Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Reforma korpusu podoficerskiego - konstruktywnie.
Opublikował Wiadomość
bodzio1973 
5
29 lat 5 m-cy



Pomógł: 8 razy
Wiek: 50
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 797
Skąd: KILLER TANKS
Wysłany: Nie 18 Lut, 2018   

Uważam że jaki by system nie został wprowadzony nie zadowoli wszystkich (zawsze ktoś będzie poszkodowany), a w szczególności ucierpią już kolejny raz najstarsi podoficerowie , którzy od kilkunastu lat nie doczekali się tożsamości stopnia ze stanowiskiem. I nie mam tu tylko na myśli pieniędzy za tym idących tylko prestiż który został nam bezwarunkowo odebrany gdyż żołnierze z wysługą 20-25 lat cofnęli się do czasów SCH by obecnie zajmować stanowiska przypisane do U-7 tak jak po promocji (to tak jakby zaproponować dla oficera z wysługą 25 lat ((kapitan, major, ppłk.)) stanowisko ppor. -jak myślicie jest w tym logika i przede wszystkim czy była by akceptacja ze strony takowego oficera?-NIGDY :!: .To było by dla nich uwłaczające.
Gdyby jednak przywrócono możliwość awansu co 2-3 lata (oczywiście spełniając wymagania opiniowania rocznego) to wreszcie było by tak jak kiedyś (komu to przeszkadzało to że dobrzy żołnierze szli drogą awansu jasno wyznaczoną, nie tak jak teraz). Amerykanizacja jak nastąpiła w MON doprowadziła do ruiny sytemu zasobów kadrowych (gdzie w jednostkach liniowych są duże przepaście pomiędzy stopniami i można zaobserwować brak spójności z etatem -często d-cy JW mają problem z oficjalnym wyznaczaniem następców za osoby odchodzące do cywila w szczególności pomiędzy stopniami plutonowy-sierżant, ale nie tylko).Natomiast jakoś w rożnych innych służbach mundurowych funkcjonuje to na starych zasadach i nikt z tego powodu nie "płacze" a wręcz przeciwnie są bardzo zadowoleni.

Czy jest ktoś na tym forum kto uważa że gen. Jabłoński wprowadzając to co mamy teraz wykonał kawał dobrej roboty :?:

Dodatkowo bezwzględnie do U trzeba dopisać literki które w znaczny sposób miały by zróżnicować siatkę plac ;
gołe U -poziom kompanii,
A-poziom batalionu,
B-poziom pułk/brygada,
C-poziom dywizja,
D-komendanci SP oraz dodatki dowódcze które kiedyś funkcjonował do najniższego szczebla dowódczego- np; d-ca dr.-50 zł , d-ca pl.-150 zł----każdy dowódca ma swoich podwładnych i odpowiada za wiele spraw z tym związanych-nie widzę w tym logiki ze takich dodatków nie ma. Stanowczo podkreślam że do każdego stanowiska należy przypisać ODPOWIEDNIE kursy szkoleniowe (nie wysyłać obligatoryjnie kolejnej ilości ludzi na kursy nieprzydatne tylko dlatego żeby utrzymać statystykę ośrodków szkolenia). Bezcennym był by kurs doskonalący z dowodzenia na każdym poziomie drużyna- pluton, gdyż nigdzie tego nie uczą prócz tego że doświadczenie można zdobyć i doskonalić będąc już tym dowódcą, ale nie o to chodzi żeby tylko uczyć się na "żywym materiale" tym samym można było by uniknąć wielu błędów w kierowaniu zasobami ludzkimi. Uważam że to jedyna droga która trzeba pójść żeby w perspektywie czasu nie żałować reformy korpusu podoficerów. :gent:

Podsumowując moje propozycje zmian;
1. Stary system awansowania co 2-3 lata.
2. Wprowadzenie U z literkami A,B,C,D
3. Wprowadzenie dodatku dowódczego od samego dołu.
4. Kurs dowódczy dla każdego poziomu dowodzenia dla PDF .
_________________
"Miłość Ojczyzny Naszym Prawem"
 
 
witmar72 
1


Pomógł: 1 raz
Wiek: 52
Dołączył: 18 Lut 2018
Posty: 1
Skąd: Południe Polski
Wysłany: Nie 18 Lut, 2018   

A z podoficerami, którzy pełnią służbę w Wojskowych Oddziałach Gospodarczych? Większość z nich pełnie obowiązki szefa służby i nie otrzymują z tego tytułu dodatku służbowego. Czy o nich też ktoś myśli?
 
 
Don Camillo 
5



Pomógł: 7 razy
Wiek: 39
Dołączył: 01 Mar 2015
Posty: 482
Skąd: Północ, Północny-Zachód
Wysłany: Nie 18 Lut, 2018   

System awansowania co 2-3 lata jest zły. Za bardzo skraca okres od do.
Przypomnę tylko że po SCh awanse były po:
1. min. 3 lata na chor,
2. min. 4 lata na st. chor.,
3. min. 4 lata na chor. szt.,
4. min. 5 lat na st. chor. szt.
Podobnie było śród podoficerów z tym że zaczynano od plutonowego, bo to był pierwszy stopień zawodowy w WP.

Po wprowadzeniu stopni st. plut. i mł. chor. szt. okresy te zostały ujednolicone do minimum 3 lat pomiędzy stopniami dla piątkowiczów w opinii służbowej.

Jednym słowem awanse powinny być co trzy lata pomiędzy stopniami dla piątkowiczów. Czwórki czekają.
_________________
Don Camillo westchnął ciężko spojrzał czule na krzyż (który był zaiste słusznych rozmiarów) i szepnął, zamachując się świętym symbolem:
- Trzymaj się, Panie Jezu, bo walę!
 
 
przemki4 
1
zefir43


Pomógł: 5 razy
Wiek: 53
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 9
Skąd: logistyka
Wysłany: Nie 18 Lut, 2018   

Przeczytałem od początku. Każdy coś dodał od siebie i świetnie, że jest temat. Spojrzę na niego nieco odmiennie. Uważam, że trzeba zapytać - zadać sobie pytanie co jest dziś źle, a może wtedy znajdziemy rozwiązanie co trzeba zmienić. Moja diagnoza (słuszna lub nie):
1. Szkolnictwo wojskowe to dziś raczej namiastka, zwłaszcza dla specjalistów - "specpodoficerów".
2. Opiniowanie służbowe - pozostawia wiele do życzenia.
3. Skupiamy się na awansach - bo wiąże się to ze wzrostem finansów, a nie koniecznie tak być musi.
4. Mamy klasy kwalifikacyjne i za to dodatek motywacyjny, a pytam do czego ma motywować to około 100-150 zł/m-c. - oficerowie nie muszą być do niczego motywowani.
5. Siatka płac podoficerów - zwalcowana kpr - st. chor. sztab. różnica 820zł - nie liczymy żadnych dodatków - bardzo motywujące/żenujące.
6. Nie każdy podoficer musi dotrzeć do najwyższego stopnia w korpusie - zasada - przeciętny nie wystaje, zatem chcesz być przeciętny to pozostajesz w stopniu w jednostce przy domu, chcesz wyżej nieprzeciętny decydujesz się na wyrzeczenia - kształcisz się, podnosisz kwalifikacje (ale warunki do tego i nie zasada - nigdzie nie pójdziesz się szkolić bo kto za ciebie w jednostce robotę obrobi).
7. Dziś aby awansować wystarczy - dobra opinia służbowa, lata w stopniu i stanowisko w koszyku: np. 8/9/10.
Co bym poprawił:
1. Koszyki zostawić w etatach jak teraz (stopnie mogą być modyfikowane dwa, trzy bez znaczenia ale awans - czemu nie w koszyku)
2. Siatka płac - znacząca różnica między koszykami i egzamin/konkurs/punktacja - podniesienie kwalifikacji wygrywa najlepszy - oceniają fachowcy podoficerowie;
3. Specjalista na stanowisku - to trzeba potwierdzić w gronie swoich kolegów specjalistów, a nie przez oficerów - dlaczego oni nas egzaminują?
4. Chcesz wskoczyć na kolejny "level" - wykaż się, kształć się, bądź dyspozycyjny, a przełożony ma to umożliwić, a nie ograniczać.
5. Aby w ogóle coś zacząć należy uzupełnić vacaty w jw lub zmienić etaty - to nie łatwe.
6. Najwyżsi stopniem podoficerowie winni mieć uposażenie równe oficerom młodszym - doświadczenie i kwalifikacje tego w szkołach i na studiach nie uczą - to się zdobywa ciężka pacą i wyrzeczeniami.

Błędem jest szukać demokracji w wojsku i mieć przekonanie i nastawienie, że "zostanę generałem w swoim korpusie". Nie każdy zostaje generałem i trzeba się z tym pogodzić.

Zakładam, że nie znajdziemy takich rozwiązań, które wszystkich zadowolą.

Można być sierżantem np. I,II,II, klasy i za tym gratyfikacja finansowa dla specjalisty i dystynkcje na ramieniu na polowym i wyjściówce. Możesz służyć ile chcesz i robić to co lubisz, ale więcej kasy nie dostaniesz i awansu też - takie są zasady.
Dalej, chcesz dowodzić ludźmi, chcesz zarabiać więcej - to kurs przywództwa, kształcenie i może nawet zmiana jw i regionu - takie zasady, ale za tym musi iść konkretna kasa.
Oczekuję na krytykę bo z niej rodzą się konstruktywne rozwiązania.
 
 
Bełcik 
5
A może się uda?



Pomógł: 13 razy
Wiek: 43
Dołączył: 14 Kwi 2007
Posty: 847
Skąd: Z Miasta
Wysłany: Nie 18 Lut, 2018   

bodzio1973 napisał/a:

Dodatkowo bezwzględnie do U trzeba dopisać literki które w znaczny sposób miały by zróżnicować siatkę plac ;
gołe U -poziom kompanii,
A-poziom batalionu,
B-poziom pułk/brygada,
C-poziom dywizja,
D-komendanci SP oraz dodatki dowódcze które kiedyś funkcjonował do najniższego szczebla dowódczego- np; d-ca dr.-50 zł , d-ca pl.-150 zł----

Pozwolę się w części nie zgodzić z taką propozycją, czyli gołe U przy poziomie kompanii nawet kosztem dodatku dowódczego (dodatek zapewne niższy niż różnica między U a UA).
Już teraz można obserwować pewną tendencję (na swoim podwórku ją obserwuję) gdzie wartościowi dowódcy drużyn są wyciągani z pododdziałów na stanowiska sztabowe.
Jak sięgam pamięcią tylko dwa razy (u mnie na podwórku) zdarzyła się sytuacja że podoficer ze sztabu wrócił na stanowisko dowódcze (miało to związek z przypisaniem konkretnego U do konkretnego stanowiska i z uzyskaniem tożsamości). Zazwyczaj jak już kogoś sztab wciągnie to nie wypuszcza.
Literka przy U winna odpowiadać faktycznej odpowiedzialności na danym stanowisku i ważności tego stanowiska dla wykonywania zadań przez jednostkę. Czy naprawdę podoficer w sekcji np. wychowawczej winien mieć wyższą literkę niż podoficer z pododdziału?
Dodatek dowódczy jestem jak najbardziej za ale nie powinien się on wiązać z literką przy U ale ze stanowiskiem jeśli podoficer( i oficer też) dowodzi wtedy otrzymuje dodatek. Chyba że przyjmiemy że każde stanowisko dowódcze zasługuje na wysoką literkę przy U.
_________________
Porządek może mieć każdy, tylko geniusz panuje nad chaosem.
Błędów nie robi ten kto nic nie robi.
 
 
looker 
7
żołnierz naprawdę uniwersalny...



Pomógł: 10 razy
Wiek: 47
Dołączył: 15 Lis 2004
Posty: 2677
Skąd: WL
Wysłany: Wto 20 Lut, 2018   

Dziękuję wszystkim za dotychczasowy wkład w dyskusję. Wiele bardzo trafnych i ciekawych spostrzeżeń. Widać też, że nawet my sami nie jesteśmy zgodni co do niektórych kwestii ale mimo to ogólny kierunek mamy wspólny.

misio napisał/a:
Wiele propozycji rozwiązań przedstawionych tutaj może jest i słusznych ale ja widzę inny problem - jak realne jest wprowadzenie ich w życie? Występuje pewna niechęć części podoficerów do rozwoju a zwłaszcza gdy wymaga to zmiany miejsca pełnienia służby (nawet krótkotrwałej) do tego konieczność rozłąki z rodziną.

Nie dowiemy się dopóki nie spróbujemy ;-) Niechęć podoficerów do zmiany miejsca pełnienia służby ma dzisiaj 1 główną przyczynę: brak materialnej motywacji oraz zabezpieczenia socjalno-organizacyjnego takiego procesu.
W obecnym systemie nie tylko rozwój tzw. poziomy się nie opłaca ale nawet awans w górę ! To absurdalne, że spodziewamy się aby trzeźwo myślący człowiek, w obecnych czasach decydował się na przeprowadzkę na drugi koniec kraju rozwalając sobie przy okazji dotychczasowe życie rodzinne, pracę żony, życie towarzyskie całej rodziny, szkoły dzieci za... 120zł brutto więcej do uposażenia (i to jest najatrakcyjniejszy przeskok z PDF do PDF.ST. !) Wielu oficerów starszych gdy im to tłumaczę początkowo nie dowierza, że różnica jest tak mała ! Tak samo jak w to, że pomiędzy U-2 a U-10 jest 820zł i to podzielone na 9 stopni wojskowych.
W obecnym systemie trzeba być naprawdę mocno oddanym służbie, "pozytywnym podoficerskim świrem" żeby podejmować służbowe wyzwania w zakresie dyspozycyjności i oferowanych "awansów".

misio napisał/a:
Jeśli rozdzielimy ludzi na tych co chcą robić "karierę" i tych co chcą całą służbę spędzić przy swoim BWP wyciągając ropę gąbką z przedziału desantowego to za kilka lat będziemy znów pisać tutaj kolejną "reformę". Ludzie będą wybierać taką drogę, jaka dla nich w danej chwili jest najlepsza. Czyli jak wybiorą spokojną służbę w jednym garnizonie to nie znaczy, że w pewnej chwili nie będą mogli zmienić zdania.


Fakt. Masz trochę racji. Ale zawsze byłem zwolennikiem koncepcji żeby tworzyć system pod ogół zapotrzebowania i jakąś uśrednioną normę a nie pod przewidywane patologie/nieprawidłowości. Zawsze znajdzie się ktoś "sprytniejszy" kto będzie próbował pokornie "dwie matki ssać" ;-)

misio napisał/a:
Problem z podoficerami tkwi często w niewłaściwie ułożonym etacie jednostki, złym wartościowaniu stanowisk (przypisanie stopnia do stanowiska). Czy adiutant generała x powinien mieć 4 gwiazdki czy robi inną kawę niż adiutant generała y, który jest na niższym szczeblu i już jest tylko młodszym chorążym? Czy instruktor w szkole podoficerskiej szkoli mniej niż wykładowca na szkole oficerskiej? Czemu tylko jeden ma dodatki dydaktyczne?

Wartościowanie stanowisk to pojęcie klucz wg mnie. Aby można było je przeprowadzić należy najpierw stworzyć ku temu warunki. Mam tu na myśli rozciągnięcie siatki płac (tak aby było czym dzielić) oraz przemodelować struktury stopni i ich zaszeregowanie aby dodać narzędzie inne niż tylko kasa.

A kto powiedział, że adiutant to w ogóle musi być PDF. STARSZY ? Wg mnie to "etatowe przewymiarowanie" stanowiska. Robota jest specyficzna i często nie mają lekkiej służby - to fakt, ale nie sądzę żeby chcieli zamienić się np. z komendantem SP czy jego zastępcą mimo, że noszą te same stopnie...

Bełcik napisał/a:
Zauważam jedną myśl która przebija się w wielu wypowiedziach mianowicie to że każdy chciałby dosłużyć się najwyższego stopnia, ale czy tak naprawdę nie powinno być tak że najwyższe stopnie powinien być tylko dla nielicznych? Popatrzmy na korpus oficerów tam ppor. zaczynając karierę ma szansę zostać gen. ale ilu z nich tymi generałami zostaje?

Bardzo trafna uwaga. Niestety takie są oczekiwania wielu z nas. To pozostałość starego systemu gdzie sprawdzała się maksyma "czy się stoi czy się leży..."
Dzisiaj co sprytniejsi dokładają tylko do tego kilka gładkich określeń typu "rozwój", "fachowość" itp. Ale nadal chodzi o to samo: o zagwarantowanie spokojnego awansowania na sam szczyt jak najmniejszym wysiłkiem. A zmiany garnizonów, długotrwałe wyjazdy na kursy, szkolenia czy zdobywanie doświadczenia na kolejnych szczeblach organizacyjnych ma być dla "frajerów".
Do niektórych naszych kolegów musi w końcu dotrzeć następująca prawda: bycie w wojsku nie oznacza automatycznie doświadczenia, do którego tak ochoczo wielu z nas się odwołuje.
Znam kilku takich "doświadczonych" podoficerów z imponującą ilością lat służby (oczywiście w tym samym garnizonie). Od komputera jak najdalej - niech się tym kancelista zajmuje, asygnaty po strzelaniu nie potrafi dobrze rozpisać, PPW dzięki koneksjom w pododdziale "scedował" na młodego sierżanta i żyć nie umierać ! Służba leci, dodatek za wysługę imponujący a i na palarni grono młodych słuchaczy zacne więc chyba jestem ważny, tak ?!
I to właśnie ci odczuwają dzisiaj największe zagrożenie planowanymi zmianami, tym większe, że nie są w stanie zrozumieć ich (tych zmian) idei i celu. poza tym mają przeczucie, i słuszne, że ze względu na swoje dotychczasowe podejście do służby, mogą nie zostać głównymi beneficjentami tychże zmian.
Pytanie: czy powinniśmy układać swoje propozycje pod oczekiwania takich podoficerów ?

thikim napisał/a:
Każdy chce mieć doświadczoną osobę, ale jednocześnie jest też druga strona medalu. Nie jest sensownym zapewnienie widełek sprzątaczce od U0 do U10. Musi też rosnąć odpowiedzialność a nie tylko doświadczenie.

Nic dodać, nic ująć. W punkt.

Don Camillo napisał/a:
Dla tych co chcieliby dosłużyć stopnia st. chor. szt. zadam jedno pytanie. Czy wszyscy oficerowie zostają generałami. Powiem więcej, w niektórych specjalnościach jest pewne, że nigdy nie dostaną wężyka.


Ba, nawet prościej: czy każdy podporucznik zostaje pułkownikiem ?
Na bieżące potrzeby w dyskusjach używam tej prostej analogii do korpusu oficerskiego: podoficer starszy - oficer starszy. Ilość stopni się zgadza (a nawet jest pewne podobieństwo w ich wyglądzie - ilość gwiazdek ;-) i łatwiej wskazać pewne mechanizmy.
Osiągniecie stopnia st. chor. szt. powinno być tak prestiżowe (czyt. trudno dostępne) jak stopień płk. u oficerów.
Generałów celowo wyłączam bo to zupełnie inna bajka ;-)

Don Camillo napisał/a:
panowie pułkownicy (P1), chorążowie kadrowcy z dużym doświadczeniem i SPD powinni siąść razem. Musimy mieć pomoc z P1 bo takie wycyrklowanie etatów i różnych worków dla nich przeznaczonych to nie sztuka typu stara reforma "jabu", to naprawdę wielkie dzieło, ale zrobione teraz i wprowadzone powiedzmy za dwa lata w życie mogłoby zostać poprawione dopiero po paru latach i to kosmetycznie (jakieś poprawki stopni, przesunięcia w worach itd.)


Całkowita racja. A tymczasem w zeszłym roku na polecenie MON, grupa podoficerów dostała MIESIĄC i to w okresie wakacyjnym, na opracowanie koncepcji proponowanych zmian w korpusie... I po co ten nagły pośpiech ? Chyba tylko po to aby kiedyś, po zmianach, gdy okaże się, że nie zrobiono tego tak jak proponowaliśmy, móc nam powiedzieć: "przecież pytaliśmy Was o zdanie, sami opracowaliście założenia. Co wam znowu nie pasuje ?"
Skoro 2018 rok został określony przez poprzedniego MON jako rok zmian w naszym korpusie, to postarajmy się wykorzystać ten czas racjonalnie. Tyle od strony merytorycznej. Politycy zapewne widzą to inaczej: w tym roku jedne wybory, za rok drugie... Potrzeba "sukcesów" może być zbyt silna...

witmar72 napisał/a:
A z podoficerami, którzy pełnią służbę w Wojskowych Oddziałach Gospodarczych? Większość z nich pełnie obowiązki szefa służby i nie otrzymują z tego tytułu dodatku służbowego. Czy o nich też ktoś myśli?


To jest bardzo ciężka kwestia... Szef służby w przeciętnym WOG-u to stanowisko zaszeregowane do STE: POR./KPT. Przy ilości zadań do realizacji, odpowiedzialności, braku perspektyw rozwoju i ryzyka ugrzęźnięcia na takim stanowisku na długie lata, wielu oficerów unika WOG-ów jak ognia. Mamy więc vacaty.
No i zaczyna się partyzantka na zasadzie wyznaczania podoficerów jako cz.p.o. Chłop często staje na głowie żeby pomimo braków kadrowych realizować bieżące zadania, bo przecież zaopatrywane JW nagle nie znikną ani nie przestaną mieć potrzeb w związku z jego nawałem pracy. Pytanie: jak długo można pracować na 120% ? Żaden silnik nie wytrzyma tego an długą metę.

bodzio1973 napisał/a:
Uważam że jaki by system nie został wprowadzony nie zadowoli wszystkich (zawsze ktoś będzie poszkodowany), a w szczególności ucierpią już kolejny raz najstarsi podoficerowie , którzy od kilkunastu lat nie doczekali się tożsamości stopnia ze stanowiskiem.

Zapytam trochę prowokacyjnie: a może po prostu mają za wysokie stopnie w stosunku do swoich stanowisk ? A może wolą być st.chor.szt. na U-7 i mieć spokój, codziennie być w domu z rodziną zamiast tożsamości, 3 grup wyżej, rozłąki i dojazdów ? Bądźmy szczerzy: obecnie to często świadomy wybór samych zainteresowanych. Stanowiska dla znakomitej większości z nich są. Ale nie tam gdzie by oni chcieli.

bodzio1973 napisał/a:
Gdyby jednak przywrócono możliwość awansu co 2-3 lata (oczywiście spełniając wymagania opiniowania rocznego) to wreszcie było by tak jak kiedyś (komu to przeszkadzało to że dobrzy żołnierze szli drogą awansu jasno wyznaczoną, nie tak jak teraz).

Nie zgodzę się. Poza tym - awans aby miał swój określoną rangę i znaczenie nie powinien być zjawiskiem zbyt częstym i łatwym do osiągnięcia dla wszystkich.

bodzio1973 napisał/a:
Amerykanizacja jak nastąpiła w MON doprowadziła do ruiny sytemu zasobów kadrowych

To nie "amerykanizacja" zawiniła. To polski, negatywnie wybiórczy sposób wprowadzania dobrych, sprawdzonych na świecie rozwiązań, jest temu winien. Przy takich projektach sprawdza się powiedzenie, że nie można być "trochę w ciąży" lub "zjeść ciastko i mieć ciastko". No i oczywiście między bajki należy włożyć pomysły, że takie zmiany da się zrobić "bezkosztowo" lub przy minimalnych nakładach.
Nie trzeba zresztą szukać przykładów w USA. Taka np. Litwa zrozumiała to bardzo szybko i tak też zreformowała swoje siły zbrojne (tworząc je praktycznie od zera po upadku ZSRR!). Zadziałali na zasadzie "zero głupich, wypaczających ideę kompromisów". Przyjęli model "mocno amerykański" i w efekcie w kwestiach korpusu podoficerskiego są dużo przed nami.

przemki4 napisał/a:

1. Szkolnictwo wojskowe to dziś raczej namiastka, zwłaszcza dla specjalistów - "specpodoficerów".
2. Opiniowanie służbowe - pozostawia wiele do życzenia.
3. Skupiamy się na awansach - bo wiąże się to ze wzrostem finansów, a nie koniecznie tak być musi.
4. Mamy klasy kwalifikacyjne i za to dodatek motywacyjny, a pytam do czego ma motywować to około 100-150 zł/m-c. - oficerowie nie muszą być do niczego motywowani.
5. Siatka płac podoficerów - zwalcowana kpr - st. chor. sztab. różnica 820zł - nie liczymy żadnych dodatków - bardzo motywujące/żenujące.
6. Nie każdy podoficer musi dotrzeć do najwyższego stopnia w korpusie - zasada - przeciętny nie wystaje, zatem chcesz być przeciętny to pozostajesz w stopniu w jednostce przy domu, chcesz wyżej nieprzeciętny decydujesz się na wyrzeczenia - kształcisz się, podnosisz kwalifikacje (ale warunki do tego i nie zasada - nigdzie nie pójdziesz się szkolić bo kto za ciebie w jednostce robotę obrobi).
7. Dziś aby awansować wystarczy - dobra opinia służbowa, lata w stopniu i stanowisko w koszyku: np. 8/9/10.
Co bym poprawił:
1. Koszyki zostawić w etatach jak teraz (stopnie mogą być modyfikowane dwa, trzy bez znaczenia ale awans - czemu nie w koszyku)
2. Siatka płac - znacząca różnica między koszykami i egzamin/konkurs/punktacja - podniesienie kwalifikacji wygrywa najlepszy - oceniają fachowcy podoficerowie;
3. Specjalista na stanowisku - to trzeba potwierdzić w gronie swoich kolegów specjalistów, a nie przez oficerów - dlaczego oni nas egzaminują?
4. Chcesz wskoczyć na kolejny "level" - wykaż się, kształć się, bądź dyspozycyjny, a przełożony ma to umożliwić, a nie ograniczać.
5. Aby w ogóle coś zacząć należy uzupełnić vacaty w jw lub zmienić etaty - to nie łatwe.
6. Najwyżsi stopniem podoficerowie winni mieć uposażenie równe oficerom młodszym - doświadczenie i kwalifikacje tego w szkołach i na studiach nie uczą - to się zdobywa ciężka pacą i wyrzeczeniami.

Można być sierżantem np. I,II,II, klasy i za tym gratyfikacja finansowa dla specjalisty i dystynkcje na ramieniu na polowym i wyjściówce. Możesz służyć ile chcesz i robić to co lubisz, ale więcej kasy nie dostaniesz i awansu też - takie są zasady.
Dalej, chcesz dowodzić ludźmi, chcesz zarabiać więcej - to kurs przywództwa, kształcenie i może nawet zmiana jw i regionu - takie zasady, ale za tym musi iść konkretna kasa.


Świetna diagnoza. Nie bardzo rozumiem tylko pkt. 3. Awans musi = wzrost uposażenia. Osobną kwestią pozostaje czy ktoś bardziej ceni sobie awanse i finanse czy święty spokój. Jego wybór. Byle był tego świadomy.
_________________
"Wojna uczy najwięcej kiedy coś idzie nie tak"
Jocko Willink
 
 
norbim 
5
bezapelacyjnie Żołnierz


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 29 Maj 2008
Posty: 509
Skąd: Z pięknego miasta.
Wysłany: Wto 20 Lut, 2018   

Szanowni Koledzy, wielkie słowa uznania. Okazuje się, że nie musimy się we wszystkim zgadzać ale potrafimy konstruktywnie i merytorycznie rozmawiać. To jest zawsze podstawą zmian i rozwoju.

Oczywiście nie dogodzimy wszystkim. W zasadzie każdy z piszących ma po części rację. Teraz trzeba to wszystko spokojnie przeanalizować, wypośrodkować i obrać jakiś kierunek. I system po zmianie pewnie będzie ewoluował i wymagał pewnych korekt. Jak wiadomo życie jest najlepszym nauczycielem.

W końcu dostrzeżono fakt, że nie każdy podoficer musi być "generałem w swoim korpusie".

Są jednostki gdzie nie ma lekkiej służby /kilka miesięcy w roku ćwiczeń i poligonów/ i to też trzeba w jakiś sposób docenić. Służba w linii, w pododdziałach non stop ćwiczących powinna być najbardziej prestiżowa. Oczywiście jest to moje zdanie.

No i zupełnie zgoda co do adiutantów. Trochę przesada z tymi wysokimi U.
W "sztabie pewnej dywizji" znam kilku pdf. z wysokim U, a ich służba to całe życie w tym sztabie, często od szer. Skierowanie ich do linii =????? :modli: . Proszę sobie samemu dopowiedzieć.

Powodzenia i Wszystkiego Dobrego. :gent:
_________________
Abp. Fulton "Zasady moralne nie zależą od zdania większości. Błąd jest błędem, nawet jeśli wszyscy są w błędzie. Prawda jest prawdą, nawet jeśli nikt jej nie uznaje"
 
 
kremista 
1


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 18 Lut 2018
Posty: 4
Skąd: Polska
Wysłany: Wto 20 Lut, 2018   

Cytat:
Ale nadal chodzi o to samo: o zagwarantowanie spokojnego awansowania na sam szczyt jak najmniejszym wysiłkiem.


1. Nie wkładałbym wszystkich do jednego wora :nie2:

Cytat:
A zmiany garnizonów, długotrwałe wyjazdy na kursy, szkolenia czy zdobywanie doświadczenia na kolejnych szczeblach organizacyjnych ma być dla "frajerów".


2. Osobiście nie kojarzę takich osób, które przeszłyby wszystkie szczeble od kaprala do st. pdf. bez kursów lub szkoleń poligonowych (chyba, że one się nie liczą wg. Ciebie?).
3. Dowodzenie warsztatem--> drużyną--> plutonem to nie jest właśnie zdobywanie doświadczenia na kolejnych szczeblach organizacyjnych?

Z Twoich wypowiedzi wnioskuję, że nie podoba Ci się ścieżka kariery podoficera, który nie zmienia garnizonów, nie "lata" z kursu na kurs, tylko codziennie, przez x lat zasuwa przy sprzęcie w jednej JW.
To przekonaj mnie, że jeśli zmienię garnizon to skorzystam na tym ja i SZ RP (pomijam aspekt finansowy i rodzinny świadomie). Jeśli zmienię SW to stracą na tym SZ RP. Jeśli nie zmienię SW to po co mam się przenosić jeśli mam możliwość awansu we własnej JW? Tylko po to by nie być posądzonym o prześlizgnięcie się wyżej?

Teraz o kursach. Są takie w wojsku specjalności, dla których nie ma kursów (wrzucenie ich do jednego worka ze "zmecholami" i wysłanie do Poznania nie liczę) i przez to mają być posądzeni o awansowanie jak najmniejszym wysiłkiem? :nie2:

Mam wrażenie, że cała ta dyskusja i "reforma" sprowadza się do dawnego korpusu chorążych, a w szczególności do tego by najwyższe stopnie podoficerskie miała wąska grupa ludzi- ma to sens. :viktoria:
Jedno tylko pytanie: komu chcecie, oprócz adiutantów obciąć etaty na niższe?
Na "zmechu" już kilka lat temu zostały zastopowane awanse zastępcom dowódcy plutonu- wrzucono ich do worka podoficerów.
Gdzieś ta podana wyżej liczba st. chor. sztab. się jednak podziewa.....a zmech podobno najliczniejszy :oops1:
 
 
Rotor88 
1
Rotor88


Wiek: 47
Dołączył: 16 Lut 2018
Posty: 3
Skąd: Polska
Wysłany: Czw 22 Lut, 2018   

Jako absolwent szkoły chorążych po przejściu kilku JW i pełnienia służby na różnych stanowiskach (dowódca plutonu, szef pododdziału, starszy instruktor) uważam, iż podoficer powinien być super specjalistą w ściśle określonej specjalności. Skakanie z kwiatka na kwiatek, rzadko wnosi coś dobrego. Na przykład dobry rusznikarz MUSI zdobywać wiedzę i doświadczenie przez lata. :czytanie:
Dlatego w mojej ocenie reforma powinna pójść w kierunku zmniejszenia liczby stopni podoficerskich do max 6 i wydłużenia okresu służby w stopniu do min 4 lat, pozwoli to podnieść wartość każdego awansu. Dzisiaj awans co 2-3 lata staje się czymś powszednim a stopnie podoficerskie bardzo spłaszczone (dowódcą drużyny może być kpr. i st. chor. sztab.). Specjalistów winno się doceniać klasami kwalifikacyjnymi - oczywiście znacznie lepiej płatnymi niż dzisiaj i z wyróżniającymi specjalistów odznakami (do dzisiaj nie rozumiem dlaczego nie wprowadzono żadnych odznak wyróżniających specjalistów - przecież to prawie nic nie kosztuje).
PS. Panowie decydenci pamiętajcie, reformy nie robicie sobie tylko tym, którzy przyjdą po Was. :gent:
 
 
looker 
7
żołnierz naprawdę uniwersalny...



Pomógł: 10 razy
Wiek: 47
Dołączył: 15 Lis 2004
Posty: 2677
Skąd: WL
Wysłany: Czw 22 Lut, 2018   

kremista napisał/a:

1. Nie wkładałbym wszystkich do jednego wora :nie2:


Pokaż proszę, w którym miejscu "wkładam wszystkich do jednego worka" ? Albo lepiej przeczytaj jeszcze raz, dokładnie moje wypowiedzi.

kremista napisał/a:

2. Osobiście nie kojarzę takich osób, które przeszłyby wszystkie szczeble od kaprala do st. pdf. bez kursów lub szkoleń poligonowych (chyba, że one się nie liczą wg. Ciebie?).
3. Dowodzenie warsztatem--> drużyną--> plutonem to nie jest właśnie zdobywanie doświadczenia na kolejnych szczeblach organizacyjnych?


Rozumiem, że celowo przerysowujesz temat ale to nie podnosi poziomu merytorycznego tej dyskusji. Jestem przekonany, że wszyscy biorący w niej udział dobrze wiedzą jakie doświadczenie, na jakich stanowiskach i jakie kursy są pożądane w określonych okolicznościach. Nie miejsce i czas aby tłumaczyć teraz podstawy naszego rzemiosła.

kremista napisał/a:
Z Twoich wypowiedzi wnioskuję, że nie podoba Ci się ścieżka kariery podoficera, który nie zmienia garnizonów, nie "lata" z kursu na kurs, tylko codziennie, przez x lat zasuwa przy sprzęcie w jednej JW.


Znów źle zrozumiałeś. Zasuwanie przez lata przy sprzęcie jest jak najbardziej OK. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że jeśli ktoś świadomie decyduje się na taką ścieżkę to powinien liczyć się z pewnymi ograniczeniami np. w awansowaniu. System powinien za to umożliwiać docenienie jego umiejętności oraz doświadczenia np. w postaci odpowiedniego zaszeregowania stanowiska czy dodatku.
Nie uważam jednak, że taki przykładowy starszy technik SIL, któremu udało się dojść do st. chor. szt. w swojej specjalności, odbywając kursy tylko w swoim fachu nagle będzie dobrym kandydatem np. na SPD. Do tego potrzeba trochę innego, bardziej różnorodnego doświadczenia. oczywiście każdy SPD skądś się wywodzi, ma jakieś korzenie. To oczywiste. Ale z czasem oczekuje się od niego czegoś więcej, choćby po to aby mógł ze swoim Dowódcą pogadać o czymś więcej niż tylko o obsłudze płatowca czy "nafcie"...
I to dokładnie miałem na myśli.

kremista napisał/a:
To przekonaj mnie, że jeśli zmienię garnizon to skorzystam na tym ja i SZ RP (pomijam aspekt finansowy i rodzinny świadomie).

Fakt, że pomijasz aspekt finansowy znacznie ułatwia sprawę ;-) O dobro SZ jestem spokojny - zawsze łatwiej im (SZ) dogodzić niż delikwentowi. Nie będę Cię do niczego przekonywał. Zachęcam za to do opuszczenia swojej strefy komfortu i ruszenia tyłka poza rodzinny garnizon. Tam też jest ciekawe życie.

Teraz o kursach. Są takie w wojsku specjalności, dla których nie ma kursów (wrzucenie ich do jednego worka ze "zmecholami" i wysłanie do Poznania nie liczę) i przez to mają być posądzeni o awansowanie jak najmniejszym wysiłkiem? :nie2:

kremista napisał/a:
Mam wrażenie, że cała ta dyskusja i "reforma" sprowadza się do dawnego korpusu chorążych, a w szczególności do tego by najwyższe stopnie podoficerskie miała wąska grupa ludzi- ma to sens. :viktoria:

Nie, nie tylko do tego. Ale co do zasady to się z Tobą zgodzę. W wojsku powinno być tak, że czym wyższy stopień tym mniejsza liczba żołnierzy go posiada. To chyba naturalne ? Dziwi Cię takie podejście ? Przecież sami często postulujemy aby było więcej "indian a mniej wodzów". U podoficerów to oznacza mniej najwyższych stopni bo zakładam, że dowódca drużyny (i nie tylko on) nie będzie jednak miał możliwości awansować do st. chor. szt.

kremista napisał/a:
Na "zmechu" już kilka lat temu zostały zastopowane awanse zastępcom dowódcy plutonu- wrzucono ich do worka podoficerów.

Osobiście tego doświadczyłem. Znam sprawę od podszewki.
_________________
"Wojna uczy najwięcej kiedy coś idzie nie tak"
Jocko Willink
 
 
kremista 
1


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 18 Lut 2018
Posty: 4
Skąd: Polska
Wysłany: Pią 23 Lut, 2018   

Cytat:
Nie uważam jednak, że taki przykładowy starszy technik SIL, któremu udało się dojść do st. chor. szt. w swojej specjalności, odbywając kursy tylko w swoim fachu nagle będzie dobrym kandydatem np. na SPD.

Dlatego w moim pierwszym poście zaproponowałem, by dowódcy plutonu, starsi technicy etc. byli w "worku" mł. chor., chor. oraz st. chor. - natomiast stopnie chor. sztab. oraz st. chor. sztab. były zarezerwowane dla podoficerów SPD. Tym sposobem ilość wodzów o najwyższym stopniu podoficerskim zmniejszyłaby się radykalnie (w miarę przechodzenia na emeryturę osób z najwyższym stopniem), a przez to byłyby one prestiżowe. Komu starczyłby st. chor.- niech zostanie w swojej JW, kto chce piąć się wyżej- kursy dla SPD

Natomiast zostawiłbym w spokoju "wory" i możliwość awansu (ścieżka rozwoju) nawet od szeregowego do dowódcy plutonu- dzięki temu, jeśli ktoś taką ścieżkę przejdzie w jednej specjalności- będzie skarbnicą wiedzy dla młodszego pokolenia :modli:

Cytat:
Zachęcam za to do opuszczenia swojej strefy komfortu i ruszenia tyłka poza rodzinny garnizon. Tam też jest ciekawe życie.

Oczywiście, że jest ciekawe! Bardzo miło wspominam poprzedni garnizon :D
P.S. O ile dobrze pamiętam kolega miał kiedyś w podpisie Wałcz- ten garnizon również miło wspominam :cool:
 
 
Don Camillo 
5



Pomógł: 7 razy
Wiek: 39
Dołączył: 01 Mar 2015
Posty: 482
Skąd: Północ, Północny-Zachód
Wysłany: Pią 23 Lut, 2018   

Nie ma stopnia chorąży sztabowy.
_________________
Don Camillo westchnął ciężko spojrzał czule na krzyż (który był zaiste słusznych rozmiarów) i szepnął, zamachując się świętym symbolem:
- Trzymaj się, Panie Jezu, bo walę!
 
 
Rzecznik Prasowy Syfu 
Banita


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 10 Sie 2017
Posty: 596
Skąd: ELITARNEWOJSKAOPERACYJNE
Wysłany: Pią 23 Lut, 2018   

Wtrącę swoje 3 grosze.

Żeby okreslić kierunek zmian korpusu, trzeba by się niektórym przyznać jak ten korpus obecnie wygląda, co dla ogromnej liczby osób jest nie do przyjęcia i nie do pomyślenia. Dlatego wyręczę te osoby :cool:

1.Reforma swój początek powinna obejmować korpus najniższy, bo w domyśle, to z niego powinni się wywodzić podoficerowie. W zasadzie z niego i tylko z niego, jakiekolwiek niuanse zostawiłbym na potrzeby orkiestr i ratowników medycznych - o ile w całych SZ RP nie ma już szeregowego ratownika medycznego, który mógłby i chciałby objąć etat podoficerski

2. Standaryzacja programu kształcenia w szkołach podoficerskich, oraz posiadania niezbędnych kwalifikacji. Racjonalizacja programu szkolenia, który w zupełności mógłby wynosić dwa miesiące (etap podstawowy). Po etapie podstawowym delikwent najpierw obejmowałby etat kaprala, a następnie kierowany by był na kurs specjalistyczny, który wynosi różną ilość miesięcy zależnie od SW. Dzisiaj jest to totalna strata czasu, etap podstawowy to wytapianie czasu, po czym na specjalizacji uczy się człowiek 3 miesiące np. łączności, po powrocie do JW obejmuje etat na zmechu, albo na odwrót. Strata pieniędzy i czasu.

3. Reforma zarządzania kadrami w korpusie szeregowych i podoficerów. Dzisiaj szeregowi spełniający wymagania są blokowani w JW, bo dca nie chce ich wypuszczać, podczas gdy w Żaganiu, czy Świętoszowie wakaty pdf. mł. obrastają mchem. Zapewniam, że są ludzie, którzy się zgodzą na zmianę garnizonu dla awansu. Trzeba im to tylko umożliwić. Dzisiaj się to uniemożliwia.

5. Racjonalizacja wymagań do przyjęcia na SP. Jakby pisać prawdę w meldunkach o nastrojach w SP, to szer. zaw. tam będący i szkolący się, są po prostu WYPALENI. Znakomitej większości się po prostu nie chce. Są już na schyłku w krzywej Gaussa, bo ktoś nie wziął pod uwagę, że jak szeregowy jest dymany 10 lat, to po awansie na kpr. on będzie dymał system, który go wydymał. Mało który będzie wdzięczny systemowi, który mu umożliwił awans. Większość wychodzi z załozenia "teraz to będę miał wyje...", "byle do 15, a potem to ..." i tak dalej. Dziwne, ze nikt jeszzce tego fenomenu nie dostrzegł.

Teraz co do samego korpusu pdf

1. Wymagania stanowiskowe dzisiejsze KOS i ZO to cyrk. Zarządzanie kadrami to cyrk. Żałosne jest, że najwyższy pdf. czyli SPD w JW nie ma pełnej 1 z angielskiego. NIe wymagajmy od nich wyższego, ale w dzisiejszych czasach od kilkunastu lat nie poradzić sobie z 1, to nadaje się tylko na spalenie ze wstydu.

2. Wysyłanie na kursy (co tyczy się też korpusu szer.) - jak kadrowiec nie może sobie poradzić z obsadzeniem kursów, to może warto umożliwić żołnierzom zapisywanie się na takowe z pominięciem drogi służbowej. Zapisywanie się, nie jest równoznaczne z obligatoryjnym umożliwieniem, ale warto skalę takiego zjawiska zbadać. Wykluczy to chociażby urlopowiczów, którzy jadą na języki po to, żeby pobalować, i wracają do JW z czterema zerami. I to nie na koncie.

3. Podsumowując, cała reforma, jeśli nie będzie nakłądać obowiązku optymalnego zarządzania kadrami, skupi się jedynie na awansach, medalach, literkach i wypłatach. A syf w kadrach jak będzie, tak będzie nadal i nadal ludzie z technicznym wykształceniem będą dymać w polu, ludzie po socjologii i innej filozofii będą technikami na silu, a ludzie bez wykształcenia i jakiejś przydatnej wiedzy, będą zajmować stanowiska, żeby tylko ukompletowanie JW zachować.
_________________
Zły ptak to ten co swe gniazdo kala,

czy ten, co mówić o tym nie pozwala

(Pij Lecha i wałęsaj się ...)
 
 
przemki4 
1
zefir43


Pomógł: 5 razy
Wiek: 53
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 9
Skąd: logistyka
Wysłany: Pią 23 Lut, 2018   

Info dla LOOKER

3. Skupiamy się na awansach - bo wiąże się to ze wzrostem finansów, a nie koniecznie tak być musi.

Można być sierżantem np. I,II,II, klasy i za tym gratyfikacja finansowa dla specjalisty i dystynkcje na ramieniu na polowym i wyjściówce. Możesz służyć ile chcesz i robić to co lubisz, ale więcej kasy nie dostaniesz i awansu też - takie są zasady.


Świetna diagnoza. Nie bardzo rozumiem tylko pkt. 3. Awans musi = wzrost uposażenia.

Przyjacielu tam nie ma znaku równości tylko myślnik. Awans to musi być wzrost uposażenia. Ale może być wzrost uposażenia bez awansu - sierżant specspecjalista na przykład.
 
 
Bimbaj 
4


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 14 Wrz 2016
Posty: 234
Skąd: zielona ukraina
Wysłany: Pią 23 Lut, 2018   

Rzecznik Prasowy Syfu napisał/a:
5. Racjonalizacja wymagań do przyjęcia na SP. Jakby pisać prawdę w meldunkach o nastrojach w SP, to szer. zaw. tam będący i szkolący się, są po prostu WYPALENI. Znakomitej większości się po prostu nie chce. Są już na schyłku w krzywej Gaussa, bo ktoś nie wziął pod uwagę, że jak szeregowy jest dymany 10 lat, to po awansie na kpr. on będzie dymał system, który go wydymał. Mało który będzie wdzięczny systemowi, który mu umożliwił awans. Większość wychodzi z załozenia "teraz to będę miał wyje...", "byle do 15, a potem to ..." i tak dalej. Dziwne, ze nikt jeszzce tego fenomenu nie dostrzegł.

Problem wynika z wyobrażenia o armii w społeczeństwie pochodzącego jeszcze z czasów poprzedniego systemu, tj. większość osób podejmujących służbę jako żołnierz zawodowy zakładało że zostaną tym żołnierzem do czasu nabycia praw emerytalnych. Moim zdaniem 12 lat służby kontraktowej to był czas zdecydowanie za długi, a zniesienie całkowicie tego limitu czasowego tylko znacznie pogłębiło problemy korpusu szeregowych, które dopiero wyjdą na wierzch po czasie. O wiele sensowniejszym rozwiązaniem (w mojej opinii) byłoby ograniczenie tego okresu do 4-6 lat, po których to w usystematyzowany sposób zostaliby dobierani kandydaci na podoficerów zgodnie z aktualnymi potrzebami kadrowymi SZ i właściwej im specjalności wojskowej, a dla tych dla których zabrakło miejsca powinien zostać opracowany realnie funkcjonujący system rekonwersji która umożliwiałaby im w miarę bezbolesną transformację w cywila. I to właśnie ona powinna być główną zachętą do wstępowania do armii.
Idąc dalej tym tokiem rozumowania również uważam, że obecnie w armii funkcjonuje zdecydowanie zbyt drastyczne rozdzielenie korpusów szeregowych i podoficerskiego, które nie służy żadnemu z nich. Jeden bezpośrednio wynika z drugiego i wszelkie reformy powinny dążyć do tego żeby traktować je jako jedność - tj. doprowadzić z pewnością do większej płynności awansu zarówno z korpusu szeregowych do podoficerskiego jak i dalszego rozwoju w tym drugim. A tego niestety nie da się uniknąć bez podejmowania nieprzyjemnych decyzji o tym dla kogo perspektyw rozwoju w armii już nie ma i trzeba niestety się pożegnać (i niekoniecznie musi mieć to związek z tym jak ktoś był dobrym żołnierzem). Z pewnością również nie osiągnie się oczekiwanych rezultatów zwiększając liczbę stopni wojskowych - raczej powinniśmy iść w przeciwnym kierunku, chociaż zdaję sobie sprawę że taki pomysł może nie spotkać się od razu z aprobatą uczestników tej dyskusji. Zamiast widełek po trzy stopnie, gdzie w praktyce podoficer awansuje w swojej karierze tylko trzy razy (przechodząc na wyższe stanowisko) być może lepiej byłoby wprowadzić 5-6 stopni etatowych gdzie z każdym wyższym szczeblem wiązałoby się zarówno realne zwiększenie odpowiedzialności jak i uposażenia. A pozostanie w armii na stałe byłoby możliwe od połowy tej siatki.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group