SPRZĘT i UZBROJENIE - BMS rozważania na d strukturą kierunkami rozwoju itp.

steell - Sob 10 Paź, 2015

Panowie buty to część munduru podlegającego bardzo szybkiemu zużyciu. Cena z tym czujnikiem jeżeli będzie integralną częścią buta stanie się astronomiczna.
corran - Sob 10 Paź, 2015

To wojsko będzie boso biegać na co dzień, a w butach tylko na misjach zagranicznych i ćwiczeniach międzynarodowych.

Wojsko Polskie w praktyce :)

odrzut - Sob 10 Paź, 2015

Nom. Tak z 4 dolary kosztuje taki zestaw czujników :)

http://www.ebay.com/itm/M...=item3392e10f3b

No, powiedzmy, że 40 dolarów, bo to wojskowe, więc trzeba zapłacić 10 razy tyle za to, że ktoś wsadzi do chłodni, i napisze, że działa w -30 stopniach. Wciąż nijak cena się nie robi astronomiczna.

Czas się przestawić - w dzisiejszych czasach elektronika jest tania.

steell - Sob 10 Paź, 2015

Dla wojska to będzie jakieś 14 tysięcy dolarów za sztukę i to będzie najniższa cena w przetargu.
xymox - Sob 10 Paź, 2015

Kabelki do butów, przewodzące niteczki w spodniach, a do tego pantograf montowany na hełm, żeby żołnierz siedzący w BWP mógł niczym tramwaj ładować baterie tej całej elektroniki z pokładowej instalacji elektrycznej....

Nie widziałem tego na własne oczy, ale trąci to trochę wysokim stopniem oderwania od rzeczywistości. Ciekawi mnie np. trwałość tego "kabelka". Przecież but ma styczność nie tylko z podłożem, ale jest również narażony na tarcie o różne powierzchnie itp. Bo jak rozumiem to oprócz przesyłu danych za jego pomocą dostarczane jest zasilanie. Chyba, że but ma baterię...

REMOV - Nie 11 Paź, 2015

odrzut napisał/a:
Inna sprawa - jakie to by były korzyści dla MSBS?
Żadne. Pewnie za kilka lat Wojsko Polskie odkryje, coś takiego jak "power rail", czyli uniwersalną szynę montażową z zintegrowanym zasilaniem do dodatkowych akcesoriów.

[ Dodano: Nie 11 Paź, 2015 ]
asimo2 napisał/a:
Remov - a jakie są zmiany w BREN-ie 2 w stosunku do 1 wersji?
Więcej na ten temat znajdziesz tutaj.
Arrakis - Nie 11 Paź, 2015

Cytat:
Ciekawi mnie np. trwałość tego "kabelka".


Są np. przewodzące nici stalowe. Prędzej mundur się rozsypie, niż taka nitka.

Arrakis

michqq - Nie 11 Paź, 2015

xymox napisał/a:
Kabelki do butów, przewodzące niteczki w spodniach, a do tego pantograf montowany na hełm, żeby żołnierz siedzący w BWP mógł niczym tramwaj ładować baterie tej całej elektroniki z pokładowej instalacji elektrycznej....

Nie widziałem tego na własne oczy, ale trąci to trochę wysokim stopniem oderwania od rzeczywistości. Ciekawi mnie np. trwałość tego "kabelka". Przecież but ma styczność nie tylko z podłożem, ale jest również narażony na tarcie o różne powierzchnie itp. Bo jak rozumiem to oprócz przesyłu danych za jego pomocą dostarczane jest zasilanie. Chyba, że but ma baterię...


W dwudziestympierwszym wieku należałoby zakładać, że każdy żołnierz ma własną latarkę i większośc żołnierzy ma własny radiotelefon.

W dwudziestympierwszym wieku należałoby zakładać że żołnierz ma to na akumulatorkach i powinien je jakoś ładować.

Jak dla mnie to oderwany od rzeczywistości (od potrzeb...) jest fakt, że NIE występuje "przekładalność" baterii z radia do latarki lub z latarki do radia w razie potrzeby.

Jak dla mnie to oderwany od rzeczywistości jest fakt, że te baterie są jednorazowe, zamiast akumulatorków.

Z pantografu można się śmiać, ale pantograf to Twój pomysł więc śmiejesz się sam z siebie.
Pantografu nie bedzie, ale w NATO jak najbardziej opracowywany jest stanag dotyczący przyszłego ustanadryzowania gniazdek ładowania w przedziałach dla piechoty.
Zdaje się że jest oparty o cywilne gniazdko samochodowe (ale sobie nic nie dam uciąć).

Napięcie zaś ustandaryzowane jest od dawna - we wszystkich pojazdach NATO powinno być 24V.

Oczywiście że pochodną programu nowego żołnierza (lub też właściwie wstępem do?), powinno być:
1) Przechodzenie na obligatoryjną instalację 24V w pojazdach nowo kupowanych i gruntownie remontowanych, zgodnie ze Stanagiem.
2) Wprowadzenie dużej liczny gniazdek ładowania w przedziałach załogowych, w celu ładowania elektroniki i zaspokajania innych potrzeb użytkowych żołnierzy (czajnik na wodę...prywatne środki łączności ), w pojazdach nowo kupowanych i gruntownie remontowanych.
3) Zmniejszenie różnorodności baterii występujących w wojsku na niskich szczeblach. Przejście z baterii jednorazowych na akumulatorkowe gdzie to możliwe. Wprowadzenie gdzie to ma sens "przekładalności" baterii pomiędzy sprzętem elektronicznym żołnierza a jego latarką (wymieniając mu latarkę na pasującą do, co byłoby najtańsze)

A teraz napiszesz że to oderwane?
Pantograf owszem, byłby oderwany.
:gent:

asimo2 - Nie 11 Paź, 2015

Dzięki Remov - znalazłem już dziś rano :)
xymox - Nie 11 Paź, 2015

Arrakis napisał/a:

Są np. przewodzące nici stalowe.


Trochę zbaczam z głównego tematu, więc postaram się krótko. OK jakieś tam nici stalowe są, tylko pamiętaj, że trzeba to jakoś zaizolować, a skoro kabelek jest między butem a nogawką to zakładam, że z czasem ta izolacja może ulec przetarciu. No chyba, że jakąś tam bardzo odporną gumę zastosujemy. W spodniach to materiał zapewnia jakąś tam dodatkową ochronę.

Arrakis napisał/a:

Prędzej mundur się rozsypie, niż taka nitka.

Czy aż tak odporne jest to na wielokrotne zginanie?

Ze swojej strony kończę temat kabelków i pantografów.

michqq - Pon 12 Paź, 2015

xymox napisał/a:
Ze swojej strony kończę temat kabelków i pantografów.



Eee, nie wycofuj się, fajnie się rozmawia.

Temat nie jest nowy, no bo tak: niezależnie od tego jaki system skomputeryzowania czy "uelektronicznienia" sobie wyobrazimy, to jasne jest że część odpowiadająca za fonię w łączności, w postaci słuchawki lub słuchawek plus mikrofonu będzie w jakiś sposób zintegrowana z hełmem lub też noszona pod hełmem.
Jednocześnie jednak nie sposób sobie wyobrazić by cała elektronika była noszona na hełmie lub pod hełmem.

Tak więc okablowanie minimum obejmowac będzie i tak połączenie pomiędzy częścią nagłowną foniczną tj. te słuchawkami z mikrofonem a "resztą" elektroniki.

Kabelek?

Już pomijam ewentualne kamerki nahełmowe, ale one też tu się powinny doliczyć. Czujnik pulsu i tlenu (pulsooxygonometr) najlepiej nosić na płatku ucha też.

To właściwie nie jest nowością, ten problem techniczny jest tak stary jak stara jest potrzeba używanie słuchawek nagłownych przypiętych do elektroniki noszonej poza głową.

Teraz zastanówmy się czy to ma być: pod mundurem, na mundurze, wszyte w mundur, bezprzewodowe.

Bezprzewodowość mimo że atrakcyjna z punktu widzenia ergonomii i ruchów żołnierza, oznacza jednak niewygody w postaci osobnych źródeł zasilania, oraz promieniowanie elektromagnetyczne, niestety wykrywalne z daleka.

Połączenie z butem to na dobra sprawę "tylko" ten sam problem co połączenie z głową, jedynie w innej części ciała (czy tam munduru...) należałoby się spodziewać że zastosuje się ujednolicone rozwiązanie problem, tj to samo w relacji elektronika-głowa co elektronika-but.

Wcale bym się nie zdziwił gdyby ostatecznym rozwiązaniem były, cóż, powszywane w kilku miejscach lampasy w formie rynienek czy też rurek, umożliwiające prowadzenie przewodów.

W razie potrzeby też ich wymianę.

A osobną sprawą, ale pokrewną, jest, brzydko powiem, uantenowienie żołnierza.
:gent:

Jak to nie wydali wam spodni z lampasami USB trzy zero? Że jak? Do wyczerpania magazynów wydają tylko spodnie w standardzie PKL-2? Skandal! Jak to oni sobie wyobrażają podłączyć?

corran - Pon 12 Paź, 2015

Moim zdaniem ta zabawa to jeden wielki bezsens.

Po pierwsze jeśli chcemy sieciocentryczności, to wpierw trzeba w nią wpiąć pojazdy, które z resztą dużo lepiej się nadają.

Na wozach bojowych masz duże radiostacje które zapewniają odpowiedni zasięg komunikacji, masz kamery w celownikach (nie tylko światła widzialnego), masz również zasilanie by to wszystko "napędzić". Ile wozów w wojsku w naszym kraju ma tego typu systemy?

Po drugie opięcie tym wszystkim co jest w planie zwykłego żołnierza, przypomina mi się jak amerykańska jednostka testująca ich systemy przyszłości pojechała do Iraku, zostawiła cały ten badziew i działał normalnie. Owszem poszczególne rozwiązania bywa że znajdują zastosowanie, dobra jest też np. wymienność baterii, ale to są sprawy wtórene.

Po trzecie mało kto potrzebuje tego w takim zakresie, z tymi wszystkimi kamerami i czujnikami. OK, może wojska specjalne podczas akcji bezpośredniej by nadzorujący miał lepszą wiedzę co się dzieje. OK, np w rozpoznaniu, no ale oni mają dedykowane rozwiązania.

Tak tylko przypomnę że obecenie mamy jedną radiostację plecakową w plutonie piechoty, tak więc może zamiast wymyślać szmery bajery BMS na wozy i w wersji wynośnej dla radioteleoperatorów - przykeljonych od dowódcy kompanii wzwyrz. Niżej taki system tylko będzie rozpraszał.

No i po ostatnie, o kant d... rozbić te "próby" bo postęp w elektronice jest duży i to co teraz testują w porównaniu z tym co będzie za 10 lat, jedno z drugim będzie miało mało wspólnego. Poszukajcie pierwszych amerykańskich "żołnierzy przyszłości" którzy dźwigali pełnowymiarowy komputer w plecaku. Nagle się okaże że te stalowe nitki nikomu są niepotrzebne bo pobór energii zmalał a urządzenia komunikują się ze sobą bezprzewodowo.

michqq - Pon 12 Paź, 2015

corran napisał/a:
Niżej taki system tylko będzie rozpraszał.


No to jest generalnie jeden z podstawowych problemów.
Dodatkowe urządzenia to dodatkowy kłopot, należy zachować ostrożność, żeby dodatkowy kłopot dawał w ostatecznym bilansie zysk a nie stratę.

Cytat:
Po pierwsze jeśli chcemy sieciocentryczności, to wpierw trzeba w nią wpiąć pojazdy, które z resztą dużo lepiej się nadają.


Jak najbardziej powinno się zacząć od usieciowania wozów bojowych, w drugiej iteracji od usieciowienia wszystkich pojazdów silnikowych, gdzieś po drodze usieciowić broń zespołową przenośną typu ppk i moździerze, a pojedynczy żołnierz dopiero na końcu.

Z tym że to wcale nie jest głupio juz od początku myśleć o tym co może być na szczeblu żołnierza, chodzi o to żeby przy usieciowieniu na szczeblu pojazdów nie zaprojektować jakichś barier które uniemożliwiłyby dalszy rozwój.
Systm usieciowionych pojazdów powinien bycbudowany z założeniem że zostanie rozszerzony w przyszłości "na drobne" i nie powinien zawierać jakichś błędnych założeń ktore by to uniemożliwiały (pule adresów itepe).

Cytat:
Poszukajcie pierwszych amerykańskich "żołnierzy przyszłości" którzy dźwigali pełnowymiarowy komputer w plecaku. Nagle się okaże że te stalowe nitki nikomu są niepotrzebne bo pobór energii zmalał a urządzenia komunikują się ze sobą bezprzewodowo.


No właśnie a propos elektroniki "na żołnierzu" to wygląda na to że celować trzeba w sytuację NIE że żołnierz ma przy sobie komputer, tylko że żołnierz ma na sobie SIEĆ komputerową.

No takie czasy.
Dziś na pirszomkomunię dziecko dostaje nie rower tylko tablet, a co więcej jak mu się go wręczy to od razu wie jak instalować programy.
A już za dziesięć lat to dziecko będzie w wieku poborowym.

[ Dodano: Pon 12 Paź, 2015 ]
corran napisał/a:
No i po ostatnie, o kant d... rozbić te "próby" bo postęp w elektronice jest duży i to co teraz testują w porównaniu z tym co będzie za 10 lat, jedno z drugim będzie miało mało wspólnego.


Właśnie że nie do końca - postęp w sprzęcie jest ogromny, ale podstawą jest odpowiednie oprogramowanie a nie sprzęt.

Sprzęt to ściema.

O co mi chodzi.

Mozna sobie dla przykładu wyobrazić prowizorium sprzętowe dla przyszłościowego żołnierza w postaci:
Jeden: Smartfona komercyjnego i mocowania dla tegoż smartfona na lewym przedramieniu.
Dwa: komercyjnego zestawu sluchawkowo-mikrofonowego poprowadzonego od smartfona do lewego ucha (na mini-jack) na tyle małego by to nie przeszkadzało pod hełmem.
Trzy: Radiotelefonu osobistego z funkcją modemu i z portem szeregowym, noszonego na lewym ramieniu (a więc smartfon na przedramieniu a radio wyżej na ramieniu)
Cztery: Kawałka kabelka USB-On-The-Go plus konwerter na com, dzięki któremu smartfon widzi rafiotelefon który mu służy jako modem. Na tym budujemy sieć typu mesh.
Pieć: Poprawek na mundurze w postaci (jak prowizorka to prowizorka) lampasu na lewym rękawie wykonanego z taśmy typu rzep, w postaci podłużnej klapki tj. zaszewki. Rzepa można odrzepić, uzyskując wtedy klapkę, wsunąć tam kabelki poczem zarzepić uzyskując na powrót lampas ale już z kabelkami pod spodem.

Takie prowizorium sprzętowe zostawiamy, olewając na początek dla uproszczenia kamerkę na hełmie czujnik w bucie i miernik pulsu.

I pytanie za milion:

Co może teraz żołnierz czego nie mógł wcześniej?

A g***o może, bo na tym hardware nie chodzi żaden software.

Tak więc niepotrzebnie ekscytowac się sprzętem.
Sprzęt to ściema, na jutro byle partyzantka z isis może swoim kupić relatywnie dobry pod względem możliwości i ceny sprzęt wearable personal electronic w rozumieniu wyżej opisanego prowizorium, ale nic nie uzyska bez softu co na tym sprzęcie miałby chodzić.

Tak więc nie do końca masz rację co do idei że "o kant dupy rozbić te próby bo za 10 lat". Właśnie bo sprzęt jest już TERAZ ale nie mamy nawet pomysłu co na nim mogłoby chodzić, między innymi z braku tych ostatnich 10ciu lat prób z "całym komputrem w plecaku".

Zwitt - Wto 13 Paź, 2015

michqq, całkiem ciekawy pomysł na te startowe prowizorium. Ale niestety PGZ nie zarobi ani pułkownicy na WAT nie zrobią habilitacji ;)
corran, też jestem zdania, że BMS najpierw do wozów a jak dla żołnierzy to nie niżej niż dowódca plutonu. Indywidualne zabawki co najwyżej dla specjalsów i rozpoznania. Im niżej tym prościej i mniej informacji bo często się zapomina, że można człowieka przeładować informacją. Dlatego powinno się dobrze zastanowić jakie informacje ma otrzymywać żołnierz na każdym szczeblu dowodzenia. Mi podoba się praktyczne rozwiązanie w stylu norweskiego systemu NORMANS.

REMOV - Wto 13 Paź, 2015

BMS (Battlefield Management System), a nie "MBS". Popraw drogi moderatorze proszę tytuł nowego wątku. Możesz też - zamiast stosować nieznane obce skróty - po prostu napisać "System zarządzania polem walki dla Tytana" ;-)
Masz rację drogi userze poprawiłem. Zwykła literówka z pośpiechu i tyle. Nadmiernie to rozdmuchujesz ale widać taki masz styl. Co do propozycji tematu to miałeś swoją szansę i jakoś wtedy nie skorzystałeś z niej więc teraz nie ma sensu wymądrzanie się bo jest już po herbacie.
To teraz proszę skończyć te bzdety i zająć się dyskusją - wszak chyba po to jest instytucja forum internetowego?

Gecko

Arrakis - Wto 13 Paź, 2015

xymox napisał/a:
Arrakis napisał/a:

Są np. przewodzące nici stalowe.


Trochę zbaczam z głównego tematu, więc postaram się krótko. OK jakieś tam nici stalowe są, tylko pamiętaj, że trzeba to jakoś zaizolować, a skoro kabelek jest między butem a nogawką to zakładam, że z czasem ta izolacja może ulec przetarciu. No chyba, że jakąś tam bardzo odporną gumę zastosujemy. W spodniach to materiał zapewnia jakąś tam dodatkową ochronę.


O to akurat bym się nie obawiał. Jeśli już, problemem może być takie dobranie materiału izolacji, aby to on nie przecierał tkaniny/materiału w pobliżu.

xymox napisał/a:

Arrakis napisał/a:

Prędzej mundur się rozsypie, niż taka nitka.

Czy aż tak odporne jest to na wielokrotne zginanie?

Na pierwszy rzut okna nigdy byś się nie domyślił, że to jest stal.

Arrakis

michqq - Wto 13 Paź, 2015

Zwitt napisał/a:
michqq, całkiem ciekawy pomysł na te startowe prowizorium. Ale niestety PGZ nie zarobi ani pułkownicy na WAT nie zrobią habilitacji ;)


Tak ale to pomysł na prowizorkę, diabeł tkwi w szczegółach i te z pewnością by wyszły.

Kontynuując na temat, skoro wydzielony:

Jeżeli chodzi o kamerki do filmowania w tych Tytanach czy innych Warriorach to przyznam że należę do niewierzących.

Kamerka na stanie żołnierza z pewnością ma sens jako rejestrator tego co on robił. To tak, jak najbardziej. Dokumentowanie.
Dalej ma ona sens jako elektroniczny peryskop. Wystawiamy kamerkę na kablu zza węgła zamiast wystawiać głowę lub klasyczny peryskop lusterkowy. To tak, jak najbardziej.
Natomiast mniej do mnie przemawia idea użycia kamerki za celownikiem optycznym żeby strzelać zza węgła z karabinka bez wystawiania się. Przeciez jak kolba majta się w powietrzu, to jak w praktyce wygląda celność tak prowadzonego ognia nawet pojedynczego, nie mówiąc o prowadzeniu ognia seriami?

Ale całkiem jestem niewierzący gdy chodzi o kamerkę na hełmie szeregowego przekazującą obraz do dowódców, żeby mieli świadomość sytuacyjną.

Działa przy trzech szeregowych z karabinkami i dowódcy w Rosomaku obstawionym monitorami. No działa, rozumiem. Ale jak to się miałoby skalować na brygadę. Przecież live stream to zabiera od cholerci pasma, jak sobie można wyobrazić w brygadzie wtłoczenie w eter trzech tysięcy streamów na raz, jak tym zarządzać, gdzie to przekierowywać jak archiwizowac? Ja tego nie widzę.
To ma sens przy działaniu grup specjalnych, rozumiem. To może ma sens jak odizolowana drużyna żołnierzy przeszukuje mieszkanie gdzieś w Zachodnim Waziristanie, rozuuuumiem. Ale nie wyobrażam sobie trzech tysięcy streamów live walących w eter w całej brygadzie piechoty, bo eter nie z gumy, a jeszcze mniej to mi się podoba gdyby to było w w walce z przeciwnikiem wyposażonym w środki rozpoznania radiolelektronicznego i WRE.

Natomiast sama możliwość zrobienia pojedynczej fotografii cyfrowej i załączenia jej do meldunku wysyłanego radiem, z własnej potrzeby lub na rozkaz przełożonego, to tak, w to wierzę, i co więcej, jeśli DOBRZE poradzić sobie z dystrybucją takich zdjęć jest to wielki „game changer” jak mawiają anglosasi.

Bo tak:

Możliwość wysłania fotografii pokazującej stan uszkodzeń pojazdu czy urządzenia, z dystrybucją do fachowca mechanika czy rusznikarza, uzyskanie informacji zwrotnej.
Możliwość wysłania fotografii urazu żołnierza z dystrybucją do lekarza, uzyskanie opinii.
Możliwość wysłania fotografii lądowiska do załogi śmigłowca.
Możliwość wysłania fotografii własnych stanowisk ogniowych do dcy w celu uzyskania akceptacji.
Możliwość wysłania fotografii jeńców (czy zatrzymanych) w celu potwierdzenia ich tożsamości.
Możliwość wysłania fotografii zdobycznych dokumentów czy wzorów sprzętu.
Możliwość wysyłania fotografii z rozpoznania terenowego czy inżynieryjnego, co jest oczywiste.

I podobne.

Kamerka ze streamem live... ech ech, na początek zajmijmy się może samymi zdjęciami, to jest zagadnieniem jak by tu zorganizować radiowy przesył, dystrybucję, informację zwrotną, oraz archiwizację samych tylko fotografii cyfrowych, na szczeblach od drużyny do brygady?

I wcale nie jest na to za wcześnie, biorąc pod uwagę że co najmniej połowa żołnierzy nosi dziś po kieszeniach albo prywatne cywilne aparaty cyfrowe albo komórki z takim aparatem.

Żeby się za chwilę nie okazało (a może już tak jest?) że żołnierzowi na wojnie w dalekim Tiutiurlistanie ŁATWO JEST wysłać zapytanie ze zdjęciem swojej spuchniętej nogi do znajomego cywila kolegi-lekarza w Polsce, poprzez cywilne serwisy społecznościowe, ale nie może go wysłać do lekarza i ratowników z batalionowego ZEM którzy siedzą 5 km dalej.

corran - Wto 13 Paź, 2015

Też mam problem z video na żywo. Metainformacje (jak puls czy pozycja GPS - ok). Ciekawe że nikt nie myśli że przesyłanie video zje bardzo szybko baterie i ograniczy zasięg. No właśnie, kluczowym powinno być zwiększanie zasięgu, nie poszerzanie pasma, przynajmniej na najniższym szczeblu tego systemu.

To o czym ty mówisz ma sens, ale tak naprawdę za dużo chcą upchać.

Prawda jest taka że system ten powinien być przedłużeniem normalnej łączności, a jak powinna wyglądać ta łączność?

"Duża" radiostacja na wozach bojowych i jedna w plutonie przenośna (radioteleoperator się to stanowisko chyba nazywa).

Na dziś są to:


"Mała" dla dowódców drużyn i na wozy niebojowe


Dla żołnierzy modele najmniejsze, do komunikacji głosowej i przesyłania metadanych, zaprogramowane wcześniej (minimum obsługi)


Nie trzeba nic wymyślać, wszystko jest już wymyślone.

BMS to tylko kolejny krok po wprowadzeniu komunikacji cyfrowej, rozszerzający jej możliwości. Do dużych radiostacji wprowadzamy urządzenie typu tablet/mały laptop a do małych PDA/smartphone, battle chat to jest coś co już działa w naszym wojsku (nie na tym szczeblu, ale...) wyposażenie "smarphona" w kamerę to nie jest problem.

Może najpierw wprowadźmy małe radiostacje dla dowódców drużyn w plutonie. Podłączmy "duże" radiostacje pod naszą wersję BFT (nawet jeśli prostą), tylko zróbmy to wszędzie! Po drodze będziemy dodawać nowe funkcje w tym miniradiostacje dla żołnierzy szeregowych których i tak nigdy nie wprowadzimy wszędzie.

Mam wrażenie że ktoś pokazał generałom że można będzie robić miromnagement, śledzić każdego żołnierza przez cały czas i bawić się w wielkiego brata. To jest coś! Każdego będzie można obserwować cały czas, na każdego coś się znajdzie. Super! Tylko jeśli wszyscy będą patrzeć w ekrany kto będzie wypatrywał przeciwnika?

xymox - Wto 13 Paź, 2015

Fajnie temat wydzielony więc powiem tak, żeby już nie doktoryzować się o tym kabelku przez następne x stron. Trafiają do mnie argumenty o wytrzymałości itd. chociaż jedyne przewodzące nici jakie widziałem to coś takiego. Niemniej przekonałyby mnie testy uwzględniające trwałość po:
- magazynowaniu i transportowaniu złożonej odzieży oraz praniu
- intensywną eksploatację przez żołnierza w różnych warunkach pogodowych i terenowych (a nie bieganie po przyzakładowym trawniku)
- ergonomię z pkt widzenia żołnierza tj, że nitki nie powodują otarć itd.

Jeśli zda to egzamin wtedy odszczekuję swoje słowa i kabelkowi jak i twórcom tego rozwiązania :efendi2: Niemniej są tagi RFID i może dało by się osiągnąć niewielkie rozmiary tak aby był to wymienny element chowany w bucie. Oczywiście zasięg tego musiałby być na tyle "duży" że czytnik dało by się umieścić w jakimś elemencie oporządzenia. Zresztą uczciwie patrząc to za Odrą też mieli "ciekawe pomysły", jak ta nieszczęsna antenka
http://i40.servimg.com/u/...27/action10.jpg

lub kaseta na plecach z elektroniką.

Generalnie działka "elektroniki odzieżowej" (ang.wearable electronics) w obecnym wydaniu idzie głównie w kierunku kolejnego gadżetu, który można sprzedać na dużą skalę. Niemniej część poważnych instytucji naukowych prowadzi badania nad integracją różnych sensorów w odzieży. I to jest kierunek na który armia powinna zwrócić uwagę nie koniecznie teraz ale w przyszłości choćby poprzez I3TO (o ile to jakoś trochę sensownie funkcjonuje). Dzisiejsza technologia bada pewne możliwość np.umieszczania anten w strukturze munduru lub hełmu tak, że nie różni się on zewnętrznie od standardowego.

Arrakis - Wto 13 Paź, 2015

Nazywa się toto tekstronika. :gent:

Popatrz też np. tutaj.
http://www.bekaert.com/

Arrakis

michqq - Wto 13 Paź, 2015

corran napisał/a:
BMS to tylko kolejny krok po wprowadzeniu komunikacji cyfrowej, rozszerzający jej możliwości.


Ja bym powiedział to samo ale trochę inaczej, że BMS dopiero pozwala w pełni wykorzystać łączność cyfrową, która to łączność bez jakichś realnych systemów informatycznych przypiętych do tych radiostacji jest w znacznym stopniu nie używana.

Jakas forma informatyzacji pola walki chyba zawsze była w domyśle jako jedna z głównych przyczyn wprowadzania łączności cyfrowej, i właśnie na skutek przewidywania jakiejś przyszłej wizji informatyzacji pola walki wprowadzano wszędzie radiostacje wyposażone w wejścia służące do transmisji danych.

Teraz są wreszcie rozmowy na temat tego, co do tych wejść dopiąć.

Tylko że tak:
Wprowadzanie tych radiostacji trwało ze dwadzieścia lat, więc:

RRC 9210 i 9310 to 43 kbit/s
Radmor 3501 to 24 kbit/s max.
Radmor 35010 to 125 kbit/s max i niekompatybilne z powyższymi pasma.

Pojedynczy stream video na poziomie kiepskiej telekonferencji: od 100 do 350 kbit/s; na poziomie najniższego YouTube: 400 kbit/s; na poziomie VHS około 1000 kbit/s. I tak dalej w gore.

Przy czym ograniczenie nie wynika ze starego sprzętu, po prostu pasmo nie jest z gumy, troche sie da podciągnąć fikuśnymi modulacjami ale cudów nie ma i nie będzie.

Cytat:
Mam wrażenie że ktoś pokazał generałom że można będzie robić micromnagement, śledzić każdego żołnierza przez cały czas i bawić się w wielkiego brata.


To ten ktoś ich oszukał.
:gent:

corran - Wto 13 Paź, 2015

Ale po co strumieniowanie wideo? Jakie to ma praktyczne zastosowanie?

A nowe radiostacje są w opracowaniu.

michqq napisał/a:
Cytat:
Mam wrażenie że ktoś pokazał generałom że można będzie robić micromnagement, śledzić każdego żołnierza przez cały czas i bawić się w wielkiego brata.


To ten ktoś ich oszukał.
:gent:


Nie do końca, podczas ćwiczeń da się to zrobić, że nie będzie działać w warunkach bojowych? Who cares?

michqq - Wto 13 Paź, 2015

Cytat:
A nowe radiostacje są w opracowaniu.


No ale właśnie tutaj pojawia się dylemat, (zresztą stary) w jakim stopniu inwestować w rozwiązania wąskopasmowe, co byłoby uzasadnione starymi radiostacjami cyfrowymi; a w jakim stopniu od razu celować w rozwiązania szerokopasmowe, co wymagałoby od początku wymiany tych radiostacji cyfrowych, od dwudziestu lat z mozołem wprowadzanych i defacto "ni razu nie użytych do transmisji danych" - na nowsze wersje.

:gent:

rafal433 - Sro 14 Paź, 2015

Bez przesady, proces wprowadzania nowego systemu będzie na tyle powolny, że obecnie używane radiostacje zdążą się zestarzeć. Po prostu z nowo przezbrojonych batalionów stary sprzęt będzie trafiał do pododdziałów w innych brygadach i tym samym również tam system łączności ulegnie poprawie. Tak właściwie to ile 3501 i R35010 zostało zakupionych?
Gecko - Czw 15 Paź, 2015

Myślę, że zbytnio patrzycie z punktu widzenia "cywilnego konstruktora". Cała ta technologia w mniej lub bardziej nowoczesnym wydaniu funkcjonuje z powodzeniem i to czasem nawet na kosmiczne odległości. Skoro da się zrobić transmisję z Marsa to da się ją zrobić na Ziemi. Skoro w Formule 1 można spojrzeć na wyścig "okiem kierowcy", skoro da się nawet zdalnie majstrować (w pewnym zakresie) w ustawieniach bolidu, ba nawet da się wyodrębnić pewne elementy obrazu i przekazać je "okiem podczerwieni" (np. rzut kamery na nagrzane opony, które są wyodrębnione i pokazane w podczerwieni a cala reszta obrazu w paśmie normalnym) to da się to zrobić też i Rosomaku, na żołnierzu czy samolocie. Jeżeli można monitorować na bieżąco czynności życiowe astronautów to i żołnierza da się monitorować. W sumie to tylko kwestia wagi tego wszystkiego by żołnierz był w stanie to dźwigną choć "nośność" też da się zwiększyć różnymi sposobami (egzoszkielety, itp.). Moim zdaniem zawsze jednak z punktu użytkownika bardzo trudne będzie rozwiązanie problemów dążących do zwiększenia żywotności żołnierza (a tym samym i systemu):
1. "Schowanie" takiego żołnierza na polu walki - cała ta elektronika choćby nie wiem jak nowoczesna po prostu grzeje się (fizyki i strat na przesyle prądu, a te zwykle zamieniają się w ciepło, przeskoczyć się nie da). Wszystkie te kabelki jak nie będą ekranowane termicznie będą zwiększać widzialność żołnierza w podczerwieni. A dziś jak wiemy wojna idzie w kierunku działań nocnych jako podstawowej pory doby prowadzenia walki. Jeżeli natomiast będzie się to odbywało bezprzewodowo to żołnierz stanie się po prostu "żarówką EM" na polu walki.
2. Uzyskanie odporności alej tej elektroniki na emisję energii WCz. Całe to ustrojstwo jako że musi wykorzystywać algorytmy potrzebuje miejsca na oprogramowanie. I tu wychodzi odporność twardych dysków czy innych nośników pamięci na mikrofale. Zwykły eksperyment to włożenie falsh disc do mikrofali na 30 s i generalnie po danych. A taką energię (szczególnie na dystansach taktycznych do 500m) można dziś wygenerować z byle stacji śledzenia celów systemów rakietowych OPL. Ja już nie mówię o impulsie EM bo mało kto ma zdolność jego wygenerowania.
3. Jeżeli to wszystko wsadzimy w mundur to musi on spełniać też normy ochrony przeciwchemicznej. Dziś w sytuacji skażenia konieczne jest by ten super elektroniczny mundur najnormalniej zdjąć by włożyć FOO-1, a tam elektroniki nie ma czyli system idzie w takiej sytuacji do piachu. Przeciwnik będzie o tym wiedział i w celu eliminacji tej technologicznej przewagi po prostu użyje broni chemicznej (historia wojen pokazuje, że wszystkie konwencje idą do kosza w sytuacji wojny) i skazi po prostu teren. W ten sposób albo "uwięzi" żołnierzy w transporterze albo doprowadzi do ich przebrania. W obu wypadkach generalnie ogranicza cały system.
4. Co z odpornością na ataki cybernetyczne tego systemu. Wszak wzięcie żołnierza do niewoli czy przejęcie systemu z zabitego żołnierza nie będzie jakimś niezwykłym i ponad siły zadaniem na polu walki. Mając końcówkę (zestaw indywidualny), która z kolei aktywnie komunikuje się z całym systemem wstrzelenie wirusa do systemu nie będzie stanowiło jakiegoś wielkiego problemu.
5 I wreszcie jak zapanować nad przeładowaniem informacją w obie strony. O ile można zrobić, tak że to góra bez wiedzy dołu będzie włączać i wyłączać zdalnie pewne elementy systemu (choćby funkcja nadawania video na bieżąco, włączana zdalnie przez element nadrzędny bez wiedzy żołnierza - tylko, że wtedy problem ukrycia promieniowania wszak przesył jakoś iść musi) i tym samym doprowadzić do w miarę rozsądnego zarządzania informacją o tyle może być trudne osiągnięcie tego na dole. A tu może dojść do sytuacji jak z kierowcą czytającym sms w czasie kierowania jadącym samochodem. Po prostu przychodząca informacja nie dość, że będzie wymagała od żołnierza bieżącego analizowania jej ale też i najnormalniej będzie odciągała a co najmniej rozpraszała uwagę od tego co się dzieje wokół żołnierza w realu. Kto zna realia wojskowe wie że choćby nie wiem jak na początku ograniczyć zakres wiedzy przekazywanej indywidualnie to i tak z każdym dniem użytkowania ta ilość informacji będzie wzrastać.
Takich wątpliwości może być więcej. A o sile systemu będą decydować właśnie jego najsłabsze elementy (jak w każdym innym systemie). Większość systemów działa według z góry założonych algorytmów, które powinny powstać na podstawie opracowanych map procesów jakie będą w systemie zachodzić. I tu proste pytanie:
Czy ktokolwiek spróbował zbudować takie mapy procesów projektując taki system?
pozdrawiam

corran - Czw 15 Paź, 2015

Gecko napisał/a:
Myślę, że zbytnio patrzycie z punktu widzenia "cywilnego konstruktora". Cała ta technologia w mniej lub bardziej nowoczesnym wydaniu funkcjonuje z powodzeniem i to czasem nawet na kosmiczne odległości. Skoro da się zrobić transmisję z Marsa to da się ją zrobić na Ziemi. Skoro w Formule 1 można spojrzeć na wyścig "okiem kierowcy", skoro da się nawet zdalnie majstrować (w pewnym zakresie) w ustawieniach bolidu, ba nawet da się wyodrębnić pewne elementy obrazu i przekazać je "okiem podczerwieni" (np. rzut kamery na nagrzane opony, które są wyodrębnione i pokazane w podczerwieni a cala reszta obrazu w paśmie normalnym) to da się to zrobić też i Rosomaku,


Logika ignoranta. Nie, nie da się. Bolid F1 jeździ tylko po torze, ściśle określonym, Rosomak ma mieć łączność potencjalnie wszędzie.

By przesyłać video potrzebna jest łączność szerokopasmowa, która zwykle opiera się o nośną większej cz. co z kolei daje mniejszy zasięg. Na torze masz od groma infrastruktury, można rozstawić stacje bazowe, rozdzielić kanały by nie zakłócać się itd. itp.

Gecko napisał/a:
na żołnierzu czy samolocie. Jeżeli można monitorować na bieżąco czynności życiowe astronautów to i żołnierza da się monitorować.


Nie, nie da się "tak samo". Ilu masz astronautów na orbicie jednocześnie? Ilu masz żołnierzy? Zupełnie inna skala problemu.

Gecko napisał/a:
1. "Schowanie" takiego żołnierza na polu walki - cała ta elektronika choćby nie wiem jak nowoczesna po prostu grzeje się (fizyki i strat na przesyle prądu, a te zwykle zamieniają się w ciepło, przeskoczyć się nie da). Wszystkie te kabelki jak nie będą ekranowane termicznie będą zwiększać widzialność żołnierza w podczerwieni.


Ok, dalej nie czytam. Bo nie warto. No ale każdy może mieć zdalnie.

P.S. Sprawdź czy ci się kabelki przy komputerze nie grzeją.

Edycja po przemyśleniu

Jeżeli taki poziom wiedzy o "elektronice" typowo reprezentują wojskowi to serdecznie współczuje wszystkim którzy będą musieli z nimi pracować przy wdrażaniu tego systemu. Post Gecko to bardzo cenny głos w dyskusji bo uświadamia jaka jest skala niewiedzy ludzi którzy i tak uważają że mają jej dość by się wypowiedzieć.

satanikus robotikus - Czw 15 Paź, 2015

Corran nie przesadzaj. Gecko ma dobre uwagi nawet jeżeli do części dałoby się znaleźć rozwiązanie zwyczajnie mądrze projektując system - bo to co na razie robią z Tytanem czy BMS to jakąs paranoja. O ile to "świecenie w EM" czy ekranowanie sprzętu to nie jest duży problem (no chyba że ktoś użyje dedykowanej broni przeciwko takiemu sprzętowi ale wtedy nie ma rady a i ludzie się ugotują) to np przeładowanie i chaos informacyjny to już problem bardzo duży. Zwłaszcza jak na razie nie zapowiada się żeby zarządzali tym systemem wykwalifikowani ludzie. Druga rzecz to bezpieczeństwo... tu mogę tylko powołać się na to co pisał mi michqq kiedyś sugerując używanie cywilnej elektroniki. Panowie...wy nie macie pojęcia jak bardzo spenetrowane są systemy cywilne a nawet podstawowe wojskowe. Ja pisząc to co piszę z komputera będą musiał sobie część poczyścić tylko dlatego że po prostu ten syf - i to dużo mniej wyrafinowany niż to co się robi ze sprzętem wojskowym - jest rzucany w sieć en masse. Jakbyście zobaczyli gdzie i co można wykorzystać do przejęcia kontroli to mam wrażenie że spać byście się bali przy własnym budziku. Żartuję teraz ale to nie jest dowcip. To nie znaczy że system ten nie da się zabezpieczyć żeby był trudny do penetracji - da się. Ale jest to mocno skorelowane z tym co i jak będzie tam przesyłane. Ja sie zrobi FULL HD dla pana generała to dupa blada.

A co do odporności na skażenie chemiczne to się nie wypowiem ale nie lekceważylbym problemu.

Natomiast Gecko nie zdaje sobie sprawy z rozmiaru informacji jaki byłby przesyłany w takiej sieci po wprowadzeniu na pole walki choćby batalionu... Lot na Marsa ma mniejszy przesył danych niż jedna drużyna w takim systemie. Co nie znaczy jednakże że całkowicie livestream trzeba skreślić. Po prostu bedą dla niego dużo mniejsze zastosowania - ale będą! Wszystkiego na fotografii nie da się pokazać. Czasami dobrze jest mieć kamerę z tym że zdolność do transmisji danych powinna być opcją a nie normą właśnie po to żeby nie zapychać łączy i nie wystawiać się na EW.

A co do ogólnych przemyśleń to faktycznie - obaj z michqq macie dużo racji. Zabieranie się za temat od d*** strony zamiast konsekwentnie od dołu budować (tu akurat - od góry), do tego w oparciu o niedouczonych generałów którzy podejmują decyzje nie mają pojęcia co robią i są ciągani za nos za wykonawców którzy zwyczajnie trzepią kasę niewielkim wysiłkiem. Ile razy przerabiane to było w historii???

michqq - Czw 15 Paź, 2015

Gecko napisał/a:
Jeżeli można monitorować na bieżąco czynności życiowe astronautów to i żołnierza da się monitorować.


To jest jasne że żołnierza da się monitorować.
A trzy tysiące żołnierzy się da?

Ja nie mam wątpliwości że na żołnierzu to działa, ja się zastanawiam czy to się skaluje.

Jedna sprawa to pojemność pasma, a druga sprawa to "co z tym robić".

Parę postów wyżej w tym wątku pytam się jak wyglądałoby lub jak dziś wygląda zarządzanie samymi tylko nieruchomymi zdjęciami posyłanymi radiem, na szczeblu od drużyny do brygady ogólnowojskowej.

Jeśli TEGO nie mamy ruszone to jak planujemy zarządzać trzema tysiącami streamów wideo live?
:gent:

satanikus robotikus - Czw 15 Paź, 2015

Cytat:
Parę postów wyżej w tym wątku pytam się jak wyglądałoby lub jak dziś wygląda zarządzanie samymi tylko nieruchomymi zdjęciami posyłanymi radiem, na szczeblu od drużyny do brygady ogólnowojskowej.

Jeśli TEGO nie mamy ruszone to jak planujemy zarządzać trzema tysiącami streamów wideo live?


No jak to jak? W ramach systemu TYTAN i nowego BMS... panowie generałowie i ministrowie wiedzą jak problem rozwiązać.

corran - Czw 15 Paź, 2015

michqq od tego jest łańcuch dowodzenia. Dowodzenie przy użyciu BMS wygląda dokładnie tak samo jak bez niego, to tylko narzędzie.

Dowódca drużyny dowodzi żołnierzami w niej.

Dowódca plutonu, dowódcami drużyn i wsparciem dla nich (jak strzelec wyborowy czy sanitariusz)

Dowódca kompanii, dowódcami plutonów i innych mu podległych sił (np. pluton logistyczny)

Różnica polega na tym że zamiast papierowej mapy w mapniku ma cyfrową mapę na PDA z pozycją własnych żołnierzy, sił sojuszniczych (oznaczonych kto to jest, widać np gdzie jest siostrzany batalion, a gdzie bateria artylerii).

To samo z łącznością, inna niż głosowa (battle chat - wiadomości tekstowe, zdjęcia itp). Realizujesz ją tak samo jak głosową, różnicą jest to że daje ci to dodatkowe opcje.

[ Dodano: Czw 15 Paź, 2015 ]
satanikus robotikus napisał/a:
Corran nie przesadzaj. Gecko ma dobre uwagi nawet jeżeli do części dałoby się znaleźć rozwiązanie zwyczajnie mądrze projektując system -


Wiesz by była jasność mam wykształcenie elektroniczne, m.in. pracowałem przy naprawianiu płyt głównych komputerów jednej ze znanych marek, ale mam w tym zakresie bardzo małe ego, spotkałem ludzi z ogromną wiedzą, dużo większą ode mnie.

Ale po tym jak przeczytałem o ekranowaniu termicznym kabelków... albo przed mirofalami tak by wytrzymała mikrofalówkę... sorry. Tu nie chodzi o Geko tylko o mentalność, w wojsku jest pełno ludzi o takiej wiedzy i takiej mentalności że zamiast przyjąć do wiadomości że się nie znają, (nad)używają władzy by udowodnić wszystkim do okoła że to jednak oni wiedzą lepiej. Jakie są skutki tego w wojsku?

To nie jest atak na Geko, to jest smutna realizacja jednego z podstawowych problemów tego wojska, o którym Geko mi przypomniał.

Może faktycznie potrzeba wojsku Macierewicza, wypalenia do gołej ziemni by zbudować je na nowo?

Gecko - Czw 15 Paź, 2015

Tak gwoli swawoli na początek
Do każdego problemu corran są dwa podejścia: teoretyczne i praktyczne.
Teoretyczne to takie w którym wszyscy wszystko wiedzą ale nic nie działa.
Praktyczne to takie gdzie wszystko działa choć nikt nie wie dlaczego.
Po połączeniu teorii z praktyką powstaje sytuacja że nic nie działa i nikt nie wie czemu.
Teraz o Rosomaku i bolidzie F1 - dla Rosomaka tor wyznacza coś co się nazywa ugrupowanie bojowe. Do szczebla kompaniii, żeby nie powiedzieć batalionu to ary czy hektary są porównywalne z wielkością toru F1. I wbrew pozorom w tym ugrupowaniu jest mniej ruchu jak na torze. Problemem na pewno jest ilość informacj czy jak wolisz skala. Ale o tym pisałem że uważam to sa problem więc nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi.
I wreszcie.
Nigdy nie twierdziłem, że mam jakąś fantastyczną wiedzę elektroniczną więc nie rozumiem skąd u Ciebie to zdziwienie. Po prostu mam wątpliwości z punktu widzenia użytkownika. Od technologii są konstruktorzy. Ilu ludzi mających telefon komórkowy zna jego zasadę działania? Ilu ludzi korzystających z komputera jest informatyliem? Czy to oznacza, że skoro nie mają wiedzy o zasadach działania, programowaniu, a czasem wtęcz nie wiedzą czemu prąd płynie to znaczy że nie kształtują oni rozwoju systemów komunikacji czy informatycznych Kształtują w prosty sposób - mają wymagania do użyteczności danego urządzenia dla nich. Jedni kupują telefon bo ładny, inni bo czarny a jeszcze inni bo modni ale dzwonią wszyscy troje jednakowo. A dopiero w czasie użytkowania odkrywają wady i zalety. Jak wad jest dużo to nigdy więcej nie kupują. Użytkownik ma w nosie jaką technologię użyto. Co mnie obchodzi czy w WIST zastosowano za słabą sprężynę iglicy czy w naboju 9mm PARA zbyt grbą spłonkę? Dla użytkownika ważne że system WIST - amunicja nie współdziała właściwie. Od tego jest konstruktor a nie użytkownik. Użytkownik ma wiedzieć po co mu to a nie jak działa. Co mnie obchodzi jak powstaje prąd? On ma być 24/7 w gniazdku i już. A projektant jak chce zarobić niech się martwi jak skostruować prądnicę, system przesyłu do mnie tak by poniesione koszty nie przekroczyły zysku. Kupujący ma określić wymagania, warunki brzegowe oraz kryteria porównania a nie zastanawiać się czy to ma być zasilane energią słoneczną, jądrową czy na korbę. Biorąc Twoją logikę to systemy walki powinni projektować tylko ludzie którzy mają nowoczesne technologie w małym palce i jednocześnie posiadają doświadczenie w walce. Bo skoro Twoim zdaniem żołniez nielektronik nie powinni wypowiadać się to tak samo elektronicy bez doświadczenia bojowego nie powinni konstruować. A to bezsens bo jednak większość decydentów (nie mylić z ich podpowiadaczami czyli ekspertami) są dyletantami elektronicznymi i nie mają absolutmie minimalnej wiedzy nt budowy najprostszych układów elektronicznych a większość konstruktorów nie było nawet w armii nie mówiąc o boju (i tak jest niemal na na cełym świecie chodzi mi o obie strony) to jakoś nie walczymy na kije. Właśnie problem polega nie na wiedzy jak i z czego ale na określeniu po co, w jakim celu i na jakich zdolnościac ma prac I to jest problem określenie wymagań do systemu a nie czy kabelek ma być nicią, w kanale na rzep, a może bezprzewodowo - to robota kontruktorów. Ma być powiedziane że łącze ma być odporne na zginanie, nie powodować wzrostu kontrastu w podczerwieni, zapewniać możliwość szybkiej wymiany, itd (to oczywiście tylko luźno rzucony przykład sposobu myślenia użytkownika a nie próba definiowania wymagań). Dlatego napisałem o myśleniu przez pryzmat cywilnego kostruktora. Spójrz na to okiem użytkownika. Panowie michqq i corran czy wy przeczytaliście pierwsze zdanie z pkt nr5 w moim poście zarzucając mi niezrozumienie natłoku informacji?
Pozdrawiam
P.S.
Rosomak nie ma mieć łączności potencjalnie wszędzie, on ma ją mieć realnie wszędzi i to nie tylko w sensie przestrzeni ale też i w czasie (czyli wtedy gdy jest potrzebna) umie to sugerujesz, że on jejobecnie nie ma?
Twoja logika to doskonały ptzykład myślenia wojskowego z lat 70tych do 90tych. Żołnierze, który zadania ognioewe wykonywał na 2 ale z balistyki lufy miał 5 był według tej logiki tak samo wyszkolony jak ten co trafiał każdy cel pierwszym pociskiem ale miał palanta z rozkładu ciśnień w lufie. Według systemu obaj byli wyszkoleni na 3,5. Tylko, że jakby przyszło co do czego to jednak szukano by tego co trafiał a nie tego co wiedział dlaczego tamten trafia.
Corran moje się grzeją. Powiem więcej ekran w tablecie jest cieplejszy niż ręka po kilku godzinach pracy.Teraz Ty idź do swojego komputera, wymontuj wentylator znad procesora i włącz go na na 12 godzin z jakimś fajnym dynamicznym wygaszaczem wkranu. A potem podłącz niemal wyładowanego smartfona do ładowaniai jak się naładuje dotknij obudowy w miejscu gdzie pod spodem jest bateria oraz wtyczki. Opisz swoje wyniki.

rafal433 - Czw 15 Paź, 2015

Co do skali, to co to za problem określić jakie informacje są potrzebne na dany szczeblu?
Szeregowy powinien mieć kontakt z kolegami z sekcji/drużyny i z dowódcą sekcji/drużyny. Dowódca sekcji/drużyny powinien móc wymieniać informacje ze swoimi podwładnymi, dowódcami innych sekcji/drużyn w plutonie i dowódcą plutonu. Dowódca plutonu musi mieć łączność z dowódcami sekcji/drużyn, z innymi dowódcami plutonów w kompanii i z dowódcą kompanii itd. Oczywiście powinny istnieć kanały awaryjne, umożliwiające przeskoczenie jednego szczebla dowodzenia, ale nie muszą być one tak rozbudowane jak łączność podstawowa.
Innymi słowy, mimo pojawienia się nowych narzędzi obecny łańcuch dowodzenia nie powinien ulec zmianie, ale zyskać możliwość wymiany większej liczby informacji. To, że wprowadzamy BMS nie znaczy, że dowódca batalionu będzie kontaktował się z dowódcą drużyny i poprzez kamerę na hełmie kaprala nadzorował przygotowanie stanowiska obronnego.

satanikus robotikus - Czw 15 Paź, 2015

Cytat:
Tu nie chodzi o Geko tylko o mentalność, w wojsku jest pełno ludzi o takiej wiedzy i takiej mentalności że zamiast przyjąć do wiadomości że się nie znają, (nad)używają władzy by udowodnić wszystkim do okoła że to jednak oni wiedzą lepiej. Jakie są skutki tego w wojsku?


To akurat jest problem każdej struktury biurokratycznej. W administracji jest tak samo, w mocno hierarchicznych korporacjach nie lepiej. Tu problemem jest system który taką mentalność promuje i tu Macierewicz nic by nie zdziałał bo nie zbudowałby niczego innego - zresztą widać to na przykładzie służb które "reformował".

Natomiast ja sam pracowałem z innej specjalności przy projektach telokomunikacyjnych np i widziałem że każda strona ciągnie w swoją stronę język. Tak więc nawet jak gada się bzdury to ważne żeby się w końcu porozumieć a nie żeby być poprawnym. Natomiast postępowania biurokratyczne skupiają się na tym żeby być poprawnym. I kwiatki z tego wychodża nie tylko tu...

Problemem w wojsku jest fakt że istnieje de facto pojedyncza hierarchia stopni która ma określać starszeństwo dla przejrzystości struktury dowodzenia a nie ma alternatywnej
struktury kompetencyjnej przy kwestiach "niewojskowych". I stąd siedzą na czele często prawdziwe matoły. To akurat wiem.... bo znajomi się otarli o wojsko z produktami i nie było łatwo a mieli wsparcie moralne.

A tak btw jeżeli jesteś elektronik i z Dolnego Śląska to przypuszczalnie chodzi o budynki C i D (a nawet A i E) PWr. Który rocznik jeżeli można spytać? Jak coś możesz mi PW wysłać.

Gecko - Czw 15 Paź, 2015

Skoro w komputerze się nie wydziela ciepło to po co w nim radiator i wentylator przy procesorze i dodatkowy wentylator w skrzynce? I czemu laptop jest ciepły (ba gorący) od spodu po dłuższej pracy. Śmiem twierdzić, że tak samo będzie z tą elektroniką na żołnierzu? Wytłumaczysz mi to jako fachowiec w na tyle prosty sposób bym zrozumiał? laikowi?
corran skoro moim przykładem posługujesz się do diagnozy zachowań kadr dowódczych to może tak podasz przykład gdy (nad)użyłem władzy starając się udowodnić że umiem choć twierdzono, że nie umiem? Bozdaje się, że tu jest klu Twej nagłej boleści. Tylko proszę konkret Kto i co zarzucił, że nie potrafię. Ja zamiast pokazać że umiem (zamiast a nie również) nadużyciem władzy wykazałem że umiem? Nadużyciem władzy nie da się udowodnić umiejętności. To jest nielogiczne. Albo się daną rzecz potrafi albo nie.
Pozdrawiam.
P.S.
Na początku lat 2000 w WP wprowadzano dobry system walki. Dopóki wszystkie emitery wcz pracowały na ekwiwalent a dane do systemu wchodziły symulacyjnie to wszystko działało super. W momencie gdy doszło do realnej próby to cały system usiadł bo przez zakłócenia wywołane emisją energii wcz spadł zasięg z łączności cyfrowej z wcześniejszych 20 km do 300m. Przez dwa lata pracowano nad filtrami i antenami radiostacji by zaczęło działać. Wcześniej łączność przy innym systemie dowodzenia oparta na R-123 działała ale była do 4-liter ze względu na łatwość jej zakłócenia. System po zgraniu był ogromnym krokiem do przodu. I jak był uruchomiony to bardzo ułatwiał dowodzenie walką. Tylko co z tego jak przed użyciem trzeba było poświęcić dzień do trzech każdorazowo by go zsynchronizować. W pewnym momencie okazało sìę że jest absolutnie nikompatybilny (zero współpracy) z innymi tego typu systemami walki i systemem przełożonego. To do wozu wstawiono dadatkowy wyseparowany komputermi dodatkową tadiostację. A na końcu i tak jak przyszło co współpracy z aliantami to zakończyło się dwoma telefonami na korbkę z mapą po środku choć i my i sojusznik miał super nowoczesne systemy jak na tamten czas. I wszystko dlatego, że producent wyczaił możliwość zarobku, konstruktorzy zrobili system a nikt nie pytał użytkownika bo się użytkownik nie znał. Dziś minęła chyba dekada a zdaje się że w system do dziś nie wpięto ani jednego elementu logistycznego i dowodzenie logistyką odbywa się tak jak przed wprowadzeniem systemu. Efekt w czasie walki trzeba mieć dwa wozy dowodzenia na szczeblu kompanii i wyżej. A dowódca plutonu by wezwać swój własny pojazd logistyczny musi to zrobić przez dowódcę kompanii. Ale technologicznie to hiper biper jest cały system.
Producent mocno pilnował by przypadkiem technicy się za dużo nie nauczyli. Każdy poligon, ćwiczenie małe czy duże ro jechał serwis. Coś nawaliło w garnizonie telefon i serwis na dugi dzień był. Tylko ja się pytam czy na wojnie ten serwis też by tak był na zawołanie. Konstruktorzy muszą zrozumieć że to musi być naprawialne pod chmurką poprzez prostą wymianę modułów bo nic nie jest niezawodne a na polu walki nie ma czasu na czekanie na serwis. Bo tu nie chodzi o 2 czy 3 dni bez kompa i netu ale życie ludzi.
Pozdrawiam

corran - Czw 15 Paź, 2015

Sprawdziłeś już czy ci się kabelki grzeją? te co chcesz ekranować termicznie?
Gecko - Czw 15 Paź, 2015

A Ty umiesz czytać czy tylko pisać?
Jeszcze raz powtórzę - zadaję pytania jak użytkownik i oczekuję odpowiedzi od konstruktora. I na tym polega problem. Konstruktor zamiast w prosty sposób wyjaśnić potencjalnemu użytkownikowi co jak i dlaczego da się albo nie da się nazywa go matołem. Polska szkoła marketingu przemysłu zbrojeniowego. Jak przemysł traktuje potencjalnego użytkownika w ten sposób i zamiast napisać że ciepło jakie się wydzieli jest znikome i nie ma potrzebynic ekranować to mówi mu Panie nie znasz się Pan bo jesteś matoł to co się dziwicie, że matoł nie chce kupić i idzie tam gdzie mu wytłumaczą. corran weź raz na za7wsze wbij sobie do głowy, że niektórzy na tym forum zadają pytania bo nie wiedzą a chcieliby się dowiedzieć. Taki sam matoł jak ja z elektroniki Ty jesteś matoł z taktyki. I co jak napiszesz czy batalion da się ugrupować w 100 linii to ja mam Ci napisać że dureń taktyczny jesteś czy powinienem Ci to w prostych słowach wytłumaczyć.Weź przez chwilę pomyśl jak użytkownik forum a nie uczestnik konferencji naukowej.
Poczytaj o identyfikacji bojowej (szczególnie w nocy) a może zrozumiesz ile wyzwań stoi w tym obszarze. A friendly fire to wcale nie jest jakieś strasznie żadkie zjawisko na współczesnym polu walki. A to kolejna elektronika i kolejne gramy. Poczytaj ile już dziś waży to wszystko co żołnierz tacha na grzbiecie włóż to na siebie to zrozumiesz że każdy gram więcej zaczyna ważyć znacznie więcej niż szalka wskazuje. I ta chemia, radiostaxja, osłony balistyczne, hełm, druty, słuchawki, bomby, miny karabiny, smartfony. Kto to wszystko będzie dźwigał? Czy zmiście się we włazie i będzie sprawnie przez niego przechodził? A jak przyjdzie się położyć na godzinę dwie to wytrzyma ból jaki po 20 minutach odczuje od wgnieceń z wystających elementów? A jak trzeba się będzie przeczołgać pod drutem kolczastym to nie utknie bo sawadzi jakimś wystającym elementem anteny? W cywilu to nie ma znaczenia w armii kosztuje życie. Zastanowiłeś się nad tymi prostymi sptawami i zagadnienieniami? Technoogią rozwiążesz te wyzwania? Ten Tytan ma być dla ludzi a nie dla tytanów.
Pozdrawiam
P.S.
Daj spokój z tymi wycieczkami personalnymi. Domyślam się do czego zmierzasz. Ale zamiast mnie sprowokować to jedyne co osiągniesz to wydzielenie wątku i powstanie kolejnego nt. Nazywać matołem czy wyjaśniać - edukacyjna rola forum. Kiepska taktyka na udowodnienie światu, że z Remov-em to był pokaz siły. Tak więc zamiast palić naftę wróć do wątku tematu.

corran - Czw 15 Paź, 2015

Gecko napisał/a:
1. "Schowanie" takiego żołnierza na polu walki - cała ta elektronika choćby nie wiem jak nowoczesna po prostu grzeje się (fizyki i strat na przesyle prądu, a te zwykle zamieniają się w ciepło, przeskoczyć się nie da). Wszystkie te kabelki jak nie będą ekranowane termicznie będą zwiększać widzialność żołnierza w podczerwieni.


To grzeją ci się te kabelki przy komputerze?

Arrakis - Czw 15 Paź, 2015

Nie chciałbym przeszkadzać, ale to mógłby być ciekawy wątek. Proponuję połączyć wiedzę techniczną z wiedzą z taktyki i spróbować zaproponować, jak taki system powinien wyglądać.
Nikt nie powiedział np. że każdy żołnierz ma mieć kamerę i przesyłać wszystko w czasie rzeczywistym szczebel wyżej. Może tylko jeden na drużynę? Może mniej? Może więcej?
Coś się wtedy - może - z tego urodzi. :gent:

Arrakis

Gecko - Czw 15 Paź, 2015

coran piszę z tableta. Żadne kabelki nie wystają. Skóra pokrowca w miejscu baterii rozgrzana. Ekran tableta te pomimo naklejenia szkła hartowanego. Ciepło wyczuwalne dłonią. I tyle w tym temacie. Temat kabelka wyczerpałem. Mnie nie sprowokujesz powiedziałem Ci więc daj spokój. Rozmydlasz temat w imię prywatnej wojenki ze mną za sprawę Remova udając że to w imię jakiś wielkich celów. Zwykła prywata. I tyle. Arrakis ma rację. Mnie możesz olać ale posłuchaj jego.
Pozdrawiam

corran - Czw 15 Paź, 2015

Nie mój problem, postawiłeś tezę to jej teraz broń. Udowodnij że kabelki wymagają ekranowania termicznego.

Wiesz w ogóle skąd się bierze ciepło w tego typu urządzeniach i dlaczego? Masz jakąkolwiek elementarną wiedzę na ten temat?

Gecko - Czw 15 Paź, 2015

O to teraz test z fizyki? Chyba z prawa Joule'a (Dżula jak bym pomylił pisownię) ale też da się to wywieść z teorii atomu Bohra Zdałem? A skoro tak test to ja zapytam:
Ile kilogramów waży obecne pełne oporządzenie żołnierza z dokładnością do 100 g? Masz jakąś elementarną wiedzę na ten temat?
Pozdrawiam

xymox - Czw 15 Paź, 2015

Jak tak czytam to momentami zastanawiam się czy sięgając po niektóre i to nawet realne argumenty nie sprowadzacie dyskusji do poziomu zmierzającego w kierunku absurdu. Sam trochę bałem się doktoryzowania z tym "kabelkiem" a tu mam wrażenie idziemy w ....

corran napisał/a:

Ale po tym jak przeczytałem o ekranowaniu termicznym kabelków... albo przed mirofalami tak by wytrzymała mikrofalówkę... sorry.


Powiem tak. Zależy gdzie. O ile dobrze pamiętam do np. dla awioniki cywilnej norma DO-160 w zależności od tego jak krytyczna dla bezpieczeństwa jest ta elektronika przyjmuje się, że niektóre urządzenia muszą wytrzymać pole EM o natężeniu 100V/m aż do 18 GHz. I test takiego urządzenia to mniej więcej umieszczenie go w "mikrofalówce" zwanej komorą rewerberacyjną. Zasilacz który jest podłączony do testowanego urządzenia musi mieć kabelki dobrze odfiltrowane bo inaczej wariuje. Oczywiście żołnierz i jego wyposażenie to nie awionika na pokładzie samolotu, ale mimo wszystko też musi spełnić jakieś wojskowe normy EMC. Popatrz na to, że np. pojawiają się aktywne systemy ochrony pojazdów wyposażone w radary jak np. Trophy. Radar nie ma pewnie kW mocy ale niech taka elektronika żołnierza znajdzie się w polu oddziaływania fal EM takiego urządzenia. Albo będzie działać źle albo ulegnie uszkodzeniu. To są jednak rzeczy które trzeba brać pod uwagę. Niekoniecznie powodujące, że jakiś tam pomysł należy skreślić.
Inna sprawa ciekawi mnie jak świeci taki plecak z elektroniką w termowizji. No i tak trochę rodem ze science-fiction mogę sobie wyobrazić inteligentną minę przeciwpiechotną, która reaguje na specyficzną transmisję np. takiego Bluetootha w systemie oporządzenia "żołnierza przyszłości."

Inna sprawa wymogi co do szybkości transmisji. Mam wrażenie że trochę ulegacie realiom cywilnego świata Mbps. Tam rzesza użytkowników chętnie wysyła i ściąga różne dane od maili po filmy na Youtube. Spróbujcie się zastanowić jak szybka potrzebna jest transmisja aby wysłać od żołnierza do ogólnie pojętego systemu dowodzenia coś w rodzaju depeszy zawierającej informacje o rodzaju celu i jego pozycji np. kolumnie czołgów. Bo niekoniecznie musi to być obraz na żywo. I takie proste transmisje mogą być wysyłane przez "stosunkowo proste" radiostacje umieszczone na żołnierzu do np. takiego Rosomaka, który pełni rolę kolektora danych, które następnie idą bardziej zaawansowaną radiostacją wyżej.

corran - Czw 15 Paź, 2015

Gecko napisał/a:
O to teraz test z fizyki? Chyba z prawa Joule'a (Dżula jak bym pomylił pisownię) ale też da się to wywieść z teorii atomu Bohra Zdałem?


Nie, nie zdałeś. To wiesz co wydziela ciepło w twoim tabletcie, czy nie?

Gecko - Czw 15 Paź, 2015

corran nie pytałeś co wydziela (nota bene najkrócej rzecz ujmując prąd i towarzyszące mu zjawiska) ale z czego się bierze? To nie to samo nie zmieniaj pytań. A bierze się ze zjawiska nazwanego prawem Joule'a-Lenza. A Ty już wiesz tę wagę czy dalej będziesz kleił kosmitę?
xymor stacja radiolokacyjna NUR-12 ma max moc w impulsie od 0,6 do 1MW zależy od kwitu. Niektóre systemy śledzenia mają w oczywiście wąskiej wiązce czasem nawet i 3MW. Kto nie widział jak w ciągu sekundy wrona czy kawka w odległości 300-400m w czarnej robi się siwa a czasem biała nie zrozumie o czym piszę.
A co będzie w zderzeniu z czymś takim http://tylkonauka.pl/wiad...on-mikrofalowa. To teraźniejszość a my mamy rozważać żołnierza przyszłości. Po użyciu takiego czegoś w tym kabelku wytworzą się prądy wirowe i one spowodują co najmniej rozgrzanie by o spaleniu nie rzec. A tu jeszcze niektórzy proponują stal jako przewodnik, która chyba z punktu widzenia ze względu na właściwości przewodność jest najgorszym rozwiązaniem z możliwych. Ale to corranowi nie przeszkadza. Przewodność miedzi wynosi 57 m/ohm *mm, stali 7. To oznacza że prz tej samej długości przekroju stalowy przewód ma 8 razy większy opór a to oznacza, że i wydzieli się przy tym samym natężeniu prądu w tej samej jednostce czasu 7 razy więcej ciepła niż w miedzi. A dodam, że niemal 9-cio krotnie więcej niż przy srebrze. I wychodzi na że stal mimo wytrzymałości może być kipskim rozwiązaniem termicznym. Ale to fachowcowi od kabelków nie przeszkadzało. Dlatego twierdzę, że to atak prywatny a nie merytoryczny. corran jeszcze jakieś pytania z przewodnictwa materiałów?
Pozdrawiam

corran - Czw 15 Paź, 2015

Nie mistrzu, myślę że wszyscy mają już dość twoich mądrości.
Gecko - Czw 15 Paź, 2015

corran czy zdanie:
Ilość ciepła wydzielanego w czasie przepływu prądu elektrycznego przez przewodnik elektryczny jest wprost proporcjonalna do iloczynu oporu elektrycznego przewodnika, kwadratu natężenia prądu i czasu jego przepływu.
Jest prawdziwe czy to głupota?
mam nadzieję, że tym razem odpowiesz? A się migniesz?
Pozdrawiam

michqq - Czw 15 Paź, 2015

Panowie, piszecie o głupotach.

Jako magister inżynier o skończony i obdyplomowany o kierunku elektrotechnika, autorytatywnie i z pełną odpowiedzialnością wypowiem się że ciepło od prądu bierze się z tego że się elektrony przeciskają między atomami, a kto inaczej twierdzi niech będzie wyklęty.


Dyskusja bierze się z tego że Gecko rozważa możliwe problemy na zasadzie wątpliwości które należy mu grzecznie wytłumaczyć, a nie wyśmiewać.

Człowiek z fizycznego punktu widzenia jest maszyną cieplną spalającą jedzenie o wartości opałowej te 1200-3600 kilokalorii, zużycie zależy zależnie od tego czy leży płasko naplecnie przez cały dzień czy zapierdala, co daje jeśli się nie mylę od 60 do 180 wat wygrzania środowiska dookoła.

Wygrzewa to środowisko oddając podgrzane gazy, powietrze i pare wodną, oraz przez promieniowanie, przy czym promieniuje jak ciało doskonale czarne o temperaturze 36.6 celsjusza. Znaczy, niektóre rasy człowieka promieniują bliżej fizycznego ideału ciała doskonale czarnego, większość Polaków od tego ideału odbiega.

Co to ja miałem... Acha.

Faktycznie więc urządzenia o mocy parudziesięciu Wat wyrażnie dokłądać się będą do sygnatury cieplnej człowieka, więc się corran nie ciskaj.
Żeby to ograniczyć należałoby poza oczywistościami jak oszczędzane na mocy zadbać o to żeby urządzenie nie osiągały temperatur (ich obudowy lub wyjście gazów chłodzących) znacznie przekraczających te 36.6, a także żeby nie świeciły tej energii punktowo.

W ramach głupoty (wolno mi!) kupiłem sobie byłem, cóż, przyznam się, kiedyś taki gadzet jak - uwaga proszęsię nie śmiać - LUTOWNICA NA USB. Wymaga dwu USB do działania, ale działa. W sensie że grot osiąga temperatury topnienia cyny.

DA SIĘ grzać, jak się chce, nawet ciągnąc ten symboliczny pund z tableta i komórki damy radę wytworzyć punkt o temperaturze topienia cyny!

Pytania Gecko są więc zasadnie.

Każdy kto widział w podczerwieni taki np. samochód bardzo się zdziwił nie temu jak świecą się rura wydechowa i silnik, bo tego należało oczekiwać, ale jak świecą się OPONY. Dla mnie to było zaskoczenie że opony które nie są przecie gorące tylko ciepłe, tak wyraźnie się odznaczają.

Tak więc ciepłe widać też.

Natomiast co do głównej wątpliwości Gecko, cóż, jakicitopowiedzieć, przewody się świecić nie będą, straty w przewodach tego rodzaju są w praktyce minimalne.

Ponadto do diaska każde urządzenie bateryjne może oddać do otoczenia tylko tyle energii ile miało w baterii, a więc będzie tego niewiele.
:gent:

Zakończymy dyskusje o prawie ohma i grzaniu prądem?
:-)

mjacenty - Czw 15 Paź, 2015

Jak juz skończycie analizę z przepływu prądu ,wraca zasadnicze i kluczowe pytanie. Kto to wszystko będzie obsługiwał ?
Jak już maja wejść na poziom pojedyńczego żołnierza tablety ,kamery . dziesiątki czujników, transmisje w czasie rzeczywistym , zdjęcia, mapy , dowodenie ,łacznośc taka i owaka, to kto to będzie obsługiwał , a juz szczególnie w czasie walki ?
Szeregowy kontraktowy , któremu wojsko życie uratowało.
To będzie system stworzony przez informatyków , dla informatyków i wymagający ciągłego serwisowania przez informatyków. Przykłady płatników ,cepików i innych niech będą tu na miejscu.
Kto będzie te dane wprowadzał , uaktualniał ,śledził ,zwłascza pod ostrzałem i w biegu.
Bo w to że w wojsku będa sami informatycy i to jeszcze zdolni to nie wierzę .

Gecko - Czw 15 Paź, 2015

michqq wielkie dzięki. corran ucz się od niego. michqq powiedz mi jeszcze tylko jedno na PW może być. W realu jakieś 5000J (dokładnie 4988,88) ciepła to dużo czy mało? Tak sobie policzyłem na tyle ile starcza wiedzy z fizyki ile w takiej stalowej nici wytworzy się ciepła Zakładając że ma 90 cm, przekrój 0,1 mm przy prądzie 260mA w czasie ciągłej 10h pracy bo tyle trwa doba walki. W miedzi wychodzi 612J. W kompach jest miedź a zdaje się, że i srebro. To znaczna różnica i choćby z tego powodu trudno porównywać to z kompem. potrzebuje Tym bardziej. że taki drucik 0,1 mm i 0,9 długi aby go podgrzać o 20stC potrzebuje tylko 1,8J ciepła. Co wynika z wzoru na ilość ciepła jaka jest potrzebna by ogrzać o 20 stC danej masy materiału(Ciepło=iloczyn ciepła właściwego, masy i różnicy temperatur). Stąd moje wątpliwości.
Pozdrawiam.

xymox - Czw 15 Paź, 2015

mjacenty napisał/a:

To będzie system stworzony przez informatyków , dla informatyków i wymagający ciągłego serwisowania przez informatyków. Przykłady płatników ,cepików i innych niech będą tu na miejscu.

Masz rację, ale taka jest rzeczywistość. Ktoś opracowuje założenia i ktoś to weryfikuje i odbiera. Nie demonizowałbym tego. Oczywiście jeśli autor systemu opiera się jedynie na wiedzy zza biurka to efekt też będzie taki. Jeśli ktoś z głową będzie się kierował informacjami pochodzącymi od potencjalnych użytkownika to jest szansa, że powstanie coś sensownego albo będzie w miarę na bieżąco doskonalone.
mjacenty napisał/a:

Kto będzie te dane wprowadzał , uaktualniał ,śledził ,zwłascza pod ostrzałem i w biegu.


To zależy od priorytetu informacji dla innych użytkowników, jak i czasu przez który ta informacja ma znaczenie dla kogoś na tym samym szczeblu lub wyżej. O ile w przypadku np. czołgu stworzenie urządzenia które automatycznie pobiera i wysyła informacje na temat stanu paliwa i ilości amunicji nie jest jakimś tam ogromnym problemem, to w przypadku żołnierza to już sprawa wygląda inaczej. Zakładam, że wojskowy tablet można wyposażyć w aplikację pozwalającą tworzyć meldunki na temat wykrytych czy zniszczonych celów jak i strat własnych, tak by były one przetwarzane w sposób automatyczny przez wyższe poziomy systemu i jednocześnie nie wymagał ogromnych przepływności. Jednak podczas walki to żołnierz nie będzie miał dużo czasu żeby "klepać meldunki na tablecie" - co najwyżej system monitorujący stan żołnierza będzie mógł automatycznie przesłać informację, że żołnierz żyje lub nie.
I być może tutaj jest jakieś pole do zastosowania transmisji obrazu może nie koniecznie do samego dowództwa ale np. w sytuacji gdzie piechota porusza się przed czołgami w terenie zabudowanym to załogi czołgów mają jakiś pogląd sytuacji.

corran - Czw 15 Paź, 2015

Gecko napisał/a:
michqq wielkie dzięki. corran ucz się od niego. michqq powiedz mi jeszcze tylko jedno. W realu jakieś 5000J (dokładnie 4988,88) ciepła to dużo czy mało? Tak sobie policzyłem na tyle ile starcza wiedzy z fizyki ile w takiej stalowej nici wytworzy się ciepła Zakładając że ma 90 cm, przekrój 0,1 mm przy prądzie 260mA w czasie ciągłej 10h pracy bo tyle trwa doba walki. W miedzi wychodzi 612J. W kompach jest miedź a zdaje się, że i srebro. To znaczna różnica i choćby z tego powodu trudno porównywać to z kompem.


Skoro znów mnie po nicku wzywasz to ci odpiszę. Nawet nie wiesz jak bardzo się ośmieszasz, komputer nie jest ciepły od przepływu prądu przez przewodnik (jak miedź czy srebro), polecam zapoznać się wpierw z czymś takim jak półprzewodnik, później z diodą PN i tranzystorem, na deser zostawiając sobie układy wysokiej integracji. Wystarczyła by elementarna wiedza jak zbudowany jest komputer ale mędrkuj dalej, przecież administratorowi nikt nie zwróci uwagi że odpłynął od tematu.

xymox - Czw 15 Paź, 2015

Gecko widzę, że kabelek Cię nurtuje i nie odpuszczasz. Ja powiem tak. Jeśli kabelek będzie miał rezystancję 1 Ohma to moc jaka na nim się wydzieli to I*I*R = 0.26A*0.26A*1= 0.0676 W. Nie wiem jaka jest rezystancja termiczna przeciętnego kabla, ale tak typowe elementy elektroniczne mają około 50 C/W (przyrost temperatury w przypadku wydzielania się na nich mocy 1W) czyli dla takiego kabelka przyrost temperatury wynosi 50*0.0676 = 3.38 Celsjusza.

Zdjęcie płytki z elektroniką w termowizji.
Mam nadzieję że nie będziecie więcej wywoływać kabelka z lasu. Pooglądajcie na spokojnie.

Gecko - Pią 16 Paź, 2015

Dzięki, Co do filmu to wygląda, że niektóre elementy mają temperaturę od 40 do 88stC (112F do 190F). Choć większość elektroniki jest w dolnej strefie temperatur. To ciepło gdzieś musi odejść. I zdaje się że to nie jest jakiś kosmiczny problem. I tyle wniosków.
a teraz by zamknąć syndrom "kabelka"
corran Ty weź się odczep? Ciebie pytam? Ja absolutnie nie zamierzam dyskutować z Tobą. Bo o czym? Skoro Ty umiesz tylko rozróżnić że ktoś wie więcej lub mniej od Ciebie. I na tym póki co Twoja wiedza w tym temacie się zamyka. Nie pompuj tego balonika bo Ci pęknie i będziesz miał problem. O tym, że są tacy co wiedzą od Ciebie więcej i tacy co wiedzą mniej to ja wiem bez dyskusji z Tobą, Już Ci kilka osób wątku w tym napisało, że lekko rzecz biorąc rozbijasz g***o na atomy a Ty dalej swoje o tym czy krowa jest w stanie nurki dawać w lodowatej wodzie. Ja co się chciałem dowiedzieć to się dowiedziałem. A Ty co wniosłeś do tej dyskusji? Przecież jakby wywalił z Twoich postów wycieczki osobiste i pytania bez odpowiedzi to został by tylko Twój nick. Zero informacji Ni mniej ni więcej. Zaparłeś się jak wół by na siłę mnie zdyskredytować. że nawet nie zauważyłeś że kompletnie nic nie wnosisz do tej dyskusji i nic nie otrzymujesz. Ja przynajmniej dowiedziałem się coś ciekawego. Póki co to nie napisałeś nic mądrego. Kompletnie nic. Masz jakieś kompleksy to do psychologa ja niestety nie jestem w stanie Ci pomóc. Jeszcze oz powtarzam zacznij pisać na temat cokolwiek. Mądrze, głupio ale na temat. A póki co moja wiedza elektroniczna nie jest tematem tego wątku.
Mam nadzieję, że zrozumiałeś. Jak się okażę, że jednak nie zrozumiałeś to w następnym poście wytłumaczę Ci to po żołniersku choćbym potem sam sobie miał walnąć pasek za niewłaściwe zwracanie się do drugiego usera. Ogarnij się człowieku bo wstyd elektronikom swoim zachowaniem przynosisz.
Pozdrawiam
P.S.
Przepraszam wszystkich w tym wątku za te off topy ale inaczej się nie da. Za siebie nie za corrana jak sugeruje niżej. Ja nie zwykłem wypowiadać się za innych. To nie ja zacząłem pisać o druciku stalowym w mundurze jako elemencie połączeniowym między czujnikiem a komputerem. Wróć na początek i poczytaj. Póki co stal nie jest półprzewodnikem a taki materiał wskazano jako nić i połączenie. I tylko dlatego wyraziłem swoją wątpliwość.

corran - Pią 16 Paź, 2015

W każdym swoim poście wywołujesz mnie po nicku, poza tym to chyba forum otwarte?

Dyskutować ze mną owszem nie możesz w tym się zgadzamy. Najpierw przyswój sobie podstawowe pojęcia.

Zrozum że twoje zabawy w wyliczenia wzorami których zupełnie nie rozumiesz nie mają NIC do problemu wydzielania ciepła w wojskowych urządzeniach przenośnych, z każdym postem tylko się ośmieszasz.

Powtórzę pytanie które zadawałem już w różnej formie wiele razy: To wiesz co wydziela ciepło w twoim tabletcie, czy nie? Palcem ci trzeba pokazać?

Przepraszaj za siebie, swoją ignorancją rozbiłeś ciekawą dla wielu dyskusję którą zmieniłeś w tłumaczenie ci dlaczego drucik się nagrzewa.

satanikus robotikus - Pią 16 Paź, 2015

Co tu się porobiło... i same inżyniery. :gent:

Co do BMSów to nie szalejmy z tworzeniem problemów które nie istnieją. Czym jest żołnierz na polu walki? Otóż żołnierz to jest ruchomy autnomiczny przenośnik broni i wyposażenia. Stąd najistotniejsze informacje o pojedyńczym żołnierzu do przekazania automatycznego do dowódcy plutonu który będzie miał terminal lub w razie awarii/zniszczenia dowództwa plutonu bezpośrednio na zapasowy kanał w dowództwie kompanii to:

(1) czy żołnierz żyje i czy system działa sprawnie

(2) gdzie żołnierz się znajduje (gps) i ew w jakim otoczeniu sieciowym się znajduje ( z kim może się połączyć i na jakim kanale)

(3) jaką wykonuje misję i w ramach jakiego zespołu (skoro mamy bms to takowa powinna być zapisana lub zareportowana wyżej przez dowództwo)

(4) jaki ma zapas amunicji, wyposażenia, etc (tu będzie trzeba raz na jakiś czas coś na ekraniku kliknąć w wolnej chwili)

Te informacje oczywiście wszystkie można zdać słownie ale BMS ma bardzo podstawową przewagę mianowicie 1, 2 i 4 pozwalają tworzyć metaobraz statystyczny pola walki i wyciągać wnioski z dużo większą dokładnością niż pozwoli na to ogląd sprawy poszczególnych dowódców. A sam pakiet takich danych będzie śmiesznie mały bo odświeżanie statusu można sobie ustawić a do tego można filtrować zmianę statusu czyli jak z 10 pozycji zmienia się jedna to jest: nic, nic, nic, zmiana, nic itd. I to jest jeden kanał przesyłania informacji.

Natomiast każdy żołnierz powinien być wyposażony w mikrofon i słuchawkę którymi połączony byłby ze swoimi kolegami z sekcji, drużyny i plutonu - kilka(naście) kanałów da się wydzielić tak żeby to się łatwo przełączało i powinien zdawać też raporty na bieżąco słownie.
I tu byłby drugi kanał przesyłania informacji.

Do tego każdy żołnierz powinien mieć na hełmie doczepianą kamerkę do nagrywania przebiegu akcji, rejestrowania otoczenia robienia screenshotów ale także zaglądania za budynki, węgły itp. Livestream byłby kwestią szerokości łącza i decyzji dowódcy oddziału. I tu jest trzeci kanał przesyłania informacji.

I jest cały bms dla indywidualnego żołnierza na chwilę obecną. Nie wiem ile GPS kosztuje dla wojska (minus narzuty, bonusy i dodatki na wojskowe przetargi - czyli zdzieranie) ale jeżeli bylby drogi to można pomyśleć żeby na chwilę obecna przewidzieć opcje w systemie a GPSa przyporządkować tylko dowódcom plutonów np lub drużyn i powoli nabywać urządzenia dla szeregowych. A jakby to było to i tak by chłopaki nie wiedzieli co z tym bogactwem wyposażenia zrobić....

I to tak naprawdę nie jest żaden skomplikowany system bo systemy diagnostyczne i odpowiednie za łączoność w sieci to podstawa, jakiś czujnik tętna (ew. co można łatwo jeszcze i pożytecznie zmierzyć) też nie jest problemem, prosty ekranik z przyciskami do rejestrowania rzeczy takich jak zapasy na programowalnym interfejsie (technologia jak z Nokii 3310) i jakiś mały procesorek z pamięcią do rejestrowania tego co się dzieje to żadna wielka filozofia. Podobnie jak prosty tablet o którym kiedyś pisał michqq na którym będą podstawowe informacje typu mapa, podręczniki wyposażenia etc to obecnie żaden kosmos. Krótkofalówka z programowalnym przełącznikiem kanałów to też żadne niewiadomo co.
Kamerka to wręcz może być cywilna byle te 4-5Mp miała...

Co więcej jakby się dobrze pokręcić wokół takiego eksperymentalnego oddziału to szybko by wyszło jakie muszą być moce nadajników żeby efektywnie wszystko szło. Bo np żołnierz może nadawać do plutonu ale może nadawać do drużyny - a ktoś w drużynie będzie nosil nieco mocniejszą baterię żeby trochę mocniej nadawać. Jak takie ogniwo padnie to awaryjnym kanałem szły by tylko podstawowe impulsy i rzadziej żeby energie oszczędzać... wszystko policzyc się da.


Tak naprawdę jedyny powód dla ktorego taki prostacki system nie powstał jest to że nie ma ludzi którzy zwyczajnie potrafiliby napisać proste wymagania, przeprowadzić postępowanie w ramach programu badawczego, przydzielić testowe egzemplarze jednemu plutonowi i przemęczyć na poligonie przez rok czy dwa. Olać pozostałe elementy i wdrożyć samo to...

Ale i to jest za trudne...

Gecko - Pią 16 Paź, 2015

I w sumie o to mi chodziło z moimi wątpliwościami.
USY zaczęły oficjalnie Land Warriora chyba w 1989 roku. W 2007 zarzucili go i wystartowali ponownie w 2008 z Future Land Warrior. Czyli generalnie do dziś jakieś 26 lat i w są przy calej swej technologicznej potędze w powijakach z cyfrowymi brygadami. W 1991 roku zaczeli zmieniać i dostosowywać do potrzeb Land Warriora systemy szkolenia żołnierzy - system nawet w powijakach nie był. Zbudowali trenażery wirtualnej symulacji walki by 1991 czy 1992 roku pluton żołnierzy. który nigdy nie wyszedł poza trening wirtualne wyposazony w elementy LW rozniósł pluton doświadczonych żołnierzy (pluton bojowy 101 DPD z doświadczeniem z walki w Zatoce). Polska przy całej nieporównywalności do ich przemysłu zaczęła w 2006 roku. Mija 9 lat i powijaki. To trzeba dziś myśleć technologią za 15 lat. czy to możliwe? tak ale nie poprzez technologiczne określenie wymagań.
Na 5 punktów jeden z userów czepił się jednego. Co z działaniem w warunkach skażeń nie komputera ale żołnierza z komputerem. Pod spód czy na wierzch ubrania OPChem. Jak pod spód to jak to zmieścić Jak na wierzch to potem w śmieci bo skażone, Co z tzw. obrysem żołnierza by mógł na tym polu walki a nie za biurkiem latać skakać, leżeć, siedzieć. przełazić przez włazy. Co z kilogramami na jego plecach? I jak to ktoś już zapytał po kiego grzyba generałowi patrzeć na wojnę oczami szeregowego skoro to co potrzebne generałowi lepiej widać z bezpilotowca. A dowódca drużyny to w sumie 5 - 10m za nim lub obok śmiga. Przecież to wszystko albo trzeba będzie upchać w sprzęcie który jest (np. czołgi, TO) albo trzeba będzie zbudować nowe. W czołgu to już za wiele miejsca nie ma na te ekrany, serwery, itp. A nowego czołgu wymyśleć nie potrafi nasz przemysł. Z drugiej strony użytkownik czyli armia w sumie wymagania ma jakie ma czyli chyba sama nie bardzo wie czego chce. a razie wyglaga to na zakup gadżetu. Ma być fajny, kolorowy, ze światełkami a później się zastanowimy po co. Od wielu lat uważam, że wymagania powinny być określane zdolnościowo tam gdzie tylko to możliwe a nie technologicznie. Np. system ma zapewniać przesył video bez widocznych zatrzymań kadrów pomiędzy dowódcą drużyny a dowolnie wybranym żołnierzem w czasie zbliżonym do rzeczywistego. I niech producenci kombinują jak to z zrobić. Nie ważne czy to będzie 100kb/s czy 100000kb/s. Od tego by to ubrać w technologię jest właśnie przemysł. Problem szeregowego i jego wyposażenia to w sumie żaden problem. Zdaje się że to przemysł jest w stanie zrobić od reki na dziesiejszym etapie tego produktu. Polski przemysł ma problem wymyślić i skonstruować rakietę ppanc czy plot. Nie posiada zdolności by zbudować śmigłowiec, który spełniałby wymogi użytkownika określone w przetargu a tu wizje sieciocentrycznego pola walki od Naczelnego Wodza aż do szeregowego. Proponuję zejść na ziemię i najpierw zrobić porządny system dla WSpec. Małe grupy. Duże odległości grup od ośrodków decyzyjnych. Przesył informacji w obie strony. Wezwanie lotnictwa, podświetlanie celów, przekaz video obiektów, identyfikacja swój-obcy, zdolność do działania w nocy (nie tylko maskowanie ale też i obserwacja), obliczanie trajektorii lotu pocisku na duże odległości i dostosowywanie punktów celowania (automatyczne pobieranie danych meteo. geofizycznych. itp.), itp kwestia opisania zdolnościowego co ten system ma robić. A potem brać się za cyfrową brygadę. Panowie skonfigurujcie system dla jednej 7-8 osobowej grupy specjalnej by zwiększyć a nie zmniejszyć możliwości jej działania. Ale system bojowy a nie komerchę. To ma być żołnierzoodporne na tyle by każdy mógł w nim tylko tyle pogrzebać ile to konieczne żeby funkcjonowało ale z kolei żeby proste czynności obsługi technicznej i codziennego utrzymania nie wymagały od szeregowego doktoratu z elektroniki czy informatyki albo serwisu z fabryki. Weźcie pod uwagę różne parametry od różnicy ciśnień przy skoku spadochronowym z 3000 m a czasem wyżej, do odporności na działanie fali uderzeniowej po wybuchu jak żołnierz wykona 5m lot po krzywej balistycznej i w sumie walnie plerami w glebę ale tylko się poobija. Ma to zapewniać swobodę ruchów bo musi być możliwość walki wręcz w tym bajzlu. I wreszcie musi bezblędnie rozpoznawać czy to co namierzam to moje czy obce. I zapytać czy chcę strzelać do swego bo czasem trzeba choćby do dezertera. Musi być możliwość zdalnego odcięcia każdego elementu od systemu (na wypadek przejęcia przez przeciwnika) i czyszczenia elementu z danych do zera w takiej sytuacji. I tu jest problem jak ustalić czy urządzenie (np. czujnik pulsu) się zepsuło czy żołnierz zginął, czy żołnierza rozebrali i ubrał się nowy przeciwnik. można generować do bólu. Ale ważne by nie zresetować (czyt. fizycznie zniszczyć) jak żołnierz żyw tylko jakiś czujniczek mu walnął bo to dla niego śmierć wszak system zawsze już uzna go za obcy. Musi rozpoznać czy się zepsuło urządzeniu czy umarło żołnierzowi. Musi mieć możliwość przesyłu rozkazów i meldunków. Musi być modułowe i konfigurowalne stosownie do zadania. System nie może być zamknięty bo za dwa trzy pięć lat zmieni się uwarunkowanie prowadzenia walki i to musi być elastyczne by nie wymyślać nowego. I zobaczycie o czym chcecie tu rozmawiać. A ja z tymi musi to nawet nie liznąłem tematu. Polecam takie ćwiczenie oczy się otwierają.
A co do monitorowania "życia" - to http://www.wiml.waw.pl/pl/smp200 lub http://www.wiml.waw.pl/pl/modulMMZ nie ma sensu otwierać otwartych drzwi i umieszczać czujników u butach na kablach, drutach itp szynach przesyłu.

Diver - Pią 16 Paź, 2015

Witam
Myślę, że jedną z przyczyn kłopotów z wdrożeniem BMS jest przerost ambicji.
Najpierw powinno się wprowadzić prosty system w batalionie zmechanizowanym w skład którego wchodziły by aktywne ochronniki słuchu i podpięte do nich osobista radiostacja żołnierza przesyłająca w pewnych interwałach np. 1 minuta depeszę o jako pozycji z gps. Sygnał trafiałby do wozu i następnie w górę na kolejne szczeble dowodzenia. Dowódca plutonu w swoim wozie miałby ekran cirka 8-10 cali z mapą na której było by rzutowane położenie żołnierzy i wozów. W wozie dowodzenia bataliony mieliby większe ekrany na którym mogliby mieć podgląd. Tak samo w wozie dowodzenia artylerii mieliby podgląd lokalizacji żołnierza wzywającego wsparcie.
Taki system by już dużo zmieniał.

Kamery, czujniki, bajery - tylko komplikują i podrażają system. Ponadto zachęcają do microzarządzania, które jest szkodliwe.

Systemy dla opl czy logistyki to zupełnie co innego i pewnie próby spięcia tego wszystkiego tylko sparaliżowały by wdrożenie.

Arrakis - Pią 16 Paź, 2015

Cytat:
To nie ja zacząłem pisać o druciku stalowym w mundurze

Nie. Ja zacząłem. :gent:

Arrakis

satanikus robotikus - Pią 16 Paź, 2015

Jeżeli chodzi o Land Warrior to jest to legenda tak więc dorzucę trzy grosze swoje ponownie.

Już na wikipedii można zorientować się w czym był problem jak ktoś odrobinę temat ogarnia :)

https://en.wikipedia.org/wiki/Land_Warrior#History

Najpierw program wydzierają sobie duże firmy - General Electric, Hughes Aircraft, Raytheon, Motorola i idzie jak zwykle szło w Pentagonie.Całość pisze się w dedykowanym języku Ada który został wymyślony żeby DoD miało swoje środowisko programistyczne którym można by integrować multum platform. Ale potem żeby "zredukować koszt programu" przekazuje się to relatywnie świeżej firmie z Sillicon Valley: Exponent - o tym za chwilę bo to też jest dość zabawne - która ma pokierować zespołem podwykonawców żeby wszystko grało i w rezultacie całość zostaje przepisana od początku na platformę Windows i skompletowana z elementów komercyjnych z lokalnego MediaMarktu. Całość testuje się w Fort Polk i jest jakiś sukces...na ile faktyczny to trzeba by poszukać...ale system działa mniej więcej tak jak powinien. Program nabiera wiatru w żagle i całość...znów jest przekazana nowemu podmiotowi - Land Warrior - który składa się z kilku firm ponownie oferujących swoje podzespoły i rozwiązania. Dochodzą nowe opcje, cuda wianki, system puchnie i nie tylko w kilkanaście lat po rozpoczęciu prac nic nie jest gotowe ale całość jeszcze wymaga potężnych baterii. Jak ktoś pamięta zdjęcia żołnierzy z tamtego okresu to.. Potem w ramach reformy w USArmy pod nadzorem Rumsfelda i Shinsekiego całość planuje się zintegrować z nowymi brygadami na Strykerach i całość programu dostaje General Dynamics do zaadaptowania jako podmiot prowadzący ponad nowym podmiotem pt. Land Warrior który został stworzony częściowo na bazie podmiotu stworzonego przez Exponent.... Rezultat jest taki że kilka jednostek ze Strykerami biegało w oporządzeniu i nic poza tym z tego nie wyszło. Program zawieszono, a potem odwieszono. Cyrk trwa dalej do dziś....

A teraz zabawna historia. Firma z Silicon Valley ktora napisała pierwszy kompletny działający system (na Windows!:D) to Exponent. Exponent ma swoją historię w latach 60tych kiedy kilku młodych gniewnych założylo sobie biznes w którym doradzali w zakresie inżynierii materiałowej - nazywało sie to Failure Analysis Associates. Kiedy weszli na giełdę (1990) potrzebowali holdingu więc nazwali go Failure Group Inc które to przedsiębiorstwo na NASDAQ otrzymało identyfikator FAIL. FIrma ta pozyskała w następnych latach kilka innych przedsiębiorstw głównie z branży chemicznej, medycznej etc. I teraz w czym jest prawdziwy kiks! Otóż Exponent (NASDAQ:EXPO) to firma która ma długą reputację w byciu "konsultantem" używanym przez inne firmy i agencje rządowe do "failure analysis".

https://en.wikipedia.org/wiki/Exponent_%28consulting_firm%29

Cytat:
Exponent has been involved in the investigations of many well known incidents including the now debunked report aired on Dateline in 1993 about fires and explosions involving sidesaddle fuel tanks on Chevrolet C/K trucks, the disputed Consumer Reports finding on Suzuki roll-over safety,[14] the 2009–2010 Toyota vehicle recalls, the crash of American Airlines Flight 587 among many other aviation accidents, and the Exxon Valdez oil spill.[15] The Federal Emergency Management Agency also hired Exponent to examine the Oklahoma City bombing damage aftermath, specifically the damage to the Alfred P. Murrah Federal Building.[15] NASA hired Exponent in 1986 to determine the causes of the Space Shuttle Challenger disaster. In 2003, Exponent was hired by the U.S. government to investigate the Space Shuttle Columbia disaster.[16]


Jeżeli ktoś zna tło jakiejkolwiek z tych spraw to wie powoli do czego zmierzam....

Zasadniczo to jest firma którą wynająłby PROKOM do spółki z ZUSem żeby wykazać że wszystko było wykonane ok a zawiniły inne czynniki. Jest to firma która wynajmuje się kiedy wszystko w projekcie się sypie, dziur i błędy są kolosalne a trzeba zrobić tak żeby publika kupiła że działa - głównie po to żeby dalej kasa mogła iść.

Land Warrior to nie był nawet program realizowany jak TYTAN (aczkolwiek nie chcę niczego ujmować naszym asom) . To był tak kolosalny skok na kasę że to się chyba nam nawet w głowie nie mieści.


To tyle historii... natomiast Gecko - niektóre z twoich pomysłów to dokładnie to co absolutnie dobiło programy B2 czy F35: wojsko pisze specyfikację wyssaną z palca a przemysł ma wymyślić jak to działa. Nikt tego już nie robi - nowy bombowiec ma mieć bazowe specyfikacje, listę opcji do rozwinięcia i cenę. Kto zmieści w cenie najwięcej wygrywa i jest spora szansa że maszyna wejdzie w ciągu dekady do służby.

Podstawowy poziom dla BMS to komunikacja głosowa przez radio - wszyscy powinni taką mieć i najpierw z tym się przećwiczyć. Druga sprawa to kamera tylko do rejestrowania akcji i przesyłania zdjęć - to się przydaje do analizowania skuteczności po walce na przyszłość. Trzecia sprawa to pakiet informacyjny o którym pisałem. Rzeczy takie jak mapy interaktywne to jest najmniejszy problem i początkowo wcale nie muszą być zintegrowane z systemem. Czujniki i live stream jest ostatni w tym wszystkim. I jakby tak to robić to system przypuszczalnie już by dawno śmigał bo zaszyfrowanie połączeń radiowych w komunikacji głosowej pozwoliłoby przetestować szyfrowanie pod wszystko inne i można by testować ekwipunek w akcji i rozwijać stopniowo.

Mozna do sprawy podejść jak z F16 lub F18 - zbudować w kilka lat prosty samolot a potem zrobić z niego maszynę wielozadaniową a nawet samolot EW mając praktykę i działający sprzęt cały czas - albo można zabrać się do tematu jak z JSF i 25 lat później wdrażać niedokończony jeszcze samolot żeby koszty za wszelką cenę były niższe.

tyracze - Pią 16 Paź, 2015

satanikus,
w nawiązaniu do tego co piszesz o Land warrior,
Miało trafić do Polski 7-10 zestawów na testy, za free (przynajmniej oficjalnie płacił Exponent) - SG stwierdził, że trzeba to storpedować. Może bylibyśmy mądrzejsi o doświadczenia. Tylko czy kogoś by to interesowało :-(

satanikus robotikus - Pią 16 Paź, 2015

A kiedy to miało nastąpić i kto konkretnie miał to otrzymać? Nic o tym nie słyszałem.

Z drugiej strony pamiętajmy że te całe manewry w Fort Polk po których program ruszył dalej to była taka parada czołgu T-14. Chodziło o to żeby po dekadzie prac które nie dawały żadnego wymiernego efektu generałowie mogli powiedzieć: "O! Rok pracują a już zrobili i nawet działa!" i zaopiniować pozytywnie prośbę o dodatkowe fundusze. Dlatego cały ten Land Warrior beta (właściwie to alfa nawet) to była jedna wielka improwizacja sklecona w pośpiechu. Exponent zostal zatrudniony po to żeby program uratować przed obcięciem funduszy i jak się udało i program odżył to sformowano konsorcjum i sobie sprawa żyła własnym życiem, a potem nawet na moment rozkwitła pod nową ekipą. Ale nasza firma z Kaliforni już tym nie kierowała jeżeli dobrze pamiętam.

Tak więc jeżeli to miałobyć to co Exponent sklecił na pokaz - może nawet dokładnie te same zestawy - to szczerze mówiąc co byśmy z tego się nauczyli faktycznie? Tego typu system można teoretyzować na sucho a co by nam dało oglądanie sprzętowych improwizacji na jeden pokaz? Acha...nie zapominajmy że komputery wtedy (zwłaszcza w Polsce) drogie były.Amerykanów na to stać nie było a w Polsce miałoby to przejśc? :oops1:

tyracze - Pią 16 Paź, 2015

satanikus,
niestety nie znasz tematu,
czas- dawno, kiedy u nas max karty były bodaj 4MB a wtedy pokazali gotowe bodaj 512...
system był na poziomie beta +, miał pewne wady ale podejrzewam, że może niewiele mniej niż obecny Tytan (bez broni).
System działał, bo sam się z nim "czołgałem", na poziomie plutonu,
Jeszcze jedno- Exponent robił analizy wypadków , a to co piszesz to może i też- tego nie wiem, faktem jest, że doradca prezydenta potrafił przyjechać i z Polakami rozmawiać więc chyba mieli wejścia :-)

michqq - Pią 16 Paź, 2015

satanikus robotikus napisał/a:

(1) czy żołnierz żyje i czy system działa sprawnie


Skoro chodzi o SAM TYLKO pomiar „czy żołnierz żyje czy nie żyje oraz czy czujnik się odlepił” to również istnieje i na to rozwiązanie typu „prowizorka sprzętowa” , mianowicie jest to pulsoksymetr.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pulsoksymetr
Jest to bardzo proste a co za tym idzie tanie i mało awaryjne elektroniczne urządzenie medyczne, składające się na dobrą sprawę z dwu diod świecących (na różnych pasmach) i fotoelementu. Prześwietla się tymi diodami przez kawałek tkanki ludzkiej i na podstawie różnicy w poziomie absorpcji różnych rodzajów światła (Różnicy. Nie samego natężenia) wyciąga się wniosek na temat tego czy: a) czujnik jest odczepiony, b) czujnik jest przyczepiony do tkanki w której krąży krew, w tym wypadku mierzy się tętno w tej tkance i nasycenie krwi tlenem, c) czujnik jest przyczepiony do tkanki ale brak w niej pulsu.
Czujniki pulsoksymetrów wykonane są w standardach RS-232, USB lub RS-422, przy czym USB powoli wypiera inne. Czujniki są w miare odporne na podpięcie do tkanki zapoconej czy zabrudzonej, co siągnięto przez mierzenie różnic w absorpcji światła o różnych parametrach zamiast mierzyc sam poziom absorpcji. A co też dość ważne w przypadku idei „minimalistycznej prowizorki” czujniki pulsoksymetru wykonywane są albo w postaci małego klipsa przyczepianego do płatka ucha albo w postaci klipsa na palca. Oznacza to że jeżeli już prowadzimy przewody do ucha żołnierza (a i tak to trzeba robić w ramach słuchawek) to w jednej wiązce możemy poprowadzić tez kabelek do klipsa przyczepionego do płatka ucha. Pulsoksymetr ma małą bezwładność (to nie jest termometr który musi „naciągnąć” żeby pomiar wyszedł) mierzenie pulsu w tkance jest praktycznie sekundowe. Pulsoksymetry wykonuje się równiez jako bardzo małe, to w końcu głównie dwie diody świecące i fotoelement.

Minimalistyczną realizacją zapotrzebowania na „czujnik do sprawdzania czy żołnierz żyje”, a ubocznie także i do określania poziomu jego wysiłku fizycznego (no w końcu to pomiar tętna) mógłby byc więc nawet i sam „goły” miniaturowy pulsoksymetr, prowadzony w wiązce kabelkiem razem ze słuchawką do ucha, bez żadnych bajeranckich podmundurowych uprzęży zawierających EKG dla monitorowania serca, mierniki ciśnienia krwi, i innetam manometrie odbytnicy.

Gecko napisał/a:
Co z działaniem w warunkach skażeń nie komputera ale żołnierza z komputerem. Pod spód czy na wierzch ubrania OPChem. Jak pod spód to jak to zmieścić Jak na wierzch to potem w śmieci bo skażone, Co z tzw. obrysem żołnierza by mógł na tym polu walki a nie za biurkiem latać skakać, leżeć, siedzieć. przełazić przez włazy. Co z kilogramami na jego plecach? I jak to ktoś już zapytał po kiego grzyba generałowi patrzeć na wojnę oczami szeregowego skoro to co potrzebne generałowi lepiej widać z bezpilotowca. A dowódca drużyny to w sumie 5 - 10m za nim lub obok śmiga. Przecież to wszystko albo trzeba będzie upchać w sprzęcie który jest (np. czołgi, TO) albo trzeba będzie zbudować nowe. (...) Ale system bojowy a nie komerchę. To ma być żołnierzoodporne na tyle by każdy mógł w nim tylko tyle pogrzebać ile to konieczne żeby funkcjonowało ale z kolei żeby proste czynności obsługi technicznej i codziennego utrzymania nie wymagały od szeregowego doktoratu z elektroniki czy informatyki albo serwisu z fabryki. Weźcie pod uwagę różne parametry od różnicy ciśnień przy skoku spadochronowym z 3000 m a czasem wyżej, do odporności na działanie fali uderzeniowej po wybuchu jak żołnierz wykona 5m lot po krzywej balistycznej i w sumie walnie plerami w glebę ale tylko się poobija. Ma to zapewniać swobodę ruchów bo musi być możliwość walki wręcz w tym bajzlu. (...) Musi być możliwość zdalnego odcięcia każdego elementu od systemu (na wypadek przejęcia przez przeciwnika) i czyszczenia elementu z danych do zera w takiej sytuacji. I tu jest problem jak ustalić czy urządzenie (np. czujnik pulsu) się zepsuło czy żołnierz zginął, czy żołnierza rozebrali i ubrał się nowy przeciwnik. można generować do bólu. (...)


Gecko, twoje spostrzeżenia są słuszne, czyta się to ciekawie i kiwając głową, jednak czytając je cały czas miałem w głowie fakt, że znaczny procent żołnierzy biega dziś po polu walki z radiostacjami plecakowymi oraz z osobistymi radiotelefonami, niektórzy z nich mając też dyndające kableki, w sensie nagłowne zestawy mikrofonowo-słuchawkowe i/lub przewód z PTT. Połowa z Twoich wątpliwości może byc wrzucona do koszyka z napisem: „tak, no niby tak, ale jak to się dziś robi z radiostacjami plecakowymi?”. Poczynając od wątpliwości na temat zmian ciśnień i potrzeb odkażania, przez promieniowanie cieplne (30 wat mają te plecakowe), przez kasowanie danych niejawnych i hakowanie (skomputeryzowane moduły krypto tam mają) do pytań na temat sposobu postępowania z kabelkami dousznymi w warunkach wojny chemicznej.
To nie są bynajmniej nowe tematy.
Minimalistyczny (realistyczny?) „żołnierz przyszłości” bazowałby sprzętowo na dopięciu terminala taktycznego o rozmiarach i funkcjonalności współczesnego smartfona do istniejących/nowych cyfrowych radiotelefonów osobistych; oraz na dopięciu terminala taktycznego o rozmiarach i funkcjonalności współczesnego tableta do radiostacji plecakowych/pokładowych. Alternatywą jest zintegrowanie radia i terminala taktycznego w jedną obudowę. To jest rdzeń. Reszta zaś (w tym kamerki na hełmach i karabinach) to w gruncie rzeczy opcjonalne bajery. Te właśnie terminale taktyczne smartfono/tabletopodobne i ich kabelki powinny być traktowane i projektowane podobnie jak radiostacje polowe do których się je przypina. Nie róbmy z igły widły. Da się.
W Polsce testowano również i „mikrominimalistyczną” wersję, polegającą na tym żeby do diaska wykorzystać wreszcie fakt że w nowszych radiostacjach Radmoru jest wbudowany fabrycznie GPS który ma funkcje automatycznego meldowania gdzie jest. O dziwo zadziałało.

W kwiestii organizacji natomiast...

rafal433 napisał/a:
co to za problem określić jakie informacje są potrzebne na dany szczeblu?
Szeregowy powinien mieć kontakt z kolegami z sekcji/drużyny i z dowódcą sekcji/drużyny. Dowódca sekcji/drużyny powinien móc wymieniać informacje ze swoimi podwładnymi, dowódcami innych sekcji/drużyn w plutonie i dowódcą plutonu. Dowódca plutonu musi mieć łączność z dowódcami sekcji/drużyn, z innymi dowódcami plutonów w kompanii i z dowódcą kompanii itd. Oczywiście powinny istnieć kanały awaryjne, umożliwiające przeskoczenie jednego szczebla dowodzenia, ale nie muszą być one tak rozbudowane jak łączność podstawowa.
Innymi słowy, mimo pojawienia się nowych narzędzi obecny łańcuch dowodzenia nie powinien ulec zmianie, ale zyskać możliwość wymiany większej liczby informacji.


corran napisał/a:

michqq od tego jest łańcuch dowodzenia. Dowodzenie przy użyciu BMS wygląda dokładnie tak samo jak bez niego, to tylko narzędzie.
Dowódca drużyny dowodzi żołnierzami w niej.
Dowódca plutonu, dowódcami drużyn i wsparciem dla nich (jak strzelec wyborowy czy sanitariusz)
Dowódca kompanii, dowódcami plutonów i innych mu podległych sił (np. pluton logistyczny)
Różnica polega na tym że zamiast papierowej mapy w mapniku ma cyfrową mapę na PDA z pozycją własnych żołnierzy, sił sojuszniczych (oznaczonych kto to jest, widać np gdzie jest siostrzany batalion, a gdzie bateria artylerii).



Eeee, no... panowie, panowie...
To zawsze wygląda tak samo.
Pierwszy poziom informatyzacji przedsiębiorstw czy organizacji polega na tym, że się uzupełnia obieg papierowy obiegiem elektronicznym.
Ale drugi poziom polega na tym że się otwierają oczy na nowe możliwości.
Współczesne struktury organizacji dowodzenia i przepływu informacji są takie jakie są z przyczyn historycznych i ograniczeń technicznych.
Po informatyzacji polowej otwierają sie nowe możliwości od razu można je wskazywać.
Pisałem wyżej:

Cytat:

Możliwość wysłania fotografii pokazującej stan uszkodzeń pojazdu czy urządzenia, z dystrybucją do fachowca mechanika czy rusznikarza, uzyskanie informacji zwrotnej.
Możliwość wysłania fotografii urazu żołnierza z dystrybucją do lekarza, uzyskanie opinii.
Możliwość wysłania fotografii lądowiska do załogi śmigłowca.


Pomysł żeby informatyzację na niskich szczeblach ograniczyć do tradycyjnego przekazywania informacji od podwładnego do dowódcy w górę i w dół to jest dla mnie jakiś dziwaczny minimalizm. Otwierają się nowe możliwości świadczenia usług w zakresie zbezpieczenia działań i wsparcia działań w polu. Należy je dostrzec (ja cywil a widzę) i wdrożyć odpowiednio organizując automatyczną dystrybucję danych (w obie strony) ich archiwizację, procedury postępowania itede itepe.
Przecież łącznośc przebiegająca z pominięciem łańcucha dowodzenia nie jest czymś CAŁKOWICIE nowym, bo o ile mi wiadomo (poprawcie jeśli się mylę) sygnały alarmowania o skażeniach czy nalocie są/mogą być zorganizowane bez angażowania łączności łańcucha dowodzenia. Dalej także i MEDEVAC śmigłowcowy robiliście na misjach z pominięciem łączności łańcucha dowodzenia. Dalej bliskie wsparcie lotnictwem NIE polega na tym że o nalocie szeregowy rozmawia przez radio z dowódcą plutonu a on z dcą kompanii a on (i tak dalej w górę a potem w dół) tylko że się rozmawia „na dołach”, tj. szeregowy na ziemi z pilotem w powietrzu. Dalej: współdziałanie na styku pododdziałów. Coś co w Polsce kuleje, polegać powinno na tym że jak obok siebie mają sektory żołnierze drużyn z różnych kompanii/batalionów/(brygad?), to powinni mieć jakąś łączność „na dole” i współdziałać „na dole”, bo walczą tuż koło siebie fizycznie mimo że są odlegli organizacyjnie. Który to problem o ile wiem trochę „leży” tak z braku procedur jak i możliwości łączności radiowej.(poprawcie jeśli się mylę)
Tak więc Panowie: (bez urazy proszę) bez jaj, że polowa sieć łączności i informatyki w ramach tych „żołnierzy przyszłości” powinna ograniczać się do przesyłania meldunków i rozkazów w relacji podwładny-dowódca. To jest ślepy minimalizm. Znaczy owszem jak najbardziej to jest konieczne żeby w tych relacjach łączność i informatyzacja była, bo to szkielet wojska był jest i będzie, ale całe bogactwo nowych możliwości pojawia się właśnie kiedy pomyślimy o wszystkich innych relacjach łączności i związanych z nimi „usługach”.

(Że mam punkt widzenia cywila? A owszem, ale jest to także punkt widzenia cywila który już widział informatyzację organizacji...)

tyracze - Pią 16 Paź, 2015

michqq- Ty tak poważnie?
satanikus robotikus - Pią 16 Paź, 2015

Cytat:
System działał, bo sam się z nim "czołgałem", na poziomie plutonu,


System był sklejony na potrzeby prezentacji więc nic dziwnego że działał. Co by się z nim dalej dało zrobić to już inna sprawa i ty tego nie ocenisz. Jak idziesz do pracy i dają ci komputer z oprogramowaniem i działa to mówisz że dziala. Aż działać przestanie. Albo aż trzeba będzie coś zmienić i się nie da. I tu różni ludzie mają bardzo różne opinie w temacie.

Cytat:
Jeszcze jedno- Exponent robił analizy wypadków , a to co piszesz to może i też- tego nie wiem, faktem jest, że doradca prezydenta potrafił przyjechać i z Polakami rozmawiać więc chyba mieli wejścia :-)


Nie może ale dokładnie. To taka firma trochę jak obecne Academi albo Thomson Reuters jeżeli chodzi o podejście do tematu kontaktów biznesowych. Jeżeli wiesz co mam na myśli to wiesz, jak nie to nie miejsce tłumaczyć.

Doradca prezydenta USA miał wejścia gdzie? W Polsce? Z USA z pocałowaniem w ręke brali wszystko łącznie z Talibami. W USA? A jak myślisz kto to organizował żeby kontrakt fundusze dostał? Ech... trochę piszesz jakbys nie rozumiał to jak to działa. W Polsce od Stanów się to wiele nie różni. W dolarach tylko wszystko idzie.

michqq napisał/a:

Współczesne struktury organizacji dowodzenia i przepływu informacji są takie jakie są z przyczyn historycznych i ograniczeń technicznych.


Ke?

michqq - Pią 16 Paź, 2015

Cytat:
michqq- Ty tak poważnie?


Ale które?

[ Dodano: Pią 16 Paź, 2015 ]
mjacenty napisał/a:
wraca zasadnicze i kluczowe pytanie. Kto to wszystko będzie obsługiwał ?
Jak już maja wejść na poziom pojedyńczego żołnierza tablety ,kamery . dziesiątki czujników, transmisje w czasie rzeczywistym , zdjęcia, mapy , dowodenie ,łacznośc taka i owaka, to kto to będzie obsługiwał , a juz szczególnie w czasie walki ?
Szeregowy kontraktowy , któremu wojsko życie uratowało.
To będzie system stworzony przez informatyków , dla informatyków i wymagający ciągłego serwisowania przez informatyków. Przykłady płatników ,cepików i innych niech będą tu na miejscu.


I właśnie o tym pisałem że głowny problem to oprogramowanie, w tym jego ergonomia.

Potrzebny byłby cykl w którym wojsko dawałoby najpierw założenia na ergonomiczny system a potem potrafiło wynik zweryfikować. A z gory założyć że to trzeba kilka razy w pętli przedestylować aż coś sensownego wyjdzie.

Programista może "wszystko".
Elektronik może wiele.
Ale trzeba im mądrze powiedziec co własciwie ma być.
A potem umieć sprawdzic czy to właśnie osiągneli.
Właśnie z tym jest największyproblem.
:gent:
Nie z możliwościami techniki.

satanikus robotikus - Pią 16 Paź, 2015

Cytat:
Pomysł żeby informatyzację na niskich szczeblach ograniczyć do tradycyjnego przekazywania informacji od podwładnego do dowódcy w górę i w dół to jest dla mnie jakiś dziwaczny minimalizm.


Michqq pracowałeś kiedyś na stanowisku zarządczym pośrodku "łańcucha dowodzenia"? Masz pojęcie jaki burdel się robi jak hierarchia się w strukturze hierarchicznej sypie? Bo mam wrażenie że nigdy nie miałeś faktycznej pozycji na ktorej się ponosi odpowiedzialność za coś, podejmuje decyzje ... a potem okazuje się że ludzie robią co innego za plecami bo "łańcuch dowodzenia został pominięty". To nie są spekulacje cywila. To są fantazje osoby której nigdy taka sytuacja w tyłek nie ugryzła. Znasz takie powiedzenie: system jest tak słaby jak jego najsłabsze ogniwo? No to wyobraź sobie że ty jesteś as, twoi podwładni też same asy a ktoś nad tobą nie i robi ci sieczkę z planu. Albo odwrotnie... Powodzenia. Życia ludzkie na sumieniu.

Żołnierze działają na szczeblach i w grupach dlatego że taki jest ich profil "pracy". To tak jakbyś miał murarza, majstra i pomocniczego i nagle ktoś by ci przyszedł i zabrał murarza. Kto będzie murował? Majster czy pomocnik? Jak ci nagle przesuną pluton na inny oddcinek i nie będziesz miał czy wesprzeć obrony lub natarcia to co powiesz swoim żołnierzom ktorych będą wybijać do nogi?

Cytat:

Tak więc Panowie: (bez urazy proszę) bez jaj, że polowa sieć łączności i informatyki w ramach tych „żołnierzy przyszłości” powinna ograniczać się do przesyłania meldunków i rozkazów w relacji podwładny-dowódca. To jest ślepy minimalizm.


Michqq (bez urazy proszę) ale ty jakbys miał ten ślepy minimalizm w środku bitwy ogarnąć jako dowódca drużyny to byś się zesr.... a nie ogarnął. Dlatego pewne rzeczy robi się powoli, systematycznie i od prostych do bardziej skomplikowanych. A ty chcesz zabrać człowiekowi który pływać nie potrafi kapok, dać do rąk cegłe i wepchnąć na głęboki base.

Dlatego ludzie proponują tu taki "minimalizm" bo od niego trzeba zacząć a dopiero jak to będzie działać i struktury będą wypełniać zadania odpowiednio wydajniej to można powoli wyciągać wnioski. W firmie jak ktoś wprowadzi rewolucje bez myślenia i się burdel zrobi to w najgorszym wypadku się płaci. W wojsku ludzie giną....

michqq - Pią 16 Paź, 2015

satanikus robotikus napisał/a:
michqq napisał/a:

Współczesne struktury organizacji dowodzenia i przepływu informacji są takie jakie są z przyczyn historycznych i ograniczeń technicznych.

Ke?


MIL-WAN nie polega na przesyłaniu danych od dowódcy do podwładnego i na powrót; także nie na tym polega idea biblioteki wojskowej w jednostce, że dowódca pożycza książki podwładnym a oni mu je zwracają.

Wojska rozwinięte w polu tradycyjnie oganiczają swoją łączność do drzewiastej struktury dowodzenia, ale informatyzaca wojsk w polu jak raz pozwala z tym zerwać, pozwala na różne formy dystrybucji informacji także i poza klasyczną drzewiastą strukturą dowodzenia.

Cytat:

Dlatego ludzie proponują tu taki "minimalizm" bo od niego trzeba zacząć a dopiero jak to będzie działać i struktury będą wypełniać zadania odpowiednio wydajniej to można powoli wyciągać wnioski.


Ja tam uważam że wnioski już widać, ale rozumiem że to co napisałem jest co najmniej rewolucyjne

Arrakis - Pią 16 Paź, 2015

Gecko,
jakie informacje (na jakim szczeblu) chciałbyś przesyłać?

Arrakis

odrzut - Pią 16 Paź, 2015

Taki przypadek użycia:

Idzie sobie żołnierz rozpoznania przez las, widzi pozycję wroga, robi zdjęcie, i klika "udostępnij" - i pojawia się ona na mapie terenu, z miniaturką zdjęcia do podejrzenia jak ktoś chce i ma czas.

Zespół kilku osób wyszkolonych w rozpoznawaniu jednostek wroga siedzący wygodnie w biurze dostaje powiadomienie do kolejki posortowanej wg priorytetów. Po obejrzeniu zdjęcia wyklikuje w formatkach jakie siły widać na zdjęciu, i z którego oddziału wroga są (jeśli to widać). Może też poprawić priorytet.

W tym czasie oddziały artylerii stojące w zasięgu (które nie miały przydzielone zadań o wyższym priorytecie, i nie wyłączyły powiadomień opcjonalnych) dostają powiadomienie, że w zasięgu znajduje się cel, i mogą zaznaczyć opcję "mogę pomóc zniszczyć ten cel".

Najniższy dowódca wspólny dla obu jednostek (żołnierza i jednostki artylerii) dostaje powiadomienie, może obejrzeć zdjęcie, mapę, oznaczone przez specjalistów na podstawie zdjęcia siły wroga, i może kliknąć "pozwól zniszczyć cel"/"zabroń"/"załóż rozmowę grupową". Parametry strzału są już automatycznie ustawione. Jak dowódca klika "pozwól" - artyleria strzela, a żołnierz wysyła kolejne zdjęcie z efektami. Jeśli trzeba - można poprawić. Dowódca może również zaznaczyć "domyślnie pozwalaj niszczyć cele w zasięgu" dla danej jednostki.

W optymalnych warunkach takie coś powinno pozwolić na zniszczenie wroga w 5 minut po jego zauważeniu, przy minimalizacji czasu dowódców i pośredników.

Oczywiście opcjonalne powiadomienia można wyłączyć, i nie pokazują Ci się, jeśli masz aktualnie zadanie o wyższym priorytecie.

Czy wojsko ma realne możliwości zrobienia czegoś takiego teraz? Ile czasu zajęłaby sama komunikacja z użyciem dzisiejszego systemu? Czy ewentualna poprawa możliwości jest tego warta? Czy to wg was już "burdel" i złamanie hierarchii?

PS pracowałem rok jako team lead w korporacji IT. Miałem 9 osób pod sobą, nasz zespół pracował z innymi, w sumie ponad 100 osób w projekcie. Hierarchia była minimalna, działało. Większość spraw była załatwiana "na skype" - jakby co jest zapis rozmowy na skype, więc podkładka jest, a nie trzeba z każdą pierdołą iść do przełożonego. Do tego JIRA (system do przydzielania zadań i raportowania).

PS - szpitale, elektrownie, kopalnie, pociągi - też są obsługiwane prez firmy. Nie tylko w wojsku błąd może oznaczać śmierć.

corran - Pią 16 Paź, 2015

satanikus robotikus napisał/a:
Dlatego ludzie proponują tu taki "minimalizm" bo od niego trzeba zacząć a dopiero jak to będzie działać i struktury będą wypełniać zadania odpowiednio wydajniej to można powoli wyciągać wnioski. W firmie jak ktoś wprowadzi rewolucje bez myślenia i się burdel zrobi to w najgorszym wypadku się płaci. W wojsku ludzie giną....


Przyklasnąć tylko mogę. Oczywiście to i ograniczenia pasma, dwa filary na których powinno się budować taki system (metadane tak, transmisja video nie).

michqq - Pią 16 Paź, 2015

corran napisał/a:
satanikus robotikus napisał/a:
Dlatego ludzie proponują tu taki "minimalizm" bo od niego trzeba zacząć a dopiero jak to będzie działać i struktury będą wypełniać zadania odpowiednio wydajniej to można powoli wyciągać wnioski. W firmie jak ktoś wprowadzi rewolucje bez myślenia i się burdel zrobi to w najgorszym wypadku się płaci. W wojsku ludzie giną....


Przyklasnąć tylko mogę. Oczywiście to i ograniczenia pasma, dwa filary na których powinno się budować taki system (metadane tak, transmisja video nie).


"A teraz zsynchronizujmy zegarki" powiedział na odprawie dowódca z namaszczeniem. Szesnasta jedeneście jest za pięć, cztery, trzy...."

Współcześnie dystrybucją czasu zajmują się wojska łączności.
Dystrybucja czasu w sieci radiostacji cyfrowych jest zautomatyzowana.

Czy dowódcy jakiegoś szczebla spada od tego korona z głowy?

Wiele zagadnień związanych z dystrybucją informacji może i powinno zostać zautomatyzowane - taka na przykłąd dystrybucja map?

I co, na serio kurde dowódca traci swoje panowanie nad podwładnymi i sytuacją taktyczną jak im "znikąd" pojawia się właściwy czas na zegarkach albo "znikąd" mają lokalne mapy?

Jest bardzo wiele podobnych spraw które są załatwiane drogą "ręczną" przez hierarchię tylko z tego powodu że dawniej nie było możliwości a dziś nie ma woli zmian.
:gent:

mjacenty - Pią 16 Paź, 2015

Tak czytam jak to ędzie pięknie ,automatycznie ,klik i już .........
Ale w życiu to nie będzie tak pięknie .
Tak jak pisano powyżej . Idzie żołnierz ,spotyka wroga , robi zdjęcie i klik...
Jeśli wróg ma wystawione posterunki, to zanim zrobisz zdjecie to wywiazuje się walka , bo ciebie też widzą . I wtedy walisz z broni ile możesz i próbujesz odskoczyć ,a nie bawisz się tabletem . A jak odskoczysz to wróg wie że został wykryty i też zmieni pozycję.
Meldunek głosowy możesz wysłać ,ale klikanią nie będzie .
I na koniec . taka skromna refleksja . Czym więcej będzie danych wysyłanych od każdego żołnierza i wymiany info miedzy żólnierzami, tym większa emisja elektromagnetyczna będzie w danym rejonie .Wystarczy namierzyć , swierdzić dużą iloiść transmisji punktowych w danym rejonie , podać namiary i mamy to :

https://www.youtube.com/watch?v=MsCbG0t1Ds8

A na koniec system automatycznie wygeneruje depesze do rodzin . "Z przykrością zawiadamiamy iż syn................"
Przykłady Ukrainy wskazują iż żołnierze nawet baterie z osobistych komórek wyciągają w strefie frontowej ,aby nie być namierzonymi przez artylerię, a ty chcesz dać każdemu taki
"radiowy znacznik", który będzie w sposób ciągły emitawał jakieś sygnały i pakiety danych .
Oj kiepsko to widzę.

michqq - Pią 16 Paź, 2015

mjacenty napisał/a:
Jsli wróg ma wystawione posterunki to zanim zrobisz zdjecie to wywiazuje się walka , bo ciebie też widzą . I wtedy walisz z broni ile możesz


Co od razu słychać w mikrofonie a więc w komputerze i co (zależnie od ustawionych reguł ciszy radiowej) terminal taktyczny może zgłosić wyżej.

Cytat:
i próbujesz odskoczyć


Co rejestruje akcelerometr i GPS.
Podskakuje ci tętno co rejestruje pulsoksymetr.
Dyszysz w mikrofon co daje się wyłapać i zinterpretować.
Zależnie od ustawień reguł ciszy radiowej może wtedy iść meldunek automatycznie i może się wtedy przy twojej ikonce pokazać odpowieni znacznik.

Na prawde wiele można.

Cytat:
Przykłady Ukrainy wskazują iż żołnierze nawet baterie z osobistych komurek wyciągają w strefie frontowej ,aby nie być namierzonymi przez artylerie ,a ty chcesz dać każdemu taki "radiowy znacznik", który będzie w sposób ciągły emitawał jakieś sygnały i pakiety danych .


Większość z tutaj piszących jest zdecydowanie przciwna idei ciągłego emitowania pakietów i sygnałów.

Cytat:
Meldunek głosowy możesz wysłać
Co może zaskutkować większą sygnaturą radiową niż meldunek automatyczny, bo potrzebujesz kilka sekund a automat może potrzebuje ułamek sekundy - prawdaż?
:gent:

Na prawde wiele można sobie wyobrazić.
:gent:

mjacenty napisał/a:
Przykłady Ukrainy wskazują iż żołnierze nawet baterie z osobistych komórek wyciągają w strefie frontowej aby nie być namierzonymi przez artylerię


Ano tak to jest, potrzebne sa kompromisy pomiędzy potrzebami ukrywania się w eterze a potrzebami informowania się do celów dowodzenia.
Heh. Taki jest świat. Na każdy miecz jest tarcza, na każdą tarczę jest miecz.
:gent:
Można by powiedzieć że równocześnie z rozwijaniem intensywnego "świecenia w eterze" na niskich szczeblach powinniśmy rozwijać WRE na niskich szczeblach.

xymox - Sob 17 Paź, 2015

mjacenty napisał/a:

Przykłady Ukrainy wskazują iż żołnierze nawet baterie z osobistych komórek wyciągają w strefie frontowej ,aby nie być namierzonymi przez artylerię


W przypadku telefonii komórkowej to akurat lokalizowanie telefonu z jakąś tam dokładnością jest jedną z usług jakie oferuje. Co do Ukrainy to nie mam pojęcia jak wygląda infrastruktura w strefie przyfrontowej, ale zakładam, że obawa wynikała z faktu wykorzystania jednej z usług do namierzania pozycji.

Co do kwestii transmisji to bym się zastanowił, na ile przypadków transmisja głosowa jest wystarczająca aby przesłać jakąś tam informację. Bo może GPS daje możliwość, że widzimy na ekranie, że szeregowy Iksiński stoi w lesie pięć drzewek dalej niż szeregowy Kowalski, ale wydaje mi się, że w większości przypadków wystarczy informacja, że dany oddział jest w tym a tym miejscu. Podobnie z informacją z pulsometru/mikrofonu rejestrującego strzały i wybuchy itp. Czasem to będzie istotna informacja że doszło do kontaktu z przeciwnikiem tam gdzie się nie spodziewaliśmy,a czasem zbędna bo w zasadzie interesować nas będzie finał tego spotkania.

Przypomniał mi się taki humorystyczny obrazek. Siedzi Saddam Hussein w swoim bunkrze i ogląda CNN, a tam pokazują jak rakieta wlatuje do jego bunkra. Czasem mam wrażenie, że za bardzo z BMS chcemy uczynić takim CNN-em.

mjacenty - Sob 17 Paź, 2015

Dwie stacje WRE spięte w sieć, są w stanie namierzyć z dużą dokładnością dowolnę emisje elektromagnetyczną i podać jej lokalizacje . I to nawet bardzo krótką emisje (pakiet impulsów) .
Nie od dziś kolosalne znaczenie miała "cisza radiowa".

michqq - Sob 17 Paź, 2015

mjacenty napisał/a:
Dwie stacje WRE spięte w sieć, są w stanie namierzyć z dużą dokładnością dowolnę emisje elektromagnetyczną i podać jej lokalizacje . I to nawet bardzo krótką emisje (pakiet impulsów) .


No i?
Penetracja rynku (fuj) sieci GSM przekroczyła w Polsce 100%, co jak mi powiedziano w nowomowie marketingowej znaczy że mamy więcej aktywnych kart SIM niz ludzi w kraju, wliczając niemowlęta.

Chyba jasne że wychodzenie z emisją w legalne częstotliwości taktyczne tj 30-88 MHz jest równoznaczne z wywieszaniem znaku "tutaj jestem i jestem żołnierzem".

Z drugiej strony - a jednak tak się robi.
Być może należało by to zmienić, byc może niekoniecznie, ale to temat jest szeroki głęboki i długi, i nadałby się na osobny wątek.
(Po wydzieleniu takiego wątku mundurowi nabiora wody w usta)
Na razie zakłada się że będziemy we wojnę rozmawiać przez radio, że będziemy rozmawiać w częstotliwościach z gory wszystkim znanych, stosując jedynie (też znane) sposoby utrudniania wykrywania jak np. hopping, i będziemy sobie udawać że nas nie złapią.

Może przy takim udawaniu zostańmy, bo inaczej jeszcze dojdziemy do wniosków że łączność powinna się opierać na gońcach...
:cool:

xymox - Sob 17 Paź, 2015

Co do przekazywania informacji pomiędzy różnymi szczeblami jest jeszcze jedna rzecz. Podział na komunikację pomiędzy:
a) maszyna - maszyna
b) człowiek - maszyna
c) człowiek - człowiek

I tak dla przykładu akustyczny system wykrywania strzelców zamontowany na BWP może automatycznie przesłać potencjalną pozycję do celowniczego w BWP. Ale można zastanowić się nad sensownością przesyłania takich danych np. do pojedynczego żołnierza. I idąc dalej można tą informację wysłać na "wojskowego smartphona" automatycznie. Tyle że to w jakimś tam stopniu może dekoncentrować żołnierza, bo jak co chwila będzie dostawał "MMS-a z pozycją na mapię" to po prostu z czasem będzie je ignorował. To przypadek kategorii b). Informacje tą może podać również człowiek kanałem głosowym (kategoria c)) co jest bardziej przyswajalne w trakcie walki, ale może absorbować to żołnierza z BWP, który przekazuje tą informację dalej. To mniej więcej to na co można sobie pozwolić na chwilę obecną. Co prawda można sobie wyobrazić, że syntezator mowy przekazuje komunikaty głosowo, ale tu poda raczej pozycję geograficzną a nie bardziej opisową bardziej strawną dla użytkownika. Dodatkowo takie rozwiązanie nie zapewnia interakcji jak np. powtórzenia komunikatu.

Wydaje mi się, że należałoby również spojrzeć na BMS i wymianę informacji w takim aspekcie jak podział na to czy nadawcą/odbiorcą jest sprzęt czy człowiek.

michqq - Sob 17 Paź, 2015

xymox napisał/a:
można tą informację wysłać na "wojskowego smartphona" automatycznie. Tyle że to w jakimś tam stopniu może dekoncentrować żołnierza, bo jak co chwila będzie dostawał "MMS-a z pozycją na mapię" to po prostu z czasem będzie je ignorował. To przypadek kategorii b). Informacje tą może podać również człowiek kanałem głosowym (kategoria c)) co jest bardziej przyswajalne w trakcie walki, ale może absorbować to żołnierza z BWP, który przekazuje tą informację dalej. To mniej więcej to na co można sobie pozwolić na chwilę obecną.


Ja powiedziałbym tak:
Wielu tutaj wyraziło podobne wątpliwości do Twoich.
Że jak tak dużo można, to będzie tendencja żeby przedobrzyć.
Przeciąży się biegającego z karabinkiem po pierwsze informacjami które do niego docierają, po drugie zbieraniem informacji których się od niego wymaga by je potem bezzwłocznie powprowadzał, po trzecie przeciąży się go wymaganiami na temat serwisowania tego co na sobie nosi, w tym ustawień programów które będzie musiał co i raz dostosowywać do sytuacji.

Jako facet utrzymujący się od lat z programowania mogę tylko rozłożyć ręce. Wojskowi dostaną od programistów to co chcą.
Zostanie to im dostarczone najmniejszym możliwym wysiłkiem.

Wojskowi musieliby po pierwsze dobrze wiedzieć co mają chcieć, po drugie umieć sensownie a nie naodczepnego odpowiadać na setki pytań szczegółowych pojawiających się programistom podczas implementacji, po trzecie musieliby umieć odebrać produkt (co jest osobną sztuką), dalej miec plan jak go testować w warunkach zbliżonych do realnych, i na koniec realistycznie podejść do faktu że od pierwszej wersji NIC nie zadziała również z tego powodu że założenia okazują się dodupne, i wykazywać zrozumienie dla potrzeby wielokrotnego "rafinowania" tego produktu.

To samo się nie zrobi.

Moje osobiste doświadczenia na lini współpracy programiści-żołnierze są skromne, bo z programów które współtworzyłem dla swoich chlebodawców jak pamiętam jedynie jeden taki biznes który dotyczył sprzedaży specjalnie dostosowanego oprogramowania dla wojsk. (nie był to program żołnierzoprzyszłościowy)
Doświadczenia te nie napawają optymizmem.
Były to siły zbrojne Kanady.
Wspołpraca trwała latami.
Skończyła się po tych latach pozrywaniem kontraktów.
Jak nam też powiedziano prowadzący sprawy po stronie kanadyjskiej major został zdegradowany.

Tak więc sprawy jak najbardziej mogą pójść źle.

corran - Sob 17 Paź, 2015

michqq napisał/a:
Jako facet utrzymujący się od lat z programowania mogę tylko rozłożyć ręce. Wojskowi dostaną od programistów to co chcą.
Zostanie to im dostarczone najmniejszym możliwym wysiłkiem.


Ale oni sami nie wiedzą czego chcą, nikt tego chyba nie wie.

michqq - Sob 17 Paź, 2015

corran napisał/a:
michqq napisał/a:
Jako facet utrzymujący się od lat z programowania mogę tylko rozłożyć ręce. Wojskowi dostaną od programistów to co chcą.
Zostanie to im dostarczone najmniejszym możliwym wysiłkiem.


Ale oni sami nie wiedzą czego chcą, nikt tego chyba nie wie.


Tym większa szansa że w pierwszej iteracji nie będzie działać i że posłuży ona głównie do dojścia "czego właściwie chcemy".

Gdybym miał decydować na poziomie "strategii" (heh...) to powiedziałbym że najlepszym podejściem byłoby nastawienie się na kilkukrotne "szybkie prototypowanie".

A więc nastawić się CELOWO na kilka iteracji "na szybko" robionych prowizorek, tak sprzętu jak i oprogramowania, na podstawie analizy których to prowizorek dopiero nauczymy się czego właściwie chcemy a czego nie chcemy.

I wtedy zrobić wymagania docelowe.

Natomiast usiłowanie zrobienia od razu od pierwszego podejścia tego produktu docelowego ma duże szanse zakończyć się klęską.

Żeby trafiać do celu należy najpierw "zmarnować" kilka nabojów na wstrzelanie się i poustawianie celownika.

Tutaj wygląda to podobnie.

Oczywiście rozumiem że dla wojska jest to trudne z wielu powodów.
Należałoby zacząć od przetargu na... zrobienie szkolenia dla personelu wojskowego na temat zamawiania oprogramowania. (!)
Należałoby "zamrozić" personel pracujący nad tematem na kilka lat na tych samych stanowiskach.
Itede itepe.

makary21 - Sob 17 Paź, 2015

michqq napisał/a:
Moje osobiste doświadczenia na lini współpracy programiści-żołnierze są skromne, bo z programów które współtworzyłem dla swoich chlebodawców jak pamiętam jedynie jeden taki biznes który dotyczył sprzedaży specjalnie dostosowanego oprogramowania dla wojsk. (nie był to program żołnierzoprzyszłościowy)
Doświadczenia te nie napawają optymizmem.
Były to siły zbrojne Kanady.
Wspołpraca trwała latami.
Skończyła się po tych latach pozrywaniem kontraktów.
Jak nam też powiedziano prowadzący sprawy po stronie kanadyjskiej major został zdegradowany.


Wbrew pozorom to bardzo pozytywne. Ktoś odpowiedział za bałagan.

Gecko - Sob 17 Paź, 2015

Arrakis napisał/a:
jakie informacje (na jakim szczeblu) chciałbyś przesyłać?

Myślę że z dołu do góry:
Po pierwsze chciałbym aby zobrazowanie na danym szczeblu było na mapie znakiem dwa szczeble niżej i jak kliknę w znak to ukazuje mi się tabelka z informacją: stan ilościowy sił i środków paliwa, środków walki aktywnych, itp, decydujące o zdolności bojowej danego szczebla - nie dotyczy zestawu indywidualnego. W zestawie indywidualnym żadnych diód, światełek, itp cyrków na zewnątrz - dioda świecąca w nocy w lesie to nie jest normalne zdarzenie. Tablety smartfony i inne cuda z ekranem - żadnych bajerów dwa kolory oba tzw. zimne by ograniczyć/utrudnić widzialność takiego z odległości większej niż 1 - 2 m.
System indywidualny powinien automatycznie przełączać się na drugie źródło zasilania i że pierwsze trzeba naładować i dawać informację że pierwsze jest wyczerpane. Jeżeli żołnierz nie naładuje w między czasie pierwszego źródła to żołnierz powinien dostać informację o wyczerpaniu 50% drugiego źródła i przypomnienie że pierwsze puste.
Powinien umożliwiać automatyczne obliczenie u przełożonego położenia celu jak dwóch żołnierzy wymierzy w cel karabinek i naciśnie stosowny przycisk np cel,
Od żołnierza w górę (czytaj dowódcy drużyny) automatycznie powinno wychodzić:
1. podstawowe dane monitorowania życia: puls, ciśnienie krwi, oddech na ekranie u dowódcy powinna być info na zasadzie 1 lub O - parametry w normie lub nie - zdrowy nie zdrowy. żyje nie żyje i kto (nr nieśmiertelnika i specjalność). Przy czym transmisja powinna się odbywać w momencie gdy któryś z parametrów schodzi lub wzrasta ponad normę. Od dowódcy dr do dcy plutonu i do góry powinno pójść już uogólnione - cyferki ilu jest w walce. Na każdym poziomie system musi pokazywać dane uogólnione ale powinna być możliwość sprawdzenia ilu jakich specjalności mamy w walce a ilu i jakich specjalności i w którym module szczebel niżej brakuje (u dcy brygady powinno być wiadomo ilu jest i ilu brakuje w poszczególnych batalionach, u dcy batalionu powinno być wiadomo ilu brakuje w poszczególnych kompaniach, a u dcy kompanii ilu w plutonach, itd.);
2 dane o sprawności technicznej jego systemu - krótka paczka impulsów pokazująca działam;
3 położenie żołnierza - do dcy dr, wyżej powinien system uogólniać (grupować żołnierzy w drużyny, drużyny w plutony plutony w kompanie, itg) już znakiem taktycznym i przekazywać do góry;
opcjonalnie po wymuszeniu zdarzenia przez żołnierza:
położenie namierzonego celu (opisywanego sms lub głosem) a dopiero na poziomie dowódcy kompanii udokładniane i dalej do góry idzie jako znak z wypełnionymi stosownymi polami wg AAP-6)
krótkie informacje np, sms do 32 czy 64 czy 128 znaków
zdjęcie obiektu, szkicu, mapy - po prostu screen shot i to obrazowany w jakiejś mało zaciemniającej formie (mały kwadracik na mapie, który i dopiero po kliknięciu rozwijany jest w fotkę, pamiętając że ten screen shot to nie tylko w świetle widzialnym ale w podczerwieni też bo wojna zazwyczaj w nocy teraz się toczy.
Zdalnie wymuszane z góry bez wiedzy żołnierza- widok video - powinno być ograniczenie do kilku takich transmisji jednocześnie by ograniczyć zapędy dców do permanentnej kontroli poszczególnych żołnierzy i zapychania w ten sposób łączy a z kolei żeby można było prowadzić rekonesans bez jechania do dowódcy kompanii czy plutonu.
Moc takiej transmisji od żołnierza powinna być na tyle mocna/słaba by zasięg siania nie przekraczał odległości 100m, Bo ile od TO odejdzie żołnierz? Ale powinno być też urządzenie przenośne (wynośne z TO), które w sytuacji gdy żołnierze z różnych względów działają bez TO albo będzie konieczność poleźć dużo dalej od TO jak te 100m będzie mogło odwalać robotę przekaźnika danych do góry za terminal w TO.
Powinny w systemie zostać zformatowane wszelkie meldunki i rozkazy - tzw. formatki. Zero dowolności - potrzeba nowy administrator systemu wstrzeliwuje do niego nowy format a w reszcie uaktualnia się z automatu. Od szczebla kompanii powinna być możliwość ręcznego wkładania danych na mapy i formatek.
Do dołu powinny iść rozkazy (tekst i grafika), informacje na mapy, smsy podobnie jak w sytuacji do góry ograniczone co do ilości znaków. Ale do dcy plutonu może drużyny i to na ekran w wozie a do dcy info że coś przyszło ze stosownym priorytetem by wiedział czy ma natychmiast zasuwać do transportera by czytać czy może sobie odpuścić na 1h to czytanie.
System powinien automatycznie rozróżniać swój - obcy. Powinien np. żołnierzowi dostarczać informacji, że patrzy poza sektor ognia (żeby nie kombinował z kijami itp. w nocy jak nie strzelać poza wyznaczony sektor odpowiedzialności).
I na pewno powinien dawać możliwość gadania głosem przez rdst na każdym szczeblu.
Największym wyzwaniem według mnie na dole byłoby zautomatyzowanie procesu tzw. kierowania ogniem. Kto choć raz w życiu widział kierowanie ogniem batalionu czołgów czy piechoty w obronie czy natarciu zrozumie jak ogromne to wyzwanie by ogarnąć ten bajzel. A kierowanie walką brygady w obronie czy dywizji w obronie albo obu w natarciu? Giełda przy tym to oaza spokoju. Im wyżej tych wymagań przesyłu jest więcej,
Choćby profil dna rzeki na żądanie dowódcy kompanii. Na szczeblu brygady i batalionu powinien umożliwiać automatyczną ocenę terenu. Nie da się w jednym poście opisać systemu walki od żołnierza do brygady tyle tego jest. To trzebaby walnąć doktorat. Konieczne byłoby opracowanie map procesów (rozpisanych na drobne) takich jak planowanie, organizowanie działań bojowych, informowanie o sytuacji bojowej, wzywanie wsparcia z pola walki, wzywanie medevac, zaopatrywanie logistyczne. To jest kosmos w brygadzie i moloch.

michqq napisał/a:
Gecko, twoje spostrzeżenia są słuszne, czyta się to ciekawie i kiwając głową, jednak czytając je cały czas miałem w głowie fakt, że znaczny procent żołnierzy biega dziś po polu walki z radiostacjami plecakowymi oraz z osobistymi radiotelefonami, niektórzy z nich mając też dyndające kableki, w sensie nagłowne zestawy mikrofonowo-słuchawkowe i/lub przewód z PTT.

Załóż maskę pgaz a dowiesz się, że latanie w niej i urządzeniu nagłownym (takim jakie jest w TRC) jest niemożliwe - albo maska traci szczelność (mikrofon wewnątrz albo po drugiej stronie nikt Cię nie zrozumie (mikrofon na zewnątrz). Tak więc dla potrzeb tego sytemu potrzeba nowej maski pgaz z wbudowanymi mikrofonem (bo maska nie zakrywa ucha więc słuchawka może być normalna). Na dziś w terenie skażonym generalnie można spokojnie postawić tezę, że łączność maja tylko Ci co są wewnątrz szczelnych kabin pojazdów reszta działa na głos. Spróbuj w dzisiejszych realiach pogadać w namiocie z chloropikryną przez radiostację w urządzeniu nagłownym. Albo poczujesz o co chodzi ze szczelnością maski pgaz albo za chiny nie dogadasz się z drugą stroną. Bo jakiś osiołek projektowy zamienił laryngofony na mikrofon w urządzeniu nagłownym.
http://www.defence24.pl/2...row-radiostacji zdjęcie na samym dole. W tym wydaniu co na zdjęciu albo maska albo łączność.
Podobnie ma się sprawa z resetowaniem urządzeń. Dziś masz w sumie radiostację na pluton a tu ma być przy 100% żołnierzy. Skala. Nawet przy małej skali (rdst na pl) i restrykcyjnych procedurach jest ryzyko, że ktoś (czy radiotelefonista sam czy ktoś z żołnierzy obok jak radiotel zginie) nie zdąży zresetować ustawień, Ale przy nasyceniu systemem 100% żołnierzy to masz niemal pewne że na pobojowisku zostanie kilka kilkanaście ciał z aktywnym systemem.
Pozdrawiam

Kamaz1973 - Nie 18 Paź, 2015

A Mi do szczęścia wystarczyłoby :
- położenie sił własnych w czasie rzeczywistym
- położenie przeciwnika w czasie rzeczywistym
- dane topograficzne z zobrazowaniem jak mapa i zdjęcia terenu wraz z dokładnymi koordynatami co najmniej 5-punktowymi ( w sumie 10).
- możliwość aktualizacji danych i przesyłania informacji szczegółowych według procedur ( meldunek doraźny, meldunek CAS, meldunek MEDEVAC, meldunek o wsparcie ogniowe itp.)
Wszystko poza tym tylko niepotrzebnie komplikuje i zaśmieca system. Być może dlatego ciągle czekamy na coś co jest już oczywistą potrzebą na polu walki

michqq - Pon 19 Paź, 2015

Kamaz1973 napisał/a:
A Mi do szczęścia wystarczyłoby :
- położenie sił własnych w czasie rzeczywistym
- położenie przeciwnika w czasie rzeczywistym


To drugie jest trudne.

Ja patrzę pod kątem programisty, przepraszam, i chciałbym Ci od razu powiedzieć że programista który by tutaj słuchał podniósłby paluszek do góry i pytał.
Bo zdajemy sobie sprawę, że przeciwnik usiłuje stosować skryty manewr oraz maskowanie i pozorację, a nasze rozpoznanie usiłuje identyfikować i lokalizowac technikę i personel przeciwnika, które to działania są sobie przeciwne.
W praktyce jest to trudne, żeby zwizualizowac położenie personelu i techniki przeciwnika.

Przykład pierwszy:
Nasi żołnierzo obserwują skraj lasu. Widać przecinkę w lesie. Nagle w tej przecince pojawia się TO przeciwnika który defiluje przed naszymi i znika.
Co powinno się zwizualizować. No bo tak:
Dokładnego położenia TO nie znamy, bo wlazł na powrót w las. Tak więc żadnego prostokącika punktowo nie naniesiemy na mapę. Ale informację o zgrubnym położeniu TO przeciwnika mamy, i należałoby ją jakoś przechować i jakoś wizualizować przecież.
To nie koniec jednak.
Minutę później inna grupa piechoty obserwująca ten sam las ale kawałek dalej zobaczyła że im TO mignął w innej przecince.
Co robimy. Możliwości są dwie, albo mamy do czynienia z tym samym TO, i wtedy z mapy/bazy danych wykreślamy ta pierwszą obserwację zastępując ją tą nową.
Albo mamy do czynienia z innym TO i pasowałoby w bazie danych i na mapie mieć obie obserwacje, obu TO. Jak to interpretować, jakie kryteria.

Przykład drugi:
Żadki las. Nie nad nim ale nieco na północ od niego przelatuje nasz bezpilotowiec rozpoznania. Liczy w podczerwieni źródła ciepła, dwadzieścia, jasne że sa to silniki pojazdów skrytych w zagajniku.
Minute później drugi bezpilotowiec przelatuje, tym razem nieco na południe od zagajnika. Liczy źródła ciepła, tym razem dwadzieścia pięc.
Pytanie:
Ile w zagajniku jest pojazdów?
No tak, heh, minimum to dwadzieścia pięc, a maksimum to trudno powiedzieć. Należałoby porównać zdjęcie zrobione pod kątem „z północy” ze zdjęciem zrobionym pod kątem „z południa”, wziąć pod uwagę różnicę czasu o minutę, i wydedukować które pojazdy na tych zdjęciach to te same są a które nie.

To są problemy z tylko tych co mi przychodzi do głowy na szybko.
Wykrywanie położenia własnego personelu jest względnie proste, wizualizacja ich na mapie jest względnie prosta choć nie zawsze trywialna (np. nasza kompania broni wielopiętrowego budynku...) ale pokazywanie gdzie jest przeciwnik to sprawa trudna i jak się wydaje zawsze będzie realizowana w sposób zgrubny i pełen przypuszczeń.

odrzut - Pon 19 Paź, 2015

Przede wszystkim trzeba pokazać, które informacje są pewne, a które nie. Żeby ktoś nie pomyślał, że skoro jest 15 prostokącików na ekranie, to na pewno nie ma 100 tuż obok, których nie zauważono.


Może to śmiesznie brzmi, ale do wizualizacji bym zastosował patent z gier rts, tzw. "fog of war", czyli jednostki i teren, które były wcześniej widziane, ale od tamtej pory nie wiadomo, co się z nimi stało - są pokazywane jako wyszarzone "duchy". Wtedy wiadomo, że fragmenty mapy, które są w pełnym kolorze - są 100% pewne, a im bardziej wyszarzony fragment - tym mniej pewny. I teren, na którym nie mamy zwiadu - staje się na wyświetlaczach tym bardzziej szary, im więcej czasu minęło, od ostatniego razu, kiedy ktoś od nas go widział.

Coś takiego (oczywiście skala i perspektywa byłaby inna):

Do tego można dać pod mapką suwak z czasem, żeby dowódca mógł sobie przewinąć sytuację do konkretnego momentu w przeszłości, a na suwaku zaznaczyć kropkami momenty, kiedy był kontakt z wrogiem, i kiedy przychodziły raporty zwiadu, żeby dało się później sprawdzić co dokładnie widzieli i wyciągnąć wnioski samemu.

Ale to oczywiście tylko pomysł - trzeba by zrobić prototyp i przetestować, czy się sprawdza.

Kamaz1973 - Pon 19 Paź, 2015

michqq
Wiem że proste rzeczy są trudne więc to problem dla twórców systemu.
Przykład I odp : żołnierze którzy wykryli oznaczają na swoich BMSie przybliżone położenie przeciwnika za pomocą NATO znaków które po oznaczeniu są dostępne dla wszystkich innych ( jest tam też czas jego wykrycia i gridy). Tamci żołnierze robią to samo i wystarczy na początek.
Przykład II odp : Każdy bezpilotowiec przesyła dane co do wykrytych celi i są One oznaczane przez kontrolerów znakiem ogólnym np. batalionu zmech ( siła większa niż kompania, mniejsza niż pułk) i to wystarczy. Jeżeli dany rejon był kontrolowany kilka razy to personel decyduje które dane są najświeższe tak by nie zaśmiecać systemu ( w zakładce może być dostępna historia tego rejonu tak by można było prześledzić sytuację).
Myślę że to nie będzie stanowić problemu. Trzeba zaznaczać w jakichś sposób iż cel/ obiekt jest obserwowany nadal lub nie ( kolory, przerywana linie, miganie?). Istotą informacji dla wojsk jest że o tej godzinie w tym rejonie dostrzeżono aktywność wroga co zmusza np. do zwiększenia uwagi na tym kierunku itp. dane szczegółowe pójdą meldunkiem odnośnie wykrycia celu. Przyjmujemy zasadę że pozostaje na mapie położenie potwierdzonego celu widzianego ostatnio jeżeli kilka meldunków dotyczy tego samego. I tutaj widzę problem by tego np. TO nie meldowała cała kompania a wybrany jeden pojazd itp. To wymagać będzie dyscypliny lub ograniczenia użytkowników systemu no ale to wyjdzie w praniu. Może też tak być iż decyzję o położeniu wroga podejmować będzie TOC który w danym rejonie zbiera dane ( np. szczebla batalionowego). Kwestia do przemyślenia.

Gecko - Pon 19 Paź, 2015

Panowie chcecie odkrywać odkryte. APP-6 Zbiór znaków wojskowych jasno precyzuje jak wizualizować jednostki własne, obce, neutralne i o nieokreślonej przynależności. Precyzuje również jak wizualizować niepotwierdzone informacje o jednostkach i to działa w wielu armiach. Nawet znaki są zwymiarowane w znakach alfanumerycznych. Jednak zbiór znaków nie może być zamknięty by można było wprowadzać nowe znaki. Zresztą lepiej - gorzej ale w PGO jakoś to jest obrazowane.
Są też stosowne instrukcje rozpoznawcze, które precyzują jak uogólniać dane z rozpoznania wzrokowego ( tv, rlok, termowizyjnego, itp.). Tam jest zapisane że jak w terenie widzisz x czołgów to znaczy że w rejonie jest taki to a taki pododdział pancerny. Tak więc zamiast otwierać otwarte drzwi to lepiej zastosować to co już wymyślono.
Po, raz któryś powtórzę bez przerobienia procedur, zasad, instrukcji na mapy procesów nie da się opracować dobrych algorytmów do działania systemów informatycznych. A ich "myślenie" jest tak szerokie i ograniczone zarazem jak dobrze są opracowane algorytmy ukryte w oprogramowaniu. Pytanie kto jest w stanie opracować takie mapy procesów w armii?
Pozdrawiam

Kamaz1973 - Pon 19 Paź, 2015

No to stosujmy... nie mnóżmy niepotrzebnych zadań tylko coś w końcu niech powstanie.
Gecko - Pon 19 Paź, 2015

A jak chcesz to zrobić? Skoro cywile (nawet na tym forum w tym wątku to stwierdzono) twierdzą, że wojskowi to matoły natomiast wojskowi twierdzą, że cywile nie mają pojęcia o walce i procddurach. I obie grupy zamiast to jakoś połączyć to sobie nawzajem udowadniają, że druga strona nic nie umie, Zamiast skupiać się na swoich umiejętnościach to szukają wad u drugiej strony. Armia nie za bardzo czuje jak dużo może chcieć i dlatego nie wie czego chce a cywile nie potrafią pokazać przekonywująco co można bo nie wiedzą co jest ważne walce. Na to nakłada się bylejakość i degrengolada rzetelnej wiedzy wojskowego rzemiosła u żołnierzy i mini-max cywili (minimum wysiłku maximum zysku). W takim układzie powstanie BMS z prawdziwego zdarzenia dostosowanego do potrzeb pola walki graniczy z cudem a może nawet i przekracza to pojęcie. Jeżeli tak pójdzie dalej to zakończy się "paciorkami i lusterkami" dla ciemnego zielonego luda od wielka cywilna przyjaciela.
Pozdrawiam

michqq - Pon 19 Paź, 2015

Gecko napisał/a:
A jak chcesz to zrobić? Skoro cywile (nawet na tym forum w tym wątku to stwierdzono) twierdzą, że wojskowi to matoły natomiast wojskowi twierdzą, że cywile nie mają pojęcia o walce i procddurach.


To nie jest nowy ani nierozwiązywalny problem, komputeryzacja skomplikowanych przedsiębiorstw czy organizacji na tym polega że potrzebne jest spotkanie grup ludzi z dwu branż oraz także i pewien procent ludzi o podwójnych kwalifikacjach.

Zinformatyzowanie pracy szpitali, dla przykładu, jest wyzwaniem o podobnej skali trudności, znaczy w sensie komunikacji. Też hermetyczne środowisko ludzkie ze swoimi dziwnymi problemami których reszta świata nie rozumie no bo skąd. A błędy kosztują życie ludzkie, jak najbardziej.
(Nie będę opowiadał historii. Nie na trzeźwo.)
A jednak to sie robi, szpitale się komputeryzuje, w tej branży pracowałem.

W Polsce jak w Polsce, ale "we świecie" to się udaje.

Cytat:
Armia nie za bardzo czuje jak dużo może chcieć i dlatego nie wie czego chce a cywile nie potrafią pokazać przekonywująco co można bo nie wiedzą co jest ważne walce.


To nie jest unikalny problem wojskowych że mają swoje wymaganiaw tym jedne realne inne nierealne, jedne przesadzone a inne niedostrzegane. W branży oprogramowania bywają tacy klienci.

Cytat:
Jeżeli tak pójdzie dalej to zakończy się "paciorkami i lusterkami" dla ciemnego zielonego luda od wielka cywilna przyjaciela.


No sorry, ale jak klient jest chętny by płacić ale nie jest chętny by się zaangażować to bez ryzyka pomyłki ci mogę powiedzieć że dostanie właśnie to co opisałeś. Cudu nie będzie.



:gent:

Gecko - Wto 20 Paź, 2015

Tylko widzisz z tą grupą ludzi po stronie armi to jest tak, że generał nie koniecznie wie i umie bo albo zapomniał albo zna stare bo przecież nowe mu nie potrzebne bo nikt go nie sprawdza okresowo z podstaw rzemiosła a sam w życiu nie powie nie wiem, nie umiem a kapitan nawet jak mądry to ma słuchać a nie mędrkować i doradzać. Życie, samo życie. Armijna rzeczywistość. Za szybki nurt w rzece awansowej by nauczyć się pływać a wybranym cały czas towarzyszy łódź ratunkowa natomiast większość zamiast kapoka to plecak z cegłami do tego dryfu dostaje.
Pozdrawiam

michqq - Wto 20 Paź, 2015

Gecko napisał/a:

System indywidualny powinien automatycznie przełączać się na drugie źródło zasilania i że pierwsze trzeba naładować i dawać informację że pierwsze jest wyczerpane. Jeżeli żołnierz nie naładuje w między czasie pierwszego źródła to żołnierz powinien dostać informację o wyczerpaniu 50% drugiego źródła i przypomnienie że pierwsze puste.


Ja bym powiedział że projekt Tytan to jest okazja żeby w ogóle ruszyć sprawę zmniejszenia liczby typów różnych baterii na niskich szczeblach.
Przyszłościowo myśląc lepiej jest też mieć baterie w postaci pakietów zaczepianych "na" lub "pod" albo jako "plecki" na urządzeniach typu radio lub terminal taktyczny, zamiast baterii wsuwanych w obudowę. Daje to możliwość stosowania w przyszłości ewentualnie większych lub innych pakietów ogniw, natomiast baterie wsuwane w obudowę mają naturalne ograniczenie wymiarów.

Gecko napisał/a:

dane o sprawności technicznej jego systemu - krótka paczka impulsów pokazująca działam;


Ta.
To z cyklu "cywile nie rozumieją" chciałbym zaproponowac coś.

No bo tak: Wielu tutaj pisze o tym że dane chcieliby/mogliby mieć "live". Oznacza to ciągłość transmisji. Co oznacza problemy.
Istnieje alternatywa, polegająca na tym że dane (wszystkie lub większość) byłyby transmitowane jako plik wysyłany co jakiś czas.
Wada rozwiązania?
Że informacje nigdy nie są dostępne na bieżąco tylko zawsze z opóźnieniem.
Zaleta rozwiązania?
Po pierwsze system przystosowany do "paczek" w sensie plików danych może od początku być projektowany do działania z plikami rzadko przysyłanymi. Daje to sporo elastyczności. Jeśliby wojsko używane było do "wymuszania pokoju" gdzies w Kamerunie, to można ustawić transfer plików co minute pół i mamy system bliski Live. Jeśli natomiast wojsko byłoby użyte w warunkach gdy wymagane jest dużo ciszy radiowej, no to przewidujemy bardzo rzadkie update'y, na przykład co godzina, albo kilka razy na dobę. Jest gorzej, ale cos tam nadal działa.
Po drugie, jak zrobimy interfejs "na plikach" łatwo jest odizolować podsystem przesyłu danych od podsystemów tworzenia i interpretowania tych danych. Wyobraźmy sobie że system tworzący dane ma "zrobić plik i zapisać go w katalogu". System odbierający dane na całkiem innej maszynie ma sprawdzać czy mu sie "magicznie" pojawił plik w katalogu takimatakim i wtedy go obrabia. Osiągamy tą metodą całkowite odseparowanie systemu przeznaczonego do obróbki danych od systemu do przesyłu plików, co oznacza że np. jedno może robić zewnętrzna firma a drugie można zlecić ludziom z wojsk łączności. Jedno można zaoferować na rynku uzbrojenia, drugie można ściśle utajnić.
Po trzecie, to system bazujący na tym że się gdzies "magicznie" pojawia plik z danymi może działac awaryjnie nawet i w sytuacji gdy zastosujemy bardzo nietypowe sposoby przesyłu plików. Mówiąc najpoprościej jak meldunek ma postać normalnego pliku to można go przesłać nawet gołębiem na karcie SD, natomiast jak zbudujemy wszystko wokół interfejsu bazującego na socketach to do gołębia podłączyć nie można.
Tak więc bardzo poważnie trzeba by podyskutować CO właściwie chcecie/musicie faktycznie mieć natychmiast, a co dopuścilibyście by było plikami, to trzeba wiedzieć raczej na początku, późniejsze zmiany byłyby kłopotliwe.

Po prostu potrzebny jest dialog - wojskowi musza zrozumieć o co chodzi w komputrach, komputrowcy musza zrozumieć o co chodzi wojskowym - w połowie drogi coś może wyjść.

Gecko napisał/a:

zdjęcie obiektu, szkicu, mapy - po prostu screen shot i to obrazowany w jakiejś mało zaciemniającej formie (mały kwadracik na mapie, który i dopiero po kliknięciu rozwijany jest w fotkę, pamiętając że ten screen shot to nie tylko w świetle widzialnym ale w podczerwieni też bo wojna zazwyczaj w nocy teraz się toczy.


Znaczy zdjęcie byłoby przywiązane do punktu mapy o jakichś współrzędnych?
Proponowałbym także i zdjęcie przywiązywane do ruchomych obiektów własnych, np pojazdu czy żołnierza, w ten sposób można obfotografować np uszkodzenia pojazdu czy obrażenia żołnierza, i trzymac je z taką ruchomą na mapie ikonką.

Gecko napisał/a:

System powinien automatycznie rozróżniać swój - obcy.


To może być stosunkowo trudne. Należałoby podyskutować na jakich kryteriach miałby działac i na jakich zasadach fizycznie (podczerwień, radio, rozpoznawanie obrazu?)
Chyba że masz na myśli jakiś już istniejący standard lądowego IFF?

Gecko napisał/a:

Załóż maskę pgaz a dowiesz się, że latanie w niej i urządzeniu nagłownym (takim jakie jest w TRC) jest niemożliwe - albo maska traci szczelność (mikrofon wewnątrz albo po drugiej stronie nikt Cię nie zrozumie (mikrofon na zewnątrz). Tak więc dla potrzeb tego sytemu potrzeba nowej maski pgaz z wbudowanymi mikrofonem (bo maska nie zakrywa ucha więc słuchawka może być normalna). Na dziś w terenie skażonym generalnie można spokojnie postawić tezę, że łączność maja tylko Ci co są wewnątrz szczelnych kabin pojazdów reszta działa na głos.


OK, przyjęte. Potrzeba opracowania nowych masek dostosowanych do prowadzenia łaczności radiowej. Sugerowałbym że to właściwie to jest potrzeba niezależna od projektu Tytan

Gecko napisał/a:

Podobnie ma się sprawa z resetowaniem urządzeń. Dziś masz w sumie radiostację na pluton a tu ma być przy 100% żołnierzy. Skala. Nawet przy małej skali (rdst na pl) i restrykcyjnych procedurach jest ryzyko, że ktoś (czy radiotelefonista sam czy ktoś z żołnierzy obok jak radiotel zginie) nie zdąży zresetować ustawień, Ale przy nasyceniu systemem 100% żołnierzy to masz niemal pewne że na pobojowisku zostanie kilka kilkanaście ciał z aktywnym systemem.


Do zrobienia, do rozważenia: Blokada systemu w przypadku odpięcia się czujników medycznych, oczekiwanie ustalony czas na jego odblokowanie (hasłem) niszczenie danych gdy to nie nastąpi. System z "antyhasłem" którego wprowadzenie zamiast odblokowywać prowadzi do wysłania w eter sygnału pomocy i zniszczenia danych (na wypadek tortur). Automatyczne czyszczenie systemu w przypadku gdy czujniki medyczne zarejestrują martwą tkankę zamiast żywego żołnierza. Mechaniczna "zawleczka" służąca do ręcznego wyczyszczenia danych po jej wyrwaniu, niezależna od innych części systemu. Szyfrowanie danych na samych nośnikach na wypadek ich mechanicznego usunięcia. Daje się coś powymyślac.

Ciekawa dyskusja się porobiła.

ToMac - Wto 20 Paź, 2015

To tak nawiasem dla nieco luźniejszego zobrazowania i przypomnienia - jak to robią w Hollywood i pro przyszłościowo :) :

- BMS dla drużyny (z video!), Predator 2, w tym przypadku potrzebny był facet z jajami który interpretował styuację: https://www.youtube.com/watch?v=eiQD0Wk6Ekg

- BMS dla drużyny (z video!), pamiętna scena w "Aliens", niestety ten fragment krótki, dłuższe niedostępne - warto obejrzeć całość, tutaj potrzebna była baba z jajami: https://youtu.be/SZYkBbB9cEA?t=51s

- tu BMS by nie pomógł - za dużo robali czyli Starship Troopers
https://www.youtube.com/watch?v=VywKJSglL24

A tu OT:
- człowiek z egzoszkieletem bojowym kontra oddział operatorów:

https://youtu.be/m7dizLdsZJw?t=50s (część 1)
https://youtu.be/usSE7I62qFo?t=7s (część 2)

michqq - Sro 21 Paź, 2015

Z bardziej realnych spraw.
Zapewne wiecie, ale dla porządku napiszę.

"Ci idioci z wiatrówkami na po lesie co biegają", czyli zwolennicy zabaw w airsoft lub paintball testują prymitywne BMSy na Andrioda, oparte o ściągane google map i wbudowany gps.
np "Airsoft Force Tracking"






Albo "BattleTac airsoft"





[ Dodano: Sro 21 Paź, 2015 ]
Gecko napisał/a:
Od żołnierza w górę (czytaj dowódcy drużyny) automatycznie powinno wychodzić:
1. podstawowe dane monitorowania życia: puls, ciśnienie krwi, oddech na ekranie u dowódcy powinna być info na zasadzie 1 lub O - parametry w normie lub nie - zdrowy nie zdrowy. żyje nie żyje i kto (nr nieśmiertelnika i specjalność).


A propos numeru nieśmiertelnika.

Tak w ogóle, to po pierwsze primo, to ja tam uważam że numer PESEL który jest na nieśmiertelniku wybity z przodu powinien zostać też powtórzony kodem kreskowym z tyłu (czarnobiałą emalią?), i taki nieśmiertelnik powinien stać się podstawą dla systemów ewidencjonowania żołnierzy w sposób skomputeryzowany, w tym w ramach systemu ewakuacji medycznej. W przypadku przyszłej informatyzacji wojskowej służby zdrowia nieśmiertelnik taki byłby identyfikatorem pacjenta. Przydzielenie pacjentowi numeru w komputrze i jakiegoś dynksa z kodem kreskowym to jest współcześnie klucz do jego dalszej obróbki medycznej wspomaganej komputerami (sorry za słowa), więc w przypadku wojska aż się prosi żeby użyć nieśmiertelnika, który od początku jest przyczepiony do pacjenta, zamiast drukować papierowe opaski na rękę z nowymi lokalnymi numerami. Zwłaszcza że na nowych nieśmiertelnikach wybijacie po prostu PESEL (wreszcie!) co w czasie konfliktu zbrojnego ułatwia choćby i takie sprawy jak transfer pacjenta do cywilnego szpitala.

Taki sam kod kreskowy powinien też występować w książeczce wojskowej (na stronie gdzie jest zdjęcie) przy czym można sobie wyobrazić kilka sposobów nanoszenia go na istniejące książeczki, bodaj najwygodniej to w postaci porządnej naklejki gdzieś blisko marginesu. Porządnej, tj. takiej o parametrach naklejek medycznych. One są drogie ale ich specyfikacje przewidują że mają się nie ścierać nie rozpadać i nie odpadać na skutek takich szpitalnych drobiazgów jak zamoczenia czy zamrożenia.

Automatyzacja procesu przeczytania „kto jest kto” z książeczki wojskowej a co za tym idzie i automatyzacja wpisywania tego w komputer/tablet dałaby możliwość (stopniowego...) przyspieszania wszystkich skomputeryzowanych procedur, (nie tylko medycznych), podczas których należy wpisać żołnierza w tabelkę/arkusz kalkulacyjny z racji wydawania mu czy to gaci czy bateryjek od latarki.

Oczywiście, uprzedzę pytania, taka naklejka w książeczce nie służyłaby do JEDNOZNACZNEJ WERYFIKACJI kto jest kto, a jedynie do przyspieszenia wpisywania danych żołnierza.

Do identyfikacji jest zdjęcie, stąd właśnie uważam że kod kreskowy powinien być na tej stronie gdzie zdjęcie, co zmusza żeby ją tam otworzyć przy skanowaniu.

I to powinno zostać załatwione niezależnie od projektu Tytan.

Czemu kod kreskowy proponuję.

Kod kreskowy to stosunkowo proste i stare już rozwiązanie, które ma sporo wad ale też pewną ciekawą bardzo ważną zaletę.
Otóż: Standardowe czytniki kodów kreskowych podpięte do normalnych komputerów pokazują się jako... klawiatura.

Zeskanowanie znaczka z kodem kreskowym jest przekazywane poprzez system operacyjny jako ciąg znaków „udających” że ktoś wklepał go z klawiatury.

Jeśli więc mamy jakąkolwiek „oddolną informatyzację sposobem gospodarczym” typu własne arkusze w Excelu, to daje się je spiąć z czytnikami kodów kreskowych bez wiedzy programistycznej.
Ustawienie kursora w kratce Excela i zaskanowanie kodu kreskowego powoduje automagiczne wklepanie się w kratkę numeru „jakby on z klawiatury przyszedł”.
Podobnie zachowają się wszystkie inne programy, nie tylko pakietu Office ale wszystkie które używają klawiatury, po prostu system operacyjny tutaj oszukuje i zamienia te kreski na udawany strumień znaków niby to z klawiatury, w sposób niewidoczny dla programów.

To otwiera sporo możliwości.

klm - Czw 22 Paź, 2015

michqq napisał/a:
Automatyzacja procesu przeczytania „kto jest kto” z książeczki wojskowej


Piękne wizje proponujesz, ale do tego muszą być chęci. Nie wiem czy coś takiego w wojsku jest. Dziedzin do skomputeryzowania w wojsku są dziesiątki. Niestety chyba nie ma woli, żeby to realizować. A może właśnie o to chodzi, by nie odbierać pracy tym, którzy "robią w papierach", albo nie podejmować żadnych decyzji, bo co jak się nie uda?

odrzut - Sob 24 Paź, 2015

Z Peselem jest taki problem, że nie jest unikalny, i nie można polegać na sumie kontrolnej - oba te problemy wynikają z tego, że były i wciąż zdarzają się błędy przy nadawaniu peselów - np powtarzające się numery, albo błędne wyliczenia sumy kontrolnej czy cyfry płci.

Do tego są ludzie, którzy mają najpierw jakiś pesel - a potem inny, bo właśnie poprawiono im błąd.

Są to przypadki na tyle rzadkie, że pewnie nigdy nie wpłyną na pracę systemu, ale mnie mimo wszystko uczono, żeby nie używać peseli jako klucza głównego.

Zdarzało się, że ktoś umarł w szpitalu, bo dostał leki przeznaczone dla innego pacjenta - z takim samym peselem.

G. Kappen - Nie 01 Lis, 2015
Temat postu: Kolor i emisyjność
michqq napisał/a:

Jako magister inżynier o skończony i obdyplomowany o kierunku elektrotechnika, autorytatywnie i z pełną odpowiedzialnością wypowiem się że ciepło od prądu bierze się z tego że się elektrony przeciskają między atomami, a kto inaczej twierdzi niech będzie wyklęty.

[...]Człowiek z fizycznego punktu widzenia jest maszyną cieplną spalającą jedzenie o wartości opałowej te 1200-3600 kilokalorii, zużycie zależy zależnie od tego czy leży płasko naplecnie przez cały dzień czy zapierdala, co daje jeśli się nie mylę od 60 do 180 wat wygrzania środowiska dookoła.

Wygrzewa to środowisko oddając podgrzane gazy, powietrze i pare wodną, oraz przez promieniowanie, przy czym promieniuje jak ciało doskonale czarne o temperaturze 36.6 celsjusza. Znaczy, niektóre rasy człowieka promieniują bliżej fizycznego ideału ciała doskonale czarnego, większość Polaków od tego ideału odbiega.


Primo pogląd, jakoby emisyjność materiałów organicznych przy temperaturach rzędu 300 K miała związek z kolorem powierzchni, jest tyleż częsty, co zupełnie błędny. Emisyjność dajmy na to skóry ludzkiej jest niezależna od koloru i leży w okolicach 0,95..0,97 - dla Eskimosów i albinosów tak samo, jak dla najczarniejszych Masajów.

Secundo pojecie "ciała doskonale czarnego" w odniesieniu do promieniowania cieplnego mówi coś nie o kolorze ciała, lecz o rozkładzie widma emitowanego przez to ciało promieniowania. Widmo ciała doskonale czarnego odpowiada dokładnie rozkładowi Plancka, a kierunkowość jest zgodna z prawem Lamberta. Skora ludzka (jak zdecydowana większość materiałów) jest niezależnie od koloru *) promiennikiem szarym, albowiem zarówno widmo jej promieniowania, jak i kierunkowość odbiegają od ww. wzorców.

Tertio ze temperatura ciała ludzkiego we wnętrzu wynosi ok. 37° C nie znaczy, ze taka jest temperatura powierzchni. Widoczne dla termowizora (nieokryte ubraniem) powierzchnie ciała maja w normalnych warunkach temperatur otoczenia zwykle temperatury o przynajmniej kilka, a często o kilkanaście K niższe.

Jak się sygnuje wypowiedzi skończonym dyplomem elektroinżyniera, to to jednak do pewnej ścisłości zobowiązuje. Nawet na tle poziomu merytorycznego tego forum.

____
*) Pewien związek miedzy kolorem a emisyjnością ma miejsce w przypadku dość wąskich grup materiałów i temperatur znacznie wyższych, niż te osiągalne dla skóry ludzkiej.

michqq - Nie 01 Lis, 2015

G. Kappen napisał/a:
Secundo pojecie "ciała doskonale czarnego" w odniesieniu do promieniowania cieplnego mówi coś nie o kolorze ciała, lecz o rozkładzie widma emitowanego przez to ciało promieniowania.


I tak i nie.
W fizyce używa sie pojęcia ciała doskonale czarnego po to, żeby zamodelować takie ciało które promieniuje wyłącznie własne promieniowanie, a więc takie które równocześnie nie odbija żadnego promieniowania które na nie pada.
Tak więc pojęcie ciała doskonale czarnego jak najbardziej dotyczy także i koloru, mianowicie jest to takie które nic nie odbija, a więc jest "czarne" we wszystkich zakresach promieniowania, w tym i czarne - w sensie dosłownym - dla zakresu widzialnego.
:gent:
Z resztą Twoich wątpliwości wypada się uprzejmie zgodzić.

Nawiasem mówiąc nieścisłości w tym co napisałem a Ty zacytowałeś dałoby się doszukać więcej. Niektorzy grupowicze z uprzejmości (chyba?) przymkęli oko. Dzięki czemu dyskusja poszła dalej.
:gent:

Gecko - Nie 01 Lis, 2015

michqq napisał/a:
Tak w ogóle, to po pierwsze primo, to ja tam uważam że numer PESEL który jest na nieśmiertelniku wybity z przodu

Mam wrażenie, że mylisz "blaszki". Nieśmiertelnik ma kształt koła. Łamie się go na pół i nie ma na nim numeru PESEL. https://www.google.pl/sea...4hQVAFhphlkM%3A
Pomysł z kodem wydaje się być dobry ale powinien być ryty a nie malowany. Pamiętać trzeba że podstawową rolą nieśmiertelnika jest identyfikacja szczątków żołnierza nawet jak przeleży w mogile kilkanaście, dziesiąt lat. I nieśmiertelnik ma właśnie taką "nieśmiertelność" zapewnić. Te blaszki z grupą krwi, PESELEM, nazwiskiem i imieniem to nie jest tzw. nieśmiertelnik (fachowo tabliczka tożsamości)
Pozdrawiam

Arrakis - Nie 01 Lis, 2015

Cytat:
Tak więc pojęcie ciała doskonale czarnego jak najbardziej dotyczy także i koloru

Cytat:
w tym i czarne - w sensie dosłownym - dla zakresu widzialnego.

Mam prośbę. Może odpuść problemy emisyjności, bo to co piszesz jest dosyć odległe od rzeczywistości, a ponadto nie o tym wątek. :gent:

Arrakis

michqq - Pon 04 Sty, 2016

Odgrzeję ten kotlet:

michqq napisał/a:

Mozna sobie dla przykładu wyobrazić prowizorium sprzętowe dla przyszłościowego żołnierza w postaci:
Jeden: Smartfona komercyjnego i mocowania dla tegoż smartfona na lewym przedramieniu.
Dwa: komercyjnego zestawu sluchawkowo-mikrofonowego poprowadzonego od smartfona do lewego ucha (na mini-jack) na tyle małego by to nie przeszkadzało pod hełmem.
Trzy: Radiotelefonu osobistego z funkcją modemu i z portem szeregowym, noszonego na lewym ramieniu (a więc smartfon na przedramieniu a radio wyżej na ramieniu)
Cztery: Kawałka kabelka USB-On-The-Go plus konwerter na com, dzięki któremu smartfon widzi rafiotelefon który mu służy jako modem. Na tym budujemy sieć typu mesh.
Pieć: Poprawek na mundurze w postaci (jak prowizorka to prowizorka) lampasu na lewym rękawie wykonanego z taśmy typu rzep, w postaci podłużnej klapki tj. zaszewki. Rzepa można odrzepić, uzyskując wtedy klapkę, wsunąć tam kabelki poczem zarzepić uzyskując na powrót lampas ale już z kabelkami pod spodem.
(...)
Minimalistyczną realizacją zapotrzebowania na „czujnik do sprawdzania czy żołnierz żyje”, a ubocznie także i do określania poziomu jego wysiłku fizycznego (no w końcu to pomiar tętna) mógłby byc więc nawet i sam „goły” miniaturowy pulsoksymetr, prowadzony w wiązce kabelkiem razem ze słuchawką do ucha
(...)
Takie prowizorium sprzętowe zostawiamy, olewając na początek dla uproszczenia kamerkę na hełmie czujnik w bucie (...)

I pytanie za milion:

Co może teraz żołnierz czego nie mógł wcześniej?

A g***o może, bo na tym hardware nie chodzi żaden software.


Cytat:

michqq, całkiem ciekawy pomysł na te startowe prowizorium. Ale niestety PGZ nie zarobi ani pułkownicy na WAT nie zrobią habilitacji ;)


W ramach zastanawiania się trochę na serio.
Jak wygląda lewy rękaw bluzy polowej munduru wz 2010?

Lewy rekaw bluzy:

- Kieszen na ramieniu. Kieszen mieszkowa, a wiec w ksztalcie klina, zamykana na zamek blyskawiczny boczny.
Wymiary kieszeni zalezne od rozmiarowki munduru, wahaja sie od 14x16 cm do 15x17.
Glebokosc mieszka to 5 cm w dolnej czesci kieszeni, niezaleznie od rozmiarowki.
Wymiary otworu po otwarciu zamka blyskawicznego w zaleznosci od rozmiaru kieszeni to od 2x15 cm do 2x17 cm.
Wniosek:
Wklad noszony w kieszeni musiałby miec ksztalt klina szerszego u dolu, przechodzacego przez otwor zamka najmniejszego tj 2x15 cm.
Praktycznie nalezaloby zaprojektowac panel np. o ksztalcie klina o wymiarach w okolicach 13x13 cm i wysokosci w czesci dolnej 4 cm.

Dalej:

- Kieszen na przedramieniu, o glebokosci 15 cm i szerokosci 7,5 cm, przeszyta w odleglosci 2,5 cm, co tworzy w rezultacie dwie glebokie kieszenie „na dlugopisy” o wymiarze 5 cm x 15 cm oraz 2,5 cm x 15 cm, przykryte wspolna klapka na rzep. Czesc petelkowa rzepu naszyta na kieszen, wymiary 6x7,5 cm.
- Uchwyt na swiatla chemiczne, przy gornej kieszeni, w postaci petelki plus kieszonki, wysokosc calosci 13,5 cm, przystosowane do walca o obwodzie w okolicach 2 cm.
- Naszywka na gornej kieszeni (petelkowa polowa rzepu) o wymiarach 10 cm x 10 cm.
- Odleglosc pomiedzy gorna krawedzia kieszeni na dlugopisy a dnem kieszeni naramiennej zaleznie od rozmiarowki wynosi od 13 do 17 cm.


Wnioski:

a) Smartfon noszony na przedramieniu mozna by nosic w uchwycie komercyjnym typu "z klipsem" wpiety w kieszen na dlugopisy. Chodzi o klips przeznaczony do noszenia telefonu przy pasku spodni. Zamiast przy pasku nalezaloby go wpiac w kieszen na dlugopisy. Inna opcja to uzycie rzepa naszytego na kieszen na dlugopisy, do przymocowania telefonu. W tym przypadku plecy telefonu nalezaloby okleic rzepem (czesc haczykowa). W obu przypadkach poprawki krawieckie objelyby obciecie (lub zrolowanie i spięcie) patki kieszeni dolnej rękawa lewego.

b) Elektronika lewego ramienia bedaca przyczepką do smartfona moglaby skladac sie z trzech elementow: wkladu do kieszeni (w ksztalcie wyżej proponowanego klina o wymiarach 13x13x4 cm) anteny noszonej w uchwytach dla swiatla chemicznego, (walec o srednicy do ok 2 cm) oraz dodatkowo ewentualnych czesci noszonych na kieszeni, przymocowanych do rzepa (o wymiarach 10 x 10 cm). Poprawki krawieckie objelyby wykonanie otworu przelotowego z boku kieszeni (przewody wyprowadzone do anteny i smartfona). Czesci elektroniczne ewentualnie noszone (narzepione) na kieszeni powinny byc dodatkowo obszyte/oklejone rzepem (petelkami) na czesci gornej, poniewaz panel na kieszeni jest uzyty do noszenia naszywek, ktore nalezaloby wtedy przepiac na elektronike. Byłby to więc "sandwich" o wymiarach 10x10 cm, z rzepem na obu powierzchniach. Cięższe elementy elektroniki oczywiście byłyby w kieszeni, zaś na kieszeni ewentualnie tylko te lżejsze. Przewody prowadzone do ucha należałoby wyprowadzić przy niedomkniętym zamku błyskawicznym.

Hmmm...

Ma ręce i nogi.
Ktoś się bawił w taki sposób?
:gent:

Piekarz - Sob 27 Lut, 2021

Najlepszy wątek jaki znalazłem do tego. Krótka prezentacja BMS Jaśmin. Podejrzewam, że wkrótce możemy się doczekać jakiś konkretniejszych decyzji ze strony wojska względem Rosomak BMS. Zakładam, że przyszły system będzie zawierał elementy Jaśmina.
https://www.youtube.com/watch?v=cwZCwqq8mhg

Lumen - Wto 04 Maj, 2021

Godne odnotowania
https://www.altair.com.pl/news/view?news_id=33476
Czyżby Kangury odkryły jakieś "furtki" pozostawione przez Icków
Czy inne "niespodzianki"


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group