Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak zostać (dobrym) dowódcą
Opublikował Wiadomość
Stevie 
Admin Site
Polak



Pomógł: 23 razy
Wiek: 56
Dołączył: 19 Cze 2004
Posty: 14796
Wysłany: Czw 10 Mar, 2011   

Lepiej późno niż wcale.
Zresztą, nie wiadomo czy nie zaczęła się dużo wcześniej. O pewnych sprawach kuluarowych dowiadujemy się duuuużo później lub wcale. Więc byłbym ostrożny w ferowaniu jednoznacznych opinii.

:gent:
_________________
Administratorzy i Moderatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za opinie wyrażane przez użytkowników NFoW.

Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda
 
 
puchatek 
7



Pomógł: 7 razy
Dołączył: 17 Lip 2007
Posty: 2900
Skąd: Stumilowy Las
Wysłany: Czw 10 Mar, 2011   

Nie feruję jednoznacznych wyroków, a jedynie wyrażam wątpliwości. Poza tym wygląda to, po części, na walkę "z własną postawą z przeszłości".
_________________
Tolerancja dla wszystkich! Za wyjątkiem wrogów tolerancji!
 
 
dziamdziak
8



Pomógł: 6 razy
Wiek: 64
Dołączył: 07 Lis 2005
Posty: 3458
Wysłany: Sob 12 Mar, 2011   

Czytam te generalskie farmazony i słabnę, ka dalece ma się nas za baranów, którzy niczego nie rozumieja i nie widzą. Otóż aby zostać wogóle dowódcą, juz trzeba być zdeprawowanym. Pić wóde z kim trzeba, wdzięczyć sie do kogo trzeba, taić sprawy niewygodne i wykazywać wiernopodańczość. Dobrze jest mieć układy polityczne chocby w samorządzie, albo na wyższym szczeblu. Mówię tu oczywiscie o poziomie dowódców od w zasadzie kompanii wzwyż. Cóz znaczy być dobrym dowódcą - pytanie co znaczy byc dobrym i dla kogo, w czyjej ocenie. Aby być dobrym dowódca w oczach podwładnych trzeba mieć autorytet, umiejętności, wiedzę, kulturę i pozucie honoru, wałsnej wartości, przyzwoitości, pracowitość, uczciwość....itd. Natomiast w oczach przełożonych, trzeba pić z nimi i umilać im życie, smiać się z ich żenujacych dowcipów, schlebiać i brać udział w ich gierkach. Generalnie armia jest pełna doboru negatywnego. Bynajmniej nie jest z innej bajki waiadomy bloger. W wojsku toleruje się, a nawet promuje nepotyzm, kupczenie stanowiskami, kumoterstwo, cwaniactwo. Postawa poprzedniego DSP i nowego obecnego DSP wskazuje,że nie ma żadnych zmian w doborze kadr, bo i skąd brać porządnych ludzi skoro ich wytępiono przez ostatnich 20 - lat, a co co się uchowali na emigracji wewnętrznej w wojsku (marginalne stanowska) liczą dni do pełnej emerytury, usiłując się nie zdeprawować w tym wszystkim. Najważniejszym elementem m.in. wojska są.....ludzie. W naszym tzw. wojsku (to co się dzieje raczej nie zbliża nas do nazwy armia lecz struktury ludzi ubranych w uniformy), ludzi wygubiono. Nasz bloger był tak skupiony na swojej karierze, lecz doskonale wie jak było, z jakich powodów. Aby awansować musiał przez wiele lat minimum milczeć. W czasach w których w wosjku nie ma niczego jakościowo dobrego, dlaczego mieliby być dobrzy dowódcy. Na dobre kadry trzeba latami pracować, od fundamentu WSO, czy akademii wojskowej, wyłapywania predyspozycji, kształtowania prawidłowych postaw, edukacji, praktyki, drogi zawodowej. Jak jest w rzeczywistości wszyscy wiemy.
 
 
MK-J 
Mod
kapitanka



Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 22 Wrz 2007
Posty: 7498
Skąd: north
Wysłany: Sob 12 Mar, 2011   

Dziamdziak niezwykle trafnie podsumował temat. Dopóki w SZ RP będzie tak, że jeden człowiek pełniący obowiązki dowódcy będzie prezentował sobą postać w stylu Dr Jekyll and Mr Hyde, to powiedzenie "w wojsku lepiej - to już było" będzie coraz bardziej aktualne. A pojęcia: godność i honor - funkcjonują już tylko jako zapisy w Kodeksie Honorowym Żołnierza Zawodowego. Na próżno szukać tych wartości w realnym życiu, w naszej codziennej służbie. :(
_________________
Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie
ma prawa do przyszłości. J. Piłsudski
 
 
zandarm 
2


Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 58
Wysłany: Sob 12 Mar, 2011   

dziamdziak napisał/a:
Czytam te generalskie farmazony i słabnę, ka dalece ma się nas za baranów, którzy niczego nie rozumieja i nie widzą. Otóż aby zostać wogóle dowódcą, juz trzeba być zdeprawowanym. Pić wóde z kim trzeba, wdzięczyć sie do kogo trzeba, taić sprawy niewygodne i wykazywać wiernopodańczość. Dobrze jest mieć układy polityczne chocby w samorządzie, albo na wyższym szczeblu. Mówię tu oczywiscie o poziomie dowódców od w zasadzie kompanii wzwyż. Cóz znaczy być dobrym dowódcą - pytanie co znaczy byc dobrym i dla kogo, w czyjej ocenie. Aby być dobrym dowódca w oczach podwładnych trzeba mieć autorytet, umiejętności, wiedzę, kulturę i pozucie honoru, wałsnej wartości, przyzwoitości, pracowitość, uczciwość....itd. Natomiast w oczach przełożonych, trzeba pić z nimi i umilać im życie, smiać się z ich żenujacych dowcipów, schlebiać i brać udział w ich gierkach. Generalnie armia jest pełna doboru negatywnego. Bynajmniej nie jest z innej bajki waiadomy bloger. W wojsku toleruje się, a nawet promuje nepotyzm, kupczenie stanowiskami, kumoterstwo, cwaniactwo. Postawa poprzedniego DSP i nowego obecnego DSP wskazuje,że nie ma żadnych zmian w doborze kadr, bo i skąd brać porządnych ludzi skoro ich wytępiono przez ostatnich 20 - lat, a co co się uchowali na emigracji wewnętrznej w wojsku (marginalne stanowska) liczą dni do pełnej emerytury, usiłując się nie zdeprawować w tym wszystkim. Najważniejszym elementem m.in. wojska są.....ludzie. W naszym tzw. wojsku (to co się dzieje raczej nie zbliża nas do nazwy armia lecz struktury ludzi ubranych w uniformy), ludzi wygubiono. Nasz bloger był tak skupiony na swojej karierze, lecz doskonale wie jak było, z jakich powodów. Aby awansować musiał przez wiele lat minimum milczeć. W czasach w których w wosjku nie ma niczego jakościowo dobrego, dlaczego mieliby być dobrzy dowódcy. Na dobre kadry trzeba latami pracować, od fundamentu WSO, czy akademii wojskowej, wyłapywania predyspozycji, kształtowania prawidłowych postaw, edukacji, praktyki, drogi zawodowej. Jak jest w rzeczywistości wszyscy wiemy.


Nic dodać nic ująć. Zgadzam się z kolegą w 100% :efendi2:
 
 
gąsior 
4


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 231
Skąd: wschód
Wysłany: Sob 12 Mar, 2011   

A jeżeli ktoś 8 lat dowodził kompanią zmechanizowaną to był dobrym dowódcą ( bo tyle dowodził) czy złym bo nie "marzył " o dowodzeniu batalionem?
A jeżeli komuś podoba sie ta robota to znaczy że zna swoje miejsce i ma gdzieś gierki czy może zatrzymał sie w tzw. ścieżce kariery i jego braki w dążeniu do wyższych stanowisk są naganne?
 
 
dziamdziak
8



Pomógł: 6 razy
Wiek: 64
Dołączył: 07 Lis 2005
Posty: 3458
Wysłany: Nie 13 Mar, 2011   

W kontekście tego co napisał forumowicz gąsior.
Na swojej drodze zawodowej spotkałem wielu ludzi, którzy z wielu powodów nie chcieli awansować na wyższe stanowiska. Dobrze sie czuli w tym miejscu w którym byli i w tej roli. Proponowano im awanse (oczywiście w innych jednostkach), ci jednak odmawiali lub twierdzili dyplomatycznie,że się nie nadają. Zgadnij co im wpisywano w opinie? Taka oto laurkę - zatrzymał się w rozwoju zawodowym na obecnym stanowisku; nie ma charakteru,ambicji zawodowych; stanowska powyżej (....) przekraczają jego możliwości; niezdatny do stanowisk (....); odmówił przyjęcia wyższego stanowska; itp.
Pytanie jakie przyczyny kierowały tymi ludżmi, że nie chcieli ,, awansować". Przyczyn było wiele, do najważniejszych można zaliczyć:
1. Pasję, radość którą sprawiała im służba w tym miejscu gdzie byli zarówno dyslokacji jednostki, jak też i miejsca w jej strukturze.
2. Znajomość tego co robią i stąd wynikający brak stresu (lub nieznaczny) w codziennej słuzbie;
3. Świadomość,że im wyżej się jest w strukturze tym gorzej, bo trzeba brać udział w dziwnych rzeczach;
4. Niechęć ekonomiczna i rodzinna do życia na dwa domy;
5. Obawa przed nie poradzeniem sobie z jakichs przyczyn na wyższym stanowisku, lub nmie spełenieniem oczekiwań przełożonego;
6. Niepewność perspektywy etatu lub jednostki której dotyczy propozycja;
7. Niezgodność specyfiki służby z predyspozycjami (np. za biurko i pisać kwity lub odwrotnie);
8. Osoba przełożonego w nowym miejscu służby;
9. Konieczność dojazdów, lub duża ilość wyjazdów w delegacje.
W mojej ocenie, nie jest niczym nagannym, jak lekarz okulista nie chce być ordynatorem tego oddziału choć ma wiedzę i doświadczenie, autorytet. Ma on inne prioryety i ma o tego prawo.
Jednak w wojsku jest wszystko inaczej. Taka odmowę postrzega się jako brak posłuszeństwa (my tu wam...., a wy nam...). Z awansami róznie bywa. Jednemu się proponuje aby....pozbyć się go z miejsca w którym jest, innemu bo ma plecy i się ślini na sama myśl o awansnie, choć nie ma pojęcia, jeszcze innemu z kolei dlatego, że na to stanowsko, które zajmuje jest potrzeba wyznaczenia kogoś z klucza (z plecakiem), więc jakoś trzeba zrobić aby stało się vacatem...
Generalnie bardzo mało jest awansów po zdatności, z sensem i pożytkiem dla SZ czy w rygorach art. 35 ustawy pragmatycznej. Rządzą tym układy, relacje nieformalne i inne dziwne uwarunkowania. Dlatego jak ktoś zajmuje gdzieś wyżej miejsce w tej wojskowej hierarchii, niestety dość szybko okazuje się, że nie jest to właściwy człowiek na właściwym miejscu lub też że coś nakombinował...Boimy się tych ludzi bo sa bezwględni i od nich życiowo zależymy, lecz nie darzymy ich szacunkiem, a z jakich powodów.....to niech każdy odpowie sobie sam.
 
 
Rewizor
[Usunięty]

Wysłany: Nie 13 Mar, 2011   

No kolego dziamdziak, przeczytałem dwa świetne posty. Trafność obserwacji, celność wniosków ... tylko pogratulować. Pozdrawiam :gent:
 
 
dziamdziak
8



Pomógł: 6 razy
Wiek: 64
Dołączył: 07 Lis 2005
Posty: 3458
Wysłany: Nie 13 Mar, 2011   

Dziekuję koledze Rewizorowi, uznanemu na Nfow Ekspertowi za wyrazy uznania, lecz niestety materia do której się odnosiłem nie napawa optymizmem, jak też ton w jakim się wypowiedziałem był krytyczny wobec trwającego od lat stanu faktycznego. Wypowiadam się ma forum, gdyż mam nadzieję, że czytają je takze ludzie młodzi, młode kadry tej armii. Forum stanowi ogromne żródło wiedzy m.in. o realiach życia wojskowego. Jeśli się je czyta i rozumie, można być mądrym...przed szkodą, uniknąć wielu problemów, znależć odpowiedzi na wiele pytań. Ty oczywiście jako Ekspert, doskonale czytasz między wierszami, jak też doskonale wiesz o czym napisałem. Jako mistrz słowa nie bez przyczyny niegdyś zwany byłeś w swojej jednostce, jak mnie pamięc nie myli ,,złotoustym", czy jakoś podobnie. Dziękuję za uznanie, lecz co z tego.....
 
 
~~Ad~~ 
Banita
Już rezerwa...


Pomógł: 14 razy
Wiek: 58
Dołączył: 20 Cze 2004
Posty: 7297
Skąd: Teraz: Roztocze.
Wysłany: Nie 13 Mar, 2011   

Dziamdziak jak to zrobiłeś, że w kilku słowach zreferowałeś moje całe zawodowe życie i niestety moich (w większości) dowódców, których na tej swojej zawodowej drodze spotkałem. A odnośnie ocen wypowiedzi gen. Skrzypczaka i Jego zawodowego życia, to moim zdaniem trochę mimo wszystko jesteś niesprawiedliwy. Akurat to był jeden z nielicznych dowódców, za którym żołnierze byli gotowi pójść w ogień, a o takich wodzów nam w armii chodzi, prawda :?: :cool:
_________________

„…Nic nie poradzę, że nie lubię faryzeuszy, obłudników, kameleonów, kurew, karierowiczów, itp..."


"Jeśli chcesz zachowywać się moralnie to najgorszym miejscem by szukać rad jest religia..."
 
 
Rewizor
[Usunięty]

Wysłany: Nie 13 Mar, 2011   

~~Ad~~ napisał/a:
odnośnie ocen wypowiedzi gen. Skrzypczaka i Jego zawodowego życia, to moim zdaniem trochę mimo wszystko jesteś niesprawiedliwy
Gen. Skrzypczak jaki jest, każdy widzi. Jak już ktoś wspomniał, odnosimy się do jego wypowiedzi na blogu, a te są skierowane do szerokiego kręgu odbiorców. My jak wojskowi (lub byli) mamy jeszcze możliwość skonfrontowania polukrowanej w bligu rzeczywistości z prozą życia wojskowego. I wychodzi z tego, że jeżeli pan generał jest człowiekiem odstającym in plus od ogółu decydentów, to jednak wchodząc do tego środowiska na pewno musiał się do niego dostosować. A jak - to właśnie dokładnie opisał kolega Dziamdziak. Przykładowo jak się bawisz w bagnie, nie ma szans żebyś się nie ubłocił.
~~Ad~~ napisał/a:
Dziamdziak jak to zrobiłeś, że w kilku słowach zreferowałeś
Po prostu napisał prawdę, będąc wnikliwym i krytycznym obserwatorem tego chocholego tańca, jaki w Siłach Zbrojnych trwa już od ponad dwudziestu lat. Tańca na który składają się podatnicy i którego wynikiem jest (jak śpiewa Krzysztof Cugowski) zero, czyli nic.
Dla obruszających się na ten wynik powiem, że i owszem, coś z niego wynika, ale beneficjentem nie jest na pewno płatnik, co najwyżej tajemnicze siły pociągające za sznurki w towarzystwie wzajemnej adoracji zwanym NATO.
 
 
dziamdziak
8



Pomógł: 6 razy
Wiek: 64
Dołączył: 07 Lis 2005
Posty: 3458
Wysłany: Nie 13 Mar, 2011   

Rzeczywiście gen. Skrzypczak na tle dużej części generalicji był postacią odmienną, szczególnie pod koniec służby. Nie powinien jednak pisać takich dyrdymałów, gdyż nie przystoi....
Jak nazywac rzeczy po imieniu - to do końca. Zresztą przy dowódcach, a w szczególności generałach zawsze kręca się tzw. ,,zaparzacze kawy/herbaty" , którzy licząc na wdzęczność schlebiaja jak mogą. Pieknie to było m.in. pokazane na filme pt.,,CK Dezerterzy", jak to przyjeżdża do fortu z inspekcją CK generał i jak zachowują się dwaj obecni z nim oficerowie. Ponieważ jest to film kultowy, jak sądzę wszyscy doskonale znają tę pełną esencji scenę. U nas nikt krytycznie myślący lub nawet wogóle myślący samodzielnie, nie uchowa się przy żadnym dowódcy, gdyż....zagraża mu. Stąd m.in. jest żródło doboru negatywnego. Dość powszechną postawa w wojsku jest też lizusowstwo. Jest na tę wojskową przypadłość piękny kawał.
Otóż rzecz dzieje się w pewnej brygadzie dajmny na to zmechanizowanej. Pewnego dnia rano, szef sztabu zastaje dowódcę brygady w gabinecie, który stęka, wije się, robi sie na zmianę czerwony i blady. Widząc to szef sztabu zwraca się do dowódcy
- Dowódco, co sie stało, jak moge pomóc dowódcy?
- Słuchaj szef - Mówi dowódca - Nie wiem jak ci to powiedzieć ale od tygodnia nie srałem!
Na to szef sztabu
-Ależ dowódco, toż to straszne, jakże to tak, cóż się dowódcy stało?
- Nie wiem - Mówi dowódca - Próbowałem na wszelkie sposoby, nażarłem sie laxygenu, jadłem ogórki kiszone z mlekiem i nic, a bardzo mi się chce. Zrób coś szef bo peknę!
Na to szef sztabu
- Już dowódco działam.
I wydarł się do służby dyżurnej - Natychmiast wezwać do dowódcy lekarza brygadowego!
Zanim lekarz przyszedł, z niecierpliwości szef sztabu oczywiście zatelefonował na izbę, jakoże nie mógł z niepokoju o dowódcę, który robił się jak balon, wytrzymać kilku minut oczekiwania.
- Słuchaj doktor, dowódca nie srał już tydzień. Natychmiast coś zrób. To zagraża sprawnemu dowodzeniu!!!
Na to kapitan lekarz przez telefon do szefa
- Ty szef, ty też musisz uważać, bo ja dowódce ostrzegałem,że to musi się tak skończyć, ale on mnie nie słuchał, twierdził,że to niemożliwe, a lubi dowodzić, czuje się dobrze jak jest mu okazywane uznanie i szacunek.
-Dobra dawaj tu doktor, a nie wstawiasz mi tu farmazony- migiem.
Przychodzi lekarz, widzi stan dowódcy widzi przerażenie w oczach szefa sztabu i mówi
-Przecież ja dowódcę ostrzegałem, to nie ma żartów z naturą.
Dówódca na to - Słuchaj doktor, nie pier...tylko zrób coś, musze sie wysrać!!!
Lekarz - Rozumiem - niech dowódca ściga spodnie i wypnie 4 litery.
Dowódca ścignał spodnie, wypiął 4 litery, a na to lekarz.
- No cóż ze srania nic nie będzie!
- Jak to - mówi dowódca - Nic nie bęzie!!!
- Ty doktor ty se u mnie grabisz - Mówi szef sztabu.
- No ja dowódcę ostrzegałem,ze to musi się tak skończyć - Mówi lekarz.
- No ale co jest ?- mówi szef sztabu.
- Ano - Mówi lekarz - Dowódca ....nie ma odbytu.
- Jak to nie ma odbytu? - pyta szef.
- Ano nie ma - Mówi lekarz - Nie ma bo mu ...zalizali.
I tym optymistycznym akcentem skierowanym do wszelkiej maści dowódców co zamiast rzetelnych, otwartych i szczerych podwładnych, uwielbiają schlebiaczy, lizusów i inne zbliżone postawy, kończę. Ku rozwadze.
 
 
Zwitt 
8



Wiek: 46
Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 3290
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: Pon 14 Mar, 2011   

dziamdziak, świetnie zdiagnozowałeś naszą nieciekawą wojskową rzeczywistość. Pytanie jakie się od razu nasuwa:
co zrobić by tem chocholi taniec przerwać. Co zrobić by wprowadzić obiektywny i efektywny system doboru i szkolenia dobrych dowódców. Pewnie najlepiej byłoby rozwiązać ten cyrk i zacząć od nowa, ale to niemożliwe.
Może wartoby zainwestować w szkolnictwo, ale nie tylko pod względem specjalistycznym, ale przede wszystkim ogólnym tzn. inwestować w osobowość i wartości reprezentowane przez żołnierza. Tak by pojęcie honoru czy uczciwości nie były tylko pustymi sloganami.
Może wartoby zacząć budować nowy korpus oficerów wychowawczych. Ale takich z prawdziwego zdarzenia: z odpowiednim wykształceniem kierunkowym, spoza wojska a przede wszystkim z autorytetem i silnym kręgosłupem moralnym. Zaraz pewnie posypią się na mnie gromy i zrobi się totalny OT ale uważam, że na tej działce dużą rolę do odegrania mieliby kapelani wojskowi.
_________________
ARMA PACIS FULCRA - Broń dźwignią pokoju
 
 
Ksawery 
5


Dołączył: 10 Gru 2010
Posty: 560
Skąd: z lasu
Wysłany: Sro 23 Mar, 2011   

Pan Skrzypczak szedł innym tokiem kariery, indywidualnym. ;)
Natomiast dziamdziak to co napisałeś, to samo wojskowe życie. :gent:
 
 
michal 
5


Pomógł: 11 razy
Dołączył: 25 Wrz 2006
Posty: 832
Skąd: Kraków
Wysłany: Sro 23 Mar, 2011   

Nie tylko wojskowe. Gratuluję bardzo dobre!

:brawo:
_________________
Pozdrawiam Michał مايكل
"Życie Cię jeszcze nauczy, że najważniejsze to robić to co się lubi a nie to co 'tata kazali'."
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group