D

-=Alex=- - Nie 07 Kwi, 2024

:-o :modli:
https://www.facebook.com/...979487643536619

manfred - Nie 07 Kwi, 2024

Jakieś sprzęgło mu tam dali?
-=Alex=- - Czw 25 Kwi, 2024

Cytat:
25 kwietnia 2024 roku, w ramach obchodów w Dowództwie Generalnym RSZ Dnia Sportu, Sprawności Fizycznej i Zdrowego Trybu Życia, zorganizowano Mistrzostwa Komórek Organizacyjnych Dowództwa Generalnego RSZ w przeciąganiu liny.
https://www.wojsko-polski...eciaganiu-liny/
Karolku tylko uważaj, abyś się nie spocił. :lol:

Propozycja na kolejne konkurencje:
- lot samolotem pomiędzy biurkami, ewentualnie kancelariami (piloci są w stałem gotowości mundurowej - "śpiochy"),
- okopywanie się i zajmowanie pozycji obronnych w kancelarii (jak wyżej).


A tak na marginesie i na poważnie. Czepiają się Audytu Obywatelskiego, że nagrywa z terenu publicznego, a tutaj w czasie przedsięwzięcia kobieta (cywil) nagrywa telefonem, z przyczajki z terenu obiektu. :brawo:
Nie wiadomo czy nie streamuje. :-o

manfred - Pią 26 Kwi, 2024

Spychanie jeszcze powinno być.
-=Alex=- - Nie 28 Kwi, 2024

Jak sądzicie, szybciej go wykryją czy szybciej spłonie ? :-o
https://www.facebook.com/...024.-2207520000

Kincaid - Pon 29 Kwi, 2024

-=Alex=- napisał/a:
Jak sądzicie, szybciej go wykryją czy szybciej spłonie ? :-o
https://www.facebook.com/...024.-2207520000

Najpierw nowotwór od oparów tych azbestowych dachówek :efendi2:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group