FAZI 1, nie zgadzam się Twoja oceną. Nie jest to problem zero jedynkowy. I nie uważam, że jedynym sprawiedliwym w latach 45-89 był ś.pl. płk Kukliński. Wielu żołnierzy było inwigilowanych, prześladowanych czy wręcz "usuwanych" (różnymi sposobami). I nie tylko ci którzy przeżyli wojnę i byli w AK czy WiN. Te dwie przytoczone postacie są oczywiście najbardziej znanymi. I obie budzą skrajne opinie (w zależności od poglądów).
Wróćmy jednak do tematu.
P.S. I skończmy w końcu z durnowatym przytaczaniem zwrotu "gorszy sort", bo sam doskonale wiesz, że te wypowiedziane słowa przez Kaczora były w innym kontekście, a politycy (i media) podchwycili je dla swojej własnej i to politycznej korzyści.
_________________ Administratorzy i Moderatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za opinie wyrażane przez użytkowników NFoW.
Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 30 Maj 2010 Posty: 7300 Skąd: Gdynia
Wysłany: Nie 13 Mar, 2016
Stevie, to nie, że nie zgadzasz się ze mną tylko z tym co to napisał, z tym który używa tych nazwisk do podziałów.
Stevie napisał/a:
I obie budzą skrajne opinie
Absolutnie, nie obie postacie, tylko jedna, Kukliński. Nie spotkałem nikogo co by miał jakieś obiekcje do tego że ks. Jerzy był męczennikiem za sprawę sprawiedliwości.
Co do Twojego PS, to gawiedź nie będzie roztrząsała na manifestacji o co dokładnie chodziło autorowi z tym gorszym sortem. To jest zachowanie chwili i jak ktoś w dwóch manifestacjach stojących naprzeciw siebie krzyknie lej "chama", to będą lali wszystkich nawet kobiety w ciąży. Założysz się
PS I żeby nie było, to wg. mnie cały czas politycy PO i .N mają najwięcej za uszami bo namawiają do otwartego buntu, a tak PiS nie postępowało będąc w opozycji. Ale jak już pisałem gdzie indziej, do głosu po obu stronach barykady dochodzą oszołomy i skrajni radykałowie, a tych co chcą rozmawiać odstawia się w niebyt.
_________________ Z historii narodów możemy się nauczyć, że narody niczego nie nauczyły się z historii.
— Georg Wilhelm Friedrich Hegel
Pomógł: 32 razy Wiek: 54 Dołączył: 12 Sty 2008 Posty: 13765 Skąd: ex rei publicae defectae
Wysłany: Nie 13 Mar, 2016
FAZI 1 napisał/a:
Stevie, pozwolę sobie rozbić specjalnie dla Ciebie to g... na atomy. Spośród żołnierzy zawodowych służących w WP w latach 1945-1989 jedynym sprawiedliwym jest Kukliński, a spośród żołnierzy służby zasadniczej ks. Jerzy Popiełuszko (reszta żołnierzy z poboru to gorszy sort).
PS Z tym że ks. Jerzemu jak najbardziej należą się pomniki, ulice, imiona szkół itp. uczczenia Jego Osoby ale nie wolno używać Jego imienia do tego typu podziałów wśród społeczeństwa
Czyżbyś należał do tej grupy żołnierzy zawodowych cierpiących na fobię nazywaną w niektórych garnizonach żargonowo "szwejozą"?
_________________ Nec stultis solere succurri.
******* ****
My, żołnierze (służący czy w rezerwie) nie jesteśmy politykami czy politykierami.
Jeśli przyjdzie rozkaz to go wykonamy. Od tego jesteśmy.
Armia jest apolityczna - w tym znaczeniu, że nie jesteśmy w politykę zaangażowani (nie jesteśmy w "Radach robotniczych i żołnierskich") - a w każdym razie nie powinniśmy być.
I nieważne, kto jest ministrem ON - skoro wybrał go naród (wybierając partię rządzącą) - wykonujemy jego polecenia.
Za niego odpowiada partia rządząca. Za nasze działania będące wynikiem rozkazów równierz.
To, że widzimy więcej aspektów militarnych czy czynników wpływających na rację stanu, na obronność, na bezpieczeństwo Polski niż członkowie partyjni "rzuceni na front wojskowości" nic nie znaczy wobec jedynie słusznej linii partii.
I zawsze tak będzie, niezależnie od rządzących.
Szkoda naszego czasu i argumentów. Nikt z polityków z nich nie skorzysta.
PS. Odwołajcie bana dla "zołnierza wyklętego" - bolec71
Nie do końca zasłużył. Proszę.
_________________ Nie pytaj, komu bije dzwon - bije on tobie
fiodor63, z tematami politycznymi borykamy się od zarania Forum. Jak były restrykcje i usuwanie tematów, to był krzyk, że to robimy. Jak teraz zezwoliliśmy w kilku tematach popolitykować, to odzywają się głosy, żeby zamknąć.
Osobiście uważam, że żołnierz to też obywatel i ma prawo do swoich poglądów. Gdzie ma je wyrażać ? U cioci na imieninach? Niech inni wiedzą, że i my jesteśmy częścią społeczeństwa. Że mamy swoje zdanie nie tylko w temacie obronności, ale życia codziennego. Że jedno nam się podoba, a inne nie. I byłoby hipokryzją z naszej strony udawanie, że nas to nie obchodzi. Obchodzi i to bardzo.
Spierajmy się, dyskutujmy, ale niech to będzie z klasą. A że niektórzy pokazują swoją klasę przez dwa zera .... No cóż, to o nich świadczy. Jest takie przysłowie (a te są mądrością narodu): "człowiek ze wsi wyjdzie, ale wieś z człowieka nigdy".
Albo jak to powiedział Hubbard: "Sztuczna inteligencja jest niczym przy prawdziwej głupocie. "
I tyle. EOT
A teraz
_________________ Administratorzy i Moderatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za opinie wyrażane przez użytkowników NFoW.
Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda
Oglądałem. Jednak zabrakło głosu przeciwwagi.
Z jednej strony jeden z uczestników ma rację, że:
jak mówią cokolwiek o Wyklętych to strona przeciwna mówi: Bury, bo Bury, ale Bury - 44'30"
a z drugiej sam używa podobnych argumentów w rodzaju:
"na 200 tys. Bury był jeden" - no, tak, bo wszystko co złego to jeden Bury sam, a co tam, jednego poświęcimy.
No i określanie mordów mianem: godnych pożałowania sytuacji, 45'50"
No i Bury miał po prostu trudny charakter 45' 45".
http://wykleci.ipn.gov.pl...,dok.html?poz=6
Cytat:
Nie wiemy dokładnie, ile osób w interesującym nas okresie przewinęło się przez wszystkie organizacje i grupy konspiracyjne. Na podstawie ostatnich badań możemy szacować ich liczbę na 120-180 tys. Niemal połowa z nich wyszła z AK, a następnie działała w ramach DSZ i WiN. Około 30-40 tys. konspiratorów było związanych z podziemiem narodowym, głównie NZW. Mniej więcej tyle samo osób przeszło przez różne lokalne organizacje i grupy konspiracyjne oraz nieafiliowane oddziały zbrojne. Liczby te obejmują członków organizacji oraz grup zbrojnych, pomijają zaś szeroki krąg osób zaangażowanych w pomoc, formalnie pozostających poza organizacją. Grupy zbrojne nie byłyby w stanie przetrwać bez zaufanych kontaktów (tzw. melin), bez oparcia w sieci informatorów uprzedzających o zagrożeniu, bez lekarzy, pielęgniarek i aptekarzy zapewniających pomoc rannym. Dopiero uwzględnienie owego zaplecza pokazuje, ilu ludzi podejmowało ryzyko związane z działaniem na rzecz podziemia.
W 1945 r. w lesie przebywało 13-17 tys. osób, w 1946 r. 6600-8600, zaś po amnestii, w latach 1947-1950 przez oddziały przewinęło się do 1800 partyzantów. Po 1950 r. walkę z bronią w ręku kontynuowało jeszcze 250-400 osób, z tym że po 1953 r. poza kilkoma wyjątkami nie tworzyli oni już grup o charakterze partyzanckim. W sumie przez stałe oddziały leśne przewinęło się w całym omawianym okresie ponad 20 tys. partyzantów.
Do tej pory nie udało się zweryfikować funkcjonujących w historiografii PRL liczb osób zabitych w wyniku akcji podziemia. Według badaczy „walk o utrwalenie władzy ludowej” poległo blisko 12 tys. członków polskich formacji mundurowych (UB, KBW, MO, WP, ORMO), 1 tys. żołnierzy Armii Czerwonej i funkcjonariuszy NKWD oraz 10 tys. cywilów. Do ostatniej kategorii zaliczono zarówno aktywistów partyjnych, agentów UB i NKWD, jak też osoby zabite przypadkiem czy ofiary akcji pacyfikacyjnych polskiego i ukraińskiego podziemia przeciwko wsiom zamieszkanym przez „obcą” ludność cywilną. 12 tys. funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa i żołnierzy to cyfra obrazująca całość strat w tej grupie, bez wyodrębnienia, ilu z nich zginęło w walce z polskim podziemiem, a ilu w wyniku działań UPA, pospolitych bandytów lub na skutek częstych wówczas wypadków wynikających z pijaństwa czy nieostrożnego obchodzenia się z bronią.
Nie mniejsze trudności sprawiają próby oszacowania strat organizacji niepodległościowych. Maria Turlejska podaje liczbę 8668 konspiratorów poległych w walce i 79 tys. aresztowanych za pracę na rzecz podziemia. Wśród zabitych figurują także członkowie OUN i UPA, których w latach 1944-1947 poległo ponad tysiąc. Nie wiadomo, jaki odsetek aresztowanych z przyczyn politycznych stanowili członkowie innych niż polskie siatek konspiracyjnych. Według niezweryfikowanych danych w latach 1944-1954 z przyczyn politycznych na karę śmierci skazano ok. 5 tys. osób, ponad połowę kar śmierci wykonano. W historiografii pojawia się liczba 21 tys. osób zmarłych w więzieniach. Gdyby była ona prawdziwa, oznaczałaby, że w więzieniach i obozach panowała ponad 25-procentowa śmiertelność. Tak wysoki odsetek zmarłych, nawet po uwzględnieniu fatalnych warunków, w jakich przebywali aresztowani, musi budzić wątpliwości. Podkreślić też trzeba, że pewna część aresztowanych i skazanych na śmierć to ludzie niezwiązani z polskim podziemiem, co dodatkowo utrudnia oszacowanie strat.
Przy omawianiu zagadnień związanych z podziemiem niepodległościowym nie można uciec od zasadniczego problemu: czym były wydarzenia lat 1944-1956. W 1997 r. na Zamku Królewskim w Warszawie odbyła się sesja naukowa „Wojna domowa czy nowa okupacja Polski po 1944 r.”, w trakcie której starano się odpowiedzieć na postawione w tytule pytanie. Prelegenci zdecydowanie odrzucali tezę o „wojnie domowej”. Jan Nowak-Jeziorański stwierdził, iż posługiwanie się tym terminem przy opisie ówczesnej rzeczywistości jest „formą antypolskiej agresji”. Według Adama Strzembosza z prawnego punktu widzenia terytorium powojennej Polski w latach 1944-1956 znajdowało się w stanie sowieckiej okupacji wojennej. Inni zgłaszali własne propozycje terminologiczne: „wojna partyzancka”, „wojna chłopska” (ze względu na koncentrowanie się działań na terenach wiejskich). Padła też propozycja, by okres od powstania PKWN do utworzenia Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej traktować jako okupację w czystej postaci, okres późniejszy natomiast ze względu na międzynarodową legitymację tego i kolejnych rządów - jako sowieckie dominium.
Nie ulega wątpliwości, że bez obecności Armii Czerwonej i NKWD objęcie władzy przez komunistów ani utrzymanie jej byłoby niemożliwe. Twierdzenie, iż w 1944 r. Sowieci pomogli polskim komunistom zdobyć rządy, jedynie pozornie odzwierciedla ówczesny stan rzeczy. Bliższe prawdy byłoby twierdzenie, że polscy komuniści objęli władzę z woli Józefa Stalina. Sowieci nie pomagali PPR w walce o władzę, lecz przekazywali polskim komunistom administrowanie zajmowanymi przez Armię Czerwoną terenami, pozostawiając sobie prawo do ingerowania we wszystkie dziedziny życia „wyzwalanego” kraju. Miejscowi komuniści pełnili rolę wykonawców płynących z Kremla poleceń i ani przez moment nie byli partnerem Związku Radzieckiego. Nie można więc mówić o wojnie domowej, podczas której jedna strona otrzymuje pomoc zewnętrzną, gdyż polscy komuniści nie uzyskali podmiotowości. Faktyczną stroną konfliktu był ZSRR, a nie PPR czy „ludowa” Polska.
Nie można jednak zaprzeczyć, że komuniści zdołali włączyć w walkę o „Polskę Ludową” wielu ludzi z różnych warstw społecznych. Wiosną 1945 r. PPR miała 300 tys. członków, a w 1948 r. już 900 tys. Podziemie niepodległościowe zwalczali Polacy pracujący w UB, MO, pełniący służbę w KBW czy ORMO. Jedynie nieznaczny odsetek zabitych przez podziemie stanowili obywatele sowieccy, przytłaczająca większość ofiar walk i egzekucji była etnicznymi Polakami. I choć bez wątpienia nie był to stan wojny domowej, to określenie „walki bratobójcze” znajduje pełne uzasadnienie.
Polskie podziemie niepodległościowe i jego formacje zbrojne były pierwszym przeciwnikiem, z którym komunistyczny aparat bezpieczeństwa podjął walkę. Z analizy akt wytworzonych przez tenże aparat wynika, że do końca 1945 r. to właśnie podziemie uznawane było za najpoważniejsze zagrożenie dla nowej władzy, przeciwko niemu kierowała ona gros sił. W 1946 r. nastąpiło przesunięcie akcentów i za „równie niebezpieczne” uznano Polskie Stronnictwo Ludowe. Ofensywa aparatu bezpieczeństwa w drugiej połowie 1946 r., zakończona amnestią 1947 r., doprowadziła do tak głębokiej destrukcji podziemia, że przestało ono być rzeczywistym zagrożeniem. Rozbicie centralnie koordynowanego podziemia zamknęło pierwszy, niewątpliwie najbardziej krwawy okres walki komunistów o władzę. Dopiero jego likwidacja umożliwiła podjęcie działań przeciwko kolejnym „wrogom klasowym”
Ze strony IPNu podsumowanie okresu pod kątem Wyklętych, warte zapoznania się i zanalizowania, w szczególności liczby są ważne do przemyśleń.
Według badaczy „walk o utrwalenie władzy ludowej” poległo blisko 12 tys. członków polskich formacji mundurowych (UB, KBW, MO, WP, ORMO), 1 tys. żołnierzy Armii Czerwonej i funkcjonariuszy NKWD oraz 10 tys. cywilów.
Walki o utrwalanie, to także cała kampania przeciw UPA w Bieszczadach i okolicach, o czym piszesz, ale dolicza się także i saperów którzy zginęli w akcji rozminowywania kraju.
_________________ Toast wódczany o postaci dialogu.
Zasłyszane na dniach.
:
- Ruskij wojennyj korabl?
- Do dna!
Pomógł: 53 razy Dołączył: 26 Sty 2007 Posty: 13020 Skąd: Polska
Wysłany: Wto 22 Mar, 2016
Przydałoby się zatem rozbicie dokładniejsze.
_________________ "Robotnicza myśl socjalistyczna jest nam bliska" - premier polskiego rządu rok 2019.
"W skrytości ducha byłem socjaldemokratą" - inny premier polskiego rządu.
Pomógł: 4 razy Dołączył: 27 Maj 2007 Posty: 4561 Skąd: Szczecin
Wysłany: Sro 23 Mar, 2016
Niestety to już nierealne. Akta osobowe pewnie zniszczone po 30 latach. Część ofiar AC/AR też wówczas "ukrywano" w meldunkach jako ofiary "band kontrewolucyjnych".
Gdzie Zawisza Czarny miał swój dom? Ruszają poszukiwania pod Sandomierzem
Naukowcy rozpoczynają poszukiwania domu najsłynniejszego polskiego rycerza. Jego sława sięgała zresztą krańców Europy. Niepokonany na turniejach, zwycięzca na polu walki, dyplomata – Zawisza Czarny z Garbowa herbu Sulima.
Stary i Nowy Garbów, niewielkie, sąsiadujące ze sobą wsie leżą niespełna 15 km na północ od Sandomierza, w gminie Dwikozy (Świętokrzyskie). Nie wyróżniają się niczym spośród okolicznych miejscowości otoczonych przez szachownicę pól i sadów. Wyróżnia je jednak historia. Naukowcy potwierdzili już ponad wszelką wątpliwość, że to właśnie stąd, z „tego” Garbowa wywodził się najsłynniejszy polski rycerz Zawisza Czarny (ok. 1370-1428), który poprzez zwycięstwa w licznych europejskich turniejach zdobył na przełomie XIV i XV wieku sławę, jaka dziś przypada w udziale największym gwiazdom sportu czy popkultury.
„Mamy pewność, że chodzi o tę miejscowość choć jeszcze 20 lat temu, w historiografii nie było to wcale pewne” - powiedział PAP dr Tomisław Giergiel z Instytutu Historii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Dodał, że dzięki badaniom prowadzonym w ostatnich latach wiele wątpliwości udało się jednak rozwiać. „Wiemy, że on się tam urodził i był dumny ze swojego pochodzenia. To poczucie nie zmniejszyło się mimo zawrotnej kariery na średniowiecznych turniejach. Zawsze gdy przebywał na zachodzie Europy, mówił o sobie tak, jak jego ojciec i dziadek: +z Garbowa+” - podkreślił dr Giergiel.
Ale gdzie dokładnie znajdował się rodzinny dom rycerza? W Garbowie Starym czy Nowym? A może gdzieś pośrodku? Jak wyglądał? Czy był podobny do innych siedzib zamożnych rodów? „Pochodził z Garbowa. Tego Garbowa” – i na tym kończy się wiedza historyków, regionalistów, znawców tematu.
Tu musi być coś więcej
Przez mgłę przypuszczeń i hipotez chce przebrnąć archeolog, dyrektor Muzeum Okręgowego w Sandomierzu dr Dominik Abłamowicz. „Pracuję w Sandomierzu od roku. Odkąd tutaj jestem poznaję tę ziemię, zabytki. Jestem zadziwiony liczbą zabytków, których jest tutaj bardzo wiele. Podczas zwiedzania okolic Sandomierza trafiłem do Garbowa” – powiedział w rozmowie z PAP.
Naukowca zainteresował fakt, że w dostępnej dokumentacji archeologicznej z okolic Garbowa nie figuruje ani jedno stanowisko z okresu średniowiecza. Zdaniem dyrektora muzeum, mimo braku znanych obiektów archeologicznych z okresu średniowiecza w tym miejscu ponad wszelką wątpliwość można stwierdzić, że osadnictwo w Garbowie jest o wiele starsze. „Musiał istnieć tam ośrodek feudalny, łączący się z faktem, że mieszkał tam ród Zawiszów, który władał tą ziemią. Musiały znajdować się tam osady wiejskie” – powiedział.
Będą kopać i pytać
Tak narodził się pomysł, aby wykorzystując techniki, którymi dziś dysponuje archeologia i nauki pokrewne spróbować poszukać lokalizacji tej siedziby. „Grant który udało nam się pozyskać nie jest grantem inwazyjnym. Nie będziemy dysponowali środkami na badania takie jak wykopaliska. Archeologia zna przeróżne techniki rozpoznania terenu. Z jednej strony to metoda tradycyjna taka jak poszukiwania powierzchniowe, szczególnie sprawdzające się w okresie wczesnowiosennym, kiedy na polach ornych, w wyniku procesów mrozowych oraz działalności rolniczej pojawiają się na powierzchnie różne zabytki. To jeden ze sposobów” – powiedział.
Można spodziewać się, że siedziby możnowładców miały charakter obronny i były budowane w miejscach naturalnie obronnych. „Oprócz tych przesłanek archeologicznych ważne jest ukształtowanie terenu, dlatego zamierzamy spotkać się z mieszkańcami Garbowa, z młodzieżą i zapytać ich czy kiedykolwiek coś znaleźli, czy w przeszłości niwelowany był jakiś kopiec, wzniesienie” – zapowiedział dyrektor.
Na przełomie XIV i XV stulecia popularną formą siedzib możnowładczych były tak zwane gródki stożkowate, których ślady do dziś pozostały w wielu miejscach dawnego województwa sandomierskiego. Jeden z dobrze zachowanych, znajduje się we Włoszczowie w zachodniej części Świętokrzyskiego. Regularny kopiec wysoki na pięć metrów wyraźnie wyróżnia się na tle płaskich jak stół pól i łąk. Kiedyś na jego szczycie znajdowała się zapewne obronna wieża mieszkalna.
Jakakolwiek informacja od mieszkańców, pochodząca choćby z przekazów rodzinnych, że gdzieś w Garbowie znajdowało się jakieś wzniesienie czy „kopiec” mogłaby naprowadzić archeologów dokładnie w miejsce, gdzie znajdował się dom Zawiszy Czarnego; zakładając, że był to gródek stożkowaty, a takiej pewności nie ma. „To jedna z hipotez” – podkreśla archeolog.
Trop w późniejszej historii
Inną wskazówkę, która może przybliżyć naukowców do znalezienia poszukiwanej lokalizacji, może być historia dużo nowsza. „W Garbowie znajdował się dwór, w którym urodził się gen. Józef Dowbor-Muśnicki (1867-1937). Tego dworu też nie ma. Wspominam o tym, bo jest to druga osoba wpisana w historię Polski, która tam mieszkała. Często nowe założenia możnowładcze, np. dwory były budowane w miejscach starych siedzib, jako +usankcjonowane miejsce władzy+; to dodatkowy aspekt sprawy – powiedział.
Oprócz badań powierzchniowych naukowcy zamierzają sięgnąć po najnowsze techniki badawcze. Między innymi zdjęcia lotnicze, których odpowiednia obróbka umożliwia dokładną analizę morfologii terenu dla rozpoznania konfiguracji krajobrazu. „W interesujących miejscach zostaną przeprowadzone badania fizyczne użyciem aparatury elektrooporowej, podobne nieco do tych, które stosuje się w poszukiwaniu +złotego pociągu+ na Dolnym Śląsku” – wyjaśnił.
Zbadasz przyrodę - poznasz dzieje człowieka
Innym nurtem archeologii, który może nas przybliżyć do rozwiązania tej zagadki jest tzw. archeologia środowiskowa, która bada związek człowieka i jego gospodarki z krajobrazem. „Często w naszej dziedzinie nauki zadajemy sobie pytanie z zakresu geografii historycznej, dlaczego człowiek wybrał akurat to miejsce, dlaczego tutaj powstała osada? Jak zmieniał swoje otoczenie?” – powiedział dr Abłamowicz. Jak zaznaczył, wbrew obiegowej opinii zmiany krajobrazu nie są jedynie cechą dla epoki przemysłowej, na krajobraz wpływa bowiem także gospodarka rolna.
Z tego powodu naukowcy zamierzają pobrać próbki w okolicach rzeki Opatówki lub w starorzeczach Wisły, gdzie może występować torf. „Torfy tworzą swoisty mikroklimat przechowując niczym lodówka dane z przeszłości. (...) Mogą przechowywać szczątki roślin. Ich badanie oraz datowanie pozwala stwierdzić czy odkładały się tam szczątki botaniczne wytwarzane przez człowieka, na przykład pyłków zbóż, czy innych roślin uprawnych. Jeżeli udałoby się coś takiego stwierdzić pomogłoby nam ustalić wiele aspektów gospodarki rolnej czasów Zawiszy” – powiedział.
Właściwie to po co szukać domu Zawiszy?
Odkrycie miejsca, w którym znajdował się dom Zawiszy Czarnego byłoby kolejnym ważnym wydarzeniem dla tej miejscowości, w której pamięć po średniowiecznym rycerzu jest bardzo żywa. Znajduje się tam jego pomnik, jego imię nadano miejscowej szkole. Prężnie działa także Stowarzyszenie Pamięci Zawiszy Czarnego Herbu Sulima z Garbowa, którego działalność można śledzić poprzez ciekawie prowadzoną stronę internetową.
Badania zostaną wsparte grantem z Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Warszawie z programu „Dziedzictwo kulturowe – priorytet: ochrona zabytków archeologicznych”. Łącznie z wkładem własnym planowane prace będą kosztowały około 40 tys. złotych.
Zawisza Czarny z Garbowa herbu Sulima występujący w łacińskich kronikach jako Zawissius Niger de Garbow urodził się około 1370 roku, właśnie w Garbowie. Zginął z rąk tureckich w czerwcu 1428 w twierdzy Golubac, której ruiny można oglądać do dziś we wschodniej Serbii na prawym brzegu Dunaju. Poprzez zwycięstwa w licznych turniejach oraz bohaterstwo na polu walki urósł do rangi „symbolu cnót rycerskich”. Był także sprawnym dyplomatą króla Władysława Jagiełły, którego reprezentował podczas Soboru w Konstancji w latach 1414-1418.
Źródło: PAP 2016-03-29 11:08
Deptanie grobów pomordowanych niewinnych ludzi przez czcicieli "Łupaszki" trwa nadal. Jak musza się dzisiaj czuć rodziny pomordowanych, gdy zbrodniarzy się czci, a ofiarami gardzi. Hańba temu tałatajstwu będącemu chwilowo przy władzy. Cześć i pamięć dla ofiar.
Na hasła typu tałatajstwo nie ma miejsca na tym forum.
Ostrzeżenie.
Makary21
PS. dyskusja w sprawie ostrzeżenia spotka się z wysłaniem na urlop w trybie natychmiastowym.
[ Dodano: Sob 23 Kwi, 2016 ]
Prawdy nie da się zakrzyczeć, zakazać, ukarać itd. Prawda zawsze znajdzie sposób by się ujawnić.
Szkoda, że obecnie służący żołnierze muszą uczestniczyć w uroczystościach gloryfikujących zbrodniarzy. Pozostaje mieć nadzieję, że z honorem służą Polsce, a nie tymczasowej ekipie rządzącej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum