Strona Główna


<b><font color=blue>REGULAMIN</font></b> i FAQREGULAMIN i FAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  <b>Galeria</b>Galeria  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
to może na rybki...?
Opublikował Wiadomość
trol 
4



Dołączył: 20 Cze 2004
Posty: 175
Skąd: ***** ***
Wysłany: Czw 03 Mar, 2005   

Przyznam szczerze że "boczny trok" stosuję bardzo rzadko :( a jeśli już to stosuję go przy połowie z łodzi na głębszej wodzie. Czasem tak samo z brzegu ale tylko gdy jest zaraz głębia. Nie miałem specjalnie okazów na ta metodę. Stosuję to szczególnie przy połowie na bardzo małego "paprocha", wieszają się okonie, czasem jakiś szczupak.

Co do połowu linów. Moją ulubioną przynęta jest rosówka.
Pozdrawiam.
_________________
Łapie się chorobę weneryczną, ryby się łowi.
 
 
zandi
[Usunięty]

Wysłany: Pią 04 Mar, 2005   rybki

Witam wszystkich wędkujących.
Czytam od kilku dni wasze posty i musze przyznać że ciekawe techniki wędkowania opisujecie.
Bardzo mi się podoba sposób z trawką.
Co do metody bocznego troka to polecam ją do stosowania na wodach stojących ,niestety na rzece nie miałem efektów wędkując tą metodą.
Podpowiedź dla Biko jeśli szukasz woblerów z Czarnego to zaglądniej na: www.rybieoko.pl zwykle jest tam kilka aukcji tych woblerów (niestety Gębala ich nie produkuje tylko Leszek Dylewski)
 
 
Dejmoss
[Usunięty]

Wysłany: Pią 04 Mar, 2005   

Co to jest z tą paloną kością ? Otóż bylem kiedyś nad jeżiorem w malej miejscowości niedaleko Rynu ( Mazury). Tam wstawałem sobie wcześnie rano wędkując wszystkimi znanymi mi sposobami. Oczywiście będąc tam na wakacjach zabrałem sprzętu jak na male safari. :polowanie: Kiedy wytoczyłem całe sprzęcisko, to pól wioski się zleciało chcąc dowiedzieć się od kiedy w ich jeziorze są rekiny. Trzymałem fason dumnego i rasowego wędkarza do pewnego czasu. Wysiliłem się nawet na kilka opowieści o swoich wędkarskich wyczynach ,co wzbudziło w moich sluchaczach chwilowe zainteresowanie. To zainteresowanie było niczym innym jak badaniem gościa, który dużo mówi i to czasami słowami malozrozumiałymi dla miejscowych.
Zanęciłem wszystkimi specyjałami dostępnymi w najlepszych sklepach wędkarskich. Co mniejsze dzieciaki zaczęły mi podjadać kukurydzę z puszki i powoli dobierały się do smakowicie przyżądzonego ciasta. Zapach był cudny. I co ? Przez 4 godziny aż zapadła ciemność kilka płotek dyżurnych i krąpiakow. Tak byllo przez 2-3 następne dni. Byłem zrezygnowany i każdego kolejnego dnia przychodzilem z mniejszym zapałem i ilością wędzisk. (rodzajów) W końcu chłopiec o imieniu Piotruś miał wtedy 13 lat powiedzial do mnie , że jeśłi chcę to on może przyjśc rano o 4 to razem połowimy. Ponieważ było mi już bojętne przystałem na tą propozycję, tym bardziej, że ów Piotuś był sympatycznym chłopcem o wszystko się dopytującym. Zjawiłem się rano z jedną wędką i wiaderkiem na płotki. Zjawił się rownież Piotruś. Kiedy doszedłem w umówione miejsce on już tam siedział i wytknął mi, że spóżniłem się 16 minut. Powiedział abym siadł w na przygotowanym przez niego miejscu i rzucił obok jego spławika. Zobaczylem wtedy leżące na wodzie duże białe gęsie pióro. Piotruś stanowczo kazal mi siąść. Dał jednego ugotowanego ziemniaka i kazal zalożyć na haczyk wyciętą z niego kostkę wielkości czereśni. Przed zarzyceniem wędziska Piotruś podszedł do mnie i wyciągnął papierową torebkę, w kórej byl czarno-brązowy proszek. Kazal mi tym posypać ziemniaka na haczyku. Zrobiłem co mi kazal i siadłem na wyznaczonym miejscu. W końcu był to jego teren. Zapytałem co to było, ale odpowiedzi tak szybko nie uzyskałem bo mój spławik pięknie odjechał !. Zaciałem, a włosy mi się zjeżyły. To był dlugo oczekiwany hol pięknego lina. Po nim miałem jeszcze 3 sztuki i 2 karasie. Największy lin ważył 1,85 i poniżej 1,20 nie było. Karasie natomiast to po około 90 dkg. Pomyśłalem na początu, że to właśńie ten dzień na który czekalem i sam go sobie wypracowałem . Okaząło się, że nie. Całą tajemnicę zdradził mi Piotruś, który wędkował w ten sposób ze swoim dziadkim. Kiedy dziadek szykował się na karasia, czy też lina, dzień wcześniej palił ognisko, a w nim kilka wolowych kości. Palił je do takigo stanu aby była możliwość jej sproszkowania. Taki proszek mieszał z zanętą w postaci ziemniakow. Nic więcej. Żadnych dodatków zapachowych , kolorystycznych czy też innych specyfików. I to był caly sekret Piotrusia, kotrego sposób stosuję do dziś. Efekty ? Nigdy nie wracam bez 2 sztuk. Nie małych sztuczek, ale sztuk.
Pozdrawiam. :mrgreen:
 
 
Biko 77
[Usunięty]

Wysłany: Pią 04 Mar, 2005   

Bardzo ciekawy dodatek do zanęty i przynęty Dejmoss. Wypróbuje napewno. Mam takie jeziorko z dużymi linami i nie mogę się do nich dobrać. Jeżeli te kości są takie skuteczne to wreszcie coś wyciągnę.

Dzieki zandi za ten adres. Rzeczywiście jest kilka ofert z woblerami z Czarnego.

A co do bocznego troka. Stosuje ją z powodzeniem na jeziorach, ale w rzece nie miałem efektów podobnie jak zandi. Dlatego zapytałem co o niej sądzą inni. Może popełniam jakiś błąd ?. No bo jak sprowadzić małago woblerka lub gumkę kiedy jest głęboka rynna ? Ołow przed przynętą nie zdaje egzaminu. A wiem , że siedzą w niej brzany.
 
 
zandi
[Usunięty]

Wysłany: Pią 04 Mar, 2005   rybki

Witam ponownie wędkarzy na forum.
Ciesze się Biko ze przydał Ci się ten adres.
Co do stosowania ołowiu przed przynętą to czasami zdaje swoją role ale nie za często.
Czasami stosuje takie rozwiązanie jeśli chce sprowadzić woblerka głębiej i musze przyznac że daje to efekty.
Co do brzan to proponuje Ci zastosowanie woblerów głęboko schodzących i oczywiście większe gumy.
Pozatym byłe świadkiem złowienia brzany na cykade i też polecam tę przynęte.
 
 
Dejmoss
[Usunięty]

Wysłany: Pią 04 Mar, 2005   

Cykade stosowałem na jeziorach przez dwa lata - bez żadnego efektu. Nawet najmniejszego. Może dlatego, że ze mnie wędkarz do d.....?
Pozdrawiam
 
 
trol 
4



Dołączył: 20 Cze 2004
Posty: 175
Skąd: ***** ***
Wysłany: Pią 04 Mar, 2005   

Próbowałem kilkakrotnie łowić na cykadę ale i ja efektów nie miałem. Zaliczam się pewnie do tych wędkarzy co Dejmoss:gent: , a tak na marginesie to czytając wasze posty na temat połowu Lina jestem pełen podziwu. Widzę że mogę się sporo nauczyć. Tak trzymać "moczykije" !
Pozdrawiam.



P.S.
Powiem wam tak w tajemnicy że zandi jest autorem większości zdjęć które zamieściłem w poprzednich postach :viktoria:
_________________
Łapie się chorobę weneryczną, ryby się łowi.
 
 
Dejmoss
[Usunięty]

Wysłany: Sob 05 Mar, 2005   

Moczykije to moczykije, ale wędkarz to zupełnie kto inny. :mrgreen:
 
 
zandi
[Usunięty]

Wysłany: Sob 05 Mar, 2005   rybki

Dejmoss nie mam doświadczenia na jeziorach z cykadą gdyż stosowałem ja głównie na rzekach. Czytając twoje posty stwierdzam że napewno jesteś dobrym wędkarzem a nie do d..... .
Pozdrawiam.
 
 
Dejmoss
[Usunięty]

Wysłany: Sob 05 Mar, 2005   

:mrgreen: No bez przesady aż taki to może nie jestem ,ale z zasadami to napewno.
Pozdrawiam.
 
 
trol 
4



Dołączył: 20 Cze 2004
Posty: 175
Skąd: ***** ***
Wysłany: Nie 06 Mar, 2005   

No i stało się :( za oknem mamy "piękną" zimę. Już miałem po cichu nadzieję że sobie odpuści a tu śnieg ostro sypie. Dzieci się cieszą bo jest okazja pojeździć na sankach a ja chyba pójdę do piwnicy i któryś raz z kolei posegreguję sprzęt wędkarski.

Zimo daj już sobie na luz. :!:
_________________
Łapie się chorobę weneryczną, ryby się łowi.
 
 
Biko 77
[Usunięty]

Wysłany: Nie 06 Mar, 2005   

Oj Trolku a może na lodzik ? W lutym byłem kilka razy na okoniach. Nie powiem , zawsze kilka patelniaków sie zawiesiło a i płotek kilka na wołowinkę też się skusiło. Pyszna jest rybka zimową porą.
A może pochwalimy się ciekawymi przepisami kulinarnymi ?
 
 
trol 
4



Dołączył: 20 Cze 2004
Posty: 175
Skąd: ***** ***
Wysłany: Nie 06 Mar, 2005   

Przyznam się bez bicia, nie byłem w tym sezonie ani razu na lodzie :( jakoś ta metoda połowu mnie nie pociąga aż tak bardzo. Smakoszem ryb nie jestem, no może "śledzik" :mrgreen: Co do przepisów kulinarnych musze poszukać. Pozdrawiam.
_________________
Łapie się chorobę weneryczną, ryby się łowi.
 
 
Dejmoss
[Usunięty]

Wysłany: Nie 06 Mar, 2005   

Wcześniej padł problem zarośniętego dna i połowu lina. Jak ja rozwiązuję tą kwestię. Trzy sposoby. Pierwszy to poprostu oczyszczam dno. Mam wyspawane coś w rodzaju grabii z obciążeniem . Zarzucam i wyrywam z dna co się da. Robię takie oczka. Wcale daleko od brzegu tego nie trzeba robić. To kwestia 1,5 m. Średnica oczek to 1- 1,5 m . Pamiętać trzeba o kilku oczkach, ale dlaczego kilka to już pisałem. Drugi sposób stosowany przeze mnie na "nieodchwaszczonym dnie " to kwestia mocowania przelotowego ołowiu. Odległość od haczyka do ołowiu rowna się wysokości roślin. Jeśłi rośliy rosną od dna 1m daję taką odległość od haczyka. Spowoduje to, że ołow spadnie na dno. Haczyk z przynętą swobodnie opadnie na gałązki roślin. Zyłka tak opadnie , że branie lina jest widoczne bez problemu. Przynęta w tym wypadku wisi sobie na gołązkach. Dodać tutaj trzeba, że przy tej metodzie wskazane jest sypanie zanęty bardziej sypkiej, której drobiny osiądą na listkach rośłin. Lin zanetę zbiera z rośłinek i w końcu trafi na hak. Trzeci sposob to gruba żyłka i rzut na rośłiny, co będzie to będzie. :-o Proponuję jednak oczyszczanie dna. Łowisko przygotowuje się w ten sposób na początku czerwca i później dopiero poprawić można w ślerpniu. Efekty gwarantowane. Przy tym właśnie świetnie nęci się kostką ziemniaka.
:mrgreen:
Co do zimowgo wędkowania. Byłem tylo jeden raz w życiu i więcej chyba nie pójdę.
Zapytam jescze o jedną sprawę. Gdzie najlepiej łapać wspomniane przy połowie klenia - chrabąszcze :???:
Pozdrawaim.
Pozdrawiam.
 
 
Biko 77
[Usunięty]

Wysłany: Pon 07 Mar, 2005   

Wrócę do lina. Chodziło mi właśnie o skuteczny sposób kiedy przyjeżdżam nad wodę i nie mam przygotowanego wcześniej miejsca (oczyszczonego). Sposób który opisuje Dejmoss (zwiekszony grunt) moim zdaniem jest mało skuteczny. Chyba , że ze mnie taki wędkarz , hi , hi. A tak poważnie , to brania linów kończyły się pustymi zacięciami (w większości). Tłumaczyłem to oporem jaki powstawał w momencie kiedy lin brał ze względu na zastosowane stosunkowo duże obciążenie (stosowałem 3 - 5 g). Sądziłem , że to je płoszyło. Myślałem również, że ciężarek który opadł w zielsko stawiał jeszcze wiekszy opór niż sam ważył. Jaki robiłem błąd ?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group