Jest piękny wrześniowy dzień A.D 2004, JW X w garnizonie Y. Całą jednostkę lotem błyskawicy obiega informacja, potwierdzona później oficjalnie rozkazem Dowódcy Jednostki Nr ..... z dnia .... Są pieniądze, w związku z tym z dniem xx września rusza kurs języka angielskiego na pierwszy stopień. WOW !! myśli wielu, w końcu ziści się nasze wieloletnie marzenie! Pójdziemy na kurs zgodnie z wszelkimi założeniami kreślonymi z mozołem, przez lata przez naszych wyższych przełożonych. W końcu ktoś nas wysłuchał, doczytał w rubryce "POBOŻNE ŻYCZENIA" (jeszcze w starym systemie okresowego opiniowania żółnierzy zawodowych) jedno z wielu przez lata całe (w niektórych przypadkach ponad 10 lat) wpisywane życzenia: "Skierować na kurs języka angielskiego (?) skierować na kurs specjalistyczny .........(?) itp. Lecz niestety rzeczywistość nie jest aż tak różowa jakby się mogło nam wydawać. W wielu pododdziałach, mimo iż kadra zawodowa była przewidziana na pierwszy stopień języka angielskiego na kurs ten, z przyczyn wszystkim zainteresowanym wiadomych, nie poszła. Otóż etatowy d -ca pododziału ma wszystko w ***** a od czasu do czasu pełniący jego obowiązki stwierdza, że on niczego nie podpisze i każe czekać na powrót etatowego. I w taki oto prosty sposób sprawa ląduje do kosza a ludziom (podoficerom młodszym i starszym oraz oficerom młodszym) przekreśla się jedyną być może w życiu szansę podniesienia swoich kwalifikacji. Z pewnego źródła (sztab JW) dowiedzieliśmy się, że mimo iż kurs ruszył, brakuje na nim wielu osób!! Pytam więc grzecznie o co tutaj chodzi?? Czy ktoś jest mi w stanie odpowiedzieć na pytanie co sądzić o takich "przełożonych"? Co w takim układzie sądzić o ustawie pragmatycznej, która narzuca na przełożonych wyższych szczebli jasne określenie kariery każdego ze swoich podwładnych na wiele lat naprzód?? Może, jeżeli nie są w stanie na nie odpowiedzieć przełożeni z najbliższego otoczenia, to zrobi to Pan Minister ??
* z przyczyn czysto etycznych nie wymieniam numeru JW ani garnizonu w którym stacjonuje. Zainteresowane osoby (a jest ich sporo) doskonale wiedzą o co i o kogo chodzi.
Tomek [Usunięty]
Wysłany: Pią 17 Wrz, 2004
aby uniknac sytuacji w ktorej znalezli sie ludzie "nie lubiani" przez d-ce (patrz - nie wchodzacy mu w ....) sam uczylem sie jezykow.wlasnie ostatnio zaliczylem 4ke z anglika. nikogo o nic nie musialem prosic i przed nikim sie nie plaszczylem. no i oszczedzilem mon-owi i podatnikom ladnych kilku tys na nauke, zakwaterowanie i wyzywienie. dla chcacego nic trudnego
aby uniknac sytuacji w ktorej znalezli sie ludzie "nie lubiani" przez d-ce (patrz - nie wchodzacy mu w ....) sam uczylem sie jezykow.wlasnie ostatnio zaliczylem 4ke z anglika. nikogo o nic nie musialem prosic i przed nikim sie nie plaszczylem. no i oszczedzilem mon-owi i podatnikom ladnych kilku tys na nauke, zakwaterowanie i wyzywienie. dla chcacego nic trudnego
Hm odpowiem tak (zaznaczam że nie jest moim celem cię obrażać) :
jeśli miałęś czas żeby zrobić 4-kę to znaczy że w swojej pracy nie przejmowałeś się kompletnie swoimi obowiązkami.
Znam kilka podobnych przypadków i zawsze to jest tak że ktoś siedzi na etacie i jedyne co robi to obkłada się podręcznikami i poza nazkazanymi czynnościami nie przejmuje się niczym.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 20 Cze 2004 Posty: 284 Skąd: Burg an der Strasse
Wysłany: Sob 18 Wrz, 2004
Ja znam inne przypadki dostawania się na kursy.
Otóż na kurs językowy są wysyłanie tyko "ludzie z klucza". Jakiego "klucza" nikt nie wie. Pytałem kiedyś jake warunki trzeba spełnić żeby dostać się na kurs angielskiego (np. komu postawić w kasynie, komu wleźć w d...ę, jaką ocenę nalezy uzyskać z przeglądu kadrowego itp.) i nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Po prostu trzeba mieć tzw "żołnierskie szczęście" (jak przez lata wypaczyło się to powiedzenie). Co więcej na kursy są kierowani ci, którym owe kursy nie pasują (np. sprawy rodzinne).
Kiedyś sam sobie załatwiłem (przez znajomego) kurs specjalistyczny odpowiadąjący mojemu stanowisku (bo nikt w JW o nim "nie wiedział") czyli podwyższyłem swoje kwalifikacje specjalistyczne i co ???? zostałem skreślony z nagrody pieniężnej jaką proponawał mi mój przełożony bo "jakim prawem ON poszedł na kurs"- stwierdził przełożony wyższego szczebla. Prawdopodobnie chodzi o to iż nikomu nie "postawiłem" mam prawo tylko zap.......ać. Generalnie mój nowy przełożony nie wysyła na kursy nikogo (bo wszyscy są mu potrzebni w pracy i nikt za kursanta nie będzie pracował). On już skończył wszystkie możliwe kursy jakie były i za niego też ktoś pracował.
Konkludując - na kursy wszelkiego typu w mojej JW trzeba być "w układach".
_________________ Wojsko składa się z czekania i śpieszenia się.
Tomek [Usunięty]
Wysłany: Sob 18 Wrz, 2004
mylisz sie mijamoto.po prostu rozsadnie wykorzystywalem czas, ktorzy inni przeznaczali chociazby na narzekanie jak to zle jest w naszej firmie.
mylisz sie mijamoto.po prostu rozsadnie wykorzystywalem czas, ktorzy inni przeznaczali chociazby na narzekanie jak to zle jest w naszej firmie.
Może się i mylę (przecież nie ma nieomylnych ) ale ja w pracy nie mam czasu nawet narzekać i dlatego wyraziłem niedowierzanie.
Jednym słowem gratuluję pracy i wykształcenia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum