[neo11]

[Belfegor]

Więc jeszcze lepiej niż w maju, bo cieplej (teoretycznie).
Według mnie jest to takie niby święto jak helloween. Czyli coś, co zobaczyliśmy w Stanach i próbujemy obchodzić u nas. I o ile walentynki można od biedy zaakceptować, to helloween jest chorym pomysłem, zwłaszcza, że obchodzą go w przeddzień Wszystkich Świętych.

PS. 14 lutego jednak jest dla mnie świętem. Moja żona ma dziś urodziny

[i]

Po raz pierwszy usłyszałem (a raczej przeczytałem) o Walentynkach bodajże w 1986 roku, kiedy to trafił mi w ręce tygodnik czytany przez moje dzieci - "Na przełaj". Już wtedy zdziwiło mnie, dlaczego tak usilnie promują owe "Walentynki" w prasie młodzieżowej? A było to 24 lata temu.

"Święto" jak święto. Niech sobie będzie. Ja tam nic do niego nie mam.

[michal]

Kwiaciarnie zablokowane przynajmniej, te które napotkałem po drodze do apteki. Bezsensu. Lepiej chyba dostać kwiaty od tak z okazji wtorku. Efekt lepszy no i z zaskoczenia

[radiola]

Dlaczego chcecie wszyscy świętować "dzień zakochanych"? Czyżby wszyscy nagle zapadli na te chorobę?
Zakochani niech świetują, a całej reszcze wara od tego. Naprawdę nie życzę sobie żadnych serduszek, życzeń i całusków w tym dniu.
Jaszcze trochę i na Dzień Matki będziemy składać życzenia nastolatkom

[radiola]

Nie chodzi mi o przedwczesne dojrzewanie dziewcząt, bo to jest zupełnie naturalne we współczesnym świecie. Niepokoi mnie tylko robienie "na siłę" uniwersalnego święta dla wszystkich.
I tak postuluję np: Dzień Kobiet - tylko dla dorosłych osobników płci żeńskiej; Dzień Dziecka - dla wszystkich dzieci do lat 18.
Tak samo Dzień Zakochanych nie powinien skutkować wręczaniem sobie prezencików między współpracownikami, znajomymi lub przyjaciółmi. A dla par małżeńskich są inne święta.