Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Stevie
Pon 17 Sie, 2009
Generał Skrzypczak: Oskarżam za Afganistan
Opublikował Wiadomość
Stevie 
Admin Site
Polak



Pomógł: 23 razy
Wiek: 56
Dołączył: 19 Cze 2004
Posty: 14796
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   Generał Skrzypczak: Oskarżam za Afganistan

Cytat:

Generał Skrzypczak: Oskarżam za Afganistan


Miarka się przebrała. Wojskowi przerywają milczenie. Generał Waldemar Skrzypczak w wywiadzie dla DZIENNIKA nie ukrywa, że polska armia w Afganistanie nie ma dobrego sprzętu. Dowódca wojsk lądowych oskarża, że o wyposażeniu decydują urzędnicy, którzy wojnę znają tylko z filmów.

Michał Majewski, Paweł Reszka: Słyszeliśmy, że po ostatnim tragicznym zdarzeniu w Afganistanie odbył pan generał naradę z podwładnymi. Miał pan tam powiedzieć: "Czara goryczy się przelała", przepraszał pan, że pańskie działania na rzecz zakupu sprzętu dla żołnierzy w Afganistanie nie były dość skuteczne. Czy to prawda?
Waldemar Skrzypczak: To prawda. Żałuję, że tego, co mówię dziś, nie powiedziałem wcześniej.

To dlaczego pan nie powiedział wcześniej?
Myślałem, że będziemy mieli w końcu właściwy sprzęt, ale okazało się, że wierzyłem niepotrzebnie. Moja wiara była niewarta tego, co się stało.

Wrócił pan właśnie z Leźnicy, z ceremonii przywiezienia do Polski ciała kapitana Daniela Ambrozińskiego. Co pan czuł na miejscu?
Ból po stracie doskonałego dowódcy. I poczucie wstydu, że nie daliśmy żołnierzom potrzebnego sprzętu. To my, generałowie, jesteśmy odpowiedzialni za to, czy żołnierze mają wyposażenie potrzebne na wojnę. My prosimy o broń, ale wszystko tonie w procedurach biurokratycznych. Decydują urzędnicy wojskowi, którzy front widzieli w filmie "9 kompania". My jesteśmy stawiani pod pręgierzem przez przełożonych, którzy słuchają doradców mających mgliste pojęcie o szkoleniu i tkwią w schematach z lat 70. i 80.

Premier poleciał do Afganistanu. Powiedział, że wojsku brakuje sprzętu. Rozumiemy, że pan się z tym zgadza?
Jestem bardzo zadowolony, że premier znalazł czas dla żołnierzy w Afganistanie i dostrzegł to, co jest dla nas największym problemem. Brakuje sprzętu, o który walczymy nieustannie od trzech lat. Chodzi o bezzałogowe samoloty rozpoznawcze, śmigłowce i ich uzbrojenie. Rozumiem, że jest kryzys. Jednak wcześniej, gdy były pieniądze, nie kupiono tego, co trzeba. To, co było pilną potrzebą operacyjną, nie dotarło na front wcale, bo pieniądze poszły na co innego.

Pan generał mówił, że pieniądze poszły gdzie indziej? Gdzie poszły?

To nie do mnie pytanie, bo nie ja te pieniądze dzieliłem. Dziwne jest, że kupuje się sanitarki, których w jednostkach mamy pod dostatkiem. Idzie pełną parą rozdmuchany program zakupów mostów dla wojsk lądowych. Tymczasem śmigłowców, które są nam potrzebne, nie ma. A wystarczy, żeby uwzględniono to, cośmy pisali jako Dowództwo Wojsk Lądowych. Dwa lata temu dokonaliśmy głębokiej analizy tego, co nas spotka w latach 2009-11. Stwierdziliśmy, że zabraknie nam śmigłowców na front i do szkolenia. Alarmowaliśmy, że trzeba nam kupić śmigłowce Mi-24 i Mi-17 lub Mi-171. Generalnie wszyscy się z tym zgodzili, ale potem sprawa umarła śmiercią naturalną. Tymczasem już dziś piloci czekają w kolejkach, żeby móc uczyć się latać. Prawdziwy problem zrodzi się w drugiej połowie 2010 roku.

Jaki problem?
Nie będzie na czym latać.

Ile tych śmigłowców jest potrzebnych?
Na front sześć bojowych i sześć transportowych. Drugie tyle do szkolenia w kraju.

Pan się zna na wojnie. Chodzi pan do ministra obrony, do szefa sztabu generalnego i mówi pan: To i to jest niezbędne. Co pan słyszy w odpowiedzi?
Bezpośrednio nie rozmawiałem na te tematy. U nas generalnie nie wysłuchuje się dowódców, przynajmniej mnie. Są inni doradcy. Nie wiem, czy moje informacje do ministra docierają. Podejrzewam, że nie. Do ministra dociera zniekształcony obraz rzeczywistości. Wynika z niego, że wszystko jest OK, na piątkę.

Nie rozumiemy. Przecież urzędnikom od spraw wojskowych powinno zależeć na tym, żeby armia miała jak najwięcej nowoczesnego sprzętu...
W praktyce jest inaczej. Opinie na temat zakupów piszą ludzie, którzy technicznie są może dobrze przygotowani. Ale nie znają naszych oczekiwań. Nie czują pola walki. To my powinniśmy decydować o tym, co jest nam na wojnie potrzebne. Tymczasem zawłaszczono nasze kompetencje. Oddano je ludziom, którzy nie ponoszą odpowiedzialności żadnej. Oczekuję, że ktoś odpowie przed sądem za to, że nie mamy środków walki, które zapewniają bezpieczeństwo polskim żołnierzom. Za to moim zdaniem trzeba ponosić odpowiedzialność karną. Tymczasem oni siedzą teraz w zaciszu domowym i nie przejmują się tym, co się stało. Panowie, to wy jesteście winni! Nie chodzi o to, że obcięto budżet MON. Pieniądze na sprzęt były, ale zwyczajnie go nie kupiono.

Poda pan przykład?
Proszę bardzo. Występowaliśmy o uzbrojenie śmigłowców w karabin automatyczny Dillon M134D, który w ciągu sekundy wystrzeliwuje 50 pocisków, to prawdziwy siewca śmierci. Ale ktoś napisał opinię, że na burcie śmigłowca nie można zamocować takiego karabinu maszynowego, bo nie da się zbudować podstawy, która go utrzyma.

Chwileczkę, skoro nie było jak przymocować karabinu, to po co taki karabin?
Kiedy to powiedziałem swoim pilotom, obśmiali się jak norki. Takie podstawy do mocowania można przygotować w dwa tygodnie. Dodam, że chodzi o dozbrojenie śmigłowców Mi-17, czyli tych, które w zeszły poniedziałek poleciały z odsieczą dla oddziału kapitana Ambrozińskiego.

Za zakupy odpowiedzialne są MON i Sztab Generalny.
Ja mówię o procedurach. A procedury są tak skonstruowane, że przez ostatnie dwa lata niewiele kupiliśmy ze sprzętu potrzebnego na front. Nie będę wskazywał palcem winnych. Wiem, jakie instytucje są za to odpowiedzialne i ludzie z nich powinni uderzyć się w piersi i posypać głowy popiołem.

Może urzędnicy i wojskowi boją się oskarżeń o korupcję, dlatego program zakupów dla armii idzie tak opornie?
Żyjemy od dawna w strachu. Każda decyzja jest sprawdzana: czy była dobra, dlaczego została podjęta, czy ktoś za tym stoi. Wynika to z braku zaufania do nas. Jeżeli się nie ufa wojskowym, to ktoś powinien odejść: albo wojskowi, albo ci, którzy wojskowym nie ufają. Rozwiedźmy się, bo tak dalej się nie da. Armia jest zmęczona histerią strachu i braku zaufania. Burzy to normalne funkcjonowanie wojska. To irracjonalne, że dowódcom się nie ufa. Każda operacja wojskowa, w tym operacje, w których są straty, objęta jest kontrolą organów MON. Żołnierze są przesłuchiwani: dlaczego strzelali, dlaczego tak strzelali, dlaczego nie strzelali inaczej?

I to jest złe zdaniem pana generała?
Analiza akcji bojowych jest robiona zawsze, ale kontrola każdego ruchu, żandarmeria na każdym kroku - to jest chore. Bo pytania zadają osoby, które nigdy nie walczyły, które nigdy nie ponosiły odpowiedzialności za organizację walki, za dowodzenie walką. To wywołuje paraliż dowodzenia. Wypaczamy młodszych dowódców. Kształcimy pokolenie oficerów, którzy będą bali się podejmować decyzje. Decyzje odważne, które będą przesądzały o życiu żołnierzy na polu walki.

Nie boi się pan, że zostanie oskarżony o to, że miesza się pan do polityki?
Krytykuję tylko system, który powoduje, że wojsko nie ma sprzętu. Pan premier sam powiedział, że na misjach brakuje wyposażenia. Dziękuję mu za to i w pełni podzielam ten pogląd. Ze swojej strony staram się powiedzieć, gdzie leży przyczyna. Jeżeli ktoś próbuje mnie wmanewrować w sytuację, że ja jestem przeciw premierowi, to postępuje nieuczciwie. Ja chcę tylko, by ludzie odpowiedzialni za dostawy sprzętu w końcu otrzeźwieli. Wierzę, że wizyta premiera w Afganistanie będzie siłą napędową, że stanie się to, czego od dawna oczekujemy.

Zauważył pan, że premier nie wziął ze sobą do Afganistanu nikogo z MON ani ze Sztabu Generalnego?
Pan premier chyba wiedział, co robi, ale to już polityka, więc nie chcę tego komentować. Ja nie jestem politykiem, tylko żołnierzem.

Wróćmy jeszcze do poniedziałkowej bitwy. Jak to jest możliwe, że w XXI wieku, gdy króluje najwyższa technologia, żołnierze niespodziewanie natykają się na tak licznego przeciwnika? Ilu było tych talibów? 100 - 150. Czyli dwukrotna przewaga. Gdyby nasi żołnierze mieli wiedzę, że jest tak silne zgrupowanie, na pewno nie prowadziliby operacji tak skromnymi siłami. Kto odpowiada za dostarczanie informacji wywiadowczych? Rozumiemy, że Polacy, bo Ghazni to nasza strefa?
Wywiad polskiego kontyngentu wojskowego. Ale jest jedna ważna uwaga. Zespoły odpowiadające za szkolenie armii i policji afgańskiej - a takim dowodził kapitan Ambroziński - nie podlegają dowództwu polskiego kontyngentu. Podlegają dowództwu amerykańskiemu. Powinni więc mieć informacje z dwóch źródeł: od polskiego wywiadu wojskowego i od Amerykanów. To musi być szczegółowo zbadane. Jednak znów muszę wrócić do problemu ze sprzętem. Ważne jest posiadanie taktycznych bezpilotowych samolotów rozpoznawczych. My mamy bezzałogowe orbitery. Są dobre, ale mają mały, kilkukilometrowy zasięg. Nie mamy tych bezzałgowoców taktycznych o zasięgu 150 km. Zabiegamy o nie ponad dwa lata. Zabiegamy bez powodzenia.

Gdyby żołnierze w Afganistanie mieli te szpiegowskie samoloty średniego zasięgu, to można było uniknąć poniedziałkowej pułapki?
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że mogliśmy tego uniknąć.

Ile taki samolot kosztuje?
60 - 80 milionów złotych.

Ile ich potrzeba?
Wystarczą dwa.

Czy były błędy w czasie akcji sprzed tygodnia?
Każdy bój jest inny. Nasi żołnierze odnieśli sukces. Wyszli z bardzo trudnej opresji przy minimalnych stratach. Przy tak przeważającej sile przeciwnika żołnierze świetnie sobie poradzili.

Czy podejrzewa pan zdradę afgańskiej milicji, która była z naszymi żołnierzami na patrolu?
Nasi żołnierze zostali okrążeni. Na bazie moich doświadczeń z Iraku twierdzę, że zostali wciągnięci w dobrze przygotowaną zasadzkę. Wobec milicji afgańskiej trzeba mieć ograniczone zaufanie, gdyż wielu funkcjonariuszy współpracuje z talibami. Podejrzewam, że tak było i w tym przypadku.

Czy nasi żołnierze mieli właściwe wsparcie z powietrza?
Na miejscu były samoloty amerykańskie, wykonały uderzenie, ale chyba nieskuteczne. Być może był problem w naprowadzaniu, nie znam szczegółów. Za jakiś czas będzie to można wyjaśnić.

Dlaczego na pole walki nie doleciały polskie dobrze uzbrojone śmigłowce Mi-24?
Nie odpowiem na to pytanie, nie znam szczegółów. Moim zdaniem nie było żadnych przeszkód. Mi-24 mogą operować na wysokości, na której doszło do walki, czyli 2500 - 2700 m. Trzeba to wyjaśnić.

Czy kapitan Ambroziński nie żył, gdy nasi żołnierze się wycofali?
Według słów sanitariusza nie żył.

Kto strzelał do naszego oficera?
Doskonale wyszkolony snajper, który musiał przejść bardzo długie szkolenie, skoro potrafił tak celnie trafić, tuż ponad kamizelkę.

Znał pan kapitana Ambrozińskiego?
Rozmawiałem z nim jakieś półtora roku temu, będąc w Pierwszym Batalionie Kawalerii Powietrznej. Był świeżo po zagranicznym kursie piechoty górskiej. Bardzo dobry oficer, który dowodził w Iraku w czasie szóstej zmiany. Doskonale przygotowany dowódca plutonu rozpoznawczego. Żołnierz z jajami. Fachowiec po kursie rangersów.

Co się dzieje z naszymi czterema żołnierzami, którzy zostali ranni?
Są w bazie Rammstein, w piątek był u nich mój zastępca generał Edward Gruszka, zabrał też ich rodziny. Duch jest bojowy, wszyscy chcą wracać do szyku, na front. Wszyscy. Amerykanie otoczyli naszych żołnierzy wyjątkową opieką. Głowię się nad tym, jak im wyrazić wdzięczność, jak ich uhonorować.

Czy powinniśmy podjąć się odpowiedzialności za prowincję Ghazni? Czy to nie przekracza naszych możliwości?
To była decyzja polityczna. Nie chcę o tym dyskutować.

Nie obawia się pan, że polityczny wniosek z tragedii będzie taki, że wojsko dostanie zakaz aktywnego działania w Afganistanie? Po co nowe ofiary, niech armia siedzi w bazach?
To byłaby najgorsza z możliwych decyzji. Aktywność operacyjna to gwarancja bezpieczeństwa. Trzeba mieć cały czas inicjatywę.

Co więc robić?
Trzeba utrzymać taki poziom aktywności jak dotychczas i robić wszystko, by potrzebny sprzęt znalazł się na froncie jak najszybciej.Dziś nie mamy nic więcej, co moglibyśmy wysłać na front.

Michał Majewski, Paweł Reszka
_________________
Administratorzy i Moderatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za opinie wyrażane przez użytkowników NFoW.

Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda
 
 
ajzik 
Banita


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 3557
Skąd: Polska
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   Re: Generał Skrzypczak: Oskarżam za Afganistan

Fetyszyzowanie kwestii sprzętowych też jest niebezpieczne.
Bo jak już wszystko będzie tak jak chcą żołnierze i dowódcy (o ile osiągnięcie takiego stanu jest wogóle możliwe ?) i wciąż będą od czasu do czasu ginąć żołnierze PKW-A w Afganistanie to co wtedy ? Kto będzie winny ?
 
 
wieczne500 
6
Homo homini lupus



Pomógł: 25 razy
Dołączył: 24 Wrz 2007
Posty: 1443
Skąd: Kozice Górne
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

Nie wiem czy mam racje ale to chyba końcowy okres kariery gen. Skrzypczaka.
Tak zwane donoszenie na przełożonych nikomu w MON nie dało korzyści.
W JW jak pod....sz przełożonego nawet w najlepszej intencji to już masz gorzej niż prze....ne.
Taka jest rzeczywistość. Wszyscy kłamią w meldunkach zaczynając od dowódcy plutonu a kończąc na dowódcy bóg wie czego. A z tych kłamstw wybiera się te które są najlepsze. I tak jest kreowany wizerunek wojska w instytucjach rządowych.
Szkoda, szkoda.
Ostatnio zmieniony przez wieczne500 Pon 17 Sie, 2009, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
gościnnie 
5


Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 348
Skąd: pułtusk
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

Wasz dowódca stanął za wami, więc najwyższy czas, żebyście sami stanęli za sobą.
List otwarty podpisany przez odpowiednią liczbę żołnierzy, nagłośniony przez media mógłby dotrzeć do głów ludzi, dla których liczą się tylko słupki sondażowe. Macie forum, na którym możecie się organizować, macie stowarzyszenie, macie kontakty w mediach, brakuje Wam tylko inicjatywy i odwagi. To już nie akcja "Śrubka", tu chodzi o Wasze bezpieczeństwo.
 
 
Świtek 
8
Kontestator ;)


Pomógł: 6 razy
Wiek: 55
Dołączył: 29 Kwi 2007
Posty: 3581
Skąd: Kościan, Wielkopolska
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

Też myślę o liście otwartym od siebie. Postaram się go dzisiaj napisać i wysłać tam gdzie trzeba. Nie chodzi mi tylko o generała ale o żołnierzy, którzy dla mojego kraju, dla mojej rodziny i moich dzieci narażają swoje życie...
_________________
Mądrzy i głupcy popełniają taką samą liczbę błedów. Mądrzy ciągle nowe, głupcy zawsze te same.
 
 
 
Emade 
1


Dołączył: 25 Lip 2009
Posty: 27
Skąd: woda
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

A gdzie był Pan Skrzypczak jak jakiś czas temu "Szturman" wypowiedział się na temat wyposażenia żołnierzy w Afganistanie???
Co próbowano wtedy zrobić z tego bodajże sierżanta??
Dlaczego wtedy nabrał wody w usta??
Może teraz jak będzie odwołany to będzie takim ekspertem jak Koziej.
 
 
plut. pchor. rez 
6



Pomógł: 2 razy
Wiek: 50
Dołączył: 31 Maj 2005
Posty: 1017
Skąd: ten dym?
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

Czy władze forum mogły by przygotować takiego "gotowca". Podpisał bym się pod takim listem z imienia i nazwiska.
_________________
Wojna nie wybucha wtedy gdy gotowi są do niej wszyscy, lecz wtedy gdy gotowi są do niej tylko niektórzy.
 
 
nikesz 
2


Dołączył: 21 Wrz 2007
Posty: 50
Skąd: płd-zach
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

Gen. Skrzypczak głośno wyraził to, co niektórzy z nas myślą od dawna, z czym spotykamy się na codzień czytając tylko nasze forum. Ale nikt nie wyciąga wniosków, dalej przygotowuje się rozporządzenia, których wprowadzenie i skutek ich obowiązywania nie jest do końca przeanalizowany. Np. ostatnie rozporządzenie w sprawie WKU, sprawa z wyżywieniem żołnierzy, pobieranie podatku od rozłąkowego, chociaż po kilkunastu miesiącach okazało się jednak, że tego robic nie wolno, mieszkania - wykup, pomysły ograniczające dodatki poligonowe, mianowania na wysokie stopniei wyznaczanie na stanowiska ludzi bez doświadczenia, wszędzie jest nie tak - wszystko co było kiedyś normalne nagle zniknęło. Ale to jest choroba dość poważna - bo nagle okazuje się że jakimś idiotycznym pociągnięciem nie cierpią tylko pojedynczy żołnierze, ale giną ludzie!
 
 
mlyniu 
5



Pomógł: 7 razy
Wiek: 42
Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 845
Skąd: Kwidzyn
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

plut. pchor. rez napisał/a:
Czy władze forum mogły by przygotować takiego "gotowca". Podpisał bym się pod takim listem z imienia i nazwiska.


Jestem za. Też podpiszę taki wyraz poparcia dla. p. Gen. Skrzypczaka i najlepiej żeby on dotarł zarówno do pana Generała jak i do mediów, żeby ludzie zobaczyli, że wielu żołnierzy popiera Swego dowódcę i jest przeciwko wielu bezsensom dziejącym się w armii...
 
 
miki 
Mod



Pomógł: 139 razy
Wiek: 61
Dołączył: 07 Mar 2007
Posty: 6757
Skąd: Warmia i Mazury
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

Emade napisał/a:
A gdzie był Pan Skrzypczak jak jakiś czas temu "Szturman" wypowiedział się na temat wyposażenia żołnierzy w Afganistanie???
Co próbowano wtedy zrobić z tego bodajże sierżanta??
Dlaczego wtedy nabrał wody w usta??


O ile mnie pamięć nie myli to po tym zdarzeniu opancerzono Rosomaki tak jak to powinno wyglądać przed misją.

miki :cool:
_________________
"Człowiek postępuje rozsądnie wtedy i tylko wtedy, gdy wszelkie inne możliwości zostały już wyczerpane". - Prawa Murphiego
 
 
kowal 
1


Dołączyła: 19 Lut 2007
Posty: 38
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

Na razie wszyscy mówia o Afganistanie - moze w końcu ktoś otwarcie powie co sie dzieje w kraju ,jaka jest sytuacja sprzętowa ,jakie jest morale żołnierzy utrzymujących to wszystko przy życiu -aby dalej do przodu .Beton o którym wszyscy mówią nie jest tylko na górze -meldunki które wychodzą z jednostek nie podają prawdy - dlaczego tyle lat wojsko opiera sie na obłudzie i zakłamaniu . Dlaczego pan Gen.Skrzypczak podjął walkę -czy sam jest w stanie zburzyć te mury .................
 
 
PretorianO 
1



Wiek: 41
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 42
Skąd: Wrocław
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

Mi się bardzo podobało to co powiedział p. gen. Skrzypczak. Miałem okazję oglądać wczoraj w nocy na tvn24 debatę na temat tych słów. Brał w niej udział między innymi marszałek Szmajdziński który od razu zaznaczył że generał nie powinien się tak wypowiadać... Jasne, powinniśmy trzymać się tej durnej zasady że swoje sprawy załatwiamy między sobą a wszystkim dookoła mówimy że jest super. Prawda jest jednak taka że gdyby nie odwaga pana generała to było by jak zawsze czyli garść frazesów typu "na armii nie wolno oszczędzać" (dokładnie to samo słyszy się w tv co roku w okolicach 15.08 a w razie kryzysu wiadomo którego resortu budżet idzie pod nóż) a następnie cisza, i nieme oczekiwanie do kolejnej tragedii. Panowie, wszyscy wiemy ile problemów jest z najprostszymi sprawami (pobieranie amunicji itd.). Żeby przeprowadzić najprostsze zajęcia trzeba skolekcjonować masę podpisów na sporej ilości kartach papieru żeby w razie czego było co kontrolować. Garb logistyki rośnie na plecach armii i jeśli nic z tym nie zrobimy to na jedną osobę kontrolującą niedługo będzie przypadała jedna kontrolowana. Atutem każdej armii winna być możność szybkiego zareagowania na zmieniającą się sytuację. Czy my mamy takie możliwości? Odpowiedź chyba każdy zna.

p.s. Właśnie przeczytałem co p. Julia Pitera sądzi o wypowiedzi generała. Głowa puchnie.
_________________
"Nie wszyscy możemy być filozofami, bo któż by świnie wtedy pasał?"
 
 
 
bond 
Mod



Pomógł: 28 razy
Wiek: 57
Dołączył: 21 Cze 2004
Posty: 3745
Skąd: Gliwice
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

Afganistan to jeden problem, a mizeria sprzętowa w kraju to drugi. Który ważniejszy? Afganistan kiedyś się skończy a gdzie obrona terytorium Polski? Może trzeba pójść w innym kierunku i zastanowić się nad sensownością i celowością utrzymywania tak dużego kontyngentu w Afganistanie, kiedy mamy problemy z prawidłowym ukompletowaniem jednostek w kraju. Za kilka lat MW będzie mogła popływać na szalupach (jeśli ich nie potną razem z okrętami). Artyleria bazuje na starym sprzęcie. Lotnictwo poza F-16 też wymaga dużych nakładów. Może trzeba usiąść i zastanowić się czy ważniejsze jest utrzymywanie korpusu ekspedycyjnego, kosztem sił przeznaczonych do obrony kraju, czy zmniejszyć zaangażowanie poza granicami a zaoszczędzone środki przeznaczyć na modernizację sprzętu.
Lekką rączką zrezygnowano z udziału w misjach ONZ, które stosunkowo niewiele kosztowały a przynosiły prestiż na arenie międzynarodowej.
Może nas (Polski) nie stać na tak duże zaangażowanie jak wojna w Afganistanie?
 
 
REMOV 
9


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 11 Lis 2004
Posty: 5214
Skąd: Polska
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

bond napisał/a:
Może nas (Polski) nie stać na tak duże zaangażowanie jak wojna w Afganistanie?
Zastanów się, jak by wyglądało Wojsko Polskie bez udziału w misji irackiej i afgańskiej? Może czas sobie odświeżyć stare zdjęcia sprzed 2002, przypomnieć, jak kształtowało się wówczas podejście do armii, jak wyglądały stosunki w niej panujące, procedury czy nawet kwestia zakupu sprzętu? Chyba, że już pamięć wyblakła?

Te misje są jedynym poważnym impulsem, jedynym prawdziwym motorem napędowym zmian, którego WP nie miało od czasów II wojny światowej. I tutaj prestiż działań pod flagą oenzetu można wyrzucić do kosza, bowiem poza prestiżem niewiele z nich wpływa na armię, jeżeli na przeciwnym biegunie masz zyski płynące z działań w ramach międzynarodowych kontyngentów.
 
 
Prawie emeryt
[Usunięty]

Wysłany: Pon 17 Sie, 2009   

onet.pl napisał/a:
Zbuntowany przeciwko afgańskiej polityce MON-u Dowódca Wojsk Lądowych, generał Waldemar Skrzypczak został wezwany na dywanik. Będzie się tłumaczył z krytyki pod adresem resortu Bogdana Klicha.


 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group