Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Opowiadania i teksty satyryczne
Opublikował Wiadomość
Prawie emeryt
[Usunięty]

Wysłany: Pon 28 Sie, 2006   Opowiadania i teksty satyryczne



Tu proszę o zamieszczanie krótkich opowiadań i tekstów satyrycznych, które nie

mieszczą się w konwencji anegdot czy kawałów tekstowych



 
 
GRYZLI 
9



Pomógł: 11 razy
Dołączył: 19 Cze 2004
Posty: 4472
Skąd: Znad morza~~~
Wysłany: Pon 28 Sie, 2006   

:-o Przyszedł facet z Microsoftu

Ktoś zapukał do moich drzwi. Był to facet z Microsoftu.
- To znowu ty? - jęknąłem
- Przykro mi - powiedział pokornie - wiesz, dlaczego tu jestem.
Owszem, wiedziałem. 300 mln. dolarów wydanych przez Microsoft na promocję Windows95 a potem Win98 miało odnieść uniwersalny skutek. Każda istota ludzka na tej planecie miała być przekonana o tym, że MS Windows to integralna część jej życia. Problem polegał tylko na tym, że nie wszyscy to kupili. Ściślej biorąc, ja tego nie kupiłem. Byłem Ostatnim Człowiekiem Żyjącym Bez Windows. A teraz mały człowieczek z Microsoftu znów stał u mych drzwi i nie przyjmował do wiadomości odmowy.
- Nie - powiedziałem
- Wiesz, że nie przyjmuję do wiadomości odmowy - uśmiechnął się, wyciągając kopię Windows z walizeczki - Daj spokój. To tylko jedna kopia. O nic więcej cię nie prosimy.
- Nie jestem zainteresowany - odparłem - Słuchaj, czy nie mógłbyś przez chwilę pozawracać głowy komuś innemu? Na pewno jest na tej planecie ktoś, kto jeszcze nie ma kopii Windows.
- Otóż nie - odparł facet z Microsoftu - jesteś ostatni.
- Chyba nie mówisz poważnie? Nie każdy Ziemianin ma komputer. Do licha, nawet wśród tych, którzy mają komputer, nie każdy ma peceta! Niektórzy mają Macintoshe i Amigi, które używają innego systemu operacyjnego. Ba, niektórzy nawet na pecetach używają Linuksa. Ci ludzie nie potrzebują Windows.
Facet z Microsoftu wyglądał na zakłopotanego.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi mruknął.
- Nie potrzebują! Nie potrzebują tego! - wrzasnąłem - Czemu mają kupować coś, czego nie potrzebują?
- Hm, nie wiem nic o tym "potrzebowaniu"... Czy to jakaś nowa funkcja? W każdym razie wiem jedno: według naszych danych, każdy na tej planecie ma już kopię Windows.
- Nawet ludzie bez komputerów?
- Są już nasi.
- Indianie z Amazonii?
- Mieliśmy pewne problemy z malarią, ale ich też już załatwiliśmy.
- Amisze?
- Odfajkowani.
- Och, daj spokój - nie wytrzymałem - oni nawet nie noszą GUZIKÓW. Jakim cudem wcisnęliście im system operacyjny do komputera? ·- Powiedzieliśmy, że w pudełku jest 98 malutkich okienek - wyznał facet z Microsoftu - Trochę ich oszukaliśmy. A to oznacza, że wszyscy pójdziemy do piekła, każdy pracownik Microsoftu.
Na chwilę zmarkotniał, ale zaraz się ożywił:
- Ale nie o to mi chodzi! Chodzi o to, że KAŻDY już ma kopię. Z wyjątkiem ciebie.
- No i co z tego? Gdyby wszyscy skoczyli w przepaść, czy ja też miałbym skoczyć? - zripostowałem
- Gdybyśmy wydali 300 mln dolarów na skakanie w przepaść? Pewnie, że tak.
- Nie.
- O rany, znowu do tego wracamy. - jęknął facet z Microsoftu. - Słuchaj, powiem ci coś. Dam ci tę kopię. Za darmo. Po prostu weź ją i zainstaluj na swoim komputerze. - Zamachał przede mną pudełkiem.
- Nie - powtórzyłem - przykro mi, kolego, ale nie potrzebuję tego. Szczerze mówiąc, cała wasza kampania promocyjna mnie jakby trochę obraża. Przecież to jest system operacyjny a wy promujecie tak, jakby to był pokój na ziemi czy coś w tym stylu.
- Bo był.
- Słucham? - Pokój na ziemi. To część pierwotnego projektu. Naprawdę. Osiągalny jednym kliknięciem. Wybierasz ikonkę, pyk! - I już masz spokój na Bałkanach. Ale to zużywało zbyt wiele zasobów systemowych. Poza tym gryzło się z Panem Spinaczem z Microsoft Office. Musieliśmy wybierać: pokój albo Pan Spinacz. Poza tym nie byliśmy pewni, czy na pokoju światowym można coś zarobić.
- Idź już sobie - powiedziałem.
- Nie mogę. Zabiją mnie, jeśli mi się nie uda.
- Żartujesz.
- Słuchaj - facet z Microsoftu podniósł głos. - Sprzedaliśmy to Amiszom. AMISZOM! Właśnie otwierają pudełka i odkrywają, że ich nabraliśmy. Być może nikt z nas nie będzie się mógł pokazać w zachodniej Pensylwanii. Ale dokonaliśmy tego. Więc zostałeś już tylko ty i to nas wkurza. To wkurza firmę. To wkurza jej fanów. To wkurza Billa.
- Nie sądzę, żeby moje istnienie interesowało Billa.
- Właśnie teraz patrzy na ciebie - powiedział poważnie facet z Microsoftu. - kupił jeden z tych wojskowych satelitów specjalnie w tym celu. Ten satelita ma też jeden z najnowszych laserów. Zamkniesz przede mną drzwi, trach! - i zostanie ze mnie kupka szarego popiołu.
- Nie zrobiłby tego - powątpiewałem - Mógłby niechcący uszkodzić tę kopię Windows.
- Och, Bill radzi sobie świetnie z tym laserem - nerwowo odparł facet z Microsoftu. - Słuchaj, nie powinienem był tego robić, ale nie pozostawiasz mi wyboru. Jeśli weźmiesz tę kopię, wynagrodzimy cię hojnie. Damy ci własną wyspę na Karaibach. Co powiesz na Montserrat?
- Nie chcę, tam jest czynny wulkan.
- Ale malutki.
- Słuchaj - teraz ja podniosłem głos. - Nawet gdyby ci się udało przekonać mnie do wzięcia tej kopii, Windows, co potem zrobisz? Kompletnie nasyciliście rynek. To już będzie koniec. Nic nowego do podboju. Co wtedy zrobicie?
Facet z Microsoftu wyjąć następne pudełko i podał mi je. Spojrzałem na etykietę i osłupiałem.
- Microsoft Windows... dla ZWIERZĄT?·- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ogromny rynek stanowią zwierzęta domowe - powiedział facet z Microsoftu z podnieceniem w głosie.

Trzasnąłem drzwiami. Rozległ się jęk rozpaczy, świst lasera i zapadła cisza ....
_________________
"...Nic nie jest skończone dopóki się nie skończy..." MIŚ YOGI

Flogger Fanclub na NK
28 SPLM na facebook
 
 
 
Izi 
4



Dołączyła: 28 Maj 2005
Posty: 205
Skąd: z sejfu...
Wysłany: Sro 30 Sie, 2006   

Pewien bezrobotny starał się o stanowisko sprzątacza w Microsofcie.
Dyrektor personelu przyjmuje go i każe zaliczyć test zamiatanie podłogi, po
czym stwierdza:
Jesteś przyjęty, daj mi twój email, wyślę Ci formularz do wypełnienia, oraz
datę i godzinę, na która masz się stawić w pracy.
Zrozpaczony człowiek odpowiada:
- Nie mam komputera, ani tym bardziej e-maila...
Wtedy personalny mówi mu, że jest mu przykro, ale ponieważ nie ma e-maila,
więc wirtualnie nie istnieje, a ponieważ nie istnieje, więc nie może dostać
tej pracy. Człowiek wychodzi przybity; w kieszeni ma tylko 10 $ i nie wie,
co ma zrobić... Przechodzi koło supermarketu. Postanawia kupić
dziesięciokilowa skrzynkę pomidorów. Potem chodząc od drzwi do drzwi
sprzedaje cały towar po kilogramie i w ciągu dwóch godzin podwaja swój
kapitał. Powtarza te transakcje jeszcze trzy razy i wraca do domu z
60$ w kieszeni. Uświadamia sobie, że w ten sposób może z powodzeniem
przeżyć. Wychodzi z domu coraz wcześniej, wraca coraz później i tak każdego
dnia pomnaża swój kapitał. Wkrótce kupuje wóz, później ciężarówkę, a po
jakimś czasie posiada cała kolumnę samochodów dostawczych. Po pięciu latach
mężczyzna jest właścicielem jednej z największych sieci dystrybucyjnych w
Stanach. Postanawia zabezpieczyć przyszłość swojej rodziny i wykupuje polisę
ubezpieczeniową. Wzywa agenta ubezpieczeniowego,
Wybiera polisę i wtedy agent prosi go o adres e-mail, aby mógł wysłać mu
propozycje kontraktu. Mężczyzna odpowiada mu wtedy, że nie ma e-maila.
- Ciekawe - mówi agent - nie ma pan e-maila, a zbudował pan to imperium?
Niech pan sobie wyobrazi, czego dokonałby, gdyby go pan miał!
Mężczyzna zamyślił się i odpowiada:
- Zamiatałbym w Microsofcie.

Morał nr 1 tej historii:
Internet nie jest rozwiązaniem dla problemów Twojego życia.

Morał nr 2 tej historii:
Nawet, jeśli nie masz e-maila, a pracujesz wytrwale, możesz zostać
milionerem.

Morał nr 3 tej historii:
Jeśli dostaniesz kiedyś tę historię przez e-maila, to znaczy, że jesteś bliżej
sprzątacza, niż milionera...

Trzymajcie się cieplutko...poszłam po pomidory... :lol:
_________________
'Sapere aude'
/'Miej odwagę być mądrym'/
 
 
ama
[Usunięty]

Wysłany: Pią 01 Wrz, 2006   

Skaleczenie...
Ona:
1.Mysli,,au!"
2.Wkłada palec do buzi,aby krew nie kapała na dywan.
3.Drugą ręką sięga po plaster, przykleja.
3.Idzie dalej.

On:
1.Wrzeszczy:,, k....!"
2.Odsuwa rękę jak najdalej, bo nie może znieść widoku krwi.
3.Woła o pomoc.
4. Woła dalej.
5.Musi usiąść, bo nagle dziwnie się poczuł.
6. Łamiącym się głosem oznajmia, że o mało nie stracił ręki.
7.Potajemnie sprawdza w Encyklopedii zdrowia, ile krwi może stracić i przeżyć.
 
 
GRYZLI 
9



Pomógł: 11 razy
Dołączył: 19 Cze 2004
Posty: 4472
Skąd: Znad morza~~~
Wysłany: Pią 01 Wrz, 2006   

Jeśli wybierasz się do USA to koniecznie to przeczytaj :!:
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$

Jak się chce zamówić coca-colę trzeba powiedzieć
GIMI E KUK

Jak się chce zamówić kawę i ciastko to się mówi
KOFI EN DUNAT

Jak się przytrzaśnie palec w drzwiach należy powiedzieć
FOK

Jak się w sklepie zobaczy coś bardzo drogiego należy powiedzieć
FOK

Jak się jest ofiarą napadu w Bronxie (albo i gdzie indziej) należy powiedzieć
FOK

Jak się mija wspaniałą dziewczynę na ulicy, to się mówi
UATA FOK

Jak się chce z nią przespać, należy jej powiedzieć
AJ UANA FOK UIZ JU
albo
HAJ KEN AJ FOKJU

Jeśli ktoś na ciebie krzyczy używając słowa FOK należy odpowiedzieć
FOKJU TU

Jak się zgubi portfel z dokumentami, należy powiedzieć policjantowi
AJ LOST MAJ FOKIN PEJPERS

Jak się szuka taksówki należy zapytać
HAU TU GET A FOKIN KAB

Jak coś nie działa, należy powiedzieć
FOK ZAT SZIT

Jak ktoś cię denerwuje należy zapytać
ARJU FOKIN MI?

A jak to nie działa to
UAT DA FOK JU UONT?

Kiedy staruszka prosi nas o przeprowadzenie na drugą stronę jezdni odpowiadamy jej tak: (w nawiasach tlumaczenie na polski)
AR JU FOKIN STJUPI BICZ? [ależ oczywiście]

GIMI E KILO FOKIN EJPLS ,MOTOFOKO
[poproszę kilogram tych pięknych jabłek, panie sprzedawco]

Gdy kierowca autobusu chce od nas bilet
AR JU FOKIN KREJZI ESHOL? [tak, zaraz go pokażę]

Gdy stoimy w korku i inni kierowcy na nas trąbią:
UAN MOR UORD END IJL GET JOR FOKIN ES AUT FROM DA KA END FOK UP HIR JU
NESTI MOTOFOKIN BICZ [niech pani się nie denerwuje bo to i tak niczego nie przyspieszy]

W sklepie, gdy reklamuję wadliwy towar:
SZIT MEN , JU EW SOLD MI A SOME FOKIN SZIT, JU DEMBES FOKIN MOTOFOKO SZITTY DIK. [sprzedał mi pan przeterminowane konserwy]

Gdy skaleczymy się w palec, np nożem
OULI SZIT, FOK FOK FOK FOK! FOOOK! [a niech to! do licha!]

Gdy bezdomny czarnoskóry żebrak prosi nas o pieniądze:
GET DA FOK AUT OF HIR BIFOR ILJ KICK JO MOTOFOKIN SZIT ES JU FOKIN NIGER [pozwól, że spojrzę czy mam jakieś drobniaki w kieszeni]
_________________
"...Nic nie jest skończone dopóki się nie skończy..." MIŚ YOGI

Flogger Fanclub na NK
28 SPLM na facebook
 
 
 
walery
[Usunięty]

Wysłany: Sob 09 Wrz, 2006   jak amerykanina nauczyć przeklinać po polsku?

może już było ale mi się podoba:
Tea who you!!!!! :viktoria:
 
 
GRYZLI 
9



Pomógł: 11 razy
Dołączył: 19 Cze 2004
Posty: 4472
Skąd: Znad morza~~~
Wysłany: Wto 12 Wrz, 2006   

Jak giną kobiety
-----------------


O trzeciej w nocy ONA po cichutku wymknęła sie z małżenskiego łoża do sasiedniego pokoju. Klawiaturą rozbila 19-calowy monitor, wszystkie plyty CD porysowala i podeptala swoimi pantoflami. Obudowę komputera wyrzucila przez
okno, a drukarkę utopila w wannie. Potem wrócila do sypialni, do cieplej poscieli i przytulila sie z miloscia do boku swego nic nie podejrzewającego spiacego meza. Była przeswiadczona, ze już teraz caly wolny czas będzie
przeznaczal na ich milość. Zasnęła.... Do końca zycia pozostaly jej jeszcze niecałe cztery godziny...




Tego dnia miarka sie przebrala. Anna postanowila z soba skończyć. Usiadla w kuchni kolo lodówki. Po chwili uslyszala znajomy warkot. Jej mąż wrócil wlasnie z ogródka, gdzie kosił trawniki. Za chwilę wszedl do domu, cmoknal Annę w policzek. Wziąl do ręki otwieracz, wyjąl z lodówki butelkę piwa. Gdy odskoczyl kapsel i syknela mgielka, Anna szybkim ruchem wyrwala mężowi butelke i wyrzucila przez okno. Smierć miala szybką....




Od wielu miesięcy patrzyla jak sie męczy. Codziennie do pózna przesiadywal w garażu. Podziwiala go za jego cierpliwość - nigdy sie nie skarzyl, a wręcz staral sie zawsze wyglądać na zadowolonego z siebie i swojego samochodu. Ale jej kobieca intuicja podpowiadala, ze to wszystko jest wymuszone i sztuczne.
Wydawalo jej się, ze patrzy z zazdrością na sąsiadów i znajomych jezdzacych autami z salonu, siedzacych wieczorami przy grillu z rodziną... gdy on znów rozbieral silnik...
Pewnej nocy, gdy pracowal do późna w garażu podjęła ostateczną decyzję...
Wszystko miala dokladnie zaplanowane. Okazja pojawila sie, gdy wyjechał na pare dni na delegacje, slużbowym samochodem. W jeden dzien zalatwila kredyt w banku i wizytę u dealera. Na drugi zamówila lawetę. Teraz pozostalo tylko czekać...
a w garażu...
taki nowiutki...
blyszczacy...
musi mu sie spodobać...
Gdy przyjechal zaprowadzila go przed garaż, uroczystym ruchem otworzyla drzwi...
- Gdzie mój zabytkowy ford mustang....... - jęknął tylko.
- Nooo... na zlomie, tam gdzie jego miejsce, już nie będzie cię denerwować,cieszysz się kochanie??
Po pierwszym ciosie zadanym kluczem do kól zdążyla resztka swiadomosci pomysleć "A moze VW golf to nie byl dobry wybór.. może toyota... ".
Pozostalych dwudziestu szesciu już nie czula...
_________________
_________________
"...Nic nie jest skończone dopóki się nie skończy..." MIŚ YOGI

Flogger Fanclub na NK
28 SPLM na facebook
 
 
 
plut. pchor. rez 
6



Pomógł: 2 razy
Wiek: 50
Dołączył: 31 Maj 2005
Posty: 1017
Skąd: ten dym?
Wysłany: Sro 13 Wrz, 2006   

Już Ci się zdarzyło popatrzeć na innych ludzi w twoim wieku z tym dziwnym
uczuciem:
- "Ja chyba nie wyglądam tak staro? "
Jeśeli tak, to ten dowcip Ci się spodoba:

Siedziałam w poczekalni u swojego nowego dentysty i rozglądałam sie.
Zauważyłam na ścianie dyplom ukonczenia studiów, na którym figurowało jego
pełne imie i nazwisko. Znienacka mi sie przypomniał wysoki, przystojny,
ciemnowłosy chłopak o
tym samym nazwisku chodził ze mną do liceum jakieś 30 lat temu. Czyżby mój
nowy dentysta był tym chłopakiem, w którym sie nawet troche podkochiwałam?
Jak go jednak zobaczyłam, szybko porzuciłam te myśli. Ten prawie łysy facet
z siwiejącymi włosami , brzuszkiem i twarzą pełną zmarszczek był zbyt
stary, by mógłbyć moim kolegą ze szkoły. A może jednak? Po tym, jak mi
przejrzał zeby, zapytałam go, czy nie chodził przypadkiem do XXVI LO?
- Tak. Owszem, chodziłem i byłem nawet jednym z najlepszych, uczniów -
zarumienił się.
- A w którym roku Pan zdawał mature? - zapytałam.
On odpowiedzia:
- W siedemdziesiątym szóstym. Dlaczego Pani pyta?
- To Pan był w mojej klasie!- powiedziałam zachwycona.
Zaczął mi sie uważnie przyglądać. I nastepnie ten wstrętny, pomarszczony
staruch zapytał:
- A czego Pani uczyła?...



Wykasowano ze względu na lenistwo piszącego, któremu nie chciało się usunąć znaczków >>. Zasada Kopiuj i wklej nie zawsze jest dobra. Trzeba czasem jeszcze popracować.

_________________
Wojna nie wybucha wtedy gdy gotowi są do niej wszyscy, lecz wtedy gdy gotowi są do niej tylko niektórzy.
 
 
kosa
1


Dołączył: 21 Cze 2004
Posty: 28
Wysłany: Czw 14 Wrz, 2006   tekst

Przychodzi chłopak do spowiedzi:
- Proszę księdza uprawiałem sex oralny.
- O ciężki grzech. A z kim?
- Nie mogę księdzu powiedzieć .
- Może z Kryśką od Zarębów?
- Nie
- A może z Kaśką od Kowali?
- Nie
- Powiedz bo rozgrzeszenia nie dostaniesz!
- No naprawdę nie mogę proszę księdza.
- To może z Zośką od Graboszy?
- Nie
- Idź nie dam Ci rozgrzeszenia.
Wychodzi chłopak z kościoła - czekają na niego kumple:
- I co? Dostałeś rozgrzeszenie?
- Nie. Ale namiarów parę mam.

[ Dodano: Czw 14 Wrz, 2006 ]
Panie grają w golfa. Jedna z nich uderzyła piłeczkę - chciała prosto, poszło w lewo.
Niedaleko stojący obserwator żeńskich zmagań zgiął się w pół, wsadził dłonie pomiędzy uda i wrzasnął.
Pani podbiegła do niego przerażona:
- Ja bardzo pana przepraszam, ale to było naprawdy niechcący!
Pan dalej jęczy...
- Jestem fizykoterapeutką, może będę w stanie panu pomóc...
Pan nadal jęczy...
Pani rozpięła mu rozporek i rozpoczęła masowanie. Po 5 minutach pyta:
- No i jak?
- Bardzo przyjemnie, ale kciuk nadal boli...
 
 
coyota
[Usunięty]

Wysłany: Sob 16 Wrz, 2006   

Problem :
- "Dzień dobry, chcę skopiowac film na dyskietkę gdy dam kopiuj pojawia mi się komunikat, że na dysku A nie ma wystarczająco miejsca. Potem daje "skopiuj skrót" i wtedy mi się film mieści na dyskietce. Problem jednak powstaje gdy chcę go uruchomic na innym komputerze dlatego, że pojawia mi się komunikat "skrót nie został znaleziony", równocześnie na moim komputerze ten film normalnie uruchamiam.
Co z tym moge zrobic?"
odp z HelpDesk'u:
- "Droga użytkowniczko, do swojej torebki nie zmieści Pani swojego futra. Karteczka z tym, że futro ma Pani w szafie, do torebki sie jednak zmieści. Tak więc dopóki jest Pani w domu a przeczyta Pani karteczkę z torebki, że futro jest w szafie, bez problemu je Pani tam znajdzie. Gorzej gdy, będąc u przyjaciółki wyciągnie Pani karteczkę z torebki i przeczyta, że w szafie ma Pani futro. W szafie u przyjaciółki może Pani długo szukac, ale tego futra tam Pani na pewno nie znajdzie.

Jeszcze podpowiedź:
torebka = dyskietka
futro = film
karteczka = skrót
szafa = komputer
mól w szafie = wirus komputerowy
sąsiad w szafie = hacker
małżonek wracający z podróży służbowej a zaglądający do szafy = BSA (Business Software Alliance)
 
 
GRYZLI 
9



Pomógł: 11 razy
Dołączył: 19 Cze 2004
Posty: 4472
Skąd: Znad morza~~~
Wysłany: Czw 28 Wrz, 2006   

Poniżej cytuję jedno z pytań, które pojawiło się na egzaminie na wydziale
chemii NUI Maynooth (National University of Ireland). Odpowiedź jednego ze
studentów była na tyle wyjątkowa, że profesor podzielił się z nią ze
swoimi kolegami, a później jej treść przedstawił w internecie.
Pytanie:
Czy piekło jest egzotermalne (oddaje ciepło) czy endotermalne (absorbuje
ciepło)?
Większość odpowiedzi oparta była na prawie Boylesa, które mówi, że w
stałej temperaturze objętość danej masy gazu jest odwrotnie proporcjonalna
do jego ciśnienia.
Jeden ze studentów napisał tak:
Najpierw musimy stwierdzić, jak zmienia się masa piekła w czasie. Do tego
potrzebna jest ocena liczby dusz, które idą do piekła i liczba dusz, która
piekło opuszcza. Moim zdaniem można ze sporym prawdopodobieństwem przyjąć,
że dusze, które raz trafiły do piekła, nigdy go nie opuszczają.
Na pytanie, ile dusz idzie do piekła, można spojrzeć z punktu widzenia
wielu istniejących dzisiaj religii. Większość z nich zakłada, że do piekła
idzie się wtedy, gdy nie wyznaje się tej właściwej wiary. Ponieważ religii
jest więcej niż jedna i nie można wyznawać kilku religii jednocześnie, to
można założyć, że wszystkie dusze idą do piekła.
Patrząc na częstotliwość narodzin i śmierci można założyć, że liczba dusz
w piekle wzrastać będzie logarytmicznie.
Rozważmy więc pytanie o zmieniającej się objętości piekła. Ponieważ wg
prawa Boylesa wraz ze wzrostem liczby dusz rozszerzać musi się
powierzchnia piekła tak, aby temperatura i ciśnienie w piekle pozostaly
stałe, to istnieją dwie możliwości:
1. Jeśli piekło rozszerza się wolniej niż liczba przychodzących do niego
dusz, to temperatura i ciśnienie w piekle będą tak dlugo rosły aż piekło
się rozpadnie.
2. Jeśli piekło rozszerza się szybciej niż liczba przychodzących tam dusz,
to temperatura i ciśnienie w piekle będą spadać tak długo, aż piekło
zamarznie.
Która z tych możliwości jest bardziej realna?
Jeśli weźmiemy pod uwagę przepowiednię Sandry, która powiedziała do mnie:
"prędzej piekło zamarznie niż się z tobą prześpię", jak również to, że
wczoraj z nią spałem, to możliwa jest tylko ta druga opcja. Dlatego też
jestem przekonany, że piekło jest endotermalne i musi być już zamarznięte.
Z uwagi na to, że piekło zamarzło, można wnioskować, że żadna kolejna
dusza nie może trafić do piekła, a ponieważ pozostaje jeszcze tylko niebo,
to dowodzi też istnienie Osoby Boskiej, co z kolei tlumaczy, dlaczego
Sandra cały wczorajszy wieczór krzyczała "Oh, God".
Ten student otrzymał ocenę "bardzo dobry".
_________________
"...Nic nie jest skończone dopóki się nie skończy..." MIŚ YOGI

Flogger Fanclub na NK
28 SPLM na facebook
 
 
 
andree77 
5



Wiek: 113
Dołączył: 02 Sty 2006
Posty: 476
Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 30 Wrz, 2006   

Aby uniknąć mąk piekielnych, poszedł młodzian do spowiedzi. Tekst ten był zamieszczony w czasopiśmie 'Wolne Żarty - Wolna Myśl' wychodzącym za sanacji też. Gdyby obrażał moralność, proszę o skasowanie. Co do osoby autora, na lekcji polskiego w liceum nie było zgody - podobno napisał to ktoś sławny, a chwilowo biedny.

Raz do księdza bernardyna
Przyjechała limuzyna
Wyszedł z niej chłopczyna blady
I rozpoczął się spowiadać
- całowałem, proszę księdza..
- och, co za rozpusta, całowałeś dziewczę w usta ?
- trochę niżej, proszę księdza..
- och, co za chryje, całowałeś pannę w szyję ?
- trochę niżej, proszę księdza..
- och, co za gust, całowałeś dziewczę w biust ?
- trochę niżej, proszę księdza...
- och, co za postępek, całowałeś pannę w pępek ?
- trochę niżej, proszę księdza..
- och, co za obłuda, całowałeś dziewczę w uda ?
- trochę wyżej, proszę księdza..
- och, na św. Fenelupę, całowałeś pannę w dupę ?
- niech już będę potępiony, całowałem z drugiej strony..

był jeszcze ciąg dalszy..
_________________
Andree77
Nikt nie jest doskonały, ale zgredów miłuję inaczej!
Dreptać, spacerować, maszerować Panowie ! To chroni przed CVD !
 
 
megg29 
1


Pomogła: 1 raz
Wiek: 47
Dołączyła: 26 Sie 2006
Posty: 38
Wysłany: Wto 03 Paź, 2006   

Z życia w OSie- troche uśmiechu na twarz:-):

Mój chorąży, z którym dzieliłam sale wykładową, bardzo o ta salę ze mną dbał i zawsze dostawałam OPR, gdy nie lsniła czystościa:-). Nie wiem, co żołnierze robili, ale sciana z tyłu po zajeciach zawsze była pełna odciskow butow. Pojęcia nie mam, jak onie to robili i kiedy po tej scianie chodzili. :-) w Kazdym razie dało się gumowac te ślady gumka do gumowania. Pewnego razu nikt nie miał gumki i wysłałam jednego szeregowego po gumkę do chorążego. Za parę chwil człowiek wraca i mówi:
Pani Madziu, chorązy mówi, że gumki nie ma, a wogóle to on woli bez....

Miłego dnia:-)
_________________
Małydzik
 
 
 
ranger82
[Usunięty]

Wysłany: Wto 03 Paź, 2006   

Byłem szczęśliwy. Byłem tak szczęśliwy jak tylko mógłbym to sobie wyobrazić. Z moją dziewczyną spotykałem się ponad rok i w końcu zdecydowaliśmy się wziąć ślub. Moi rodzice byli naprawdę zachwyceni i pomagali nam we wszystkich przygotowaniach do naszego wspólnego życia, przyjaciele cieszyli się razem ze mną a moja dziewczyna... była jak spełnienie moich najśmielszych marzeń. Tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju • dręczyła i spędzała sen z powiek... jej młodsza siostra. Moja przyszła szwagierka miała dwadzieścia lat, ubierała wyzywające obcisłe mini i króciutkie bluzeczki, eksponujące krągłości jej młodego,pięknego ciała. Często kiedy siedziałem na fotelu w salonie, niby przypadkiem schylała się po coś tak, że nawet nie przyglądając się,miałem przyjemny widok na jej majteczki. To nie mógł być przypadek. Nigdy nie zachowywała się tak kiedy w pobliżu był ktoś jeszcze. Któregoś dnia siostrzyczka mojej dziewczyny zadzwoniła do mnie i poprosiła abym po drodze do domu wstąpił do nich rzucić okiem na ślubne zaproszenia. Kiedy przyjechałem była sama w domu. Podeszła do mnie tak blisko, że czułem słodki zapach jej perfum i wyszeptała, że wprawdzie będę żonaty,ale ona pragnie mnie tak bardzo... i czuje, że nie potrafi tego uczucia pohamować... i nawet nie chce. Powiedziała, że chce się ze mną tylko ten jeden raz, zanim wezmę ślub z jej siostrą i przysięgnę jej miłość i wierność póki śmierć nas nie rozłączy. Byłem w szoku i nie mogłem wykrztusić z siebie nawet jednego słowa. Powiedziała "Idę do góry, do mojej sypialni. Jeśli chcesz, chodź do mnie i weź mnie, nie będę czekać długo" Stałem jak skamieniały i obserwowałem ją jak wchodziła po schodach kusząco poruszając biodrami. Kiedy była już na górze ściągnęła majteczki i rzuciła je w moją stronę. Stałem tak przez chwilę, po czym odwróciłem się i poszedłem do drzwi frontowych. Otworzyłem drzwi i wyszedłem z domu, prosto, w kierunku zaparkowanego przed domem samochodu.
Mój przyszły teść stał przed domem • podszedł do mnie i ze łzami w oczach uściskał mówiąc "Jesteśmy tacy szczęśliwi, że przeszedłeś naszą małą próbę. Nie moglibyśmy marzyć o lepszym mężu dla naszej córeczki. Witaj w rodzinie!"
...A morał z tej historii... Zawsze trzymaj prezerwatywy w samochodzie....
 
 
cola
[Usunięty]

Wysłany: Wto 03 Paź, 2006   

Jak zabić karpia?

1. Bicie na chama:
- młotek: walnąć z całej siły między oczy lub w okolice oczu (uważać na palce)
- tasak: obciąć głowę (uważać na dłoń)
Skutki uboczne: gwarantowane wyrzuty sumienia i mdłości. Nasze kalectwo i śmierć karpia równie prawdopodobne.

2. Bicie "na tchórza" - unikanie walki:
- do wanny z karpiem wrzuca się włączoną suszarkę do włosów
Skutki uboczne: wymiana korków, zakup nowej suszarki

3. Bicie psychologiczne:
- podchodzi się do wanny, w której beztrosko pływa karp i znienacka pokazuje mu się kalendarz z zakreśloną czerwonym pisakiem datą 24 grudnia (na 99,9% karp umrze na zawał)
Skutki uboczne: a co będzie, jak trafisz na ten 0,01%?

4. Gry wojenne:
- do wanny wrzucasz petardę
Skutki uboczne: odpada patroszenie, lecz dochodzi malowanie ścian i sufitu

5. Bicie damskie:
- wyciągasz korek z wanny i wychodzisz na papierosa i serial brazylijski
Skutki uboczne: możesz zachorować na raka (palenie szkodzi)

6. Bicie niesportowe:
- idąc do domu z karpiem udajesz, że niechcący wypada ci siatka pod nadjeżdżający autobus
Skutki uboczne: czasem kierowca autobusu chcąc uniknąć kolizji z siatką, w której może przecież być mina przeciwpancerna, przejeżdża nie to co trzeba

7. Bicie koleżeńskie:
- wypijasz z karpiem flaszkę i tłumaczysz mu, że on nie ma już po co żyć, bo jego dziewczyna zdradza go z innym w sąsiedniej centrali rybnej; karp umiera z żalu lub przepicia

Skutki uboczne: chora wątroba, wyrzuty sumienia, a jak karp wie coś o twojej żonie?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group