Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Opowiadania i teksty satyryczne
Opublikował Wiadomość
Gulliwer 
1
Gulliwer


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 16
Skąd: Ougadugu
Wysłany: Sro 26 Mar, 2008   Typologia netu - literki C i D

CYBERSIOSTRZYCZKI
- są bardzo zajadłymi i krwiożerczymi kobietami, które zachowują się podobnie do piskliwego greckiego chóru. Ich przenikliwe głosy rozbrzmiewają echem w głowie każdego bojownika tak długo dopóki ten się nie podda. Generalnie nie mają przywódczyni, ale każdy kto wyzwie do walki jedną z sióstr powinien się spodziewać ataku ze strony pozostałych. Tylko najbardziej potężni i zaprawieni w walkach bojownicy są na tyle silni, by przetrwać atak sióstr.




CZAJNIK - nie bierze udziału w dyskusji, ale jest tam... patrzy, obserwuje, czyta każdą wiadomość. Ogólnie jest on niegro?ny. W zasadzie, jego milczenie odnosi się do jego cech i jest bez podtekstów. Jest zadowolony, kiedy ludzie prowadzą konwersacje i gdy wybucha walka cichutko ją obserwuje. Czasem jednak powodowany dziwnymi impulsami ujawnia się i atakuje. Inni bojownicy postrzegają to jako zasadzkę i wściekle się na niego rzucają. Ale on zamiast podjąć wyzwanie gładko wyślizgnie się z objęć walki i zniknie znowu do jakiegoś czasu...



DIAKON
- bo on jest mężem sprawiedliwym, który na walczących grzeszników karę srogą ześle i żadnej okazji nie przepuści do nawracania. DIAKON jest gorliwie wierzącym, ale nie ma niczego konkretnego do zaoferowania w dyskusji. Okazjonalnie zetrze się w potyczce z NIEZMORDOWANYM ODPOWIADACZEM lub FILOZOFEM, ale ogólnie przez większość czasu jest ignorowany.


DYPLOMATA (diplomat) - często wkracza w sam środek ognistej wymiany ognia z nadzieją, że strony wysłuchają jego słów i zaprzestaną walk. Zazwyczaj dostaje to, o co sam się prosił.

[ Dodano: Pon 31 Mar, 2008 ]
DZIURA W CAŁYM DWC
nadrabia swoje słabości jako bojownik wytykając błędy, zazwyczaj nie mające związku z omawianą sprawą i używa ich jako broni przeciw wypowiadającemu się. Na przykład: jeśli ktoś na forum sportowym wspomni o wielkiej wygranej w 3 lidze okręgówki 4:2 w 1908 roku, to DWC szybko skontruje wypowied? mniej więcej czymś takim: "4-2?! Każdy kretyn wie, że oni wtedy wygrali 4-1! Ktoś, kto jest takim ignorantem w dziedzinie piłki nożnej pewnie nawet nie wie ilu jest piłkarzy podczas meczu na płycie boiska!!". Nawet jeśli osoba przyzna mu rację lub ustąpi pola w dyskusji, to DWC i tak będzie do tego wracał, gdy tylko znowu zmierzy się z tą osobą. DWC jest jednak słabym bojownikiem i pomimo, że nawet ROTEILERK potrafi go pokonać, to i tak w swoim zarozumialstwie nigdy nie przyzna się do przegranej. DWC jest bliskim sprzymierzeńcem PRZEMYŚLNEGO KRĘTACZA.

BŁOGOSŁAWIONA
ona nie rozumie dlaczego ludzie nie mogą się z sobą dogadać. Jest to zupełnie po za jej sposobem postrzegania świata. Największym paradoksem jest to, że jej delikatne i bezproblemowe komentarze wprawiają bojowników w jeszcze bardziej wojowniczy nastrój. Często zdarza się, że podczas ognistej walki BŁOGOSŁAWIONA rozmawia na temat swojego kotka.


EGOCENTRYK
dla niego, wszelkie dyskusje sprowadzają się do jego postaci i jego problemów. Każdą dyskusję na inny temat uważa za nieciekawą i trywialną. Pomimo, że jest tolerancyjny względem odbiegania od niego jako głównego tematu, jeśli będzie zbyt długo ignorowany sprowokuje jakiś konflikt - byle tylko być znowu w centrum uwagi. Wszelkie rozmowy, które nie dotyczą bezpośrednio EGOCENTRYKA, ten czyta tylko pobierznie, co wcale nie przeszkadza mu zabierać w nich głosu. EGOCENTRYK stanie się jednym z najbardziej zawziętych bojowników, jeśli tylko zostanie zaatakowany


FILOZOF
różni się od WIELKIEGO ZNAWCY tym, że tak naprawdę to on posiada wiedzę. Zazwyczaj z lekkim poczuciem humoru i raczej na uboczu bardzo trudny do zdenerwowania. Ale jeśli już uczestniczy w jakiejś bitwie, to często wysłuchuje opinie swoich przeciwników i w odpowiedzi serwując im swoją długą i najeżoną trudnymi słowami wypowied? zmusza ich do opuszczenia pola walki...

[ Dodano: Pią 04 Kwi, 2008 ]
GAWĘDZIARA
dla niej forum jest takim samym spotkaniem z przyjaciółkami jak niedzielny brydż czy też partyjka bierek. GAWĘDZIARA preferuje przyjacielską I miłą atmosferę. Zamierzenie lub nie, przygotowując pole bitwy dba o to by było ono dla wszystkich komfortowe. A jej ulubioną bronią jest zdanie: "Dzięki, że się tym z nami podzieliłeś/aś.". To sprawia, że takie pole walki wydaje się być za wolne dla wprawnych i potężnych bojowników, przez co są oni trochę skołowani i ociężali. Jeśli więc wybuchnie wojna, GAWĘDZIARA zaskakuje ich okrutnymi atakami.


GESTAPOWIEC - nie toleruje rozmów nie na temat. Każde forum ma swoje zasady i GESTAPO uważa, że należy je przestrzegać. I jeśli jakiś śmierdzący kundel złamie choćby najmniejszy punkt NETYKIETY zostanie ukarany!!!


GŁUCHY JAK KAMIEŃ
jeden z naprawdę niepokonanych bojowników, ponieważ nic nie potrafi przebić jego zbroi ignorancji. Jego strategia wojenna jest bardzo prosta - odrzucić wszelkie argumenty, które mu nie odpowiadają. MISTRZ KUNG-FU może gromić go śmiertelnymi ciosami, CYBER SIOSTRY zedrzeć swoje gardła w krzyku, a WIELKI ZNAWCA może przytaczać nawet najbardziej wartościowe dowody potwierdzające jego tezy. Jednak GJK pozostaje nie wzruszony i wciąż kontratakuje. W początkowej fazie walki GJK ma wielu przeciwników, jednak ci w miarę upływu czasu męczą się lub tracą zainteresowanie tematem i zaczynają go ignorować. Jego jedynym wrogiem może być ADMIN, który kilkoma kliknięciami może wzruszyć ten głaz i wywalić z forum.

GODZILLA
To było takie spokojne forum pełne użytecznych informacji i rewelacyjnych rad. Aż pewnego dnia, bez żadnego ostrzeżenia, z otchłani przybyła GODZILLA i poczęła niszczyć wszystko na swej drodze. Wiele grup bojowników zmobilizowało się i zaatakowało potwora, tylko po to by zostać zgniecionym jak malutkie zabaweczki pod stopami potężnej GODZILLI. GODZILLA szybko obróciła forum w płonące zgliszcza i ruinę. Następnie, tak samo nagle jak się pojawiła, powróciła do swej otchłani. Jednak życie na forum nigdy już nie będzie takie jak kiedyś. Wielu netobywateli, którzy przeżyli stało się KSENOFOBAMI.


GRANAT - tak naprawdę nie jest to bojownik sensu stricte. Ale, żaden opis bojowników bez opisu GRANATU nie byłby kompletny. Jest to rodzaj poważnej broni, która wrzucona na forum, potrafi zamienić każdą sensowną dyskusję w ruinę i płonące zgliszcza. Rodzaj prochu wykorzystywanego w GRANACIE zależy od forum. Ale często jest nim: UE, seksizm, homoseksualność, podatki, oraz partie polityczne. Kiedy jakiś bojownik zostaje przyparty do muru i nie ma żadnych szans na obronę, wtedy najczęściej sięga on po broń ostateczną - GRANAT. Szczególnie wprawieni w niej są ZŁY KLAUN, ISSUES, TROGLODYTA, a czasem nawet MIĘCZAK, ale posługiwać może się nią każdy bojownik. Natomiast najczęściej korzystają z niej: WĘDKARZ i PROWOKATOR. Zaś HARCERZYK często sam rzuca się na GRANAT by zasłonić go swoim ciałem i ocalić forum.

[ Dodano: Czw 10 Kwi, 2008 ]
HARCERZYK
to bardzo pozytywny i konstruktywny bojownik, który dodaje na forum mnóstwo nowych i bardzo użytecznych postów, popartych rzeczowymi cytatami i linkami do stron www. HARCERZYK postrzega internet jako wzniosłą światową arenę, na której dokonuje się wymiana myśli i pomysłów wszelkich inteligentnych jednostek. Dlatego też nie atakuje otwarcie, ale delikatnie i z taktem wytknie odpowiedzi nieadekwatne do tematu, obelgi czy też kretynizm w najczystszej postaci. Zawsze jest pomocny i przyjazny dla NIEUŚWIADOMIONYCH. HARCERZYK potrafi zrzucić z siebie nawet najgorszą obelgę i zupełnie się nią nie przejmować. Szczególnie nie podoba mu się zachowanie ZŁEGO KLAUNA, WYGADANEGO, PROWOKATORA i EGOCENTRYKA. UWAGA! Czasem SZARLATAN, ZŁY KLAUN lub WĘDKARZ będą maskować się jako HARCERZYK. Należy także dodać, że zdarzały się przypadki, kiedy HARCERZYK przeobrażał się w JEKYL'A & HYDE'A.


IDEOLOG
są ich dwa skrajne typy (konserwatywny i liberalny), ale każdy z nich tak samo zadufany sobie. Tak naprawdę to są dwiema różnymi stronami tej samej monety. Opinie IDEOLOGA są zaledwie swobodnym odzwierciedleniem jego lu?nych myśli, mimo to będzie on bardzo zły i rozdrażniony jeśli ktoś nie uzna ich jako prawdy objawionej. IDEOLOG odrzuca sprzeciw kogokolwiek, a także szczerą dyskusję na dany temat. Postrzega to jako dysonans poznawczy, a jedynym lekarstwem na to jest niezmordowana propaganda swojej ideologii. Konserwatywny typ afiszuje się, jako logiczny i trzeźwo myślący bojownik, podczas gdy liberał będzie podkreślał wyższy poziom swoich poglądów oraz uduchowienia. Naturalnym sprzymierzeńcem konserwatysty jest TROGLODYTA, zaś liberała - MIĘCZAK. Zarówno jeden jak i drugi typ, to zawzięci bojownicy, ale łatwo przewidywalni...

JAJOGŁOWY
on po prostu wie o wszystkim co dotyczy komputera, internetu i nowinek technicznych. Będzie bardzo zdziwiony, jeśli się okaże, że ty ich nie znasz... pomimo niezgrabnych wypowiedzi i antytalencia do walki na słowa jest on jednym z najgro?niejszych przeciwników. Wystarczy kilka odpowiednich kliknięć i zamieni twój komputer w małą, dymiącą kupkę popiołu... a przynajmniej tak twierdzi.
_________________
Wstąp, poznaj, zabij... Semper Fi!
 
 
 
Madzia 
4
Uparta


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 10 Sty 2008
Posty: 232
Skąd: PL
Wysłany: Sro 16 Lip, 2008   

Droga matulu, Drogi tatku.... Dobrze mi tu, mam nadzieję, że Wy, wujek józek ciotka Lusia, wujek antoś, ciotka hela, wujek franek, ciotka basia, wujek rysiek oraz heniek, stefan, garbaty bronek, mańcia, rózia, kachna, stefa, wandzia ze swoim zenkiem i moj zdzisiak też zdrowi. Powiedzcie wszystkim, że to całe wojsko to super sprawa. Nasze Rokicice Górne się nie umywajo. Niech szybko przyjeżdżajo i się zapisujo, póki som jeszcze wolne miejsca. Najpierw było mi troche głupio bo trza się w wyrku do 6-tej wylegiwać aż nieprzyzwoicie człowiekowi...Żadnych bydląt karmić,doić,gnoju wywozić ognia w piecu rozpalać... Powiedzcie Heńkowi i Stefanowi, że trza tylko swoje łóżko zaścielic(można się przyzwyczaić) i pare rzeczy przed śniadaniem wypolerować. Wszystkie facety muszo się tu codziennie golić, co nie jest jednak takie straszne bo-UWAGA-jest ciepła woda. Zawsze i o każdej porze. Powiedzcie mojemu Zdziśkowi, że jedynie śniadania dajo tu troche smieszne nazywają je Europejskim...Oj cinko sie musi w tej Europie prząść cinko...Jedno jajeczko kilka plasterków szynki i serka. Do tego jakieś ziarenko co to by ich nawet nasze kury nie ruszyly z mlikiem. Żadnych kartofli, słoniny ani zacierki na mliku! Na szczeście chleba można brać ile dusza zapragnie(koledzy przezywaja mnie Bochenek...) no obiad to już nie ma problemów. co prawda porcje jak dla dzieci w przedszkolu ale miastowe to albo mało jedzo, albo mięsa wcale nie tkną...Chore to jakieś czy co...?? Tak wiec wszystko czego nie zjedzo przynoszą do mnie i jest dobre. Te miastowe to w ogóle dziwne jakieś som... Biegać to to nie potrafi Bić sie tez nie... Mamy tu takie biegi z ekwipunkiem. No tak jak u nas.co ranek ino nie z wiadrami.krótkie takie. Jak z naszej remizy do kościoła w Rokicicach Dolnych.Po dobiegnięciu na miejsce to miastowe tylko gały wybałuszajo i dyszo jak parowozy.nie wiedomo dlaczego ale wymiotuja przy tym i to czasem z krwią. po 5-ciu kilometrach i to jeszcze w maskach ochronnych! A potem to trzeba ich z powrotem do koszar ciężarówkami zawozić,bo sie juz do niczego nie nadajo. Na ćwieczeniach z walki wręcz to lekko takiego ściśniesz....i juz reka złamana! To pewnie z tyj kawy co ja litrami chlejo,i przez to mieso, co go to nie jedzo...! Najsilniejszy jest u nas taki Kowalski z Rembowic kolo Gałdowa, potem ja No ale un ma 2 metry i pewnie ze 120kg, a ja 1,66 i chyba 72kg...bo troche mi sie łostatnio od tego wojskowego jedzenia przytylo A teraz uwaga, bedzie najsmieszniejsze! Koniecznie powiedzcie o tym wujkowi Ryśkowi Garbatemu Bronkowi i mojemu Zdziśkowi. Mam już odznaczenie za strzelanie!!! A tak szczerze mowiac to nie wiem za co...Ten czarny łeb na tej ich tarczy wielki jak u byka.I wcale sie nie rusza jak te nasze dziki i zajace.Ani nikt nie strzela do ciebie nazad jak to u nas bracia Bylakowie z tych ichniejszych dubeltowek. Naboje-MARZENIE...i w dodatku nie trzeba ich samemu robić! Nasz kapral to podobny do naszej belferki Gorcowej z Rokicic. gada,wrzeszczy denerwuje sie a i tak nie wiadomo o co mu chodzi... Troche sie z poczatku na mnie zawziol i kazal biegac w samym podkoszulku w deszczu po placu apelowym.Dostal jednak raz ode mnie szklanke tego samogonu od wuja franka i go o malo szlak nie trafil.ganial potem caly czerwony na pysku po tym samym placu, a potem przez pol dnia nie wychodzil z kibla.Kazal mi nastepnego dnia rano butelke tego frankowego samogonu do samego dna wypic na raz.No i co? i nic!Normalny samogon taki jaki znam od dziecka.Kapral znow wybaluszyl galy a tera ciagle gapi sie na mnie podejrzliwie, ale mam juz swiety spokoj.Powiedzcie wszystkim, ze to cale wojsko to super sprawa.Niech szybko przyjezdzajo i sie zapisujo poki sa jeszcze wolne miejsca. caluje was wszystkich(a szczegolnie mojego Zdziśka) wasza córka Marysia
:D :)
_________________
Od pracowitości i przykładu jaki dadzą oficerowie zależy również moralny hart wojska, wytrzymałość, z jaką potrafi ono znieść wszelkie braki.
Marszałek Piłsudski
 
 
fiodor63 
6



Pomógł: 8 razy
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1023
Wysłany: Sob 22 Lis, 2008   

na forum http://www.dws.org.pl/index.php oprócz naprawdę ciekawych informacji związanych z I i II wojną światową znleźć można także trochę humoru:

Wojskowe prawa Murphy`ego

1.Ogień wspierający nie wspiera.
2. Najczęściej zacinają się karabiny nie zacinające się.
3. Ogień zaporowy to nie zapora.
4. Nie jesteś Supermanem; Marines i piloci myśliwscy: wy TAKŻE nie.
5. Postrzał w klatę to sposób, w jaki Natura sugeruje Ci, żebyś wyluzował.
6. Jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie.
7. Staraj się wyglądać głupio - przeciwnik może mieć mało amunicji i nie będzie chciał jej marnować na Ciebie.
8. Jeśli coś Ci się nie udaje za pierwszym razem - poproś o wsparcie z powietrza.
9. Twoja artyleria skraca ogień, jak tylko wychylisz się z okopu.
10. Nigdy nie dziel okopu z odważniejszym od Ciebie.
11. Nie chodź do łóżka z kimś bardziej popieprzonym niż Ty.
12. Nie zapominaj, że Armia zaoszczędziła kupę kasy na konstrukcji Twojej broni.
13. Jeśli natarcie idzie dobrze, to znak, że pakujesz się w zasadzkę.
14. Pozorujący atak nieprzyjaciela, który ignorujesz - jest właściwym natarciem.
15. Nieprzyjaciel niezmiennie atakuje w dwóch przypadkach:
- kiedy jest gotowy
- kiedy Ty nie jesteś
16. Plan operacji wygląda świetnie do pierwszego kontaktu z nieprzyjacielem.
17. Nie ma planów doskonałych.
18. Pięciosekundowe zapalniki wybuchają po trzech sekundach.
19. W okopach nie ma niewierzących.
20. Uciekający przeciwnik zapewne tylko się wycofuje na z góry upatrzone pozycje.
21. Najważniejsze rzeczy są zawsze proste; proste - zawsze najtrudniejsze.
22. Łatwa droga jest zawsze zaminowana.
23. Grunt to walka zespołowa - zespół to więcej celów dla przeciwnika.
24. Nie wyglądaj imponująco, to ściga ogień (dlatego inna nazwa lotniskowca to "ruchomy cel").
25. Nie ścigaj na siebie ognia - to denerwuje wszystkich dookoła.
26. Jeśli brakuje Ci wszystkiego, oprócz nieprzyjaciół, to znak, że jesteś w strefie walk.
27. Jeśli zabezpieczyłeś teren - upewnij się, że nieprzyjaciel też o tym wie.
28. Nieprzyjacielski ogień ma pierwszeństwo ruchu.
29. Żadna jednostka gotowa do walki nigdy nie przeszła inspekcji.
30. Żadna jednostka gotowa do inspekcji nigdy nie przeszła chrztu bojowego.
31. Jeśli wróg jest w zasięgu ognia - Ty też jesteś w zasięgu ognia.
32. Ogień wspierający jest bardziej niebezpieczny od ognia przeciwnika.
33. Części jednego zestawu nigdy nie są dostarczane jednocześnie.
34. Ekwipunku nie da się skompletować przed walką.
35. Radiostacje zawodzą zawsze, gdy potrzebujesz wsparcia.
36. Wszystko co robisz może Cię zabić; bezczynność także.
37. Jeśli Twoje stanowisko jest niemożliwe do zdobycia przez nieprzyjaciela,to jest też dla Ciebie pułapką.
38. Pociski smugowe działają w obie strony.
39. Jeśli robisz co nadobowiązkowo - dostajesz więcej obowiązków.
40. Jeśli obie strony myśli, że przegrały - obie mają rację.
41. Profesjonalny żołnierz jest przewidywalny; świat jest pełen niebezpiecznych amatorów.
42. "Wywiad wojskowy" to sprzeczność.
43. Jeśli upierasz się bronić przedpola - zaskoczą Cię od tyłu.
44. Pogoda nie jest stroną neutralną.
45. Na wypadek, gdybyś zapomniał - mina Claymore'a jest zawsze wycelowana w Ciebie.
46. Motto obrony powietrznej: najpierw zestrzel - poukładasz sobie już na ziemi.
47. Pilocie! Lataj nisko i baaaardzo powoli.
48. Kawaleria nie zawsze przychodzi z odsieczą.
49. Napalm jest bronią wsparcia.
50. Brakuje zawsze rzeczy najpotrzebniejszych.
51. Zamienniki nigdy nie pasują.
52. Nie przejmuj się rzeczami zaadresowanymi Twoim nazwiskiem; myśl o tych z napisem "do wszystkich, których może dotyczyć".
53. Masz kłopoty? - wypruj cały magazynek.
54. Wygrywa zawsze strona z prostszymi mundurami.
55. Jeśli masz dwie różne mapy - walka rozegra się na terenie pomiędzy nimi.
56. Jeśli może Cię zobaczyć sierżant - to wróg też.
57. Nie stój, kiedy możesz usiąść; nie siedź, kiedy możesz leżeć; nie czuwaj, kiedy możesz spać.
58. Najgroźniejszą rzeczą na świecie jest podporucznik z mapą i kompasem.
59. Wyjątki potwierdzają regułę i psują plan bitwy.
60. Wszystko działa świetnie w Twojej kwaterze; zawodzi dopiero w kwaterze pułkownika.
61. Nieprzyjaciel jest ślepy; dopóki nie popełnisz błędu.
62. Jeden nieprzyjacielski żołnierz to trochę za mało; dwóch - zdecydowanie za dużo.
63. Czysty i suchy mundur polowy przyciąga błoto i deszcz.
64. Twoja obecność jest niezbędna zawsze tam, gdzie najbardziej pada.
65. Nigdy nie chybiasz, mając pełny magazynek; z dwoma ostatnimi nabojami nie trafisz nawet w stodołę.
66. Im droższa masz broń, tym dalej będziesz ją musiał odesłać do naprawy.
67. Złożoność broni jest odwrotnie proporcjonalna do IQ jej operatora.
68. Doświadczenie bojowe zyskujesz zaraz potem, jak Ci było naprawdę potrzebne.
69. Nieważne, którędy maszerujesz; i tak jest zawsze pod górę.
70. Wsparcie powietrzne zawsze przestrzeliwuje a artyleria strzela za krótko.
71. W spisie częstotliwości radiowych te najważniejsze są nieczytelne.
72. Maruderzy rzadko kończą, jako zabici, lub ranni.
73. Bycie oficerem to ciężka robota; Twoi ludzie nie wiedzą, czego chcą, ale za to doskonale wiedzą, czego nie chcą.
74. Wykradanie informacji to plagiat; wykradanie informacji od wroga to wywiad.
75. Broń, która zacina się, gdy jej najbardziej potrzebujesz jest nazywana M-60.
76. Najlepszy oficer przyjedzie w dzień po tym, jak jego kwaterę dostanie ktoś inny.
77. Kiedy masz pełne magazyny, wróg przygotowuje natarcie w dwa tygodnie, gdy zaczyna brakować zaopatrzenia - zwykle atakuje tej nocy.
78. Virtuti Militari zwykle dostaje najmniej doświadczony żołnierz w oddziale.
79. Purpurowe Serce oznacza, że byłeś wystarczająco cwany, żeby przemyśleć plan, wystarczająco głupi, żeby go wypróbować i na tyle fartowny, żeby przeżyć.
80. Algebra wyniku potyczki: 3 partyzantów + 1 prawdopodobnie + 2 świnie = 37 zabitych w walce.
81. Promień wybuchu granatu ręcznego jest zwykle o pół metra większy, niż Twój zasięg skoku.
82. "Bezpośrednie wsparcie z powietrza w każdych warunkach pogodowych" to bajer.
83. Wartość bojowa jednostki jest odwrotnie proporcjonalna do jej prezencji.
84. Bombardowanie z B-52 cechuje się niezwykła celnością: 100% bomb trafia w ziemię.
85. Każdy rozkaz, który może być ale zinterpretowany - będzie.
86. Nie istnieją wygodne okopy.
87. Nigdy nie bądź pierwszy, nigdy nie bądź ostatni, nigdy nie zgłaszaj się na ochotnika.
88. Jeśli wyjątkowo dobrze przygotowałeś swoje pozycje do odparcia ataku - możesz być pewien, że natarcie nastąpi gdzie indziej.
89. Jeśli wyjątkowo starannie przygotowałeś zasadzkę, nieprzyjaciel ja ominie.
90. Jeśli Twój manewr oskrzydlający idzie dobrze, to wróg zapewne spodziewa się okrążenia.
91. Gęstość ognia jest proporcjonalna do znaczenia celu.
92. Wystające obiekty przyciągają ogień - nie kryj się za nimi.
93. Dowódca otrzymuje tym ważniejsze zadania, im jest głupszy.
94. Poczucie własnej wartości przełożonego jest odwrotnie proporcjonalne do jego pozycji w hierarchii.
95. Zawsze jest jakieś wyjście i zwykle ono nie działa.
96. Zwycięstwo przychodzi nieoczekiwanie, porażka - gdy obserwuje Generał.
97. Nieprzyjaciel nie śledzi łączności radiowej, dopóki nie nadajesz na nie chronionym kanale.
98. Zawsze zaczyna padać zaraz po tym, jak dostajesz gorący posiłek.
99. Nigdy nie mów sierżantowi, że nie masz nic do roboty.
100. Obóz to miejsce, gdzie odczuwasz zmęczenie po całym dniu.
101. Po wyciągnięciu zawleczki granat przestaje być twoim przyjacielem.
_________________
Nie pytaj, komu bije dzwon - bije on tobie
 
 
~~Ad~~ 
Banita
Już rezerwa...


Pomógł: 14 razy
Wiek: 58
Dołączył: 20 Cze 2004
Posty: 7297
Skąd: Teraz: Roztocze.
Wysłany: Wto 30 Gru, 2008   

Byłem szczęśliwy. Byłem tak szczęśliwy jak tylko mógłbym to sobie wyobrazić. Z moją dziewczyną spotykałem się ponad rok i w końcu zdecydowaliśmy się wziąć ślub. Moi rodzice byli naprawdę zachwyceni i pomagali nam we wszystkich przygotowaniach do naszego wspólnego życia, przyjaciele cieszyli się razem ze mną a moja dziewczyna... była jak spełnienie moich najśmielszych marzeń. Tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju - dręczyła i spędzała sen z powiek... jej młodsza siostra. Moja przyszła szwagierka miała dwadzieścia lat, ubierała wyzywające obcisłe mini i króciutkie bluzeczki, eksponujące krągłości jej młodego,pięknego ciała. Często kiedy siedziałem na fotelu w salonie, niby przypadkiem schylała się po coś tak, że nawet nie przyglądając się,miałem przyjemny widok na jej majteczki. To nie mógł być przypadek. Nigdy nie zachowywała się tak kiedy w pobliżu był ktoś jeszcze. Któregoś dnia siostrzyczka mojej dziewczyny zadzwoniła do mnie i poprosiła abym po drodze do domu wstąpił do nich rzucić okiem na ślubne zaproszenia. Kiedy przyjechałem była sama w domu. Podeszła do mnie tak blisko, że czułem słodki zapach jej perfum i wyszeptała, że wprawdzie będę żonaty,ale ona pragnie mnie tak bardzo... i czuje, że nie potrafi tego uczucia pohamować... i nawet nie chce. Powiedziała, że chce się ze mną tylko ten jeden raz, zanim wezmę ślub z jej siostrą i przysięgnę jej miłość i wierność póki śmierć nas nie rozłączy. Byłem w szoku i nie mogłem wykrztusić z siebie nawet jednego słowa. Powiedziała "Idę do góry, do mojej sypialni. Jeśli chcesz, chodź do mnie i weź mnie, nie będę czekać długo" Stałem jak skamieniały i obserwowałem ją jak wchodziła po schodach kusząco poruszając biodrami. Kiedy była już na górze ściągnęła majteczki i rzuciła je w moją stronę. Stałem tak przez chwilę, po czym odwróciłem się i poszedłem do drzwi frontowych. Otworzyłem drzwi i wyszedłem z domu, prosto, w kierunku zaparkowanego przed domem samochodu.
Mój przyszły teść stał przed domem - podszedł do mnie i ze łzami w oczach uściskał mówiąc "Jesteśmy tacy szczęśliwi, że przeszedłeś naszą małą próbę. Nie moglibyśmy marzyć o lepszym mężu dla naszej córeczki. Witaj w rodzinie!"

A morał z tej historii...?
Zawsze trzymaj prezerwatywy w samochodzie! :gent:
_________________

„…Nic nie poradzę, że nie lubię faryzeuszy, obłudników, kameleonów, kurew, karierowiczów, itp..."


"Jeśli chcesz zachowywać się moralnie to najgorszym miejscem by szukać rad jest religia..."
 
 
elka 
7



Pomogła: 7 razy
Wiek: 63
Dołączyła: 09 Sie 2006
Posty: 2017
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pią 26 Cze, 2009   

Pamiętnik przedszkolaka
...dzisiaj znów mama zaprowadziła mnie do przedszkola, chociaż całą drogę musiała mnie ciągnąć. Czy ci dorośli naprawdę nie mogą zrozumieć, że człowiek czasami pragnie odpocząć od tego wrzasku i ciężkiej harówki. Na przykład wczoraj przez cały dzień robiliśmy błoto na podwórku, przez co dzisiaj czułem się wykończony. Ba, ale co to kogo obchodzi. Jak się ma prawie pięć lat to już się jest poważnym człowiekiem, a starzy traktują mnie ciągle jak dzieciaka. Jak sikam w majtki to wcale nie znaczy że jestem dziecko! Po prostu czasami nie zdążę dobiec do kibla. No ale dosyć tych narzekań. Nie było ostatecznie tak źle, najpierw z młodym Gałązką rzucaliśmy klockami w dziewczyny. Ten kto trafił w głowę dostawał premię. Wygrałbym, ale te głupie dziewuchy w ogóle nie znają się na sporcie: od razu poleciały na skargę do pani. Całe szczęście że zaraz szliśmy na obiad, bo w tym kącie chybabym z nudów umarł. Po obiedzie pani pokazała nam alfabet. No ku.... zaj.... sprawa. Można sobie wszystko zapisać i potem nic nie trzeba pamiętać. W praktyce jednak okazało się że wcale nie jest to takie genialne. Pani pokazała nam literę to ją sobie zapisałem, no a skoro zapisałem to mogłem ją zapomnieć, tyle tylko że jak już zapomniałem to nie wiedziałem co zapisałem. Popieprzone to wszystko...


...wczoraj mama znów zawiozła mnie w wózku do przedszkola.Dobra by z niej była baba,tylko ma słabe przyspieszenie pod górkę.Młody gałązka się chwali,że jego mama jak się spieszy , to wyprzedza nawet rowerowców.Co tam.Gruby Artur ma jeszcze gorzej.On już musi chodzić do przedszkola piechotą.Gruby Artur jest zresztą całkiem głupi.Przez całe dnie nic nie robi ,tylko zagląda dziewczynom pod sukienki.Naprawdę nie wiem ,co w tym ciekawego.Jak kiedyś zajrzałem cioci Basi to zobaczyłem tylko majtki.,a pod nie już nie zaglądałem.Zresztą jak kiedyś wujek Boguś próbował zajrzeć to dostał od cioci po pysku.Tata mówi że jak się ludzie biją to zawsze chodzi o pieniądze. Dziwne miejsce na przechowywanie portfela . No dobra , muszę kończyć bo idzie pani,żeby zabrać mnie z kąta...


...i znowu siedzę w przedszkolu jak ten palant, a za oknem śliczna pogoda. Już bym tak nie narzekał, żeby chociaż pani pozwoliła nam na 5 minut wyjść, ale NIE!!! Na podwórku jest błoto i się utaplamy. Mnie się do tej pory zdawało że to zaleta. Mieszać błoto mogę godzinami, chyba politykiem zostanę bo ostatnio słyszałem jak ktoś mówił że cała ta polityka to niezłe błoto. Politykiem to bym chciał zostać jeszcze z jednego powodu. Mama mówiła, że oni cały dzień nic nie robią tylko pierdzą w stołek, a mają z tego kupę forsy. Jako że ostatnio moje kieszonkowe uległo nadspodziewanemu zamrożeniu z okazji wylania do kibla mamy perfum żeby z butelki zrobić psiukawkę, postanowiłem z chłopakami trochę podreperować swój budżet. Młody Gałązka przyniósł stołek, Gruby Artur i ja objedliśmy się fasolówy i umówiliśmy się u Grzesia Klapidupy. Pierdzieliśmy w ten stołek cały dzień, a jedyne cośmy zarobili, to Gruby Artur w tyłek od swojej mamy bo tak się nadął że walnął bąka z kleksem. Forsy też żadnej nie dostaliśmy, tylko Grzesio przez tydzień musiał wietrzyć pokój bo się tam wejść nie dało. To chyba jednak tylko politycy tak potrafią. My mamy jeszcze za mało wprawy. Swoją drogą to w tym sejmie musi być niezły smród, jak tyle polityków w jednym miejscu. Zresztą co jakiś czas słychać że jest jakaś śmierdząca sprawa i że rozszedł się smród. Się chłopaki poświęcają.... No dobra, dość tego leżakowania, trzeba się trochę pobawić...


Życie młodego człowieka jest naprawdę ciężkie. Zawsze można dostać w tyłek, nawet jak się jest niewinnym. Inna sprawa że trochę winny byłem, ale to był nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Było to tak: tata był w pracy a mama wyszła gdzieś po zakupy. Przyszedł do mnie młody Gałązka, Gruby Artur i Maniek zwany Letkim (zupełnie nie wiem dlaczego). Bawiliśmy się w kuchni w faraona, i mieliśmy zrobić mumię. Nikt nie chciał się zgłosić więc wybraliśmy na mumię Mańka. Maniek nie protestował, bo on jeszcze nie bardzo umie mówić. Owijaliśmy go taśmą samoprzylepną, aż tu nagle, gdy już byliśmy w połowie Maniek zaczął się drzeć \"mamatijakupaja\". Mówił to zawsze wtedy kiedy chciał kupę, no to go zaczęliśmy rozwijać. Tyle że ta taśma jakoś nie bardzo chciała go puścić. Gałązka wymyślił, że skoro nie możemy uwolnić go całego to chociaż rozkleimy mu spodnie i zaniesiemy do kibla żeby zrobił swoje. Tyle, że jak już zdjąłem Mańkowi gacie to on nagle zaczął. Nie zdążylibyśmy go donieść do kibla więc wstawiliśmy go do zlewu. Ja złapałem za szklankę i podstawiłem ją przed niego żeby nie zasikał mamie garnków a Gruby Artur łapał klocki. No i pech chciał, że jeden mu wypadł i wleciał wprost do grochówki która stała na kuchni. Próbowaliśmy go wyłowić sitkiem do herbaty, ale się nie udało, chyba sie rozpuścił. Myślałem że to będzie najgorsze, ale nie, tata zjadł i nawet się nie skrzywił. Wkurzył się o co innego: Artur po wszystkim wytarł ręce w ścierkę. Nie wiedziałem co z nią zrobić więc wrzuciłem ją do kibla i spuściłem wodę. W tym momencie sedes zamienił się w wulkan. Chciałem go trochę przetkać, najpierw ręką, potem szczoteczką do zębów mamy, ale nic nie pomogło. No to nawrzucaliśmy tam papieru żeby nie było widać ścierki i wróciliśmy do kuchni pełni nadziei że tata i mama nic nie zauważą. Niestety, cud się nie zdarzył. Następnym razem zacznę od pochowania mamie i tacie wszystkich pasków do spodni...


Dziś od samego rana postanowiłem być dobrym człowiekiem. Chciałem zrobić coś dla ludzkości. Jako że najbliższa ludzkość to moja mama i tata, postanowiłem im zrobić śniadanie. Kroić chleba jeszcze nie umiem, do patelni nie dosięgam, ale coś jednak zrobić trzeba. Pogrzebałem w szafkach i znalazłem kisiel malinowy. Nie bardzo wiedziałem jak się to robi więc poleciałem do młodego Gałązki, bo ten kujon już się trochę nauczył czytać i mógł przeczytać instrukcję. Okazało się że wystarczy do kubka wsypać trzy czubate łyżki cukru i to co jest w torebce, a potem zalać wrzącą wodą. Z wodą bym sobie poradził, ale przekopałem cały dom i okazało się że nigdzie nie ma ani jednej czubatej łyżki. Inna sprawa że ja nawet nie wiem jak taka czubata łyżka wygląda, więc dałem sobie spokój. Swoją dobroć przeniosłem na obiad. Chciałem trochę pomóc mamie. Mama powiedziała że na obiad będą ryby i mogę jej pomagać obtaczać te ryby w mące. Wszystko szło super dopóki nie wrócił z pracy tata. Strasznie się gdzieś spieszył i powiedział że jeść nie będzie. To po to ja się tak dla tej ludzkości męczę? Ze złości aż mi łzy napłynęły do oczu i zakręciło mnie w nosie. Tata właśnie podszedł w swoim nowym garniturze żeby pożegnać się z mamą, a ja w tym momencie kichnąłem: prosto w talerz z mąką! Chyba pobiłem rekord szybkości w zamykaniu się w łazience, bo tato ostatnio to coś nerwowy, a jak się zdenerwuje to bardzo szybko biega. No cóż, nie opłaca się poświęcać, nikt tego nie ceni...


Chyba muszę zmienić swój stosunek do Grubego Artura. Okazał się bardzo mądrym człowiekiem. Zaczęło się od tego jak młodemu Gałązce zaklinowało się ..... w tyłku. Siedział w kiblu z pół godziny i gdyby mu mama nie pomogła widelcem to chyba by tam siedział do śmierci. No właśnie, teraz już wiem jak wygląda usrana śmierć o której tyle się słyszy od dorosłych. Tak mi się wydaje że to musi być straszna choroba i dużo ludzi na nią zapada. Kiedyś jak mi się udało spinaczem otworzyć taty biurko to nawet widziałem kasetę na której chyba były sfilmowane przypadki tej choroby, bo na okładce były jakieś panie z tak porozciąganymi otworami w tyłkach, że to co Gałązka zrobił to był mały pikuś w porównaniu z tym co one musiały przejść. Nawet pamiętam nazwę łacińską tej choroby, bo była nadrukowana na kasecie: Anale Perwersjum czy jakoś tak. Co jeszcze zauważyłem na tej kasecie to to, że tym paniom poodpadały siurki. Jak powiedziałem o tym Gałązce to się trochę przestraszył, ale kolektywnie sprawdziliśmy czy jemu to grozi i okazało się że jemu trzyma się dosyć mocno. W każdym razie mieliśmy go co tydzień kontrolować. To była tajemnica, ale w jakiś sposób dowiedział się o tym Gruby Artur. Zaczął się z nas śmiać świnia jedna, i powiedział że dziewczyny bez siurków się RODZĄ!!! Zaczęliśmy mu tłumaczyć że jest głupi, bo jakby miały wtedy sikać, ale potem przypomniałem sobie że i Baśka Smalec i Jolka z jednym zębem i nawet ta ruda Mariola jak sikają do piaskownicy to kucają. Kurde frans, faktycznie z nimi coś jest nie tak. Poszliśmy z młodym Gałązką do Baśki Smalec i kategorycznie zażądaliśmy żeby pokazała nam siurka. Faktycznie, zamiast niego miała tylko jakąś szparkę. No proszę, człowiek całe życie się uczy, a głupi umiera...

:lanie:
_________________
więcej słuchać a mniej mówić---moja mądrość życiowa a i tak myślę,że gaduła ze mnie.
 
 
 
focus 
Mod
Freedom for the region Silesia.



Pomógł: 65 razy
Wiek: 84
Dołączył: 03 Wrz 2005
Posty: 6445
Skąd: Getarnte Option von ...
Wysłany: Pią 26 Cze, 2009   

elka, :gent:

jazda pierwszą klasą :brawo:
_________________


Ludzie :!: :!: :!: , nie udzielam porad ''prawnych'' za pośrednictwem
 
 
elka 
7



Pomogła: 7 razy
Wiek: 63
Dołączyła: 09 Sie 2006
Posty: 2017
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pią 26 Cze, 2009   

No to dalej...
Dzis dowiedziaiłem się o sobie bardzo niemiłej rzeczy. A wszystko przez Grzesia Klapidupę, Grubego Artura i mojego tatę, ale od początku. Dziś po obiedzie przyleciał do mnie Grzesio i zaczął mi opowiadać co mu się przytrafiło. Bawił się z chłopakami w chowanego i w nagłym przypływie geniuszu schował się do skrzynki na piasek przed klatką, wtedy zobaczył przez szparę jak do skrzynki podeszło trzech panów w dresach, wygodnie sobie na niej usiedli i zaczęli coś popijać. Grzesio przez nich przesiedział w skrzyni trzy godziny, ale nie żałuje, bo dowiedział się bardzo ciekawych rzeczy i poznał parę fajnych przekleństw. Opowiedział mi wszystko i muszę przyznać że jedna rzecz mnie bardzo zainteresowała. Podobno każda dziewczyna ma przy sobie kakao tylko nie każdemu daje. Być może Grzesio coś przekręcił, ale jak się go dopytywałem to przysięgał że tak właśnie powiedzieli. A faceci byli na pewno bardzo mądrzy bo byli całkiem łysi, a mama mówi że jak komuś wychodzą włosy to musi być bardzo mądry. Interesowało mnie to dlatego że strasznie lubię kakao, więc jakbym je od jakiejś dziewczyny wycyganił to by było fajnie. Tyle że najwyraźniej te dziewuchy to straszne sknery. Myślałem, myślałem, aż w końcu wymyśliłem, że spytam o radę Grubego Artura. On z wszystkich chłopaków najlepiej zna się na kobietach. Gruby Artur powiedział mi, że jak chcę coś od dziewczyny to muszę być kurtularny i powiedzieć jej jakiś kontplement. Nie bardzo wiedziałem co to znaczy więc Arturo wyjaśnił że po prostu trzeba je prosić i zawsze mówić że coś mają ładne. Nie bardzo mi to pasowało, ale w końcu Gruby Artur to fachowiec; to on pierwszy odkrył że dziewczyny nie mają siurków. Pamiętając o wskazówkach przystąpiłem do działania. Akurat w pobliżu nie było żadnej innej dziewczyny jak tylko siostra młodego Gałązki. Wprawdzie jest już stara bo kończy gimnazjum, ale kiedy była młoda to była z niej całkiem niezła laska, widziałem ją na zdjęciach. Ułożyłem sobie przemowę i podszedłem do niej. Pamiętając nauki Grubego Artura powiedziałem, że słyszałem że ma ładne kakao i czy mogłaby mnie poczęstować. No i klops, nie podzieliła się, franca jedna. Jeszcze mnie tak zwymyślała, że gdybym to powtórzył to do końca życia nie obejrzałbym dobranocki. No i na koniec powiedziała że jestem zboczony: to już mnie trochę ubodło! Jak poszedłem z reklamacjami do Artura, to on stwierdził że miała rację, przecież kakao jest mdłe, jest na nim kożuch no i w ogóle jest do kitu. Wtedy sobie uświadomiłem że nie znam nikogo kto lubiłby kakao. No i masz. Faktycznie jestem zboczony. Słyszałem że to można leczyć, tylko nie wiem gdzie. Postanowiłem porozmawiać z tatą: w końcu jest lekarzem i powinien wiedzieć takie rzeczy. Tyle, że jak spytałem go gdzie mogę się wyleczyć ze zboczenia, to najpierw zrobił oczy wielkie jak cycki cioci Basi, a potem posadził na stole i zaczął opowiadać jakieś koszmarne bzdety o pszczółkach i kwiatkach, o tym że jak się ludzie całują to się kochają i odwrotnie i tym podobne świństwa których aż się słuchać nie dało. Doszedłem do wniosku że tata jest bardziej zboczony niż ja, a skoro on się z tego nie leczy, a wręcz przeciwnie, jeszcze leczy innych, to i ja nie muszę się martwić. Chociaż, jeśli to dziedziczne, a tata o tym nie wie to może muszę go uświadomić? Nie wiem, muszę to sobie jeszcze przemyśleć...


...jak to na wojence ładnie gdy przedszkolak w dziurę wpadnie. Tak sobie dziś śpiewałem cały dzień bo dzisiaj bawiliśmy się w wojnę. Zebrała się cała paczka: ja, młody Gałązka, Grzesiu Klapidupa, Gruby Artur, Letki Maniek i na dokładkę parę dziewczyn. Podzieliliśmy się sprawiedliwie na dwie drużyny tzn. chłopaki kontra dziewczyny plus Letki Maniek i przystąpiliśmy do działań zaczepno obronnych. Naszą kwaterę ulokowaliśmy w garażu Grubego Artura i na początek się okopaliśmy. Okop nie był głęboki, ale w kucki można było tam się nieźle bronić. Potem przygotowaliśmy amunicję: Gruby Artur proponował kamienie, ale doszedłem do wniosku że konwencje międzynarodowe nie dopuszczają tego typu amunicji do wojen podwórkowych, więc stanęło na kulkach z błota. Następnie przygotowaliśmy broń osłonową, czyli wiaderka z suchym piachem i czekaliśmy na nieprzyjaciela. Nieprzyjaciel jak to nieprzyjaciel zjawił się niespodzianie i wcale nie w przyjacielskich zamiarach: mianowicie przyleciał tata Grubego Artura i zaczął wrzeszczeć że mamy natychmiast zasypać nasz okop, bo on nie będzie mógł wyjechać z garażu. Nie zdążyliśmy mu wytłumaczyć że wojna wymaga poświęceń bo w biegu ciężko się mówi i można sobie język przyciąć. Całe szczęście że tata Artura jest trzy razy grubszy niż Artur, więc nas nie dogonił. Tym razem okopaliśmy się w piaskownicy. Na atak nieprzyjaciela nie trzeba było długo czekać, dziewczyny wyskoczyły z wrzaskiem z pobliskich krzaków i zaczęły nas obrzucać grudkami ziemi. Pierwszy atak odparliśmy bez problemów, ale okazało się że nasze kulki błota wyschły i ciężko je rzucać rękami; potrzebowaliśmy jakiejś wyrzutni. Gruby Artur wpadł na pomysł i za chwilę przybiegł z biustonoszem swojej mamy. W tym momencie nasze szanse wzrosły niepomiernie, bo mama Artura ma taki kaliber że można strzelać nawet arbuzami. Oddział Letkiego Mańka doszedł do wniosku że frontalnym atakiem nic nie wskóra i zaczął uciekać się do podstępów. Broniliśmy się dzielnie dopóki do naszych okopów nie wpadły skarpetki taty Letkiego Mańka. Wtedy wysłaliśmy lampamentariusza w osobie Grzesia Klapidupy żeby podpisać pakt o zakazie używania broni chemicznej. Przy okazji podpisał też pakt o zakazie używania broni biologicznej (dziewczyny miały cały słoik mrówek) jak i atomowej (Baśka Smalec wyciągnęła ze śmietnika pieluchy swojej młodszej siostry). Grzesio podpisałby pewnie jeszcze parę paktów bo jako jedyny z nas umie coś napisać, ale niestety wichry dziejowe w osobie mojej mamy zadecydowały inaczej tzn. zawołały mnie na obiad. Na wojnie to się ma apetyt...


...kto by pomyślał że w przedszkolu można się dowiedzieć czegoś ciekawego!?! Dziś nasza pani przyprowadziła jakiegoś pana który zaczął nam opowiadać o nauce. Wprawdzie dużo nie skorzystałem, ale między jednym a drugim staniem w kącie usłyszałem że nauka ma męczenników. I to że oni są bardzo sławni i wszyscy o nich mówią z szacunkiem i za to że się tak męczą dla tej nauki to potem wszyscy są im wdzięczni. Jak tak patrzę na swojego brata to on też jest męczennik, bo tak się codziennie męczy nad lekcjami, ale niedoczekanie jego żebym zaczął o nim mówić z szacunkiem. Podzieliłem się swoimi przemyśleniami z tatą, a on mi wytłumaczył że to nie do końca tak. Męczennik to taki który cierpi za pokazywanie swojej wiedzy. No to też mam kandydata. Kiedyś Grzesiu Klapidupa chciał pokazać że już umie pisać, więc napisał mazakiem na szafie D..A, męczennikiem okazał się chwilę potem, bo mazak okazał się niezmywalny. Niestety znowu coś źle zrozumiałem bo mama omal nie padła na zawał ze śmiechu jak usłyszała że mówię do Grzesia \"proszę pana Klapidupy\". Okazało się że męczennikiem można też zostać kiedy poświęca się swoje zdrowie lub życie dla eksperymentu. No to zaraz przypomniało mi się jak młody Gałązka poświęcił się dla dla sprawdzenia czy kotu jest przyjemnie na karuzeli. Jego poświęcenie się polegało na tym, że dostał od ojca pasem kiedy ten wszedł do kuchni i zobaczył kota w mikrofalówce. Ale kot był wniebowzięty bo jeszcze przez jakiś czas miałczał i skakał z radości jak głupi. W każdym razie eksperyment się powiódł. Tyle że tata mówi że to też nie wystarczyło żeby zostać męczennikiem. Kurde frans, czy wszystko co ci dorośli robią i mówią musi być takie skomplikowane. Mam nadzieję nie dorosnę zbyt szybko...

,Ale numer! W życiu nie myślałem że w przedszkolu może być tak ciekawie! Ale po kolei. Dziś jak tylko mama przyciągnęła mnie do przedszkola, pani ogłosiła że zabiera nas na wycieczkę. I to żeby było jeszcze straszniej ta wycieczka miała być na wieś do jakiegoś gospodarstwa, żebyśmy sobie pooglądali jak wyglądają żywe zwierzęta. To już nie można było iść do zoo? Tam jest znacznie bezpieczniej bo te zwierzaki stoją w klatkach, a nie łażą po łące bez żadnego nadzoru. No ale skoro to pani decyzja to trudno. Wsiedliśmy do pociągu i po godzinie byliśmy na miejscu. No kto by się spodziewał że ta wieś jest aż tak daleko za miastem. No ale do rzeczy. My ustawiliśmy się w parach na łące a pani poleciała porozmawiać z szefem tego całego bałaganu który nazywał się pan Rolnik. Na odchodne powiedziała że możemy podejść pooglądać sobie krówki. Podeszliśmy, i zamarliśmy z przerażenia - tam nie było ani jednej krowy, same byki, a co gorsza prawie każdy z nas miał na sobie coś czerwonego. Szybko zaczęliśmy zdejmować wszystkie czerwone rzeczy: skarpetki, koszulki i tak dalej. W końcu co niektórzy nie bardzo już mieli co zdjąć, bo okazało się że Baśka Smalec wszystko ma czerwone, łącznie z majtkami. Był jeszcze jeden problem z Grubym Arturem, bo jemu było gorąco, a jak jest mu gorąco to ma całą czerwoną gębę. Na szczęście Grzesio znalazł jakiś kubełek który założyliśmy Arturowi na głowę i poczuliśmy się trochę bezpieczniej. Po chwili wróciła pani i oczywiście zaczęła wrzeszczeć że mamy się ubierać z powrotem. Po naszych gorących protestach wyszło na jaw, że nie tylko byki mają rogi, krowy też. Trochę się uspokoiliśmy, ale dla pewności puściliśmy Kaśkę przodem, a Grubego Artura nie czyściliśmy zbyt mocno (ten kubełek był po węglu). Mimo wszystko te krowy tak się dziwnie na nas spod byka patrzyły. Po tej przygodzie przeszliśmy sobie do mieszkania z krowami które nazywało się obora. Tam dowiedzieliśmy się mnóstwa pożytecznych rzeczy: po pierwsze, że krowa nie daje mleka jak się ją pompuje za ogon, po drugie że to co wtedy ta krowa daje to wcale nie jest mleko, po trzecie, że tego co ta krowa wtedy daje nie powinno się pić bo się potem strasznie nieprzyjemnie odbija, i po czwarte że jak już krowa skończy dawać to coś to trzeba się szybko odsunąć i nie zaglądać pod ogon bo się będzie, jak Gruby Artur, cały dzień śmierdziało krowią kupą. Przy okazji dowiedzieliśmy się że świnie jedzą wszystko, łącznie z moim workiem na kapcie, i że krowy na łące zostawiają miny poślizgowe (Mariolka nawet na jedną trafiła). Dowiedzielibyśmy się pewnie znacznie więcej, ale najpierw pani zabroniła nam szukać gdzie w kurze siedzą jajka, a potem przyleciała pani Rolnikowa i zaczęła krzyczeć że ją w oborze jakieś demony atakują. Na szczęście nie były to demony, tylko Letki Maniek wlazł w bańkę po mleku i krzyczał że nie może się wydostać, a że pani Rolnikowa nie zna tego narzecza to myślała że to diabeł. Trzeba było zabrać bańkę z Mańkiem do warsztatu mechanicznego, żeby ją porozcinali, a my wróciliśmy do przedszkola. Jednak na wsi nie jest tak strasznie. Nikt nie zginął.


...jak ciężko człowiekowi w wieku przedszkolnym rozwijać swój talent. Wczoraj na przykład wymyśliliśmy że założymy zespół. Jeszcze nie bardzo wiedzieliśmy kto na czym będzie grał, ale to ustali się później. Największy problem był z nazwą. Za żadne skarby świata nic nie przychodziło nam do głowy. W końcu Grzesiu Klapidupa stwierdził że pamiętał jakąś fajną nazwę, ale właśnie uciekła mu z głowy. Domyśliliśmy się że daleko uciec nie mogła, więc powiesiliśmy Grzesia za nogi na wieszaku żeby mu wróciła. Niestety natychmiast zalał go taki tłok uciekniętych wcześniej myśli, że aż poszła mu krew z nosa. Kiedy już wróciła mu przytomność powiedział że sobie przypomniał: mieliśmy się nazwać NECROCANIBALISTIC VOMITORIUM *). Nazwa była bardzo fajna, ale okazało się że Grześ przeczytał ją w jakimś komiksie, i że taki zespół już był. No to klapa, wymyślamy coś innego. Ja wymyśliłem KARTOFEL BOFEL ale chłopaki powiedzieli że to głupia nazwa. W końcu pomogła nam siostra Gałązki: od tej pory naszą oficjalną nazwą było FAT ARTURUM AND LIGHT MANIECK. Zupełnie nie wiem co to znaczy, bo to po jakiemuś murzyńsku, ale bardzo fajnie brzmi. Potem zaczęliśmy przydzielać sobie instrumenty. Gruby Artur wziął perkusję, ja cymbałki, Gałązka gitarę swojej siostry a Letkiego Mańka daliśmy na wokal, bo jak śpiewał to brzmiało to mniej więcej tak jak te zagraniczne zespoły. Natychmiast zaczęliśmy nagrywać kasetę demo i pewnie nasza piosenka pod tytułem \"zjedz swojego jeża\" stałaby się przebojem, ale przyleciała sąsiadka i zaczęła opierniczać mamę że u nas jest taki hałas że jej mąż nie słyszy własnej wiertarki. No to mama zabrała nam perkusję, magnetofon i jeszcze nas ochrzaniła za pogięte garnki bo Artur strasznie mocno uderzał. Ciekaw jestem co powie siostra Gałązki jak zobaczy że została jej tylko jedna struna w gitarze. I miej tu człowieku talent...


Ale jaja, niech ja skonam! Gruby Artur się zakochał. I to w kim, w tej rudej Marioli! Muszę przyznać że na początku to mieliśmy z niego niezłą nabitkę, ale później zaczęliśmy chłopakowi współczuć, chodził smętny, nie bawił się, nie mieszał z nami błota, no po prostu cień człowieka (dosyć duży cień zresztą). W końcu postanowiliśmy chłopakowi pomóc! Najpierw staraliśmy się go uzdrowić: tłumaczyliśmy jak komu dobremu, że dziewczyny są głupie, nie umieją się bawić a co gorsza jak się takiej spodobasz to bedziesz się musiał z nią ożenić i całować, normalnie ohyda. A do tego jeszcze dziewczyny są takie że chcą mieć dzieci. Ale Artur powiedział że ożenić się może, całować się nie zamierza, bo to facet rządzi w domu, a do roli rodzica jest już gotowy. No trudno jego problem. No to zaczęliśmy myśleć co zrobić żeby Mariola chociaż na niego popatrzyła. A jak na złość to jej chyba okulary bardzo zmętniały bo patrzyła i rozmawiała ze wszystkimi, tylko nie z Arturem chociaż to zawsze jego najbardziej widać. Zamontowaliśmy mu nawet żarówkę na czapce, ale to nic nie pomogło, Mariola zawsze patrzyła się w inną stronę. Jak już zawiodły wszystkie sposoby, to poszliśmy po poradę do starszych. Najpierw siostra młodego Gałązki tłumaczyła nam że jak chce się poderwać dziewczynę to trzeba być Romanem Tycznym, kupować kwiatki i chodzić do kina. Do kina to Artur jeszcze by poszedł, ale kupować kwiatki? Jakby na klombach mało tego sadzili. A już zmiana nazwiska i imienia zupełnie nie wchodzi w grę. No cóż, tym razem poszliśmy do dużego Freda żeby nam coś poradził. On powiedział że po primo trza mieć gadkie, po sekundo fulkasy, a po tercjo to trza sie myć bo jak spod napleta jedzie to żadna laska pały nie wymlaska. Zupełnie nie wiedzieliśmy co to znaczy, ale na wszelki wypadek umyliśmy Artura bardzo dokładnie. Potem mieliśmy problem z gadką, bo Artur jakoś dziwnie się przy Marioli zapowietrzał, więc wymyśliliśmy że weźmiemy Grzesia, zapakujemy do torby i to on będzie mówił a Gruby Artur tylko ruszał ustami, a w tej torbie niby będą te fulkasy. Potem daliśmy mu swoje kieszonkowe żeby mógł iść do kina i pomogliśmy zanieść torbę z Grzesiem pod drzwi Marioli. Zadzwoniliśmy i szybko uciekliśmy. Potem się okazało, że Artur przeżarł całą naszą kasę na lodach i się od tego rozchorował, a Mariola nie wiedzieć czemu lata teraz cały czas za Grzesiem Klapidupą i biedny Grzesio boi się wyjść z domu. Ach ta miłość to niebezpieczna rzecz...

Mnie już brzuch ze śmiechu rozbolał :lanie:
_________________
więcej słuchać a mniej mówić---moja mądrość życiowa a i tak myślę,że gaduła ze mnie.
 
 
 
GAD 
Gość Specjalny
Moderator IFP



Wiek: 64
Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 178
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie 23 Sie, 2009   

A tak w nawiązaniu do projektów emerytalnych :) To tylko fragment opowiadania tworzonego przez usera IFP - buntline
Cytat:
Pamiętnik antyterrorysty.

21 lutego. Mam dobry dzień. To moje urodziny – 54 latka, nie w kij dmuchał, już za rok emerytura. Pamiętam jakem zaczynał, miałem 20 lat, zaraz po wojsku, w Czerwonych Beretach, spokojna robota. Wzięli mnie do AT. Mówili – posłużysz 15 latek i emeryturka, procenty ci doliczą, będziesz jak młody bóg. Ale się zmieniło. Teraz jestem dowódca, chłopaki mi mówią „Stary”, ale zawsze tak mi mówili. Popatrzcie 34 latka minęły jak z bicza trzasł. Rano przyszła sekretarka od Zastępcy i kazała mi przyjść. Teraz jak Zastępca ma interes to nie dzwoni, ale wysyła sekretarkę – taniej wychodzi. Zastępca powiedział, że nareszcie dostajemy komputer. Jużem nawet zapomniał, ale lata temu pisałem, żeby nam dali komputer; był taki kiedyś wiceminister, miał ksywkę „Mały Rycerz”, co obiecywał, że wprowadzi Policję w XXI wiek – nowoczesny sprzęt, przyszłość. I dali. Maszyna jak cholera. Jakie oprogramowanie: Windowsy 3.1 i Word 6, całe 8 Ramu, 450 mega dysku. Nowoczesność. XXI wiek.
Dlatego postanowiłem pisać pamiętnik – jak się ma taką maszynę...
Ale mówiłem, że mam urodziny. Święto. Trza było co postawić chłopakom. Rąbnęliśmy dwie flaszki Geriavitu, trochę my byli nienapici. Posłałem „Małolata” do sklepu, ale przyniósł Doppelherz – energovital tonic. Gówniarz mówił, że się pomylił, zapomniał okularów. Taki młody (48 lat) a nosi zaledwie + 8, niech mu będzie, że się pomylił. Są gorsi – taki Naczelnik Kryminalnego, co jest w moim wieku, to nosi +24, jak mu się nie straci biała laska to nawet do kibla sam trafi – tyle, że leje jak baba – siada na kiblu bo nie trafiał w pisuar. Jakoś my zmęczyli tę flaszkę; nie lubię gatunkowych, będzie kac. Ale miło było, nie ma jak młodość rok przed emeryturą.....


Reszta w Pamiętniku antyterrorysty na IFP.pl
_________________
www.ifp.pl
Gdy coś nam się nie udaje, najwygodniej zrzucić swoje niepowodzenia na dyskryminację, znajomości czy koneksje. Nie oszukujmy się – konkretne zadania wymagają konkretnych predyspozycji, wyjątkowych cech… i nie wszyscy się nadają do ich realizacji.
 
 
cola
[Usunięty]

Wysłany: Pią 13 Lis, 2009   

Instrukcje na opakowaniach różnych produktów

Teksty są autentyczne i pochodzą z wymienionych produktów:

1. Na woreczku Fritos:
"Możesz być zwycięzca! Udział w konkursie nie wymaga zakupu.
Szczegóły wewnątrz."
(najwyraźniej oferta skierowana do złodziei sklepowych).

2. Na deserze Tiramisu, na spodzie pudełka:
"Nie odwracać do góry dnem."
(oho! za późno!)

3. Pudding firmy Marks & Spencer:
"Produkt będzie gorący po podgrzaniu."
(niesamowite - jak to się dzieje, nieprawdaż?)

4. Na pudełku od żelazka Rowenta:
"Nie prasować ubrań na ciele."
(ileż czasu można w ten sposób zaoszczędzić!)

5. Na leku przeciw kaszlowi dla dzieci:
"Nie prowadzić samochodu, ani nie obsługiwać
urządzeń mechanicznych po zażyciu preparatu."
(ile to mniej by było wypadków budowlanych,
gdyby te 5-letnie dzieci nie obsługiwały dźwigów)

6. Na tabletkach nasennych Nyto:
"Uwaga: może powodować senność"
(taka mamy nadzieję...)

7. Na większości pudełek lampek choinkowych:
"Wyłącznie do użytku w pomieszczeniu zamkniętym lub na zewnątrz
(a jest jeszcze jakaś inna możliwość?)

8. Na japońskim robocie kuchennym:
"Nie używać w celu innego użycia."
(nie sposób się z tym nie zgodzić)

9. Na orzeszkach ziemnych Sainsbury's:
"Uwaga: zawiera orzeszki!"
(przerywamy program w celu nadania tej ważnej wiadomości!)

10. Na pudełku orzeszków podawanym na liniach lotniczych
American Airlines:
"Instrukcja:
1. Otworzyć pudełko,
2. Jeść orzeszki,
(3. Latać liniami Delta.)

11. Na kostiumie Supermana dla dzieci:
"Włożenie tego kombinezonu nie umożliwi ci latania"
(ktoś wytoczył im proces czy co?)

12. Na szwedzkiej pile mechanicznej:
"Nie zatrzymywać łańcucha za pomoca rąk bądź genitaliów."
(czyżby ktos próbował?)

13. Na "ziołowym" preparacie na potencję
"Nie stosować w czasie miesiączki..."
(ups!!! :oops1: )
 
 
Maja.
[Usunięty]

Wysłany: Nie 14 Lut, 2010   

Dlaczego faceci nie redagują kącika porad ?

Drogi Aleksandrze,
mam nadzieję, że będziesz mi w stanie pomóc? Pewnego dnia wybrałam się do pracy, zostawiając mojego męża w domu oglądającego telewizję. W drodze do pracy zgasł mi silnik i samochód został unieruchomiony jakieś dwa kilometry od domu - musiałam wrócić się, aby poprosić męża o pomoc. Kiedy dotarłam do domu nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Był w łóżku z córką naszego sąsiada! Mam 32 lata, mój mąż 34, a córka sąsiada ma 19. Pobraliśmy się 10 lat temu. Mąż przyznał mi się, że romansuje przez ostatnie pół roku. Mąż nie zamierza iść do poradni małżeńskiej.
Jestem kompletnym wrakiem człowieka. Potrzebuję pilnej porady. Możesz mi pomóc?
Bożena

Droga Bożeno,
zgaśnięcie silnika po krótkiej jeździe może być spowodowane przez wiele czynników. Najpierw sprawdź czy nie jest zapchany przewód paliwowy. Jeśli jest czysty, sprawdź wszystkie przewody i rury doprowadzające powietrze do silnika. Sprawdź też przewody uziemiające. Jeśli to nie rozwiąże twojego problemu to należy sprawdzić czy pompa paliwowa nie jest uszkodzona i czy dostarcza prawidłową ilość paliwa do wtryskiwaczy.
Mam nadzieję, że byłem pomocny.
Aleksander

:)
 
 
waser 
3



Dołączył: 19 Lip 2008
Posty: 122
Skąd: Zachodniopomorskie
Wysłany: Wto 20 Kwi, 2010   

Kilka zagadek
Po co produkuje się białą czekoladę?
Żeby murzynek też mógł się upieprzyć...

Dlaczego św. Mikołaj jest taki wesoły?
Bo wie gdzie mieszkają wszystkie niegrzeczne dziewczynki!

Kiedy Eskimos wie, że zima jest naprawdę siarczysta?
Jak mu się psy łamią na zakręcie.

Jaki jest szczyt sadyzmu?
Przestraszyć strusia na betonie.

Jaka jest różnica pomiędzy traktorem a krową?
- Jak traktor nawali to stoi, a jak krowa nawali to idzie dalej...

Po czym poznać wesołęgo motocyklistę?
Po komarach między zębami.....

Co oznacza skrót: CBA?
Całkowity Brak Alkoholu
 
 
swiffy 
3
swiffy



Wiek: 38
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 121
Skąd: direct from HELL
Wysłany: Pią 11 Cze, 2010   

Pewna rozwódka dosyć puszysta
Nie miała męża, rzecz oczywista
Lecz miała za to cztery głupie córki
Co malowały ciągle pazurki
Nie myły garów, nie słały łóżka
Wiec wynajęły sobie Kopciuszka
Była to całkiem-całkiem dzieweczka
Figurka owszem, biuścik czwóreczka
Kopciuszek często przycinał oko
Bo krzywą cukru miał dość wysoką
Wtedy Kopciuszka niewiasty wredne
Kopały celnie w nocy i we dnie
Raz w swojej willi wydawał party
Sam król sedesów - Cichopłuk Czwarty
Bo Sedesowicz, syn Cichopłuka
Od lat dziewicy na żonę szukał
A był to łysy przystojny młodzian
W czarne gustowne dresy przyodzian
- Słuchaj, Kopciuszku - rzekły babsztyle -
Masz nam usmażyć z powietrza filet
I trzy puszyste rozchichotane
Wyszły na party w tiule ubrane
Sen chwilę potem zmorzył Kopciuszka
We śnie zjawiła się Dobra Wróżka
Masz tu, Kopciuszku, niecałą stówkę.
Jedź na przyjęcie i weź taksówkę
Nie dam ci więcej, bo nie mam kasy
Takie na wróżki przyszły dziś czasy
Wróć przed taryfą nocną, idiotko,
Później drałować będziesz piechotką
Tam na przyjęciu młody Cichopłuk,
Wyznał jej miłość, w takim był szoku
Tutaj się wytnie sceny z prywatki
Ze względu na was, kochane dziatki
Ale do rzeczy. Wróćmy do chwili
Kiedy Kopciuszek wybiega z willi
Wersja dla dzieci o tym nie mówi
Co tak naprawdę Kopciuszek zgubił.
Zgubił on bowiem biegnąc z imprezki
Czerwone stringi, w dodatku "eski"
Papa Cichopłuk wysłał nazajutrz
Emisariuszy po całym kraju
Żeby znaleźli jedną z dzieweczek
Która pasuje do tych majteczek
Tysiące panien doznało stresu
Przy naciąganiu ciasnego desu
Założyć stringów nie dały rady
Bo wszystkie miały za tęgie wkłady
Ale zdębieli emisariusze
Kiedy założył stringi Kopciuszek
Potem odbyło się weselisko
Gdzie wielu gości upadło nisko
Były prezenty i czek od papy
I noc poślubna - całkiem od czapy
Bo choć pan młody był nie wyżyty
Śpiący Kopciuszek spał jak zabity
Teraz, dziewczęta, nadeszła pora
Na coś mądrego, czyli na morał
Niech was nie zwiedzie przykład Kopciuszka
Kiedy wskoczycie komuś do łóżka

Bo nie wystarczy gdzieś majtki zgubić
By księcia z bajki zaraz poślubić.
_________________
prawdziwy mężczyzna nie je miodu tylko żuje pszczoły
 
 
Maja.
[Usunięty]

Wysłany: Pią 18 Cze, 2010   

Po katastrofie dużego promu wycieczkowego, na rozrzuconych po oceanie bezludnych wysepkach wylądowali nieliczni rozbitkowie. Los podzielił ich tak, że na kolejnych wyspach wylądowali:
-Dwóch Włochów i jedna Włoszka;
-Dwóch Francuzów i jedna Francuzka;
-Dwóch Niemców i jedna Niemka;
-Dwóch Greków i jedna Greczynka;
-Dwóch Anglików i jedna Angielka;
-Dwóch Bułgarów i jedna Bułgarka;
-Dwóch Japończyków i jedna Japonka;
-Dwóch Chińczyków i jedna Chinka;
-Dwóch Amerykanów i jedna Amerykanka;
-Dwóch Irlandczyków i jedna Irlandka;
-Dwóch Polaków i jedna Polka.
Miesiąc później zaszły na tych wysepkach następujące wydarzenia:
-Jeden Włoch zabił drugiego w walce o Włoszkę.
-Dwaj Francuzi i Francuzka żyją szczęśliwie i tworzą tzw. "trójkącik".
-Dwaj Niemcy wyznaczyli sobie dokładny plan naprzemiennych wizyt u Niemki i przestrzegają go dokładnie.
-Dwaj Grecy śpią ze sobą, a Greczynka gotuje i sprząta.
-Dwaj Anglicy czekają, aż ktoś ich przedstawi Angielce.
-Dwaj Bułgarzy popatrzyli na Bułgarkę, potem popatrzyli na bezkresny ocean, popatrzyli znowu na Bułgarkę, weszli do wody i zaczęli płynąć przed siebie. (*)
-Dwaj Japończycy wysłali faks do Tokio i czekają na instrukcje.
-Dwaj Chińczycy otworzyli aptekę / restaurację / pralnię i zapłodnili Chinkę, by dostarczyła im pracowników.
-Dwaj Amerykanie zastanawiają się nad popełnieniem samobójstwa, ponieważ Amerykanka ciągle skarży się na swoje ciało, mówi o prawdziwej naturze feminizmu, o tym, jak może robić wszystko, co oni mogą robić, skarży się na potrzebę spełnienia, równy podział obowiązków domowych, jak palmy i piasek sprawiają, że wygląda grubo, jak jej ostatni chłopak szanował jej zdanie i traktował ją lepiej niż oni to robią, jak poprawiają się jej kontakty z matka, jakie są podatki i że nie pada.
-Dwaj Irlandczycy podzielili wyspę na część północną i południową, i zbudowali gorzelnie. Nie pamiętają, co to seks, bo po paru pierwszych litrach kokosowej whisky wszędzie robi się mglisto. Ale są szczęśliwi, bo przynajmniej Anglicy nie mogą się dobrze bawić.
- Dwaj Polacy założyli swoje partie polityczne i obiecują Polce, że jak wstąpi to czeka ją szczęśliwa przyszłość. Jednocześnie jeden wypomina Polce, że jest komuchem, drugi ma do niej żal, że nie jest; obaj zaś zamierzają wystąpić ze swej partii i założyć nowe, licząc że ten sposób skłonią Polkę by ich pokochała.
;)
 
 
Rewizor
[Usunięty]

Wysłany: Sob 19 Cze, 2010   

Maja. napisał/a:
na kolejnych wyspach wylądowali
Jest jeszcze wersja z Rosjanami. Panowie założyli partię i obaj współżyli z Rosjanką. Potem zwołali posiedzenie politbiura, oskarżyli panią o prostytucję i skazali na 25 lat ciężkich robót. Od tej pory oni piją bimber z kokosów, a ona ciągnie pług.
 
 
Caban 
Banita
15 PTBR


Wiek: 113
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 53
Skąd: UE
Wysłany: Sob 07 Sie, 2010   Rozmowa informatyków



Rozmowa informatyków
_________________
Służba jest jak poemat, tylko trzeba znaleźć dobry temat.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group