"Unia Europejska przeznaczy 720 mln euro na połączenie sieci energetycznej państw bałtyckich z Polską. Inwestycja ma zmniejszyć zależność energetyczną Litwy, Łotwy i Estonii od dostaw energii z Rosji."
Dla niewiedzących:
Sieci energetyczne, pięćdziesięciohercowe, sa ze sobą zsynchronizowane w skali "wielu krajów".
W Europie funkcjonowały dwa systemy energetyczne - kraje EWG miały osobną synchronizację elektrowni, kraje RWPG zaś - osobną (a poza systemem synchronizacji są wyspy).
Na pewnym etapie, ale juz chyba ze dwadziescia lat temu, Polska podjeła akcje odpępnienia sie od sieci poradzieckiej i zsynchronizowania się z siecią Europy Zachodniej.
Była to poważna wieloetapowa akcja, o której szary człowiek nic nie wie, ponieważ nic mu się tam nie zepsuło i nic nie zauważył - i o to chodziło, to było celem wysiłków inżynierów elektrotechniki (jakim i ja jestem)
Zaletą takiego połączenia jest możliwość handlowania energią. Raz sprzedajemy, rak kupujemy, raz uzupełniamy cudzy niedobór, a raz nam uzupełnią. Jak chcemy wyłączyć elektrownie na remont to możemy, i tak dalej. Jest to system naczyń połączonych. Energia się przetacza i to "sama" (tylko wystarczy to przetaczanie mierzyć).
Pribałtyka nigdy nie poszła w tą strone i pozostała w systemie naczyń połączonych z Rosją (w tym Królewcem) i Białorusią.
Ten krok Pribałtyki daje dwa efekty, jednym z nich jest podłączenie elektrowni do systemu Unii, a drugim jest odcięcie Kalinigradu od systemu reszty Rosji i Białorusi (elektrownie Kaliningradu będa połączone lokalnie na tzw sieć elastyczną, jak to jest robione na dużych wyspach).
W takich sytuacjach wspierać sie można kablami podmorskimi, które sa DC (na prąd stały) i można nimi spinać także i sieci energetycznie które są ze soba niezsynchronizowane.
Dotychczas chyba właśnie sprawa Kaliningradu była tym czynnikiem który uniemożliwiał czy też utrudniał podjęcie decyzji o przepięciu Pribałtyki do Europy zachodniej.
Ot, ciekawostka.
_________________ Toast wódczany o postaci dialogu.
Zasłyszane na dniach.
:
- Ruskij wojennyj korabl?
- Do dna!
Pomógł: 53 razy Dołączył: 26 Sty 2007 Posty: 13020 Skąd: Polska
Wysłany: Pią 02 Paź, 2020
Zauważ że nawet w takiej sprawie po drodze jest Polska.
Ta niedoceniana Polska - bez której nie ma w zasadzie połączenia Europy Wschodniej z Zachodnią.
Z Nordstreamem to my się postaraliśmy żeby nie biegł przez Polskę. W sumie to wyr... Rosję i Niemcy aż miło. Tylko że my tylko patrzyliśmy bo to USA brało udział.
Gdybyśmy wtedy się zgodzili to USA nic by nie miało do gadania dziś.
_________________ "Robotnicza myśl socjalistyczna jest nam bliska" - premier polskiego rządu rok 2019.
"W skrytości ducha byłem socjaldemokratą" - inny premier polskiego rządu.
Dotychczas chyba właśnie sprawa Kaliningradu była tym czynnikiem który uniemożliwiał czy też utrudniał podjęcie decyzji o przepięciu Pribałtyki do Europy zachodniej.
Ot, ciekawostka.
Którą nie warto się jarać wobec własnych poważnych niedoborów energetycznych i tego co robią kolejna rządy - czytaj z polska energetyką skaczą "na głowkę" do pustego basenu...
_________________ Taktyka to najprostsza z nauk. Wystarczy tylko postawić się na miejscu przeciwnika i pomyśleć, jakiego postępowania się po nas spodziewa. A potem zrobić dokładnie na odwrót. Ot i cała taktyka.
Zauważ że nawet w takiej sprawie po drodze jest Polska.
Tak, choć tylko częściowo - podmorskie kable stałoprądowe niektóre już sa, a nowo dobudowane jeszcze będą i są one niezalezne od synchronizacji. Natomiast takie kable juz "same" nie działają w sensie takim jak AC - że energia "sama" płynie pomiedzy elektrowniami jak ta woda w naczyniach połączonych.
Kable stałopradowe już musza byc kontrolowane i przepychanie energii jest trudniejsze.
Pomógł: 53 razy Dołączył: 26 Sty 2007 Posty: 13020 Skąd: Polska
Wysłany: Sob 03 Paź, 2020
michqq napisał/a:
Kable stałopradowe już musza byc kontrolowane i przepychanie energii jest trudniejsze.
Tak samo można ropę przesyłać i po dnie Bałtyku. Wszystko się da.
Ale jest pewne optimum. I to optimum dla Europy Wschodniej i Zachodniej to właśnie droga przez Polskę.
A w dzisiejszym biznesie bez optymalnych rozwiązań - przegrywa się.
To nie są globalnie czasy że jak się zrobiło to już się jest na szczycie. Trzeba zrobić tanio i dobrze. Bo jak nie to inni zrobią to taniej i lepiej.
Gospodarczo mamy jedno z lepszych miejsc w Europie. Politycznie to był przeważnie problem - ale to przez naszą głupotę.
Oczywiście gospodarczo jesteśmy daleko od swoich możliwości.
Zresztą gdzie mamy być gdy kolejne rządy w najlepszym razie nie przeszkadzają gospodarce za mocno.
Słyszałeś o "mister five"?. Był taki minister bardzo chwalony przez przedsiębiorców bo zawsze brał łapówkę w wysokości 5 %. Nie musieli zgadywać ile weźmie, pertraktować. Mieli gwarancję stałej ceny (do uwzględnienia w budżecie) oraz wykonania usługi.
Dziś PiS uznaje tylko łapówki dla partii. Inne są nielegalne. A bez łapówki to w zasadzie niewiele i nie za szybko da się coś zrobić.
Więc jak ma już być takie biurokratyczne państwo (co jest złe, ale nie do wyeliminowania najwyraźniej jak śmierć i podatki) - to niech przynajmniej łapówki pozostaną - bo bez tego to nic nie będzie.
_________________ "Robotnicza myśl socjalistyczna jest nam bliska" - premier polskiego rządu rok 2019.
"W skrytości ducha byłem socjaldemokratą" - inny premier polskiego rządu.
Tak samo można ropę przesyłać i po dnie Bałtyku. Wszystko się da.
Ale jest pewne optimum. I to optimum dla Europy Wschodniej i Zachodniej to właśnie droga przez Polskę.
W przypadku rurociągów i lini elekryczynch to tak, w przypadku ładunków boksytów węgla i kontenerów - to nie.
Czosnek z Chin do sklepu Żabki na Podkarpaciu jedzie w ten sposób że najpierw pociągami i tirami do chińskich portów morskich, setki lub czasami i tysiąc kilometrów, potem morzem dookoła Afryki do portu w Europie, a potem następne paręset albo i tysiąc kilometrów tirami i pociągami.
Po lądzie byłoby bliżej, ale po morzu jest taniej.
Takwięc, jeśli chodzi o konternery boksyty i węgiel to droga przez Bałtyk jest optimum, a nie droga przez Polskę, niemniej jednak rozumiem co chcesz powiedzieć.
W sprawie pradu TAK, masz rację.
W przypadku transportu energii elektrycznej po drodze jest Polska, i żeby to zrobic "jak trzeba" to należy pociągnąc przynajmniej ze dwie niezależne trójfazowe linie energetyczne najwyższych napięć - przez teren Polski.
Sugerowane artykuły zreszta podają że Polska słabo tutaj gra - Polska upiera się że wystarczy jedna taka linia, a Bałtowie upierają się że nie chca wisieć na pojedynczym kabelku.
Cytat:
Ot, ciekawostka.
239099 napisał/a:
Którą nie warto się jarać
Jak napisałem:
Cytat:
Była to poważna wieloetapowa akcja, o której szary człowiek nic nie wie, ponieważ nic mu się tam nie zepsuło i nic nie zauważył - i o to chodziło, to było celem wysiłków inżynierów elektrotechniki (jakim i ja jestem)
Jako opapierkowany inżynier elektrotechniki z poprzedniego tysiąclecia, to mam od państwowej uczelni uprawnienia do fachowego jarania się prądem, jak tylko sobie zechcę, więc Tymitunie
_________________ Toast wódczany o postaci dialogu.
Zasłyszane na dniach.
:
- Ruskij wojennyj korabl?
- Do dna!
Pomógł: 53 razy Dołączył: 26 Sty 2007 Posty: 13020 Skąd: Polska
Wysłany: Pon 05 Paź, 2020
michqq napisał/a:
Po lądzie byłoby bliżej, ale po morzu jest taniej.
Jest taniej ale chyba raczej krótkoterminowo.
Samo to że jest taniej w danej chwili - nie oznacza że nie da się taniej w ogólności.
Z jednej strony opory ruchu mniejsze. Z przeciwnej strony tonaż statku ograniczenia ma mniejsze.
W sumie to można napisać że i dziś jest taniej po dnie morza ropę pchać. Chociaż łapówki dla naszych polityków powinny być jednak tańsze. Najwyraźniej byli nieprzekupni.
_________________ "Robotnicza myśl socjalistyczna jest nam bliska" - premier polskiego rządu rok 2019.
"W skrytości ducha byłem socjaldemokratą" - inny premier polskiego rządu.
Słyszałeś o "mister five"?. Był taki minister bardzo chwalony przez przedsiębiorców bo zawsze brał łapówkę w wysokości 5 %. Nie musieli zgadywać ile weźmie, pertraktować. Mieli gwarancję stałej ceny (do uwzględnienia w budżecie) oraz wykonania usługi.
Po lądzie byłoby bliżej, ale po morzu jest taniej.
thikim napisał/a:
Jest taniej ale chyba raczej krótkoterminowo.
Dla mnie zobaczyć ten CZOSNEK z Chin w sklepie na Podkarpaciu to był, jaktosięterazmówi, "Eye opener".
Czosnek.
Ja nie mówię procesory, ja nie mówię banany i kawa, ale czosnek.
Czosnek to sie WSZĘDZIE udaje.
Uprawiac go można dosłownie wszędzie, lokalnie, żadnych wymagań glebowych i klimatycznych nie ma.
I jest lokalny, tutejszy, z podmiasta dowieziony - wydawałoby sie że nic taniej.
Toż i eskimosi z Grenlandii mogą czosnek uprawiać, (w bloku na parapecie, w końcu są Duńczykami), toż i pigmeje w swojej dżungli.
Czosnek.
To że sie opłaca dookoła globusa kontener CZOSNKU posłać, z dowozem na setki kilometrów w głąb lądu, pokazuje jak tania sprawą jest wspołczesny transport morski.
Przed wynalezieniem kontenerów i wielkich kontenerowców - pewno - towary zamorskie były drogie.
Dziś, to mówią - patrz na ten plastikowy worek ryżu w sklepie.
MNIEJ węglowodorów było potrzeba na jego dowiezienie tutaj z Chin, niz na wyprodukowanie tego plastikowego woreczka na ryż.
Tak więc, dopokąd będzie swoboda żeglugi po oceanach i morzach (a nie jest ona pewna, długoterminowo), dopóki będzie infrastruktura portów (znaczy, jeśłi się morze nie podniesie o parę metrów, czym nas straszą) to JEDNAK będę się upierał że w bieżącym stanie techniki taniej się nie da.
W zakresie kontenerów i węgla. Bo z płynami i gazami to juz niekoniecznie, tutaj owszem - "pasuje rura".
_________________ Toast wódczany o postaci dialogu.
Zasłyszane na dniach.
:
- Ruskij wojennyj korabl?
- Do dna!
To będzie nowa wersja dowcipu o polskim kosmicznym imperialiźmie. Nie ryż, nie wsio budziet kukurydza ale polski księżycowy czosnek Dobrodziej poleca. Gwarancja celibatu.
To będzie nowa wersja dowcipu o polskim kosmicznym imperialiźmie. Nie ryż, nie wsio budziet kukurydza ale polski księżycowy czosnek
Dowcipu z celibatem nie rozumiem, natomiast co do reszty - ja to jestem z pochodzenia to wsiowy, a z wychowania to conajmniej "podwsiowy", typu że przy domu mają być i kury i króliki i własny ogródek, z takzwaną "uprawą motykową".
I to jest dla mnie stały i ważny składnik życia - jak sie przekonałem potem.
Jak mi przyszło mieszkać w mieście, raz tu raz tam, to moje rolnictwo ograniczyło sie do doniczki ze szczypiorkiem na parapecie, a jak sie przeprowadzałem to zabierałem ze sobą swój areał.
A bez tego się żyć nie dało.
Tak więc bez szydery! Są ludzie którzy MUSZĄ mieć swoje pole, i ja właśnie jestem - "ten typ tak ma"
Księżycowy byłby chyba właśnie szczypiorek.
Szczypiorek parapetowy rośnie całorocznie i w dowolnym momencie zbiory.
Niektórzy też z podobnych roślin w podobnych warunkach uprawiają tzw cebulę siedmiolatkę, która (jak nazwa pokazuje) tez jest do zbiorów wieloletnich.
Niektórzy zaś na kanapki wolą mieć liście, i tutaj się sprawdza uprawa parapetowa tzw. buraka liściowego, który ma podobne właściwości jak cebula siedmiolatka - tj. trzymany w warunkach bezmrozowych latami Ci rośnie w doniczce i w kółko obrywasz młode liście (choć siedmiu lat nie wytrzyma...)
Tak więc, na parapet polecam cebulę siedmiolatkę, szczypiorek i liściowego buraka, z których to roślin minimum minimorum stanowi szczypiorek.
W klimacie subtropikalnym zaś, to, jak się przekonałem (dowcip o pigmejach był przemyślany) należy uprawiać zamiast zwykłego to tzw. szczypiorek czosnkowy, bo jest on odporny na robactwo, którego jest znacznie więcej niż w Polsce.
Tak więc, powiem Ci kolego, czosnek to nie, natomiast szczypiorek czosnkowy to tak - uprawiałem go w różnych już miejscach.
Pozderawiam.
_________________ Toast wódczany o postaci dialogu.
Zasłyszane na dniach.
:
- Ruskij wojennyj korabl?
- Do dna!
Tak więc bez szydery! Są ludzie którzy MUSZĄ mieć swoje pole, i ja właśnie jestem - "ten typ tak ma"
Księżycowy byłby chyba właśnie szczypiorek.
Ale nie ma tu szydery Swoją drogą jest warta anegdoty historia jak pewien Polak ideologie ewaluował patrząc na to, jak aktywiści skorzy byli do pracy na roli. Ocenił negatywnie i trafił...
michqq napisał/a:
Szczypiorek parapetowy rośnie całorocznie i w dowolnym momencie zbiory.
Niektórzy też z podobnych roślin w podobnych warunkach uprawiają tzw cebulę siedmiolatkę, która (jak nazwa pokazuje) tez jest do zbiorów wieloletnich.
Niektórzy zaś na kanapki wolą mieć liście, i tutaj się sprawdza uprawa parapetowa tzw. buraka liściowego, który ma podobne właściwości jak cebula siedmiolatka - tj. trzymany w warunkach bezmrozowych latami Ci rośnie w doniczce i w kółko obrywasz młode liście (choć siedmiu lat nie wytrzyma...)
Nie no, zdrowe kanapki to podstawa zdolności umysłowych. Acz byle nie doniczki na wprost ruchliwej ulicy.
michqq napisał/a:
W klimacie subtropikalnym zaś, to, jak się przekonałem (dowcip o pigmejach był przemyślany) należy uprawiać zamiast zwykłego to tzw. szczypiorek czosnkowy, bo jest on odporny na robactwo, którego jest znacznie więcej niż w Polsce.
Tak więc, powiem Ci kolego, czosnek to nie, natomiast szczypiorek czosnkowy to tak - uprawiałem go w różnych już miejscach.
Pozderawiam.
Tutaj jest ważna funkcja literatury. Nie pamiętam, aby szczypiorek czosnkowy trafił się np. w "W pustyni i w puszczy" albo "Czterech pancernych".
Pomógł: 3 razy Wiek: 48 Dołączył: 11 Sie 2015 Posty: 1699 Skąd: Kraina Deszczowców
Wysłany: Wto 06 Paź, 2020
Z oficjalnych informacji SG "kadłub stalowy wzmocniony do lekkich warunków lodowych". Jak na nasze warunki wystarczy.
Gathern nikt nie robi "k... z logiki". To co robią ludzie przeprawiający się przez morze Śródziemne nie wypływa z dobrobytu i pokoju w rejonie, w którym mieszkają.
Cytat:
Nowa pełnomorska jednostka patrolowa OPV (offshore patrol vessel) ma służyć w ochronie zewnętrznych morskich granic Unii Europejskiej, głównie na akwenach Morza Bałtyckiego i Śródziemnego. Patrolowiec będzie przeznaczony do udziału w połączonych wielozadaniowych operacjach morskich koordynowanych przez Europejską Agencję Straży Granicznej i Przybrzeżnej (Frontex), w tym do ujawniania prób przekroczenia morskich granic UE wbrew przepisom, przeciwdziałania nielegalnej migracji oraz transportowania przez morskie granice odpadów i szkodliwych substancji chemicznych, środków odurzających i substancji psychotropowych, materiałów niebezpiecznych, broni, amunicji i materiałów wybuchowych oraz towarów objętych podatkiem akcyzowym bez wymaganych zezwoleń. Jednostka będzie mogła uczestniczyć w akcjach ratowniczych, humanitarnych i innych zdarzeniach na morzu, a także usuwać zanieczyszczenia środowiska morskiego. Wśród zadań jednostki znajdzie się sprawowanie nadzoru nad obszarami morskimi i egzekwowanie przestrzegania przez statki przepisów obowiązujących na tych obszarach. Wyposażenie OPV pozwoli na współpracę ze statkami powietrznymi straży granicznych i przybrzeżnych UE.
Przez morze Śródziemne pływają ludzie nie tylko na pontonach. I bez względu na to co Ty o nich myślisz to na morzu podlegają ochronie. Koniec i kropka. Chcesz się do czegoś przyczepić to przyczep się do tego co dzieje się później. Nikt nie będzie tworzył wybiórczego prawa do ochrony życia ludzkiego na morzu czy nie będzie robił jednostek nieprzystosowanych do ratownictwa bo ktoś ma ból 4 liter, że te zdolności będą wykorzystane m.in. do ratowania emigrantów i uciekinierów.
Patrząc na to z jeszcze innej perspektywy to mamy jednostkę, która będzie bardziej pasowała do takich zadań niż wysyłanie okrętów podwodnych. Choć wbrew pozorom to też miało sens. Choćby z punktu widzenia rozpoznania i to skrytego. Nie bez przyczyny US Navy do walki z przemytem narkotyków używała OP i nadal to robi. Niemniej my nie jesteśmy US Navy i są efektywniejsze i tańsze metody. Ta jednostka OPV należy do nich. Szczególnie, że my pokryliśmy niewielką część kosztów. Smutne jest tylko to, że była szansa na porządną jednostkę ratowniczą mocno współfinansowaną z środków unijnych ale zarzuciliśmy ten program (85% kosztów budowy pokrytych przez środki unijne). W dodatku wbrew raportowi NIK o braku zdolności w kluczowych kwestiach naszych służb SAR.
(...) o długości 60 m, szerokości prawie 13 m i zanurzeniu 3,5 (...)
(...)Ta jednostka łączy w sobie cechy jednostki hydrograficznej, lodołamacza, statku pożarniczego, ratowniczego, do zwalczania rozlewów olejowych.
"Zodiak II" będzie pełnić funkcję lodołamacza, służyć do wystawiania oznakowania nawigacyjnego, holowania statków, prowadzenia prac hydrograficznych i zwalczania rozlewów olejowych. Będzie mógł również służyć jako jednostka o funkcjach ratowniczych i przeciwpożarowych, wspomagając w tych zadaniach inne służby.
(...)
Statki mają zatem poszycie kadłuba jak dla lodołamacza, ze wzmocnieniami wg wymagań klasy lodowej L1 i kształt dziobu odpowiedni dla kruszenia lodu.
(...)
Mają się charakteryzować nośnością ok. 350 t i tonażem pojemnościowym brutto rzędu 1273 jedn. Będą osiągać prędkość maksymalną 15 węzłów i uciąg na palu na poziomie 40 ton. Projektowanie i budowa statków nadzorowane są przez Polski Rejestr Statków. Elastyczny spalinowo-elektryczny układ napędowy oparty na dwóch pędnikach azymutalnych ze śrubami stałymi, w dyszach (Steerprop SP 25 W D), z napędem elektrycznym 690 V, 50/60 Hz wraz ze sterem strumieniowym zapewniają bardzo dobre właściwości manewrowe.
(...)
(...) Ma również możliwość podejmowania rozbitków – 60 miejsc dla potencjalnych ludzi, którzy będą potrzebowali pomocy.
(...) „Zodiak II” to pierwsza z pary jednostek, zbudowana w stoczni Remontowa Shipbuilding w Gdańsku. Trafiła do Urzędu Morskiego w Gdyni. Drugi statek – „Planeta I” – będzie eksploatowany przez Urząd Morski w Szczecinie.
(...)Zakup tego typu jednostek jest uzasadniony rozwojem infrastruktury portów o podstawowym znaczeniu dla gospodarki morskiej, skutkującym zwiększonym ruchem statków w obszarach właściwości Dyrektorów Urzędów Morskich w Szczecinie i Gdyni. W szczególności - dla Urzędu Morskiego w Szczecinie zakup konieczny jest z uwagi na otwarcie portu zewnętrznego z terminalem LNG w Świnoujściu, co powoduje zwiększenie wymagań w zakresie utrzymania torów podejściowych do tego portu (lodołamanie, utrzymanie zmodernizowanego oznakowania nawigacyjnego, osłona przeciwpożarowa). Wymogi w zakresie tworzenia krajowych i regionalnych systemów goto- wości do zwalczania zanieczyszczeń, których istotnymi uczestnikami pozostają Urzędy Morskie w Szczecinie i Gdyni, wynikają również z Konwencji o ochronie środowiska morskiego obszaru Morza Bałtyckiego, sporządzonej w Helsinkach 9 kwietnia 1992 r. (Dz.U. Nr 28 poz. 346 z 2000 r.), która nakłada na Polskę obowiązek zorganizowania systemu i zapewnienia środków technicznych do skutecznego reagowania na zanieczyszczenia morza niebezpiecznymi i szkodliwymi substancjami. Statki budowane w stoczni Remontowa Shipbuilding dla Urzędów Morskich, m.in. jako holowniki i statki pożarnicze oraz wyposażone w sprzęt do neutralizacji skutków rozlewów olejowych pełnić będą zatem funkcje tzw. ERV (emergency response vessels).
(...)
A moje:
I tutaj nasuwa się pytanie:
Skoro nowe wielozadaniowce Urzedów Morskich maja takie właściwości i funkcje jak powyżej; skoro korwetę MEKO MW wykończono nam jako pełnomorski okręt patrolowy - to GDZIE jest miejsce dla okrętu patrolowego MOSG?
Czy czasem faktycznie nie jest on budowany jako, jak tu niektorzy sugeruja - specjalizowany wyławiacz uchodźców z Morza Śródziemnego?
Cytat:
Gathern nikt nie robi "k... z logiki". To co robią ludzie przeprawiający się przez morze Śródziemne nie wypływa z dobrobytu i pokoju w rejonie, w którym mieszkają.
(...)
bez względu na to co Ty o nich myślisz to na morzu podlegają ochronie
No nie do końca - konwencje o ochronie życia na morzu powstały z myśla o jednostkach których rejs zakończył się niepomyślnie na skutek wypadku. Tutaj mamy do czynienia z czym innym niz z niepomyślnym rejsem - tu ludzie urządzają szantaż przez usiłowanie samobójstwa - a nie że mają wypadek na morzu.
A to że jest to szantaż robiony przy użyciu morza niewiele tu zmienia.
_________________ Toast wódczany o postaci dialogu.
Zasłyszane na dniach.
:
- Ruskij wojennyj korabl?
- Do dna!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum