Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Musztrą i wuefem wojny nie wygramy
Opublikował Wiadomość
Stevie 
Admin Site
Polak



Pomógł: 23 razy
Wiek: 56
Dołączył: 19 Cze 2004
Posty: 14796
Wysłany: Czw 24 Lut, 2011   Musztrą i wuefem wojny nie wygramy

Waldemar Skrzypczak napisał/a:
Przy okazji opisywania i o(b)mawiania katastrofy smoleńskiej, pojawiły się informacje o braku dyscypliny w Siłach Powietrznych i że winien temu jest śp. gen. Andrzej Błasik. To chyba jedna z najbardziej awanturniczych teorii, jaką ostatnio słyszałem.
Nie trzeba być filozofem, by zgadnąć, że szuka się winnego tego, co narastało w Siłach Powietrznych przez wiele lat. Winny jest gen. Błasik, który nie stanie dziś w szranki z oszczercami. Przypomnę tylko głównodowodzącym, że fenomen gen. Basika zawdzięczamy generałom Sił Powietrznych, którzy go promowali. Nagle ci Panowie stracili pamięć? To typowe dla klakierów.

Każdy żołnierz, który zaszedł wysoko w hierarchii wojskowej, zawdzięcza to w znacznej części swoim przełożonym. Ja również. I sam także starałem się promować najlepszych z najlepszych. Zatem teraz, kiedy sprawa smoleńskiej katastrofy jeszcze się nie zakończyła, nie oskarżajmy kolegów. Zostawmy to wymiarowi sprawiedliwości.

Natomiast zadajmy sobie pytanie, czy zaniedbana dyscyplina faktycznie winna jest tej katastrofie. Zauważyłem, że od około 2003 roku w Sztabie Generalnym WP modne stało się obwinianie dowódców Rodzajów Sił Zbrojnych o brak właściwego kierowania podwładnymi. Jako młody generał w SG WP byłem świadkiem nagonki na tych dowódców. Znam takich, którzy prześcigali się w pomysłach, ku utrapieniu armii, aby tylko przypodobać się politykom. Warto, aby któryś z historyków to zbadał - są dokumenty i świadkowie.

W efekcie dowódcy, zamiast zajmować się dowodzeniem, zajmowali się obroną własną. Tłumaczeniem się za szeregowego, który miał fantazje pobić np. policjanta. Od dowódcy szczebla strategicznego żądano wiedzy, dlaczego ten szeregowy to zrobił. I wyjaśnienia, dlaczego temu nie zapobiegł. Nieważne były wyniki ćwiczeń operacyjnych, tego, że NATO ocenia je dobrze. Ważne było przypięcie łatki za pijanego szeregowca. To się nadaje na dobrą książkę.

Przypomnę też, że na początku roku 2000 modna stała się w armii tzw. humanizacja w WP. My, młodzi dowódcy, nazywaliśmy to „kumanizacją”. Kazano nam bowiem traktować żołnierzy jak przyjaciół, ”kumać” się z nimi. Wmawiano, że trzeba zerwać w armii z postpeerelowskim brakiem szacunku dla żołnierza, brakiem demokratycznych zasad w dowodzeniu.

Klnę się na Boga, ja tego nie wymyśliłem. Starałem się zawsze szanować żołnierzy. Na poligonach byłem z nimi w jednym czołgu. Zimą spaliśmy na czołgu pod jednym brezentem, bo tak było cieplej. Jadałem z nimi w lesie pod drzewem. Staliśmy razem obok siebie dniami i nocami na strzelnicach i pasach taktycznych. W deszczu i słocie. Na mrozie i w słońcu. Znałem ich troski i bóle. I jakoś na wyżynach urzędniczych w armii nie mogę dostrzec tych, którzy dzielili podobny los.

Kto wówczas był u steru w MON? Nie tylko obecni doradcy ministra Obrony Narodowej. I teraz ci wszyscy panowie mówią - w kontekście katastrof lotniczych - że w armii nie ma dyscypliny. Może rozliczmy teraz ich za to, co zrobili i jak to wówczas „spieprzyli”?
Szczególnie w Wojskach Lądowych armia jest dziś mentalnie inna. To wojsko wojenne, po „przejściach”. I czas aby niektórzy sztabowcy przestali udawać, że musztra jest panaceum na choroby armii. Czas się ocknąć. Bo sprawdzeni bojowo żołnierze potrzebują autorytetów, niee trzeba ich pędzić jak… tylko po to, aby ich zająć czymkolwiek. Pamiętam, jako podchorąży, bezmyślne „tupanie w rytm” bębna w ramach tzw. musztry paradnej. To dopiero była „ogłupialnia”. Ale to był rok 1978.
Żołnierze-weterani każdego nieudacznika odrzucą. Co więcej, wśród ich przełożonych nie może być ludzi zlustrowanych jako donosiciele. A w armii, o zgrozo, okazuje się, że są tacy jeszcze.

Warto, aby elity wojskowe zaczęły rozumieć, że nie mają dziś żołnierza rodem z 1978 roku. I że musztra, śpiew i wuef nie są dla armii zbawieniem.

Waldemar Skrzypczak
 
 
PDT 
Guru
iuris peritus in spe



Pomógł: 32 razy
Wiek: 54
Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 13756
Skąd: ex rei publicae defectae
Wysłany: Czw 24 Lut, 2011   

"Wołanie na puszczy" :(
_________________
Nec stultis solere succurri.
******* ****
 
 
MK-J 
Mod
kapitanka



Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 22 Wrz 2007
Posty: 7498
Skąd: north
Wysłany: Czw 24 Lut, 2011   

Tytuł tematu „Musztrą i wuefem wojny nie wygramy” nieodparcie kojarzy mi się ze słowem „dyscyplina”, z lubością wypowiadanym przez obecnego Ministra, odmienianym przez wszystkie przypadki. Można by pomyśleć, że dopiero teraz, po dziesięcioleciach zaniedbań zaprowadza się „porządki” w armii.

Ale można też odnieść (oby złudne) wrażenie, że nie chodzi o to, żeby było dobrze, ale żeby w ogóle coś się działo. Bo czymże np. jest zdawanie egzaminów z instrukcji, regulaminów, uzupełnień do nich zanim jeszcze ukażą się drukiem? Czymże jest kontrolowanie dokumentacji szkoleniowej i ocena procesu szkolenia poprzez pryzmat „właściwej”, jedynie słusznej formy i szaty graficznej konspektu oraz ilości zapisów w dzienniku? Czymże jest karanie za przestępstwo w postaci np. noszenia ocieplacza czy nie włożenie nogawek do butów w upalne lato? (w tym miejscu nie sposób nie nawiązać do TEGO autorytetu). To są wyznaczniki profesjonalizacji? Tak pojmuje się zawodowstwo?

A czymże wreszcie jest permanentna reorganizacja granicząca z dezorganizacją struktur wszelkiej maści? Udowadnianie wszystkiego sakramentalną formułą koszt-efekt, gdzie zawsze, dla uzyskania akceptacji nawet kuriozalnych pomysłów, efekt przewyższy koszt (przypomina to czasy, kiedy na zajęciach z przedmiotu: ekonomia polityczna, udowadniało się wyższość ekonomii socjalistycznej nad kapitalistyczną i w owych czasach zawsze to się udawało :!: ).

Brak autorytetów, który dotknął nasz kraj, szczególnie niekorzystnie odbija się na specyficznym tworze jakim są SZ RP. Czy staną się nimi nadzwyczaj szybko awansowani dowódcy o twarzach dzieci, którzy nie zawsze mają odpowiednie doświadczenie (nie umniejszając tym, którzy świetnie się sprawdzają :efendi2: )?
O jakich autorytetach możemy mówić, jeżeli postawa BMW osiągnęła apogeum „skuteczności”? Ci, którzy odstają od tej „marki”, mają swoje zdanie i nie boją się go artykułować - są dość skutecznie "pacyfikowani" (vide autor artykułu – W.S.).

Powoli cywilne zwierzchnictwo ucywilnia wojsko. W wielu wypowiedziach jesteśmy już zrównywani z cywilami – choćby ostatnie dyskusje na temat systemu emerytalnego czy problematyki zwolnień lekarskich. I tak drobnymi kroczkami stajemy się cywilną firmą, przysłowiowa fabryką gwoździ (tu może właściwszym byłoby – śrubek ;) ), gdzie nie potrzeba autorytetów, gdzie jest taśma, a pracujący przy niej ma wykonać swoją robotę w określonym czasie, nie zastanawiając się specjalnie nad alternatywnymi rozwiązaniami, bo ma instrukcje, wytyczne, zarządzenia, procedury, konspekty, plany pracy itp. I to powoli staje się zamiennikiem etosu naszej służby. :(
_________________
Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie
ma prawa do przyszłości. J. Piłsudski
 
 
babcia131 
5



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 586
Skąd: Polska
Wysłany: Czw 24 Lut, 2011   

Cytat:
I tak drobnymi kroczkami stajemy się cywilną firmą, przysłowiowa fabryką gwoździ (tu może właściwszym byłoby – śrubek ), gdzie nie potrzeba autorytetów, gdzie jest taśma, a pracujący przy niej ma wykonać swoją robotę w określonym czasie, nie zastanawiając się specjalnie nad alternatywnymi rozwiązaniami, bo ma instrukcje, wytyczne, zarządzenia, procedury, konspekty, plany pracy itp. I to powoli staje się zamiennikiem etosu naszej służby.

I gdzie o 15.00 robotnik tworzący te śrubki rzuca wszystko i idzie do domu.Tylko najgorsze jest to , że w zakladzie cywilnym każdy wie po co i do czego jego wytwórczośc ma służyć , a przystosowując Armie do działania wg cywilnych norm , ale bez unormowania czasu pracy , na zasadzie " ma być , załatwić , nie dyskutować , napisać konspekt " to okaże się że tworzymy coś do niczego niepasujące i nadające się na złom . Ale w sprawwozdawczosći, meldunkach , koncepcjach wszystko gra. Mało tego , ta fikcja popierana jest kolejnymi wypowiedziami MON-a o skuteczności i słuszności podejmowanych działań i zmian w wojsku. I wszyscy klaszczą , bo " Pan Minister powiedział" Oj obudzimy się kiedyś, ale będzie już chyba za póżno.
_________________
Nie wiem czy szczęśliwy , ale już emeryt
 
 
makary21 
Mod
wieczny malkontent/cywil banda



Pomógł: 41 razy
Wiek: 45
Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 5710
Skąd: Trójmiasto
Wysłany: Czw 24 Lut, 2011   

Czytając artykuł gen. rez. Waldemara Skrzypczaka (WS) to należy stwierdzić jest pobieżny i nieco stereotypowy.

Z jednej strony(WS) trafnie wskazuje, że gen. Błasik nie jest jedynym winnym całej tej sytuacji w SP, z drugiej jednak odpycha od przełożonych odpowiedzialność za dbanie o dyscyplinę na niższych szczeblach armii. Oszem bzdurą jest zarzucanie dowódcy dywizji, że gdzieś tam w jakiejś drużynie kapral pod wpływem alkoholu narozrabiał. Jednak WS zapomina o jednym, albo tego jasno nie wskazuje - ten kapral miał przełożonego, który miał swojego itd aż do dowódcy owej przykładowej dywizji. I o ile za czyn tego kaprala, jeżeli wynikał on z braku dyscypliny dowódca dywizji nie ponosi osobiście odpowiedzialności to jednak za dobór osób, które tego kaprala nie dopilnowały - już tak. Dowódca powinien być odpowiedzialny za dobór ludzi i powinien za to ponosić odpowiedzialność.

Dwa o jakiej dyscyplinie mówimy. Czy o tym by kąt między beretem a uchem był właściwy niezależnie do tego czy jest wichura czy też bezwietrzny dzień, czy też o bezwzględnym przestrzeganiu procedur, okresowych przeglądów i szkoleń itd. O ile to pierwsze nie koniecznie ma jakikolwiek wpływ na jakość armii o tyle to drugie jak najbardziej.

Brak jasnego sprecyzowania tych dwóch kwestii nieco zamazuje obraz.

Autor także nie wskazuje na ile taki a nie inny sposób kontroli wynika z lenistwa niewiedzy ( o skali odpowiedzialności) kontrolujących a na ile ponieważ inny sposób kontroli jest nieskuteczny. Za to wskazuje, że kontrole są ważniejsze niż ćwiczenia operacyjne wysoko oceniane przez NATO. Och ci źli kontrolujący. A kto kontroluje i co ma kontrolować ? Ten jak sam autor wskazuje w innych wypowiedziach sprzęt sprawny na papierze, te manewry robione na papierze? Panie generale gdyby kontrolujący zbadali stan faktyczny z tym co podpisali dowódcy proszę wierzyć - nigdy by pan 3 gwiazdek nie nosił. Po prostu prędzej albo by zdjęli pana z stanowiska za brak wykazania silni zwarci i gotowi albo miał zarzuty prokuratorskie za poświadczenie nieprawy.



Autor nie pokusił się o analizę na ile owa humanizacja za biurek ( w domyśle wymyślona przez cywilów) a na ile owo zagryzanie się stada wewnątrz a na ile chęć robienia kariery przez osoby w mundurach powoduje taki a nie inny stan WP. Szkoda, że gen. rez. WS nie wskazał też, że wielu tych obecnych doradców MON to ludzie pod kapeluszem. Taka zła jest ta cywilna kontrola nad armią? Bo cywile nie wiedzą? A przepraszam w MON na poziomie dyrektorów departamentów to ile osób do obecni lub byli żołnierze? To jak osoby te w żaden sposób nie mają wpływu na politykę? O taką analizę autor się już nie pokusił. A szkoda. Pytanie czy to ci źli cywile nie chcą się uczyć czy też to doradcy byli i obecni wojskowi bardziej dbają o siebie niż armię. Takiego zagadnienia autor w ogóle nie podjął.

Ogólnie cały ten tekst jest jedynie stwierdzeniem - jest źle a to źle wynika z i tutaj następuje lista. Szkoda, że autor nie zaproponowała rozwiązań.
_________________
Tylko umarli widzieli koniec wojny. Platon
 
 
 
thikim 
Guru


Pomógł: 53 razy
Dołączył: 26 Sty 2007
Posty: 13020
Skąd: Polska
Wysłany: Czw 24 Lut, 2011   

Regulamin jest tym co powinno kształtować dyscyplinę. I to kształtowanie wymaga lat. To nie chodzi o przeczytanie kolejnej poprawki. Chodzi o przesiąknięcie zasadami jakie niesie regulamin w swoim zachowaniu i na wszystkich szczeblach.
Dlatego dobre wprowadzenie regulaminu to są lata: 5, 10 i więcej lat. Wtedy są ludzie którzy przykładem mogą nowego żołnierza wprowadzać.
Jak jest dzisiaj?
Od generała po szeregowca wszyscy jesteśmy uczniami. Nikt nie ma opanowanego regulaminu ponieważ zmienia się zbyt często. Cały czas uczymy się zmian. I są one takim samym zaskoczeniem dla kierowcy pojazdu jak i dowódcy jednostki.
Jeśli dyscyplina upadła to powinno się w pierwszej kolejności rozliczyć tych którzy tak oddziaływują na Regulamin Ogólny. W tym i samego MON który wprowadza masę poprawek i chyba idzie w nich na ilość.
_________________
"Robotnicza myśl socjalistyczna jest nam bliska" - premier polskiego rządu rok 2019.
"W skrytości ducha byłem socjaldemokratą" - inny premier polskiego rządu.
 
 
Grunth 
1



Dołączył: 22 Lut 2010
Posty: 35
Skąd: Polska
Wysłany: Czw 24 Lut, 2011   

makary21 napisał/a:

Dwa o jakiej dyscyplinie mówimy. Czy o tym by kąt między beretem a uchem był właściwy niezależnie do tego czy jest wichura czy też bezwietrzny dzień, czy też o bezwzględnym przestrzeganiu procedur, okresowych przeglądów i szkoleń itd. O ile to pierwsze nie koniecznie ma jakikolwiek wpływ na jakość armii o tyle to drugie jak najbardziej.


:-D z całym szacunkiem ale w tym przypadku chyba nie możemy mieć żadnych wątpliwości... skoro budżet MON pozbywa się blisko 1/5 funduszy (z planowanych ponad 25mld oddano 5) efektem czego praktycznie zatrzymane zostały zarówno szkolenie jak i wszelkie prace usprawniające sprzęt (brak funduszy=brak części itp.)

[ Dodano: Czw 24 Lut, 2011 ]
MK-J napisał/a:
Brak autorytetów, który dotknął nasz kraj, szczególnie niekorzystnie odbija się na specyficznym tworze jakim są SZ RP. Czy staną się nimi nadzwyczaj szybko awansowani dowódcy o twarzach dzieci, którzy nie zawsze mają odpowiednie doświadczenie (nie umniejszając tym, którzy świetnie się sprawdzają :efendi2: )?


Niestety obserwując ostatnie tendencje i nastroje - przynajmniej wśród żołnierzy z tzw."linii" - w przypadku wprowadzenia niekorzystnych zmian w ustawie emerytalnej lub mieszkaniowej (obie straszą :-D) większość doświadczonych i jako takich również wartościowych żołnierzy tym razem nie powie "ku chwale ojczyzny" i odejdzie z armii. A takiej straty nie da się już nadrobić żadnymi rozporządzeniami, regulaminami, czy tworami z cyklu NSR.
_________________
Excel Maniac
 
 
makary21 
Mod
wieczny malkontent/cywil banda



Pomógł: 41 razy
Wiek: 45
Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 5710
Skąd: Trójmiasto
Wysłany: Czw 24 Lut, 2011   

Grunth napisał/a:
D z całym szacunkiem ale w tym przypadku chyba nie możemy mieć żadnych wątpliwości... skoro budżet MON pozbywa się blisko 1/5 funduszy (z planowanych ponad 25mld oddano 5) efektem czego praktycznie zatrzymane zostały zarówno szkolenie jak i wszelkie prace usprawniające sprzęt (brak funduszy=brak części itp.)


Mi chodzi o jakiej dyscyplinie mówi autor. Brak funduszy ogranicza, ale nie wszystko jest z nim związane. Czy na przykład odlot na lotnisko zapasowe wiąże się z jakimiś kosztami czy też po prostu z przekazaniem pewnej wiedzy pilotowi i kontrolerom. Skończenie z zasadą "ja z synowcm na czele i jakoś to będzie" nie zawsze wiąże się z kosztami.


thikim, :brawo: Brak stabilności prawa to problem armii i nie tylko niej.
_________________
Tylko umarli widzieli koniec wojny. Platon
 
 
 
miki 
Mod



Pomógł: 139 razy
Wiek: 61
Dołączył: 07 Mar 2007
Posty: 6757
Skąd: Warmia i Mazury
Wysłany: Pią 25 Lut, 2011   

makary21 napisał/a:
Brak stabilności prawa to problem armii i nie tylko niej.


To jedno. A drugie i kolejne to odchodzenie doświadczonej kadry, która jak to kiedyś bywało szkoliła swoich następców. Następna sprawa to wyznaczanie na stanowiska żołnierzy nie posiadających kompetencji do ich zajmowania. Przeładowane programy szkolenia odbiegające od realizmu. Rozdmuchana biurokracja. Aktami prawnymi a szczególnie zmianami w tych aktach można obdzielić całą Europę. Niejasność aktów prawnych wykonawczych co powoduje różnorodność interpretacji. W jednej jednostce przysługuje należność w innej już nie przysługuje.Te i inne czynniki wbrew pozorom mają wpływ na dyscyplinę, ponieważ człowiek ma w naturze najpierw dbanie o własne potrzeby, bezpieczeństwo swoje i rodziny a następnie będzie się zastanawiał jak wykonać zadanie. Jeżeli te wszystkie kwestie nie zostaną postawione na właściwych miejscach to możemy zapomnieć o dyscyplinie.

miki :cool:
_________________
"Człowiek postępuje rozsądnie wtedy i tylko wtedy, gdy wszelkie inne możliwości zostały już wyczerpane". - Prawa Murphiego
 
 
Roztropek
6



Pomógł: 9 razy
Dołączył: 12 Wrz 2005
Posty: 1093
Wysłany: Sob 26 Lut, 2011   

Panie generale nie tu leży pies pogrzebany. Ocena sytuacji jest co najmniej nietrafna. Nie o dyscyplinę idzie, a o chęć do pracy. W ramach profesjonalizacji w armii znalazło się wielu młodych ludzi, którzy nie powinni się w niej znaleźć. Wielu tych co powinni w niej zostać zostało zwolnionych albo z bliżej nieokreślonych powodów, albo z niskiej oceny za wf, strzelanie itp. Porządek i dyscyplina nastąpi wówczas, gdy dowódca przeciętnej jednostki dostanie uprawnienia do natychmiastowego wyrzucenia za bramę tych, których należy się natychmiast pozbyć, oczywiście razem z tym dowódcą jeśli nie ma rozeznania w tym zakresie. I to jest główny i podstawowy powód problemu. Zagospodarowanie wszystkich, którzy się zgłosili wyszło bokiem.
 
 
MK-J 
Mod
kapitanka



Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 22 Wrz 2007
Posty: 7498
Skąd: north
Wysłany: Nie 27 Lut, 2011   

Roztropek napisał/a:
gdy dowódca przeciętnej jednostki dostanie uprawnienia do natychmiastowego wyrzucenia za bramę tych, których należy się natychmiast pozbyć, oczywiście razem z tym dowódcą jeśli nie ma rozeznania w tym zakresie

Ale kto i w którym momencie miałby zwolnić owego "nierozeznanego" dowódcę? Czytając Forum mamy wiele informacji o sposobie i metodach dochodzenia niektórych do godności dowódczych, stanowisk, które wielu z nich przerastają choćby z racji braku doświadczenia, niespotykanie młodego wieku, czy wręcz odwrotnie - tych z wysługą wskazującą już na "podwójną" emeryturę, których często motywuje jedynie dodatek za długoletnią służbę (30%), czy ewentualna perspektywa 85% przy zmianie systemu emerytalnego, i nie zawsze - jak napisał Roztropek
Cytat:
chęć do pracy
Powtórzę w tym miejscu, że jest jeszcze wielu bardzo porządnych Żołnierzy, których powyższe nie dotyczy, ale stają się powoli gatunkiem na wymarciu. Taka rzeczywistość, ale kształtują ją niestety sami ludzie i coraz powszechniej panujące układy. :( M.
_________________
Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie
ma prawa do przyszłości. J. Piłsudski
 
 
Rewizor
[Usunięty]

Wysłany: Nie 27 Lut, 2011   

miki napisał/a:
odchodzenie doświadczonej kadry, która jak to kiedyś bywało szkoliła swoich następców.
Ja osobiście boleję nad wyrzuceniem (stworzeniem warunków służby nie do przyjęcia) dla średniej kadry technicznej - nieodżałowanych "sierżantów" i "chorążych", którzy sprzęt mieli w jednym palcu. Jeżeli do tego dodać likwidację ośrodków szkolących kadrę tego szczebla, nie powinna nikogo dziwić zapaść w technice.
A na miejsce wspomnianych złotych rączek co dostajemy ? Teoretyków po WAT-cie (którzy zanim złapią praktyki - miną lata, zresztą od kogo mają się uczyć ?), magistrów po studiach mniemanologii stosowanej i ... długo, długo nic. Potem dopiero kandydaci na techników po kursach traktorowych z NSR :efendi2:
 
 
miki 
Mod



Pomógł: 139 razy
Wiek: 61
Dołączył: 07 Mar 2007
Posty: 6757
Skąd: Warmia i Mazury
Wysłany: Nie 27 Lut, 2011   

Rewizor napisał/a:
Ja osobiście boleję nad wyrzuceniem (stworzeniem warunków służby nie do przyjęcia) dla średniej kadry technicznej - nieodżałowanych "sierżantów" i "chorążych", którzy sprzęt mieli w jednym palcu.


Właśnie przede wszystkim o tych żołnierzach myślałem. Zaczęło to zjawisko dotykać i moją jednostkę. Teraz popatrzę jak wygląda eksperyment na żywym organizmie.
I tak się zastanawiam co jeszcze u nas w wojsku stoi a co już leży.

miki :cool:
_________________
"Człowiek postępuje rozsądnie wtedy i tylko wtedy, gdy wszelkie inne możliwości zostały już wyczerpane". - Prawa Murphiego
 
 
Roztropek
6



Pomógł: 9 razy
Dołączył: 12 Wrz 2005
Posty: 1093
Wysłany: Nie 27 Lut, 2011   

Za całkowite rozłożenie służb technicznych ktoś powinien w końcu ponieść odpowiedzialność. Logistyk zajmujący się wszystkim od „kaleson” po wyżywienie i sprzęt techniczny w połączeniu z WOG to mieszanka, która doprowadzi sprzęt techniczny do ruiny. Przypadkowi technicy z łapanki w pododdziałach, brak ośrodków szkolenia dla nich, podchodzenie w WSO do spraw eksploatacji sprzętu jak do jeża i zrzucenie szkolenia praktycznego w WAT na barki Centrów Szkolenia dopełnia tego obrazu. Uwidacznia się całkowity brak koncepcji wyjścia z tej sytuacji. Dodatkowo nie wiadomo właściwie jaki jest stan techniczny sprzętu. Od lat nie wyprowadza się 100% sprzętu jednostek w sposób alarmowy na niewielką nawet odległość kilku kilometrów. Praktyką codzienną jest wystawianie kart usług technicznych na opisanie sprzętu, a następnie ich zamykanie. Nową kartę usług wystawia się po kilku miesiącach dopiero po otrzymaniu części z WOG. Często przypadkowi żołnierze zawodowi na stanowiskach operatorów sprzętu różnego dopełniają tej sytuacji. Chętnie usłyszę, że gdzieś tam jest całkiem inaczej, a to o czym piszę to bzdury.
 
 
-VooDoo- 
2



Dołączył: 13 Lis 2009
Posty: 75
Skąd: z neta.
Wysłany: Nie 27 Lut, 2011   

Wyprowadzanie sprzętu w trybie alarmowym w rejony alarmowe znają, pamiętają nieliczni. Pozostali tylko słyszeli o tym. Obecnie żołnierz musi znać dzień, godzinę, co wyjeżdża i w jakim kierunku, pomimo tego i tak jest problem z wyrobieniem się w czasie.
_________________
"To jest Polska, stary, tu się ciężko oddycha..."
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group