Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 2623 Skąd: były Garnizon Polska
Wysłany: Pon 09 Sty, 2012
FAZI 1 napisał/a:
Stamp, rozumiem że nawiązujesz do służby zasadniczej, bo nie chce mi się wierzyć że ci co zostawali wtedy zawodowym byli brani do wojska siłą.
Tak, do zasadniczej, ale ci co szli na zawodowych też przecież nie mieli wyboru, gdyby nie złożyli przysięgi jako kandydaci na zawodowych, to by ich odesłano do odbycia służby zasadniczej i tam musieliby złozyć taką samą przysięgę.
_________________ "Byli czekiści nie istnieją." W. Putin
Panowie przysięga to nie ślubowanie jakie składają posłowie lekarze, i inni urzędnicy państwowi , którzy to wszystko łamią . Jeśli by byli rozliczani tak jak żołnierze to by nie było
komu leczyć i zajmować stanowisk państwowych. Tym się różnią oni od żołnierzy.
Czy to się komuś podoba czy nie
Pozdrawiam
Ja składałem w 1979 i ostatnią
nie czuję ujmy na honorze
Pomógł: 53 razy Dołączył: 26 Sty 2007 Posty: 13020 Skąd: Polska
Wysłany: Pią 10 Lut, 2012
Cytat:
Panowie przysięga to nie ślubowanie jakie składają posłowie lekarze, i inni urzędnicy państwowi , którzy to wszystko łamią
A my żołnierze aż tak przestrzegamy? Hmm, ile to razy słyszałem:"jak by była wojna to ja za zagranicę", albo "... do rowu się schować".
Naprawdę jesteśmy aż tak rozliczani? Nie przypominam sobie ani jednej osoby rozliczonej za wierność przysiędze wojskowej. Tak, z pewnością wszyscy jesteśmy wierni.
Cytat:
Za sprawę mojej Ojczyzny, w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić.
Ale już zdrowie L-4 to trzeba oszczędzać? Ojczyzna jest cały czas w potrzebie a nie kiedyś, gdzieś. Powiem tak, jak się wczytać w słowa przysięgi dosłownie to 1/500 może ją dotrzymuje. Ja o sobie nie powiem że dotrzymuje, bo ją rozumiem.
Jest takie powiedzenie: jeśli ktoś w małej rzeczy jest wierny to i w dużej będzie.
Pójście na L-4 żeby uniknąć kontroli, zajęć, niewygodnego rozkazu to jest taka mała niewierność Ojczyźnie.
Panowie przysięga to nie ślubowanie jakie składają posłowie lekarze, i inni urzędnicy państwowi...
Jak zwał, tak zwał - w każdym przypadku to tylko czynność ceremonialna. Istotniejsze są natomiast zasady etyki zawodowej, przez pryzmat których oceniani są moralnie przedstawiciele poszczególnych grup zawodowych, oraz konkretne przepisy prawa, szczególnie karnego, na podstawie których są oni, a przynajmniej powinni być rozliczani.
Nawiasem mówiąc, posłowie i senatorowie rzeczywiście składają ślubowanie, ale już lekarze - przyrzeczenie, zaś najwyżsi urzędnicy państwowi (Prezydent RP, premier, ministrowie) - przysięgę. Nie przywiązywałbym jednak zbyt wielkiej wagi do nazewnictwa roty, gdyż nie ma hierarchicznej zależności pomiędzy przysięgą, ślubowaniem, przyrzeczeniem, itp. Należy je traktować jako synonimy.
Pomógł: 34 razy Dołączył: 04 Lut 2005 Posty: 2875 Skąd: z Polski
Wysłany: Pią 10 Lut, 2012
Ale już zakwalifikowanie do grupy zawodowej zmienia obraz sytuacji. Niektórzy - w tym żołnierze, składając przysięgę stają się funkcjonariuszami publicznymi w rozumieniu KK. Zapewnia im to ochronę, i powoduje odpowiedzialność karną funkcjonariusza publicznego.
_________________ Dawniej znieważający panującego narażał się na śmierć, później na uwięzienie. Musiał być gotów na karę. Dzisiaj wystarcza być chamem z dostępem do internetu by znieważać każdego, a brak kary rozzuchwala idiotów.
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej. Albert Einstein
Owszem, w rozumieniu art. 115 § 13 pkt 8 Kodeksu karnego, osoba pełniąca czynną służbę wojskową jest funkcjonariuszem publicznym, ale nie dlatego, że złożyła przysięgę, lecz na mocy aktu powołania do służby, począwszy od dnia jej rozpoczęcia (a nie od dnia złożenia przysięgi wojskowej!).
Pamietam, potem z latami sluzby slowa roty tracily na znaczeniu... Z gory przepraszam za brak polskich znakow w mojej pisowni, ale na stale przebywam za Odra i nie za bardzo wiem jak w niemieckiej klawiaturze pisac z polskimi znakami, a chetnie bym uzasadnil dlaczego utracilem wiare w slowa tej pieknej przysiegi. Pozdrawiam wszystkich.
Pomógł: 20 razy Wiek: 59 Dołączył: 23 Lip 2004 Posty: 7984 Skąd: Polska
Wysłany: Sro 15 Lut, 2012
Zaraz obrażę czyjeś uczucia ale media mają to w głębokim poważaniu, zresztą nie ma co mieć do nich o to pretensji bo to prywatne firmy. Gorzej ze TV państwowa jakoś zapomniała a nie powinna ostatecznie powołują się na misyjność swojego istnienia.
_________________ Pierwszą ofiarą wojny jest prawda
Hiram Johnson
Dołączył: 26 Mar 2008 Posty: 335 Skąd: z budżetówki
Wysłany: Pią 17 Lut, 2012
Byłem kiedyś na pogrzebie w małej miejscowości. Po pogrzebie obiad - domowy rosół z domowym makaronem, sporo rodziny i znajomych, w rozmowach dominowały wspomnienia o Zmarłym.
W pewnej chwili siostra Zmarłego wspomniała, że za okupacji Brat przyuważył ojca, gdy ten chował “karabin”. Ojciec kazał mu przysiąc, że nikomu nie powie, bo inaczej zabiją wszystkich domowników.
Żałobnice westchnęły nad dzieckiem, które tak się przejęło, że nawet jako dorosły mężczyzna nie chciał o tym rozmawiać. Żałobników zainteresował “karabin” - po dyskusji uznano, że chodziło o stena.
Na tym pewnie zakończyłaby się ta opowieść, gdyby nie alkohol. Znałem dobrze Zmarłego, o jego ojcu też co nieco wiedziałem. Rzuciłem zatem błyskotliwą - w tym stanie umysłu tak mi się wydawało - uwagę, że do głowy rodu znacznie bardziej pasowałaby pepesza.
Odpowiedź padła niemal natychmiast - to był “karabin” jego przyjaciela. I rozpoczęła się opowieść o przyjaźni dwóch ludzi, których bardzo wiele różniło. Zaprzyjaźnili się w wieku, gdy ważniejsze jest ciągnięcie dziewcząt za warkocze, niż cokolwiek innego. Dorosłość ich rozdzieliła - i geograficznie, i światopoglądowo. Wojna sprowadziła ich obu w rodzinne strony. Mimo różnic politycznych i mimo innej przynależności organizacyjnej, zawarli umowę. Zrobisz to mnie lub ja tobie - gdy zajdzie potrzeba.
Więc gdy jednego aresztowali, drugi zabrał z jego domu broń, na krótko przed rewizją. Nie było już czasu, musiał zabrać do siebie. Kiedy inni się bali, myśleli o ucieczce, ratował życie jego rodzinie, narażając własną. Wierzył, że przyjaciel “tajemnicy niezłomnie dochowa, cokolwiek by go spotkać miało“. Dochował.
Daruję opis ciała oddanego rodzinie, choć opowieść w tym względzie była dość dokładna.
Dzięki złośliwej odzywce o pepeszy, wiele osób po raz pierwszy usłyszało pełną wersję tej historii. Zadano pytanie, czemu nigdy nie mówiono o tym w taki sposób. Chwila zastanowienia...
W czasie wojny się nie mówiło, żeby nie zabili. Po wojnie się nie mówiło, żeby nie mieć kłopotów. A później... Tyle czasu upłynęło, tyle rzeczy się wydarzyło... Kto by o tym mówił, kto by do tego wracał...
Znałem te słowa, już je kiedyś słyszałem. Może nie te same, ale sens był identyczny. Oglądałem wspomnienia z czasów II Wojny Światowej, gdy nagle usłyszałem znajomą nazwę miejscowości. Czyżby..? Po chwili jednak przyszło otrzeźwienie. Ta “moja” była typową małą miejscowością - gdy przyjeżdżałem, przez kolejne tygodnie wszystkie wróble o tym ćwierkały, a co dopiero, gdyby ktoś się ukrywał przez dwa lata. Szczegółów w audycji było jednak tyle, że przy okazji kolejnej mojej wizyty zdecydowałem się zadać pytania...
Zaskoczyło mnie, że ktoś w ogóle się nad pytaniami zastanawiał. Jeszcze bardziej, że przypomniano sobie domy, w których kogoś trzymano. Zdałem sobie sprawę, że ta mała miejscowość była dla mnie kompletnie nieznana... Ludzi z audycji nie przypomniano sobie, ale ponoć o niczym to nie świadczyło. W czasie wojny o takich sprawach się nie mówiło, żeby nie zabili. Po wojnie się nie mówiło, żeby nie mieć kłopotów. A później... Tyle czasu upłynęło, tyle rzeczy się wydarzyło... Kto by o tym mówił, kto by do tego wracał...
70. rocznica powstania Armii Krajowej przegrała w mediach z Walentynkami. “Media mają to w głębokim poważaniu”, Steell napisał... To tylko część prawdy. Bo refleksji nad tą rocznicą zabrakło i na Forum. Tyle czasu upłynęło, tyle rzeczy się wydarzyło... Kto by teraz o tym pamiętał, kto by do tego wracał...
Jest natomiast na Forum opowieść o byłym żołnierzu. “Misjonarzu“, który po powrocie do kraju nie umiał sobie znaleźć miejsca, który się załamał. Pojawiły się pytania o odpowiedzialność... odpowiedzialność państwa, odpowiedzialność dowódców, kolegów... za tych, którzy odeszli i sobie nie radzą.
Ale, by poczuć się w obowiązku, by czuć za nich odpowiedzialność, najpierw trzeba o nich pamiętać. A tu tyle czasu upłynęło, tyle rzeczy się wydarzyło...
_________________ "Kto jest głupszy: głupiec, czy ten, kto się go słucha?"
Obi-Wan Kenobi
Pomógł: 34 razy Dołączył: 04 Lut 2005 Posty: 2875 Skąd: z Polski
Wysłany: Pią 17 Lut, 2012
Wracając do przysięgi.
Żałuję, że nie było tradycji wręczania spisanej roty składającemu przysięgę.
Żołnierze zawodowi mają takie dokumenty w TAP, tez oglądałem swoje. Ksero mnie nie satysfakcjonuje, a oryginału nie można otrzymać. W archiwum rodzinnym mam trochę dokumentów, od zaświadczenia, że Dziadek był uczestnikiem powstania wielkopolskiego, poprzez dokumenty rekwizycyjne z różnych lat, nie mam natomiast i chyba nie uzyskam oryginałów przysięgi podpisanej przez moich Dziadków, mojego Ojca, ani mojej (moich, bo się zmieniały).
Z drugiej strony, przysięgę się nosi i szanuje "wewnątrz". Ot, takie rozdarcie pomiędzy świadomością, a pożądaniem dokumentu.
_________________ Dawniej znieważający panującego narażał się na śmierć, później na uwięzienie. Musiał być gotów na karę. Dzisiaj wystarcza być chamem z dostępem do internetu by znieważać każdego, a brak kary rozzuchwala idiotów.
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej. Albert Einstein
Pomógł: 2 razy Dołączył: 20 Maj 2007 Posty: 4571 Skąd: Gliwice
Wysłany: Sob 24 Mar, 2012
lokom napisał/a:
Żałuję, że nie było tradycji wręczania spisanej roty składającemu przysięgę.
Jak się odnawiało przysięgę kadry w małym, zatęchłym pomieszczeniu, gdzie kadra stała stłoczona pod ścianą, to trudno było pomysleć o wręczeniu aktu przysięgi.
Natomiast co do przysięgi to pamiętałem z niej tylko takie słowa "Ja żołnierz WP .... tak mi dopomóż bóg."
Wiek: 57 Dołączył: 02 Mar 2005 Posty: 18 Skąd: Radom
Wysłany: Nie 20 Maj, 2012
Jak słowa Roty Przysięgi brzmią dumnie i pięknie. W tak licznym narodzie robi się nas garstka. A politycy i dziennikarze robią z nas zbieraninę " darmozjadów" i robią wszystko by upodlić nam służbę, zabrać to co wysłużyliśmy. Trochę dziwnie to wszystko wygląda. Szkoda, że tak się dzieje
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum