Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Wielka obława Amerykanów na terrorystów w Iraku
Opublikował Wiadomość
ZXR
[Usunięty]

Wysłany: Nie 06 Lis, 2005   Wielka obława Amerykanów na terrorystów w Iraku

Wielka obława Amerykanów na terrorystów w Iraku pod granicą z Syrią
Gazeta.pl, Mariusz Zawadzki, granica Iraku z Syrią w dolinie Eufratu 06-11-2005, ostatnia aktualizacja 06-11-2005 18:14

Wielką pułapkę zgotowali Amerykanie irackim rebeliantom przy granicy z Syrią. W największej operacji lądowej przeciw terrorystom irackiej al Kaidy bierze udział 3,5 tys. żołnierzy

Wielka ofensywa pod kryptonimem Stalowa Kurtyna ma odciąć drogi, którymi do Iraku przenikają terroryści. Dolina Eufratu od prawie roku jest kontrolowana przez rebeliantów. Ma także wyprzeć terrorystów - przed wyborami parlamentarnymi 15 grudnia - z zamieszkanej przez sunnitów prowincji Anbar. Terroryści nękani przez Amerykanów w tzw. sunnickim trójkącie (m.in. w Bagdadzie i w al Falludży) przenieśli bowiem swoje zaplecze właśnie tutaj. Baz USA było tu niewiele, a w pobliżu Syria. Tam zawsze można znaleźć schronienie, stamtąd napływają też cudzoziemscy ochotnicy, fanatyczni samobójcy, pieniądze. Syryjczycy wielokrotnie byli oskarżani przez USA o wspieranie terrorystów.

W sobotę o czwartej nad ranem przy huku armat oddziały marines, amerykańskiej piechoty morskiej, wkroczyły do Obeidi, miasteczka położonego niecałe 30 km od granicy. Rozpoczęło się przeszukiwanie domu po domu. Takich nalotów było tutaj - w dolinie górnego Eufratu - już wiele. Rebelianci zwykle uciekali na zachód do Syrii, wmieszani w cywilów uchodzących z miasta lub sobie tylko znanymi szlakami przez pustynię. Uciekali nie tylko z przeczesywanego miasteczka, ale ze wszystkich innych w okolicy, bo wieść o nalocie rozchodziła się lotem błyskawicy.

Przyjęcie otwartej walki z Amerykanami oznaczałoby klęskę - taką samą, jak ponieśli dokładnie rok temu w al Falludży, gdzie zginęło ich kilkuset. Nauczeni tamtym doświadczeniem znikają, żeby po kilku dniach lub tygodniach powrócić.

Tym razem atak na Obeidi był tylko fortelem mającym wywabić przeciwnika. Bo w nocy z obozu w Rawah, około 60 km od granicy, przez cały piątkowy ranek wyjeżdżał sznur wozów pancernych Stryker. "Mój" oddział złożony z czterech strykerów wyruszył jako jeden z ostatnich. Operacja do samego końca była okrytą ścisłą tajemnicą. Dowódcy odbywali niekończące się narady, a na moje pytania odpowiadali tajemniczymi minami. Pancerni z Rawah kierowali się na północny zachód, a więc w kierunku przeciwnym niż dolina Eufratu. Ludzie z okolicy mieli myśleć, że Amerykanie wyprawiają się właśnie na Syrię albo przerzucają siły na północ kraju. W nocy wszystkie strykery - około setki - spotkały się na pustyni i zawróciły na południe, w stronę granicy i doliny Eufratu. W sobotę rano w pełnej gotowości czekały na uciekających rebeliantów.

W niedzielę trwały zacięte walki głównie w kilkudziesięciotysięcznej Husjabie. Miało zginąć kilkudziesięciu rebeliantów. Dwaj Amerykanie zostali ranni.

Główne siły w operacji "Stalowa Kurtyna" stanowią marines. Oni zamykają pierścień od południa, wschodu i zachodu. Żołnierze z Rawah (ze 172. dywizji piechoty) odcinają rebeliantom drogę ucieczki przez pustynie na północy. Jest też tysiąc żołnierzy irackich, którzy działają pod komendą marines.

Czekając na wroga
Od soboty rano stoimy na środku pustyni, kilka kilometrów od granicy. Co kilkaset metrów, aż do samej granicy, co kilkaset metrów stoi stryker. Nawet mysz się nie prześlizgnie. - Dotąd zawsze witali mnie w tej okolicy salwami z moździerzy - mówi Keith Hood, najwyższy rangą w naszym oddziale. Jednak poza zabłąkanym pociskiem, który wybuchł niecały kilometr stąd, nic ciekawego się nie dzieje. Na razie nie włączamy się do operacji ofensywnych, czyhamy na zbiegów.

Teren dookoła prowizorycznego obozu przeczesują saperzy, bo granica została przez Saddama zaminowana. Nad nami latają helikoptery i myśliwce, z oddali słychać wybuchy. Przez radio dochodzą doniesienia o przydrożnych bombach, które wybuchają w całym rejonie, i o ulicznych potyczkach w Husajbie. To kilkudziesięciotysięczne miasto znajdujące się przy samej granicy, na zachodnim krańcu pierścienia, jest areną najbardziej zaciętych walk. Niewiele lepiej może być w Obeidi, gdzie dwa tygodnie temu patrol z Rawah stracił trzy strykery.

Na razie w naszym oddziale króluje nuda. Szeregowcy grają w gry komputerowe lub opowiadają pieprzne dowcipy, a oficerowie wciąż żartują, że prawdziwym celem operacji jest inwazja na Syrię.

Matecznik terrorystów
Podejrzewa się, że tu właśnie, w dolinie Eufratu, ukrywa się Jordańczyk Abu Musab al Zarkawi - przywódca irackiej al Kaidy. Kilka miesięcy temu miał zostać ranny w potyczce pod Rawah. Jest pewne, że fanatycy z al Kaidy sterroryzowali przygraniczne miasta. Policja porzuciła posterunki, zostawiając mieszkańców na pastwę losu. Przybysze zaprowadzili własne, drakońskie porządki: publicznie ścinali głowy kolaborantom (czyli pracującym dla Amerykanów i irackiego rządu), a mężczyznom zakazano obcinania bród, rzekomo niezgodnego z przykazaniami islamu. W małych manufakturach przygotowują samochody-pułapki, które potem wybuchają na ulicach Bagdadu (taką fabryczkę znaleziono kilka tygodni temu w Rawah).

Od kilku miesięcy Amerykanie próbują poskromić dolinę Eufratu. Budują swoje obozy przy nadrzecznych miastach. Marines przeprowadzili tu kilka operacji o groźnie brzmiących nazwach: "Żelazna Pięść", "River Blitz", "Piorun", "Miecz", "Sztylet", "Cyklon". Wszystkie one były skromniejsze niż "Stalowa Kurtyna" i przyniosły ograniczone sukcesy. Lokalna, w 100 proc. sunnicka ludność jest niechętna Amerykanom. Odróżnienie rebeliantów od niewinnych ludzi jest największym wyzwaniem.

Fortel z fałszywym atakiem miał zwiększyć szansę, że tym razem rebelianci nie roztopią się wśród cywilów. Amerykanie oceniają, że na tym terenie działa co najmniej kilkuset bad guys („złych facetów"), jak ich nazywają. - Jestem pewien, że wieśniacy nie będą z nami walczyć, a bad guys nie wytrzymają i zaczną uciekać - mówi major Hood. Podkreśla, że armia USA nie walczy z cywilami.

Czy jednak "będzie to coś innego niż dotąd" - dopiero się okaże. Jeśli rebelianci powstrzymają odruch ucieczki i będą udawać niewiniątka, Amerykanie znów zostaną skazani na rolę krótkowzrocznego siłacza; rolę, którą odgrywają w dolinie Eufratu od kilku miesięcy. Zatrzymają kilkaset osób, które mają podejrzane papiery albo, jak doniosą im tłumacze, mówią z syryjskim akcentem. Potem, po kilku miesiącach bezowocnych przesłuchań w osławionym bagdadzkim więzieniu Abu Ghraib, większość zostanie zwolniona.
*******************************************
Operacja Stalowa Kurtyna: zginęło 36 irackich rebeliantów
PAP 07-11-2005, ostatnia aktualizacja 07-11-2005 11:31

Wojska amerykańskie i irackie zdobywały w poniedziałek dom po domu w mieście Husajba przy granicy z Syrią trzeciego dnia wielkiej obławy na bojówkarzy irackiej Al-Kaidy. Od soboty zginęło co najmniej 36 terrorystów, a około 200 zatrzymano. Poległ także żołnierz amerykański

W operacji, prowadzonej pod kryptonimem Stalowa Kurtyna, uczestniczy według CNN 3000 żołnierzy amerykańskich i 550 irackich. Celem jest zniszczenie kryjówek al Kaidy i jej składów broni w 30-tysięcznej Husajbie i przecięcie tam głównego szlaku zaopatrzeniowego rebeliantów, prowadzącego od granicy syryjskiej doliną Eufratu w głąb Iraku.

Dowódca amerykańsko-irackiej grupy operacyjnej pułkownik Stephen W. Davis powiedział w nocy z niedzieli na poniedziałek, że jego wojska zajęły "mniej więcej połowę" Husajby, handlowego miasta nad Eufratem, 320 km na północny zachód od Bagdadu.

Amerykanie uważają, że Husajba jest obecnie głównym rebelianckim punktem tranzytowym i miejscem, gdzie terroryści al Kaidy fabrykują bomby samochodowe i zbierają się przed wyruszeniem na akcje do Bagdadu i innych miast Iraku. Irackie skrzydło al Kaidy jest najgroźniejszym ugrupowaniem rebelianckim walczącym z władzami irackimi i wojskami koalicji.

Dowodzi nim nieuchwytny jordański terrorysta Abu Musaba Zarkawi, za którego ujęcie Amerykanie wyznaczyli nagrodę w wysokości 25 mln dolarów.

CNN, której wysłannik towarzyszy jednostce uczestniczącej w operacji, podała w niedzielę wieczorem, że podczas przeszukiwania jednego z domów zginął żołnierz piechoty morskiej USA. Zabił go ukrywający się tam bojówkarz, który potem zaczął strzelać do Amerykanów z dachu budynku i tam zginął. Według "New York Timesa" trzej marines zostali ranni. Płk Davis powiedział, że zginęło co najmniej 36 rebeliantów. CNN informuje aż o 80 zabitych.

W relacji z Husajby w poniedziałek rano reporter CNN podawał, że wojska amerykańskie i irackie szturmują kolejne domy. Piechotę wspierają czołgi, przedzierające się wąskimi ulicami, oraz samoloty i śmigłowce.

Pierwszego dnia obławy, w sobotę nad ranem, mieszkańców Husajby obudziły głośne wybuchy, po czym usłyszeli nadawane przez megafony wezwanie wojsk irackich i amerykańskich, by natychmiast opuścili miasto pieszo, drogą biegnącą na północ. Wiele rodzin podążyło tamtędy, trzymając w ręku białe flagi.

Jak podał dziennik "Washington Post", powołując się na relacje mieszkańców, rebelianci iraccy zajęli pozycje obronne we wcześniej przygotowanych okopach, a zagraniczni dżihadyści (bojownicy świętej wojny) z Arabii Saudyjskiej, Syrii, Jordanii i Egiptu podjęli walkę z wojskami amerykańskimi i irackimi na ulicach i w domach.

Płk Davis nie powiedział, jaką część około 200 zatrzymanych rebeliantów stanowią cudzoziemcy. Dowództwo wojsk USA w Iraku podało tymczasem, że 31 października w nalotach bombowych na kryjówki rebeliantów w pobliżu miast Karabilah (Karabila) i Obeidi zginęło dwóch dowódców komórek al Kaidy działających w regionie Husajby.

Według amerykańskiego komunikatu, jednym z nich był Abu Omar, który pomagał organizować przerzut zagranicznych dżihadystów i przeprowadzać zamachy bombowe na wojska USA i irackie.

Drugi zabity dowódca, Abu Hamza, dowodził kilkoma komórkami al Kaidy i między innymi uczestniczył w ataku na żołnierzy amerykańskich z bazy Camp Gannon w regionie Husajby.

Płk Davis powiedział, że rebelianci w Husajbie stawiają zaciekły opór, bo "teren ten ma wielkie znaczenie dla partyzantów, zwłaszcza dla bojowców cudzoziemskich". "Dla obcych bojowców jest to pierwszy przystanek [na szlaku z Syrii w głąb Iraku], to miejsce ma dla nich strategiczne znaczenie" - dodał Davis w rozmowie telefonicznej z Associated Press.

W niedzielę odrzutowce amerykańskie zbombardowały w Husajbie co najmniej dziesięć celów. Rebelianci ostrzeliwali się z punktów oporu w domach mieszkalnych, meczetach i szkołach.

Amerykanie mają nadzieję, że operacja Stalowa Kurtyna na tyle uwolni Husajbę i okolicę od rebeliantów, że arabscy sunnici zamieszkujący te tereny będą mogli wziąć udział w wyborach powszechnych rozpisanych na 15 grudnia. Waszyngton liczy, że jeśli sunnici zdobędą w nowym parlamencie znaczną liczbę mandatów, osłabi to poparcie tej społeczności dla rebeliantów.

Arabscy sunnici (15-20 proc. Irakijczyków) byli faworyzowani za dyktatury Saddama Husajna i nie mogą się pogodzić z przejęciem dominującej pozycji politycznej przez szyicką większość. Szyici, za Saddama dyskryminowani, stanowią 60 proc. mieszkańców kraju. W wyborach do tymczasowego parlamentu irackiego w styczniu tego roku arabscy sunnici prawie nie głosowali. W rezultacie zdobyli tylko 17 z 275 mandatów.

//Proszę nie pisać postów "Jeden pod drugim"
Cytowane materiały mogłeś zamieścić w jednym poscie !
W przypadku cytowania tekstów prasowych najlepiej stosować funkcję Qute !

Posty połączono.
GRYZLI-moderator
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group