Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Odwilż po polsku - 50 lat temu...
Opublikował Wiadomość
cola
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Paź, 2006   Odwilż po polsku - 50 lat temu...

Cytat:
Ryszard Terlecki

Na zakręcie

Rankiem 19 października 1956 roku oddziały Armii Czerwonej znajdowały się na przedmieściach Warszawy.

O świcie przyleciała delegacja z Moskwy, z Chruszczowem na czele. Najbliższe godziny miały rozstrzygnąć o losach kraju
Była już noc, kiedy do Warszawy dotarły wiadomości o sowieckich jednostkach opuszczających swoje miejsca postoju na Dolnym Śląsku i Pomorzu. Początkowo nie było jasne, jaki jest cel ich nocnego marszu, ale nad ranem pancerne oddziały znalazły się już w pobliżu stolicy. Z Gdańska nadeszły depesze o eskadrze okrętów z krążownikiem "Żdanow", która zatrzymała się na redzie portu. Straż graniczna alarmowała o nocnych ruchach wojsk w NRD i nad Bugiem.
W Warszawie rozdzwoniły się telefony: ogłaszano alarmy, wyznaczano dyżury, a oddziały Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego obsadzały rządowe gmachy i rozgłośnię radia. W kilku fabrykach robotnikom nocnej zmiany rozdano karabiny. Kurierzy rozesłani z Żerania ostrzegli ponad 700 osób, których nazwiska znalazły się na przechwyconej liście wytypowanych do aresztowania.

Wczesnym rankiem 19 października 1956 roku Warszawa budziła się ze snu w poczuciu, że najbliższe godziny rozstrzygną o losach całego kraju. Przewidywano, że zapowiedziane na godzinę 10.00 posiedzenie Komitetu Centralnego PZPR dokona zmian w kierownictwie partii i powierzy władzę Władysławowi Gomułce, szefowi komunistów w latach 1945–1948, aresztowanemu w 1951 roku z rozkazu Stalina i więzionemu przez przeszło trzy lata. Powszechnie spodziewano się, że Gomułka dostał wystarczającą nauczkę, aby zerwać z systemem terroru i kłamstwa.

Tymczasem tego samego dnia o 7.00 rano na podwarszawskim lotnisku wylądował sowiecki samolot, którym z Moskwy przyleciała delegacja z Chruszczowem na czele, a także z marszałkiem Koniewem, dowódcą Układu Warszawskiego oraz grupą generałów. Kiedy niespodziewanych gości wieziono do Belwederu, oddziały Czerwonej Armii znajdowały się kilkanaście kilometrów od centrum stolicy.

Odwilż po polsku

Tego dnia niepokój, jaki ogarnął Polskę, osiągnął swoje apogeum. W całym kraju odbywały się wiece, masówki, zebrania robotniczych załóg. Wszędzie uchwalano rezolucje z żądaniami reform, zewsząd przysyłano apele o likwidację bezpieki, zaniechanie walki z Kościołem, ograniczenie podległości wobec Sowietów.

Po przeszło trzech latach od śmierci Stalina polityczna odwilż dotarła wreszcie do Polski. Tajemnicza choroba, a następnie śmierć Bieruta, w Moskwie wiosną 1956 roku, otworzyła drogę do zmiany stalinowskiej ekipy. Kompromitacja Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, zapoczątkowana ucieczką na Zachód ppłk. Józefa Światło i ujawnieniem zbrodniczych praktyk stosowanych przez bezpiekę – uwolniła od paraliżującego strachu zarówno komunistycznych reformatorów, jak i znacznie liczniejszych zwolenników odrzucenia znienawidzonego reżimu. Poznańskie powstanie 28 czerwca 1956 roku, w którym robotnicy i cywile z bronią w ręku stanęli przeciw funkcjonariuszom bezpieki i oddziałom wojska, wstrząsnęło całą Polską i ukazało komunistom grozę sytuacji. W kierownictwie PZPR oceniano, że uchronienie się od powszechnego powstania jest możliwe tylko za cenę znacznych ustępstw oraz pozyskania – choćby na chwilę – społecznego poparcia. Stąd pomysł, aby na czele komunistycznej partii postawić człowieka uznawanego za ofiarę stalinizmu i gotowego uspokoić nastroje obietnicami bez pokrycia.

Gomułka, który w końcu lat czterdziestych wprowadzał komunizm do Polski, ale który utracił kapryśną protekcję Stalina i wylądował w więzieniu, teraz gotów był znowu sięgnąć po najwyższą władzę w partii i państwie. Problem polegał na tym, że Sowieci jego powrót do władzy odbierali jako próbę uwolnienia się polskiej kolonii od politycznego, militarnego i gospodarczego zwierzchnictwa Moskwy. W obronie tego zwierzchnictwa gotowi byli na zbrojną interwencję, tym łatwiejszą, że dowództwo PRL-owskich sił zbrojnych nadal znajdowało się w rękach bądź sowieckich oficerów, bądź równie zaufanych polskich kolaborantów.

Własnymi siłami

Warszawscy komuniści woleli uniknąć sowieckiej interwencji i nieuchronnego w takiej sytuacji rozlewu krwi. Było oczywiste, że rosyjskie czołgi napotkają nie tylko spontaniczny opór, szczególnie w dużych miastach, ale że również liczyć się trzeba z działaniami o charakterze partyzanckim, a także z rozpadem części struktur komunistycznej partii. Sowieci, zmuszeni do wojskowej inwazji w Polsce, stracą zaufanie do skuteczności swoich polskich towarzyszy, nie umiejących samodzielnie utrzymać się przy władzy. Warszawa znów przeżyje najazd „Polaków” z przydziału, przybywających z ZSRS i zastępujących miejscowych aparatczyków. Aby tego uniknąć, należało lawirować między bezwzględnym posłuszeństwem wobec sowieckich mocodawców, a podjęciem próby pozyskania sympatii przynajmniej części zrewoltowanego społeczeństwa.

Przez cały dzień i noc trwały rozmowy z Chruszczowem. Stopniowo udało się przekonać Rosjan, że odwilż w Polsce będzie kontrolowana i ograniczona do niezbędnego minimum. Gomułka przekonywał o swoim oddaniu dla komunizmu, a całe Biuro Polityczne prześcigało się w zapewnieniach o wiernopoddańczej miłości do Związku Sowieckiego. Ostatecznie Chruszczow zdecydował się zaryzykować. Nad ranem 20 października sowiecka delegacja odleciała do Moskwy, a pancerne dywizje rozpoczęły odwrót spod Warszawy. Gomułka wygłosił przemówienie, transmitowane przez radio, a następnego dnia objął funkcję I sekretarza KC PZPR, co oznaczało władzę dyktatora w kraju oraz sowieckiego namiestnika w stosunkach ze wschodnim „wielkim bratem”.

Na placu Defilad w Warszawie 24 października Gomułka przemawiał do 400-tysięcznego tłumu. Obiecywał kontynuowanie reform, a tłum przerywał mu oklaskami i śpiewał „sto lat”. Po wiecu kilkadziesiąt tysięcy ludzi demonstrowało pod gmachem KC oraz siedzibą bezpieki. Żądano wyjazdu z Polski sowieckich „doradców”, z marszałkiem Rokossowskim na czele, oraz uwolnienia kardynała Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski. Podniosły nastrój zmąciły wiadomości z Węgier, gdzie od kilkunastu godzin trwały antykomunistyczne demonstracje, a sowieckie czołgi strzelały do bezbronnych tłumów na ulicach Budapesztu.

Od kryzysu do kryzysu

Komuniści w Polsce uniknęli doświadczeń swoich węgierskich towarzyszy. W Polsce nie wybuchło powstanie ani nie była konieczna sowiecka interwencja wojskowa. Komunizm uległ poważnym modyfikacjom: ograniczono samowolę bezpieki, przywrócono pozory wewnętrznej suwerenności, zrezygnowano z przyśpieszonej sowietyzacji gospodarki i kultury. Ważne zmiany nastąpiły w stosunkach z Kościołem, a po uwolnieniu Prymasa oraz więzionych biskupów i księży reżim podjął próbę ustalenia nowych zasad wzajemnej koegzystencji. Przez kilka miesięcy znaczna część społeczeństwa łudziła się, że zmiany nie zostaną zatrzymane, a postępująca demokratyzacja ograniczy władzę dyktatury. Wprawdzie stalinizm już nie wrócił, jednak w ciągu następnych kilkunastu lat system komunistyczny umocnił się i uzyskał poparcie zwolenników „małej stabilizacji”.

Tragedia węgierskiego powstania zaciążyła na stosunkach międzynarodowych. Ani Stany Zjednoczone, ani Zachodnia Europa nie były przygotowane do udzielenia pomocy walczącym Węgrom, wolały więc chwilowo zaakceptować ograniczone reformy w krajach sowieckiego bloku. Komunizm w Europie ewoluował w kierunku łagodniejszych form dyktatury, między Wschodem a Zachodem możliwe stało się nawiązanie współpracy, przede wszystkim ekonomicznej. Najbardziej wynaturzone formy komunizmu dopiero torowały sobie drogę na innych kontynentach: w czasie „rewolucji kulturalnej” w Chinach, w piekle przerażających okrucieństw w Kambodży i Wietnamie, w terrorze i biedzie narzuconym Kubie, Angoli, Mozambikowi oraz wielu innym krajom. W podzielonym świecie Polacy żyli od kryzysu do kryzysu, od Marca do Grudnia, od Czerwca do Sierpnia, od otwartego buntu do pozytywistycznej pracy na rzecz znośniejszych warunków życia.

Po Październiku 1956 roku trzeba było jeszcze ponad trzydziestu lat, by marzenie o wolności stało się wreszcie udziałem kolejnego pokolenia.


taki kawałek naszej historii...

:gent:
 
 
fiodor63 
6



Pomógł: 8 razy
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1023
Wysłany: Czw 19 Paź, 2006   

Cytat:
Po Październiku 1956 roku trzeba było jeszcze ponad trzydziestu lat, by marzenie o wolności stało się wreszcie udziałem kolejnego pokolenia.


Właśnie, trzeba było.

Nic nie może być rozpatrywane w historii w oderwaniu od historycznych realiów i uwarunkowań. Gdy dziś słyszę domorosłych historyków pomstujących na gen. Jaruzelskiego i snujących teorie pt. "co by było gdyby" to cieszę się, że nie im przyszło decydować o doli Narodu.

A swoją drogą, rok 1956 był faktycznie jednym z tych zasadniczych, przełomowych okresów, po którym już nic nie mogło być takie jak dawniej.

Przede wszystkim - po raz chyba pierwszy - stwierdzono, że władza nie jest nieomylna.
Każdy kto lubi "błądzić" po bibliotecznych półkach wie, że z tego roku pochodzi wiele cennych pozycji, tłumaczeń z literatury światowej i wznowień z XX-lecia.
To było wielkie otwarcie się na świat, chociaż tylko intelektualne.


Czy była wtedy szansa na coś więcej - przykład węgierski świadczy, że nie. Chruszczow to nie Gorbaczow.

Cytat:
Ani Stany Zjednoczone, ani Zachodnia Europa nie były przygotowane do udzielenia pomocy walczącym Węgrom

Nigdy nie były, dla jakichś nieznanych kraików narażać sie na konfrontację z ZSRR?
_________________
Nie pytaj, komu bije dzwon - bije on tobie
 
 
andree77 
5



Wiek: 113
Dołączył: 02 Sty 2006
Posty: 476
Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 21 Paź, 2006   

W pełni podzielam ocenę Fiodora63. Tamtą atmosferę, oczekiwanioe, że coś ważnego sie wydarzy pamiętam bardzo dobrze. Mogło być różnie - jeżdziliśmy z kolegami na rowerach kawałek za Rzgów, aby patrzyc na Rosjan obozujących w lesie z cysternami. Zniknęli jak duchy, a był to przecież ich odwołany marsz na Warszawę.
Zachód nie myślał nikomu pomagać - w 1956 praktycznie przestały istnieć 'wielkie mocarstwa' - powstały dwa 'super'. Anglia I Francja zostały we wrześniu upokorzone przy 'awanturze suezkiej' - niemałą rolę w tym upokorzeniu odegrały USA.
_________________
Andree77
Nikt nie jest doskonały, ale zgredów miłuję inaczej!
Dreptać, spacerować, maszerować Panowie ! To chroni przed CVD !
 
 
Liber 
6
Ojczyzna, Honor, Podwładni



Dołączył: 28 Paź 2006
Posty: 1617
Skąd: Z mitologii
Wysłany: Czw 02 Lis, 2006   

Polska jesienią 1956 roku, po poznańskim czerwcu, to Polska Gomułki. Jedenaście lat po wojnie Polacy jeszcze raz dali się nabrać na socjalistyczne frazesy. Fakt atmosfera tamtych dni była specyficzna, wierzono towarzyszowi Wiesławowi, ze uzdrowi i znajdzie "polską drogę do socjalizmu" jak to się skończyło wszyscy wiemy- marcem 1968 roku, grudniem 1970 roku, Radomiem 1976 roku i w końcu stanem wojennym w 1981 roku. Na przestrzeni tych 25 lat polscy robotnicy występowali w obronie swoich praw, aż sześciokrotnie, pomijając strajki przed wprowadzeniem 13 grudnia stanu wojennego.
_________________
"Błogosławieni, którzy nic nie robią, jeśli niczego nie umieją wykonać dobrze..." :)
„Nigdy się nie poddawajcie, nigdy, przenigdy – w żadnej sprawie, wielkiej czy małej, doniosłej czy błahej – nigdy nie podddawajcie się niczemu z wyjątkiem honoru i zdrowego rozsądku” Winston Churchill
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group