Wiek: 58 Dołączyła: 16 Lip 2006 Posty: 71 Skąd: polska
Wysłany: Sro 19 Lip, 2006
Oj Fruziu..... prawo serii. Musisz uwierzyć ,że to już koniec. Że teraz będzie już tylko lepiej.
Współczuję Tobie i rodzicom. To napewno straszne przeżycie. Co do wypowiedzi NoName..... to myślę ,że nie ma racji. Ja powtarzam... mam dwie misje za sobą... ta jest trzecia ,więc miałam dzieci w różnym wieku gdy brakowało mojego Męża , stąd wiem ,że powinnyśmy starać się, aby nasze dzieci nie były smutne. Aby kiedyś w przyszłości nie kojarzyły tego rozstania jako ogromnej traumy połączonej z bólem i tęsknotą. Trzeba pokazywać im usmiechniętą mamę czekającą wraz z nimi na powrót taty. Opowiadać im w jakim celu tata wyjechał i ile dobrego może zrobić na takiej misji ,między innymi dla takich dzieci jak one same. "WRÓCĄ NASI CHŁOPCY Z WOJNY JAK NALEŻ..... "
_________________ Życie jest tylko stanem przejściowym.....
wadera [Usunięty]
Wysłany: Czw 20 Lip, 2006
Witajcie Piszę z pracy, więc nie zabawię tu długo ( co by szef powiedział, hi hi ).
Życzę wszystkim miłego dzionka, a szczególnie Tobie fruziu, głowa do góry, wstał nowy dzień i na pewno będzie lepiej
Do wieczorka, pa
fruzia [Usunięty]
Wysłany: Czw 20 Lip, 2006
dziękuję za ciepłe słowa na kilka dni znikam bo wyjeżdżam do rodziców ale jeszcze pytanie do bavarki SKAD MASZ INFORMACJE O OSTRZALE sprawdzałam raniutko stronę PAP i albo jestem ślepa albo przygłupawa ale nic nie widziałam ale dziekuje wam za to ze można tu zajrzeć i czegoś się dowiedzieć pa
NoName [Usunięty]
Wysłany: Czw 20 Lip, 2006
"Popieram, że dziecko musi wiedzieć , że mama też tęskni, że jest jej smutno, że czeka na tatę/męża. Ale rozmawiajmy o tym otwracie z dzieckiem."
dokładnie o to mi chodzi.
Poza tym dziecko wyczuje fałsz od razu.
aha
i nie naczytałam się - wiem coś o tym z autopsji.
Czyli co, pokazywać dziecku na twarzy maskę szczęśliwą??
Zgadzam się z NoName... Dzieci są najlepszymi obserwatorami, nam dorosłym się wydaje,że jesteśmy w stanie przed nimi zataić prawdziwe uczucia, nic bardziej błędnego...one to wyczują...
Wiek: 58 Dołączyła: 16 Lip 2006 Posty: 71 Skąd: polska
Wysłany: Czw 20 Lip, 2006
Ja nikomu niczego nie narzucam. Możesz przecież chodzić smutna ,zapłakana i jaka tylko sobie chcesz. Ja porostu przekazałam swoje doświadczenia z przeszłości i wiem ,że to nie było dobre dla moich dzieci. A przecież Wy zrobicie babeczki jak będziecie chciały.Acha .... i nie mówiłam ,że macie udawać radość na twarzach a smutek nosić w sercach.(ten niby fałsz) Ogromne nieporozumienie. TROCHĘ WIARY i wcale nie musi być tak źle. Nie warto wyrywać tego czasu sobie z życiorysu a tym bardziej dziecku. Życzę powodzenia w nabieraniu nowych doświadczeń.
_________________ Życie jest tylko stanem przejściowym.....
Wiek: 58 Dołączyła: 16 Lip 2006 Posty: 71 Skąd: polska
Wysłany: Czw 20 Lip, 2006
No wiesz moja droga? Ja się nigdy nie kłócę. Na kto jak kto , ale Ty to wiesz najlepiej. Pozdrawiam
_________________ Życie jest tylko stanem przejściowym.....
Ostatnio zmieniony przez Nescca Sob 09 Wrz, 2006, w całości zmieniany 1 raz
JA41 [Usunięty]
Wysłany: Czw 20 Lip, 2006
Szanowne koleżanki jestem nową na tym forum, staż w małżeństwie z „trepem” 18 lat, a znajomości 23 lata. Moim zdaniem troszeczkę przesadzacie. Mój kochany „trep” miał kilka propozycji wyjazdu na misję, ale doszliśmy do wniosku, że jest to mało interesujące (chodzi głównie o Irak). Ja uważam, że wyjazd do Iraku to jest ta sama zasada, co obowiązuje „TEŚCIOWĄ”, żadna z nas nie lubi, aby kochana teściowa wtrącała się nam w „GARY”. I tak samo można potraktować udział naszych mężów w Iraku.
Serdecznie pozdrawiam.
NoName [Usunięty]
Wysłany: Czw 20 Lip, 2006
wtedy nie miałam czasu rozwinąc tematu, więc kończę teraz
o co mi tak do końca chodziło
Dziecko ma wiedziec czym zajmuje się jego ojciec
co się z tym wiąże - co robi, jakie ma obowiązki itp.
ma wiedziec, że na misje jeździ się w jakimś tam konkretnym celu;
dlaczego i po co organizuje się misje.
Oczywiście bez obrazowych opisów jak to tatko lata z kałachem i wali do wszystkiego co się rusza
musi miec wytłumaczone, ze misja=nieobecnośc w domu,
w trakcie której będzie troche smutno - czasami bardziej, czasami mniej.
Czasami nawet popłyną łzy tesknoty (bezradnosci??)
I TO JEST NORMALNE
że tak się dzieje.
Takie rzeczy ma wiedziec moje dziecko
żeby nie zastanawiało się czemu mama chlipie w poduszkę
albo kryje łzy za wymuszonym usmiechem.
Oczywiście, że dzieci są różne
ale, nawet uogólniając, nalezy im się jasna i klarowna sytuacja
ps. JA41 jest już późno, mój mózg nie pracuje już na tak wysokich obrotach
Czy mogłabyś rozwinąc swoją myśl o teściowych i garach?? bo znowu nie chciałabym zostac źle zrozumianą
Pomogła: 3 razy Dołączyła: 09 Wrz 2004 Posty: 1527 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią 21 Lip, 2006
Drogie panie, tak sobie tutaj czytam wasze posciki. Po pierwsze widziały gały co brały, zołnierz to nie tylko przystojny facet w mundurze, ale obecnie ktos kto musi sie liczyc z tym, ze bedzie musiał sie na jakis czas pozegnac z rodzina i pojechac na misje, gdzie go wysle jego kochana ojczyzna tfu politycy. Bycie zołnierzem to nie jest praca, ale słuzba, sposób na zycie. A dzieci doskonale nas dorosłych obserwuja i wiedza duzo wiecej niz nam sie wydaje, nalezy więc im dostarczac informacje co robi tatus, ale w taki sposób by nie przestraszyc malucha, czy tez nie obraczyc go naszymi problemami. A zamiast siedziec i biadolic jak to źle, jak ja to sama biedna w domu, to moze byscie cos zrobiły pozytecznego, cos dla siebie, jakis kursik kiedy dzieciak w szkole czy przedszkolu, bo wiekszośc z was nie pracuje zawodowo. Po prostu najłatwiej siąść i płakac, a najtrudniej wziąśc i zacząć działac. Jest wam cięzko wierze, ale biadolenie nikomu w niczym nie pomogło.
Pozdrawiam
_________________ Prezydent jest w stanie zrobić cię generałem, ale tylko łączność może uczynić cię dowódcą. Gen. Le May
Wiek: 58 Dołączyła: 16 Lip 2006 Posty: 71 Skąd: polska
Wysłany: Pią 21 Lip, 2006
NoName napisał/a:
wtedy nie miałam czasu rozwinąc tematu, więc kończę teraz
o co mi tak do końca chodziło
Dziecko ma wiedziec czym zajmuje się jego ojciec
co się z tym wiąże - co robi, jakie ma obowiązki itp.
ma wiedziec, że na misje jeździ się w jakimś tam konkretnym celu;
dlaczego i po co organizuje się misje.
Oczywiście bez obrazowych opisów jak to tatko lata z kałachem i wali do wszystkiego co się rusza
musi miec wytłumaczone, ze misja=nieobecnośc w domu,
w trakcie której będzie troche smutno - czasami bardziej, czasami mniej.
Czasami nawet popłyną łzy tesknoty (bezradnosci??)
I TO JEST NORMALNE
że tak się dzieje.
Takie rzeczy ma wiedziec moje dziecko
żeby nie zastanawiało się czemu mama chlipie w poduszkę
albo kryje łzy za wymuszonym usmiechem.
Oczywiście, że dzieci są różne
ale, nawet uogólniając, nalezy im się jasna i klarowna sytuacja
ps. JA41 jest już późno, mój mózg nie pracuje już na tak wysokich obrotach
Czy mogłabyś rozwinąc swoją myśl o teściowych i garach?? bo znowu nie chciałabym zostac źle zrozumianą
Nie wiem na jakiej misji jest Twój maż droga NoName ,ale mój mąż z kałachem napewno nie mierzy do wszystkiego co się rusza. Widzę ,że masz jakiś problem, którego tu na forum nie rozwiążesz ,ale proponuję poczytaj sobie co napisała Agnieszka. Może to Ci w czymś pomoże.A swojemu dziecku możesz opowadać oczywiście co tylko chcesz... przecież to Twoje dziecko. Oczywiście pozdrawiam.
_________________ Życie jest tylko stanem przejściowym.....
wadera [Usunięty]
Wysłany: Pią 21 Lip, 2006
Do Agnieszki, moja droga tak się akurat składa, że ja pracuję zawodowo i to na dwóch etatach, jestem na studiach podyplomowych i robię masę innych rzeczy, ale to nie zagłuszy tęsknoty, ani bólu rozłąki. Po ślubie jestem już 16 lat, do pewnych rzeczy w 100% jestem przyzwyczajona, ale nie do tego, jak ktoś daje mojemu mężowi 10 dni na to, żeby przeszedł komisje lekarską, zdał jednostkę i był już w Iraku, bo jak nie to..............
Więc nie uogólniaj i nie pouczaj bardzo Cię proszę
Pozdrawiam
Pomogła: 3 razy Dołączyła: 09 Wrz 2004 Posty: 1527 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią 21 Lip, 2006
Wadera ja nie pouczam i nie uogólniam, ale niestety takiego sobie męża każda z was wzieła i skończyły sie dawne czasy, gdy na misje zaden nie jeździł, a jak jechał to radośc wielka. Obecnie jest mniej patroli wiec Arabi czuja sie jakby bardziej pewni swojego, a Polacy siedza w bazie. Teraz to nalezy miec pretensje tylko i wyłącznie do naszych decydentów, że w Iraku jest mało ludzi do roboty, a wszyscy, by tylko chetnie siedzili w sztabie.
Miał 10 dni, a jakby w naszym kraju wybuchła wojna to miałby moze godzine na zalatwienie czegos w domu i hej na front - słuzba nie dróżba. Poza tym po 15 latach mógł przejśc na emertyture, a skoro tego nie zrobił to widocznie taka słuzba mu odpowiada. Spójrz z perspektywy męża, a nie swojej i chwali Ci sie, że pracujesz i cos tam robisz w swoim zyciu czy ze swoim zyciem. Ale spójrz wokół siebie ile kobiet jest takich jak TY
Pozdrawiam
_________________ Prezydent jest w stanie zrobić cię generałem, ale tylko łączność może uczynić cię dowódcą. Gen. Le May
wadera [Usunięty]
Wysłany: Pią 21 Lip, 2006
Teraz to mnie trochę wkurzyłaś, więc kładę kawę na ławę. Wokół mnie są same takie babki jak ja, wybraź sobie, że żony wszystkich znajomych z pracy mojego męża pracują - dotarło , więc jeszcze raz proszę nie uogólniaj!
Po drugie każdy wyjżdżający na misję to ochotnik tylko ja się pytam, ilu z nich jest prawdziwych ochotników bo jakoś nie wierzę nawet w 10%, taaa mój mąż to najprawdziwszy okaz ochotnika, przecież misje są dobrowolne.
Po trzecie nie porównuj misji w Iraku do konfliktu w naszej ojczyźnie, bo tam jesteśmy okupantami, a tu bronilibyśmy swego - nie widzisz różnicy
Pomógł: 65 razy Wiek: 84 Dołączył: 03 Wrz 2005 Posty: 6445 Skąd: Getarnte Option von ...
Wysłany: Pią 21 Lip, 2006
- wadera napisała –
Cytat:
Po ślubie jestem już 16 lat, do pewnych rzeczy w 100% jestem przyzwyczajona, ale nie do tego, jak ktoś daje mojemu mężowi 10 dni na to, żeby przeszedł komisje lekarską, zdał jednostkę i był już w Iraku, bo jak nie to..............
Czytając Twoją wypowiedź zastanawiam się czy kolejne 16 lat małżeństwa pozwoli Tobie na zrozumienie pewnych mechanizmów regulujących służbę wojskową, a w tym konkretnym przypadku zasad oraz procedur kierowania żołnierzy do pełnienia służby poza granicami państwa we wskazany rejon odpowiedzialności zgodnie z decyzją przełożonych.
Jestem współodpowiedzialny za realizację zadań w zakresie formowania kolejnych zmian począwszy od I PKW w Afganistanie do aktualnie X zmiany, jak również począwszy od I zmiany PKW MND CS w Iraku do już kolejnej VII zmiany, nie wspominając o innych PKW.
I tak się zastanawiam dlaczego w przypadku potrzeby dokonania wcześniejsze rotacji /podmiany żołnierza (y)/ w mojej ,,firmie’’ kadra w przeciągu wspomnianych 10 dni jest w stanie bez kolizyjnie wykonać wszystkie czynności określone w procedurze (komisja, szczepienia, rozliczenie się z jw., przekazanie obowiązków, pobranie ID, tabliczek itd.) i dodatkowo mieć czas wolny, aby spędzić ze dwa dni z rodziną ????
Mianowicie Szanowna Pani, trzeba znać pewne mechanizmy regulujące wspomniane kwestie i niestety służyć w pododdziałach (nie instytucji), które zostały stworzone i wydzielone do takich celów jak wsparcie ….. poprzez wydzielenie odpowiednich komponentów dla potrzeb Polskich Kontyngentów Wojskowych.
Ps. Proszę się nie dziwić, że małżonek miał tylko 10 dni, bo miał ich aż …. 10
Ps.2 Przepraszam, że się wtrąciłem ze swoimi wojskowymi wywodami, ale lekko mnie … .
Z uszanowaniem dla Pań
_________________
Ludzie , nie udzielam porad ''prawnych'' za pośrednictwem
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum